Głos Polski nr. 16 (2016)

Transkrypt

Głos Polski nr. 16 (2016)
Polacy obronili Brytyjczyków - ci kazali im za to
zapłacić z polskiego złota zdeponowanego w Kanadzie
Pora na wspólny g³os... polski z Kanady
dr Krajski: Nawet syn sułtana należał do masonerii
BÓG - HONOR - OJCZYZNA
Pismo
Zwi¹zku Narodowego
Polskiego w Kanadzie
POLI S H
VOI C E
Week ly
since 1908
GŁOS POLSKI od 1908 roku
TYGODNIK PATRIOTYCZNEJ POLONII KANADYJSKIEJ
Fundament Polski i Polaków
No. 16
Toronto 20-26.04.2016
PUBL. MAIL. Reg. No. 40012402
Przemówienie Prezydenta
Andrzeja Dudy podczas
posiedzenia Zgromadzenia
Narodowego w Poznaniu z okazji
1050-lecia Chrztu Polski.
Sobotę 14 kwietnia 966
roku i to wtedy też narodziła się Polska. Narodziła się z wód chrzcielnych do nowego chrześcijańskiego życia, narodziła się dla świata.
Wkraczając na arenę
dziejów Europy. Narodziła się dla nas i dla
siebie jako wspólnota
narodowa i polityczna.
Przyjęcie chrztu w obrządku łacińskim określiło naszą narodową tożsamość. Od tej pory
mówiliśmy o sobie: My,
Polacy. Powiedzieliśmy
wtedy „tak” wolności
samostanowienia. Pokazaliśmy, że jesteśmy
C
hrzest Mieszka jest najważniejszym wydarzeniem
w całych dziejach państwa
i Narodu Polskiego. Nie był, lecz jest.
Bo decyzja naszego pierwszego historycznego władzy zdecydowała o całej
przyszłości naszego kraju. Chrześcijańskie dziedzictwo kształtuje losy
Polski i każdego z nas, Polaków. To
właśnie miał na myśli Święty Jan
Paweł II, kiedy mówił, że nie można
bez Chrystusa zrozumieć dziejów
Polski. Zgodnie z tradycją Chrzest
władcy Polan odbył się w Wielką
T
Delivered to the POST: April 20, 2016
$1.50 ($1.43+$0.07 GST)
gotowi budować Naród i państwo,
chroniąc je i ginąc za nie. Nie było
przesadzone, że się uda, że powstanie
wspólnota. Ale udało się. Zbudowano
ja na fundamencie wiary, która wrosła
w naszą tożsamość, stając się ostatnią
tarczą wolności i solidarności. Przyjmując chrzest nasi przodkowie
wyznaczyli cel, wokół którego tworzył
się wspaniały polski naród. Gdy nasi
wrogowie próbowali zniszczyć nasz
naród i Kościół, zniszczyć nasz kraj.
Naród wypełniał świątynie, tam
szukając wspólnoty. Udowadniając
ponadczasową mądrość decyzji przodków.
Rok 966 to zatem najważniejsza
cezura w naszych dziejach. A te
uroczystości to świętowanie urodzin
BITWA O WSZYSTKO
Greg Makowski
rwa nie między PiS-em a Platformą (PO-PSL), ale pomiędzy tysiącletnią Polską a dywizją resortowych dzieci, drugim
pokoleniem czerwonych dynastii!
A mają one swoje macki w Nowoczesnej, KOD-ach i w niedobitkach
służb... Jest to bitwa o wszystko, ale to
„wszystko” inne ma znaczenie dla
PiS-u, a inne dla resortowych dzieci...
PiS dąży do naprawy chorej III RP, do
przywrócenia praworządności i demokracji, poprawy życia przeciętnych
obywateli (rodzin i dzieci stąd 500
plus ), celem PiS-u jest tez umocnienie
pozycji Polski w świecie, odzyskanie
jej podmiotowości i suwerenności
w ramach UE oraz w porozumieniu
z krajami Grupy Wyszehradzkiej.
Celem tej bitwy dla PiS-u jest dobro
Polski i Polaków.
Natomiast celem resortowych dzieci
(czyli peerel-czyków) jest ponowne
dorwanie się do koryta i dalsze
plądrowanie Kraju,łupienie obywateli.
cd. na str. 13
Egoizm i cynizm tej „klasy” oligarchów nie zna granic, a wyprzedaż
zasobów Polski zawsze była ich
priorytetem. Lekceważenie narodowego dobra mają w genach po swoich
rodzicach, nasłanych przez Stalina po
wojnie, aby ustanowili nad Wisłą
reżim komunistyczny, totalitarny. Owi
emisariusze Kremla nie utożsamiali
się z naszą Ojczyzną, a jedynie - dla
pozorów - pełnili „obowiązki Polaka”!
Byli pasożytami i katami w Polsce
tworząc wtedy aparat terroru, dzisiaj
są już tylko pasożytami, choć od czasu
do czasu uruchomią seryjnego „samobójcę”.
A zatem przeciwko tysiącletniej
Polsce powstają z kindżałami w zębach hordy kainów, zaprawionych
w zbrodniach od 1945 roku. Maszerują
pod hasłami KOD-u, ale mają na sumieniu morderstwa przedstawiane
cd. na str. 11
STRONA 2
POLSKA - ŚWIAT
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
Franciszek zabrał do Watykanu dwunastu muzułmańskich uchodźców
Na zakończenie wizyty na greckiej
wyspie Lesbos Ojciec Święty zaprosił
dwunastu muzułmańskich imigrantów
na pokład samolotu, którym odleciał
do Włoch.
Rzecznik Watykanu ks. Federico
Lombardi poinformował, że Franciszek zabrał ze sobą trzy rodziny
uchodźców, w sumie 12 Syryjczyków,
w tym sześcioro dzieci. Wszyscy przebywali w ośrodku na Lesbos. Ich
pobyt sfinansuje Watykan. Na początek trafią do katolickiej dobroczynnej
Wspólnoty Świętego Idziego w Rzymie.
Podczas kilkugodzinnej wizyty na
wyspie Ojciec Święty razem z Ekumenicznym Patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem oraz Arcybiskupem
Aten i całej Grecji Hieronimem ogłosił
apel do wspólnoty międzynarodowej
o reakcję na kryzys migracyjny. Wezwał, szczególnie Europę, do solidarności z uchodźcami i odpowiedzialność w obliczu kryzysu humanitarnego. Franciszek odwiedził również
w towarzystwie premiera Grecji Aleksisa Ciprasa ośrodek dla uchodźców.
Papież podziękował Ciprasowi za
gościnę, jakiej jego naród udziela
przypływającym migrantom.
Zwierzchnik Kościoła Katolickiego
jest niezwykle wrażliwy na los
uchodźców. 8 lipca 2013 roku
Franciszek, w kilka miesięcy po
wyborze na papieża, odwiedził włoską
wyspę Lampedusę, na którą tłumnie
przybywali
wówczas
migranci
przeprawiający się z północnej Afryki.
K. Morawiecki: Czas dobić układ
"S¹dzę, że ujawnimy teraz
zbiór zastrzeżony,
a prezydent ujawni aneks
z likwidacji WSI".
Kornel Morawiecki przyznaje, że
jest zaskoczony emocjami wokół
Trybunału Konstytucyjnego.
- "Spór o Trybunał mnie zaskoczył.
To rozpaczliwy atak na większość
sejmową przez układ, który przegrał
wybory, ale próbuje zachować swoje
wpływy poprzez prawników i wymiar
sprawiedliwości" - mówił założyciel
Solidarności Walczącej w TV Republika. Dodał, że w Polsce funkcjonują
"dwa układy", które nie zostały oczyszczone i nie rozliczyły się ze swojej
współpracy z komunizmem.
- Pierwszy - to wymiar sprawiedliwości, drugi - polska inteligencja
funkcjonująca na uniwersytetach -
tłumaczył. - "Trzeba to wszystko
naprawiać, otwierając szerzej archiwa. Sądzę, że ujawnimy teraz ten zbiór
zastrzeżony (IPN - red.), a prezydent
ujawni nam aneks z likwidacji WSI.
Czekam i mam nadzieję, że stanie się
to jeszcze w tym roku" - powiedział
Morawiecki.
Pytany o konflikt wokół Trybunału
Konstytucyjnego, marszałek senior
podkreślił, że "prawo nie może być
ponad dobrem narodu". "Złe prawo
może być zbrodnicze, dobre - nie.
Trybunał nie może sobie dowolnie
orzekać, ale musi działać zgodnie
z tym, co mu ustawodawca, czyli Sejm,
zaleca. Po prostu, według reguł" –
mówił. Jego zdaniem prezes TK prof.
Andrzej Rzepliński zachowuje się, jak
"posłowie podczas liberum veto kiedy
zrywano sejmy". "Trochę to jest na
granicy burzenia ładu demokratycznego w Polsce" – ocenił.
polskiego paszportu.
Z tej możliwości korzysta wiele
osób. Powód? W wielu wypadkach nie
tylko sentyment do dawnej ojczyzny,
albo ojczyzny przodków (bo o obywatelstwo polskie mogą się też starać
dzieci osób, które wyjechały z Polski
do Izraela), ale i względy praktyczne.
uznawali Izrael za swoją ojczyznę,
urzędnicy gotowi byli wydawać emigracyjne paszporty. Warunkiem było
zrzeczenie się obywatelstwa polskiego.
Ale zgodnie z obecnie panującym
prawem, wymaganie to nie było
legalne. Dlatego osoby, które
wtedy wyjechały do Izraela,
mogą się starać o potwierdzenie polskiego obywatelstwa - wystarczy, że złożą
odpowiednie
dokumenty
w konsulacie. Stamtąd papiery trafiają do odpowiedniego
wojewody.
Jeśli starający się o potwierdzenie podaje jako
ostatni adres zamieszkania
na Dolnym Śląsku, decyzję wydaje
nasz wydział spraw obywatelskich
i cudzoziemców.
Po pozytywnej decyzji o potwierdzeniu obywatelstwa, Izraelczyk polskiego pochodzenia może w polskim
konsulacie starać się o wyrobienie
Tysiące Izraelczyków chcą zostać Dolnoślązakami
Do dolnośląskiego urzędu wojewódzkiego wpłynęło w tym roku 1800
wniosków od Izraelczyków polskiego
pochodzenia, którzy albo po wojnie,
albo w latach 60. opuścili Polskę, ale
teraz chcą uzyskać potwierdzenie polskiego obywatelstwa. Z roku na rok
przybywa osób, które chcą mieć
paszport z orłem w koronie.
Coraz więcej Izraelczyków
stara się o polski paszport
W powojennej Polsce mieliśmy do
czynienia z dwiema falami wyjazdów
do Izraela - tuż po wojnie oraz na
przełomie lat 60. i 70. W PRL-u,
zgodnie z wytyczną partii, tym, którzy
GŁOS POLSKI
POLISH VOICE
Nowy adres:
52 Mabelle Ave. # 612
Toronto, Ontario M9A 4X9
tel. 416.993.3143
[email protected]
G³os Polski - Polish Voice
Weekly Magazine of
Polish National Union of Canada
Editor-in-chief Wies³aw Magiera
Contributors: Edward Dusza, Wiesław Cypryś,
Jan Ciechanowicz, Jerzy Dąbrowski, Władysław Korowajczyk, Stefan Skulski, Aleksander
Szumański, Henryk Wesołowski.
PM Agreement #40012402
Publikowane teksty niekoniecznie
odzwierciedlają stanowisko
redakcji lub ZNPwK.
ZNPwK nie ponosi odpowiedzialności
za treść pisma.
Nie odpowiadamy za treść ogłoszeñ
i publikowanych listów do redakcji.
Nie wszystkie nadesłane listy
są publikowane.
Nie zwracamy materiałów
nie zamówionych.
Materiały własne oraz agencyjne
i internetowe.
Posiadacz polskiego paszportu,
dzięki strefie Schengen, może bez
problemu studiować w Anglii, pracować we Francji albo kupić mieszkanie w Hiszpanii - jest obywatelem
Europy. Łatwiej mu też - niż osobie
z izraelskim paszportem, podróżować
po świecie i odwiedzać kraje muzułmańskie.
Agata Wojciechowska
Prenumerata - subscription
Canada: 1 rok $100, pół roku $50,
ekspresowo $150,
USA: 1 rok $240 Polska: $300,
Internetem: 1 rok - tylko $35
Proszę przesłać czek lub Money
Order na: Głos Polski
Adres: 52 Mabelle Ave. # 612
Toronto, Ontario M9A 4X9
GST: R104258785
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
POLSKA - ŚWIAT
Zbigniew Ziobro wstrzymał karę więzienia
dla matki samotnie wychowuj¹cej dzieci
- Kobieta samotnie wychowująca
dzieci nie powinna iść do aresztu –
uważa Zbigniew Ziobro. Prokurator
Generalny podjął decyzję o wstrzymaniu kary. Tym bardziej, że trudno
określić ją mianem współmiernej do
winy.
W związku z artykułem w gazecie
Super Express z 19 kwietnia 2016 roku
zatytułowanym „Pójdę z dziećmi do
więzienia za 100 zł mandatu” Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro
polecił Prokuratorowi Rejonowemu
w Wągrowcu podjęcie działań zmierzających do wstrzymania wykonania
zastępczej kary 5 dni aresztu w stosunku do pani Ewy Domagalskiej.
W ocenie Prokuratora Generalnego
areszt, orzeczony przez sąd w związku
STRONA 3
z niezapłaceniem przez skazaną 100 zł
grzywny za nieprzerejestrowanie
w terminie samochodu, jest zbyt surową sankcją wobec matki, która
samotnie wychowuje sześcioro dzieci.
Zgodnie z artykułem 26 Kodeksu
wykroczeń nie można wymierzać kary
aresztu, jeśli warunki osobiste sprawcy
uniemożliwiają jej odbycie. Tak jest
w tym przypadku. Dlatego powołując
się na treść tego przepisu, Prokurator
Rejonowy powinien wnioskować o
zmianę postanowienia sądu.
Sąd - zgodnie z art. 48a par. 1 Kodeksu karnego wykonawczego - może
wstrzymać wykonanie zastępczej kary
pozbawienia wolności, jeżeli skazany
oświadczy, że podejmie pracę społecznie użyteczną i podda się jej
rygorom. Wstrzymanie następuje do
czasu wykonania tej pracy lub
uiszczenia grzywny.
W ocenie Prokuratora Generalnego
ustawowy obowiązek prokuratury
stania na straży praworządności łączy
się z wymogiem sprawiedliwości.
Prokuratura może i powinna podejmować określone prawem działania
zmierzające do zmiany decyzji sądów
w przypadku, gdy te budzą wątpliwości swoją surowością i nie uwzględniają sytuacji życiowej skazanych,
jak w opisanym przypadku matki
samotnie wychowującej dzieci.
GŁOS POLSKI
w obronie chrześcijaństwa
Koniec z płacowymi „kominami” w spółkach
Skarbu Państwa? Rząd przyjął projekt ustawy
Wprowadzona przed pięcioma laty
ustawa kominowa była nieskuteczna.
Z łatwością omijano ją poprzez stosowane nagminnie kontrakty menadżerskie. Patologiczny stan rzeczy naprawić ma ustawa o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących
niektórymi spółkami. Projekt nowego
uregulowania został właśnie przyjęty
przez rząd Beaty Szydło.
Pensje menedżerów spółek z udziałem Skarbu Państwa mają zależeć
m.in. od sytuacji i wielkości spółki
oraz realizacji celów inwestycyjnych.
- 2 mln 892 tys. złotych to jest roczny
zarobek prezesa PKO BP za rok 2015;
6 mln 549 tys. zł to jest roczny zarobek
razem z odprawą dla prezesa PKN
Orlen za rok 2015; 2 mln 438 tys. zł roczny zarobek prezesa KGHM Polska
Miedź S.A., 1 mln 678 tys zł - roczny
zarobek prezesa spółki Tauron, 3 mln
268 tys. zł - roczny zarobek prezesa
spółki PZU. Proponujemy ustawę,
która przerywa patologię - powiedział
minister skarbu Dawid Jackiewicz.
Jak zapewniał, nowe prawo w sposób kompleksowy ureguluje cały obszar wynagradzania w radach nadzorczych i zarządach spółek Skarbu
Państwa. W opinii szefa resortu skarbu, na przestrzeni ostatnich lat „z pełną świadomością i premedytacją”
pozwalano na omijanie ustawy
kominowej. - Wynagrodzenia idące
w miliony złotych, odprawy idące
w miliony złotych, często konstruowane w taki sposób, że nie było
wiadomo w oparciu o jakie kryteria,
w sposób uznaniowy, w sposób nieadekwatny do kondycji i sytuacji finansowej danego podmiotu - wyliczał
nadużycia pokutujące przez lata minister Jackiewicz.
W przeciwieństwie do tzw. kominowej, nowa ustawa obejmie wszystkie spółki Skarbu Państwa, nie tylko
te, w których posiada on więcej niż
połowę akcji i udziałów. Dotyczyć
będzie również spółek samorządo-
wych, czyli komunalnych - zarówno
wynagrodzeń zarządów, jak i rad
nadzorczych.
Rząd szacuje, że rocznie dzięki
nowym regulacjom spółki zaoszczędzą one blisko 60 mln zł w skali roku.
Oszczędności w spółkach SP i komunalnych mogą sięgnąć nawet 100 mln
zł rocznie, jeśli przepisy będą stosowane „bardziej konserwatywnie”.
- Od momentu wprowadzenia tych
regulacji niemożliwe będzie już pobieranie wielomilionowych odpraw.
Nigdy więcej nie będzie miała miejsca
sytuacja, w której prezesi po przepracowaniu kilku miesięcy w spółce będą
mieli prawo na nie liczyć - dodał szef
resortu.
Projekt wprowadza widełki dla wynagrodzenia podstawowego członków
zarządu, które będzie zależało od
wielkości spółki. W przypadku mikroprzedsiębiorstwa (zatrudniającego do
10 osób) ma to być 1-3-krotność
przeciętnego wynagrodzenia w sekto-
rze przedsiębiorstw, a spółki małej
(zatrudniającej od 11 do 50 osób),
średniej (51-250 osób), dużej (251-1
250 osób), „dużej plus” (co najmniej 1
251 osób) odpowiednio: 2-4-krotność;
3-5-krotność; 4-8-krotność, 7-15krotność.
W „wyjątkowych okolicznościach”
projekt uchwały w sprawie zasad
kształtowania wynagrodzeń dotyczącej członków organu zarządzającego
będzie mógł przewidzieć inną wysokość części stałej wynagrodzenia.
Wówczas trzeba będzie opublikować
uzasadnienie tej decyzji w Biuletynie
Informacji Publicznej.
Z projektu wynika, że „część zmienna wynagrodzenia w spółce nie będzie
mogła przekroczyć 50 proc., a w największych spółkach 100 proc. wynagrodzenia podstawowego członka
organu zarządzającego w poprzednim
roku obrotowym”. Ponadto ma ona
zależeć od osiągniętych celów inwestycyjnych spółki.
"Na pewno trzeba zatrzymać proceder uśmiercania dzieci, które mają
różne wady rozwojowe. To jest coś
nieludzkiego i z tą eugeniką trzeba
w Polsce skoñczyć” - deklaruje Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem „wSieci”. Jednak zdaniem
prezesa PiS „dalej posunąć się nie
można”. W obszernej rozmowie braci
Karnowskich z Jarosławem Kaczyńskim nie mogło zabraknąć wątku
„aborcyjnego”. Pytany o „stosunek
większości parlamentarnej do postulatów zwiększenia ochrony życia nienarodzonego”, prezes Kaczyński
odpowiada: „Na pewno trzeba zatrzymać proceder uśmiercania dzieci,
które mają różne wady rozwojowe. To
jest coś nieludzkiego i z tą eugeniką
trzeba w Polsce skoñczyć. Dalej
posunąć się, w moim przekonaniu nie
można”. Zatem można przypuszczać,
że PiS ustawy w kształcie zaproponowanym przez inicjatywę obywatelską „Stop aborcji” nie poprze.
- Niektóre wypowiedzi wzywająca do
wyłączenia także przypadków, gdy
chodzi o ratowanie życia kobiety lub
ciąże z gwałtu, sprawiają w mojej
opinii wrażenie nakręcające drugą
stronę - mówi Kaczyński.
Prezes PiS mniej lub bardziej
świadomie powtarza też niezgodne
z prawdą opinie o społecznym projekcie: - Są zresztą pewne granice
działania pañstwa. Pañstwo nie może
nakazać umrzeć kobiecie, która chce
ratować swoje życie.
Do tego typu zarzutów odnosili się
już wielokrotnie przedstawiciele Komitetu Obywatelskiego „Stop aborcji”
podkreślając, że projekt zezwala na
prowadzenie działań leczniczych koniecznych dla ratowania matki, licząc
się ze skutkiem śmiertelnym dziecka.
W myśl projektu, gdy rozwój wypadków nieuchronnie prowadzi do
śmierci matki lub dziecka, do matki
musi należeć wybór pomiędzy ocaleniem jej życia lub życia dziecka.
W takim wypadku lekarz nie będzie
karany.
Jak podkreśla prezes PiS „także
wielu księży, z którymi rozmawiam,
podziela opinię, że efektem penalizacji
tych wyjątków może być za kilka lat
aborcja na życzenie". Zdaniem
Kaczyńskiego państwo „nie ma też
prawa nakazać urodzić zgwałconej
nastolatce”.
J. Kaczyński: zatrzymać aborcję eugeniczn¹, ale ani kroku dalej
STRONA 4
POLSKA - ŚWIAT
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
“Zag³osowaliœmy zgodnie z sumieniem”
- Decyzja moich kolegów, żeby pójść
razem z .Nowoczesną i PO w sprawie
sporu o TK wydała mi się niewłaściwa
i cały czas wydaje mi się niewłaściwa,
bo zasadnicze racje są po stronie
demokracji, PiS-u, który wygrał
wybory i ma głos większości narodu za
sobą - powiedział Kornel Morawiecki,
który zrzekł się członkostwa w klubie
Kukiz'15.
Przypomnijmy, że decyzją klubu
Kukiz'15 posłanka Małgorzata Zwiercan została z niego wykluczona. Klub
zaapelował również, aby zrzekła się
ona mandatu poselskiego. Z kolei Kornel Morawiecki sam zrzekł się członkostwa w Kukiz'15. Teraz klub zwróci
się o odwołanie go ze składu sejmowej
komisji etyki poselskiej.
Wszystko ma związek z głosowaniem "na dwie ręce". Okazało się, że
poseł Małgorzata Zwiercan z klubu
Kukiz'15 podczas wyboru nowego
sędziego TK zagłosowała za nieobecnego wówczas na sali plenarnej
Kornela Morawieckiego. Zaczepiona
później na korytarzu poseł Zwiercan
poinformowała, że została poproszona
Poseł Kornel Morawiecki
Poseł Małgorzata Zwiercan
przez Morawieckiego o zagłosowanie,
gdy ten źle się poczuł.
Morawiecki tłumaczył na antenie
swoją decyzję o odejściu z klubu
Kukiz'15. Jak podkreślił, zdecydował
się zrezygnować z klubu, ponieważ
Kukiz'15 wyrzucił poseł Zwiercan,
która spełniła jego prośbę o zagłosowanie za niego ws. kandydatury
prof. Jędrzejewskiego na nowego
sędziego TK.
- Cała historia, której my posłowie
się umawiamy, że nie będziemy
glosować, że nas nie ma, wydaje mi się
niewłaściwa. Dlatego też kilka osób
wstrzymało się od głosu. Wydało nam
się to najbardziej zgodne z sumieniem
- dodał Morawiecki. Poseł zaznaczył,
że życzy swojego poprzedniemu klubowi, jak najlepiej, ponieważ był jego
członkiem i dzięki niemu otrzymał
mandat. - Nie sądzę, żeby miał się
rozpadać (…) moim życzeniem jest,
żeby siły polityczne trwały - ocenił.
Morawiecki powiedział także, że
marzy mu się teraz nowa konstytucja,
ma takiego obowiązku, ani zwyczaju.
Wcześniej rozmawiałem z poseł Małgorzatą Zwiercan o sytuacji związanej
z nadchodzącym głosowaniem, o moim
sprzeciwie do udawania nieobecności
w Sejmie, o zamiarze wstrzymania się
od głosu. Precyzyjnie wyjawiłem
swoją wolę koleżance. Małgorzata
podzielała moje wątpliwości i zamiary,
zrobiła dokładnie to, co ja sam bym
zrobił. Wcisnęła przycisk wstrzymania
się od głosu na rejestratorze z moją
kartą. Tym samym dała świadectwo
prawdzie, spowodowała że mój głos
nie został zmarnowany. Działała
w moim imieniu, a zatem była wyłącznie doręczycielem mojego oświadczenia woli.
Nie naruszyliśmy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, żadnej Ustawy,
Regulaminu Sejmu. Nie uchybiliśmy
etyce poselskiej. Zagłosowaliśmy zgodnie z sumieniem, według którego
ocenialiśmy interes Polski. Nie poddaliśmy się żadnym naciskom. Każdego,
kto sądzi inaczej prosimy o podanie
konkretnego przepisu prawa, który
został naruszony, złamany, błędnie
zinterpretowany, nadużyty lub nagięty.
Zarzuty wobec nas opierają się na
stwierdzeniu, że głosowanie za posła,
którego nie ma na sali jest potwierdzeniem nieprawdy (art. 271 § 1 Kodeksu
Karnego). Odbijamy piłeczkę.
Czym było wyjęcie kart do głosowania przez posłów PO, Kukiz'15,
która byłaby bardziej dopasowana do
współczesnego świata. Według niego
musi ona odpowiadać na nowe
wyzwania i możliwości, zaś dokument
powinien przez wiele lat służyć
Polsce. - Uważam, że powinna być
solidarna, sensu, która będzie odpowiadać na wyzwania wielkich nierówności ekonomicznych, wyzwania cywilizacyjne w kwestii pracy. Powinna to
być krótka konstytucja, bardzo ogólna,
bo zbyt szczegółowe rozstrzygnięcia
wcale nie pomagają prowadzić słusznej polityki i rządzić. Często są dla
tych rządów przeszkodą - stwierdził.
Poseł ocenił również dokonania
rządu premier Beaty Szydło. Jego
zdaniem przez ten czas udało się zrealizować kilka rzeczy, jak m.in.
projekt 500+. - Udało się ruszyć
monopol medialny, który był zabetonowany od ładnych kilku lat i to
niezależnie od ustawowej sytuacji. Był
spowodowany dominacją, czy to polityki, czy pieniądza nad mediami dodał. Morawiecki podkreślił, że nie
zamierza przechodzić do Prawa
i Sprawiedliwości.
OŚWIADCZENIE MARSZAŁKA SENIORA SEJMU RP Kornela Morawieckiego i POSŁANKI Ma³gorzaty Zwiercan
Sz. P. Marek Kuchciñski
Marszałek Sejmu RP
OŚWIADCZENIE
Stanowczo sprzeciwiamy się nagonce rozpętanej przez media i część
naszych kolegów posłów w związku
z wydarzeniem przy wyborze sędziego
Trybunału Konstytucyjnego - prof.
Zbigniewa Jędrzejewskiego. Nagonce
niesłusznej i bezpodstawnej, mającej
podłoże wyłącznie polityczne.
14 kwietnia 2016 roku, podczas
posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej
Polskiej VIII Kadencji ja, Kornel
Morawiecki, wychodząc na chwilę
z sali posiedzeñ na korytarz nie
wyjąłem karty z czytnika. Przecież nie
Obudziła się po modlitwie przyjaciela!
Lobby cywilizacji śmierci chciałoby,
by ludzi, u których „stwierdzono” tak
zwaną śmierć mózgu zabijać, odłączając ich od aparatury. Przypadek 18letniej dziewczyny z USA pokazuje, że
to ogromny błąd!
Taylor Halle mając 14 lat doznała
bardzo poważnego uszkodzenia mózgu podczas jazdy samochodem.
Tydzień spędziła w sztucznie wywołanej śpiączce - lekarze próbowali
zrobić wszystko, by ją uratować
i wyleczyć jej mózgu. Nie udało się.
Nastąpił wylew krwi do mózgu
i stwierdzono, że dziewczyna jest
„warzywem”. Jej mózg miał po prostu
umrzeć. Lekarze uznali oczywiście, że
nie ma sensu podtrzymywać jej ciała
przy życiu. Odłączyli ją od aparatury
i pozostawili na śmierć. Tymczasem
Taylor Halle
zdarzył się cud. 14-latka zaczęła oddychać sama z siebie, bez pomocy
sprzętu. Po kilkunastu godzinach jej
mózg zaczął znowu pracować i wkrótce dziewczyna się obudziła!
Jak to się stało? Wcześniej w szpitalu, wraz z najbliższą rodziną
dziewczyny, obecny był gorliwie wierzący przyjaciel całej rodziny. Mężczyzna prosił Pana o uzdrowienie
chorej. I został wysłuchany! Dzisiaj
Taylor Halle ma 17 lat i wkrótce skończy szkołę. Oto przepiękny dowód na
moc Bożą, na siłę wiary, siłę nadziei.
Bóg jest przy nas, słucha naszych
modlitw i zawsze musimy Mu zaufać,
pozostawić wszystko w Jego rękach.
Wierzyć trzeba do ostatniej chwili,
choćby świat, nasi znajomi czy lekarze
mówili, że nie warto i trzeba się
poddać. Bóg może wszystko! Piękna
historia 14-letniej Taylor to najlepszy
tego dowód!
Nowoczesnej i PSL którzy byli na sali?
Czy nie było to potwierdzeniem
nieprawdy i na dodatek złamaniem
regulaminu (art. 7 p. 4, „do podstawowych obowiązków posła należy
w szczególności: udział w głosowaniach podczas posiedzeñ Sejmu...”).
Czy nie było to zmową będących na
sali a udających nieobecnych? Postępowanie tych co wyjęli karty było
świadomym naruszaniem prawa.
Nasze postępowanie wynikało
z emocji i zamieszania panującego na
sali. Przepraszamy wszystkich, którzy
poczuli się urażeni.
Poseł Małgorzata Zwiercan
Poseł Kornel Morawiecki
Sukces walki o dziecko
we Wroc³awiu!
U zmarłej z powodu raka matki
lekarze Uniwersyteckiego Szpitala
Klinicznego we Wrocławiu przez 55
dni utrzymali funkcje życiowe, by
w 26 tygodniu ciąży mogło dojść do
narodzin dziecka. To pierwszy taki
przypadek w Polsce. Dziecko przyszło
na świat metodą cesarskiego cięcia
jako wcześniak na początku stycznia,
a w ubiegłym tygodniu opuściło szpital w dobrym stanie. Matka trafiła na
oddział intensywnej terapii z objawami śmierci mózgu. Od kilku lat
cierpiała na nowotwór.
- "Teraz waży już trzy kilogramy
i jest karmione smoczkiem. Czas
pokaże, jak będzie dalej się rozwijać.
Na razie wszystko jest w porządku" powiedziała lekarka.
