Dążenie do harmonizacji prawa

Transkrypt

Dążenie do harmonizacji prawa
Dążenie do harmonizacji prawa
Autor: Robert Higgs
Źródło: mises.org
Tłumaczenie: Marek Fijałkowski
Artykuł ukazał się w „Independent Review” w 2000 r.
Zjawiska społeczne i gospodarcze regulowane są dzisiaj przez ogromną
liczbę zakazów i norm. Ostatnimi czasy labirynt biurokratyczny komplikuje się
coraz bardziej, jego rozmiar stale się powiększa. W Stanach Zjednoczonych tylko
na poziomie administracji federalnej ustanowienie 4–5 tys. przepisów łączy się
z wymogiem ich publikacji na 20 tys. stron Dziennika Ustaw (ang. Federal
Register — przyp. tłum.)1. Jednocześnie 50 stanów, 3 043 hrabstwa, 19 279
gmin oraz 16 566 miast tworzy dodatkowo niezliczoną ilość regulacji z własnej
inicjatywy2.
Oczywiście, cały zakres tej działalności regulacyjnej obejmuje obszar
tylko jednego państwa. W innych miejscach na świecie ludzie odpowiedzialni za
tworzenie regulacji również nie siedzą z założonymi rękami, a w niektórych
krajach — np. we Francji, która od razu przychodzi nam na myśl — urzędnicy
obraziliby się za sugestię, że to Amerykanie tworzą ich więcej. Przedsiębiorcy
prowadzący działalność gospodarczą na skalę międzynarodową muszą mierzyć
się z dużą różnorodnością wymogów oraz restrykcji.
Co do zasady, radzenie sobie z wieloma formami przepisów generuje
większe koszty niż w przypadku jednego rodzaju regulacji — tak przynajmniej
wydaje się osobom prowadzącym działalność gospodarczą. Stąd ich skłonność do
wspierania „harmonizacji prawa”.
1
Clyde Wayne Crews Jr., Ten Thousand Commandments: An Annual Policymaker's
Snapshot of the Federal Regulatory State, Washington, D.C.: Competitive Enterprise
Institute, marzec 1999, s. 14–15.
2
Statistical Abstract of the United States 1997, informacja o ilości jednostek samorządu
terytorialnego na s. 297.
Stany Zjednoczone w historycznym ujęciu
W tym państwie przedsiębiorcy wspierali powstanie pierwszej agencji
regulacyjnej — Międzystanowej Komisji Handlu (ang. Interstate Commerce
Commission, w skrócie: ICC — przyp. tłum.) — w 1887 r. Jak zauważył historyk
Gabriel Kolko: „Firmy kolejowe zorientowały się na długo przed rokiem 1900, że
rząd federalny może zapewnić ochronę, rzeczywistą albo potencjalną, przed
szkodliwym dla przedsiębiorstw działaniem stanów”. Spostrzegł również, że:
„Obawa przed „atakami legislacyjnymi” ze strony stanów skutkowała poparciem
przewoźników kolejowych dla ICC oraz regulacji na szczeblu federalnym”3.
Gary Libecap udowodnił, że w analogiczny sposób nastąpiło przesunięcie
nacisku
wywieranego
przez
hodowców
bydła
i
rzeźników
z
organów
uchwałodawczych na szczeblu stanowym na Kongres, co nie miało nic wspólnego
z narzekaniami konsumentów. Te próby nacisku odegrały kluczową rolę przy
uchwalaniu Ustawy Shermana (ang. Sherman Antitrust Act — przyp. tłum.) z
1890 roku4.
Podobny pogląd przedstawił Richard Sylla, według którego wysiłki na
rzecz harmonizacji przepisów regulacyjnych zaowocowały poparciem na szeroką
skalę, które zostało udzielone rządowi federalnemu przez środowiska biznesowe,
co było szczególnie widoczne w tzw. erze postępowej:
Jak daleko bardziej efektywne i mniej kosztowne musiało się
wydawać właścicielom firm podległym pod jurysdykcje różnych
stanów stworzenie dodatkowego organu administracyjnego na
szczeblu
federalnym
oraz
likwidacja
albo
przejęcie
części
obowiązków stanów przez rząd. To jest właśnie cel, do którego
dążyli i osiągnęli tu sukces5.
