Kwartalnika Romskiego

Transkrypt

Kwartalnika Romskiego
Romano Waśt
Pomocna Dłoń
GRUDZIEŃ STYCZEŃ LUTY 2015
ISSN 2082-4378
nr 17/4
Kwartalnik dystrybuowany bezpłatnie
Historie Romskich Rodów
Ro­dzina Matkowskich
Wydarzenia
Mikołajki
Wywiad
Piotr Wójcik
OD REDAKCJI / SPIS TREŚCI / STOPKA
AKTUALNOŚCI
Od redakcji
W numerze
Rozpoczął się nowy rok, w związku z tym życzymy naszym,
wiernym Czytelnikom wszystkiego dobrego w 2015 roku!
Historie Romskich Rodów
W aktualnym numerze „Kwartalnika Romskiego” zastanawiamy się nad wieloma problemami, które dotyczą współczesnego
świata, takimi jak zagrożenie pokoju i wolność postępowania, ale
także podejmujemy temat romskiej tożsamości. Jaki jest świat
Romów? Czy zachodzą w nim zmiany? Co one przyniosą? Stawiamy trudne pytania i staramy się na nie odpowiedzieć. Ponadto
informujemy o aktualnych i ważnych wydarzeniach zarówno
pozytywnych, jak i tych bardzo smutnych. W ostatnich dniach
odszedł od nas Karol Parno Gierliński, osoba zasłużona dla
romskiej społeczności i kultury. W zadumie i refleksji więc redakcja oddaje w ręce Czytelników 17 numer kwartalnika, życząc pożytecznej lektury!
Dre da Newo Berś 2015 sthowas tumenge saro so najfededyr.
Dre dawa numero „Kwartalniko Romano” duminas pał problemy sawe sy dre sweto. Sy chyrja, sy tykne marybena, zagrożono sy ceło sweto a maśkir da saro tyknioł jamaro romanipen.
Sawo sy sweto romano? Nadykhas syr saro pes sparuweł? Dre
sawy ryg dźas? Sy but pucibena i rodas odpheniben. Sy but
newe wydarzeni a sy i smutna. Pe janguj lutostyr odgeja ke
Deweł Karolo Gierlińsko – Parno. Manuś sawo but kerdźa romenge i kulturake. Meryben dasawe manuśiengry deł menge
bary refleksja. Oddas ke tumare waśta da 17 numero kwartalnikoskro. Denapre!
Redaktoro naczelno
Agnieszka Mirosława Caban
Stopka redakcyjna
Własność i wydawca:
Radomskie Stowarzyszenie Romów
ul. Twarda 13, 26-600 Radom
www.romowieradom.pl
www.romanowast.pl
Zespół redakcyjny:
Redaktor naczelny: Agnieszka M. Caban
Redaktor działu publicystycznego: Zenon Gierała
Redaktor działu poradniczo-informacyjnego: Magdalena Nowak
Współpraca:Jan Adamowski, Adam Bartosz, Agnieszka J. Kowarska,
Grzegorz Kondrasiuk, Jacek Milewski, Stanisław Stankiewicz, Marcin Wosik,
Magdalena Wójtowicz
Publikowane w Kwartalniku Romskim artykuły są recenzowane
Recenzent numeru 17/4 2015: prof. dr hab. Jan Adamowski
Projekt i skład: Mariusz Malczewski
Druk: PRINTY POLAND Tadeusz Porzyczka, ul. M.C. Skłodowskiej 5, 26-600 Radom.
Na okładce: Wróżka cygańska, fot. archiwum rodzinne
Nakład: 500 egz.
Ro­dzina Matkowskich
Wydarzenia
Mikołajki
Wywiad
Piotr Wójcik
Spis treści
Aktualności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3
Wydarzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6
Temat numeru . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
Recenzja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .12
Historie Romskich Rodów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .14
Wywiad . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20
Romskie profesje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22
Romanipen . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 24
Porady praktyczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .25
Młodzież romska pisze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .26
Romskim okiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
Z życia wzięte . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Paramisi romane . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30
Ocalić od zapomnienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32
Cygański humor . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Galeria . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36
Sprostowanie
Inforumjemy, iż w poprzednim numerze "Kwartalnika Romskiego"
(nr 16/4) nastąpił błąd w składzie, na stronie 9 gazety. Pierwszy akapit
artykułu M. Dobrowolańskiej "Aromat kawy i herbaty czyli moje spotkania z historią i kulturą romską" zastąpił ostatni akapit artykułu J. Sarneckiej "Nowe inicjatywy w Krośnie".
Za pomyłkę przepraszamy!
Romano Waśt
KAPITAŁ LUDZKI
NARODOWA STRATEGIA SPÓJNOŚCI
AKTUALNOŚCI
Konferencja „Dokąd zmierzamy – Romowie
w XXI wieku”
red.
W dniach 12-13 marca w Radomiu, w hotelu „Aviator”
(ul. Malczewskiego 18) odbędzie się konferencja pt. „Dokąd
zmierzamy Romowie w XXI wieku”. Debata z udziałem prelegentów liderów romskich, działaczy społecznych, artystów
a także przedstawicieli administracji państwowej, zaangażowanych w pracę na rzecz społeczności romskiej, zostanie
zorganizowana w ramach projektu „Romowie w regionie
radomskim kultura i edukacja (kontynuacja)”, współfinansowanego z Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Celem konferencji jest zapoznanie jej uczestników z sytuacją społeczności romskiej w Polsce, praktykami pracy na
Program konferencji:
12 marca 2015
godz. 13.00–obiad
godz. 14.00–powitanie gości
Gerard Bah (pełnomocnik Wojewody Świętokrzyskiego
ds. mniejszości narodowych i etnicznych)
–Romowie i romskość oczami nie–Roma
przerwa kawowa
Janusz Kamiński (prezes Stowarzyszenia Kulturalno
–Społecznego Romów „Centrum Kultury Romów w Polsce”)
–Organizacje romskie a instytucje państwowe w Polsce
Krystyna Markowska (artystka, wiceprezes Stowarzyszenia
Centrum Doradztwa i Informacji Romów w Polsce)
–Dwa światy - jak odnajdują sie dzieci i młodzież romska
w tradycji i współczesności
przerwa kawowa
Andrzej Grzymała Kazłowski
(niezależny ekspert ds. romskich)
–Lider romski w perspektywie ostatnich 25 lat
godz. 18.00–Koncert Teresy Mirgi
rzecz Romów oraz przybliżenie przemyśleń i doświadczeń
prelegentów zdobytych przez lata pracy w środowisku romskim. Drugim tematem spotkania będzie tożsamość Romów
w dzisiejszym świecie, a w szczególności tradycja w kontekście współczesnej cywilizacji.
W ramach konferencji odbędą się również warsztaty na
temat tożsamości Romów z udziałem publiczności. Konferencja będzie rejestrowana, a teksty wystąpień zostaną zamieszczone w publikacji pokonferencyjnej, która będzie
zawierała również rekomendacje dla władz odnośnie sposobów wsparcia społeczności romskiej.
Wstęp na konferencję jest bezpłatny, do dnia 05 marca
wszystkich zainteresowanych udziałem prosimy o potwierdzenie przybycia na adres e-mailowy: romanowast13@gmail.
com.
13 marca 2015
godz. 10.00
Agnieszka Zawadzka (pełnomocnik ds. równego
traktowania i pełnomocnik Wojewody Mazowieckiego
ds. mniejszości narodowych i etnicznych)
–Mediacja międzykulturowa w przypadku dyskryminacji
przerwa kawowa
Teresa Mirga (artystka, działaczka romska)
–Nowoczesna Romni w dzisiejszym świecie, w życiu społecznym i zawodowym. Funkcjonowanie romskich artystek na
polskiej scenie muzycznej
Gerard Linder (mistrz świata w kick-boxingu,
prezes Małopolskiego Stowarzyszenia Romów „Jamaro”)
–Łamanie stereotypów poprzez sport
przerwa kawowa
Joanna Talewicz‑Kwiatkowska
(Uniwersytet Jagielloński, Fundacja Dialog–Pheniben)
Romscy imigranci „problemem” współczesnej Europy?
Warsztaty z udziałem uczestników konferencji
(prowadzenie Joanna Talewicz Kwiatkowska)
godz. 14.00–obiad
Pomocna Dłoń
Czasopismo współfinansowane ze środków Unii Europejsk iej w ramach Europejsk iego Funduszu Społecznego
2
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
3
AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI
Rom dobry obywatel,
Romka dobra pracownica
„Tsigan. The Gypsy Poem” w Muzeum Polin
red.
red.
red.
W listopadzie i grudniu ubiegłego roku na największych portalach internetowych i społecznościowych oraz
stronach internetowych odbyła się promocja krótkiego,
dwuczęściowego filmu animowanego o tematyce antydyskryminacyjnej pt. „Rom dobry obywatel” i „Romka
dobra pracownica”. Obraz miał na celu promowanie integracji społeczno-zawodowej Romów, a był skierowany
głównie do młodych ludzi.
Społeczność romska w Polsce liczy około 20 tysięcy
osób, Romowie na co dzień doświadczają uprzedzeń,
dyskryminacji i wykluczenia społecznego. Są marginalizowani i żyją w złych warunkach ekonomicznych. Sondaż CBOS z 2012 roku wskazuje, że sympatię do Romów
deklaruje tylko 24% społeczeństwa. Raporty pokazują, że
główne problemy tej społeczności to złe warunki bytowe,
niski poziom wykształcenia, niewielkie dochody i wysokie bezrobocie, co wynika między innymi z uprzedzeń
i dyskryminacji.
Film powstał w ramach realizacji projektu „Romowie
w regionie radomskim – kultura i edukacja (kontynuacja)”, współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej
w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. Obraz
jest stale dostępny na stronie internetowej Stowarzyszenia: www.romowieradom.pl oraz na portalu: www.youtube.com/user/RomanoWast.
Kadr z filmu
Autor Karolina Jóżwik Senstudio
4
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
„Romopedia” - pierwsza romska encyklopedia
Fot. Materiały promocyjne spektaklu
25 stycznia w ramach obchodów Międzynarodowego
Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie zaprezentowano
spektakl na podstawie książki „Tsigan. The gypsy poem”
(„Cygan. Poemat romski”) autorstwa Cecilii Woloch.
Przedstawienie jest osobistą i liryczną opowieścią o poszukiwaniu tożsamości i losie pokolenia, które doświadczyło wojennej traumy. Historia opowiedziana w spektaklu ukazuje rzeczywistość Romów, która naznaczona była
stygmatyzacją i odrzuceniem. To muzyczno-teatralne
przedstawienie zostało odegrane w Muzeum POLIN w języku angielskim i przetłumaczone na język polski. Zostało ono oparte na badaniach Cecylii Woloch, która jest wykładowczynią Uniwersytetu Południowo-Kalifornijskiego
(USC), a także wielokrotnie nagradzaną pisarką i poetką
amerykańską. Wywodzi się ona z rodziny romskiej pochodzącej z Karpat. Zainteresowani twórczością autorki
mogli również uczestniczyć w wieczorze autorskim, który
odbył się 26 stycznia w kawiarni „Wasza” w Warszawie.
Podczas spotkania poetka czytała swoje teksty, a następnie uczestnicy mogli z nią porozmawiać.
W ramach kampanii „Jedni z wielu” realizowanej przez
Fundację Integracji Społecznej „Prom” z Wrocławia powstała pierwsza romska encyklopedia online „Romopedia”. Platforma internetowa będzie zawierała około 100
haseł dotyczących historii, kultury i współczesności Romów, ich problemów i sytuacji społecznej. Część z nich
została już opracowana, na przykład takie hasła jak: Akcja
zatrzymania taborów, Szero Rom, Muzeum Kultury Romskiej w Brnie. Redaktorem encyklopedii jest dr Łukasz
Kwadrans, a osobą odpowiedzialną za opiekę merytoryczną Janusz Balkowski. Według redaktorów publikacji
Romowie są prawdopodobnie najmniej znaną grupą etniczną w Europie, w związku z coraz większą dynamiką
przemian społecznych szczególnie ważne jest poznanie
„innych”. Projekt skierowany jest głównie do społeczeństwa większościowego, użytkowników Internetu, osób,
których wiedza na temat Romów jest znikoma lub tych,
którzy chcieliby ją uzupełnić. Encyklopedia jest dostępna
pod adresem www.romopedia.pl. Natomiast więcej o projekcie można się dowiedzieć odwiedzając stronę interneową: www.jednizwielu.pl
70 rocznica wyzwolenia obozu w Oświęcimiu
red.
Uroczystość zakończyła modlitwa ekumeniczna, a delegacje zapaliły znicze przed Pomnikiem Ofiar Holokaustu na drugim końcu obozu. Organizatorami całego wydarzenia było Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau
oraz Międzynarodowa Rada Oświęcimska. Wydarzenia
z Polski relacjonowały media na całym świecie.
27 stycznia to także Międzynarodowy Dzień Pamięci
o Holokauście, który ogłosiło Zgromadzenie ONZ w dniu
1 listopada 2005 roku. 70 lat temu obóz koncentracyjny
z rąk hitlerowców wyzwolili żołnierze Armii Czerwonej.
26 lutego 1943 odbył się pierwszy transport Romów do
tzw. Zigeunerlager. Podaje się, że do momentu wyzwolenia stracono tam ponad milion osób, głównie Żydów,
a także Polaków, radzieckich jeńców wojennych i Romów, których zginęło ponad 20 tysięcy. 2 sierpnia jest
upamiętnieniem ich tragicznych losów i obchodzony
jest jako Dzień Pamięci o Zagładzie Romów i Sinti. Obóz
Auschwitz-Birkenau to największy symbol Holocaustu
i zagłady, znajduje się na liście światowego dziedzictwa
UNESCO.
Uroczystości na terenie obozu nie należały do jedynych w tym dniu. W Warszawie bowiem odbył się Apel
Pamięci pod Pomnikiem Bohaterów Getta. Zapalenie
symbolicznych świec w oknach było wspomnieniem
o ofiarach zagłady, a wędrujący ulicami byłego getta warszawskiego pusty tramwaj z gwiazdą Dawida miał przypominać o dawnych mieszkańcach stolicy.
27 stycznia 2015 roku uroczyście obchodzono 70.
rocznicę wyzwolenia nazistowskiego obozu koncentracyjnego i obozu zagłady Auschwitz-Birkenau, istniejącego w latach 1940-1945. Obchody honorowym patronatem
objął prezydent RP Bronisław Komorowski. W uroczystościach, które odbyły się na terenie obozu, wzięło udział
około 4 tysięcy osób, gości z całego świata, w tym około
300 byłych więźniów. Obecni byli m. in. prezydenci Francji Francois Hollande, Niemiec Joachim Gauck i Ukrainy
Petro Poroszenko, Izrael reprezentował minister infrastruktury Silvan Szalom, a delegacji Stanów Zjednoczonych przewodniczył sekretarz skarbu Jack Lew.
Obchody rozpoczęły się od złożenia kwiatów i zapalenia zniczy przed Ścianą Straceń przez byłych więźniów
i pracowników Muzeum. Główne uroczystości odbyły się na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau II.