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
PUNKTY WIDZENIA
STRONA 5
Bitwa o Anglię: Polacy obronili Brytyjczyków - ci kazali im za to zap³acić
Rządowi jako kredyt 9 606 000 funtów
Fundusze przeznaczone na : samoloty,
silniki, wyposażenie, materiały do
lotów operacyjnych i szkolenia wyżywienie, umundurowanie, zakwaterowanie, paliwo, światło, transport,
pomoc medyczna materiały do utrzymania i konserwacji samolotów, w tym
paliwo, bomby, amunicja, ładunki
wybuchowe. Używanie instalacji lotniskowych, takich jak hangary, warsztaty, biura, itd. do 31 grudnia 1945
roku 90 044 000 funtów
Razem 107 650 000 funtów.
W ostatnią niedzielę w TVP pokazano angielski film propagandowy
Bitwa o Anglię. Warto pamiętać, że
w tej bitwie 151 polskich pilotów
zestrzeliło 203 niemieckie samoloty.
Sprawę poruszył portal Narodowych
Sił Zbrojnych.
Polski dywizjon 303 był najlepszy
wśród wszystkich walczących w tej
bitwie. Warto też pamiętać, że po
wojnie rząd Wielkiej Brytanii za
użyczenie Polakom paliwa, samolotów
i lotnisk kazał sobie zapłacić złotem,
które wywieźliśmy we wrześniu 1939
roku z Warszawy. Żeby przelać Polską
krew w obronie Anglii musieliśmy
angolom zapłacić polskim złotem.
Rozliczenie wygląda następująco:
Rachunek wystawiony Polskim
Siłom Powietrznym przez Rz¹d
Jego królewskiej mości
Całkowite koszty utrzymania Pol-
skich Sił Powietrznych w latach 19391945:
Wyasygnowane fundusze przez rząd
jego królewskiej mości Polskiemu
sobie uświadomić z czego ona wynika.
Mocnym oświetleniem tej strategii jest
wypowiedź przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego.
Kard. Jean-Louis Tauran otwarcie
przyznał, że dialog z islamem nie
przynosi, przynajmniej na poziomie
praktycznego życia, żadnych rezultatów.
- Owoce dialogu międzyreligijnego z
islamem są znikome i nie mają
przełożenia na codzienne życie. Ale my
jesteśmy skazani na ten dialog. Inną
alternatywą byłaby wojna - mówił kar-
dynał.
I wszystko wskazuje na to, że
w istocie taka jest właśnie przyczyna
prób nawiązania dialogu z islamem
i unikania wszelkich zatargów z jego
przedstawicielami. Watykan ma świadomość, że potencjalna wojna ze
światem islamskim może być początkiem globalnego konfliktu, który
zmiecie obecne status quo, a kto wie,
czy nie ludzkość. I dlatego za wszelką
cenę próbuje owej wojnie, która na
mniejszą skalę już się rozpoczęła
zapobiec. Jednym ze sposobów pozostaje oddzielanie złych terrorystów od
Wszystko zostało pokryte z rezerw
polskiego złota zdeponowanego
w Kanadzie.
WM
Dlaczego papież Franciszek jest tak ustępliwy wobec islamu?
SCHETYNA POPARŁ ANTYPOLSKĄ
USTAWĘ I PROSIŁ USA O OCHRONĘ
- Dotrzymując umowy z Panem
spełniłem prośbę ambasadora Mulla
i poparłem ustawę Rady Najwyższej
Ukrainy uznającą za bojowników
o wolność członków OUNUPA, mimo
iż brali bezpośredni udział w ludobójstwie etnicznych Polaków podczas II
wojny. Moja inicjatywa wywołała
niebywałe oburzenie zarówno obywa-
"
%
&
"
%%'(()#")
*
+
,""
1)+,+
,+
2
*)) )
+
+ 3334
teli, jak i polityków w Polsce, w tym
PO, której jestem członkiem. Otrzymałem pogróżki śmierci i wezwania do
podania się do dymisji.
Proszę o zrewanżowanie się gestem
dobrej woli i użycie wszelkich wpływów Departamentu Stanu dla zmniejszenia presji na mnie i na mój zespół napisał Schetyna.
#,
,,-..
'#
"( !!"#
$%&'(
!*+
,+
"
#"$
!""
„Warszawska Gazeta” dotarła do listu
jaki Grzegorz Schetyna, jako minister
spraw zagranicznych
wysłał do swojego
amerykańskiego
odpowiednika Johna
Kerrego 20 kwietnia
2015 r. Jego treść
jest szokująca.
Szef
polskiego
MSZ przyznaje, że
poparł uhonorowanie członków ludobójczej organizacji
OUN-UPA. Doprasza się w zamian od
USA ochrony i protekcji.
dobrych muzułmanów. Próba takiego
oddzielenia jednych od drugich jest
oczywiście strategią rozsądną, choć
wcale nie musi być skuteczną. Gdy
część świata islamu wypowiedziało
Zachodowi wojnę naturalną jest próba
poszukania sojuszników w innej
części tego świata. Do tego dochodzi
obecny w polityce watykańskiej od
końca XIX wieku dążenie do zachowania pokoju i unikania wojny,
jeśli tylko jest to możliwe. I z tej
perspektywy należy oceniać działania
papieża Franciszka.
laczego papież Franciszek
jest tak ustępliwy wobec
islamu? Dlaczego wciąż wyciąga rękę do zwyczajnych muzułmanów? Dlaczego to właśnie ich zabrał ze sobą z wyspy Lesbos do
Watykanu? Dlaczego z jego ust nigdy
nie pada identyfikacja wyznaniowa
i religijna terrorystów, którzy mordują
chrześcijan? Uznanie tego za naiwność byłoby błędem. Franciszek
świadomie wybrał taką drogę. I nawet
jeśli się z nią nie zgadzamy, warto
D
Tomasz Terlikowski
:;
<#
3
3=
. $/"0*
'&
'#
(
-
8-0.
)*,-
12
'#
)
/-0.
)*+
,-
1
2
3
#
456678.,69
&
'#(
$
$
)
*
&
!"
#
$%"&
!""
#
$%&%$''(
)*++
#-
<
7
/,678067/6,/
%#+
%#+
$
%
#(
$ % #(
#
(#
# (#
!
Sam chrzest nie wystarczy
STRONA 6
T
Jerzy Wolak
ysiąc pięćdziesiąta rocznica
chrztu Polski - niespecjalnie
okrągła, ale dla dzisiejszych
Polaków - za młodych, by pamiętać
uroczystości millenijne roku 1966; za
starych, by dożyć jubileuszu jedenastu
wieków - jedyna, jaką mogą się cieszyć za życia. Z pewnością będzie
uroczyście, bo lubimy uroczystości.
Z pewnością będzie podniośle, bo
sprawa jest ogromnej wagi. I jako taka
zasługuje na szczególnie głęboką
refleksję. Na narodowy rachunek sumienia.
Przez wiele stuleci byliśmy bastionem wiary katolickiej - dziś, w obliczu
powszechnej kapitulacji Zachodu,
wielu uważa nas za ostatni jej szaniec.
Czy Polska jest nim rzeczywiście?
Czy wytrwamy w obliczu wyzwań
czasu pogardy, wobec nawałnicy ludów Goga i Magoga?
Dlatego pośród świętowania doniosłego jubileuszu nie zapomnijmy jednak sprawdzić, czy w komplecie
i bojowym porządku trzymamy pełną
zbroję Bożą i pancerz, którym jest
sprawiedliwość; czy biodra nasze
przepasane są prawdą a stopy obute
w gotowość głoszenia dobrej nowiny
o pokoju? Czy wciąż mamy na podorędziu wiarę jako tarczę, dzięki której
zdołamy zgasić wszystkie rozżarzone
pociski Złego? Czy czeka w gotowości
hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest
słowo Boże? Czy wciąż jesteśmy mocni w Panu - siłą Jego potęgi (Ef 6, 1017)?
Amerykański pisarz katolicki Paul
Thigpen niezwykle trafnie zauważył,
iż kiedy cień krzyża padnie na jakiś
naród, nic już nie będzie dlań takie jak
przedtem. Na polski naród cień krzyża
padł przed dziesięcioma i pół stuleciem, i odmienił go diametralnie. Co
tam zresztą odmienił - stworzył go!
Czyż bowiem można zlepek plemion
sprzed Siemomysła nazywać narodem? Albo czy można sądzić, że bez
włączenia się - poprzez chrzest w krąg cywilizacji zachodniej dzieło
Mieszkowego ojca i jego samego
przetrwałoby dłużej niż wspólnota
Słowian połabskich, którzy uparli się
trwać przy pogaństwie?
Żadną miarą. Chrzest księcia Polan
i jego dworu stworzył Polskę jako kraj
i Polaków jako naród. Nie miejsce tu
na szczegółowe dywagacje, czy na
ziemiach, którymi władali pierwsi
Piastowie chrześcijaństwo pojawiło
się przed rokiem 966, czy nie. Zapewne się pojawiło, bo przecież w sąsiednim państwie wielkomorawskim
z powodzeniem działali święci Cyryl
i Metody - trudno więc sądzić, że religia od wieku tam zakorzeniona nie
przeniknęła w granice kraju Polan. Co
więcej, Wiślanie, których w nie mniejszym stopniu uznaje się za filar państwowości polskiej, przed zagarnię-
KOMENTARZE
ciem ich ziem przez Mieszka przez
jakiś czas pozostawali w orbicie
wpływów Wielkich Moraw.
Jednakowoż nie idzie o sam fakt
przenikania wiary Chrystusowej na
ziemie Polan, lecz o akt konstytutywny nowej społeczności włączonej
w orbitę świata chrześcijańskiego,
czyli świata cywilizowanego. Kościół
- jak to dobitnie wykazała cała jego
historia - może z równym powodzeniem, w zależności od sytuacji,
rozwijać się oddolnie i odgórnie.
U początku średniowiecza (a dla
naszej części Europy stulecia IX-XI to
zdecydowanie jego początek) panował
model chrystianizacji odgórnej. I w
tym właśnie aspekcie chrzest Mieszka
jako władcy zalążka polskiej państwowości - wraz z jego dworem, czyli
społeczno‑polityczną elitą, od której
światło Chrystusa płynąć będzie ku
coraz szerszym kręgom społeczeństwa
- ma fundamentalne znaczenie.
Dlatego zupełnie od rzeczy jawią się
wszelkie spekulacje na temat motywacji Mieszka. Z całą pewnością
przecież stanowiły one wynik politycznej kalkulacji - trudno sądzić, że
pogańskiego watażkę zainteresowanego przede wszystkim umacnianiem
dopiero co osiągniętej pozycji zachwycił ideał życia chrześcijańskiego,
zwłaszcza konieczność miłowania
nieprzyjaciół czy wierność jednej
żonie… Mieszko bezsprzecznie widział w chrzcie bilet do lepszego życia
- koniec z zaściankiem, wypływamy
na szerokie wody - do świata, w którym jako równy niemieckim herzogom
będzie mógł stanąć przed cesarzem
i domagać się poszanowania własnej
domeny. Co jednak ani o jotę nie
zmienia faktu, iż potraktował chrzest
poważnie i zaczął na miarę swych
możliwości prowadzić życie chrześcijanina - historia ma na to dowody w czym zresztą niemała zasługa jego
chrześcijańskiej żony, Dobrawy.
Sacramentum militiae
Ojcowie Kościoła podkreślają, że
chrzest wody gładzi dawne grzechy,
jednak nie daje gwarancji, co do świętości życia w przyszłości. Chrzest jest
nasieniem zasianym w duszy katechumena, które do wzrostu potrzebuje
częstego a obfitego podlewania łaską
kolejnych sakramentów następujących
na drodze chrześcijańskiego rozwoju.
Jest biletem wstępu na ścieżkę ku
zbawieniu (krętą i wyboistą), przed
którą jednakowoż nie stoi znak nakazu
ruchu - obdarzony przez samego
Stwórcę wolną wolą podróżny może
wybrać autostradę grzechu (szeroką
i wygodną).
Chrzest nakłada na katechumena
poważne obowiązki. Tertulian w swoim traktacie O chrzcie nazywa go
sacramentum aquae nostrae, przejąwszy termin sacramentum z rzymskiej
nomenklatury wojskowej (sacramentum militiae oznaczała składaną przez
legionistów przysięgę na wierność
republice, później cesarzowi). Chrzest
święty to nowa sacramentum militiae:
wyznacza przecież początek militiae
Christi - nowego życia
jako dobry żołnierz
Chrystusa
Jezusa
(2Tm 2, 3).
Ochrzczony z inicjatywy Mieszka I naród
nigdy nie zdradził podjętego przy chrzcie
obowiązku
służby
Chrystusowi. Przywiedliśmy - i to jak:
w miłości i poszanowaniu - do Jego Owczarni ostatni w Europie naród tonący w
mrokach pogaństwa,
definitywnie tym samym wieńcząc
proces chrystianizacji Zachodu.
Przez tysiąc lat trwaliśmy w wierności Stolicy Apostolskiej - od sporu
o inwestyturę, w którym polski władca
jako jeden z nielicznych zdecydowanie opowiadał się za papieżem, poprzez zamęt poreformacyjnego rozdarcia (nie bez przyczyny po pozornym
upadku Rzeczypospolitej pod szwedzkim ciosem w r. 1655 angielski uzurpator Oliver Cromwell cieszył się, iż
Karolowi Gustawowi udało się wyrwać jeden róg z głowy papieża), aż po
czasy nowożytnych rewolucji i tyranii,
kiedyśmy murem stali w kościołach
naszych, nieulękli wobec knowań heretyckich i schizmatyckich zaborców.
I sojuszu czerwono‑brunatnych antychrystów. Murem zresztą byliśmy od
początku - antemurale Christianitatis broniącym spokojnego snu Zachodniej
Europy przed zalewem pogaństwa.
Bez najmniejszej przesady możemy
sobie przypisać uratowanie Bazyliki
Świętego Piotra przed tragicznym losem stajni dla koni osmańskiego
wezyra Kara Mustafy.
I dlatego z dumą czytamy encyklikę
Leona XIII Caritatis providentiaeque,
w której Ojciec Święty, przypomina
Kościołowi powszechnemu i całemu
światu o wielkości narodu, co od czasów praojców posiadł sławę religijności; albowiem Kościoła świętego
Matki naszej, zawsze wiernym był
synem i niewzruszenie wytrwał
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
w równej uległości papieżom rzymskim i posłuszeństwie biskupom według przemożenia Stolicy Apostolskiej wyznaczanym.
Confitemur Deo omnipotenti
Nie znaczy to bynajmniej, żeśmy
całkiem bez grzechu byli. Rozliczne
popełniliśmy błędy (które nas zresztą
zawsze drogo kosztowały). Wyliczmy
choć kilka.
Po pierwsze, wykrętny stosunek do
krucjat (przed udziałem w których
powstrzymał polskiego księcia brak
piwa w Ziemi Świętej!) skutkował
niemożliwością dania się poznać jako
integralna część zachodniej Christianitatis w najodpowiedniejszym po temu
momencie, przez co długo jeszcze
cierpieć mieliśmy opinię kraju na
pozór tylko chrześcijańskiego.
Po drugie, gnuśność w nawracaniu
pogańskich sąsiadów, skutkiem której
zamiast osobiście zabrać się za ewangelizację Prusów, zwiedzeni rzekomym profesjonalizmem Krzyżaków,
wpuściliśmy sobie za pazuchę węża,
który do dziś nas kąsa.
Po trzecie, zdrada misji cywilizacyjnej zleconej królowej Jadwidze poprzez zlekceważenie owoców wiktorii kłuszyńskiej otwierającej możliwość złączenia podzielonej Owczarni
Pańskiej, triumfu Krzyża nad półksiężycem i rozprzestrzenienia wiary
Chrystusowej na Daleki Wschód.
Po czwarte, arogancja i małostkowość (nie dla ruskich miejsca w senacie!), które opatrznościowemu dziełu
unii brzeskiej nie pozwoliły rozwinąć
się tak, jak na to zasługiwało.
Po piąte, głupia tolerancja, która jak prorokował naoczny jej świadek,
Piotr Skarga - niezwykle szybko rozwinęła się w zobojętnienie na dobro
publiczne i… finis Poloniae.
Ale dosyć już kajania się za grzechy
ojców i dziadów, bo teraźniejszość
wytycza nam samym nie mniej doniosłe zadania i nie mniej rozległe możliwości popełnienia równie poważnych
błędów. Oby Pan nas od tego uchronił.
Christianae republicae
propugnaculum
Polska, w której przez wieki świat
zachodni widział niezłomny bastion
chrześcijaństwa (zacytujmy tu choćby
słowa papieża Innocentego XI: Polonia - praevalidum ac illustre Christianae Republicae propugnaculum,
czyli: Polska - potężna i znamienita
obrona świata chrześcijañskiego),
wciąż cieszy się taką opinią. Przybyszów z Zachodu niezmiennie zdumiewają wciąż jeszcze (w miarę) pełne
kościoły. Wrogów cywilizacji katolickiej we wściekłość wprawia nieprzerwana ofensywa polskich obrońców
życia i rodziny. Polski episkopat uchodzi za modelowy przykład ultrakonserwatyzmu.
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
Wies³aw Magiera
FELIETON
STRONA 7
Caritas Christi urget nos
Pora na wspólny g³os... polski z Kanady
Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowny Panie Marszałku Sejmu
i Szanowni Posłowie,
Szanowny Panie Marszałku Senatu
i Szanowni Senatorowie,
rodacy w Ojczyźnie. Jedyne, co nas
wzbrania przed powrotem do Kraju, to
uwarunkowania rodzinne i zawodowe.
Szanowni Pañstwo,
Kto jak kto, lecz Wy, reprezentujący
patriotyczną formację w PiS, doskonale zdajecie sobie sprawę, iż żadne
aktualnie obowiązujące polskie święto
nie jest bardziej ważne niż pamiątka
Chrztu Polski, którą historycy datują
na 14 kwietnia.
W imieniu naszych licznych
Czytelników i własnym - zwracam się
zatem tym listem - petycją o zainicjowanie procedury legislacyjnej, która ustanowiłaby takie święto - najważniejszym w Polsce. Tu nie chodzi
o “pierwszeñstwo” tejże inicjatywy.
Rzecz w tym, byście to Pañstwo - Panie Prezydencie, ale także Panowie
Posłowie i Senatorowie - wystąpili
formalnie i skutecznie z taką niezwykle
istotną inicjatywą.
Najwyższy czas, aby Polacy mieli
w swym Kraju święto, które upamiętniałoby “najważniejsze wydarzenie
w dziejach Polski” - jak stwierdził
Prezydent Andrzej Duda w swym świątecznym przemówieniu w Poznaniu
z okazji 1050 rocznicy Chrztu Polski.
W pełni zgadzam się z tą konkluzją
Prezydenta, a akceptację dla niej
potwierdził także aplauz znakomitej
większości członków Zgromadzenia
Narodowego, zebranych w drugiej
stolicy Polski, by uczcić ten najbardziej znaczący dla naszego Kraju i Narodu dziejowy wybór, który konstytuuje
do dziś i będzie na zawsze, naszą
ideową i narodową tożsamość.
Inicjatywa ustawodawcza w tej
sprawie, podjęta bądź to przez Prezydenta, bądź przez posłów lub senatorów, świadczyć będzie dobitnie
o tym, iż Szanowni Pañstwo, którzy
stanowicie dziś główną władzę
w naszej ukochanej Ojczyźnie, rzeczywiście jesteście przekonani, że fundamentem polskości i Polski jest nasza
wiara. Miejcie świadomość, że my,
wasi wyborcy z Kanady i innych części
świata, gdzie mieszkamy na stałe
głównie z powodów ideowych i ekonomicznych, czujemy się córkami
i synami Polski w stopniu równym jak
Taki list - petycję ułożyłem (i wysłałem od adresatów), w dużym stopniu, pod wpływem wrażenia, jakie
zrobiły na mnie oficjalne obchody
1050 Rocznicy Chrztu Polski. Nie
tylko mnie spodobała się także bardzo
dobra synteza polskości i naszych
fundamentalnych związków z chrześcijaństwem, jaką przedstawił Prezydent Andrzej Duda w Poznaniu na
specjalnym posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego. Święto to, niekoniecznie od razu musi być dniem wolnym
W kuluarowej rozmowie podczas
obrad synodu biskupów piszący te słowa na własne uszy usłyszał z ust biegłego watykanisty, iż polscy biskupi
walczą na pierwszej linii cywilizacyjnego frontu. Jeżeli oni „pękną”, to
pęknie cały Kościół... Najwyraźniej
więc jesteśmy bastionem. Powinniśmy
sobie to dobrze uświadomić. I przyjąć
tę konstatację z radością i pokorą.
Z radością, gdyż nic nie powinno
bardziej cieszyć chrześcijanina, niż
refleksja, że trwa w wierności Chrystusowi i wiernie służy swemu Panu.
Z pokorą zaś dlatego, że łaska Boża
nie jest prezentem, który się odstawia
na półkę, by po wzbudzeniu w nas
chwilowej radości spokojnie pokrywał
się kurzem. Łaska Boża nie jest dana
raz na zawsze. Łaska Boża - by użyć
jakże trafnego sformułowania świętego Jana Pawła II - zostaje nam nie
tylko dana, ale i zadana. Łaska Boża
domaga się od chrześcijanina aktywnej współpracy. Gdy zaś tej współpracy zabraknie, strumień łaski wysycha. Nie z powodu wyczerpania się jej
Źródła, lecz dlatego, że gdzieś wzdłuż
biegu strumienia postawiono tamę.
Na przykład, w postaci obojętności,
ochłodzenia wiary czy duchowego
lenistwa, które skutkują moralnym
rozprzężeniem, fascynacją złem, wreszcie jawną wrogością wobec Boga.
Dlatego bądźmy czujni. Wnikliwie
badajmy znaki czasów. Dowiemy się
z tego, że pozycja i funkcja bastionu
świata chrześcijańskiego, podobnie jak
łaska naszego Pana, nie jest raz na
zawsze dana, lecz zadana. Cóż może
o tym przekonać dobitniej niż los
dawnych filarów Kościoła katolickiego na Zachodzie - dziś przetrąconych i
leżących w prochu ziemi, a wkrótce
pewnie podeptanych zabłoconym
butem poganina.
Spójrzmy tylko na dzisiejsze Królestwo Hiszpanii i Republikę Irlandii.
Jakże wymowne to przykłady - z przeciwnych biegunów katolickiego modi
operandi. Hiszpania - model ofensywny - wzór katolickiej ekspansji, matka
chrzestna Ameryki; Irlandia - model
defensywny - wzór nieugiętego trwania na przekór wrednemu heretyckiemu uciskowi. Obie dziś stanowią
modelowy przykład krajów totalnie
zlaicyzowanych.
Oba niegdysiejsze filary Kościoła
powszechnego nie wytrzymały obciążenia nowoczesnością. To istotne memento dla Polski, która - swoiście za-
od pracy, niechże byłoby wszak uchwałą parlamentu formalnie zaznaczone w kalendarzu świąt polskich i corocznie celebrowane.
Kwestia druga bieżąca - to domaganie się przeprowadzenia ogólnonarodowego referendum nad nieprzyjmowaniem islamistów. Tu nie wystarczą deklaracje Pani Premier
(z całym do niej szacunkiem), iż
w najbliższym czasie nie przyjmiemy.
Polska to państwo i kultura zbudowana na fundamentach chrześcijaństwa.
Wpuszczanie jakiejkolwiek grupy
muzułmanów, szybko spowoduje erozję tego fundamentu. Sądzę, że jako
Polacy - patrioci, polscy obywatele
mieszkający w Kanadzie, powinniśmy
wspomóc te organizacje i środowiska
w Ojczyźnie, które żądają takiego
referendum i coraz wyraźniej protestują przeciw zgodzie na niemiecki
dykat w sprawie “kwot uchodźczych”.
Abstrahuję tu od tych naszych
rodaków, którzy z różnych motywacji
zupełnie wyłączają się od zainteresowania sprawami w Kraju. Jest jednak olbrzymia liczba tych, którzy
żywo się nimi interesują i jak wszyscy
w Polsce - mają prawo reagować na
bieg społeczno-politycznego życia
w Polsce, nie tylko w akcie wyborczym. Dotychczasowe próby i praktyki reprezentowania głosu tzw. Polonii
poprzez zrzeszenia typu Kongres
Polonii Kanadyjskiej, nie mają znaczenia. Taka “działalność” sprowadza się
do paru “uczesanych” i powściągli-
wych oświadczeń rocznie, które celowo czy bezwiednie powodowały
tylko “wyzerowanie” lub bagatelizowanie naszego zdania. Dość powiedzieć, że taki KPK sam deklaruje, iż
nie reprezentuje żadnych poglądów.
Zaświadczył o tym epizod podczas
wizyty w Kanadzie b. premiera Tuska.
Podczas gdy w obawie przed protestami, odwołano planowane w Centrum
Jana Pawła II spotkanie tutejszej
Polonii z ówczesnym liderem polskiego rządu - w tym samym czasie “naczalnikostwo” KPK podążyło chyżo
na kanadyjskie Kaszuby, by tam
w ciszy lasów, oddać “hołd” premierowi, który wraz ze swą ekipą, do skraju
zapaści gospodarczej i społecznej
doprowadził naszą Ojczyznę.
Wraz z gronem tutejszych patriotów
postanowiliśmy powołać nieformalne
zrzeszenie rodaków, którzy chcą
wspólnie wyrażać swe zdanie i jednym
głosem odnosić się do spraw polskich,
pod roboczą nazwą: Stowarzyszenie
Polaków - Obywateli Polski zamieszkałych za Granicą (Polish Citizens
Abroad Association - PCAA).
Pora, mili Państwo, na wyraźne
artykułowanie naszego, Polaków
w Kanadzie, wspólnego głosu, który
docierać będzie do władz polskich. Od
nas zależy jaki silny będzie to głos
i czy w Warszawie będą się z nim
liczyć. Wkrótce więcej na ten temat.
Szczęść Boże dla Państwa, P.T.
naszych Czytelników na najbliższy
tydzień!
konserwowana za żelazną kurtyną
w stężonych oparach tradycji - w obszary nowoczesnego świata wkroczyła
zaledwie przed ćwierćwieczem. Ale
już widać wyraźnie tego owoce.
Nie miejsce tu na raport na temat
postępów laicyzacji w naszym kraju.
Kto się chce o nich przekonać, niech
przyjdzie na różaniec, na drogę krzyżową czy na nabożeństwo majowe do
pierwszego lepszego kościoła w Polsce - niech zobaczy, jakie tam tłumy.
Badania praktyk religijnych Polaków
niezbicie ujawniają, że są w naszym
kraju diecezje, w których na niedzielną
Mszę Świętą przychodzi co czwarty
wierny, a do Komunii Świętej przystępuję co dziesiąty. Niech przejrzy
księgi parafialne i porówna liczbę
zawartych ślubów, udzielonych sakramentów bierzmowania czy pierwszej
Komunii Świętej dziś i kilka dekad
wstecz. Niech zapyta o odnośne trendy
w kwestii powołań kapłańskich i zakonnych. Porówna liczbę zakonników
poniżej trzydziestego roku życia…
mury naszego bastionu się nie pokruszyły, czy sztaby nie zmurszały, czy
proch w armatach nie zamókł i duch
w załodze nie zgasł.
Pan Jezus złożył świętej Faustynie
Kowalskiej następującą obietnicę:
Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej,
wywyższę ją w potędze i świętości.
Jeżeli będzie posłuszna! Jezus nas kocha (bardziej zresztą niż na to zasługujemy), ale obowiązków naszych,
wynikających z sakramentu chrztu,
wykonywać za nas nie będzie. Nie może zresztą, gdyż pogwałciłby daną
człowiekowi w samym akcie stworzenia wolną wolę.
Sami musimy tego dopilnować - rocznica chrztu wydaje się po temu wymarzoną okazją. Potrzeba wielkich
narodowych rekolekcji - niech rozbrzmią nimi ambony! - w których
spróbujemy odpowiedzieć na pytanie
(zadane kiedyś przez św. Jana Pawła II
komu innemu): Polsko, co zrobiłaś ze
swoim chrztem?
Warto o tym pomyśleć, gdy będziemy pląsać na Światowych Dniach
Młodzieży.
Jerzy Wolak
Filia carissima
Jest się nad czym zastanowić. Jest
powód, by dokładnie sprawdzić, czy
PCH24.pl
STRONA 8
WALKA O POLSKĘ
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
TAJEMNICA DYSKIETEK KISZCZAKA. POZNAJ NIGDY
NIE WYJAŒNION¥ ŒMIERÆ PEWNEGO OFICERA
N
Krzysztof Baliński
iegdysiejsi partnerzy KGB
i GRU, do NATO pasujący
jak pięść do oka, przez dziesięciolecia z tym samym NATO walczyli i pluli na imperialistyczny pakt
wymierzony w miłujący pokój ZSRR
i kraje demokracji ludowej. Nic lepiej
nie ilustruje ich mentalności i gotowości służenia każdemu - jak będzie
trzeba - nawet Chińczykom, niż dialog
bohaterów filmu „Psy” Pasikowskiego: Na pohybel czarnym - wznosi
toast. Na pohybel czerwonym - próbuje
go przelicytować inny. Na pohybel
wszystkim - stwierdził trzeci. A za to
z tobą wypiję - podsumował szef.
Południe 25 października 1996 r., na
drodze Damaszek - Bejrut dochodzi do
kolizji ciężarówki i samochodu na
syryjskich numerach dyplomatycznych. Ślady wskazują, że ciężarówkę staranował biały Peugeot. Z wraku
samochodu wydobyto zwłoki dwóch
mężczyzn. Jednym z nich był Jacek
Bartosiak, I sekretarz Ambasady RP
w Damaszku i, czego funkcjonariusze
miejscowej policji wiedzieć nie mogli,
rezydent wywiadu mający za sobą
kilkanaście lat pracy w Służbie Bezpieczeństwa PRL. Urząd Ochrony
Państwa, jak zawsze gdy ginie jego
oficer, wszczyna rutynowe postępowanie wyjaśniające, czy śmierć miała
związek z jego pracą. Jak zawsze przysłany z kraju funkcjonariusz czyści
zawartość kasy pancernej szpiega.
Postępowanie nie wykazało niczego
podejrzanego. Bartosiak (nazwisko legalizacyjne Puszkarski) pracę w MSW
rozpoczął pod koniec lat 70. Najpierw
w Biurze B, zajmującym się podsłuchami, inwigilacją i czytaniem korespondencji pocztowej. W tym fachu
okazał się świetny. Nic też dziwnego,
że szybko przerzucono go na ważniejszy front, do Departamentu I, a konkretnie do Wydziału XI zajmującego
się „przeciwdziałaniem dywersji ideologicznej”, a tak naprawdę dywersją
ideologiczną. Wydziałem kieruje płk
Aleksander Makowski. Do zadań Wydziału (w tym Bartosiaka) należała
inwigilacja środowisk emigracyjnych,
rozpracowywanie zagranicznych placówek „S”, śledzenie szlaków przerzutowych pomocy dla opozycji. Na tym
polu SB udało się przejąć kontrolę nad
korespondencją i przesyłkami dolarów
do Polski i uplasować swego agenta
w biurze „S” w Brukseli. Wydział inwigilował także opozycję w kraju.
Bartosiak szczególnie przydatny okazał się w Magdalence. Potajemnie filmował i nagrywał rozmowy „rycerzy
okrągłego stołu”, ale nie te przy stole,
lecz te w węższym gronie, przy wódce,
w kuluarach, no i „bez wiedzy i zgody” inkryminowanych. Bo trzeba wie-
dzieć, że Kiszczak przezornie nakazał
rejestrować wszystko, na wypadek
gdyby któremuś z biesiadników wpadło do łba wymigać się z poczynionych ustaleń.
