spo tlight on human righ ts - Die Kreisau
Transkrypt
spo tlight on human righ ts - Die Kreisau
n ur g Jo Youn sa nd Pol and HTS RIG SPOT LIG N HUMA O N HT ali sts ru a l on T e our in Germany, B чы і Беларусi ані рм Ге а rn Jou ge Jun ali sts ru a l o e na n To ur in Germany, B Szl ce s l aku п Po i w ў i s а N ali iemczech, Białor u ст і ste л na рна у П ж адарожжа юных uf Tou land r in o P d German y, Belar us an і, П ольш sa nd Pol and HU SPOT LIG TS GH SPOTLIG HT ON N HUMA O N HT RI HTS AN RIG “The project was implemented within the EUROPEANS FOR PEACE programme with support from the Foundation “Remembrance, Responsibility and Future” n ur g Jo Youn e arz nik zien Młodzi D Förderung / Wsparcie / Падтрымка HT ON HUMAN RI G I L GH T TS SPO TS H RIG SPOTLIGHT O N NH A UM M Inhaltsverzeichnis Spis treści Змест Meinungsfreiheit und warum wir sie brauchen 8 Свабода слова, і чаму яна нам патрэбна 17 Wolność słowa i dlaczego jej potrzebujemy 25 Menschen zu verkaufen in Deutschland 34 Людзі на продаж у Германіі 36 Ludzie na sprzedaż w Niemczech 38 Die Polizei: Gesetzeshüter oder Gesetzesbrecher? 40 Паліцыя: праваахоўнікі ці правапарушальнікі? 42 Policja - stróż prawa czy jego przeciwieństwo? 44 Leere Todeszellen in Belarus? 46 Пустыя камеры смяротнікаў на Беларусі? 48 Puste cele śmierci na Białorusi? 50 Donald Tusk: Die schärfste mögliche Bestrafung für Verbrecher, die Kinder vergewaltigen 52 “Я хачу ўвесці самае суворае пакаранне супраць злачынцаў, якія гвалтуюць дзяцей”, Дональд Туск 54 Donald Tusk: Możliwie najostrzejsza kara dla przestępców dopuszczających się gwałtów na dzieciach 56 Kein Mensch ist Illegal 58 Ніводны чалавек не ёсць нелегальным 60 Żaden człowiek nie jest nielegalny 62 Diskriminierung: Bewusste Entscheidung oder unbewusstes Verbrechen? 64 Дыскрымінацыя: свядомы выбар ці несвядомае злачынства? 68 Dyskryminacja: świadomy wybór czy nieświadome przestępstwo? 72 Bio O-Saft oder Fanta? 75 Натуральны сок ці Фанта 78 Naturalny sok pomarańczowy czy Fanta? 81 Journalisten schränken sich selber ein 84 Журналісты самі сябе абмяжоўваюць 86 Dziennikarze sami się ograniczają 88 Die Freiheit der Medien – ein Prüfstein für die Demokratie. 90 СВАБОДА СМІ – ПРАВЕРКА ДЛЯ ДЭМАКРАТЫІ 94 Wolność mediów – sprawdzian dla demokracji 98 . 4 Vorwort Durchsuchungen, Verhaftungen, Konfiskationen – das beeindruckt keinen mehr 102 Ператрусы, арышты, канфіскацыя – гэта ўжо ня ўражвае 106 Przeszukania, aresztowania, konfiskaty – to nie robi już wrażenia 111 Kinder, die alleine laufen 115 “Дзеці, якія гуляюць самі па сабе” 122 Dzieci, które biegają... same 129 Liebe Leserinnen und Leser, die 18 jungen Teilnehmenden von „Spotlight on Human Rights – Junge Journalisten on Tour in Deutschland, Belarus und Polen“ gingen gemeinsam auf die Reise, um die Menschenrechtslage in den drei Ländern unter die Lupe zu nehmen. Ihr Ziel war es, das weite Thema Menschenrechte aus ganz verschiedenen Blickwinkeln zu betrachten. In Workshops lernten sie für ihre investigative Arbeit journalistische Grundlagen kennen und nahmen an einem Menschenrechtstraining teil. Aus den Interviews und Materialien, die sie während ihrer Reisen nach Dresden, Minsk und Wrocław (Breslau) zusammengetragen haben, sind Texte zu ganz unterschiedlichen Themen entstanden. Eine Auswahl dieser Texte lesen Sie in dieser Broschüre. Im Oktober 2010 begann der Projektzyklus in Krzyżowa/ Kreisau, und dort endete er auch im März 2011. Die Jugendbegegnungsstätte Kreisau war in doppelter Hinsicht ein idealer Ort für die Begegnungen: Zum einen ist Kreisau ein Ort deutsch-polnischer Geschichte und Gegenwart. Hier wird deutsch-polnische und europäische Verständigung im Rahmen von Begegnungen aktiv gelebt. Zum anderen knüpfen wir mit unserer Menschenrechtsbildung an die Ideen des Kreisauer Kreises an. In den Grundsatzerklärungen der Widerstandsgruppe um Helmuth James von Moltke, dem früheren Besitzer des Gutes Kreisau, sind die Menschen- und Grundrechte von zentraler Bedeutung. Wir freuen uns, Ihnen mit dieser Broschüre einen Eindruck von unseren Projekten im Bereich Menschenrechtsbildung zu geben. Doch all dies wäre nicht möglich gewesen, wenn sich nicht die Jugendlichen und ihre Betreuerinnen auf den Weg gemacht hätten, um gemeinsam über Menschenrechtsthemen zu berichten. Ihnen möchten wir herzlich danken, dass sie ihr Engagement und ihre Ideen in das Projekt eingebracht haben. Eine interessante Lektüre und ein baldiges Treffen in Kreisau wünscht Klaus Prestele Geschäftsführer Kreisau-Initiative e.V. 5 Уводзіны Паважаныя чытачы! 18 маладых удзельнікаў « Spotlight on Human Rights – Падарожжа маладых журналістаў па Германіі, Беларусі і Польшчы” праехалі разам па трох краінах, каб дасканала разглядзець у іх становішча праваоў чалавека. Мэтай ўдзельнікаў было разглядзець такую вялікую тэму як правы чалавека з розных бакоў. Яны вывучалі ў майстэрнях для іхняй інтэнсіўнай працы асновы журналістыкі і прынялі ўдзел у трэнінге па правах чалавека. З інтэрв’ю і матэрыялаў, якія яны сабралі падчас іх падарожжаў у Дрэздэне, Мінску і Ўроцлаве, з’явіліся тэксты на самыя розныя тэмы. Выбарку гэтых тэкстаў Вы можаце прачытаць у гэтай брашуры. У кастрычніку 2010 года пачаўся цыкл праектаў у Krzyżowa / Kreisau, дзе ён таксама скончыўся ў сакавіку 2011 года. Цэнтр сустрэч моладзі Крайзаў па дзвюх прычынах быў ідэальным месцам для сустрэчы: з аднаго боку, Крайзаў адыгрывае вельмі важную ролю у нямецка-польскай гісторыі і сучаснасці. Тут праз сустрэчы актыўна будуецца нямецка-польскае і еўрапейскае паразуменне. Па-другое, мы звязваем нашу адукацыйную працу ў галіне правоў чалавека здзейнасцю суполкі Крайзаў. У праграмных заявах групы супраціву пад кіраўніцтвам Гельмута Джэймса фон Мольтке, былога ўладальніка маёнтку Крайзаў, права чалавека і асноўныя правы маюць вырашальнае значэнне. Мы рады прадставіць Вам праз гэтую брашуру нашу працу ў галіне навучання правам чалавека. Але ўсё гэта было б немагчыма, калі б маладыя людзі і іх кіраўнікі не адправіліся ў падарожжа, каб разам распавясці пра правы чалавека. Мы хочам падзякаваць ім за тое, што яны прыўнеслі ў праект іх актыўны ўдзел і ідэі. Wstęp Drogie Czytelniczki! Drodzy Czytelnicy! Osiemnaście młodych osób uczestniczących w projekcie„Spotlight on Human Rights – Młodzi Dziennikarze na Szlaku w Niemczech, Białorusi i Polsce” udało się we wspólną podróż, by wziąć pod lupę sytuację praw człowieka w tych trzech krajach. Ich celem było spojrzenie na ten obszerny temat z różnorodnych perspektyw. Podczas warsztatów uczestniczki i uczestnicy pozawali tajniki dziennikarstwa śledczego i brali udział w zajęciach na temat praw człowieka. Z wywiadów i materiałów, które zebrali podczas swoich podróży do Drezna, Mińska oraz Wrocławia, powstały artykuły dotyczące rozmaitych tematów. Ich wybór znajdą Państwo w niniejszej broszurze. Projekt rozpoczął się w październiku 2010 roku w Międzynarodowym Domu Spotkań w Krzyżowej i zakończył tam w marcu 2011 roku. Było to idealne miejsce na takie spotkanie pod dwoma względami. Po pierwsze, Krzyżowa ma niezwykłe znaczenie nie tylko dla polsko-niemieckiej przeszłości, ale i teraźniejszości. To tutaj dzięki spotkaniom młodzieżowym polsko-niemieckie i europejskie porozumienie jest aktywnie przeżywane. Po drugie, poprzez edukację praw człowieka nawiązujemy do działalności Kręgu z Krzyżowej, grupy ruchu oporu skupionej wokół Helmutha Jamesa von Moltke, byłego właściciela majątku w Krzyżowej – dawnym Kreisau. W swoich najważniejszych deklaracjach grupa ta nadawała prawom człowieka i obywatela zasadnicze znaczenie. Cieszymy się, mogąc dzięki tej broszurze dać Państwu wgląd w nasze projekty z zakresu edukacji praw człowieka. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby młodzież oraz osoby, które się nią opiekowały, nie wyruszyły w drogę, by wspólnie informować o prawach człowieka. Do nich kierujemy nasze serdeczne podziękowania za zaangażowanie oraz za pomysły, które wniosły do tego projektu. Цікавага чытання і хуткай сустрэчы ў Крайзаў жадае Miłej lektury i rychłego spotkania w Krzyżowej życzy Клаўс Прэштеле Дырэктар Kreisau-Initiative e.V. 6 Klaus Prestele Dyrektor Zarządzający Kreisau-Initiative e.V. 7 Meinungsfreiheit in den polnischen Medien Durch den Beitritt zur Europäischen Union erhielt Polen eine Reihe von Privilegien und Perspektiven für das Land und seine Bewohner. Dokumente wie die Allgemeine Erklärung der Menschenrechte gewannen an Bedeutung. Eins der wichtigsten Rechte ist die Möglichkeit, unsere Meinung über Politik und Gesellschaft auszudrücken und Zugang zu Informationen zu haben. Die Meinungsfreiheit wird durch die polnische Verfassung garantiert. Aber leider gibt es immer noch Probleme. Meinungsfreiheit und warum wir sie brauchen In Belarus gibt es keine Meinungsfreiheit, aber die Menschen verlangen nach dem Recht, das sie garantiert. In Polen gibt es das Recht bereits und es wird fortlaufend weiterentwickelt. Auch in Deutschland wird es stets nachgebessert. Authorin: Darya Yurkova (Un)abhäniger Journalismus auf Mikro- und Makroskala Andrzej Jóźwik, Journalist der Breslauer Filiale des öffentlich-rechtlichen Fernsehens TVP Wrocław, erzählt von seinen Reflexionen zum Thema Redefreiheit in Polen. Im Gespräch mit den Journalistinnen von Young Journalists on Tour erklärt er, warum es für einen Journalisten schwieriger ist, unabhängig zu bleiben, wenn er für eine Lokalzeitung arbeitet, als bei einer Tätigkeit für ein überregionales Blatt. Was denken Sie über das Thema Redefreiheit in den polnischen Medien? Meinungsfreiheit ist einer der wichtigsten Aspekte einer zivilisierten demokratischen Gesellschaft. Leider gibt es Länder, in denen ein Mensch nicht sagen kann, was er oder sie denkt. Unter solchen Bedingungen ist es für Journalisten schwierig zu arbeiten, zuverlässige Informationen zu finden und diese zu publizieren. Alle Informationen könnten vorher eine staatlichen Zensur durchlaufen haben. Dies ist leider die Situation in den Belarussischen Massenmedien. Aber wie sieht es in anderen Ländern aus? Ist dort alles in Ordnung? Manchmal ist das Ergebnis von freier Meinungsäußerung nicht unbedingt gut, wenn Konflikte entstehen, weil es unterschiedliche Meinungen gibt. Aber das ist die „echte“ Freiheit. Menschen müssen über alle Vorgänge in ihrem Land informiert werden, um an Prozessen teilhaben zu können. 8 Ich habe die Situation der Meinungsfreiheit in drei Ländern verglichen: In Belarus, Polen und Deutschland. Natürlich ist es überall komplett unterschiedlich, deshalb war es für mich interessant zu erfahren, wie Deutsche und Polen dieses Recht ausgestaltet haben. Belarus befindet sich noch am Anfang des Weges. Erst jetzt wachen die Menschen auf und beginnen zu verstehen, dass sich etwas ändern muss. Wir können glücklich sein, dass unser Nachbarland Polen ein gutes Beispiel ist. Ein Land, das das Recht auf Meinungsfreiheit erlangt und ausgestaltet hat und nun auch Belarus hilft. Gegenwärtig kommen viele Sendungen der belarussischen Medien aus Polen so wie der Fernsehkanal „BelSat”, Radio „Racja” und andere. Es gibt damit keine größeren Probleme. Mit Sicherheit kommen einzelne Situationen vor, in denen man sagen kann, dass wir ein Problem damit haben, die Redefreiheit zu nutzen. Diese Sache betrifft aber nicht die allgemein verfügbaren Periodika, Zeitungen oder überregionalen Radiosender. Sie betrifft die Lokalzeitungen, die auf der Ebene der Gemeinden und Kreise herausgegeben werden und deren Existenz in großem Ausmaß von der Reklame abhängt, die meist von den lokalen Behörden in Auftrag gegeben wird. Hypothetisch sieht das folgendermaßen aus: eine Lokalzeitung muss sich finanzieren, der einzige Auftraggeber für Reklame ist aber die Gemeindeverwaltung, der natürlich daran gelegen ist, dass positiv über die lokalen Amtsträger berichtet wird. In solchen Situationen kann man sich den Druck vorstellen, der auf den Journalisten lastet, die vor dem Dilemma stehen: „Wenn ich über diese empörende Angelegenheit schreibe, dann verliert mein Verleger vielleicht seine Haupteinnahmequelle – die Mittel aus der Reklame, wodurch meiner Zeitung die Schließung droht“. Ist es eine Verletzung der Redefreiheit in den Medien, wenn Journalisten, die für Zeitungen mit eng definierten politischen Sympathien tätig sind, konkrete politische Ansichten aufgedrängt werden? Wenn die Linie der jeweiligen Zeitung einem Journalisten nicht gefällt, kann er den Arbeitsplatz wechseln. Doch ist es schwierig, eine neue Stelle als Journalist in einem kleinen Ort zu finden, wo nur eine, manchmal zwei Zeitungen herausgegeben werden. Ein Journalist, der sich der Linie der Redaktion nicht unterordnen will, hat mehrere Möglichkeiten: im Internet publizieren, eine eigene Zeitung gründen, versuchen, auf andere Art zu arbeiten. Es fällt mir schwer, mir in den überregionalen Zeitungen eine solche Praxis vorzustellen, in der wir es mit der Knebelung konkreter Journalisten zu tun hätten, denen gesagt wird, dass sie so und nicht anders zu schreiben haben, und wenn sie etwas schreiben, dass den Chefredakteuren nicht gefällt, wird ihr Text nicht publiziert. Auf der landesweiten Ebene gibt es keine Probleme mit der Redefreiheit. Wie kann man die Situation auf lokaler Ebene ändern? Die Hoffnung stützt sich hier auf Institutionen wie Nichtregierungsorganisationen, die sich mit dem Monitoring von Medien und der Beachtung der Menschenrechte befassen. Das ist eine Frage von Fortbildungen und Schulungen, die auch für die lokalen Amtsträger und Institutionen organisiert werden sollten, damit die Beamten sich ein gewisses Maß an Wissen erwerben und Erfahrung im Kontakt zu den Medien machen, denn bei all dem ist der Bürger der Wichtigste. Der Lokalpolitiker und der Journalist begegnen sich in einem Verhältnis, in 9 dem der Bürger der größte Nutznießer ist. Sowohl der Journalist als auch der Lokalpolitiker dienen dem Bürger. Der regionale Amtsträger realisiert keine erfundenen, eigenen Interessen, der Journalist ist deshalb kein Feind für ihn, er kümmert sich um das öffentliche Interesse, darum, dass die Leute gut informiert sind, dass sie nicht manipuliert werden. Die Tätigkeiten der Helsinki-Stiftung für Menschenrechte zum Beispiel, welche kontroverse Fälle von Verletzung der journalistischen Ethik zum Thema machen, die die lokalen Behörden in schlechtem Licht erscheinen lassen, geben Hoffnung. Es gibt bereits entsprechende Instrumente und Organisationen, die die Redefreiheit in den Medien schützen. machen, bestimmte Themen anzusprechen. Ein verbotenes Thema ist dennoch ein Begriff, der von der subjektiven Empfindung des jeweiligen Journalisten abhängt. Viele Journalisten fürchten sich, über bestimmte Themen zu schreiben, weil sie Hemmungen davor haben und nicht wissen, wie sie sich dem Thema nähern sollen. Geht es um das Schreiben über Autoritäten, über Vertreter der Regierung? Die Leute sagen, dass sie sich nicht für Politik interessieren, dass die Politiker ihnen auf die Nerven gehen, doch auf der anderen Seite wissen wir gut, dass in vielen Haushalten eben gerade über Politik gesprochen wird. Die Leute schauen Nachrichten, möchten wissen, was in der Politik geschieht. Sie streiten sich, diskutieren, also befassen sich die Zeitungen zwangsläufig auch mit Politik. Ich sehe kein Problem darin, dass die Journalisten über Politik schreiben, das Problem ist eher, wie sie schreiben. Nein… Es geht um Themen, die mit Sittlichkeit verbunden sind, Tabuthemen waren über viele Jahre die Rechte der sexuellen Minderheiten, die Frauenrechte, Drogen. Es wurde zum Beispiel nicht darüber gesprochen, dass nicht nur Teenager Kontakt zu Drogen haben, sondern zum Beispiel Leute, die Stars genannt werden oder hohe Positionen einnehmen oder auch Personen, die Funktionen des öffentlichen Vertrauens ausüben. Es ist nicht so, dass jemanden den Journalisten verbieten würde, über das Thema zu schreiben. Viele von ihnen entscheiden für sich, dass sie nicht darüber schreiben, weil es ein heikles Thema ist, das einen gewissen Aufruhr auslösen kann. Aber ich denke nicht, dass das nach dem Prinzip funktioniert, dass der Vorgesetzte verbietet, über etwas zu schreiben. Und haben Sie nichts dagegen, dass sich Zeitungen eng mit einer politischen Richtung verbinden? Was können Sie zum Thema Veränderungen bezüglich der Redefreiheit in den polnischen Medien nach 1989 sagen? Beim Gang zum Kiosk greifen die Leser nach bestimmten Titeln. Ein Leser der Tageszeitung „Nasz Dziennik“ greift nicht nach der „Gazeta Wyborcza“.1 Vielleicht aus Neugier, um zu sehen, wie der andere Standpunkt aussieht. Es gibt einen Bedarf nach politisch orientierten Zeitungen auf dem Markt. Wir haben gesetzlich garantierte bürgerliche Freiheiten. Wir haben rechtliche Rahmen, die den Journalisten und den Rezipienten erlauben, sich auf bestimmte Prinzipien zu berufen. Wir können die Presserechte einfordern, aber auf der anderen Seite haben wir ein Problem mit der Mentalität. Wir lernen noch immer. Obwohl seit 1989 viele Jahre verflossen sind, haben wir im Vergleich zu den Bürgern entwickelter Demokratien wie zum Beispiel Deutschland, den westlichen Ländern, bestimmte Gewohnheiten und nutzen die Möglichkeiten, die uns die Freiheit gegeben hat, nicht voll aus. Die Was halten Sie von der Politisierung der Zeitungen? Gibt es in den polnischen Medien verbotene Themen? Auf der lokalen Ebene können Verflechtungen bestehen, die es den Journalisten schwerer Journalisten bewegen sich manchmal im Dunkeln… Im Dunkeln? Es gibt Bereiche, die für uns völlig neu sind, wie zum Beispiel die schon erwähnten Gleichheitsfragen. Das ist neu, es beginnt mit dem Schreiben über Kundgebungen. Man schreibt über die Kundgebung in Warschau, sie wird von den Medien in der Gestalt eines Skandals beschrieben, bunt angezogene Leute, Clowns, Schwule, die mit ihrem Verhalten beeindrucken, niemand lenkt die Aufmerksamkeit darauf, was darunter liegt, ob sich dahinter nicht ein gesellschaftliches Problem verbirgt, das damit zu tun hat, dass jemand der Möglichkeit beraubt war, seine Ansichten auszudrücken. Wenn ich über das journalistische Problem spreche, denke ich daran, dass Journalisten ständig lernen, auf sumpfigem Boden schreiten und manchmal Fehler begehen. Was hat sich in den polnischen Medien nach dem EU-Beitritt geändert? Plötzlich wurde klar, dass wir über etwas schreiben müssen, worüber zuvor niemand geschrieben hat, dass wir Probleme wahrnehmen müssen, die in der polnischen Mentalität nicht existieren. Die EU hat uns neue Normen übergeworfen, wir müssen anders auf die Ökologie schauen, auf die Menschenrechte, die Rechte von Behinderten, das Aussehen von Städten, die öffentlichen Verkehrsmittel, das Verhältnis zu den Rechten der Kinder, es gibt eine Menge neuer Fragen. chtigt. Bitte schicken Sie einen Brief, der Chef ist nicht da, ich werde ihnen nicht antworten, ich erteile keine Informationen am Telefon“. Die Leute haben Angst, zu reden, es scheint ihnen, dass der Journalist das Thema vertieft und die Sensation sucht, den Skandal. Die Beamten sehen die Journalisten fortwährend als Eindringlinge, doch ich wiederhole – nur auf dem niedrigsten Level, dem der Gemeinden, in kleinen Ortschaften. Wie sieht die Frage der Redefreiheit im Fernsehen aus? Es gibt keine Situationen, die wir mit den Ereignissen vergleichen könnten, die in Belarus stattfinden oder in Ungarn, wo ein neues Mediengesetzt eingeführt wurde, nach dem man bestraft werden kann, wenn man nicht wohlwollend über die Regierung spricht. Die Europäische Union, die in der Frage der Medienfreiheit ein Bezugspunkt ist, hat keine deutlichen Signale ausgesendet, die besagen, dass hier etwas Schlechtes passiert, sie hat überhaupt keine Interventionen gefordert… Es gibt aber doch viele Stimmen, die sagen, dass die Behörden in erheblicher Weise darauf einwirken, wie die öffentlichen Medien funktionieren. Gibt es Situationen, in denen man nicht an Informationen kommen kann, weil sie unbequem sind? Dieses Phänomen kommt im Kontakt zwischen Beamten und Journalisten zum Vorschein, wenn der Beamte von bürokratischen Gewohnheiten Gebrauch macht und dem Journalisten sagt: „Ich kann eine solche Information nicht erteilen, ich bin dazu nicht bere- 1 Während „Nasz Dziennik“ ein katholisch-nationales Blatt ist, handelt es sich bei der „Gazeta Wyborcza“ – der auflagenstärksten polnischen Zeitung – um ein am ehesten links-liberal orientiertes Tagblatt – Anmerkung der Übersetzerin. 10 11 „Viele Stimmen“ – das sind Mutmaßungen. Ich würde das auf konkrete Beispiele zurückführen wollen und nicht verallgemeinern. Wenn jemand sagt, dass das Fernsehen gelenkt wird, würde ich in diesem Falle hören wollen, wer es lenkt, was passiert, was die tun, die gelenkt werden. Gibt es jemanden, der protestiert, eine Petition schreibt, die Arbeit kündigt, gegen seine Arbeitgeber vor Gericht zieht? Es gibt keine solchen Situationen in Polen. Was in Polen das Problem ist, sind Fragen der Ethik und der Mentalität. Doch wenn es um die Berufsethik selbst geht, lernt jeder Journalist im Laufe seines Studiums und während der Arbeit bestimmte Prinzipien. Er muss objektiv sein, neutral, unabhängig. Das wird eingehalten. Damit gibt es in Polen kein Problem. Möglicherweise sind einige Opfer bestimmter unmoralischer Situationen, doch lösen sie keinen Alarm aus, und wenn wir von Systemlösungen sprechen, gibt es damit kein Problem. Präzise gesagt, haben die Journalisten in Polen, wie die Praxis zeigt, kein Problem mit dem Denken über den Journalismus als eine öffentliche Mission die Neutralität, Sorgfalt, Unabhängigkeit und die Sorge um Objektivität erfordert. Das gehört zum Kanon. Ein Journalist muss unabhängig sein von den Politikern, verschiedenen Lobbys und Institutionen. Lasst die Belarussen sprechen Belarus ist ein unabhängiges Land im Herzen Europas. Es hat fast zehn Millionen Einwohner mit einer eigenen Sprache, Geschichte und Kultur. Leider gibt es trotz eines relativ hohen Lebensstandards und gesellschaftlicher Stabilität viele Probleme mit Menschenrechtsverletzungen. Eine dieser 12 Verletzungen ist die Einschränkung der Meinungsfreiheit. In einer Studie der internationalen Organisation Reporter ohne Grenzen (2007) über die Existenz von Meinungsfreiheit in verschiedenen Ländern rangiert Belarus auf Platz 151 von 169. Unser Land reiht sich damit neben Sri Lanka, Iran oder Turkmenistan ein, wo nur wenige Menschen ihre Meinung äußern können, ohne dafür bestraft zu warden. In Belarus riskieren Menschen, die unbeliebte Standpunkte äußern oder die Regierung und den Präsidenten kritisieren, ihren Arbeitsplatz zu verlieren, von der Universität exmatrikuliert zu werden oder sogar in Gefängnis gehen zu müssen. Deswegen schweigen die meisten Menschen. Aber es gibt auch solche die dies ablehnen. Jugendliche, die sehen, wie Freunde und andere Gleichaltrige in anderen Ländern leben, wo ihre Rechte respektiert werden. Sie möchten auch sprechen und gehört werden. Diese Situation ist für Journalisten besonders schwierig. Sie müssen in einer Gesellschaft arbeiten, in der Menschen es vorziehen, in ihrer Küche zu sprechen und nicht in der Öffentlichkeit. Yanina Melnikava von der Belarussischen Journalistenvereinigung weiß, wie schwierig es ist, in einem Umfeld zu arbeiten, in der es eine Einschränkung der Meinungsfreiheit gibt. Yanina, was verstehst Du unter dem Begriff Meinungsfreiheit? Und fallen Dir Situationen ein, in denen Meinungsfreiheit für eine Gesellschaft schlecht oder sogar gefährlich sein kann? Das ist eine philosophische Frage. Ich kann mir keine Umstände vorstellen, in denen Meinungsfreiheit schlecht für die Menschen oder die Gesellschaft sein kann. Ich glaube, es ist etwas ganz natürliches, in unserem Land, in unserer Familie, in unserer Stadt, auf der Straße Meinungsfreiheit zu haben. Es ist wie atmen. Für Journalisten ist es ganz natürlich, die Möglichkeit zu haben, ihre Meinung zu äußern, einen anderen Standpunkt zu vertreten, etwas zu diskutieren. Bis zu dem Moment, in dem jeder Mensch die Möglichkeit hat zu sprechen, ist es keine “echte” Gesellschaft. Wir haben Sprachen, wir haben unterschiedliche Gedanken in unseren Köpfen und wir müssen nicht nur darüber diskutieren, was wir essen, sondern auch, wie wir in unserem Land, in unserer Familie, mit anderen Menschen leben möchten. Das ist ganz normal für einen Menschen. Warum brauchen wir Meinungsfreiheit? Was kann sie unserem Land bringen? Mir gefält der Satz (von Voltaire, A.d.