Defilada w Bolonii

Transkrypt

Defilada w Bolonii
Defilada w Bolonii
2015-04-23
22 kwietnia 1945 roku na rynku w Bolonii dowódca 15 Grupy Armii,
gen. Mark Clark odebrał defiladę oddziałów armii amerykańskiej, brytyjskiej i polskiej, czyli 2
Korpusu Polskiego, które wyzwoliły lub przyczyniły się do wyzwolenia tego miasta. Bitwa o Bolonię
była jednocześnie ostatnią operacją 2 KP w tej wojnie. Podczas tej defilady gen. Clark odbierał
honory od polskich żołnierzy, których zdradził jego rząd – pisze ppłk Andrzej Łydka z Dowództwa
Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, znawca i miłośnik historii.
Jeśli przyjmiemy tezę Clausewitza, że „wojna to kontynuacja polityki innymi środkami”, to uznamy,
iż wojnę prowadzi się „o coś”, a nie „przeciwko czemuś”. Celem polityki II RP było utrzymanie
niepodległości oraz integralności terytorialnej kraju. Od 1 września 1939 roku Polska prowadziła
wojnę, najpierw w celu obrony swojej niepodległości i integralności, a następnie, po przegranej
wojnie 1939 roku, w celu odzyskania niepodległego bytu. Do lutego 1945 roku był to cel wysiłku
wojennego polskiego rządu, Polskich Sił Zbrojnych oraz Armii Krajowej. Wysiłku, znaczonego
kolejnymi cmentarzami wojennymi oraz żołnierskimi mogiłami. Każda strata wojenna, każda ofiara
była ponoszona w tym celu i miała sens.
W lutym 1945 roku podczas konferencji jałtańskiej, w wyniku zdrady sojuszników, uzgodniono, że
po zakończeniu wojny Związkowi Sowieckiemu w ramach podziału łupów miało przypaść
zwierzchnictwo nad 1/3 terytorium Niemiec oraz m.in. nad Polską. Tym samym zlikwidowano
Polakom dotychczasowy cel wojny. Jak później twierdził Churchill, „Polska była w rzeczywistości
najbardziej pilną przyczyną zwołania konferencji jałtańskiej i stała się pierwszym z wielkich
powodów, które doprowadziły do rozpadu Wielkiej Koalicji".
Jałta – wytrąca nam oręż z ręki
Od konferencji jałtańskiej żołnierze 1 Dywizji Pancernej, 2 Korpusu Polskiego, lotnicy i marynarze
walczyli już tylko wyłącznie przeciwko siłom zbrojnym III Rzeszy (oraz sprzymierzonej z nimi
Republiki Salo Mussoliniego). Swoją drogą, sojusznicy spodziewali się, że po Jałcie Polacy
zaprzestaną walki z dotychczasowym wrogiem i wyjdą z wojny.
W szeregach wojska starano się zrozumieć nową sytuację. Por. Bohdan Tymieniecki, dowódca
plutonu w Pułku 6 Pancernym pisał: „Nagle jak piorun z jasnego nieba spadła na nas Jałta.
Umilkły śmiechy w mesie oficerskiej. Skończyły się żarty, jak uciął nożem wszystkie
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 1
nieporozumienia, kwasy, ambicje osobiste, zadrażnienia. Na to nie było już miejsca. Ci młodzi
chłopcy patrzyli na nas wyczekująco, żądając wyjaśnień, chcieli mieć pełny obraz narastającej
rzeczywistości. Jak im to wytłumaczyć? Jak im to uczciwie wyjaśnić? Jak sami sobie nie mogliśmy
wyobrazić zaistniałej sytuacji. Nam starszym, już o tej odrobinie życiowego doświadczenia, rosło
coraz bardziej przed oczami potworne widmo „konia na wzgórzu”.
