mlodzianki 229 - Kościół Akademicki św. Anny

Transkrypt

mlodzianki 229 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św. Anny
MŁODZI
ANKI
ODCHUDZANIE
SAMODOSKONALENIE
SPORT
MODLITWA
RELACJE
MAŁŻEŃSTWO
DZIECI
RODZICE
PRACA CHARYTATYWNA
POMOC BLIŹNIEMU
WALKA ZE
SŁABOŚCIAMI
(GRZECHEM,
UZALEŻNIENIAMI)
PONIŻANIE
SIĘ
CIERPIENIE
PRACA
NAUKA
KARIERA
PIENIĄDZE
UTRZYMY-
Nr 19 (229)
2 III 2008
IV niedziela
wielkiego
postu
WANIE POEMOCJE
UŻYWKI
RZĄDKU
STRACH
DOBRE SAZDROWY
PRZED SAMOPOCZUCI
TRYB ŻYCIA MOTNOŚCIĄ,
E
(ODŻYWIANI PRZYSZŁO- RZECZY MAE, ĆWICZEŚCIĄ ITD.
TERIALNE
NIA)
ZDOBYWA(TELEFON
KOMÓRKOTo, w co wkładasz całe swo- WY, SAMOCHÓD)
je serce, jest Twoim bogiem.
CHOROBA
Wszystko, co nie jest Bogiem, SYTUACJA
może zająć miejsce Boga.
PROBLEMOWA
DBAŁOŚĆ O
NIE UZNAAMBICJE
SIEBIE
NIA, WZGLĘROZWÓJ
ZAKUPY
DÓW IN(ZAWODOW
WYDAWANYCH OSÓB Y, TOWARZYNIE PIENIĘ- PERFEKCJOSKI, EMODZY
NIZM
CJONALNY)
OSZCZĘDZA- RÓŻNOROD- INTELIGENNIE
NE NATRĘCCJA
HOBBY
TWA
KOŚCIÓŁ
JA I MOJE (NIENAGANN ZRANIENIA
PLANY
Y PORZĄKULT MŁOEWANGELI- DEK, UBRADOŚCI
ZACJA
NIA ZŁOŻO- KULT CIAŁA
RODZEŃNE W KOSTOpracowanie: Rafał Bober i Ewa
STWO
KĘ)
KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ
EWANGELII
#
5
)
)
)
,
;
7
,
*
.
%
&
)
/
0
3
"
1
"
2
.
-
-
)
(
+
!
/
4
0
3
+
'
,
:
,
1
4
7
,
4
)
6
"
7
%
&
)
0
0
3
9
+
2
"
)
,
1
)
Jakże często prosimy Boga Ojca o cud. Cud
uzdrowienia z choroby, cud nowej lepszej pracy, cud szczęśliwego małżeństwa, uleczenia
relacji w rodzinie, z rodzicami lub w miejscu
pracy. Jednocześnie nie robimy nic, aby spełnić
tę cześć cudu, której Jezus od nas oczekuje.
Ponieważ Jezus powiedział niewidomemu: „Idź
do sadzawki Siloam i obmyj się”. My raczej nie
jesteśmy przygotowani na to, aby wykonać
jakiekolwiek polecenie Jezusa. Nie chcemy żyć
w czystości przed ślubem po to, aby doświadczyć potem cudu Bożego Małżeństwa. Nie
chcemy przebaczyć tym, którzy nas skrzywdzili,
aby doświadczyć cudu uleczenia relacji w rodzinie czy w pracy. Nie chcemy postawić Boga
Ojca na pierwszym miejscu w naszym życiu,
aby doświadczyć cudu uleczenia z lęku i strachu
o przyszłość naszą i naszych dzieci. Myślę, że
gdyby niewidomy z dzisiejszego czytania nie
poszedł obmyć oczu w sadzawce, to najdelikatniej rzec ujmując, nazwalibyśmy go wtedy głupcem. Dosadniejszych określeń nie mam odwagi
przytaczać. Bracia i siostry, takie określenia
należą się nam wtedy, gdy nie chcemy współpracować z Jezusem, kiedy On chce dokonywać
cudów w naszym życiu.
2
2
#
$
,
+
&
;
)
'
"
,
3
)
$
2
#
)
)
1
(
,
,
4
1
&
"
)
"
'
1
)
&
(
(
,
"
1
"
)
'
&
,
&
'
!
