ZASADA POMOCNICZOŚCI CZY EUROPEJSKI CENTRALIZM
Transkrypt
ZASADA POMOCNICZOŚCI CZY EUROPEJSKI CENTRALIZM
Prof. Dr. Dres. h.c. Hans-Jürgen Papier1 ZASADA POMOCNICZOŚCI CZY EUROPEJSKI CENTRALIZM 2 Referenda w sprawie europejskiego Traktatu konstytucyjnego przeprowadzone we Francji i Holandii zakończyły się fiaskiem. Sceptycyzm obywateli wobec narastającego centralizmu w Europie osiągnął, jak na razie, swój punkt kulminacyjny. Lęk przed europejską uniformizacją, który w utajonej postaci narastał bodaj już od dłuższego czasu, znalazł teraz ujście w spektakularnej demonstracji wymierzonej w całą niemal klasę polityczną. Błędem byłoby jednak sądzić, że Francja i Holandia stanowią jakiś szczególnie krytyczny przypadek. Także w wielu innych państwach członkowskich Unii Europejskiej, choćby w Niemczech, „Bruksela” jest traktowana jako synonim manii regulacyjnej, którą owładnięci są anonimowi i niepodlegający kontroli technokraci. Dla wielu zaklęciem lub wręcz cudownym środkiem przeciw niechcianemu eurocentryzmowi jest nie od dziś zasada pomocniczości (subsydiarności3). Szczególnie w Niemczech można spotkać niemal mistyczną wiarę, że dzięki tej zasadzie będziemy mogli zachować swoje regionalne i narodowe odrębności i mimo to pozostać „dobrymi Europejczykami”, gotowymi rezygnować z niektórych kompetencji państwa narodowego na rzecz „wspólnego europejskiego domu”. Znaczenie, jakie w niemieckiej debacie publicznej przywiązuje się do zasady pomocniczości, znajduje wyraz w niezliczonych naukowych sympozjach i konferencjach, artykułach i rozprawach. Można wśród nich spotkać także głosy krytyczne, według których jest ona w najlepszym razie czymś w rodzaju placebo albo – 1 Prezes Federalnego Sądu Konstytucyjnego, profesor na Uniwersytecie Ludwika Maksymiliana w Monachium 2 Autoryzowane tłumaczenie wykładu, wygłoszonego podczas uroczystej inauguracji kursu Szkoły Prawa Niemieckiego w Warszawie 12 stycznia 2007 r. 3 W cytowanych tu oficjalnych polskojęzycznych wersjach źródeł prawa Unii Europejskiej używa się obu nazw, choć są one równoznaczne. 1 mówiąc dosadniej – piaskiem, którym sypie się w oczy zmęczonym Europą obywatelom, aby przesłonić im rzeczywisty sens europejskiej integracji i zagłuszyć ich niepokój. Jeszcze więksi eurosceptycy skłonni są widzieć w zasadzie pomocniczości konia trojańskiego, twierdząc, że pod jej atrakcyjnym opakowaniem kryją się dalsze przesunięcia kompetencji na rzecz Unii. Czym więc jest zasada pomocniczości naprawdę? Czy może ona spełnić pokładane w niej nadzieje? Czy jest czymś więcej niż propagandowym sloganem? A może próba nadania jej praktycznego znaczenia prawnego na szczeblu europejskim przypomina raczej zawracanie kijem biegu rzeki? Chciałbym spróbować odpowiedzieć na te pytania. Najpierw wyjaśnimy samo pojęcie pomocniczości (subsydiarności). Drugim krokiem będzie rozważenie znaczenia zasady pomocniczości w kontekście integracji europejskiej. Na koniec zostaną przedstawione planowane nowości zawarte w – na razie zablokowanym – Traktacie ustanawiającym Konstytucję dla Europy. POJĘCIE Etymologiczne wyjaśnienie terminu „subsydiarność” jest proste: pochodzi on od łacińskiego subsidere, czyli od „siedzenia pod”, oraz od spokrewnionego z tym słowem pojęcia subsidium, które znaczy tyle co „wsparcie”, „udzielenie pomocy”. Chodzi tutaj o pomoc idącą „z góry”. „Klasyczna“ definicja zasady pomocniczości wywodzi się z nauczania społecznego Kościoła katolickiego, a dokładnie – z encykliki papieża Piusa XI Quadragesimo anno (1931 r.). W encyklice tej Pius XI postulował model społeczeństwa, w którym zadania należą każdorazowo do najmniejszej z jednostek społecznych zdolnych do ich realizacji. Dopiero gdy jakieś zadanie przekracza siły danej jednostki społecznej, może je podjąć społeczność bezpośrednio wyższego stopnia. Stojąca za tą koncepcją idea budowania kompetencji niejako od dołu nie była zresztą nowa. Już w pismach Arystotelesa i Tomasza z Akwinu można znaleźć model ładu społecznego, w którym kompetencje sytuowane są możliwe najniżej, a interwencje z góry dopuszczalne są jedynie jako pomocnicze wsparcie. Model ten leży zresztą także u podstaw idei liberalizmu. 