mlodzianki 229 - Kościół Akademicki św. Anny
Transkrypt
mlodzianki 229 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św. Anny MŁODZI ANKI ODCHUDZANIE SAMODOSKONALENIE SPORT MODLITWA RELACJE MAŁŻEŃSTWO DZIECI RODZICE PRACA CHARYTATYWNA POMOC BLIŹNIEMU WALKA ZE SŁABOŚCIAMI (GRZECHEM, UZALEŻNIENIAMI) PONIŻANIE SIĘ CIERPIENIE PRACA NAUKA KARIERA PIENIĄDZE UTRZYMY- Nr 19 (229) 2 III 2008 IV niedziela wielkiego postu WANIE POEMOCJE UŻYWKI RZĄDKU STRACH DOBRE SAZDROWY PRZED SAMOPOCZUCI TRYB ŻYCIA MOTNOŚCIĄ, E (ODŻYWIANI PRZYSZŁO- RZECZY MAE, ĆWICZEŚCIĄ ITD. TERIALNE NIA) ZDOBYWA(TELEFON KOMÓRKOTo, w co wkładasz całe swo- WY, SAMOCHÓD) je serce, jest Twoim bogiem. CHOROBA Wszystko, co nie jest Bogiem, SYTUACJA może zająć miejsce Boga. PROBLEMOWA DBAŁOŚĆ O NIE UZNAAMBICJE SIEBIE NIA, WZGLĘROZWÓJ ZAKUPY DÓW IN(ZAWODOW WYDAWANYCH OSÓB Y, TOWARZYNIE PIENIĘ- PERFEKCJOSKI, EMODZY NIZM CJONALNY) OSZCZĘDZA- RÓŻNOROD- INTELIGENNIE NE NATRĘCCJA HOBBY TWA KOŚCIÓŁ JA I MOJE (NIENAGANN ZRANIENIA PLANY Y PORZĄKULT MŁOEWANGELI- DEK, UBRADOŚCI ZACJA NIA ZŁOŻO- KULT CIAŁA RODZEŃNE W KOSTOpracowanie: Rafał Bober i Ewa STWO KĘ) KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ EWANGELII # 5 ) ) ) , ; 7 , * . % & ) / 0 3 " 1 " 2 . - - ) ( + ! / 4 0 3 + ' , : , 1 4 7 , 4 ) 6 " 7 % & ) 0 0 3 9 + 2 " ) , 1 ) Jakże często prosimy Boga Ojca o cud. Cud uzdrowienia z choroby, cud nowej lepszej pracy, cud szczęśliwego małżeństwa, uleczenia relacji w rodzinie, z rodzicami lub w miejscu pracy. Jednocześnie nie robimy nic, aby spełnić tę cześć cudu, której Jezus od nas oczekuje. Ponieważ Jezus powiedział niewidomemu: „Idź do sadzawki Siloam i obmyj się”. My raczej nie jesteśmy przygotowani na to, aby wykonać jakiekolwiek polecenie Jezusa. Nie chcemy żyć w czystości przed ślubem po to, aby doświadczyć potem cudu Bożego Małżeństwa. Nie chcemy przebaczyć tym, którzy nas skrzywdzili, aby doświadczyć cudu uleczenia relacji w rodzinie czy w pracy. Nie chcemy postawić Boga Ojca na pierwszym miejscu w naszym życiu, aby doświadczyć cudu uleczenia z lęku i strachu o przyszłość naszą i naszych dzieci. Myślę, że gdyby niewidomy z dzisiejszego czytania nie poszedł obmyć oczu w sadzawce, to najdelikatniej rzec ujmując, nazwalibyśmy go wtedy głupcem. Dosadniejszych określeń nie mam odwagi przytaczać. Bracia i siostry, takie określenia należą się nam wtedy, gdy nie chcemy współpracować z Jezusem, kiedy On chce dokonywać cudów w naszym życiu. 2 2 # $ , + & ; ) ' " , 3 ) $ 2 # ) ) 1 ( , , 4 1 & " ) " ' 1 ) & ( ( , " 1 " ) ' & , & ' ! 1 (J 9,1-41) ) + 8 & ) 4 " 4 0 ) 4 ( + + , / Problem z cudami w naszym życiu jest taki, że bardzo niechętnie przyznajemy, że Jezus jest ich siłą sprawczą. Bardzo chętnie przyznajemy za to, że: sami na ten cud zapracowaliśmy, rodzina nam pomogła, to „zbieg okoliczności”. Lub wyznajemy krańcowo pogański pogląd, że to własnymi myślami, pragnieniami niejako „wymusiliśmy” ten cud. Nic bardziej błędnego. To Bóg Ojciec w Swoim Miłosierdziu okazał nam swój Majestat, aby nas przyciągnąć do Siebie, aby nas przekonać o Swojej bezwarunkowej Miłości. A my, podobnie jak faryzeusze, mówimy: „Widzimy”, a równocześnie nasz grzech niewiary wciąż trwa. Bracia i siostry, kto z was w ten niedzielny poranek podziękował Bogu Ojcu za cud życia, cud sił, aby wstać rano, cud mowy, aby odmówić poranną modlitwę. Bo jeśli nie będziemy uświadamiać sobie tych drobnych cudów dnia codziennego, to możemy pozostać „ślepi” na pozostałe cuda naszego życia. To dopiero byłoby głupota, najdelikatniej mówiąc. Rafał Bober bogowie & ' # ' $ % ' ( " ) ' $ ! ! ( & ( ) $ ! & # ! ! # ! ) ! " + * ( $ ! , ! & ! ) ' 3 ( ' ' & ! & ) ! . 