W odpowiedzi na wcześniejszą, nieopublikowaną wersję artykułu Sylli,
zgodziłem się, że:
3
Railroads and Regulation, 1877–1916, Princeton: Princeton University Press, 1965, s.
164, 205; zob. także: rozdział zatytułowany: National vs. State Regulation, s. 217–26.
4
The Rise of the Chicago Packers and the Origins of Meat Inspection and Antitrust,
„Economic Inquiry”, 20, kwiecień 1992, s. 242–62.
5
The Progressive Era and the Political Economy of Big Government, „Critical Review”, 5,
1991, s. 540.
Ludzie zarządzający dużymi firmami atakowani przez władze
stanowe i realizowaną przez nie grabieżczą politykę zaczęli
postrzegać federalne regulacje jako racjonalne. Być może zdali
sobie sprawę z tego, że mogą zyskać lepszą szansę na ucieczkę
od ofensywnego, kosztownego, stale zmieniającego się zbioru
przepisów stanowych, jeśli mogliby radzić sobie tylko z jedną
instytucją na poziomie ogólnokrajowym6.
Mimo to problem nie został do końca rozwiązany. Ci biznesmeni, którzy
wspierali tworzenie nowych rządowych agencji regulacyjnych, mieli nadzieję, co
oczywiste, uczynić swoje życie łatwiejszym i mniej kosztownym. Co ciekawe,
prawdopodobnie postrzegali te agencje jako kartelową policję, która utrzyma
konkurentów w szachu, a przez to zapewni wyższe stopy dochodu członkom tego
kartelu. To nie oznacza, że biznesmeni zawsze byli górą w pojedynku z
regulatorami7. Ale, co warto nadmienić, jeśli już wychodzili zwycięsko z tej
potyczki, działo się to kosztem konsumentów. Niewątpliwie George J. Stigler miał
identyczne
przemyślenia,
kiedy
powiedział:
„Regulacja
i
konkurencja
to
retoryczni przyjaciele i śmiertelni wrogowie”8.
Jednakże
nierzadko
wsparcie
biznesu
dla
harmonizacji
przepisów
regulacyjnych przez rząd federalny może zapoczątkować powstanie niemożliwej
do
pokonania
„narośli”.
Tak
jak
potwór
wykreowany
przez
doktora
Frankensteina, nowo utworzone federalne agencje regulacyjne często pomijają
głosy swoich biznesowych pomysłodawców, zamiast się w nie wsłuchiwać. Dla
przykładu w przeciągu 20 lat ICC stała się rzecznikiem przewoźników żeglugi
śródlądowej i poprzez odrzucenie racjonalnego tempa wzrostu cen dała początek
procesowi niszczenia przedsiębiorstw kolejowych, które zmuszono do bolesnych
cięć kosztów9.
6
Crisis and Leviathan: Higgs Response to Reviewers Continuity, „A Journal of History”,
nr 13, 1989, s. 95.
7
Odnośnie do wczesnego etapu funkcjonowania ICC zob. np. Paul W. MacAvoy, The
Economic Effects of Regulation: The Trunk-Line Railroad Cartels and the Interstate
Commerce Commission before 1900, Cambridge, Mass.: MIT Press, 1965.
8
The Citizen and the State: Essays on Regulation, Chicago: University of Chicago Press,
1975, s. 183.
9
Albro Martin, Enterprise Denied: Origins of the Decline of American Railroads, 1897–
1917, New York: Columbia University Press, 1971.
W dziesięcioleciu następującym po 1906 r. firmy kolejowe ucierpiały tak
bardzo, że w czasie I wojny światowej zaczęły chylić się ku upadkowi i
wykończone finansowo wpadły w „kochające” ramiona Administracji Kolejowej
Stanów Zjednoczonych (ang. United States Railroad Administration — przyp.
tłum.), a podczas obowiązywania Ustawy o transporcie (ang. Transportation Act
— przyp. tłum.) z 1920 r. usługi przewozów kolejowych uzyskały status niewiele
wyższy od regulowanych państwowo usług komunalnych10.