Ü.) “Ich mag verdammen, was du sagst, aber ich werde mein Leben dafür einsetzen, dass du es sagen darfst.” Die Menschen sagen eine Menge Dinge, die nicht gut sind und niemand darf sagen, dass Hass gut ist, um dumme Taten zu ermöglichen, natürlich ist er es nicht. Der Ausgangspunkt ist, dass eine Person sprechen darf. Der/die andere kann dann zustimmen oder mit dieser Meinung ein Problem haben. Entscheidend ist, dass es die Möglichkeit dazu gibt. Was kann Meinungsfreiheit unserem Land bringen? Ich glaube, die einzige Möglichkeit, jemanden am Sprechen zu hindern ist, die Zunge abzuschneiden. Aber wir leben nicht im Mittelalter. Wir leben in einer anderen Gesellschaft, die auf demokratischen Werten erbaut sein sollte. Diese Werte sind wie biblische Gebote. Sie werden im Allgemeinen akzeptiert. Nur wenige Länder haben die Allgemeine Erklärung der Menschenrechte abgelehnt. Ich glaube nicht, dass Belarus das getan hat. Und wenn das Land diese Rechte auf gesellschaftlicher Ebene garantiert, müssen sie auch auf Regierungsebene eingehalten werden. Für mich ist es sehr schwierig zu erklären, warum unser Land diese Rechte einerseits unterstützt so als wären wir ein demokratisches Land, aber andererseits leider Journalisten und andere aktive Menschen nicht ihre Meinung sagen dürfen. Gibt es in Deinen Augen also Meinungsfreiheit in Belarus? Ich müsste mich schämen, wenn ich jetzt sagen würde, dass es keine Freiheit gibt, weil viele meiner Kollegen für nichtstaatliche Medien arbeiten und ihre Arbeit trotz aller Schwierigkeiten erledigen. Und Du weißt, dass einige von ihnen jetzt im Gefängnis sitzen. Sie nutzen alle Möglichkeiten, die wir haben. Es gibt nicht viele von ihnen und die Bedingungen sind sehr hart. Aber sie nutzen jede Gelegenheit, um die Wahrheit zu sagen, um diese Wahrheit zu erhalten. Sie sehen Meinungsfreiheit als Schatz an und kämpfen für diesen Schatz, um allen Menschen, nicht nur Journalisten, Meinungsfreiheit zu ermöglichen. Andererseits ist es nicht die gleiche Meinungsfreiheit wie die, die in der Europäischen Union, in demokratischen Ländern herrscht. Welche Probleme können junge Journalisten in Belarus bekommen? Laut unserem Medienrecht kann ein junger Mann, der schreiben möchte und sogar schon arbeitet, sich Journalist nennen. Er sollte die Universität abschließen, aber selbst dann kann er auf Probleme stoßen. Zum Beispiel hat die Vorsitzende unserer Organisation, Zhanna Litvina, ein Diplom, dass sie als Journalistin auszeichnet und sie hat auch schon für verschiedene Medien gearbeitet. Dennoch bekommt sie keine Akkreditierung. Ihr wurde geantwortet: „Du bist keine Journalistin“ und ihr Diplom hilft ihr dabei nicht. Wenn Du über junge Journalisten sprichst, ist der springende Punkt die Ausbildung, die das größte Problem darstellen kann. Das Gewissen und ein Gespür für die Arbeit, die Romantik, die mit dem Beruf eines Journalisten verbunden ist, steht der Realität gegenüber. Junge Journalisten merken dann, dass es sehr schwer ist. Ich habe an der Staatlichen Belarussischen Universität studiert. Hätte ich nur mit den sowjetischen Lehrbüchern studiert, hätte ich keine Vorstellung, wie die Arbeit als Journalistin aussieht. Wenn Du ein ehrlicher Mensch bist, Meinungsfreiheit hoch 13 schätzt, ist es wichtig, sie stets vor all den Lehrern und Kollegen zu verteidigen, die sie nicht verstehen. Das ist eine sehr ernsthafte Entscheidung. Die anderen Schwierigkeiten sind die gleichen, wie in all den anderen Ländern in denen sich junge Menschen für den Journalismus entscheiden. Obwohl wir in der belarussischen Wirklichkeit leben. Ich meine unsere Rechte, die Einschränkung von Aktivitäten, dass es ein Leichtes ist, vor Gericht zu kommen, weil jemandem Deinen Artikel nicht mochte. Leider stehen die Richter immer auf der Seite der Person, der Du nicht passt. Du musst Dir klarmachen, dass dies zum Journalistendasein in Belarus dazugehört und Du musst unter eingeschränkten Möglichkeiten arbeiten können. Wie sieht der Unterschiede zwischen belarussischen und zum Beispiel polnischen Journalisten aus? Als ich in Polen gearbeitet habe, konnte ich die Erfahrung machen, dass Journalisten die Polizei anrufen und ein Inerview mit bekannten Persönlichkeiten machen können. Gewöhnlich waren die Leute bereit zu sprechen, wenn sie wussten, dass ich Journalistin bin. Es gab keine Schwierigkeiten: Gesellschaft, Politiker und Aktivisten waren sehr offen gegenüber Journalisten. Im Ausland kann man leichter mit Menschen zu sprechen. Ich weiß nicht, ob sie ein größeres Vertrauen in Menschen haben als bei uns. Dennoch sagen uns Umfragen, dass das Vertrauen der Gesellschaft in Journalisten in totalitären Systemen größer ist. Die Menschen wissen, dass alles, was in den Medien publiziert wird, der Meinung der Regierung entspricht. Deshalb muss man den Informationen vertrauen. Im Ausland stellen die Menschen mehr Fragen. Es ist schwierig, Lügen zu erzählen, weil die Menschen auf die wahre Antwort kommen. Von diesem Standpunkt aus ist die journalistische Arbeit dort viel schwieriger, aber auf der anderen Seite ist der Zugang zu Informationen einfacher. Eine Anfrage und schon bekommst Du die Dokumente, die Du brauchst. In Belarus gibt es viele Staatsgeheimnisse. Du kannst die 14 Wahrheit nicht herausfinden. Du bekommst nur die Antwort, dass sie nicht mit Dir sprechen werden. Yanina Melnikava wurde 1979 in Slonim (Region Grodno) geboren. 1998 graduierte sie von der Journalistischen Fakultät der Belarussischen Staatlichen Universität. Sie arbeitet für die Belarussische Journalistenvereinigung. n e n n /i ss ru la e B n o v re ta n e m Kom sg n u in e M r e d d n a st u Z n über de freiheit in Belaruss. Kacyaryna, 19 Jahre: Auf der einen Seite gibt es Meinungsfreiheit, auf der anderen Seite nicht. Alle Informationen werden sorgfältig zensiert. Es scheint mir, als würde uns das Fernsehen vorgaukeln, dass Meinungsfreiheit existiert. Aber wenn Du etwas Negatives über die Obrigkeit sagst, bekommst Du sofort Probleme. Illya, 29 Jahre: In Belarus kann man offen über Sport sprechen und über private Probleme. Man kann einen Leserbrief an eine Zeitung schreiben über ein undichtes Dach, über eine Straßenlaterne, die nicht funktioniert. Über Gesundheit, Garten, Blumen, aber über Politik darf nicht geschrieben werden. Einige nationale und regionale Zeitungen, die es sich erlauben, über Politik zu schreiben, spüren jeden Tag aufs Neue die Einschränkungen in ihrer Arbeit. Jemand kann ihre Geräte konfiszieren. Jemand kann in den freien Markt eingreifen. In jedem Fall sucht die Obrigkeit eine Möglichkeit, es der Presse so schwer wie möglich zu machen. Deswegen können wir keinesfalls von pluralistischem Fernsehen oder Radio sprechen. Die letzte Beispiel ist die Auslöschung von Avtoradio, die Internetseite eines Radiosenders (aus Russland, A.d.Ü.), auf der die Rede eines Oppositionskandidaten und Präsidentschaftsbewerbers übertragen wurde. ben sich daran gewöhnt und es ist normal für sie. Wir können mit Freunden diskutieren und Witze machen wie: “Oh, ich habe heute das Belarussische Fernsehen geschaut und dort haben sie so eine dicke Lüge erzählt, dass wir uns gefürchtet haben.“ Und dann lachen wir darüber. Auf der einen Seite ist es gut, über Probleme in der Gesellschaft zu lachen, aber auf der anderen Seite ist es keine lustige Situation. Es ist Zeit, etwas zu ändern. Ein Mangel an Meiungsfreiheit ist nicht nur in den Medien offensichtlich, sondern auch in vielen Bereichen des Lebens. Alesya, 20 Jahre: Es gibt keine Meinungsfreiheit in Belarus. Was ich am meisten ablehne: Die Menschen ha15 Meinungsfreiheit in Deutschland Ich sprach mit der deutschen Journalistin Barbara Stock in Dresden über Journalismus in Deutschland, das Alltagsgeschäft eines Journalisten und ihre eigene Arbeit. Sie arbeitet als Redakteurin für die „Dresdner Neueste Nachrichten. Frau Stock, zunächst würde ich gern wissen, warum Sie Journalistin geworden sind? Ich hatte immer ein Interesse für Fremdsprachen und für Deutsch, meine Muttersprache. Ich wollte eine Arbeit, die mit Sprachen verbunden ist. Nachdem man Deutsch studiert hat, wird man Lehrerin. Aber das war nicht mein Weg. Ich war nicht an Mathematik oder anderen Wissenschaften interessiert. Ich wollte mit Menschen kommunizieren und habe dies geschafft. Ich habe mir den Journalismus als Arbeitsfeld gewählt. Welche Themen interessieren Sie am meisten? Wirtschaft. In den frühen 1990er Jahren began ich über Banken und wirtschaftliche Prozesse zu schreiben. Auf diesem Gebiet bin ich versiert. Können Sie Ihre Arbeit vor und nach dem Umbruch 1989/1990 vergleichen und welche sind die Unterschiede? In den 1980er Jahren dachte niemand, dass die Veränderungen so schnell eintreten könnten: Die Mauer in Berlin fiel, die Menschen erhielten eine Menge von Möglichkeiten. Vorher war es unmöglich, das zu schreiben, was man möchte. Ich habe meine Arbeit bei einer kleinen Zeitung begonnen und schrieb dort über Wirtschaft. Es war ein hartes Brot, wenn man nicht in der Partei (die SED in der DDR) war. Ich war Teil der 10 Prozent, die nie eingetreten sind. 16 Was denken Sie, gibt es heutzutage Themen, über die man in Deutschland nicht schreiben darf? Eigentlich keine. Heute können Menschen sagen, was sie denken. Aber gleichzeitig hängt es auch von dem Unternehmen ab, dem die Zeitung gehört. Es braucht Geld und es gibt keine andere Möglichkeit. Auf der anderen Seite kann man Artikel schreiben, ohne dass einen jemand drängt. Manchmal wird man gefragt, über jemanden zu schreiben, wenn die Zeitung gesponsert wird. Aber es bleibt die eigene Entscheidung. Ist der Beruf des Journalisten interessant für junge Menschen in Deutschland? Ja, ist er. Obwohl es ohne eine Redakteursstelle schwierig ist, eine gute Bezahlung zu bekommen. Wir können sehen, dass nicht alles so offensichtlich ist wie es scheint. Auch in Deutschland gibt es Probleme mit der Meinungsfreiheit, aber es ist auf keinen Fall mit den Problemen in den belarussischen Medien zu vergleichen. Свабода слова, і чаму яна нам патрэбна Беларусь не мае, але жадае яе атрымаць. Польшча мае гэта права, але імкнецца да лепшага. Германія ўдасканальвае яго. Аўтар: Дарья Юркова Свабода слова – адзін з найважнейшых аспектаў цывілізаванага дэмакратычнага грамадства. Але, нажаль, ёсць краіны, дзе чалавек не можа казаць таго, што думае. У такіх умовах журналісту цяжка рабіць сваю працу, шукаць надзейную інфармацыю і публікаваць яе, бо ўся інфармацыя можа быць адфільтраваная пэўнымі дзяржаўнымі структурамі. Нажаль, такая сітуацыя існуе ў беларускіх сродках масавай інфармацыі. Але што наконт іншых краін? Ці было там заўсёды ўсё так добра? Мы ведаем, што свабода слова і думкі не заўсёды вядзе да лепшага. Часам здараюцца канфлікты, калі погляды разыходзяцца... Але гэта і ёсць сапраўдная свабода. Людзі павінны браць удзел ва ўсіх працэсах у сваёй краіне і мець інфармацыю пра іх. Я параўнала становішча са свабодой слова i выказванняў у трох краінах: Беларусі, Польшчы і Германіі. Вядома, права чалавека на выказванне знаходзіцца ў iх на розных узроўнях, таму мне было асаблiва цікава даведацца, якім чынам Германія і Польшча атрымалі гэта права. Беларусь жа знаходзіцца толькі на пачатку свайго шляху. Яшчэ толькі зараз люд пачынае абуджацца, разумець, што нешта трэба змяняць. Нам пашанцавала, што ў нас ёсць цудоўны прыклад краінысуседкі Польшчы, якая, атрымаўшы права на свабоду слова, развівае яго не толькі ў сябе, але і дапамагае Беларусі. Сёння шмат якія беларускія медыі транслююцца з Польшчы: тэлеканал “Белсат”, “Радыё рацыя” і іншыя. 17 Свабода слова ў польскіх СМІ Далучыўшыся да Еўрапейскага Звязу, Польшча атрымала мноства прывілеяў як для ўсёй краіны, так і для асобных грамадзян. А такія прававыя акты, як Дэкларацыя правоў чалавека, пачалі больш цаніцца. Адно з найважнейшых правоў – гэта магчымасць выказваць свае думкі наконт палітыкі, грамадства і мець дасяг да інфармацыі. Больш таго, свабода слова гарантуецца польскай Кантытуцыяй. Але, нажаль, яшчэ існуюць праблемы. (Не)залежная журналістыка ў макра- і мікрамашстабе. Анджэй Юзвік, журналіст урацлаўскага TVP, разважае на тэму свабоды слова ў Польшчы. У размове з журналісткамі Young Journalists on Tour ён тлумачыць, чаму журналісту рэгіянальнай газеты цяжэй захоўваць незалежнасць, чым журналісту агульнанацыянальнага штодзённіка. Што Вы думаеце наконт свабоды слова ў польскіх СМІ? З гэтым няма вялікіх праблем. Пэўна, здараюцца адзінкавыя сітуацыі, калі можна сказаць, што ў нас праблемы з ажыццяўленнем права на свабоду слова. Гэта, аднак, не датычыць агульнадаступных перыядычных выданняў, газет або агульнапольскіх радыёстанцый. Гэта тычыцца рэгіянальных газет, выдаваных на ўзроўні гмін і паветаў, існаванне каторых у значнай ступені залежыць ад рэкламы, а галоўным рэкламадаўцам з’яўляецца орган мясцовага кіравання. Гіпатэтычна гэта выглядае наступным чынам: рэгіянальная газета павінна працягваць дзейнасць, а адзіным рэкламадаўцам з’яўляецца ўрад гміны, каторы натуральна зацікаўлены ў тым, каб добра пісалі пра мясцовыя ўлады. У такіх сітуацыях можна сабе ўявіць ціск на журналістаў, што стаяць перад выбарам: “Калі я напішу пра гэтую “непажаданую” справу, 18 магчыма, мой выдавец страціць галоўную крыніцу даходаў – сродкі з рэкламы, і тым самым мая газета можа быць зачынена”. Ці з’яўляецца парушэннем свабоды слова ў СМІ навязванне журналістам, працуючым у газетах з пэўна акрэсленымі палітычнымі сімпатыямі, кантрэтных поглядаў? Хельсінскага камітэта па правах чалавека, які робіць публічнымі кантраверсійныя выпадкі парушэння журналісцкай этыкі, паказваючых мясцовыя урады ў дрэнным святле, даюць гэтую надзею. Ужо ёсць адпаведныя інструменты, арганізацыі, якія бароняць свабоду слова ў СМІ. Які Ваш стасунак да палітызацыі газет? Калі праграмная лінія дадзенай газеты не адпавядае журналісту, ён можа змяніць працу. Аднак, цяжка знайсці новае месца для журналіста ў малым рэгіёне, дзе выдаецца адна, часам дзве газеты. Журналіст, каторы не хоча падпарадкоўвацца акрэсленай рэдакцыйнай лініі, мае некалькі магчымасцей: публікавацца ў Інтэрнэце, заснаваць асабістую газету, спрабаваць працаваць ў іншай галіне. Мне цяжка ўявіць такую практыку ў агульнапольскіх выданнях, калі б назіраліся выпадкі навязвання поглядаў кантрэтным журналістам, каторым указваюць, што мусяць пісаць так, а не гэтак, а калі што-небудзь напішуць такое, што не даспадобы кіраўнікам рэдакцыі, дык іхні тэкст не будзе апублікаваны. На агульнапольскім узроўні праблем са свабодай слова няма. Як можна змяніць сітуацыю на ўзроўні лакальным? Надзея толькі на такія інстытуты, як недзяржаўныя арганізацыі, якія займаюцца маніторынгам СМІ, забеспячэннем правоў чалавека. Гэта пытанне семінараў, вучэння, якое павінна быць арганізавана таксама і для чыноўнікаў, для лакальных інстытутаў, як чыноўнікі атрымлівалі пэўныя веды і наладжвалі практыку кантакту са СМІ, бо ва ўсім гэтым найважнейшая фігура – грамадзянін. Чыноўнік і журналіст сутыкаюцца ў адносінах, якія круцяцца вакол абывацеля. І журналіст, і чыноўнік служаць грамадзяніну. Чыноўнік не рэалізуе асабістых інтарэсаў, журналіст для яго ніякі не вораг, журналіст дбае пра публічны інтарэс, пра тое, каб людзі былі добра інфармаваныя, каб імі не маніпулявалі. Дзейнасць, напрыклад, Людзі кажуць, што не цікавяцца палітыкай, што палітыкі іх раздражняюць, але, з другога боку, мы добра ведаем, што тэмай многіх размоў на кухнях з’яўляецца менавіта палітыка. Людзі глядзяць навіны, хочуць ведаць, што дзеецца ў палітыцы. Спрачаюцца, дыскутуюць, таму і газеты таксама займаюцца палітыкай. Я тут не бачу праблемы, што журналісты пішуць пра палітыку, іншае пытанне, як пішуць. Вы не супраць таго, каб газеты былі сцісла звязаныя з адным палітычным накірункам? Людзі, падыходзячы да кіёска, цягнуцца да пэўных газет. Чытач „Nasz Dziennik” не купіць „Gazetа Wyborczа”. Хіба што з цікавасці, каб паглядзець, які супрацьлеглы пункт гледжання. На рынку існуе попыт на палітычна арыентаваныя газеты. меньшасцяў, правы жанчын, наркотыкі. Не гаварылася, напрыклад, пра тое, што не толькі падлеткі маюць праблемы з наркотыкамі, але і, напрыклад, людзі, якіх называюць “зоркамі”, ці тыя, хто займае высокія пасады, або асобы, якіх паважае грамадзства. Гэта не значыць, што хтосьці забараняе журналістам пісаць на гэтую тэму. Многія з іх інтуітыўна адчуваюць, што гэта каламутная тэма, каторая можа спавадаваць буру. Але не думаю, каб гэта было па прычыне забароны. Што Вы можаце сказаць наконт змен адносна свабоды слова ў польскіх СМІ пасля 1989 года? У нас заканадаўча зацверджаныя грамадзянскія правы. У нас ёсць прававыя рамкі, што дазваляюць журналістам і чытачам кіравацца пэўнымі прынцыпамі. Мы можам ажыццяўляць медыйнае права, але, ў той жа час, у нас праблема з ментальнасцю. Мы пастаянна вучымся. Хаця з 1989 года ўжо мінула многа гадоў, хаця ў нас ёсць пэўныя навыкі параўнання сябе з грамадзянамі развітых краін, напрыклад, Германіі, заходніх краін, мы не карыстаемся напоўніцу магчымасцямі, што дае нам свабода. Журналісты часам рухаюцца навобмацак... Ці існуюць у польскіх СМІ забароненыя тэмы? На лакальным узроўні могуць існаваць якіянебудзь забароны, і журналістам цяжка кранаць пэўныя тэмы. Забароненая тэма – гэта паняцце, залежнае ад суб’ектыўнага пачуцця дадзенага журналіста. Многія журналісты баяцца пісаць на пэўныя тэмы, бо ня ведаюць, як падступіцца да гэтага пытання. Гаворка пра аўтарытэтаў, пра прадстаўнікоў улады? Не... Гаворка пра тэмы, звязаныя з традыцыйнымі асновамі, табуіраванымі тэмамі былі доўгі час правы сэксуальных 19 Дайце беларусам права гаварыць Навобмацак? А што наконт свабоды слова на тэлебачанні? Ёсць абшары, зусім новыя для нас, напрыклад, упамінаныя ўжо пытанні роўнасці. Гэта ўсё новае, пачынаецца з артыкулаў пра гейпарады. Гей-парад у Варшаве апісваецца як скандал: калярова апранутыя людзі, клоўны, геі, што выхваляюцца сваімі паводзінамі, ніхто не звяртае ўвагі на тое, што за гэтым стаіць, ці не крыецца за гэтым грамадская праблема, звязаная з тым, што хтосьці пазбаўлены магчымасці выяўлення сваіх поглядаў. Гаворачы пра праблемы журналістыкі, я маю на ўвазе тое, што журналісты пастаянна вучацца, крочаць па вузкім мосціку і часам робяць памылкі. Што змянілася ў польскіх ўступлення ў Еўразвяз? СМІ пасля Раптам аказалася, што мы мусім пісаць пра тое, пра што дагэтуль ніхто не пісаў, што трэба закранаць праблемы, каторыя ў польскай ментальнасці не існуюць. Еўразвяз навязаў нам новыя нормы, мы вымушаныя інакш глядзець на экалогію, правы чалавека, правы людзей з абмежаванымі магчымасцямі, выгляд гарадоў, падаткаабкладанне, адносіны да правоў дзіцяці, - гэта многа новых прынцыпаў. Ці здараюцца сітуацыі, калі немагчыма атрымаць дасяг да інфармацыі, бо яна невыгодная? Гэта з’ява з’яўляецца на стыку чыноўнікжурналіст, калі чыноўнік карыстаецца бюракратычнымі навыкамі і гаворыць: “Я не магу падзяліцца дадзенай інфармацыяй, не маю права. Прашу даслаць ліст, няма старшыні, не адкажу, не даю інфармацыі па тэлефоне”. Людзі баяцца размаўляць, ім падаецца, што журналіст шукае сенсацыі, скандалу. Чыноўнікі пастаянна глядзяць на журналіста - але, паўтаруся – выключна на найнізшым, гмінным ўзроўні, у малых мясцовасцях – як на незванага госця. 20 Няма такіх сытуацый, якія можна было б параўнаць з выпадкамі, што маюць месца на Беларусі ці ў Венгрыі, дзе дзейнічае медыйнае заканадаўства, і дзе існуюць пакаранні за непрыхільнае стаўленне да ўлады. Еўразвяз, які з’яўляецца пэўным прыкладам у пытанні свабоды слова, не дасылаў выразных сігналаў, што сведчаць пра парушэнні, не дамагаўся ніякай інтэрвенцыі. Аднак многія лічаць, што ўлада аказвае значны ўплыў на тое, як функцыянуюць публічныя СМІ. “Многія” - гэта такое дапушчэнне. Я хацеў бы пачуць кантрэтныя прыклады, не абагульняючы. Калі хтосьці гаворыць, што тэлебачанне падкантрольнае, ды я хацеў бы пачуць, хто пра гэта крычыць, што робяць тыя, хто адчувае сябе кантраляванымі. Ці хтосьці пратэстуе, піша петыцыі, звальняецца з працы, падае на сваіх працадаўцаў у суд? Няма такіх выпадкаў у Польшчы. Тое, што ў Польшчы з’яўляецца праблемай, гэта пытанне этыкі і ментальнасці. Але калі гаворка ідзе пра прафесійную этыку, дык кожны журналіст вучыцца пэўным прынцыпам ва ўніверсітэце, а затым на працы. Ён павінен быць аб’ектыўны, непрадузяты, незалежны. І гэтага трымацца. З гэтым у Польшчы праблем няма. Можа некаторыя з’яўляюцца ахвярамі пэўных неэтычных сітуацый, але яны не паднімаюць трывогу, гаворачы пра сістэмныя здарэнні, няма такой праблемы. Уласна кажучы, журналісты ў Польшчы ня маюць праблем, гэта паказвае практыка, з мысленнем пра журналістыку як пра грамадскую місію, якая вымагае захавання непрадузятасці, надзейнасці, незалежнасці і дбання пра аб’ектыўнасць. Гэта канон. Журналіст мусіць быць незалежны ад палітыкаў, лабіравання, розных інстытутаў. Беларусь – незалежная краіна ў сэрцы Еўропы. Колькасць жыхароў набліжаецца да 10 млн., яня маюць сваю мову, гісторыю і культуру. Нажаль, нягледзячы на даволі высокую якасць жыцця і стабільнасць ў грамадстве, на Беларусі існуюць праблемы з парушэннем правоў чалавека. Адно з такіх парушэнняў – абмежаванне права грамадзяніна на свабоду выказвання сваіх поглядаў. Даследаванні, праведзеныя міжнароднай арганізацыяй Рэпартэры без межаў (2007) на тэму свабоды слова ў розных краінах ставяць Беларусь на 151 месца са 169. Наша краіна амаль на тым жа ўзроўні, што і Шры Ланка, Іран або Туркменістан, дзе вельмі малая колькасць людзей могуць гаварыцьтое, што думаюць, не будучы пакаранымі за гэта. На Беларусі людзі, якія выказваюць свае апазіцыйныя погляды або крытыкуюць урад або прэзідэнта рызыкуюць згубіць працу, быць выключанымі з універсітэту і нават папасьці ў вязніцу. Таму многія людзі аддаюць перавагу цішыні. Але ёсць і тыя, хто нязгодны з такой пазіцыяй. Людзі бачаць, як іхнія сябры і аднагодкі жывуць за мяжой, дзе гэтыя правы паважаюцца. І яны таксама хочуць гаварыць і быць пачутымі. Сітуацыя асабліва цяжкая для журналістаў. Яны вымушаныя працаваць ва ўмовах, калі людзі хутчэй гавораць на кухні, чым публічна. Яніна Мельнікава з Беларускай Асацыяцыі Журналістаў ведае, як гэта працаваць ва ўмовах абмежавання свабоды слова. Яніна, што Вы разумееце пад «свабодай слова»? Ці ведаеце Вы выпадкі, калі свабода слова можа быць не на карысць або небяспечнай для грамадства? Гэта філасофскае пытанне. Мне невядомыя выпадкі, калі свабода слова можа быць некарыснай для чалавека, для грамадства. Я лічу гэта натуральным мець свабоду слова ў сваёй краіне, у сваёй сям’і, у сваім горадзе, на сваёй вуліцы. Гэта як паветра. Для журналіста гэта натуральна, што людзі маюць магчымасць выказваць свае погляды, мець іншае меркаванне, ставіць штосці пад сумнеў. Калі б кожны меў магчымасць гаварыць свабодна, гэта было б сапраўднае грамадства. У нас ёсць мовы, у нас ёсць розныя думкі і мы павінны абмяркоўваць не толькі, што б з’есці, але і як жыць у краіне, у сям’і, з іншымі людзьмі. Гэта натуральна, нармальна для чалавека. Як Вы лічыце, навошта нам свабода слова, што гэта можа прынесці краіне? Мне насамрэч падабаецца выраз Валтэра: “Я не згодны з Вашым мяркаваннем, але я гатовы аддаць жыццё за тое, каб Вы маглі яго выказваць”. Людзі могуць казаць розныя нядобрыя рэчы, і ніхто не кажа, што прапаганда нейкіх глупых дзеянняў або нянавісць – гэта добра, канешне, не. Пытанне ў тым, што ў чалавека павінна быць магчымасць гаварыць. Ён можа згаджацца, ці не згаджацца, але ў яго павінна быць магчымасць гаварыць. Што свабода слова можа прынесці краіне? Тое ж самае пытанне пра глупства, але ніхто не можа спыніць яго... Я лічу, што адзіны спосаб адабраць магчымасць гаварыць – гэта адрэзаць язык. Але мы не жывем у Сярэднявеччы. У нас іншае грамадства, што павінна быць пабудавана на дэмакратычных каштоўнасцях. Гэта каштоўнасці, якія прапісаныя ў Бібліі. Яны прызнаюцца большасцю. Мала краін сказалі “не” Дэкларацыі правоў чалавека. Думаю, Беларусь не адмовілася ад іх. І калі дзяржава гарантуе гэтыя правы на ўзроўні грамадства, на ўзроўні ўраду, калі ласка, прытрымлівайцеся іх. Мне вельмі цяжка растлумачыць, чаму, з 21 аднаго боку, краіна патрымлівае гэтыя правы, бо мы дэмакратычная краіна, а з другога боку, нажаль, журналісты і іншыя актыўныя людзі не могуць адкрыта выказвацца. Дык, на Ваш погляд, ці ёсць на Беларусі свабода слова? Я не магу зараз сказаць, ці ёсць увогуле свабода на Беларусі, таму што мне будзе сорамна перад маімі калегамі, якія працуюць у недзяржаўных СМІ, якія робяць сваю працу, нягледзячы на вельмі цяжкія ўмовы працы. І вы ведаеце, што некаторыя з іх зараз у вязніцы. Канешне, яны выкарыстоўваюць кожную магчымасць сказаць праўду, утрымаць гэтую праўду. Яны лічаць свабоду слова скарбам і яны змагаюцца за гэты скарб, каб быць упэўненымі, што кожны чалавек, не толькі журналісты, будуць яго мець. З другога боку, гэта не тая свабода слова, як у Еўразвязе, у дэмакратычных краінах. З якімі праблемамі сутыкаюцца журналісты на Беларусі? Згодна з нашым законам пра СМІ, малады чалавек, які хоча пісаць, і нават ужо працуе, не можа называцца журналістам. Ён павінен скончыць універсітэт і нават пасьля гэтага ён сутыкаецца з праблемамі. Напрыклад, старшыня нашай арганізацыі Жана Літвіна мае журналістскі дыплом, і яна працавала ў розных СМІ, але зараз у яе няма акрэдытацыі. Ёй сказалі: “Вы не журналіст”, і ейны дыплом не дапамог. Калі казаць пра маладых журналістаў, галоўнае пытанне – гэта адукацыя, і гэта можа быць найгоршай праблемай. Сумленне і разуменне прафесіі, рамантыка, якая агортвае гэтую прафесію, сутыкаецца з рэальнасцю, і малады журналіст разумее, што гэта вельмі цяжка. Я скончыла БДУ. Калі б я вучылася толькі по савецкіх падручніках, я б магчыма ніколі не зразумела, што такое журналістыка. Калі ты сумленны чалавек, калі ты шануеш свабоду слова, вельмі важна настойліва абараняць гэта ад сваіх выкладчыкаў і калег, якія цябе не разумеюць. Гэта вельмі сур’ёзны выбар. Усе 22 астатнія цяжкасці – аднолькавыя для іншых студэнтаў у іншых краінах, якія выбіраюць гэтую прафесію. Хаця, у нас беларускія рэаліі. Я маю на ўвазе законы, абмежаванне дзеянняў, легкая магчымасць папасці ў суд – адзін званок ад таго, хто не ўпадабаў твой артыкул. Нажаль, суддзі заўседы займаюць іншы бок. Трэба проста зразумець, што гэта – частка тваёй прафесіі ў Беларусі, і быць здольным працаваць з абмежаванымі магчымасцямі. Як Вы лічыце, якая розніца паміж беларускімі і, напрыклад, польскімі журналістамі? У мяне быў такі досвед, калі я працавала ў Польшчы. У гэтай краіне журналісты могуць пазваніць у паліцыю, зрабіць інтэрв’ю з любой вядомай асобай. Звычайна, калі людзі даведваліся, што я журналістка, яны былі гатовыя гаварыць са мной. І не было ніякіх цяжкасцей: грамадства, палітыкі, актывісты вельмі адкрытыя для журналістаў. За мяжой лягчэй гаварыць з людзьмі. Я не ведаю, ці маюць яны вышэйшы ўзровень даверу, чым нашыя людзі. Хаця даследаванні паказваюць, што ў таталітарных краінах ўзровень даверу да журналістаў вышэйшы. Людзі ведаюць, што ўсё, што напісана ў газетах, было сказана ўрадам. Таму варта гэтаму верыць. За мяжой людзі задаюць больш пытанняў. Цяжка хлусіць, таму што людзі могуць знайсці адказы. Таму, з гэтага пункту гледжання, працаваць там цяжэй, але, з другога боку, дасяг да інфармацыі там свабодны. Адзін запыт – і ты атрымліваеш запатрабаваныя дакументы. У Беларусі многа дзяржаўных сакрэтаў. Немагчыма знайсці праўду. Немагчыма атрымаць адказ, яны проста адмаўляюцца размаўляць з табой. Яніна Мельнікава нарадзілася ў Слоніме (Гродненская вобласць), у 1998 годзе скончыла факультэт журналістыкі ў Беларускім Дзяржаўным ўніверсітэце. Зараз працуе ў Беларускай Асацыяцыі Журналістаў. т н о к а н ў а с у р а л е б ы р та н е Кам а н а в о л с й а д о б а в с а с і сітуацы Беларусі. Кацярына, 19 гадоў З аднаго боку, свабода слова існуе, але з другога боку, не. Уся інфармацыя ўвішна даследуецца цэнзурай і абразаецца. Здаецца, наша тэлебачанне кажа, што мы маем поўную свабоду слова. Але калі ты скажаш што-небудзь негатыўнае пра ўлады, адразу атрымаеш праблемы. БТ, там была такая лухта, што мы спужаліся!», і мы з гэтага смяемся. Можа, з аднаго боку, добра смяяцца з праблем грамадства. Але з другога боку, гэта не тая сітуацыя, з каторай можна смяяцца. Прыйшоў час штосці змяняць. Недахоп свабоды слова відавочны не толькі ў СМІ, але і ў паўсядзенным жыцці. Ілля, 29 гадоў На Беларусі можна свабодна размаўляць пра спорт, праблемы асабістага жыцця. Можна пісаць у газеты, што ў цябе працякае дах, што на вуліцах не працуе асвятленне. Пра здароўе, агароды і сады... Але пісаць пра палітыку – гэта табу. Некалькі нацыянальных і рэгіянальных газет могуць дазволіць сабе пісаць пра палітыку, кожны дзень яны маюць абмежаванні ў працы. Хтосьці можа сканфіскаваць іхняе абсталяванне. У любым выпадку, ўлады шукаюць магчымасці зрабіць жыццё свабоднай прэсы невыносным. Такім чынам, мы не можам гаварыць пра плюралістычнае тэлебачанне або радыё. Апошні прыклад – закрыццё Аўтарадыё, папулярнай радыёстанцыі, якая пусціла ў эфір прамову апазіцыйнага кандыдата. Алеся, 20 гадоў На Беларусі няма свабоды слова. Што мне больш за ўсё не падабаецца, дык гэта тое, што людзі звыкліся з гэтым і для іх гэта нармальна. Мы можам абмяркоўваць з сябрамі і жартаваць накшталт: «О, сёння мы глядзелі 23 24 Свабода с лова ў Германіі Я паразмаўляла з нямецкай журналісткай з Дрэздэна Барбарай Шток пра журналістыку ў Германіі, штодзённую працу журналістаў і ейнае прафесійнае жыццё. Яна працуе рэдактаркай у газеце “Dresdner Neueste Nachrichten” і мае багаты досвед у журналістыцы. Спадарыня Шток, спачатку хачу запытацца, чаму Вы вырашылі стаць журналісткай? Мне заўсёды падабаліся замежныя мовы і мая родная нямецкая мова. Я хацела прысвяціць сваё жыццё прафесіі, звязанай з мовамі. Пасля вывучэння нямецкай мовы звычайна становяцца настаўнікамі, але гэта не маё. Мяне не цікавіла матэматыка і іншыя навукі. Я спрабавала камунікаваць з людзьмі і ў мяне гэта атрымлівалася. Урэшце я вырашыла выбраць журналістыку ў якасці прафесіі. Якія тэмы Вас цікавяць найбольш як журналіста? Эканоміка. Напачатку 90-х я пачала пісаць пра банкі, розныя эканамічныя працэсы. Таму ў гэтай галіне я даволі добра разбіраюся. Ці можаце Вы параўнаць Вашу працу да 19891990 гг. і пасля, у чым розніца? У 80-х ніхто не думаў, што ўсё адбудзецца так хутка: што разбураць Берлінскі Мур, што людзі атрымаюць новыя магчымасці. Дагэтуль было немагчыма пісаць, пра што хочаш. Я пачала працаваць у маленькай газеце і пісала пра эканоміку. Было насамрэч цяжка працаваць, калі ты не быў ў партыі. Я была адной з 10% тых, хто ніколі не належаў да яе. 24 Як вы лічыце, ці ёсць якія-небудзь забароненыя тэмы ў Германіі? Думаю, практычна няма. Цяпер людзі могуць казаць, што думаюць. Але зараз ты часткова залежны ад кампаніі, якая валодае газетай. Выдавецтву патрэбныя грошы, і няма іншага выйсця. З другога боку, сёння можна пісаць артыкулы без аніякага ціску. Часам могуць папрасіць напісаць пра каго-небудзь, калі газеце патрэбны спонсар, але гэта заўсёды твой выбар. Ці папулярная прафесія журналіста сярод моладзі Германіі? Так. Але калі ў цябе няма сувязяў, цяжка атрымаць вялікі заробак. Такім чынам, мы бачым, што не ўсё так відавочна, як яно выглядае. Германія таксама мае праблемы са свабодай слова, але іх цяжка параўнаць с сітуацыяй у беларускіх СМІ. Wolność słowa i dlaczego jej potrzebujemy Białoruś jej nie ma, ale domaga się prawa, które by ją gwarantowało. Polska ma już takie prawo, ale stara się je udoskonalić. Niemcy także cały czas je usprawniają. Autorka: Darya Yurkova Wolność słowa jest jednym z najważniejszych aspektów cywilizowanego, demokratycznego społeczeństwa. Niestety wciąż istnieją państwa, w których nie można powiedzieć tego, co się myśli. W takich warunkach dziennikarze mają trudności z wykonywaniem swojej pracy - ze znajdowaniem wiarygodnych informacji oraz ich publikacją. Wszelkie informacje mogą być poddawane wcześniej cenzurze państwowej. Tak wygląda niestety sytuacja białoruskich mediów masowego przekazu. A jak jest w innych państwach? Czy tam jest wszystko w porządku? Czasami wolność słowa przynosi konflikty, ponieważ istnieją różne opinie. Ale to jest „prawdziwa” wolność. Ludzie muszą być informowani o wszystkich procesach w ich kraju, by móc brać w nich udział. Porównałam sytuację wolności słowa i prawa do głoszenia poglądów w trzech państwach: na Białorusi, w Polsce i w Niemczech. Oczywiście wygląda ona zupełnie inaczej, dlatego było dla mnie szczególnie ciekawe dowiedzieć się, jak Niemcy i Polacy to prawo uzyskali. Białoruś znaj- duje się zaledwie na początku swojej drogi. Dopiero teraz obywatelki i obywatele budzą się i zaczynają rozumieć, że coś należy zmienić. Jesteśmy szczęśliwi, że mamy dobry przykład państwa-sąsiada Polski, która po uzyskaniu wolności słowa rozwija ją nie tylko u siebie, ale i pomaga Białorusi. Obecnie wiele białoruskich mediów nadawanych jest z Polski: kanał telewizyjny „BelSat”, radio „Racja” i inne. Przystępując do Unii Europejskiej, Polska zyskała wiele przywilejów, a także nowe perspektywy, zarówno jeśli chodzi o państwo, jak i o zwykłych obywateli. A takie akty prawne jak Powszechna Deklaracja Praw Człowieka zyskały na znaczeniu. Jednym z najważniejszych praw jest prawo do wyrażania opinii na tematy polityczno-społeczne oraz dostęp do informacji. Wolność słowa gwarantuje Konstytucja Rzeczypospolitej Polski. Niestety, mimo to ciągle jeszcze pojawiają się z tym problemy. 