2 . / ! , . . 0 ' ( ' - ' 1 ' 4 6 & 2 & & , $ ' ' 7 ! % & ! ' ( ! 5 ! ' ! ' ' Przecież wkurzyć się jest rzeczą ludzką, każdemu może się zdarzyć. Zakombinować? W końcu Polakami jesteśmy, nie? Zalać się trupa? A jak inaczej to wszystko wytrzymać? Tak to już jest na tym świecie. Głową muru nie przebijesz... Ale przecież nie jest tak źle! Są przestrzenie, gdzie mogę się realizować! Wtedy życie ma smak: jak kaska jest, jak pośmiać się można, zabłysnąć, jak towarzystwo jest fajne, co mnie lubi i ja je lubię... A czasami się zdarzy deprecha jakaś. Trudno, takie życie jest. ' ' Myśli Czasem ciepłe, przyjemne, płynące z głębi serca. Innym razem intensywne, porywające, pochłaniające, palące, wściekłe, szybkie jak strzały. Nieraz czuję, jak śmierdzą siarką... Nie ma w nich nawet grama życzliwości. Pycha Chciwość Nieczystość Zazdrość Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu Gniew Lenistwo Pamiętasz? W drugiej klasie podstawówki. Rozpoznajesz to w swoim życiu, wiesz jak to działa? Widzisz? Widzisz, komu służysz? My, podobnie jak chłopak z Ewangelii, też jesteśmy ślepi od urodzenia. Nawet o tym nie wiemy, bo zawsze tak było. Wcale nie takie życie jest. Życie jest wtedy, kiedy się godzę z długoletnim wrogiem. Kiedy nie muszę niczego ukrywać przed kochaną osobą, kiedy nie muszę niczego udawać, ściemniać, kiedy chce mi się śpiewać, kiedy jestem wdzięczny z całego serca, kiedy dostaję za darmo coś, na co nie zasłużyłem i niczego w zamian nie muszę. Kiedy nawet to, co daję innym, staje się darem dla mnie. Słońce istnieje nawet wtedy, kiedy go nie widzę. Wiem, że jest. Czuję jak grzeje... Ale nie widzę. Nawet nie wiem, ż można je zobaczyć. Ale ujrzeć słońce, to zupełnie inna sprawa. Blask słońca jest wspaniały, upaja. Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, ż skoro Jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus, aby ci, co żją nie żli już więcej DLA SIEBIE, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. 2 Kor 5,14-15 mm 3 Pracoholizm – bożkiem? ! " W tamtym systemie fundamentalną kwestią, również dla Kościoła, był kryzys etyki pracy, w myśl powiedzenia: „czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. Skutkiem tego była słaba jakość pracy, niska wydajność, pijaństwo, okradanie fabryk czy biur. Problemem niektórych grup zawodowych, zwłaszcza górników, był z kolei „system czterobrygadowy”, który zmuszał ich do ciężkiej pracy fizycznej, oferując zbyt mało czasu na wypoczynek, bo wydobycie np. węgla trwało nieprzerwanie, również w soboty, niedziele i święta, aby nadążyć za napiętym „centralnym planem”. Po kilkunastu latach transformacji żyjemy już w innej epoce. Etyka pracy poprawiła się. W dużym stopniu jednak dlatego, że system kapitalistyczny po prostu „wymusza” bardziej odpowiedzialne podejście do obowiązków zawodowych. Również problem „systemu czterobrygadowego” przybrał