Dowodzący korpusem gen. Anders z podobnymi uczuciami pisał do swojego przełożonego,
dowódcy 8 Armii: „Przeżywamy najcięższe chwile w naszym życiu. Ostatnia decyzja konferencji
trzech, oddająca faktycznie naszą ojczyznę i nasz naród na łup bolszewikom, wytrąca nam oręż z
ręki... Pozostawiliśmy na naszym szlaku, który uważaliśmy za szlak bojowy do Polski, tysiące
mogił naszych towarzyszy broni. Dlatego też żołnierz 2 Korpusu odczuł ostatnią decyzję
konferencji trzech jako najwyższą niesprawiedliwość, będącą w sprzeczności z jego żołnierskim
poczuciem honoru... Żołnierz pyta mnie, jaki ma być cel jego walki. Nie umiem dzisiaj
odpowiedzieć na to pytanie. Stała się rzecz straszna, znaleźliśmy się w położeniu, z którego „jak
dotąd” nie widzę wyjścia... Widzę konieczność natychmiastowego zluzowania z odcinka bojowego
oddziałów 2 Korpusu Polskiego: 1) wobec scharakteryzowanego przed chwilą nastroju żołnierzy;
2) wobec faktu, że ani ja, ani podwładni mi dowódcy nie mogliby dzisiaj znaleźć w sumieniu swym
uzasadnienia dla żądania od żołnierzy 2 Korpusu Polskiego nowych ofiar”...
Postanowienia Jałty były klęską polityczną polskiego rządu, a ciężar sprawy polskiej siłą rzeczy
przesunął się na wojsko i dalszy jego udział w walkach. Gen. Anders, mianowany p.o. Naczelnego
Wodza (Naczelny Wódz, gen. Bór-Komorowski przebywał w oflagu) w rozkazie do wojska pisał:
„Żołnierze, marynarze, lotnicy! [...] Polskie Siły Zbrojne pozostają w dalszym ciągu wyrazem
suwerenności Rzeczypospolitej [...] Aby siła nie rządziła nad prawem, pierwsi chwyciliśmy za broń
1 września 1939. Ze sztandarami okrytymi chwałą stajemy dziś w obliczu największej tragedii
naszego narodu. Oczy wszystkich Polaków rozrzuconych po świecie, a przede wszystkim
umęczonego Kraju, patrzą na nas z uczuciem nadziei. Wiedzą oni, że nasz ciężki marsz żołnierski
kontynuować będziemy zgodnie z naszą przysięgą, z rozkazami Pana Prezydenta, prawowitego
przedstawiciela majestatu Rzeczypospolitej Polskiej, oraz z postanowieniami legalnego rządu.
Pamiętać musimy, że w wyniku tej wojny zatryumfować ma uczciwość i sprawiedliwość. Uczciwy i
sprawiedliwy świat nie może być bez Polski wielkiej, silnej i niepodległej. Zgodnie z honorem, do
Polski takiej wrócić chcemy z bronią w ręku. A jeżeli obcy ludzie, lub bojaźliwi, pytać was będą, o
co walczycie, odpowiadajcie, że żołnierz polski bije się dziś o to samo, o co poszedł w bój pięć lat
temu: aby w naszym Kraju i w świecie nigdy siła nie mogła rządzić nad prawem".
Polacy w operacji wyzwolenia Bolonii
Od 9 kwietnia 1945 roku 2 Korpus brał udział w operacji „Buckland” zakończonej wyzwoleniem
Bolonii. Teren przyszłej walki stanowiła równina, poprzecinana rzekami i kanałami biegnącymi
poprzecznie do kierunku natarcia. Brzegi rzek i kanałów były obramowane wałami ziemnymi
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 2
kilkumetrowej wysokości. Gęsta, murowana zabudowa, liczne miejscowości i pojedyncze zagrody
stanowiły dogodne oparcie dla skutecznej obrony. Do 20 kwietnia jednostki Korpusu sforsowały
rzeki Senio, Santemo, Sillaro, Gaiana i Quaderaa bijąc po kolei, twardo się broniące, doborowe 1
dywizję strzelców spadochronowych, 4 dywizję spadochronową oraz 26 dywizję pancerną (jedyną,
jaką Niemcy mieli wówczas we Włoszech). 20 kwietnia wieczorem pododdziały grup „Rak” i „Rud”
zatrzymały się przed Bolonią.