Zgromadzeni politycy wysłuchali przemówień więźniów.
W swoim wystąpieniu dyrektor Państwowego Muzeum
Auschwitz-Birkenau, Piotr Cywiński powiedział: „Auschwitz nie jest źródłem siły, Auschwitz jest ciemnością,
destrukcją, zniszczeniem”.
Obchody 70. rocznicy wyzwolenia Auschwitz
(zdj. źródło www.auschwitz.org)
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
5
WYDARZENIA
WYDARZENIA
Mikołajki w Radomskim Stowarzyszeniu Romów
„Romano Waśt” - fotorelacja
Agnieszka Caban
W grudniu Radomskie Stowarzyszenie Romów „Romano
Waśt” przygotowało dla swoich najmłodszych podopiecznych
mikołajkową niespodziankę. Uczestnicy warsztatów teatralnych dla dzieci i młodzieży, realizowanych w ramach projektu
„Romowie w regionie radomskim – kultura i edukacja (kontynuacja)”, wzięli udział w zabawie mikołajkowej zorganizowanej przez Stowarzyszenie. Najgrzeczniejsze dzieci otrzymały
upominki od świętego Mikołaja. Podczas imprezy obecni byli
rodzice uczestników i ciocie ze Stowarzyszenia. Zabawa zakończyła się wspólnym tańcem i śpiewem. Już w lutym odbędzie
się premiera spektaklu finalizującego warsztaty pt. „Głupi Bakro”, a relację z tego wydarzenia przedstawimy w kolejnym numerze „Kwartalnika Romskiego”.
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z Mikołajek
2014 w Radomskim Stowarzyszeniu Romów
„Romano Waśt”!
Zdjęcia wykonał Paweł Caban
6
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
7
WYDARZENIA
WYDARZENIA
Odszedł Karol Parno Gierliński
Artysta - rzeźbiarz, członek Korespondencyjnego Klubu Młodych Pisarzy ZMW oraz grupy literackiej „Wiry”. Należał do
Związku Literatów Polskich. Jako poeta zadebiutował w roku
1968 wierszem „Deszcz”, wydrukowanym w tygodniku „Nowa
Wieś”. Utwory poetyckie Karola Gierlińskiego były przez szereg
lat publikowane w prasie literackiej i w almanachach. W roku
2001 ukazał się, nakładem Wydawnictwa Nice w Bydgoszczy,
tomik jego poezji pt. „Xaratuno thuv / Odległy dym”. W roku
2007 Związek Romów Polskich w Szczecinku wydał w bogatej
graficznej oprawie zbiór opowiadań zatytułowany „Meteory/Siłałe ćerhenia”. W roku 2001 został wyróżniony odznaką Zasłużony Działacz Kultury, zaś w 2011 roku odznaczono go Krzyżem
Zasługi.
Karol Parno Gierliński
1938–2015
Karol Parno Gierliński ur. 12 marca 1938 w Poznaniu pochodził z rodziny Sinti (wędrownej grupy etnicznej, pochodzącej
z Półwyspu Indyjskiego, pokrewnej Romom) zamieszkałej
w Wielkopolsce od kilku pokoleń. W czasie II Wojny Światowej
został uratowany z transportu do obozu zagłady przez polską
Cygankę Alfredę Markowską. Jego rodzice zginęli w Holocauście.
Pierwsze lata upływają mu na wędrówce z Romami i zarabianiu na życie jako kotlarz. Po wprowadzeniu zakazu „włóczęgi” rozpoczyna naukę w Techni­um Chemicznym w Poznaniu,
które ukończył w roku 1957. W latach 1957-1963 studiował
w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu.
W jego bogatej biografii są służba w Wojsku Polskim, praca
w zawodzie konserwatora dzieł sztuki, instruktora zajęć plastycznych w domach kultury i nauczyciela. Był kierownikiem literackim zespołów działających w Poznańskiej Estradzie, w tym
Cygańskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Roma”.
Na początku lat 80 XX w. zaangażował się w działalność
związkową, pełnił funkcję przewodniczą­
cego Komisji Zakła­
dowej NSZZ „Solidarność” w Kombinacie Rolnym Żydowo gmina Czerniejewo. W pierwszej dekadzie XX w. wspierał tworzenie
Spółdzielni Socjalnej „Khetane” w Szczecinku, która była nastawiona m.in. na zachowanie tradycyjnych zawodów romskich.
8
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
W ostatnich latach aktywnie uczestniczył w działaniach
związanych z edukacją dzieci romskich oraz obroną praw człowieka. W latach 2004-2008 był deputowanym do Parlamentu
Romskiego, utworzonego przez Międzynarodową Unię Romów.
Był członkiem Zespołu do Spraw Romskich Komisji Wspólnej
Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych.
Rzeźbiarz, pisarz, poeta. O swojej pionierskiej książce jakich dziś niewiele na świecie „Miri szkoła Romano elementaro”,
pierwszym elementarzu dla dzieci romskich, który pobił rekord
popularności nie tylko wśród Romów, mówił: „Ten poczciwy
elementarz wzorowany na elementarzu Mariana Falskiego,
z którego ja także się uczyłem sprawił, że po latach spróbowałem
napisać podobny dla dzieci romskich”.
„Miri szkoła Romano elementaro” ukazało się w roku 2007
w dialekcie Polska Roma. Potem podręcznik ten został przetłumaczony także na dialekt Bergitka Roma.
Zagrał Śero Roma w filmie fabularnym „Papusza” w reżyserii
Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze.
Karol Parno Gierliński mieszkał w Poznaniu, potem w Wojcieszycach i Gorzowie Wlkp., a następnie w Międzyrzeczu oraz
w Warszawie. Zmarł 4 lutego 2015 roku w Nowym Mieście (woj.
mazowieckie).
Łoki phuw łeske!
Cześć Jego Pamięci!
Zespół Redakcji „Kwartalnika Romskiego”,
Radomskie Stowarzyszenie Romów – „Romano Waśt”
•••
Mamiori–Brzoza
„Z worka chmur posypały się mokre jagody.
O namiot pukały setki, tysiące małych palców.
Wiedzieliśmy, że jest namiot i że las.
Ale nie było lasu ani namiotu, tylko dym, dym,
co był gniewem ognia nie chcącego jeść mokrych szczap.
Dawno, dawno, gdy nie było ognia tylko iskra skłócona z wodą, siwa Mamiori rzekła:
kocham wszystkich. My też jesteśmy „wszyscy”: las, namiot, ogień. Nawet deszcz.
Tak powiedziała cała mokra, naga i weszła w dym.
Wtedy to podniósł się ogień a z płomieni dobiegł śpiew Mamiori.
Ogień grzał i byliśmy weseli. Starość i płomień są święte. Ganges też śpiewa o tym.
Dobra stara Mamiori. Pamiętaj o niej, bo umrze twój ogień.”
•
Karol Parno Gierliński
Wiersz pochodzi z tomiku poezji "Róża pustyni",
Tarnów 2012.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
9
WYDARZENIA
TEMAT NUMERU /JAK PRZEŻYĆ W WARUNKACH GLOBALNYCH ZAGROŻEŃ
„Jadą Cyganie wielu wozami” – lubelska odsłona
projektu
Jak przeżyć w warunkach globalnych zagrożeń –
moje refleksje
Agnieszka Caban
Maria Dobrowolańska
„Jadą Cyganie wielu wozami” to nie tylko nawiązanie do
wiersza cygańskiej poetki - Papuszy, ale od niedawana również impreza kulturalna, którą organizuje Fundacja Spichlerz
Kultury. W poprzednim numerze kwartalnika (nr 16/4) opisywaliśmy sierpniowy festiwal i projekt pod tą samą nazwą,
który stanowił część programu „Pardes Festiwal” w Kazimierzu Dolnym.
Kolejna odsłona projektu odbyła się 5 i 6 grudnia 2014
roku. Tym razem lublinianie mieli okazję wziąć udział w ciekawym i ambitnym programie, przygotowanym przez panią
Aleksandrę Markiewicz.
Na zdj. Randia, Fot. K. Kwarter
W trakcie dwóch dni można było uczestniczyć w czytaniu prozy Jerzego Ficowskiego w wykonaniu Jarosława Tomicy, koncercie „Dwa żywioły” grupy Agaty Siemaszko
i Kuby „Bobasa” Wilka, prezentacji multimedialnej Małgorzaty Mirgi-Tas z pleneru artystów romskich w Czarnej-Górze oraz Andrzeja Grzymały Kazłowskiego pt. „Czy powstanie
Muzeum Kultury Romskiej?”. Ponadto uczestnicy spotkania
mieli okazję obejrzeć wystawę fotografii Andrzeja Polakowskiego z udziałem artysty i Agnieszki Caban oraz pokazie filmu „Papusza” w reżyserii Joanny i Jerzego Kos-Krauze.
Poszczególne wydarzenia odbyły się w różnych instytucjach kulturalnych na terenie Lublina. W organizację wydarzenia zaangażowłay się, m.in. Ośrodek Brama Grodzka Teatr
NN, Centrum Kultury w Lublinie, Dom Słów oraz Wydawnictwo Nisza. Projekt zrealizowano przy wsparciu Fundacji
im. Róży Luksemburg.
Na zdj. Duet Agata Siemaszko i Kuba "Bobas" Wilk
Fot. K. Kwarter
Fot. K. Kwarter
10
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
Zapewne czytelnicy „Kwartalnika Romskiego” pamiętają moje zapiski z podróży do Izraela (nr 11/3).
Tym razem pokuszę się o rozważania innej natury. Nie
po raz pierwszy spotkałam się z moja rozmówczynią,
dobrą znajomą, która wywodzi się ze społeczności romskiej. Zastanawiałam się, co nas tak naprawdę łączy: podobna wrażliwość czy sposób spędzania wolnego czasu?
Chyba nie tylko wspólne miejsce spotkań i zamiłowanie
do dobrej książki i kawy, ale także ciekawość drugiego
człowieka. Nie po raz pierwszy ze zwykłej rozmowy wywiązała się poważna dyskusja. Często rozmawiałyśmy
o naszych dwóch narodach, które współistnieją od wieków w tej samej przestrzeni – Polacy i Romowie. Mimo
iż nasza historia różni się, to jednak wola przetrwania
i chęć pokonania wszelkich przeciwności łączy z pewnością te dwa narody. Pisząc ten artykuł, miałam wiele
wątpliwości. Czy mam prawo wypowiadać swoje zdanie
na ten temat, czy powinnam zabierać głos w dyskusji dotyczącej życia Romów? Myślę, że należy potraktować ten
tekst jako moje luźne uwagi na temat zagrożeń świata
a jednocześnie spojrzenie na sytuację każdego narodu,
który zmaga się ze współczesnymi problemami.
Nasze refleksje dotyczą tym razem zagrożeń, jakie
niesie XXI wiek i wszechobecna globalizacja. Współczesna cywilizacja znajduje się na rozdrożu. Przed Romami, podobnie jak innymi narodami, stoją poważne wyzwania: jak zachować tożsamość, jak przetrwać
w globalnym świecie. Otóż, moim zdaniem, pozwoli na
to tradycja, historia i kultura romskiego narodu, który
mimo braku swojej przestrzeni, trwa z godną podziwu
siłą i determinacją. Wspólnota losów historycznych,
a przede wszystkim świadomość swojej odrębności łączy poszczególne jednostki tego ludu, który prowadzi
tułaczy tryb życia, zamieszkując Europę, zachodnią
Azję, Afrykę, Amerykę i Australię.
Globalizacja ma blaski i cienie. Przyśpieszony rozwój technologiczny i informatyczny przy jednoczesnym
zniesieniu granic, swobodnym przepływie dóbr i ludzi
to nie tylko przemiany ekonomiczne, lecz także zmiana tej sfery życia, którą nazwałabym nieekonomiczną. I tu pojawia się kwestia odrębności narodów, grup
i społeczności. Granice pomiędzy nimi wyznaczają kultura i przestrzegane wartości, podobnie jest z granicami
pomiędzy poszczególnymi państwami. Co w takim razie należy zrobić, aby w zglobalizowanym świecie XXI
wieku zachować te granice? Sądzę, że przede wszystkim
należy dbać i pielęgnować dorobek kulturalny a także
system wartości, tradycję, zwyczaje i obyczaje.
Świat w erze globalizacji zmniejszył się, ale jednocześnie za wszelką cenę chcemy znaleźć w nim swoje miejsce, czyli przestrzeń, która będzie tylko nasza. Nie jest to
jednak tylko teren, okolica, w której czujemy się dobrze.
Jest to także funkcja, jaką spełniamy w naszej społeczności. Żyjemy nie tylko w konkretnej przestrzeni, ale
także sami ją kształtujemy, wypełniając określonymi
treściami. Kto decyduje o tym jakimi? My sami, ponieważ wychowujemy się w domu rodzinnym, następnie
zaś sami zakładamy rodzinę, tworząc miejsce dla siebie
i naszych dzieci. Każda jednostka, grupa, społeczność
i naród dzielą przestrzeń na miejsca zwykłe i święte,
swoje i obce. Jednak w przypadku narodu, który ma
własne terytorium, jest to zdecydowanie łatwiejszy proces. Tymczasem Romowie są grupą zamiłowaną w wolności i wędrówkach. Dlatego bardzo często wyznaczenie
własnej przestrzeni przysparza poważne trudności im
samym i ludziom, którzy z nimi sąsiadują, są zaprzyjaźnieni lub tylko współegzystują w konkretnym miejscu.
Należy jednak pamiętać, że człowiek nie tylko rozmyśla
o każdym miejscu zamieszkania, ale także darzy je szacunkiem, dba o nie i kocha je – co z tego zdania wynika?
Czy odnosi się ono do Romów?
Mimo że tradycyjna kultura Cyganów nie przetrwała w stanie stałym i została poddana wielu zmianom, to
jednak grupa ta potrafiła zachować własną odrębność.
Współcześnie Romowie są zagrożeni postępującymi
procesami globalizacji, która pociąga za sobą przemiany
w sferze społecznej, ekonomicznej, kulturowej, obyczajowej i moralnej. Zagrażają one szczególnie tym, którzy
nie mają stałego terytorium. Dlatego tak ważne staje się
to, co łączy Romów, czyli przede wszystkim wspólnota
losów historycznych, kultura, zwyczaje i obyczaje, język
a także świadomość (czego?) poszczególnych jednostek.
Pada więc pytanie: jak przeżyć w warunkach globalnych zagrożeń, które niesie dzisiejsza cywilizacja?
Podstawą jest uświadomienie sobie odpowiedzialno-
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
11
TEMAT NUMERU / RECENZJE
RECENZJE / RAPORT O SYTUACJI ROMÓW RUMUŃSKICH
ści za siebie i swój naród, którego jestem elementem,
a więc częścią składową. Potrzebne jest także określenie
własnego stosunku do wartości i kultury. Współcześnie
sprawia to poważny problem tym, którzy żyją bez własnego państwa, a jeszcze trudniej jest tym, którzy jako
naród żyją od lat w diasporze. Wiek XXI wymaga redefinicji podstawowych pojęć, jak co to znaczy być Romem, co to znaczy być sobą. Każdy musi indywidualnie
rozstrzygnąć, która z cech jego osobowości jest istotna,
a którą można odrzucić czy pominąć? Myślę, że wbrew
pozorom, nie jest to łatwe pytanie i współcześnie Romom
coraz trudniej na nie odpowiedzieć. Jeżeli poszczególni
członkowie nie będą pielęgnować swojej tożsamości to
z pewnością staną wobec poważnego wyzwania.