inną postać i dotyczy dzisiaj bardziej organizacji pracy w supermarketach niż w kopalniach. Etyka pracy w systemie wolnorynkowego kapitalizmu skomplikowała się. Z jednej strony jej zadaniem jest kształtowanie postawy pracowitości i elementarnego poczucia odpowiedzialności u pracowników. Z drugiej – formowanie przedsiębiorców, menedżerów i przełożonych do humanistycznego zarządzania stosunkami pracy; do tego, aby dostrzegali oni podmiotowość pracownika, a nie traktowali go jako „narzędzia obdarzonego głosem”, a czasem również inteligencją. Etyka pracy staje też wobec problemu, jakim jest nadmierna koncentracja na życiu zawodowym. Interesująca nas postawa, zwana pracoholizmem, jest dobrowolnym wyborem, ale podejmowanym często pod presją przełożonych i współpracowników. To zgubne połączenie pracowitości, ambicji i ucieczki od innych płaszczyzn życia, postrzeganych jako mniej atrakcyjne lub takie, w których ponosimy porażki. Pracoholizm nie polega więc tylko na dostarczaniu sobie zbyt dużej „dawki” pracy, ale na jednowymiarowości życia. Ta jednowymiarowość niekoniecznie oznacza, że ktoś w sposób nadzwyczaj staranny i efektywny wykonuje swoje zadania. Pracoholizm to zestaw 4 nawyków, które powodują, że w pracy i w środowisku z nią związanym spędzamy prawie cały dzień. Pracoholik nie tylko zostaje w biurze czy firmie „po godzinach”, ale także przychodzi tam w soboty i niedziele lub nagminnie zabiera do domu służbowe papiery czy laptopa. Ale czy wykorzystuje efektywnie regulaminowe godziny pracy? Bardzo często okazuje się, że nie. Mnóstwo czasu traci na trywialne rozmowy, obmawianie współpracowników, bezcelowe przeglądanie Internetu. Wymyśla okazje do kolejnych spotkań czy wyjść, które stwarzają pozory pracy, ale w rzeczywistości służą uchylaniu się od niej lub też rozmyciu granicy między sferą zawodową a prywatną. Przesiadywanie w biurze często przeciąga się na cały wieczór, bo „wycieńczeni” pracoholicy muszą „odreagować” w pubie czy restauracji. I tak koło się zamyka. Środowisko zawodowe wypiera dom, rodzinę, przyjaciół, hobby i pracę nad sobą, a także życie duchowe i religijne. Po pewnym okresie życie kręci się już całkowicie wokół bożka pracoholizmu. W tym często tkwi początek wielu frustracji i depresji. Człowiek jest przecież wielowymiarowy i nie samym chlebem żyje (czytaj: nie samą wysoką pensją i karierą). Nawet najlepsza, najbardziej obiecująca i kreatywna praca może stać się środowiskiem niebezpiecznym. Bożek pracoholizmu szczególnie kuszący jest dla młodych, ambitnych ludzi, którzy nie mają jeszcze własnych rodzin. Od nich najśmielej żąda, aby oddali mu się całkowicie. Tryb życia pracoholika nie sprzyja podejmowaniu dojrzałych decyzji o małżeństwie i rodzinie, mimo korzystnej sytuacji materialnej. Powoduje, że pracoholik zaniedbuje rodziców, krewnych i przyjaciół, którzy nie należą do tego samego kręgu zawodowo-towarzyskiego. Ułatwia mu wchodzenie w nieodpowiedzialne, rozwiązłe relacje męsko-damskie. Grozi też „konsumpcyjnym” lub interesownym postrzeganiem innych ludzi – a więc przez pryzmat tego, ile wydają pieniędzy, jaki mają samochód, dokąd jeżdżą na urlop lub też co mogą mi załatwić. Panuje powszechna opinia, że pracoholizm zagraża przede wszystkim dobrze wynagradzanym pracownikom