Głos Polski nr. 16 (2016)
Transkrypt
Głos Polski nr. 16 (2016)
Polacy obronili Brytyjczyków - ci kazali im za to zapłacić z polskiego złota zdeponowanego w Kanadzie Pora na wspólny g³os... polski z Kanady dr Krajski: Nawet syn sułtana należał do masonerii BÓG - HONOR - OJCZYZNA Pismo Zwi¹zku Narodowego Polskiego w Kanadzie POLI S H VOI C E Week ly since 1908 GŁOS POLSKI od 1908 roku TYGODNIK PATRIOTYCZNEJ POLONII KANADYJSKIEJ Fundament Polski i Polaków No. 16 Toronto 20-26.04.2016 PUBL. MAIL. Reg. No. 40012402 Przemówienie Prezydenta Andrzeja Dudy podczas posiedzenia Zgromadzenia Narodowego w Poznaniu z okazji 1050-lecia Chrztu Polski. Sobotę 14 kwietnia 966 roku i to wtedy też narodziła się Polska. Narodziła się z wód chrzcielnych do nowego chrześcijańskiego życia, narodziła się dla świata. Wkraczając na arenę dziejów Europy. Narodziła się dla nas i dla siebie jako wspólnota narodowa i polityczna. Przyjęcie chrztu w obrządku łacińskim określiło naszą narodową tożsamość. Od tej pory mówiliśmy o sobie: My, Polacy. Powiedzieliśmy wtedy „tak” wolności samostanowienia. Pokazaliśmy, że jesteśmy C hrzest Mieszka jest najważniejszym wydarzeniem w całych dziejach państwa i Narodu Polskiego. Nie był, lecz jest. Bo decyzja naszego pierwszego historycznego władzy zdecydowała o całej przyszłości naszego kraju. Chrześcijańskie dziedzictwo kształtuje losy Polski i każdego z nas, Polaków. To właśnie miał na myśli Święty Jan Paweł II, kiedy mówił, że nie można bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski. Zgodnie z tradycją Chrzest władcy Polan odbył się w Wielką T Delivered to the POST: April 20, 2016 $1.50 ($1.43+$0.07 GST) gotowi budować Naród i państwo, chroniąc je i ginąc za nie. Nie było przesadzone, że się uda, że powstanie wspólnota. Ale udało się. Zbudowano ja na fundamencie wiary, która wrosła w naszą tożsamość, stając się ostatnią tarczą wolności i solidarności. Przyjmując chrzest nasi przodkowie wyznaczyli cel, wokół którego tworzył się wspaniały polski naród. Gdy nasi wrogowie próbowali zniszczyć nasz naród i Kościół, zniszczyć nasz kraj. Naród wypełniał świątynie, tam szukając wspólnoty. Udowadniając ponadczasową mądrość decyzji przodków. Rok 966 to zatem najważniejsza cezura w naszych dziejach. A te uroczystości to świętowanie urodzin BITWA O WSZYSTKO Greg Makowski rwa nie między PiS-em a Platformą (PO-PSL), ale pomiędzy tysiącletnią Polską a dywizją resortowych dzieci, drugim pokoleniem czerwonych dynastii! A mają one swoje macki w Nowoczesnej, KOD-ach i w niedobitkach służb... Jest to bitwa o wszystko, ale to „wszystko” inne ma znaczenie dla PiS-u, a inne dla resortowych dzieci... PiS dąży do naprawy chorej III RP, do przywrócenia praworządności i demokracji, poprawy życia przeciętnych obywateli (rodzin i dzieci stąd 500 plus ), celem PiS-u jest tez umocnienie pozycji Polski w świecie, odzyskanie jej podmiotowości i suwerenności w ramach UE oraz w porozumieniu z krajami Grupy Wyszehradzkiej. Celem tej bitwy dla PiS-u jest dobro Polski i Polaków. Natomiast celem resortowych dzieci (czyli peerel-czyków) jest ponowne dorwanie się do koryta i dalsze plądrowanie Kraju,łupienie obywateli. cd. na str. 13 Egoizm i cynizm tej „klasy” oligarchów nie zna granic, a wyprzedaż zasobów Polski zawsze była ich priorytetem. Lekceważenie narodowego dobra mają w genach po swoich rodzicach, nasłanych przez Stalina po wojnie, aby ustanowili nad Wisłą reżim komunistyczny, totalitarny. Owi emisariusze Kremla nie utożsamiali się z naszą Ojczyzną, a jedynie - dla pozorów - pełnili „obowiązki Polaka”! Byli pasożytami i katami w Polsce tworząc wtedy aparat terroru, dzisiaj są już tylko pasożytami, choć od czasu do czasu uruchomią seryjnego „samobójcę”. A zatem przeciwko tysiącletniej Polsce powstają z kindżałami w zębach hordy kainów, zaprawionych w zbrodniach od 1945 roku. Maszerują pod hasłami KOD-u, ale mają na sumieniu morderstwa przedstawiane cd. na str. 11 STRONA 2 POLSKA - ŚWIAT GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 Franciszek zabrał do Watykanu dwunastu muzułmańskich uchodźców Na zakończenie wizyty na greckiej wyspie Lesbos Ojciec Święty zaprosił dwunastu muzułmańskich imigrantów na pokład samolotu, którym odleciał do Włoch. Rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi poinformował, że Franciszek zabrał ze sobą trzy rodziny uchodźców, w sumie 12 Syryjczyków, w tym sześcioro dzieci. Wszyscy przebywali w ośrodku na Lesbos. Ich pobyt sfinansuje Watykan. Na początek trafią do katolickiej dobroczynnej Wspólnoty Świętego Idziego w Rzymie. Podczas kilkugodzinnej wizyty na wyspie Ojciec Święty razem z Ekumenicznym Patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem oraz Arcybiskupem Aten i całej Grecji Hieronimem ogłosił apel do wspólnoty międzynarodowej o reakcję na kryzys migracyjny. Wezwał, szczególnie Europę, do solidarności z uchodźcami i odpowiedzialność w obliczu kryzysu humanitarnego. Franciszek odwiedził również w towarzystwie premiera Grecji Aleksisa Ciprasa ośrodek dla uchodźców. Papież podziękował Ciprasowi za gościnę, jakiej jego naród udziela przypływającym migrantom. Zwierzchnik Kościoła Katolickiego jest niezwykle wrażliwy na los uchodźców. 8 lipca 2013 roku Franciszek, w kilka miesięcy po wyborze na papieża, odwiedził włoską wyspę Lampedusę, na którą tłumnie przybywali wówczas migranci przeprawiający się z północnej Afryki. K. Morawiecki: Czas dobić układ "S¹dzę, że ujawnimy teraz zbiór zastrzeżony, a prezydent ujawni aneks z likwidacji WSI". Kornel Morawiecki przyznaje, że jest zaskoczony emocjami wokół Trybunału Konstytucyjnego. - "Spór o Trybunał mnie zaskoczył. To rozpaczliwy atak na większość sejmową przez układ, który przegrał wybory, ale próbuje zachować swoje wpływy poprzez prawników i wymiar sprawiedliwości" - mówił założyciel Solidarności Walczącej w TV Republika. Dodał, że w Polsce funkcjonują "dwa układy", które nie zostały oczyszczone i nie rozliczyły się ze swojej współpracy z komunizmem. - Pierwszy - to wymiar sprawiedliwości, drugi - polska inteligencja funkcjonująca na uniwersytetach - tłumaczył. - "Trzeba to wszystko naprawiać, otwierając szerzej archiwa. Sądzę, że ujawnimy teraz ten zbiór zastrzeżony (IPN - red.), a prezydent ujawni nam aneks z likwidacji WSI. Czekam i mam nadzieję, że stanie się to jeszcze w tym roku" - powiedział Morawiecki. Pytany o konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego, marszałek senior podkreślił, że "prawo nie może być ponad dobrem narodu". "Złe prawo może być zbrodnicze, dobre - nie. Trybunał nie może sobie dowolnie orzekać, ale musi działać zgodnie z tym, co mu ustawodawca, czyli Sejm, zaleca. Po prostu, według reguł" – mówił. Jego zdaniem prezes TK prof. Andrzej Rzepliński zachowuje się, jak "posłowie podczas liberum veto kiedy zrywano sejmy". "Trochę to jest na granicy burzenia ładu demokratycznego w Polsce" – ocenił. polskiego paszportu. Z tej możliwości korzysta wiele osób. Powód? W wielu wypadkach nie tylko sentyment do dawnej ojczyzny, albo ojczyzny przodków (bo o obywatelstwo polskie mogą się też starać dzieci osób, które wyjechały z Polski do Izraela), ale i względy praktyczne. uznawali Izrael za swoją ojczyznę, urzędnicy gotowi byli wydawać emigracyjne paszporty. Warunkiem było zrzeczenie się obywatelstwa polskiego. Ale zgodnie z obecnie panującym prawem, wymaganie to nie było legalne. Dlatego osoby, które wtedy wyjechały do Izraela, mogą się starać o potwierdzenie polskiego obywatelstwa - wystarczy, że złożą odpowiednie dokumenty w konsulacie. Stamtąd papiery trafiają do odpowiedniego wojewody. Jeśli starający się o potwierdzenie podaje jako ostatni adres zamieszkania na Dolnym Śląsku, decyzję wydaje nasz wydział spraw obywatelskich i cudzoziemców. Po pozytywnej decyzji o potwierdzeniu obywatelstwa, Izraelczyk polskiego pochodzenia może w polskim konsulacie starać się o wyrobienie Tysiące Izraelczyków chcą zostać Dolnoślązakami Do dolnośląskiego urzędu wojewódzkiego wpłynęło w tym roku 1800 wniosków od Izraelczyków polskiego pochodzenia, którzy albo po wojnie, albo w latach 60. opuścili Polskę, ale teraz chcą uzyskać potwierdzenie polskiego obywatelstwa. Z roku na rok przybywa osób, które chcą mieć paszport z orłem w koronie. Coraz więcej Izraelczyków stara się o polski paszport W powojennej Polsce mieliśmy do czynienia z dwiema falami wyjazdów do Izraela - tuż po wojnie oraz na przełomie lat 60. i 70. W PRL-u, zgodnie z wytyczną partii, tym, którzy GŁOS POLSKI POLISH VOICE Nowy adres: 52 Mabelle Ave. # 612 Toronto, Ontario M9A 4X9 tel. 416.993.3143 [email protected] G³os Polski - Polish Voice Weekly Magazine of Polish National Union of Canada Editor-in-chief Wies³aw Magiera Contributors: Edward Dusza, Wiesław Cypryś, Jan Ciechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Władysław Korowajczyk, Stefan Skulski, Aleksander Szumański, Henryk Wesołowski. PM Agreement #40012402 Publikowane teksty niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko redakcji lub ZNPwK. ZNPwK nie ponosi odpowiedzialności za treść pisma. Nie odpowiadamy za treść ogłoszeñ i publikowanych listów do redakcji. Nie wszystkie nadesłane listy są publikowane. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych. Materiały własne oraz agencyjne i internetowe. Posiadacz polskiego paszportu, dzięki strefie Schengen, może bez problemu studiować w Anglii, pracować we Francji albo kupić mieszkanie w Hiszpanii - jest obywatelem Europy. Łatwiej mu też - niż osobie z izraelskim paszportem, podróżować po świecie i odwiedzać kraje muzułmańskie. Agata Wojciechowska Prenumerata - subscription Canada: 1 rok $100, pół roku $50, ekspresowo $150, USA: 1 rok $240 Polska: $300, Internetem: 1 rok - tylko $35 Proszę przesłać czek lub Money Order na: Głos Polski Adres: 52 Mabelle Ave. # 612 Toronto, Ontario M9A 4X9 GST: R104258785 GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 POLSKA - ŚWIAT Zbigniew Ziobro wstrzymał karę więzienia dla matki samotnie wychowuj¹cej dzieci - Kobieta samotnie wychowująca dzieci nie powinna iść do aresztu – uważa Zbigniew Ziobro. Prokurator Generalny podjął decyzję o wstrzymaniu kary. Tym bardziej, że trudno określić ją mianem współmiernej do winy. W związku z artykułem w gazecie Super Express z 19 kwietnia 2016 roku zatytułowanym „Pójdę z dziećmi do więzienia za 100 zł mandatu” Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro polecił Prokuratorowi Rejonowemu w Wągrowcu podjęcie działań zmierzających do wstrzymania wykonania zastępczej kary 5 dni aresztu w stosunku do pani Ewy Domagalskiej. W ocenie Prokuratora Generalnego areszt, orzeczony przez sąd w związku STRONA 3 z niezapłaceniem przez skazaną 100 zł grzywny za nieprzerejestrowanie w terminie samochodu, jest zbyt surową sankcją wobec matki, która samotnie wychowuje sześcioro dzieci. Zgodnie z artykułem 26 Kodeksu wykroczeń nie można wymierzać kary aresztu, jeśli warunki osobiste sprawcy uniemożliwiają jej odbycie. Tak jest w tym przypadku. Dlatego powołując się na treść tego przepisu, Prokurator Rejonowy powinien wnioskować o zmianę postanowienia sądu. Sąd - zgodnie z art. 48a par. 1 Kodeksu karnego wykonawczego - może wstrzymać wykonanie zastępczej kary pozbawienia wolności, jeżeli skazany oświadczy, że podejmie pracę społecznie użyteczną i podda się jej rygorom. Wstrzymanie następuje do czasu wykonania tej pracy lub uiszczenia grzywny. W ocenie Prokuratora Generalnego ustawowy obowiązek prokuratury stania na straży praworządności łączy się z wymogiem sprawiedliwości. Prokuratura może i powinna podejmować określone prawem działania zmierzające do zmiany decyzji sądów w przypadku, gdy te budzą wątpliwości swoją surowością i nie uwzględniają sytuacji życiowej skazanych, jak w opisanym przypadku matki samotnie wychowującej dzieci. GŁOS POLSKI w obronie chrześcijaństwa Koniec z płacowymi „kominami” w spółkach Skarbu Państwa? Rząd przyjął projekt ustawy Wprowadzona przed pięcioma laty ustawa kominowa była nieskuteczna. Z łatwością omijano ją poprzez stosowane nagminnie kontrakty menadżerskie. Patologiczny stan rzeczy naprawić ma ustawa o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami. Projekt nowego uregulowania został właśnie przyjęty przez rząd Beaty Szydło. Pensje menedżerów spółek z udziałem Skarbu Państwa mają zależeć m.in. od sytuacji i wielkości spółki oraz realizacji celów inwestycyjnych. - 2 mln 892 tys. złotych to jest roczny zarobek prezesa PKO BP za rok 2015; 6 mln 549 tys. zł to jest roczny zarobek razem z odprawą dla prezesa PKN Orlen za rok 2015; 2 mln 438 tys. zł roczny zarobek prezesa KGHM Polska Miedź S.A., 1 mln 678 tys zł - roczny zarobek prezesa spółki Tauron, 3 mln 268 tys. zł - roczny zarobek prezesa spółki PZU. Proponujemy ustawę, która przerywa patologię - powiedział minister skarbu Dawid Jackiewicz. Jak zapewniał, nowe prawo w sposób kompleksowy ureguluje cały obszar wynagradzania w radach nadzorczych i zarządach spółek Skarbu Państwa. W opinii szefa resortu skarbu, na przestrzeni ostatnich lat „z pełną świadomością i premedytacją” pozwalano na omijanie ustawy kominowej. - Wynagrodzenia idące w miliony złotych, odprawy idące w miliony złotych, często konstruowane w taki sposób, że nie było wiadomo w oparciu o jakie kryteria, w sposób uznaniowy, w sposób nieadekwatny do kondycji i sytuacji finansowej danego podmiotu - wyliczał nadużycia pokutujące przez lata minister Jackiewicz. W przeciwieństwie do tzw. kominowej, nowa ustawa obejmie wszystkie spółki Skarbu Państwa, nie tylko te, w których posiada on więcej niż połowę akcji i udziałów. Dotyczyć będzie również spółek samorządo- wych, czyli komunalnych - zarówno wynagrodzeń zarządów, jak i rad nadzorczych. Rząd szacuje, że rocznie dzięki nowym regulacjom spółki zaoszczędzą one blisko 60 mln zł w skali roku. Oszczędności w spółkach SP i komunalnych mogą sięgnąć nawet 100 mln zł rocznie, jeśli przepisy będą stosowane „bardziej konserwatywnie”. - Od momentu wprowadzenia tych regulacji niemożliwe będzie już pobieranie wielomilionowych odpraw. Nigdy więcej nie będzie miała miejsca sytuacja, w której prezesi po przepracowaniu kilku miesięcy w spółce będą mieli prawo na nie liczyć - dodał szef resortu. Projekt wprowadza widełki dla wynagrodzenia podstawowego członków zarządu, które będzie zależało od wielkości spółki. W przypadku mikroprzedsiębiorstwa (zatrudniającego do 10 osób) ma to być 1-3-krotność przeciętnego wynagrodzenia w sekto- rze przedsiębiorstw, a spółki małej (zatrudniającej od 11 do 50 osób), średniej (51-250 osób), dużej (251-1 250 osób), „dużej plus” (co najmniej 1 251 osób) odpowiednio: 2-4-krotność; 3-5-krotność; 4-8-krotność, 7-15krotność. W „wyjątkowych okolicznościach” projekt uchwały w sprawie zasad kształtowania wynagrodzeń dotyczącej członków organu zarządzającego będzie mógł przewidzieć inną wysokość części stałej wynagrodzenia. Wówczas trzeba będzie opublikować uzasadnienie tej decyzji w Biuletynie Informacji Publicznej. Z projektu wynika, że „część zmienna wynagrodzenia w spółce nie będzie mogła przekroczyć 50 proc., a w największych spółkach 100 proc. wynagrodzenia podstawowego członka organu zarządzającego w poprzednim roku obrotowym”. Ponadto ma ona zależeć od osiągniętych celów inwestycyjnych spółki. "Na pewno trzeba zatrzymać proceder uśmiercania dzieci, które mają różne wady rozwojowe. To jest coś nieludzkiego i z tą eugeniką trzeba w Polsce skoñczyć” - deklaruje Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem „wSieci”. Jednak zdaniem prezesa PiS „dalej posunąć się nie można”. W obszernej rozmowie braci Karnowskich z Jarosławem Kaczyńskim nie mogło zabraknąć wątku „aborcyjnego”. Pytany o „stosunek większości parlamentarnej do postulatów zwiększenia ochrony życia nienarodzonego”, prezes Kaczyński odpowiada: „Na pewno trzeba zatrzymać proceder uśmiercania dzieci, które mają różne wady rozwojowe. To jest coś nieludzkiego i z tą eugeniką trzeba w Polsce skoñczyć. Dalej posunąć się, w moim przekonaniu nie można”. Zatem można przypuszczać, że PiS ustawy w kształcie zaproponowanym przez inicjatywę obywatelską „Stop aborcji” nie poprze. - Niektóre wypowiedzi wzywająca do wyłączenia także przypadków, gdy chodzi o ratowanie życia kobiety lub ciąże z gwałtu, sprawiają w mojej opinii wrażenie nakręcające drugą stronę - mówi Kaczyński. Prezes PiS mniej lub bardziej świadomie powtarza też niezgodne z prawdą opinie o społecznym projekcie: - Są zresztą pewne granice działania pañstwa. Pañstwo nie może nakazać umrzeć kobiecie, która chce ratować swoje życie. Do tego typu zarzutów odnosili się już wielokrotnie przedstawiciele Komitetu Obywatelskiego „Stop aborcji” podkreślając, że projekt zezwala na prowadzenie działań leczniczych koniecznych dla ratowania matki, licząc się ze skutkiem śmiertelnym dziecka. W myśl projektu, gdy rozwój wypadków nieuchronnie prowadzi do śmierci matki lub dziecka, do matki musi należeć wybór pomiędzy ocaleniem jej życia lub życia dziecka. W takim wypadku lekarz nie będzie karany. Jak podkreśla prezes PiS „także wielu księży, z którymi rozmawiam, podziela opinię, że efektem penalizacji tych wyjątków może być za kilka lat aborcja na życzenie". Zdaniem Kaczyńskiego państwo „nie ma też prawa nakazać urodzić zgwałconej nastolatce”. J. Kaczyński: zatrzymać aborcję eugeniczn¹, ale ani kroku dalej STRONA 4 POLSKA - ŚWIAT GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 “Zag³osowaliœmy zgodnie z sumieniem” - Decyzja moich kolegów, żeby pójść razem z .Nowoczesną i PO w sprawie sporu o TK wydała mi się niewłaściwa i cały czas wydaje mi się niewłaściwa, bo zasadnicze racje są po stronie demokracji, PiS-u, który wygrał wybory i ma głos większości narodu za sobą - powiedział Kornel Morawiecki, który zrzekł się członkostwa w klubie Kukiz'15. Przypomnijmy, że decyzją klubu Kukiz'15 posłanka Małgorzata Zwiercan została z niego wykluczona. Klub zaapelował również, aby zrzekła się ona mandatu poselskiego. Z kolei Kornel Morawiecki sam zrzekł się członkostwa w Kukiz'15. Teraz klub zwróci się o odwołanie go ze składu sejmowej komisji etyki poselskiej. Wszystko ma związek z głosowaniem "na dwie ręce". Okazało się, że poseł Małgorzata Zwiercan z klubu Kukiz'15 podczas wyboru nowego sędziego TK zagłosowała za nieobecnego wówczas na sali plenarnej Kornela Morawieckiego. Zaczepiona później na korytarzu poseł Zwiercan poinformowała, że została poproszona Poseł Kornel Morawiecki Poseł Małgorzata Zwiercan przez Morawieckiego o zagłosowanie, gdy ten źle się poczuł. Morawiecki tłumaczył na antenie swoją decyzję o odejściu z klubu Kukiz'15. Jak podkreślił, zdecydował się zrezygnować z klubu, ponieważ Kukiz'15 wyrzucił poseł Zwiercan, która spełniła jego prośbę o zagłosowanie za niego ws. kandydatury prof. Jędrzejewskiego na nowego sędziego TK. - Cała historia, której my posłowie się umawiamy, że nie będziemy glosować, że nas nie ma, wydaje mi się niewłaściwa. Dlatego też kilka osób wstrzymało się od głosu. Wydało nam się to najbardziej zgodne z sumieniem - dodał Morawiecki. Poseł zaznaczył, że życzy swojego poprzedniemu klubowi, jak najlepiej, ponieważ był jego członkiem i dzięki niemu otrzymał mandat. - Nie sądzę, żeby miał się rozpadać (…) moim życzeniem jest, żeby siły polityczne trwały - ocenił. Morawiecki powiedział także, że marzy mu się teraz nowa konstytucja, ma takiego obowiązku, ani zwyczaju. Wcześniej rozmawiałem z poseł Małgorzatą Zwiercan o sytuacji związanej z nadchodzącym głosowaniem, o moim sprzeciwie do udawania nieobecności w Sejmie, o zamiarze wstrzymania się od głosu. Precyzyjnie wyjawiłem swoją wolę koleżance. Małgorzata podzielała moje wątpliwości i zamiary, zrobiła dokładnie to, co ja sam bym zrobił. Wcisnęła przycisk wstrzymania się od głosu na rejestratorze z moją kartą. Tym samym dała świadectwo prawdzie, spowodowała że mój głos nie został zmarnowany. Działała w moim imieniu, a zatem była wyłącznie doręczycielem mojego oświadczenia woli. Nie naruszyliśmy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, żadnej Ustawy, Regulaminu Sejmu. Nie uchybiliśmy etyce poselskiej. Zagłosowaliśmy zgodnie z sumieniem, według którego ocenialiśmy interes Polski. Nie poddaliśmy się żadnym naciskom. Każdego, kto sądzi inaczej prosimy o podanie konkretnego przepisu prawa, który został naruszony, złamany, błędnie zinterpretowany, nadużyty lub nagięty. Zarzuty wobec nas opierają się na stwierdzeniu, że głosowanie za posła, którego nie ma na sali jest potwierdzeniem nieprawdy (art. 271 § 1 Kodeksu Karnego). Odbijamy piłeczkę. Czym było wyjęcie kart do głosowania przez posłów PO, Kukiz'15, która byłaby bardziej dopasowana do współczesnego świata. Według niego musi ona odpowiadać na nowe wyzwania i możliwości, zaś dokument powinien przez wiele lat służyć Polsce. - Uważam, że powinna być solidarna, sensu, która będzie odpowiadać na wyzwania wielkich nierówności ekonomicznych, wyzwania cywilizacyjne w kwestii pracy. Powinna to być krótka konstytucja, bardzo ogólna, bo zbyt szczegółowe rozstrzygnięcia wcale nie pomagają prowadzić słusznej polityki i rządzić. Często są dla tych rządów przeszkodą - stwierdził. Poseł ocenił również dokonania rządu premier Beaty Szydło. Jego zdaniem przez ten czas udało się zrealizować kilka rzeczy, jak m.in. projekt 500+. - Udało się ruszyć monopol medialny, który był zabetonowany od ładnych kilku lat i to niezależnie od ustawowej sytuacji. Był spowodowany dominacją, czy to polityki, czy pieniądza nad mediami dodał. Morawiecki podkreślił, że nie zamierza przechodzić do Prawa i Sprawiedliwości. OŚWIADCZENIE MARSZAŁKA SENIORA SEJMU RP Kornela Morawieckiego i POSŁANKI Ma³gorzaty Zwiercan Sz. P. Marek Kuchciñski Marszałek Sejmu RP OŚWIADCZENIE Stanowczo sprzeciwiamy się nagonce rozpętanej przez media i część naszych kolegów posłów w związku z wydarzeniem przy wyborze sędziego Trybunału Konstytucyjnego - prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego. Nagonce niesłusznej i bezpodstawnej, mającej podłoże wyłącznie polityczne. 14 kwietnia 2016 roku, podczas posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej VIII Kadencji ja, Kornel Morawiecki, wychodząc na chwilę z sali posiedzeñ na korytarz nie wyjąłem karty z czytnika. Przecież nie Obudziła się po modlitwie przyjaciela! Lobby cywilizacji śmierci chciałoby, by ludzi, u których „stwierdzono” tak zwaną śmierć mózgu zabijać, odłączając ich od aparatury. Przypadek 18letniej dziewczyny z USA pokazuje, że to ogromny błąd! Taylor Halle mając 14 lat doznała bardzo poważnego uszkodzenia mózgu podczas jazdy samochodem. Tydzień spędziła w sztucznie wywołanej śpiączce - lekarze próbowali zrobić wszystko, by ją uratować i wyleczyć jej mózgu. Nie udało się. Nastąpił wylew krwi do mózgu i stwierdzono, że dziewczyna jest „warzywem”. Jej mózg miał po prostu umrzeć. Lekarze uznali oczywiście, że nie ma sensu podtrzymywać jej ciała przy życiu. Odłączyli ją od aparatury i pozostawili na śmierć. Tymczasem Taylor Halle zdarzył się cud. 14-latka zaczęła oddychać sama z siebie, bez pomocy sprzętu. Po kilkunastu godzinach jej mózg zaczął znowu pracować i wkrótce dziewczyna się obudziła! Jak to się stało? Wcześniej w szpitalu, wraz z najbliższą rodziną dziewczyny, obecny był gorliwie wierzący przyjaciel całej rodziny. Mężczyzna prosił Pana o uzdrowienie chorej. I został wysłuchany! Dzisiaj Taylor Halle ma 17 lat i wkrótce skończy szkołę. Oto przepiękny dowód na moc Bożą, na siłę wiary, siłę nadziei. Bóg jest przy nas, słucha naszych modlitw i zawsze musimy Mu zaufać, pozostawić wszystko w Jego rękach. Wierzyć trzeba do ostatniej chwili, choćby świat, nasi znajomi czy lekarze mówili, że nie warto i trzeba się poddać. Bóg może wszystko! Piękna historia 14-letniej Taylor to najlepszy tego dowód! Nowoczesnej i PSL którzy byli na sali? Czy nie było to potwierdzeniem nieprawdy i na dodatek złamaniem regulaminu (art. 7 p. 4, „do podstawowych obowiązków posła należy w szczególności: udział w głosowaniach podczas posiedzeñ Sejmu...”). Czy nie było to zmową będących na sali a udających nieobecnych? Postępowanie tych co wyjęli karty było świadomym naruszaniem prawa. Nasze postępowanie wynikało z emocji i zamieszania panującego na sali. Przepraszamy wszystkich, którzy poczuli się urażeni. Poseł Małgorzata Zwiercan Poseł Kornel Morawiecki Sukces walki o dziecko we Wroc³awiu! U zmarłej z powodu raka matki lekarze Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przez 55 dni utrzymali funkcje życiowe, by w 26 tygodniu ciąży mogło dojść do narodzin dziecka. To pierwszy taki przypadek w Polsce. Dziecko przyszło na świat metodą cesarskiego cięcia jako wcześniak na początku stycznia, a w ubiegłym tygodniu opuściło szpital w dobrym stanie. Matka trafiła na oddział intensywnej terapii z objawami śmierci mózgu. Od kilku lat cierpiała na nowotwór. - "Teraz waży już trzy kilogramy i jest karmione smoczkiem. Czas pokaże, jak będzie dalej się rozwijać. Na razie wszystko jest w porządku" powiedziała lekarka. GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 PUNKTY WIDZENIA STRONA 5 Bitwa o Anglię: Polacy obronili Brytyjczyków - ci kazali im za to zap³acić Rządowi jako kredyt 9 606 000 funtów Fundusze przeznaczone na : samoloty, silniki, wyposażenie, materiały do lotów operacyjnych i szkolenia wyżywienie, umundurowanie, zakwaterowanie, paliwo, światło, transport, pomoc medyczna materiały do utrzymania i konserwacji samolotów, w tym paliwo, bomby, amunicja, ładunki wybuchowe. Używanie instalacji lotniskowych, takich jak hangary, warsztaty, biura, itd. do 31 grudnia 1945 roku 90 044 000 funtów Razem 107 650 000 funtów. W ostatnią niedzielę w TVP pokazano angielski film propagandowy Bitwa o Anglię. Warto pamiętać, że w tej bitwie 151 polskich pilotów zestrzeliło 203 niemieckie samoloty. Sprawę poruszył portal Narodowych Sił Zbrojnych. Polski dywizjon 303 był najlepszy wśród wszystkich walczących w tej bitwie. Warto też pamiętać, że po wojnie rząd Wielkiej Brytanii za użyczenie Polakom paliwa, samolotów i lotnisk kazał sobie zapłacić złotem, które wywieźliśmy we wrześniu 1939 roku z Warszawy. Żeby przelać Polską krew w obronie Anglii musieliśmy angolom zapłacić polskim złotem. Rozliczenie wygląda następująco: Rachunek wystawiony Polskim Siłom Powietrznym przez Rz¹d Jego królewskiej mości Całkowite koszty utrzymania Pol- skich Sił Powietrznych w latach 19391945: Wyasygnowane fundusze przez rząd jego królewskiej mości Polskiemu sobie uświadomić z czego ona wynika. Mocnym oświetleniem tej strategii jest wypowiedź przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. Kard. Jean-Louis Tauran otwarcie przyznał, że dialog z islamem nie przynosi, przynajmniej na poziomie praktycznego życia, żadnych rezultatów. - Owoce dialogu międzyreligijnego z islamem są znikome i nie mają przełożenia na codzienne życie. Ale my jesteśmy skazani na ten dialog. Inną alternatywą byłaby wojna - mówił kar- dynał. I wszystko wskazuje na to, że w istocie taka jest właśnie przyczyna prób nawiązania dialogu z islamem i unikania wszelkich zatargów z jego przedstawicielami. Watykan ma świadomość, że potencjalna wojna ze światem islamskim może być początkiem globalnego konfliktu, który zmiecie obecne status quo, a kto wie, czy nie ludzkość. I dlatego za wszelką cenę próbuje owej wojnie, która na mniejszą skalę już się rozpoczęła zapobiec. Jednym ze sposobów pozostaje oddzielanie złych terrorystów od Wszystko zostało pokryte z rezerw polskiego złota zdeponowanego w Kanadzie. WM Dlaczego papież Franciszek jest tak ustępliwy wobec islamu? SCHETYNA POPARŁ ANTYPOLSKĄ USTAWĘ I PROSIŁ USA O OCHRONĘ - Dotrzymując umowy z Panem spełniłem prośbę ambasadora Mulla i poparłem ustawę Rady Najwyższej Ukrainy uznającą za bojowników o wolność członków OUNUPA, mimo iż brali bezpośredni udział w ludobójstwie etnicznych Polaków podczas II wojny. Moja inicjatywa wywołała niebywałe oburzenie zarówno obywa- " % & " %%'(()#") * + ,"" 1)+,+ ,+ 2 *)) ) + + 3334 teli, jak i polityków w Polsce, w tym PO, której jestem członkiem. Otrzymałem pogróżki śmierci i wezwania do podania się do dymisji. Proszę o zrewanżowanie się gestem dobrej woli i użycie wszelkich wpływów Departamentu Stanu dla zmniejszenia presji na mnie i na mój zespół napisał Schetyna. #, ,,-.. '# "( !!"