Podobnie przez cały zeszły wiek wielu przedsiębiorców pożałowało
poparcia wprowadzenia w życie Ustawy Shermana, która umożliwiła grabież
dokonywaną przez rząd. Wadliwość wspomnianego aktu prawnego świetnie
ilustrują dwa słowa: „nieuzasadniony i zmienny”. Konsumenci nie zostaną
odpowiednio obsłużeni przez działających w amoku federalnych urzędników
zajmujących się zwalczaniem monopoli i nieuczciwej konkurencji, co pokazała
zresztą współczesna sprawa przeciwko Microsoftowi11.
Obecna sytuacja na arenie międzynarodowej
Jako że obrót handlowy na świecie w ostatnich dekadach wzrastał, coraz
więcej firm borykało się z obciążeniami nakładanymi przez rozmaite systemy
regulacyjne w różnych krajach. Poszukując rozwiązań, które pozwolą na
obniżenie
olbrzymich
nakładanych
przez
kosztów
rozliczne
związanych
regulacje,
z
wypełnieniem
ludzie
prowadzący
obowiązków
działalność
gospodarczą wsparli ruch dążący do harmonizacji przepisów. Ten trend stał się
szczególnie zauważalny w Unii Europejskiej i poprzedzających ją organizacjach.
Jak ostatnio zauważył Manfred E. Streit: „Prawie cały proces integracji
europejskiej
związany
był
z
ujednolicaniem
przepisów
obowiązujących
w poszczególnych państwach członkowskich, co wydawało się oczywiste”. Istniał
„powszechny przesąd... przyjmowany bezkrytycznie, że unifikacja systemów
prawnych na tak dużym obszarze jest wartością samą w sobie, a ta harmonizacja
10
Robert Higgs, Crisis and Leviathan: Critical Episodes in the Growth of American
Government, New York: Oxford University Press, 1987, s. 152–53.
11
Richard B. McKenzie and William F. Shughart, Is Microsoft a Monopolist?, „Independent
Review”, 3, 1998, s. 165–97 oraz Stan J. Liebowitz and Stephen E. Margolis, Winners,
Losers, and Microsoft: Competition and Antitrust in High Technology, Oakland, Calif.:
Independent Institute, 1999.
prawa zmierza do stworzenia możliwie najlepszego systemu”12. Chociaż można
różnie opisywać gospodarczą aktywność w UE, to nikt nie jest w stanie
zaprzeczyć, iż „biznes kręci się w Brukseli”.
Zgadzam
się
prawie
całkowicie
z
analizą
procesu
harmonizacji
zaprezentowaną przez Streita w przytoczonym już artykule — podejmę jednak
polemikę z jego stanowiskiem: „Zebrane razem normatywne oraz pozytywne
oceny sugerują, że harmonizacja jawi się jako pozytywne zjawisko tylko w
niektórych przypadkach, wśród których można wymienić chociażby działania
prewencyjne wymierzone przeciwko hazardowi”13.
W przeważającej części mój brak akceptacji powyższego poglądu
związany jest z analizą określonych tendencji wskazanych przez samego Streita,
w
szczególności
jednej:
„Mając
na
uwadze
te
regulacje,
które
zostały
wprowadzone przez harmonizację, staje się oczywiste, iż w wielu przypadkach
były to bardziej złożone i wyczerpujące normy niż te obowiązujące w państwach
członkowskich”14. Abstrahując już od Unii Europejskiej, ten problem dotyczy
wcielania w życie regulacji bez względu na to, gdzie będą miały zastosowanie.
Międzynarodowa harmonizacja rozmaitych regulacji krajowych zmierza do
podniesienia stopnia uciążliwości do co najmniej najwyższego poziomu, który już
został osiągnięty, a czasami oznacza nawet podwyższenie wymogów do poziomu
dotąd jeszcze niewypróbowanego. Tak więc najsurowszy do tej pory regulator
stanie się prawdopodobnie jeszcze bardziej restrykcyjny.
Opinia, że regulacje są niepożądane — a nawet niebezpieczne — przy
zapobieganiu hazardowi czy promowaniu publicznej służby zdrowia, wydaje się
niezgodna z intuicją. Jednak w konkretnych przypadkach, które szczegółowo
przeanalizowałem poniżej, przekonałem się, że tak właśnie jest.