1
(J 9,1-41)
)
+
8
&
)
4
"
4
0
)
4
(
+
+
,
/
Problem z cudami w naszym życiu jest taki, że
bardzo niechętnie przyznajemy, że Jezus jest ich
siłą sprawczą. Bardzo chętnie przyznajemy za
to, że: sami na ten cud zapracowaliśmy, rodzina
nam pomogła, to „zbieg okoliczności”. Lub
wyznajemy krańcowo pogański pogląd, że to
własnymi myślami, pragnieniami niejako
„wymusiliśmy” ten cud. Nic bardziej błędnego.
To Bóg Ojciec w Swoim Miłosierdziu okazał
nam swój Majestat, aby nas przyciągnąć do
Siebie, aby nas przekonać o Swojej bezwarunkowej Miłości. A my, podobnie jak faryzeusze,
mówimy: „Widzimy”, a równocześnie nasz
grzech niewiary wciąż trwa.
Bracia i siostry, kto z was w ten niedzielny poranek podziękował Bogu Ojcu za cud życia, cud
sił, aby wstać rano, cud mowy, aby odmówić
poranną modlitwę.
Bo jeśli nie będziemy uświadamiać sobie tych
drobnych cudów dnia codziennego, to możemy
pozostać „ślepi” na pozostałe cuda naszego
życia. To dopiero byłoby głupota, najdelikatniej
mówiąc.
Rafał Bober
bogowie
&
'
#
'
$
%
'
(
"
)
'
$
!
!
(
&
(
)
$
!
&
#
!
!
#
!
)
!
"
+
*
(
$
!
,
!
&
!
)
'
3
(
'
'
&
!
&
)
!
.
2
.
/
!
,
.
.
0
'
(
'
-
'
1
'
4
6
&
2
&
&
,
$
'
'
7
!
%
&
!
'
(
!
5
!
'
!
'
'
Przecież wkurzyć się jest rzeczą ludzką, każdemu może się zdarzyć. Zakombinować? W
końcu Polakami jesteśmy, nie? Zalać się
trupa? A jak inaczej to wszystko wytrzymać?
Tak to już jest na tym świecie. Głową muru
nie przebijesz...
Ale przecież nie jest tak źle! Są przestrzenie,
gdzie mogę się realizować! Wtedy życie ma
smak: jak kaska jest, jak pośmiać się można,
zabłysnąć, jak towarzystwo jest fajne, co
mnie lubi i ja je lubię...
A czasami się zdarzy deprecha jakaś. Trudno, takie życie jest.
'
'
Myśli
Czasem ciepłe, przyjemne, płynące z głębi
serca.
Innym razem intensywne, porywające, pochłaniające, palące, wściekłe, szybkie jak
strzały.
Nieraz czuję, jak śmierdzą siarką... Nie ma w
nich nawet grama życzliwości.
Pycha
Chciwość
Nieczystość
Zazdrość
Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu
Gniew
Lenistwo
Pamiętasz? W drugiej klasie podstawówki.
Rozpoznajesz to w swoim życiu, wiesz jak to
działa? Widzisz?
Widzisz, komu służysz?
My, podobnie jak chłopak z Ewangelii, też
jesteśmy ślepi od urodzenia.
Nawet o tym nie wiemy, bo zawsze tak było.
Wcale nie takie życie jest. Życie jest wtedy,
kiedy się godzę z długoletnim wrogiem. Kiedy nie muszę niczego ukrywać przed kochaną osobą, kiedy nie muszę niczego udawać,
ściemniać, kiedy chce mi się śpiewać, kiedy
jestem wdzięczny z całego serca, kiedy dostaję za darmo coś, na co nie zasłużyłem i
niczego w zamian nie muszę. Kiedy nawet
to, co daję innym, staje się darem dla mnie.
Słońce istnieje nawet wtedy, kiedy go nie
widzę. Wiem, że jest. Czuję jak grzeje... Ale
nie widzę. Nawet nie wiem, ż można je zobaczyć.
Ale ujrzeć słońce, to zupełnie inna sprawa.
Blask słońca jest wspaniały, upaja.
Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych
na to, ż skoro Jeden umarł za wszystkich,
to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus, aby ci, co żją nie żli
już więcej DLA SIEBIE, lecz dla Tego,
który za nich umarł i zmartwychwstał.