2 Mimo tego zakorzenienia w historii myśli, idea pomocniczości w ujęciu papieskiej encykliki oraz jej nazwa prowadziły początkowo do pewnej polaryzacji. Antykatolickie uprzedzenia i konfesyjne partykularyzmy powodowały, że w schyłkowej fazie Republiki Weimarskiej, a także w pierwszych latach Republiki Federalnej zasada pomocniczości stanowiła jako pojęcie przedmiot kontrowersji. Dały one o sobie znać między innymi w powojennym sporze o zadania i granice polityki socjalnej państwa, któremu kres położył dopiero Federalny Sąd Konstytucyjny (FSK) w 1967 r. swoim orzeczeniem w sprawie federalnej ustawy o pomocy społecznej i opiece nad młodzieżą4. Wyrok ten potwierdził wprawdzie, co do zasady, kompetencję państwa w sprawach socjalnych, zarazem jednak wskazał, że aktywność państwa w tej dziedzinie ma charakter komplementarny wobec działań podmiotów prywatnych, a tym samym nie może tych działań wypierać. Nie jest chyba przypadkiem, że FSK w uzasadnieniu tamtego wyroku nie użył terminu „zasada pomocniczości”. Dziś konfesyjne skojarzenia należą już do przeszłości. Zasada pomocniczości, wolna od religijnych konotacji, charakteryzuje ład państwowy i społeczny oparty na wolności i różnorodności, który jest budowany od dołu i w którym każde działanie struktury wyższego rzędu jest pojmowane jako ingerencja wymagająca odpowiedniego uzasadnienia. W ten sposób chronione są istniejące odrębności jednostek społecznych niższego rzędu, co wiąże się także z ochroną mniejszości jako zasadą ustrojową, a zarazem władza usytuowana na wyższych szczeblach organizacji państwowej uzyskuje demokratyczną legitymację. W ustroju opartym na zasadzie pomocniczości legitymacja ta jest wprawdzie budowana stopniowo, od dołu do góry, ale w założeniu ma charakter nieprzerwany. Skoro w omawianej zasadzie drzemie tyle „pozytywnej energii“, nie może dziwić to, że strona niemiecka, a konkretnie niemieckie kraje związkowe (landy) odwoływały się do niej wówczas, gdy chodziło o nadanie procesowi integracji europejskiej nowych ram ustrojowych. Niemcy zawsze pokładali w niej nadzieje na ustanowienie równowagi między europejską integracją z jednej strony a narodową różnorodnością i suwerennością z drugiej strony. W dalszych rozważaniach zastanowimy się, jak pod tym względem wygląda rzeczywistość. ZNACZENIE ZASADY POMOCNICZOŚCI W KONTEKŚCIE INTEGRACJI EUROPEJSKIEJ 4 Wyrok Drugiego Senatu FSK z 18 czerwca 1967 r. , sygnatury 2 BvF 3/62 i dalsze (zbiór orzecznictwa „Entscheidungen des Bundesverfassungsgerichts” – skr. BVerfGE – t. 22, s. 180 i n.). 3 1. Obecny stan prawny a) Wraz z utworzeniem Unii Europejskiej na mocy Traktatu z Maastricht, który wszedł w życie w 1993 r., zasada pomocniczości została włączona do katalogu europejskich zasad ustrojowych. Wśród wymienionych w preambule wspomnianego Traktatu motywów ustanowienia UE na jedenastym miejscu sygnatariusze deklarują, że chcą „kontynuować proces tworzenia jeszcze ściślejszego związku pomiędzy narodami Europy, w którym decyzje podejmowane są na szczeblu jak najbliższym obywatelowi, zgodnie z zasadą subsydiarności”. Jeszcze większe znaczenie prawne, wykraczające poza polityczną deklarację intencji, ma inkorporowanie zasady pomocniczości do Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską, a tym samym do pierwszego filaru Unii Europejskiej i ponadnarodowego prawa wspólnotowego. Od czasu Traktatu z Maastricht reguły kompetencyjne prawa wspólnotowego uznają zasadę pomocniczości za drugie z trzech wiążących ograniczeń działania Wspólnoty. Pierwszym – i z pewnością najważniejszym – ograniczeniem była i