Por. Tymieniecki, dowodzący czołowym plutonem Pułku 6 Pancernego pisał: „Na co nam ta cała
Bolonia, gdy mamy czerwone flagi nad Warszawą. Idzie już wieczór. Niedługo zacznie się
ściemniać. Droga jakoby wolna, ale może tylko dla jednego Stuarta [...] Tam wystarczy jedna
panthera w opóźnianiu i zrobi nam ze szwadronu masakrę”. Jak zwykle, drobiazgowo opracowany
przez sztabowców, plan operacji rozmijał sie z rzeczywistością. Dowodzący, przydzielonym do
osłony czołgów, plutonem komandosów por. Henryk Jedwab oficjalnie pojechał rozpoznać rzekę
Idice, a faktycznie rozpoznał Bolonię. Po powrocie zaprosił Tymienieckiego na „dinner” w
restauracji „Papagallo” w Bolonii: „Niemcy wyszli przed wieczorem. Na mieście tłumy, że trudno
się wyrwać. No co, jedziemy?”. Niestety, oficerowie nie otrzymali zgody od dowódcy pułku, płk.
Motyki: „Nic z tego. Kategorycznie zabronił. Pułk w pełnej gotowości. Rozkaz na dzień jutrzejszy
dla grupy: Bolonia za wszelką cenę. [...] To był doskonały kawał „za wszelką cenę”. [...] Zrobiło się
wesoło.”
Do miasta, walcząc z ariergardami, jako pierwszy wkroczył 9 batalion Strzelców Karpackich
(nazwany później Bolońskim). Został owacyjnie przywitany przez ludność. Ogółem, wyzwalając
północne Włochy w ramach operacji „Buckland”, poległo 234 żołnierzy, 1228 zostało rannych, a 7
uznano za zaginionych.
Ostatnia bitwa 2 Korpusu
Wkrótce miało dojść do zetknięcia się oddziałów sprzymierzonych wyzwalających Włochy z
wojskami sowieckimi wyzwalającymi Jugosławię. W obawie przed nieprzewidywalnym (bądź
przewidywalnym) zachowaniem się oddziałów 2 Korpusu wobec Armii Czerwonej, Korpus
wycofano z frontu. Po wojnie część żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych zdecydowała się na powrót do
kraju. Na emigracji pozostało m.in. około 90 proc. żołnierzy 2 Korpusu. Na ich decyzję wpłynął
również fakt, iż zdążyli wcześniej, na terenie ZSRS, poznać zalety nowego ustroju. Ci, którzy
postanowili pozostać na emigracji, uważali, że cel ich walki nie został jeszcze osiągnięty.
Zwycięskie armie się demobilizowały. W odróżnieniu od innych rządów, emigracyjna Rada
Ministrów w dniu 3 września 1946 roku jedynie urlopowała bezterminowo żołnierzy Polskich Sił
Zbrojnych. Taki był ich status. Cały czas byli w służbie czynnej. Dopiero 22 października 1990
roku, uznając, że cel rozpoczętej 1 września 1939 roku wojny, tj. niepodległa Polska, został
osiągnięty, emigracyjna Rada Ministrów przeniosła „urlopowanych bezterminowo żołnierzy
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 3
Polskich Sił Zbrojnych”, tj. oficerów i podoficerów służby stałej „w stan spoczynku, a oficerów
rezerwy, podoficerów rezerwy i szeregowców” do pospolitego ruszenia.
22 grudnia 1990 roku, podczas uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie, były żołnierz 2
Korpusu Polskiego i uczestnik bitwy o Bolonię, prezydent Ryszard Kaczorowski przekazał insygnia
prezydenckie dla wybranego w wyborach powszechnych prezydenta Lecha Wałęsy. Podczas
uroczystości stwierdził, że „wszystkie instytucje pozostające pod moim zwierzchnictwem uznają
zwierzchnictwo Prezydenta Lecha Wałęsy”. Był to koniec długiego marszu.
Autor: ppłk Andrzej Łydka
Strona: 4