2 Kor 5,14-15
mm
3
Pracoholizm –
bożkiem?
!
"
W tamtym systemie fundamentalną kwestią, również dla Kościoła, był kryzys etyki pracy,
w myśl powiedzenia: „czy się stoi, czy się leży,
dwa tysiące się należy”. Skutkiem tego była słaba
jakość pracy, niska wydajność, pijaństwo, okradanie fabryk czy biur.
Problemem niektórych grup zawodowych,
zwłaszcza górników, był z kolei „system czterobrygadowy”, który zmuszał ich do ciężkiej pracy
fizycznej, oferując zbyt mało czasu na wypoczynek, bo wydobycie np. węgla trwało nieprzerwanie, również w soboty, niedziele i święta, aby
nadążyć za napiętym „centralnym planem”.
Po kilkunastu latach transformacji żyjemy już w
innej epoce. Etyka pracy poprawiła się. W dużym
stopniu jednak dlatego, że system kapitalistyczny
po prostu „wymusza” bardziej odpowiedzialne
podejście do obowiązków zawodowych. Również
problem „systemu czterobrygadowego” przybrał
inną postać i dotyczy dzisiaj bardziej organizacji
pracy w supermarketach niż w kopalniach.
Etyka pracy w systemie wolnorynkowego kapitalizmu skomplikowała się. Z jednej strony jej zadaniem jest kształtowanie postawy pracowitości i
elementarnego poczucia odpowiedzialności u
pracowników. Z drugiej – formowanie przedsiębiorców, menedżerów i przełożonych do humanistycznego zarządzania stosunkami pracy; do tego,
aby dostrzegali oni podmiotowość pracownika, a
nie traktowali go jako „narzędzia obdarzonego
głosem”, a czasem również inteligencją.
Etyka pracy staje też wobec problemu, jakim jest
nadmierna koncentracja na życiu zawodowym.
Interesująca nas postawa, zwana pracoholizmem,
jest dobrowolnym wyborem, ale podejmowanym
często pod presją przełożonych i współpracowników. To zgubne połączenie pracowitości, ambicji
i ucieczki od innych płaszczyzn życia, postrzeganych jako mniej atrakcyjne lub takie, w których
ponosimy porażki. Pracoholizm nie polega więc
tylko na dostarczaniu sobie zbyt dużej „dawki”
pracy, ale na jednowymiarowości życia.
Ta jednowymiarowość niekoniecznie oznacza, że
ktoś w sposób nadzwyczaj staranny i efektywny
wykonuje swoje zadania. Pracoholizm to zestaw
4
nawyków, które powodują, że w pracy i w środowisku z nią związanym spędzamy prawie cały
dzień. Pracoholik nie tylko zostaje w biurze czy
firmie „po godzinach”, ale także przychodzi tam
w soboty i niedziele lub nagminnie zabiera do
domu służbowe papiery czy laptopa. Ale czy wykorzystuje efektywnie regulaminowe godziny
pracy? Bardzo często okazuje się, że nie. Mnóstwo czasu traci na trywialne rozmowy, obmawianie współpracowników, bezcelowe przeglądanie
Internetu. Wymyśla okazje do kolejnych spotkań
czy wyjść, które stwarzają pozory pracy, ale
w rzeczywistości służą uchylaniu się od niej lub
też rozmyciu granicy między sferą zawodową a
prywatną. Przesiadywanie w biurze często przeciąga się na cały wieczór, bo „wycieńczeni” pracoholicy muszą „odreagować” w pubie czy restauracji. I tak koło się zamyka. Środowisko zawodowe wypiera dom, rodzinę, przyjaciół, hobby i
pracę nad sobą, a także życie duchowe i religijne.
Po pewnym okresie życie kręci się już całkowicie
wokół bożka pracoholizmu. W tym często tkwi
początek wielu frustracji i depresji. Człowiek jest
przecież wielowymiarowy i nie samym chlebem
żyje (czytaj: nie samą wysoką pensją i karierą).
Nawet najlepsza, najbardziej obiecująca i kreatywna praca może stać się środowiskiem niebezpiecznym.