# $%&'( !*+ ,+ " #"$ !"" „Warszawska Gazeta” dotarła do listu jaki Grzegorz Schetyna, jako minister spraw zagranicznych wysłał do swojego amerykańskiego odpowiednika Johna Kerrego 20 kwietnia 2015 r. Jego treść jest szokująca. Szef polskiego MSZ przyznaje, że poparł uhonorowanie członków ludobójczej organizacji OUN-UPA. Doprasza się w zamian od USA ochrony i protekcji. dobrych muzułmanów. Próba takiego oddzielenia jednych od drugich jest oczywiście strategią rozsądną, choć wcale nie musi być skuteczną. Gdy część świata islamu wypowiedziało Zachodowi wojnę naturalną jest próba poszukania sojuszników w innej części tego świata. Do tego dochodzi obecny w polityce watykańskiej od końca XIX wieku dążenie do zachowania pokoju i unikania wojny, jeśli tylko jest to możliwe. I z tej perspektywy należy oceniać działania papieża Franciszka. laczego papież Franciszek jest tak ustępliwy wobec islamu? Dlaczego wciąż wyciąga rękę do zwyczajnych muzułmanów? Dlaczego to właśnie ich zabrał ze sobą z wyspy Lesbos do Watykanu? Dlaczego z jego ust nigdy nie pada identyfikacja wyznaniowa i religijna terrorystów, którzy mordują chrześcijan? Uznanie tego za naiwność byłoby błędem. Franciszek świadomie wybrał taką drogę. I nawet jeśli się z nią nie zgadzamy, warto D Tomasz Terlikowski :; <# 3 3= . $/"0* '& '# ( - 8-0. )*,- 12 '# ) /-0. )*+ ,- 1 2 3 # 456678.,69 & '#( $ $ ) * & !" # $%"& !"" # $%&%$''( )*++ #- < 7 /,678067/6,/ %#+ %#+ $ % #( $ % #( # (# # (# ! Sam chrzest nie wystarczy STRONA 6 T Jerzy Wolak ysiąc pięćdziesiąta rocznica chrztu Polski - niespecjalnie okrągła, ale dla dzisiejszych Polaków - za młodych, by pamiętać uroczystości millenijne roku 1966; za starych, by dożyć jubileuszu jedenastu wieków - jedyna, jaką mogą się cieszyć za życia. Z pewnością będzie uroczyście, bo lubimy uroczystości. Z pewnością będzie podniośle, bo sprawa jest ogromnej wagi. I jako taka zasługuje na szczególnie głęboką refleksję. Na narodowy rachunek sumienia. Przez wiele stuleci byliśmy bastionem wiary katolickiej - dziś, w obliczu powszechnej kapitulacji Zachodu, wielu uważa nas za ostatni jej szaniec. Czy Polska jest nim rzeczywiście? Czy wytrwamy w obliczu wyzwań czasu pogardy, wobec nawałnicy ludów Goga i Magoga? Dlatego pośród świętowania doniosłego jubileuszu nie zapomnijmy jednak sprawdzić, czy w komplecie i bojowym porządku trzymamy pełną zbroję Bożą i pancerz, którym jest sprawiedliwość; czy biodra nasze przepasane są prawdą a stopy obute w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju? Czy wciąż mamy na podorędziu wiarę jako tarczę, dzięki której zdołamy zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego? Czy czeka w gotowości hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże? Czy wciąż jesteśmy mocni w Panu - siłą Jego potęgi (Ef 6, 1017)? Amerykański pisarz katolicki Paul Thigpen niezwykle trafnie zauważył, iż kiedy cień krzyża padnie na jakiś naród, nic już nie będzie dlań takie jak przedtem. Na polski naród cień krzyża padł przed dziesięcioma i pół stuleciem, i odmienił go diametralnie. Co tam zresztą odmienił - stworzył go! Czyż bowiem można zlepek plemion sprzed Siemomysła nazywać narodem? Albo czy można sądzić, że bez włączenia się - poprzez chrzest w krąg cywilizacji zachodniej dzieło Mieszkowego ojca i jego samego przetrwałoby dłużej niż wspólnota Słowian połabskich, którzy uparli się trwać przy pogaństwie? Żadną miarą. Chrzest księcia Polan i jego dworu stworzył Polskę jako kraj i Polaków jako naród. Nie miejsce tu na szczegółowe dywagacje, czy na ziemiach, którymi władali pierwsi Piastowie chrześcijaństwo pojawiło się przed rokiem 966, czy nie. Zapewne się pojawiło, bo przecież w sąsiednim państwie wielkomorawskim z powodzeniem działali święci Cyryl i Metody - trudno więc sądzić, że religia od wieku tam zakorzeniona nie przeniknęła w granice kraju Polan. Co więcej, Wiślanie, których w nie mniejszym stopniu uznaje się za filar państwowości polskiej, przed zagarnię- KOMENTARZE ciem ich ziem przez Mieszka przez jakiś czas pozostawali w orbicie wpływów Wielkich Moraw. Jednakowoż nie idzie o sam fakt przenikania wiary Chrystusowej na ziemie Polan, lecz o akt konstytutywny nowej społeczności włączonej w orbitę świata chrześcijańskiego, czyli świata cywilizowanego. Kościół - jak to dobitnie wykazała cała jego historia - może z równym powodzeniem, w zależności od sytuacji, rozwijać się oddolnie i odgórnie. U początku średniowiecza (a dla naszej części Europy stulecia IX-XI to zdecydowanie jego początek) panował model chrystianizacji odgórnej. I w tym właśnie aspekcie chrzest Mieszka jako władcy zalążka polskiej państwowości - wraz z jego dworem, czyli społeczno‑polityczną elitą, od której światło Chrystusa płynąć będzie ku coraz szerszym kręgom społeczeństwa - ma fundamentalne znaczenie. Dlatego zupełnie od rzeczy jawią się wszelkie spekulacje na temat motywacji Mieszka. Z całą pewnością przecież stanowiły one wynik politycznej kalkulacji - trudno sądzić, że pogańskiego watażkę zainteresowanego przede wszystkim umacnianiem dopiero co osiągniętej pozycji zachwycił ideał życia chrześcijańskiego, zwłaszcza konieczność miłowania nieprzyjaciół czy wierność jednej żonie… Mieszko bezsprzecznie widział w chrzcie bilet do lepszego życia - koniec z zaściankiem, wypływamy na szerokie wody - do świata, w którym jako równy niemieckim herzogom będzie mógł stanąć przed cesarzem i domagać się poszanowania własnej domeny. Co jednak ani o jotę nie zmienia faktu, iż potraktował chrzest poważnie i zaczął na miarę swych możliwości prowadzić życie chrześcijanina - historia ma na to dowody w czym zresztą niemała zasługa jego chrześcijańskiej żony, Dobrawy. Sacramentum militiae Ojcowie Kościoła podkreślają, że chrzest wody gładzi dawne grzechy, jednak nie daje gwarancji, co do świętości życia w przyszłości. Chrzest jest nasieniem zasianym w duszy katechumena, które do wzrostu potrzebuje częstego a obfitego podlewania łaską kolejnych sakramentów następujących na drodze chrześcijańskiego rozwoju. Jest biletem wstępu na ścieżkę ku zbawieniu (krętą i wyboistą), przed którą jednakowoż nie stoi znak nakazu ruchu - obdarzony przez samego Stwórcę wolną wolą podróżny może wybrać autostradę grzechu (szeroką i wygodną). Chrzest nakłada na katechumena poważne obowiązki. Tertulian w swoim traktacie O chrzcie nazywa go sacramentum aquae nostrae, przejąwszy termin sacramentum z rzymskiej nomenklatury wojskowej (sacramentum militiae oznaczała składaną przez legionistów przysięgę na wierność republice, później cesarzowi). Chrzest święty to nowa sacramentum militiae: wyznacza przecież początek militiae Christi - nowego życia jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa (2Tm 2, 3). Ochrzczony z inicjatywy Mieszka I naród nigdy nie zdradził podjętego przy chrzcie obowiązku służby Chrystusowi. Przywiedliśmy - i to jak: w miłości i poszanowaniu - do Jego Owczarni ostatni w Europie naród tonący w mrokach pogaństwa, definitywnie tym samym wieńcząc proces chrystianizacji Zachodu. Przez tysiąc lat trwaliśmy w wierności Stolicy Apostolskiej - od sporu o inwestyturę, w którym polski władca jako jeden z nielicznych zdecydowanie opowiadał się za papieżem, poprzez zamęt poreformacyjnego rozdarcia (nie bez przyczyny po pozornym upadku Rzeczypospolitej pod szwedzkim ciosem w r. 1655 angielski uzurpator Oliver Cromwell cieszył się, iż Karolowi Gustawowi udało się wyrwać jeden róg z głowy papieża), aż po czasy nowożytnych rewolucji i tyranii, kiedyśmy murem stali w kościołach naszych, nieulękli wobec knowań heretyckich i schizmatyckich zaborców. I sojuszu czerwono‑brunatnych antychrystów. Murem zresztą byliśmy od początku - antemurale Christianitatis broniącym spokojnego snu Zachodniej Europy przed zalewem pogaństwa. Bez najmniejszej przesady możemy sobie przypisać uratowanie Bazyliki Świętego Piotra przed tragicznym losem stajni dla koni osmańskiego wezyra Kara Mustafy. I dlatego z dumą czytamy encyklikę Leona XIII Caritatis providentiaeque, w której Ojciec Święty, przypomina Kościołowi powszechnemu i całemu światu o wielkości narodu, co od czasów praojców posiadł sławę religijności; albowiem Kościoła świętego Matki naszej, zawsze wiernym był synem i niewzruszenie wytrwał GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 w równej uległości papieżom rzymskim i posłuszeństwie biskupom według przemożenia Stolicy Apostolskiej wyznaczanym. Confitemur Deo omnipotenti Nie znaczy to bynajmniej, żeśmy całkiem bez grzechu byli. Rozliczne popełniliśmy błędy (które nas zresztą zawsze drogo kosztowały). Wyliczmy choć kilka. Po pierwsze, wykrętny stosunek do krucjat (przed udziałem w których powstrzymał polskiego księcia brak piwa w Ziemi Świętej!) skutkował niemożliwością dania się poznać jako integralna część zachodniej Christianitatis w najodpowiedniejszym po temu momencie, przez co długo jeszcze cierpieć mieliśmy opinię kraju na pozór tylko chrześcijańskiego. Po drugie, gnuśność w nawracaniu pogańskich sąsiadów, skutkiem której zamiast osobiście zabrać się za ewangelizację Prusów, zwiedzeni rzekomym profesjonalizmem Krzyżaków, wpuściliśmy sobie za pazuchę węża, który do dziś nas kąsa. Po trzecie, zdrada misji cywilizacyjnej zleconej królowej Jadwidze poprzez zlekceważenie owoców wiktorii kłuszyńskiej otwierającej możliwość złączenia podzielonej Owczarni Pańskiej, triumfu Krzyża nad półksiężycem i rozprzestrzenienia wiary Chrystusowej na Daleki Wschód. Po czwarte, arogancja i małostkowość (nie dla ruskich miejsca w senacie!), które opatrznościowemu dziełu unii brzeskiej nie pozwoliły rozwinąć się tak, jak na to zasługiwało. Po piąte, głupia tolerancja, która jak prorokował naoczny jej świadek, Piotr Skarga - niezwykle szybko rozwinęła się w zobojętnienie na dobro publiczne i… finis Poloniae. Ale dosyć już kajania się za grzechy ojców i dziadów, bo teraźniejszość wytycza nam samym nie mniej doniosłe zadania i nie mniej rozległe możliwości popełnienia równie poważnych błędów. Oby Pan nas od tego uchronił. Christianae republicae propugnaculum Polska, w której przez wieki świat zachodni widział niezłomny bastion chrześcijaństwa (zacytujmy tu choćby słowa papieża Innocentego XI: Polonia - praevalidum ac illustre Christianae Republicae propugnaculum, czyli: Polska - potężna i znamienita obrona świata chrześcijañskiego), wciąż cieszy się taką opinią. Przybyszów z Zachodu niezmiennie zdumiewają wciąż jeszcze (w miarę) pełne kościoły. Wrogów cywilizacji katolickiej we wściekłość wprawia nieprzerwana ofensywa polskich obrońców życia i rodziny. Polski episkopat uchodzi za modelowy przykład ultrakonserwatyzmu. GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 Wies³aw Magiera FELIETON STRONA 7 Caritas Christi urget nos Pora na wspólny g³os... polski z Kanady Szanowny Panie Prezydencie, Szanowny Panie Marszałku Sejmu i Szanowni Posłowie, Szanowny Panie Marszałku Senatu i Szanowni Senatorowie, rodacy w Ojczyźnie. Jedyne, co nas wzbrania przed powrotem do Kraju, to uwarunkowania rodzinne i zawodowe. Szanowni Pañstwo, Kto jak kto, lecz Wy, reprezentujący patriotyczną formację w PiS, doskonale zdajecie sobie sprawę, iż żadne aktualnie obowiązujące polskie święto nie jest bardziej ważne niż pamiątka Chrztu Polski, którą historycy datują na 14 kwietnia. W imieniu naszych licznych Czytelników i własnym - zwracam się zatem tym listem - petycją o zainicjowanie procedury legislacyjnej, która ustanowiłaby takie święto - najważniejszym w Polsce. Tu nie chodzi o “pierwszeñstwo” tejże inicjatywy. Rzecz w tym, byście to Pañstwo - Panie Prezydencie, ale także Panowie Posłowie i Senatorowie - wystąpili formalnie i skutecznie z taką niezwykle istotną inicjatywą. Najwyższy czas, aby Polacy mieli w swym Kraju święto, które upamiętniałoby “najważniejsze wydarzenie w dziejach Polski” - jak stwierdził Prezydent Andrzej Duda w swym świątecznym przemówieniu w Poznaniu z okazji 1050 rocznicy Chrztu Polski. W pełni zgadzam się z tą konkluzją Prezydenta, a akceptację dla niej potwierdził także aplauz znakomitej większości członków Zgromadzenia Narodowego, zebranych w drugiej stolicy Polski, by uczcić ten najbardziej znaczący dla naszego Kraju i Narodu dziejowy wybór, który konstytuuje do dziś i będzie na zawsze, naszą ideową i narodową tożsamość. Inicjatywa ustawodawcza w tej sprawie, podjęta bądź to przez Prezydenta, bądź przez posłów lub senatorów, świadczyć będzie dobitnie o tym, iż Szanowni Pañstwo, którzy stanowicie dziś główną władzę w naszej ukochanej Ojczyźnie, rzeczywiście jesteście przekonani, że fundamentem polskości i Polski jest nasza wiara. Miejcie świadomość, że my, wasi wyborcy z Kanady i innych części świata, gdzie mieszkamy na stałe głównie z powodów ideowych i ekonomicznych, czujemy się córkami i synami Polski w stopniu równym jak Taki list - petycję ułożyłem (i wysłałem od adresatów), w dużym stopniu, pod wpływem wrażenia, jakie zrobiły na mnie oficjalne obchody 1050 Rocznicy Chrztu Polski. Nie tylko mnie spodobała się także bardzo dobra synteza polskości i naszych fundamentalnych związków z chrześcijaństwem, jaką przedstawił Prezydent Andrzej Duda w Poznaniu na specjalnym posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego. Święto to, niekoniecznie od razu musi być dniem wolnym W kuluarowej rozmowie podczas obrad synodu biskupów piszący te słowa na własne uszy usłyszał z ust biegłego watykanisty, iż polscy biskupi walczą na pierwszej linii cywilizacyjnego frontu. Jeżeli oni „pękną”, to pęknie cały Kościół... Najwyraźniej więc jesteśmy bastionem. Powinniśmy sobie to dobrze uświadomić. I przyjąć tę konstatację z radością i pokorą. Z radością, gdyż nic nie powinno bardziej cieszyć chrześcijanina, niż refleksja, że trwa w wierności Chrystusowi i wiernie służy swemu Panu. Z pokorą zaś dlatego, że łaska Boża nie jest prezentem, który się odstawia na półkę, by po wzbudzeniu w nas chwilowej radości spokojnie pokrywał się kurzem. Łaska Boża nie jest dana raz na zawsze. Łaska Boża - by użyć jakże trafnego sformułowania świętego Jana Pawła II - zostaje nam nie tylko dana, ale i zadana. Łaska Boża domaga się od chrześcijanina aktywnej współpracy. Gdy zaś tej współpracy zabraknie, strumień łaski wysycha. Nie z powodu wyczerpania się jej Źródła, lecz dlatego, że gdzieś wzdłuż biegu strumienia postawiono tamę. Na przykład, w postaci obojętności, ochłodzenia wiary czy duchowego lenistwa, które skutkują moralnym rozprzężeniem, fascynacją złem, wreszcie jawną wrogością wobec Boga. Dlatego bądźmy czujni. Wnikliwie badajmy znaki czasów. Dowiemy się z tego, że pozycja i funkcja bastionu świata chrześcijańskiego, podobnie jak łaska naszego Pana, nie jest raz na zawsze dana, lecz zadana. Cóż może o tym przekonać dobitniej niż los dawnych filarów Kościoła katolickiego na Zachodzie - dziś przetrąconych i leżących w prochu ziemi, a wkrótce pewnie podeptanych zabłoconym butem poganina. Spójrzmy tylko na dzisiejsze Królestwo Hiszpanii i Republikę Irlandii. Jakże wymowne to przykłady - z przeciwnych biegunów katolickiego modi operandi. Hiszpania - model ofensywny - wzór katolickiej ekspansji, matka chrzestna Ameryki; Irlandia - model defensywny - wzór nieugiętego trwania na przekór wrednemu heretyckiemu uciskowi. Obie dziś stanowią modelowy przykład krajów totalnie zlaicyzowanych. Oba niegdysiejsze filary Kościoła powszechnego nie wytrzymały obciążenia nowoczesnością. To istotne memento dla Polski, która - swoiście za- od pracy, niechże byłoby wszak uchwałą parlamentu formalnie zaznaczone w kalendarzu świąt polskich i corocznie celebrowane. Kwestia druga bieżąca - to domaganie się przeprowadzenia ogólnonarodowego referendum nad nieprzyjmowaniem islamistów. Tu nie wystarczą deklaracje Pani Premier (z całym do niej szacunkiem), iż w najbliższym czasie nie przyjmiemy. Polska to państwo i kultura zbudowana na fundamentach chrześcijaństwa. Wpuszczanie jakiejkolwiek grupy muzułmanów, szybko spowoduje erozję tego fundamentu. Sądzę, że jako Polacy - patrioci, polscy obywatele mieszkający w Kanadzie, powinniśmy wspomóc te organizacje i środowiska w Ojczyźnie, które żądają takiego referendum i coraz wyraźniej protestują przeciw zgodzie na niemiecki dykat w sprawie “kwot uchodźczych”. Abstrahuję tu od tych naszych rodaków, którzy z różnych motywacji zupełnie wyłączają się od zainteresowania sprawami w Kraju. Jest jednak olbrzymia liczba tych, którzy żywo się nimi interesują i jak wszyscy w Polsce - mają prawo reagować na bieg społeczno-politycznego życia w Polsce, nie tylko w akcie wyborczym. Dotychczasowe próby i praktyki reprezentowania głosu tzw. Polonii poprzez zrzeszenia typu Kongres Polonii Kanadyjskiej, nie mają znaczenia. Taka “działalność” sprowadza się do paru “uczesanych” i powściągli- wych oświadczeń rocznie, które celowo czy bezwiednie powodowały tylko “wyzerowanie” lub bagatelizowanie naszego zdania. Dość powiedzieć, że taki KPK sam deklaruje, iż nie reprezentuje żadnych poglądów. Zaświadczył o tym epizod podczas wizyty w Kanadzie b. premiera Tuska. Podczas gdy w obawie przed protestami, odwołano planowane w Centrum Jana Pawła II spotkanie tutejszej Polonii z ówczesnym liderem polskiego rządu - w tym samym czasie “naczalnikostwo” KPK podążyło chyżo na kanadyjskie Kaszuby, by tam w ciszy lasów, oddać “hołd” premierowi, który wraz ze swą ekipą, do skraju zapaści gospodarczej i społecznej doprowadził naszą Ojczyznę. Wraz z gronem tutejszych patriotów postanowiliśmy powołać nieformalne zrzeszenie rodaków, którzy chcą wspólnie wyrażać swe zdanie i jednym głosem odnosić się do spraw polskich, pod roboczą nazwą: Stowarzyszenie Polaków - Obywateli Polski zamieszkałych za Granicą (Polish Citizens Abroad Association - PCAA). Pora, mili Państwo, na wyraźne artykułowanie naszego, Polaków w Kanadzie, wspólnego głosu, który docierać będzie do władz polskich. Od nas zależy jaki silny będzie to głos i czy w Warszawie będą się z nim liczyć. Wkrótce więcej na ten temat. Szczęść Boże dla Państwa, P.T. naszych Czytelników na najbliższy tydzień! konserwowana za żelazną kurtyną w stężonych oparach tradycji - w obszary nowoczesnego świata wkroczyła zaledwie przed ćwierćwieczem. Ale już widać wyraźnie tego owoce. Nie miejsce tu na raport na temat postępów laicyzacji w naszym kraju. Kto się chce o nich przekonać, niech przyjdzie na różaniec, na drogę krzyżową czy na nabożeństwo majowe do pierwszego lepszego kościoła w Polsce - niech zobaczy, jakie tam tłumy. Badania praktyk religijnych Polaków niezbicie ujawniają, że są w naszym kraju diecezje, w których na niedzielną Mszę Świętą przychodzi co czwarty wierny, a do Komunii Świętej przystępuję co dziesiąty. Niech przejrzy księgi parafialne i porówna liczbę zawartych ślubów, udzielonych sakramentów bierzmowania czy pierwszej Komunii Świętej dziś i kilka dekad wstecz. Niech zapyta o odnośne trendy w kwestii powołań kapłańskich i zakonnych. Porówna liczbę zakonników poniżej trzydziestego roku życia… mury naszego bastionu się nie pokruszyły, czy sztaby nie zmurszały, czy proch w armatach nie zamókł i duch w załodze nie zgasł. Pan Jezus złożył świętej Faustynie Kowalskiej następującą obietnicę: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Jeżeli będzie posłuszna! Jezus nas kocha (bardziej zresztą niż na to zasługujemy), ale obowiązków naszych, wynikających z sakramentu chrztu, wykonywać za nas nie będzie. Nie może zresztą, gdyż pogwałciłby daną człowiekowi w samym akcie stworzenia wolną wolę. Sami musimy tego dopilnować - rocznica chrztu wydaje się po temu wymarzoną okazją. Potrzeba wielkich narodowych rekolekcji - niech rozbrzmią nimi ambony! - w których spróbujemy odpowiedzieć na pytanie (zadane kiedyś przez św. Jana Pawła II komu innemu): Polsko, co zrobiłaś ze swoim chrztem? Warto o tym pomyśleć, gdy będziemy pląsać na Światowych Dniach Młodzieży. Jerzy Wolak Filia carissima Jest się nad czym zastanowić. Jest powód, by dokładnie sprawdzić, czy PCH24.pl STRONA 8 WALKA O POLSKĘ GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 TAJEMNICA DYSKIETEK KISZCZAKA. POZNAJ NIGDY NIE WYJAŒNION¥ ŒMIERÆ PEWNEGO OFICERA N Krzysztof Baliński iegdysiejsi partnerzy KGB i GRU, do NATO pasujący jak pięść do oka, przez dziesięciolecia z tym samym NATO walczyli i pluli na imperialistyczny pakt wymierzony w miłujący pokój ZSRR i kraje demokracji ludowej. Nic lepiej nie ilustruje ich mentalności i gotowości służenia każdemu - jak będzie trzeba - nawet Chińczykom, niż dialog bohaterów filmu „Psy” Pasikowskiego: Na pohybel czarnym - wznosi toast. Na pohybel czerwonym - próbuje go przelicytować inny. Na pohybel wszystkim - stwierdził trzeci. A za to z tobą wypiję - podsumował szef. Południe 25 października 1996 r., na drodze Damaszek - Bejrut dochodzi do kolizji ciężarówki i samochodu na syryjskich numerach dyplomatycznych. Ślady wskazują, że ciężarówkę staranował biały Peugeot. Z wraku samochodu wydobyto zwłoki dwóch mężczyzn. Jednym z nich był Jacek Bartosiak, I sekretarz Ambasady RP w Damaszku i, czego funkcjonariusze miejscowej policji wiedzieć nie mogli, rezydent wywiadu mający za sobą kilkanaście lat pracy w Służbie Bezpieczeństwa PRL. Urząd Ochrony Państwa, jak zawsze gdy ginie jego oficer, wszczyna rutynowe postępowanie wyjaśniające, czy śmierć miała związek z jego pracą. Jak zawsze przysłany z kraju funkcjonariusz czyści zawartość kasy pancernej szpiega. Postępowanie nie wykazało niczego podejrzanego. Bartosiak (nazwisko legalizacyjne Puszkarski) pracę w MSW rozpoczął pod koniec lat 70. Najpierw w Biurze B, zajmującym się podsłuchami, inwigilacją i czytaniem korespondencji pocztowej. W tym fachu okazał się świetny. Nic też dziwnego, że szybko przerzucono go na ważniejszy front, do Departamentu I, a konkretnie do Wydziału XI zajmującego się „przeciwdziałaniem dywersji ideologicznej”, a tak naprawdę dywersją ideologiczną. Wydziałem kieruje płk Aleksander Makowski. Do zadań Wydziału (w tym Bartosiaka) należała inwigilacja środowisk emigracyjnych, rozpracowywanie zagranicznych placówek „S”, śledzenie szlaków przerzutowych pomocy dla opozycji. Na tym polu SB udało się przejąć kontrolę nad korespondencją i przesyłkami dolarów do Polski i uplasować swego agenta w biurze „S” w Brukseli. Wydział inwigilował także opozycję w kraju. Bartosiak szczególnie przydatny okazał się w Magdalence. Potajemnie filmował i nagrywał rozmowy „rycerzy okrągłego stołu”, ale nie te przy stole, lecz te w węższym gronie, przy wódce, w