12
Manfred E. Streit, Competition among Systems, Harmonisation and Integration,
„Journal des Economistes et des Etudes Humaines”, 8, czerwiec–wrzesień 1998, s. 239,
251.
13
Ibidem, s. 250; ten wyjątek odnoszący się do takich wartości jak „zdrowie
i bezpieczeństwo” jest przytaczany przez Alano O. Sylesa w jego skądinąd dobrze
uzasadnionej rozprawie: The [Limited] Role of Regulatory Harmonization in the
International System, working paper no. 96/97–23, University of California School of
Law, Program in Law and Economics, Berkeley, s. 21, 24.
14
Manfred E. Streit, op.cit., s. 250.
Oddziaływanie
regulacji
rządowych
na
przykładzie
rynku
sprzętu
medycznego
W Stanach Zjednoczonych przybory medyczne, a więc niezliczona ilość
produktów
—
poczynając
od
opatrunków,
strzykawek,
jednorazowych
lateksowych rękawiczek aż do wszczepialnych defibrylatorów, skanerów oraz
narzędzi do laserowej korekcji wzroku — po raz pierwszy stały się przedmiotem
regulacji Ustawy o żywieniu, lekach i kosmetykach (ang. Food, Drug and
Cosmetic Act — przyp. tłum.) z 1938 r. opracowanej przez Agencję ds. żywienia i
leków (ang. Food and Drug Administration, w skrócie: FDA — przyp. tłum.).
Zakres i surowość regulacji wzrastały za sprawą nowelizacji dotyczącej sprzętu
medycznego (wejście w życie w 1976 r.) i późniejszych, a zwłaszcza tej z roku
1990.
Na początku lat 90. przedstawiciele przedsiębiorstw z opisywanej branży
odkryli, iż podlegają bardzo szczegółowym, często się zmieniającym, bardzo
kosztownym i tłamszącym mechanizmom regulacyjnym. Co gorsza, konsumenci,
a ostatecznie także pacjenci, ucierpieli na tym, ponieważ regulacje działały
destruktywnie na rozwój technologii m.in. z powodu przetrzymywania (często
bardzo długiego) już wytworzonych produktów z dala od rynku w oczekiwaniu na
otrzymanie zgody od FDA15.
W Europie sytuacja wyglądała odmiennie. Aż do niedawna państwa na
tym kontynencie nakładały regulacje obciążające w stosunkowo niewielkim
stopniu producentów sprzętu medycznego. Pomimo że zakres, szczegóły oraz
koszty wprowadzenia w życie tych przepisów regulacyjnych różniły się znacznie
od
siebie,
żadne
rygorystycznych,
z
państw
zawiłych,
europejskich
bezwzględnie
nie
wprowadziło
obowiązujących
w
życie
tak
i
centralnie
wprowadzanych restrykcji, jak te istniejące w Stanach Zjednoczonych począwszy
od 1976 r.
Europejczycy
bardziej
polegali
na
formułowaniu
technologicznych
standardów przez zawodowe organizacje, dając wolną rękę producentom, czy
przestrzegać — czy też nie — tak ustalonych standardów. Oczywiście kupujący
mogli wywierać nacisk, aby dany produkt spełniał określone kanony, a w części
państw państwowa służba zdrowia kupowała tylko sprzęt spełniający te wymogi.
W latach 70. w Europie zainicjowano rozwój bardziej restrykcyjnego systemu
15
Dla szczegółowego wyjaśnienia zob. Robert Higgs, FDA Regulation of Medical Devices
[w:] Hazardous to Our Health? FDA Regulation of Health Care Products, red. Robert
Higgs, Oakland, Calif.: Independent Institute, 1995, s. 55–95.
regulacji, ale wprowadzenie nowego ładu prawnego następowało powoli. Dopiero
w latach 90. państwa na Starym Kontynencie faktycznie zaczęły wdrażać bardziej
spójny i nakładający większe wymogi system regulacji prawnych16.