pozostaje tzw. zasada ograniczonej kompetencji szczegółowej, w myśl której WE nie posiada kompetencji do ustanawiania własnych kompetencji, lecz może działać jedynie w ramach kompetencji wyraźnie powierzonych jej przez państwa członkowskie. Według tej koncepcji państwa członkowskie pozostają „panami traktatów“, a Wspólnota jako taka nie może przyznać sobie dodatkowych uprawnień. Dopiero gdy spełniony jest warunek istnienia kompetencji Wspólnoty w danej dziedzinie, wyłania się pytanie, czy zachowana jest reguła wykonywania kompetencji wspólnotowych, jaką jest zasada pomocniczości. W pytaniu tym chodzi o to, czy w danej sytuacji Wspólnocie wolno działać w ramach kompetencji, które co do zasady jej przysługują. Odpowiedni przepis TWE (według numeracji Traktatu z Maastricht art. 3b akapit drugi) brzmi: „W dziedzinach, które nie należą do jej kompetencji wyłącznej, Wspólnota podejmuje działania, zgodnie z zasadą pomocniczości, tylko wówczas i tylko w takim zakresie, w jakim cele proponowanych działań nie mogą być osiągnięte w sposób wystarczający przez Państwa Członkowskie, natomiast z uwagi na rozmiary lub skutki proponowanych działań możliwe jest lepsze ich osiągnięcie na poziomie Wspólnoty”. W świetle zasady pomocniczości możliwość działania Wspólnoty, nawet jeśli działanie to mieści się – zgodnie z pierwszym warunkiem – w ramach powierzonej jej kompetencji niemającej charakteru wyłącznego, zależy zatem od spełnienia dwóch istotnych przesłanek materialnych: po pierwsze – zamierzone środki nie mogą być podjęte przez same 4 państwa członkowskie i konieczna jest pomocnicza ingerencja Wspólnoty; po drugie – Wspólnota jest w stanie zrealizować zamierzony cel lepiej. Oba kryteria muszą być spełnione kumulatywnie, a zatem Wspólnota nie może podejmować ingerencji tylko dlatego, że jest w stanie sprostać danemu zadaniu lepiej, niż mogłyby to zrobić państwa członkowskie. Trzecie ograniczenie polega na wymaganiu proporcjonalności w wykonywaniu kompetencji wspólnotowych. b) Traktat z Amsterdamu w zasadzie nie wniósł zmian do treści traktatów w interesującej nas dziedzinie. Przepis dotyczący zasady pomocniczości, w cytowanym wyżej brzmieniu, stanowi obecnie część art. 5 TWE. Nowym akcentem w prawie unijnym jest jedynie wprowadzenie do zasadniczego tekstu TUE (obecnie art. 2) wyraźnego zobowiązania do respektowania zasady pomocniczości, dotychczas wspomnianej tylko w preambule. Większe znaczenie ma natomiast Protokół w sprawie stosowania zasad pomocniczości i proporcjonalności, który na mocy art. 311 TWE (w brzmieniu po Amsterdamie) obowiązuje jako równoprawna część Traktatu. W protokole tym podjęto próbę sprecyzowania elementów zasady pomocniczości oraz określenia kryteriów kontroli zgodności określonych działań z tą zasadą. Jako punkt wyjścia zawarto w Protokole stwierdzenie, że „Pomocniczość jest koncepcją dynamiczną i powinna być stosowana w świetle celów ustalonych w Traktacie”; dodajmy, że traktatowe określenie celów ma również dynamiczny charakter. Następnie wyjaśniono dokładniej kryteria niezbędności i skuteczności (przedstawione wyżej), zaznaczając, że stosowane przez Wspólnotę środki powinny pozostawiać możliwie najszerszy zakres dla decyzji krajowych. Na przykład formę dyrektywy należy z reguły przedkładać nad formę rozporządzenia, gdyż ta pierwsza pozostawia państwu członkowskiemu pewną swobodę co do sposobu transpozycji. Protokół uzupełnia wreszcie wspomniane kryteria merytoryczne o pewne reguły proceduralne, takie jak obowiązek konsultacji i uzasadnienia, który organom wspólnotowym umożliwia samokontrolę, a państwom członkowskim zapewnia dostęp do informacji. c) Niezależnie od zakotwiczenia w pierwotnym prawie wspólnotowym zasada pomocniczości ma umocowanie także na poziomie niemieckiego prawa narodowego. Wyrażając zgodę na ratyfikację Traktatu z Maastricht, niemiecki prawodawca dokonał 5 