Na początku 1990 r. na polecenie
Kiszczaka, Bartosiak z podległymi
sobie ludźmi zniszczył akta operacyjne bezpieki. Z notatek zachowanych
w IPN wynika, że na jego rozkaz spłonęły akta związane z inwigilacją
zagranicznej „S”, opatrzone kryptonimami „Irmina”, „Trus”, „Ekspert”
i „Boraks”. W protokołach zachowały
się adnotacje „zniszczono z powodu
braku jakiejkolwiek wartości operacyjnej”, a tak oznaczano szczególnie
cenne informacje o agentach, materiały, których ujawnienia SB obawiała się
najbardziej. Zacieranie śladów przebiegało w ramach szerszej akcji trwającej jeszcze w styczniu 1991 r., na
czele której stał płk Henryk Jasik,
dyrektor Departamenu I. Zniszczono
1500-1800 akt. Całkowitej likwidacji
uległa dokumentacja dot. współpracy
wywiadu PRL ze STASI i KGB. Ale
czy tylko niszczono? Otóż nie - skanowano i zapisywano na dyskietkach.
Na przełomie 1989/1990 weryfikacja
funkcjonariuszy SB Jacka Bartosiaka
nie objęła. Zatrudniony zostaje w tworzonym Urzędzie Ochrony Państwa,
awansuje na stanowisko naczelnika,
ale nie Wydziału XI. Bo ten, ot tak po
prostu, przemianowano na wydział
antyterrorystyczny.
Nadchodzi rok 1992, do MSW wkracza ekipa Macierewicza, szefem urzędu zostaje Piotr Naimski, a Bartosiak...
w trybie nagłym wyjeżdża do Damaszku. Rozpoczyna się dramatyczna wojna o lustrację, pospieszne sporządzanie listy agentów. W tym wszystkim
Bartosiak, już dyplomata, ma swój
duży, chociaż ciągle niedoceniany
udział. Szybko wyjaśnia się tajemnica
ukrycia go w Damaszku, a właściwie
ukrycia w bezpiecznym miejscu dyskietek, które zabrał ze sobą. Naimski
w trybie pilnym wzywa Bartosiaka
(wraz z dyskietkami) do Warszawy.
Nie zdąży ich odzyskać. Bartosiakowi
pomaga „nocna zmiana” 4 czerwca
1992 r. Kilka dni później wraca do
Damaszku z triumfalnym zawołaniem
na ustach: To ja obaliłem rząd Olszewskiego. A także publicznie wyrażanymi pogróżkami: Wydaliśmy wyrok
śmierci na Naimskiego. Kim byli owi
„my”, wyjaśniać nie trzeba. W 1995 r.
Jacek Bartosiak typowany był na zastępcę szefa Zarządu Wywiadu UOP.
Wspaniale rozwijającą się karierę
przerywa wypadek na drodze z Damaszku.
Do działalności mitotwórczej służby
wykorzystują każdą okazję. Posłusznym dziennikarzom podrzucają: Dokładnie 24 października w rocznicę
udanej akcji wywiezienia agentów
CIA z Bagdadu w niewyjaśnionych
okolicznościach zginął jeden z jej
uczestników - Jacek Bartosiak, rezydent polskiego wywiadu w Libanie
i późniejszy snajper jednostki „Grom”
(przeszedł do „Gromu” z Petelickim
i innymi uczestnikami akcji irackiej).
Na drodze z Damaszku do Bejrutu
zderzył się czołowo z ciężarówką, której kierowcy nigdy nie odnaleziono.
Podejrzewa się, że może to być zemsta
służb irackich. „Niezależni” dziennikarze odkryli również, że kierowca
ciężarówki, która staranowała Bartosiaka, zbiegł z miejsca wypadku i że to
libańskie służby specjalne za pieniądze Saddama przygotowały zamach.
Tymczasem prawda jest nieco inna:
libański kierowca został zatrzymany
na miejscu wypadku. Znane są jego
personalia (miał zresztą w rodzinie
Polkę, utrzymującą kontakt z naszą
ambasadą). Ewidentną winę ponosił
Bartosiak, jadący brawurowo w miejscu, gdzie wypadki zdarzają się nagminnie. Akcja mitotwórcza trwała
jednak dalej. To była ewidentna zemsta służb specjalnych Saddama za to,
że zorganizowaliśmy ucieczkę amerykańskich wywiadowców z Iraku zauważył Janusz Onyszkiewicz. Do
akcji wplątano Antoniego Macierewicza: iracki wywiad mógł znać dane
pozwalające zidentyfikować uczestników akcji. Służby Husajna blisko
współpracowały z KGB i GRU, a te
z kolei do końca lat 80. kontrolowały
polskie służby. Jest więc bardzo prawdopodobne, że agenci rosyjscy zdobyli
w Polsce dane identyfikujące weteranów akcji z 1990 r. i przekazali je
Irakijczykom.
Wspaniali rycerze bezpieki
To wszystko pokazuje, jak niebezpieczna i ryzykowna jest praca dla Polski w służbach specjalnych. Dlatego
dane wszelkich osób biorących udział
w tajnych operacjach nigdy nie mogą
zostać ujawnione - podgrzewał atmosferę Gromosław Czempiński. Przypomnijmy, w październiku 1990 r., tuż
przed operacją „Pustynna burza”, tj.
agresją USA na Irak, Polacy pomogli
wywieźć z Bagdadu kilku agentów
CIA. Na miejscu akcją kierował
Czempiński - wówczas podpułkownik
UOP. Iracki wyczyn to przykład mniej
lub bardziej rozmyślnych konfabulacji
specsłużb. To był decydujący moment
w stosunkach polsko-amerykańskich wspomina Czempiński. To Amerykanie przyszli po prośbie do polskich
esbeków, którzy w branży szpiegowskiej mieli niebywałe osiągnięcia na
skalę światową. Wdzięczny za akcję
prezydent G. Bush nakłonił zachodnie
rządy do umorzenia połowy z 33 mld
długu Polski z czasów komunizmu.
Zabiegając o przychylność Waszyngtonu, oficerowie służb pomogli w naszym wejściu do NATO. Według
innego cytowanego przez prasę esbeka: Naszym zadaniem było usuwanie
kamieni z drogi do NATO (...) tak
naprawdę to dlatego Amerykanie
widząc, że mogą na nas liczyć, poparli
starania o przyjęcie do NATO.
Niezawodna w takich sytuacjach
„Wyborcza” cytuje innego agenta:
Mówi się, że Buzek z Kwaśniewskim
wprowadzili nas do NATO. Niech pan
nie wierzy w te brednie. Do NATO
wprowadziliśmy Polskę my. Czy to
Buzek z Kwaśniewskim wywieźli
amerykañską rezydenturę CIA z Iraku?
Przecież to my, PRL-owscy ubecy.
Akcja iracka podlega ciągłym upiększeniom i przeinaczeniom. Bohaterskie fragmenty życiorysu dorobiono
nawet ludziom, którzy nigdy w niej
udziału nie brali, w tym Bartosiakowi.
Bo bohaterski epizod w życiorysie
w nowych czasach przydawał się znakomicie. Co gorsza, wbrew elementarnym zasadom pracy wywiadu, swój
udział w akcji nie tylko nagłośnili do
niebywałych rozmiarów, ale ujawnili
jej wszelkie szczegóły. Sukcesem
polskich służb miało być przekazanie
CIA opracowanej przez polską firmę
szczegółowej topografii Bagdadu
z obiektami wojskowymi (później
zbombardowanymi przez lotnictwo
USA). W rezultacie jedna ze współpracujących z firmą Irakijek została
przez tamtejszą bezpiekę zlikwidowana wraz z rodziną. Henryk Jasik,
ówczesny szef Zarządu Wywiadu
UOP, który akcję iracką jakoby organizował, wypadku samochodowego
nie miał. Na poczekaniu wymyślono
więc historyjkę, że w dzielnicy, gdzie
mieszka, apartament wynajął iracki
dyplomata, ma się rozumieć w celu
dokonania na Jasiku terrorystycznego
zamachu. A propos Jasika, to on zapewniał Jana Olszewskiego, że pewien
kandydat na ministra nie był współpracownikiem służb PRL-u. Wkrótce
okazało się, że Andrzej Olechowski
(bo o nim mowa) współpracował
z Jasikami od 10 lat.
część 2 za tydzień
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
A
KOMENTARZE
STRONA 9
Sanacja musi byæ bolesna
Marian Miszalski
ndrzej Niemojewski ( poeta,
pisarz, publicysta współtwórca „Młodej Polski”) za młodu
był żarliwym filosemitą i zażartym
anty-katolikiem, w miarę jednak jak
dorastał i dojrzewał nabył innej optyki. Pisał o filosemickim zboczeniu
niektórych Polaków, że to “duchowe
współżycie Żydów z szabes-gojami
wytworzyło się na gruncie drwin. Żyd
powiedział Polakowi: „Nie mogę
z Tobą niczego wspólnie kochać, czcić,
uwielbiać, nad niczym wspólnie
cierpieć i do niczego wspólnie dążyć ale możemy wspólnie drwić ze wszystkiego. Wydrwię ci twojego Boga
i twoją Ojczyznę, twoją
tradycję i twoje ideały,
twoje pragnienia i twoje
wysiłki i obaj będziemy w y
żsi ponad to wszy
s t k o”. Zszedł się żydowski
k p i a r z z polskim
k p e m i wytworzyło się
środowisko, w którym żadna wielka idea, żaden wielki czyn nie mógł dojrzeć”.
Przypomniały mi się te
słowo twórcy „Młodej
Polski” gdy obejrzałem
„środowisko” komediantów rechoczące bezmyślnie
po konferansjerskim wygłupie młodego Żydka podczas wręczania nagród filmowych
za role drugoplanowe. Z czego śmiała
się ta aktorska gawiedź? Śmiała się ze
słów „tupolew”, „opona”, „wałęsa”
i „gorszy sort”. Trudno zrozumieć, co
rozśmieszyło tych kpów: przecież
kojarzą się z dramatami (no, może za
wyjątkiem słowa „wałęsa”, które ma
znaczenia także komediowe). Mimo
trudności - spróbujmy jednak dociec,
co tak rozśmieszyły kiepskie „środowisko” zgromadzonych komediantów.
Skoro ani same te słowa, ani ich kontekst nie są śmieszne - zebraną gawiedź komediantów rozśmieszyły
zapewne fakty, z jakimi się kojarzą.
„Tupolew” kojarzy się z katastrofa
smoleńską, „opona” - z wypadkiem
prezydenta Dudy, „gorszy sort” - ze
wspólnotą rozbójniczą, zamieszkującą
obszar Polski obok polskiego narodu.
Fakty te normalnego Polaka raczej
zasmucają, niż rozweselają. No ale
gawiedź aktorską „kpów, co to zeszli
się z żydowskim kpem” akurat fakty
te rozśmieszały…
Hm. Proponujemy wesołkowi Stuhrowi, żeby do przyszłej konferansjerki wprowadził także inne rozweselające bon-moty: na przykład zamiast
„Historia pisana inkaustem” - zabawnie jest powiedzieć „Historia pisana
holocaustem” , albo, na przykład na
jubileusz teatru żydowskiego:
„O! Święcim dziś dzieñ teatru”…
Albo: „Sędzia Siciñski, pardon,
Rzepliñski”…
Czy jidełe Stuhr będzie aż tak zabawny?.. Aj-waj, czy ta jideła, pardon,
idea, przypadnie mu do gazu, pardon do gustu, czy ona zadowoli jego wy-
sublimowane poczucie komory, pardon - humoru?...
Wesołość ogarnęła też Komisję Wenecką, złożoną z tak „wybitnych jurystów” jak Hanna Suchocka, co to doktoryzowała się „z demokracji socjalistycznej”, a jako premier uznała
Porozumienie Centrum za „partię
antypaństwową”: byłem wtedy członkiem tej partii, więc za „antypaństwowca” uznany zostałem po raz
wtóry: pierwszy raz przez generała
Kiszczaka, co skutkowało internowaniem, drugi raz przez Suchocką, co
skutkowało „inwigilacją prawicy”…
Zauważyłem, że na swej europosadzie w Komisji Weneckiej Suchocka
gabarytami zaczyna przypominać
ostatnią „pierwszą mamełe” III RP,
co by świadczyło, że pobiera się tam
dużą kasę, a robi niewiele. Komisja ta,
złożona z kilkudziesięciu wesołych
euro-biurokratów, darmozjadów na
Dr. S. Sebestyen, B.Sc., O.D. F.A.A.O. Specjaliœci
Dr. O. Vencel, B.Sc., O.D.
chorób
oczu
Dr. A. Martins, B.Sc., O.D.
Dr. S. Ha, B.Sc., O.D.
Dr. K. Murray, B.Sc., O.D.
1148 Winston Churchill Blvd. # B2 Oakville
tel. 905-338-6633 fax 905-338-6659
tłustych synekurach płatnych z pieniędzy podatnika, tym razem zakąsiła
i wypiła pod pretekstem oceny demokracji w Polsce. Teraz do „oceny”
weneckich euro-pasibrzuchów „stosunkuje się” rząd polski… Niezależnie
od tego, co powie - dobrze byłoby
wydrukować tę ocenę na miękkim
papierze toaletowym sprzedawanym
po cenach promocyjnych w tych
supermarketach, które nie płacą
w Polsce podatków.
Nie ulega wątpliwości, że „ocena”
pasibrzuchów weneckich będzie teraz
katowana medialnie przez poprzebieranych za dziennikarzy funkcjonariuszy „ancien regime” aż do znudzenia:
będziemy rzygać Komisją Wenecką ale to dobrze zrobi
narodowi na przeczyszczenie! Przeczyścić się z euroszlamu - to zdrowe.
Przeczyszczenia
wymaga też nasza
Konstytucja z 1997
roku, uchwalona
wskutek
sitwy
postkomuny i lobby żydowskiego.
To jasne, że potrzebny jest system
prezydencki - no
ale co zrobić z Trybunałem Konstytucyjnym, którego
obecny - normowany tą Konstytucją
(prostytucją?) - status jest skutkiem
spodstolnej siuchty, opartej na braku
lustracji?
Idiotyzm obecnego statusu tego
Trybunału jest oczywisty: jest to ciało
polityczne (bo wybierane przez Sejm).
A jeśli tak - to głównym problemem
jest odpolitycznienie Trybunału. Jak
go odpolitycznić, jeśli tam, gdzie
zaczynają się wątpliwości prawne zaczyna się polityka?...
Dobrym rozwiązaniem byłby wymóg, aby orzeczenia Trybunału
w składzie 15-osobowym były ważne
tylko wtedy, gdy osiągnięto jednomyślność 13 spośród 15 sędziów.
Parlament mógłby wtedy uchwalać
najbardziej nawet sprzeczne z Konstytucją ustawy - i one obowiązywałyby dopóty, dopóki Trybunał nie
uzyskałby tej kwalifikowanej jedności 13 głosów przeciw! W takich realiach każdorazowy Sejm, ma się
rozumieć, rozzuchwalałby się coraz
bardziej, uchwalając coraz bardziej
sprzeczne z Konstytucją ustawy, wedle
partyjniackiego widzimisię, co budziłoby zrozumiałą odrazę i wstręt do sejmowego partyjniactwa. Ogromna
korzyść społeczna! Trybunał, aby
uzasadnić jakoś swe istnienie i wielkie
pieniądze, jakie pobierają ulokowani
tam figuranci, musiałby z kolei dążyć
do uzyskiwania wymaganej większości kwalifikowanej (13 głosów na
15 sędziów), aby takie ustawodawstwo
kwestionować. Zmniejszałoby to
upolitycznienie Trybunału, zwiększało
rangę argumentacji prawniczej. Ale
taka gwarancja apolityczności byłaby
jeszcze słaba… Aby ją wzmocnić
należałoby wprowadzić do Konstytucji całkiem nowy zapis: w przypadku
stwierdzenia niekonstytucyjności ustawy przez 13 członków 15-osobowego
Trybunału - wszyscy posłowie, którzy
głosowali za taką ustawą karani byliby
utratą diety poselskiej na trzy miesiące! Bo przecież po to właśnie biorą
pieniądze podatnika, żeby stanowić
prawo zgodne z Konstytucją, a nie z nią sprzeczne… Jeśli fundamentalnie
partaczą robotę - nie ma forsy: won od
kasy! Osobiście uważam, że takich
posłów powinno się - niezależnie od
pozbawienia diet - także batożyć
publicznie, przy „słupkach” ustawionych pod Sejmem, jak ma to miejsce
w Arabii Saudyjskiej, politycznym
sojuszniku Stanów Zjednoczonych
i amerykańskiej demokracji!
No dobrze, ale gdyby 13 sędziów
Trybunału (przekupionych łapówkami
przez opozycję albo obce wywiady)
umówiło sie „pod stołem”, że będą
wetować wszystkie ustawy, uchwalane
przez daną większość sejmową?... I na
to jest rada: wtedy pozostali dwaj
członkowie Trybunału mieliby konstytucyjne prawo rozstrzelać tę trzynastkę
bez sądu, na mocy samej Konstytucji.
Jakby nie patrzeć, przywrócenie
kary śmierci przynajmniej za zdradę
państwa jest niezbędna dla uzdrowienia naszej młodej demokracji, bez
względu na potrzebę Sejmu czy Trybunału Konstytucyjnego. Cbdo (co
było do objaśnienia) - jak piszą
matematycy.
A zatem: zarówno demokracja, jak
i „słupek” i „cięcie po dietach”;
zarówno „sejm może wszystko” – jak
i „trybunał może jeszcze więcej”;
zarówno „prawa człowieka” – jak
i „szubienica dla zdrajców”. Tylko tak
skorelowane prawo zapewni nam
dobre funkcjonowanie demokracji,
pod warunkiem, rzecz jasna, że stworzymy wreszcie polskie tajne służby,
służące polskim interesom, żeby
w polskim narodowym interesie tym
demokratycznym bajzlem na pokaz
mądrze kręciły. No i żeby Komisja
Wenecka była przy okazji zadowolona...
Marian Miszalski
GŁOS POLSKI
wierny naszej religii i historii
SPOJRZENIA
STRONA 10
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
O największej operacji „resortowych dzieci”
czyli „prześledziłem wszystkie lata działalności GW, siedem
tysięcy numerów, i okazało się, że praktycznie nie ma
wśród nich ani jednego bez ataku na Kościół katolicki”
- Dlaczego nazwał Pan „Kościół
Wyborczej” największą operacją
resortowych dzieci?
- Ze względu na ogromną skalę
przedsięwzięcia. Prześledziłem wszystkie lata działalności „Wyborczej”,
siedem tysięcy numerów, i okazało się,
że praktycznie nie ma wśród nich ani
jednego, w którym nie byłoby ataku na
Kościół katolicki.
W niektórych numerach tych ataków
było nawet kilka, były to najróżniejsze
oskarżenia, od pedofilii po finanse,
pojawiały się także zarzuty
teologiczne czy polityczne.
Gdyby je wszystkie zliczyć to
okaże się, że w ciągu dwudziestu pięciu lat na łamach
„Wyborczej” pojawiło się
kilkadziesiąt tysięcy tekstów
atakujących Kościół.
Moja książka jest poświęcona taktykom i strategiom,
których redakcja „GW”
z Adamem Michnikiem na
czele używała, żeby atakować Kościół, katolicyzm
i chrześcijaństwo. Nawet
atakom na prawicę nie poświęcono w „Wyborczej” tyle
miejsca co Kościołowi.
Dla czytelnika, który czyta
„GW” co kilka czy kilkanaście dni
i nie ma oglądu całości zagadnienia
ciągłość ataków na Kościół jest
niewidoczna. Sam byłem zdziwiony,
kiedy zacząłem studiować to zagadnienie, kiedy zacząłem przeglądać te
siedem tysięcy numerów od maja 1989
r., dopiero wtedy zobaczyłem zadziwiającą ciągłość działań redakcyjnych
wyraźnie ukierunkowanych i zaplanowanych. Zobaczyłem, jak ta strategia
jest konsekwentnie przez dwadzieścia
pięć lat realizowana.
Z dziennikarzem i publicyst¹ Arturem Dmochowskim
rozmawia Mateusz Rawicz
- Jakie są metody walki z Kościołem
katolickim?
- Jest ich tak wiele, że zdecydowałem się o tym napisać książkę. Są
przewrotne, głęboko ukryte i dwulicowe. Pod warstwą tekstów pozornie
pozytywnych czy pozornie katolickich
ukrywa się drugi nurt, dla którego te
teksty są przykrywką. „Wyborcza”
nagłaśniała historie zgwałconych,
skrzywdzonych dziewczynek i wykorzystywała je w walce o jak najszersze
upowszechnienie aborcji. Brano jeden
drastyczny przypadek i nagłaśniano go
całymi tygodniami w najróżniejszy
sposób, w formie newsów i komentarzy. Wypowiadali się publicyści,
duchowni, pseudoeksperci i „autorytety”. Tak budowano całe kampanie.
narodowej, oparciem i najważniejszym fundamentem naszej świadomości, więc siłą rzeczy stał się dla
„Agory” wrogiem numer jeden. Stąd
taka intensywność działań „Wyborczej”, tak duża energia rzucona do
walki z Kościołem, wyrażająca się
w ilości tekstów, w liczbie redaktorów,
dziennikarzy, publicystów i współpracowników zajmujących się tym tematem na łamach „Wyborczej”. Redakcja
„katolicka” jest dużą i ważną częścią
gazety. Pojawiają się tam również
duchowni, którzy dają się wykorzystywać „Wyborczej” do ataków
na Kościół.
- Dlaczego walka z Kościołem
katolickim prowadzona przez „Wyborczą” nie przeszkadza niektórym
duchownym publikować na jej
łamach?
stosuje multum różnych sposobów
manipulacji, począwszy od kreowania
„autorytetów”, a skończywszy na
wykorzystywaniu metod dziennikarskich. Kiedy ma się doświadczenie
w pracy redakcyjnej, widzi się, jak
selekcjonuje się tematy i materiały,
czy jak z rzeczy kompletnie nieistotnych i marginalnych wykreować
kampanie medialne, z „igły zrobić
widły”.
Tak było w np. sprawach związanych z aborcją, gdzie zwykle „GW”
TRAKTUJĘ MOICH KLIENTÓW
JAK WŁASNĄ RODZINĘ
PISEMNA GWARANCJA
JAKOŚCI OBSŁUGI
Krzysztof
Jędrzejko
Real Estate
1) $579.900 - 3 sypialnie + 4 łazienki w połowie domu
z
pięknie wykończonym bejsmentem, pot lights, AC,
Sales Representative
duży yard z ogrodem; Lisgar 5 min. od 401/ Winston
Churchill, świetna lokalizacja;
tel. 647.220.2050 2) $779.600, 3 sypialnie +3 łazienki uroczy dom w
East Credit 5 min. przez park do Credit River; nowa
[email protected]
kuchnia, drewniane podłogi, 160 ft yard z ogromnym
krisjed.com
dekiem. wielka okazja.
- Jak to było możliwe, że z jednego
szczególnego przypadku tworzono
atmosferę w wielu innych polskich
mediach?
- „Wyborcza” od początku przewodziła mediom głównego nurtu. Do
dzisiaj tak jest, choć straciła na
znaczeniu, np. jej nakład drastycznie
spadł, z pół miliona jeszcze kilka lat
temu do ledwo ponad sto tysięcy
nakładu. Nadal jednak pełni rolę przewodnika, m.in. dla telewizji „mętnego” nurtu. To co napisze „Wyborcza”
jest powielane przez TVN, Polsat czy
telewizję publiczną, które odgrywają
rolę jej pudeł rezonansowych.
- Z czego wynika nienawiść „Gazety
Wyborczej” do Kościoła katolickiego?
- Z wrogich chrześcijaństwu korzeni
ideowych środowiska „Agory”. Ci
ludzie chcą przekształcić nasze społeczeństwo zgodnie że swoimi postmarksistowskimi i postmodernistycznymi koncepcjami i w tym przekształcaniu napotkali barierę w postaci
Kościoła, instytucji mocno zakorzenionej w naszej świadomości.
Kościół jest przecież rdzeniem
polskiego patriotyzmu i świadomości
- Dobre pytanie, ale trzeba by ich
spytać, czy nie widzą w czym
uczestniczą. Środowisko „Agory”
stosuje sprytne metody, często gra
na ambicji, wyszukuje duchownych,
którzy czują się niedowartościowani
w Kościele. Przykładem jest ks.
Lemański, któremu własne ambicje
przysłoniły szerszy horyzont i nie
widzi tego, jak jest wykorzystywany, jak jego osobiste urazy, plany
czy ambicje służą do rozbijania
Kościoła od wewnątrz.
Możliwość zaistnienia na scenie
ogólnopolskiej, publikowania artykułów, zdobycia nazwiska to dla wielu
ludzi coś cennego i wartościowego,
coś czym „GW” może im zapłacić.
„Gazeta” wykreowała przecież z kompletnie nieznanego proboszcza z niewielkiej miejscowości pod Warszawą
autorytet, księdza, którego nazwisko
znają wszyscy w Polsce. A to tylko
najnowszy przykład.
- Takich księży było niestety wielu…
- To się zaczęło na początku lat
dziewięćdziesiątych.
Większość
z wczesnych autorytetów „GW” zrzuciła sutannę, wymieńmy ks. prof.
Stanisława Obirka czy ks. prof. Tomasza Węcławskiego. Jeden był rektorem seminarium, drugi rektorem
jezuickiego Ignatianum. To były duże
osobowości, znani teolodzy i możliwość zaistnienia na łamach „Wyborczej” okazała się na tyle atrakcyjna, że
zapomnieli o tym, czemu ich publikacje służą.
BITWA O WSZYSTKO
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
cd. ze str. 1
jako samobójstwa... i bezczelnie wzywają do nowych morderstw! A na
usługach mają media (jak np. Polsat,
Gazetę Wyborczą, Politykę, Newsweek), gdzie wychowankowie Michnika jak Maleszka czy Żakowski wypisują androny, a tacy jak Staszewski
w Newsweeku potrafią nawet profanować pamięć o ofiarach smoleńskiej
tragedii. Układ postkomuny, a ściślej
grupa trzymająca władzę miała i swoje
„autorytety”, również oddanych „tfurców” (nieraz byłych kibiców marksizmu)... Peerelczycy są w mniejszości,
ale hojnie uwłaszczeni w 1989, mają
fundusze na stypendia - nagrody Nike
przyznawane za antypolskie książki.
Fatalny podział na dwa „narody” Polaków i peerelczyków - niestety nie
jest bajką, analizował to prof. Ryszard
Legutko w „Eseju o duszy polskiej”.
Jaskrawo przedstawiają to dwa tomy
„Bestii” Tadeusza M. Płużańskiego,
a niedawno Ewa Stankiewicz w książce „Matrix III Rzeczpospolitej. Pozory wolności” pisze: „Trzeba pamiętać,
że w naszym kraju mieszkają spadkobiercy tych, którzy wyrywali ludziom
paznokcie, i potomkowie tych, którzy
gnili w więzieniach lub zostali straceni, na przykład Żołnierzy Wyklętych.
Dzieci tych dwóch „narodów” żyją
tutaj i toczą ze sobą spór...”
Świat nie wie, że peerelczycy wywodzą swój ród od katów Polski
i tych, co organizowali zbrodnicze
„sądy na kółkach” (a są to zaledwie
dwa pokolenia wstecz), podczas gdy
Polacy, naród właściwy, mają korzenie
w ponad tysiącletniej tradycji. To
Polacy stworzyli kulturę swojej ojczyzny, a peerelczycy ją niszczyli
i nadal ją degradują, usuwając z programu edukacji najważniejsze dzieła
polskiej literatury.
Są w mniejszości, a powstali z transplantu ok. stu tysięcy obywateli sowieckich przysłanych po wojnie przez
Stalina w celu ujarzmienia Polski. Ci
agenci Kremla, zwani wtedy jako
„pełniący obowiązki Polaka” stworzyli system przemocy, terroru i stali
się jakby trzonem „narodu” peerel- „Wyborcza” od początku istnienia
prowadziła walkę z Kościołem?
- Właściwie tak, aczkolwiek były
różne fazy tej walki. Przez kilkanaście
pierwszych miesięcy istnienia pisma
próbowano kamuflować prawdziwe
zamiary. Przełomem była kampania
przeciwko wprowadzeniu nauki religii
w szkołach. W 1990 r., kiedy rząd
zdecydował o przywróceniu katechezy
szkolnej, „Wyborcza” przy pomocy
„Tygodnika Powszechnego” rozpoczęła ogromną, trwającą do dziś, kampanię przeciwko tej decyzji. Od tej
pory ataki stały się częstsze, bardziej
SPOJRZENIA
czyków, powstałym też z polskich
komunistów i ludzi z marginesu
społecznego. Ale dziś ich potomkowie
dysponują kapitałem, zagwarantowanym przy Okrągłym Stole, uwłaszczającym post-komunę i tych, co
poszli na układy. Są też lepiej zorganizowani, dzięki starym służbom,
i kontrolują ważne instytucje, łącznie
z Trybunałem Konstytucyjnym, wykorzystanym w UE jako młot na Polskę,
a Platformie służącym jako smycz dla
powstrzymania naprawy państwa. I ta
smycz w ręku Rzeplińskiego (ex-
z Unii... Prof. Z. Krasnodębski nie
wyklucza i referendum w Polsce. Naciski z Brukseli i „zalecenia” Komisji
Weneckiej co do Trybunału Konstytucyjnego są ingerencją w wewnętrzne
sprawy Polski, naruszają jej suwerenność. Komisja Wenecka działa jak
agresorzy, nie mediatorzy. A Polacy
nie mogą pozwolić, aby upadła nowa
próba uzdrowienia tzw. III RP! Peerelczycy już parę razy storpedowali
narodziny III RP, proklamowanej
w r. 1989, choć była to zaledwie republika wsparta na klockach z PRL-u.
sekretarza PZPR) oznacza dalsze zniewolenie Polski... blokuje reformy, program odnowy. A resortowe dzieci mają
dziś wsparcie lewaków z UE, tych komisarzy, co demolują w ogóle kształt
Europy, a nie tylko pojedynczych
państw. Zdaniem prof. Legutki Bruksela podejmuje pozatraktatowe próby
zmiany Unii w coś na kształt scentralizowanego państwa. Dlatego rząd
Orbana czy pani Szydło nie są mile
widziane w Berlinie i Brukseli.
Eurosceptycyzm zatacza jednak coraz szersze kręgi, w czerwcu Anglicy
wypowiedzą się na temat wyjścia
I tak, w r. 1992 ową PRL-bis próbowano zlustrować i poddać dekomunizacji, lecz opór dawnej nomenklatury
i prezydenta Wałęsy (Bolka) uniemożliwił ten słuszny projekt. Podobnie
w r. 2007, bo wybory zmanipulowano
medialnie, oszukując opinię publiczną.
A w r. 2010 posunięto się nawet do
fizycznej eliminacji stronnictwa patriotów w zamachu pod Smoleńskiem!