Wraz z nastaniem XXI w. sytuacja w Europie zmieniła się niewyobrażalnie
— zwłaszcza w tych krajach, gdzie uprzednio regulacje tego rodzaju nie istniały
wcale, bądź było ich niewiele. Nie istnieje żaden dowód na to, że konsumenci z
Europy ucierpieli z powodu działającego poprzednio, relatywnie łagodnego
systemu regulacyjnego i co oczywiste, wielu pacjentów odnosiło tylko korzyści
dzięki uzyskaniu lepszego dostępu do nowoczesnego i bardziej efektywnego
wyposażenia medycznego17.
Obecnie prawie wszystkie wprowadzone zmiany w krajach europejskich
mają źródło nie we względach bezpieczeństwa, ale w potrzebie takiego
ujednolicenia prawa na obszarze Unii Europejskiej, aby pozbyć się barier w
wymianie handlowej. Kiedy „upragniona” harmonizacja zostanie osiągnięta,
powszechny system regulacyjny będzie nakładał jeszcze więcej wymogów —
nawet w takich państwach jak Francja czy Niemcy, w których istniały już dosyć
rygorystyczne przepisy. Ale nawet kiedy unijny system zostanie całkowicie
wcielony w życie i tak będzie daleki od regulacji stosowanych przez FDA,
pozostawiając producentów sprzętu medycznego, konsumentów oraz pacjentów
w znacznie lepszym położeniu niż w Stanach Zjednoczonych.
Z tego względu, że wymogi nakładane przez normy regulacyjne nadal
różnią się od siebie na różnych obszarach rynkowych: w Stanach Zjednoczonych,
krajach Unii Europejskiej, Japonii — nie wspominając już o reszcie świata —
producenci nadal podejmują walkę z dokuczliwymi i generującymi koszty
rozmaitymi regulacjami. W związku z tym naciskają oni, aby przeprowadzić
większą — a w efekcie końcowym globalną — unifikację regulacji18. Ustawa o
16
Wyjaśnienie historii rozwoju regulacji dotyczących sprzętu medycznego w Europie:
Robert Higgs, How FDA Is Causing a Technological Exodus: A Comparative Analysis of
Medical Device Regulation — United States, Europe, Canada, and Japan, Washington,
D.C.: Competitive Enterprise Institute, luty 1995, s. 23–34.
17
FDA Slammed in Comparison with Europe, „Clinica”, 694, 26 lutego 1996, s. 7; dla
zapoznania się z wieloma konkretnymi przykładami zob. Robert Higgs, How FDA Is
Causing
a Technological Exodus, s. 48, przypis 107.
18
Global Harmonisation is the Only Solution to Escalating Regulatory Costs, Says
Industry Executive, „Clinica”, 867, 19 lipca 1999, s. 5.
modernizacji FDA z 1997 r. nakazywała wręcz urzędnikom tej agencji organizację
spotkań z przedstawicielami rządów innych państw w celu opracowania umowy
harmonizacyjnej. Zespół zadaniowy ds. globalnej harmonizacji, w którego skład
wchodzili m.in. przedstawiciele branż przemysłu oraz urzędnicy z krajów UE,
Stanów Zjednoczonych, Australii, Kanady, Japonii oraz innych państw, został
stworzony w 1992 r. do analizy kierunku zmian prowadzących do osiągnięcia
końcowego rezultatu. Cztery grupy zadaniowe z zapałem tworzyły projekty
aktów
prawnych,
które
miały
potencjalnie
zostać
przyjęte
przez
rządy
19
poszczególnych państw .
Wyrazem akceptacji globalnej harmonizacji są umowy o wzajemnym
uznawaniu standardów (ang. Mutual Recognition Agreements, w skrócie: MRA),
które zawierane są pomiędzy różnymi państwami oraz pomiędzy UE a innymi
państwami20. Osiemnastego maja 1998 r. Stany Zjednoczone oraz Unia
Europejska
podpisały
porozumienie,
które
zostało
zaimplementowane
do
systemów prawnych państw członkowskich.
W ramach obowiązywania umowy o wzajemnym uznawaniu
standardów organy Unii Europejskiej ds. oceny zgodności (ang.
European Community Conformity Assessment Bodies, w skrócie:
EC CAB — przyp. tłum.) mogą przeprowadzać szereg badań
jakości
dla
wszystkich
wprowadzeniem
na
niebezpieczeństwie
typów
rynek
użycia)
urządzeń
oraz
badań
wybranych
urządzeń
w
o
oparciu
(o
wymagania
przed
niskim
FDA.