jednocześnie zmiany Ustawy Zasadniczej, nadając nowe brzmienie jej artykułowi 23. Przepis ten stworzył konstytucyjną podstawę dla udziału RFN w procesie integracji w ramach Unii Europejskiej, a zarazem ustanowił – także z niemieckiego punktu widzenia – wymaganie, aby Unia respektowała zasadę pomocniczości (art. 23 ust. 1 zdanie pierwsze UZ). W 1993 r. jej konstytucyjna ranga została podkreślona w wyroku FSK zwanym wyrokiem w sprawie Maastricht5. Sąd konstytucyjny dostrzegł w zasadzie pomocniczości remedium na niebezpieczeństwo stopniowej erozji kompetencji państw członkowskich oraz wskazał, że zwłaszcza na niemieckim Rządzie Federalnym ciąży konstytucyjny obowiązek domagania się, poprzez odpowiednie wykorzystanie swojego wpływu w Radzie jako organie ustawodawczym Wspólnoty, aby jej przestrzegano. Podobny obowiązek spoczywa na Bundestagu i Bundesracie w ramach ich uprawnień do udziału w europejskim procesie ustawodawczym. Wreszcie w 2005 r. FSK w swym wyroku dotyczącym Europejskiego Nakazu Aresztowania6 powołał się na zasadę pomocniczości, aby uwydatnić aktualną różnicę pod względem prawnej mocy wiążącej między ustawodawstwem wspólnotowym (I filar UE) a decyzjami ramowymi w obrębie III filaru. FSK co do zasady zaakceptował harmonizację prawa karnego w ramach III filaru, stanowiącą tło tego orzeczenia, ponieważ państwom członkowskim pozostawiona jest pewna swoboda transpozycji. 2. Słabości obowiązującego prawa Mimo tak szerokiego ugruntowania zasady pomocniczości w europejskich traktatach, podobnie jak w niemieckiej konstytucji, jej rzeczywistą efektywność w sferze prawa europejskiego można oceniać raczej sceptycznie. Dotychczas jeszcze nie udało się, moim zdaniem, wykazać praktycznej przydatności tej zasady. a) Pierwszą tego przyczyną jest jej wewnętrzna dynamika, odzwierciedlająca dynamikę i cele Wspólnoty Europejskiej i Unii Europejskiej. Zgodnie z wolą polityczną ma następować coraz ściślejsza integracja. Niewątpliwie zatem także zasada pomocniczości musi być podporządkowana tej dynamicznej koncepcji. Cytowany wyżej fragment preambuły TUE nieprzypadkowo ujmuje omawianą zasadę w bezpośrednim związku z deklarowaną wolą 5 Wyrok Drugiego Senatu FSK z 12 października 1993 r., sygn. 2 BvR 2134 i 2159/92 (BVerfGE t. 89, s. 155 i n.). Obszerne omówienie w języku polskim można przeczytać na stronie internetowej polskiego TK w opracowaniu Relacje między prawem konstytucyjnym a prawem wspólnotowym w orzecznictwie sądów konstytucyjnych państw Unii Europejskiej (1964–2006), sierpień 2006 r., http://www.trybunal.gov.pl/epublikacje/download/EUROPA_2006.pdf, poz. przeglądu: Ni-10. 6 Wyrok Drugiego Senatu FSK z 18 lipca 2005 r., sygn. 2 BvR 2236/04 z trzema zdaniami odrębnymi (BVerfGE t. 113, poz. 273 i n.). Omówienie w języku polskim: Relacje między prawem… (jw.), poz. Ni-15. 6 sygnatariuszy, aby posuwać naprzód proces tworzenia coraz ściślejszej unii narodów Europy. Koresponduje z tym określenie tej zasady w amsterdamskim Protokole w sprawie stosowania zasad pomocniczości i proporcjonalności jako „koncepcji dynamicznej”, która powinna być stosowana z uwzględnieniem rozwojowego charakteru Wspólnoty. Ponadto stwierdza się tam wyraźnie, że zasada ta nie stoi na przeszkodzie dalszemu przekazywaniu kompetencji instytucjom europejskim. W konsekwencji zasada pomocniczości nie jest przydatna, a nawet nie jest w swych założeniach adekwatna do tego, aby wyznaczać ramy ograniczające postępujący proces integracji europejskiej. Określenie zadań szczebla europejskiego przez wskazanie celów sprzyja tendencjom dośrodkowym, zwiększaniu roli Brukseli. W tej chwili widoczne to jest głównie w dziedzinie kompetencji do regulowania wspólnego rynku, który jest poddawany coraz bardziej zaawansowanej harmonizacji. Zasada pomocniczości nie jest w stanie powstrzymać tej –determinowanej przez wolę polityczną – dynamiki ekstensywnego