Tym razem nie możemy pozwolić na
kolejne unicestwienie misji odnowy
Polski, której podjął się rząd PiS-u,
stawiając czoła dzikiej opozycji, która
nie ma programu dla Polski, a jej
widoczne i trudno było już mieć wątpliwości, jakie są zamiary „Wyborczej”.
- Jakiego Kościoła chciałaby „Gazeta Wyborcza”?
- Dlaczego aborcja to największa
bitwa „Gazety”?
- Kiedy w latach dziewięćdziesiątych debatowano nad ustawą ograniczającą aborcję to intensywność
publikacji o aborcji była nieporównywalna z żadnym innym tematem
poruszanym na łamach „GW”. Potem
to osłabło, teraz sprawy aborcyjne
wracają, ale już nie tak intensywnie,
jak wtedy..
- „Kościoła otwartego”, ale to jest
określenie ukrywające rzeczywiste
intencje pisma. Nie ma on nic wspólnego z Kościołem katolickim i chrześcijaństwem. Nazwa „Kościół otwarty” kryje w sobie podstęp, czymś co
ma ukryć rzeczywiste intencje środowiska „Agory”. Kościół katolicki
opiera się na Ewangelii i słowach
Chrystusa: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Kościół nazywany przez
„GW” otwartym nie ma nauczać, ale
STRONA 11
przywódcy, jakby żywcem z mafijnej
szajki, grożą rozlewem krwi i majdanem legalnemu rządowi!
Nie możemy przegrać bitwy o Polskę, choć za dywizją resortowych
dzieci stoją dziś tabuny lewaków
z Unii Europejskiej, a także agentura
ze wschodu wspierająca potomków
tych, którzy niegdyś pełnili „obowiązki Polaka”. Inaczej mówiąc - musimy
zanegować matrycę III RP, która była
politycznym anachronizmem i doprowadziła do wynaturzenia projektu III
RP w odrażającą hybrydę PRL-bis.
Jakim prawem w 27 lat po tzw. upadku
komuny byli członkowie PZPR-u panoszą się u władzy ?
W obliczu kryminalnych zapędów
peerelczyków mamy prawo do obrony.
Naród polski - masowo mordowany za
lat stalinizmu, ale i potem - musi
w końcu skorzystać ze świętego prawa
do obrony koniecznej. Nie możemy
pozwolić, aby dać się wyrzynać bez
końca i - w razie agresji ze strony peerelczyków - musimy stanąć w obronie tysiącletniej Polski. Wiemy jak
tworzyć legiony! Ostatecznie to Polacy byli i są spadkobiercami naszej
historii, Rzeczpospolitej i naszej kultury. To my musimy decydować o losie
Kraju, musimy wreszcie postawić tamę uzurpatorom, owym peerelczykom, którzy od dwóch pokoleń masakrują naszą Ojczyznę. Cóż znaczą
dwa pokolenia oprawców i zdrajców
narodu wobec ponad tysiącletniej tradycji? Mamy prawo do obrony koniecznej!..
Polacy, zaczerpnijcie siły od tych, co
zwyciężali pod Cedynią, Grunwaldem,
Kircholmem, Kłuszynem, Chocimem,
Połonką, Kuszlikami, Wiedniem, Zieleńcami, Racławicami, Stoczkiem,
Wawrem, Iganiami, Warszawą, nad
Niemnem, pod niebem Anglii czy pod
Monte Cassino! Niechaj duchy ich
dodadzą nam mocy do rozprawy z hałastrą KOD-u, arogancją pretorianów
i z aferzystami Schetyny! Tak nam
dopomóż Bóg!
Greg Makowski
ma być nauczany i przyjmować
pokornie, to, co głosi kultura współczesna, której eksponentem jest m.in.
„Gazeta wyborcza”.
- Kultura współczesna też ma niewiele wspólnego z chrześcijañstwem…
- Niestety dominujący w niej dziś
nurt jest jego zaprzeczeniem, wywodzi
się przecież z ducha oświeceniowego,
ma korzenie w rewolucji francuskiej,
a nie w chrześcijañstwie. Jest zdecydowanie antagonistyczna wobec Kościoła.
KSIĄ¯KI na AKTUALNY TEMAT
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
Masoneria, islam, uchodŸcy czy czeka nas wielka apokalipsa?
STRONA 12
dr Stanis³aw Krajski
M
część 5
łody Cegielski pracował
w wielu radiostacjach, jako
prezenter telewizji Canal+
(związanej z rodziną Rothschildów).
Jak wspomina brał wtedy systematycznie heroinę i był już od niej uzależniony. Tak wspomina te czasy: "W
Canal Plus mój francuski szef kiedyś
zapytał: - Max, czy narkotyki nie
przeszkadzajq ci w pracy? A ja na to:
Przeciwnie, pomagają. A on na to:
Aha. No to ca va. Kłopoty były, gdy nie
zdążyłem wziąć dawki przed pracą.
Prowadziłem półgodzinny program na
żywo, pod grubą warstwą pudru byłem
spocony i tylko myślałem, kiedy to się
skoñczy? A gdy koñczyłem, diler już
stał za drzwiami. Jeżeli materiał był
nagrywany, to zostawała możliwość
wycięcia fragmentów, gdy na przykład
zamykają mi się oczy i odlatuję albo
plącze mi się język”.
Max Cegielski był też współpracownikiem magazynu "Nigdy Więcej"
podejmującego problematykę antysemityzmu, ksenofobii, rasizmu
i nietolerancji "zarówno - w czasach
współczesnych, jak i w przeszłości”:
promującego "ideę wielokulturowości
oraz dorobek kulturalny mniejszości
narodowych i etnicznych”. Z magazynem tym współpracowali: Marek
Edelman, Jan Tomasz Gross, Agnieszka Holland, Michał Głowiński, Maria
Janion, Jacek Kuroń, Aleksander
Kwaśki, Jerzy Owsiak, Andrzej Szczypiorski, ks. Michał Czajkowski, Władysław Bartoszewski, Andrzej Zoli
i Simon Wiesenthal.
Ostatnio (od 2013 r.) Maks Cegielski
był felietonistą tygodnika "Przekrój”.
Od dłuższego czasu współpracuje też
z publiczną TVP Kultura, gdzie
prowadzi, między innymi program
"Hala Odlotów" (zaprasza tam również znanych masonów).
ADWOKACI
KRZYSZTOF
PREOBRA¯EÑSKI
ANITA KOCUŁA
SPECJALIŚCI W SPRAWACH
KRYMINALNYCH I RODZINNYCH
Sheraton Centre, Suite 414
Richmond Tower
100 Richmond Street West
Toronto, ON M5H 3K6
416.964 -1717
tel. samochodowy
416.580-1408
Gdy narkotyki nie dały mu już żyć
podjął leczenie odwykowe w jednym
z ośrodków MONARU.
W jaki sposób Maks
Cegielski promuje islam?
Po jego opuszczeniu udał się w długą podróż po świecie, czego owocem
było wiele artykułów i kilka książek.
Odwiedził, między innymi, Indie,
Pakistan, Iran, Afganistan. Po podróży
do Indii napisał pierwszą powieść pt.
"Masala" (2002), w późniejszym okresie ukazały się jego książki, głównie
reportaże: "Apokalipso" (2004), "Pijani bogiem" (2007), "Oko świata. Od
Konstantynopola do Stambułu"
(2009). Większość z tych prac to
opowieści o ludziach zamieszkujących
kraje islamu, o kulturze islamu, o samym islamie.
Na jednym ze spotkań autorskich
powstał "kolektyw muzyczny Masala
Sound System”. Pierwsza płyta wydana przez ten zespół miała znamienny
tytuł "Praczas & Like Orient”. Zespół
występował na wielu festiwalach polskich i zagranicznych, w tym np. na
Przystanku Woodstock w Kostrzynie
nad Odrą oraz festiwalu "Multi kulti"
w Berlinie. Zespół w znacznej mierze
wykonuje "muzykę arabską".
Od powrotu z tych podróży Max
Cegielski zaangażowany jest w wiele
inicjatyw promujących "kulturę arabską”, prowadzi spotkania ze znanymi
arabami, organizuje wystawy sztuki
arabskiej, spotkania dyskusyjne (na
temat np. współczesności i historii
Turcji) itp. Książki Cegielskiego spotykają się zawsze z pozytywnym
oddźwiękiem w wielkich mediach.
Czasopisma i Internet, pełne są ich
entuzjastycznych recenzji.
Czy islamscy mistycy mog¹
być naszymi przewodnikami?
Oto fragment jednej z recenzji jego
książki pt. „Pijani Bogiem”: "Tym
razem zabiera nas w podróż do
pakistañskiego Pendżabu, aby pokazać
świat islamu innego od stereotypów
dmuchanych przez media w czasach
wojny z terroryzmem. Mistyczny klimat
zjednoczenia z Bogiem poprzez ekstatyczne tañce, transowy rytm bębnów
w oparach haszyszu - to, co kojarzy się
raczej z hinduistycznymi świątyniami
i obrzędami, dzieje się podczas sufickich uroczystości, w grobowcach
czczonych przez muzułmañskich świętych mężów. Cegielski stara się zgłębić
to tajemnicze, egzotyczne oblicze islamu. Nie tylko uważnie słucha, obserwuje, korzysta z fachowej literatury,
lecz przede wszystkim poznaje muzu-
łmañskich mistyków, którzy stają się
jego przewodnikami".
A oto inny fragment tej recenzji „W
Pijanych Bogiem nie poświęca jednak
wiele miejsca polityce, mimo że przemyca między wierszami swoje poglądy
- krytykuje amerykañską interwencję
w Afganistanie, wspomina wcześniejsze rozmowy z talibami przy herbacie
w afgañskiej dzielnicy Kwety. Nie próbuje ich bronić, ale podchodzi do nich
z szacunkiem i dowodzi możliwości
prowadzenia dialogu" (cytaty za:
http://wyborcza.pl)
"Te interesuj¹ce
dziewczyny islamu"
W książce tej znajdujemy wiele
wypowiedzi, w których "oswaja" się
islam. Oto przykład: "Już za pierwszym pobytem w Persji, zaraz po przyjeździe do Teheranu, byłem pod wrażeniem irañskich dziewczyn. Jechałem
taksówką z dworca autobusowego,
przyglądając się wielkim muralom
z ajatollahem Chomeinim. Grupa
ubranych w czarne stroje uczennic
przechodziła przez jezdnię. Pamiętam
do dziś, jak jedna z nich pomachała do
mnie i uśmiechnęła się spod chusty,
burząc tym jednym gestem wszystkie
negatywne wyobrażenia na temat
rewolucji islamskiej. Kiedy później
dowiedziałem się, że więcej kobiet
studiuje na uniwersytetach w Iranie
niż w Polsce i więcej używa środków
antykoncepcyjnych, właściwie nie
byłem zdziwiony. ( ... ) Jak ktoś słusznie zauważył, dziewczyny na Zachodzie pokazują tak wiele, że przestają
być interesujące".
”To islam jest tolerancyjny”
Książka "Oko Świata" to życzliwa
opowieść o Turcji wczorajszej i dzisiejszej. Znajdujemy tam, między innymi, wypowiedzi stanowiące swoiste
hymny pochwalne na temat starej
Turcji. Oto przykład: "Panował tu
wynikający z islamu duch wspólnoty.
Nie tylko dbano, by handlarze nie
zaniżali wagi chleba i nie zawyżali
cen, a ubogim wydawano posiłki, nie
tylko do wysokich stanowisk mógł
dojść każdy, nawet sługa, były niewolnik, ale także pochodzenie z możnych rodów niczego nie gwarantowało
- potomkowie wielkich panów, czy oni
sami pozbawieni łask, zarabiali często
na życie, jako zwykli rzemieślnicy.
Wreszcie w przeciwieñstwie do ówczesnej Europy chrześcijañskiej,
w pañstwie Mehmeda panowała tolerancja religijna i pluralizm. Grupy
społeczne podzielone według kryteriów wiary, a nie pochodzenia etnicz-
nego, miały własny wewnętrzny system
sądowniczy, same zbierały i rozdzielały podatki. W zamian za możliwość
samostanowienia musiały być lojalne
wobec imperium. ( ... ) To prawda, że
chrześcijanom zabraniano bić w dzwony, ale czym była taka sankcja w porównaniu z krwawymi prześladowaniami heretyków na Zachodzie? Choć
nowe Bizancjum mogło się wydać
rajem wolności, europejskie wyobrażenia przedstawiały jego władcę, podobnie jak Dante samego Mahometa,
w naj niższych kręgach piekielnych”:
W innym miejscu pisze: "Często
zapomina się (...), że Mehmed stworzył
kosmopolityczne, a nie muzułmañskie
i tureckie miasto. (...) Szczególnie dla
prześladowanych wszędzie Żydów
Konstantynopol był oazą spokoju,
gdzie nie znano takich słów, jak getto
czy pogrom. Wielokulturowość stała
się szczególnie wyrazista w drugiej
połowie XIX wieku".
"Nawet syn sułtana należał
do masonerii"
Opisując ten XIX w. w Turcji,
Cegielski stwierdza. „Pañstwo starało
się wtedy przejąć kontrolę nad edukacją: otwierano licea i uniwersytety,
gdzie mieszali się uczniowie różnych
wyznañ, co budziło protesty zwierzchników wszystkich religii. Działały
loże masoñskie, do których należeli nie
tylko Europejczycy, lecz także muzułmanie, Arabowie i Turcy, a w pewnym
momencie nawet syn Sułtana" .
„Wielożeństwo nie jest takie złe"
Cegielski "rozprawia się" też w tej
książce z różnymi "mitami" dotyczącymi islamu. I tak np. ukazuje "prawdę" o wielożeństwie. Stwierdza, że
haremy nie były "dla przyjemności",
ale tylko po to, by władca miał jak
najwięcej dzieci, a tym kobietom
w haremach było tak dobrze, że
kobiety z całego Wschodu marzyły
o tym, by tam trafić.
Pisze, że w poligamii żyło tylko
2,5% obywateli imperium osmańskiego, a większość z nich miała
“tylko" po dwie, ewentualnie trzy żony
i to z reguły" tylko wtedy ”gdy pierwsza żona się zestarzała lub nie mogła
mieć dzieci”.
cdn.
G£OS POLSKI
tygodnik patriotyczny
i pro-katolicki
POLSKIE SPRAWY
Fundament Polski i Polaków
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
cd. ze str. 1
naszego Narodu i Ojczyzny. Poczytuje
sobie za zaszczyt, że tu w Poznaniu,
w siedzibie pierwszego biskupstwa na
ziemiach polskich możemy razem
w gronie najwyższych władz Rzeczpospolitej, episkopatu, duchowieństwa
i przedstawicieli innych wspólnot
religijnych zainaugurować obchody
tego czcigodnego jubileuszu. Wszystkim gościom dziękuję za przybycie.
To wielki święto polskości, która jest
źródłem naszej dumy i radości. Kulminacją stanie się pierwsza wizyta
w Polsce papieża Franciszka podczas
Światowych Dni Młodzieży. Ufam, że
dzięki wielkiemu zaangażowaniu
będzie to wspaniały czas radości
i budowania wspólnoty.
Kierujemy nasze myśli ku uroczystościom poprzednim, ku obchodom
Millennium w 1966 roku. Były to
wyjątkowe uroczystości. My Polacy
od 27 lat znajdowaliśmy się pod okupacją. Narzucona władza komunistów
i Niemców. Jedni i drudzy dążyli do
zerwania naszych więzów z Kościołem, wiedząc, że w ten sposób mogą
przerwać więzy naszej wspólnoty. Że
Naród pozbawiony duchowego wsparcia łatwo będzie zmienić w zniewoloną masę. Hitlerowcy stosowali krwawy terror, komuniści chcieli po wojnie
zniszczyć chrześcijaństwo. Propagowali ateistyczną ideologię. Szykanowali i mordowali kapłanów i wiernych. Nie powstrzymali się przed
internowaniem Prymasa Polski. To
właśnie wtedy kardynał Wyszyński
podjął myśl o tym, by ochronić naszą
wspólnotę przed represjami, by ochronić ją przez wielkie narodowe rekolekcje. Zapoczątkowały je Śluby Jasnogórskie Narodu Polskiego, wprost
nawiązujące do Ślubów Lwowskich
króla Jana Kazimierza. Po nich
nastąpiła 9-letnia Nowenna, przygotowująca Polaków do obchodów Millennium. Przed 50 laty, w kwietniu
1966 roku rozpoczęły się obchody
Millennium Chrztu Polski. Uroczystości trwały, gromadząc tłumy Polaków. Śmiało można powiedzieć, że
dzięki inicjatywie Papieża Tysiąclecia
cały Naród Polski umocnił więź łącząca go z całym chrześcijańskim światem. Stało się tak mimo represji ze
stron władz komunistycznych, które
aresztowały wędrująca po kraju kopię
Ikony Jasnogórskiej.
Obchody milenijne z 1966 i szczególne w nich rola Prymasa Stefana
Wyszyńskiego pokazały ponadczasowe znaczenie chrztu Mieszkowego
i jednoczącą siłę chrześcijaństwa.
Polski Naród odrzucił fałszywe hasło:
Polska ludowa ukoronowaniem 1000
lat pañstwa. Polacy wybrali wtedy
wierność Kościołowi i autentyczną
miłość do Ojczyzny. Autorytet
Kościoła i biskupów. Dzieło prymasa
Wyszyńskiego otworzyło drogę do
pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła
II i do pokojowej rewolucji „Solidarności”. Millenium dało nam Polakom
poczucie suwerenności jako wolnym
ludziom. Liczne wystąpienia księży
i parafian w obronie swoich kościołów
przez cały okres PRL, pełne zaangażowanie wiernych w budowę świątyń,
spontaniczna samoorganizacja i masowy udział uroczystościach z lat 19561966, wszystkie. Wszystko to dowiodło, że drzemie w nas olbrzymia moc,
której źródłem jest
właśnie wspólna tożsamość - narodowa
i chrześcijańska. Moc,
która kilkakroć w ostatnich stuleciach ujawniała się w naszej historii. Moc, która pomagała nam przetrwać najgorsze doświadczenia.
Utratę
wolności obywatelskich i niepodległego
państwa, próby wynarodowienia i dechrystianizacji. Moc, dzięki której w konfrontacji z nieprzyjaciółmi,
zaborcami, okupantami,
potrafiliśmy
zwyciężyć i wyjść
z tych doświadczeń
jeszcze silniejsi i jeszcze bardziej zjednoczeni.
Z tego niezłomnego
ducha narodowego jesteśmy, byliśmy i będziemy zawsze dumni.
Z tego wielkiego bogactwa chcemy i możemy dalej czerpać.
Jest to też dla nas
lekcja na przyszłość,
że my, Polacy potrafimy dokonać
wielkich, ważnych rzeczy jeśli tylko
będziemy działać razem i zgodnie
z łączącymi nas wartościami. Wartościami, których źródłem jest nasz
chrześcijański rodowód. 1050 lat temu
Polska przystąpiła do ówczesnej
chrześcijańskiej wspólnoty europejskiej. Co ważne, przystąpiła dobrowolnie, ze świadomością korzyści
jakie niósł ze sobą ten akt. Także
korzyści politycznych. Dzięki dalekowzrocznej decyzji księcia Mieszka I,
chrystianizacja dała Polsce potężny
impuls rozwojowy.
Państwo zyskało mocniejsze podstawy bezpieczeństwa i suwerenności.
Z biegiem lat stawało się nowocześniejsze, sprawniej rządzone i spójne
wewnętrznie. Głosiciele Dobrej Nowiny otworzyli przed Polakami ogromny
skarbiec duchowych bogactw. Krzewili w naszej kulturze chrześcijańską
wizję człowieka. Od schyłku X wieku
Dekalog i Ewangelia coraz głębiej
wnikały w miliony serc nad Wartą,
Wisłą, Odrą, Niemnem i Dnieprem.
Motywowały do budowania lepszego, bardziej ludzkiego świata. Dlatego
wejście w krąg cywilizacji chrześcijańskiej w jej odmianie łacińskiej było
dla nas prawdziwym przełomem. Trzy
filary tej cywilizacji stały się też
filarami polskiej tożsamości i kultury.
Pierwszym z nich była i jest grecka
filozofia, czyli umiłowanie mądrości,
a więc prymat obiektywnej prawdy,
narzędzia poznawania i analizowania
rzeczywistości, niewzruszone do dzisiaj podwaliny rozwoju wszelkich
nauk. Drugi filarem była i jest rzymska
myśl prawna i ustrojowa. Idea rządów
prawa, koncepcja republiki czyli
państwa, które jest dobrem wszystkich
wspólnie rządzących nim obywateli
A także etos obywatelski, etos przywilejów, z którymi łączą się także
powinności. To doskonalone przez
setki lat wartości, na których w dużej
mierze opiera się także nowoczesne
prawo cywilne, karne, procesowe
i państwowe.
Trzecim filarem jest i był rdzeń
myśli chrześcijańskiej - Stary i Nowy
Testament, Dekalog i Ewangelia. To
nowa, rewolucyjna wizja ludzkości
jako rodziny. Jako wspólnoty braci
i sióstr równych wobec ojca oraz jego
moralnego prawa. To również wezwanie do pokoju, do żalu za popeł-
STRONA 13
nione zło i do wybaczania doznanych
krzywd. Przykaz przedkładania osoby
ludzkiej ponad rzeczy. Ponad przyziemne korzyści i chęć posiadania.
Ochrona słabszych, wezwanie do
solidarnej pomocy potrzebującym
i genialna zasad pomocniczości. To
uznanie godności kobiet i zróżnicowanie ich wkładu jaki wnoszą w życie
społeczeństw. Idea władzy i przełożeństwa jako służby oraz przekonanie, że
również władcy podlegają osądowi
moralnemu. Chrześcijaństwo to także
unikalna koncepcja rozdziału sacrum
i profanum, tego, co
boskie, i tego, co cesarskie. Idea autonomii,
ale i współpracy władzy świeckiej i władzy
duchownej. To także
instytucje uniwersytetu i szkoły ludowej,
szpitala i sierocińca. To
nowa wizja etyki wojskowej,
medycznej,
gospodarczej. A wreszcie - wyżyny kunsztu
i geniuszu, na które
wznieśli się zainspirowani chrześcijaństwem
artyści: plastycy, architekci, muzycy i poeci.
Zatem nikogo nie
powinien dziwić fakt,
że jedynie w obrębie
tej cywilizacji pojawiły
się też idee i zjawiska
takie, jak koncepcja
praw człowieka - przyrodzonych i niezbywalnych, konstytucjonalizm, demokratyczne
państwo prawa, powszechne prawo międzynarodowe,
ruch
robotniczy i emancypacyjny, nowoczesny
etos debaty publicznej.
Wszystkie one korzeniami tkwią
głęboko w dziedzictwie chrześcijańskim. Dzisiaj ów cywilizacyjny krąg
wyznaczają nie tylko Ateny, Rzym
i Jerozolima. Dzięki wysiłkom 30
pokoleń Polaków na mapie Christianitatis przybyły inne ważne ośrodki.
To na przykład Gniezno, w którym
spoczywają relikwie św. Wojciecha krzewiącego wiarę nie mieczem,
a słowem. To Warszawa - stolica państwa bez stosów i wojen religijnych.
Miasto, w którym Sejm Rzeczypospolitej uchwalił konfederację warszawską - pierwszy w świecie akt
prawny gwarantujący powszechną
tolerancję religijną. To Warszawa siedziba króla Jana III Sobieskiego,
zwycięzcy spod Wiednia, oraz miasto,
na przedpolach którego w roku 1920
powstrzymana została inwazja komudok.. na str. 17
FIDELIS POLONIAE
CHRZEST POLSKI
STRONA 14
C
Marek Chrapan
hrzest Polski, a raczej chrzest
Polan temat nad którym długo
nie zastanawiałem się jaką
"drogę" opisu wybrać - poprawną politycznie od rozbiorów Polski, a właściwie od samego niezbyt jasnego
chrztu Mieszka I? Czy też przedstawić
swoją opinię na podstawie dostępnych
w internecie informacji począwszy od
pogańskich państw Słowiańskich na
obecnych ziemiach nie tylko Polski.
Ponieważ "poprawnością" polityczną
nigdy nie grzeszyłem więc i tym razem
postąpię podobnie. Na temat chrztu
Mieszka I praktycznie nikt nic pewnego dotychczas nie wie.
Od czasów rozbioru Polski
ustalone są reguły interpretowania historii Słowian na ziemiach
Europy środkowej jak i części
zachodniej, a nikt dotychczas
oficjalnie nie odważył się przeprowadzić dokładniejszych badań
choćby np. w archiwach Watykanu. Wszystkie dostępne w Polsce
informacje opierają się na bardzo
skąpych pojedyńczych zapiskach
wyselekcjonowanych od przedrozbiorowych badaczy (reszta
zniszczona). Wygląda tak jakby
władzom Polski po rozbiorowej
nie zależało nie tylko na upowszechnieniu historii Słowiańskiej
Polski od zarania Słowiańszczyzny, ale nawet tuszuje się, wymazuje się historię przed chrystianizacją i początkami chrystianizacji. Może to nie najlepiej świadczyć
o okresie wprowadzania kultury
łacińskiej na ziemiach Słowiańskich
(znamy to na podstawie "Krzyżaków"). Nie ma oficjalnych prób
wyjaśnienia co się stało z zapiskami
(kronikami) pisanymi przez Słowian
pismem - "runami słowiańskimi",
a nawet część historyków nie mówiąc
o "chistorykach" z całą powagą twierdzą, że "na naszych ziemiach przed
chrystianizacją nie było znane pismo,
była dzicz, lasy, niedźwiedzie i nic
więcej, najwyżej przy granicy z Rzymem była jakaś cywilizacja". Ale już
nie wyjaśniają, że jeżeli nasze ziemie
graniczyły z Rzymem to znaczy, ze nie
było państwa niemieckiego co potwierdzają mapy znajdujące się w archiwum Watykanu.
Uczy się w szkołach historii starożytnej Grecji, Rzymu, ale ani słowa
nie usłyszy się o państwach naszych
prapraprzodków jak np. o państwie Samona pod koniec VI w; państwie
Walluka w latach 30 VII w., które po
jego śmierci w 658 r. rozpadło się na
państewka m.inn. Wiślan podbitym
i OCHRZCZONYM w IX w przez
Świętopełka Wielkomorawskiego,
który przyjął chrzest wprowadził tzw.
obrządek Słowiański przez sprowadzonych z Salonik Cyryla i Metodego,
państwo Goplan, związek Lędźwian
itp... Były to struktury zorganizowane,
sojuszami wiążące się w jeszcze większe doraźnie dla wykonania jakichś
zadań jak i bardziej trwale.
Tu pokazałem jedną hipotezę ekspansji Słowian na nasze obecne ziemie
od wieku V n.e. Inną ukazują nauki
dotychczas nie związane z historią,
które jednak w wyniku postępu technicznego zostały włączone w badania
historii ludzkości i które wykazują, że
Słowianie byli w Europie na długo
Mieszka z Wieletami, a Dobrawa namówiła go do chrztu.
Jeszcze inna wersja podaje, że
chrzest został przyjęty dla utrzymania
szlaków handlu niewolnictwem z Arabami płacącymi srebrem - niewolnicy
pochodzili z wojen stąd tyle wojen toczono. Ta wersja twierdzi że jednoczenie plemion na ziemiach Polskich
przez Mieszka I i jego przodków
spowodowane było właśnie chęcią
wzbogacenia się na handlu niewolnikami. Mimo zwalczania tego procederu przez kapłaństwo chrześcijańskie
tak w ościennych Czechach jaki i w
ochrzczonej już Polsce, handel niewolnikami trwał nawet do XIII wieku.
przed narodzinami Chrystusa i żyli na
terenach dzisiejszych Niemiec dużo
wcześniej niż Germanie. Przy pomocy
najnowszych badań genealogicznych
wytypowano z chromosomu męskiego
Y DNA haplogrupę R1a1a jako grupę
polską i R1a1a7 jako podgrupę zachodniosłowiańską żyjąca na terenie
Niemiec od ok. 2700 lat p.n.e., a więc
o wiele, wiele lat wcześniej niż geneza
germańska.
Niezależnie od wersji - było to posunięcie umożliwiające samodzielny
byt państwa Polan wprowadzonego do
krajów cywilizacji łacińskiej na równych prawach z ówczesnymi mocarstwami mimo płacenia "trybutu" (haraczu) na rzecz Ottona I. Nie ma
zgodności w podawanych datach ślubu
z Dobrawką - funkcjonują - od 960 do
967, oficjalnie przyjęto 965, jak
i chrztu oficjalnie przyjęto na rok 966.
Trzeba jednak pamiętać, że był to tylko chrzest Mieszka I i być może jego
najbliższego otoczenia, a chrystianizacja reszty zjednoczonych plemion
mogła postępować przy pomocy siły
nawet w następnym tysiącleciu.
Inną sprawą powitą mgłą tajemnicy
jest miejsce chrztu, a zasadnicze znaczenie w naszym przypadku ma kierunek skąd przyszli kapłani celebrujący chrzest, a więc i zawiadujący tą
"parafią". Co prawda podaje się, że
wraz z Dobrawką przybyli jacyś
księża, ale trzeba pamiętać, że Czesi
nie mieli swego biskupstwa i podlegali
biskupstwu germańskiemu w Ratyzbonie (słowiańskie miasto, dzisiaj
zwane Regensburgiem w Bawarii),
Co to ma wspólnego z Chrztem
Mieszka I? Ma i to bardzo dużo. Nie
mamy pisemnych uzasadnień przyjęcia chrztu. Wersje są różne, że np.
"ochrona przed łupieniem pogranicza
przez germañskiego margrabiego
Gerona" - ludów ochrzczonych cesarz
germański Otton I zakazywał najeżdżać, inna wersja twierdzi, że z uwagi
na duże zagrożenie wojowniczych
Wieletów (plemiona słowiańskie okolic dzisiejszego Szczecina) sprzymierzonych z Czechami próbującymi
wyjść z orbity wpływów Ottona I,
Mieszko poślubił córkę władcy Czech
Dobrawę, neutralizując Czechy jako
sprzymierzeńców Wieletów w wojnie
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
więc nie mogli przeprowadzić obrządku chrzestnego władcy państwa. Jeżeli
prawdopodobne miejsca chrztu są
ujmowane różne w różnych źródłach Ratyzbona, Poznań, Gniezno, Ostrów
Lednicki który został oficjalnie uznany jako miejsce najbardziej prawdopodobne, to już o przeprowadzających
chrzest nie wiemy nic. Można wnioskować jedynie, że byli to duchowni
Germańscy. Dlaczego nie ma żadnych
zapisków na ten temat? Przecież duchowieństwo było piśmienne i to
w łacinie, a jakby nie było to chrzest
był władcy państwa, a nie jakiegoś nie
znanego plemienia. Niektóre źródła
podają o rejestracji chrztu pismem
"słowiańskich runów" zniszczonej jednak przez księży
podobnie jak i wszystkie poprzednie zapiski dotyczące
Słowian, jako pismo zawierające "szatańskie znaki". Pierwsze
wzmianki o wydarzeniu pojawiają się dopiero w następnym
tysiącleciu.
A może już wówczas chodziło
o wymazanie z historii istnienia
na obecnej ziemi "niemieckiej"
cywilizacji słowiańskich na długo przed Germanami? Germanie pojawili się na tych ziemiach dopiero w VIII wieku
przejmując od Słowian nazwy
miast, a nawet symbole jak np.