Najnowsza historia uczy, że narody, które nie mają
swojego terytorium, łączy przede wszystkim wspólnota
losów historycznych, kultura, zwyczaje, obyczaje, język
oraz świadomość przynależności do narodu. Troska o te
składniki pozwoli z pewnością przetrwać.
Obecnie Romów można spotkać niemal w każdym
zakątku świata. Życie ich nie jest łatwe, nadal doświadczają wiele zła i nienawiści ze strony innych. Jednak
dzięki solidarności, zachowaniu języka, utrzymaniu odrębności kulturowej i życiu w swoim kręgu mogą przetrwać jako naród. Przyczyniają się do tego także twórcy,
którzy pozwolili romskiej kulturze przeniknąć do literatury, malarstwa i muzyki narodów, wśród których żyją.
Raport o sytuacji Romów rumuńskich
z Wrocławia
Agnieszka Caban
„Wykluczenie systemowe a integracja. Sytuacja Romów
rumuńskich mieszkających we Wrocławiu” to tytuł raport
przygotowanego przez NOMADA Stowarzyszenie na Rzecz
Integracji Społeczeństwa Wielokulturowego, które od kilku lat
wspiera środowisko rumuńskich Romów z Wrocławia. Raport
został wydany dzięki wsparciu Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) oraz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Jego autorami są Agata
Ferenc i Maciej Mandelt, którzy współpracowali także z Joanną
Kostką. Raport to już druga publikacja opisująca sytuację Romów w tym mieście. Poprzedziła ją pozycja pt. „Społeczność
Romów rumuńskich we Wrocławiu” wydana w 2013 roku. Organizacja proponuje potraktować ją jako wstęp do najnowszego wydania.
terenie RP, posiadanie dokumentu tożsamości, dostęp do opieki medycznej, rynku pracy, mieszkalnictwa, środków pomocowych oraz zagrożenie przemocą. Natomiast „Historia Romów
rumuńskich we Wrocławiu” wprowadza czytających raport
w perypetie 20-letniego pobytu rumuńskich imigrantów
w mieście oraz ich spór z władzami o zamieszkane przez nich
tereny. Historia ta pokazuje drogę relacji polsko-romskich,
wzajemnego braku zaufania i narastającego konfliktu. Szczególne miejsce w publikacji zostało poświęcone sprawie wytoczonej przez Gminę Wrocław mieszkańcom koczowiska. Rozdział trzeci „Proces o eksmisję rumuńskich Romów” stanowi
sprawozdanie z przebiegu procesów, które polskie państwo wytoczyło rumuńskim emigrantom. To najgłośniejsza i zarazem
kulminacyjna sprawa wrocławskich wydarzeń.
Stowarzyszenie Nomada współpracuje z rumuńskimi Romami od kilku lat. Zebrane informacje, ich analiza, wnioski
i rekomendacje, które znalazły się w przytoczonych raportach
są oparte o dostępne dokumenty, medialne doniesienia, doświadczenia autorów oraz relacje bohaterów.
W kolejnym rozdziale pt. „Działania stowarzyszenia Nomada podejmowane na rzecz społeczności Romów rumuńskich”,
zostały przybliżone inicjatywy podejmowane przez tytułowa
organizację czyli inicjatora omawianego raportu. Znalazł się
w nim opis pomocy Romom w dostępie do opieki zdrowotnej,
działania integracyjne i edukacyjne, wsparcie w zakresie przechodzenia procedur administracyjnych, działania medialne,
a także rzecznicze i monitorujące. W następnej części raportu opisana została integracja z Romami i oddolne inicjatywy,
Najnowszy raport składa się z dziewięciu rozdziałów, w których autorzy krok po kroku przedstawiają sytuację rumuńskich
Romów. Opisany w rozdziale pierwszym status Romów w Polsce przybliża takie wątki tej sprawy jak: rejestrację pobytu na
12
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
kampanie społeczne zainicjowane przez organizacje pozarządowe, artystów, instytucje kultury, intelektualistów, a także
mieszkańców Wrocławia. Rozdział szósty raportu „Media jako
platforma debaty publicznej” to analiza treści informacji przekazywanych przed media publiczne, a także reakcji odbiorców
doniesień medialnych i ich wpływu na życie wrocławskiej społecznści romskiej. Odniesienie do sytuacji Romów rumuńskich
w innych miastach odnajdziemy w rozdziale „Sprawy Romów
rumuńskich podejmowane w innych miastach Polski”. Opisano
tam także znane medialnie sprawy z Poznania i Gdańska, które
dodatkowo zostały poddane analizie przyczynowo-skutkowej.
Dwa ostatnie rozdziały rapotu zostały zatytułowane „Wnioski„ i „Rekomendacje”. W pierwszym z nich autorzy podsumowują sytuację Romów, działania systemu i integrację. Ponadto
przybliżają stan faktyczny, tłumaczą braki i potrzeby społeczności romskiej, natomiast opisując działania systemu, wskazują przede wszystkim na jego wady oraz konsekwencje, które
z nich wynikają. Ostatni punkt rozdziału - „Integracja” to podsumowanie wciąż pozostającej bez happy endu wrocławskiej
historii rumuńskich Romów. Autorzy wskazują na znaczenie
integracji, konfrontując ją z negatywnymi praktykami asymilacji, a także wskazują na potrzebę współpracy administracji publicznej z organizacjami pozarządowymi i ekspertami, co jest
w rzeczywistości przez nią pomijane. Zaś w rozdziale „Rekomendacje” został zawarty gotowy przepis na współpracę z Romami, który rozpoczyna się od stwierdzenia: „nadrzędnym
warunkiem rozpoczęcia procesu integracji z Romami jest wycofanie pozwu eksmisyjnego”. Tezę tę uzupełniają kolejne postulaty, w których mowa m. in. o uproszczeniu procedur rejestracyjnych w naszym kraju, podjęciu dialogu władz lokalnych
i krajowych z Romami, stworzeniu wieloaspektowego planu
integracji społeczności romskiej z polską, która z kolei będzie
przekładała się na stan zatrudnienia, sytuację zdrowotną, edukacyjną i mieszkalnictwo.
i władz publicznych. Autorzy domagają się praw dla romskiej
mniejszości etnicznej i imigrantów. We wstępie do raportu
piszą, iż przedstawiają w nim „dyskryminujące mechanizmy
wykluczenia systemowego, społecznego i kulturowego oraz
przykłady łamania praw człowieka”. Wnikliwa, cenna i profesjonalnie przygotowana analiza sytuacji skłania również do zastanowienia i zadania pytania o to, jaką treść zawierałby raport
przygotowany przez władze Wrocławia, które stoją po drugiej
stronie barykady całego konfliktu. Z pewnością należy również zwrócić uwagę na przejrzystą formę raportu i odniesienie
do wszystkich wątków sprawy, a uzupełnienie go fotografiami
z koczowiska, wnętrz domostw romskich i przede wszystkim
z głośnego sądowego procesu sprawia, że opisane informacje
stają się bardziej interesujące i mniej emocjonalnie obojętne.
Raport „Wykluczenie systemowe a integracja. Sytuacja Romów rumuńskich mieszkających we Wrocławiu” dostępny jest
w formacie pdf na stronie internetowej Organizacji, pod adresem: http://roma.nomada.info.pl/images/RAPORT/Raport_
Nomada_Roma_Grudzien_2014_net.pdf
Największym źródłem przemian opisywanej w raporcie
sytuacji jest według autorów reakcja społeczna i integracja
z odrębną kulturowo grupą jako wzór dobrych praktyk, które
prowadzą do zmian systemowych. Takie działania mogą posłużyć jako przykład dla innych. Można śmiało stwierdzić, że
raport „Wykluczenie systemowe a integracja. Sytuacja Romów
rumuńskich mieszkających we Wrocławiu” to jedno z niewielu,
jeśli nie jedyne, źródło tak szczegółowych informacji o głośnej,
medialnej sprawie, której jesteśmy świadkami od trzech lat.
Jednocześnie trudno nie zauważyć subiektywizmu jego autorów, którzy zaangażowani są w sprawę personalnie i emocjonalnie. Raport nie pozostawia złudzeń co do działania systemu
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
13
HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RODZINA MATKOWSKICH
RODZINA MATKOWSKICH
HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RODZINA MATKOWSKICH
Jedną z rodzin, która zdecydowała się na opuszczenie rodzinnego gniazda byli także Matkowscy, Włodzimierz i Anna
(z domu Jaworska) herbu Sas. Opuszczając Matków zostali przewiezieni – jak wspominali – w wagonach na tereny dzisiejszego
Kłodzka, a dokładnie do Trzebieszowic. Tu po latach, jeden
z przedstawicieli tego rodu Józef Matkowski poślubia piękną
Cygankę Lucynę z rodziny Ondyczów należących do grupy
Cyganów Wyżynnych – Bergita Roma.
Zenon Gierała
O HERBIE SAS DRAG
O Cyganach Wyżynnych (nazywanych także Romami
Karpackimi) pisaliśmy już przy okazji Historii Rodu Mirgów
z Czarnej Góry, stąd teraz nieco więcej uwagi poświęcimy
szlacheckiej rodzinie Matkowskich.
O POCHODZENIU
SZLACHECKICH NAZWISK
„Samo słowo „nazwisko” pojawiło się dopiero około wieku
XIV… Wówczas to zaznaczyło się wyraźnie, dążenie mężczyzn
do podtrzymania swojego nazwiska dynastycznego, które nadawali osobom nawet z dalszej rodziny lub obcym, jeśli nie mieli
męskiego potomka. Nazwisko rodowe stało się więc powodem
męskiej dumy i być może była to jedna z przyczyn, dla której
upowszechniła się praktyka dziedziczenia nazwisk”.
KILKA SŁÓW O MATKOWIE
„Z biegiem rzeki Stryj rozpoczynał się od granicy szereg zaścianków szlacheckich osadzonych tu przed kilku wiekami (…)
chodaczkowej szlachty, Matkowskich, Mochnackich, Komarnickich,
Wysockich, szlachty przeważnie zruszczonej, ale przecież tak
wiernie chowającej swój klejnot Grzymalitów czy Sasów i tak
długo zapomnianych przez Polskę.”1 Do takich szlacheckich
zaścianków należał oczywiście Matków i wywo­dzący stąd swój
herb Sas Matkowscy.
W latach 1934-1939 wieś Matków położona była w woj.
lwowskim (dzisiejszy obwód lwowski na Ukrainie). W r. 1880
Matków liczył 836 mieszkańców, a jego ogół stanowili przede
wszystkim Bojkowie. W 1921 r. wieś liczyła już 1222 mieszkańców.
1 14
Żupanie nad rzeką Stryj pocz. XX w. Herbarz Rodzin Polskich.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
W latach 1919-1939 miejscowość administracyjnie należała do
Polski. Znajdowała się w województwie lwowskim, w powiecie
turczańskim nieopodal granicy polsko-czechosłowackiej a od
marca 1939 polsko-węgierskiej.
W czasie II wojny światowej okolice Matkowa były miejscem
działania nacjonalistów ukraińskich. W pobliskim Wysocku
Wyżnem, Komarnikach i Dołżyku doszło do zbrodni na ludności cywilnej. Z końcem września 1944 wieś została zajęta
przez wojska radzieckie.
Większość polskich mieszkańców, postawiona przed wyborem wyjazdu na Zachód lub przyjęcia obywatelstwa ZSRR,
trafiła na tzw. Ziemie Odzyskane. Jednak spora część Polaków
wyjechała na Zachód dopiero w czasie masowych wysiedleń
(1955-1959). Wówczas tylko nieliczni pozostali w Matkowie.
Po wojnie obszar gminy Matków został odłączony od Polski
i włączony do Ukraińskiej SRR.
Dziś Matków położony na Ukrainie, w obwodzie lwowskim,
rejonie turczańskim, nad rzeką Stryj liczy około 489 mieszkańców. (Źródło: Wikipedia).
„Szlachta polska najczęściej przyjmowała nazwiska od miejscowości, rzadziej od patronów, a jeszcze rzadziej od przydomków.
W większości przypadków stawało się to z chwilą, kiedy to przedstawiciel jakiegoś rodu osiadał na innej włości i aby odróżnić się
od pozostałych krewnych, przyjmował nazwisko od brzmienia
nazwy majątku. (…) W przypadku szlachty niemal powszechne
było tworzenie się nazwisk od miejsca zamieszkania i pochodzenia. Zdarzało się, że bracia mieszkający we własnych majątkach,
nosili inne nazwiska utworzone od nazw dziedziczonych przez
siebie posiadłości”. Regułę tę zdają się potwierdzać wcześniej
przytoczone przez nas nazwy miejscowości: Matków, Wysocko
Wyżne, Komarniki i nazwisk: Matkowski, Wysocki, Komarnicki…
Tak więc nazwisko identyfikowało rodzinę, zapewniało
łączność z historią rodu i służyło zachowaniu jej tożsamości.
Jak w każdych badaniach genealogicznych i tu należy zatem
zacząć od spisania dokładnie wspomnień rodzinnych, czy zawierają informację o szlacheckim pochodzeniu oraz miejscu
wywodzenia się rodu, przy czym niezbędne jest też odwiedzenie
lokalnych parafii, czy urzędów stanu cywilnego.2
Wg Rola – Stężycki A.Z. („PRO FIDE REGE et LEGE”,(KRÓL, WIARA I
PRAWO”) nr 1 (48) /2004, Instytut Genealogii. Temat: Nazwisko i jego rozwój.
2 „W polu błękitnym półksiężyc złoty, zwrócony barkiem ku dołowi, nad nim – pomiędzy dwiema gwiazdami złotymi – strzała
srebrna grotem ku górze skierowana. W klejnocie siedem piór
pawich przebitych strzałą srebrną w lewo.
Herb pochodzący z Wołoszczyzny. Najstarszy zapis z 1439 r.,
najstarsza pieczęć z 1464 r. Herb występował głównie na Rusi
i Litwie. Pieczętowało się nim około 310 rodzin”.3
Według rozważań heraldyków, książę czy wojewoda Drago
miał mieć syna Sasa, ten z kolei 4 synów, z których Stefan przybył na Ruś halicką do księcia Daniela 4 jako „Stefan Węgrzyn”,
przynosząc z sobą herb Sas. Niestety, poza historycznym
potwierdzeniem związków księcia Daniela z Węgrami, brak
bliższych danych o rycerzach węgierskich spieszących mu
z pomocą w wyprawach wojennych.5
Herb Sas stanowi w heraldyce polskiej dość zagadkowe zjawisko, wokół którego narosło szereg nieporozumień. Wśród kilkuset rodzin pieczętujących się tym herbem najwięcej było przesiedleńców z Mołdawii
i Wołoszy, osadzonych jeszcze w XIII a może nawet
w XII w. na Rusi Halickiej. Odtąd jednak zaczynają się już
legendy, które być może zawierają część prawdy.