kuluarach, no i „bez wiedzy i zgody” inkryminowanych. Bo trzeba wie- dzieć, że Kiszczak przezornie nakazał rejestrować wszystko, na wypadek gdyby któremuś z biesiadników wpadło do łba wymigać się z poczynionych ustaleń. Na początku 1990 r. na polecenie Kiszczaka, Bartosiak z podległymi sobie ludźmi zniszczył akta operacyjne bezpieki. Z notatek zachowanych w IPN wynika, że na jego rozkaz spłonęły akta związane z inwigilacją zagranicznej „S”, opatrzone kryptonimami „Irmina”, „Trus”, „Ekspert” i „Boraks”. W protokołach zachowały się adnotacje „zniszczono z powodu braku jakiejkolwiek wartości operacyjnej”, a tak oznaczano szczególnie cenne informacje o agentach, materiały, których ujawnienia SB obawiała się najbardziej. Zacieranie śladów przebiegało w ramach szerszej akcji trwającej jeszcze w styczniu 1991 r., na czele której stał płk Henryk Jasik, dyrektor Departamenu I. Zniszczono 1500-1800 akt. Całkowitej likwidacji uległa dokumentacja dot. współpracy wywiadu PRL ze STASI i KGB. Ale czy tylko niszczono? Otóż nie - skanowano i zapisywano na dyskietkach. Na przełomie 1989/1990 weryfikacja funkcjonariuszy SB Jacka Bartosiaka nie objęła. Zatrudniony zostaje w tworzonym Urzędzie Ochrony Państwa, awansuje na stanowisko naczelnika, ale nie Wydziału XI. Bo ten, ot tak po prostu, przemianowano na wydział antyterrorystyczny. Nadchodzi rok 1992, do MSW wkracza ekipa Macierewicza, szefem urzędu zostaje Piotr Naimski, a Bartosiak... w trybie nagłym wyjeżdża do Damaszku. Rozpoczyna się dramatyczna wojna o lustrację, pospieszne sporządzanie listy agentów. W tym wszystkim Bartosiak, już dyplomata, ma swój duży, chociaż ciągle niedoceniany udział. Szybko wyjaśnia się tajemnica ukrycia go w Damaszku, a właściwie ukrycia w bezpiecznym miejscu dyskietek, które zabrał ze sobą. Naimski w trybie pilnym wzywa Bartosiaka (wraz z dyskietkami) do Warszawy. Nie zdąży ich odzyskać. Bartosiakowi pomaga „nocna zmiana” 4 czerwca 1992 r. Kilka dni później wraca do Damaszku z triumfalnym zawołaniem na ustach: To ja obaliłem rząd Olszewskiego. A także publicznie wyrażanymi pogróżkami: Wydaliśmy wyrok śmierci na Naimskiego. Kim byli owi „my”, wyjaśniać nie trzeba. W 1995 r. Jacek Bartosiak typowany był na zastępcę szefa Zarządu Wywiadu UOP. Wspaniale rozwijającą się karierę przerywa wypadek na drodze z Damaszku. Do działalności mitotwórczej służby wykorzystują każdą okazję. Posłusznym dziennikarzom podrzucają: Dokładnie 24 października w rocznicę udanej akcji wywiezienia agentów CIA z Bagdadu w niewyjaśnionych okolicznościach zginął jeden z jej uczestników - Jacek Bartosiak, rezydent polskiego wywiadu w Libanie i późniejszy snajper jednostki „Grom” (przeszedł do „Gromu” z Petelickim i innymi uczestnikami akcji irackiej). Na drodze z Damaszku do Bejrutu zderzył się czołowo z ciężarówką, której kierowcy nigdy nie odnaleziono. Podejrzewa się, że może to być zemsta służb irackich. „Niezależni” dziennikarze odkryli również, że kierowca ciężarówki, która staranowała Bartosiaka, zbiegł z miejsca wypadku i że to libańskie służby specjalne za pieniądze Saddama przygotowały zamach. Tymczasem prawda jest nieco inna: libański kierowca został zatrzymany na miejscu wypadku. Znane są jego personalia (miał zresztą w rodzinie Polkę, utrzymującą kontakt z naszą ambasadą). Ewidentną winę ponosił Bartosiak, jadący brawurowo w miejscu, gdzie wypadki zdarzają się nagminnie. Akcja mitotwórcza trwała jednak dalej. To była ewidentna zemsta służb specjalnych Saddama za to, że zorganizowaliśmy ucieczkę amerykańskich wywiadowców z Iraku zauważył Janusz Onyszkiewicz. Do akcji wplątano Antoniego Macierewicza: iracki wywiad mógł znać dane pozwalające zidentyfikować uczestników akcji. Służby Husajna blisko współpracowały z KGB i GRU, a te z kolei do końca lat 80. kontrolowały polskie służby. Jest więc bardzo prawdopodobne, że agenci rosyjscy zdobyli w Polsce dane identyfikujące weteranów akcji z 1990 r. i przekazali je Irakijczykom. Wspaniali rycerze bezpieki To wszystko pokazuje, jak niebezpieczna i ryzykowna jest praca dla Polski w służbach specjalnych. Dlatego dane wszelkich osób biorących udział w tajnych operacjach nigdy nie mogą zostać ujawnione - podgrzewał atmosferę Gromosław Czempiński. Przypomnijmy, w październiku 1990 r., tuż przed operacją „Pustynna burza”, tj. agresją USA na Irak, Polacy pomogli wywieźć z Bagdadu kilku agentów CIA. Na miejscu akcją kierował Czempiński - wówczas podpułkownik UOP. Iracki wyczyn to przykład mniej lub bardziej rozmyślnych konfabulacji specsłużb. To był decydujący moment w stosunkach polsko-amerykańskich wspomina Czempiński. To Amerykanie przyszli po prośbie do polskich esbeków, którzy w branży szpiegowskiej mieli niebywałe osiągnięcia na skalę światową. Wdzięczny za akcję prezydent G. Bush nakłonił zachodnie rządy do umorzenia połowy z 33 mld długu Polski z czasów komunizmu. Zabiegając o przychylność Waszyngtonu, oficerowie służb pomogli w naszym wejściu do NATO. Według innego cytowanego przez prasę esbeka: Naszym zadaniem było usuwanie kamieni z drogi do NATO (...) tak naprawdę to dlatego Amerykanie widząc, że mogą na nas liczyć, poparli starania o przyjęcie do NATO. Niezawodna w takich sytuacjach „Wyborcza” cytuje innego agenta: Mówi się, że Buzek z Kwaśniewskim wprowadzili nas do NATO. Niech pan nie wierzy w te brednie. Do NATO wprowadziliśmy Polskę my. Czy to Buzek z Kwaśniewskim wywieźli amerykañską rezydenturę CIA z Iraku? Przecież to my, PRL-owscy ubecy. Akcja iracka podlega ciągłym upiększeniom i przeinaczeniom. Bohaterskie fragmenty życiorysu dorobiono nawet ludziom, którzy nigdy w niej udziału nie brali, w tym Bartosiakowi. Bo bohaterski epizod w życiorysie w nowych czasach przydawał się znakomicie. Co gorsza, wbrew elementarnym zasadom pracy wywiadu, swój udział w akcji nie tylko nagłośnili do niebywałych rozmiarów, ale ujawnili jej wszelkie szczegóły. Sukcesem polskich służb miało być przekazanie CIA opracowanej przez polską firmę szczegółowej topografii Bagdadu z obiektami wojskowymi (później zbombardowanymi przez lotnictwo USA). W rezultacie jedna ze współpracujących z firmą Irakijek została przez tamtejszą bezpiekę zlikwidowana wraz z rodziną. Henryk Jasik, ówczesny szef Zarządu Wywiadu UOP, który akcję iracką jakoby organizował, wypadku samochodowego nie miał. Na poczekaniu wymyślono więc historyjkę, że w dzielnicy, gdzie mieszka, apartament wynajął iracki dyplomata, ma się rozumieć w celu dokonania na Jasiku terrorystycznego zamachu. A propos Jasika, to on zapewniał Jana Olszewskiego, że pewien kandydat na ministra nie był współpracownikiem służb PRL-u. Wkrótce okazało się, że Andrzej Olechowski (bo o nim mowa) współpracował z Jasikami od 10 lat. część 2 za tydzień GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 A KOMENTARZE STRONA 9 Sanacja musi byæ bolesna Marian Miszalski ndrzej Niemojewski ( poeta, pisarz, publicysta współtwórca „Młodej Polski”) za młodu był żarliwym filosemitą i zażartym anty-katolikiem, w miarę jednak jak dorastał i dojrzewał nabył innej optyki. Pisał o filosemickim zboczeniu niektórych Polaków, że to “duchowe współżycie Żydów z szabes-gojami wytworzyło się na gruncie drwin. Żyd powiedział Polakowi: „Nie mogę z Tobą niczego wspólnie kochać, czcić, uwielbiać, nad niczym wspólnie cierpieć i do niczego wspólnie dążyć ale możemy wspólnie drwić ze wszystkiego. Wydrwię ci twojego Boga i twoją Ojczyznę, twoją tradycję i twoje ideały, twoje pragnienia i twoje wysiłki i obaj będziemy w y żsi ponad to wszy s t k o”. Zszedł się żydowski k p i a r z z polskim k p e m i wytworzyło się środowisko, w którym żadna wielka idea, żaden wielki czyn nie mógł dojrzeć”. Przypomniały mi się te słowo twórcy „Młodej Polski” gdy obejrzałem „środowisko” komediantów rechoczące bezmyślnie po konferansjerskim wygłupie młodego Żydka podczas wręczania nagród filmowych za role drugoplanowe. Z czego śmiała się ta aktorska gawiedź? Śmiała się ze słów „tupolew”, „opona”, „wałęsa” i „gorszy sort”. Trudno zrozumieć, co rozśmieszyło tych kpów: przecież kojarzą się z dramatami (no, może za wyjątkiem słowa „wałęsa”, które ma znaczenia także komediowe). Mimo trudności - spróbujmy jednak dociec, co tak rozśmieszyły kiepskie „środowisko” zgromadzonych komediantów. Skoro ani same te słowa, ani ich kontekst nie są śmieszne - zebraną gawiedź komediantów rozśmieszyły zapewne fakty, z jakimi się kojarzą. „Tupolew” kojarzy się z katastrofa smoleńską, „opona” - z wypadkiem prezydenta Dudy, „gorszy sort” - ze wspólnotą rozbójniczą, zamieszkującą obszar Polski obok polskiego narodu. Fakty te normalnego Polaka raczej zasmucają, niż rozweselają. No ale gawiedź aktorską „kpów, co to zeszli się z żydowskim kpem” akurat fakty te rozśmieszały… Hm. Proponujemy wesołkowi Stuhrowi, żeby do przyszłej konferansjerki wprowadził także inne rozweselające bon-moty: na przykład zamiast „Historia pisana inkaustem” - zabawnie jest powiedzieć „Historia pisana holocaustem” , albo, na przykład na jubileusz teatru żydowskiego: „O! Święcim dziś dzieñ teatru”… Albo: „Sędzia Siciñski, pardon, Rzepliñski”… Czy jidełe Stuhr będzie aż tak zabawny?.. Aj-waj, czy ta jideła, pardon, idea, przypadnie mu do gazu, pardon do gustu, czy ona zadowoli jego wy- sublimowane poczucie komory, pardon - humoru?... Wesołość ogarnęła też Komisję Wenecką, złożoną z tak „wybitnych jurystów” jak Hanna Suchocka, co to doktoryzowała się „z demokracji socjalistycznej”, a jako premier uznała Porozumienie Centrum za „partię antypaństwową”: byłem wtedy członkiem tej partii, więc za „antypaństwowca” uznany zostałem po raz wtóry: pierwszy raz przez generała Kiszczaka, co skutkowało internowaniem, drugi raz przez Suchocką, co skutkowało „inwigilacją prawicy”… Zauważyłem, że na swej europosadzie w Komisji Weneckiej Suchocka gabarytami zaczyna przypominać ostatnią „pierwszą mamełe” III RP, co by świadczyło, że pobiera się tam dużą kasę, a robi niewiele. Komisja ta, złożona z kilkudziesięciu wesołych euro-biurokratów, darmozjadów na Dr. S. Sebestyen, B.Sc., O.D. F.A.A.O. Specjaliœci Dr. O. Vencel, B.Sc., O.D. chorób oczu Dr. A. Martins, B.Sc., O.D. Dr. S. Ha, B.Sc., O.D. Dr. K. Murray, B.Sc., O.D. 1148 Winston Churchill Blvd. # B2 Oakville tel. 905-338-6633 fax 905-338-6659 tłustych synekurach płatnych z pieniędzy podatnika, tym razem zakąsiła i wypiła pod pretekstem oceny demokracji w Polsce. Teraz do „oceny” weneckich euro-pasibrzuchów „stosunkuje się” rząd polski… Niezależnie od tego, co powie - dobrze byłoby wydrukować tę ocenę na miękkim papierze toaletowym sprzedawanym po cenach promocyjnych w tych supermarketach, które nie płacą w Polsce podatków. Nie ulega wątpliwości, że „ocena” pasibrzuchów weneckich będzie teraz katowana medialnie przez poprzebieranych za dziennikarzy funkcjonariuszy „ancien regime” aż do znudzenia: będziemy rzygać Komisją Wenecką ale to dobrze zrobi narodowi na przeczyszczenie! Przeczyścić się z euroszlamu - to zdrowe. Przeczyszczenia wymaga też nasza Konstytucja z 1997 roku, uchwalona wskutek sitwy postkomuny i lobby żydowskiego. To jasne, że potrzebny jest system prezydencki - no ale co zrobić z Trybunałem Konstytucyjnym, którego obecny - normowany tą Konstytucją (prostytucją?) - status jest skutkiem spodstolnej siuchty, opartej na braku lustracji? Idiotyzm obecnego statusu tego Trybunału jest oczywisty: jest to ciało polityczne (bo wybierane przez Sejm). A jeśli tak - to głównym problemem jest odpolitycznienie Trybunału. Jak go odpolitycznić, jeśli tam, gdzie zaczynają się wątpliwości prawne zaczyna się polityka?... Dobrym rozwiązaniem byłby wymóg, aby orzeczenia Trybunału w składzie 15-osobowym były ważne tylko wtedy, gdy osiągnięto jednomyślność 13 spośród 15 sędziów. Parlament mógłby wtedy uchwalać najbardziej nawet sprzeczne z Konstytucją ustawy - i one obowiązywałyby dopóty, dopóki Trybunał nie uzyskałby tej kwalifikowanej jedności 13 głosów przeciw! W takich realiach każdorazowy Sejm, ma się rozumieć, rozzuchwalałby się coraz bardziej, uchwalając coraz bardziej sprzeczne z Konstytucją ustawy, wedle partyjniackiego widzimisię, co budziłoby zrozumiałą odrazę i wstręt do sejmowego partyjniactwa. Ogromna korzyść społeczna! Trybunał, aby uzasadnić jakoś swe istnienie i wielkie pieniądze, jakie pobierają ulokowani tam figuranci, musiałby z kolei dążyć do uzyskiwania wymaganej większości kwalifikowanej (13 głosów na 15 sędziów), aby takie ustawodawstwo kwestionować. Zmniejszałoby to upolitycznienie Trybunału, zwiększało rangę argumentacji prawniczej. Ale taka gwarancja apolityczności byłaby jeszcze słaba… Aby ją wzmocnić należałoby wprowadzić do Konstytucji całkiem nowy zapis: w przypadku stwierdzenia niekonstytucyjności ustawy przez 13 członków 15-osobowego Trybunału - wszyscy posłowie, którzy głosowali za taką ustawą karani byliby utratą diety poselskiej na trzy miesiące! Bo przecież po to właśnie biorą pieniądze podatnika, żeby stanowić prawo zgodne z Konstytucją, a nie z nią sprzeczne… Jeśli fundamentalnie partaczą robotę - nie ma forsy: won od kasy! Osobiście uważam, że takich posłów powinno się - niezależnie od pozbawienia diet - także batożyć publicznie, przy „słupkach” ustawionych pod Sejmem, jak ma to miejsce w Arabii Saudyjskiej, politycznym sojuszniku Stanów Zjednoczonych i amerykańskiej demokracji! No dobrze, ale gdyby 13 sędziów Trybunału (przekupionych łapówkami przez opozycję albo obce wywiady) umówiło sie „pod stołem”, że będą wetować wszystkie ustawy, uchwalane przez daną większość sejmową?... I na to jest rada: wtedy pozostali dwaj członkowie Trybunału mieliby konstytucyjne prawo rozstrzelać tę trzynastkę bez sądu, na mocy samej Konstytucji. Jakby nie patrzeć, przywrócenie kary śmierci przynajmniej za zdradę państwa jest niezbędna dla uzdrowienia naszej młodej demokracji, bez względu na potrzebę Sejmu czy Trybunału Konstytucyjnego. Cbdo (co było do objaśnienia) - jak piszą matematycy. A zatem: zarówno demokracja, jak i „słupek” i „cięcie po dietach”; zarówno „sejm może wszystko” – jak i „trybunał może jeszcze więcej”; zarówno „prawa człowieka” – jak i „szubienica dla zdrajców”. Tylko tak skorelowane prawo zapewni nam dobre funkcjonowanie demokracji, pod warunkiem, rzecz jasna, że stworzymy wreszcie polskie tajne służby, służące polskim interesom, żeby w polskim narodowym interesie tym demokratycznym bajzlem na pokaz mądrze kręciły. No i żeby Komisja Wenecka była przy okazji zadowolona... Marian Miszalski GŁOS POLSKI wierny naszej religii i historii SPOJRZENIA STRONA 10 GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 O największej operacji „resortowych dzieci” czyli „prześledziłem wszystkie lata działalności GW, siedem tysięcy numerów, i okazało się, że praktycznie nie ma wśród nich ani jednego bez ataku na Kościół katolicki” - Dlaczego nazwał Pan „Kościół Wyborczej” największą operacją resortowych dzieci? - Ze względu na ogromną skalę przedsięwzięcia. Prześledziłem wszystkie lata działalności „Wyborczej”, siedem tysięcy numerów, i okazało się, że praktycznie nie ma wśród nich ani jednego, w którym nie byłoby ataku na Kościół katolicki. W niektórych numerach tych ataków było nawet kilka, były to najróżniejsze oskarżenia, od pedofilii po finanse, pojawiały się także zarzuty teologiczne czy polityczne. Gdyby je wszystkie zliczyć to okaże się, że w ciągu dwudziestu pięciu lat na łamach „Wyborczej” pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy tekstów atakujących Kościół. Moja książka jest poświęcona taktykom i strategiom, których redakcja „GW” z Adamem Michnikiem na czele używała, żeby atakować Kościół, katolicyzm i chrześcijaństwo. Nawet atakom na prawicę nie poświęcono w „Wyborczej” tyle miejsca co Kościołowi. Dla czytelnika, który czyta „GW” co kilka czy kilkanaście dni i nie ma oglądu całości zagadnienia ciągłość ataków na Kościół jest niewidoczna. Sam byłem zdziwiony, kiedy zacząłem studiować to zagadnienie, kiedy zacząłem przeglądać te siedem tysięcy numerów od maja 1989 r., dopiero wtedy zobaczyłem zadziwiającą ciągłość działań redakcyjnych wyraźnie ukierunkowanych i zaplanowanych. Zobaczyłem, jak ta strategia jest konsekwentnie przez dwadzieścia pięć lat realizowana. Z dziennikarzem i publicyst¹ Arturem Dmochowskim rozmawia Mateusz Rawicz - Jakie są metody walki z Kościołem katolickim? - Jest ich tak wiele, że zdecydowałem się o tym napisać książkę. Są przewrotne, głęboko ukryte i dwulicowe. Pod warstwą tekstów pozornie pozytywnych czy pozornie katolickich ukrywa się drugi nurt, dla którego te teksty są przykrywką. „Wyborcza” nagłaśniała historie zgwałconych, skrzywdzonych dziewczynek i wykorzystywała je w walce o jak najszersze upowszechnienie aborcji. Brano jeden drastyczny przypadek i nagłaśniano go całymi tygodniami w najróżniejszy sposób, w formie newsów i komentarzy. Wypowiadali się publicyści, duchowni, pseudoeksperci i „autorytety”. Tak budowano całe kampanie. narodowej, oparciem i najważniejszym fundamentem naszej świadomości, więc siłą rzeczy stał się dla „Agory” wrogiem numer jeden. Stąd taka intensywność działań „Wyborczej”, tak duża energia rzucona do walki z Kościołem, wyrażająca się w ilości tekstów, w liczbie redaktorów, dziennikarzy, publicystów i współpracowników zajmujących się tym tematem na łamach „Wyborczej”. Redakcja „katolicka” jest dużą i ważną częścią gazety. Pojawiają się tam również duchowni, którzy dają się wykorzystywać „Wyborczej” do ataków na Kościół. - Dlaczego walka z Kościołem katolickim prowadzona przez „Wyborczą” nie przeszkadza niektórym duchownym publikować na jej łamach? stosuje multum różnych sposobów manipulacji, począwszy od kreowania „autorytetów”, a skończywszy na wykorzystywaniu metod dziennikarskich. Kiedy ma się doświadczenie w pracy redakcyjnej, widzi się, jak selekcjonuje się tematy i materiały, czy jak z rzeczy kompletnie nieistotnych i marginalnych wykreować kampanie medialne, z „igły zrobić widły”. Tak było w np. sprawach związanych z aborcją, gdzie zwykle „GW” TRAKTUJĘ MOICH KLIENTÓW JAK WŁASNĄ RODZINĘ PISEMNA GWARANCJA JAKOŚCI OBSŁUGI Krzysztof Jędrzejko Real Estate 1) $579.900 - 3 sypialnie + 4 łazienki w połowie domu z pięknie wykończonym bejsmentem, pot lights, AC, Sales Representative duży yard z ogrodem; Lisgar 5 min. od 401/ Winston Churchill, świetna lokalizacja; tel. 647.220.2050 2) $779.600, 3 sypialnie +3 łazienki uroczy dom w East Credit 5 min. przez park do Credit River; nowa [email protected] kuchnia, drewniane podłogi, 160 ft yard z ogromnym krisjed.com dekiem. wielka okazja. - Jak to było możliwe, że z jednego szczególnego przypadku tworzono atmosferę w wielu innych polskich mediach? - „Wyborcza” od początku przewodziła mediom głównego nurtu. Do dzisiaj tak jest, choć straciła na znaczeniu, np. jej nakład drastycznie spadł, z pół miliona jeszcze kilka lat temu do ledwo ponad sto tysięcy nakładu. Nadal jednak pełni rolę przewodnika, m.in. dla telewizji „mętnego” nurtu. To co napisze „Wyborcza” jest powielane przez TVN, Polsat czy telewizję publiczną, które odgrywają rolę jej pudeł rezonansowych. - Z czego wynika nienawiść „Gazety Wyborczej” do Kościoła katolickiego? - Z wrogich chrześcijaństwu korzeni ideowych środowiska „Agory”. Ci ludzie chcą przekształcić nasze społeczeństwo zgodnie że swoimi postmarksistowskimi i postmodernistycznymi koncepcjami i w tym przekształcaniu napotkali barierę w postaci Kościoła, instytucji mocno zakorzenionej w naszej świadomości. Kościół jest przecież rdzeniem polskiego patriotyzmu i świadomości - Dobre pytanie, ale trzeba by ich spytać, czy nie widzą w czym uczestniczą. Środowisko „Agory” stosuje sprytne metody, często gra na ambicji, wyszukuje duchownych, którzy czują się niedowartościowani w Kościele. Przykładem jest ks. Lemański, któremu własne ambicje przysłoniły szerszy horyzont i nie widzi tego, jak jest wykorzystywany, jak jego osobiste urazy, plany czy ambicje służą do rozbijania Kościoła od wewnątrz. Możliwość zaistnienia na scenie ogólnopolskiej, publikowania artykułów, zdobycia nazwiska to dla wielu ludzi coś cennego i wartościowego, coś czym „GW” może im zapłacić. „Gazeta” wykreowała przecież z kompletnie nieznanego proboszcza z niewielkiej miejscowości pod Warszawą autorytet, księdza, którego nazwisko znają wszyscy w Polsce. A to tylko najnowszy przykład. - Takich księży było niestety wielu… - To się zaczęło na początku lat dziewięćdziesiątych. Większość z wczesnych autorytetów „GW” zrzuciła sutannę, wymieńmy ks. prof. Stanisława Obirka czy ks. prof. Tomasza Węcławskiego. Jeden był rektorem seminarium, drugi rektorem jezuickiego Ignatianum. To były duże osobowości, znani teolodzy i możliwość zaistnienia na łamach „Wyborczej” okazała się na tyle atrakcyjna, że zapomnieli o tym, czemu ich publikacje służą. BITWA O WSZYSTKO GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 cd. ze str. 1 jako samobójstwa... i bezczelnie wzywają do nowych morderstw! A na usługach mają media (jak np. Polsat, Gazetę Wyborczą, Politykę, Newsweek), gdzie wychowankowie Michnika jak Maleszka czy Żakowski wypisują androny, a tacy jak Staszewski w Newsweeku potrafią nawet profanować pamięć o ofiarach smoleńskiej tragedii. Układ postkomuny, a ściślej grupa trzymająca władzę miała i swoje „autorytety”, również oddanych „tfurców” (nieraz byłych kibiców marksizmu)... Peerelczycy są w mniejszości, ale hojnie uwłaszczeni w 1989, mają fundusze na stypendia - nagrody Nike przyznawane za antypolskie książki. Fatalny podział na dwa „narody” Polaków i peerelczyków - niestety nie jest bajką, analizował to prof. Ryszard Legutko w „Eseju o duszy polskiej”. Jaskrawo przedstawiają to dwa tomy „Bestii” Tadeusza M. Płużańskiego, a niedawno Ewa Stankiewicz w książce „Matrix III Rzeczpospolitej. Pozory wolności” pisze: „Trzeba pamiętać, że w naszym kraju mieszkają spadkobiercy tych, którzy wyrywali ludziom paznokcie, i potomkowie tych, którzy gnili w więzieniach lub zostali straceni, na przykład Żołnierzy Wyklętych. Dzieci tych dwóch „narodów” żyją tutaj i toczą ze sobą spór...” Świat nie wie, że peerelczycy wywodzą swój ród od katów Polski i tych, co organizowali zbrodnicze „sądy na kółkach” (a są to zaledwie dwa pokolenia wstecz), podczas gdy Polacy, naród właściwy, mają korzenie w ponad tysiącletniej tradycji. To Polacy stworzyli kulturę swojej ojczyzny, a peerelczycy ją niszczyli i nadal ją degradują, usuwając z programu edukacji najważniejsze dzieła polskiej literatury. Są w mniejszości, a powstali z transplantu ok. stu tysięcy obywateli sowieckich przysłanych po wojnie przez Stalina w celu ujarzmienia Polski. Ci agenci Kremla, zwani wtedy jako „pełniący obowiązki Polaka” stworzyli system przemocy, terroru i stali się jakby trzonem „narodu” peerel- „Wyborcza” od początku istnienia prowadziła walkę z Kościołem? - Właściwie tak, aczkolwiek były różne fazy tej walki. Przez kilkanaście pierwszych miesięcy istnienia pisma próbowano kamuflować prawdziwe zamiary. Przełomem była kampania przeciwko wprowadzeniu nauki religii w szkołach. W 1990 r., kiedy rząd zdecydował o przywróceniu katechezy szkolnej, „Wyborcza” przy pomocy „Tygodnika Powszechnego” rozpoczęła ogromną, trwającą do dziś, kampanię przeciwko tej decyzji. Od tej pory ataki stały się częstsze, bardziej SPOJRZENIA czyków, powstałym też z polskich komunistów i ludzi z marginesu społecznego. Ale dziś ich potomkowie dysponują kapitałem, zagwarantowanym przy Okrągłym Stole, uwłaszczającym post-komunę i tych, co poszli na układy. Są też lepiej zorganizowani, dzięki starym służbom, i kontrolują ważne instytucje, łącznie z Trybunałem Konstytucyjnym, wykorzystanym w UE jako młot na Polskę, a Platformie służącym jako smycz dla powstrzymania naprawy państwa. I ta smycz w ręku Rzeplińskiego (ex- z Unii... Prof. Z. Krasnodębski nie wyklucza i referendum w Polsce. Naciski z Brukseli i „zalecenia” Komisji Weneckiej co do Trybunału Konstytucyjnego są ingerencją w wewnętrzne sprawy Polski, naruszają jej suwerenność. Komisja Wenecka działa jak agresorzy, nie mediatorzy. A Polacy nie mogą pozwolić, aby upadła nowa próba uzdrowienia tzw. III RP! Peerelczycy już parę razy storpedowali narodziny III RP, proklamowanej w r. 1989, choć była to zaledwie republika wsparta na klockach z PRL-u. sekretarza PZPR) oznacza dalsze zniewolenie Polski... blokuje reformy, program odnowy. A resortowe dzieci mają dziś wsparcie lewaków z UE, tych komisarzy, co demolują w ogóle kształt Europy, a nie tylko pojedynczych państw. Zdaniem prof. Legutki Bruksela podejmuje pozatraktatowe próby zmiany Unii w coś na kształt scentralizowanego państwa. Dlatego rząd Orbana czy pani Szydło nie są mile widziane w Berlinie i Brukseli. Eurosceptycyzm zatacza jednak coraz szersze kręgi, w czerwcu Anglicy wypowiedzą się na temat wyjścia I tak, w r. 1992 ową PRL-bis próbowano zlustrować i poddać dekomunizacji, lecz opór dawnej nomenklatury i prezydenta Wałęsy (Bolka) uniemożliwił ten słuszny projekt. Podobnie w r. 2007, bo wybory zmanipulowano medialnie, oszukując opinię publiczną. A w r. 2010 posunięto się nawet do fizycznej eliminacji stronnictwa patriotów w zamachu pod Smoleńskiem! Tym razem nie możemy pozwolić na kolejne unicestwienie misji odnowy Polski, której podjął się rząd PiS-u, stawiając czoła dzikiej opozycji, która nie ma programu dla Polski, a jej widoczne i trudno było już mieć wątpliwości, jakie są zamiary „Wyborczej”. - Jakiego Kościoła chciałaby „Gazeta Wyborcza”? - Dlaczego aborcja to największa bitwa „Gazety”? - Kiedy w latach dziewięćdziesiątych debatowano nad ustawą ograniczającą aborcję to intensywność publikacji o aborcji była nieporównywalna z żadnym innym tematem poruszanym na łamach „GW”. Potem to osłabło, teraz sprawy aborcyjne wracają, ale już nie tak intensywnie, jak wtedy.. - „Kościoła otwartego”, ale to jest określenie ukrywające rzeczywiste intencje pisma. Nie ma on nic wspólnego z Kościołem katolickim i chrześcijaństwem. Nazwa „Kościół otwarty” kryje w sobie podstęp, czymś co ma ukryć rzeczywiste intencje środowiska „Agory”. Kościół katolicki opiera się na Ewangelii i słowach Chrystusa: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Kościół nazywany przez „GW” otwartym nie ma nauczać, ale STRONA 11 przywódcy, jakby żywcem z mafijnej szajki, grożą rozlewem krwi i majdanem legalnemu rządowi! Nie możemy przegrać bitwy o Polskę, choć za dywizją resortowych dzieci stoją dziś tabuny lewaków z Unii Europejskiej, a także agentura ze wschodu wspierająca potomków tych, którzy niegdyś pełnili „obowiązki Polaka”. Inaczej mówiąc - musimy zanegować matrycę III RP, która była politycznym anachronizmem i doprowadziła do wynaturzenia projektu III RP w odrażającą hybrydę PRL-bis. Jakim prawem w 27 lat po tzw. upadku komuny byli członkowie PZPR-u panoszą się u władzy ? W obliczu kryminalnych zapędów peerelczyków mamy prawo do obrony. Naród polski - masowo mordowany za lat stalinizmu, ale i potem - musi w końcu skorzystać ze świętego prawa do obrony koniecznej. Nie możemy pozwolić, aby dać się wyrzynać bez końca i - w razie agresji ze strony peerelczyków - musimy stanąć w obronie tysiącletniej Polski. Wiemy jak tworzyć legiony! Ostatecznie to Polacy byli i są spadkobiercami naszej historii, Rzeczpospolitej i naszej kultury. To my musimy decydować o losie Kraju, musimy wreszcie postawić tamę uzurpatorom, owym peerelczykom, którzy od dwóch pokoleń masakrują naszą Ojczyznę. Cóż znaczą dwa pokolenia oprawców i zdrajców narodu wobec ponad tysiącletniej tradycji? Mamy prawo do obrony koniecznej!.. Polacy, zaczerpnijcie siły od tych, co zwyciężali pod Cedynią, Grunwaldem, Kircholmem, Kłuszynem, Chocimem, Połonką, Kuszlikami, Wiedniem, Zieleńcami, Racławicami, Stoczkiem, Wawrem, Iganiami, Warszawą, nad Niemnem, pod niebem Anglii czy pod Monte Cassino! Niechaj duchy ich dodadzą nam mocy do rozprawy z hałastrą KOD-u, arogancją pretorianów i z aferzystami Schetyny! Tak nam dopomóż Bóg! Greg Makowski ma być nauczany i przyjmować pokornie, to, co głosi kultura współczesna, której eksponentem jest m.in. „Gazeta wyborcza”. - Kultura współczesna też ma niewiele wspólnego z chrześcijañstwem… - Niestety dominujący w niej dziś nurt jest jego zaprzeczeniem, wywodzi się przecież z ducha oświeceniowego, ma korzenie w rewolucji francuskiej, a nie w chrześcijañstwie. Jest zdecydowanie antagonistyczna wobec Kościoła. KSIĄ¯KI na AKTUALNY TEMAT GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 Masoneria, islam, uchodŸcy czy czeka nas wielka apokalipsa? STRONA 12 dr Stanis³aw Krajski M część 5 łody Cegielski pracował w wielu radiostacjach, jako prezenter telewizji Canal+ (związanej z rodziną Rothschildów). Jak wspomina brał wtedy systematycznie heroinę i był już od niej uzależniony. Tak wspomina te czasy: "W Canal Plus mój francuski szef kiedyś zapytał: - Max, czy narkotyki nie przeszkadzajq ci w pracy? A ja na to: Przeciwnie, pomagają. A on na to: Aha. No to ca va. Kłopoty były, gdy nie zdążyłem wziąć dawki przed pracą. Prowadziłem półgodzinny program na żywo, pod grubą warstwą pudru byłem spocony i tylko myślałem, kiedy to się skoñczy? A gdy koñczyłem, diler już stał za drzwiami. Jeżeli materiał był nagrywany, to zostawała możliwość wycięcia fragmentów, gdy na przykład zamykają mi się oczy i odlatuję albo plącze mi się język”. Max Cegielski był też współpracownikiem magazynu "Nigdy Więcej" podejmującego problematykę antysemityzmu, ksenofobii, rasizmu i nietolerancji "zarówno - w czasach współczesnych, jak i w przeszłości”: promującego "ideę wielokulturowości oraz dorobek kulturalny mniejszości narodowych i etnicznych”. Z magazynem tym współpracowali: Marek Edelman, Jan Tomasz Gross, Agnieszka Holland, Michał Głowiński, Maria Janion, Jacek Kuroń, Aleksander Kwaśki, Jerzy Owsiak, Andrzej Szczypiorski, ks. Michał Czajkowski, Władysław Bartoszewski, Andrzej Zoli i Simon Wiesenthal. Ostatnio (od 2013 r.) Maks Cegielski był felietonistą tygodnika "Przekrój”. Od dłuższego czasu współpracuje też z publiczną TVP Kultura, gdzie prowadzi, między innymi program "Hala Odlotów" (zaprasza tam również znanych masonów). ADWOKACI KRZYSZTOF PREOBRA¯EÑSKI ANITA KOCUŁA SPECJALIŚCI W SPRAWACH KRYMINALNYCH I RODZINNYCH Sheraton Centre, Suite 414 Richmond Tower 100 Richmond Street West Toronto, ON M5H 3K6 416.964 -1717 tel. samochodowy 416.580-1408 Gdy narkotyki nie dały mu już żyć podjął leczenie odwykowe w jednym z ośrodków MONARU. W jaki sposób Maks Cegielski promuje islam? Po jego opuszczeniu udał się w długą podróż po świecie, czego owocem było wiele artykułów i kilka książek. Odwiedził, między innymi, Indie, Pakistan, Iran, Afganistan. Po podróży do Indii napisał pierwszą powieść pt. "Masala" (2002), w późniejszym okresie ukazały się jego książki, głównie reportaże: "Apokalipso" (2004), "Pijani bogiem" (2007), "Oko świata. Od Konstantynopola do Stambułu" (2009). Większość z tych prac to opowieści o ludziach zamieszkujących kraje islamu, o kulturze islamu, o samym islamie. Na jednym ze spotkań autorskich powstał "kolektyw muzyczny Masala Sound System”. Pierwsza płyta wydana przez ten zespół miała znamienny tytuł "Praczas & Like Orient”. Zespół występował na wielu festiwalach polskich i zagranicznych, w tym np. na Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą oraz festiwalu "Multi kulti" w Berlinie. Zespół w znacznej mierze wykonuje "muzykę arabską". Od powrotu z tych podróży Max Cegielski zaangażowany jest w wiele inicjatyw promujących "kulturę arabską”, prowadzi spotkania ze znanymi arabami, organizuje wystawy sztuki arabskiej, spotkania dyskusyjne (na temat np. współczesności i historii Turcji) itp. Książki Cegielskiego spotykają się zawsze z pozytywnym oddźwiękiem w wielkich mediach. Czasopisma i Internet, pełne są ich entuzjastycznych recenzji. Czy islamscy mistycy mog¹ być naszymi przewodnikami? Oto fragment jednej z recenzji jego książki pt. „Pijani Bogiem”: "Tym razem zabiera nas w podróż do pakistañskiego Pendżabu, aby pokazać świat islamu innego od stereotypów dmuchanych przez media w czasach wojny z terroryzmem. Mistyczny klimat zjednoczenia z Bogiem poprzez ekstatyczne tañce, transowy rytm bębnów w oparach haszyszu - to, co kojarzy się raczej z hinduistycznymi świątyniami i obrzędami, dzieje się podczas sufickich uroczystości, w grobowcach czczonych przez muzułmañskich świętych mężów. Cegielski stara się zgłębić to tajemnicze, egzotyczne oblicze islamu. Nie tylko uważnie słucha, obserwuje, korzysta z fachowej literatury, lecz przede wszystkim poznaje muzu- łmañskich mistyków, którzy stają się jego przewodnikami". A oto inny fragment tej recenzji „W Pijanych Bogiem nie poświęca jednak wiele miejsca polityce, mimo że przemyca między wierszami swoje poglądy - krytykuje amerykañską interwencję w Afganistanie, wspomina wcześniejsze rozmowy z talibami przy herbacie w afgañskiej dzielnicy Kwety. Nie próbuje ich bronić, ale podchodzi do nich z szacunkiem i dowodzi możliwości prowadzenia dialogu" (cytaty za: http://wyborcza.pl) "Te interesuj¹ce dziewczyny islamu" W książce tej znajdujemy wiele wypowiedzi, w których "oswaja" się islam. Oto przykład: "Już za pierwszym pobytem w Persji, zaraz po przyjeździe do Teheranu, byłem pod wrażeniem irañskich dziewczyn. Jechałem taksówką z dworca autobusowego, przyglądając się wielkim muralom z ajatollahem Chomeinim. Grupa ubranych w czarne stroje uczennic przechodziła przez jezdnię. Pamiętam do dziś, jak jedna z nich pomachała do mnie i uśmiechnęła się spod chusty, burząc tym jednym gestem wszystkie negatywne wyobrażenia na temat rewolucji islamskiej. Kiedy później dowiedziałem się, że więcej kobiet studiuje na uniwersytetach w Iranie niż w Polsce i więcej używa środków antykoncepcyjnych, właściwie nie byłem zdziwiony. ( ... ) Jak ktoś słusznie zauważył, dziewczyny na Zachodzie pokazują tak wiele, że przestają być interesujące". ”To islam jest tolerancyjny” Książka "Oko Świata" to życzliwa opowieść o Turcji wczorajszej i dzisiejszej. Znajdujemy tam, między innymi, wypowiedzi stanowiące swoiste hymny pochwalne na temat starej Turcji. Oto przykład: "Panował tu wynikający z islamu duch wspólnoty. Nie tylko dbano, by handlarze nie zaniżali wagi chleba i nie zawyżali cen, a ubogim wydawano posiłki, nie tylko do wysokich stanowisk mógł dojść każdy, nawet sługa, były niewolnik, ale także pochodzenie z możnych rodów niczego nie gwarantowało - potomkowie wielkich panów, czy oni sami pozbawieni łask, zarabiali często na życie, jako zwykli rzemieślnicy. Wreszcie w przeciwieñstwie do ówczesnej Europy chrześcijañskiej, w pañstwie Mehmeda panowała tolerancja religijna i pluralizm. Grupy społeczne podzielone według kryteriów wiary, a nie pochodzenia etnicz- nego, miały własny wewnętrzny system sądowniczy, same zbierały i rozdzielały podatki. W zamian za możliwość samostanowienia musiały być lojalne wobec imperium. ( ... ) To prawda, że chrześcijanom zabraniano bić w dzwony, ale czym była taka sankcja w porównaniu z krwawymi prześladowaniami heretyków na Zachodzie? Choć nowe Bizancjum mogło się wydać rajem wolności, europejskie wyobrażenia przedstawiały jego władcę, podobnie jak Dante samego Mahometa, w naj niższych kręgach piekielnych”: W innym miejscu pisze: "Często zapomina się (...), że Mehmed stworzył kosmopolityczne, a nie muzułmañskie i tureckie miasto. (...) Szczególnie dla prześladowanych wszędzie Żydów Konstantynopol był oazą spokoju, gdzie nie znano takich słów, jak getto czy pogrom. Wielokulturowość stała się szczególnie wyrazista w drugiej połowie XIX wieku". "Nawet syn sułtana należał do masonerii" Opisując ten XIX w. w Turcji, Cegielski stwierdza. „Pañstwo starało się wtedy przejąć kontrolę nad edukacją: otwierano licea i uniwersytety, gdzie mieszali się uczniowie różnych wyznañ, co budziło protesty zwierzchników wszystkich religii. Działały loże masoñskie, do których należeli nie tylko Europejczycy, lecz także muzułmanie, Arabowie i Turcy, a w pewnym momencie nawet syn Sułtana" . „Wielożeństwo nie jest takie złe" Cegielski "rozprawia się" też w tej książce z różnymi "mitami" dotyczącymi islamu. I tak np. ukazuje "prawdę" o wielożeństwie. Stwierdza, że haremy nie były "dla przyjemności", ale tylko po to, by władca miał jak najwięcej dzieci, a tym kobietom w haremach było tak dobrze, że kobiety z całego Wschodu marzyły o tym, by tam trafić. Pisze, że w poligamii żyło tylko 2,5% obywateli imperium osmańskiego, a większość z nich miała “tylko" po dwie, ewentualnie trzy żony i to z reguły" tylko wtedy ”gdy pierwsza żona się zestarzała lub nie mogła mieć dzieci”. cdn. G£OS POLSKI tygodnik patriotyczny i pro-katolicki POLSKIE SPRAWY Fundament Polski i Polaków GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 cd. ze str. 1 naszego Narodu i Ojczyzny. Poczytuje sobie za zaszczyt, że tu w Poznaniu, w siedzibie pierwszego biskupstwa na ziemiach polskich możemy razem w gronie najwyższych władz Rzeczpospolitej, episkopatu, duchowieństwa i przedstawicieli innych wspólnot religijnych zainaugurować obchody tego czcigodnego jubileuszu. Wszystkim gościom dziękuję za przybycie. To wielki święto polskości, która jest źródłem naszej dumy i radości. Kulminacją stanie się pierwsza wizyta w Polsce papieża Franciszka podczas Światowych Dni Młodzieży. Ufam, że dzięki wielkiemu zaangażowaniu będzie to wspaniały czas radości i budowania wspólnoty. Kierujemy nasze myśli ku uroczystościom poprzednim, ku obchodom Millennium w 1966 roku. Były to wyjątkowe uroczystości. My Polacy od 27 lat znajdowaliśmy się pod okupacją. Narzucona władza komunistów i Niemców. Jedni i drudzy dążyli do zerwania naszych więzów z Kościołem, wiedząc, że w ten sposób mogą przerwać więzy naszej wspólnoty. Że Naród pozbawiony duchowego wsparcia łatwo będzie zmienić w zniewoloną masę. Hitlerowcy stosowali krwawy terror, komuniści chcieli po wojnie zniszczyć chrześcijaństwo. Propagowali ateistyczną ideologię. Szykanowali i mordowali kapłanów i wiernych. Nie powstrzymali się przed internowaniem Prymasa Polski. To właśnie wtedy kardynał Wyszyński podjął myśl o tym, by ochronić naszą wspólnotę przed represjami, by ochronić ją przez wielkie narodowe rekolekcje. Zapoczątkowały je Śluby Jasnogórskie Narodu Polskiego, wprost nawiązujące do Ślubów Lwowskich króla Jana Kazimierza. Po nich nastąpiła 9-letnia Nowenna, przygotowująca Polaków do obchodów Millennium. Przed 50 laty, w kwietniu 1966 roku rozpoczęły się obchody Millennium Chrztu Polski. Uroczystości trwały, gromadząc tłumy Polaków. Śmiało można powiedzieć, że dzięki inicjatywie Papieża Tysiąclecia cały Naród Polski umocnił więź łącząca go z całym chrześcijańskim światem. Stało się tak mimo represji ze stron władz komunistycznych, które aresztowały wędrująca po kraju kopię Ikony Jasnogórskiej. Obchody milenijne z 1966 i szczególne w nich rola Prymasa Stefana Wyszyńskiego pokazały ponadczasowe znaczenie chrztu Mieszkowego i jednoczącą siłę chrześcijaństwa. Polski Naród odrzucił fałszywe hasło: Polska ludowa ukoronowaniem 1000 lat pañstwa. Polacy wybrali wtedy wierność Kościołowi i autentyczną miłość do Ojczyzny. Autorytet Kościoła i biskupów. Dzieło prymasa Wyszyńskiego otworzyło drogę do pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II i do pokojowej rewolucji „Solidarności”. Millenium dało nam Polakom poczucie suwerenności jako wolnym ludziom. Liczne wystąpienia księży i parafian w obronie swoich kościołów przez cały okres PRL, pełne zaangażowanie wiernych w budowę świątyń, spontaniczna samoorganizacja i masowy udział uroczystościach z lat 19561966, wszystkie. Wszystko to dowiodło, że drzemie w nas olbrzymia moc, której źródłem jest właśnie wspólna tożsamość - narodowa i chrześcijańska. Moc, która kilkakroć w ostatnich stuleciach ujawniała się w naszej historii. Moc, która pomagała nam przetrwać najgorsze doświadczenia. Utratę wolności obywatelskich i niepodległego państwa, próby wynarodowienia i dechrystianizacji. Moc, dzięki której w konfrontacji z nieprzyjaciółmi, zaborcami, okupantami, potrafiliśmy zwyciężyć i wyjść z tych doświadczeń jeszcze silniejsi i jeszcze bardziej zjednoczeni. Z tego niezłomnego ducha narodowego jesteśmy, byliśmy i będziemy zawsze dumni. Z tego wielkiego bogactwa chcemy i możemy dalej czerpać. Jest to też dla nas lekcja na przyszłość, że my, Polacy potrafimy dokonać wielkich, ważnych rzeczy jeśli tylko będziemy działać razem i zgodnie z łączącymi nas wartościami. Wartościami, których źródłem jest nasz chrześcijański rodowód. 1050 lat temu Polska przystąpiła do ówczesnej chrześcijańskiej wspólnoty europejskiej. Co ważne, przystąpiła dobrowolnie, ze świadomością korzyści jakie niósł ze sobą ten akt. Także korzyści politycznych. Dzięki dalekowzrocznej decyzji księcia Mieszka I, chrystianizacja dała Polsce potężny impuls rozwojowy. Państwo zyskało mocniejsze podstawy bezpieczeństwa i suwerenności. Z biegiem lat stawało się nowocześniejsze, sprawniej rządzone i spójne wewnętrznie. Głosiciele Dobrej Nowiny otworzyli przed Polakami ogromny skarbiec duchowych bogactw. Krzewili w naszej kulturze chrześcijańską wizję człowieka. Od schyłku X wieku Dekalog i Ewangelia coraz głębiej wnikały w miliony serc nad Wartą, Wisłą, Odrą, Niemnem i Dnieprem. Motywowały do budowania lepszego, bardziej ludzkiego świata. Dlatego wejście w krąg cywilizacji chrześcijańskiej w jej odmianie łacińskiej było dla nas prawdziwym przełomem. Trzy filary tej cywilizacji stały się też filarami polskiej tożsamości i kultury. Pierwszym z nich była i jest grecka filozofia, czyli umiłowanie mądrości, a więc prymat obiektywnej prawdy, narzędzia poznawania i analizowania rzeczywistości, niewzruszone do dzisiaj podwaliny rozwoju wszelkich nauk. Drugi filarem była i jest rzymska myśl prawna i ustrojowa. Idea rządów prawa, koncepcja republiki czyli państwa, które jest dobrem wszystkich wspólnie rządzących nim obywateli A także etos obywatelski, etos przywilejów, z którymi łączą się także powinności. To doskonalone przez setki lat wartości, na których w dużej mierze opiera się także nowoczesne prawo cywilne, karne, procesowe i państwowe. Trzecim filarem jest i był rdzeń myśli chrześcijańskiej - Stary i Nowy Testament, Dekalog i Ewangelia. To nowa, rewolucyjna wizja ludzkości jako rodziny. Jako wspólnoty braci i sióstr równych wobec ojca oraz jego moralnego prawa. To również wezwanie do pokoju, do żalu za popeł- STRONA 13 nione zło i do wybaczania doznanych krzywd. Przykaz przedkładania osoby ludzkiej ponad rzeczy. Ponad przyziemne korzyści i chęć posiadania. Ochrona słabszych, wezwanie do solidarnej pomocy potrzebującym i genialna zasad pomocniczości. To uznanie godności kobiet i zróżnicowanie ich wkładu jaki wnoszą w życie społeczeństw. Idea władzy i przełożeństwa jako służby oraz przekonanie, że również władcy podlegają osądowi moralnemu. Chrześcijaństwo to także unikalna koncepcja rozdziału sacrum i profanum, tego, co boskie, i tego, co cesarskie. Idea autonomii, ale i współpracy władzy świeckiej i władzy duchownej. To także instytucje uniwersytetu i szkoły ludowej, szpitala i sierocińca. To nowa wizja etyki wojskowej, medycznej, gospodarczej. A wreszcie - wyżyny kunsztu i geniuszu, na które wznieśli się zainspirowani chrześcijaństwem artyści: plastycy, architekci, muzycy i poeci. Zatem nikogo nie powinien dziwić fakt, że jedynie w obrębie tej cywilizacji pojawiły się też idee i zjawiska takie, jak koncepcja praw człowieka - przyrodzonych i niezbywalnych, konstytucjonalizm, demokratyczne państwo prawa, powszechne prawo międzynarodowe, ruch robotniczy i emancypacyjny, nowoczesny etos debaty publicznej. Wszystkie one korzeniami tkwią głęboko w dziedzictwie chrześcijańskim. Dzisiaj ów cywilizacyjny krąg wyznaczają nie tylko Ateny, Rzym i Jerozolima. Dzięki wysiłkom 30 pokoleń Polaków na mapie Christianitatis przybyły inne ważne ośrodki. To na przykład Gniezno, w którym spoczywają relikwie św. Wojciecha krzewiącego wiarę nie mieczem, a słowem. To Warszawa - stolica państwa bez stosów i wojen religijnych. Miasto, w którym Sejm Rzeczypospolitej uchwalił konfederację warszawską - pierwszy w świecie akt prawny gwarantujący powszechną tolerancję religijną. To Warszawa siedziba króla Jana III Sobieskiego, zwycięzcy spod Wiednia, oraz miasto, na przedpolach którego w roku 1920 powstrzymana została inwazja komudok.. na str. 17 FIDELIS POLONIAE CHRZEST POLSKI STRONA 14 C Marek Chrapan hrzest Polski, a raczej chrzest Polan temat nad którym długo nie zastanawiałem się jaką "drogę" opisu wybrać - poprawną politycznie od rozbiorów Polski, a właściwie od samego niezbyt jasnego chrztu Mieszka I? Czy też przedstawić swoją opinię na podstawie dostępnych w internecie informacji począwszy od pogańskich państw Słowiańskich na obecnych ziemiach nie tylko Polski. Ponieważ "poprawnością" polityczną nigdy nie grzeszyłem więc i tym razem postąpię podobnie. Na temat chrztu Mieszka I praktycznie nikt nic pewnego dotychczas nie wie. Od czasów rozbioru Polski ustalone są reguły interpretowania historii Słowian na ziemiach Europy środkowej jak i części zachodniej, a nikt dotychczas oficjalnie nie odważył się przeprowadzić dokładniejszych badań choćby np. w archiwach Watykanu. Wszystkie dostępne w Polsce informacje opierają się na bardzo skąpych pojedyńczych zapiskach wyselekcjonowanych od przedrozbiorowych badaczy (reszta zniszczona). Wygląda tak jakby władzom Polski po rozbiorowej nie zależało nie tylko na upowszechnieniu historii Słowiańskiej Polski od zarania Słowiańszczyzny, ale nawet tuszuje się, wymazuje się historię przed chrystianizacją i początkami chrystianizacji. Może to nie najlepiej świadczyć o okresie wprowadzania kultury łacińskiej na ziemiach Słowiańskich (znamy to na podstawie "Krzyżaków"). Nie ma oficjalnych prób wyjaśnienia co się stało z zapiskami (kronikami) pisanymi przez Słowian pismem - "runami słowiańskimi", a nawet część historyków nie mówiąc o "chistorykach" z całą powagą twierdzą, że "na naszych ziemiach przed chrystianizacją nie było znane pismo, była dzicz, lasy, niedźwiedzie i nic więcej, najwyżej przy granicy z Rzymem była jakaś cywilizacja". Ale już nie wyjaśniają, że jeżeli nasze ziemie graniczyły z Rzymem to znaczy, ze nie było państwa niemieckiego co potwierdzają mapy znajdujące się w archiwum Watykanu. Uczy się w szkołach historii starożytnej Grecji, Rzymu, ale ani słowa nie usłyszy się o państwach naszych prapraprzodków jak np. o państwie Samona pod koniec VI w; państwie Walluka w latach 30 VII w., które po jego śmierci w 658 r. rozpadło się na państewka m.inn. Wiślan podbitym i OCHRZCZONYM w IX w przez Świętopełka Wielkomorawskiego, który przyjął chrzest wprowadził tzw. obrządek Słowiański przez sprowadzonych z Salonik Cyryla i Metodego, państwo Goplan, związek Lędźwian itp... Były to struktury zorganizowane, sojuszami wiążące się w jeszcze większe doraźnie dla wykonania jakichś zadań jak i bardziej trwale. Tu pokazałem jedną hipotezę ekspansji Słowian na nasze obecne ziemie od wieku V n.e. Inną ukazują nauki dotychczas nie związane z historią, które jednak w wyniku postępu technicznego zostały włączone w badania historii ludzkości i które wykazują, że Słowianie byli w Europie na długo Mieszka z Wieletami, a Dobrawa namówiła go do chrztu. Jeszcze inna wersja podaje, że chrzest został przyjęty dla utrzymania szlaków handlu niewolnictwem z Arabami płacącymi srebrem - niewolnicy pochodzili z wojen stąd tyle wojen toczono. Ta wersja twierdzi że jednoczenie plemion na ziemiach Polskich przez Mieszka I i jego przodków spowodowane było właśnie chęcią wzbogacenia się na handlu niewolnikami. Mimo zwalczania tego procederu przez kapłaństwo chrześcijańskie tak w ościennych Czechach jaki i w ochrzczonej już Polsce, handel niewolnikami trwał nawet do XIII wieku. przed narodzinami Chrystusa i żyli na terenach dzisiejszych Niemiec dużo wcześniej niż Germanie. Przy pomocy najnowszych badań genealogicznych wytypowano z chromosomu męskiego Y DNA haplogrupę R1a1a jako grupę polską i R1a1a7 jako podgrupę zachodniosłowiańską żyjąca na terenie Niemiec od ok. 2700 lat p.n.e., a więc o wiele, wiele lat wcześniej niż geneza germańska. Niezależnie od wersji - było to posunięcie umożliwiające samodzielny byt państwa Polan wprowadzonego do krajów cywilizacji łacińskiej na równych prawach z ówczesnymi mocarstwami mimo płacenia "trybutu" (haraczu) na rzecz Ottona I. Nie ma zgodności w podawanych datach ślubu z Dobrawką - funkcjonują - od 960 do 967, oficjalnie przyjęto 965, jak i chrztu oficjalnie przyjęto na rok 966. Trzeba jednak pamiętać, że był to tylko chrzest Mieszka I i być może jego najbliższego otoczenia, a chrystianizacja reszty zjednoczonych plemion mogła postępować przy pomocy siły nawet w następnym tysiącleciu. Inną sprawą powitą mgłą tajemnicy jest miejsce chrztu, a zasadnicze znaczenie w naszym przypadku ma kierunek skąd przyszli kapłani celebrujący chrzest, a więc i zawiadujący tą "parafią". Co prawda podaje się, że wraz z Dobrawką przybyli jacyś księża, ale trzeba pamiętać, że Czesi nie mieli swego biskupstwa i podlegali biskupstwu germańskiemu w Ratyzbonie (słowiańskie miasto, dzisiaj zwane Regensburgiem w Bawarii), Co to ma wspólnego z Chrztem Mieszka I? Ma i to bardzo dużo. Nie mamy pisemnych uzasadnień przyjęcia chrztu. Wersje są różne, że np. "ochrona przed łupieniem pogranicza przez germañskiego margrabiego Gerona" - ludów ochrzczonych cesarz germański Otton I zakazywał najeżdżać, inna wersja twierdzi, że z uwagi na duże zagrożenie wojowniczych Wieletów (plemiona słowiańskie okolic dzisiejszego Szczecina) sprzymierzonych z Czechami próbującymi wyjść z orbity wpływów Ottona I, Mieszko poślubił córkę władcy Czech Dobrawę, neutralizując Czechy jako sprzymierzeńców Wieletów w wojnie GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 więc nie mogli przeprowadzić obrządku chrzestnego władcy państwa. Jeżeli prawdopodobne miejsca chrztu są ujmowane różne w różnych źródłach Ratyzbona, Poznań, Gniezno, Ostrów Lednicki który został oficjalnie uznany jako miejsce najbardziej prawdopodobne, to już o przeprowadzających chrzest nie wiemy nic. Można wnioskować jedynie, że byli to duchowni Germańscy. Dlaczego nie ma żadnych zapisków na ten temat? Przecież duchowieństwo było piśmienne i to w łacinie, a jakby nie było to chrzest był władcy państwa, a nie jakiegoś nie znanego plemienia. Niektóre źródła podają o rejestracji chrztu pismem "słowiańskich runów" zniszczonej jednak przez księży podobnie jak i wszystkie poprzednie zapiski dotyczące Słowian, jako pismo zawierające "szatańskie znaki". Pierwsze wzmianki o wydarzeniu pojawiają się dopiero w następnym tysiącleciu. A może już wówczas chodziło o wymazanie z historii istnienia na obecnej ziemi "niemieckiej" cywilizacji słowiańskich na długo przed Germanami? Germanie