25 (Nie)zależne dziennikarstwo w skali mikro i makro Andrzej Jóźwik, dziennikarz TVP Wrocław, opowiada o swoich refleksjach na temat wolności słowa w Polsce. W rozmowie z dziennikarkami Young Journalists on Tour tłumaczy, dlaczego trudniej jest zachować niezależność dziennikarzowi pracującemu w lokalnej gazecie niż w ogólnopolskim dzienniku. Jaka jest Pańska opinia na temat wolności słowa w polskich mediach? Nie ma z tym większych problemów. Zdarzają się z pewnością sytuacje jednostkowe, kiedy można wprost powiedzieć, że mamy problem z korzystaniem z wolności słowa. Rzecz nie dotyczy jednak ogólnie dostępnych periodyków, gazet lub ogólnopolskich rozgłośni radiowych. Dotyczy to lokalnych gazet wydawanych na poziomie gmin i powiatów, których istnienie w dużej mierze zależy od reklam, a głównym reklamodawcą jest samorząd lokalny. Hipotetycznie wygląda to następująco: lokalna gazeta musi się utrzymać, a jedynym reklamodawcą jest Urząd Gminy, który w oczywisty sposób zainteresowany jest tym, by dobrze pisano o lokalnych władzach. W takich sytuacjach można sobie wyobrazić presję na dziennikarzach, którzy stają przed dylematem: „Jeżeli napiszę o tej bulwersującej sprawie, to być może mój wydawca straci główne źródło dochodów – środki z reklam, a tym samym moja gazeta może zostać zamknięta”. Czy narzucanie dziennikarzom pracującym w gazetach o ściśle określonych sympatiach politycznych konkretnych poglądów jest naruszeniem wolności słowa w mediach? Kiedy linia programowa danej gazety dziennikarzowi nie odpowiada, to może on zmienić pracę. Jednak trudno jest znaleźć nową posadę na stanowisku dziennikarza w małej miejscowości, gdzie wydaje się jedną, czasem dwie gazety. Dziennikarz, który nie chce podporządkować się określonej linii redakcyjnej, ma kilka możliwości: publikować w Internecie, założyć własną gazetę, próbować pracować w inny sposób. Trudno mi sobie wyobrazić taką praktykę w gazetach ogólnop- 26 olskich, kiedy mielibyśmy do czynienia z kneblem narzuconym na konkretnych dziennikarzy, którym się nakazuje, że mają tak, a nie inaczej pisać, a jeżeli napiszą coś, co jest nie po myśli szefów redakcji, to ich tekst nie zostanie opublikowany. Na szczeblu ogólnopolskim nie ma problemu z wolnością słowa. W jaki sposób można zmienić sytuację na szczeblu lokalnym? Nadzieja jest w takich instytucjach jak organizacje pozarządowe, które zajmują się monitorowaniem mediów, przestrzeganiem praw człowieka. To jest kwestia szkoleń, warsztatów, które powinny być zorganizowane także dla samorządowców, dla instytucji lokalnych, by urzędnicy nabierali pewnej wiedzy i wyrabiali sobie praktykę kontaktu z mediami, bo w tym wszystkim najważniejszy jest obywatel. Samorządowiec i dziennikarz stykają się w relacji, w którym głównym beneficjentem jest obywatel. I dziennikarz, i samorządowiec służą obywatelowi. Samorządowiec nie realizuje własnych, wydumanych interesów, dziennikarz nie jest dla niego żadnym wrogiem, dziennikarz dba o interes publiczny, o to, żeby ludzie byli dobrze poinformowani, by nimi nie manipulowano. Działania podejmowane na przykład przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, która nagłaśnia kontrowersyjne przypadki naruszenia etyki dziennikarskiej ukazujące lokalne samorządy w złym świetle, dają nadzieję. Są już odpowiednie instrumenty, organizacje, które bronią wolności słowa w mediach. Jaki ma Pan stosunek do upolityczniania się gazet? Ludzie mówią, że nie interesują się polityką, że politycy ich denerwują, ale z drugiej strony dobrze wiemy, że tematem wielu rozmów w domach jest właśnie polityka. Ludzie oglądają wiadomości, chcą wiedzieć, co dzieje się w polityce. Kłócą się, dyskutują, więc siłą rzeczy gazety też zajmują się polityką. Nie widzę problemu w tym, że dziennikarze piszą o polityce, problem jest raczej to, jak piszą. I czy nie ma Pan nic przeciwko temu, żeby gazety ściśle wiązały się z jednym kierunkiem politycznym? Ludzie wchodząc do kiosku, sięgają po konkretne tytuły. Czytelnik „Naszego Dziennika” nie sięgnie po „Gazetę Wyborczą”. Może z ciekawości, żeby zobaczyć, jaki jest inny punkt widzenia. Na rynku jest zapotrzebowanie na politycznie zorientowane gazety. Czy istnieją w polskich mediach tematy zakazane? Na szczeblu lokalnym mogą istnieć jakieś powiązania, które powodują, że dziennikarzom trudno jest pewne tematy poruszać. Temat zakazany to jednak pojęcie zależne od subiektywnego odczucia danego dziennikarza. Wielu dziennikarzy boi się na pewne tematy pisać, bo ma przed tym opory, nie wie, jak do tego tematu podejść. Chodzi o pisanie o autorytetach, o przedstawicielach władzy? mamy problem z mentalnością. Nadal się uczymy. Mimo że od 89’ roku upłynęło wiele lat, mamy pewne nawyki i w porównaniu z obywatelami rozwiniętych demokracji, na przykład Niemiec, krajów zachodnich, nie wykorzystujemy w pełni możliwości, które dała nam wolność. Dziennikarze czasami poruszają się po omacku… Po omacku? Są obszary, które są dla nas zupełnie nowe, to na przykład wspomniane już kwestie równościowe. To jest nowe, zaczyna się od pisania o manifach. Jest opisywana manifestacja w Warszawie, opisywana przez media w postaci skandalu, kolorowo ubrani ludzie, clowni, geje epatujący swoim zachowaniem, nikt zwraca uwagi na to, co jest pod spodem, czy nie kryje się za tym problem społeczny związany z tym, że ktoś był pozbawiony możliwości ekspresji swoich poglądów. Mówiąc o problemie dziennikarskim, mam na myśli to, że dziennikarze ciągle się uczą, stąpają po grząskim gruncie i popełniają czasem błędy. Nie… Chodzi o tematy związane z obyczajowością, tematami tabu przez wiele lat były prawa mniejszości seksualnych, prawa kobiet, narkotyki. Nie mówiło się na przykład o tym, że nie tylko nastolatki mają kontakt z narkotykami, ale na przykład ludzie, których nazywa się celebrytami albo zajmujący wysokie stanowiska lub też osoby pełniące funkcje zaufania publicznego. To nie jest tak, że ktoś zabrania dziennikarzom na ten temat pisać. Wielu z nich w wewnętrznym odczuciu uznaje, że nie napisze o tym, bo jest to temat drażliwy, który może wywołać jakąś burzę. Ale nie sądzę, żeby było to na takiej zasadzie, że przełożony zabrania o czymś pisać. Co zmieniło się w polskich mediach po przystąpieniu do UE? Co może Pan powiedzieć na temat zmian odnośnie wolności słowa w polskich mediach po ’89 roku? To zjawisko pojawia się na styku urzędnikdziennikarz, gdy urzędnik korzysta z biurokratycznych nawyków i mówi: „Nie mogę udzielić takiej informacji, nie jestem do tego uprawniony. Proszę wysłać pismo, nie ma szefa, nie odpowiem, nie udzielam informacji przez telefon”. Ludzie boją się rozmawiać, wydaje im się, że dziennikarz drąży temat i szuka sensacji, skandalu. Urzędnicy ciągle patrzą na dziennikarzy, ale to Mamy ustawowo zagwarantowane wolności obywatelskie. Mamy ramy prawne, które pozwalają dziennikarzom i odbiorcom mediów odwoływać się do pewnych zasad. Możemy egzekwować prawo prasowe, a z drugiej strony Nagle okazało się, że musimy pisać o czymś, o czym przedtem nikt nie pisał, że trzeba dostrzegać problemy, które w polskiej mentalności nie istnieją. Unia narzuciła nam nowe normy, musimy inaczej patrzeć na ekologię, na prawa człowieka, niepełnosprawnych, wygląd miast, komunikację zbiorową, stosunek do praw dziecka, to mnóstwo nowych zagadnień. Czy zdarzają się sytuacje, w których nie można dotrzeć do informacji, bo są one niewygodne? 27 Pozwólcie Białorusinom mówić powtarzam – wyłącznie na szczeblu najniższym, gminnym, w małych miejscowościach - jako na intruza. Jak wygląda kwestia wolności słowa w telewizji? Nie ma takich sytuacji, które moglibyśmy porównać do wydarzeń, jakie mają miejsce na Białorusi czy na Węgrzech, gdzie wprowadzono prawo medialne, w którym pojawiły się kary za nieprzychylne mówienie o władzy. Unia Europejska, która jest jakimś punktem odniesienia w kwestii wolności mediów, nie wysyłała wyraźnych sygnałów mówiących o tym, że tu się dzieje coś złego, nie domagała się żadnych interwencji… Jest przecież wiele głosów, że władza w znaczny sposób wpływa na to, jak funkcjonują media publiczne. „Wiele głosów” – to jakieś przypuszczenia. Chciałbym to sprowadzić do konkretnych przy- padków i nie uogólniać. Jeżeli ktoś mówi, że telewizja jest sterowana, to chciałbym w takim razie usłyszeć, kto steruje, co się dzieje, co robią ci, którzy są sterowani. Czy ktoś protestuje, pisze petycje, zwalnia się z pracy, wytacza swoim pracodawcom procesy? Nie ma takich sytuacji w Polsce. To, co jest w Polsce problemem, to kwestia etyki i mentalności. Ale jeżeli chodzi o samą etykę zawodową, to każdy dziennikarz uczy się w trakcie studiów, a potem pracy, pewnych zasad. Musi być obiektywny, bezstronny, niezależny. Tego się pilnuje. Z tym w Polsce nie ma problemu. Być może niektórzy są ofiarami pewnych nieetycznych sytuacji, ale oni nie wszczynają alarmu, a mówiąc o systemowych rozwiązaniach, nie ma z tym problemu. Mówiąc precyzyjnie, dziennikarze w Polsce nie mają problemu, to pokazuje praktyka, z myśleniem o dziennikarstwie jako o misji publicznej, która wymaga zachowania bezstronności, rzetelności, niezależności i troski o obiektywizm. To jest kanon. Dziennikarz musi być niezależny od polityków, różnych lobby i instytucji. Białoruś to niepodegły kraj w sercu Europy. Jego populacja liczy prawie dziesięć milionów obywateli, którzy posiadają własny język, historię i kulturę. Niestety mimo dosyć wysokich standardów życia i stabilności społecznej istnieją na Białorusi problemy z naruszaniem praw człowieka. Jednym z nich jest ograniczanie prawa obywateli do wolnego wyrażania opinii. Według badań międzynarodowej organizacji Reporterzy bez Granic w 2007 roku na temat istnienia wolności słowa w różnych krajach, Białoruś sytuuje się na 151 ze 169 miejsc. Tym samym zajmuje podobne miejsce co Sri Lanka, Iran i Turkmenistan, gdzie tylko niewiele osób może wyrażać własne opinie, nie będąc za to ukaranym. Na Białorusi osoby, które wygłaszają poglądy sprzeczne ze zdaniem większości lub poddają krytyce rząd czy też prezydenta, stale narażone są na utratę pracy, wyrzucenie z uniwersytetu, a nawet ryzyko pozbawienia wolności. Z tego powodu większość osób decyduje się milczeć. Mimo to istnieją tacy, którzy się z takim stanem rzeczy nie zgadzają. Widząc, jak ich rówieśnicy i przyjaciele żyją za granicą, gdzie ich prawa są szanowane, również chcą mówić i być słyszanym. Obecny stan rzeczy jest szczególnie trudny dla dziennikarzy, którzy zmuszeni są pracować w sytuacji, kiedy ludzie wolą rozmawiać w kuchni niż w miejscach publicznych. Janina Melnikava z Białoruskiego Zrzeszenia Dziennikarzy doskonale wie, jak ciężko jest pracować, kiedy wolność słowa jest ograniczana. Janino, co rozumiesz pod określeniem “wolność słowa”? I czy znasz sytuacje, kiedy jest ona czymś negatywnym lub niebezpiecznym dla społeczeństwa? To filozoficzne pytanie. Nie znam sytuacji, kiedy wolność słowa byłaby szkodliwa dla życia ludzi lub dla społeczeństwa. Posiadanie wolności słowa w państwie, w rodzinie, mieście, na ulicy jest 28 czymś tak naturalnym jak oddychanie. Dla dziennikarzy to coś zupełnie zwyczajnego, że ludzie mają możliwość wygłaszania własnych opinii, prezentowania innych punktów widzenia, kwestionowania czegoś lub poddawania w wątpliwość. Dopóki wszyscy nie będą mieli możliwości mówienia, nie może być mowy o prawdziwym społeczeństwie. Mamy języki, różnorodne myśli w naszych umysłach i musimy rozmawiać nie tylko o tym, co jeść, lecz także myśleć o tym, jak żyć w naszym kraju, nazej rodzinie wraz innymi ludźmi. To naturalne, normalne dla każdego człowieka. Jak myślisz, dlaczego potrzebujemy wolności słowa i co może ona dać naszemu krajowi? Bardzo lubię wyrażenie (autorstwa Voltaire’a przyp. tłum.): “Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie, abyś miał prawo to powiedzieć”. Ludzie mogą mówić wiele rzeczy, które nie są dobre i oczywiście nikt nie twierdzi, że pewne działania czy nienawiść są dobre; istotnie nie są. Problem w tym, że najpierw każdy powinien mieć prawo do wypowiedzi. Co wolność słowa może dać państwu? Myślę, że jedyny sposób, by pozbawić kogoś możliwości mówienia, to mu ucięcie języka. Nie żyjemy jednak w średniowieczu. Mamy inne społeczeństwo, które powinno być oparte na wartościach demokratycznych. Warości te są niczym zasady biblijne - ogólnie akceptowane. Kilka państw odrzuciło Powrzechną Deklarację Praw Człowieka. Białoruś do nich nigdy nie należała. A jeśli jakieś państwo oficjalnie akceptuje dany dokument, powinno go przestrzegać. Tak więc jest mi bardzo trudno powiedzieć, dlaczego z jednej strony państwo popiera pewne prawa, chcąc uchodzić za kraj demokratyczny, a z drugiej - dziennikarze i aktywiści nie mogą wyrażać własnych opinii. A więc czy Twoim zdaniem w przypadku Białorusi można mówić o wolności słowa? Nie mogę powiedzieć, że nie ma żadnej wolności na Białorusi, ponieważ byłoby to niesprawiedliwe wobec moich kolegów, którzy pracują 29 w mediach pozarządowych i wykonują swoją pracę dobrze mimo trudności, jakim muszą stawiać czoła każdego dnia. Niektórzy z nich - jak wiesz - są nawet teraz w więzieniu. Oczywiście korzystają ze wszystkich możliwości, jakie mamy. A nie ma ich wielu, warunki pracy są niezwykle trudne. Lecz oni korzystają z każdej okazji, by powiedzieć prawdę i pozwolić jej przetrwać. Traktują wolność słowa jako skarb, o który walczą po to, by każdy – nie tylko dziennikarze – miał do niego dostęp. Z drugiej jednak strony to nie jest ta sama „wolność słowa” co w Unii Europejskiej, w krajach demokratycznych. Z jakimi problemami mogą zetknąć się dziennikarze na Białorusi? Zgodnie z naszym prawem prasowym młody człowiek, który chce pisać, nawet jeśli już pracuje, nie może nazwać siebie samego dziennikarzem. Powinien ukończyć uniwersytet, ale i wtedy pojawiają się problemy. Na przykład przewodnicząca naszej organizacji, Zhanna Litvina, ma dyplom poświadczający, że jest dziennikarką i że pracuje dla różnych mediów, mimo to nie otrzymała akredytacji... Powiedziano jej odpowiedź:„Nie jest pani dziennikarką”. Nawet dyplom w tym przypadku nie pomógł. Jeśli mowa o młodych dziennikarzach, podstawową kwestią jest edukacja, która może być największym problemem. Sumienie oraz zrozumienie istoty tego zawodu, fantazje na temat tej profesji, zderzają się z rzeczywistością i młodzi dziennikarze szybko rozumieją, że to dosyć trudne. Ukończyłam Białoruski Uniwersyt Państwowy. Gdybym korzystała jedynie z podręczników sowieckich, prawdopodobnie nigdy nie mogłabym sobie wyobrazić, co oznacza zawód dziennikarza. Jeśli jestes uczciwym człowiekiem, jeśli wolność słowa ma dla ciebie wartość, jest bardzo ważne, byś zdecydowanie bronił tego przed nauczycielami i kolegami, którzy cię nie rozumieją. To dość poważny wybór. Wszystkie pozostałe trudności są podobne do tych, jakie doświadczają mlodzi ludzi z innych krajów, którzy wybierają ten zawód. My mamy jednak białoruską rzeczywistość. Mam tu na myśli nasze prawo, ograniczoną możliwość działania, łatwość 30 bycia oskarżonym o cokolwiek. Wystarczy jeden telefon od kogoś, komu nie spodobał się twój artykuł. A sąd jest niestety jest zawsze po stronie, która cię nie lubi. Trzeba po prostu zrozumieć, że to wszystko składa się na pracę dziennikarza na Białorusi i nauczyć się pracować w tak ograniczonych warunkach. Jaka jest Twoim zdaniem różnica między białoruskimi a na przykład polskimi dziennikarzami? Zebrałam pewne doświadczenia, kiedy pracowałam w Polsce. Tam dziennkarze mogą telefonować, dzwonić na policję, przeprowadzać wywiady ze znanymi osobami. Zazwyczaj, kiedy ktoś tylko wiedział, że jestem dziennikarką, gotowy był na rozmowę ze mną. I nie było żadnych problemów: społeczeństwo, politycy i aktywiści byli niezwykle otwarci względem dziennikarzy. Za granicą jest łatwiej rozmawiać z ludźmi. Nie wiem, czy wynika to z większego poziomu zaufania społecznego niż u nas. Mimo to, jak pokazują badania, zaufanie społeczeństwa do dziennikarzy jest wyższe w systemach totalitarnych. Ludzie wiedzą, że wszystko, co przekazują mass media, kontrolowane jest przez rząd. A zatem należy temu ufać. Za granicą ludzie stawiają więcej pytań. O wiele trudniej jest kłamać, gdyż można znaleźć odpowiedzi. A więc z tej perspektywy praca dziennikarza jest tam trudniejsza, a jednocześnie – dostęp do informacji o wiele łatwiejszy. Jedna prośba i masz wszystkie dokumenty, których potrzebujesz. Na Białorusi wiele spraw to tajemnica rządowa. Nie możesz dowiedzieć się prawdy. Nie możesz znaleźć odpowiedzi, bo nikt nie chce z tobą rozmawiać. Janina Melnikava urodziła się w 1979 roku roku w Słonimiu (obwód grodzieński). W roku 1998 ukończyła dziennikarstwo na Białoruskim Uniwersytecie Państwowym. Obecnie pracuje dla Białoruskiego Zrzeszenia Dziennikarzy. Komentarze Białorusinek i Białorusinów na temat wolności słowa w ich kraju Kaciaryna, 19 lat: Z jednej strony wolność słowa istnieje, z drugiej jednak nie. Wszystkie informacje starannie poddawane są cenzurze. Telewizja twierdzi, że panuje całkowita wolność wypowiedzi. Kiedy jednak pwiesz coś krytycznego na temat władzy, od razu popadasz w kłopoty. BT (białouską telewizję), takie kłamstwa, że aż napwają nas strachem!”. I śmiejemy się z tego. Być może z jednej strony to dobrze śmiać się z problemów społecznych. Lecz z drugiej strony to nie jest sytuacja do śmiechu. Czas coś zmienić. Brak wolności wypowiedzi jest oczywisty nie tylko w mediach, ale także w różnorodnych sytuacjach życia codziennego. Illya, 29 lat: Na Białorusi można rozmawiać zupełnie swobodnie na temat sportu czy problemów w życiu prywatnym. Można napisać do gazety o przeciekającym dachu czy braku oświetlenia na ulicy. O zdrowiu, ogrodzie, sadzie… Jednakże pisanie o polityce jest tematem tabu. Kilka ogólnokrajowych i lokalnych gazet, które są na tyle odważne, by pisać o polityce, każdego dnia spotykają się z utrudnienami w swojej pracy. Ktoś może skonfiskować ich sprzęt. Ktoś ingeruje w wolny rynek. W każdym razie władza próbuje uczynić życie niezależnych dziennikarzy nieznośnym. Dlatego też nie możemy nawet mówić o pluralistycznym radiu czy telewizji. Najnowszy przykład – wyeliminowanie Avtoradia, popularnej platformy internetowej, która promowała przemówienie wyborcze kandydata opozycji. Alesya, 20 lat Na Białorusi nie ma wolności słowa. To, co przeszkadza mi najbardziej to fakt, że ludzie się do tego przyzwyczaili i traktują jako normalny stan rzeczy. Możemy rozmawiać w gronie przyjaciół i żartować: „Oglądaliśmy dziś 31 Wolność słowa w Niemczech Na temat dziennikarstwa w Niemczech, codziennej pracy dziennikarzy oraz ich życiu zawodowym rozmawiam z doświadczoną dziennikarką Barbarą Stock z Drezna, redaktorką dziennika “Dresdner Neueste Nachrichten”. Przede wszystkim chciałabym zapytać, dlaczego zdecydowała się Pani zostać dziennikarką... Zawsze lubiłam języki obce, a moim językiem ojczystym jest niemiecki. Chciałam poświęcić swoje życie profesji, która związana byłaby z językami. Po skończeniu germanistyki zazwyczaj zostaje się nauczycielem, lecz to nie było coś dla mnie. Nie byłam też zainteresowana matematyką czy innymi dziedzinami. Starałam się komunikować z innymi osobami... W końcu zdecydowałam się, że moja dziedzina to dziennikarstwo. Które z dziennikarskich tematów interesują Panią najbardziej? Ekonomia. We wczesnych latach 90-tych ubiegłego wieku zaczęłam pisać o bankach i różorodnych procesach ekonomicznych. Tak więc w tej problematyce jestem głęboko zakorzeniona. Jedności Niemiec - przyp. tłum.) Należałam do 10% społeczeństwa, które nigdy do niej nie wstąpiło. Jak Pani myśli, czy dziś w Niemczech istniają jakieś zakazane tematy? Praktycznie nie. Dzisiaj ludzie mogą mówić to, co myślą. Mimo to można być częściowo zależnym od koncernu, który jest właścicielem czasopisma. Porzebuje ono pieniędzy, więc nie ma innego wyboru. Z drugiej strony, dziś można pisać bez presji z jakiejkolwiek strony. Czasami można być poproszonym o napisanie na temat kogoś konkretnego, jeśli twoja gazeta potrzebuje sponsora. Ale decyzja wciąż należy do ciebie. Czy zawód dziennikarza jest popularny wśród niemieckiej młodzieży? Tak, jest. Jeśli jednak nie masz podpisanego odpowiedniego kontraktu, twoja pensja nie jest wysoka. Jak widzimy, nie wszystko jest tak oczywiste, na jakie wygląda. Również Niemcy mają problemy z wolnością słowa. Mimo to trudno porównać je z tymi, przed jakim stoją białoruskie media. Czy może Pani porównać swoją pracę przed przełomem lat 1989-1990 i potem? Jak wygląda różnica? W latach 80-tych nikt nie przypuszczał, że sprawy mogą potoczyć się tak szybko: upadnie Mur Berliński, przed ludźmi otworzą się nowe możliwości. Przedtem niemożliwym było pisanie tego, na co miało się ochotę. Rozpoczęłam swoją pracę w małym dzienniku i pisałam tam o ekonomii. Praca ta była bardzo ciężka, bo nie należałam do partii (Socjalistycz-nej Partii 32 33 begriff ich, dass die Personen, die mir Arbeit versprochen hatten, mir einen Job in der SexIndustrie besorgt hatten. Bevor ich jemanden um Hilfe bitten konnte, zerstörten sie meinen Pass und mein Handy. Sie sagten mir, dass ich in einer Bar arbeiten und mit den Männern Sex haben muss, um zu überleben. Tagelang war ich im Keller des Bordells gefangen, dann wurde ich von Ort zu Ort gebracht, damit ich noch mehr Geld für sie verdienen konnte. Wenn ich sagte, dass ich es nicht tun würde, schlugen sie mich und sperrten mich ohne Essen ein. Menschen zu verkaufen in Deutschland Autorin: Katsiaryna Putseika Jedes Jahr werden tausende von Menschen in ein Leben gedrängt, was niemand freiwillig wählen würde – verkauft an die Sex-Industrie, eingeschlossen in ausbeuterischen Betrieben, gezwungen für wenig oder gar kein Geld zu arbeiten, sind sie Opfer des Menschenhandels. Natali hätte nie gedacht, dass sie so was einmal selbst erleben würde, aber wissen kann man das nie. Seit 1860 ist der Preis für Sklaven um 450 Prozent gesunken. Jetzt kann man ein menschliches Wesen für nur 70 Euro käuflich erwerben. Mit Arbeit und Geld werden Menschen geködert und werden so Opfer von Ausbeutung und 34 Missbrauch. Europa ist eines der Hauptziele. 