Większość rodzin to przeważnie wschodnio–galicyjska
szlachta zaściankowa, choć nie brakowało także znamienitszych
rodów z innych rejonów Polski.
Nie wdając się w najróżniejsze hipotezy, przypomnijmy, że
herb jest znakiem rozpoznawczym rodu, równie ważnym jak
3 Znamierowski A.: Herbarz rodowy. Świat Książki, Warszawa 2004,
s. 162.
4 Książę Daniel Halicki (1201–1264) – król Rusi w la­tach 1253-1264. Legenda
głosi, że około 1251 założył obronny gród Lwów, nazwany od imienia jego syna
Lwa.
5 Ludwik Wyrostek: Ród Dragów – Sasów na Węgrzech i Rusi Halickiej, Kraków,
1932.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
15
HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RODZINA MATKOWSKICH
nazwisko. Wykształcił się we wczesnym średniowieczu, kiedy
to znak feudała przenoszono na chorągwie, tarcze lub elementy
stroju rycerza pozwalające na jego identyfikację i przynależność.
Mimo badań, przyczyny pojawienia się systemu heraldycznego
nie zostały dotychczas w pełni wyjaśnione. Źródło: Wikipedia.
HISTORIE ROMSKICH RODÓW /RODZINA MATKOWSKICH
Lucyna urodziła się w Środzie Śląskiej w cygańskiej rodzinie
Aleksandra Ondycza (1934–1998) i Marii Ondycz z domu Czerwieniak
(1933–1968). Oboje rodzice pochodzili z grupy Cyganów górskich
Bergitka Roma. Niestety mając 35, gdy, najmłodsza z jej dzieci
Lucyna, ma ledwie dwa lata, Maria umiera na raka. Wówczas
zapada decyzja, aby najstarszego brata Bronisława i ją, zabrała
do siebie ich 70 letnia babcia Anna (Bil) Płaszczyńska. Pozostała
czwórka rodzeństwa oddana zostaje do domu dziecka.
Dzieciństwo i wczesne lata nauki Lucyny minęły pod opieką
babci Anny, która choć sama niepiśmienna zadbała aby jej
wnuczka „została kimś w życiu” i chodziła do szkoły. Lucyna
ukończyła szkołę zawodową, a później technikum rolnicze
i liceum ogólnokształcące dla dorosłych.
MATKOWSCY Z MATKOWA
HERBU SAS
Według relacji Michała i Olgi Matkowskich, Matków był
zaściankiem szlacheckim polskiej szlachty zagrodowej7 i liczył
ok. 360 numerów. 80% mieszkańców stanowili wówczas Polacy,
zaś 20% Ukraińcy – mieszkający we własnej kolonii na uboczu
wsi. (Źródło: Matków, Wikipedia).
Po wojnie, gdy większość polskich mieszkańców Matkowa
postawiona została przed wyborem wyjazdu na teren Polski
lub przyjęcia obywatelstwa ZSRR, także Włodzimierz i Anna
Matkowscy decydują się wraz z innymi mieszkańcami wsi na
opuszczenie Ukrainy i wyjazd na tzw. Ziemie Odzyskane. Decyzja
nie należy do łatwych, gdyż zmuszeni są do pozostawienia
w Matkowie całego dorobku swego życia – 2 pałacyki i 6 dworków.
W tym czasie, zaraz po wojnie, brat babci Michał Jaworski
wraca z Niemiec z obozu pracy do Matkowa. Tam dowiaduje
się o wyjeździe rodziny do Polski i że znajdują się oni terazw
Trzebieszowicach. Wówczas zdecydował, że również tam pójdzie.
Trzebieszowice to piękna miejscowość z wielowiekową
historią i starymi zamkami – zabytkami. Tu Włodzimierz
i Anna (rodzice ojca) decydują się na założenie gospodarstwa
i uprawę roli.
– Najmłodszym z trójki ich dzieci był mój tata Józef, który
po skończeniu szkoły zawodowej, jako mechanik maszyn rolniczych i dodatkowo – stolarz, rozpoczął także naukę w szkole
muzycznej w pobliskim Kłodzku.
Tak oto stary ród Matkowskich z Matkowa – jak wielu mu
podobnych, wysiedlonych ze swojej ojcowizny przymusowych
imigrantów, rozpoczął nowe życie.
W kilka lat później nowe życie rozpoczyna tu także ich syn
Józef Matkowski, gdy pewnego dnia poznaje podczas wesela
w Żelaźnie8 swoją przyszłą żonę – Lucynę.
LUCYNA MATKOWSKA (ONDYCZ)
CYGANKA Z BERGITKA ROMA
Józef Matkowski
Lucyna Ondycz i Józef Matkowski poznali się w 1988
w Żelaźnie na weselu u kuzyna, który był kolegą Lucyny, gdy
ta chodziła do szkoły średniej.
1964–2014
Józef Matkowski, polski szlachcic herbu SAS urodził się w 1964
roku w Lądku-Zdroju w rodzinie przesiedleńców z kresów wschodnich. Jego rodzice – ojciec Włodzimierz Matkowski (1935–2005)
i matka Anna Matkowska z domu Jaworska (1934–2005), oboje
herbu Sas, urodzili się w Matkowie na Ukrainie, miejscowości
leżącej wówczas na terenie Polski w woj. lwowskim.
Wojna sprawia, że Matkowscy Włodzimierz i Anna opuszczają
rodzinny Matków i wyjeżdżają na tzw. Ziemie Odzyskane do
Polski, do Trzebieszowic,6 gdzie na świat przychodzą ich kolejne
dzieci – Marian (1959), Janina (1961) i Józef Matkowscy (1964).
W 1979 roku najmłodszy Józef rozpoczyna naukę w szkole
zawodowej o kierunku mechanik maszyn rolniczych i zdobywa
uprawnienia jako stolarz, a także rozpoczyna naukę w Szkole
Muzycznej w Kłodzku.
W 1988 roku będąc w Żelaźnie na weselu u kuzyna poznaje
swoją przyszłą żonę Lucynę.
Trzebieszowice – wieś w Polsce położona w województwie dolnośląskim,
w powiecie kłodzkim,w gminie Lądek Zdrój, leży przy drodze Lądek Zdrój –
Kłodzko, w dolinie Białej Lądeckiej.
6 16
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
Lucyna (Ondycz) Matkowska
Po śmierci babci rodzina Matkowskich przenosi się ze Środy
Śląskiej do Trzebieszowic. Tam Lucyna podejmuje decyzję
o studiach na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu.
Poznany na weselu Józef Matkowski okazuje się dobrym mężem
i ojcem jej córek, którym poświęca całe swoje życie.
Zakłada i prowadzi rodzinny zespół muzyczny: grywa na
weselach, bankietach i dancingach. Wraz z nim występują, –
jeszcze jako nastolatki – jego dwie córki Magdalena i Justyna,
które zapisuje do szkoły Muzycznej w Kłodzku, tej samej, gdzie
sam kiedyś chodził.
Dziś ich mama Lucyna na prośbę i za namową córek od trzech
lat jest ich menedżerką i jeździ z nimi na koncerty.
Położenie Matkowa w obwodzie lwowskim, rejonie turczańskim.
– Moi dziadkowie pochodzili ze szlachty herbu SAS mieszkających w Matkowie na terenie dzisiejszej Ukrainy. Tytuł
szlachecki wraz z herbem i ziemią nadał naszemu przodkowi Mikloszowi król Jan III Sobieski za uratowanie mu
życia – wspomina wnuczka Włodzimierza i Anny, Justyna
Matkowska. – Dziadek z babcią przyjechali do Trzebieszowic
dokąd dotarli po wojnie jako przesiedleńcy z kresów wschodnich
i tutaj pobrali się. Byli rolnikami.
Dlaczego taka nazwa: szlachta zagrodowa, zwana też szlachtą zaściankową,.
Otóż tak nazywano szlachtę wskutek zubożenia średniej szlachty poprzez coraz
drobniejszy podział majątku między spadkobierców. Biedna szlachta posiadała
wówczas tylko niewielki fragment ziemi tzw. zaścianek (stąd jej określenie).
On – wywodzący się ze starego szlacheckiego rodu – i ona,
piękna Cyganka z równie romantyczną przeszłością górskich
Cyganów, stają się od tego dnia przeznaczeni dla siebie. Czy,
aby na pewno? Szlachcic i Cyganka? Ileż powieści, dramatów
i wspomnień zachowało się z przeszłości o podobnych związkach.
Także tutaj rodzina Józefa nie od razu zaakceptowała dokonany
przez syna wybór. Musiało upłynąć wiele czasu, zanim podczas
choroby, teściowa zauważyła, iż ma najlepszą synową, która
zajmuje się nią jak rodzona córka.
Lucyna, która w młodości poznała życie jak nikt inny, przyjęła
jej słowa z wdzięcznością.
Otóż mama Lucyny podobnie jak teściowa umarła na raka.
Lucyna miała wówczas dwa lata. Jej wychowaniem zajęła się
wówczas siedemdziesięcioletnia babcia Anna (Bil) Płaszczyńska.
7 8 Żelazno – wieś w Polsce położona w województwie dolnośląskim,
w powiecie kłodzkim, w gminie Kłodzko.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
17
HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RODZINA MATKOWSKICH
– Babcia zadbała o mnie, abym uczyła się i była kimś w życiu
– wspomina pani Lucyna. – Uczyłam się dobrze, nie sprawiałam
problemów, może tylko z modnymi wówczas dyskotekami,
z których musiałam wracać przed dwudziestą.
HISTORIE ROMSKICH RODÓW /RODZINA MATKOWSKICH
A tata? Ten choć skończył tylko siedem klas potrafił wspaniale
opowiadać o dawnych czasach, a nawet wykonać skrzypce ze
zwykłego drewna, ale tylko przyniesione z jemu znanego miejsca
w lesie, bo tylko takie pięknie później wygrywały cygańskie
melodie. Na co dzień, aby utrzymać rodzinę pracował jako
palacz w tutejszych zakładach utylizacyjnych. Pamiętam, że
lubił dużo czytać..!
SIOSTRY MATKOWSKIE
JUSTYNA I MAGDALENA
– Pani babcia pochodziła z tutejszych Cyganów? – pytam.
– I tak i nie! Nasza rodzina pochodzi z Leluchowa9 z okolic
Muszyny. Jak większość tamtejszych Cyganów przynależymy do grupy Bergita Roma Polskich Cyganów
Wyżynnych, których po wojnie – wraz z innymi
cygańskimi rodzinami – przesiedlono w te strony.
Studia skończyłam, ale moja cygańska dusza widać wciąż we mnie
tkwiła, bo wybrałam się w podróż do Holandii, tym razem do pracy.
Na krótko, zdrowie mi nie pozwoliło i wróciłam. Prace znalazłam
w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Kłodzku w dziale
likwidacji barier architektonicznych w miejscu zamieszkania osoby niepełnosprawnej. Przez ten czas mój mąż, Józef Matkowski,
który był stolarzem i cieślą budowlanym, dorabiał graniem na
weselach i dancingach. Jako ojciec dwóch córek, Magdaleny
i Justyny starał się aby także one zdobywały pierwsze życiowe
doświadczenia u jego boku.
Magdalena i Justyna ukończyły filologię polską na Uniwersytecie Wrocławskim oraz pedagogikę w Kolegium Nauczycielskim we Wrocławiu. Justyna, podobnie jak Magdalena
również myśli o studiach doktoranckich.
A plany na przyszłość? Obie postanowiły, że zamieszkają
w rodzinnym domu w Trzebieszowicach razem ze swoimi
przyszłymi rodzinami, zaś ich dzieci…. koniecznie muszą
znać język romski.
Siostry Matkowskie – Magdalena (1989 r.) i Justyna
(1991 r.) – urodziły się w Środzie Śląskiej
Ja urodziłam się w Środzie Śląskiej. Mieszkało tu
już wielu Cyganów z Bergitka Roma. Moja mama
była piękną kobietą, ale nie dbała o własne zdrowie,
poświęcając swoje życie dzieciom. Zmarła w wieku
35 lat na raka…
Obie są absolwentkami Państwowej Szkoły
Muzycznej I stopnia im. Fryderyka Chopina
w Kłodzku, a także laureatkami wielu konkursów
oraz Festiwali Piosenki. Były solistkami musicalu
zatytułowanego „Źli ludzie” w reżyserii Karola
Napieralskiego. W wyniku tej współpracy doszło
wówczas do nagrania płyty.
– A pani tata?
– Mój tata? Może najpierw wspomnę o dziadkach. Moi dziadkowie zginęli w czasie wojny
z rąk Niemców. Obaj byli kowalami. Babcia
Płaszczyńska, która mnie wychowała, była wtedy
w niemieckim obozie pracy, ale przeżyła. To ona
mając już 70 lat, po śmierci mamy, zaopiekowała
się mną i moim najstarszym bratem Bronisławem,
który w 1980 roku mając 29 lat wyjechał do Szwajcarii.
Pozostała czwórka mojego rodzeństwa oddana została
do domu dziecka.
Obecnie siostry Matkowskie występują z własnym programem artystycznym pod kierownictwem muzycznym Michała
Półtoraka z "Piwnicy pod Baranami".
Obie uczęszczały na lekcje śpiewu prowadzone przez Annę
Bartkiewicz-Brzozowską, najpierw w Kłodzkim Centrum
Edukacji Kulturalnej, następnie w Kłodzkim Ośrodku Kultury.
Justyna jako 6-latka, Magda jako 8-latka zostały laureatkami
Ogólnopolskiego Festiwalu Amatorskiego Ruchu Artystycznego
w Srebrnej Górze.
Po śmierci babci Anny przenieśliśmy się do Trzebieszowic
koło Lądka Zdroju Wówczas zdecydowałam się rozpocząć
studia w Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Pracowałam
wówczas jako księgowa w Sanepidzie w Kłodzku więc wybrałam
rachunkowość i finanse.
Rodzina Lucyny. Zdj. lata sześćdziesiąte
Premierowy koncert odbył się 15 września 2012 roku
w Filharmonii Wrocławskiej.
Rodzina Lucyny. Zdj. lata sześćdziesiąte.
W 2011 roku Justyna i Magdalena Matkowskie
były solistkami Cygańskiego Teatru Muzycznego
"Terno" pod kierownictwem Edwarda Dębickiego.
Po zakończeniu współpracy z Teatrem siostry
Matkowskie rozpoczęły pracę nad swoim recitalem.
Zatytułowały go „Romanse w cieniu skrzypiec...”
Justyna i Magdalena Matkowskie podczas swojego występu
„Romanse w cieniu skrzypiec” w Kłodzkim Centrum Kultury.
Fot. M. Krombach.
9 Leluchów – wieś w Polsce położona w województwie małopolskim,
w powiecie nowosądeckim, w gminie Muszyna.