pojawili się na tych ziemiach dopiero w VIII wieku przejmując od Słowian nazwy miast, a nawet symbole jak np. „swastykę” widoczną na denarach Mieszka I. Wiemy, że w tamtych czasach Kościół Katolicki był nierozerwalnie związany z polityką, to Kościół koronował władców państw, cesarstw, to Kościół też obkładał infamią uniemożliwiając tym samym sprawowanie władzy. Wniosek nasuwa się sam, ze księża germańscy mogli uczestniczyć w germanizacji terenów ochrzczonych przez siebie usuwając wszelkie dokumenty, ślady istnienia zorganizowanych zbiorowości słowiańskich co w następnym tysiącleciu parokrotnie potwierdziło się np. podczas rozbiorów dalszą germanizacją nawet terenów rdzennych Piastów, niszczeniem śladów historycznych istnienia Państwa Polskiego, a w latach 1940 nawet likwidacją inteligencji jako nośnika pamięci narodowej. Chrystianizacja Polski była nieunikniona, a wiara w Boga pomogła Polakom przetrwać wszystkie kataklizmy nawiedzające Naród i Kraj i doczekać się obchodów 1050-lecia Chrztu w państwie co prawda znacznie okrojonym, lecz w jakiejś mierze samodzielnym i też z w miarę polskim rządem. I nie pozwólmy już więcej na powrót antypolskich "rządów". Marek Chrapan GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 R Anna Kuraœ FIDELIS POLONIAE STRONA 15 Chrzest Polski jako pierwszy Akt Intronizacji Boga w Narodzie cach Szczecina - Trzygłowa (według niektórych badaczy postać Trzygłowa powstała pod wpływem chrześcijaństwa i odnosiła się do Trójcy Świętej). Imię Świętowit - mylnie później przez kronikarzy przekształcone na Światowid - oznaczało „bóg który jest mocny”. Współcześnie coraz częściej można zetknąć się z powrotem staropogańskich wierzeń, zwłaszcza z kultem Światowida. Spotkałam się ok 966 jest nam znany już od szkoły podstawowej. W tym roku dokonało się wydarzenie, które na wieki zadecydowało o losach Narodu Polskiego. Władca Polski, Mieszko I, przyjął chrześcijaństwo jako religię państwową ze wszystkimi konsekwencjami tego aktu. Naród Polski przyjął chrzest w Imię Trójcy Świętej. Niestety nie istnieją źródła historyczne, które opisywały by to wydarzenie bądź podawały informację, gdzie ten doniosły akt miał miejsce. W 1018 r. kronikarz Thietmar pochwalił Mieszka I za roztropność i przyjęcie chrześcijaństwa. Jednakże praktycznie cała wiedza na temat przyjęcia przez Polskę chrześcijaństwa znajduje się w kronikach Galla Anonima: Gdy zaś on przystał, że porzuci ów zwyczaj pogañski [tj. porzuci to, co było w zwyczaju, dotychczasowe siedem żon] i przyjmie sakramenta wiary chrześcijañskiej, pani owa przybyła do Polski z wielkim orszakiem dostojników świeckich i duchownych, ale nie pierwej dzieliła z nim łoże małżeñskie, aż powoli acz pilnie, zaznajamiając się z obyczajem chrześcijañskim i prawami kościelnymi, wyrzekł się błędów pogañstwa i przyszedł na łono Matki Kościoła. Pierwszy więc książę Polski Mieszko dostąpił łaski chrztu za sprawą wiernej żony, a dla sławy jego chwały i zdolności wystarczy jeśli powiemy, że światłość niebieska owijała królestwo polskie. Nie było to łatwe wyzwanie, biorąc pod uwagę fakt, że Polanie byli ludnością wyznającą pogańskie wierzenia. Źródła historyczne podają, że były to najprawdopodobniej różne wierzenia monoteistyczne, jednakże w wielu kwestiach daleko odbiegające od chrześcijaństwa. W Rugii, kraju słowiańskiego plemienia Ranów, czczono boga Świętowita, a w okoli- nawet z opiniami, że istnieją ruchy, które kibicują odradzaniu się staropogańskich wierzeń w celu sprowadzenia chrześcijaństwa do jednej z wielu religii. W dawnych pogańskich wierzeniach nie były znane tematy walki duchowej, piekła i złych duchów. Rzeczywistość duchową postrzegano głównie jako walkę dobrego boga ze złym bogiem. Bóg pogański nie interesował się ludźmi. To ludzie na skutek ofiar i obietnic składanych w momentach zagrożenia skłaniali swoich bogów do działania. Chrzest Polski był bardzo radykal- nym wydarzeniem, skutkującym odwróceniem się od pogaństwa i przyjęciem w całym Narodzie wiary w Jezusa Chrystusa, podporządkowując się jednocześnie wymogom tej wiary. Ludność zobowiązana więc była żyć zgodnie z nauczaniem Jezusa Chrystusa. Władza i prawo w nowo narodzonej Polsce były podporządkowane duchowemu panowaniu Jezusa, który został uznany przez Naród tym, który dzierży władzę. Tak więc w 966 r. przez Chrzest dokonała się pierwsza Intronizacja Jezusa w Narodzie Polskim. Intronizacja - (łac. „inthronizatio” - wyniesienie na tron) określa ceremonię wyniesienia kogoś do godności królewskiej. Ceremonia ta zasadniczo składa się z dwóch części: z aktu ustanowienia króla (W przypadku osoby Jezusa nie można mówić o ustanowieniu Króla przez ludzi ponieważ Pan Jezus został ustanowiony Królem przez Boga Ojca i człowiek nic tutaj dodać, ani ująć nie może) oraz z aktu oddania się pod jego władzę. W systemach władzy monarchicznej król panował nad poddanymi w zakresie określonym prawem królewskim lub prawem danego państwa. Uznanie przez poddanych władcy i jego praw następowało poprzez złożenie mu hołdu. Ceremonia Intronizacji dotyczy także, i przede wszystkim, Pana Jezusa. Wyznajemy bowiem, że Jezus jest Królem Wszechświata, a więc Władcą nie tylko wszystkich ludzi i narodów, ale także Panem (Królem) całego stworzenia. Jego władanie jest absolutne: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28,18). Jest więc najwyższym i de facto jedynym Władcą: Królem królów i Panem panujących (por. Ap 19,16). Dzisiaj Pan Bóg na nowo wzywa nasz Naród, aby uznał Go swym Królem. Wzywa go, aby powrócił na nowo pod Jego duchowe władztwo i uznał Prawo Boże nad sobą. Według Ksiądz Jacek Międlar CM otrzymał we wtorek 19 kwietnia „całkowity zakaz jakichkolwiek wystąpieñ publicznych oraz organizowania wszelkiego rodzaju zjazdów, spotkañ i pielgrzymek, a także wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych” - poinformował ks. Kryspin Banko CM, wizytator Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Oświadczenie przesłane we wtorek Katolickiej Agencji Informacyjnej głosi: „Jako Wizytator Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy oświadczam, że w dniu 19 kwietnia b.r. ks. Jacek Międlar CM, otrzymał całkowity zakaz jakichkolwiek wystąpieñ publicznych oraz organizowania wszelkiego rodzaju zjazdów, spotkañ i pielgrzymek, a także wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych. Jednocześnie stanowczo oświadczam, że nasze Zgromadzenie nie popierało i nie popiera wszelkiego rodzajów ruchów skrajnie nacjonalistycznych. Ks. Kryspin Banko CM - Wizytator”. W sobotę ks. Międlar odprawił Mszę Świętą, po której środowiska Obozu Narodowo-Radykalnego przemaszerowały ulicami Białegostoku w związku z obchodami rocznicy powstania organizacji. Wydarzenie wzbudziło histerię lewicowoliberalnych mediów. Jego zdaniem Polskę trawi “nowotwór złośliwy”, próbujący zniszczyć polskiego, nieśmiertelnego ducha, ściśle wpisanego w wydarzenie Chrztu z 966 roku. - Ten nowotwór wymaga chemioterapii, czyli powrotu do dzie- objawień wielu mistyków, a w szczególności S.B. Rozalii Celakówny Polska jest Chrystusem Narodów. Z Polski ma wyjść iskra, która ma przygotować świat na ostateczne przyjście Pana Jezusa (por. Dz 1732). Największą tragedią, jaka wydarzyła się w ciągu ostatnich dziesięcioleci, był fakt rozdziału państwa od Kościoła, bo stanowił rzeczywistą detronizację Boga w świecie publicznym. Konsekwencją tego jest laicyzacja państwa i ustalanie praw sprzecznych z prawami Dekalogu. Boga zepchnięto na margines i pozostawiono indywidualnej sprawie serca jednostki. Dzisiaj dyskutuje się nad tym, które dziecko można zabić, a które, nie powołując się na prawa kobiet. Posłużę się tutaj świadectwem Gianny Jessen - młodej kobiety, która przeżyła aborcję. Dzisiaj walczy z tą ukrytą machiną holokaustu. Na jednej ze swoich konferencji powiedziała: Mówi się o prawach kobiet. A gdzie były moje prawa jak mnie mordowano? Dzisiaj, po 1050 latach od przyjęcia przez Polskę chrześcijaństwa, Pan Bóg woła do naszego Narodu: Polsko wracaj do Boga! Mamy Nadzwyczajny Rok Miłosierdzia. W Tym szczególnym Jubileuszu zbiega się rocznica Chrztu Polski oraz 19 listopada br. Akt Intronizacji Pana Jezusa w Narodzie Polskim. Jest to czas łaski i szansa na to, aby wrócić pod zwierzchność Boga, dając tym samym przykład światu. Nie ma lepszej drogi uczczenia 1050-lecia przyjęcia przez Polskę chrześcijaństwa jak ponowne podporządkowanie Bogu wszystkich dziedzin życia w naszym Narodzie. Zakończę cennymi słowami kardynała Raymonda Burke, wzywając tym samym wszystkich, aby nie bali stać się wojownikami Chrystusa: Kościołowi potrzeba katolików, którzy nie uznają kompromisów. Nadszedł czas walki i mocnego świadectwa wiary w Chrystusa. dzictwa, w naszym przypadku do żywego Chrystusa będącego w nierozerwalnej korelacji z Polskim Narodem. Wydaje się, że nawet największy troglodyta czy „katocelebryta”, zwłaszcza w 1050 rocznicę Chrztu Polski, tego faktu nie odważy się zakwestionować. Tym powrotem, tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm, tj. ewangeliczny aktywizm ukierunkowany w pierwszej kolejności na najbliższych, czyli naród, który z patosem święty Jan Paweł II określał mianem rodziny puentuje ks. Międlar. Księża Misjonarze: Ks. Jacek Międlar nie może występować publicznie ZDERZENIA Kim jest Allach ? - o różnicy między chrześcijaństwem i islamem STRONA 16 I Marcin Jendrzejczak slam skupia coraz więcej zainteresowania polityków, naukowców, ludzi mediów i pozostałych obywateli. Nie ma dnia by nie mówiło się o kryzysie imigracyjnym, wojnie w Syrii i Państwie Islamskim. Coraz częściej też słyszymy o krwawych zamachach. Problemy te szczęśliwie omijają jak na razie Polskę. To jednak może się skończyć, jeśli UE wymusi na nas przyjęcie islamskich imigrantów. Aby poznać motywacje muzułmanów, warto starać się zrozumieć ich religię oraz to w czym różni się ona od chrześcijańskiej. Idea pokrewieństwa między islamem i chrześcijaństwem, wbrew pozorom, nie powstała na kanwie posoborowej odnowy Kościoła. W średniowieczu chrześcijanie, wskutek niepełnego zrozumienia założeń Mahometa postrzegali często islam jako herezję, a nie odrębną wiarę. Jeszcze Dante Alighieri umieszczając Mahometa w swoim piekle za sianie niezgody, sugeruje, że był on twórcą jakiejś schizmy czy herezji, a niekoniecznie założycielem nowej religii. Współcześnie koncepcję tę odświeżył katolicki badacz islamu Louis Massignon (1883-1962). W swoich wpływowych pracach pisał on o islamie jako o religii objawionej i podobnie jak chrześcijaństwo - wywodzącej się od Abrahama. Tego typu sformułowania, często pojawiają się w wypowiedziach współczesnych duchownych i świeckich, służąc dialogowi religijnemu i politycznemu. Nie są całkiem pozbawione słuszności, ale GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 ich błędne rozumienie sprzyja naiwnemu idealistycznemu spojrzeniu na wiarę Mahometa. Koncepcja Boga Fundamentem każdej religii jest koncepcja Boga. Niektórzy zwolennicy pogłębienia dialogu międzyreligijnego twierdzą jakoby chrześcijanie i muzułmanie wierzyli w tego samego Stwórcę. Powołują się przy tym na Vaticanum II. Jak przekazuje ostatni Sobór w Deklaracji Nostra Aetate muzułmanie „oddają cześć jedynemu Bogu, żywemu i samoistnemu, miłosiernemu i wszechmocnemu, Stwórcy nieba i ziemi, Temu, który przemówił do ludzi”. W paragrafie 841 Katechizmu Kościoła Katolickiego czytamy zaś, że "Zamysł zbawienia obejmuje również tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów; oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzieñ ostateczny". Jednak fragmenty te niekoniecznie oznaczają jakoby Allach z Koranu był pełni tożsamy z Trójcą Świętą. Gdyby tak było, to islam nie byłby odrębną religią, lecz najwyżej herezją w ramach chrześcijaństwa. W to, że jest inaczej nikt już współcześnie nie wątpi. Nawet katolicy o liberalnych poglądach w tej kwestii mówią wszak o potrzebie nasilenia dialogu międzyreligijnego z muzułmanami. Fanatycy dialogu nie zamknęli ust obecnemu prefektowi Kongregacji Nauki Wiary. 6 stycznia 2007 r. będący jeszcze biskupem Ratyzbony Gerhard Ludwig Müller w swoim kazaniu stwierdził, że muzułmanie i chrześcijanie nie wierzą w tego samego Boga z powodu odrzucenia przez tych pierwszych Trójcy Świętej Pośrednictwa Chrystusa. Z kolei ks. Tomasz Jaklewicz na łamach "Gościa Niedzielnego" (lipiec 2015 r.) miał odwagę przyznać, że "islam w swoim religijnym rdzeniu jest protestem przeciw Chrystusowi, protestem przeciw obrazowi Boga, który przyniosła Ewangelia. Bóg, którego głosi chrześcijañstwo, i Bóg, którego głosi islam to dwie odmienne wizje". Trójjedyność Boga dla muzułmanów to kamień obrazy. Jak zauważa profesor Sorbony Rémi Brague na kartach książki „Prawo Boga”, w jednym z najświętszych miejsc muzułmańskich, jerozolimskiej "Kopule na Skale" znajdują się inskrypcje wymierzone przeciwko Trójcy Świętej. Sam Koran grozi chrześcijanom potępieniem, właśnie za kwestionowanie absolutnej jedyności Boga. „Oto, zaprawdę, kto daje Bogu współtowa- POLSKIE SPRAWY Fundament Polski i Polaków GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 cd. ze str. 13 nistycznego barbarzyństwa na Europę. To Toruń i Frombork - miasta związane z Mikołajem Kopernikiem, kanclerzem kapituły warmińskiej, sprawcą jednego z największych przełomów w dziejach myśli ludzkiej. To Kraków - miasto św. biskupa Stanisława ze Szczepanowa, mężnego głosiciela moralnych powinności władz publicznych, miasto Akademii Krakowskiej i księdza Pawła Włodkowica - jednego z najwybitniejszych teoretyków tolerancji religijnej. To Kraków Karola Wojtyły - świętego papieża Jana Pawła II, który w całym znaczeniu tego wyrażenia wprowadził Kościół w drugie tysiąclecie. To Poznań - stolica biskupia Wawrzyńca Goślickiego, XVIwiecznego autora oryginalnych koncepcji ustrojowych, którymi inspirowali się twórcy amerykańskiej Konstytucji oraz wielu innych przeciwników monarszej samowoli. To Brześć Litewski - miejsce zawarcia unii kościelnej, będącej jednym z największych wysiłków na rzecz pojednania chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu. To Częstochowa - miasto, które trzeba odwiedzić, aby zrozumieć szczególną pozycję i szacunek, jakimi cieszą się w Polsce kobiety. Miasto, w którym u stóp największego w Polsce obiektu kultu, przed ikoną Jasnogórskiej Pani, rozbrzmiewa wciąż Bogurodzica - pieśń uważana za rzyszy, temu Bóg zabronił wejścia do Ogrodu! Jego miejscem schronienia będzie ogieñ” - czytamy w świętej księdze islamu (Sura 4:72). „Cechy” Boga Różnice dotyczą nie tylko kwestii ontologicznych, lecz także - jeżeli można tak powiedzieć - „charakteru” Boga. Dla muzułmanów obca jest koncepcja Stwórcy jako Ojca, sugerująca wszak pewną „rodzinną” bliskość między Stwórcą, a człowiekiem. Słowa „Ojciec” nie ma wśród 99 imion Allacha, zauważa Alain Besançon w słynnym tekście „What kind of Religion is Islam?" opublikowanym przez „Commentary” w 2004 r. „Całe to bogactwo samoobjawienia się Boga, które stanowi dziedzictwo Starego i Nowego Przymierza” - pisał św. Jan Paweł II w książce „Przekroczyć próg nadziei” - „w jakiś sposób zostało w islamie odsunięte na bok. Bóg Koranu obdarzany zostaje najpiękniejszymi imionami, jakie zna ludzki język, ale ostatecznie jest to Bóg pozaświatowy, Bóg, który pozostaje tylko Majestatem, a nie jest nigdy Emmanuelem, Bogiem-z-nami. Islam nie jest religią odkupienia”. STRONA 17 pierwszy polski hymn państwowy. To setki miejscowości, szczególnie na dawnych Kresach, w których mniejszości etniczne i religijne żyły obok siebie w pokoju. To wreszcie miejscowości, z którymi wiążą się życie i twórczość wielu naszych rodaków - światowej sławy artystów, literatów, uczonych i wynalazców. Ludzi, którzy w imponujący sposób spłacili dług wdzięczności wobec kultury, która ich ukształtowała. Cywilizacja chrześcijańska od 1050 lat współtworzona i ofiarnie broniona przez Polaków - jest wynikiem tytanicznej pracy i walki milionów ludzi. Efektem wielu dociekań i eksperymentów, historycznych prób i błędów. Jest tworem dojrzałym, uniwersalnym, wywierającym przemożny wpływ na całą ludzkość. Nie jest skamieliną. Wciąż organicznie się rozwija. Swoich młodych liści i pędów potrzebuje tak samo, jak ukrytych korzeni. Potrzebuje też pośredniczącego między nimi pnia, czyli naturalnej syntezy starego i nowego. Drzewo można ściąć. Można zatruć jego korzenie i patrzeć, jak usycha. Nie wymaga to wielkiego wysiłku i nie zajmuje wiele czasu. Jednak zasadzenie drzewa nowego, oczekiwanie na jego wzrost i owoce – to proces długotrwały. Dlatego niszczenie podstaw naszej cywilizacji oraz próby zastępowania ich innymi, niespójnymi, luźno naszki- cowanymi koncepcjami – zawsze było i zawsze będzie okupione ogromem cierpień i zniszczeń. Najdobitniej dowiódł tego wiek XX i dwa straszliwe w skutkach projekty ideologiczne: komunizm i nazizm. Wiek XXI szybko postawił nas wobec nowych, trudnych wyzwań. W warunkach globalnej wioski naturalna rywalizacja odmiennych modeli cywilizacyjnych osiągnęła niespotykaną dotąd intensywność. W Polsce i w Europie toczą się debaty dotyczące tego, jak odnieść się do tych nowych wyzwań. Osobiście uważam, że w tej sytuacji warto przede wszystkim zaufać sile naszej tożsamości. Sięgnąć do bogatego skarbca myśli, doświadczeń i rozwiązań wypracowanych w połączonym nurcie dwóch wielkich tradycji: greckorzymskiej i judeochrześcijańskiej. To one powinny być podstawą naszych działań. Owszem, podstawowym obowiązkiem Prezydenta, Senatu, Sejmu i Rządu Rzeczypospolitej jest troska o naszą teraźniejszość. O Polskę i Europę, w których godność, prawa i aspiracje wszystkich obywateli są szanowane i chronione. O Polskę i Europę, w których nad rywalizacją i grą interesów powinna górować solidarność, poczucie wspólnoty. Jednak równie ważnym zadaniem jest dla nas troska o jutro. O zachowanie i dalszy wzrost naszego dziedzictwa tolerancji i otwartości, naszej wolności, naszej materialnej i duchowej siły. Jesteśmy tu dzisiaj razem. W piastowskim Poznaniu - kolebce naszego państwa i narodu, kolebce naszej wspólnoty - w 1050. rocznicę chrztu Mieszka. Jesteśmy tu, ponieważ rozumiemy ciążącą na nas odpowiedzialność. Odpowiedzialność zarówno wobec historii, jak i wobec przyszłych pokoleń Polaków. W przededniu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej papież Jan Paweł II wskazywał, że jest to dla naszego narodu wielka szansa na duchowe ubogacenie Zachodu - tego samego Zachodu, który niegdyś przekazał nam wiarę chrześcijańską. Europa potrzebuje Polski, a Polska potrzebuje Europy - mówił Ojciec Święty. Dlatego też - oddając hołd naszym dalekowzrocznym poprzednikom sprzed 1050 lat - pragnę dzisiaj z całą mocą wyrazić przekonanie, że idąc za wskazaniem naszego wielkiego rodaka, Polska jest i pozostanie wierna swojemu chrześcijańskiemu dziedzictwu. W nim mamy bowiem wypróbowany, mocny fundament dla przyszłości. Jaki jest zatem najważniejszy atrybut islamskiego Bóstwa? Zdaniem Rémi Brague’a, jest to Wszechmoc. Rozumie się ją bez związku z ojcostwem. „W islamie Allach nie jest ojcem, tu pozostaje sama wszechmoc. Stworzenie ukazuje właśnie ją, a nie piękno Stwórcy. Ta moc częściej przejawia się w zdolności niszczenia, XVI wspomniał o tym, cytując zresztą pracę innego badacza, wywołał pełne gwałtowne protesty muzułmanów. Co ciekawe, protestujący nie stronili od przemocy, sprzecznej, jak zauważył papież z naturą Boga. Koran neguje także explicite Bóstwo Chrystusa: "oni powiedzieli: "Miłosierny wziął Sobie syna!" Popełniliście rzecz potworną! Niebiosa omal nie rozrywają się, a ziemia omal nie popęka szczelinami, a góry omal nie rozpadną się w proch od tego, iż oni przypisali Miłosiernemu syna.” (Sura 19:88-93). W islamie Pan Jezus przedstawiony jest tylko jako jeden z proroków, posłańców. Jak zauważa Besançon, muzułmanie nie uważają Go ani za Boga ani za Pośrednika między Stwórcą a ludźmi. Idea religijnego pośrednictwa jest bowiem islamowi obca. Odrzucają także realność Jezusowej śmierci na krzyżu. Chrystus nie jest zresztą jedyną Postacią, w którą wprawdzie wierzą zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie, ale przypisują im inną rolę. Przykładem może być choćby Abraham. Zdaniem muzułmanów zbudował on… świątynię AlKaba - miejsce muzułmańskich pielgrzymek. niż budowania” - twierdzi francuski filozof w „Prawie Boga”. Ta absolutna transcencencja Allacha przekracza nawet… rozum. Tak twierdził Ibn Hazan - XI-wieczny uczony andaluzyjski. Jego zdaniem Bóg nie jest w żaden sposób zmuszony do objawiania prawdy. Gdy Benedykt Przemówienie Prezydenta Andrzeja Dudy wygłoszone 14 kwietnia 2016 r. podczas posiedzenia Zgromadzenia Narodowego w Poznaniu z okazji 1050-lecia Chrztu Polski. W jaki jednak sposób muzułmanie mogą głosić swoje teorie o Abrahamie, Chrystusie czy innych postaciach uznawanych przez judaizm i/lub chrześcijaństwo? Czyż ich żywoty nie zostały opisane w odmienny sposób w świętych księgach żydowskich i chrześcijańskich? Odpowiedzią na to pytanie jest oskarżenie chrześcijan i żydów o niezachowanie oryginalnego przekazu czy wręcz sfałszowanie własnych pism. Ale o tym już szerzej w kolejnym artykule. Marcin Jendrzejczak G£OS POLSKI dla myœl¹cych redaguje Wies³aw Magiera KRONIKA KATOLIKÓW STRONA 18 GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 Objawienia na warszawskich Siekierkach P ani Władysława Papis co miesiąc od lat opowiadała publicznie historię objawień Pana Jezusa i Maryi w czasie okupacji niemieckiej i tuż po wojnie. 12-letnia Władzia Papis modliła się w 1943 r. o ocalenie żydowskiego chłopca, który uciekł z getta, a także o pomoc dla umysłowo chorego sąsiada, któremu dokuczali rówieśnicy. Na początku dziewczynce nikt nie wierzył. Wysłano ją nawet na serię badań psychologicznych. Lekarze orzekli jednak, że 12-latka jest zdrowa. Wkrótce Władzia zaczęła w miejscu objawień (warszawskie Siekierki) organizować wspólne modlitwy. Potem poprosiła katechetę o zbudowanie tam kaplicy. Twierdziła, że chce tego Matka Boska. Innym razem dziewczynka przepowiedziała, że wojna skończy się w 1945 roku. 2 września 1943 miała otrzymać szczególne objawienie. „Obieram tu ten dzieñ za święto Matki Boskiej Młodzieży. Syn mój umarł w młodości, więc matki, którym synowie poginęli, módlcie się i proście dziś, bo dziś jest wasze święto” - miała powiedzieć Matka Boska. Kard. Stefan Wyszyński miejsce widzeń powierzył zakonowi pijarów w 1980 r. Cztery lata później kard. Józef Glemp poświęcił plac pod budowę kościoła. Sanktuarium wzniesiono w 1997. Od tamtej pory każdego roku na początku września odbywa się tam msza inaugurująca nowy rok szkolny. Uczestniczą w niej uczniowie, nauczyciele i władze oświatowe. Objawienia trwały od 3 maja 1943 do 15 września 1949 r. Maryja mówiła: „Weźcie krzyż i różaniec, idźcie po drodze ciernistej, a dojdziecie do zbawienia”. Pan Jezus nakazywał, aby ludzkość się nawróciła, w przeciwnym razie ludzie zaznają strasznej kary. Mówił o wielkim Miłosierdziu Bożym i zalecał, aby codziennie odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia oraz Koronkę do Najświętszych Ran Pana Jezusa. W ostatnich objawieniach Pan Jezus powiedział: „Krzyżują mnie wszyscy, którzy mnie znieważają. Wy Słowo Pańskie na Niedzielę nagradzajcie mi za nich. Broñcie mnie, albowiem Ja was kiedyś obronie. Wynagradzajcie mi, albowiem świat zaginie. Nie odchodźcie ode mnie wy, którzy mi służycie. Żądam wzajemnej miłości”. Fakt pierwszych objawień Maryi właśnie w maju na warszawskich Siekierkach pani Władysława naświe- „Matka Boża wybrała to miejsce w Warszawie, w tej peryferyjnej dzielnicy, właściwie osadzie dołączonej do Warszawy w 1916 r., położonej pomiędzy uprawnymi polami nad rzeczką Wilanówką, chociaż Polska jest wielka” - mówiła pani Władysława. Na pytanie uczestniczki spotkania, jakie orędzie Matki Bożej lub Pana 3 MAJA, NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY KRÓLOWEJ POLSKI NA WARSZAWSKICH SIEKIERKACH tliła w dwóch aspektach. Jeden z nich to trwające w maju w każdym domu na Siekierkach modlitwy litanią loretańską i śpiewem pieśni maryjnych, a także „nabożeństwa majowe” śpiewane przez dzieci i młodzież przy przydrożnym krzyżu. - Modlitwy te miały miejsce tak przed wojną, jak i po wojnie, a prawie w każdym domu znajdował się ołtarzyk z figurą lub obrazkiem Maryi - mówiła pani Władysława podczas spotkania w 2013 r. Drugi aspekt to fakt powstania w getcie warszawskim 19 kwietnia 1943 r., a jednocześnie obecność ukrywającego się na Siekierkach w tym czasie chłopca żydowskiego, którego dokarmiały sąsiadki Władzi. Istotną dla faktu pierwszego objawienia Maryi 3 maja 1943 r., zdaniem pani Władysławy, mogła być też jej modlitwa po pacierzu wieczornym tego dnia właśnie za tego żydowskiego chłopca oraz drugiego jeszcze chłopca, chorego umysłowo. Ewangelia wg św. Jana J 13, 31-33a. 34-35 Przykazanie nowe daję wam Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: «Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali». Jezusa było dla wizjonerki najważniejsze, p. Władzia odpowiedziała, że wszystkie były jednakowo ważne. Matka Boża prosiła o modlitwy wynagradzające, zaś 8 września 1949 r. Pan Jezus prosił o modlitwy wynagradzające za wszystkich, którzy Go znieważają. 