dużych korporacji. Czyha on jednak również na prowadzących własne firmy, na ludzi wolnych zawodów, na naukowców, pewno też i na studentów. Konieczna jest więc troska o rów- bożek: władza Bożka, którego pragnąłbym scharakteryzować, albo chociaż spróbować to uczynić, można by nazwać na wiele różnych sposobów. Sam też zastanawiałem się dłuższą chwilę, które wybrać dla niego określenie i ostatecznie zdecydowałem się na niezbyt oryginalne zestawienie bożka z władzą. Jest to z pewnością ryzykowne, bo większość z czytelników zapewne już po zapoznaniu się z takim tytułem, nawet podświadomie powróci do licznych skojarzeń, które przychodzą nam do głowy, kiedy słyszymy o władzy. Spieszę więc z dodatkowym wyjaśnieniem, mającym nieco lepiej oddawać istotę problemu, którym dla wielu, a może wszystkich ludzi, jest bożek określany jako: ja jestem panem tego świata. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że taki bożek nie spełnia w istocie odpowiednich kryteriów. Co innego, jeśli myślimy o pieniądzach, pracy, zamiłowaniu do luksusu czy wielu innych bożkach. nowagę i harmonię w życiu. Jako uczniowie Chrystusa mamy ku temu dodatkową motywację i atrakcyjne „pomoce naukowe”: modlitwę, Sakramenty, rekolekcje, dni skupienia. Poszukując konkluzji sięgnąłem do myśli św. Josemarii Escrivy de Balaguer. Ten hiszpański ksiądz przypomniał mi się, gdyż znany jest on jako promotor tezy, że człowiek wierzący ma się nie tylko wyróżniać profesjonalizmem, rzetelnością i życzliwością w środowisku pracy, ale również uświęcać się poprzez pracę. Chciałem więc sprawdzić, czy dostrzegał on zagrożenie ze strony pracoholizmu. Znalazłem taką oto sentencję: „Ważne jest, żebyś się poświęcał pracy z całej siły... Wszakże winieneś postawić swoją pracę zawodową na właściwym miejscu: jest ona wyłącznie środkiem do celu: nigdy nie można jej traktować jako czegoś najważniejszego. Ileż <manii zawodowych> przeszkadza w zjednoczeniu z Bogiem!” Bohdan Białorucki Wówczas rzeczywiście łatwiej jest pokazać swoiste wynaturzenie prowadzące do zastępowania danym przedmiotem bądź zachowaniem, właściwego i jedynie prawdziwego obrazu Boga w życiu człowieka. Jak to wygląda w przypadku „bycia panem świata”? Okazuje się, że również taka postawa, powodująca zasadniczą zmianę hierarchii wartości i stawiająca bezwzględnie na pierwszym miejscu nasze własne ja, może nie tylko w łatwy sposób stać się bożkiem, ale co znacznie poważniejsze, może też przyczynić się do wielu dramatów w życiu człowieka. Trzeba zatem przyjrzeć się nieco bliżej mechanizmowi bożka władzy. Jego źródło tkwi, jak sądzę, w tak popularnym i lansowanym obecnie schemacie postrzegania ludzi XXI wieku jako istot w pełni odpowiedzialnych za swoje życie, mogących podejmować całkowicie autonomiczne i niczym nie skrępowane decyzje oraz mających możliwości praktycznie nieograniczonego kreowania rzeczywistości przy pomocy najnowszych osiągnięć techniki. W takim oto sposobie patrzenia na człowieka, jego pozycja upodabnia się w dużym stopniu do wszechwładnego kreatora-stwórcy, który 5 może po prostu wszystko. Nic zatem dziwnego, że przyjmując taki punkt widzenia, przenosimy go często na znacznie niższy poziom naszych codziennych relacji oraz na sposób postrzegania samych siebie. Wtedy