18
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
19
WYWIAD / PIOTR WÓJCIK
WYWIAD / PIOTR WÓJCIK
Rozmowa z Piotrem Wójcikiem – fotografem, laureatem wielu nagród w konkursach Polskiej Fotografii Prasowej, autorem albumu „Cyganie z obu stron Karpat”,
od lat zaangażowanym w różne działania na rzecz społeczności romskiej
są często jedynym świadectwem, dzięki któremu świat dowiaduje się o różnych zdarzeniach, na przykład w Chinach
czy na Bliskim Wschodzie.
Od kilkunastu lat zajmuje się Pan między innymi fotografowaniem Romów wywodzących się z różnych krajów,
kultur i środowisk. Jaką część Pana pracy stanowi temat
romski?
Romowie są częścią mojego życia, a tematyka związana
z tą mniejszością etniczną towarzyszy mi codziennie. Każda
usłyszana wiadomość dotycząca Romów nadal mnie intryguje i wzbudza dziennikarskie zainteresowanie. Jak Pani wie,
jestem współtwórcą kwartalnika „Dialog-Pheniben”, gdzie
realizuje swoje romskie zainteresowania.
Jakie są Pana doświadczenia z poszczególnymi grupami Romów, które środowiska najlepiej Pan poznał? Gdzie
współpraca była najciekawsza?
Piotr Wójcik (autoportret)
Jaką rolę pełni fotografia we współczesnych czasach?
To medium globalne, wszyscy są fotografami, a zdjęcia
wypełniają nasze życie. Są one obecne w prasie, portalach
społecznościowych, bywają pretekstem do debaty publicznej,
są komentowane i używane przez politykę i marketing. Reklamy wykorzystujące fotografię kształtują nasze gusta. W tym
zalewie obrazów, w większości wykreowanych gubi się misja
tego medium znana jeszcze w XX wieku. Znamienny jest fakt,
że jury ostatniego World Press Photo zdyskwalifikowało 20
procent fotografii z powodu nadużywania photoshopa, czyli
usuwania elementów zdjęcia lub zbyt dużej ingerencji w kolorystykę obrazu.
Czy fotografii można przypisać misję społeczną?
Tak, fotografia nadal może być ważnym medium wpływającym na losy jednostek i społeczeństw. Istotnym aspektem jej
misji jest dziennikarstwo obywatelskie, którego istota polega
na dokumentacji wydarzeń przez ich świadka. Takie zdjęcia
20
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
Romami zajmuję się dziennikarsko od przeszło 20 lat. Interesuje mnie człowiek, jednostka, jego dylematy i problemy,
a przede wszystkim istnienie w społeczeństwie większościowym. Trudno mi moich bohaterów podzielić na grupy. To
ważne, ale nie najważniejsze. Oczywiście mam dużą wiedzę
o historii i obecnej sytuacji Romów w Europie. Jednak na potrzeby współczesnego opisywania świata, a w konsekwencji
rozumienia go, nie jest istotne z jakiej grupy etnicznej kto
pochodzi. Wszystkie moje spotkania z Romami w różnych
krajach czy z poszczególnymi grupami dawały mi nowe spojrzenie i pozwalały szerzej patrzeć na temat.
Odkąd zaczął Pan fotografować Romów, zaangażował
się Pan również w inne działania, kulturalne i społeczne
związane ze społecznością romską. Czy może Pan o nich
opowiedzieć?
Ja jestem fotografem i dziennikarzem, z tej pozycji przyglądam się relacjom romsko-nieromskim. Obserwuję świat
Romów z pewnego dystansu i staram się w sposób profesjonalny go analizować.
Mogę zaoferować tej grupie społecznej moje doświadczenie i wiedzę, stąd zaangażowanie w inicjatywy dokumentalne, dziennikarskie i edukacyjne. Uważam, że zdobywanie
wiedzy, odkrywanie swojej historii i umiejętność opisywania
rzeczywistości buduje społeczeństwo i daje siłę.
Poznaje i interesuje się Pan bohaterami swoich fotografii, czy jest to jeden ze sposobów na dobre zdjęcia?
Rozumienie tematu, poznanie bohaterów i zbudowanie
dobrego kontaktu pomaga w wydobyciu prawdziwych emocji
i relacji z otoczeniem. W ten sposób możemy pokazać głębiej
życie naszych bohaterów.
Czy Pana zdaniem romski świat się zmienia? Czy na
przestrzeni ostatnich lat zauważalne są zmiany społeczne
i mentalne u Romów?
Świat pędzi a my mamy problem, aby się na moment zatrzymać i spojrzeć do tyłu. Przestajemy nadążać za zmianami
i rozumieć otaczający nas świat. Przepaść pokoleniowa zaczyna być widoczna coraz bardziej w społeczności romskiej.
Mam wrażenie, że dokonuje się jedna z największych przemian w życiu społecznym Romów.
Ostatni z projektów, przy którym Pan pracuje, to „Polskie wolności”. Ukazuje Pan w nim opinie i refleksje przedstawicieli różnych mniejszości narodowych i etnicznych
związane z 25-leciem przemian ustrojowych w naszym
kraju. Jakie są Pana spostrzeżenia w związku z realizacją
tego projektu?
„Polskie Wolności” to mój dokumentalny projekt, który
stawia pytania do czego doprowadziła nas, Polaków Anno
Domini 2014, wolność odzyskana w 1989 roku i jak my ją
rozumiemy. Przedmiotem projektu jest definiowanie wolności–fundamentalnego postulatu opozycji demokratycznej
i ruchu „Solidarność”, a w szerszej perspektywie historycznej idei, która przez kilka pokoleń przyświecała walczącym
o niepodległość Polski. W ramach projektu powstała galeria
portretów mieszkańców Polski: z różnych środowisk, naro-
Logo projektu „Polskie Wolności” (proj. Dominique Roynette)
dowości, zawodów, o różnej pozycji społecznej i materialnej;
mieszkańców wsi, miasteczek i aglomeracji miejskich. Fascynująca jest wielość definicji słowa wolność i jego znaczenie
dla każdego z nas. Smutne zaś jest, jak wiele osób nie może
znaleźć sobie miejsca w niepodległej Polsce. Trudno tu opisać
losy wszystkich bohaterów, zachęcam więc do zapoznania się
z projektem na stronie: www.polskiewolnosci.pl
Czego możemy się spodziewać w najbliższym czasie?
Jakie są Pana plany artystyczne związane z wielokulturowością?
Już w kwietniu udaję się do Rosji kontynuować projekt
o wolności, następnie jadę szukać odpowiedzi na pytanie, jak
pojmują wolność we Francji. Oczywiście tematy dotyczące
społeczności romskiej nadal będą moim priorytetem. Zobaczymy co przyniesie nam 2015 rok.
Dziękuję za rozmowę!
Wywiad przeprowadziła Agnieszka Caban
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
21
ROMSKIE PROFESJE/ WIECZNA WĘDRÓWKA
ROMSKIE PROFESJE /WIECZNA WĘDRÓWKA
ZAPOMNIANA PROFESJA ROMÓW –
WIECZNA WĘDRÓWKA
Tam dalej koń obładowany potężnie, a na grzbiecie jego para
dzieci i małpa. Biedna szkapa dźwiga wielką część mienia cygańskiego i pozwala się powodować ręce niewieściej, co równie
silna jak męska, bo u Cyganów siła nóg i pięści, to zaleta płci obu.
Zenon Gierała
A owiane tajemnicą romskie profesje – jak
choćby pobielanie kotłów – nad którymi do
dziś głowią się nasi specjaliści? Wielokrotnie,
będąc absolwentem politechniki, zapisywałem
dokładnie kolejność wykonywanych czynności i publikowałem na łamach Kwartanika…
Romowie patrzyli na to z uśmiechem, choć
szczerze dyktowali mi kolejność pobielania.
pozwala na ich publikowanie. Stąd, jak mi się wydaje, ostatnia
towarzysząca Romom profesja, która zaginęła wraz z zatrzymaniem ostatnich taborów – była ich nieustanna, trwające całe
wieki wędrówka.
Ale czy wędrowanie może być uznane i rozumiane jako
zawód? Odpowiadając na to pytanie należy również spytać:
A czy badacz przemierzający odległe zakątki ziemi to zawód?
Czy dziennikarz wędrujący przez odległe kraje, to człowiek
wykonujący określoną profesję? Oczywiście tak, bo to określa
charakter jego pracy i sposób na utrzymanie się przy życiu.
Podobnie u Romów. Ciągła wędrówka i zmiana miejsca pobytu
była przecież sposobem na życie i zarabianie pieniędzy, a zatem
niejako zawodem, który towarzyszył im od zarania dziejów, gdy
po raz pierwszy zmuszeniu zostali poprzez różne koleje losu do
opuszczenia Indii. I choć różnie bywało – niekiedy Romowie
osiedlali się na wiele lat, to nadchodził ten czas, który miał
nadejść by znowu ruszyć przed siebie. Wędrując poprzez Azję
dotarli też do Europy, a stąd do Rosji i na Litwę, aby znaleźć
się także w Polsce. Odległe to czasy i tylko zapiski naszych
dziejopisów pozwalają na odtworzenie niektórych fragmentów
z ich życia i tamtych wydarzeń. Poniżej przytoczymy relację
z ponad stu lat owej wędrówki, a raczej opisanie obrazu (patrz
obok), który ją przedstawia.
Drzeworyt Ludwika Kurelli – Cyganie.(1876 r.) . Muzeum Narodowe
w Krakowie
Wieki całe przetrwały romskie profesje/zawody, o których
pisaliśmy w kolejnych numerach Kwartalnika Romskiego. Jedne
z nich, jak taniec, muzyka i pieśni przetrwały i do dzisiaj towarzyszom Romom, inne żyją jeszcze we wspomnieniach najstarszych, o innych słuch zupełnie zaginął. O nich, szczególnie tych
ginących lub zupełnie zapomnianych staraliśmy się pisać, aby
ożyły po raz kolejny, tym razem nie tylko wśród Romów, ale
także wśród nie–Cyganów. Nasz cykl tym sposobem dobiegł
powoli końca, bo choć istnieje jeszcze kilka zapomnianych
profesji, obowiązujące wśród Romów prawo zwyczajowe nie
22
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
FAMILIA CYGAŃSKA
„W tej gromadce, która się spuszcza z lesistego wzgórka długim
taborem, widne wszystkie przybory cygańskiego żywota. Oto
ten zarosły, brodaty przewodnik, z kijem w silnej dłoni, jakoby
z laską patriarchalnej władzy, prowadzi u boku ujarzmionego
niedźwiedzia, niosąc zarazem przewieszone przez ramię tamburino. Tuż koło niego kroczy niewiasta, wcale niepowabna,
z fajka w ustach i tłumokiem na plecach, i niedorostek niezgorzej
objuczony, chociaż idzie śmiało i raźnie, jakoby przywykł do
włóczęgi i ciężarów.
spotkać sprzęt elektroniczny najnowszej generacji nie wyłączając z tej liczby komputerów. Nikogo dziś nie dziwi Rom, który
umie czytać i pisać, kończący szkołę średnią i studia. Wielu
z nich pracuje także na uczelniach. Nowe wezwania i nowe
profesje przynależne dotąd tylko gadźo stały
się osiągalne dla Romów.
– To trzeba umieć zrobić! Rozumieć, to za
mało – wyjaśniali mi.
Clark Stanton (1832-1894), Wędrowni Cyganie.
A jeszcze wyżej na wzgórzu ciągną inni Cyganie, w wędrówce
owej, której celem świat cały… a kresem śmierć. Wokół pustka,
cisza głucha tylko wicher niekiedy zaświszcze między gałęziami
drzew, ogołoconych z liści. Przed tymi dziećmi wiekuistego wygnania bór, jak otchłań przyszłości. Idą śmiało, choć nie znają
drogi, a gdziekolwiek zajdą, gdzie niedźwiedź zamruczy, małpa
w podskoki się puści, tamburino zahuczy – wszędzie się znajdą
ludzie ciekawi i grosz pewny”.
Mijają stulecie, zmieniają się granice państw i ich władcy i tylko
Romowie nie znają ani granic, ani tych, którzy je ustalają i wciąż
przemierzają odległe zakątki krajów, w których się znaleźli, aby
w końcu po raz kolejny zatrzymać się w swojej wędrówce. Jedni
czynią to z własnej woli, inni są do tego zmuszani siłą. Wraz z jej
końcem, kończy się także kolejna romska profesja – wędrowanie.
Zanika, podobnie jak zniknęły dawne zawody, niedźwiednicy
i szczurołapy, handlarze koni i druciarze, poszukiwacze złota
i zaklinacze młyńskich kamieni, i wiele innych dziś już zupełnie
zapomnianych romskich zawodów, które pozwalały im utrzymać się przy życiu. Pozostały wspomnienia i jakaś nieokreślona
tęsknota za czymś, co było, a co zostało utracone na zawsze.
– Świat się zmienił – powiadają, a my razem z nim.
Kończąc nasz cykl o romskich profesjach
nie można było zatem pominąć tej ostatniej,
ale jakże ważnej w życiu Romów – wielowiekowej wędrówki,
która jak w żadnym innym narodzie była im tylko przynależna,
a dziś pozostała ledwie wspomnieniem. Cygański tabor odszedł,
jak wiele innych romskich profesji, w zapomnienie.
Tabor cygański,
Ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Tarnowie.
Fot. Z. Dorożyński. Cyganie-historia i kultura.
I pewnie tak jest. Bo choć Romowie zadziwiają trwałością
własnej tradycji, to przecież nie stronią od środków masowego
przekazywania, gdzie nawet u najbiedniejszego Roma można
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
23
ROMANIPEN
PRAKTYCZNE PORADY / RYNEK PRACY OTWARTY DLA OSÓB 50 +
Współczesna rodzina romska a tradycje
Rynek pracy otwarty dla osób 50 +
Bibi Niunia
Na pewno każdy z nas zauważa postępujący zanik tradycji.
Współczesne czasy nie sprzyjają podtrzymywaniu wartości
w domach rodzinnych, wśród narodów i w grupach mniejszości etnicznych, które bez kultury i tradycji są ubogie, gdyż
to właśnie one są budulcem tych wspólnot. Rola rodziców
w wychowaniu, którego ważnym elementem jest przekazywanie zwyczajów, wartości i poglądów, jest nieoceniona. To ojciec i matka powinni być dla dzieci wzorami. Rodzina związana mocną więzią miłości, zrozumienia, wyznająca wspólne
wartości etyczne i praktykująca zwyczaje, jest silna i nie ulega
negatywnym wpływom. Ponadto skutecznie przeciwstawia się
temu, co burzy romski kodeks zachowań.
W czasach, kiedy człowiek jest zagrożony przeróżnymi pokusami, przed którymi trudno się obronić, szukajmy siły w rodzinie. Niech będzie ona silna. Ojciec i matka, babcia i dziadek
to najważniejsze osoby dla młodych w naszej, romskiej społeczności. Jednak czy nie stracili oni posłuchu? Zauważamy, jak
rzadko i słabo reagują starsi na złe postępowanie swoich dzieci i wnuków. Z jednej strony agresywne zachowania młodych,
a z drugiej wycofanie i niemoc starszych prowadzą donikąd.