„swastykę” widoczną na denarach Mieszka I.
Wiemy, że w tamtych czasach
Kościół Katolicki był nierozerwalnie związany z polityką, to
Kościół koronował władców
państw, cesarstw, to Kościół też obkładał infamią uniemożliwiając tym
samym sprawowanie władzy. Wniosek
nasuwa się sam, ze księża germańscy
mogli uczestniczyć w germanizacji
terenów ochrzczonych przez siebie
usuwając wszelkie dokumenty, ślady
istnienia zorganizowanych zbiorowości słowiańskich co w następnym
tysiącleciu parokrotnie potwierdziło
się np. podczas rozbiorów dalszą germanizacją nawet terenów rdzennych
Piastów, niszczeniem śladów historycznych istnienia Państwa Polskiego,
a w latach 1940 nawet likwidacją
inteligencji jako nośnika pamięci narodowej.
Chrystianizacja Polski była nieunikniona, a wiara w Boga pomogła Polakom przetrwać wszystkie kataklizmy
nawiedzające Naród i Kraj i doczekać
się obchodów 1050-lecia Chrztu
w państwie co prawda znacznie okrojonym, lecz w jakiejś mierze samodzielnym i też z w miarę polskim
rządem. I nie pozwólmy już więcej na
powrót antypolskich "rządów".
Marek Chrapan
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
R
Anna Kuraœ
FIDELIS POLONIAE
STRONA 15
Chrzest Polski jako pierwszy
Akt Intronizacji Boga w Narodzie
cach Szczecina - Trzygłowa (według
niektórych badaczy postać Trzygłowa
powstała pod wpływem chrześcijaństwa i odnosiła się do Trójcy Świętej).
Imię Świętowit - mylnie później
przez kronikarzy przekształcone na
Światowid - oznaczało „bóg który jest
mocny”. Współcześnie coraz częściej
można zetknąć się z powrotem staropogańskich wierzeń, zwłaszcza
z kultem Światowida. Spotkałam się
ok 966 jest nam znany już od
szkoły podstawowej. W tym
roku dokonało się wydarzenie, które na wieki zadecydowało
o losach Narodu Polskiego. Władca
Polski, Mieszko I, przyjął chrześcijaństwo jako religię państwową ze wszystkimi konsekwencjami tego aktu.
Naród Polski przyjął chrzest w Imię
Trójcy Świętej.
Niestety nie istnieją źródła historyczne, które opisywały by to wydarzenie bądź podawały informację, gdzie
ten doniosły akt miał miejsce. W 1018
r. kronikarz Thietmar pochwalił Mieszka I za roztropność i przyjęcie
chrześcijaństwa. Jednakże praktycznie
cała wiedza na temat przyjęcia przez
Polskę chrześcijaństwa znajduje się
w kronikach Galla Anonima: Gdy zaś
on przystał, że porzuci ów zwyczaj
pogañski [tj. porzuci to, co było
w zwyczaju, dotychczasowe siedem
żon] i przyjmie sakramenta wiary
chrześcijañskiej, pani owa przybyła do
Polski z wielkim orszakiem dostojników świeckich i duchownych, ale nie
pierwej dzieliła z nim łoże małżeñskie,
aż powoli acz pilnie, zaznajamiając się
z obyczajem chrześcijañskim i prawami kościelnymi, wyrzekł się błędów
pogañstwa i przyszedł na łono Matki
Kościoła. Pierwszy więc książę Polski
Mieszko dostąpił łaski chrztu za
sprawą wiernej żony, a dla sławy jego
chwały i zdolności wystarczy jeśli
powiemy, że światłość niebieska owijała królestwo polskie.
Nie było to łatwe wyzwanie, biorąc
pod uwagę fakt, że Polanie byli ludnością wyznającą pogańskie wierzenia. Źródła historyczne podają, że były
to najprawdopodobniej różne wierzenia monoteistyczne, jednakże
w wielu kwestiach daleko odbiegające
od chrześcijaństwa. W Rugii, kraju
słowiańskiego plemienia Ranów,
czczono boga Świętowita, a w okoli-
nawet z opiniami, że istnieją ruchy,
które kibicują odradzaniu się staropogańskich wierzeń w celu sprowadzenia
chrześcijaństwa do jednej z wielu
religii. W dawnych pogańskich wierzeniach nie były znane tematy walki
duchowej, piekła i złych duchów.
Rzeczywistość duchową postrzegano
głównie jako walkę dobrego boga ze
złym bogiem. Bóg pogański nie
interesował się ludźmi. To ludzie na
skutek ofiar i obietnic składanych w
momentach zagrożenia skłaniali
swoich bogów do działania.
Chrzest Polski był bardzo radykal-
nym wydarzeniem, skutkującym odwróceniem się od pogaństwa i przyjęciem w całym Narodzie wiary
w Jezusa Chrystusa, podporządkowując się jednocześnie wymogom tej
wiary. Ludność zobowiązana więc
była żyć zgodnie z nauczaniem Jezusa
Chrystusa. Władza i prawo w nowo
narodzonej Polsce były podporządkowane duchowemu panowaniu Jezusa,
który został uznany przez Naród tym,
który dzierży władzę. Tak więc w 966
r. przez Chrzest dokonała się pierwsza
Intronizacja Jezusa w Narodzie Polskim. Intronizacja - (łac. „inthronizatio” - wyniesienie na tron) określa
ceremonię wyniesienia kogoś do godności królewskiej. Ceremonia ta
zasadniczo składa się z dwóch części:
z aktu ustanowienia króla (W przypadku osoby Jezusa nie można mówić
o ustanowieniu Króla przez ludzi
ponieważ Pan Jezus został ustanowiony Królem przez Boga Ojca i człowiek
nic tutaj dodać, ani ująć nie może) oraz
z aktu oddania się pod jego władzę.
W systemach władzy monarchicznej
król panował nad poddanymi w zakresie określonym prawem królewskim lub prawem danego państwa.
Uznanie przez poddanych władcy
i jego praw następowało poprzez złożenie mu hołdu.
Ceremonia Intronizacji dotyczy także, i przede wszystkim, Pana Jezusa.
Wyznajemy bowiem, że Jezus jest
Królem Wszechświata, a więc Władcą
nie tylko wszystkich ludzi i narodów,
ale także Panem (Królem) całego
stworzenia. Jego władanie jest absolutne: „Dana Mi jest wszelka władza
w niebie i na ziemi” (Mt 28,18). Jest
więc najwyższym i de facto jedynym
Władcą: Królem królów i Panem
panujących (por. Ap 19,16).
Dzisiaj Pan Bóg na nowo wzywa
nasz Naród, aby uznał Go swym
Królem. Wzywa go, aby powrócił na
nowo pod Jego duchowe władztwo
i uznał Prawo Boże nad sobą. Według
Ksiądz Jacek Międlar CM otrzymał
we wtorek 19 kwietnia „całkowity
zakaz jakichkolwiek wystąpieñ publicznych oraz organizowania wszelkiego rodzaju zjazdów, spotkañ i pielgrzymek, a także wszelkiej aktywności
w środkach masowego przekazu, w tym
w środkach elektronicznych” - poinformował ks. Kryspin Banko CM,
wizytator Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Misjonarzy.
Oświadczenie przesłane we wtorek
Katolickiej Agencji Informacyjnej
głosi:
„Jako Wizytator Polskiej Prowincji
Zgromadzenia Księży Misjonarzy
oświadczam, że w dniu 19
kwietnia b.r. ks. Jacek Międlar CM, otrzymał całkowity zakaz jakichkolwiek
wystąpieñ publicznych oraz
organizowania wszelkiego
rodzaju zjazdów, spotkañ
i pielgrzymek, a także
wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach
elektronicznych. Jednocześnie stanowczo oświadczam, że nasze Zgromadzenie nie popierało i nie popiera wszelkiego rodzajów ruchów skrajnie
nacjonalistycznych.
Ks. Kryspin Banko CM - Wizytator”.
W sobotę ks. Międlar
odprawił Mszę Świętą, po
której środowiska Obozu
Narodowo-Radykalnego
przemaszerowały ulicami
Białegostoku w związku
z obchodami rocznicy powstania organizacji. Wydarzenie wzbudziło histerię lewicowoliberalnych mediów.
Jego zdaniem Polskę trawi “nowotwór złośliwy”, próbujący zniszczyć
polskiego, nieśmiertelnego ducha,
ściśle wpisanego w wydarzenie Chrztu
z 966 roku. - Ten nowotwór wymaga
chemioterapii, czyli powrotu do dzie-
objawień wielu mistyków, a w szczególności S.B. Rozalii Celakówny
Polska jest Chrystusem Narodów.
Z Polski ma wyjść iskra, która ma
przygotować świat na ostateczne
przyjście Pana Jezusa (por. Dz 1732).
Największą tragedią, jaka wydarzyła
się w ciągu ostatnich dziesięcioleci,
był fakt rozdziału państwa od Kościoła, bo stanowił rzeczywistą detronizację Boga w świecie publicznym. Konsekwencją tego jest laicyzacja państwa
i ustalanie praw sprzecznych z prawami Dekalogu. Boga zepchnięto na
margines i pozostawiono indywidualnej sprawie serca jednostki. Dzisiaj
dyskutuje się nad tym, które dziecko
można zabić, a które, nie powołując
się na prawa kobiet. Posłużę się tutaj
świadectwem Gianny Jessen - młodej
kobiety, która przeżyła aborcję. Dzisiaj walczy z tą ukrytą machiną holokaustu. Na jednej ze swoich konferencji powiedziała: Mówi się o prawach kobiet. A gdzie były moje prawa
jak mnie mordowano?
Dzisiaj, po 1050 latach od przyjęcia
przez Polskę chrześcijaństwa, Pan Bóg
woła do naszego Narodu: Polsko
wracaj do Boga! Mamy Nadzwyczajny Rok Miłosierdzia. W Tym
szczególnym Jubileuszu zbiega się
rocznica Chrztu Polski oraz 19 listopada br. Akt Intronizacji Pana Jezusa
w Narodzie Polskim. Jest to czas łaski
i szansa na to, aby wrócić pod
zwierzchność Boga, dając tym samym
przykład światu. Nie ma lepszej drogi
uczczenia 1050-lecia przyjęcia przez
Polskę chrześcijaństwa jak ponowne
podporządkowanie Bogu wszystkich
dziedzin życia w naszym Narodzie.
Zakończę cennymi słowami kardynała Raymonda Burke, wzywając tym
samym wszystkich, aby nie bali stać
się wojownikami Chrystusa: Kościołowi potrzeba katolików, którzy nie
uznają kompromisów. Nadszedł czas
walki i mocnego świadectwa wiary
w Chrystusa.
dzictwa, w naszym przypadku do
żywego Chrystusa będącego w nierozerwalnej korelacji z Polskim Narodem.
Wydaje się, że nawet największy troglodyta czy „katocelebryta”, zwłaszcza w 1050 rocznicę Chrztu Polski,
tego faktu nie odważy się zakwestionować. Tym powrotem, tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm, tj. ewangeliczny aktywizm ukierunkowany
w pierwszej kolejności na najbliższych,
czyli naród, który z patosem święty Jan
Paweł II określał mianem rodziny puentuje ks. Międlar.
Księża Misjonarze: Ks. Jacek Międlar nie może występować publicznie
ZDERZENIA
Kim jest Allach ? - o różnicy między
chrześcijaństwem i islamem
STRONA 16
I
Marcin Jendrzejczak
slam skupia coraz więcej zainteresowania polityków, naukowców, ludzi mediów i pozostałych
obywateli. Nie ma dnia by nie mówiło
się o kryzysie imigracyjnym, wojnie
w Syrii i Państwie Islamskim. Coraz
częściej też słyszymy o krwawych
zamachach. Problemy te szczęśliwie
omijają jak na razie Polskę. To jednak
może się skończyć, jeśli UE wymusi
na nas przyjęcie islamskich imigrantów. Aby
poznać
motywacje
muzułmanów, warto starać się zrozumieć ich religię oraz to w czym różni
się ona od chrześcijańskiej.
Idea pokrewieństwa między islamem i chrześcijaństwem, wbrew pozorom, nie powstała na kanwie posoborowej odnowy Kościoła. W średniowieczu chrześcijanie, wskutek niepełnego zrozumienia założeń Mahometa postrzegali często islam jako
herezję, a nie odrębną wiarę. Jeszcze
Dante Alighieri umieszczając Mahometa w swoim piekle za sianie
niezgody, sugeruje, że był on twórcą
jakiejś schizmy czy herezji, a niekoniecznie założycielem nowej religii.
Współcześnie koncepcję tę odświeżył katolicki badacz islamu Louis
Massignon (1883-1962). W swoich
wpływowych pracach pisał on o islamie jako o religii objawionej i podobnie jak chrześcijaństwo - wywodzącej się od Abrahama. Tego typu
sformułowania, często pojawiają się
w wypowiedziach współczesnych duchownych i świeckich, służąc dialogowi religijnemu i politycznemu. Nie są
całkiem pozbawione słuszności, ale
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
ich błędne rozumienie sprzyja naiwnemu idealistycznemu spojrzeniu na
wiarę Mahometa.
Koncepcja Boga
Fundamentem każdej religii jest
koncepcja Boga. Niektórzy zwolennicy pogłębienia dialogu międzyreligijnego twierdzą jakoby chrześcijanie
i muzułmanie wierzyli w tego samego
Stwórcę. Powołują się przy tym na
Vaticanum II. Jak przekazuje ostatni
Sobór w Deklaracji Nostra Aetate
muzułmanie „oddają cześć jedynemu
Bogu, żywemu i samoistnemu, miłosiernemu i wszechmocnemu, Stwórcy
nieba i ziemi, Temu, który przemówił
do ludzi”. W paragrafie 841 Katechizmu Kościoła Katolickiego czytamy zaś, że "Zamysł zbawienia obejmuje również tych, którzy uznają
Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów; oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę
Abrahama, czczą wraz z nami Boga
jedynego i miłosiernego, który sądzić
będzie ludzi w dzieñ ostateczny".
Jednak fragmenty te niekoniecznie
oznaczają jakoby Allach z Koranu był
pełni tożsamy z Trójcą Świętą. Gdyby
tak było, to islam nie byłby odrębną
religią, lecz najwyżej herezją w ramach chrześcijaństwa. W to, że jest
inaczej nikt już współcześnie nie
wątpi. Nawet katolicy o liberalnych
poglądach w tej kwestii mówią wszak
o potrzebie nasilenia dialogu międzyreligijnego z muzułmanami.
Fanatycy dialogu nie zamknęli ust
obecnemu prefektowi Kongregacji
Nauki Wiary. 6 stycznia 2007 r. będący
jeszcze biskupem Ratyzbony Gerhard
Ludwig Müller w swoim kazaniu
stwierdził, że muzułmanie i chrześcijanie nie wierzą w tego samego Boga
z powodu odrzucenia przez tych
pierwszych Trójcy Świętej Pośrednictwa Chrystusa. Z kolei ks. Tomasz
Jaklewicz na łamach "Gościa Niedzielnego" (lipiec 2015 r.) miał odwagę przyznać, że "islam w swoim
religijnym rdzeniu jest protestem przeciw Chrystusowi, protestem przeciw
obrazowi Boga, który przyniosła
Ewangelia. Bóg, którego głosi chrześcijañstwo, i Bóg, którego głosi islam to dwie odmienne wizje".
Trójjedyność Boga dla muzułmanów
to kamień obrazy. Jak zauważa profesor Sorbony Rémi Brague na kartach
książki „Prawo Boga”, w jednym
z najświętszych miejsc muzułmańskich, jerozolimskiej "Kopule na Skale" znajdują się inskrypcje wymierzone przeciwko Trójcy Świętej. Sam
Koran grozi chrześcijanom potępieniem, właśnie za kwestionowanie
absolutnej jedyności Boga. „Oto,
zaprawdę, kto daje Bogu współtowa-
POLSKIE SPRAWY
Fundament Polski i Polaków
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
cd. ze str. 13
nistycznego barbarzyństwa na Europę.
To Toruń i Frombork - miasta związane z Mikołajem Kopernikiem, kanclerzem kapituły warmińskiej, sprawcą jednego z największych przełomów
w dziejach myśli ludzkiej. To Kraków
- miasto św. biskupa Stanisława ze
Szczepanowa, mężnego głosiciela
moralnych powinności władz publicznych, miasto Akademii Krakowskiej
i księdza Pawła Włodkowica - jednego
z najwybitniejszych teoretyków tolerancji religijnej. To Kraków Karola
Wojtyły - świętego papieża Jana Pawła
II, który w całym znaczeniu tego wyrażenia wprowadził Kościół w drugie
tysiąclecie. To Poznań - stolica biskupia Wawrzyńca Goślickiego, XVIwiecznego autora oryginalnych koncepcji ustrojowych, którymi inspirowali się twórcy amerykańskiej Konstytucji oraz wielu innych przeciwników monarszej samowoli. To Brześć
Litewski - miejsce zawarcia unii kościelnej, będącej jednym z największych wysiłków na rzecz pojednania
chrześcijańskiego Wschodu i Zachodu. To Częstochowa - miasto, które
trzeba odwiedzić, aby zrozumieć
szczególną pozycję i szacunek, jakimi
cieszą się w Polsce kobiety. Miasto,
w którym u stóp największego w Polsce obiektu kultu, przed ikoną Jasnogórskiej Pani, rozbrzmiewa wciąż
Bogurodzica - pieśń uważana za
rzyszy, temu Bóg zabronił wejścia do
Ogrodu! Jego miejscem schronienia
będzie ogieñ” - czytamy w świętej
księdze islamu (Sura 4:72).
„Cechy” Boga
Różnice dotyczą nie tylko kwestii
ontologicznych, lecz także - jeżeli
można tak powiedzieć - „charakteru”
Boga. Dla muzułmanów obca jest koncepcja Stwórcy jako Ojca, sugerująca
wszak pewną „rodzinną” bliskość między Stwórcą, a człowiekiem. Słowa
„Ojciec” nie ma wśród 99 imion Allacha, zauważa Alain Besançon w słynnym tekście „What kind of Religion is
Islam?" opublikowanym przez „Commentary” w 2004 r.
„Całe to bogactwo samoobjawienia
się Boga, które stanowi dziedzictwo
Starego i Nowego Przymierza” - pisał
św. Jan Paweł II w książce „Przekroczyć próg nadziei” - „w jakiś sposób
zostało w islamie odsunięte na bok.
Bóg Koranu obdarzany zostaje najpiękniejszymi imionami, jakie zna ludzki
język, ale ostatecznie jest to Bóg pozaświatowy, Bóg, który pozostaje tylko
Majestatem, a nie jest nigdy Emmanuelem, Bogiem-z-nami. Islam nie jest
religią odkupienia”.
STRONA 17
pierwszy polski hymn państwowy.
To setki miejscowości, szczególnie
na dawnych Kresach, w których
mniejszości etniczne i religijne żyły
obok siebie w pokoju. To wreszcie
miejscowości, z którymi wiążą się
życie i twórczość wielu naszych rodaków - światowej sławy artystów, literatów, uczonych i wynalazców. Ludzi,
którzy w imponujący sposób spłacili
dług wdzięczności wobec kultury,
która ich ukształtowała.
Cywilizacja chrześcijańska od 1050
lat współtworzona i ofiarnie broniona
przez Polaków - jest wynikiem tytanicznej pracy i walki milionów ludzi.
Efektem wielu dociekań i eksperymentów, historycznych prób i błędów.
Jest tworem dojrzałym, uniwersalnym,
wywierającym przemożny wpływ na
całą ludzkość. Nie jest skamieliną.
Wciąż organicznie się rozwija. Swoich
młodych liści i pędów potrzebuje tak
samo, jak ukrytych korzeni. Potrzebuje też pośredniczącego między nimi
pnia, czyli naturalnej syntezy starego
i nowego.
Drzewo można ściąć. Można zatruć
jego korzenie i patrzeć, jak usycha.
Nie wymaga to wielkiego wysiłku i nie
zajmuje wiele czasu. Jednak zasadzenie drzewa nowego, oczekiwanie na
jego wzrost i owoce – to proces
długotrwały.
Dlatego niszczenie podstaw naszej
cywilizacji oraz próby zastępowania
ich innymi, niespójnymi, luźno naszki-
cowanymi koncepcjami – zawsze było
i zawsze będzie okupione ogromem
cierpień i zniszczeń. Najdobitniej
dowiódł tego wiek XX i dwa straszliwe w skutkach projekty ideologiczne:
komunizm i nazizm.
Wiek XXI szybko postawił nas
wobec nowych, trudnych wyzwań.
W warunkach globalnej wioski naturalna rywalizacja odmiennych modeli
cywilizacyjnych osiągnęła niespotykaną dotąd intensywność.
W Polsce i w Europie toczą się
debaty dotyczące tego, jak odnieść się
do tych nowych wyzwań. Osobiście
uważam, że w tej sytuacji warto przede wszystkim zaufać sile naszej tożsamości. Sięgnąć do bogatego skarbca
myśli, doświadczeń i rozwiązań
wypracowanych w połączonym nurcie
dwóch wielkich tradycji: greckorzymskiej i judeochrześcijańskiej. To
one powinny być podstawą naszych
działań.
Owszem, podstawowym obowiązkiem Prezydenta, Senatu, Sejmu i Rządu Rzeczypospolitej jest troska o naszą teraźniejszość. O Polskę i Europę,
w których godność, prawa i aspiracje
wszystkich obywateli są szanowane
i chronione. O Polskę i Europę, w których nad rywalizacją i grą interesów
powinna górować solidarność, poczucie wspólnoty. Jednak równie ważnym
zadaniem jest dla nas troska o jutro.
O zachowanie i dalszy wzrost naszego
dziedzictwa tolerancji i otwartości,
naszej wolności, naszej materialnej
i duchowej siły.
Jesteśmy tu dzisiaj razem. W piastowskim Poznaniu - kolebce naszego
państwa i narodu, kolebce naszej
wspólnoty - w 1050. rocznicę chrztu
Mieszka. Jesteśmy tu, ponieważ rozumiemy ciążącą na nas odpowiedzialność. Odpowiedzialność zarówno wobec historii, jak i wobec przyszłych
pokoleń Polaków.
W przededniu przystąpienia Polski
do Unii Europejskiej papież Jan Paweł
II wskazywał, że jest to dla naszego
narodu wielka szansa na duchowe
ubogacenie Zachodu - tego samego
Zachodu, który niegdyś przekazał nam
wiarę chrześcijańską. Europa potrzebuje Polski, a Polska potrzebuje
Europy - mówił Ojciec Święty. Dlatego też - oddając hołd naszym dalekowzrocznym poprzednikom sprzed
1050 lat - pragnę dzisiaj z całą mocą
wyrazić przekonanie, że idąc za wskazaniem naszego wielkiego rodaka,
Polska jest i pozostanie wierna swojemu chrześcijańskiemu dziedzictwu.
W nim mamy bowiem wypróbowany,
mocny fundament dla przyszłości.
Jaki jest zatem najważniejszy atrybut islamskiego Bóstwa? Zdaniem
Rémi Brague’a, jest to Wszechmoc.
Rozumie się ją bez związku z ojcostwem. „W islamie Allach nie jest
ojcem, tu pozostaje sama wszechmoc.
Stworzenie ukazuje właśnie ją, a nie
piękno Stwórcy. Ta moc częściej
przejawia się w zdolności niszczenia,
XVI wspomniał o tym, cytując zresztą
pracę innego badacza, wywołał pełne
gwałtowne protesty muzułmanów. Co
ciekawe, protestujący nie stronili od
przemocy, sprzecznej, jak zauważył
papież z naturą Boga.
Koran neguje także explicite Bóstwo
Chrystusa: "oni powiedzieli: "Miłosierny wziął Sobie syna!" Popełniliście
rzecz potworną! Niebiosa
omal nie rozrywają się,
a ziemia omal
nie popęka
szczelinami,
a góry omal
nie rozpadną
się w proch od tego, iż oni
przypisali Miłosiernemu
syna.” (Sura
19:88-93).
W islamie Pan Jezus przedstawiony
jest tylko jako jeden z proroków,
posłańców. Jak zauważa Besançon,
muzułmanie nie uważają Go ani za
Boga ani za Pośrednika między Stwórcą a ludźmi. Idea religijnego pośrednictwa jest bowiem islamowi obca.
Odrzucają także realność Jezusowej
śmierci na krzyżu. Chrystus nie jest
zresztą jedyną Postacią, w którą
wprawdzie wierzą zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie, ale przypisują
im inną rolę. Przykładem może być
choćby Abraham. Zdaniem muzułmanów zbudował on… świątynię AlKaba - miejsce muzułmańskich pielgrzymek.
niż budowania” - twierdzi francuski
filozof w „Prawie Boga”.
Ta absolutna transcencencja Allacha
przekracza nawet… rozum. Tak twierdził Ibn Hazan - XI-wieczny uczony
andaluzyjski. Jego zdaniem Bóg nie
jest w żaden sposób zmuszony do
objawiania prawdy. Gdy Benedykt
Przemówienie Prezydenta Andrzeja
Dudy wygłoszone 14 kwietnia 2016 r.
podczas posiedzenia Zgromadzenia
Narodowego w Poznaniu z okazji
1050-lecia Chrztu Polski.
W jaki jednak sposób muzułmanie
mogą głosić swoje teorie o Abrahamie,
Chrystusie czy innych postaciach uznawanych przez judaizm i/lub chrześcijaństwo? Czyż ich żywoty nie
zostały opisane w odmienny sposób
w świętych księgach żydowskich
i chrześcijańskich? Odpowiedzią na to
pytanie jest oskarżenie chrześcijan
i żydów o niezachowanie oryginalnego przekazu czy wręcz sfałszowanie
własnych pism. Ale o tym już szerzej
w kolejnym artykule.
Marcin Jendrzejczak
G£OS POLSKI
dla myœl¹cych
redaguje Wies³aw Magiera
KRONIKA KATOLIKÓW
STRONA 18
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
Objawienia na warszawskich Siekierkach
P
ani Władysława Papis co miesiąc od lat opowiadała publicznie historię objawień Pana
Jezusa i Maryi w czasie okupacji
niemieckiej i tuż po wojnie.
12-letnia Władzia Papis modliła się
w 1943 r. o ocalenie żydowskiego
chłopca, który uciekł z getta, a także
o pomoc dla umysłowo chorego sąsiada, któremu dokuczali rówieśnicy. Na
początku dziewczynce nikt nie wierzył. Wysłano ją nawet na serię badań
psychologicznych. Lekarze orzekli
jednak, że 12-latka jest zdrowa.
Wkrótce Władzia zaczęła w miejscu
objawień (warszawskie Siekierki)
organizować wspólne modlitwy. Potem poprosiła katechetę o zbudowanie
tam kaplicy. Twierdziła, że chce tego
Matka Boska. Innym razem dziewczynka przepowiedziała, że wojna
skończy się w 1945 roku.
2 września 1943 miała otrzymać
szczególne objawienie. „Obieram tu
ten dzieñ za święto Matki Boskiej
Młodzieży. Syn mój umarł w młodości,
więc matki, którym synowie poginęli,
módlcie się i proście dziś, bo dziś jest
wasze święto” - miała powiedzieć
Matka Boska.
Kard. Stefan Wyszyński miejsce
widzeń powierzył zakonowi pijarów
w 1980 r. Cztery lata później kard.
Józef Glemp poświęcił plac pod
budowę kościoła. Sanktuarium wzniesiono w 1997. Od tamtej pory każdego
roku na początku września odbywa się
tam msza inaugurująca nowy rok
szkolny. Uczestniczą w niej uczniowie, nauczyciele i władze oświatowe.
Objawienia trwały od 3 maja 1943
do 15 września 1949 r. Maryja mówiła: „Weźcie krzyż i różaniec, idźcie po
drodze ciernistej, a dojdziecie do
zbawienia”.
Pan Jezus nakazywał, aby ludzkość
się nawróciła, w przeciwnym razie
ludzie zaznają strasznej kary. Mówił
o wielkim Miłosierdziu Bożym
i zalecał, aby codziennie odmawiać
Koronkę do Bożego Miłosierdzia oraz
Koronkę do Najświętszych Ran Pana
Jezusa. W ostatnich objawieniach Pan
Jezus powiedział: „Krzyżują mnie
wszyscy, którzy mnie znieważają. Wy
Słowo Pańskie na Niedzielę
nagradzajcie mi za nich. Broñcie mnie,
albowiem Ja was kiedyś obronie.
Wynagradzajcie mi, albowiem świat
zaginie. Nie odchodźcie ode mnie wy,
którzy mi służycie. Żądam wzajemnej
miłości”.
Fakt pierwszych objawień Maryi
właśnie w maju na warszawskich
Siekierkach pani Władysława naświe-
„Matka Boża wybrała to miejsce
w Warszawie, w tej peryferyjnej dzielnicy, właściwie osadzie dołączonej do
Warszawy w 1916 r., położonej pomiędzy uprawnymi polami nad rzeczką
Wilanówką, chociaż Polska jest wielka” - mówiła pani Władysława.
Na pytanie uczestniczki spotkania,
jakie orędzie Matki Bożej lub Pana
3 MAJA, NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY KRÓLOWEJ POLSKI
NA WARSZAWSKICH SIEKIERKACH
tliła w dwóch aspektach. Jeden z nich
to trwające w maju w każdym domu na
Siekierkach modlitwy litanią loretańską i śpiewem pieśni maryjnych,
a także „nabożeństwa majowe” śpiewane przez dzieci i młodzież przy
przydrożnym krzyżu.
- Modlitwy te miały miejsce tak
przed wojną, jak i po wojnie, a prawie
w każdym domu znajdował się ołtarzyk
z figurą lub obrazkiem Maryi - mówiła
pani Władysława podczas spotkania w
2013 r. Drugi aspekt to fakt powstania
w getcie warszawskim 19 kwietnia
1943 r., a jednocześnie obecność ukrywającego się na Siekierkach w tym
czasie chłopca żydowskiego, którego
dokarmiały sąsiadki Władzi.
Istotną dla faktu pierwszego objawienia Maryi 3 maja 1943 r., zdaniem
pani Władysławy, mogła być też jej
modlitwa po pacierzu wieczornym
tego dnia właśnie za tego żydowskiego
chłopca oraz drugiego jeszcze chłopca,
chorego umysłowo.
Ewangelia wg św. Jana
J 13, 31-33a. 34-35
Przykazanie nowe daję wam
Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: «Syn Człowieczy
został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony.
Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą
w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy.
Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Przykazanie nowe daję wam,
abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście
i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście
uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali».
Jezusa było dla wizjonerki najważniejsze, p. Władzia odpowiedziała, że
wszystkie były jednakowo ważne.
Matka Boża prosiła o modlitwy wynagradzające, zaś 8 września 1949 r.
Pan Jezus prosił o modlitwy wynagradzające za wszystkich, którzy Go
znieważają. 15 września 1949 w ostatnim orędziu Pan Jezus powiedział:
„Przyszedłem wam przypomnieć, że
jestem z wami. Odchodzę, a wy zanoście prośby do Matki Mojej, bo ona
was teraz słucha” - dodała p. Władysława. Odpowiedziała na pytanie innej
uczestniczki spotkania, że absolutnie
nie czuła żadnego strachu ani obawy
podczas objawień, przeciwnie, była
bardzo szczęśliwa ze spotkań z Maryją
i Jezusem.