korzystania ze swoich kompetencji przez Wspólnotę; przeciwnie – zasada ta, zgodnie ze swą istotą, musi raczej podążać w kierunku zgodnym z tą dynamiką. b) Oprócz tej immanentnej słabości omawianej zasady mamy do czynienia z problemem nieefektywnej kontroli jej przestrzegania. W latach 1998–2004 w Unii Europejskiej wydano w sumie 18 167 rozporządzeń i 750 dyrektyw. Już te liczby dają wyobrażenie o nieprzebranych stosach papieru codziennie zadrukowywanego w Brukseli. Nie może więc dziwić, że przewidziany w cytowanym wyżej Protokole obowiązek uzasadnienia, z punktu widzenia zasady pomocniczości, iż wydanie danego aktu prawodawczego jest konieczne, wykonywany jest często w sposób jedynie formalny, przy użyciu gotowych formułek z komputera. System masowej produkcji stosowany jest następnie na forum Rady Ministrów, gdzie około 80 procent unijnych aktów prawodawczych przyjmuje się w trybie rozpatrywania spraw niekontrowersyjnych (punkt A porządku obrad), to znaczy w głosowaniu łącznym bez dyskusji. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że w ramach tak szablonowej procedury trudno jest o indywidualną ocenę zgodności poszczególnych projektów z podstawami idei pomocniczości. Brakuje ponadto skutecznej kontroli następczej ze strony Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich (ETS). Dotychczas Trybunał nie stwierdził naruszenia zasady pomocniczości w żadnej z rozpoznawanych spraw. Nie stanowi tu wyjątku chętnie przywoływane w tym kontekście orzeczenie ETS o nieważności pierwszej dyrektywy w 7 sprawie reklamy tytoniu7, w którym chodziło w istocie nie o omawiana tu zasadę, lecz o brak kompetencji jako takiej. Powściągliwość ETS wynika zapewne po części ze specyfiki regulacji materialnoprawnej, która pozostawia wspólnotowemu prawodawcy znaczny margines swobodnej oceny, mającej w istocie charakter polityczny. Jednakże zasada pomocniczości pozostaje przecież prawnie wiążącym kryterium, od którego stosowania trzecia władza nie może się uchylać. Nowe podejście Trybunału byłoby ze wszech miar pożądane. Stan przestrzegania reguł pomocniczości i jego kontrola są zatem daleko niewystarczające. Mamy do czynienia z paradoksalnym poniekąd układem ustrojowym, w którym organy Wspólnoty mają same dbać o respektowaniem granic swoich kompetencji; do tego dochodzi mało efektywna procedura kontroli w poszczególnych sprawach. Należałoby więc podjąć jakieś środki zaradcze. 3. Zmiany przewidziane w Traktacie konstytucyjnym a) Potrzebę działania powszechnie dostrzegano w związku z niezadowoleniem, jakie narastało po Nicei. Znalazło to wreszcie wyraz w dokumencie końcowym szczytu UE w Laeken z grudnia 2001 r. Przed powołanym wówczas Konwentem Konstytucyjnym, którego przewodniczącym został następnie były prezydent Francji Giscard d' Estaing, postawiono wyraźnie zadanie, aby zadbał o lepszy podział i określenie kompetencji w UE oraz właściwe stosowanie zasad pomocniczości i proporcjonalności, określonych we wspomnianym wyżej Protokole. Na razie plan wprowadzenia w życie europejskiej konstytucji, przynajmniej w obecnej postaci Traktatu ustanawiającego Konstytucję dla Europy (TKE), nie powiódł się. Po negatywnym wyniku referendów we Francji i Holandii Europa zafundowała sobie swego rodzaju „przerwę na myślenie”, która potrwa zapewne aż do tegorocznych wyborów prezydenckich we Francji. Jednakże sądzę, że w naszych rozważaniach nie powinniśmy ignorować treści Traktatu konstytucyjnego. Należy raczej wykorzystać wspomnianą przerwę, aby zastanowić się sine ira et studio, na ile przydatne dla praktyki mogą być nowości zawarte w tym, imponującym choćby ze względu na objętość, dokumencie. 