Starszyzna powinna zdecydowanie reagować na łamanie
zasad obowiązujących nie tylko Roma, ale każdego przyzwoitego człowieka. Niedawno usłyszałam od sędziwego Roma, że
nie może interweniować i przeciwstawić się złemu zachowaniu
wnuka, gdyż ten na pewno się obrazi i nie będzie go odwiedzał.
Rodzice zaś niezbyt przejmują się taką sytuacją. Nie mają czasu, gdyż zarabiają pieniądze, ciągle są nieobecni w domu, więc
nie rozmawiają ze swoimi dziećmi. W konsekwencji wyrastają
one na młodych ludzi, którzy mają pieniądze, sięgają po używki i obracają się w złym towarzystwie. Dodatkowo uważają, że
nikt nie może im mówić, jak mają postępować. Sądzą, że świat
należy do młodych i pięknych, a wszystko co robią i w jaki sposób się zachowują nie powinno być poddawane krytyce, gdyż
ich wybory to wyłącznie ich prywatna sprawa. Oczekują także
bezwzględnego zrozumienia i tolerancji. Czy jest to właściwe
myślenie?
Współczesne rodziny romskie, z różnych powodów, nie
podtrzymują więzi. Zacierają się kontakty, nawet w tych rodzinach, które były przykładem dla innych. Obecnie zdarza się,
że im większa wspólnota rodzinna, tym więcej nieporozumień.
Wszyscy na wszystkich narzekają i wspominają z żalem dawne czasy. Ludzie gubią wartości, goniąc za pieniędzmi. Uspra-
24
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
Magdalena Nowak
wiedliwiają w ten sposób brak czasu dla dzieci czy rodziców,
a o babciach i dziadkach przypominają sobie wtedy, kiedy potrzebują kogoś do pilnowania potomstwa. Świat kręci się wokół
egoistów, którym rodzice nie zawsze zwracają uwagę, gdyż cieszą się, że ich dzieci radzą sobie w życiu, nie przeszkadza im, że
tylko czasem ich odwiedzą, gdyż wtedy rzucą jakiś grosz, żeby
starczyło na opłaty. Panuje przekonanie, że nie można narażać
się pokoleniu samolubnych pracoholików, którzy nie szanują
nawet swojego zdrowia, gdyż w odwecie zapomną o nas, swojej
rodzinie.
Jest i lepszy obraz młodego pokolenia Romów. W tym przypadku to dzieci bardziej interesują się tradycją niż ich rodzice.
Chcą poznać historię i zwyczaje swoich rodów. Mają wielką
potrzebę zgłębiania losów swoich najbliższych. Dla nich jest
ważne podtrzymywanie więzi, która szczególnie jednoczy rodziny przy takich okazjach, jak wspólne święta czy inne radosne wydarzenia. Ponadto służą oni pomocą członkom swojej
wspólnoty w ciężkich chwilach. Potrafią znaleźć czas i pieniądze, żeby pomóc potrzebującym. Niech słowa naszego, wielkiego ojca świętego Jana Pawła II będą drogowskazem dla nas
i naszych dzieci w dzisiejszym świecie:
„Człowiek znajduje pełnię swego rozwoju, swą pełną realizację, niczym nie zastąpione bogactwo w rodzinie. Tutaj, bardziej
niż w jakiejkolwiek dziedzinie życia, rozgrywa się los człowieka”
Jek ław ke Roma;
Zdylnine manuśa. Sweto dadywes dźał dre bengani
ryg. Nani patyw, gody ani ław. Nani phure manuśa kaj
tekamen tesykawen ternenge łengro chyrja zachowanio.
Nakamen pes tewthowen, phenen kaj dawa nani łengry
buty. Sy pe dowa dada. A dada pes daren ćhaworenge tepheneł chyrja ław. I adźa Roma dźan dre chyrja ryg. Zadas menge pućiben- zarykirasam romanipen? Czy jawasam syr gadźie. Bo so nani patyw ani ław, nani semency,
sy tylko Rom i Romni to so mogineł tejaweł duredyr....?
B.N.
Jedną z najprostszych strategii, by zatrzymać obywateli na rynku pracy, jest podwyższenie wieku emerytalnego (źródło: ShutterStock).
W Europie likwiduje się zasiłki i wcześniejsze
emerytury–to jedna z metod "walki" o osoby 50+. Obecnie prawie nikt już nie promuje
wcześniejszego przechodzenia na emeryturę.
Polska dopiero początkuje w tych kwestiach.
Jedną z najprostszych strategii, po jakie sięgają kraje rozwinięte, by zatrzymać obywateli
na rynku pracy, jest właśnie podwyższenie wieku emerytalnego. Przykładowo konserwatywny
gabinet Davida Camerona w Wielkiej Brytanii
w 2011 roku zlikwidował obowiązkowe przechodzenie na emeryturę. Dotychczas brytyjskie
firmy musiały zakończyć współpracę z pracownikami, którzy osiągnęli wiek 65 lat. Jeszcze
wcześniej na podobne rozwiązanie zdecydowano się w Finlandii, gdzie obowiązuje elastyczny
wiek emerytalny wynoszący od 63 do 68 lat.
Dużą zachętą do pozostania na rynku pracy
jest również wydłużenie liczby przepracowanych
lat wymaganych do osiągnięcia pełnej emerytury. We Francji na mocy reformy z 2003 roku jest
to 40 lat. W innej części Europy na takie posunięcie zdecydowali się Rumuni. Począwszy od
2015 roku tamtejsi mężczyźni chcący otrzymywać pełną emeryturę będą musieli przepracować
35 lat. Od 2030 roku przepis będzie obowiązywał
także kobiety.
Kraje europejskie nie tylko zachęcają do tego,
aby pracować po osiągnięciu wieku emerytalnego, lecz także stosują pozytywne bodźce, które
mają zniechęcić do kończenia aktywności zawodowej przed osiągnięciem określonego wieku. W Danii na wytrwałych czeka nagroda pod
postacią 20 tysięcy euro wolnych od podatku.
Zarabiający niewiele w Holandii, po osiągnięciu
wieku 61 lat mogą od 2009 roku liczyć na comiesięczny dodatek do wynagrodzenia, który ma ich
zniechęcić do przejścia na wcześniejszą emeryturę. W tym samym roku na takie rozwiązanie
zdecydowała się Belgia.
W latach 70. i 80. ubiegłego wieku przechodzenie pracowników na wcześniejszą emeryturę
było "lekarstwem" na bezrobocie. Ludzie młodzi
mieli mieć w ten sposób łatwiejszy dostęp do
zwalniających się miejsc pracy. To założenie nie
sprawdziło się. Jednak wedłu ekspertów OECD
w raporcie Employment Outlook 2013, polityka
ta była oparta na dwóch fałszywych przesłankach. Po pierwsze, liczba miejsc pracy w gospodarce nie jest ściśle określona. Po drugie, młodzi
pracownicy po wejściu na rynek pracy nie zastępują automatycznie starszych na tych samych
stanowiskach.
Jak wskazują eksperci rynku pracy, powiększanie wymiaru emerytury przez wydłużenie
czasu pracy nie jest zbytnio motywujący dla
osób na lepiej płatnych posadach, dla których
praca w późnym wieku jest pojmowana w innych
kwestiach niż finansowe. Taka zachęta może być
skuteczna, ale w odniesieniu do osób gorzej zarabiających. Przeszkodą w tej sytuacji może się
okazać stan zdrowia, szczególnie w przypadku
osób pracujących fizycznie.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4
16/4 2015
2014
25
MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / MOJE WSPOMNIENIA Z ANGLII
MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / MOJE WSPOMNIENIA Z ANGLII
MOJE WSPOMNIENIA Z ANGLII
Alicja Brylewicz
uczyliśmy się różnych kultur i staraliśmy się zrozumieć
je. Bardzo mi się podobało to, że nie muszę zabiegać
o akceptacje innych. Tu każdy był na równych prawach, nikt nie żył stereotypami. Pamiętam jak pojechałam na szkolną wycieczkę do rezerwatu w Londynie, w którym pierwszy raz w życiu zobaczyłam różne
zwierzęta z całego świata, nawet te, dzikie tygrysy, lwy,
czy niedźwiedzie, które żyły na wolności, a nie w klatkach. Co prawda byliśmy w autobusie i obserwowaliśmy wszystko zza szyby, ale i tak było niesamowicie.
Czułam się jak w jakimś filmie, bo właśnie w filmach
tylko widziałam takie rezerwaty.
Moje wspomnienia z Anglii zaczynają się z bardzo
wczesnego dzieciństwa. Jak każde romskie dziecko byłam szczęśliwa na samą myśl o wyjeździe za granicę,
a gdy rodzice zdecydowali o tym, że jedziemy do Anglii byłam w siódmym niebie.
Najwięcej zapamiętałam z pobytu w Anglii, gdy
w wieku 8 lat zaczęłam chodzić do szkoły. Wszystko było takie dalekie od tego, co znałam ze szkoły
w Polsce. Przede wszystkim język. Pierwsze tygodnie
w szkole były trudne wręcz stresujące. Nic nie rozumiałam, ani nie umiałam nic powiedzieć w nowym,
nie znanym mi języku. Ale każdego dnia uczyłam się
nowych słów, każdego dnia rozumiałam coraz więcej.
Po kilku miesiącach mogłam już bez trudu porozumieć
się z nauczycielami i uczniami. Dzieci szybko uczą się
języków obcych i tak było również ze mną. Jako ośmiolatka mówiłam już w trzech różnych językach. Czasami zdarzało się że przez przypadek mieszałam te języki
i sama śmiałam się z siebie.
W szkole angielskiej czułam się dobrze, szybko się
odnalazłam w nowym otoczeniu. Nikt mnie nie dyskryminował wiedząc, iż jestem Romką, wręcz przeciwnie. W szkole było dużo uczniów z różnych krajów
z różnymi tradycjami i poglądami, wyznaniami religijnymi i różnym kolorem skóry, ale każdy szanował się
nawzajem. Uczyliśmy się akceptować siebie i innych,
26
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
W domu nie mieliśmy podręczników, wszystko co
było potrzebne mieliśmy w szkole. Najważniejsze było,
aby chodzić do szkoły. Ocen również nie było, tylko
punkty przyznawane za naukę.
Pamiętam, że w dzielnicy, w której mieszkaliśmy
było dużo Romów i romskich dzieci. Zawsze z niecierpliwością wyczekiwaliśmy Świąt i różnego rodzaju imprez okolicznościowych, na których wszyscy się spotykaliśmy. Nasza mała społeczność romska zbierała się
w takie święta na jakiejś dużej sali, gdzie kobiety romskie przyrządzały romskie tradycyjne posiłki, a Romowie grali na różnych instrumentach cygańskie piosenki
i wszyscy zasiadaliśmy do stołów. Mówię do stołów, bo
Romowie siedzieli przy jednym stole, a kobiety i dzieci
romskie przy drugim. To był czas, w którym my, dzieci,
mogliśmy tańczyć, śpiewać i poznawać naszą kulturę
i tradycje. Uczyliśmy się jak należy się zachować, co
nam wolno, a czego nie. Pamiętam, że latem, gdy było
ciepło odbywały się w niedzielę próby cygańskich zespołów muzycznych w dużym przepięknym parku niedaleko nas. Uwielbiałam wówczas patrzeć jak piękne,
młode Romki tańczyły w długich, szerokich i kolorowych spódnicach.
Moje dalsze wspomnienia pochodzą już z życia dorosłego, gdy mieszkałam wraz z mężem w Londynie.
Każdy z nas, Romów, przybył tu za lepszym życiem,
za pracą i pieniędzmi, bo jak wiadomo w Polsce jest
ciężko z pracą nawet wykształconym ludziom, a co dopiero nam, Romom. W Wielkiej Brytanii było łatwiej.
Wystarczała znajomość języka, dobre chęci i trochę
praktyki, aby tamtejsi ludzie docenili to i zatrudniali
Romów. Tam jest tak dużo ludzi ze wszystkich stron
świata i nikt nie jest dyskryminowany i wytykany
palcami. Jest tam naprawdę dużo Romów – nie tylko
z Polski, ale również z Rumuni, Węgier, Niemiec, itp.
lat 90–tych. Tam założyli swoje rodziny, wychowali
dzieci i wysyłali je do szkół, a także praco­wali i nadal
pracują. Moi bracia pracują tam już 20 lat. Może nie
wszyscy Romowie pra­cują, ale wszyscy starają się odnaleźć swoje miejsce w państwie, które z roku na rok
staje się ich ojczyzną. Tak jak dla mojej rodziny.
Zdarzało się że czasem spotykaliśmy się z obcymi
Romami, zawsze jednak mówiliśmy sobie dzień dobry
i staraliśmy się dogadać, mimo różnicy w dialekcie.
Po­zdrowienie romskie każdy z nas rozumiał „jawen
saste i bachtałe” co znaczy „bądźcie zdrowi i szczęśliwi”. Zawsze pomagaliśmy sobie nawzajem np. tłumaczyliśmy z języka angielskiego na romski i na odwrót
w róż­nych biurach i urzędach. Robiliśmy to z chęcią
i zaangażowaniem nie oczekując żadnej zapłaty. Nasi
rodzice zawsze uczyli nas, że należy pomagać innym
w trudnych sytuacjach. My też na początku naszego
pobytu w Wielkiej Brytanii potrzebowaliśmy pomocy
innych. Mój starszy brat nawet pracował przez kilka lat
w kancelarii prawnej, gdzie dużo Romów przychodziło
po porady z róż­nymi sprawami związanymi z załatwieniem mieszkania czy zasił­ków.
Wyjechaliśmy do Anglii z myślą, że za parę lat wrócimy do rodzinnego miasta Szy­dłowca. Widać tylko ja
wróciłam do ukochanej ojczyzny. Moje miejsce jest tu,
gdzie czuje się dobrze. Tak jak dla każdego człowieka
„Dom” jest tam, gdzie serce i dusza czują się dobrze
i szczęśliwie. Dla moich braci Anglia stała się nie tylko
drugim do­mem, ale i ojczyzną, którą znają i kochają.
Do Polski przyjeżdżają tylko na wakacje.
Ze swoją rodziną jestem blisko i pod­czas mojego
pobytu też starałam się zamieszkać blisko mojego rodzeństwa. Oni już tam długo mieszkają, od początków
Dużo by wspominać o tym, jak to było w Anglii i jak
toczy się życie Romów w wielkim mieście Londynie.
Wszystko z czasem przemija i zostają tylko wspomnienia, do których zawsze można wracać. Tak to już jest
z nami, Romami, wędrujemy z państwa do państwa
szukając swojego miejsca w tym świecie, taka widać
nasza natura, ale nie­ważne gdzie jesteśmy, nieważne
dokąd nas los zaniesie, nasze tradycje i zasady romskie
wędrują wraz z nami.
Rodzina Brylewiczów.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
27
ROMSKIM OKIEM / WOLNOŚĆ POSTĘPOWANIA I JEJ SKUTKI
Wolność postępowania i jej skutki
Refleksje nad mijającym życiem
Bibi Niunia
Bibi Niunia
We współczesnych czasach wiele zachowań można
uznać za niemoralne, a nawet stwierdzić, że poziom demoralizacji jest większy niż w innych wiekach. Teza ta nie
jest obca ludziom wierzącym, a także tym, którym godność wyznacza normy zachowania, nakazuje umiarkowanie w poczynaniach i zmusza do odpowiedzialności za
własne czyny i słowa.