Pani Władysława podkreśliła fakt,
że pomimo zbierającej się na Siekierkach dużej ilości mieszkańców Warszawy na modlitwach na Anioł Pański
w południe oraz po południu, chociaż
czasami zbierało się 100, 200, 300
osób, nikt nie został aresztowany przez
okupantów niemieckich. Pomimo, że
ludzie ze Starówki i z Czerniakowa
musieli przechodzić obok posterunku
niemieckiego, gdyż innej drogi na
Siekierki nie było, docierali oni wszyscy na miejsce objawień i modlitwy.
Mieszkańcy Warszawy pozyskiwali
wiadomości o objawieniach na Siekierkach od mieszkańców Siekierek,
dostarczających mleko do Warszawy
i na Pragę, dodała pani Władzia.
Wizjonerka zwróciła też uwagę, że
w Warszawie już przed wojną i w czasie wojny znana była koronka do
Bożego Miłosierdzia, rozpowszechniana w mieście wraz z obrazkami
Pana Jezusa Miłosiernego. W kościołach można było widzieć te obrazy.
W czasie wojny zaś Warszawa modliła
się w kościołach i przy kapliczkach, a
w podwórkach ustawiano figury Matki
Bożej i Pana Jezusa i ołtarzyki lub
zawieszano w bramach małe kapliczki,
które skupiały mieszkańców kamienic
na modlitwie.
Siekierkowskie Sanktuarium odwiedził Prymas tysiąclecia, ks. kard.
Stefan Wyszyński w maleńkiej jeszcze
kaplicy na miejscu objawień na
Siekierkach i jego słowa: „Jeśli nie ja,
to mój następca zbuduje w tym miejscu
świątynię, aby Matka Boża otrzymała
tu należną chwałę”.
- W 50. rocznicę pierwszego objawienia zadzwonił pierwszy dzwon,
ufundowany przez Ojców Pijarów
z Włoch, pobłogosławiony przez Generała Pijarów i Papieża Jana Pawła
II na Watykanie. Dzwon ten zadzwonił
po raz pierwszy 3 maja 1993 r. - dodała p. Władysława. Pani Władzia
wspominała też czasy powojenne
i starania mieszkańców i jej osobiste,
podejmowane w celu możliwości odprawiania mszy świętych i nabożeństw
w kaplicy na Siekierkach z uwagi na
znaczną odległość, dzielącą Siekierki
od warszawskich kościołów. Mówiła
o swojej pracy w szkole w charakterze
katechetki.
Pani Władysława, franciszkańska
tercjarka to skromna, zwyczajna osoba. W Sanktuarium animuje modlitwę
Władysława Papis
w czasie czuwań i adoracji Najświętszego Sakramentu. Można ją też spotkać na nabożeństwach franciszkańskich i ku czci św. Antoniego
w kościele Ojców Bernardynów na ul.
Czerniakowskiej. Spotkania z panią
Władysławą Papis w Sanktuarium na
warszawskich Siekierkach to prawdziwe lekcje religii i historii tego miejsca
i Warszawy.
Orędzia i przesłania, otrzymane
przez panią Władysławę znajdują się
na stronie internetowej Sanktuarium
Siekierki .
Anna Dziemska
Z ostatniej chwili:
Katolicka wizjonerka Władysława
Papis zmarła kilka dni temu - 16
kwietnia w wieku 86 lat.
KRONIKA KATOLIKÓW
Dramatyczny list arcybiskupa Lengi
na temat kryzysu w Koœciele
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
N
Oświadczenie z 2015 r.
iestety w naszych czasach
staje się coraz bardziej
oczywiste, że Sekretariat Stanu w Watykanie obrał kurs politycznej
poprawności. Dziś głos większości
biskupów przypomina raczej milczenie baranów w obliczu rozwścieczonych wilków, podczas gdy wierni
pozostawieni są samym sobie niczym
bezbronne owce - pisze abp Jan Paweł
Lenga, emerytowany biskup Karagandy.
opiekę duszpasterską nad wiernymi w
81 miejscowościach. Następnie przez
20 lat pełniłem posługę episkopatu,
początkowo jako biskup pięciu państw
Azji Centralnej, zajmujących teren ok.
4 milionów kilometrów kwadratowych.
Poniżej przedstawiamy pełną treść
dramatycznego listu otwartego arcybiskupa Lengi:
Refleksje na temat niektórych
aktualnych problemów kryzysu
Kościoła Katolickiego
Znałem osobiście wielu kapłanów,
którzy byli więźniami stalinowskich
więzień i obozów, i którzy mimo
wszystko zachowali wierność wobec
Kościoła. W okresie prześladowań
z miłością wypełniali oni swój kapłański obowiązek głoszenia doktryny
katolickiej, a jednocześnie wiedli
godny żywot, naśladując Chrystusa,
swojego niebiańskiego Nauczyciela.
Ja sam ukończyłem moje studia
kapłańskie w podziemnym seminarium w Związku Sowieckim, zarabiając jednocześnie na chleb pracą
własnych rąk. Zostałem wyświęcony
na księdza potajemnie, pod osłoną
nocy, przez bogobojnego biskupa,
który sam cierpiał prześladowania za
wiarę. Już w pierwszym roku mojego
kapłaństwa zostałem wydalony przez
KGB z Tadżykistanu.
Później, podczas mojego 30-letniego
pobytu w Kazachstanie, przez 10 lat
służyłem jako kapłan, sprawując
W
W trakcie mojej posługi episkopatu
pozostawałem w kontakcie ze św.
papieżem Janem Pawłem II, z licznymi biskupami, kapłanami i wiernymi
w wielu krajach i w wielu rozmaitych
okolicznościach. Byłem członkiem
synodów biskupich w Watykanie, które poruszały kwestie Azji i Eucharystii.
To wszystko i inne doświadczenia
dają mi podstawę ku temu, aby wyrazić moją opinię na temat aktualnego
kryzysu Kościoła katolickiego. Moje
przekonania podyktowane są miłością
do Kościoła i pragnieniem Jego
prawdziwej odnowy w Chrystusie.
Jestem zmuszony wybrać formę listu
otwartego, ponieważ każda inna forma
wypowiedzi napotkałaby na mur
absolutnego milczenia i lekceważenia.
Jestem świadomy reakcji, z jakimi
może spotkać się mój list otwarty.
Jednakże głos sumienia nie pozwala
mi milczeć, gdy Boże dzieło jest poniewierane. Jezus Chrystus założył
Kościół katolicki i pokazał słowem
oraz czynem, jak powinno się wypełniać wolę Boga. Apostołowie, którym
przekazał On władzę w Kościele, wypełniali gorliwie powierzone im
zadanie, cierpiąc za głoszoną przez
siebie Prawdę, ponieważ „bardziej
słuchali Boga niż ludzi“.
Niestety w naszych czasach staje się
coraz bardziej oczywiste, że Sekretariat Stanu w Watykanie obrał kurs
politycznej poprawności. Niektórzy
nuncjusze stali się na szczeblu kościoła światowego propagatorami idei
liberalizmu i modernizmu. Biegle opanowali oni zasadę „sub secreto Pontificio“, przy pomocy której ucisza się
biskupów i manipuluje nimi. Biskupom daje się do zrozumienia, że to, co
powiedział nuncjusz, jest rzekomo
życzeniem papieża. Przy pomocy tych
metod dokonuje się rozłamu między
biskupami, tak iż czasami biskupi
danego kraju nie są w stanie jednym
głosem, w duchu Chrystusa i Kościoła,
wypowiadać się w obronie wiary
i moralności. Aby nie popaść w niełaskę u nuncjuszy, niektórzy biskupi
przyjmują ich zalecenia, mimo iż
opierają się one czasem wyłącznie na
własnych słowach tych nuncjuszy.
Zamiast z gorliwością szerzyć wiarę
i z odwagą głosić naukę Chrystusa,
biskupi zgromadzeni na posiedzeniach
konferencji episkopatu zajmują się
często sprawami, które nie leżą w naturze obowiązków następców apostołów.
Na wszystkich szczeblach Kościoła
obserwuje się widoczny zanik „sacrum“. „Duch świata“ pasie pasterzy.
Grzesznicy pouczają Kościół w kwestii tego, jak powinien im służyć.
W swoim zakłopotaniu pasterze przemilczają aktualne problemy i opusz-
czają owce, które w rzeczywistości
pasą się same. Świat jest kuszony
przez szatana i sprzeciwia się nauce
Chrystusa. Bez względu na to pasterze
są zobowiązani do tego, aby „w porę
i nie w porę” nauczać całej prawdy
o Bogu i człowieku.
Pod rządami ostatnich świętych
papieży można było zaobserwować
w Kościele olbrzymi nieład w kwestii
czystości doktryny i świętości liturgii.
W liturgii Jezus Chrystus nie odbiera
należnej Mu, widzialnej czci. W wielu
konferencjach episkopatu najlepsi biskupi traktowani są jako „persona non
grata“. Gdzie podziali się współcześni
apologeci, którzy w sposób wyraźny
i zrozumiały ukazywaliby ludziom
zagrożenia wiążące się z utratą wiary
i zbawienia?
W dzisiejszych czasach głos większości biskupów przypomina raczej
milczenie baranów w obliczu rozwścieczonych wilków, podczas gdy
wierni pozostawieni są samym sobie
niczym bezbronne owce. Ludzie rozpoznawali Chrystusa jako tego, który
mówił i działał, jako tego, który miał
władzę i tę władzę przekazał On
swoim Apostołom. W dzisiejszym
świecie biskupi muszą wyzwolić się ze
wszystkich ziemskich więzi i - odprawiwszy pokutę - nawrócić się do
Chrystusa, aby umocnieni Duchem
Świętym mogli Go odważnie głosić
jako jedynego Zbawiciela. Na końcu
każdy będzie musiał złożyć Bogu
rachunek z tego, co uczynił i czego
zaniechał.
Wydaje mi się, że ten słaby głos
wielu biskupów jest skutkiem tego, że
w ramach procesu wyboru nowych
biskupów kandydaci nie są wystarczająco sprawdzani, szczególnie w kwestii ich niewątpliwej niezłomności
i nieustraszoności w obronie wiary, ich
wierności wielowiekowej Tradycji
Cud Euchrystyczny w Indiach
połowie listopada
2015
r.
w Vilakannur,
indyjskiej wsi w prowincji Kerala
miało miejsce niezwykłe wydarzenie.
Podczas porannej Mszy św. na hostii
używanej przez tamtejszego proboszcza pojawiła się twarz Chrystusa.
Od 13 listopada, kiedy wydarzył się
ten cud, do kościoła pw. Chrystusa
Króla w Vilakannur zmierzają tysiące
pielgrzymów. Założona w 1962 r.
parafia liczy ponad 500 rodzin. Archidiecezja Tellicherry powołała specjalną komisję, która ma zbadać tą
sprawę. Arcybiskup George Valiaattam zalecił proboszczowi, ks. Thomasowi Pathickal, żeby na razie hostia
STRONA 19
cd. na str. 26
była zamknięta w tabernakulum.
Ksiądz proboszcz relacjonując cud z 13 listopada powiedział, że
w trakcie Podniesienia podczas
porannej Mszy św. zwrócił uwagę na
fragment dużego kawałka chleba
użytego do konsekracji.
– Stał się duży i jaśniejszy, wkrótce
pojawiła się twarz – powiedział ks.
Pathickal. Mszę sw. kontynuował już
przy użyciu innej hostii.
"Cudowna" hostia z kościoła pw. Chrystusa Króla w Vilakannur.
Po jej zakończeniu kapłan umieścił
hostię w monstrancji i wystawił na
ołtarzu do adoracji. O godzinie 11-tej,
zgodnie z poleceniem metropolity
Tellicherry, przeniósł ją do tabernakulum.
POLSKA I REALIA
W s³u¿bie doktryny Wolfowitza
STRONA 20
O
Bohdan Piętka
część 2
biecanego stanowiska Kwaśniewski jednak nie dostał po
zakończeniu kadencji prezydenckiej, ośmieszając się w oczach
przywódców państw poważnych. Dlatego nikt nie powinien się dziwić, że
w gronie państw poważnych Polska
jest traktowana - z tytułu swoich zasług w walce o „demokrację” w Afganistanie, Iraku, a ostatnio na Ukrainie jako państwo niepoważne, a nawet
bardzo niepoważne.
Nikt z polskich publicystów - nawet
Michalkiewicz - nigdy nie poruszył
otwarcie kwestii tego, o co walczyła
Polska w Afganistanie, Iraku, a teraz
na Ukrainie. W realizację jakiej idei,
przez kogo sformułowanej i interesom
kogo służącej zaangażowały się polskie elity polityczne po 1989 roku.
Słowem, nie poruszono otwarcie
zagadnienia polskiego zaangażowania
w realizację doktryny Wolfowitza.
Doktryny Wolfowitza i Ledeena
W 1989 roku amerykański politolog
Francis Fukuyama - wówczas jeden
z czołowych ideologów neokonserwatyzmu - opublikował esej „Koniec
historii?”, który stał się następnie
podstawą książki „The End of History
and the Last Man” (1992). Opierając
się na poglądach Hegla, Fukuyama
postawił tezę, że proces historyczny
zakończył się wraz z upadkiem ZSRR
i obozu państw socjalistycznych. Według Fukuyamy liberalna demokracja
i neoliberalny kapitalizm miały być
najdoskonalszym z możliwych do
urzeczywistnienia ustrojów. Wychodząc z tego założenia amerykańscy
neokonserwatyści stanęli na stanowisku, że takie standardy ustrojowe jak
demokracja, prawa człowieka i neoliberalizm gospodarczy powinien przyjąć cały świat, a Stany Zjednoczone
powinny być strażnikiem tego doskonałego globalnego porządku. Po agresji USA na Irak w 2003 roku Fukuyama zrewidował swoje stanowisko
i stał się krytykiem neokonserwatyzmu, porównując go do leninizmu.
Porównanie to nie jest bezzasadne,
aczkolwiek bardziej precyzyjne wyda-
je się porównanie neokonserwatyzmu
z trockizmem niż z leninizmem.
Twórcami amerykańskiego neokonserwatyzmu są bowiem byli trockiści
nawróceni w latach 60. i 70.XX wieku
na neoliberalizm (Daniel Bell, Nathan
Glazer, Irwing Howe, Irwing Kristol).Ekstremizm ich ideologii polega
na tym, że walka o globalne urzeczywistnienie porządku demoliberalnego i jednobiegunową dominację
USA w świecie jest pojmowana wedle
szablonu trockistowskiej „permanentnej rewolucji”.
Najpełniej ideologiczny ekstremizm
neokonserwatystów ujawnił się w tzw.
doktrynie Wolfowitza. Jest to nieoficjalna nazwa nadana tajnemu dokumentowi „Defence Planning Guidance”, którego autorami byli Paul Wolfowitz i Lewis Libby - reprezentujący
najbardziej skrajne skrzydło neokonserwatyzmu, a zarazem wpływowi
przedstawiciele lobby żydowskiego
w USA i zwolennicy skrajnie proizraelskiego nastawienia polityki
amerykańskiej. Założenia dokumentu
„Defence Planning Guidance” zostały
ujawnione 8 marca 1992 roku przez
„The New York Times”. Wolfowitz
i Libby zalecali prowadzenie przez
USA agresywnej, jednostronnej polityki zagranicznej, z wojnami prewencyjnymi włącznie, celem zachowania
pozycji USA jako jedynego globalnego supermocarstwa. Za kraje wrogie
uznali te państwa, które nie podporządkują się globalnej hegemonii
USA. Chociaż nie wymienili ich
z nazwy, wiadomo było, że chodzi
m.in. o takie państwa jak Rosja i Chiny.
Doktryna Wolfowitza została rozwinięta przez innego ideologa neokonserwatyzmu, także powiązanego
z lobby izraelskim w USA, Michaela
A. Ledeena. Swoje poglądy na politykę zagraniczną USA Ledeen, podobnie jak Wolfowitz, sformułował na
początku lat 90. XX wieku. Zostały
one jednak ujawnione dopiero w 2002
roku przez publicystę Jonaha Goldberga na łamach „National Review”
w artykule „Bagdad powinien być
zniszczony, część druga” („Baghdad
Delenda Est, Part Two”). Wedle
Goldberga Ledeen ujął swoją doktrynę
w jednym znaczącym zdaniu: „Mniej
więcej co 10 lat Stany Zjednoczone
potrzebują wziąć (dosłownie: podnieść) jakieś małe zasrane pañstewko
i rzucić nim o ścianę tylko po to, żeby
pokazać światu jak poważnie traktujemy sprawę” (globalnej dominacji
USA - uzup.BP). W języku angielskim
zdanie to brzmi następująco: „Every
ten years or so, the United States
needs to pick up some small crappy
country and throw it against the wall,
just to show the world we mean
business”.
Ledeen był gorącym zwolennikiem
amerykańskiego ataku na Irak. Już w
2002 roku wzywał on administrację
Busha do obalenia władzy Saddama
Husajna, o czym m.in. wspomina
Goldberg w artykule „Baghdad Delenda Est, Part Two”. W 2003 r.
wzywał USA do obalenia wszystkich
„tyranów” na świecie. Należał też do
głównych inspiratorów negatywnej
polityki amerykańskiej wobec Iranu.
Doktryny Wolfowitza i Ledeena
stały się podstawą doktryny Busha,
którą prezydent George W. Bush
uzasadnił inwazję na Irak w 2003 r.
Głównym założeniem doktryny Busha
jest koncepcja „wyprzedzającego uderzenia”, zgodnie z którą USA mają
prawo do prewencyjnego ataku militarnego na każde państwo stanowiące
lub mogące stanowić zagrożenie dla
interesów USA. Doktryna Busha
nałożyła na USA również obowiązek
wspierania rozprzestrzeniania się
w świecie „klasycznego liberalizmu” jego instytucji i wartości - by „osłabiać
dyktatury” i zastępować je „rządami
wyłonionymi przez narody”. W praktyce oznacza to, że każdy kto nie
podporządkuje się hegemonii USA
naraża się na „pokojową interwencję”
armii USA, albo „kolorową rewolucję” organizowaną przez tajne służby
USA.
Doktryna Busha idzie nawet dalej
niż sławna niegdyś doktryna Breżniewa. Zwrócił na to uwagę przeszło
dekadę temu prof. Iwo Cyprian Pogonowski. „Neokonserwatyści z Wolfowitzem na czele - pisał Pogonowski mają wizję Iraku jako bazy strategicznej do atakowania autorytarnych
rządów; żeby to było możliwe Amerykanie muszą przekonać Irakijczyków
do amerykañskiej wizji demokracji.
Oznacza to, że Irakijczycy mogą sobie
wybrać rząd, ale tylko taki, który
będzie zaaprobowany przez Waszyngton” (Iwo Cyprian Pogonowski,
„Świat po amerykañsku. Komentarze
do polityki zagranicznej USA”,
Szczecinek 2004, s. 138). Pogonowski
odważnie zwrócił też uwagę na
związek pomiędzy agresywną polityką
USA a interesami politycznymi
Izraela: „(…) rząd prezydenta Busha
będzie musiał kontrolować Irak jako
„protektorat” imperium amerykañskiego. Publicznie znanymi inicjatorami tego konceptu byli, na długo przed
katastrofą World Trade Center w Nowym Jorku z 2001 r., amerykañscy
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
syjoniści, tak Żydzi, jak i „na nowo
urodzeni protestanci”, oddani ekstremistycznemu skrzydłu partii Likud
w Izraelu (…). Zwolennicy ekstremistów izraelskich opublikowali też
plany „wojny permanentnej o demokrację” zbliżone do planów trockistów
„wojny permanentnej o komunizm”.
Masowe media w USA mało mówią na
ten temat. Od czasu zbrodni hitlerowskich wszelka krytyka polemiczna
dotycząca Żydów, tak syjonistów, jak
neokonserwatystów, jest na Zachodzie
potępiana przez prasę jako antysemityzm, który Hitler skompromitował
swoim barbarzyństwem” (tamże, s.
144).
Wywodząca się z doktryn Wolfowitza i Ledeena doktryna Busha uwzględnia nie tylko interesy polityczne
Izraela, ale także interesy wielkich
międzynarodowych korporacji. Fukuyama, który w 1989 roku pisał, że neoliberalny kapitalizm jest najdoskonalszym z możliwych ustrojów, nie
przewidział w jakim kierunku się on
rozwinie w następstwie tzw. globalizacji. Nie przewidział, że kreowanie
polityki przejdzie z poziomu państw
na poziom międzynarodowych korporacji, dysponujących budżetami
większymi niż np. budżet Polski. To
właśnie strażnikiem głównie ich
interesów jest „globalny hegemon”,
a także twory typu Unia Europejska.
Hegemonia USA w praktyce
Pierwszym „zasranym państewkiem”, jakim USA po 1989 roku
rzuciły o ścianę - jeszcze przed
pierwszą wojną z Irakiem w 1991 roku
- była Jugosławia. Rozbicie tego kraju
planowano w USA i RFN już w latach
70. XX wieku. Do realizacji tych
planów przystąpiono w 1990 r. Nie
cofnięto się przed niczym - nawet
przed wspieraniem dokonanej przez
Chorwację w sierpniu 1995 roku czystki etnicznej na Serbach, ani inwazją
powietrzną NATO w 1999 roku na
ograniczone do Serbii i Czarnogóry
pozostałości Jugosławii. Polityka USA
i państw zachodnich doprowadziła nie
tylko do zniknięcia Jugosławii z mapy
Europy w 2003 roku, ale także do dezintegracji terytorialnej Serbii, na terytorium której wykreowano twór państwowy w postaci Kosowa. Podczas
pierwszej inwazji na Irak (1991),
wojen w Jugosławii (1991-1995),
inwazji NATO na Jugosławię w 1999
roku i kryzysu w Kosowie Zachód
wykreował model propagandowy,
wytwarzający fałszywy obraz przyczyn i przebiegu konfliktu, stygmatyzujący Serbów (w wypadku Jugosławii) jako jedynych winowajców
oraz odczłowieczający obraz rządów
i postać Saddama Husajna (w wypadku Iraku). Ten model propagandowy
stosowano potem wobec każdego
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
państwa, które USA brały na celownik
swojej agresywnej polityki: Iraku,
Iranu, Afganistanu, Libii, Białorusi,
a obecnie Rosji.
Prof. Marek Waldenberg stwierdził,
że szczególnie wojna w Bośni i Hercegowinie (1992-1995) była pierwszą
w historii „wojną medialną, wirtualną”. Na jej przykładzie wyróżnił on
cztery elementy wspomnianego modelu propagandowego: wykreowanie
przez media fałszywego obrazu przyczyn konfliktu (rzekome dążenie
Serbów do stworzenia Wielkiej Serbii,
przedstawianie Chorwatów i muzułmanów jako niewinnych ofiar Serbów), nagłaśnianie fałszywego, jednostronnego i tendencyjnego obrazu
przebiegu konfliktu (demonizowanie
Serbów jako agresorów i sprawców
straszliwych zbrodni), wywieranie
przez media presji na USA, UE
i NATO, by czynnie angażowały się,
także militarnie, w walkę z Serbami
oraz torpedowanie przez media planów pokojowego rozwiązania konfliktu uwzględniających w zbyt dużym
stopniu serbski punkt widzenia (Marek
Waldenberg, „Rozbicie Jugosławii.
Jugosłowiañskie lustro międzynarodowej polityki”, t. I, Warszawa 2005, s.
186-193).
Lata 90. XX wieku były jednak
dopiero przedsmakiem „wojny permanentnej o demokrację” wedle modelu
trockistowskiego. Na dobre rozpoczęła
się ona dopiero w 2001 roku, tzn. po
objęciu prezydentury USA przez
George’a W. Busha i zamachach terrorystycznych w Nowym Jorku, które
uznano za casus belli tzw. „wojny
z terroryzmem”. W rezultacie „wojny
permanentnej o demokrację” USA
wraz ze swoimi sojusznikami przyczyniły się od 2001 r. do obalenia na
świecie około trzydziestu rządów. Na
„wojnę permanentną o demokrację”
składają się trzy elementy: „wojna
z terroryzmem”, „kolorowe rewolucje” oraz przewroty wojskowe. Tylko
pierwszy z tych elementów oznacza
najczęściej bezpośrednie militarne
zaangażowanie się USA i ewentualnie
NATO.
„Wojnę z terroryzmem” USA toczyły dotychczas na terenie: Afganistanu (od 2001 roku), Somalii (od
2002 roku), Iraku (2003-2011 i od
2014 roku), Pakistanu (od 2004 roku),
Jemenu (od 2010 roku), Syrii (od 2014
roku), Libii (od 2015 roku) i Nigerii
(od 2015 roku). Jedynym rezultatem
„wojny z terroryzmem” jest trwałe
pogrążenie tych krajów w chaosie
i krwawej anarchii, czego najdrastyczniejszymi przykładami są Afganistan, Irak, Jemen, Libia, Somalia
i Syria. Według oficjalnych danych
w samym Iraku w latach 2003-2011
zginęło 128 tys. cywilów, 4,4 tys.
żołnierzy USA i 29 tys. członków
irackich sił bezpieczeństwa oraz
islamskich grup zbrojnych. Portal Vice
News - powołując się na ONZ - podał,
że naloty amerykańskich dronów
w Jemenie zabiły więcej cywilów niż
Al-Kaida.
POLSKA I REALIA
STRONA 21
„Kolorowe rewolucje” to zupełnie
inny model narzucania globalnej dominacji USA i „najdoskonalszego
wzorca ustrojowego”, przypominający
poniekąd sowiecki eksport rewolucji
socjalistycznej do krajów Trzeciego
Świata. Oficjalnie są to spontaniczne
bunty zniewolonych społeczeństw
przeciwko autorytarnym lub skorumpowanym rządom. Faktycznie zawsze
są sterowane, jeśli nie bezpośrednio to
pośrednio (za pomocą różnych fundacji i organizacji), przez służby specjalne USA i ich sojuszników. Zupełnie szczerze przyznał to w jednym
z wywiadów prasowych prezydent
Barack Obama ujawniając, że to jego
Ukrainie w 2004 roku po pewnym
czasie upadły. Niemal zawsze jednak
udane „kolorowe rewolucje” doprowadziły do długotrwałego chaosu politycznego w danym kraju, a na Ukrainie w 2014 roku do wojny domowej.
Odrębnym rozdziałem „kolorowych
rewolucji” jest tzw. „arabska wiosna”
z 2011 roku. Rewolty te objęły aż 19
krajów. Były to: Algieria, Arabia
Saudyjska, Autonomia Palestyńska,
Bahrajn, Dżibuti, Egipt, Irak, Kuwejt,
Jemen, Jordania, Liban, Libia, Mauretania, Maroko, Oman, Somalia,
Sudan, Syria i Tunezja. Do trwałego
obalenia dotychczasowych władz lub
zmian w ich składzie doszło w Egi-
(2012), Gwinei (2008), Jemenie
(2015), Madagaskarze (2009), Mali
(2012), Mauretanii (2008), Nigrze
(2010), Republice Środkowoafrykańskiej (2013) i Tajlandii (2006,
2014). USA były stroną wojny
domowej w Mali (2012-2014), zwalczając wraz z Belgią, Danią, Francją,
Hiszpanią, Kanadą, Niemcami i Wielką Brytanią islamistyczny Narodowy
Ruch Wyzwolenia Azawadu (operacja
„Serwal”). Razem z Francją i Wielką
Brytanią są też stroną wojen domowych w Somalii (od 2009), gdzie
wspierają Tymczasowy Rząd Federalny przeciwko islamistom oraz w Syrii
(od 2011), gdzie dla odmiany wspie-
administracja stała za przewrotem na
Ukrainie w 2014 roku.
„Kolorowe rewolucje” można podzielić na udane i nieudane. Do
udanych należą: „rewolucja róż” (Gruzja, 2003), „purpurowa rewolucja”
(Irak, 2004), „pomarańczowa rewolucja” (Ukraina, 2004), „cedrowa rewolucja” (Liban, 2005), „tulipanowa
rewolucja” (Kirgistan, 2005), „niebieska rewolucja” (Kuwejt, 2005),
„jaśminowa rewolucja” (Tunezja,
2011) oraz „rewolucja godności”
(Ukraina, 2014). Do nieudanych natomiast należą: „dżinsowa” lub „chabrowa rewolucja” (Białoruś, 2006),
„szafranowa rewolucja” (Birma
/Mjanmar, 2007), „zielona rewolucja”
(Iran, 2009), „błotna rewolucja”
(Rosja, 2011), „śnieżna rewolucja”
(Osetia Południowa, 2011) oraz próby
„kolorowych rewolucji” w Armenii
(2008), Mołdawii (2009), na Białorusi
(2011) i w Wenezueli (2014).
„Kolorowe rewolucje” na Ukrainie
w 2004 i 2014 roku oraz próby ich
wywołania na Białorusi w 2006 i 2011
roku były intensywnie wspierane
przez Polskę, której polityka amerykańska powierzyła kluczową rolę
w eksporcie demoliberalizmu do
Europy Wschodniej. O ofiarności
zaangażowania władz Polski w te
działania świadczy chociażby poświęcenie Związku Polaków na Białorusi na ołtarzu idei uszczęśliwienia
Białorusinów „wolnością”.
Nie zawsze „kolorowe rewolucje”
wiodły do trwałego wprowadzenia
„demokracji” i wpływów USA. Rządy
zainstalowane w wyniku takich
przewrotów w Gruzji, Kirgistanie i na
pcie, Libii, Maroku, Jemenie, Jordanii,
Omanie i Tunezji. W wypadku Libii,
Syrii i Jemenu „arabska wiosna”
doprowadziła do krwawych wojen
domowych i faktycznego rozpadu tych
państw. Cały region Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej pogrążył się albo
w stanie długotrwałej destabilizacji
albo w krwawym chaosie (Irak, Jemen, Libia, Syria), którego rezultatem
są m.in. tzw. Państwo Islamskie i obecna fala ogromnej migracji muzułmańskiej do Europy.
Prawdopodobnie nie jest przypadkiem, że do „arabskiej wiosny” oraz
wojen domowych w Libii i Syrii
doszło po tym jak zaczął przybierać
realne kształty projekt Unii Śródziemnomorskiej, utworzonej w lipcu
2008 przez Unię Europejską, ale faktycznie przez Francję. Przywódca
Libii Muammar Kadafi oskarżył wówczas Francję i UE o chęć rozbicia Unii
Afrykańskiej
i
neokolonializm.
Wkrótce miał „kolorową rewolucję”,
wspartą przez uderzenia lotnictwa
NATO (głównie amerykańskiego, brytyjskiego i francuskiego), a sam zginął
zabity przez „powstańców”. Także
sceptyczny wobec projektu Unii Śródziemnomorskiej prezydent Syrii Baszszar al-Asad został uznany przez
„świat demokratyczny” za „dyktatora”, z którym walkę zbrojną natychmiast podjęła „demokratyczna opozycja”.
Wśród zamachów stanu inspirowanych najprawdopodobniej przez
USA i ich sojuszników z Europy Zachodniej należy wymienić przewroty
w Burkina Faso (2014), Egipcie
(2013), Fidżi (2006), Gwinei Bissau
rają islamistów z Wolnej Armii Syrii
i Frontu al-Nusra przeciwko legalnej
władzy prezydenta Baszszara alAsada.