80 Prozent der Betroffenen des Menschenhandels sind Frauen und Kinder, die Mehrheit von ihnen ist in der Sex-Industrie tätig. Zurückhaltende Schätzungen gehen von 27 Milliarden Sklaven weltweit aus, mehr als jemals zuvor in der Geschichte. Natali, eine 23 jährige Studentin aus der Ukraine, hatte Pläne für die Zukunft – sie wollte in einem Land, das ihr und ihrem Kind ein sicheres Zuhause bot, ein neues Leben beginnen: „Ich freute mich auf meine neue Arbeit in Deutschland. Es sollte ein Neustart für ein besseres Leben für mich und mein Baby werden. Erst als ich da war, Ich versuchte alles auszublenden, völlig gefühllos zu sein, mir einzubilden, dass all das nicht mir passiert. Ich wollte mir nicht vorstellen, was sie meinem Kind antun würden, wenn ich abhauen würde. Also tat ich, was sie wollten. So oft wollte ich einfach weglaufen, aber ich wusste nicht wohin. Ich konnte niemandem trauen. Wenn ich wegliefe, würden sie mich umbringen, wenn ich bliebe, würde es nicht lange dauern, bis sie mich tot prügeln würden. Also lief ich eines Nachts doch davon…“ Deutschland ist in der Sex-Industrie als Empfängerland bekannt. Ein Ziel- und Transitland für den Handel mit zahlreichen Opfern aus Osteuropa, Asien und Afrika abgesehen hat. In dem Report „Human Trafficking – Global Patterns“ des Büros der Vereinten Nationen für Drogen- und Verbrechensbekämpfung (UNODC) wurde dokumentiert, dass die sexuelle Ausbeutung von Frauen durch die globale Prostitution und die Sex-Industrie eine jährliche Summe von 34 Milliarden US-Dollar generiert. Seit der Legalisierung der Prostitution wuchs die Nachfrage in Deutschland ebenfalls dramatisch und produziert jährlich einen ähnlichen Umsatz im Millionenbereich. Die Legalisierung und Förderung der Prostitution in Deutschland und den Niederlanden schuf für die Menschenhändler ein „Paradies“, wo sie unentdeckt operieren können und enorme Profite innerhalb der legalen Prostitutions-Industrie sichern kön- nen. Laut Schätzungen sind zwischen 70 und 80 Prozent der Prostituierten in Deutschland Opfer des Menschenhandels. In Deutschland wird zwischen Opfern und Zeugen des Menschenhandels unterschieden. Zeugen sind demnach Personen, die gegen Täter aussagen. Die Hilfseinrichtungen, die sich dieser Gruppe von Menschen widmen, machen keine Unterschiede. Beide Gruppen von Frauen erhalten Unterstützung und Hilfe. Aber das Gesetz macht einen großen Unterschied: es ist nicht genug, Opfer des Menschenhandels zu sein, um garantierten Zugang zu Menschenrechten zu erhalten. Garantiert wird dies nur, wenn sich die Frauen entscheiden, gegen ihre Peiniger auszusagen. Die Beschreibung der Lebensverhältnisse der Opfer macht deutlich, dass für die meisten Opfer keine Option ist, als Zeugin gegen die Menschenhändler auszusagen. Natali ist eines der Opfer, die sich gegen eine Zeugenaussage entschieden hat. Sie hatte große Angst und wollte weder sich noch ihre Familie durch ihre Aussage in Gefahr bringen. Darüber hinaus war klar, dass Natali durch das Warten auf das Gerichtsverfahren mehrere wertvolle Jahre verlieren würde. Jahre, die sie besser dazu nutzen könnte, sich ein neues Leben in der Ukraine aufzubauen… Für die Staatsanwaltschaft bedeutet das: In Deutschland werden immer weniger Gerichtsverfahren gegen Menschenhändler eingeleitet. Leider gibt es keinen Grund anzunehmen, dass diese Entwicklung ein Indiz für den Rückgang der kriminellen Machenschaften darstellt. Vielmehr wird deutlich, dass der Staat den Opfern nicht genug anzubieten hat. Diese Situation kann nicht länger toleriert werden. Wurde der Sklavenhandel nicht im 19. Jahrhundert abgeschafft? Wir lagen wohl falsch. Informiere dich über die Situation in deinem Land. Infos unter: www.ban-ying.de 35 Яны сказалі мне, што я павінна працаваць ў бары і займаюцца сэксам з мужчынамі, каб выжыць. Я была зачынена ў склепе гэтага бардэля на працягу некалькіх дзён, мяне перавозілі з месца на месца, дзеля таго каб я магла зарабіць для іх больш грошай. Калі я сказала, што не буду гэтага рабіць, яны збілі мяне і замкнулі без ежы. Мяне збілі так моцна, што я думала, што вось-вось памру. Людзі на продаж у Германіі Аўтар: Кацярына Пуцейка Кожны год тысячы людзей ашукваюць альбо вымушаюць на жыццё, якое ніхто ніколі для сябе не абраў бы, –людзей прадаюць ў сэкс-гандаль, зачыняюць на заводах і фабрыках, прымушаюць працаваць амаль безкаштоўна, ці ўвогуле не плацяць. Яны з’яўляюцца ахвярамі гандлю людзьмі. Наталі ніколі не думала, што яна з гэтым сутыкнецца, але ніколі не ведаеш напэўна, што можа здарыцца заўтра. Пачынаючы з 1860 года, цана на рабоў знізілася на 450 адсоткаў. Цяпер вы можаце набыць іншага чалавека ўсяго за 70 еўра. Абяцаннямі працоўных месц і грошай уразлівых людзей завабліваюць ў жыццё поўнае няўяўнай эксплуатацыі і здзеку. Еўропа з’яўляецца асноўным пунктам прызначэння. 80 адсоткаў людзей у гэтым гандлі - жанчыны і дзеці, большая частка з якіх апынецца ў сэкс-рабстве. Па 36 кансерватыўных падліках, колькасць рабоў у свеце сёння больш за 27 мільярдаў. Гэта болей, чым у любы іншы перыяд чалавечай гісторыі. Наталі, 23-гадовая студэнтка з Украіны, мела простыя планы на сваю будучыню - яна хацела наладзіць сваё жыццё ў новай краіне, якая магла б даць ёй магчымасць знайсці бяспечнае месца для сябе і свайго дзіцяці: “Я сапраўды з нецярплівасцю чакала сваю новую працу ў Германіі. Гэта павінны быў быць новы старт у новай краіне і лепшае жыцьцё для мяне і майго дзіцяці. Калі я прыехала, высветлілася, што людзі, якія павінны былі дапамагчы мне ўладкавацца з працай, былі на самой справе заняты ў сэкс-індустрыі. Перш чым я змагла пазваць каго-небудзь на дапамогу, яны забралі мой пашпарт і знішчылі мой мабільны тэлефон. Я проста спрабавала выкінуць гэта са свядомасці, маўчала і ўяўляла сабе, што гэта насамрэч адбываецца не са мной. Я не хацела думаць, што яны могуць зрабіць майму дзіцяці, калі я сыйду, таму я зрабіла тое, што яны сказалі. Я хацела збегчы шмат разоў, але я не ведала, куды ісці. Я не магла нікому давяраць. Калі я збягу, яны заб’юць нас, калі я застануся, пройдзе не шмат часу перад тым, як яны заб’юць мяне да смерці. Так, аднойчы ноччу я збегла ... “ Германія вядомая як “прымаючы бок” ў рабскай сэкс-індустрыі; а таксама як краіна прызначэння і краіна транзіту вялікай колькасці ахвяр гандлю з ўсходняй Еўропы, Азіі і Афрыкі. Па дадзеных Кіравання ААН па наркотыках і злачыннасці: частка “Гандаль людзьмі – глабальныя тэндэнцыі” было задакументавана, што сексуальная эксплуатацыя жанчын праз міравую прастэтуцыю і секс-гандаль людзьмі прыносціць прыбытак на суму амаль 34 млрд. даляраў ЗША штогод. Попыт ў Германіі рэзка ўзрос пасля легалізацыы прастытуцыі і гадавы прыбытак набліжаецца да лічбы ў ЗША. Легалізацыя і спрыянне прастытуцыі нідэрландскім і нямецкім урадамі стварылі “рай” для гандляроў людзьмі, якія незаўважна працуюць, могуць заставацца ў цені і забяспечваць велізарныя прыбыткі ў межах легалізаванай прастытуцыі. Паводле ацэнак, ад 70 да 80 адсоткаў жанчын, якія займаюцца прастытуцыяй у Германіі, з’яўляюцца ахвярамі чалавечага гандлю. паміж ахвярай гандлю людзьмі і сведкай. Ахвяра гандлю людзьмі – гэта тая жанчына, якая пагадзілася даць паказанні супраць злачынцаў. Спецыялізаваныя цэнтры не адрозніваюць іх, абедзве групы жанчын атрымліваюць дапамогу і падтрымку. Але закон робіць вялікае адрозненне паміж імі: недастаткова быць ахвярай гандлю людзьмі, каб табе быў гарантаваны дасяг да асноўных правоў чалавека. Гэты дасяг гарантуецца толькі ў тым выпадку, калі гэтыя жанчыны - афіцыйныя сведкі. Апісанне ўмоў жыцця ахвяр дапамагае зразумець, што стаць сьведкай у судзе супраць гандляроў людзьмі амаль немагчыма. Наталі – адна з ахвяр, якая вырашыла не даваць паказаньняў супраць яе гвалтаўнікоў. Яна была вельмі напалоханая і не магла паставіць пад пагрозу сябе і сваю сям’ю тым, што яна дасць паказанні. Акрамя таго, для Наталі было зразумела, што яна згубіць шмат гадоў свайго жыцця, пакуль яна будзе чакаць суду, якія было б лепш выкарыставаць для пачатку новага жыцця на Украіне. Вынік для пракурораў па крымінальных справах зразумелы: ўсё менш і менш крымінальных справаў перадаюцца ў суд у дачыненні да гандляроў людзьмі ў Германіі. Нажаль, няма ніякіх падстаў меркаваць, што гэта паказчык зніжэння гэтай з’явы. Больш верагодным здаецца тое, што дзяржава гатова прапанаваць ахвярам намнога менш, чым ёсць неабходна. Такую сітуацыю трываць больш не магчыма. Мы думалі, што гандаль рабамі быў адменены ў 19 стагоддзі. Мы памыляліся. Валодай сітуацыяй у сваёй краіне. Дадатковая інфармацыя на www.ban-ying.de У Нямеччыне існуе выразнае адрозненне 37 niej i jej dziecka: „Naprawdę cieszyłam się na nową pracę w Niemczech. Miał to być nowy początek w nowym kraju i lepsze życie dla mnie i dziecka. Po przyjeździe okazało się, że osoby, które wrobiły mnie w tę pracę, tak naprawdę zajmowały się prostytucją. Zanim zdołałam zadzwonić do kogoś po pomoc, zabrali mi paszport i zniszczyli moją komórkę. Powiedzieli mi, że jeśli chcę przetrwać, muszę pracować w barze i uprawiać seks z mężczyznami. Wiele dni przetrzymywali mnie w piwnicy tego burdelu, przenosili mnie z miejsca na miejsce, żebym mogła zarobić dla nich więcej pieniędzy. Kiedy mówiłam, że nie będę tego więcej robić, bili mnie i zamykali bez jedzenia. Bicie było tak okrutne, że myślałem, że umrę. Ludzie na sprzedaż w Niemczech Autorka: Katsiaryna Putseika Każdego roku tysiące ludzi podstępem skłanianych jest lub zmuszanych do życia, którego dobrowolnie nigdy by nie wybrali – sprzedawanych w celach prostytucji, więzionych w fabrykach wyzyskujących tanią siłę roboczą, zmuszanych do pracy za niewielką płacę lub w ogóle bez wynagrodzenia. Są oni ofiarami handlu ludźmi. Natali nie sądziła, że sama będzie musiała się z tym kiedyś zmierzyć, ale nigdy nie można być niczego pewnym. Od roku 1860 cena za niewolnika spadła o 450 procent. Obecnie można kupić innego człowieka za jedyne 70 euro. Obietnicą pracy 38 i pieniędzy podatne i słabe jednostki kuszone są do życia, wiążącego się z niewyobrażalną eksploatacją i wykorzystywaniem. Europa jest głównym miejscem docelowym. 80% ofiar handlu ludzi stanowią kobiety i dzieci, z których większość zmuszanych jest do prostytucji i pornografii. Ostrożne szacunki określają liczbę niewolników we współczesnym świecie na 27 milionów, więcej niż w jakimkolwiek okresie historii. Natali, 23-letnia studentka z Ukrainy miała zwyczajne plany na przyszłość – chciała założyć rodzinę w nowym kraju, który stworzyłby jej szansę znalezienia bezpiecznego miejsca dla Starałam się zablokować w sobie wszelkie myśli, być zupełnie odrętwiałą i wyobrażać sobie, że to się po prostu nie dzieje. Wolałam nie myśleć, co zrobiliby z moim dzieckiem, gdybym uciekła, więc robiłam, co mi kazali. Chciałam uciekać wielokrotnie, ale nie wiedziałam dokąd. Nikomu nie mogłam ufać. Gdybym uciekła, zabiliby nas, gdybym została, nie trwałoby to długo, zanim pobiliby mnie na śmierć, dlatego pewnej nocy uciekłam…” Niemcy znane są jako „kraj przyjmujący” w przemyśle niewolenia ludzi w celach prostytucji; docelowy i tranzytowy dla handlu wieloma ofiarami pochodzących z Europy Wschodniej, a także Azji i Afryki. Według opracowania Biura Narodów Zjednoczonych ds. narkotyków i przestępczości (UNODC) – „Handel ludźmi: model globalny” – udokumentowano, że wykorzystywanie kobiet przez światową branżę prostytucji i handel ludźmi w celach seksualnych generuje rocznie przychody rzędu 34 mld dolarów. Popyt w Niemczech także dramatycznie wzrósł od czasu legalizacji i każdego roku podobnie daje miliard dolarów zysku. Legalizacja i promocja prostytucji przez rządy Holandii i Niemiec stworzyła „raj” dla handlarzy, którzy pozostają niewykryci i zapewniają ogromne zyski w ramach zalegalizowanej branży prostytucji. Szacuje się, że od 70 do 80% kobiet, które prostytuują się w Niemczech, to ofiary handlu ludźmi. W Niemczech dokonuje się rozróżnienia pomiędzy ofiarą handlu ludźmi, a świadkiem, tj. osobą, która zdecydowała się zeznawać przeciw swoim prześladowcom. Specjalistyczne centra takiej różnicy nie czynią, oferując pomoc wszystkim kobietom należącym do obu grup, natomiast prawo stanowi inaczej: nie wystarczy być ofiarą handlu, aby uzyskać dostęp do wszystkich podstawowych praw człowieka, które gwarantowane są jedynie w przypadku, gdy dana kobieta staje się oficjalnym świadkiem. Opis warunków życia ofiar uświadamia, że decyzja o przyjęciu roli świadka w procesie przeciwko przestępcom nie jest zazwyczaj realną opcją. Natali jest jedną z tych ofiar, które nie zdecydowały się zeznawać przeciwko swoim prześladowcom. Była bardzo przestraszona i nie chciała wystawiać siebie i swojej rodziny na zagrożenie, składając zeznania, co więcej zdawała sobie sprawę, że oczekując na proces straci lata, które może lepiej spożytkować, budując nowe życie na Ukrainie. Dla prokuratorów wyniki są jasne: coraz mniej spraw karnych kierowanych jest w Niemczech przeciwko handlarzom ludźmi. Niestety nie ma podstaw, aby sądzić, że jest to wynik zanikania tego fenomenu, raczej wydaje się, że to, co państwo ma do zaoferowania ofiarom, jest dalece niewystarczające. Ta sytuacja nie może być dłużej tolerowana. Sądziliśmy, że handle ludźmi zniesiono w XIX wieku. Byliśmy w błędzie. Sprawdź sytuację we własnym kraju. Więcej informacji dostępnych jest pod adresem: www.ban-ying.de 39 Straftaten leichter aufgedeckt werden können. Die Anzahl anonymer Übergriffe soll verringert werden. Gewahrsamszelle Nummer fünf. Der junge Mann aus Sierra Leone wehrt sich. Die Beamten fesseln seine Arme und Beine ans Bett. Um 12 Uhr bricht ein Feuer in der Zelle aus. Oury Jalloh verbrennt. Zudem fordert Amnesty, dass Fälle durch unabhängige Untersuchungen aufgeklärt werden. Bislang ermittelten Staatsanwaltschaft und Polizei nicht konsequent genug: Täter blieben straffrei, Zeugen wurden nicht vernommen, Beweise spät oder gar nicht gesichert. In diesen Punkten kann sich Deutschland an den fortschrittlichen Maßnahmen anderer EUStaaten orientieren, ein gutes Beispiel ist Irland. Wenn dort bei einem Polizeieinsatz Menschen zu Schaden kommen, schaltet sich eine unabhängige Untersuchungskommission ein, die sogenannte IGOC (Irish Garda Ombudsman Commission), welche die Beschwerden gegen Polizisten überprüft und gegebenenfalls handelt. In dem Gremium arbeiten ausschließlich vom Präsidenten ernannte Personen, die vom Obersten Gerichtshof regelmäßig überprüft werden. Kein IGOC-Mitglied darf eine Stelle bei der Polizei besetzen oder Parlamentsmitglied sein. Das Ermittlungsteam der Kommission verfügt über sämtliche polizeiliche Befugnisse und benötigt nur bei der Durchsuchung einer Polizeidienststelle eine Sondergenehmigung. Seit langem fordert Amnesty International eine solche Kommission auch für Deutschland. Auch wenn der Fall Oury Jalloh ein brutales Beispiel ist – er ist kein Einzelfall von Polizeigewalt in Deutschland. Die meisten Taten werden kaum verfolgt oder gar nicht erst aufgenommen. Einzig und allein die Popularität dieses Falls hat dazu geführt, dass es mehrere Untersuchungen und Recherchen gab, welche zu weiteren Verhandlungen führten. Eine dritte Kernforderung von Amnesty lautet Prävention durch Bildung: Menschenrechtsbildung sollte ein verpflichtender Teil der polizeilichen Weiterbildung sein. Forderung Nummer vier: „Schutz durch Dokumentation“. Das bedeutet die Aufklärung der Öffentlichkeit über polizeiliche Übergriffe, wie im Fall von Oury Jalloh. Die Menschenrechtsorganisation Amnesty International machte den Fall zum Aufhänger ihrer aktuellen Kampagne „Mehr Verantwortung bei der Polizei”. Das Ziel: mehr Transparenz bei der Polizeiarbeit in Deutschland. Ein Kernanliegen von Amnesty ist die Kennzeichnungspflicht von Polizisten, damit deren Der Fall wäre frühzeitig beendet worden, wenn die Staatsanwaltschaft nur die Obduktionsergebnisse des „Gerichtsmedizinischen Instituts Halle” für den Prozess verwendet hätte. Diesem Bericht zufolge ist Oury Jalloh an einem Hitzetod gestorben. Erst aufgrund massiver Die Polizei Die Polizei: Gesetzeshüter oder Gesetzesbrecher? Sie sind das Gesetz. Sie schützen uns. Sie sind jederzeit für uns erreichbar. Doch was, wenn aus denen, die Kriminelle verfolgen, Kriminelle werden? Autoren: Frederik Blümel, Pit Krüninger 636 Fälle in den letzten fünf Jahren, 615 davon wurden nicht verfolgt, 6 beschuldigte Beamte wurden vom Gericht freigesprochen, nicht einer verurteilt und Besserung ist nicht in Sicht: Die Polizei in Deutschland agiert zu oft egoistisch und kriminell, doch wer soll etwas dagegen tun? Anzeigen verlaufen oft im Sand, Polizisten schützen sich gegenseitig und bleiben anonym. 7. Januar 2005. Ein kalter Morgen, der dem 23-jährigen Oury Jalloh zum Verhängnis werden wird. Der Tag beginnt für die Beamten der Polizeistation Dessau wie jeder andere, bis das Telefon klingelt. Ein Angestellter der Stadtreinigung berichtet von einem aufgebrachten Afrikaner, der ihn und seinen Kollegen belästigt. Die Polizei nimmt den stark alkoholisierten Oury Jalloh mit aufs Revier. Dort werden 3,0 Promille Alkohol in seinem Blut festgestellt. Sie nehmen ihm seine persönlichen Gegenstände ab. Um 9:30 Uhr bringen sie Oury Jalloh in die 40 Proteste durch antirassistische Gruppen wurde eine zweite Obduktion angeordnet. Diese ergab, dass Oury Jalloh vor seinem Tod Nasenbeinbrüche und Ohrverletzungen erlitten hat. Es gab Bedenken an den Aussagen der beiden beschuldigten Polizisten. Nach Angaben der Staatsanwaltschaft hat der Polizeibeamte Hans-Ulrich M. bei der Durchsuchung von Oury Jalloh ein Feuerzeug in der Hosentasche des Afrikaners übersehen. Später soll sich Jalloh damit selbst in Brand gesteckt haben. Der Polizist behauptete jedoch, „mit Sicherheit“ ein Feuerzeug bei Jalloh entdeckt und ihm abgenommen zu haben. Das Merkwürdige an dieser Aussage: Das Feuerzeug wurde nicht in die Asservatenliste eingetragen, und erst Tage später wurden Überreste eines kaum beschädigten Feuerzeugs in der Zelle gefunden. Eine Putzfrau sagte später aus, dass die Matratze zuvor in einwandfreiem Zustand gewesen sei, der angebundene Oury Jalloh hätte also die Nähte des feuerfesten Bezugs auftrennen müssen, um sich selbst anzünden zu können. Hinzu kommen vom „SPIEGEL“ veröffentlichte Telefongespräche zwischen Polizisten des Reviers und dem Arzt, der zu Jalloh gerufen wurde. Beide Seiten äußerten sich darin rassistisch. Die vom Gericht als Zeugen geladene Polizisten haben offensichtlich gelogen, ihnen droht nun ein Ermittlungsverfahren wegen Falschaussage. Am 7. Januar 2010 – exakt fünf Jahre nach dem Feuertod von Oury Jalloh – hat der Bundesgerichtshof entschieden, das komplette Verfahren neu aufzurollen. Die große öffentliche Aufmerksamkeit hat dazu beigetragen, das der Fall Oury Jallohs noch nicht zu den Akten gelegt wurde. Noch besteht die Chance auf Aufklärung – ein wichtiger Schritt im Kampf um mehr Transparenz bei der Polizeiarbeit in Deutschland. „Die Polizei ist übrigens die größte Menschenrechtsorganisation.“ Gerhard Müller ehem. Leiter der Landespolizeischule Hamburg 41 адказнасці для паліцыі». Мэта – больш празрыстасці ў працы нямецкай паліцыі. Адно за галоўных патрабаванняў Amnesty – гэта абавязковыя індывідуальныя знакі для паліцэйскіх, каб падобныя злачынствы можна было лягчэй раскрываць. Лічба выпадкаў ананімнага злоўжывання ўладай павінна быць зменьшана. Die Polizei Паліцыя: праваахоўнікі ці правапарушальнікі? Яны ўвасабляюць закон. Яны нас абараняюць. Яны заўсёды ў зоне нашага дасягу. А што, калі тыя, хто пераследуе злачынцаў, самі становяцца злачынцамі? Аўтар ы: Фредерік Блюмель, Піт Крюнінгер 636 выпадкаў за апошнія 5 гадоў, 615 з іх не даследаваліся, 6 абвінавачаных службоўцаў адпушчаныя з залі суда, ніводнага асуджанага і паляпшэння не назіраецца: нямецкая паліцыя занадта часта дзейнічае эгаістычна і з парушэннямі заканадаўства, дык што можна з гэтым зрабіць? Скаргі патроху забываюцца, паліцэйскія абараняюць адзін аднаго і застаюцца ананімнымі. 7 студзеня 2005 года. Халодны ранак, які стане апошнім для 23-гадовага Оўры Яло. Гэты дзень пачынаецца для супрацоўнікаў паліцэйскага пастарунка Дэсаў як заўсёды, пакуль не звоніць тэлефон. Супрацоўнік воднай сістэмы горада дакладае пра нейкага агрэсіўнага афрыканца, які назаляе яму і ягоным калегам. Паліцыя забірае моцна п’янага Оўры Яло ў пастарунак. Там у ягонай крыві знаходзяць 3.0 прамілі алкаголю. У яго 42 канфіскоўваюць асабістыя рэчы. А 9:30 яго прывозяць у 5-ю камеру ізалятара часовага ўтрымання. Малады чалавек са С’ера Ліонэ аказвае супраціў. Супрацоўнікі прывязваюць ягоныя рукі і ногі да ложка. А 12 гадзіне ў камеры ўсчынаецца пажар. Оўры Яло згарае ўнутры. Нават калі выпадак з Оўры Яло – брутальны прыклад, гэта не адзіны эпізод гвалту з боку паліцыі ў Германіі. Большасць злачынстваў амаль не расследуецца, або нават не рэгіструецца. Адна вядомасць гэтага выпадку прывяла да таго, што было праведзена больш даследаванняў і дазнанняў, якія прывялі да новых судовых працэсаў. Арганізацыя па правах чалавека „Amnesty International” зрабіла гэты выпадак пачаткам сваёй бягучай кампаніі «Больш Amnesty патрабуе таго, каб такія выпадкі былі расследаваны незалежнымі даследчыкамі. Дагэтуль паліцыя і пракуратура вялі справы недастаткова паслядоўна: злачынцы заставаліся непакараныя, сведкаў не дапытвалі, доказы разглядаліся запозна або ўвогуле не разглядаліся. У гэтым пытанні Германія можа арыентавацца на паспяховыя меры іншых краін Еўразвязу, напрыклад, на Ірландыю. Калі там пры ўдзеле паліцыі церпіць чалавек, арганізуецца незалежная следчая камісія, так званая IGOC, якая правярае доказы супраць паліцыі і, калі неабходна, дзейнічае. У Gremium працуюць выключна прызначаныя прэзідэнтам асобы, якіх пастаянна правярае Вярхоўны Суд. Член IGOC не можа займаць пасаду ў паліцыі ці ў Парламенце. Следчая група Камісіі мае ўсе паўнамоцтвы паліцыі і мусіць мець дазвол толькі на правядзенне вобшуку ў паліцэйскім пастарунку. Ужо шмат гадоў Амністыя папулярызуе падобную Камісію ў Германіі. Трэцяе патрабаванне Amnesty гучыць «Прафілактыка праз адукацыю» - курс па правах чалавека павінен быць абавязковай часткай паліцэйскай адукацыі. Патрабаванне чацвёртае: «Абарона праз дакументацыю». Гэта азначае давядзенне да грамадскасці выпадкаў паліцэйскага злоўжывання паўнамоцтвамі, як ў выпадку з Оўры Яло. Гэты працэс скончыўся б зарана, калі б пракуратура падчас працэсу прыняла да ўвагі толькі вынікі выкрыцця трупа ад «Інстытута судовай медыцыны». Згодна з гэтым заключэннем, Оўры Яло памер ад перагрэву. Толькі масавыя пратэсты антырасістскіх груп прывялі да новага выкрыцця. Яно паказала, што ў Оўры Яло перад смерцю быў зламаны нос і пашкоджаныя вушы. Былі разгледжаны паказанні абодвух паліцэйскіх. Па дадзеных пракуратуры паліцэйскі Ганс-Ульрых М. падчас асабістага дагляду Оўры Яло не ўбачыў у яго запальнічку ў кішэні штаноў. Пазней Яло сам сябе падпаліў. Паліцэйскі аднак даказвае, што ён знайшоў ў Яло запальнічку і яе адабраў. Што цікава ў гэтых паказаннях, што запальнічка не фігуруе ў спісе адабранай маёмасці, і толькі некалькі дзён пасьля былі знойдзеныя рэшткі непашкоджанай запальнічкі ў камеры. Прыбіральшчыца пазней распавяла, што прывязаны Оўры Яло мусіў распароць вогнетрывалую абіўку да гэтага непашкоджанага матраса, каб сябе падпаліць. Дапамагаюць таксама распаўсюджаныя “SPIEGEL“ тэлефонныя размовы паміж паліцэйскімі і доктарам, якога выклікалі да Яло. Абодва бакі дапускалі расістскія выказванні. Запрошаныя ў якасці сведак паліцэйскія адкрыта хлусілі, ім пагражаў толькі пераслед за дачу ілжывых паказанняў. 7 студзеня 2010 года – дакладна пять гадоў пасьля смерці Оўры Яло – Дзяржаўны Суд вырашыў поўнасцю аднавіць расследаванне. Вялікая ўвага грамадскасці да гэтага працэса прывяла да таго, што справу Оўры Яло не пакладуць на паліцу архіва. Яшчэ ёсць шанец на высвятленне – гэта важны крок ў барацьбе за большую празрыстасць у працы нямецкай паліцыі. «Паліцыя, дарэчы, з’яўляецца найвялікшай арганізацыяй па правах чалавека» Герхард Мюлер, былы старшыня Нацыянальнай школы паліцыі ў Гамбургу 43 Die Polizei Policja - stróż prawa czy jego przeciwieństwo? Są synonimem prawa. Chronią nas. W każdym momencie czekają na nasze wezwanie. Co jednak, kiedy ci, których zadaniem jest ściganie przestępców, sami się nimi stają? Autorzy: Frederik Blümel, Pit Krüninger 636 przypadków w ciągu ostatnich pięciu lat, 615 z nich w ogóle nie rozpatrzono, 6 obwinionych urzędników sąd uznał za niewinnych, żaden nie został skazany, a co więcej - nie zanosi się na poprawę. Policja w Niemczech niejednokrotnie działa egoistycznie i niezgodnie z prawem, jednakże kto miałby się temu przeciwstawić? Składane doniesienia często nie przynoszą skutków, policjanci ochroniają siebie nawzajem i pozostają anonimowi. 7. stycznia 2005 roku. Zimny poranek, który 23-letniego Oury’ego Jalloha przyprawi o zgubę. Urzędnikom posterunku policji w Dessau dzień ten upływa jak każdy inny. Aż do momentu, kiedy dzwoni telefon. Pracownik firmy sprzątającej miasto donosi o wzburzonym Afrykańczyku, który naprzykrza się jemu oraz jego koledze. Policja zabiera przebywającego pod wpływem znacznej ilości alkoholu Jalloha na komisariat. Okazuje się, że ma 3 promile alkoholu we krwi. Funkcjonariusze pozbawiają go rzeczy osobistych i o godzinie 9.30 zabierają 44 do celi numer pięć. Młody obywatel Sierra Leone stawia opór. Policjanci przywiązują jego ręce i nogi do łóżka. O godzinie 12.00 w celi wybucha pożar. Oury Jalloh umiera w płomieniach. Nawet jeśli historia Jalloha to brutalny przykład – nie jest to odosobniony przypadek przemocy i nadużywania władzy przez policję w Niemczech. Większość z takich czynów nie zostaje ścigana ani nawet zgłoszona. Wyjątkowość i rozgłos powyższego przypadku przyczyniły się do tego, że wszczęto kolejne śledztwa i dochodzenia, które doprowadziły do dalszych rozpraw. Organizacja zajmująca się prawami człowieka „Amnesty International“ wykorzystała tę sprawę w swojej aktualnej kampanii „ Więcej odpowiedzialności w policji”. Jej cel to więcej przejrzystości w pracy niemieckiej policji. Głównym postulatem Amnesty jest wprowadzenie obowiązku noszenia oznaczeń przez policjantów po to, by w przypadku popełnienia przez nich czynu niezgodnego z prawem, nie mogli tak łatwo uniknąć kary. Liczba anonimowych ingerencji powinna zostać zmniejszona. Do tego Amnesty żąda, by przypadki takie wyjaśniano poprzez niezależne śledztwa. Do tej pory prokuratura i policja postępowały niewystarczająco konsekwentnie: sprawcy pozostawali bezkarni, świadków nie przesłuchiwano, dowody zabezpieczano za późno lub w ogóle tego nie robiono. W tej kwestii Niemcy mogą wzorować się na postępowych działanach innych członków Unii Europejskiej, dobrym przykładem jest Irlandia. Kiedy tam w wyniku interwencji policji zostają poszkodowani ludzie, powoływana zostaje niezależna komisja, tak zwana „Irish Garda Ombudsman Commission” (IGOC), która sprawdza skargi przeciwko policjantom i podejmuje ewentualne działania. W gremium komisji pracują wyłącznie osoby mianowane przez prezydenta, regularnie sprawdzane przez Sąd Najwyższy. Żaden z członków IGOC nie może piastować stanowiska w polcji ani być parlamentarzystą. Zespół śledczy komisji dysponuje wszystkimi upoważnieniami policyjnymi i jedynie w przypadku konieczność przeszukania komisariatu policji potrzebuje specjalnego zezwolenia. Od dawna Amnesty domaga się powołania takiej komisji również w Niemczech. Trzeci główny postulat Amnesty brzmi: prewencja poprzez edukację. Oznacza to, że edukacja praw człowieka powinna stanowić obowiązkowy element szkolenia i dokształcania policjantów. Żądanie numer cztery: Ochrona poprzez dokumentację, co obejmuje także informowanie opinii publicznej o takich interwencjach policji jak w przypadku Jalloha. Sprawa zostałyby przedwcześnie zakończona, gdyby prokuratura wykorzystała podczas procesu jedynie wyniki obdukcji Instytutu Medycyny Sądowej w Halle, według których Oury Jalloh zmarł w wyniku spalenia. Dopiero z powodu masowych protestów ze strony grup antyrasistowskich zostało zarządzone ponowne przeprowadzenie obdukcji. Ta wykazała, że Jalloh poniósł przed śmiercią obrażenia uszu oraz doznał licznych złamań kości nosowej. Były także zastrzeżenia odnośnie zeznań obwinianych policjantów. Zdaniem prokuratury urzędnik policji Hans-Ulrich M. przeoczył podczas rewizji osobistej Jalloha zapalniczkę w jego kieszeni, przy pomocy której miał się on potem sam podpalić. Policjant utrzymywał jednak, nie mając przy tym wątpliwości, że znalazł u Jalloha zapalniczkę i mu ją odebrał. To może jednakże dziwić, zapalniczka owa nie została naniesiona na listę dowodów rzeczowych, a kilka dni później odnaleziono jej resztki w celi. Sprzątaczka zeznała potem, że materac znajdował się wcześniej w stanie bez zarzutu i związany Oury Jalloh musiałby rozpruć szew ogniotrwałego obicia, by móć podpalić samego siebie. Do tego dochodzą opublikowane przez tygodnik „Spiegel” zapisy rozmów telefonicznych pomiędzy policjantem z komendy a lekarzem, który został do Jalloha wezwany. Wypowiedzi obu były wyraźnie rasistowskie. Policjanci powołani przez sąd na świadków w sposób oczywisty kłamali, grozi im jednak za to jedynie postępowanie przygotowawcze za składanie fałszywych zeznań. 