Nie musimy ulegać modom i trendom. Filozoficzne
podejście do tematów trudnych, trapiących ludzkość od
zarania, zalewa media. Stajemy się słuchaczami ogłupiających i żenujących dyskusji. Zwykły człowiek gubi się
w tym, co jest dobre, a co złe. Jak więc mamy postępować i kogo słuchać: czy mądrego filozofa, który latami poszukuje odpowiedzi na pytania dotyczące natury i sensu
świata, czy nakazów religii, którą wyznajemy? Religia to
wiara i kult. Wierzący uważają, że Bóg wszystkim rządzi.
Jeżeli jesteśmy więc ludźmi wierzącymi, to dlaczego mamy
podporządkować się tezom mędrców, którzy chcą przeforsować swoją prawdę? Jeżeli zaś jesteśmy tolerancyjni
i powołujemy się na demokrację, a więc wolność słowa
i uczynków, to uznajmy prawa ludzi do takich zachowań,
które podpowiada im ich filozofia i prawda. „Loose blues –
Jana Hartmana zapiski nieodpowiedzialne” – to tytuł bloga profesora Hartmana, na którym zamieścił zaskakujący
wpis o kazirodztwie. Oczywiście tłumaczy, że nie jest jego
zwolennikiem, ale oczekuje dyskusji na ten temat. Jakiej
dyskusji? Po co wywoływać tak kontrowersyjny problem
i zachęcać do rozmów, które mogą mieć skutek odwrotny
do zamierzonego. Słuchając niektórych mędrców, którzy
tłumaczą, co jest dobre dla nas i naszych dzieci, czuję bezsilność, ogarnia mnie niemoc i czekam z obawą, co nam
jeszcze filozofia tych ludzi przygotuje…
Debaty o tolerancji i wolności we wszystkich sferach
życia często wprowadzają zamęt w umysłach osób nieukształtowanych moralnie i intelektualnie. Z takiej filozofii
życia nieroztropnie korzystają młodzi ludzie wywodzący
się z różnych społeczeństw. Nie przestrzegają oni żadnych
zasad. Zasłaniają się tym, że teraz są inne czasy, a rodzice i nauczyciele niewiele mogą im pomóc. Często prawo
28
Z ŻYCIA WZIĘTE / REFLEKSJE NAD MIJAJĄCYM ŻYCIEM
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
wychowania dzieci i przekazywanie wiedzy stosownej
do wieku ucznia przejmują ci mędrcy dzisiejszego świata. Młodzi chętnie wsłuchują się w ich słowa i robią to, co
sami uznają za stosowne, na przykład nierozumnie zmieniają partnerów, korzystając z wolności wyboru. Powstaje
pytanie – czy takie życie ma prowadzić do stworzenia rodziny, czy zaspokojenia zmysłów i popędów. Te zachowania są nieobce społeczności romskiej. Młodzi czerpią wiele zła ze świata współczesnego, słuchają bowiem dawniej
nieznanych i zakazanych wiadomości, na przykład mówi
się w telewizyjnych debatach, że wolność człowieka polega na wolności postępowania. Romowie nie przejmują się
obowiązującymi ich zasadami tradycji. Kobiety zmieniają partnerów, nie zaważając na dobro dzieci, które tracą
ojców. Gdzie jest Cyganka, która dbała o reputację i była
strażniczką domowego ogniska? Czy Cygan, głowa rodziny i opiekun rodu, ma tak niewiele do powiedzenia?
Rodziny patrzą na tę demoralizację bezmyślnie i często bezradnie. Nie korzystają ze starych tradycji, których
przestrzeganie uniemożliwiało rozpadanie się małżeństw.
Docierają do nas wiadomości o narkomanach czy swobodnym korzystaniu z rozrywek, które zaprzeczają byciu
Romem. Dla takich osób nie jest ważna ani wiara, ani rodzina, ani osobista godność. Nie podporządkowują się oni
regułom obowiązującym rozumnego człowieka, który wie,
kiedy „włączyć hamulec”. Także w społeczności romskiej
jest wielu filozofów i mędrców. Nie ukończyli oni szkół
wyższych, ale posiadają mądrość i empatię, dlatego potrafią słuchać innych – tych którzy żyją w prawdzie i czystości. Pozwólmy ludziom egzystować tak, aby nie zatracili
człowieczeństwa, pokazujmy dobra cywilizacji, ale nie narzucajmy nikomu swojego zdania. Jest bowiem wiele racji,
ale prawda tylko jedna. Kto zaś wie, że jego racja jest prawdziwa? Bądźmy jak Sokrates, który powiedział: „Wiem, że
nic nie wiem”.
W minionym roku wielki smutek spotkał społeczność romską. Odeszło bowiem wielu ludzi,
którzy powinni żyć dla swoich najbliższych. Szczególnie przykre jest to, że ten świat opuszczają młodzi, którzy nie poznali wielu aspektów egzystencji.
Dawniej, kiedy Romowie tracili bliskich, tracili
także sens życia. Rozpacz pobudzała najgłębsze
stany emocjonalne. Siła mocnych przeżyć doprowadzała kobiety do omdleń i epilepsji, nic nie
było w stanie ukoić bólu, od którego pękało serce.
Obecnie można zauważyć nieco inne zachowanie Romów na pogrzebach. Stali się oni
odporni i w mniejszym stopniu angażują się
w przeżywanie tragedii, jaką jest strata najbliższej
osoby. Zauważalny jest brak wsparcia dla rodziny
zmarłego, a przecież powszechna pomoc w najgorszych sytuacjach charakteryzowała tę mniejszość
etniczną. Ogrom nieszczęść, niedostatek, choroby niosące śmierć, zahartowały wrażliwe romskie
dusze. Staliśmy się twardsi, bardziej przygotowani
na trudne chwile. Zaczęliśmy myśleć racjonalnie. Nie ma tej serdecznej spontaniczności, która
nakazywała nam obecność na pogrzebie znajomego Roma albo tego, który był znaczącą osobą
w środowisku. Dawniej zaś nie było odległości,
której nie bylibyśmy w stanie pokonać. Uczestniczenie w ostatniej drodze zmarłego było ważnym
obowiązkiem. Gorliwie czuwaliśmy przy zwłokach osoby zmarłej, wspominając jej dobre uczynki. Pogrążona w rozpaczy rodzina mogła liczyć na
pomoc innych.
Obecnie staliśmy się wygodni, znajdujemy
różne wymówki: a to za daleko, zmarły nie był
tak waży w społeczności lub blisko spokrewniony i brak pieniędzy na takie wyprawy. Siła więzi,
wspólnoty i jedności w trudnych chwilach zanika.
Nie ma tłumów na pogrzebach ani kobiet rozdzierających szaty, a także głębokiej rozpaczy po
stracie najbliższych. Wszystko jest tak, jak dyktuje nam dzisiejszy, bezduszny świat. Wydaje się, że
śmierć spowszedniała. Pogrzeby są tak często, że
nie chcemy w nich uczestniczyć. Unikamy informacji o chorobach i nieszczęściach, jakie trapią
ludzi. Zdarza się w naszej, romskiej wspólnocie,
że oddajemy bliskiego członka rodziny do hospicjum. Kiedyś takie zachowanie zepchnęłoby nas
na margines społeczny, dzisiaj znajduje uzasadnienie. Robimy pogrzeby z „pompą” bardziej dla
ludzi, niż z szacunku dla zmarłego. Obowiązujący
okres żałoby ulega zmianie. Nieustanie dążymy
do powiększania majątku, który umierając i tak
zostawimy. Wynika to z chęci lepszego życia dla
nas i naszych dzieci. Jednak czy faktycznie to życie
będzie lepsze? Przez takie postępowanie tracimy
ważne chwile, które się nie powtórzą. Ponadto,
zostawiamy dzieci, starych rodziców, samotne rodzeństwo, pomijamy zupełnie potrzebujących pomocy czy uwagi. Nie jesteśmy jednak wieczni. Nie
zdążymy wykorzystać zarobionych pieniędzy, nie
odzyskamy straconego czasu. Chwila refleksji nad
mijającym życiem powinna zagościć w naszych
sercach. Zatrzymajmy się, zwolnijmy tempo. Wychowujmy młode pokolenie, przekazując im to, co
jest najlepsze w człowieku. To od nich bowiem zależy czy zdołamy zachować i wpisać w dziedzictwo
kulturowe te wszystkie wartości, które były chlubą
dla nas Cyganów.
Jek ław ke Roma;
Meren manuśa. Peren syr mrówki. Nasfalipena sy dźa but, kaj ćhy
jamen na dźiwineł. Zamiast tejawas fededyr jekh ke wawyr, to jame
nadykhas ćhy. Sy dasawe semency kaj łen na obdźał wawyr manuś,
nasfało, kaj trzeba łeske tepomogineł, czy do semencake tepodpheneł so tekeren dre da bibach. Manuśa sawe naden but wawyrendyr,
najawen pe pogrzeby, bo zawsze waryso łenge wydział, a to nasfałe,
a to nani łowe. Jaweła dasawo ćiro kaj i łenge jawena manuśa potrzebna. Manuś manuśieske odpreskireł. Opinia dźał pał jamendyr.
B.N.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
29
PARAMISI ROMANE
PARAMISI ROMANE
Paramisi Romane
Opheniben krukoskro
So me tumenge, ophenawa dawa
so me dźnaw – tyrdeł peskro opheniben duredyr kruko, sawo ke da
ćiro śunełys – dźinena butedyr.
Najewkar na ni miśto saro tedźineł… Ale so kamen!
– Tu dźnes syr dawa sys duredyr? – przereskiereł łeske Kało.
– I dża i na! Pe tryto dywes – tyrdeł duredyr kruko – Grafo
terdżija geł rajestyr. Pał tykno ćiro wyligirdłe graśnia. Wygeja
joj wyrydy dre sownakuni uzda, pe łatyr thodo beśiben wymardło sownakune werengenca.
– Ha, ha! He, he! – zasandźa raj, syr Grafo wgeja pe ftenga.
– Śukar graśni, moł kaj ła warykon teutradeł – phendźa
Grafo. – Syr ła khares?
CZĘŚĆ DRUGA
dembo, sawo but berśa sys paśtło. Dyćli sys maśkirał dźupla,
a dre łatyr pechent…
Opheniben mauzoskry
Syr terdźija pasie dembo, zełeno beng bango i zabariakirdo
wydykća dźuplatyr, porandźa pes pe śero i teł nakh mrukńidźa:
– Kana saro chaluwaw! – zakhardźa
mauzo. – Syr somys dźido dre weś teł
phagirdo dembo, rakćom Romes Grafos. Ophenawa saro, syr isys.
Ceło dywes Grafo duminełys syr
najtyknedyr dromesa tedodźał ke
dembo i zełene benges techochaweł. Pośundźa rakiryben bibi
Nynakro, joj phendźa:
– Beng pał ćhy pechent na oddeła. Jow na ni godo, so waryso desa, jow łeła. Skende saro so paśło dre weś, ker dołestyr
manuśes podymen tejaweł ke raj, a so pućeła pał łeskro dźij,
podesa łeske dowa so kerdźan.
Kerdźa Grafo dowa so łeske daj phendźa i dre weś geja.
Drom perde weś sys pharo i na dźnełys kaj tedźał. Dźnełys
but rukha, prynćkirełys łen, dykhełys ćar pe sawy but moły
pirełys i aźia rozprynćkirdźa i rakća Grafo drom, dre sawy
ryg tedźał. Adźa przegeja paś tykni paniory, paś reka i dykhća
30
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
– So tut adaj jandźa?
– Raj bićhadźa man pał pechent! – odphendzia Grafo.
– He, he, he! – zasandźa pes chyrja manuś. – Peskro dźipen
mange sys teoddeł, meg ław dorykireł!
– Łe, dawa sy łeskro dźipen! – Grafo podyja łeske do manuśes kaj kerdźa.
Zdykhća beng jewkar i wawyr moło, wthodźa waśt ke dźupla i pechent wylija.
– Dawa jow! – mrukńidźa i waśt pał kukła wytyrdyja.
– Dawa sy łeskro dźij! – pheneł Grafo. – Chyrja i bango syr
raj!
Chtyłdźa beng kukła, na obdykća pes i dre weś wgeja. Grafo sygo ke kher zaryśija… – przereskirdźa peskro opheni­ben
mauzo. – Ćhyjom myre semencasa i nadźinaw so pes duredyr
Grafosa kerdźa. Mange ke dadywes da paramisia ćheł na dophendli.
– Kharaw ła Pechent. Ław łake dyjom dasawo, so man sy
najdrogedyr…
Syr przećhełys terakireł da ława, śundło sys łopoto phakengro i kało baro ćirykło odnaśća. Dawa raj zaparudo dre
krukostyr unaśća dre berga i pał tykno ćiro nasiadźija sarenge
jakhendyr.
– Dasawo sys opheniben chyrje rajestyr – tyrdełys kruko.
– Grafo pośli berś ćiro lija rajeskre ćha pał romniatyr i phure
bibjasa Nynasa beśtłe sys khetane…
– A dźines so pes kerdźa ćhakre dadesa?
– O, dawa sy baredyr opheniben – odphendźa kruko. –
Może zaparudo dre krukostyr garudźija pał ewta reki, pał
ewta bergi, a może naśeł wawyre krukenca, albo beśtło warykaj korkoro, dźasyr me paś komino i wytaćkireł phure kokały,
źakirdo, so pes łeskro dźij sparuweła pe fededyr, to pałe manuśen pokameła.
Baśń wg: Zenon Gierała: Cygańskie srebro.
Wyd. JEDNOŚĆ. 2013.
Na język romski tłumaczyła Bibi Niunia.
Il. wg Mirosława Siary
– Tu dumines pechendźatyr, doja kaj rakheł ła zełeno beng?
– phendźa dawa Grafo i wylija pechent, sykadźa ła rajeske.
Podhtyja raj syr obhaćkirdo, zakośća chyrja a Grafo duredyr rakirełys: – Phendłe manuśa, kaj tu san perde dźiestyr,
i ćaćo phendłe, na ni tut dźij ke tyry ćhaj!
– Dawa tuke so kames! – przereskirdźa łeske raj.
– Kamaw tedykheł tyre ćha – pheneł Grafo.
Ćhungardyja raj pe phuw, podgeja ke graśni waryso łake
pe kan phendża.
Geł Grafostyr terdźija śukaryben ćhaj. Zdykhća pe Grafostyr i lija terakireł:
– But moły kamawys myre dadestyr tedodźnaw man soske
jow sy dasawo chyrja manuś. Na dźinawys, kaj jow sy dźido
perde dźiiestyr, i dołeske nasys łes dźij mange, ni wawyre manuśenge. So oddesa mange pechent, rakhawa ła dźa chara, so
do dźij dre łatyr pes sparuweła pe fededyr.
– San łaćhy i ćaćiuni – odphendźa łake Grafo. – Dołeske
oddawa tuke da pechent i so kamesa to ćhawa ke buty.