Analogicznie amerykański organy ds. oceny zgodności posiadają
możliwość prowadzenia badań jakościowych dla każdego rodzaju
urządzenia
oraz
weryfikacji
wyposażenia
medycznego
podlegającego wymogom EC CAB21.
MRA oznacza zatem ujednolicenie ewaluacji przepisów, a nie ścisłą
harmonizację samych przepisów; każdy kraj pozostał przy swoim systemie
regulacji w obrębie swoich granic. Podczas ogłoszenia porozumienia Stanów
19
Focus Moves from Mutual Recognition to Global Harmonisation, „Clinica”, 815, 6 lipca
1998, s. 6.
20
Egid Hilz, Mutual Recognition Agreements Set the Scene for Easier Trade, „Clinica
Review”, 1998, 1999, s. 10.
21
Federal Register 63 z dnia 2 lipca 1998 roku, s. 36247.
Zjednoczonych oraz Unii Europejskiej, FDA zadeklarowała jednak, iż MRA „może
przyspieszyć
harmonizację
systemów
regulacyjnych
UE
i
w
Stanów
22
Zjednoczonych” .
Implementacja tego porozumienia nie przebiegała gładko. Kiedy ta
umowa międzynarodowa weszła w życie, tj. w grudniu 1998 r., FDA nałożyła
szereg obostrzeń. Komentatorzy z Europy wysnuli wniosek, iż „agencja dąży do
przestrzegania MRA na swoich własnych warunkach”:
FDA wierzyła, że MRA spowoduje wzmocnienie europejskiego
systemu regulacji. Agencja stoi na stanowisku, że ten system
nadzoru jest za słaby i miała nadzieję, że MRA umożliwi
wzmożoną i częstszą kontrolę europejskich wytwórców przy
niewielkim dodatkowym koszcie dla niej samej. Urzędnicy agencji
żywią nadzieję, że to do nich nadal będzie należało ostatnie słowo
przy kontroli rynku23.
Dla części Europejczyków zaangażowanych we wdrożenie porozumienia,
domaganie się przez amerykańską agencję nadrzędności w ramach MRA
sprawiło, że układ został zredukowany do „gry pozorów”24.
Przedstawiciele branż przemysłu w Europie zaczęli postrzegać te umowy
jako porażkę i uznawać je za przeszkodę, a nie krok w stronę globalnej
harmonizacji. Według Iana Cutlera, dyrektora ds. regulacji w przedsiębiorstwie
Smith & Nephew:
W efekcie takiej inicjatywy regulacje zaczynają być coraz bardziej
skomplikowane i zanika nad nimi kontrola. Te nadmiernie surowe
przepisy będą tłamsić i spowalniać rozwój technologiczny sprzętu
medycznego, zwiększać koszty wejścia na rynek, hamować
inwestycje w tę branżę, a więc ostatecznie odbierać pacjentom
wiele potencjalnych korzyści25.
22
Federal Register 63, s. 36247.
23
Amanda Maxwell, European Industry Fears the US Is Playing a Cat and Mouse Game
with Mutual Recognition Agreement, „Clinica”, 843, 25 stycznia 1999, s. 3.
24
Ibidem.
25
Zoe McLeod, Tide of European Industry Opinion Moves against Device MRAs and Global
Harmonisation, „Clinica”, 853, 12 kwietnia 1999, s. 4 .
Najprawdopodobniej jednak takie narzekania biorą się jedynie z poczucia
porażki
zazwyczaj
towarzyszącemu
tworzeniu
zawiłych
porozumień
regulacyjnych, których stronami są państwa. Nie widać alternatywy dla trendów
globalnej harmonizacji w branży sprzętu medycznego, jeśli tak wielu rządzących
biurokratów na całym świecie chce postępować w ten sposób.