7 Wyrok ETS z 5 października 2000 r. (C-376/98) w sprawie ze skargi Niemiec przeciwko Parlamentowi i Radzie, Zb. Orz. 2000, cz. I, s. 8419 i n. 8 b) W dziedzinie prawa materialnego nowości wprowadzone przez Traktat i zespolony z nim nowy Protokół w sprawie stosowania zasad pomocniczości i proporcjonalności sprowadzają się w gruncie rzeczy do tego, że ochrona wynikająca z tej pierwszej zasady ma odnosić się także do szczebla regionalnego i lokalnego. Istotne nowości dotyczą natomiast procedur. W tej dziedzinie Traktat konstytucyjny podejmuje próbę wyposażenia zasady pomocniczości – jak widzieliśmy, dotychczas praktycznie nieskutecznej – w mechanizm kontrolny służący jej przestrzeganiu. Po pierwsze, stworzono tzw. system wczesnego ostrzegania, który, wraz z innymi zmianami proceduralnymi, ma zapewnić skuteczną kontrolę polityczną ex ante. Po drugie, Traktat ustanawia nowy rodzaj skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (ETS) – skargę w sprawie naruszenia zasady pomocniczości, która ma umożliwić sądową kontrolę następczą. Głównym celem tzw. systemu wczesnego ostrzegania jest włączenie parlamentów narodowych do procesu kontroli przestrzegania omawianej zasady poprzez umożliwienie im zgłaszania zawczasu zarzutu jej naruszenia naruszenia. Według nowego Protokołu w sprawie stosowania zasad pomocniczości i proporcjonalności parlamenty narodowe mają być informowane – równocześnie z ustawodawcą unijnym – o projektach ustawodawczych Komisji, aby mogły mieć na nie wpływ jeszcze na etapie poprzedzającym polityczne podjęcie decyzji. Na zbadanie projektu unijnego aktu ustawodawczego z punktu widzenia kryteriów pomocniczości parlamenty narodowe będą mieć sześć tygodni. W tym terminie każdy parlament narodowy może zgłosić, w formie uzasadnionej opinii, zarzut niezgodności z zasadą pomocniczości. Europejskie organy ustawodawcze muszą tę opinię „uwzględnić”8 w dalszym postępowaniu ustawodawczym, ale nie są nią związane. Formalny „ponowny przegląd“ kwestionowanego projektu wymagany jest dopiero wówczas, gdy niezgodność z omawiana zasadą zarzuci jedna trzecia, a w przypadku projektu aktu ustawodawczego dotyczącego spraw z zakresu przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości – jedna czwarta parlamentów narodowych. Omawiany system wczesnego ostrzegania ma być wzmocniony przez zobowiązanie europejskich organów ustawodawczych do poprzedzenia prac nad każdym projektem szerokimi konsultacjami, a następnie jego szczegółowego uzasadnienia. Te formalne 8 W art. 7 Protokołu w wersji polskiej użyty jest czasownik uwzględniać, w wersji niemieckiej – berücksichtigen, w wersji angielskiej – take account, w wersji francuskiej – tenir compte. 9 obowiązki mają z jednej strony sprzyjać samokontroli, a z drugiej strony ułatwiać kontrolę zewnętrzną. Dopełnieniem ochrony zasady pomocniczości ma być wprowadzenie skargi w sprawie jej naruszenia. Ta szczególna forma skargi o stwierdzenie nieważności aktu otwiera nowe możliwości kwestionowania na drodze sądowej naruszeń zasady pomocniczości. Dotychczas mogą to czynić, w trybie skargi o stwierdzenie nieważności na ogólnych zasadach, tylko organy Wspólnoty i państwa członkowskie jako takie; według Traktatu konstytucyjnego krąg podmiotów posiadających legitymację czynną ma być rozszerzony o izby parlamentów narodowych oraz Komitet Regionów, jeżeli Traktat do przyjęcia danego aktu wymaga jego konsultacji. To nowe uprawnienie narodowych parlamentów – podobnie jak przedstawiony wyżej system wczesnego ostrzegania – opiera się na założeniu, że to właśnie parlamenty narodowe są, w naturalny sposób, strażnikami zasady pomocniczości i dlatego powinny mieć udział w kontroli jej przestrzegania. 