15 września 1949 w ostatnim orędziu Pan Jezus powiedział: „Przyszedłem wam przypomnieć, że jestem z wami. Odchodzę, a wy zanoście prośby do Matki Mojej, bo ona was teraz słucha” - dodała p. Władysława. Odpowiedziała na pytanie innej uczestniczki spotkania, że absolutnie nie czuła żadnego strachu ani obawy podczas objawień, przeciwnie, była bardzo szczęśliwa ze spotkań z Maryją i Jezusem. Pani Władysława podkreśliła fakt, że pomimo zbierającej się na Siekierkach dużej ilości mieszkańców Warszawy na modlitwach na Anioł Pański w południe oraz po południu, chociaż czasami zbierało się 100, 200, 300 osób, nikt nie został aresztowany przez okupantów niemieckich. Pomimo, że ludzie ze Starówki i z Czerniakowa musieli przechodzić obok posterunku niemieckiego, gdyż innej drogi na Siekierki nie było, docierali oni wszyscy na miejsce objawień i modlitwy. Mieszkańcy Warszawy pozyskiwali wiadomości o objawieniach na Siekierkach od mieszkańców Siekierek, dostarczających mleko do Warszawy i na Pragę, dodała pani Władzia. Wizjonerka zwróciła też uwagę, że w Warszawie już przed wojną i w czasie wojny znana była koronka do Bożego Miłosierdzia, rozpowszechniana w mieście wraz z obrazkami Pana Jezusa Miłosiernego. W kościołach można było widzieć te obrazy. W czasie wojny zaś Warszawa modliła się w kościołach i przy kapliczkach, a w podwórkach ustawiano figury Matki Bożej i Pana Jezusa i ołtarzyki lub zawieszano w bramach małe kapliczki, które skupiały mieszkańców kamienic na modlitwie. Siekierkowskie Sanktuarium odwiedził Prymas tysiąclecia, ks. kard. Stefan Wyszyński w maleńkiej jeszcze kaplicy na miejscu objawień na Siekierkach i jego słowa: „Jeśli nie ja, to mój następca zbuduje w tym miejscu świątynię, aby Matka Boża otrzymała tu należną chwałę”. - W 50. rocznicę pierwszego objawienia zadzwonił pierwszy dzwon, ufundowany przez Ojców Pijarów z Włoch, pobłogosławiony przez Generała Pijarów i Papieża Jana Pawła II na Watykanie. Dzwon ten zadzwonił po raz pierwszy 3 maja 1993 r. - dodała p. Władysława. Pani Władzia wspominała też czasy powojenne i starania mieszkańców i jej osobiste, podejmowane w celu możliwości odprawiania mszy świętych i nabożeństw w kaplicy na Siekierkach z uwagi na znaczną odległość, dzielącą Siekierki od warszawskich kościołów. Mówiła o swojej pracy w szkole w charakterze katechetki. Pani Władysława, franciszkańska tercjarka to skromna, zwyczajna osoba. W Sanktuarium animuje modlitwę Władysława Papis w czasie czuwań i adoracji Najświętszego Sakramentu. Można ją też spotkać na nabożeństwach franciszkańskich i ku czci św. Antoniego w kościele Ojców Bernardynów na ul. Czerniakowskiej. Spotkania z panią Władysławą Papis w Sanktuarium na warszawskich Siekierkach to prawdziwe lekcje religii i historii tego miejsca i Warszawy. Orędzia i przesłania, otrzymane przez panią Władysławę znajdują się na stronie internetowej Sanktuarium Siekierki . Anna Dziemska Z ostatniej chwili: Katolicka wizjonerka Władysława Papis zmarła kilka dni temu - 16 kwietnia w wieku 86 lat. KRONIKA KATOLIKÓW Dramatyczny list arcybiskupa Lengi na temat kryzysu w Koœciele GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 N Oświadczenie z 2015 r. iestety w naszych czasach staje się coraz bardziej oczywiste, że Sekretariat Stanu w Watykanie obrał kurs politycznej poprawności. Dziś głos większości biskupów przypomina raczej milczenie baranów w obliczu rozwścieczonych wilków, podczas gdy wierni pozostawieni są samym sobie niczym bezbronne owce - pisze abp Jan Paweł Lenga, emerytowany biskup Karagandy. opiekę duszpasterską nad wiernymi w 81 miejscowościach. Następnie przez 20 lat pełniłem posługę episkopatu, początkowo jako biskup pięciu państw Azji Centralnej, zajmujących teren ok. 4 milionów kilometrów kwadratowych. Poniżej przedstawiamy pełną treść dramatycznego listu otwartego arcybiskupa Lengi: Refleksje na temat niektórych aktualnych problemów kryzysu Kościoła Katolickiego Znałem osobiście wielu kapłanów, którzy byli więźniami stalinowskich więzień i obozów, i którzy mimo wszystko zachowali wierność wobec Kościoła. W okresie prześladowań z miłością wypełniali oni swój kapłański obowiązek głoszenia doktryny katolickiej, a jednocześnie wiedli godny żywot, naśladując Chrystusa, swojego niebiańskiego Nauczyciela. Ja sam ukończyłem moje studia kapłańskie w podziemnym seminarium w Związku Sowieckim, zarabiając jednocześnie na chleb pracą własnych rąk. Zostałem wyświęcony na księdza potajemnie, pod osłoną nocy, przez bogobojnego biskupa, który sam cierpiał prześladowania za wiarę. Już w pierwszym roku mojego kapłaństwa zostałem wydalony przez KGB z Tadżykistanu. Później, podczas mojego 30-letniego pobytu w Kazachstanie, przez 10 lat służyłem jako kapłan, sprawując W W trakcie mojej posługi episkopatu pozostawałem w kontakcie ze św. papieżem Janem Pawłem II, z licznymi biskupami, kapłanami i wiernymi w wielu krajach i w wielu rozmaitych okolicznościach. Byłem członkiem synodów biskupich w Watykanie, które poruszały kwestie Azji i Eucharystii. To wszystko i inne doświadczenia dają mi podstawę ku temu, aby wyrazić moją opinię na temat aktualnego kryzysu Kościoła katolickiego. Moje przekonania podyktowane są miłością do Kościoła i pragnieniem Jego prawdziwej odnowy w Chrystusie. Jestem zmuszony wybrać formę listu otwartego, ponieważ każda inna forma wypowiedzi napotkałaby na mur absolutnego milczenia i lekceważenia. Jestem świadomy reakcji, z jakimi może spotkać się mój list otwarty. Jednakże głos sumienia nie pozwala mi milczeć, gdy Boże dzieło jest poniewierane. Jezus Chrystus założył Kościół katolicki i pokazał słowem oraz czynem, jak powinno się wypełniać wolę Boga. Apostołowie, którym przekazał On władzę w Kościele, wypełniali gorliwie powierzone im zadanie, cierpiąc za głoszoną przez siebie Prawdę, ponieważ „bardziej słuchali Boga niż ludzi“. Niestety w naszych czasach staje się coraz bardziej oczywiste, że Sekretariat Stanu w Watykanie obrał kurs politycznej poprawności. Niektórzy nuncjusze stali się na szczeblu kościoła światowego propagatorami idei liberalizmu i modernizmu. Biegle opanowali oni zasadę „sub secreto Pontificio“, przy pomocy której ucisza się biskupów i manipuluje nimi. Biskupom daje się do zrozumienia, że to, co powiedział nuncjusz, jest rzekomo życzeniem papieża. Przy pomocy tych metod dokonuje się rozłamu między biskupami, tak iż czasami biskupi danego kraju nie są w stanie jednym głosem, w duchu Chrystusa i Kościoła, wypowiadać się w obronie wiary i moralności. Aby nie popaść w niełaskę u nuncjuszy, niektórzy biskupi przyjmują ich zalecenia, mimo iż opierają się one czasem wyłącznie na własnych słowach tych nuncjuszy. Zamiast z gorliwością szerzyć wiarę i z odwagą głosić naukę Chrystusa, biskupi zgromadzeni na posiedzeniach konferencji episkopatu zajmują się często sprawami, które nie leżą w naturze obowiązków następców apostołów. Na wszystkich szczeblach Kościoła obserwuje się widoczny zanik „sacrum“. „Duch świata“ pasie pasterzy. Grzesznicy pouczają Kościół w kwestii tego, jak powinien im służyć. W swoim zakłopotaniu pasterze przemilczają aktualne problemy i opusz- czają owce, które w rzeczywistości pasą się same. Świat jest kuszony przez szatana i sprzeciwia się nauce Chrystusa. Bez względu na to pasterze są zobowiązani do tego, aby „w porę i nie w porę” nauczać całej prawdy o Bogu i człowieku. Pod rządami ostatnich świętych papieży można było zaobserwować w Kościele olbrzymi nieład w kwestii czystości doktryny i świętości liturgii. W liturgii Jezus Chrystus nie odbiera należnej Mu, widzialnej czci. W wielu konferencjach episkopatu najlepsi biskupi traktowani są jako „persona non grata“. Gdzie podziali się współcześni apologeci, którzy w sposób wyraźny i zrozumiały ukazywaliby ludziom zagrożenia wiążące się z utratą wiary i zbawienia? W dzisiejszych czasach głos większości biskupów przypomina raczej milczenie baranów w obliczu rozwścieczonych wilków, podczas gdy wierni pozostawieni są samym sobie niczym bezbronne owce. Ludzie rozpoznawali Chrystusa jako tego, który mówił i działał, jako tego, który miał władzę i tę władzę przekazał On swoim Apostołom. W dzisiejszym świecie biskupi muszą wyzwolić się ze wszystkich ziemskich więzi i - odprawiwszy pokutę - nawrócić się do Chrystusa, aby umocnieni Duchem Świętym mogli Go odważnie głosić jako jedynego Zbawiciela. Na końcu każdy będzie musiał złożyć Bogu rachunek z tego, co uczynił i czego zaniechał. Wydaje mi się, że ten słaby głos wielu biskupów jest skutkiem tego, że w ramach procesu wyboru nowych biskupów kandydaci nie są wystarczająco sprawdzani, szczególnie w kwestii ich niewątpliwej niezłomności i nieustraszoności w obronie wiary, ich wierności wielowiekowej Tradycji Cud Euchrystyczny w Indiach połowie listopada 2015 r. w Vilakannur, indyjskiej wsi w prowincji Kerala miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Podczas porannej Mszy św. na hostii używanej przez tamtejszego proboszcza pojawiła się twarz Chrystusa. Od 13 listopada, kiedy wydarzył się ten cud, do kościoła pw. Chrystusa Króla w Vilakannur zmierzają tysiące pielgrzymów. Założona w 1962 r. parafia liczy ponad 500 rodzin. Archidiecezja Tellicherry powołała specjalną komisję, która ma zbadać tą sprawę. Arcybiskup George Valiaattam zalecił proboszczowi, ks. Thomasowi Pathickal, żeby na razie hostia STRONA 19 cd. na str. 26 była zamknięta w tabernakulum. Ksiądz proboszcz relacjonując cud z 13 listopada powiedział, że w trakcie Podniesienia podczas porannej Mszy św. zwrócił uwagę na fragment dużego kawałka chleba użytego do konsekracji. – Stał się duży i jaśniejszy, wkrótce pojawiła się twarz – powiedział ks. Pathickal. Mszę sw. kontynuował już przy użyciu innej hostii. "Cudowna" hostia z kościoła pw. Chrystusa Króla w Vilakannur. Po jej zakończeniu kapłan umieścił hostię w monstrancji i wystawił na ołtarzu do adoracji. O godzinie 11-tej, zgodnie z poleceniem metropolity Tellicherry, przeniósł ją do tabernakulum. POLSKA I REALIA W s³u¿bie doktryny Wolfowitza STRONA 20 O Bohdan Piętka część 2 biecanego stanowiska Kwaśniewski jednak nie dostał po zakończeniu kadencji prezydenckiej, ośmieszając się w oczach przywódców państw poważnych. Dlatego nikt nie powinien się dziwić, że w gronie państw poważnych Polska jest traktowana - z tytułu swoich zasług w walce o „demokrację” w Afganistanie, Iraku, a ostatnio na Ukrainie jako państwo niepoważne, a nawet bardzo niepoważne. Nikt z polskich publicystów - nawet Michalkiewicz - nigdy nie poruszył otwarcie kwestii tego, o co walczyła Polska w Afganistanie, Iraku, a teraz na Ukrainie. W realizację jakiej idei, przez kogo sformułowanej i interesom kogo służącej zaangażowały się polskie elity polityczne po 1989 roku. Słowem, nie poruszono otwarcie zagadnienia polskiego zaangażowania w realizację doktryny Wolfowitza. Doktryny Wolfowitza i Ledeena W 1989 roku amerykański politolog Francis Fukuyama - wówczas jeden z czołowych ideologów neokonserwatyzmu - opublikował esej „Koniec historii?”, który stał się następnie podstawą książki „The End of History and the Last Man” (1992). Opierając się na poglądach Hegla, Fukuyama postawił tezę, że proces historyczny zakończył się wraz z upadkiem ZSRR i obozu państw socjalistycznych. Według Fukuyamy liberalna demokracja i neoliberalny kapitalizm miały być najdoskonalszym z możliwych do urzeczywistnienia ustrojów. Wychodząc z tego założenia amerykańscy neokonserwatyści stanęli na stanowisku, że takie standardy ustrojowe jak demokracja, prawa człowieka i neoliberalizm gospodarczy powinien przyjąć cały świat, a Stany Zjednoczone powinny być strażnikiem tego doskonałego globalnego porządku. Po agresji USA na Irak w 2003 roku Fukuyama zrewidował swoje stanowisko i stał się krytykiem neokonserwatyzmu, porównując go do leninizmu. Porównanie to nie jest bezzasadne, aczkolwiek bardziej precyzyjne wyda- je się porównanie neokonserwatyzmu z trockizmem niż z leninizmem. Twórcami amerykańskiego neokonserwatyzmu są bowiem byli trockiści nawróceni w latach 60. i 70.XX wieku na neoliberalizm (Daniel Bell, Nathan Glazer, Irwing Howe, Irwing Kristol).Ekstremizm ich ideologii polega na tym, że walka o globalne urzeczywistnienie porządku demoliberalnego i jednobiegunową dominację USA w świecie jest pojmowana wedle szablonu trockistowskiej „permanentnej rewolucji”. Najpełniej ideologiczny ekstremizm neokonserwatystów ujawnił się w tzw. doktrynie Wolfowitza. Jest to nieoficjalna nazwa nadana tajnemu dokumentowi „Defence Planning Guidance”, którego autorami byli Paul Wolfowitz i Lewis Libby - reprezentujący najbardziej skrajne skrzydło neokonserwatyzmu, a zarazem wpływowi przedstawiciele lobby żydowskiego w USA i zwolennicy skrajnie proizraelskiego nastawienia polityki amerykańskiej. Założenia dokumentu „Defence Planning Guidance” zostały ujawnione 8 marca 1992 roku przez „The New York Times”. Wolfowitz i Libby zalecali prowadzenie przez USA agresywnej, jednostronnej polityki zagranicznej, z wojnami prewencyjnymi włącznie, celem zachowania pozycji USA jako jedynego globalnego supermocarstwa. Za kraje wrogie uznali te państwa, które nie podporządkują się globalnej hegemonii USA. Chociaż nie wymienili ich z nazwy, wiadomo było, że chodzi m.in. o takie państwa jak Rosja i Chiny. Doktryna Wolfowitza została rozwinięta przez innego ideologa neokonserwatyzmu, także powiązanego z lobby izraelskim w USA, Michaela A. Ledeena. Swoje poglądy na politykę zagraniczną USA Ledeen, podobnie jak Wolfowitz, sformułował na początku lat 90. XX wieku. Zostały one jednak ujawnione dopiero w 2002 roku przez publicystę Jonaha Goldberga na łamach „National Review” w artykule „Bagdad powinien być zniszczony, część druga” („Baghdad Delenda Est, Part Two”). Wedle Goldberga Ledeen ujął swoją doktrynę w jednym znaczącym zdaniu: „Mniej więcej co 10 lat Stany Zjednoczone potrzebują wziąć (dosłownie: podnieść) jakieś małe zasrane pañstewko i rzucić nim o ścianę tylko po to, żeby pokazać światu jak poważnie traktujemy sprawę” (globalnej dominacji USA - uzup.BP). W języku angielskim zdanie to brzmi następująco: „Every ten years or so, the United States needs to pick up some small crappy country and throw it against the wall, just to show the world we mean business”. Ledeen był gorącym zwolennikiem amerykańskiego ataku na Irak. Już w 2002 roku wzywał on administrację Busha do obalenia władzy Saddama Husajna, o czym m.in. wspomina Goldberg w artykule „Baghdad Delenda Est, Part Two”. W 2003 r. wzywał USA do obalenia wszystkich „tyranów” na świecie. Należał też do głównych inspiratorów negatywnej polityki amerykańskiej wobec Iranu. Doktryny Wolfowitza i Ledeena stały się podstawą doktryny Busha, którą prezydent George W. Bush uzasadnił inwazję na Irak w 2003 r. Głównym założeniem doktryny Busha jest koncepcja „wyprzedzającego uderzenia”, zgodnie z którą USA mają prawo do prewencyjnego ataku militarnego na każde państwo stanowiące lub mogące stanowić zagrożenie dla interesów USA. Doktryna Busha nałożyła na USA również obowiązek wspierania rozprzestrzeniania się w świecie „klasycznego liberalizmu” jego instytucji i wartości - by „osłabiać dyktatury” i zastępować je „rządami wyłonionymi przez narody”. W praktyce oznacza to, że każdy kto nie podporządkuje się hegemonii USA naraża się na „pokojową interwencję” armii USA, albo „kolorową rewolucję” organizowaną przez tajne służby USA. Doktryna Busha idzie nawet dalej niż sławna niegdyś doktryna Breżniewa. Zwrócił na to uwagę przeszło dekadę temu prof. Iwo Cyprian Pogonowski. „Neokonserwatyści z Wolfowitzem na czele - pisał Pogonowski mają wizję Iraku jako bazy strategicznej do atakowania autorytarnych rządów; żeby to było możliwe Amerykanie muszą przekonać Irakijczyków do amerykañskiej wizji demokracji. Oznacza to, że Irakijczycy mogą sobie wybrać rząd, ale tylko taki, który będzie zaaprobowany przez Waszyngton” (Iwo Cyprian Pogonowski, „Świat po amerykañsku. Komentarze do polityki zagranicznej USA”, Szczecinek 2004, s. 138). Pogonowski odważnie zwrócił też uwagę na związek pomiędzy agresywną polityką USA a interesami politycznymi Izraela: „(…) rząd prezydenta Busha będzie musiał kontrolować Irak jako „protektorat” imperium amerykañskiego. Publicznie znanymi inicjatorami tego konceptu byli, na długo przed katastrofą World Trade Center w Nowym Jorku z 2001 r., amerykañscy GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 syjoniści, tak Żydzi, jak i „na nowo urodzeni protestanci”, oddani ekstremistycznemu skrzydłu partii Likud w Izraelu (…). Zwolennicy ekstremistów izraelskich opublikowali też plany „wojny permanentnej o demokrację” zbliżone do planów trockistów „wojny permanentnej o komunizm”. Masowe media w USA mało mówią na ten temat. Od czasu zbrodni hitlerowskich wszelka krytyka polemiczna dotycząca Żydów, tak syjonistów, jak neokonserwatystów, jest na Zachodzie potępiana przez prasę jako antysemityzm, który Hitler skompromitował swoim barbarzyństwem” (tamże, s. 144). Wywodząca się z doktryn Wolfowitza i Ledeena doktryna Busha uwzględnia nie tylko interesy polityczne Izraela, ale także interesy wielkich międzynarodowych korporacji. Fukuyama, który w 1989 roku pisał, że neoliberalny kapitalizm jest najdoskonalszym z możliwych ustrojów, nie przewidział w jakim kierunku się on rozwinie w następstwie tzw. globalizacji. Nie przewidział, że kreowanie polityki przejdzie z poziomu państw na poziom międzynarodowych korporacji, dysponujących budżetami większymi niż np. budżet Polski. To właśnie strażnikiem głównie ich interesów jest „globalny hegemon”, a także twory typu Unia Europejska. Hegemonia USA w praktyce Pierwszym „zasranym państewkiem”, jakim USA po 1989 roku rzuciły o ścianę - jeszcze przed pierwszą wojną z Irakiem w 1991 roku - była Jugosławia. Rozbicie tego kraju planowano w USA i RFN już w latach 70. XX wieku. Do realizacji tych planów przystąpiono w 1990 r. Nie cofnięto się przed niczym - nawet przed wspieraniem dokonanej przez Chorwację w sierpniu 1995 roku czystki etnicznej na Serbach, ani inwazją powietrzną NATO w 1999 roku na ograniczone do Serbii i Czarnogóry pozostałości Jugosławii. Polityka USA i państw zachodnich doprowadziła nie tylko do zniknięcia Jugosławii z mapy Europy w 2003 roku, ale także do dezintegracji terytorialnej Serbii, na terytorium której wykreowano twór państwowy w postaci Kosowa. Podczas pierwszej inwazji na Irak (1991), wojen w Jugosławii (1991-1995), inwazji NATO na Jugosławię w 1999 roku i kryzysu w Kosowie Zachód wykreował model propagandowy, wytwarzający fałszywy obraz przyczyn i przebiegu konfliktu, stygmatyzujący Serbów (w wypadku Jugosławii) jako jedynych winowajców oraz odczłowieczający obraz rządów i postać Saddama Husajna (w wypadku Iraku). Ten model propagandowy stosowano potem wobec każdego GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 państwa, które USA brały na celownik swojej agresywnej polityki: Iraku, Iranu, Afganistanu, Libii, Białorusi, a obecnie Rosji. Prof. Marek Waldenberg stwierdził, że szczególnie wojna w Bośni i Hercegowinie (1992-1995) była pierwszą w historii „wojną medialną, wirtualną”. Na jej przykładzie wyróżnił on cztery elementy wspomnianego modelu propagandowego: wykreowanie przez media fałszywego obrazu przyczyn konfliktu (rzekome dążenie Serbów do stworzenia Wielkiej Serbii, przedstawianie Chorwatów i muzułmanów jako niewinnych ofiar Serbów), nagłaśnianie fałszywego, jednostronnego i tendencyjnego obrazu przebiegu konfliktu (demonizowanie Serbów jako agresorów i sprawców straszliwych zbrodni), wywieranie przez media presji na USA, UE i NATO, by czynnie angażowały się, także militarnie, w walkę z Serbami oraz torpedowanie przez media planów pokojowego rozwiązania konfliktu uwzględniających w zbyt dużym stopniu serbski punkt widzenia (Marek Waldenberg, „Rozbicie Jugosławii. Jugosłowiañskie lustro międzynarodowej polityki”, t. I, Warszawa 2005, s. 186-193). Lata 90. XX wieku były jednak dopiero przedsmakiem „wojny permanentnej o demokrację” wedle modelu trockistowskiego. Na dobre rozpoczęła się ona dopiero w 2001 roku, tzn. po objęciu prezydentury USA przez George’a W. Busha i zamachach terrorystycznych w Nowym Jorku, które uznano za casus belli tzw. „wojny z terroryzmem”. W rezultacie „wojny permanentnej o demokrację” USA wraz ze swoimi sojusznikami przyczyniły się od 2001 r. do obalenia na świecie około trzydziestu rządów. Na „wojnę permanentną o demokrację” składają się trzy elementy: „wojna z terroryzmem”, „kolorowe rewolucje” oraz przewroty wojskowe. Tylko pierwszy z tych elementów oznacza najczęściej bezpośrednie militarne zaangażowanie się USA i ewentualnie NATO. „Wojnę z terroryzmem” USA toczyły dotychczas na terenie: Afganistanu (od 2001 roku), Somalii (od 2002 roku), Iraku (2003-2011 i od 2014 roku), Pakistanu (od 2004 roku), Jemenu (od 2010 roku), Syrii (od 2014 roku), Libii (od 2015 roku) i Nigerii (od 2015 roku). Jedynym rezultatem „wojny z terroryzmem” jest trwałe pogrążenie tych krajów w chaosie i krwawej anarchii, czego najdrastyczniejszymi przykładami są Afganistan, Irak, Jemen, Libia, Somalia i Syria. Według oficjalnych danych w samym Iraku w latach 2003-2011 zginęło 128 tys. cywilów, 4,4 tys. żołnierzy USA i 29 tys. członków irackich sił bezpieczeństwa oraz islamskich grup zbrojnych. Portal Vice News - powołując się na ONZ - podał, że naloty amerykańskich dronów w Jemenie zabiły więcej cywilów niż Al-Kaida. POLSKA I REALIA STRONA 21 „Kolorowe rewolucje” to zupełnie inny model narzucania globalnej dominacji USA i „najdoskonalszego wzorca ustrojowego”, przypominający poniekąd sowiecki eksport rewolucji socjalistycznej do krajów Trzeciego Świata. Oficjalnie są to spontaniczne bunty zniewolonych społeczeństw przeciwko autorytarnym lub skorumpowanym rządom. Faktycznie zawsze są sterowane, jeśli nie bezpośrednio to pośrednio (za pomocą różnych fundacji i organizacji), przez służby specjalne USA i ich sojuszników. Zupełnie szczerze przyznał to w jednym z wywiadów prasowych prezydent Barack Obama ujawniając, że to jego Ukrainie w 2004 roku po pewnym czasie upadły. Niemal zawsze jednak udane „kolorowe rewolucje” doprowadziły do długotrwałego chaosu politycznego w danym kraju, a na Ukrainie w 2014 roku do wojny domowej. Odrębnym rozdziałem „kolorowych rewolucji” jest tzw. „arabska wiosna” z 2011 roku. Rewolty te objęły aż 19 krajów. Były to: Algieria, Arabia Saudyjska, Autonomia Palestyńska, Bahrajn, Dżibuti, Egipt, Irak, Kuwejt, Jemen, Jordania, Liban, Libia, Mauretania, Maroko, Oman, Somalia, Sudan, Syria i Tunezja. Do trwałego obalenia dotychczasowych władz lub zmian w ich składzie doszło w Egi- (2012), Gwinei (2008), Jemenie (2015), Madagaskarze (2009), Mali (2012), Mauretanii (2008), Nigrze (2010), Republice Środkowoafrykańskiej (2013) i Tajlandii (2006, 2014). USA były stroną wojny domowej w Mali (2012-2014), zwalczając wraz z Belgią, Danią, Francją, Hiszpanią, Kanadą, Niemcami i Wielką Brytanią islamistyczny Narodowy Ruch Wyzwolenia Azawadu (operacja „Serwal”). Razem z Francją i Wielką Brytanią są też stroną wojen domowych w Somalii (od 2009), gdzie wspierają Tymczasowy Rząd Federalny przeciwko islamistom oraz w Syrii (od 2011), gdzie dla odmiany wspie- administracja stała za przewrotem na Ukrainie w 2014 roku. „Kolorowe rewolucje” można podzielić na udane i nieudane. Do udanych należą: „rewolucja róż” (Gruzja, 2003), „purpurowa rewolucja” (Irak, 2004), „pomarańczowa rewolucja” (Ukraina, 2004), „cedrowa rewolucja” (Liban, 2005), „tulipanowa rewolucja” (Kirgistan, 2005), „niebieska rewolucja” (Kuwejt, 2005), „jaśminowa rewolucja” (Tunezja, 2011) oraz „rewolucja godności” (Ukraina, 2014). Do nieudanych natomiast należą: „dżinsowa” lub „chabrowa rewolucja” (Białoruś, 2006), „szafranowa rewolucja” (Birma /Mjanmar, 2007), „zielona rewolucja” (Iran, 2009), „błotna rewolucja” (Rosja, 2011), „śnieżna rewolucja” (Osetia Południowa, 2011) oraz próby „kolorowych rewolucji” w Armenii (2008), Mołdawii (2009), na Białorusi (2011) i w Wenezueli (2014). „Kolorowe rewolucje” na Ukrainie w 2004 i 2014 roku oraz próby ich wywołania na Białorusi w 2006 i 2011 roku były intensywnie wspierane przez Polskę, której polityka amerykańska powierzyła kluczową rolę w eksporcie demoliberalizmu do Europy Wschodniej. O ofiarności zaangażowania władz Polski w te działania świadczy chociażby poświęcenie Związku Polaków na Białorusi na ołtarzu idei uszczęśliwienia Białorusinów „wolnością”. Nie zawsze „kolorowe rewolucje” wiodły do trwałego wprowadzenia „demokracji” i wpływów USA. Rządy zainstalowane w wyniku takich przewrotów w Gruzji, Kirgistanie i na pcie, Libii, Maroku, Jemenie, Jordanii, Omanie i Tunezji. W wypadku Libii, Syrii i Jemenu „arabska wiosna” doprowadziła do krwawych wojen domowych i faktycznego rozpadu tych państw. Cały region Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej pogrążył się albo w stanie długotrwałej destabilizacji albo w krwawym chaosie (Irak, Jemen, Libia, Syria), którego rezultatem są m.in. tzw. Państwo Islamskie i obecna fala ogromnej migracji muzułmańskiej do Europy. Prawdopodobnie nie jest przypadkiem, że do „arabskiej wiosny” oraz wojen domowych w Libii i Syrii doszło po tym jak zaczął przybierać realne kształty projekt Unii Śródziemnomorskiej, utworzonej w lipcu 2008 przez Unię Europejską, ale faktycznie przez Francję. Przywódca Libii Muammar Kadafi oskarżył wówczas Francję i UE o chęć rozbicia Unii Afrykańskiej i neokolonializm. Wkrótce