7. stycznia 2010 – dokładnie pięć lat po śmierci Jalloha w płomieniach –Trybunał Federalny zdecydował o wszczęciu całego postępowania od nowa. Wzmożona uwaga opinii publicznej sprawiła, że przypadek ten nie został jeszcze odłożony do akt. Wciąż istnieje szansa na jego wyjaśnienie – ważny krok w walce o więcej przejrzystości w pracy niemieckiej policji. „Policja jest największą organizacją działającą na rzecz praw człowieka”. Gerhard Müller, były dyrektor Szkoły Policji w Hamburgu 45 doch kann die Hinrichtung eines Unschuldigen nie ausgeschlossen werden. Dieses Risiko ist in Belarus besonders hoch, da die Prozesse unter Ausschluss der Öffentlichkeit stattfinden und Geständnisse teilweise unter Folter gegeben werden. Dies wiederspricht der Allgemeinen Erklärung der Menschenrechte, wonach jedem das Recht auf einen fairen Prozess unter Beteiligung der Öffentlichkeit zugestanden wird. Seit 1999 besteht die Möglichkeit, einen Gnadengesuch an den Präsidenten Lukaschenko zu senden, was auch von den meisten Verurteilten wahrgenommen wird, doch dies ist nur eine schwache Hoffnung, die sie haben, da Lukaschenko bis heute nur einem Gnadengesuch zugestimmt haben soll und somit die Todesstrafe in eine lebenslängliche Haft umgewandelt hat. Leere Todeszellen in Belarus? 400 Todesurteile, 399 davon vollstreckt, lediglich ein gewährtes Gnadengesuch. Dies ist die ernüchternde Bilanz von 20 Jahren aktiver Todesstrafe im unabhängigen Belarus. Doch dies sind nur Schätzwerte, da bis zum heutigen Tag jegliche Informationen über die Todesstrafe als Staatsgeheimnis eingestuft sind. Autor: Martin Keller Am 4. November 2003 wandte sich das belarussische Parlament mit der Frage an das Verfassungsgericht, ob die Todesstrafe mit der belarussischen Verfassung und den internationalen Standards vereinbar sei. Dies stellte daraufhin fest, dass mehrere Artikel des belarussischen Strafrechts weder mit der Verfassung vereinbar seien, noch den völkerrechtlichen Normen entsprächen und somit die Abschaffung der 46 Todesstrafe oder zumindest die Verhängung eines Hinrichtungsmoratoriums erforderlich sei. Doch es passierte nichts dergleichen. Zwar darf die Todesstrafe nicht gegen Jugendliche unter 18 Jahren, Männer über 65 Jahren, noch gegen Frauen verhängt werden und wird in der Praxis nur bei „vorsätzlichem Mord unter erschwerenden Umständen“ verwendet. Je- Einen weiteren klaren Verstoß gegen die internationalen Standards stellen die Haftbedingungen dar. Der Todestrakt befindet sich im Kellergeschoss des Gefängnisses SISO Nr.1 in Minsk. Den Inhaftierten wird es nicht erlaubt am Hofgang teilzunehmen und die Beleuchtung in ihrer Zelle ist Tag und Nacht angeschaltet. Dies kann man durchaus als Folter werten, womit Belarus abermals gegen die Allgemeine Erklärung der Menschenrechte verstößt, welche das Verbot von Folter vorschreibt. Doch dies sind nicht die einzigen Faktoren, die die Verurteilten psychisch quälen. Die Vollstreckung des Urteils wird zwar in der Regel innerhalb von sechs Monaten vollzogen, doch wird der Inhaftierte erst unmittelbar vor seiner Hinrichtung davon informiert, sodass er jederzeit mit der Hinrichtung rechnen muss, ohne genau zu wissen, wann sie nun tatsächlich stattfindet. Ist der Zeitpunkt dann gekommen, wird dem Verurteilten eine Augenbinde angelegt und ihm in den Hinterkopf geschossen. Dies ist keineswegs eine sichere Methode, sodass auch häufig mehrere Schüsse von Nöten sind, um den Verurteilten zu töten. Doch nun scheint es als gäbe es einen Grund zur Hoffnung, denn Lukaschenko äußerte sich, nach Angaben der belarussischen Nachrichtenagentur Belta, am 12. November 2010 zu diesem Thema folgendermaßen: „Aller Wahrscheinlichkeit nach werden wir die Todesstrafe durch lebenslange Haft ersetzen“. Während eines Interview mit Valentin Stefanovich, einem Mitarbeiter der Menschenrechtsorganisation Viasna, dämpfte dieser die Hoffnungen, seinen Angaben nach hätte Lukaschenko in der Vergangenheit schon häufiger solche Äußerungen von sich gegeben, mit dem Verweis, dass die Abschaffung der Todesstrafe nur mit Hilfe einer Volksabstimmung erwirkt werden könne. So war es auch diesmal, er verwies abermals auf die Volksabstimmung und äußerte sich kritisch über die Bereitschaft der Belarussen zur Abschaffung der Todesstrafe. Mit dieser kritischen Haltung liegt er nicht ganz falsch. Tatsächlich sprechen sich nach Angaben von neuesten Studien, des belarussischen Forschungsinstituts NOVAK, nur 39% der Bevölkerung für die Abschaffung der Todesstrafe aus und ganze 48% gegen sie. Die restlichen 13% wollten sich nicht festlegen. Diese Zahlen trügen aber das tatsächliche Bild, da nach Angaben von Stefanovich keinerlei Informationen über die Todesstrafe an die belarussische Bevölkerung von Seiten der Regierung aus, gegeben werden. Somit kann sich die Bevölkerung kein klares Bild über die tatsächlichen Umstände verschaffen und wird von der Propaganda der Regierung beeinflusst. Stefanovich weist weiter darauf hin, dass laut der belarussischen Verfassung eine Volksabstimmung nicht zwingend von Nöten sei, um die Abschaffung der Todesstrafe zu bewirken. Somit liegt es abermals an der belarussischen Regierung mehr Transparenz zu zeigen und sich klar gegen die Todesstrafe auszusprechen. 47 Але нічога падобнага не адбылося. Праўда, смяротнае пакаранне не можа быць выкарыстана ў адносінах да падлеткаў да 18 гадоў, мужчын пасля 65 гадоў і жанчын і на практыцы прымяняецца толькі пры “наўмысным забойстве ў абцяжарвальных акалічнасцях”. Тым не менш, нельга выключаць магчымасці пакарання смерцю нявіннага. Рызыка вельмі высокая, асабліва для Беларусі, бо працэсы праходзяць адасоблена ад публікі і часта прызнаўчыя паказанні даюцца пад ціскам. Гэта супярэчыць Агульнай Дэкларацыі правоў чалавека, згодна з якой кожнаму павінна гарантавацца права на справядлівае публічнае судовае разбіральніцтва. Пустыя камеры смяротнікаў на Беларусі? 400 смяротных прыгавораў, 399 з іх выкананыя, і толькі адно задаволенае прашэнне пра памілаванне. Такая ёсць сумная статыстыка за 20 гадоў існавання смяротнага пакарання на незалежнай Беларусі.Аднак гэта толькі прыблізныя дадзеныя, бо дагэтуль інфармацыя пра смяротныя пакаранні адносіцца да катэгорыі дзяржаўнай тайны. Аўтар: Марцін Келлер 4 лістапада 2003 года беларускі Парламент звярнуўся да Канстытуцыйнага Суда з пытаннем, ці адпавядае смяротнае пакаранне Канстытуцыі і нормам міжнароднага права. Канстытуцыйны Суд адказаў, што і іншыя артыкулы беларускага 48 заканадаўства не адпавядаюць ні Канстытуцыі, ні нормам міжнароднага права, таму неабходная адмена смяротнага пакарання або хаця б накладанне мараторыя на такія прыгаворы. З 1999 года існуе магчымасць даслаць прэзідэнту Лукашэнку прашэнне пра памілаванне, што і робіць большасць зняволеных, але на гэта ёсць толькі слабая надзея, бо дагэтуль Лукашэнка задаволіў толькі адно прашэнне, замяніўшы смяротнае пакаранне пажыццевым зняволеннем. Яшчэ адно відавочнае парушэнне міжнародных стандартаў – гэта ўмовы ўтрымання. Зняволеныя, прыгавораныя да смяротнага пакарання, утрымліваюцца ў склепе СІЗА №1 горада Мінска. Зняволеным не дазваляецца хадзіць на прагулкі, святло ў камеры не выключаецца ні днём, ні ноччу. Гэта можна разглядаць як катаванне, тым самым Беларусь парушае Дэкларацыю правоў чалавека, якая забараняе катаванні. Але гэта не ўсе праблемы, з якімі сутыкаюцца асуджаныя. Выкананне прыгавора праводзіцца звычайна цягам шасці месяцаў, але зняволенага не інфармуюць дакладна, калі, пра гэта ён даведваецца спантанна. страляюць некалькі разоў, каб дабіць асуджанага. Але, здаецца, ёсць прычыны спадзявацца на змены, бо, згодна з беларускім агенцтвам навінаў БелТа, 12 лістапада 2010 года Лукашэнка адзначыў, што “верагодна, смяротнае пакаранне будзе замененае пажыццёвым зняволеннем”. Падчас інтэрв’ю з Валянцінам Стэфановічам, супрацоўнікам праваабарончага цэнтра “Вясна”, апошні зазначыў, што, згодна з ягонымі дадзенымі, Лукашэнка і дагэтуль меў некалькі такіх выказванняў з заўвагай, што смяротныя прыгаворы будуць адмененыя толькі са згоды народа праз рэферэндум. Так адбылося і на гэты раз – ён зрабіў заўвагу наконт рэферэндуму і зазначыў, што крытычна ставіцца да гатоўнасці беларусаў да адмены смяротнага пакарання. На самой справе, згодна з дадзенымі апошніх даследванняў беларускага інстытута даследванняў НОВАК, толькі 39% апытаных выступае за адмену смяротнага пакарання, і 48% - супраць такога кроку. Астатнія 13% не схацелі адказваць. Гэтыя лічбы не адлюстроўваюць рэальнай сітуацыі, бо, па дадзеных спадара Стэфановіча, з боку ўраду не паступае ніякай інфармацыі для народа пра смяротнае пакаранне. Такім чынам, людзі не могуць намаляваць сабе ясную карцінку рэальнай сітуацыі і знаходзяцца пад уплывам дзяржаўнай прапаганды. Спадар Стэфановіч сцвярджае, што па беларускай Канстытуцыі для адмены смяротнага пакарання не абавязкова праводзіць народны рэферэндум. Таму ўраду неабходна надаць больш празрыстасці гэтай справе і выказвацца больш дакладна. Калі надыходзіць гэты час, асуджанаму завязваюць вочы і страляюць у патыліцу. Гэта не самы надзейны спосаб, таму часта 49 zypadku „umyślnego i wyjątkowo brutalnego morderstwa,” nigdy nie można wykluczyć pomyłki i stracenia niewinnej osoby. Ryzyko takie jest na Białorusi szczególnie wysokie, gdyż procesy odbywają się przy drzwiach zamkniętych, a zeznania są częściowo wymuszane torturami. To natomiast sprzecz-ne jest z Powszechną Deklaracją Praw Człowieka, zgodnie z którą każdy ma prawo do uczciwego procesu z udziałem opinii publicznej. Puste cele śmierci na Białorusi? 400 wyroków śmierci, 399 z nich wykonanych, wyłącznie jedna prośba o ułaskawienie. To otrzeźwiający i rozczarowujący bilans 20 lat istnienia kary śmierci w niepodległej Białorusi. To jednakże jedynie wartości szacunkowe, ponieważ do dziś wszelkie informacje na temat wyroków kary śmierci są traktowane jako tajemnica państwowa. Autor: Martin Keller 4. listopada 2003 roku białoruski parlament zwrócił się do trybunału konstytucyjnego z pytaniem, czy kara śmierci jest zgodna z konstytucją kraju oraz prawem międzynarodowym. Ten po rozpatrzeniu stwierdził, że wiele z artykułów białoruskiego prawa karnego nie są do pogodzenia ani z konstytucją, ani z normami prawa międzynarodowego i w związku z tym jej 50 zniesienie lub przynajmniej wprowadzenie moratorium na wykonywanie egzekucji jest niezbędne. Nic takiego się jednakże nie stało. Wprawdzie kara śmierci nie może być wykonywana na młodzieży poniżej 18. roku życia, mężczyznach powyżej 65. roku ani na kobietach i w praktyce stosowana bywa tylko w pr- Od roku 1999 istnieje możliwość wysłania prośby o ułaskawienie do prezydenta Łukaszenki, co też czyni większość skazanych. To jednak tylko złudna nadzieja, jako że Łukaszenka przychylił się do tej pory tylko do jednej prośby, zmieniając wyrok na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Kolejne wyraźne naruszenie standardów międzynarodowych to warunki więzienia. Cele śmierci znajdują się w piwnicach więzienia SISO nr.1 w Mińsku. Aresztowani nie mają prawa do udziału w spacerach, a światło w ich celach jest zgaszone w dzień i w nocy. Można traktować to jako tortury i ponowne naruszenie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, która ich zabrania. To jednak nie jedyne czynniki, które przyczyniają się do psychicznego znęcania się nad skazanymi. Wykonanie wyroku odbywa się wprawdzie zazwyczaj w ciągu sześciu miesięcy od jego wydania, jednakże aresztowani dowiadują się o tym dopiero na krótko przed egzekucją. W ten sposób, nie wiedząc kiedy dokładnie ona nastąpi, cały czas muszą być na nią przygotowani. Gdy w końcu do niej dochodzi, skazanemu zawiązywane są oczy i oddany zostaje strzał w tył głowy. To nie jest pewna metoda, więc często potrzeba więcej strzałów, by skazany stracił życie. powód do nadziei. Jak podała białoruska agencja informacyjna Belta, Łukaszenka wypowiedział się 12. listopada 2010 na ten temat w następujący sposób: „Wszelkie prawdopodobieństwo wskazuje na to, że kara śmierci zostanie zastąpiona przez dożywotnią karę więzienia”. Valentin Stefanovich, pracownik organizacji zajmującej się prawami człowieka Viasna, rozwiewa te próżne nadzieje. Jak zauważa Łukaszenka wielokrotnie wypowiadał się w taki sposób w przeszłości, zaznaczając, że zniesienie kary śmierci może mieć miejsce jedynie, jeśli wolę taką wyrażą obywatele w referendum. Tak było i tym razem, gdyż wielokrotnie odsyłał on do konieczności przeprowadzenia takiego referendum, sugerując, że Białorusini nie są gotowi na zniesienie kary śmierci. I rzeczywiście nie mylił się. Według najnowszego sondażu białoruskiego instytutu badawczego NOVAK jedynie 39% społeczeństwa opowiada się za jej zniesieniem, a całe 48% jest przeciwko. Pozostałe 13% nie ma na ten temat zdania. Liczby te zacierają jednak prawdziwy obraz, ponieważ - jak uważa Stefanovich - białoruski rząd zupełnie nie informuje obywateli na ten temat. Tym samym nie mogą oni wyrobić sobie jasnego obrazu rzeczywistych warunków i znajdują się pod wpływem rządowej propagandy. Stefanovich wskazuje również na to, że zgodnie z białoruską konstytucją referendum nie jest koniecznie, by móc znieść karę śmierci. Tak więc rządowi pozostaje jedynie pokazać więcej przejrzystości oraz w końcu jednoznacznie opowiedzieć się przeciw karze śmierci. Mogłoby się jednak wydawać, że pojawił się 51 Am 22. Oktober 2009 wurde in Polen ein Gesetz verabschiedet, dass die „chemische Kastration“ von Sexualstraftätern als Zwangsmaßnahme vorsieht. Sie wird bei Tätern angewandt, wenn sie Minderjährige unter 15 Jahre missbraucht haben oder Inzest mit Kindern hatten. Diesem Gesetz sind monatelange Debatten voraus gegangen. Insbesondere von Menschenrechtlern und Rechtsexperten gab es erhebliche Einwände, da sie den Entwurf unvereinbar mit den Menschenrechten und der polnischen Verfassung hielten. Diese verbietet körperliche Strafen. Desweiteren sei eine Zwangstherapie nach polnischem und internationalen Recht unzulässig. Die Debatte wurde noch einmal angeheizt durch die Aussage Donald Tusks: „ Ich glaube nicht, dass man solche Individuen - solche Kreaturen Menschen nennen kann. Darum kann man in diesem Fall auch nicht mit Menschenrechten argumentieren.” Donald Tusk: Die schärfste mögliche Bestrafung für Verbrecher, die Kinder vergewaltigen. Autor: Martin Keller 52 Diese Präparate sind für jeden im Internet rezeptfrei erhältlich, somit auch für jeden kastrierten Sexualstraftäter, der damit seinen Sexualtrieb wieder herstellen könnte. Somit ist selbst aus medizinischer Sicht dieser Eingriff höchst zweifelhaft. Man sollte dennoch nicht die menschenrechtlichen Einwände aus den Augen verlieren, denn eine Kastration ist ein schwer wiegender Eingriff in die körperliche Unversehrtheit eines Täters und verstößt somit gegen den fünften Artikel der Allgemeinen Erklärung der Menschenrechte, wonach niemand der Folter oder grausamer, unmenschlicher oder erniedrigender Behandlung oder Strafe unterworfen werden darf. Dies muss auch so bleiben, denn die universelle Gültigkeit der Menschenrechte ist eine der höchsten Errungenschaften menschlicher Zivilisation und darf niemals in Frage gestellt werden. So groß der internationale Wiederstand gegen den Gesetzentwurf auch war, in Polen selbst waren 84 Prozent für Tusks Vorhaben, dies ergab eine Umfrage des Magazins „Dziennik“. Christoph Joseph Ahlers, ein klinischer Sexualpsychologe und Mitinitiator des Präventions-Projektes Dunkelfeld am Institut für Sexualmedizin der Berliner Charité warnte in einem Spiegel-Interview vor falschen Hoffnungen in Bezug auf die „chemische Kastration“. Denn selbst real kastrierte Männer können noch rückfällig werden, da nicht nur die Medikamente vor einem Rückfall schützten, sondern insbesondere eine qualifizierte Psychotherapie. Nach dieser Richtlinie richten sich Großbritannien, Dänemark, Schweiz, Schweden und Deutschland. Diese Länder bieten Sexualstraftätern, die Minderjährige missbraucht haben, auch diese Medikamente an, allerdings immer auf freiwilliger Basis und nur in Verbindung mit einer qualifizierten Psychotherapie. 53 22 кастрычніка 2009 года Польшча прыняла закон, які прадугледжвае “хімічнае пакладанне” як прымусовую мэру пакарання для сэксуальных злачынцаў у выпадках, калі яны гвалтуюць непаўналетніх ва ўзросце да 15 гадоў, альбо здзейснілі акт інцэсту з дзецьмі. Гэтаму закону папярэднічалі месяцы абмеркаванняў. Асабліва шмат пярэчанняў было з боку праваабаронцаў і экспертаў па правах чалавека, таму што праект быў несумяшчальны з міжнародным правам і польскай Канстытуцыяй, якая забараняе цялесныя пакаранні. Таму прымусовае лячэнне па польскім і міжнародным праве з’яўляецца недапушчальным. Спрэчка была яшчэ раз падагрэтая заявай Дональда Туска: “Я не думаю, што такіх асоб, такіх істот магчыма называць людзьмі. Таму нельга аргументаваць пярэчанні ў гэтым выпадку правамі чалавека. “ У выніку многія лідары Еўразвязу таксама асудзілі праект Польшчы. ЕЗ, аднак, ў дадзеным выпадку не меў ніякай магчымасці ўмяшацца, таму што крымінальнае права з’яўляецца асабістай справай дзяржаў-членаў звязу. Прадстаўнікі польскага Міністэрства юстыцыі сцвярджаюць, тым не менш, што праз “прымусовае хімічнае пакладанне” палавая цяга правапарушальніка не будзе цалкам парушана, а будзе заглушана на пэўны адрэзак часу, паколькі прэпарат толькі блакуе палавыя гармоны, а не выдаляе. “Я хачу ўвесці самае суворае пакаранне супраць злачынцаў, якія гвалтуюць дзяцей”, Дональд Туск Аўтар: Марцін Келлер 54 Няглядзячы на велічыню міжнароднага пратэсту супраць законапраекту, у самой Польшчы 84 адсоткаў грамадзян былі за план Туска паводле даследавання часопіса “Dziennik”. Крыстаф Язэп Алерс – клінічны сэксуальны псіхолаг, які з’яўляецца адным са стваральнікаў праекта па прафілактыцы цёмнага поля ў Інстытуце сэксуальнай медыцыны Charité ў Берліне і зараз працуе там у якасці пазаштатнага тэрапеўта праекта, папярэдзіў пра ілжывыя надзеі ў дачыненні да ўжытага паняцця “хімічнае пакладанне”. Нават рэальна спакладаныя мужчыны ўсё яшчэ могуць здзейсніць новае злачынства, таму што мэдыкаменты не абараняюць ад рэцыдыву, калі не карыстацца асаблівай кваліфікаванай псіхатэрапіяй. Згодна з гэтай дырэктывай дзейнічаюць Злучанае Каралеўства, Данія, Швейцарыя, Швецыя і Германія. Гэтыя краіны таксама прапануюць гэтыя прэпараты сэксуальным злачынцам, якія гвалтавалі непаўналетніх, але заўсёды на добраахвотнай аснове і толькі сумесна з кваліфікаванай псіхатэрапіяй. Алерс таксама адзначае, што сэксуальны гвалт над дзецьмі не з’яўляецца гарманальнай праблемай, а хутчэй узнікае на аснове парушэнняў псіхікі асобы. Злачынцу не хапае спачування і самакантролю. Адно толькі пакладанне не дапамагае вырашыць гэтыя праблемы, абавязкова павінна быць праведзена лячэнне з псіхатэрапіяй. Іншая справа, што “хімічнае пакладанне” толькі душыць тэстастэрон. Акрамя таго, тэстастэрон можна дадаць звонку з дапамогай таблетак, пластыра або ін’екцый. Гэтыя прадукты кожны можа атрымаць праз інтэрнэт, нават спаскладаны гвалтаўнік. Такім чынам, ён можа аднавіць палавую цягу. Такім чынам, нават з медыцынскага пункту гледжання гэтая мера з’яўляецца вельмі сумнеўнай. Трэба, аднак, не выпускаць з ўвагі пярэчанні правам чалавека, таму што пакладанне з’яўляецца сур’ёзным умяшаннем у асабістую недатыкальнасць злачынца і парушае пяты артыкул Агульнай Дэкларацыі правоў чалавека, згодна з якой, ніхто не мае права ўжываць катаванні альбо жорсткі, бесчалавечны або зневажаючы чалавечую годнасць зварот ці пакаранне. Гэта павінна заставацца так, таму што ўніверсальнасць правоў чалавека з’яўляецца адным з найвышэйшых дасягненняў чалавечай цывілізацыі, і гэта ніколі не павінна падвяргацца сумненню. 55 22. października 2009 roku uchwalono w Polsce ustawę, która jako środek przymusowy przedwiduje „chemiczną kastrację” dla przestępców seksualnych. Stosowana może być ona wobec sprawców, którzy dokonali gwałtu na dzieciach poniżej 15. roku życia lub dopuścili się incestu. Ustawie tej towarzyszyły długie dyskusje. Przede wszystkim obrońcy praw człowieka oraz prawnicy wysuwali poważne zastrzeżenia, traktując projekt ustawy jako niezgodny z prawami człowieka oraz sprzeczny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polski. Ta zabrania bowiem kar cielesnych. Ponadto przymusowej terapii nie dopuszcza tak prawo polskie, jak i międzynarodowe. Dyskusję zaogniła także jedna z wypowiedzi Donalda Tuska: „Nie sądzę, żeby takie osobniki – takie stworzenia – można było nazwać ludźmi. Dlatego też nie można w tym przypadku używać argumentów powołujących się na prawa człowieka”. Donald Tusk: Możliwie najostrzejsza kara dla przestępców dopuszczających się gwałtów na dzieciach Autor: Martin Keller 56 Mimo sprzeciwu wobec projektu ustawy na arenie międzynarodowej, jak podaje „Dziennik” – 85 procent Polaków popierała plan Tuska. Christoph Joseph Ahlers, psycholog i seksuolog kliniczny oraz współinicjator projektu prewencyjnego Instytutu Medycyny Seksualnej znanego berlińskiego szpitala Charité ostrzega w wywiadzie dla tygodnika „Spiegel” przed złudnymi nadziejami związanymi z „kastracją chemiczną”. Nawet bowiem wykastrowani mężczyźni mogą zostać recydywistami, a to dlatego, że same środki medyczne nie są wystarczającą ochroną, potrzebna jest przede wszystkim odpowiednia psychoterapia. Tak postępują Wielka Brytania, Dania, Szwajcaria, Szwecja i Niemcy. Kraje te przestępcom seksualnym, którzy dokonali gwałtów na niepełnoletnich, również oferują środki medyczne, jednakże zawsze na zasadzie dobrowolności i tylko w połączeniu z profesjonalną psychoterapią. Ahlers zwraca ponadto uwagę na to, że seksualne wykorzystywanie dzieci nie jest kwestią problemów hormonalnych, lecz w o wiele większym stopniu związane jest z zaburzeniami osobowości. Sprawcy mają kłopoty z empatią i samokontrolą. Sama kastracja nie może więc w tym przypadku wiele pomóc, niezbędna jest odpowiednia psyhoterapia. Poza tym „kastracja chemiczna” jedynie zmniejsza poziom testosteronu. Istnieje jednak możliwość jego zwiększenia za pomocą tabletek, plastrów lub zastrzyków. Takie preparaty są dostępne dla każdego, również dla przestępców seksualnych, którzy mogą zakupić je bez recepty choćby za pomocą Internetu i w ten sposób ponownie zwiększyć popęd seksualny. To sprawia, że nawet z medycznego punktu widzenia skuteczność takiej intwerwencji jest wysoce wątpliwa. Oczywiście argumentów wskazujących na łamanie praw człowieka także nie można pominąć. Kastracja jest bowiem ciężkim naruszeniem nietykalności cielesnej sprawcy i wykracza przeciwko artykułowi piątemu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, zgodnie z którym nikt nie może zostać poddany torturom lub okrutnemu, nieludzkiemu czy też poniżającemu traktowaniu albo każe. I tak powino pozostać, ponieważ uniwersalne obowiązywanie praw człowieka jest jedną z największych zdobyczy ludzkiej cywilizacji i nigdy nie powinno być kwestionowane. 57 fort, uns Fragen zu stellen: „Wer seid ihr? Woher kommt ihr? Was ist euer journalistisches Projekt?“ Erst nachdem er alle Antworten auf seine Fragen erhalten hat, erlaubt er, dass wir unsere Fragen stellen. Kein Mensch ist Illegal Autoren: Valeryia Bahamolskaya, Sebastian Kluth, Maryia Miakotsina, Cedrik Wamba Ein kleines Gebäude mit rotem Efeu: “Das internationale Begegnungszentrum Dresden”. Es sieht gemütlich aus und ist mehr ein Zuhause als eine Institution. Das soll auch so sein, denn dieses Gebäude ist ein Zufluchtsort für Kinder mit Migrationshintergund. Ein Junge, vielleicht 14 Jahre alt, zeigt uns das Büro von Markus Degenkolb. Er ist hier der Boss. Was uns beim Reinkommen als erstes überrascht, sind die blauen Wände: Blauer Himmel und Bilder von 58 weißen Kranichen und Pferden. Das wirkt entspannend. Darüber hinaus sieht man zahlreiche Plakate mit Aufschriften wie “No human is illegal”, viele Postkarten aus unterschiedlichen Ländern und ein großes Bild von Martin Luther King. Markus` Tisch ist voll mit Dokumenten, Papieren, Büchern und persönlichen Dingen. Es gibt sogar einen Erste-Hilfe-Kasten. Es sieht so aus, als ob Markus auch mal im Büro lebt. Er empfängt uns freundlich und beginnt so- Markus Degenkolb leitet das Internationale Begegnungszentrum. Das ist eine Organisation, die sich um Kinder mit Migrationshintergund kümmert. Die Kinder sind zwischen 6 und 18 Jahre alt und besuchen spezielle Sprachkurse, die Markus im Begegnungszentrum organisiert. Außerdem gibt es auch kulturelle Angebote wie gemeinsames Kochen, Kampfsport oder Tanzunterricht. Es gibt auch Diskussionsrunden über Migration und Rassismus. Zweimal in der Woche findet im Begegnungszentrum ein Jugendtreff statt. Dann betreuen junge Freiwillige die Kinder auf dem Spielplatz, treffen ihre Mütter und sprechen über die Bedürfnisse der Kinder und über Familienprobleme. Das Internationale Begegnungszentrum hat auch ein Beratungszentrum. Jeder kann dort hinkommen, Fragen stellen und Hilfe erhalten. Markus und seine Kollegen/innnen engagieren sich für Gerechtigkeit. Während unseres Interviews erzählt uns Markus eine Geschichte: Ein algerisches Mädchen besuchte mit ihrer Klasse das Gericht. Der Richter bat sie, das Kopftuch abzunehmen. Als sie sich weigerte wurde sie hinausgeworfen. Die von Markus dargestellte Situation ist ein Grund für ihn, Dinge ändern zu wollen. „Menschen haben so viele Vorurteile gegenüber Migranten“, sagt Markus. „Das kommt bestimmt von den Massenmedien. Weßt du, an allen schlimmen Dinge, die passieren, sind die Migranten Schuld. Als ob sie immer stehlen, morden und zerstören würden. Das ist einfach nicht wahr. Deutsche tun so etwas auch. Die Medien sollten nicht immer die Migranten beschuldigen. Das ist nicht fair.