Bożek pracoholizmu szczególnie kuszący jest dla
młodych, ambitnych ludzi, którzy nie mają jeszcze własnych rodzin. Od nich najśmielej żąda, aby
oddali mu się całkowicie. Tryb życia pracoholika
nie sprzyja podejmowaniu dojrzałych decyzji o
małżeństwie i rodzinie, mimo korzystnej sytuacji
materialnej. Powoduje, że pracoholik zaniedbuje
rodziców, krewnych i przyjaciół, którzy nie należą
do tego samego kręgu zawodowo-towarzyskiego.
Ułatwia mu wchodzenie w nieodpowiedzialne,
rozwiązłe relacje męsko-damskie. Grozi też
„konsumpcyjnym” lub interesownym postrzeganiem innych ludzi – a więc przez pryzmat tego, ile
wydają pieniędzy, jaki mają samochód, dokąd
jeżdżą na urlop lub też co mogą mi załatwić.
Panuje powszechna opinia, że pracoholizm zagraża przede wszystkim dobrze wynagradzanym
pracownikom dużych korporacji. Czyha on jednak
również na prowadzących własne firmy, na ludzi
wolnych zawodów, na naukowców, pewno też i
na studentów. Konieczna jest więc troska o rów-
bożek:
władza
Bożka, którego pragnąłbym scharakteryzować, albo chociaż spróbować to uczynić, można by nazwać
na wiele różnych sposobów. Sam
też zastanawiałem się dłuższą
chwilę, które wybrać dla niego
określenie i ostatecznie zdecydowałem się na niezbyt oryginalne
zestawienie bożka z władzą. Jest to
z pewnością ryzykowne, bo większość z czytelników zapewne już
po zapoznaniu się z takim tytułem,
nawet podświadomie powróci do
licznych skojarzeń, które przychodzą nam do głowy, kiedy słyszymy
o władzy. Spieszę więc z dodatkowym wyjaśnieniem, mającym nieco
lepiej oddawać istotę problemu,
którym dla wielu, a może wszystkich ludzi, jest bożek określany
jako: ja jestem panem tego świata.
Na pierwszy rzut oka może się
wydawać, że taki bożek nie spełnia
w istocie odpowiednich kryteriów.
Co innego, jeśli myślimy o pieniądzach, pracy, zamiłowaniu do luksusu czy wielu innych bożkach.
nowagę i harmonię w życiu. Jako uczniowie
Chrystusa mamy ku temu dodatkową motywację i
atrakcyjne „pomoce naukowe”: modlitwę, Sakramenty, rekolekcje, dni skupienia.
Poszukując konkluzji sięgnąłem do myśli św.
Josemarii Escrivy de Balaguer. Ten hiszpański
ksiądz przypomniał mi się, gdyż znany jest on
jako promotor tezy, że człowiek wierzący ma się
nie tylko wyróżniać profesjonalizmem, rzetelnością i życzliwością w środowisku pracy, ale również uświęcać się poprzez pracę. Chciałem więc
sprawdzić, czy dostrzegał on zagrożenie ze strony
pracoholizmu. Znalazłem taką oto sentencję:
„Ważne jest, żebyś się poświęcał pracy z całej
siły... Wszakże winieneś postawić swoją pracę
zawodową na właściwym miejscu: jest ona wyłącznie środkiem do celu: nigdy nie można jej
traktować jako czegoś najważniejszego. Ileż
<manii zawodowych> przeszkadza w zjednoczeniu z Bogiem!”
Bohdan Białorucki
Wówczas rzeczywiście łatwiej jest
pokazać swoiste wynaturzenie prowadzące do zastępowania danym
przedmiotem bądź zachowaniem,
właściwego i jedynie prawdziwego
obrazu Boga w życiu człowieka.
Jak to wygląda w przypadku „bycia
panem świata”? Okazuje się, że
również taka postawa, powodująca
zasadniczą zmianę hierarchii wartości i stawiająca bezwzględnie na
pierwszym miejscu nasze własne ja,
może nie tylko w łatwy sposób stać
się bożkiem, ale co znacznie poważniejsze, może też przyczynić się
do wielu dramatów w życiu człowieka. Trzeba zatem przyjrzeć się
nieco bliżej mechanizmowi bożka
władzy.