miał „kolorową rewolucję”, wspartą przez uderzenia lotnictwa NATO (głównie amerykańskiego, brytyjskiego i francuskiego), a sam zginął zabity przez „powstańców”. Także sceptyczny wobec projektu Unii Śródziemnomorskiej prezydent Syrii Baszszar al-Asad został uznany przez „świat demokratyczny” za „dyktatora”, z którym walkę zbrojną natychmiast podjęła „demokratyczna opozycja”. Wśród zamachów stanu inspirowanych najprawdopodobniej przez USA i ich sojuszników z Europy Zachodniej należy wymienić przewroty w Burkina Faso (2014), Egipcie (2013), Fidżi (2006), Gwinei Bissau rają islamistów z Wolnej Armii Syrii i Frontu al-Nusra przeciwko legalnej władzy prezydenta Baszszara alAsada. Czas na Rosję Koniec zimnej wojny (1989) oraz rozpad obozu socjalistycznego i samego ZSRR (1989-1991) amerykańscy neokonserwatyści odczytali jako wielki triumf polityczny USA, dający im prawo do stworzenia świata jednobiegunowego. Rosja putinowska (od 1999 roku), która nie podporządkowała się hegemonii USA i nie przyjęła zachodnich standardów ideologicznopolitycznych, a z czasem razem z Chinami, Brazylią, Indiami i RPA zaczęła podważać układ jednobiegunowy stała się największym wrogiem neokonserwatystów. Za szczerego demokratę w ich oczach uchodził Borys Jelcyn mimo, że kazał strzelać z czołgów do parlamentu i jawnie fałszował wybory, o korupcji i rozkradaniu majątku państwowego już nie mówiąc. Jednakże po objęciu władzy przez Władimira Putina rosyjska demokracja nagle się załamała. Stało się to zwłaszcza po tym jak z Rosji wygnano Borysa Bieriezowskiego i fundację George’a Sorosa na rzecz „społeczeństwa otwartego”. Przywrócenie „demokracji” w Rosji stanowi - o czym się oficjalnie nie mówi - największe wyzwanie polityki amerykańskiej w globalnej „wojnie permanentnej o demokrację”. Jest to wyzwanie cd. na str. 24 ZAŒWIATY MISTYKA STRONA 22 GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 (Niebo, Czyœciec i Piek³o) Stefania Fulla Horak filozof, myśliciel, muzyk, mistyk katolicki część 2 Czyściec - cd. KRĄG SAMOTNOŚCI Męczą się tu ci wszyscy, którzy za życia bezmyślnie szukali ruchu, gwaru i zabawy, i którzy dlatego nigdy nie mieli czasu zastanowić się nad wartością duszy; którzy trwonili drogocenny krótki okres życia ziemskiego na sprawy puste, błahe, bezwartościowe, a tym samym złe i grzeszne. W absolutnej samotności rozmyślają teraz nad żałosną pustką straconych w ten sposób godzin i lat. Chcieliby przywołać kogoś - podzielić się z kimś swoją udręką - czuć bodaj czyjąś obecność przy sobie... Ze wszech stron otacza ich jednak tylko bezmierna, bezdenna, beznadziejna pustka i samotność. Są jakby w pustym domu bez okien i bez drzwi, i nie mają pewności, czy wydostaną się zeń kiedyś. KRĄG GWARNEJ UDRĘKI W przeciwieństwie do Kręgu samotności znajdą się tu dusze tych, którzy za życia unikali czy gardzili ludźmi i nic im z siebie nie dali. Ci, którzy ze szkodą własną i cudzą szukali samotności, wsłuchując się jedynie we własne przeżycia i odczucia. Ci, którzy np. unikali nabożeństw mszy świętej dla zbyt wielkiego ścisku. Ci, którzy mogąc się podzielić z bliźnimi darami własnego umysłu, cofali się w milczenie skąpi i zachłanni na samych siebie. Ci, którzy z wygody, lenistwa i niechęci służenia bliźnim w jakikolwiek sposób, zasklepiali się w ciasnym kole własnych myśli i spraw. Ci, którzy ponad wszystko cenili sobie spokój, nie chcąc zrozumieć obowiązku społecznej miłości bliźniego. Są to, więc dusze ludzi, którzy raczej biernie niż czynnie grzeszyli, ludzi, którzy pozornie nie robili nic złego, a jednak z wyniosłej, wzgardliwej, egoistycznej i skąpej zachłanności na samych siebie - nie uczynili również tyle dobra ile go mogli uczynić. Teraz dusze ich trwają w ciągłym niepokoju i ruchu. Nigdzie cichego kąta, nigdzie samotności! Tłumy, gromady, roje dusz stęsknionych za ciszą, którą sobie wzajemnie odbierają. Wszędzie patrzące oczy, wszędzie czyjaś obecność, wszędzie obca uwaga. Ruch, gwar, zamęt, ruch, gwar, nieustająca, nieznająca wypoczynku udręka i znużenie... KRĄG PRAGNIENIA Dusze tych, którzy żyli w grzechu nieczystym, którzy gasili pragnienia ciała w użyciu, zboczeniach i rozpuście - z pełną świadomością ohydy własnych czynów, rozmyślać tu muszą o dobrowolnym zamknięciu sobie drogi do źródła Wody Żywej... Pali je straszliwe, nieugaszone pragnienie czystości... Czują się brudne, skalane, niechlujne i męczy je dławiący wstręt do samych siebie. Pragnęłyby się obmyć, oczyścić, wypłukać z tego brudu - a wszystko wokół jest suche, gorące i wrogie. Ludzie ci pili za życia z brudnych źródeł, muszą się, więc długo oczyszczać cierpieniem, nim będą mogli napić się z czystego. KRĄG UROJENIA W tym Kręgu trwają dusze ludzi, którzy żyli zachciankami, mrzonkami, którzy ciągle szukali nowych wrażeń, nowych przeżyć, którzy wyszukiwali sobie pozy, nieszczęścia, pławili się w nich żyjąc tym, co sobie wymyślili, a w czym - jak im się zdawało - było im najbardziej “do twarzy". Będą tu dusze ludzi, którzy nie chcieli poznać ani tknąć najprostszych, potocznych obowiązków życia realnego, stwarzając sobie jakieś sztuczne, opaczne, im ani nikomu pożytku nie przynoszące. Teraz dusze ich będą musiały dalej przeżywać swoje płonne rojenia - błąkać się wśród bezowocnych poszukiwań istotnych wartości i sensu - plątać się w bałamutnej i beztreściowej, a ocenianej już należycie gmatwaninie własnych sztuczności. KRĄG ZWODNICZYCH NADZIEI Dusze ludzi, którzy w życiu nie dotrzymali słowa ani obietnic, którzy budzili próżną nadzieję u innych, którzy mieli mnóstwo dobrych postanowień, możliwości i porywów a nigdy z niedbalstwa nie doprowadzali ich do końca, - którzy odkładali poprawę na później, tak samo, jak dobrą prawdziwą modlitwę - męczą się w tym Kręgu nadzieją rychłego wyzwolenia. Będzie się im ciągle zdawało, że dochodzą już do kresu swej udręki, że lada chwila otworzy się przed nimi pełnia szczęśliwości, że tylko rękę wyciągnąć - parę kroków zrobić - i nagle - poczują się na samym dnie zwątpienia i rozpaczy. Będzie się to powtarzało ciągle na nowo. Zawsze ta sama nadzieja i zawsze ten sam zawód... Wytężone pięcie się jakby po szklanej, prostopadłej ścianie i bezsilne usuwanie się na sam dół... Nie będą umiały zaprzestać tej męczarni. Niezliczoną ilość razy zaczną ją od początku i niezliczoną ilość razy spotka je rozczarowanie. Powtarzać się to będzie aż do zmazania ostatniej - choćby najdrobniejszej winy z tego okresu. KRĄG WŁAŚCIWEJ POKUTY Jest to Krąg najbardziej rozległy, jeśli to można tak określić, Krąg, przez który przejść będą musiały wszystkie dusze mające coś do odpokutowania. Tak, jak w innych Kręgach dusza cierpiała nad własną szkodą, opóźnieniem własnego szczęścia, męczyła się własnym bólem i przy pomocy pojęć, które jej samej sprawiać mogły udrękę, stopień po stopniu zyskiwała oczyszczenie - tak tu - w Kręgu Pokuty Właściwej, cierpiąc za wszystko raz jeszcze, pamięta już to jedynie, że obrażała Stwórcę! Świadomość własnej szkody znika w tym Kręgu bez śladu. Zostaje tylko pełne, doskonałe zrozumienie zaniedbanych obowiązków wobec Boga. Dusza widzi tu dokładnie i boleśnie przeżywa pamięcią dzień po dniu, chwilę po chwili, myśl po myśli raz jeszcze cale swoje życie. Ani jedno grzeszne drgnienie serca nie będzie jej oszczędzone - o ile nie zostało już odpokutowane świadomym cierpieniem na ziemi. Dusza widzi teraz jasno każdy moment, w którym mogła była zawrócić ze złej drogi, odróżnia światła, którymi Bóg wskazywał jej całą marność jej postępków. Rozumie, że wolną wolą wybierała rzeczy obrażające Boga i Bogu dalekie - mogąc za cenę drobnego nieraz wysiłku i pomyślenia zrobić to, co obróciłoby się na Bożą chwałę. Dusza widzi już teraz jasno to, w co człowiek za życia ośmiela się czasem wątpić - a mianowicie, że każdy otrzyma od Stwórcy dostateczną ilość światła i siły, aby Go nigdy nie obrazić. I tak z nieubłaganą konsekwencją i wyrazistością przesuwają się przed oczyma duszy obrazy własnego jej życia, podczas gdy niczym nieprzytłumionym rozumieniem pojmuje już świętość, piękność, słodycz, moc, doskonałość i sprawiedliwość Bożą, którą obrażała. Oczyszczona w poprzednich Kręgach ze wszystkiego, co Stefania "Fulla" Horak osobiste, przetopiona niejako cierpieniem, wyługowana męką z wszystkich naleciałości ziemskich - trwa oto myślą przed Stwórcą swoim i Panem, bolejąc najbardziej nad obrazą Jego Przedwiecznej Doskonałości Im subtelniejsza, im bardziej uposażona, im bliższym mógł być jej stosunek do Boga, im jej łatwiejsze mogło być pojmowanie Jego Spraw tym większy ból i rozpacz. O męce wstydu i żalu, jaką tu dusza przechodzi nic nie może dać pojęcia! Gdyby mogła umrzeć - umarłaby w tym Kręgu. Gdyby mogła oszaleć - tu by oszalała! I dopiero, kiedy ostatnia wina, ostatnie uchybienia, ostatnia najskrytsza myśl zostanie tym najdoskonalszym w swych pobudkach żalem przepalona, dusza przechodzi do ostatniego Kręgu Czyśćca - do sfery obojętnej. KRĄG OBOJĘTNY Jakąż ulgą, jakim szczęściem, jaką niepojętą łaską wydaje się duszy, kiedy wreszcie - po przejściu wszystkich właściwych jej pokucie Kręgów dostanie się tutaj!. To daje najlepsze pojęcie o stopniu poprzednich cierpień, że łaską wydaje jej się to, - że nic nie czuje. Wita ten Krąg, jak płynący ostatkiem sił rozbitek - wita zbawczą wyspę. Jest to Krąg, w którym się nie cierpi tylko czeka. I choć się nie wie jak długo trwać będzie to czekanie, nie cierpi się z tego powodu. Jedne dusze zostaną tu tak długo, póki - jeśli to można tak określić - nie odpoczną po przebytych mękach i nie nabiorą sił do wstąpienia w pierwszy Krąg Nieba. Dusze innych ludzi odbywszy już całą karę czekają tu jeszcze bez cierpień, aż GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 ktoś naprawi na ziemi to, co oni w życiu zniszczyli czy zaniedbali. I tak np. będą tu księża, którzy odprawiali Mszę Świętą nieporządnie i z roztargnieniem. Ci czekają, aż ją ktoś na ziemi odprawi pobożnie za dusze takich właśnie, niedbałych kapłanów. Są tu i tacy, co za życia dorobili się majątku na łzach i krzywdzie ludzkiej. Póki ktoś za nich nie naprawi zła - albo gdyby to było niemożliwe - w intencji winowajcy nie spełni miłosiernego uczynku równej wagi, co wyrządzona ongiś krzywda, dusze owych ludzi przejdą w Krąg następny wtedy dopiero, gdy na ziemi wygasną wszelkie następstwa ich błędu. Dusze literatów, piszących dzieła przeciw prawom Bożym, czekać tu będą póki ktoś na ziemi nie przejmie ich natchnienia i nie spożytkuje go na chwałę Bożą. Takie ekspiacyjne działanie pokutującej duszy jednak może nastąpić na wyraźny dopust Boży i to jedynie z Kręgu Obojętnego. Czasem, takie czekające dusze wprowadzić może wyżej - gorąca, pełna wyrzeczeń i uczynków modlitwa ludzi żyjących, którzy z pełną świadomością dla tej a nie innej duszy przeznaczają swoje ofiary. W Kręgu tym trwają jeszcze takie dusze, którym dzięki wstawiennictwu Najświętszej Panny Marii, prośbom swego patrona lub modlitwom i uczynkom ludzi żywych - skrócił Bóg mękę poprzednich Kręgów. Tym, jakość kary została niejako zamieniona z krótszej i bardziej bolesnej - na dłuższą i łagodniejszą, w której trwać będą aż do zupełnego swego dojrzenia i oczyszczenia, umożliwiającego im przejście w pierwszy Krąg Nieba, czyli w Krąg Poznania. Dusza, która dostąpiła takiej amnestii i przeszła wcześniej z sroższego Kręgu w Obojętny - widzi i wie dokładnie wszystko, co miała jeszcze odcierpieć i co jej - bez żadnej własnej zasługi - zostało skreślone. I jakkolwiek mąk już nie przeżywa, samo zdanie sobie sprawy z tego, co ją jeszcze czekało i od czego ją ocalono zmusza ją do wdzięczności dla tych, którzy jej modlitwą do wcześniejszego wydobycia się pomogli. Są ludzie, którzy wierzą, że jeżeli ktoś odbył dobrą spowiedź, zaraz po śmierci wchodzi do Królestwa Niebieskiego. Mylą się jednak. Czyściec jest “miejscem" nie tylko oczyszczania, ale i dojrzewania dla tych, którzy za życia przez zaniedbania czy lekceważenia wewnętrznych świateł, nie rozwinęli się duchowo. Tacy, muszą w Czyśćcu zacząć swój dalszy rozwój i cierpią tak długo, póki cierpieniem nie wypracują sobie zdolności ogarnięcia - a więc przeżywania - szczytowego punktu szczęśliwości, od wieków wyznaczonego im przez dobrego Boga. Nie chcieli dojrzewać za życia, muszą, więc nieraz przez wieki całe trwać w męce - dojrzewać dopiero po śmierci. Z tego też powodu ludzie dobrzy, MISTYKA ofiarni, etyczni działacze, szlachetni ideowcy itp., jeśli motywem ich działania nie była przede wszystkim miłość Boga - mimo licznych nawet i wielkich, ale z innych pobudek wypływających uczynków - najpierw będą musieli w Czyśćcu nauczyć się kochać Boga, a potem dopiero dane im będzie Go oglądać. Podstawą rozrachunku po “tamtej stronie" nie będzie to tylko, co człowiek zrobił złego lub dobrego, ale i to także, czy spełnił wszystko dobre, które mógł spełnić za życia. Wszystko, więc, co brakować będzie do maksimum Bożych wymagań wedle uposażeń duszy - i wszystko, co przekraczać będzie maksimum Boże wyrozumiałości - wedle ułomności ciała - musi dusza w Czyśćcu odrobić lub nadrobić męką. Bardzo niewiele dusz uniknie Czyśćca, choć uniknąć by go mogła każda, ludzie gdyby dość jasno chcieli zdać sobie sprawę, że każdy, nawet najmniejszy grzech, musi być tu, czy tam świadomie odpokutowany. Z dobrą wolą za życia przyjęte moralne czy fizyczne cierpienie, pokorne i ufne poddanie się woli Boga jest najznośniejszą formą pokuty za wszelkie uchybienia Jego prawom i najłatwiejszym sposobem zdobycia szczęścia po śmierci. Cierpienie w intencji pokuty za życia przyjęte, jest dowodem naszej dobrej woli i za to samo, Bóg w łaskawości swojej, żąda za ten sam grzech lżejszej i krótszej pokuty, niżby jej żądał w Czyśćcu. Porównać by to można z decymalną wagą. Kto chce za życia odpokutować winy, może kłaść po tej stronie małe nawet ciężarki a one po tamtej przeważą cetnary? Tak samo mała nawet zasługa na ziemi, ma “tam" dziesięciokrotną wartość. Na tej samej decymalnej wadze jednak, waży Bóg i winy ludzkie. Za każdy “tu" nieodpokutowany grzech trzeba będzie “tam" położyć na szali o wiele cięższą karę, aby się waga zrównała. Bo kto odłoży pokutę do przymusowych cierpień w Czyśćcu, z żadnych ulg Bożego Miłosierdzia nie korzysta. Jakże cudownie wielką jest moc świadomie przyjętego i Bogu ofiarowanego cierpienia! I jakże dobrze zrozumieją to po śmierci ci wszyscy, którzy nawet w zbawczej męce Boga Człowieka i w męczeństwie jego naśladowców, widzą jedynie obłęd mistyczny! Zdaniem innych, podniesienie cierpienia do godności zasługi, jest tylko genialnym wymysłem szlachetnego przewrotowca z Nazaretu, który powo- dowany litością, dla osłodzenia czegoś, czego i tak uniknąć nie mogli, wmówił w ciemne umysły biedaków złudną wiarę wiecznej nagrody, za cierpliwie znoszoną mękę doczesną. Obietnicę czegoś, co spełnić się miało dopiero po śmierci, można było bezkarnie - ich zdaniem - rzucić światu... U kogóż jej potem dochodzić? Jakże się zdziwią, jakże przerażą ci, którzy tak myślą, stanąwszy kiedyś oko w oko ze Sprawiedliwością Tego, Kto poszanowania dla Swych obietnic zawsze dochodzić potrafi! Dusze czyśćcowe nie mogą dla siebie zrobić niczego więcej, prócz tego, że cierpią. Cierpienie jest ich jedyną modlitwą, pracą, wreszcie sposobem, dzięki któremu zbliżać się mogą do celu. WIELE MOGĄ DLA DUSZ CZYŚĆCOWYCH ZROBIĆ LUDZIE STRONA 23 prosić mogą o pomoc. Ludzie zazwyczaj jednak sny lekceważą, a owych nieszczęsnych zjaw tak się lękają, że rzadko, kiedy przyjdzie komuś na myśl pomodlić się za nią, dać na Mszę św. lub ofiarować na jej intencję cierpienie lub dobry uczynek. Nie myślą, że znak z tamtego świata przyjść może tylko za wolą i zezwoleniem Bożym i że dlatego nie wolno go lekceważyć. Modlitwa za umarłych leży niejako w obopólnym interesie tych, za których się modlą i tych, którzy się modlą. Dusze pokutujące są tak bardzo nieszczęśliwe, że jeżeli im ktoś do wydobycia się pomoże, umieją być potem wdzięczne i nigdy już przysługi tej nie zapomną człowiekowi. Pierwszą ich też czynnością w Kręgu Poznania będzie przekazanie duchom w Pierwszym Kręgu Jasności prośby o opiekę nad swoim dobroczyńcą. Wyższe Duchy podają ją w Krąg następny - i tak jak wiatr po strunach - prośba ta przebiegnie dreszczem po wszystkich Kręgach Nieba aż po sam tron Najwyższego. Dusze zbawione, jako duchy jasne, mogą być człowiekowi w różnych sprawach duchowych, a nawet materialnych, bardzo wydatnie pomocne. Bóg, w łaskawości Swojej, dozwolił, aby Kościół Wojujący mógł, wspierać bolesną bezsilność Kościoła Cierpiącego. Każda Msza Święta, każda myśl, modlitwa, wyrzeczenie czy ofiara w ich intencji poniesiona - ma dla dusz czyśćcowych ogromne wprost znaczenie. Czymś, bowiem równie nieodzownym, jak pożywienie dla ciała, jest dla pokutującej duszy modlitwa. Cierpiący w Czyśćcu są jak żebracy... Czekają, by im ktoś rzucił jałmużnę... Czasem wieki całe czekać muszą i gdyby nie nieustanna za wszystkie dusze w Czyśćcu ofiarowywana modlitwa Kościoła, wielu z tych nieszczęśliwych czekałoby daremnie. Świat szybko zapomina o tych, co odeszli a oni, odarci ze wszystkich ludzkich naleciałości, z całej fałszywej godności czy dumy w jakże niewysłowienie bolesnym opuszczeniu czekają wsparcia! Najbiedniejszy ubogi, najskromniejszy nędzarz jest królem wobec cierpiącej duszy. Cierpieniem, chorobą, kalectwem, głodem czy opuszczeniem może się jeszcze zasługiwać Bogu, może cierpliwie wszystko znosząc, zaskarbiać sobie Jego łaski i zmazywać winy. Dusza czyśćcowa jest zdana już tylko na jałmużnę miłości i pamięci bliźnich, jałmużnę, o którą w dodatku sama upominać się nie może. Duszom, z niektórych kręgów Czyśćcowych, wolno czasem z dopustu Bożego śnić się lub zjawiać ludziom. Jest to jedyna forma, w której Nic tak nie ciąży czyśćcowej duszy, jak żal, czy nienawiść tych, którzy zostali na ziemi. W przeciwieństwie do obopólnej korzyści, jaką jest ofiarowywana za zmarłych modlitwa - nienawiść taka przynosi obopólną szkodę. Nikt, bowiem, kto żywił w sercu nienawiść - choćby to była nienawiść umotywowana doznaną ongiś krzywdą - przed odcierpieniem takich samych mąk, jakich duszy winowajcy żalem swym przysporzył - nie zobaczy Stwórcy. Przebaczenie umarłym z miłości Boga i bliźniego przynosi ogromną ulgę cierpiącej duszy, a równocześnie zapewnia żyjącym łaski Boże. Należy, więc wszystko przebaczyć za życia, aby nam wszystko zostało po śmierci przebaczone. Najmiłosierniejszą, najczulszą, najmożniejszą Orędowniczką dusz w Czyśćcu cierpiących - jest Najświętsza Maria Panna. Litość Jej chyli się nad tym straszliwym kotłowiskiem niewysłowionych mąk, a najlepsze Jej serce, - choć korzy się przed Sprawiedliwością Boga - współczuje tym nieszczęśliwym i wstawia się za nimi nieustannie. Toteż dzięki wyjątkowym przywilejom ma Ona moc i prawo w każde większe Swoje Święto, wyzwolić kilka dusz z ostatniego Kręgu Czyśćca, lub uprosić dla srożej cierpiących przejście w łagodniejszy krąg. częœć 3 za tydzień POLSKA I REALIA W s³u¿bie doktryny Wolfowitza STRONA 24 cd. ze str. 21 bardzo poważne, bo Rosja to jednak nie Irak, ale mocarstwo atomowe. Próby podważenia integralności terytorialnej Rosji podejmowano już w latach 90. XX wieku (Czeczenia, Tatarstan). Kolorowe rewolucje w Gruzji, Kirgistanie i na Ukrainie były częścią strategii okrążania Rosji i przybliżania do jej granic „demokracji” wraz z infrastrukturą wojskową NATO. Strategia ta zakończyła się niepowodzeniem z powodu dekompozycji sił politycznych zainstalowanych w tych krajach w wyniku „kolorowych rewolucji” oraz porażki i kompromitacji Gruzji w sprowokowanej przez nią wojnie z Rosją w 2008 ro. Działania według schematu „kolorowej rewolucji” podjęto jednak ponownie na Ukrainie w 2014 r. Tym razem zdecydowana interwencja Rosji na Krymie i jej wsparcie dla separatystów w Donbasie postawiły sprawę na ostrzu noża. Doszła do tego jeszcze skomplikowana sytuacja w Syrii, gdzie Rosja i USA wspierają politycznie i wojskowo przeciwne strony konfliktu (legalne władze i „opozycję”) i jednocześnie niezależnie od siebie zwalczają tzw. Państwo Islamskie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak rozwinie się dalszy bieg wydarzeń, ale nie można nie zauważyć, że w polityce amerykańskiej są siły gotowe przekraczać kolejne „czerwone linie” w konfrontacji z Moskwą, a szerzej z blokiem BRICS. W antyrosyjską politykę Waszyngtonu od dawna wprzęgnięte są główne siły polityczne Polski. Polityka ta pomijając problem takiego czy innego stopnia zależności Warszawy - bardzo podbudowuje największy polski kompleks - kompleks rosyjski. Ze wszystkimi jego mitami od kultu antyrosyjskich powstań narodowych, przez prometeizm i koncepcję Międzymorza, po tzw. doktrynę Giedroycia. Z amerykańskiego punktu widzenia jest rzeczą naturalną, że cierpiący na kompleks rosyjski politycy polscy zostali wciągnięci do realizacji doktryny Wolfowitza w Europie Wschodniej. Trudno o lepszych podwykonawców. Stąd łatwiej zrozumieć dlaczego kompleks rosyjski jest w Polsce tak pieczołowicie pielęgnowany od 1989 roku, szczególnie na polu tzw. polityki historycznej. Razem z tym, co Jędrzej Giertych nazwał „wiarą ukrainną” tworzy on fundament polskiej polityki wschodniej. Oczywiście nie polskiej, tylko amerykańskiej. Animatorzy doktryny Wolfowitza po prostu wyznaczyli Polsce rolę głównego amerykańskiego dywersanta na europejskim obszarze poradzieckim. Naturalnie występują różne stopnie zaangażowania w tej roli. Nie brak takich, którzy traktują ją niezwykle serio. Tak na przykład podczas manifestacji klubów „Gazety Polskiej” pod ambasadą Rosji 17 września br. Adam Borowski - honorowy konsul Czeczeńskiej Republiki Iczkerii -oświadczył, że „my Polacy nie możemy bać się wojny z Rosją, musimy być na nią gotowi”. Zatem sprawy poszły już tak daleko. Na razie mamy rozpoczętą 17 września 2105 r. tzw. wojnę pomnikową, ale przecież nie o taką chodzi „Gazecie Polskiej Codziennie”, na łamach której w numerze 1224 z 22 września opublikowano artykuł pt. „Tak będzie wyglądała wojna USA z Rosją”. Jak będzie wyglądała? Wbrew obiecującemu tytułowi nie dowiadujemy się tego poza ogólnikami o „tradycyjnej, militarnej formie” i „wojnie hybrydowej”. Jeśli posłuchać polityków polskich różnych opcji, to tym co ich łączy jest ogromna chęć zainstalowania nad Wisłą baz NATO, a najlepiej sprowa- Zaprenumeruj GŁOS POLSKI internetem (tylko $35 rocznie). tel. 416.993.3143 [email protected] GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 dzenie jak największej ilości wojsk amerykańskich. Widać, że bez baz NATO demokracja w Polsce się nie utrzyma, tak jak bez sowieckich czołgów nie mógł się utrzymać socjalizm w Czechosłowacji. Nie tylko się nie utrzyma, ale nie będzie promieniować na Wschód. Na początku września 2015 pojawiła się w mediach informacja, że amerykański sprzęt pancerny stacjonujący w Europie, a uczestniczący dotąd w działaniach w strefach pustynnych i półpustynnych, jest przemalowywany z kamuflażu piaskowego na zielono-brązowy (kresy.pl, 3.09.2015). Może są to działania rutynowe, a może przygotowania do otwarcia w Europie frontu „globalnej wojny o demokrację”. Ta wojna, do której także niektórzy w Polsce już ochoczo zgłaszają akces, nie będzie walką z irackimi wyrostkami o ratusz w Karbali. Tym razem jednak bez strat się nie obędzie. Bohdan Piętka G£OS POLSKI tygodnik patriotyczny Teraz jest najlepszy czas, aby zaplanować pogrzeb z Catholic Cemeteries Od ponad 150 lat Archidiecezja Toronto prowadzi cmentarze katolickie jako znak i proklamację naszej wiary. Przez ograniczony okres, jeśli wstępnie uczynicie takie plany z Catholic Cemeteries -Archidiecezja Toronto obniży naszą standard-ową przedpłatę o 35 % na zakup grobu, krypty lub niszy. Wymagamy tylko opłaty za pierwszy miesiąc. 