4. Słabości Traktatu konstytucyjnego Jak należy ocenić te nowości przewidziane w TKE? Czy mogą one przyczynić się do usunięcia wskazanych niedostatków obecnego stanu prawnego? Nie mogę ani nie chcę podejmować w tym miejscu zasadniczej oceny konstytucyjności i politycznej racjonalności Traktatu. Chciałbym jedynie przedstawić kilka uwag na temat praktycznego znaczenia przedstawionych wyżej mechanizmów kontrolnych. a) Przede wszystkim wydaje się, że system wczesnego ostrzegania w kształcie określonym w Traktacie w praktyce będzie trudny do stosowania. Już choćby tylko z racji wspomnianej inflacji przepisów – przypomnijmy: 18 167 rozporządzeń i 750 dyrektyw w okresie od 1998 r. do 2004 r. – uważam, że praktycznie wykluczona jest możliwość indywidualnego i kwalifikowanego badania projektów takich aktów z punktu widzenia zasady pomocniczości. Do tego dochodzi krótki, sześciotygodniowy termin, ze zrozumiałych powodów nieuwzględniający wakacji parlamentarnych ani podobnych przeszkód. W tak krótkim czasie praktycznie nie będzie możliwe zbadanie, jakie będą praktyczne skutki zamierzonej regulacji w danym kraju. Zanim bowiem odpowiednie zapytanie parlamentu dotrze do właściwych władz lokalnych, wspomniany termin, którego bieg rozpoczyna się z chwilą zawiadomienia parlamentu o projekcie, z reguły zdąży już upłynąć. Nawet zaś gdyby w jakimś przypadku parlamentowi narodowemu udało się zgłosić zarzut niezgodności z omawianą zasadą, to wobec jego niewiążącego charakteru organy unijne, jeśli taka będzie ich 10 wola, będą mogły nadal obstawać przy swoim poglądzie prawnym, forsując kontrowersyjny projekt bez jakichkolwiek zmian. Doprowadzenie do ponownego podjęcia decyzji w sprawie projektu możliwe jest dopiero przy spełnieniu warunku zgłoszenia zastrzeżeń przez co najmniej jedną trzecią lub jedną czwartą parlamentów narodowych, a to dodatkowo wymaga skoordynowania wysiłków w skali międzynarodowej, co trudno jest osiągnąć w ciągu sześciu tygodni. Kiedy zaś termin ten już bezskutecznie upłynie, będzie można mówić – przynajmniej w sensie politycznym – o swego rodzaju prekluzyjnym skutku tego faktu i na tej podstawie odmówić dokonania ponownego przeglądu projektu. Pewien postęp można natomiast dostrzec w ustanowieniu nowego rodzaju postępowania przed ETS, związanego z instytucją skargi w sprawie naruszenia zasady pomocniczości. Sprzyja ona mianowicie aktywności parlamentów narodowych w sprawach kontroli przestrzegania tej zasady. Również jednak w tym wypadku nie należy wiązać zbyt wielkich nadziei z nowymi rozwiązaniami proceduralnymi. Kontrola następcza jest zawsze mniej efektywnym środkiem usuwania nieprawidłowości przez sąd niż kontrola prewencyjna. Ponadto dopiero praktyka może pokazać, czy ETS będzie chciał włączać do stosowanego przez siebie wzorca kontroli sprawowanej w omawianym trybie także – mające z punktu widzenia zasady pomocniczości charakter wstępny, ale w ostatecznym rozrachunku często decydujące – kwestie kompetencyjne, czy też ograniczy się on do badania aktu z punktu widzenia ściśle rozumianych kryteriów pomocniczości. To drugie oznaczałoby, że poza zasięgiem kontroli sprawowanej przez ETS w tym nowym trybie pozostaną najbardziej rażące przypadki uzurpowania sobie kompetencji przez organy Unii. Trudno oczekiwać, że nastąpi merytoryczna zmiana linii orzeczniczej ETS – dotychczas powściągliwej, także gdy chodzi o zasadę pomocniczości – tylko dlatego, że zostanie wprowadzony nowy rodzaj postępowania. b) Szczególnie poważnym problemem jest wreszcie to, że Traktat konstytucyjny raczej rozszerza kompetencje UE i nie sprzyja przywracaniu kompetencji państwom narodowym. Chociaż nie wprowadza on zasadniczych zmian w podziale kompetencji, utrzymując w istocie status quo, to jednak w różnych miejscach Traktatu można dostrzec pewne przesunięcia kompetencji na korzyść Unii: dzieje się tak albo wprost, na mocy wyraźnych postanowień Traktatu, albo pośrednio, w wyniku dalszego rozszerzenia zakresu podejmowania decyzji większością głosów i rezygnacji z wymogu jednomyślności. Przesunięcia te chyba jeszcze bardziej uwydatniają dynamiczny aspekt zasady pomocniczości, jakim jest jej immanentna zależność od rozdziału kompetencji między państwa członkowskie a Unię. 11 Do tego dochodzi, wynikająca z Traktatu, przebudowa