– Mangaw tut pał dawa… phendźa ćhaj.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
31
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA /CYGAŃSKIE ZIOŁOLECZNICTWO
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA /CYGAŃSKIE ZIOŁOLECZNICTWO
CYGAŃSKIE ZIOŁOLECZNICTWO
Zenon Gierała
łatwo wznosi się w powietrze. Osoby zbierające niewinne
owoce borówki bagiennej wdychają wraz z powietrzem pyłek bagna zwyczajnego wykazujący działanie trujące wobec
wielu osób, zwłaszcza alergików (oszołomienie, „ciemno
w oczach się robi”, ból głowy, kichanie, katar, zapalenie spojówek i łzawienie).
W Polsce w zakresie cygańskiego ziołolecznictwa zajmował się dr Czesław Bańkowski, zbierając informację
na temat ziół głównie wśród Romów z klanu Lowari.1 Na
podstawie jego zapisów, (przekazy te przytacza również
w swojej książce Jerzy Ficowski2) możemy zauważyć, że
wiedza cygańska o ziołach w znacznym stopniu odbiega od
naszego ludowego zielarstwa w Polsce i jest cząstką jakby
osobnej, zachowanej mądrości Romów o ziołach i ich przeznaczeniu.
Do ludowej wiedzy Romów o ziołach należy zaliczyć
także traganek, w niektórych regionach Polski nazywany
gałganem,4 lub wilczym grochem. Korzeń z tego ziela jest
ulubioną cygańską przyprawą do wódki. Nalewkę taką sporządzają ze spirytusu. Gałgan bywa także używany przez
Cyganów jako lekarstwo na żołądek.
Traganek pochodzi z Chin i jest tam stosowany w tradycyjnej medycynie chińskiej, od ponad 2000 lat, gdzie używa
się go do równoważenia siły życiowej zwanej Qi. Chińska
nazwa tego zioła „huang Qi” (żółty przywódca). W Polsce
rośnie dziki gatunek należący do tego rodzaju – traganek
szerokolistny, który też ma właściwości lecznicze.
Pomijając opisane w Kwartalniku Romskiem nr 9 zioła, tu
wymienimy tylko te, które nawet u obecnych Romów uległy
częściowo zapomnieniu lub poszły w zupełną niepamięć.
Oto kilka z nich.
Surowe jagody berberysu – kraja – żują Cyganie na
wzmocnienie apetytu, a także zębów i dziąseł. Wywar z suszonych jagód używany jest przy gorączce i przeziębieniach.
Wywar z młodych zielonych gałązek maliny (bez owoców), używany jest przy gorączce zaś skrzyp – bejkaroko –
leczy padaczkę (pije się napar z suszonego ziela), ten sam
lek wzmacnia słabe konie i poprawia wycieńczonym chabetom apetyt.
Znajomość rosnących na naszych polach, łą­kach i lasach ziół była znana Romom od stuleci. Spotykali je podczas swoich długich wędrówek wszędzie, ucząc się sposobów ich przetwarzania i wykorzystywania do swoich celów.
O niektórych z tych ziół, najbardziej znanych, pisaliśmy
już w Kwartalniku Romskim nr 9. Pigwa – gutuja, tatarak
– papura, tywi, air, pokrzywa – cygnuda, chrzan – krenos,
krenos torma, czarna jagoda – kałe mura. A także o tych zakazanych jak: bieluń – macłako, lub pokrzyk – wilcza jagoda. Wiele z tych ziół jest nadal Romom znana, wiele powoli
uchodzi w zapomnienie, stąd aby uratować pamięć o nich,
jeszcze kilka zdań na en temat.
Podobnie cebula stanowi lek zarówno dla koni jak dla
ludzi. Cebula – purum – leczy ból zębów, gdy się ją żuje
na surowo, a ugotowana lub upieczona służy do okładów
na wrzody, stosują ją Cyganie także przeciwko zatrzymaniu
moczu u klaczy.
Korzeń żywokostu – kostykon – świeży lub utarty
i zmieszany z kurzym lub innym tłuszczem służy na okłady
przyśpieszające gojenie i zrastanie się złamanych kończyn.
Czosnek – sir – stosowany bywa przy zawrotach głowy, katarze, na odciski i ból uszu.
Bańkowski Cz.: Ziołolecznictwo u Cyganów, „Zielarski Biuletyn Informacyjny”, 1970, nry:2,3,5,10.
2 Ficowski J.: Cyganie na polskich drogach wydawnictwo Literackie. Kraków– Wrocław 1985, s.172.
Borówka bagienna – Lud. łochyni, pijanica, durnica.
Z trującego grzyba sromotnika Cyganie robią nalewkę
do smarowania bolących miejsc, a z szyszeczek z olch –
przeciw boleściom zaś z młodych majowych pędów i pączków sosen – nalewkę od kaszlu. Zarodników z dojrzałej
purchawki (proszku) używają jako zasypki dla niemowląt
i środka przeciw oparzeniom.
Jagody łochyni, nazywanej także łochinią, pijanicą, durnicą, czyli borówki bagiennej spożywane w większych ilościach powodują stan przyjemnego oszołomienia. Cyganie
roślinę tę nazywają mate mury – „pijane jagody”.3 Niestety
często mylnie sądzi się, że owoce borówki bagiennej powodują odurzenie. W rzeczywistości powoduje to pyłek kwiatowy bagna zwyczajnego (Ledum palustre), które rośnie
zazwyczaj obok tej borówki. Bagno zwyczajne wytwarza
lekki pyłek, który przy wietrze lub przy potrąceniu rośliny
1 32
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
Borówka bagienna jest szeroko rozprzestrzeniona w Azji, Europie
i Ameryce Północnej. Występuje na torfowiskach i bagnach.
3 Traganek nazywany gałganem, lub wilczym grochem.
Traganek – gatunek rośliny wieloletniej należący do rodziny bobowatych. W Polsce występuje 10 gatunków, najpospolitszy jest traganek szerokolistny (Astragalus glycyphyllos), rosnący na brzegach lasów, w zaroślach
i przy drogach. W Polsce występuje na całym niżu i w niższych położeniach górskich. Roślina dość pospolita.
4 KWARTALNIK
KWARTALNIK
ROMSKI
ROMSKI
/ NR/ NR
17/417/4
2015
2015
33
OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA / CYGAŃSKIE ZIOŁOLECZNICTWO
CYGAŃSKI HUMOR /JAK CYGAN CZINDORO RYBY NA PODKOWĘ ŁOWIŁ
JAK CYGAN CZINDORO RYBY NA PODKOWĘ ŁOWIŁ
Traganek wpływa korzystnie na zdrowie, wzmagając odporność, wytrzymałość i żywotność oraz poprawiając ogólne samopoczucie. Jest także przeciwutleniaczem, czyli potrafi zapobiegać uszkodzeniu komórek przez wolne rodniki
i naprawić je. Preparaty otrzymywane z traganka można
bez obaw przyjmować razem z lekami.
Traganek jest wyjątkowo skuteczny w leczeniu przeziębień, grypy, zapalenia oskrzeli i zatok. Roślina ta podobnie jak jeżówka, potrafi niszczyć groźne bakterie już przy
pierwszych objawach infekcji górnych dróg oddechowych.
Jeśli choroba się rozwinie, pomaga skrócić czas leczenia.
Pomaga też zmniejszyć szkodliwy wpływ nadmiernego
stresu na zdrowie człowieka.
Traganka używa się powszechnie w Chinach do wzmacniania układu odpornościowego pacjentów chorych na
raka, którzy przeszli naświetlania lub chemioterapię. Coraz
częściej jest używany w Europie.
Chroni też szpik kostny przed zmniejszającym odporność działaniem naświetleń, chemioterapii, trucizn, wirusów. Traganek rozszerza też naczynia krwionośne i poprawia krążenie krwi, dzięki czemu może skutecznie zwalczać
nadmierne pocenie się oraz nadciśnienie. Wyniki badań
wskazują że może działać korzystnie na serce. Traganka
stosuje się w Chinach od tysięcy lat i nie zanotowano dotąd
żadnych skutków ubocznych.
Ponoć potrafi też wyleczyć z alkoholizmu. Zwykle stosuje się korzeń, ale jeśli chodzi o smak może być dodane także
ziele. A oto przepis:
Zenon Gierała
Przygotować mieszankę ziołową z czterech części suszonego oraz jednej sproszkowanego ziela piołunu i ziela
traganka (Astralajgus głycapholos). Mieszankę w miligramowej ilości należy spożywać, popijając wodą, przez okres
dwóch miesięcy, z tygodniową przerwą po miesiącu. Z tych
samych ziół można stosować napar, który wyleczy dolegliwości przewodu pokarmowego. Oczyści także organizm ze
złogów i uczyni wstrętnym spożywanie alkoholu. (Źródło:
Wikipedia).
Nikogo nie trzeba przekonywać, że ludzie dawniej chorowali tak jak i dziś. Co prawda dawne choroby teraz inaczej się nazywają ale są podobnie leczone. Można tu wymienić takie choroby jak: „boloki”, skułę, zepsutą krew,
reumatyzm, dziury w piersiach, febra, zimnica (czyli febra), miłosne opętania, kołtun, duszności, kaszel, „darcie
w nogach”, podagrę i wiele, wiele innych.
Choroby dzielono na choroby właściwe i choroby zadane (podłożone).Te pierwsze leczyli medycy (dohtory), te
drugie znachory, babki, zielarze czy też wiedźmy (nazwa od
"wiedzieć ma").5
Łowcy ziół, baby znachorki i zielarki (u Romów gule romnia – słodkie ko­biety)6, których wie­dza była bliższa magii,
niż nauce przekazywana z pokolenia na pokolenie z czasem
stała się znana tylko wybrańcom. Owe „mądre i wiedzące”
niewiasty, nie mogąc udowodnić słuszności sto­
sowania
leków roślinnych, ani dowieść źródła swojej wiedzy, często budziły podziw i strach wśród otoczenia. Mimo, że
z biegiem czasu dostęp do medycyny stał się coraz bardziej
powszechny, pamięć o ziołolecznictwie nie zaginęła i dziś
wiele osób na nowo odkrywa leczniczą moc ziół.
Traganek szerokolistny – owoce.
5 6 Czary, a stara sztuka zielarska. psychotronika.pl
Gule romnia – u Romów, polska Roma – gudłe romnia (przyp. aut.).
Czindoro1, bo tak nazywano owego Cygana, był kpiarzem i oczajduszą jakich mało na świecie! Lat mu już było ze
czterdzieści, ale on ani myślał się ustatkować, tylko ciągle od
taboru do taboru wędrował, tu i tam dni parę spędzał, śpiewał, grał, a jak do tańca ruszył, skry z butów leciały. A tak to
robił prawdziwie, od serca, po cygańsku, iż nieraz myśleli, że
na dobre do taboru przystał, on tymczasem fajkę zapalał, wór
podróżny na plecy zarzucał i dalej w drogę ruszał.
Wesołe to było życie i beztroskie, przygód niezwykłych
pełne, a że frant był z niego nie lada, niejeden oszukany chłop
we wsi na długo go zapamiętał, niejeden przymierający głodem
tabor cygański za pomoc błogosławił.
Idąc teraz drogą ostatnią facecję swoją wspomniał.
Uśmiechnął się Czindoro na tę myśl pod sumiastym wąsem,
okiem w bok rzucił, tak mu lekko na duszy się zrobiło.
– Świat niby tak mądrze urządzony, a ludzie na nim głupi, aż miło! – rzekł do siebie.
Nie dalej jak parę dni temu do taboru trafił. Południe już
było, toteż na obiad u braci Cyganów liczył, tymczasem okazało się, że Cyganki ledwie jaj parę ze wsi przyniosły, gdyż skąpi gospodarze nawet słyszeć o wróżbach nie chcieli. Od czego
jednak spryt i cygańska fantazja naszego oczajduszy? Ledwie
na zebranych spojrzał, uśmiechnął się zawadiacko i powiada:
– Rozpalcie ognisko, bowiem najdalej za godzinę obiad
będzie! – po czym podkowę do torby schował i na Cyganki skinął, aby za nim do wioski ruszyły.
Idą Cyganie przez wieś, a frant Czindoro to na prawo, to
na lewo okiem od niechcenia rzuca, pod nosem coś mruczy, tu
i tam przystaje.
1 34
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
Chłopi jak to chłopi, widząc Cygana nuż myśleć i medytować. Aleć tam! Nie wytrzymali wreszcie i pytają:
– A gdzie to Cygan idzie?
– Do rzeki! Podkową ryby łowić! – wyjaśnia Czindoro
z tajemniczą miną.
– Jakże to?
– Pożyczcie dyszla od wozu, a pokażę!
– Wierzyć? Nie wierzyć? – myślą chłopi i z dyszlem za
Cyganem nad rzekę spieszą, a tam już kumy nie mniej ciekawe
z dzieciskami na brzegu się cisną. Łowić ryby podkową? Jako
żyw nikt tego we wsi nie widział! Chyba tylko Cygan tak potrafi!
Uwiązał Czindoro podkowę do dyszla, w wodę zanurzył,
oczy wytrzeszcza i czeka.
– Biorą? – pytają chłopi.
– Ano, tutaj nie – mówi Czindoro i kilka kroków dalej
odchodzi i podkowę moczy...
– Biorą? – pytają znowu chłopi.
Wyciągnął Czindoro podkowę, spojrzał..?
– Tutaj też nie! Spróbuję dalej... – mówi.
Tak chyba z godzinę gromadę całą wzdłuż brzegu wodził
i cierpliwie na pytania odpowiadał. Wreszcie rzecze:
– Ano tu nie biorą i tam nie biorą, ale za to we wsi biorą!
Spojrzą chłopi, rychcik – tu nie biorą, ale Cyganki we wsi
biorą, aż miło! Jedne kury, inne jaja...!
Chłopi w krzyk, lecz bogać tam. Nim się spostrzegli
i Cygan i Cyganki w lesie zniknęli!
Wg: Zenon Gierała: Cygańskie srebro.
Wyd. JEDNOŚĆ. 2013.
Czindoro (cyg.) – Żydek.
KWARTALNIK ROMSKI / NR 17/4 2015
35
Galeria
J. F. PORTAELS. „Rosa, A Gipsy Girl”. Rosa – cygańska dziewczyna (1882).
Czasopismo współfinansowane ze środków Unii Europejsk iej w ramach Europejsk iego Funduszu Społecznego
Romano Waśt
KAPITAŁ LUDZKI
NARODOWA STRATEGIA SPÓJNOŚCI
Pomocna Dłoń

Podobne dokumenty

nr 5/2 STYCZEŃ LUTY MARZEC 2012 Wydarzenia Słowackimi szlakami Romów

nr 5/2 STYCZEŃ LUTY MARZEC 2012 Wydarzenia Słowackimi szlakami Romów Jan Adamowski, Adam Bartosz, Agnieszka J. Kowarska, Grzegorz Kondrasiuk, Jacek Milewski, Stanisław Stankiewicz, Marcin Wosik Publikowane w Kwartalniku Romskim artykuły są recenzowane Recenzent nume...

Bardziej szczegółowo