Czas na Rosję
Koniec zimnej wojny (1989) oraz
rozpad obozu socjalistycznego i samego ZSRR (1989-1991) amerykańscy neokonserwatyści odczytali jako
wielki triumf polityczny USA, dający
im prawo do stworzenia świata jednobiegunowego. Rosja putinowska (od
1999 roku), która nie podporządkowała się hegemonii USA i nie przyjęła
zachodnich standardów ideologicznopolitycznych, a z czasem razem z Chinami, Brazylią, Indiami i RPA zaczęła
podważać układ jednobiegunowy stała się największym wrogiem neokonserwatystów. Za szczerego demokratę w ich oczach uchodził Borys
Jelcyn mimo, że kazał strzelać z czołgów do parlamentu i jawnie fałszował
wybory, o korupcji i rozkradaniu
majątku państwowego już nie mówiąc.
Jednakże po objęciu władzy przez
Władimira Putina rosyjska demokracja
nagle się załamała. Stało się to zwłaszcza po tym jak z Rosji wygnano
Borysa Bieriezowskiego i fundację
George’a Sorosa na rzecz „społeczeństwa otwartego”. Przywrócenie „demokracji” w Rosji stanowi - o czym
się oficjalnie nie mówi - największe
wyzwanie polityki amerykańskiej
w globalnej „wojnie permanentnej
o demokrację”. Jest to wyzwanie
cd. na str. 24
ZAŒWIATY
MISTYKA
STRONA 22
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
(Niebo, Czyœciec i Piek³o)
Stefania Fulla Horak
filozof, myśliciel, muzyk,
mistyk katolicki
część 2
Czyściec - cd.
KRĄG SAMOTNOŚCI
Męczą się tu ci wszyscy, którzy za
życia bezmyślnie szukali ruchu, gwaru
i zabawy, i którzy dlatego nigdy nie
mieli czasu zastanowić się nad wartością duszy; którzy trwonili drogocenny krótki okres życia ziemskiego
na sprawy puste, błahe, bezwartościowe, a tym samym złe i grzeszne.
W absolutnej samotności rozmyślają
teraz nad żałosną pustką straconych
w ten sposób godzin i lat. Chcieliby
przywołać kogoś - podzielić się z kimś
swoją udręką - czuć bodaj czyjąś
obecność przy sobie...
Ze wszech stron otacza ich jednak
tylko bezmierna, bezdenna, beznadziejna pustka i samotność. Są jakby
w pustym domu bez okien i bez drzwi,
i nie mają pewności, czy wydostaną
się zeń kiedyś.
KRĄG GWARNEJ UDRĘKI
W przeciwieństwie do Kręgu samotności znajdą się tu dusze tych, którzy
za życia unikali czy gardzili ludźmi
i nic im z siebie nie dali. Ci, którzy ze
szkodą własną i cudzą szukali samotności, wsłuchując się jedynie we
własne przeżycia i odczucia. Ci, którzy
np. unikali nabożeństw mszy świętej
dla zbyt wielkiego ścisku. Ci, którzy
mogąc się podzielić z bliźnimi darami
własnego umysłu, cofali się w milczenie skąpi i zachłanni na samych
siebie. Ci, którzy z wygody, lenistwa
i niechęci służenia bliźnim w jakikolwiek sposób, zasklepiali się
w ciasnym kole własnych myśli
i spraw. Ci, którzy ponad wszystko
cenili sobie spokój, nie chcąc zrozumieć obowiązku społecznej miłości
bliźniego.
Są to, więc dusze ludzi, którzy raczej
biernie niż czynnie grzeszyli, ludzi,
którzy pozornie nie robili nic złego,
a jednak z wyniosłej, wzgardliwej,
egoistycznej i skąpej zachłanności na
samych siebie - nie uczynili również
tyle dobra ile go mogli uczynić.
Teraz dusze ich trwają w ciągłym
niepokoju i ruchu. Nigdzie cichego
kąta, nigdzie samotności! Tłumy,
gromady, roje dusz stęsknionych za
ciszą, którą sobie wzajemnie odbierają. Wszędzie patrzące oczy, wszędzie
czyjaś obecność, wszędzie obca uwaga. Ruch, gwar, zamęt, ruch, gwar,
nieustająca, nieznająca wypoczynku
udręka i znużenie...
KRĄG PRAGNIENIA
Dusze tych, którzy żyli w grzechu
nieczystym, którzy gasili pragnienia
ciała w użyciu, zboczeniach i rozpuście - z pełną świadomością ohydy
własnych czynów, rozmyślać tu muszą
o dobrowolnym zamknięciu sobie
drogi do źródła Wody Żywej... Pali je
straszliwe, nieugaszone pragnienie
czystości... Czują się brudne, skalane,
niechlujne i męczy je dławiący wstręt
do samych siebie. Pragnęłyby się
obmyć, oczyścić, wypłukać z tego
brudu - a wszystko wokół jest suche,
gorące i wrogie.
Ludzie ci pili za życia z brudnych
źródeł, muszą się, więc długo oczyszczać cierpieniem, nim będą mogli
napić się z czystego.
KRĄG UROJENIA
W tym Kręgu trwają dusze ludzi,
którzy żyli zachciankami, mrzonkami,
którzy ciągle szukali nowych wrażeń,
nowych przeżyć, którzy wyszukiwali
sobie pozy, nieszczęścia, pławili się
w nich żyjąc tym, co sobie wymyślili,
a w czym - jak im się zdawało - było
im najbardziej “do twarzy".
Będą tu dusze ludzi, którzy nie
chcieli poznać ani tknąć najprostszych,
potocznych obowiązków życia realnego, stwarzając sobie jakieś sztuczne,
opaczne, im ani nikomu pożytku nie
przynoszące. Teraz dusze ich będą
musiały dalej przeżywać swoje płonne
rojenia - błąkać się wśród bezowocnych poszukiwań istotnych wartości
i sensu - plątać się w bałamutnej
i beztreściowej, a ocenianej już należycie gmatwaninie własnych sztuczności.
KRĄG
ZWODNICZYCH NADZIEI
Dusze ludzi, którzy w życiu nie
dotrzymali słowa ani obietnic, którzy
budzili próżną nadzieję u innych,
którzy mieli mnóstwo dobrych postanowień, możliwości i porywów a nigdy z niedbalstwa nie doprowadzali ich do końca, - którzy odkładali
poprawę na później, tak samo, jak
dobrą prawdziwą modlitwę - męczą
się w tym Kręgu nadzieją rychłego
wyzwolenia. Będzie się im ciągle
zdawało, że dochodzą już do kresu
swej udręki, że lada chwila otworzy
się przed nimi pełnia szczęśliwości, że
tylko rękę wyciągnąć - parę kroków
zrobić - i nagle - poczują się na samym
dnie zwątpienia i rozpaczy.
Będzie się to powtarzało ciągle na
nowo. Zawsze ta sama nadzieja i zawsze ten sam zawód... Wytężone pięcie
się jakby po szklanej, prostopadłej
ścianie i bezsilne usuwanie się na sam
dół... Nie będą umiały zaprzestać tej
męczarni. Niezliczoną ilość razy zaczną ją od początku i niezliczoną ilość
razy spotka je rozczarowanie. Powtarzać się to będzie aż do zmazania
ostatniej - choćby najdrobniejszej winy z tego okresu.
KRĄG WŁAŚCIWEJ POKUTY
Jest to Krąg najbardziej rozległy,
jeśli to można tak określić, Krąg, przez
który przejść będą musiały wszystkie
dusze mające coś do odpokutowania.
Tak, jak w innych Kręgach dusza
cierpiała nad własną szkodą, opóźnieniem własnego szczęścia, męczyła
się własnym bólem i przy pomocy
pojęć, które jej samej sprawiać mogły
udrękę, stopień po stopniu zyskiwała
oczyszczenie - tak tu - w Kręgu Pokuty
Właściwej, cierpiąc za wszystko raz
jeszcze, pamięta już to jedynie, że
obrażała Stwórcę! Świadomość własnej szkody znika w tym Kręgu bez
śladu. Zostaje tylko pełne, doskonałe
zrozumienie zaniedbanych obowiązków wobec Boga.
Dusza widzi tu dokładnie i boleśnie
przeżywa pamięcią dzień po dniu,
chwilę po chwili, myśl po myśli raz
jeszcze cale swoje życie. Ani jedno
grzeszne drgnienie serca nie będzie jej
oszczędzone - o ile nie zostało już
odpokutowane świadomym cierpieniem na ziemi. Dusza widzi teraz jasno
każdy moment, w którym mogła była
zawrócić ze złej drogi, odróżnia światła, którymi Bóg wskazywał jej całą
marność jej postępków. Rozumie, że
wolną wolą wybierała rzeczy obrażające Boga i Bogu dalekie - mogąc za
cenę drobnego nieraz wysiłku i pomyślenia zrobić to, co obróciłoby się na
Bożą chwałę. Dusza widzi już teraz
jasno to, w co człowiek za życia
ośmiela się czasem wątpić - a mianowicie, że każdy otrzyma od Stwórcy
dostateczną ilość światła i siły, aby Go
nigdy nie obrazić.
I tak z nieubłaganą konsekwencją
i wyrazistością przesuwają się przed
oczyma duszy obrazy własnego jej
życia, podczas gdy niczym nieprzytłumionym rozumieniem pojmuje już
świętość, piękność, słodycz, moc,
doskonałość i sprawiedliwość Bożą, którą obrażała. Oczyszczona w poprzednich Kręgach ze wszystkiego, co
Stefania "Fulla" Horak
osobiste, przetopiona niejako cierpieniem, wyługowana męką z wszystkich
naleciałości ziemskich - trwa oto
myślą przed Stwórcą swoim i Panem,
bolejąc najbardziej nad obrazą
Jego Przedwiecznej Doskonałości
Im subtelniejsza, im bardziej uposażona, im bliższym mógł być jej
stosunek do Boga, im jej łatwiejsze
mogło być pojmowanie Jego Spraw tym większy ból i rozpacz. O męce
wstydu i żalu, jaką tu dusza przechodzi
nic nie może dać pojęcia! Gdyby
mogła umrzeć - umarłaby w tym Kręgu. Gdyby mogła oszaleć - tu by
oszalała! I dopiero, kiedy ostatnia
wina, ostatnie uchybienia, ostatnia
najskrytsza myśl zostanie tym najdoskonalszym w swych pobudkach żalem
przepalona, dusza przechodzi do ostatniego Kręgu Czyśćca - do sfery
obojętnej.
KRĄG OBOJĘTNY
Jakąż ulgą, jakim szczęściem, jaką
niepojętą łaską wydaje się duszy,
kiedy wreszcie - po przejściu wszystkich właściwych jej pokucie Kręgów
dostanie się tutaj!.
To daje najlepsze pojęcie o stopniu
poprzednich cierpień, że łaską wydaje
jej się to, - że nic nie czuje. Wita ten
Krąg, jak płynący ostatkiem sił rozbitek - wita zbawczą wyspę.
Jest to Krąg, w którym się nie cierpi
tylko czeka. I choć się nie wie jak
długo trwać będzie to czekanie, nie
cierpi się z tego powodu. Jedne dusze
zostaną tu tak długo, póki - jeśli to
można tak określić - nie odpoczną po
przebytych mękach i nie nabiorą sił do
wstąpienia w pierwszy Krąg Nieba.
Dusze innych ludzi odbywszy już całą
karę czekają tu jeszcze bez cierpień, aż
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
ktoś naprawi na ziemi to, co oni
w życiu zniszczyli czy zaniedbali.
I tak np. będą tu księża, którzy
odprawiali Mszę Świętą nieporządnie
i z roztargnieniem. Ci czekają, aż ją
ktoś na ziemi odprawi pobożnie za
dusze takich właśnie, niedbałych
kapłanów. Są tu i tacy, co za życia
dorobili się majątku na łzach i krzywdzie ludzkiej. Póki ktoś za nich nie
naprawi zła - albo gdyby to było
niemożliwe - w intencji winowajcy nie
spełni miłosiernego uczynku równej
wagi, co wyrządzona ongiś krzywda,
dusze owych ludzi przejdą w Krąg
następny wtedy dopiero, gdy na ziemi
wygasną wszelkie następstwa ich
błędu. Dusze literatów, piszących
dzieła przeciw prawom Bożym, czekać tu będą póki ktoś na ziemi nie
przejmie ich natchnienia i nie spożytkuje go na chwałę Bożą.
Takie ekspiacyjne działanie pokutującej duszy jednak może nastąpić na
wyraźny dopust Boży i to jedynie
z Kręgu Obojętnego. Czasem, takie
czekające dusze wprowadzić może
wyżej - gorąca, pełna wyrzeczeń
i uczynków modlitwa ludzi żyjących,
którzy z pełną świadomością dla tej
a nie innej duszy przeznaczają swoje
ofiary.
W Kręgu tym trwają jeszcze takie
dusze, którym dzięki wstawiennictwu
Najświętszej Panny Marii, prośbom
swego patrona lub modlitwom
i uczynkom ludzi żywych - skrócił
Bóg mękę poprzednich Kręgów. Tym,
jakość kary została niejako zamieniona z krótszej i bardziej bolesnej - na
dłuższą i łagodniejszą, w której trwać
będą aż do zupełnego swego dojrzenia
i oczyszczenia, umożliwiającego im
przejście w pierwszy Krąg Nieba,
czyli w Krąg Poznania.
Dusza, która dostąpiła takiej amnestii i przeszła wcześniej z sroższego
Kręgu w Obojętny - widzi i wie dokładnie wszystko, co miała jeszcze
odcierpieć i co jej - bez żadnej własnej
zasługi - zostało skreślone. I jakkolwiek mąk już nie przeżywa, samo
zdanie sobie sprawy z tego, co ją
jeszcze czekało i od czego ją ocalono zmusza ją do wdzięczności dla tych,
którzy jej modlitwą do wcześniejszego
wydobycia się pomogli.
Są ludzie, którzy wierzą, że jeżeli
ktoś odbył dobrą spowiedź, zaraz po
śmierci wchodzi do Królestwa Niebieskiego. Mylą się jednak. Czyściec
jest “miejscem" nie tylko oczyszczania, ale i dojrzewania dla tych, którzy
za życia przez zaniedbania czy lekceważenia wewnętrznych świateł, nie
rozwinęli się duchowo.
Tacy, muszą w Czyśćcu zacząć swój
dalszy rozwój i cierpią tak długo, póki
cierpieniem nie wypracują sobie zdolności ogarnięcia - a więc przeżywania
- szczytowego punktu szczęśliwości,
od wieków wyznaczonego im przez
dobrego Boga. Nie chcieli dojrzewać
za życia, muszą, więc nieraz przez
wieki całe trwać w męce - dojrzewać
dopiero po śmierci.
Z tego też powodu ludzie dobrzy,
MISTYKA
ofiarni, etyczni działacze, szlachetni
ideowcy itp., jeśli motywem ich
działania nie była przede wszystkim
miłość Boga - mimo licznych nawet
i wielkich, ale z innych pobudek
wypływających uczynków - najpierw
będą musieli w Czyśćcu nauczyć się
kochać Boga, a potem dopiero dane im
będzie Go oglądać.
Podstawą rozrachunku po “tamtej
stronie" nie będzie to tylko, co człowiek zrobił złego lub dobrego, ale i to
także, czy spełnił wszystko dobre,
które mógł spełnić za życia.
Wszystko, więc, co brakować będzie
do maksimum Bożych wymagań wedle uposażeń duszy - i wszystko, co
przekraczać będzie maksimum Boże
wyrozumiałości - wedle ułomności
ciała - musi dusza w Czyśćcu odrobić
lub nadrobić męką.
Bardzo niewiele dusz uniknie Czyśćca, choć uniknąć by go mogła każda,
ludzie
gdyby
dość
jasno
chcieli zdać sobie sprawę, że
każdy,
nawet
najmniejszy
grzech, musi być
tu, czy tam świadomie odpokutowany. Z dobrą
wolą za życia
przyjęte moralne
czy
fizyczne
cierpienie, pokorne i ufne
poddanie się woli Boga jest najznośniejszą formą
pokuty za wszelkie uchybienia Jego
prawom i najłatwiejszym sposobem
zdobycia szczęścia po śmierci.
Cierpienie w intencji pokuty za
życia przyjęte, jest dowodem naszej
dobrej woli i za to samo, Bóg w łaskawości swojej, żąda za ten sam
grzech lżejszej i krótszej pokuty, niżby
jej żądał w Czyśćcu.
Porównać by to można z decymalną
wagą. Kto chce za życia odpokutować
winy, może kłaść po tej stronie małe
nawet ciężarki a one po tamtej przeważą cetnary? Tak samo mała nawet
zasługa na ziemi, ma “tam" dziesięciokrotną wartość. Na tej samej decymalnej wadze jednak, waży Bóg
i winy ludzkie. Za każdy “tu" nieodpokutowany grzech trzeba będzie
“tam" położyć na szali o wiele cięższą
karę, aby się waga zrównała. Bo kto
odłoży pokutę do przymusowych
cierpień w Czyśćcu, z żadnych ulg
Bożego Miłosierdzia nie korzysta.
Jakże cudownie wielką jest moc
świadomie przyjętego i Bogu ofiarowanego cierpienia! I jakże dobrze
zrozumieją to po śmierci ci wszyscy,
którzy nawet w zbawczej męce Boga Człowieka i w męczeństwie jego
naśladowców, widzą jedynie obłęd
mistyczny!
Zdaniem innych, podniesienie cierpienia do godności zasługi, jest tylko
genialnym wymysłem szlachetnego
przewrotowca z Nazaretu, który powo-
dowany litością, dla osłodzenia czegoś, czego i tak uniknąć nie mogli,
wmówił w ciemne umysły biedaków
złudną wiarę wiecznej nagrody, za
cierpliwie znoszoną mękę doczesną.
Obietnicę czegoś, co spełnić się
miało dopiero po śmierci, można było
bezkarnie - ich zdaniem - rzucić światu... U kogóż jej potem dochodzić?
Jakże się zdziwią, jakże przerażą ci,
którzy tak myślą, stanąwszy kiedyś
oko w oko ze Sprawiedliwością Tego,
Kto poszanowania dla Swych obietnic
zawsze dochodzić potrafi!
Dusze czyśćcowe nie mogą dla
siebie zrobić niczego więcej, prócz
tego, że cierpią. Cierpienie jest ich
jedyną modlitwą, pracą, wreszcie
sposobem, dzięki któremu zbliżać się
mogą do celu.
WIELE MOGĄ DLA DUSZ
CZYŚĆCOWYCH ZROBIĆ LUDZIE
STRONA 23
prosić mogą o pomoc.
Ludzie zazwyczaj jednak sny lekceważą, a owych nieszczęsnych zjaw
tak się lękają, że rzadko, kiedy
przyjdzie komuś na myśl pomodlić się
za nią, dać na Mszę św. lub ofiarować
na jej intencję cierpienie lub dobry
uczynek. Nie myślą, że znak z tamtego
świata przyjść może tylko za wolą
i zezwoleniem Bożym i że dlatego nie
wolno go lekceważyć.
Modlitwa za umarłych leży niejako
w obopólnym interesie tych, za
których się modlą i tych, którzy się
modlą. Dusze pokutujące są tak bardzo
nieszczęśliwe, że jeżeli im ktoś do
wydobycia się pomoże, umieją być
potem wdzięczne i nigdy już przysługi
tej nie zapomną człowiekowi. Pierwszą ich też czynnością w Kręgu
Poznania będzie przekazanie duchom
w Pierwszym Kręgu Jasności prośby
o opiekę nad swoim dobroczyńcą.
Wyższe Duchy podają ją w Krąg
następny - i tak jak wiatr po
strunach - prośba ta przebiegnie dreszczem po wszystkich
Kręgach Nieba aż po sam
tron Najwyższego.
Dusze zbawione, jako duchy jasne, mogą być człowiekowi w różnych sprawach
duchowych, a nawet materialnych, bardzo wydatnie
pomocne.
Bóg, w łaskawości Swojej, dozwolił,
aby Kościół Wojujący mógł, wspierać
bolesną bezsilność Kościoła Cierpiącego. Każda Msza Święta, każda myśl,
modlitwa, wyrzeczenie czy ofiara
w ich intencji poniesiona - ma dla dusz
czyśćcowych ogromne wprost znaczenie. Czymś, bowiem równie nieodzownym, jak pożywienie dla ciała, jest
dla pokutującej duszy modlitwa.
Cierpiący w Czyśćcu są jak żebracy... Czekają, by im ktoś rzucił jałmużnę... Czasem wieki całe czekać
muszą i gdyby nie nieustanna za
wszystkie dusze w Czyśćcu ofiarowywana modlitwa Kościoła, wielu
z tych nieszczęśliwych czekałoby
daremnie. Świat szybko zapomina
o tych, co odeszli a oni, odarci ze
wszystkich ludzkich naleciałości,
z całej fałszywej godności czy dumy w jakże niewysłowienie bolesnym
opuszczeniu czekają wsparcia! Najbiedniejszy ubogi, najskromniejszy
nędzarz jest królem wobec cierpiącej
duszy. Cierpieniem, chorobą, kalectwem, głodem czy opuszczeniem
może się jeszcze zasługiwać Bogu,
może cierpliwie wszystko znosząc,
zaskarbiać sobie Jego łaski i zmazywać winy. Dusza czyśćcowa jest
zdana już tylko na jałmużnę miłości
i pamięci bliźnich, jałmużnę, o którą
w dodatku sama upominać się nie
może. Duszom, z niektórych kręgów
Czyśćcowych, wolno czasem z dopustu Bożego śnić się lub zjawiać
ludziom. Jest to jedyna forma, w której
Nic tak nie ciąży czyśćcowej duszy, jak żal, czy
nienawiść tych, którzy zostali
na ziemi. W przeciwieństwie do
obopólnej korzyści, jaką jest ofiarowywana za zmarłych modlitwa - nienawiść taka przynosi obopólną szkodę.
Nikt, bowiem, kto żywił w sercu
nienawiść - choćby to była nienawiść
umotywowana doznaną ongiś krzywdą
- przed odcierpieniem takich samych
mąk, jakich duszy winowajcy żalem
swym przysporzył - nie zobaczy
Stwórcy. Przebaczenie umarłym
z miłości Boga i bliźniego przynosi
ogromną ulgę cierpiącej duszy,
a równocześnie zapewnia żyjącym
łaski Boże. Należy, więc wszystko
przebaczyć za życia, aby nam wszystko zostało po śmierci przebaczone.
Najmiłosierniejszą, najczulszą, najmożniejszą Orędowniczką dusz
w Czyśćcu cierpiących - jest Najświętsza Maria Panna. Litość Jej chyli
się nad tym straszliwym kotłowiskiem
niewysłowionych mąk, a najlepsze Jej
serce, - choć korzy się przed Sprawiedliwością Boga - współczuje tym
nieszczęśliwym i wstawia się za nimi
nieustannie. Toteż dzięki wyjątkowym
przywilejom ma Ona moc i prawo
w każde większe Swoje Święto,
wyzwolić kilka dusz z ostatniego
Kręgu Czyśćca, lub uprosić dla srożej
cierpiących przejście w łagodniejszy
krąg.
częœć 3 za tydzień
POLSKA I REALIA
W s³u¿bie doktryny Wolfowitza
STRONA 24
cd. ze str. 21
bardzo poważne, bo Rosja to jednak
nie Irak, ale mocarstwo atomowe.
Próby podważenia integralności
terytorialnej Rosji podejmowano już
w latach 90. XX wieku (Czeczenia,
Tatarstan). Kolorowe rewolucje
w Gruzji, Kirgistanie i na Ukrainie
były częścią strategii okrążania Rosji
i przybliżania do jej granic „demokracji” wraz z infrastrukturą wojskową
NATO. Strategia ta zakończyła się
niepowodzeniem z powodu dekompozycji sił politycznych zainstalowanych w tych krajach w wyniku
„kolorowych rewolucji” oraz porażki
i kompromitacji Gruzji w sprowokowanej przez nią wojnie z Rosją
w 2008 ro. Działania według schematu
„kolorowej rewolucji” podjęto jednak
ponownie na Ukrainie w 2014 r. Tym
razem zdecydowana interwencja Rosji
na Krymie i jej wsparcie dla
separatystów w Donbasie postawiły
sprawę na ostrzu noża. Doszła do tego
jeszcze skomplikowana sytuacja
w Syrii, gdzie Rosja i USA wspierają
politycznie i wojskowo przeciwne
strony konfliktu (legalne władze
i „opozycję”) i jednocześnie niezależnie od siebie zwalczają tzw. Państwo
Islamskie.
Nikt nie jest w stanie przewidzieć
jak rozwinie się dalszy bieg wydarzeń,
ale nie można nie zauważyć, że
w polityce amerykańskiej są siły
gotowe przekraczać kolejne „czerwone linie” w konfrontacji z Moskwą,
a szerzej z blokiem BRICS.
W antyrosyjską politykę Waszyngtonu od dawna wprzęgnięte są główne
siły polityczne Polski. Polityka ta pomijając problem takiego czy innego
stopnia zależności Warszawy - bardzo
podbudowuje największy polski kompleks - kompleks rosyjski. Ze wszystkimi jego mitami od kultu antyrosyjskich powstań narodowych, przez
prometeizm i koncepcję Międzymorza, po tzw. doktrynę Giedroycia.
Z amerykańskiego punktu widzenia
jest rzeczą naturalną, że cierpiący na
kompleks rosyjski politycy polscy
zostali wciągnięci do realizacji doktryny Wolfowitza w Europie Wschodniej. Trudno o lepszych podwykonawców.
Stąd łatwiej zrozumieć dlaczego
kompleks rosyjski jest w Polsce tak
pieczołowicie pielęgnowany od 1989
roku, szczególnie na polu tzw. polityki
historycznej. Razem z tym, co Jędrzej
Giertych nazwał „wiarą ukrainną”
tworzy on fundament polskiej polityki
wschodniej. Oczywiście nie polskiej,
tylko amerykańskiej. Animatorzy doktryny Wolfowitza po prostu wyznaczyli Polsce rolę głównego amerykańskiego dywersanta na europejskim
obszarze poradzieckim.
Naturalnie występują różne stopnie
zaangażowania w tej roli. Nie brak
takich, którzy traktują ją niezwykle
serio. Tak na przykład podczas manifestacji klubów „Gazety Polskiej” pod
ambasadą Rosji 17 września br. Adam
Borowski - honorowy konsul Czeczeńskiej Republiki Iczkerii -oświadczył, że „my Polacy nie możemy bać
się wojny z Rosją, musimy być na nią
gotowi”.
Zatem sprawy poszły już tak daleko.
Na razie mamy rozpoczętą 17 września 2105 r. tzw. wojnę pomnikową,
ale przecież nie o taką chodzi „Gazecie
Polskiej Codziennie”, na łamach której
w numerze 1224 z 22 września opublikowano artykuł pt. „Tak będzie
wyglądała wojna USA z Rosją”. Jak
będzie wyglądała? Wbrew obiecującemu tytułowi nie dowiadujemy się
tego poza ogólnikami o „tradycyjnej,
militarnej formie” i „wojnie hybrydowej”.
Jeśli posłuchać polityków polskich
różnych opcji, to tym co ich łączy jest
ogromna chęć zainstalowania nad
Wisłą baz NATO, a najlepiej sprowa-
Zaprenumeruj GŁOS POLSKI internetem
(tylko $35 rocznie). tel. 416.993.3143
[email protected]
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
dzenie jak największej ilości wojsk
amerykańskich. Widać, że bez baz
NATO demokracja w Polsce się nie
utrzyma, tak jak bez sowieckich czołgów nie mógł się utrzymać socjalizm
w Czechosłowacji. Nie tylko się nie
utrzyma, ale nie będzie promieniować
na Wschód.
Na początku września 2015 pojawiła
się w mediach informacja, że amerykański sprzęt pancerny stacjonujący
w Europie, a uczestniczący dotąd
w działaniach w strefach pustynnych
i półpustynnych, jest przemalowywany z kamuflażu piaskowego na
zielono-brązowy (kresy.pl, 3.09.2015).
Może są to działania rutynowe, a może
przygotowania do otwarcia w Europie
frontu „globalnej wojny o demokrację”.
Ta wojna, do której także niektórzy
w Polsce już ochoczo zgłaszają akces,
nie będzie walką z irackimi wyrostkami o ratusz w Karbali. Tym razem
jednak bez strat się nie obędzie.
Bohdan Piętka
G£OS POLSKI
tygodnik patriotyczny
Teraz jest najlepszy czas,
aby zaplanować pogrzeb z
Catholic Cemeteries
Od ponad 150 lat Archidiecezja
Toronto prowadzi cmentarze
katolickie jako znak i proklamację
naszej wiary.
Przez ograniczony okres, jeśli wstępnie
uczynicie takie plany z Catholic
Cemeteries -Archidiecezja Toronto
obniży naszą standard-ową przedpłatę o
35 % na zakup grobu, krypty
lub niszy.
Wymagamy tylko opłaty za
pierwszy miesiąc.
48
ZAKŁAD POGRZEBOWY œwiadczy us³ugi dla
TORONTO, ETOBICOKE I MISSISSAUGA
PEEL CHAPEL
2180 Hurontario Street (Hwy, 10 North of Q.E.W)
Mississauga, ON Tel.: (905) 279-7663
BUTLER CHAPEL
4933 Dundas Street West (at Burnhamthorpe)
Etobicoke, ON Tel.: (416) 231-2283
YORKE CHAPEL
2357 Bloor Street West
(at Windermere)
Toronto, ON Tel.: (416) 767-3153
Holy Cross Cemetery
Christ the King Cemetery
Queen of Heaven Cemetery
Mount Hope Cemetery
Assumption Cemetery
Resurrection Cemetery
St. Mary’s Cemetery
St. Mary’s Cemetery
416-733-8544
www.catholic-cemeteries.com
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
POLSKIE MEDIA
SZPIEDZY W NASZYCH MEDIACH
STRONA 25
POCZET DZIENNIKARZY PRACUJ¥CYCH DLA NASZYCH
S£U¯B. ZGADNIJ, KTO UKRYWA SIÊ ZA PSEUDONIMAMI
M
Jan Piński
inister kontrolujący służby
specjalne - Mariusz Kamiński zapowiedział audyt
działań służb w środowisku dziennikarskim. Chodzi nie tylko o inwigilację, ale przede wszystkim o nielegalne wykorzystywanie dziennikarzy
w pracy służb.
Po kilku dniach emocji i fałszywych
komunikatów sprawa ucichła. Wszystko dlatego, że lista czynnych dziennikarzy uwikłanych we współpracę ze
służbami specjalnymi III RP jest
ogromna i jest to potężne lobby. Także
wśród dziennikarzy oficjalnie wspierających PiS. Spora część z nich pracę
dla służb rozpoczęła w PRL-u. Dziś są
wykorzystywani jako donosiciele,
kreatorzy wydarzeń, dezinformatorzy
i dezintegratorzy środowiska.
Ilu jest agentów w mediach?
Problem współpracy dziennikarzy
ze służbami III RP bywa często bagatelizowany. Niesłusznie. To narzędzie kontroli mediów, gospodarki
i polityków. Obecnie na rynku jest
kilkuset dziennikarzy, którzy mają za
sobą epizod współpracy ze służbami.