dajemy się wciągnąć w logikę patrzenia na rzeczywistość przez pryzmat swojej osoby, a to ciągłe „uwzględnianie siebie”, staje się naszym bożkiem. Moje „ja”, czasami nawet podświadomie, ogranicza trzeźwe spojrzenie na świat i podejmowanie prawdziwie wolnych decyzji. Trudno jest bowiem mówić o wolności, która przejawiać się ma w wyborze dobra, jeśli to człowiek sam – od początku do końca – chce określać warunki i znać dokładnie bieg wszystkich wydarzeń. Ja panem świata to postawa, która skutecznie ogranicza nasze możliwości poznawania Boga, przyjmowania Jego woli oraz otwierania się na Jego łaskę. Jeśli to On ma być artystą, a ja tylko pędzlem w Jego rękach, to nie można przecież ciągle samemu dyktować warunków. Przekonanie o wielkości człowieka i jego olbrzymich możliwościach może doprowadzić do stanu, w którym całkowicie odseparujemy się od źródła wody żywej, a nasze kolejne i coraz większe pragnienia trudno będzie z czasem zaspokoić. Ta nieustanna gonitwa za „nowością i postępem”, a czasami po prostu za lepszym i „szczęśliwym życiem”, bez dbałości o wewnętrzną postawę otwarcia na Boga w duchu pokory, może w rezultacie skutkować trwałym porzuceniem prawdziwego celu naszego życia, jakim ma być przecież zbawienie. Jest wiele okazji, tych drobnych i znacznie poważniejszych, w których po prostu trzeba dać pierwszeństwo działania Bogu i porzucić postawę człowieka – wszechwładnego pana życia i śmierci. W przeciwnym razie, bardzo łatwo przegrać najważniejszą walkę – o własną świętość. Marcin Stębelski On święci dzisiaj triumfy, to ON króluje dziś w każdym domu i sklepie. Nawet na ulicach zajmuje zaszczytne miejsce. Przypatrzcie się: ten Ekran, Mamona to bożków korona. Niczym epidemia, pogoń za nim stała się powszechna. Cierpi na nią czyż to nie najlepsze osiągnięcie plazmowe? Na rodzina, rząd, prezydent, a właściwie każda war- szczególną uwagę zasługuje fakt, że to MISTRZ jeśli chodzi o poświęcany mu czas w rodzinach, o stwa społeczna. Pieniądz to przynęta, aby zostailość kilowatogodzin w waszych licznikach. Oczy wić rodzinę i wyjechać. To również pokusa, aby Davida Copperfielda nie są tak czarujące jak masumienie kalać i innych z "niczego" okradać. gia płynąca z tego cudownego odbiornika. Jego "Pieniądze jednak to nie wszystko popularność utwierdza nas w przekonaniu, że to Choć na nich twardo stoi świat..." Bracia z Golec uOrkiestra uświadamiają nam, że co tworzymy jest dla dobra całego kraju, dla naszego rozwoju i korzyści. Jeszcze raz gratulujemy szczęście to nie tylko kasa. Cenniejsze są: bliska osoba, realny świat, który się przeistacza, spadają- Wielkiemu Telewizorowi i życzymy kolejnych sukcesów w biciu rekordów popularności. SZAca gwiazda. Pieniądz w życiu pomaga, ratuje, a TAN nawet rozjaśnia, ale nigdy nie zbawia: "Myślisz, że forsa Ci załatwi kluczyk do złotych raju bram Weszłam do kuchni akademika. Właśnie sięgałam tymczasem może się okazać po parówki, kiedy usłyszałam za sobą głos: że w raju jesteś sam" "Beatko jest Wielki Post, nie ma mięska, nie ma objadania, to już tradycja". Oniemiałam; i z parówek zrezygnowałam. "Pościmy z tradycji? Bo tak Niewątpliwie triumfujący bożek to telewizor. nakazuje tradycja? – pomyślałam. Kiedy ponowNajchętniej rzuciłabym go za okno, ponieważ nie