“ len Bildungsinstitutionen zu vereinigen, um zu verdeutlichen, dass Migranten/innen die gleichen Rechte wie deutsche Staatsbürger/ innen haben“. Das Wissen bezüglich der Probleme der Migranten/innen bewog Markus dazu, deutsche Schüler/innen zu finden, die Nachhilfeunterricht für Migranten/innen anbieten. Für Markus ist die Staatsangehörigkeit nicht das Problem, sondern das fehlende Geld. Die meisten Firmen bevorzugen deutsche Staatsbürger/innen. Zu allererst möchten sie deutsche Angestellte; „Ausländer“ sind erst die zweite Option. Das ist der zweite Grund, warum es so schwer ist für Migranten/innen, eine gut bezahlte Arbeit zu finden. Sie haben häufig nicht genug Geld für Bildung, weil sie nicht gut bezahlt werden. Manchmal passiert es, dass sie ein ganzes Leben lang die gleiche Position inne haben. Das passiert jedoch auch deutschen Staatsbüger/ innen. Die Statistiken belegen, dass 40% der Migranten/innen keine Arbeit haben und 20% der deutschen Staatsbürger/innen ebenfalls arbeitslos sind. Das zeigt, dass es egal ist, woher man kommt. Alle Menschen haben die gleichen Probleme und benötigen die gleichen Dinge: Gute Ausbildung, Unterkunft, Arbeit und eine tolerante Gesellschaft. Alle Menschen haben das Recht, überall auf der Welt ihre Chancen zu realisieren. Während unserer einstündigen Unterhaltung kamen Kinder aus drei unterschiedlichen Ländern in Markus` Büro. Das internationale Begegnungszentrum ist wirklich ein wichtiger Ort. Das Hauptziel des Internationalen Begegnungszentrums ist „Migranten/innen aus al- 59 размовы на тэму расізма і міграцыі ў свеце. Два разы на тыдзень “Internationales Begegnungszentrum” арганізуе сустрэчы моладзі. Маладыя добраахвотнікі даглядаюць дзяцей імігрантаў на гульнявых пляцоўках, сустракаюцца з іх матулямі і размаўляюць пра дзяцей і сямейныя праблемы. “Internationales Begegnungszentrum” мае таксама “Цэнтр Парады”. Кожны чалавек можа прыйсці сюды, задаць свае пытанні і атрымаць дапамогу. Маркус і ягоныя калегі выступаюць за роўнасць паміж усімі нацыянальнасцямі. Ніводны чалавек не ёсць нелегальным Аўтары: Валерыя Багамольская, Марыя Мякоціна, Цэдрык Вамба, Себастыян Клют Невялікі будынак з чырвоным плюшчом “Internationales Begegnungszentrum Dresden“ (“Міжнародны цэнтр спатканняў” у Дрэздэне) - выглядае ўтульным, ён больш падобны на хату, чым на афіцыйную ўстанову. Гэта павінна быць так, таму што гэты будынак з’яўляецца прытулкам для вялікай колькасці дзяцей імігрантаў. Адзін хлопчык, можа гадоў чатырнадцаці, паказвае нам кабінет Маркуса Дегенкольба - гаспадара. Першае, што здзівіла нас, калі мы ўвайшлі, - гэта блакітныя сцены: на іх блакітнае неба, малюнкі белых журавоў і вялікага белага каня. Гэта дапамагае адчуваць сябе камфортна і спакойна. Акрамя таго, тут шмат плакатаў кшталту «Ніводны чалавек не ёсць нелегальным”, шмат паштовак з розных краін, вялікая карціна Марціна Лютэра Кінга. Стол Маркуса завалены дакументамі, кнігамі і асабістымі рэчамі. На версе кніжнай шафы ёсць нават медыцынская аптэчка. Падобна, што 60 Маркус працуе настолькі старанна, што часам яму даводзіцца жыць тут, у ягоным кабінеце. Маркус сустрэў нас вельмі ветліва і адразу ж пачаў задаваць пытанні: «Хто вы?”, “Адкуль вы? “, “Які журналісцкі праект вы робіце?”. Толькі пасля таго, як ён атрымаў усе адказы, ён дазволіў нам задаваць яму нашыя пытанні. Маркус Дегенкольб з’яўляецца кіраўніком “Internationales Begegnungszentrum“. Гэтая арганізацыя працуе з дзецьмі-выхадцамі з сямей імігрантаў. Гэтым дзецям ад 6 да 18 гадоў, яны не маюць нямецкага грамадзянства і паходзяць з іншых краін. Маркус арганізуе спецыяльныя моўныя курсы для ўцекачоў і дзяцей. Ён прапануе мастар-классы, напрыклад, вучыць дзяцей розным баявым відам спорта ці гатаваць. Ён арганізуе танцавальныя клубы і праводзіць Падчас нашага інтэрв’ю Маркус распавёў нам адзін прыклад неталерантнага стаўлення да імігрантаў. Адна дзяўчына з Алжыру наведвала нямецкі суд з яе школьным классам. Суддзя папрасіў яе зняць хустку. Яна не захацела гэтага зрабіць, тады суддзя выгнаў яе з залы. Гэтую сітуацыю “Internationales Begegnungszentrum” хоча змяніць. “Людзі маюць шмат забабонаў у адносінах да імігрантаў”, казаў Маркус. “Гэта паходзіць са сродкаў масавай інфармацыі. Вы ведаеце, усё дрэннае, што адбываецца, яны прыпісваюць імігрантам. Рэчы такога кшталту як: “Яны заўсёды крадуць, забіваюць грамадзян, гвалтуюць, псуюць дзяржаўную маемасць і гэтак далей”. Гэта не адпавядае рэчаіснасці. Немцы могуць зрабіць гэта таксама. Сродкі масавай інфармацыі не павінны абвінавачваць толькі імігрантаў у злачынствах у краіне. Гэта несправядліва “. Але для Маркуса нацыянальнасць не з’яўляецца праблемай. “Прычына крыецца ў адсутнасці грошай. Многія імігранты не маюць дастаткова грошай. Большасць кампаній аддаюць перавагу пры прыёме на працу немцам. Спачатку яны шукаюць немцаў, і толькі потым – імігрантаў. Гэта яшчэ адна прычына, чаму імігрантам цяжка атрымаць добрую працу. У выніку, яны наогул не могуць плаціць за адукацыю, таму што ў іх няма працы з нармальным заробкам. Здараецца, што яны застаюцца на тым жа працоўным месцы на працягу ўсяго жыцця. Але я магу сказаць, што тая ж самая сітуацыя і з немцамі. Статыстыка паказвае, што 40 адсоткаў імігрантаў зараз не маюць працы. І 20 адсоткаў немцаў таксама беспрацоўныя. “ Гэта паказвае, што не мае значэння, якой ты нацыянальнасці. Усе людзі маюць тыя ж самыя праблемы і патрабуюць адных і тых жа рэчаў, такіх як добрая адукацыя, жыллё, праца і талерантнае стаўленне. Усе людзі маюць права рэалізаваць свае магчымасці ва ўсіх частках свету. Падчас нашай гадзіннай размовы трое дзяцей розных нацыянальнасцяў зайшлі ў кабінет да Маркуса. “Internationales Begegnungszentrum” з’яўляецца сапраўды карыснай арганізацыяй. Асноўнай мэтай “Internationales Begegnungzentrum” з’яўляецца аб’яднанне выхадцаў з усіх адукацыйных ўстаноў (школ, універсітэтаў і інш.) і кампаній, каб паказаць, што імігранты маюць тыя ж правы, што і карэнныя немцы. Веданне пра адукацыйныя праблемы ў імігранцкім асяроддзі падштурхнула Маркуса да таго, каб знайсці вучняў з нямецкіх школ, якія б арганізавалі прыватныя заняткі для імігрантаў. 61 zmuszony do nocowania w swoim biurze. Markus powitał nas bardzo przyjaźnie i od razu zaczął zadawać pytania: „kim jesteśmy?”, „skąd przyjechaliśmy?”, „czym jest nasz dziennikarski projekt?”. Dopiero po uzyskaniu odpowiedzi, pozwolił nam postawić mu nasze pytania. Żaden człowiek nie jest nielegalny Autorzy: Valeryia Bahamolskaya, Sebastian Kluth, Maryia Miakotsina, Cedrik Wamba Mały budynek porośnięty czerwonym bluszczem, „Międzynarodowe Centrum Spotkań w Dreźnie”, wygląda przytulnie – bardziej jak dom, niż instytucja. I tak powinno być, bowiem budynek ten jest schronieniem dla dzieci wielu imigrantów. Jeden z chłopców, może czternastolatek, pokazuje nam biuro Markusa Degenkolba, szefa. Pierwsze, co nas zaskoczyło po przekroczeniu progu pomieszczenia, to niebieskie ściany: błękitne niebo, a na nim 62 malunki białych kruków i wielkiego białego konia. Taki widok sprawia, że czujesz się komfortowo i spokojnie. Poza tym na ścianach wisi wiele plakatów, jak np. „Żaden człowiek nie jest nielegalny”, liczne pocztówki z różnych krajów, duże zdjęcie Martina Luthera Kinga. Biurko Markusa jest pełne dokumentów, papierów, książek i rzeczy osobistych. Na szczycie regału z książkami leży nawet apteczka. Wygląda, jakby Markus pracował tak ciężko, że czasem bywa Markus Degenkolb jest szefem “Międzynarodowego Centrum Spotkań w Dreźnie”. To organizacja, która pracuje z dziećmi z tzw. „tłem migracyjnym”. Dzieci są w wieku od 6 do 18 lat, nie mają obywatelstwa niemieckieego i/lub pochodzą z innych krajów. Markus organizuje specjalne kursy językowe dla uchodźców i dzieci. Oferuje pewne zajęcia kulturalne, na przykład uczy dzieci gotowania lub różnych sportów walki. Prowadzi klub taneczny i dyskusje na temat migrantów i rasizmu w świecie. Dwa razy w tygodniu Centrum organizuje spotkania dla młodzieży. Wolontariusze opiekują się dziećmi imigrantów na placu zabaw, spotykają się z ich matkami i rozmawiają na temat dzieci oraz problemów rodzinnych. „Międzynarodowe Centrum Spotkań” ma także punkt konsultacyjny. Każda osoba może tu przyjść, zadać pytania i uzyskać pomoc. Markus i jego koledzy angażują się na rzecz równości wszystkich narodowości. W trakcie naszego wywiadu Markus opowiedział nam jedną z historii ukazujących brak tolerancji wobec imigrantów. Pewna dziewczyna z Algierii zwiedzała niemiecki sąd wraz ze swoją klasą. Sędzia kazał jej zdjąć chustę, którą przykrywała głowę. Nie chciała tego zrobić, więc sędzia wyrzucił ją z sali. To sytuacja, którą Centrum pragnie zmienić. „Ludzie mają wiele uprzedzeń wobec imigrantów” – powiedział nam Markus. „To wina mediów. Wiecie, wszystkie negatywne zjawiska przypisują imigrantom. Jak to, że zawsze kradną, mordują, dokonują aktów przemocy, niszczą mienie publiczne i tak dalej. To nieprawda. Niemcy również to robią. Media nie powinny obarczać winą samych imigrantów za każde przestępstwo w tym kraju. To niesprawiedliwe”. Głównym celem Centrum jest zjednoczenie imi- grantów ze wszystkich placówek edukacyjnych (szkół, uniwersytetów itd.) i przedsiębiorstw, aby pokazać, że imigranci mają te same prawa co rodowici mieszkańcy Niemiec. Świadomość problemów edukacyjnych imigrantów skłoniła Markusa do znalezienia w niemieckich szkołach uczniów, którzy mogliby udzielać prywatnych lekcji imigrantom. Lecz dla niego narodowość nie stanowi problemu. „Przyczyna tkwi w braku pieniędzy”. Wielu imigrantów nie ma wystarczających środków. Większość przedsiębiorstw woli zatrudniać rodowitych Niemców. Najpierw szukają takich kandydatów, a dopiero potem rozglądają się za imigrantami. Imigranci nie mogą opłacić swojego kształcenia, bowiem nie mają dobrze płatnej pracy. Zdarza się, że pracują na tym samym stanowisku przez całe życie. Mógłbym jednak powiedzieć, że tę samą sytuację mamy z rodowitymi Niemcami. Statystyki pokazują, iż 40% imigrantów jest obecnie bezrobotnych. I 20% rodowitych Niemców również nie ma pracy”. Świadczy to o tym, że nie ma znaczenia, jakiej jesteś narodowości. Wszyscy ludzie mają podobne problemy i potrzeby, takie jak dobra edukacja, zakwaterowanie, praca i tolerancyjne podejście. Wszyscy ludzie, w każdej części świata, mają prawo do realizacji swojego potencjału. W trakcie godzinnej rozmowy do biura Markusa przyszło troje dzieci różnej narodowości. „Międzynarodowe Centrum Spotkań” jest naprawdę potrzebną organizacją. 63 Ko mm en ta re : Diskriminierung: Bewusste Entscheidung oder unbewusstes Verbrechen? ‘Die polnische Kultur ist sehr konservativ.’ ‘ Jeder Mensch sollte dieselben Rechte haben.’ – sagt eine junge Einwohnerin Wroclaws (Breslau). Autoren: Magdalena Gutorska, Piotr Wilczyński, Laura Wiethaup Wrocław – die viertgrößte Stadt in Polen. Eine Stadt, die bekannt ist für ihre Weltoffenheit und Multikulturalität. „The meeting place“, wie eine Werbekampagne sagt. Wenn man sich die zahlreichen Veranstaltungen, Festivals und Aktivitäten anschaut, die in der Hauptstadt von Niederschlesien stattfinden, kommt man zu der Ansicht, dass sowohl die Stadtverwaltung als auch die Bewohner Menschen ermutigen wollen, nach Wroclaw zu kommen. Wir haben Straßeninterviews gemacht, um unsere Ergebnisse der Recherche in Dresden damit zu vergleichen. Wir haben Straßeninterviews mit einer Reihe von Menschen gemacht, um tiefer in das Thema einzutauchen. Es stellte sich heraus, m in Wroclaw? kriminierung ein großes Proble Ist Dis Ja 62% Nein 38% März 2011. Es wurden 52 Men Interviews in Wroclaw am 16. rviewt. schen aller Altersgruppen inte dass die Situation nicht so gut war, wie eingangs gedacht. Während unserer Recherche versuchten wir so viele Menschen wie möglich zu ihrer Meinung zu befragen. In den Interviews gaben viele Einwohner/innen von Wroclaw an, dass Diskriminierung kein großes Problem in ihrer Stadt sei (siehe Schaubild). Viele gaben an, dass es von ihrer Umgebung und dem Arbeitsumfeld abhänge, wo sie ihre Freizeit verbringen und wie sie ihre Meinung zu diesem Thema bilden: „Ich lebe in einer toleranten Umgebung und ich versuche ebenso, tolerant zu sein“, sagt ein Mädchen, das wir auf der Straße interviewten. Piotr, ein 22-jähriger Student, fand auch Zeit, mit uns zu sprechen: Nachdem wir ihn gefragt haben, ob er jemals Diskriminierung gesehen oder gehört hat, erzählte er uns die Geschichte seines Englischtutors an der Universität: “Ja, ich konnte Zeuge von Diskriminierung werden. Mein Englischtutor vertrat seine Meinung sehr deutlich: Er glaubt, dass Männer und Frauen gleich sind und beide Geschlechter dieselben Rechte haben. Darum trug er Frauenkleidung. Das nahmen sich einige Studierende zum Anlass, um sein Auto zu zerstören (zerstochene Reifen, Gemüse wurde auf sein Auto geworfen, Scheiben eingeschlagen). Nicht nur ein oder zwei Mal sah ich ihn zum Auto rennen, um weitere Zerstörung zu verhindern. Außerdem musste er sich gegen Aggressionen wie Spucken oder Treten wehren. Ich persönlich bin aufgeschlossen und tolerant. Ich unterstütze ihn, weil es richtig ist, was er sagt. Menschen beider Geschlechter haben dasselbe Recht zu tragen, was ihnen gefällt.“ Es ist auffällig, dass die polnische Gesellschaft Anderssein nicht akzeptieren kann. Wenn sich Menschen wie der Englischtutor anders kleiden oder verhalten als die Norm, müssen sie akzeptiert werden. Kein Recht verbietet es ihnen, so zu sein. Ania: „In großen Städten ist Diskrimierung kein so großes Problem, aber in kleineren Städten. Die Menschen dort sind konservativer. Das Problem ist nicht die Person, die diskriminiert wird, sonder die Person, die eine andere diskriminiert. Ewa: „Nun, ich weiß nicht, ob ich helfen würde. Es hängt von der Situation ab. Wenn eine Gruppe von Männern eine Person diskriminiert, was kann ich da tun? I bin eine Frau. Sollte ich mit ihnen kämpfen? Falls es für mich aber kein Risiko gibt, würde ich helfen.“ Tomasz: “Ich habe niemals körperliche Diskriminierungs erlebt, aber für mich ist es auch Diskriminierung, wenn man jemanden wegen seiner Meinung, Religion usw. kritisiert. Ich habe das selber einmal erlebt, aber ich war in der Lage, mich zu verteidigen.” Małgorzata: “Ich habe niemals von einem Akt der Diskriminierung in Wroclaw erfahren, aber ich bin sicher, dass dieses Problem existiert. Vielleicht nicht hier, aber in anderen Teilen des Landes.” Karolina: “Das Problem der Diskriminierung entspringt aus der polnischen Mentalität: Die Menschen sind konservativ und fremdenfeindlich. Sie haben Angst vor allem, was sie nicht kennen.” Marcin & Asia: “Unserer Meinung nach tritt das Problem der Diskriminierung in Schulen auf. Wisst ihr, diese grausamen Meinungsverschiedenheiten.” Jerzy: “Ehrlich gesagt habe ich selber diskriminiert. Ich habe in einem Einkaufszentrum gearbeitet und wurde von meinem Chef angehalten, Roma rauszuwerfen, die in den Laden kommen wollten. Es war mein Auftrag, also musste ich es tun. Das einzige was ich tun konnte, war höflich zu den Roma zu sein.” 64 65 Die Gesellschaft scheint sich nicht bewusst zu sein, wie groß das Problem Diskriminierung ist. Diskriminierung bedeutet nicht nur Vorurteile gegenüber ethnischen Unterschieden zu haben, sondern fängt schon damit an, über jemanden zu lachen. Viele Befragte sagten, dass Diskriminierung stärker in Kleinstädten auftritt. Menschen vom Lande würden versuchen, sich von anderen Kulturen zu isolieren. Dies entspringe der konservativen Mentalität der Polen. In Großstädten verkleinere sich das Problem, da viele Menschen mit unterschiedlichen Perspektiven und kulturellen Hintergründen zuziehen. Ein weiterer Aspekt ist die mangelnde Toleranz für Homosexuelle und ihre Rechte. Die polnische Gesellschaft akzeptiere ihren Lebensstil nicht. haben. Es bedeutet nicht, dass diejenigen, die nicht darüber sprechen, sich nie mit Vorurteilen oder Diskriminierung konfrontiert gesehen haben. Kulturelle Unterschiede nehmen darauf großen Einfluss (Harmonie ist sehr wichtig, Ich bin Gast hier und sollte mich daher nicht beschweren). Unser Ziel ist es, rauszufinden, ob es hate crimes in Wroclaw gibt und welche Gruppen diesem besonders ausgesetzt sind. Nachdem wir unsere Recherchen beendet haben, können wir sagen, dass wir in Wroclaw ein Problem mit hate crimes haben. Es gab sowohl körperliche Attacken (schlagen, schubsen, spucken, Ausschreitungen) und nicht-körperliche (Schimpfwörter, beleidigende Gesten, Drohungen). Die Menschen, die am häufigsten attackiert werden, sind afrikanischer Abstammung mit dunkler Hautfarbe. Katarzyna Pawlik, Mitglied von Amnesty International und des Vereins NOMADA (Verein für eine multikulturelle Gesellschaft, A.d.Ü.) spricht über Diskriminierung in Wroclaw: Welche Art der Diskrimierung tritt am häufigsten auf? Diskriminierung aufgrund von Rasse, aufgrund von Religion usw.? Ihre Recherchen haben ergeben, dass alle Immigranten bereits Diskriminierung in Wroclaw erlebt haben. Gab es Menschen, die in den Interviews von positiven Erfahrungen in Wroclaw und mit seinen Einwohner/innen berichtet haben? Wir haben hauptsächlich Immigranten befragt, aber auch ethnische und nationale Minderheiten. Unsere Recherchen hatten die sogenannten hate crimes im Fokus. Die Mehrheit der Befragten hat bereits solche Gewalttaten in Wroclaw erlebt, aber eine Reihe von Menschen berichtete auch, dass sie positive Erfahrungen in der Stadt gemacht haben. Sie fühlen sich hier wohl und haben Freunde. Wir sollten uns auch bewusst sein, dass nicht alle Immigranten über Diskriminierung in Polen sprechen möchten. Viele von ihnen sprechen positiv über die Bewohner/innen von Wroclaw. Erst in einem längeren Gespräch oder bei Folgetreffen geben sie zu, dass sie Diskriminierung erfahren 66 turalismus. Unterschiede werden als etwas Schlimmes behandelt. Etwas, das keinen Wert hat, es kennen zu lernen. Stereotype und Vorurteile bestimmen das Verhalten. Die Umfragen gaben uns den Eindruck, Wroclaw sei eine tolerante und multikulturelle Gesellschaft, aber anderseits sollten wir nicht vergessen, dass Diskriminierung ein schwerwiegendes Problem ist. Viele Menschen scheinen sich dessen nicht bewusst zu sein. Vielleicht werden auch sie das Problem bemerken und Wroclaw kann seinen Namen „the meeting place“ mit Stolz tragen. Die häufigste Art der Diskriminierung ist aufgrund der Rasse. Meist betrifft es Menschen mit dunkler Hautfarbe. Wenn Sie die Ergebnisse ihrer Recherche zusammenfassen: Ist Diskriminierung ein ernsthaftes Problem in Wroclaw? Ja, ist es. Ich empfehle Euch, unseren Bericht zu lesen (seit 21.3.2011 in Polnisch auf der Webseite www.sukurs.nomada.info.pl). Hat die Diskriminierung in den letzten Jahren zugenommen? Wir würden die gegenwärtige Situation eher als „andauernd hasserfüllt“ bezeichnen, obwohl einige Befragte angaben, dass die hate crimes vor fünf bis sechs Jahren schlimmer waren. Was ist der Hauptgrund für Diskriminierung? Ein Mangel an Kenntnissen über Mutikul- 67 Ка ме нт ар ыі : Даследаванне гэтай тэмы мы пачалі з вулічных інтэрв’ю вялікай колькасці людзей. Высветлілася, што сітуацыя не такая выдатная, як мы думалі раней. Дыскрымінацыя: свядомы выбар ці несвядомае злачынства? “Польская культура вельмі кансерватыўная.” “Кожны павінен мець роўныя правы,” кажа малады грамадзянін з Уроцлава. Аўтары: Магдалена Гуторска, Петр Вільчынскі, Лаура Вітхауп Уроцлаў - чацвёрты па буйнасці горад у Польшчы. Горад вядомы сваёй касмапалітычнасцю і шматкультурнасцю. “Месца сустрэчы “, як кажа рэкламны слоган. Гледзячы на ўсю дзейнасць, фестывалі і мерапрыемствы, якія адбываюцца ў сталіцы Ніжняй Сілезіі, можна падумаць, што і ўрад, і грамадства спрабуюць заахвоціць людзей прыехаць ва Ўроцлаў. Для параўнання вынікаў нашых даследаванняў, якія былі праведзеныя ў Дрэздэне, мы ўзялі некалькі інтэрв’ю на вуліцы ... ... у выніку апытання, мы атрымалі наступныя паказчыкі: Польскія грамадзяне кажуць: 68 аблемай я вялікай пр Ці з’яўляецца дыскрымінацы ва Ўроцлаве? так не 38% 62% ве о праведзена ва Ўроцла У дас ледаванні, якое был ўсіх кі аве чал о апытана 52 16 сакавіка 2011 года, был . рый ыго узроставых кат Падчас нашага даследавання мы спрабавалі апытаць столькі людзей, колькі было магчыма, і даведацца іх меркаванне. З інтэрв’ю, якія праводзіліся з грамадзянамі Ўроцлава бачна, што многія з іх лічаць, што дыскрымінацыя не з’яўляецца вялікай праблемай у іхнім горадзе (як паказвае дыяграма, прыведзеная раней). Многія з іх сказалі, што гэта пытанне іх асяроддзя і кампаніі, у якой яны праводзяць свой час, а таксама іх стаўленне да гэтага пытання: “Я жыву ў талерантным асяроддзі і сама імкнуся быць талерантнай. Гэта працуе ў абодвух кірунках “, - сказала адна з апытаных дзяўчын на вуліцах Уроцлава. Пётр, 22 гады, студэнт знайшоў крыху часу, каб пагаварыць з намі. Пасля таго, як мы спыталі яго, ці даводзілася яму назіраць або ці чуў ён пра якія-небудзь прыклады дыскрымінацыі, ён распавёў нам гісторыю пра ягонага ўніверсітэцкага настаўніка ангельскай мовы: “Так, я быў сведкам дыскрымінацыі. Мой настаўнік ангельскай выказваў сваю пазіцыю па-свойму. Ён лічыць, што калі існуе поўнае раўнапраўе паміж мужчынамі і жанчынамі, абодва палы маюць аднолькавыя правы, і ён насіў жаночую вопратку. З-за гэтага нейкія студэнты пашкодзілі ягоны аўтамабіль (пракалолі шыны, кідаліся гароднінай па машыне, разбілі вокны і г.д.). Не адзін і не два разы я бачыў, як ён бяжыць да сваёй машыны, каб пазбегнуць крыўдных каментароў, ці такіх праяў агрэсіі, як пляўкі або штуршкі. Я асабіста з’яўляюся чалавекам адкрытым і Аня: “У вялікіх гарадах дыскрымінацыя не з’яўляецца такой вялікай праблемай, як у маленькіх гарадах, таму што людзі, якія жывуць там, менш кансерватыўныя, чым людзі, якія жывуць у мястэчку. Праблема не ў чалавеку, якога дыскрымінуюць, але ў чалавеку, які дыскрымінуе іншых. Ева: “Ну, я не ўпэўнена, ці дапамагла б я, гэта залежыць ад сітуацыі. Калі ёсць група мужчын, якія дыскрымінуюць аднаго чалавека, што я павінена рабіць? Я жанчына, я павінна змагацца з імі? Але калі для мяне няма рызыкі, я б дапамагла “. Томаш: “Я ніколі не адчуваў фізічнай мяне для але дыскрымінацыі, дыскрымінацыя - гэта таксама крытыка нечага пункту гледжання, рэлігіі і г. д. Аднойчы гэта здарылася са мной, але я быў здольны абараніць сябе. Малгажата: “Я ніколі не заўважала актаў дыскрымінацыі ва Ўроцлаве, але я ўпэўнена, што гэтая праблема існуе, можа быць не тут, а ў іншых частках нашай краіны. дыскрымінацыі “Праблема Караліна: ўзнікае з менталітэту палякаў - яны кансерватыўныя ксенафобы, яны баяцца таго, чаго яны не ведаюць “. Марцин і Ася: “Ну, на наш погляд, праблема дыскрымінацыі ўзнікае ў школах. Вы ведаеце, нейкі жудасны абмен думкамі “. Ежы: “Шчыра кажучы, я быў тым чалавекам, які дыскрымінуе. Я працаваў у гандлёвым цэнтры, і я павінен быў выганяць цыган кожны раз, як яны хацелі ўвайсці ў краму. Гэта быў загад майго гаспадара, таму я павінен быў гэта рабіць. Адзінае, што я мог зрабіць, гэта быць ветлівым з цыганамі. 69 памяркоўным і я падтрымліваў яго, таму што ён меў рацыю, калі казаў, што кожны пол мае поўнае права насіць, што ён хоча. І гэта дзіўна, што польскае грамадства не можа проста прыняць, што гэта так. Нават калі такія людзі, як гэты настаўнік, выглядаюць дзіўна і паводзяць сябе такім чынам, ня трэба іх чапаць, бо ніякі закон не забараняе ім быць такімі. Але грамадства ўсё яшчэ, здаецца, не ўсведамляе, якой вялікай праблемай з’яўляецца дыскрымінацыя. Дыскрымінацыя – гэта не толькі наяўнасць забабонаў у дачыненні да людзей, якія належаць да розных этнасаў, але і высмейванне іншых. Шмат людзей казалі, што дыскрымінацыя з’яўляецца значна больш сур’ёзнай праблемай у невялікіх гарадах. Людзі з сельскай мясцовасці спрабуюць аддзяліць сябе ад іншых культур. Усё гэта паходзіць ад кансерватыўнага менталітэту палякаў. У вялікіх гарадах узровень дыскрымінацыі памяншаецца з-за павелічэння ўзроўня эміграцыі, а ў выніку – павялічваецца колькасць людзей з новым светапоглядам і прадстаўнікоў розных культур. Іншым аспектам дыскрымінацыі з’яўляецца адсутнасць талерантнасці ў дачыненні да гомасэксуалістаў і іх правоў. Польскае грамадства проста не жадае прымаць іх лад жыцця і іх адрозныя пачуцці. Катажына Паўлік, член “Amnesty International” і Асацыяцыі “NOMADA” кажа пра дыскрымінацыю ва Ўроцлаве: З даследавання, якое Вы зрабілі, мы бачым, што ўсім імігрантам даводзілася сутыкаюцца з дыскрымінацыяй ва Ўроцлаве. Ці былі людзі сярод рэспандэнтаў, якія мелі станоўчы досвед, звязаны з Уроцлавам і яго грамадзянамі? Мы рабілі інтэрв’ю ў асноўным з імігрантамі, 70 але таксама з этнічнымі і нацыянальнымі меншасцямі. Наша даследаванне сканцэнтравана на гвалце, матываваным нянавісцю. Большасць людзей сустрэлася менавіта з такім тыпам гвалта ва Ўроцлаве, але таксама шмат людзей казалі, што яны маюць станоўчы досвед, звязаны з гэтым горадам – яны адчуваюць сябе тут добра, у іх ёсць сябры. Мы таксама павінны памятаць, што не ўсе імігранты хочуць гаварыць пра дыскрымінацыю ў Польшчы. Многія з іх станоўча выказваюцца пра грамадзян Уроцлава. Толькі пасля доўгай гутаркі або пры далейшых сустрэчах людзі прызнаюць, што яны сутыкаліся з дыскрымінацыяй. Некаторыя з іх не прызнаюць, але гэта не значыць, што яны ніколі не сутыкаліся з праявамі забабонаў і дыскрымінацыі. Вялікі ўплыў маюць таксама культурныя адрозненні (я ўспрымаю ўсё мірна, гармонія вельмі важная, я госць тут і я павінен адчуваць тут сябе добра і не скардзіцца). Нашай мэтай было даведацца, ці існуе ва Ўроцлаве праблема гвалту на глебе нянавісці і якія групы ў асноўным сутыкаюцца з ёй. Пасля заканчэння нашага даследавання мы можам сказаць, што ва Ўроцлаве ёсць праблема гвалту на глебе нянавісці. Ёсць і выпадкі фізічнага нападу (збіццё, штурханне, бунты/масавыя беспарадкі, пляўкі) і нефізычнага (абзыванні, абразлівыя жэсты, пагрозы і г.д.). Людзі, якія часцей за ўсё падвяргаюцца нападам, маюць афрыканскія карані, і цёмны колер скуры з’яўляецца адметнай рысай. Які з відаў дэскрымінацыі сустракаецца часцэй за ўсё? Ці гэта расавая дыскрымінацыя, ці дыскрымінацыя па рэлігійных поглядах і г.