Skąd te wyliczenia? W 2007 r. dziennikarze programu „30 minut” podali,
że Wojskowe Służby Informacyjne
miały 115 agentów wśród dziennikarzy. Dorzućmy do nich drugie tyle
pracujących dla cywilnych służb (a co,
gorsi są?) i mamy już circa 230
agentów. Jeżeli do tego dorzucimy
dziennikarzy-agentów CBŚ i CBA,
będzie już ich przynajmniej 300. Ale
to nie koniec. A przecież są ludzie
współpracujący z bezpieką PRL
cywilną i wojskową, którzy do tej pory
nie zostali zlustrowani, bo ich teczki
zostały zniszczone albo wyniesione
lub schowane w tzw. zbiorze zastrzeżonym Instytutu Pamięci Narodowej. W 1997 r. wybuchła awantura
polityczna, po tym jak Zbigniew
Siemiątkowski polecił szefowi UOP
zrobienie listy współpracujących
z tajnymi służbami dziennikarzy i polityków. Pod wpływem szoku zakazano werbunku dziennikarzy, chyba że
za zgodą premiera. Na niewiele to się
zdało. Służby znalazły sposoby, aby
dalej korzystać z dziennikarskiej agentury. Albo nie rejestrują współpracy
albo udają, że nie wiedzą, iż osoba jest
dziennikarzem.
Stokrotka i inni
Poniżej najbardziej znani ze współpracowników służb w mediach. Dziennikarka „Stokrotka”, zwerbowana
jeszcze w czasach PRL. Wzięła udział
w zwerbowaniu jednego ze znanych
obecnie polityków, który miał z nią
romans, o czym nie wiedziały ani
żona, ani inna kochanka (jak tutaj nie
podpisać zobowiązania?). Pozytywnie
przeszła weryfikację do UOP. Urwała
się ze smyczy, gdy za rządów Lecha
Wałęsy dzięki prywatnym kontaktom
odzyskała teczkę, pozostały jednak
zapisy rejestracyjne, meldunki i ludzie, którzy pamiętają. Zapiekła przeciwniczka lustracji.
Dla odmiany z drugiej strony sceny
politycznej: dziennikarka uchodząca
za prawicową. Zwerbowana w 2000 r.
przez Wojskowe Służby Informacyjne,
które zatuszowały fakt, że jechała
autem pod wpływem alkoholu. Teczka
próby werbunkowej w III Zarządzie
nieistniejących WSI (kontrwywiad)
ma kryptonim „Kurant”. Jakież było
zdziwienie oficerów, gdy po rutynowym zapytaniu ówczesny UOP stwierdził, że pani ta pracuje też dla UOP. Za
rządów PiS wróżono jej wielką karierę
w mediach, ale bez efektu (na razie).
Nagradzany dziennikarz śledczy,
obecnie schowany w jednej z prywatnych telewizji, dla służb pracuje
dłużej niż jest dziennikarzem. Zwerbowany został przez kontrwywiad
cywilny w połowie lat 90., gdy został
na terytorium Rosji, a konkretnie
Czeczeni, złapany z bronią. Czyn ten
był przestępstwem również w polskim
prawie, dziennikarz jednak nie został
oskarżony, tylko zwerbowany. Był
początkującym dziennikarzem, służby
pomogły mu w karierze, załatwiając
przeniesienie do stolicy, do ogólnokrajowego pisma. Później dziennikarz
ten wielokrotnie był wykorzystywany
przez dawanie mu kontrolowanych
przecieków.
Kontakt Operacyjny Centralnego
Biura Antykorupcyjnego „Jelinek”.
Uosobienie buty i bezwzględności
osób mieniących się dziś dziennikarzami. Zabiegał sam o rozpoczęcie
współpracy, a później chwalił się, że
zgodę na jego werbunek wydał sam
premier Donald Tusk. CBA pytała
rzeczywiście o zgodę premiera, ale do
formalnego werbunku dziennikarza
nie doszło. Brał on jednak pieniądze za
konsultacje od służby i przekazywał
jej materiały. Swoją pozycję w CBA
wykorzystał do zainkasowania miliona
złotych od jednego z najbogatszych
Polaków za napisanie korzystnej wersji jego biografii.
„Marta” - czołowa dziennikarka tzw.
salonu, zawsze ma właściwe poglądy.
Wielokrotnie wykorzystywana do
siania dezinformacji, chociaż formalnie wynagrodzenia nie pobierała.
Konsultant X. W latach 1993-1998
współpracował za pieniądze z Biurem
Studiów i Analiz UOP. Pisał jako
konsultant o Niemczech, Kościele
katolickim i o rynku medialnym. Za
pieniądze. Były dwie kategorie współpracy z biurem - „ekspert” i „konsultant”. Ekspert pracował stale albo
systematycznie, konsultant doraźnie.
Dziś w środowisku dziennikarskim
przezywany „chlorem” lub „flaszką”
z racji braku kontroli nad spożyciem
alkoholu, stara się pozować na sumienie środowiska. Brak możliwości
wyłączenia się z sieci służb wynika
z materiałów obyczajowych, pokazujących, że prowadzi on podwójne
życie, odwiedzając kluby nocne dla
panów.
„Dres z Ursynowa” - jak nazywają
go oficerowie ze służb. Starał się na
przełomie 1997/1998 o pracę w
Zarządzie I UOP (obecnie Agencja
Wywiadu). Nie został jednak przyjęty.
Będąc kandydatem został wówczas
zarejestrowany w kartotece operacyjnej jako osoba, która może udzielić
pomocy wywiadowi. W 2002 r. zarejestrowany został przez Wydział 35
Zarządu III WSI (Obecnie SKW).
Chodziło o sprawę o krypt. „Mól”
i „Belfer”, które dotyczyły nielegalnego handlu bronią przez WSI.
Wraz ze znaną dziennikarką (również
została zarejestrowana, nazywana była
przez żołnierzy „Anią z Zielonego
Wzgórza”) na polecenie jednego z szefów WSI realizowali zadania. Ostatnie
już po formalnym ustaniu współpracy
w 2008 r. Miało ono na celu pozbawienie wiarygodności osób związanych z likwidacją WSI.
„Majkel” - w 1996 r. jako młody
człowiek chciał zostać szpiegiem wywiadu. Nie został przyjęty, bo wykrywacz kłamstw sugerował, że bierze
narkotyki. Dziś wykorzystuje swoje
firmy związane z mediami do prania
pieniędzy dla tajnych służb, a także do
doraźnych interesów i załatwiania
porachunków w mediach.
Pokusa nie do odparcia
Za poprzednich rządów PiS poprzestała na ujawnieniu 9 dziennikarzy
pracujących dla WSI. Dlaczego?
Okazuje się, że pokusa, aby korzystać
z takiej współpracy, jest za silna dla
każdej obecnej władzy. Dodatkowe
pytanie jest takie, czy współpraca
z polskimi służbami dziennikarza
zawsze jest naganna. Przykładem
niech będzie tu „A”, dziennikarz,
który był korespondentem w obcym
kraju i podjął współpracę z pobudek
patriotycznych z WSI (wynagrodzenie
jednak pobierał...), jeszcze inny dziennikarz za pomaganie WSI zapłacił
życiem na wojnie.
Dylemat pracy dziennikarzy dla
służb jest trudny do rozstrzygnięcia.
Przypomnijmy, że przed wojną duża
część dziennikarzy (i polityków) pracowała dla słynnej „dwójki” (II zarząd
sztabu generalnego, czyli wywiad
wojskowy). Problemem jest raczej to,
do czego agentura w polskich mediach
jest używana. Problemem są także
sposoby jej werbunku, które są takie
same jak w PRL-u. Czytałem kiedyś
notatkę WSI z 2006 r., na której napisane było o dziennikarzu, że ma
żonę i dwójkę dzieci, a sypia ze studentką, więc jest na niego „wejście”.
Krótko mówiąc: można go szantażować. Czyli mamy sytuację taką, jaką
znamy z teczek SB. Oficerowie polskich służb kupują sobie dziennikarzy,
płacąc za wystawne kolacje (wybierają
celowo drogie lokale, tak aby rachunki
wynosiły nie mniej niż 1000 zł), ułatwiając karierę itp. Tacy dziennikarze
nie tyle pracują dla służb, co dla swoich prowadzących, a pokusie wykorzystania takiej siły trudno się oprzeć.
Zdarza się również, że mamy do
czynienia z etatowymi funkcjonariuszami służb, zatrudnionymi w redakcjach lub stacjach telewizyjnych na
stanowiskach dziennikarzy. Tak jest
i tak było od lat w wypadku Agencji
Wywiadu, która lubuje się w lokowaniu swoich ludzi w opiniotwórczych
tytułach. AW ma pod swoją kontrolą
jedną z większych gazet w Polsce.
Z agencją współpracuje zarówno właściciel, jak i prezes, redaktor naczelny
(od lat 80.), na szefie działu informatyki, śledzącemu, co piszą
dziennikarze, kończąc.
Czasami mają w związku z tym
miejsce zabawne historie. Tak było
m.in. w redakcji pewnego tabloidowego dziennika, gdy doszło do
poważnej sprzeczki między dwoma jej
dziennikarzami, w czasie której obaj
licytowali się, który jest wyższego
stopnia oficerem i więcej może! Wyglądało to naprawdę komicznie! Warto
jedynie zaznaczyć, że obaj wcale nie
byli pod wpływem alkoholu podczas
opisywanej sprzeczki. Współpraca
dziennikarzy ze służbami skutecznie
psuje jakość polskich mediów. Ale jest
też przejawem brutalnego łamania ich
niezależności.
Warszawska Gazeta
WIARA
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
Dramatyczny list arcybiskupa Lengi
STRONA 26
cd. ze str. 19
Kościoła oraz ich osobistej pobożności. Coraz bardziej widoczne jest, że
przy nominacjach biskupich, a nawet
kardynalskich, często preferowani są
ci kandydaci, którzy reprezentują daną
ideologię, lub którzy zostali zarekomendowani przez pewne obce Kościołowi grupy. Również przychylność
mediów zdaje się być istotnym kryterium tych nominacji. Te same media,
które zwykle wyśmiewają świętych
kandydatów i odmalowują ich negatywny obraz, jednocześnie wychwalają tych, którym brakuje Ducha
Chrystusa, jako kandydatów otwartych
i nowoczesnych. Z drugiej strony
celowo eliminuje się kandydatów,
którzy wyróżniają się apostolską gorliwością, odwagą w głoszeniu nauki
Chrystusowej oraz miłością do wszystkiego, co święte i sakralne.
Pewien nuncjusz powiedział do
mnie kiedyś: „Szkoda, że papież [Jan
Paweł II] nie bierze osobiście udziału
w nominowaniu biskupów. Papież
próbował zmienić coś w Kurii Rzymskiej, ale mu się to nie udało. Starzeje
się i pewne rzeczy znowu przybierają
dawny obrót“.
Na początku pontyfikatu papieża
Benedykta XVI napisałem do niego
list, w którym prosiłem go, aby mianował świątobliwych biskupów. Donosiłem przy tym papieżowi o pewnym niemieckim świeckim wiernym,
który wobec rozkładu Kościoła w jego
kraju po Soborze Watykańskim II
pozostał wierny Chrystusowi i gromadził młodzież na adoracji i modlitwie. Człowiek ten znajdował się
wówczas u schyłku swego życia i gdy
dowiedział się o wyborze nowego
papieża, powiedział: „Gdyby papież
Benedykt wykorzystał swój pontyfikat
tylko w tym celu, aby mianować dobrych i wiernych biskupów, wypełniłby
tym samym swoje zadanie“.
Niestety, oczywiste jest, że papież
Benedykt XVI często ponosił porażkę
w tej kwestii. Trudno jest uwierzyć, że
papież Benedykt XVI w sposób zupełnie wolny zrezygnował ze swojego
urzędu Następcy Św. Piotra. Ten
papież był głową Kościoła, ale jego
otoczenie rzadko wcielało w życie
jego naukę, często zbywało ją milczeniem i blokowało jego inicjatywy
zmierzające do prawdziwej reformy
Kościoła, liturgii oraz sposobu udzie-
lania Komunii Świętej. Wobec
wielkiej zmowy milczenia w Watykanie wielu biskupów nie było w stanie wspierać papieża w jego obowiązkach zwierzchnika i przywódcy całego
Kościoła.
Nie będzie rzeczą zbędną przypomnieć braciom w biskupstwie o wypowiedzi jednej z włoskich loży
masońskich z 1820 r.: „Nasza praca
jest zadaniem na sto lat. Zostawmy
ludzi starszych i wyjdźmy do młodych.
Seminarzyści staną się kapłanami
reprezentującymi nasze liberalne idee,
a później zostaną biskupami reprezentującymi liberalne idee. Nie łudźmy
się. Nie uda nam się zrobić masona
z papieża. Ale liberalni biskupi, którzy
będą pracować w otoczeniu papieża,
będą mu podsuwali pomysły i idee,
które przynoszą nam korzyść, a papież
wcieli je w życie“.
Staje się coraz bardziej oczywiste,
że powyższy zamiar masonów realizuje się obecnie w wystarczającym
stopniu, nie tylko dzięki zadeklarowanym wrogom Kościoła, lecz również z pomocą fałszywych świadków,
którzy piastują wysokie hierarchiczne
urzędy w samym Kościele. Nie bez
przyczyny bł. papież Paweł VI powiedział: „Swąd szatana przeniknął przez
jakąś szczelinę do wnętrza Kościoła“.
Myślę, że owa szczelina zrobiła się
obecnie dość szeroka. Diabeł mobilizuje wszystkie siły, aby obalić
Kościół Chrystusowy. Aby to się nie
stało, konieczne jest, aby powrócić do
precyzyjnego i jasnego głoszenia
Ewangelii na wszystkich szczeblach
urzędu kościelnego, ponieważ Kościół
posiada wszelką władzę i łaskę, którą
dał mu Chrystus: „Dana Mi jest
wszelka władza w niebie i na ziemi.
Idźcie więc i nauczajcie wszystkie
narody, udzielając im chrztu w imię
Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie
je zachowywać wszystko, co wam
przykazałem. A oto Ja jestem z wami
przez wszystkie dni, aż do skoñczenia
świata” (Mt 28, 18-20), „prawda was
wyzwoli” (J 8,32) i „niech wasza
mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co
nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt
5,37). Kościół nie może się dostosowywać do ducha tego świata, lecz
musi zmieniać świat z duchem
Chrystusa.
Oczywiste jest, że w Watykanie
czynione są coraz większe ustępstwa
wobec medialnego szumu. Nierzadko
dr Lucyna Poloczek
GABINET DENTYSTYCZNY
35 King Street East, Unit 21
Mississauga (Hurontario & Dundas)
tel. 905. 896.1148
też, ku zadowoleniu massmediów,
w imię niezrozumiałego spokoju
i ciszy poświęcani są najlepsi synowie
i słudzy Kościoła. Tymczasem wrogowie Kościoła nigdy nie poświęcają
swoich wiernych sług, nawet gdy ich
czyny są ewidentnie złe.
Jeśli zachowamy wierność Chrystusowi w słowie i w czynie, On sam znajdzie sposób na to, aby przemienić
serca i dusze
ludzi, a dzięki
temu cały świat
ulegnie również
przemianie.
Kościół ulegnie odnowie.
Wymaga to jednak naszej własnej,
prawdziwej, wewnętrznej odnowy
i nawrócenia.
+ biskup Jan Pawe³ Lenga
1 stycznia 2015 r., w uroczystość
Bożej Rodzicielki Maryi
okresach
W
kryzysu Kościoła
Bóg często posługiwał się dla jego
odnowy ofiarami,
łzami i modlitwami tych dzieci
i sług Kościoła,
którzy w oczach
świata i w oczach
biurokracji kościelnych postrzegani byli za nic
nieznaczących
lub którzy z powodu
swojej
wierności Chrystusowi byli prześladowani i marginalizowani.
Jestem przekonany, że również
w naszych ciężkich czasach to
prawo Chrystusowe spełni się i że
PROTEZY DENTYSTYCZNE
Kasia Dorman, DD
280 The Queensway, Etobicoke
tel. (416) 251-6147
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
SZLACHETNE ZDROWIE
Korzeń mniszka lekarskiego
skuteczniejszy od chemioterapii
Naukowcy odkryli,
że korzeń mniszka
lekarskiego działa lepiej niż chemioterapia.
Podczas gdy chemioterapia zabija wszystkie komórki, mniszek
zabija jedynie te dotknięte rakiem.
Niesłusznie zaniedbywana roślina
bogata we właściwości lecznicze,
i jedyna, najważniejsza rzecz to by
zbierać ją w czystym środowisku,
daleko od dróg. W medycynie ludowej
z kwiatów mniszka robi się syrop,
wiedząc że zawiera wiele substancji
terapeutycznych. Ale mniej wiemy o
korzeniu mniszka, który pomaga
chorym na raka.
Ponadto ma właściwości moczopędne, stymuluje wydzielanie żółci, oczyszcza wątrobę, pomaga w chorobach
alergicznych, jest wspaniałym soju-
D
sznikiem w obniżaniu
cholesterolu. Korzeń
mniszka jest bogaty
w minerały takie jak
żelazo, wapno, kwas
foliowy i magnez, oraz
witaminy C i A.
Portal Natural News
poinformował, że rezultaty badań na Wydziale Chemii i Biochemii Uniwersytetu
Windsor w Kanadzie
dają nową nadzieję
wszystkim cierpiącym
na raka. Doszli do
wniosku, że korzeń
mniszka zabija komórki
rakowe. Kolejną ważną
info jest to, że nie ma
negatywnego wpływu
na inne komórki organizmu.
Badanie wykryło, że
herbata z mniszka
wpływa na komórki
rakowe w taki sposób,
że rozpadają się w ciągu 48 godzin, zaś zdrowe pozostają w całości.
Daktyle s¹ bardzo zdrowe
aktyle często są niedoceniane
lub postrzegane jedynie jako
słodka przekąska, a okazuje
się, że mają wiele zalet, dzięki którym
Twój organizm będzie lepiej funkcjonować. Jeśli je poznasz od tej pory
będziesz chciał je wprowadzić do swojej diety.
Oto niektóre z nich:
1. Poszerzenie tętnic Dzięki nim
Twój układ krążenia będzie lepiej
pracować. Do tego wszystkiego unikniesz miażdżycy. W chorobie naczyniowej zwężają się tętnice, co jest
ogromnym problemem, ponieważ
wiąże się to z ryzykiem wystąpienia
udarów, ataków serca oraz innych
chorób. Już przy spożywaniu trzech
daktyli każdego dnia, jesteś w stanie
uregulować funkcjonowanie układu
krążenia.
2. Poprawa pracy wątroby Badania
wykazały, że daktyle pomagają
w marskości wątroby. Ten bolesny stan
występuje wówczas, gdy wątroba nie
może skutecznie radzić sobie z toksynami i produkuje za dużo kolagenu.
3. Zdrowe serce Daktyle zawierają
dużo potasu i przez to dobrze działają
na serce. Zmniejszają dodatkowo
poziom cholesterolu - czynnik ryzyka
udaru i zawału serca.
4. Sokoli wzrok Daktyle mają dużo
witaminy A, która regeneruje i chroni
oczy oraz luteiny i lecytyny, która
działają zbawiennie na zmęczone
óle nóg i stóp najczęściej są
spowodowane ich przemęczeniem. Wysokie obcasy, mało
komfortowe obuwie, męczące wędrówki i stojący tryb pracy to główne
przyczyny tej dolegliwości.
Oto domowe sposoby na zdrowe
stopy - leczenie bólu nóg i profilaktyka: Podniesienie stóp do góry to najłatwiejsza i skuteczna metoda łagodzenia
zmęczenia nóg. Należy wygodnie
usiąść lub położyć się, ułożyć stopy
pod kątem 45% w stosunku do tułowia
i poruszać palcami, aby poprawić
krążenie krwi.
Moczenie stóp w misce ciepłej słonej wody, następnie płukanie w chłodnej czystej wodzie, osuszanie i smarowanie żelem lub kremem nawilżającym jest sposobem stosowanym na
bolące nogi od wieków.
Zimne okłady doskonale odświeżają
zmęczone nogi - zimno działa przeciwzapalnie i znieczulająco. Owija się
kilka kostek lodu w ściereczkę i na-
ciera nią przez kilka minut stopy do
kostek, następnie osusza się nogi
i przeciera nalewką z wiązu górskiego,
wodą kolońską, alkoholem lub octem.
Terapia ciepło-zimno.
Naprzemienna, gorąca i chłodna
kąpiel stóp cieszy się sporą popularnością w wielu uzdrowiskach. Należy
usiąść na brzegu wanny i przez kilka
minut na przemian, trzymać stopy pod
strumieniem umiarkowanie ciepłej
i zimnej bieżącej wody, zawsze kończąc na chłodnej. Zmiana temperatur
doskonale pobudza ukrwienie stóp.
Przeciwwskazania to cukrzyca i problemy z krążeniem w nogach.
Modyfikacje terapii ciepło-zimno:
- przed polewaniem nóg gorącą
i chłodną wodą, należy przez 5 minut
moczyć stopy w ciepłej wodzie z dodatkiem 6 kropli olejku eukaliptusowego i 6 kropli olejku różanego;
można zastosować także olejek jałowcowy i cytrynowy
- zamiast olejków eterycznych moż-
na także zastosować napar mięty i rumianku; napar z 4 torebek ziół na kubek wrzącej wody dodaje się do 4l.
gorącej wody
Delikatny masaż stóp jest wskazany
szczególnie przed moczeniem lub podczas zabiegu. Należy masować całe
stopy: delikatny ucisk palców, okrężne
ruchy masujące na podeszwach (spód
stopy) i silne przesuwanie kciuka po
łuku stopy.
Suchy masaż podeszwy warto urozmaicić wykorzystując piłkę golfową,
tenisową lub wałek do ciasta - wystarczy usiąść, położyć stopę na małej
piłce lub wałku leżącym na ziemi i tak
ruszać nogą, aby masować całą podeszwę. Inny skuteczny sposób masażu to włożenie do kapci garści suchej
fasoli i spacery po domu. Oczywiście
najwygodniejsze są masażery nóg.
Ćwiczenia mięśni stóp i nóg przez
cały dzień likwidują lekkie bóle i poprawiają ukrwienie. Wskazana jest
następująca aktywność: - trwające cały
Wystarczy, że dziennie zjesz takie 3, żeby w organizmie nastąpiły zmiany.
STRONA 27
Stałe stosowanie korzenia
mniszka może zniszczyć
większość komórek rakowych. Te niespodziewane
wyniki zmusiły naukowców do dalszego badania
tej cudownej rośliny.
72-letni John Di Carlo jest osobiście
przekonany do terapeutycznych właściwości mniszka. Spędził 3 lata
poddając się agresywnej i intensywnej
terapii chemioterapii, po czym lekarze
zwolnili go do domu by spędził
z rodzina ostatnie dni życia. Biorąc
pod uwagę fakt, że lekarze mieli
mniejszy wybór w poszukiwaniu
rozwiązań do walki z jego chorobą,
zasugerowali mu picie herbaty
z korzenia mniszka lekarskiego,
i zaledwie po 4 miesiącach
doświadczył remisji choroby.
oczy. Powodują, że Twoje oczy będą
dłużej w dobrej kondycji.
5. Daktyle w połączeniu z orzechami
są idealną przekąskę między posiłkami. Zawarty w nich cukier daje zastrzyk energii, który wydłuży się jeszcze bardziej przez zawarty w orzechach tłuszcz. Jednocześnie takie
połączenie stymuluje pracę mózgu.
Zalecane szczególne podczas sesji
i dla sportowców.
6. Daktyle pomagają w zaparciach,
niestrawności i innych tego tyu objawach. Wiele osób spożywa je, aby
ustrzec się przed rakiem. W daktylach
zawarte są aminokwasy, które pomagają zoptymalizować trawienie i lepiej
wchłaniają składniki odżywcze.
7. Trudno uwierzyć, ale to prawda:
magnez zawarty w daktylach łagodzi
bóle i obrzęki. Do tego ma działanie
przeciwbakteryjne i zmniejsza infekcję w organizmie.
Ból i puchnięcie nóg. Sposoby łagodzenia dolegliwości.
B
dzień uczucie napię-cia i ucisku stóp należy wykonać każdą stopą osobno,
kilka silnych ruchów, a na koniec
poruszać palcami w górę i dół, - wymóg długotrwałego stania - wskazane
jest wykonywanie kilku kroków
w miejscu, zmienianie pozycji i co
jakiś czas opieranie jednej stopy na
podwyższeniu lub stopniu, najlepiej
stać na miękkim podłożu np. dywaniku lub gumowej macie, - zesztywnienie stóp - należy zdjąć buty,
usiąść na krześle, wyciągnąć nogi do
przodu, wykonać okrężne ruchy stopami poczynając od kostek - 10 x w
jednym i 10 x w przeciwnym kierunku, opuścić palce nóg jak najniżej
w dół a później unieść jak najwyżej
w górę, całe ćwiczenie trzeba powtórzyć 10 x, na koniec należy złapać
palce stóp dłońmi i delikatnie odginać
je w górę i w dół, - ćwiczenie wzmacniające mięśnie nóg polega na podnoszeniu z ziemi palcami stóp
rozsypanych ołówków lub kredek.
OSTATNIA STRONA
Polski samochód z Mielca
STRONA 28
N
ie zużywa ani kropli paliwa,
a koszt pokonania 100 km to
zaledwie 4 złote. Na jednym
ładowaniu przejedzie nawet 150 km, co
wystarczy do codziennych dojazdów do
pracy i na zakupy, albo wypadu na działkę
pod miastem. A co najważniejsze, ELV001
to w pełni polskie auto - zaprojektowane
i zbudowane przez Polaków. Samochód
powstał dzięki wsparciu finansowemu
Unii Europejskiej. Nowoczesne nadwozie
zaprojektował Michał Kracik, doktorant
ASP w Krakowie.
- Za budowę odpowiadały krajowe
firmy, jak Car Technology Production,
KOMEL czy mielecki Leopard. Budowa pojazdu zajęła około 20 miesięcy,
a 90 proc. podzespołów zaprojektowano i zbudowano na miejscu - mówi Jerzy Czerkies, koordynator projektu z Agencji Rozwoju Regionalnego
MARR w Mielcu. - Spoza kraju pochodzi 10 proc. części - głównie są to
opony, felgi, klocki hamulcowe czy
akumulatory - wyjaśnia J. Czerkies.
ELV001 to na razie prototyp, ale jeśli
tylko znajdzie się inwestor, jest szansa,
żeby auto trafiło do produkcji seryjnej.
Jak przyznają twórcy, nie to było
jednak ich celem. Założeniem projektu
było m.in. wsparcie krajowych firm
Mama tłumaczy pięcioletniemu
synkowi, jak na świat przychodzą
dzieci:
- Najperw wychodzi główka, potem
ramiona, ciałko, a na koñcu nóżki.
Chłopiec wyczekuje dalszych wyjaśnień i w końcu pyta:
- A kto to wszystko składa?
Przychodzi żaba do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, coś mi dokucza
w stawie.
- Podejrzewam raka.
Jadą dwie blondynki na rowerach.
Nagle jedna z nich zsiada z roweru
i zaczyna spuszczać powietrze w obu
kołach.
Druga zdziwiona pyta:
- A po co ty to robisz?
z branży motoryzacyjnej, co przyniosło efekty w postaci współpracy z największymi
producentami
aut
w Europie. Wśród niewątpliwych zalet ELV
001, obok atrakcyjnego trzydrzwiowego
nadwozia, wymienić
można miejsce dla
czterech pasażerów
i niemały, 310-litrowy
bagażnik oraz 550-kilogramową
ładowność. Ale mocną stroną jest
również napęd. Z jednej strony pozwalający
na duże oszczędności
(koszt przejechania
100 km to około 4
złote), z drugiej zaś
zapewniający imponujące osiągi. Moc 41
KM pozwala na przyspieszenie od 0 do 100
km/h w niespełna... 6
sekund! Maksymalna
prędkość 110 km/h
pozwoli natomiast bez
kompleksów wjechać na autostradę.
Jedno ładowanie baterii, które trwa od
Czas na uœmiech!
- Bo mam siodełko za wysoko...
Na co ta druga zaczyna majstrować
przy swoim rowerze i zamieniać
miejscami siodełko z kierownicaą.
- A ty co robisz?
- Zawracam. Nie będę jechała z taką
idiotką!
- Mamusiu, a jeżeli przetnę dżdżownicę, to te połówki będą sią przyjaźniły?
- No z tobą to na pewno nie!
Dwóch chłpców rozmawia w przedszkolu:
- Mój tata pływa w marynarce -
chwali się pierwszy.
- A mój w kąpielówkach!
Rozmawiaja dwie przyjaciółki:
- Co sądzisz o Stefanie?
- To idiota!
- Bo wyobraź sobie, że wczoraj poprosił mnie, żebym z nim chodziła! No
to sama widzisz!
Jak się nazywa dziecko mrówki?
ANTek.
Marek K. zdobył biegun północny
i południowy. Przeszedł pieszo Europę i przepłynął kajakiem Wisłę. Teraz
zamierza w rok przejechać rowerem
Australię.
GŁOS POLSKI nr 16
20-26.04.2016
6 do 8 godzin, pozwoli na pokonanie
do 150 km, w zależności od stylu jazdy. To wyniki na poziomie konkurencyjnych modeli uznanych światowych
producentów. W ramach dofinansowania unijnego, które wyniosło niespełna
20 mln zł, powstało również 200
terminali ładowania aut elektrycznych
- m.in. w Krakowie, Warszawie, Mielcu, Katowicach czy w Trójmieście.
Samo zbudowanie ELV001 kosztowało natomiast ok. 8 mln zł.
Dane techniczne: napęd elektryczny, dwusilnikowy, na przednie koła.
Moc 1 silnika 15 kW przy 3400 obr./
min. Moc maksymalna: 25 kW. Tryby
jazdy: ekonomiczny, miejski, sportowy. Sterowanie: elektroniczna zmiana
biegów. Maksymalna prędkość: 110
km/h. Maksymalny zasięg: 150 km.
Koszt ładowania: ok. 4 zł/100 km. Typ
baterii: Li-polimer. Pojemność baterii:
159 Ah. Czas ładowania: 6-8 h. Koła:
195/55 R16. Nadwozie: 4-osobowe
pasażerskie lub 2-osobowe towarowe.
Wymiary (dł.x szer.x wys.): 3890x
1770x1550 mm. Pojemność bagażnika: 310 l. Ładowność 550 kg. Masa:
1300 kg (z bateriami).
Marek kategorycznie odrzuca sugestie, że te wyprawy w świat
związane są z tym, że w domu - razem
z nim i żoną - mieszka jego teściowa...
Pewien wierszokleta zorganizował
w szpitalu wieczorek poezji. Sala
pękała w szwach od pacjentów
i personelu. Artysta tak się rozochocił,
że jego występ potrwał dobre trzy
godziny. Gdy skończył, wszyscy zebrani spali kamiennym snem. Nagle
do poety podbiega anestezjolog, ściska jego prawicę i mówi:
- Szacuneczek mistrzu!
- Dzieñ dobry. Czy to Pañstwo
organizują konkurs jasnowidzów?
- Tak, ale zapisy zaczynamy dopiero
w przyszłym tygodniu.
- Nie chcę zostać źle zrozumiany, ale
przyszedłem odebrać pierwszą nagrodę.

Podobne dokumenty