48 ZAKŁAD POGRZEBOWY œwiadczy us³ugi dla TORONTO, ETOBICOKE I MISSISSAUGA PEEL CHAPEL 2180 Hurontario Street (Hwy, 10 North of Q.E.W) Mississauga, ON Tel.: (905) 279-7663 BUTLER CHAPEL 4933 Dundas Street West (at Burnhamthorpe) Etobicoke, ON Tel.: (416) 231-2283 YORKE CHAPEL 2357 Bloor Street West (at Windermere) Toronto, ON Tel.: (416) 767-3153 Holy Cross Cemetery Christ the King Cemetery Queen of Heaven Cemetery Mount Hope Cemetery Assumption Cemetery Resurrection Cemetery St. Mary’s Cemetery St. Mary’s Cemetery 416-733-8544 www.catholic-cemeteries.com GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 POLSKIE MEDIA SZPIEDZY W NASZYCH MEDIACH STRONA 25 POCZET DZIENNIKARZY PRACUJ¥CYCH DLA NASZYCH S£U¯B. ZGADNIJ, KTO UKRYWA SIÊ ZA PSEUDONIMAMI M Jan Piński inister kontrolujący służby specjalne - Mariusz Kamiński zapowiedział audyt działań służb w środowisku dziennikarskim. Chodzi nie tylko o inwigilację, ale przede wszystkim o nielegalne wykorzystywanie dziennikarzy w pracy służb. Po kilku dniach emocji i fałszywych komunikatów sprawa ucichła. Wszystko dlatego, że lista czynnych dziennikarzy uwikłanych we współpracę ze służbami specjalnymi III RP jest ogromna i jest to potężne lobby. Także wśród dziennikarzy oficjalnie wspierających PiS. Spora część z nich pracę dla służb rozpoczęła w PRL-u. Dziś są wykorzystywani jako donosiciele, kreatorzy wydarzeń, dezinformatorzy i dezintegratorzy środowiska. Ilu jest agentów w mediach? Problem współpracy dziennikarzy ze służbami III RP bywa często bagatelizowany. Niesłusznie. To narzędzie kontroli mediów, gospodarki i polityków. Obecnie na rynku jest kilkuset dziennikarzy, którzy mają za sobą epizod współpracy ze służbami. Skąd te wyliczenia? W 2007 r. dziennikarze programu „30 minut” podali, że Wojskowe Służby Informacyjne miały 115 agentów wśród dziennikarzy. Dorzućmy do nich drugie tyle pracujących dla cywilnych służb (a co, gorsi są?) i mamy już circa 230 agentów. Jeżeli do tego dorzucimy dziennikarzy-agentów CBŚ i CBA, będzie już ich przynajmniej 300. Ale to nie koniec. A przecież są ludzie współpracujący z bezpieką PRL cywilną i wojskową, którzy do tej pory nie zostali zlustrowani, bo ich teczki zostały zniszczone albo wyniesione lub schowane w tzw. zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej. W 1997 r. wybuchła awantura polityczna, po tym jak Zbigniew Siemiątkowski polecił szefowi UOP zrobienie listy współpracujących z tajnymi służbami dziennikarzy i polityków. Pod wpływem szoku zakazano werbunku dziennikarzy, chyba że za zgodą premiera. Na niewiele to się zdało. Służby znalazły sposoby, aby dalej korzystać z dziennikarskiej agentury. Albo nie rejestrują współpracy albo udają, że nie wiedzą, iż osoba jest dziennikarzem. Stokrotka i inni Poniżej najbardziej znani ze współpracowników służb w mediach. Dziennikarka „Stokrotka”, zwerbowana jeszcze w czasach PRL. Wzięła udział w zwerbowaniu jednego ze znanych obecnie polityków, który miał z nią romans, o czym nie wiedziały ani żona, ani inna kochanka (jak tutaj nie podpisać zobowiązania?). Pozytywnie przeszła weryfikację do UOP. Urwała się ze smyczy, gdy za rządów Lecha Wałęsy dzięki prywatnym kontaktom odzyskała teczkę, pozostały jednak zapisy rejestracyjne, meldunki i ludzie, którzy pamiętają. Zapiekła przeciwniczka lustracji. Dla odmiany z drugiej strony sceny politycznej: dziennikarka uchodząca za prawicową. Zwerbowana w 2000 r. przez Wojskowe Służby Informacyjne, które zatuszowały fakt, że jechała autem pod wpływem alkoholu. Teczka próby werbunkowej w III Zarządzie nieistniejących WSI (kontrwywiad) ma kryptonim „Kurant”. Jakież było zdziwienie oficerów, gdy po rutynowym zapytaniu ówczesny UOP stwierdził, że pani ta pracuje też dla UOP. Za rządów PiS wróżono jej wielką karierę w mediach, ale bez efektu (na razie). Nagradzany dziennikarz śledczy, obecnie schowany w jednej z prywatnych telewizji, dla służb pracuje dłużej niż jest dziennikarzem. Zwerbowany został przez kontrwywiad cywilny w połowie lat 90., gdy został na terytorium Rosji, a konkretnie Czeczeni, złapany z bronią. Czyn ten był przestępstwem również w polskim prawie, dziennikarz jednak nie został oskarżony, tylko zwerbowany. Był początkującym dziennikarzem, służby pomogły mu w karierze, załatwiając przeniesienie do stolicy, do ogólnokrajowego pisma. Później dziennikarz ten wielokrotnie był wykorzystywany przez dawanie mu kontrolowanych przecieków. Kontakt Operacyjny Centralnego Biura Antykorupcyjnego „Jelinek”. Uosobienie buty i bezwzględności osób mieniących się dziś dziennikarzami. Zabiegał sam o rozpoczęcie współpracy, a później chwalił się, że zgodę na jego werbunek wydał sam premier Donald Tusk. CBA pytała rzeczywiście o zgodę premiera, ale do formalnego werbunku dziennikarza nie doszło. Brał on jednak pieniądze za konsultacje od służby i przekazywał jej materiały. Swoją pozycję w CBA wykorzystał do zainkasowania miliona złotych od jednego z najbogatszych Polaków za napisanie korzystnej wersji jego biografii. „Marta” - czołowa dziennikarka tzw. salonu, zawsze ma właściwe poglądy. Wielokrotnie wykorzystywana do siania dezinformacji, chociaż formalnie wynagrodzenia nie pobierała. Konsultant X. W latach 1993-1998 współpracował za pieniądze z Biurem Studiów i Analiz UOP. Pisał jako konsultant o Niemczech, Kościele katolickim i o rynku medialnym. Za pieniądze. Były dwie kategorie współpracy z biurem - „ekspert” i „konsultant”. Ekspert pracował stale albo systematycznie, konsultant doraźnie. Dziś w środowisku dziennikarskim przezywany „chlorem” lub „flaszką” z racji braku kontroli nad spożyciem alkoholu, stara się pozować na sumienie środowiska. Brak możliwości wyłączenia się z sieci służb wynika z materiałów obyczajowych, pokazujących, że prowadzi on podwójne życie, odwiedzając kluby nocne dla panów. „Dres z Ursynowa” - jak nazywają go oficerowie ze służb. Starał się na przełomie 1997/1998 o pracę w Zarządzie I UOP (obecnie Agencja Wywiadu). Nie został jednak przyjęty. Będąc kandydatem został wówczas zarejestrowany w kartotece operacyjnej jako osoba, która może udzielić pomocy wywiadowi. W 2002 r. zarejestrowany został przez Wydział 35 Zarządu III WSI (Obecnie SKW). Chodziło o sprawę o krypt. „Mól” i „Belfer”, które dotyczyły nielegalnego handlu bronią przez WSI. Wraz ze znaną dziennikarką (również została zarejestrowana, nazywana była przez żołnierzy „Anią z Zielonego Wzgórza”) na polecenie jednego z szefów WSI realizowali zadania. Ostatnie już po formalnym ustaniu współpracy w 2008 r. Miało ono na celu pozbawienie wiarygodności osób związanych z likwidacją WSI. „Majkel” - w 1996 r. jako młody człowiek chciał zostać szpiegiem wywiadu. Nie został przyjęty, bo wykrywacz kłamstw sugerował, że bierze narkotyki. Dziś wykorzystuje swoje firmy związane z mediami do prania pieniędzy dla tajnych służb, a także do doraźnych interesów i załatwiania porachunków w mediach. Pokusa nie do odparcia Za poprzednich rządów PiS poprzestała na ujawnieniu 9 dziennikarzy pracujących dla WSI. Dlaczego? Okazuje się, że pokusa, aby korzystać z takiej współpracy, jest za silna dla każdej obecnej władzy. Dodatkowe pytanie jest takie, czy współpraca z polskimi służbami dziennikarza zawsze jest naganna. Przykładem niech będzie tu „A”, dziennikarz, który był korespondentem w obcym kraju i podjął współpracę z pobudek patriotycznych z WSI (wynagrodzenie jednak pobierał...), jeszcze inny dziennikarz za pomaganie WSI zapłacił życiem na wojnie. Dylemat pracy dziennikarzy dla służb jest trudny do rozstrzygnięcia. Przypomnijmy, że przed wojną duża część dziennikarzy (i polityków) pracowała dla słynnej „dwójki” (II zarząd sztabu generalnego, czyli wywiad wojskowy). Problemem jest raczej to, do czego agentura w polskich mediach jest używana. Problemem są także sposoby jej werbunku, które są takie same jak w PRL-u. Czytałem kiedyś notatkę WSI z 2006 r., na której napisane było o dziennikarzu, że ma żonę i dwójkę dzieci, a sypia ze studentką, więc jest na niego „wejście”. Krótko mówiąc: można go szantażować. Czyli mamy sytuację taką, jaką znamy z teczek SB. Oficerowie polskich służb kupują sobie dziennikarzy, płacąc za wystawne kolacje (wybierają celowo drogie lokale, tak aby rachunki wynosiły nie mniej niż 1000 zł), ułatwiając karierę itp. Tacy dziennikarze nie tyle pracują dla służb, co dla swoich prowadzących, a pokusie wykorzystania takiej siły trudno się oprzeć. Zdarza się również, że mamy do czynienia z etatowymi funkcjonariuszami służb, zatrudnionymi w redakcjach lub stacjach telewizyjnych na stanowiskach dziennikarzy. Tak jest i tak było od lat w wypadku Agencji Wywiadu, która lubuje się w lokowaniu swoich ludzi w opiniotwórczych tytułach. AW ma pod swoją kontrolą jedną z większych gazet w Polsce. Z agencją współpracuje zarówno właściciel, jak i prezes, redaktor naczelny (od lat 80.), na szefie działu informatyki, śledzącemu, co piszą dziennikarze, kończąc. Czasami mają w związku z tym miejsce zabawne historie. Tak było m.in. w redakcji pewnego tabloidowego dziennika, gdy doszło do poważnej sprzeczki między dwoma jej dziennikarzami, w czasie której obaj licytowali się, który jest wyższego stopnia oficerem i więcej może! Wyglądało to naprawdę komicznie! Warto jedynie zaznaczyć, że obaj wcale nie byli pod wpływem alkoholu podczas opisywanej sprzeczki. Współpraca dziennikarzy ze służbami skutecznie psuje jakość polskich mediów. Ale jest też przejawem brutalnego łamania ich niezależności. Warszawska Gazeta WIARA GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 Dramatyczny list arcybiskupa Lengi STRONA 26 cd. ze str. 19 Kościoła oraz ich osobistej pobożności. Coraz bardziej widoczne jest, że przy nominacjach biskupich, a nawet kardynalskich, często preferowani są ci kandydaci, którzy reprezentują daną ideologię, lub którzy zostali zarekomendowani przez pewne obce Kościołowi grupy. Również przychylność mediów zdaje się być istotnym kryterium tych nominacji. Te same media, które zwykle wyśmiewają świętych kandydatów i odmalowują ich negatywny obraz, jednocześnie wychwalają tych, którym brakuje Ducha Chrystusa, jako kandydatów otwartych i nowoczesnych. Z drugiej strony celowo eliminuje się kandydatów, którzy wyróżniają się apostolską gorliwością, odwagą w głoszeniu nauki Chrystusowej oraz miłością do wszystkiego, co święte i sakralne. Pewien nuncjusz powiedział do mnie kiedyś: „Szkoda, że papież [Jan Paweł II] nie bierze osobiście udziału w nominowaniu biskupów. Papież próbował zmienić coś w Kurii Rzymskiej, ale mu się to nie udało. Starzeje się i pewne rzeczy znowu przybierają dawny obrót“. Na początku pontyfikatu papieża Benedykta XVI napisałem do niego list, w którym prosiłem go, aby mianował świątobliwych biskupów. Donosiłem przy tym papieżowi o pewnym niemieckim świeckim wiernym, który wobec rozkładu Kościoła w jego kraju po Soborze Watykańskim II pozostał wierny Chrystusowi i gromadził młodzież na adoracji i modlitwie. Człowiek ten znajdował się wówczas u schyłku swego życia i gdy dowiedział się o wyborze nowego papieża, powiedział: „Gdyby papież Benedykt wykorzystał swój pontyfikat tylko w tym celu, aby mianować dobrych i wiernych biskupów, wypełniłby tym samym swoje zadanie“. Niestety, oczywiste jest, że papież Benedykt XVI często ponosił porażkę w tej kwestii. Trudno jest uwierzyć, że papież Benedykt XVI w sposób zupełnie wolny zrezygnował ze swojego urzędu Następcy Św. Piotra. Ten papież był głową Kościoła, ale jego otoczenie rzadko wcielało w życie jego naukę, często zbywało ją milczeniem i blokowało jego inicjatywy zmierzające do prawdziwej reformy Kościoła, liturgii oraz sposobu udzie- lania Komunii Świętej. Wobec wielkiej zmowy milczenia w Watykanie wielu biskupów nie było w stanie wspierać papieża w jego obowiązkach zwierzchnika i przywódcy całego Kościoła. Nie będzie rzeczą zbędną przypomnieć braciom w biskupstwie o wypowiedzi jednej z włoskich loży masońskich z 1820 r.: „Nasza praca jest zadaniem na sto lat. Zostawmy ludzi starszych i wyjdźmy do młodych. Seminarzyści staną się kapłanami reprezentującymi nasze liberalne idee, a później zostaną biskupami reprezentującymi liberalne idee. Nie łudźmy się. Nie uda nam się zrobić masona z papieża. Ale liberalni biskupi, którzy będą pracować w otoczeniu papieża, będą mu podsuwali pomysły i idee, które przynoszą nam korzyść, a papież wcieli je w życie“. Staje się coraz bardziej oczywiste, że powyższy zamiar masonów realizuje się obecnie w wystarczającym stopniu, nie tylko dzięki zadeklarowanym wrogom Kościoła, lecz również z pomocą fałszywych świadków, którzy piastują wysokie hierarchiczne urzędy w samym Kościele. Nie bez przyczyny bł. papież Paweł VI powiedział: „Swąd szatana przeniknął przez jakąś szczelinę do wnętrza Kościoła“. Myślę, że owa szczelina zrobiła się obecnie dość szeroka. Diabeł mobilizuje wszystkie siły, aby obalić Kościół Chrystusowy. Aby to się nie stało, konieczne jest, aby powrócić do precyzyjnego i jasnego głoszenia Ewangelii na wszystkich szczeblach urzędu kościelnego, ponieważ Kościół posiada wszelką władzę i łaskę, którą dał mu Chrystus: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skoñczenia świata” (Mt 28, 18-20), „prawda was wyzwoli” (J 8,32) i „niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37). Kościół nie może się dostosowywać do ducha tego świata, lecz musi zmieniać świat z duchem Chrystusa. Oczywiste jest, że w Watykanie czynione są coraz większe ustępstwa wobec medialnego szumu. Nierzadko dr Lucyna Poloczek GABINET DENTYSTYCZNY 35 King Street East, Unit 21 Mississauga (Hurontario & Dundas) tel. 905. 896.1148 też, ku zadowoleniu massmediów, w imię niezrozumiałego spokoju i ciszy poświęcani są najlepsi synowie i słudzy Kościoła. Tymczasem wrogowie Kościoła nigdy nie poświęcają swoich wiernych sług, nawet gdy ich czyny są ewidentnie złe. Jeśli zachowamy wierność Chrystusowi w słowie i w czynie, On sam znajdzie sposób na to, aby przemienić serca i dusze ludzi, a dzięki temu cały świat ulegnie również przemianie. Kościół ulegnie odnowie. Wymaga to jednak naszej własnej, prawdziwej, wewnętrznej odnowy i nawrócenia. + biskup Jan Pawe³ Lenga 1 stycznia 2015 r., w uroczystość Bożej Rodzicielki Maryi okresach W kryzysu Kościoła Bóg często posługiwał się dla jego odnowy ofiarami, łzami i modlitwami tych dzieci i sług Kościoła, którzy w oczach świata i w oczach biurokracji kościelnych postrzegani byli za nic nieznaczących lub którzy z powodu swojej wierności Chrystusowi byli prześladowani i marginalizowani. Jestem przekonany, że również w naszych ciężkich czasach to prawo Chrystusowe spełni się i że PROTEZY DENTYSTYCZNE Kasia Dorman, DD 280 The Queensway, Etobicoke tel. (416) 251-6147 GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 SZLACHETNE ZDROWIE Korzeń mniszka lekarskiego skuteczniejszy od chemioterapii Naukowcy odkryli, że korzeń mniszka lekarskiego działa lepiej niż chemioterapia. Podczas gdy chemioterapia zabija wszystkie komórki, mniszek zabija jedynie te dotknięte rakiem. Niesłusznie zaniedbywana roślina bogata we właściwości lecznicze, i jedyna, najważniejsza rzecz to by zbierać ją w czystym środowisku, daleko od dróg. W medycynie ludowej z kwiatów mniszka robi się syrop, wiedząc że zawiera wiele substancji terapeutycznych. Ale mniej wiemy o korzeniu mniszka, który pomaga chorym na raka. Ponadto ma właściwości moczopędne, stymuluje wydzielanie żółci, oczyszcza wątrobę, pomaga w chorobach alergicznych, jest wspaniałym soju- D sznikiem w obniżaniu cholesterolu. Korzeń mniszka jest bogaty w minerały takie jak żelazo, wapno, kwas foliowy i magnez, oraz witaminy C i A. Portal Natural News poinformował, że rezultaty badań na Wydziale Chemii i Biochemii Uniwersytetu Windsor w Kanadzie dają nową nadzieję wszystkim cierpiącym na raka. Doszli do wniosku, że korzeń mniszka zabija komórki rakowe. Kolejną ważną info jest to, że nie ma negatywnego wpływu na inne komórki organizmu. Badanie wykryło, że herbata z mniszka wpływa na komórki rakowe w taki sposób, że rozpadają się w ciągu 48 godzin, zaś zdrowe pozostają w całości. Daktyle s¹ bardzo zdrowe aktyle często są niedoceniane lub postrzegane jedynie jako słodka przekąska, a okazuje się, że mają wiele zalet, dzięki którym Twój organizm będzie lepiej funkcjonować. Jeśli je poznasz od tej pory będziesz chciał je wprowadzić do swojej diety. Oto niektóre z nich: 1. Poszerzenie tętnic Dzięki nim Twój układ krążenia będzie lepiej pracować. Do tego wszystkiego unikniesz miażdżycy. W chorobie naczyniowej zwężają się tętnice, co jest ogromnym problemem, ponieważ wiąże się to z ryzykiem wystąpienia udarów, ataków serca oraz innych chorób. Już przy spożywaniu trzech daktyli każdego dnia, jesteś w stanie uregulować funkcjonowanie układu krążenia. 2. Poprawa pracy wątroby Badania wykazały, że daktyle pomagają w marskości wątroby. Ten bolesny stan występuje wówczas, gdy wątroba nie może skutecznie radzić sobie z toksynami i produkuje za dużo kolagenu. 3. Zdrowe serce Daktyle zawierają dużo potasu i przez to dobrze działają na serce. Zmniejszają dodatkowo poziom cholesterolu - czynnik ryzyka udaru i zawału serca. 4. Sokoli wzrok Daktyle mają dużo witaminy A, która regeneruje i chroni oczy oraz luteiny i lecytyny, która działają zbawiennie na zmęczone óle nóg i stóp najczęściej są spowodowane ich przemęczeniem. Wysokie obcasy, mało komfortowe obuwie, męczące wędrówki i stojący tryb pracy to główne przyczyny tej dolegliwości. Oto domowe sposoby na zdrowe stopy - leczenie bólu nóg i profilaktyka: Podniesienie stóp do góry to najłatwiejsza i skuteczna metoda łagodzenia zmęczenia nóg. Należy wygodnie usiąść lub położyć się, ułożyć stopy pod kątem 45% w stosunku do tułowia i poruszać palcami, aby poprawić krążenie krwi. Moczenie stóp w misce ciepłej słonej wody, następnie płukanie w chłodnej czystej wodzie, osuszanie i smarowanie żelem lub kremem nawilżającym jest sposobem stosowanym na bolące nogi od wieków. Zimne okłady doskonale odświeżają zmęczone nogi - zimno działa przeciwzapalnie i znieczulająco. Owija się kilka kostek lodu w ściereczkę i na- ciera nią przez kilka minut stopy do kostek, następnie osusza się nogi i przeciera nalewką z wiązu górskiego, wodą kolońską, alkoholem lub octem. Terapia ciepło-zimno. Naprzemienna, gorąca i chłodna kąpiel stóp cieszy się sporą popularnością w wielu uzdrowiskach. Należy usiąść na brzegu wanny i przez kilka minut na przemian, trzymać stopy pod strumieniem umiarkowanie ciepłej i zimnej bieżącej wody, zawsze kończąc na chłodnej. Zmiana temperatur doskonale pobudza ukrwienie stóp. Przeciwwskazania to cukrzyca i problemy z krążeniem w nogach. Modyfikacje terapii ciepło-zimno: - przed polewaniem nóg gorącą i chłodną wodą, należy przez 5 minut moczyć stopy w ciepłej wodzie z dodatkiem 6 kropli olejku eukaliptusowego i 6 kropli olejku różanego; można zastosować także olejek jałowcowy i cytrynowy - zamiast olejków eterycznych moż- na także zastosować napar mięty i rumianku; napar z 4 torebek ziół na kubek wrzącej wody dodaje się do 4l. gorącej wody Delikatny masaż stóp jest wskazany szczególnie przed moczeniem lub podczas zabiegu. Należy masować całe stopy: delikatny ucisk palców, okrężne ruchy masujące na podeszwach (spód stopy) i silne przesuwanie kciuka po łuku stopy. Suchy masaż podeszwy warto urozmaicić wykorzystując piłkę golfową, tenisową lub wałek do ciasta - wystarczy usiąść, położyć stopę na małej piłce lub wałku leżącym na ziemi i tak ruszać nogą, aby masować całą podeszwę. Inny skuteczny sposób masażu to włożenie do kapci garści suchej fasoli i spacery po domu. Oczywiście najwygodniejsze są masażery nóg. Ćwiczenia mięśni stóp i nóg przez cały dzień likwidują lekkie bóle i poprawiają ukrwienie. Wskazana jest następująca aktywność: - trwające cały Wystarczy, że dziennie zjesz takie 3, żeby w organizmie nastąpiły zmiany. STRONA 27 Stałe stosowanie korzenia mniszka może zniszczyć większość komórek rakowych. Te niespodziewane wyniki zmusiły naukowców do dalszego badania tej cudownej rośliny. 72-letni John Di Carlo jest osobiście przekonany do terapeutycznych właściwości mniszka. Spędził 3 lata poddając się agresywnej i intensywnej terapii chemioterapii, po czym lekarze zwolnili go do domu by spędził z rodzina ostatnie dni życia. Biorąc pod uwagę fakt, że lekarze mieli mniejszy wybór w poszukiwaniu rozwiązań do walki z jego chorobą, zasugerowali mu picie herbaty z korzenia mniszka lekarskiego, i zaledwie po 4 miesiącach doświadczył remisji choroby. oczy. Powodują, że Twoje oczy będą dłużej w dobrej kondycji. 5. Daktyle w połączeniu z orzechami są idealną przekąskę między posiłkami. Zawarty w nich cukier daje zastrzyk energii, który wydłuży się jeszcze bardziej przez zawarty w orzechach tłuszcz. Jednocześnie takie połączenie stymuluje pracę mózgu. Zalecane szczególne podczas sesji i dla sportowców. 6. Daktyle pomagają w zaparciach, niestrawności i innych tego tyu objawach. Wiele osób spożywa je, aby ustrzec się przed rakiem. W daktylach zawarte są aminokwasy, które pomagają zoptymalizować trawienie i lepiej wchłaniają składniki odżywcze. 7. Trudno uwierzyć, ale to prawda: magnez zawarty w daktylach łagodzi bóle i obrzęki. Do tego ma działanie przeciwbakteryjne i zmniejsza infekcję w organizmie. Ból i puchnięcie nóg. Sposoby łagodzenia dolegliwości. B dzień uczucie napię-cia i ucisku stóp należy wykonać każdą stopą osobno, kilka silnych ruchów, a na koniec poruszać palcami w górę i dół, - wymóg długotrwałego stania - wskazane jest wykonywanie kilku kroków w miejscu, zmienianie pozycji i co jakiś czas opieranie jednej stopy na podwyższeniu lub stopniu, najlepiej stać na miękkim podłożu np. dywaniku lub gumowej macie, - zesztywnienie stóp - należy zdjąć buty, usiąść na krześle, wyciągnąć nogi do przodu, wykonać okrężne ruchy stopami poczynając od kostek - 10 x w jednym i 10 x w przeciwnym kierunku, opuścić palce nóg jak najniżej w dół a później unieść jak najwyżej w górę, całe ćwiczenie trzeba powtórzyć 10 x, na koniec należy złapać palce stóp dłońmi i delikatnie odginać je w górę i w dół, - ćwiczenie wzmacniające mięśnie nóg polega na podnoszeniu z ziemi palcami stóp rozsypanych ołówków lub kredek. OSTATNIA STRONA Polski samochód z Mielca STRONA 28 N ie zużywa ani kropli paliwa, a koszt pokonania 100 km to zaledwie 4 złote. Na jednym ładowaniu przejedzie nawet 150 km, co wystarczy do codziennych dojazdów do pracy i na zakupy, albo wypadu na działkę pod miastem. A co najważniejsze, ELV001 to w pełni polskie auto - zaprojektowane i zbudowane przez Polaków. Samochód powstał dzięki wsparciu finansowemu Unii Europejskiej. Nowoczesne nadwozie zaprojektował Michał Kracik, doktorant ASP w Krakowie. - Za budowę odpowiadały krajowe firmy, jak Car Technology Production, KOMEL czy mielecki Leopard. Budowa pojazdu zajęła około 20 miesięcy, a 90 proc. podzespołów zaprojektowano i zbudowano na miejscu - mówi Jerzy Czerkies, koordynator projektu z Agencji Rozwoju Regionalnego MARR w Mielcu. - Spoza kraju pochodzi 10 proc. części - głównie są to opony, felgi, klocki hamulcowe czy akumulatory - wyjaśnia J. Czerkies. ELV001 to na razie prototyp, ale jeśli tylko znajdzie się inwestor, jest szansa, żeby auto trafiło do produkcji seryjnej. Jak przyznają twórcy, nie to było jednak ich celem. Założeniem projektu było m.in. wsparcie krajowych firm Mama tłumaczy pięcioletniemu synkowi, jak na świat przychodzą dzieci: - Najperw wychodzi główka, potem ramiona, ciałko, a na koñcu nóżki. Chłopiec wyczekuje dalszych wyjaśnień i w końcu pyta: - A kto to wszystko składa? Przychodzi żaba do lekarza i mówi: - Panie doktorze, coś mi dokucza w stawie. - Podejrzewam raka. Jadą dwie blondynki na rowerach. Nagle jedna z nich zsiada z roweru i zaczyna spuszczać powietrze w obu kołach. Druga zdziwiona pyta: - A po co ty to robisz? z branży motoryzacyjnej, co przyniosło efekty w postaci współpracy z największymi producentami aut w Europie. Wśród niewątpliwych zalet ELV 001, obok atrakcyjnego trzydrzwiowego nadwozia, wymienić można miejsce dla czterech pasażerów i niemały, 310-litrowy bagażnik oraz 550-kilogramową ładowność. Ale mocną stroną jest również napęd. Z jednej strony pozwalający na duże oszczędności (koszt przejechania 100 km to około 4 złote), z drugiej zaś zapewniający imponujące osiągi. Moc 41 KM pozwala na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w niespełna... 6 sekund! Maksymalna prędkość 110 km/h pozwoli natomiast bez kompleksów wjechać na autostradę. Jedno ładowanie baterii, które trwa od Czas na uœmiech! - Bo mam siodełko za wysoko... Na co ta druga zaczyna majstrować przy swoim rowerze i zamieniać miejscami siodełko z kierownicaą. - A ty co robisz? - Zawracam. Nie będę jechała z taką idiotką! - Mamusiu, a jeżeli przetnę dżdżownicę, to te połówki będą sią przyjaźniły? - No z tobą to na pewno nie! Dwóch chłpców rozmawia w przedszkolu: - Mój tata pływa w marynarce - chwali się pierwszy. - A mój w kąpielówkach! Rozmawiaja dwie przyjaciółki: - Co sądzisz o Stefanie? - To idiota! - Bo wyobraź sobie, że wczoraj poprosił mnie, żebym z nim chodziła! No to sama widzisz! Jak się nazywa dziecko mrówki? ANTek. Marek K. zdobył biegun północny i południowy. Przeszedł pieszo Europę i przepłynął kajakiem Wisłę. Teraz zamierza w rok przejechać rowerem Australię. GŁOS POLSKI nr 16 20-26.04.2016 6 do 8 godzin, pozwoli na pokonanie do 150 km, w zależności od stylu jazdy. To wyniki na poziomie konkurencyjnych modeli uznanych światowych producentów. W ramach dofinansowania unijnego, które wyniosło niespełna 20 mln zł, powstało również 200 terminali ładowania aut elektrycznych - m.in. w Krakowie, Warszawie, Mielcu, Katowicach czy w Trójmieście. Samo zbudowanie ELV001 kosztowało natomiast ok. 8 mln zł. Dane techniczne: napęd elektryczny, dwusilnikowy, na przednie koła. Moc 1 silnika 15 kW przy 3400 obr./ min. Moc maksymalna: 25 kW. Tryby jazdy: ekonomiczny, miejski, sportowy. Sterowanie: elektroniczna zmiana biegów. Maksymalna prędkość: 110 km/h. Maksymalny zasięg: 150 km. Koszt ładowania: ok. 4 zł/100 km. Typ baterii: Li-polimer. Pojemność baterii: 159 Ah. Czas ładowania: 6-8 h. Koła: 195/55 R16. Nadwozie: 4-osobowe pasażerskie lub 2-osobowe towarowe. Wymiary (dł.x szer.x wys.): 3890x 1770x1550 mm. Pojemność bagażnika: 310 l. Ładowność 550 kg. Masa: 1300 kg (z bateriami). Marek kategorycznie odrzuca sugestie, że te wyprawy w świat związane są z tym, że w domu - razem z nim i żoną - mieszka jego teściowa... Pewien wierszokleta zorganizował w szpitalu wieczorek poezji. Sala pękała w szwach od pacjentów i personelu. Artysta tak się rozochocił, że jego występ potrwał dobre trzy godziny. Gdy skończył, wszyscy zebrani spali kamiennym snem. Nagle do poety podbiega anestezjolog, ściska jego prawicę i mówi: - Szacuneczek mistrzu! - Dzieñ dobry. Czy to Pañstwo organizują konkurs jasnowidzów? - Tak, ale zapisy zaczynamy dopiero w przyszłym tygodniu. - Nie chcę zostać źle zrozumiany, ale przyszedłem odebrać pierwszą nagrodę.