spotkałam Panią Marię w kuchni, odpowiejego programy to magia, która skłania nas do działam: "Żebyśmy tak innych rzeczy jak mięska codziennego z nim obcowania. Ten skuteczny złodziej czasu sprawia, że obowiązki są odkładane się wyrzekali..." KIEDY POŚCISZ, KIEDY SIĘ WYRZEKASZ, na bok, a życie rodzinne zaniedbywane. TWARZ CHRYSTUSA MIEJ PRZED OCZAMI. Drodzy Państwo! Jest mi niezwykle miło poinformować, że w ranBlanka kingach na najpopularniejsze medium współczesności pierwsze miejsce zdobywa... TELEWIZOR! Tak, tak, Drodzy Państwo, to właśnie Bożek nr 1 – Pieniądz Bożek nr 3 – Mięsko Bożek nr 2 – Telewizor 6 Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną – czy to dotyczy też kobiet? dyby kiedyś ktoś zapytał mnie, co to takiego jest bożek – pierwsza myśl byłaby taka – starożytność, obraz, rzeźba, przedmiot kultu religijnego. Nic poza tym. Brak innych skojarzeń. Pierwsze przykazanie… … – jestem OK, no bo przecież nie modlę się do Artemidy czy Zeusa…Kolejność przykazań odzwierciedla ich ważność. Zwykle najwięcej emocji budzi piąte, a pierwsze pozostaje niezauważone. No właśnie, NIEZAUWAŻONE. A to właśnie przekraczanie pierwszego, powoduje nasze upadki i łamanie pozostałych przykazań. Tomas Merton napisał kiedyś: „Cokolwiek kochasz poza Bogiem jedynym, niezależnie, zaciemnia twój rozum, rujnuje twój osąd wartości moralnych, fałszuje twoje wybory. Nie możesz wtedy jasno odróżnić dobra od zła i poznać naprawdę wolę Bożą”. Co kochamy najbardziej? – – to te osoby, relacje międzyludzkie, sprawy, postawy, przekonania własne i cudze, przedmioty, wokół których najczęściej krążą nasze myśli, czego skrycie pragniemy i pożądamy. Przypomina mi się jeden z bohaterów trylogii J.R.R.Tolkiena – „Władca pierścieni” – Smigol skulony w ciemnej grocie, czule głaszczący pierścień władzy i mówiący doń pieszczotliwie – ... Pierścień tak bardzo nim zawładnął, jego myślami i sercem, że Smigol zamordował przyjaciela. Potem pierścień zmieniał go stopniowo w bezimiennego, obleśnego, karłowatego potworka – niewolnika jego woli. I to jest prawda uniwersalna, która pokazuje, co z nami mogą uczynić „nasze skarby”, jeżeli nie podejmujemy trudu codziennego poddawania ich w modlitwie Bogu – jedynemu Władcy, Stwórcy i Dawcy „naszych skarbów”. Albo poddajemy je, ale nie ma to odzwierciedlenia w podejmowanych przez nas decyzjach. Serce ludzkie jest z natury skłonne do korupcji. Jedną z najważniejszych spraw dla kobiety jest MIŁOŚĆ. I nic dziwnego. Kobieta została stworzona po to, aby być kochaną, adorowaną, czy zdobywaną. Miłość jest absolutnie najcudowniejszą sprawą na świecie – o niej piszemy, śpiewamy, kręcimy filmy, telenowele, jej poszukujemy i za nią tęsknimy. Źródłem prawdziwej miłości jest jedynie Jezus Chrystus. Jeżeli źródeł miłości kobieta szuka najpierw nie w Nim, ale poza Nim, to szybko to pragnienie zaczyna rządzić jej życiem, prowadzi ją w „krzaki” i ostatecznie łamie jej i tak już złamane serce. Kobieta kieruje swoje stęsknione serce ku mężczyźnie, którego musi mieć i to ZARAZ – nieważne jakiego, byle by tylko był. Koszty się nie liczą, zasady nie mają znaczenia. Nie chcę czekać, nieważne co mówi Bóg w moim sercu, co mówią moi bliscy. Tłumaczę się… , , , , , , , ! ! " . Ale co robić, gdy po jakimś czasie on