instytucjonalnego systemu Unii Europejskiej. Traktat znosi dotychczasową architekturę Unii opartą na trzech filarach, w której wyraża się formalna różnica między prawem wspólnotowym jako prawem ponadnarodowym z jednej strony a prawem drugiego i trzeciego filaru Unii jako partykularnym systemem prawnomiędzynarodowym z drugiej strony. Na mocy art. I-7 TKE Unia jako całość ma uzyskać osobowość prawną, a w myśl art. I-6 TKE całe prawo Unii ma korzystać z pierwszeństwa przed prawem państw członkowskich. Deklaruje się wprawdzie, że unifikacja ta właściwie nie naruszy dominującej pozycji państw członkowskich w dziedzinach stanowiących obecnie domenę współpracy międzyrządowej (polityka zagraniczna i bezpieczeństwa, wymiar sprawiedliwości i polityka wewnętrzna), jednakże pod tym względem tekst Traktatu konstytucyjnego co najmniej stwarza możliwość różnych nieporozumień. c) W rezultacie może się okazać, że określony w TKE system kontroli przestrzegania zasady pomocniczości nie jest aż tak dobrze przemyślany, jak o tym tu i ówdzie pisano. Nowe proceduralne formy stosowania kryteriów pomocniczości – niezmienionych co do meritum – będą raczej wymagać od państw członkowskich wysiłku, który z reguły będzie nieproporcjonalnie duży w stosunku do efektu. Można jednak mówić o pewnym ostrzegawczo-prewencyjnym skutku ustanowienia nowych mechanizmów kontrolnych w tym sensie, że organy Unii, licząc się z ryzykiem korzystania z nich przez państwa członkowskie, będą jeszcze przed podjęciem swojej decyzji uwzględniać ewentualne obiekcje tych państw. Traktat konstytucyjny nie usuwa natomiast zasadniczej słabości dotychczasowego systemu ochrony zasady pomocniczości. Słabość ta jest związana z dynamiką omawianej zasady, wynikającą z rozwojowego charakteru Unii Europejskiej. Zasada pomocniczości niejako podąża za postępującym rozwojem coraz ściślejszej unii państw i z punktu widzenia tych ostatnich nie stanowi bezpiecznej zapory przed pełzającym przenoszeniem kompetencji na szczebel europejski. Być może ta dynamika Unii nie jest sama w sobie niczym złym, a określenie kompetencji Unii poprzez wskazanie jej celów zapewne jest, co do zasady, merytorycznie uzasadnione. Można byłoby jednak życzyć sobie, aby traktat, który mimo swej prawnomiędzynarodowej natury pretenduje do godności „konstytucji”, bardziej jednoznacznie określał docelową wizję Europy, a także wewnętrzne i zewnętrze granice jej realizacji. 12 UWAGI KOŃCOWE Dotychczasowy stan kontroli przestrzegania zasady pomocniczości w Unii Europejskiej jest wysoce niezadowalający. Przyczyną kryzysu są zwłaszcza istniejące obecnie, trudne do praktycznego stosowania mechanizmy kontrolne. Zdecydowanie należy więc powitać przyjętą w Traktacie konstytucyjnym koncepcję przyszłego zintensyfikowania roli parlamentów narodowych, które mają zostać ściślej włączone do procesu podejmowania decyzji ustawodawczych na szczeblu europejskim. Wszelako poprawa kontroli przestrzegania zasady pomocniczości, do jakiej zmierza Traktat konstytucyjny, sama przez się nie jest w stanie powstrzymać postępującego centralizmu w Europie. Dalsze przemieszczanie kompetencji na szczebel europejski jest ściśle związane z rozwojowym charakterem „coraz silniej zjednoczonej“ Unii Europejskiej. Na dłuższą metę żadne prawne mechanizmy kontrolne nie są w stanie realnie wpływać na dynamikę tego procesu. Mimo to słuszne jest założenie, że zasada pomocniczości wymaga nowego dowartościowania. Nie może to być jednak dziełem samych prawników; zadanie to musi zostać podjęte także – i przede wszystkim – przez polityków. Chodzi zwłaszcza o lepsze uświadomienie sobie przez narodowe organy ustawodawcze, że konieczny jest ich udział w podejmowaniu decyzji na szczeblu europejskim. Nie wystarczy więc kultywować ideę pomocniczości tylko jako pojęcie prawne – trzeba jej bronić i wdrażać ją na gruncie realnej polityki. 13