Jego źródło tkwi, jak sądzę, w tak
popularnym i lansowanym obecnie
schemacie postrzegania ludzi XXI
wieku jako istot w pełni odpowiedzialnych za swoje życie, mogących podejmować całkowicie autonomiczne i niczym nie skrępowane
decyzje oraz mających możliwości
praktycznie nieograniczonego kreowania rzeczywistości przy pomocy
najnowszych osiągnięć techniki. W
takim oto sposobie patrzenia na
człowieka, jego pozycja upodabnia
się w dużym stopniu do wszechwładnego kreatora-stwórcy, który
5
może po prostu wszystko. Nic zatem dziwnego, że
przyjmując taki punkt widzenia, przenosimy go
często na znacznie niższy poziom naszych codziennych relacji oraz na sposób postrzegania
samych siebie. Wtedy dajemy się wciągnąć w
logikę patrzenia na rzeczywistość przez pryzmat
swojej osoby, a to ciągłe „uwzględnianie siebie”,
staje się naszym bożkiem. Moje „ja”, czasami
nawet podświadomie, ogranicza trzeźwe spojrzenie na świat i podejmowanie prawdziwie wolnych
decyzji. Trudno jest bowiem mówić o wolności,
która przejawiać się ma w wyborze dobra, jeśli to
człowiek sam – od początku do końca – chce
określać warunki i znać dokładnie bieg wszystkich wydarzeń. Ja panem świata to postawa, która
skutecznie ogranicza nasze możliwości poznawania Boga, przyjmowania Jego woli oraz otwierania się na Jego łaskę. Jeśli to On ma być artystą, a
ja tylko pędzlem w Jego rękach, to nie można
przecież ciągle samemu dyktować warunków.
Przekonanie o wielkości człowieka i jego olbrzymich możliwościach może doprowadzić do stanu,
w którym całkowicie odseparujemy się od źródła
wody żywej, a nasze kolejne i coraz większe pragnienia trudno będzie z czasem zaspokoić. Ta
nieustanna gonitwa za „nowością i postępem”, a
czasami po prostu za lepszym i „szczęśliwym
życiem”, bez dbałości o wewnętrzną postawę
otwarcia na Boga w duchu pokory, może w rezultacie skutkować trwałym porzuceniem prawdziwego celu naszego życia, jakim ma być przecież
zbawienie. Jest wiele okazji, tych drobnych i
znacznie poważniejszych, w których po prostu
trzeba dać pierwszeństwo działania Bogu i porzucić postawę człowieka – wszechwładnego pana
życia i śmierci. W przeciwnym razie, bardzo łatwo przegrać najważniejszą walkę – o własną
świętość.
Marcin Stębelski
On święci dzisiaj triumfy, to ON króluje dziś w
każdym domu i sklepie. Nawet na ulicach zajmuje
zaszczytne miejsce. Przypatrzcie się: ten Ekran,
Mamona to bożków korona. Niczym epidemia,
pogoń za nim stała się powszechna. Cierpi na nią czyż to nie najlepsze osiągnięcie plazmowe? Na
rodzina, rząd, prezydent, a właściwie każda war- szczególną uwagę zasługuje fakt, że to MISTRZ
jeśli chodzi o poświęcany mu czas w rodzinach, o
stwa społeczna. Pieniądz to przynęta, aby zostailość kilowatogodzin w waszych licznikach. Oczy
wić rodzinę i wyjechać. To również pokusa, aby
Davida Copperfielda nie są tak czarujące jak masumienie kalać i innych z "niczego" okradać.
gia płynąca z tego cudownego odbiornika. Jego
"Pieniądze jednak to nie wszystko
popularność utwierdza nas w przekonaniu, że to
Choć na nich twardo stoi świat..."
Bracia z Golec uOrkiestra uświadamiają nam, że co tworzymy jest dla dobra całego kraju, dla naszego rozwoju i korzyści. Jeszcze raz gratulujemy
szczęście to nie tylko kasa. Cenniejsze są: bliska
osoba, realny świat, który się przeistacza, spadają- Wielkiemu Telewizorowi i życzymy kolejnych
sukcesów w biciu rekordów popularności. SZAca gwiazda. Pieniądz w życiu pomaga, ratuje, a
TAN
nawet rozjaśnia, ale nigdy nie zbawia:
"Myślisz, że forsa Ci załatwi
kluczyk do złotych raju bram
Weszłam do kuchni akademika. Właśnie sięgałam
tymczasem może się okazać
po
parówki, kiedy usłyszałam za sobą głos:
że w raju jesteś sam"
"Beatko jest Wielki Post, nie ma mięska, nie ma
objadania, to już tradycja". Oniemiałam; i z parówek zrezygnowałam. "Pościmy z tradycji? Bo tak
Niewątpliwie triumfujący bożek to telewizor.
nakazuje tradycja? – pomyślałam. Kiedy ponowNajchętniej rzuciłabym go za okno, ponieważ
nie spotkałam Panią Marię w kuchni, odpowiejego programy to magia, która skłania nas do
działam: "Żebyśmy tak innych rzeczy jak mięska
codziennego z nim obcowania. Ten skuteczny
złodziej czasu sprawia, że obowiązki są odkładane się wyrzekali..."