mówi: że już nie kocha, odchodzi do innej; mówi: że byłam kiepska w łóżku, że chciał się tylko zabawić, że Jadzia ma ładniejsze nogi, że nie chce tego dziecka, że to małżeństwo to był błąd, że ma w nosie Boga i cały ten Kościół? – wtedy wróć natychmiast w ramiona Miłosiernego Ojca, poddaj Mu swoje życie i otwórz się na Jego bezgraniczną i bezwarunkową miłość. Twoje serce zostanie uleczone – nie bój się samotności, bo jak mówi św. Augustyn: „Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu”. Katarzyna Kamińska # $ 7 Idąc dalej: może to doprowadzić do dobrowolnego trwania w grzechu i niewierze. Tutaj przypomina mi się historia pewnej starszej pani, która codziennie była na Mszy Świętej i gorąco się modliła, pościła w środy, chodziła do Spowiedzi co tydzień, aż pewnego dnia, gdy jak co dzień Najpierw zastanówmy się, o co właściwie chodzi? przyszła do kościoła, okazało się, że był on zaPobożność to przecież dar Ducha Świętego, a mknięty! Zdziwiona, już chciała pójść do księdza zarazem cecha człowieka, który w sposób prawi- proboszcza, kiedy zobaczyła kartkę z napisem: dłowy sprawuje kult do Pana Boga. Więc po co „Ja pukam do ciebie codziennie, a ty mi nie otwietaki tytuł? rasz. Teraz i Ja zamknąłem Swoje drzwi przed Chodzi o to, że może się komuś przez przypadek Tobą.” – Panie, o co Ci chodzi? Przecież modlę „pokręcić” i na przykład modlitwa może się się, czytam Pismo Święte. Potem doczytała dalej: stać dla niego celem samym w sobie, a nie środ„Pomyśl o swojej samotnej sąsiadce, która przykiem do nawiązania kontaktu z Panem Bogiem. chodzi do Ciebie porozmawiać, gdy Ty akurat się Dajmy na to, młody ministrant lub lektor modlisz, to zrozumiesz, o co Mi chodzi”. Trochę „zakochany” w liturgii Mszy Świętej, przychodzi przestraszona, a trochę zmieszana, starsza pani na nią tylko po to, by doskonalić i doprowadzać zeszła ze schodów kościoła i głęboko się zamyślido perfekcji wszystkie gesty i ukłony, jakie poła. Gdy już dochodziła do swego mieszkania, winno się wykonywać. Tym młodym chłopakiem spotkała sąsiadkę, która właśnie wracała do domu może być każdy z nas. Osoba taka, będąca teore- od jej zamkniętych drzwi. Starsza pani przeprosiła tycznie bliżej Pana Boga, może być mniej poboż- sąsiadkę, że nigdy jej nie otworzyła i zaprosiła ją na niż inny, mniej zaangażowany w liturgię chrze- do siebie na kawę. Tej nocy staruszka modliła się: ścijanin. Dodatkowo może dojść też do tego, że Przepraszam Cię, Panie, za moją postawę i dzięzacznie się kuję Ci, że oskarżać innych o „nieprzestrzeganie Prawa”, jak otworzyłeś mi oczy. to miało miejsce w dzisiejszej Ewangelii, w postawie faryzeuszy wobec cudu dokonanego przez Tomek B. Pana Jezusa. Pobożność – cel czy środek? # s ! " # $ % & # ' ( ) ! * ( + , ' ( - . ' ( / 0 " ! [email protected] 1 % % % & % " 2 2 " % " % 3 1 4 ( 0 5 / 6 0 7 6 7 8 Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00; 19.00; 21.00. Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00; 18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca: 21.00) 8 Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt. 7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16, 18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych. Chrzty dzieci w I i III niedzielę miesiąca o godz 12.00