д.? Найбольш распаўсюджаны тып дыскрымінацыі – гэта расавая дыскрымінацыя. Звычайна назіраецца ў адносінах да людзей з цёмным колерам скуры. Падводзячы вынікі даследавання, ці з’яўляецца дыскрымінацыя сур’ёзнай праблемай ва Ўроцлаве? Так. Я прапаную вам прачытаць нашу справаздачу (у наяўнасці з 21 сакавіка 2011 на нашым сайце www.sukurs.nomada.info.pl ). Ці паменшыўся ўзровень дыскрымінацыі за апошнія гады? Мы б назвалі цяперашнюю сітуацыю “працяг нянавісці”, нават калі некаторыя з нашых рэспандэнтаў кажуць, што 5-6 гадоў таму гвалту, матываванага нянавісцю, было значна больш. Што з’яўляецца асноўнай наяўнасці дыскрымінацыі? таму гвалту, матываванага нянавісцю, было значна больш. ~ Што з’яўляецца асноўнай прычынай наяўнасці дыскрымінацыі? КП: Адсутнасць ведаў пра шматкультуралізм, адносіны да адрозненняў як да нечага горшага, не вартага, каб пра гэта ведаць, наяўнасць стэрэатыпаў і забабонаў. прычынай Адсутнасць ведаў пра шматкультуралізм, адносіны да адрозненняў як да нечага горшага, не вартага, каб пра гэта ведаць, наяўнасць стэрэатыпаў і забабонаў. Апытанне дае нам магчымасць меркаваць, што Ўроцлаў з’яўляецца талерантным і шматнацыянальным горадам, але, з іншага боку, мы не павінны забываць, што дыскрымінацыя па-ранейшаму з’яўляецца сур’ёзнай праблемай. Магчыма, некаторыя грамадзяне проста не ведаюць пра гэта. Магчыма, яны заўважаць праблему і Ўроцлаў будзе насіць сваё імя “месца сустрэчы” без сораму. Апытанне дае нам магчымасць меркаваць, што Ўроцлаў з’яўляецца талерантным і шматнацыянальным горадам, але, з іншага боку, мы не павінны забываць, што дыскрымінацыя па-ранейшаму з’яўляецца сур’ёзнай праблемай. Магчыма, некаторыя грамадзяне проста не ведаюць пра гэта. Магчыма, яны заўважаць праблему і Ўроцлаў будзе насіць сваё імя “месца сустрэчы” без сораму. ~ Ці паменшыўся ўзровень дыскрымінацыі за апошнія гады? КП: Мы б назвалі цяперашнюю сітуацыю “працяг нянавісці”, нават калі некаторыя з нашых рэспандэнтаў кажуць, што 5-6 гадоў 71 Ko me nt ar ze : W trakcie naszej sondy staraliśmy się dotrzeć do tak wielu osób, jak to było możliwe. Wielu rozmówców uznało, że dyskryminacja nie jest dużym problemem w ich mieście (co pokazuje diagram na poprzedniej stronie), podkreślając, że ocena zależy od środowiska i towarzystwa, w którym się obracamy, a także od własnego stosunku do tej kwestii. „Ja żyję w tolerancyjnym otoczeniu i sama staram się być tolerancyjna. To działa w obie strony” – powiedziała jedna z dziewczyn, zapytana przez nas we Wrocławiu. Dyskryminacja: świadomy wybór czy nieświadome przestępstwo? „Polska kultura jest bardzo konserwatywna.” „Każdy powinien mieć równe prawa.” - mówi młody mieszkaniec Wrocławia Autorzy: Magdalena Gutorska, Piotr Wilczyński, Laura Wiethaup Wrocław – czwarte pod względem wielkości miasto w Polsce. Miasto znane jako kosmopolityczne i wielokulturowe. „Miasto spotkań”, jak głosi hasło jego kampanii promocyjnej. Patrząc na wszystkie wydarzenia, festiwale i działania podejmowane w stolicy Dolnego Śląska można pomyśleć, że władze lokalne i mieszkańcy starają się zachęcić ludzi do przyjazdu do Wrocławia. Aby porównać wyniki naszego badania zrealizowanego w Dreźnie, przeprowadziliśmy sondę uliczną. Zagłębiając się w temat, rozpoczęliśmy sondę uliczną wśród wielu mieszkańców miasta. Okazało się, że sytuacja nie jest tak idealna, jak pierwotnie sądziliśmy. 72 żym problemem we Czy dyskryminacja jest du Wrocławiu? Tak 62% Nie 38% cławiu 16.03.2011 wśród 52 Sonda przeprowadzona we Wro grupy wiekowe. osób, reprezentujących różne Piotr, 22-letni student, znalazł chwilę na rozmowę z nami. Po usłyszeniu pytania o to, czy zetknął się z jakimiś aktami dyskryminacji, opowiedział nam historię swojego wykładowcy języka angielskiego na uniwersytecie: „Tak, byłem świadkiem dyskryminacji. Mój wykładowca języka angielskiego manifestował swój własny styl, wierząc, że jeśli mamy mówić o równości kobiet i mężczyzn, przedstawiciele obu płci powinni mieć te same prawa. W związku z tym nosił damską odzież. Z tego powodu inni studenci zniszczyli mu samochód (przebili opony, rzucali na maskę warzywa, zbili szybę itp.). Niejednokrotnie widziałem go biegnącego do swojego samochodu, aby uchronić się przed obraźliwymi komentarzami i aktami agresji, na przykład pluciem czy kopaniem. Sam jestem otwarty i tolerancyjny, więc wspierałem go, bo to prawda, co mówił: każda płeć ma pełne prawo ubierać się tak, jak ma ochotę”. To uderzające, że polskie społeczeństwo nie potrafi po prostu pozostawić spraw takimi, jakimi są. Nawet jeśli ktoś, jak wspomniany wykładowca, wyglądają i zachowują się dziwnie, nie powinni być atakowani, bowiem żadne przepisy nie zabraniają im tego. Ania: „W dużych miastach dyskryminacja nie jest tak poważnym problemem, jak w miasteczkach, których mieszkańcy są bardziej konserwatywni. Problem nie leży w osobie dyskryminowanej, tylko dyskryminującej. Ewa: „Cóż, nie jestem pewna, czy bym pomogła, to zależy od sytuacji. Jeśli grupa mężczyzn dyskryminuje jedną osobę, co miałabym zrobić? Jestem kobietą, mam się z nimi bić? Ale jeśli nie byłoby to ryzykowne, pomogłabym”. Tomasz: „Nigdy nie doświadczyłem fizycznej dyskryminacji, ale dla mnie dyskryminacją jest także krytykowanie czyjegoś światopoglądu, religii itp. Raz zdarzyło się to i mnie, ale umiałem się obronić”. Małgorzata: „Nigdy nie zetknęłam się z dyskryminacją we Wrocławiu, ale jestem pewna, że ten problem istnieje, może nie tu, ale w innych rejonach mojego kraju”. Karolina: „Problem dyskryminacji bierze się z mentalności Polaków – są konserwatywni i ksenofobiczni – obawiają się tego, czego nie znają”. Marcin i Kasia: „Naszym zdaniem problem dyskryminacji występuje w szkołach. Wiecie, te straszne wymiany poglądów”. Jerzy: „Szczerze, byłem osobą, która kogoś dyskryminowała. Pracowałem w centrum handlowym i moim zadaniem było zawrócenie Romów za każdym razem, gdy próbowali wejść do sklepu. To było polecenie szefa, więc musiałem się zastosować. Jedyne, co mogłem zrobić, to być dla tych ludzi uprzejmy”. 73 Jednak społeczeństwo wciąż zdaje się nie być świadome problemu, poważnego problemu, jakim jest dyskryminacja. Dyskryminacja to nie tylko uprzedzenia względem mniejszości etnicznych, lecz także wyśmiewanie innych. Wiele osób twierdziło, że dyskryminacja jest znacznie większym problemem w małych miastach. Osoby z terenów wiejskich starają się izolować od obcych kultur. Wynika to także z konserwatyzmu Polaków. W większych miastach dyskryminacja maleje wskutek większej imigracji osób o różnorodnych poglądach i pochodzeniu. Innym przejawem dyskryminacji jest brak tolerancji wobec homoseksualistów i ich praw. Polskie społeczeństwo po prostu nie chce zaakceptować ich stylu życia i odmiennych uczuć. Katarzyna Pawlik, członkini Amnesty International i stowarzyszenia „Nomada” opowiada o dyskryminacji we Wrocławiu Z badań, które prowadziliście wynika, że wszyscy imigranci doświadczyli we Wrocławiu dyskryminacji. Czy wśród ankietowanych były osoby, które miały pozytywne doświadczenia z miastem i jego mieszkańcami? Badania prowadziliśmy głównie wśród imigrantów, ale także wśród mniejszości etnicznych i narodowych. Koncentrowaliśmy się na przemocy powodowanej nienawiścią. Wiele osób zetknęło się z taką przemocą we Wrocławiu, ale wiele stwierdziło także, że ma pozytywne doświadczenia z miastem – dobrze się tu czują, mają przyjaciół. Musimy także pamiętać, że nie wszyscy imigranci chcą mówić o dyskryminacji w Polsce. Wielu z nich wypowiada się pozytywnie o mieszkańcach Wrocławia. Dopiero po długiej rozmowie lub w czasie kolejnych spotkań przyznają, że spotkali się z dyskryminacją. Niektórzy nie wyjawiają tego, ale to nie znaczy, że nie dotknęły ich przejawy uprzedzeń i dyskryminacji. Duży wpływ mają także różnice kulturowe (Przyjmuję wszystko ze spokojem, harmonia jest bardzo ważna, jestem tu tylko gościem, powinienem się tu czuć dobrze i nie narzekać.). Naszym celem jest zbadanie, 74 czy we Wrocławiu występuje problem przemocy z nienawiści i które grupy są najbardziej na nią narażone. Po zakończeniu naszych badań możemy powiedzieć, że we Wrocławiu mamy do czynienia z tym problemem. Zdarzają się zarówno ataki fizyczne (pobicia, popychanie, zamieszki, opluwanie), jak i niefizyczne (przezwiska, obraźliwe gesty, groźby itp.). Osoby, które są atakowane najczęściej mają korzenie afrykańskie rozpoznawane po kolorze skóry. Jakie są najczęściej spotykane formy dyskryminacji? Czy jest to dyskryminacja na tle rasowym, czy na przykład religijnym? Najczęstszą jest dyskryminacja rasowa. Najczęściej wobec osób o ciemnym kolorze skóry. Podsumowując badania, czy dyskryminacja to poważny problem we Wrocławiu? Tak. Zapraszam do przeczytania raportu. Od 21. marca 2011 jest dostępny na naszej stronie internetowej: www.sukurs.nomada.info.pl Czy problem dyskryminacji zmniejszył się w ostatnich latach? Obecną sytuację nazwalibyśmy raczej „trwającą nienawiścią”, nawet jeśli niektórzy nasi respondenci mówią, że 5-6 lat temu przemoc motywowana nienawiścią była znacznie większa. Co jest główną przyczyną występowania dyskryminacji? Brak wiedzy o wielokulturowości, traktowanie odmienności jako czegoś gorszego, niewartego poznania, zachowanie na podstawie stereotypów i uprzedzeń. Badanie pozwala nam twierdzić, że Wrocław jest tolerancyjnym i wielokulturowym miastem, ale z drugiej strony nie powinniśmy zapominać, że dyskryminacja to wciąż poważny problem. Być może niektórzy mieszkańcy nie są po prostu tego świadomi. Może dostrzegą ten problem i Wrocław będzie używał swojego sloganu „miasta spotkań” bez wstydu. Bio O-Saft oder Fanta? Autorin: Luisa Kalker Lieber ein Naturprodukt oder ein Getränk, das fast völlig künstlich hergestellt wird. Was würde ihnen mehr zusagen? Young Journalists on Tour haben die Gynäkologin Dr. Petra Bluemel, 42, zum Thema künstlich Befruchtung interviewt. Die Methode des Briten Robert Edwards wird 2010 Jahr 40 Jahre alt. Ist künstliche Befruchtung schmerzhaft? Die hormonelle Behandlung kann manchmal für die Patientin mit Bauchschmerzen verbunden sein, da die Eierstöcke durch die Hormonbehandlung wachsen. Noch vor einigen Jahren haben wir häufiger sogenannte Überstimulationssyndrome festgestellt. Die Eierstöcke erreichen einen Durchmesser von 12 Zentimetern. (normalerweise ist ein Eierstock walnussgroß). Dazu kommen Wasseransammlungen im Bauch. Dies war für die betroffenen Patientinnen schon mit Schmerzen verbunden. Heute kommt dies aber nicht mehr oft vor. Die Eizellentnahme findet unter einer kurzen Narkose statt. Der eigentliche Embryotransfer ist schmerzfrei. Gibt es ansonsten körperlichen Folgen? Im großen und ganzen werden die Therapien recht gut toleriert. 75 Was sollten Paare beachten, die sich für künstliche Befruchtung entscheiden? Beachten oder im Klaren sein sollte man sich darüber, dass ungewollte Kinderlosigkeit und die Behandlungen psychisch für das betroffene Paar sehr belastend sein können, besondere dann, wenn nach mehreren Behandlungszyklen nichts passiert. Es kann zu schweren Depressionen, aber auch zu schweren Partnerkonflikten (wer ist “schuld”?) führen. Vorraussetzung ist also eine stabile Partnerschaft. Es könnte auch zu medizinischen Komplikationen kommen. Nun zu den Vorteilen. Welcher ist Ihrer Meinung nach der größte? 1:85. Seit Einführung der künstlichen Befruchtung haben wir eine Zwillingsrate von 1:50. Drillinge sind selten, bieten aber auch ein hohes Risiko für Komplikationen, insbesondere Frühgeburten. Gibt es Altersgrenzen für Frauen? Mit zunehmendem Alter nimmt die Fruchtbarkeit der Frauen ab und das Risiko für Gendefekte der Eizellen nimmt zu. Mit 45 Jahren sollte eine Frau diese Therapien nicht mehr durchführen. Bei einer sehr jungen Patientin gibt es solche Probleme meistens noch nicht. Ich glaube, meine jüngste Patientin war 26 Jahre alt. Was kostet ein solcher Eingriff? Dass man vielen Paaren mit eingeschränkter Zeugungsfähigkeit zu einem Kind verhelfen kann. Wie oft kann die Methode werden? angewendet Ich hatte Patientinnen in meiner Praxis, die 13 ICSI-Versuche hinter sich hatten, bis sie endlich schwanger wurden. Die Frage ist, wie viel man psychisch aushält. Es ist nicht endgültig geklärt, ob die hormonelle Stimulation ein erhöhtes Risiko mit sich bringt, später an Eierstockkrebs zu erkranken. Man muss bei einer IVF bzw. ICSI mit ca. 3000 bis 5000 Euro pro Behandlungszyklus rechnen. Dieses ist jedoch abhängig von der Menge an Hormonen, die die Patientin zur Stimulation benötigt. Ich arbeite z.B. mit einer Praxis zusammen, die ihre Hormone in Frankreich bestellt. Dort sind sie um ein Drittel günstiger. Werden Anteile von der Krankenkasse uebernommen? Bis zum 40. Lebensjahr werden die Kosten für drei Versuche zu 50 Prozent übernommen. Verändert sich die Entwicklung von Kindern, die nicht auf natürlichem Wege gezeugt wurden? Wie sind die Regelungen bei lesbischen Paaren? Bluemel: Bei Frauen ist eine künstliche Befruchtung nur mit Spermaspende im Ausland möglich. Es gab immer wieder Diskussionen, ob diese Kinder eingeschränkter in ihrer Entwicklung sind. Dies ist heute widerlegt. Gibt es ein Gesetz zur künstlichen Befruchtung? Ich habe davon gehört, dass es oft zu Mehrlingsgeburten kommt. Wissen sie mehr dazu? Es gibt ganz klare gesetzliche Vorgaben, was ich für sehr wichtig halte. Geht es auch ohne einen festen Partner? Mehrlingsgeburten sind häufiger. Die spontane Rate einer Zwillingsschwangerschaft liegt bei 76 Ist ein Paar verheiratet, ist eine Spermaspende zulässig. Kann aber die Frau keine befruchtungsfähigen Eizellen bilden, ist eine Eizellspende in Deutschland nicht zulässig. Läuft es im Ausland anderes ab? In Österreich ist es z.B. so, dass es erlaubt ist, befruchtete Eizellen noch in einem höherem Teilungsstadium einzusetzen, was in Deutschland nicht zulässig ist. In anderen Ländern hängt es immer von den medizinischen Standards ab. Ich habe auch schon Paare z.B. nach Prag geschickt zwecks Eizellspende. Gibt es eine Möglichkeit, sich selbst künstlich zu befruchten? Es gibt hormonelle Behandlungen, aber Eizellentnahme und Embroytransfer sind nicht möglich. Auch eine Insemination lässt sich meiner Meinung nach nicht durchführen. Wie ist Ihre persönliche Meinung zu diesem Thema? Ich stehe der künstlichen Befruchtung sehr offen gegenüber und finde es nicht in Ordnung, dass die Eizellspende in Deutschland nicht zulässig ist, bzw. dass man für eine Spermaspende unbedingt verheiratet sein muss. Ich unterstütze meine Patientinnen in jeder Hinsicht, da nichts belastender für ein Paar ist als ein unerfüllter Kinderwunsch. Dr. Petra Blümel, Gynäkologin mit Praxis in Osnabrück, Mutter von fünf Kindern. News Box: Der Brite Robert Edwards (85) ist der Erfinder der künstlichen Befruchtung, durch die bislang vier Millionen Kindern geboren wurden. Im Sommer 1978 kam das erste sogenannte Retortenbaby zur Welt. Zehn Prozent aller Paare weltweit sind auf künstliche Befruchtung angewiesen. Heute verwenden allein deutschlandweit 120 Kliniken seine Methode. In Deutschland wird jedes 25. Kind durch eine In-Vitro-Fertilisation (IVF) geboren. Hierbei wird die Eizelle in einer Glasschale mit den Spermien künstlich befruchtet. Zunächst erforschte Edwards die Entwicklung von Embryonen bei Mäusen und anschließend verlegte er als erster die menschliche Fortpflanzung ins Labor. Mit seinem verstorbenen Partner, dem Gynäkologen Patrick Steptoe, gründete er die Bourn Hall Clinic in Cambrigde. Am 4. Oktober 2010 wurde Robert Edwards mit dem Nobelpreis für Medizin ausgezeichnet. Gut zuwissen, schnell zu lesen: Zur künstlichen Befruchtung wird das IVFVerfahren angewendet. Hierbei unterscheidet man zwischen homologer Insemination (bei eingeschränkter Spermaqualität und Bakterien im weiblichen Genitaltrakt) und heterologer Insemination (Sperma von einem fremden Spender). Eine Zusatzmaßnahme zur IVF ist die intracytoplasmatische Spermieninjektion (ICSI). Bis zur Eizellengewinnung sind beide Verfahren gleich. Bei der ICSI liegt die Befruchtungsrate bei 50 bis 60 Prozent, weil den Spermien der Weg in die Einzelle erleichtert wird. Dies sind die beiden gängsten Verfahren. Indikationen sind eingeschränkte Spermienqualität, anatomische Hindernisse der Frau, Alter der Frau oder einfach Nichteintreten einer spontanen Schwangerschaft aus unerklärlichen Ursachen. In Deutschland geht das nur eingeschränkt. 77 Трэба ўсведамляць тое, што нежаданая бяздзетнасць і лячэнне могуць быць вельмі цяжкімі для абодвух, асабліва калі нічога не адбываецца пасля шматразовых цыклаў лячэння. Гэта можа спавадаваць цяжкую дэпрэсію або сямейныя канфлікты (хто “вінаваты”?). Галоўная ўмова - гэта стабільныя партнэрскія адносіны. Можа таксама дайсці да медыцынскіх ускладненняў. А цяпер да пазітыўных момантаў. Які на вашу думку найважнейшы? Тое, што можна дапамагчы многім парам з нізкай здольнасцю да апладнення нарадзіць дзіця. Наколькі часта выкарыстоўваецца гэты метад? Натуральны сок ці Фанта? Аўтар: Луіза Калькер Што Вам больш даспадобы: натуральны прадукт ці поўнасцю штучна выраблены напой? 78 Young Journalists on Tour запыталіся гінеколага доктара Петру Блюмэль (42 гады) наконт штучнага апладнення. Гэтым метадам брытанца Робэрта Эдвардса карыстаюцца ўжо на працягу 40 гадоў. “сіндрома пераўзбуджэння”. Яечнікі дасягалі 12 сантыметраў у дыяметры (звычайна яечнік велічынёй з грэцкі арэх). Сюды дадаецца таксама назапашванне вадкасці ў жываце. Таму для пацыентак гэта было звязана з болем. Але сёння гэта ўжо рэдкая з’ява. Выманне яйкаклеткі адбываецца пад мясцовым знечуленнем. Сам працэс апладнення небалесны. Ці балеснае штучнае апладненне? Ці ёсць іншыя фізіялагічныя наступствы? Гарманальнае лячэнне часам можа павадаваць у пацыентак боль ў жываце, таму што яечнікі ў выніку гарманальных працэдур павялічваюцца. Некалькі год таму частымі былі выпадкі так званага З большага тэрапію пераносяць добра. На што павінны звяртаць увагу пары, што вырашыліся на штучнае апладненне? З узростам пладавітасць жанчын паніжаецца, а рызыка генетычных зменаў яечнікаў павышаецца. Пасля 45 гадоў жанчынам не варта працягваць гэтую тэрапію. У маладых пацыентак такіх праблем не назіраецца. Маей наймалодшай пацыентцы было 26 гадоў. Колькі каштуе такое ўмяшальніцтва, гэта ж напэўна нятанна? Для праходжання аднаго лячэбнага курса апладнення з прабіркі ці ін’екцыі сперматазоідаў патрэбна ад 3000 да 5000 еўра. Але гэта залежыць ад колькасці гармонаў, што патрэбныя жанчыне для стымуляцыі. Напрыклад, я працавала ў адной клініцы, якая замаўляла гармоны ў Францыі. Там гэта на траціну танней. У маёй практыцы былі пацыенткі, якія прайшлі 13 спроб апладнення ў прабірцы, пакуль яны ўрэшце зацяжаралі. Пытанне, наколькі чалавек псіхічна ўстойлівы. Таксама канчаткова неясна, ці не павадуе гарманальная стымуляцыя падвышанай рызыкі захворвання на рак яечнікаў. Ці бярэцца частка грошай з медыцынскай страхоўкі? Ці змяняецца развіццё дзяцей, што былі зачатыя ненатуральным спосабам? Для мужчынскіх аднаполых пар штучнае апладненне немагчымае, для жаночых пар - толькі з дапамогай донара спермы з-за граніцы. Раней былі дыскусіі наконт таго, што гэтыя дзеці абмежаваныя ў развіцці. Але сёння гэтая гіпотэза абвержаная. Я чула пра тое, што часта нараджаецца больш за адно дзіця. Вы што-небудзь ведаеце пра гэта? Двайняты і трайняты здараюцца часцей. Спантанная статыстыка зацяжарвання блізнятамі зараз 1:85. З моманту ўвядзення штучнага апладнення лічба змянілася да 1:50. Трайняты нараджаюцца радзей і павадуюць падвышаную рызыку ўскладненняў, асабліва заўчасных родаў. Ці ёсць абмежаванні па ўзросту для жанчын? Да 40 гадоў кошты на тры спробы апладнення на 50% пакрываюцца са страхоўкі. Якія правілы для аднаполых пар? Ці можна звярнуцца ў клініку, не маючы пастаяннага партнёра? Такая магчымасць у Германіі абмежаваная. Калі гэта шлюбная пара, яны маюць дасяг да банка спермы. Але калі жанчына не можа ўтварыць пладавітыя яйкаклеткі, то ў Германіі няма дасягу да банка яйкаклетак. А ў іншых краінах па-іншаму? У Аўстрыі, напрыклад, дазваляецца апладнёную яйкаклетку ў стадыі дзялення выкарыстоўваць, што ў Германіі немагчыма. У іншых краінах ўсё залежыць ад стандартаў 79 медыцыны. Я паслала адну пару ў Прагу з мэтай атрымання дасягу да банка яйкаклетак. Ці ёсць магчымасць сябе штучна апладніць самастойна? Магчыма гарманальнае лячэнне, але выманне яйцаклеткі і пасадка эмбрыёна немагчымыя. На мой погляд, нават інсемінацыю немагчыма правесці самастойна. Які ваш асабісты погляд на гэтую праблему? Я часта выступаю за штучнае апладненне і лічу адсутнасць дасягу да банка яйкаклетак ненармальнай з’явай, або тое, што для атрымання дасягу да банка спермы трэба быць жанатым. У любым выпадку, я патрымліваю сваіх пацыентак, што няма нічога цяжэй, чым няспоўненае жаданне мець дзіця. Дадатковая інфармацыя: Брытанец Робэрт Эдвардс (85 гадоў) - вынаходца штучнага апладнення, да гэтага часу дапамог нараджэнню 4 мільёнаў дзяцей. Летам 1978 года нарадзілася першае так званае “дзіця з прабіркі”. 10% усіх шлюбных пар па ўсім свеце карыстаюца штучным апладненнем. Сёння ў адной толькі Германіі 120 клінік выкарыстоўваюць ягоны метад. У Германіі кожнае 25 дзіця нараджаецца ў выніку апладнення ў прабірцы. Яйкаклетка штучна апладняецца сперматазоідамі ў шкляной місачцы. Спачатку Эдвардс практыкаваў развіццё эмбрыёна ў мышэй, а потым распачаў працяг чалавечага роду ў лабараторыі. Са сваім ужо памерлым партнёрам, гінеколагам Патрыкам Стэптоў, яны заснавалі Bourn Hall Clinic у Кэмбрыджы. 4 катрычніка 2010 года Робэрт Эдвардс атрымаў Нобелеўскую прэмію ў галіне медыцыны. Цікава ведаць: Доктар Петра Блюмэль, гінеколаг у клініцы Оснабрука, маці пяцёх дзяцей. 80 Для штучнага апладнення прымяняецца метад апладнення ў лабараторных умовах. Тут адрозніваюць гамалагічную інсемінацыю (з абмежаванай якасцю спермы і бактэрыямі ў жаночым полавым тракце) і гетералагічную інсемінацыю (сперма ад чужога донара). Дадатковая працэдура пры апладненні ў прабірцы гэта інтрацытаплазматычная ін’екцыя сперматазоідаў. Да здабычы яйкаклеткі абодва метады аднолькавыя. Поспех апладнення шляхам ін’екцыі сперматазоідаў дасягае 50-60%, бо сперматазоіды маюць палегчаны шлях да яйкаклеткі. Абодва метады хуткія і дынамічныя. Паказанні да выкарыстання - паніжаная якасць спермы, анатамічныя перашкоды ў жанчыны, мацярынскі ўзрост ці ненаступленне цяжарнасці па нявысветленых прычынах. Naturalny sok pomarańczowy czy Fanta? Autorka: Luisa Kalker Produkt naturalny czy raczej napój wyprodukowany sztucznie? Co by Państwu bardziej odpowiadało? Young Journalists on Tour przeprowadzili wywiad z ginekolożką dr Petrą Blümel (42 l.) na temat „sztucznego zapłodnienia”. Metoda Brytyjczyka Roberta Edwardsa obchodzi w tym roku jubileusz 40-lecia. zespołem nadmiernej stymulacji jajników, kiedy osiągały one średnicę 12 cm (normalnie są wielkości orzecha włoskiego). Do tego dochodziło zbieranie się wody w brzuchu. To było dla dotkniętych pacjentek bolesne. Dziś jednak nie zdarza się to często. Pobranie komórki jakowej odbywa się pod krótką narkozą. Właściwy transfer embrionu jest bezbolesny. Czy sztuczne zapłodnienie jest bolesne? Leczenie hormonalne może oznaczać dla pacjentki niekiedy bóle brzucha, gdyż w jego wyniku zwiększają się jajniki. Jeszcze przed kilku laty mieliśmy często do czynienia z tzw. Czy poza tym występują dla organizmu jakieś skutki uboczne? Generalnie rzecz biorąc, terapia jest przez organizm naprawdę dobrze tolerowana. 81 Na co powinny zwracać uwagę pary, które decydują się na sztuczne zapłodnienie? wiążą się jednak z dużym ryzykiem wystąpienia komplikacji, w tym przedwczesnego porodu. Należy być świadomym, że niechciana bezdzietność i jej leczenie może być psychicznym obciążeniem dla dotkniętej nią pary, zwłaszcza jeśli po kilku cyklach leczenia nic się nie dzieje. Może to prowadzić do ciężkich depresji, ale i konfliktów między partnerami („kto jest winien?”). Warunkiem wstępnym jest zatem stabilna relacja. Może dojść także do komplikacji natury medycznej. Czy istnieją granice wiekowe dla kobiet? Przejdźmy do zalet. Jaka jest Pani zdaniem największa? Z jakim kosztem trzeba się liczyć w przypadku takiej terapii? To pewnie nie jest tanie... To, że można pomóc wielu parom dotkniętym problemami z płodnością. Przy zapłodnieniu in vitro, zależnie od rodzaju, trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu 3000 do 5000 euro za cykl leczenia. To zmienia się także od ilości hormonów, jaką pacjentka musi przyjąć w czasie stymulacji. Współpracuję z praktyką, która zamawia hormony we Francji. Tam są one o jedną trzecią tańsze. Jak często można stosować tę metodę? Podczas mojej praktyki miałam pacjentki, które poddały się 13 próbom sztucznego zapłodnienia, zanim zaszły w ciążę. Wszystko zależy od tego, jak wytrzymałą jest się psychicznie. Nie jest ostatecznie wyjaśnione, czy stymulacja hormonalna zwiększa ryzyko późniejszego zachorowania na raka jajników. Czy rozwój dzieci spłodzonych w sposób sztuczny jest inny niż tych, które przyszły na świat naturalnie? Długo miały miejsce dyskusje, czy rozwój takich dzieci jest w jakiś sposób ograniczony. Dziś wiemy, że tak nie jest. Słyszałam, że w wyniku sztucznego zapłodnienia często dochodzi do porodów mnogich. Czy wie Pani coś więcej na ten temat? Porody mnogie zdarzają się faktycznie częściej. Prawdopodobieństwo ciąży bliźniaczej to w normalnych warunkach 1 do 85. W przypadku sztucznego zapłodnienia wynosi ono natomiast 1 do 50. Trojaczki zdarzają się rzadko, 82 Wraz z wiekiem zmniejsza się płodność kobiet, a zwiększa ryzyko wystąpienia wady genetycznej komórki jajowej. Mając 45 lat, kobieta nie powinna rozpoczynać już takiej terapii. W wypadku młodszych pacjentek takie problemy nie występują. Zdaje się, że moja najmłodsza pacjentka miała 26 lat. Czy kasa chorych refunduje część leczenia? Do ukończenia 40. roku życia koszty trzech prób refundowane są w 50 procentach. Jakie są regulacje w przypadku związków jednopłciowych? W przypadku pary mężczyzn sztuczne zapłodnienie nie jest możliwe, w przypadku kobiet tylko z dawcą nasienia zagranicą. Czy istnieje ustawodawstwo regulujące kwestię sztucznego zapłodnienia? Istnieją bardzo jasne wytyczne prawne i to uważam za niezwykle ważne. Czy jest to możliwe także bez stałego partnera? W Niemczech jest to możliwe jedynie częściowo. Jeśli para jest małżeństwem, możliwe jest daw- stwo nasienia. Jeżeli kobieta nie może jednak wytwarzać zdolnych do zapłodnienia komórek jajowych, dawstwo komórki jajowej nie jest w Niemczech dozwolone. Czy za granicą sytuacja wygląda inaczej? W Austrii na przykład można używać zapłodnionych komórek jajowych nawet już w wysokim stadium dzielenia. To nie jest w Niemczech dopuszczalne. Sytuacja w pozostałych krajach uzależniona jest od standardów medycznych. Wysłałam już kilka par np. do Pragi w kwestii dawstwa komórek jajowych. Czy istnieje możliwość, by samodzielnie dokonać sztucznego zapłodnienia? Leczenie hormonalne tak, ale nie pobranie komórki jajowej i transfer embrionu. Również inseminacji nie można moim zdaniem przeprowadzić samodzielnie. Jakie jest Pani osobiste zdanie na temat sztucznego zapłodnienia? W sposób otwarty je popieram i uważam, że to nie jest w porządku, iż w Niemczech dawstwo komórek jajowych jest zabronione lub że w przypadku dawstwa nasienia trzeba być żonatym/ zamężną. Moje pacjentki wspieram pod każdym względem, ponieważ nic nie jest dla par tak obciążające jak niespełnione pragnienie posiadania dziecka. Dr Petra Blümel, ginekolożka prowadząca gabinet w Osnabrueck, matka pięciorga dzieci. News Box: Brytyjczyk Robert Edwards (85 l.) jest wynalazcą sztucznego zapłodnienia, za pomocą którego narodziły się już cztery miliony dzieci. Latem 1978 przyszło na świat pierwsze dziecko z próbówki. 10 procent wszystkich par na świecie zdanych jest na sztuczne zapłodnienie. Dziś metodę Edwardsa stosuje w samych Niemczech 120 klinik. Co 25 dziecko, które się tam rodzi, przychodzi na świat dzięki zapłodnieniu in vitro (ang. in vitro fertilisation, IVF) - komórka jajowa jest w próbówce sztucznie zapładniana przez plemniki. Początkowo Edwards badał rozwój embrionów myszy, a w końcu przeniósł jako pierwszy ludzkie rozmnażanie do laboratorium. Wraz ze zmarłym już partnerem, ginekologiem Patrickiem Steptoe, założył w Cambridge Bourn Hall Clinic. 