KIEDY POŚCISZ, KIEDY SIĘ WYRZEKASZ,
na bok, a życie rodzinne zaniedbywane.
TWARZ CHRYSTUSA MIEJ PRZED OCZAMI.
Drodzy Państwo!
Jest mi niezwykle miło poinformować, że w ranBlanka
kingach na najpopularniejsze medium współczesności pierwsze miejsce zdobywa... TELEWIZOR! Tak, tak, Drodzy Państwo, to właśnie
Bożek nr 1 – Pieniądz
Bożek nr 3 – Mięsko
Bożek nr 2 – Telewizor
6
Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną
– czy to dotyczy też kobiet?
dyby kiedyś ktoś zapytał mnie, co to takiego jest
bożek – pierwsza myśl byłaby taka – starożytność,
obraz, rzeźba, przedmiot kultu religijnego. Nic
poza tym. Brak innych skojarzeń. Pierwsze przykazanie…
… – jestem OK, no bo przecież nie
modlę się do Artemidy czy Zeusa…Kolejność
przykazań odzwierciedla ich ważność. Zwykle
najwięcej emocji budzi piąte, a pierwsze pozostaje
niezauważone. No właśnie, NIEZAUWAŻONE.
A to właśnie przekraczanie pierwszego, powoduje
nasze upadki i łamanie pozostałych przykazań.
Tomas Merton napisał kiedyś: „Cokolwiek kochasz poza Bogiem jedynym, niezależnie, zaciemnia twój rozum, rujnuje twój osąd wartości moralnych, fałszuje twoje wybory. Nie możesz wtedy
jasno odróżnić dobra od zła i poznać naprawdę
wolę Bożą”. Co kochamy najbardziej? –
– to te osoby, relacje międzyludzkie, sprawy, postawy, przekonania
własne i cudze, przedmioty, wokół których najczęściej krążą nasze myśli, czego skrycie pragniemy i pożądamy. Przypomina mi się jeden z bohaterów trylogii J.R.R.Tolkiena – „Władca pierścieni” – Smigol skulony w ciemnej grocie, czule
głaszczący pierścień władzy i mówiący doń pieszczotliwie –
... Pierścień tak bardzo nim zawładnął, jego
myślami i sercem, że Smigol zamordował przyjaciela. Potem pierścień zmieniał go stopniowo w
bezimiennego, obleśnego, karłowatego potworka
– niewolnika jego woli. I to jest prawda uniwersalna, która pokazuje, co z nami mogą uczynić
„nasze skarby”, jeżeli nie podejmujemy trudu
codziennego poddawania ich w modlitwie Bogu –
jedynemu Władcy, Stwórcy i Dawcy „naszych
skarbów”. Albo poddajemy je, ale nie ma to odzwierciedlenia w podejmowanych przez nas decyzjach. Serce ludzkie jest z natury skłonne do korupcji.
Jedną z najważniejszych spraw dla kobiety jest
MIŁOŚĆ. I nic dziwnego. Kobieta została stworzona po to, aby być kochaną, adorowaną, czy
zdobywaną. Miłość jest absolutnie najcudowniejszą sprawą na świecie – o niej piszemy, śpiewamy, kręcimy filmy, telenowele, jej poszukujemy i
za nią tęsknimy. Źródłem prawdziwej miłości jest
jedynie Jezus Chrystus. Jeżeli źródeł miłości kobieta szuka najpierw nie w Nim, ale poza Nim, to
szybko to pragnienie zaczyna rządzić jej życiem,
prowadzi ją w „krzaki” i ostatecznie łamie jej i tak
już złamane serce. Kobieta kieruje swoje stęsknione serce ku mężczyźnie, którego musi mieć i to
ZARAZ – nieważne jakiego, byle by tylko był.