Zauważono, że „harmonizacji regulacyjnej, tak jak rosołowi babci (w
oryginale motherhood and apple pie, czyli coś, co lubią praktycznie wszyscy
mieszkańcy danego kraju — przyp. red.), trudno się oprzeć”26. Szczególnie taka
myśl pojawia się w umyśle biurokraty, ponieważ uważa on, że wdrożenie jednego
zestawu przepisów regulacji wydaje się bardziej sensowne aniżeli wprowadzanie
w życie wielu. Ludzie prowadzący działalność gospodarczą zawsze czują się
pokrzywdzeni przez koszty związane z przestrzeganiem różnych wymogów
regulacyjnych. Jeśli firmy domagają się ujednolicenia przepisów, zaś organy
ustawodawcze różnych krajów na świecie z chęcią takie ujednolicenia tworzą,
nasuwa się pytanie: kto będzie przeciwny? Odpowiedź, która pojawia się aż za
często: nikt.
Jednak brak zorganizowanej, mogącej wyrazić swoją opinię, politycznej
opozycji nie dowodzi, iż harmonizacja norm regulacyjnych nikogo nie krzywdzi.
Wręcz przeciwnie — jest potencjalnie szkodliwa dla wielu ludzi. Ujednolicenie
regulacji jest swoistego rodzaju kartelizacją i tak jak kartelizacja skutecznie
przeprowadzona w normalnych warunkach rynkowych szkodzi konsumentom, tak
i kartelizacja władz tworzących regulacje negatywnie wpływa na tych, którym
wolność pokojowego, dobrowolnego działania te normy regulacyjne ograniczają.
Podczas pierwszej połowy lat 90., kiedy FDA stosowała jeszcze bardziej
rygorystyczne niż zazwyczaj przepisy, wiele osób uciekło do Europy w celu
uzyskania dostępu do sprzętu medycznego, który był niedopuszczony przez FDA
w Stanach Zjednoczonych. Przedsiębiorstwa związane z branżą medyczną
zaczęły prowadzić działalność — w szczególności badania medyczne — na Starym
Kontynencie27. Wtedy jeszcze Amerykanie mieli gdzie uciec od niemożliwych do
zaakceptowania, szkodliwych regulacji prawnych. Ich ucieczka stanowiła ważny
dowód, który przyczynił się do tego, że po wyborach w 1994 r. niektórzy
członkowie Kongresu, w którym większość mieli Republikanie, polecili FDA
26
Helen Gavaghan, Harmony and Regulation Yield to the Need for Payment, „Clinica
Review”, 1996, 1997, s. 3.
27
Robert Higgs, op.cit., s. 73–77.
zaprzestanie swoich najbardziej uciążliwych działań — odpowiednia zmiana
ustawy nastąpiła w 1997 r.
Kiedy już międzynarodowa harmonizacja zostanie osiągnięta, ofiary
działań FDA nie będą miały możliwości ucieczki, nie będą mogły wybrać nic poza
cierpieniem w milczeniu lub przytakiwaniem, wyrażając swoje „polityczne”
zdanie, aby prosić grzecznie o litość swoich rządowych nadzorców. Przeważnie
ofiary będą nieświadome związku między ich niekorzystnym położeniem a
globalną współpracą tych, którzy twierdzą, przecząc faktom, że chronią zdrowie i
bezpieczeństwo ludzi. Koszt ujednolicenia przepisów będzie musiał być liczony
nie tylko w pieniądzach, ale także w ograniczeniu wolności, pogorszeniu
fizycznego samopoczucia i utracie życia wielu osób28.
Jeśli przeciwnicy regulacji uczynią wyjątek i przyzwolą na stworzenie
norm regulacyjnych mających wpływ na publiczne zdrowie i bezpieczeństwo,
wywrócą wszystko do góry nogami. Podczas gdy społeczeństwo może tolerować
koszty przepisów dotyczących telewizji kablowej lub papierów wartościowych, o
tyle koszt wcielania w życie norm regulacyjnych związanych z obrotem dobrami
medycznymi jest dalece bardziej znaczący. Jest takie powiedzenie: „wojna jest
zbyt poważną sprawą, aby powierzyć ją generałom”. Podobnie ludzkie zdrowie i
utrzymanie się przy życiu jest zbyt wartościowe, aby zostawić je politykom
siedzącym za biurkiem oraz ich szeroko się uśmiechającym poplecznikom.
28
Robert Higgs, Should the Government Kill People to Protect Their Health?, „Freeman”,
44, styczeń 1994, s. 13–17.