Koszty się nie liczą, zasady nie mają znaczenia.
Nie chcę czekać, nieważne co mówi Bóg w moim
sercu, co mówią moi bliscy. Tłumaczę się…
,
,
,
,
,
,
,
!
!
"
. Ale co robić, gdy po jakimś czasie
on mówi: że już nie kocha, odchodzi do innej;
mówi: że byłam kiepska w łóżku, że chciał się
tylko zabawić, że Jadzia ma ładniejsze nogi, że
nie chce tego dziecka, że to małżeństwo to był
błąd, że ma w nosie Boga i cały ten Kościół? –
wtedy wróć natychmiast w ramiona Miłosiernego
Ojca, poddaj Mu swoje życie i otwórz się na Jego
bezgraniczną i bezwarunkową miłość. Twoje
serce zostanie uleczone – nie bój się samotności,
bo jak mówi św. Augustyn: „Jeżeli Bóg jest na
pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu”.
Katarzyna Kamińska
#
$
7
Idąc dalej: może to doprowadzić do dobrowolnego trwania w grzechu i niewierze. Tutaj przypomina mi się historia pewnej starszej pani, która
codziennie była na Mszy Świętej i gorąco się
modliła, pościła w środy, chodziła do Spowiedzi
co tydzień, aż pewnego dnia, gdy jak co dzień
Najpierw zastanówmy się, o co właściwie chodzi? przyszła do kościoła, okazało się, że był on zaPobożność to przecież dar Ducha Świętego, a
mknięty! Zdziwiona, już chciała pójść do księdza
zarazem cecha człowieka, który w sposób prawi- proboszcza, kiedy zobaczyła kartkę z napisem:
dłowy sprawuje kult do Pana Boga. Więc po co
„Ja pukam do ciebie codziennie, a ty mi nie otwietaki tytuł?
rasz. Teraz i Ja zamknąłem Swoje drzwi przed
Chodzi o to, że może się komuś przez przypadek Tobą.” – Panie, o co Ci chodzi? Przecież modlę
„pokręcić” i na przykład modlitwa może się
się, czytam Pismo Święte. Potem doczytała dalej:
stać dla niego celem samym w sobie, a nie środ„Pomyśl o swojej samotnej sąsiadce, która przykiem do nawiązania kontaktu z Panem Bogiem.
chodzi do Ciebie porozmawiać, gdy Ty akurat się
Dajmy na to, młody ministrant lub lektor
modlisz, to zrozumiesz, o co Mi chodzi”. Trochę
„zakochany” w liturgii Mszy Świętej, przychodzi przestraszona, a trochę zmieszana, starsza pani
na nią tylko po to, by doskonalić i doprowadzać
zeszła ze schodów kościoła i głęboko się zamyślido perfekcji wszystkie gesty i ukłony, jakie poła. Gdy już dochodziła do swego mieszkania,
winno się wykonywać. Tym młodym chłopakiem spotkała sąsiadkę, która właśnie wracała do domu
może być każdy z nas. Osoba taka, będąca teore- od jej zamkniętych drzwi. Starsza pani przeprosiła
tycznie bliżej Pana Boga, może być mniej poboż- sąsiadkę, że nigdy jej nie otworzyła i zaprosiła ją
na niż inny, mniej zaangażowany w liturgię chrze- do siebie na kawę. Tej nocy staruszka modliła się:
ścijanin. Dodatkowo może dojść też do tego, że
Przepraszam Cię, Panie, za moją postawę i dzięzacznie się
kuję Ci, że
oskarżać innych o „nieprzestrzeganie Prawa”, jak otworzyłeś mi oczy.
to miało miejsce w dzisiejszej Ewangelii, w postawie faryzeuszy wobec cudu dokonanego przez
Tomek B.
Pana Jezusa.
Pobożność –
cel czy środek?
#
s
!
"
#
$
%
&
#
'
(
)
!
*
(
+
,
'
(
-
.
'
(
/
0
"
!
[email protected]
1
%
%
%
&
%
"
2
2
"
%
"
%
3
1
4
(
0
5
/
6
0
7
6
7
8
Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00;
19.00; 21.00.
Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00;
18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca:
21.00)
8
Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt.
7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16,
18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych.
Chrzty dzieci w I i III niedzielę miesiąca o godz
12.00