4. października 2010 roku Edwards został odznaczony Nagrodą Nobla w dziedzinie medycyny. Warto wiedzieć, warto przeczytać W przypadku sztucznego zapłodnienia, zwanego także sztuczną inseminacją, stosowana jest procedura in vitro, czyli zapłodnienia pozaustrojowego. Rozróżnia się przy tym między inseminacją homologiczną (przeniesienie wcześniej pobranej spermy małżonka do narządów rozrodczych żony) i heterologiczną (sperma pochodzi od obcego dawcy). Dodatkowym środkiem jest mikromanipulacja ICSI (ang. Intracytoplasmic sperm injection) – rodzaj procedury zapłodnienia in vitro, polegający na wprowadzeniu plemnika do cytoplazmy komórki jajowej. Do momentu pozyskania komórki jajowej obie procedury są identyczne. W przypadku ICSI odsetek zapłodnienia wynosi 50-60, ponieważ plemniki mają ułatwioną drogę do komórki jajowej. To dwie najbardziej rozpowszechnione procedury. Wskazania to nieprawidłowe wyniki badania nasienia, przeszkody w anatomicznej budowie kobiety, wiek lub niemożność zajścia w ciążę z przyczyn trudnych do określenia. 83 größer. Lokale Medien müssen hingegen sehr häufig in Interaktion mit der Lokalpolitik treten. Wie wirkt die Politik auf die Medien ein? Sie wird sich stets bemühen, Einfluss auf die Medien zu haben. Die Regierenden sind sich immer mehr dessen bewusst, dass ein gutes Medienimage und die bloße Anwesenheit in den Medien es ihnen erlaubt, ihre Macht zu erhalten oder an die Macht zu gelangen. Politiker arbeiten gern mit den Medien zusammen, „verhätscheln“ sie sogar ein wenig. Hier muss man aber öffentliche Medien von kommerziellen unterscheiden. Die Unterschiede sind sehr gut sichtbar, wenn man sie vor dem Hintergrund von fast zwei Jahrzehnten Tätigkeit der kommerziellen Medien vergleicht. Obwohl wir be-reits einen freien Markt haben, funktionieren die öffentlichen Medien weiterhin auf die gleiche Weise. Dies resultiert u.a. daraus, wie politisch die Vorstände des Polnischen Radios und Fernsehens aufgestellt sind. Es genügt, die Nachrichten im Ersten (TVP „Jedynka”, A.d.Ü.) um 19.30 einzuschalten und man kann sofort sehen, wer momentan an der Macht ist und wer in der Opposition ist, aber dennoch Einfluss auf das öffentliche Fernsehen hat. Journalisten schränken sich selber ein. - Die polnischen Medien sind nach wie vor vom politischen System abhängig und was noch schlimmer ist: Journalisten legen sich eine Selbstzensur auf, sagt Dr. Adam Szynol, Hochschullehrer an der Fakultät für Journalismus und Gesellschaftskommunikation an der Universität Wrocław (Breslau). Das Interview führten: Karolina Kreczmer und Justyna Kielniacz Wie ist Ihre Meinung zum Thema Meinungsfreiheit in den polnischen Medien? Eher positiv. Wir leben in einem demokratischen Land, in dem sich die Medien in der Mehrheit der Fälle den gängigen Standards einer freien Marktwirtschaft bedienen. Ein erheblicher Teil der Medien ist privatisiert. Es ist gut, dass die Anzahl der Medien, die von staatlichen Institutionen geführt werden, verhältnismäßig ge-ring ist, aber selbst auf dieser Ebene kann man von einer großen Unabhängigkeit sprechen. Meinungsfreiheit ist in den polnischen Medien kein abstrakter Begriff. Schaut man sich diese Frage genauer an, wird deutlich, dass sie unterschiedlich auf den verschiedenen Ebenen zu beantworten ist. Es ist abhängig davon, ob es überregionale oder regionale Medien sind, lokale oder ob es sich um Internetmedien, Radio, Fernsehen oder Presse handelt. Ich glaube, dass die Sache in jedem dieser Sektoren und auf jeder Ebene anders aussieht. Was denken Sie über die Politisierung der Zeitungen? Das ist so ein gesamteuropäischer Trend, der u.a. in „Comparing Media Systems“ von Professor Mancini1 beschrieben wird. Die Medien politisieren sich notgedrungen, d.h. sie zeigen, dass sie eine bestimmte ideelle Linie haben, die für den Leser erkennbar ist und eine bestimmte Art politischer Sympathien zeigt. Das Phänomen, die Medien danach einzuschätzen, auf welcher Seite sie stehen, ist in Polen in den letzten Jahren immer intensiver geworden. Ich denke, dass sich das besonders in den Jahren 2005-2007 abgespielt hat, als z.B. die „Gazeta Wyborcza“ oder TVN ziemlich klar gesagt haben, dass sie alles tun, damit PiS nicht an die Macht gelangt und Welches ist der Hauptunterschied zwischen überregionalen und lokalen Medien beim Thema Meinungsfreiheit? Der Unterschied tritt vor allem bei der Frage nach den Finanzen auf. Medien mit großangelegter Wirkung haben viel mehr Konkurrenz in dem jeweiligen Marktsegment und schauen sich dementsprechend gegenseitig auf die Finger. Dadurch ist die Glaubwürdigkeit dessen, was sie ausstrahlen oder publizieren erheblich 1 2 84 später, um die damalige Koalition so schnell wie möglich dieser Macht zu berauben. Man kann eine Achse zeichnen und von der rechten konservativen Seite beginnen „Nasz Dziennik“, „Rzeczpospolita“, später irgendwo in der Mitte, leicht links die „Gazeta Wyborcza“, dann stark links die nicht länger prosperierende „Trybuna“. Ich bin entschieden gegen so ein System. Ich würde bevorzugen, dass die Medien so objektiv bleiben, wie das möglich ist, dass sie eher informieren, als uns ihre fertige Meinung mit politischer Einfärbung zu geben. Werden Journalisten oft von ihren Redaktionen behindert, die unter dem Einfluss der Regierung stehen? Ein letztes solches Beispiel einer Einmischung der Regierung in das Funktionieren der Medien war der bekannte Telefonanruf des Premiers bei der Polnischen Presseagentur, um den Journalisten davon abzuhalten, den sich damals auf Staatsbesuch in Israel befindlichen Premier zur Frage des jüdischen Besitzes zu befragen. Ein solches Beispiel war auch, was Berthold Kittel in der „Rzeczpospolita“ gemacht hat, der im Forum GoldenLine das „Testament Kittels“ publizierte, das die finanzielle Abhängigkeit der Medien von den Behörden kritisierte2. Der Journalist musste die Redaktion der Zeitung umgehen, in der er arbeitete. Das ist ein charakteristisches Beispiel, jedoch sicher nicht das einzige. Oft ist es so, dass die Journalisten nicht offen über solche Situationen sprechen, sich vor solchen oder ähnlichen Auftritten oder Kommentaren zurückhalten. Es gibt das Phänomen der Selbstzensur. Journalisten nehmen bestimmte Themen nicht auf, stellen keine unangenehmen Fragen, weil sie wissen, dass die Redaktionslinie der Medien, in denen sie angestellt sind, die Art des publizierten Materials determiniert. Solche Fälle zeigen, dass die Situation der Medien in Polen nicht ideal ist, doch es scheint mir, dass man ruhig von einer breiten Redefreiheit sprechen kann. Prof. Paolo Mancini, ein italienischer Politologe, ist ein Spezialist im Bereich der Forschungen zum Journalismus und den Medien. Der Fiskus verfügt über fast die Hälfte der Anteile der Gesellschaft „Presspublic”, die die „Rzeczpospolitą” herausgibt. 85 усім у фінансавых пытаньнях. СМІ вялікага маштабу маюць большую канкурэнцыю ў адпаведным сэгмэнце рынку, а таму сочаць за працай канкурэнта. Праз гэтае верагоднасьць таго, што публікуецца ці перадаецца, значна большая. А тым часам, лякальныя СМІ вельмі часта змушаныя супрацоўнічаць з палітычнай сферай. Як улада ўзьдзейнічае на СМІ? Яна заўсёды будзе старацца мець на іх свой уплыў. Кіраўнікі робяцца ўсё больш сьвядомыя таго, што добры імідж і нават сама прысутнасьць у СМІ дазваляюць утрымаць уладу, альбо яе дасягнуць. Палітыкі ахвотна супрацоўнічаюць з СМІ, і трошкі тыя «псуюць». Але тут варта аддзяляць грамадзкія СМІ ад камэрцыйных. Розьніцу добра відаць, калі паглядзець з пэрспэктывы амаль дваццацігадовага існаваньня камэрцыйных СМІ. Ня гледзячы на тое, што ў нас ужо вольны рынак, грамадзкія СМІ аднак функцыянуюць іначай. Справа, між іншым, у палітычнай канстытуцыйнасьці кіраўніцтва польскага радыё і тэлебачаньня. Дастаткова проста ўключыць дзёньнік на «Jedynce» (Першая праграма – перакл.) а 19.30 і можна адразу здагадацца, хто зараз пры ўладзе, а хто – у апазыцыі, але мае яшчэ ўплыў на грамадзкае тэлебачаньне. Журналісты самі сябе абмяжоўваюць - Польскія СМІ ўсё яшчэ залежаць ад палітычнай сістэмы, і што горай, журналісты самі сабе навязваюць самацэнзуру, - кажа доктар Адам Шыноль, выкладчык Факультэту журналістыкі і грамадзкай камунікацыі Ўроцлаўскага ўнівэрсытэту. Размаўляла: Караліна Крэчмэр Як Вы ацэньваеце стан польскіх СМІ? свабоды слова ў Хутчэй пазытыўна. Мы жывем у дэмакратычнай краіне, дзе ў большасьці сваёй СМІ карыстаюцца агульнапрынятымі стандартамі рынкавай эканомікі, а значная частка СМІ прыватызаваная. Вельмі добра, што даволі няшмат выданьняў, якімі кіруюць дзяржаўныя ўстановы. Нават на такім узроўні ўжо можна казаць пра шырокую вольнасьць. Свабода слова ў польскіх СМІ не зьяўляецца нейкім абстрактным паняткам. Разглядаючы гэтае пытаньне глыбей, можна заўважыць, што працуе яна іначай на розных узроўнях, у залежнасьці ад таго, ці гэта агульнадзяржаўныя ці лякальныя СМІ, ці маем дачыненьне з Інтэрнэтам, радыё, тэлебачаньнем ці газэтамі. На маю думку, у кожным з гэтых сэктараў і на кожным узроўні справы выглядаюць па-рознаму. Што Вы думаеце наконт палітызацыі газэтаў? Гэта такі агульнаэўрапейскі трэнд, апісаны таксама ў «Comparing Media Systems» прафэсара Манчыні1. СМІ натуральным чынам апалітычваюцца , тобок паказваюць, што маюць акрэсьленую ідэалягічную лінію, якую распазнаюць чытачы, і якая паказвае пэўныя палітычныя сымпатыі. У Польшчы ў апошнія гады гэта робіцца ўсё больш інтэнсыўнай зьяваю, калі асобныя выданьні ясна акрэсьліваюць, з якога боку яны стаяць. Мне здаецца, асабліва ўзмацніўся гэты працэс у 2005-2007г., калі, напрыклад, Gazeta У чым галоўная розьніца ў пытаньнях свабоды слова паміж агульнадзяржаўнымі і лякальнымі СМІ? Галоўныя адрозьненьні зьяўляюцца перад 1 2 86 Wyborcza альбо TVN даволі ясна акрэсьлілі, што зробяць усё, абы толькі не дапусьціць PiS (Права і справядлівасьць – перакл.) да ўлады, а пазьней – абы гэтую кааліцыю ўлады пазбавіць. Можна намаляваць вось і зазначыць на ёй з правага боку кансэрватыўныя Nasz Dziennik, Rzeczpospolitа, потым дзесьці пасярэдзіне, зьлёгку ўлева будзе Gazetа Wyborczа, затым моцна левая, заняпалая ўжо Trybuna. Я абсалютна супраць такой сыстэмы. Хацелася б, каб сродкі масавай інфармацыі заставаліся аб’ектыўнымі, на колькі гэта магчыма, каб перадавалі інфармацыю, а не давалі нам свой гатовы пункт нледжаньня з палітычнай афарбоўкай. Ці часта журналісты бываюць абмежаваныя з боку рэдакцыі праз уплыў уладаў? З апошніх прыкладаў такога ўмяшальніцтва ўладаў у працу СМІ можна назваць вядомы тэлефонны званок з канцэлярыі прэм’ера да кіраўніка PAP (Польская агенцыя друку – перакл.), каб журналіст не задаваў прэм’ерміністру, які быў у той час у Ізраілі, пытаньняў аб праблемах, звязаных з ўласнасьцю габрэяў. Такім прыкладам таксама было тое, што зрабіў Бертольд Кіттэль у газэце Rzeczpospolitа, калі апублікаваў на форуме GoldenLine тэкст «Завяшчаньне Кіттэля», дзе зкрытыкаваў залежнасьць СМІ ад ўладаў2. Журналіст быў змусшаны сысьці з рэдакцыі газэты, дзе працаваў. Гэта даволі значны выпадак такога тыпу, але напэўна не адзіны. Часта бывае, што журналісты не гавораць адкрыта пра такія сытуцыі альбо ўстрымліваюцца ад выступаў ці камэнтароў на гэтую тэму. Існуе такая зьява як самацэнзура. Журналісты не ўзьнімаюць пэўных тэмаў, не задаюць няёмкіх пытаньняў, бо ведаюць, што асноўная лінія выданьня, ў якім працуюць, вызначае кірунак публікаваных матэрыялаў. Такія выпадкі паказваюць, што сытуацыя ў СМІ Польшчы не ідэальная, але мне здаецца, можна казаць усё ж такі пра шырокую свабоду слова. Праф. Паоло Манчыні – спецыяліст у сфэры дасьдваньняў журналістыкі і СМІ, італійскі палітолаг. Дзяржаўная казна мае каля паловы акцыяў акцыянернага таварыства Presspublic, якое выдае газэту Rzeczpospolitа 87 Jaka jest główna różnica w kwestii wolności słowa między mediami ogólnokrajowymi a lokalnymi? Różnice wypływają przede wszystkim z kwestii finansowych. Media o szerokiej skali oddziaływania mają dużo większą konkurencję w danym segmencie na rynku i w związku z tym patrzą sobie nawzajem na ręce. Tym samym wiarygodność tego, co emitują czy publikują, jest zdecydowanie większa. Tymczasem media lokalne bardzo często muszą wchodzić w interakcje z lokalną sferą polityki. to w szczególności w latach 2005-2007, kiedy np. „Gazeta Wyborcza” czy TVN dosyć jasno określiły, że zrobią wszystko, żeby nie dopuścić PiS do władzy, później, żeby jak najszybciej ówczesną koalicję tej władzy pozbawić. Można narysować oś i zaznaczyć od prawej strony konserwatywne „Nasz Dziennik”, „Rzeczpospolitą”, później gdzieś w środku, lekko w lewo „Gazetę Wyborczą” następnie mocno lewicową, nieprosperującą już „Trybunę”. Jestem zdecydowanie przeciwny takiemu systemowi. Wolałbym, żeby media pozostały obiektywne na tyle, na ile się da, żeby raczej informowały, niż dawały nam swoją gotową opinię z zabarwieniem politycznym. Jak władza oddziałuje na media? Zawsze będzie się starała mieć na nie wpływ. Rządzący są coraz bardziej świadomi tego, że dobry wizerunek medialny i sama obecność w mediach pozwalają utrzymać władzę albo się do tej władzy dostać. Politycy chętnie współpracują z mediami, troszeczkę te media „psując”. Tutaj jednak należy oddzielić media publiczne od komercyjnych. Różnice są bardzo dobrze widoczne, jeśli porówna się je z perspektywy prawie dwóch dekad funkcjonowania komercyjnych mediów. Mimo że mamy już wolny rynek, media publiczne funkcjonują dalej w ten sam sposób. Wynika to m.in. z politycznego ukonstytuowania zarządów polskiego radia i telewizji. Wystarczy włączyć dziennik na „Jedynce” o 19:30 i można od razu określić, kto jest aktualnie u władzy, a kto jest w opozycji, ale ma jeszcze wpływy w publicznej telewizji. Dziennikarze sami się ograniczają - Polskie media wciąż są zależne od systemu politycznego i co gorsza, dziennikarze sami narzucają sobie autocenzurę - mówi dr Adam Szynol, wykładowca Wydziału Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim. Rozmawiały: Karolina Kreczmer i Justyna Kielniacz Jaka jest Pańska opinia na temat wolności słowa w polskich mediach? Raczej pozytywna. Żyjemy w demokratycznym kraju, w którym w większości przypadków media posługują się ogólnie przyjętymi standardami gospodarki wolnorynkowej, a znaczna część mediów jest sprywatyzowana. Bardzo dobrze, że mediów zarządzanych przez instytucje państwowe jest stosunkowo niewiele. Nawet na tym poziomie można jednak mówić o szerokiej swobodzie. Wolność słowa w polskich mediach nie jest pojęciem abstrakcyjnym. Przyglądając się temu zagadnieniu dogłębniej, dostrzega się, że funkcjonuje ona różnie na różnych poziomach, w zależności od tego, czy są to media ogólnokrajowe czy regionalne, lokalne, czy mamy do czynienia z Internetem, radiem, telewizją bądź też prasą. Myślę, że w każdym z tych sektorów i na każdym poziomie sprawa wygląda inaczej. Co myśli Pan o upolitycznianiu się gazet? To taki ogólnoeuropejski trend, opisany m.in. w „Comparing Media Systems” profesora Mancini 1. Media siłą rzeczy się upolityczniają, tzn. pokazują, że posiadają określoną linię ideową, która jest rozpoznawalna przez czytelników i pokazuje pewnego rodzaju sympatie polityczne. W Polsce w ostatnich latach określanie się mediów, po której stronie stoją, jest coraz intensywniejszym zjawiskiem. Myślę, że rozegrało się 1 2 88 Czy dziennikarze są często ograniczani przez ich redakcje, będące pod wpływem władzy ? Z ostatnich takich przykładów ingerowania władzy w funkcjonowanie mediów był słynny telefon z kancelarii premiera do szefa PAP-u, żeby dziennikarz nie zadawał goszczącemu wówczas w Izraelu premierowi pytania o kwestię mienia żydowskiego. Takim przykładem było też to, co zrobił Bertold Kittel w „Rzeczpospolitej”, publikując na forum GoldenLine tekst „Testament Kittela”krytykujący finansowe uzależnienie mediów od władzy 2. Dziennikarz musiał opuścić redakcję gazety, w której pracował. Jest to jeden ze znamiennych przypadków tego typu, jednak pewnie nie jedyny. Często dzieje się tak, że dziennikarze nie mówią otwarcie o takich sytuacjach bądź też powstrzymują się od temu podobnych wystąpień czy komentarzy. Występuje zjawisko autocenzury. Dziennikarze nie podejmują pewnych tematów, nie zadają niewygodnych pytań, bo wiedzą, że linia redakcyjna mediów, w których są zatrudnieni, determinuje rodzaj publikowanych materiałów. Takie przypadki pokazują, że sytuacja mediów w Polsce nie jest idealna, ale wydaje mi się, że spokojnie można mówić o szerokiej wolności słowa. Prof. Paolo Mancini – autorytet w dziedzinie badań nad dziennikarstwem i mediami, włoski politolog Skarb Państwa ma blisko połowę udziałów spółki „Presspublic” publikującej „Rzeczpospolitą” 89 FREIE MEDIEN? Die Freiheit der Medien – ein Prüfstein für die Demokratie Sogar in demokratischen Staaten ist Freiheit kein selbstverständliches Attribut der Medien. In Polen spielen nach wie vor durch das politische System gesteuerte staatliche Medien eine große Rolle, Autoren von Artikeln, die sich kritisch gegenüber der Regierung äußern, werden juristisch zur Verantwortung gezogen, und ein Teil des journalisten Milieus unterwirft sich freiwillig der Selbstzensur. Autorin: Justyna Kielniacz 90 Die Medien werden niemals ganz frei sein. Solange wie die Redaktionen sich bei der Gestaltung ihrer ideologischen Linie auf die aktuelle politische Situation stützen, wird es in Polen keine Medienfreiheit geben. Die Medien werden von der Regierung eingeschränkt, von den Gewohnheiten ihrer Konsumenten, paradoxerweise sogar durch das Recht des freien Marktes. Oft übergehen wir in der Analyse der Medienfreiheit den Einfluss des Konsumenten auf das Funktionieren des jeweiligen Mediums. Er hat jedoch eine Schlüsselrolle, weil das Interesse des Rezipienten Existenzbedingung des Mediums ist. Die Rezipienten gewöhnen sich an eine bestimmte Färbung des Kommentars und möchten keinerlei Änderungen. Wenn die Medien ihr Profil ändern, hören sie auf, glaubwürdig zu sein, verlieren Konsumenten und hören auf zu existieren – aus rein ökonomischen Gründen. Der freie Markt fesselt die Medien, weil er sie zwingt, sich um den Konsumenten zu bemühen, ihnen die Rolle eines Wirtschaftssubjekts aufdrängt. Gleichzeitig generiert der politische Pluralismus direkt einen Bedarf nach der Schaffung so genannter politischer Lager. Es gibt einen großen Bedarf sowohl nach rechten als auch nach linken Zeitungen und die Medien müssen sich diesem Trend unterordnen. Die Funktion der Medien sieht letztlich vor, dass Geschehnisse mit einem Kommentar versehen werden, das zwangsläufig nicht vollständig objektiv sein kann. In Abhängigkeit von der politischen Linie der Medien, hat der Kommentar einen bestimmten Charakter, die Medien können von Natur aus nicht frei sein. Die Regierung kann hingegen auf ihre Funktionsweise einwirken, sei es durch die Regulierung der Prozedur der Zulassungsvergabe, ihrer Rücknahme oder der Entscheidung, sie nicht zu verlängern. In Polen wird die Konzession vom Landesweiten Rat für Funk und Fernsehen vergeben, der gesetzlich dem Staat untergeordnet ist. Es gehören ihm Politiker an, die von Sejm, Senat und Präsident ausgewählt werden. Während die große Konkurrenz auf dem überregionalen Medienmarkt eine größere Objektivität erfordert, schlagen sich die regionalen Medien, die finanziell von den lokalen Behörden abhängen, ständig mit dem Problem herum, dass ihre Freiheit durch diese eingeschränkt wird. Oft ist gerade die lokale Behörde der einzige Auftraggeber für Reklame in der Zeitung. Die Redaktion schließt einen ungeschriebenen Vertrag mit den Mächtigen und greift die kommunalen Amtsträger nicht an. Sogar wenn die Journalisten nicht mit einer solchen Politik der Redaktion einverstanden sind, ist es sehr schwierig, eine Alternative zu finden und z.B. die Zeitung zu wechseln. Prof. Dr. Jerzy Biniewicz, Sprachwissenschaftler der Uniwersytet Wrocław, Dozent an der Fakultät für Journalismus und Gesellschaftliche Kommunikation Es gibt in Polen formell keine Zensur und es gibt kein dekretiertes Abkommen RegierungMedien, in dem die Medien untergeordnete Subjekte sind. In diesem engen Sinn können wir anerkennen, dass die Medien in Polen frei sind. Doch diese „freien“ Medien sind in ein Netz verschiedener Abhängigkeiten verwickelt, die ihre Freiheit einschränken und veranlassen, dass sie sich in Kommunikationsräumen bewegen, die Grenzen haben: entweder ökonomische, oder ideologische. In der zeitgenössischen Demokratie sind es diese Faktoren, die das Handlungsfeld der Medien markieren. 91 Was denken die Journalisten selbst über die Redefreiheit in den polnischen Medien? Michał Karbowiak, Gazeta Wyborcza: Wir sind für uns selbst eine Bedrohung. Die Journalisten haben mental eingesogen, dass die Publikation des Materials von den Überzeugungen der Verleger abhängt und sie bestimmte Texte nicht schreiben können. Gewöhnlich, wenn die Regierung sagt, dass über etwas nicht geschrieben werden soll, schreiben alle mit Sicherheit darüber. Jemand kann in der Redaktion anrufen und sagen: „Schreiben Sie nicht darüber“. Aber, ob der Journalist unterliegt, hängt nur von ihm ab, das ist keinerlei Zwang. Das ist keine Pathologie, die den polnischen Journalismus auffrisst. Andrzej Jóźwik, Journalist der Filiale Wrocław des öffentlich-rechtlichen Fernsehens TVP: Wenn es um das polnische Fernsehen geht… Es gibt kein Problem mit der Redefreiheit, es gibt keine Situation, vergleichbar mit den Ereignissen, die sich in Ungarn oder in Belarus abspielen. Die Europäische Union hat keine deutlichen Signale ausgesendet, sie hat keinerlei Intervention gefordert. Wenn jemand sagt, das Fernsehen sei gelenkt, dann frage ich mich, ob jemand protestiert, Petitionen schreibt, kündigt, gegen seine Arbeitgeber klagt? Es gibt keine solchen Situationen in Polen. 92 sten Ebene, der der Gemeinden, in kleinen Ortschaften“. Öffentliche Medien über die Redefreiheit Mit keinem Wort erwähnt er das Phänomen der Auswechselung der Besetzungen in den öffentlichen Medien bei jedem Regierungswechsel, er spricht nicht über Auditionen, die mit Blick auf die politische Korrektheit zurückgezogen werden. Es reicht, sich in den Geschehnissen der letzten Monate umzuschauen, die Jarosław Kaczyński als „linke Säuberungen” bezeichnet, um den Mechanismus des Funktionierens der öffentlichen Medien in Polen wahrzunehmen. Bei TVP wurde ein Teil der Programme abgesetzt, die Rede ist u.a. vom durch Jan Popieszalski suggestiv durchgeführten „Es lohnt, zu reden“, oder auch vom Reiseprogramm Wojciech Cejrowkis „Barfuss durch die Welt“, das keine politischen Fragen bewegt hat. Es reichte, dass Cejrowski im Wahlspot des fürs Europaparlament kandidierenden Marek Jurek auftrat. Wer aktuell auch immer an der Macht ist, alle Regierenden streben danach, auf die Medien einzuwirken. Dafür wird die PiS kriti-siert, die PO1 steht ihren Vorgängern jedoch in nichts nach. Die Journalisten der öffentlichen Medien versichern, dass es auf landesweiter Ebene überhaupt kein Problem mit der Redefreiheit gibt und nur die regionalen Medien nicht immer objektiv sind. Andrzej Jóźwik, Journalist der Filiale Wrocław des öffentlich-rechtlichen Fernsehens TVP, ist der Meinung, dass das einzige Problem mit der Redefreiheit, das alle Medien umfasst, die Mentalität der Journalisten ist. Hemmungen vor dem Schreiben über Tabuthemen, eine Unfähigkeit sich an die neue Wirklichkeit und die Standards der Europäischen Union zu gewöhnen. Was in Polen ein Problem ist, das ist die Frage der Ethik und Mentalität. – Jóźwik bleibt hart bei seinem Standpunkt. – Es ist bekannt, dass mit der Zeit jemand anruft und sagt, was man tun „Das ist neu, es fängt mit dem Schreiben über Manifestationen an.” Im Interview, dass er den Young Journalists on Tour gibt, sagte er, dass bevor die EU begann, sich in die inneren Angelegenheiten Polens einzumischen, die Gesellschaft der Meinung war, dass bestimmte Probleme nicht existieren, es also keinen Bedarf gibt, über sie zu schreiben. – Die Manifestation der Homosexuellen in Warschau wurde als Skandal beschrieben: bunt angezogene Leute, Clowns, Schwule, die mit ihrem Verhalten beeindrucken wollen kommentiert Jóźwik. Er unterstreicht sehr stark, dass, wenn es überhaupt zu unmoralischen Situationen auf der Linie Journalist-Regierung kommt, dann „ausschließlich auf der niedrig- muss, aber der Journalist ist zu nichts gezwungen. Die Meinung von Prof. Jerzy Biniewicz, Dozent an der Uniwersytet Wrocław, ist eine völlig andere: - Es ist leicht, Druck auf Journalisten auszuüben, wenn Fernsehen oder Radio staatlich sind, dann kann man direkt verlangen, dass die Journalisten bestimmte Fragen nicht stellen oder die Geschehensweise nicht auf eine bestimmte Art kommentieren. Das beste Beispiel ist der Anruf des Chefs der Regierungsadministration, Tomasz Arabski – übrigens ein ehemaliger Journalist – beim Präsident der Polnischen Presseagentur mit dem Ratschlag, der Journalist solle dem, sich vom 23-24.02. 2011 in Israel befindlichen Premier keine Fragen zum Gesetz über die Reprivatisierung jüdischen Eigentums stellen. Tusk hat während dem letzten Besuch im April 2008 versprochen, sich mit dieser Frage zu beschäftigen, doch ist sie nicht gelöst worden. Die größte Informationsagentur, die auf ihrer Internetseite schreibt, dass sie „objektive und vielseitige Informationen übermittelt“, hat sich der Bitte gebeugt und diese Fragen nicht gestellt. „Wenn die landesweiten Medien kein Problem mit der Redefreiheit haben, wo verläuft dann die Grenze der Redefreiheit in den polnischen Medien überhaupt? PiS steht für „Prawo i Sprawiedliwość”, polnisch für Recht und Gerechtigkeit. Es handelt sich um eine nationalkonservative Partei, die 2001 vom ehemaligen Justizminister Lech Kaczyński und dessen Zwillingsbruder Jarosław Kaczyński gegründet wurde. PO steht für „Platforma Obywatelska“, polnisch für Bürgerliche Plattform, ist eine christlich-demokratische und wirtschaftsliberale Partei in Polen. Die Partei gehört zusammen mit der Polnischen Bauernpartei (PSL), mit der sie in einer Koalition derzeit die polnische Regierung stellt, zur Europäischen Volkspartei. 1 93 СВАБОДНЫЯ СМІ? СВАБОДА СМІ – ПРАВЕРКА ДЛЯ ДЭМАКРАТЫІ Нават у дэмакратычных краінах свабодныя СМІ не зьяўляюцца натуральнымі атрыбутамі. У Польшчы і далей вялікую ролю адыгрываюць дзяржаўныя СМІ, кіраваныя палітынай сыстэмай; за артыкулы, што крытыкуюць ўладу, аўтары прыцягваюцца да прававой адказнасьці; а некаторыя журналісты добраахвотна ўсталёўваюць самацэнзуру. Аўтар: Юстына Кельняч 94 СМІ ніколі ня будуць да канца вольнымі. Пакуль рэдакцыі будуць фармаваць сваю ідэалягічную лінію, абапіраючыся на актуальную палітычную сытуацыю , свабоды СМІ ў Польшчы ня будзе. СМІ абмяжоўваюцца праз уладу, звычкі іх аўдыторыі, а нават, што парадаксальна, праз правы свабоднага рынку. Часта пры аналізе свабоды СМІ мы забываемся на тое, як уплывае на яе аўдыторыя. А гэты аспэкт мае ключовае значэньне, бо зацікаўленасьць публікі - гэта асноўная ўмова існаваньня СМІ. Людзі прызвычаіліся да акрэсьленага характару камэнтароў і ўжо ня хочуць ніякіх пераменаў. Калі выданьне зьмяняе свой профіль, то яму перастаюць давяраць, яно губляе сваіх чытачоў і перастае існаваць з чыста эканамічнага пункту гледжаньня. Свабодны рынак падпарадкоўвае сабе СМІ, бо прымушае іх паводзіць сябе як гаспадарчы аб’ект і старацца прыцягнуць як мага большую аўдыторыю. У той жа час, палітычны плюралізм нараджае патрэбу ўтварэньня так званых палітычных лягераў СМІ. Вялікім попытам карыстаюцца як правыя, так і левыя газэты, і СМІ мусяць падпарадкоўвацца такому трэнду. Сама функцыя СМІ палягае на тым, каб камэнтаваць здарэньні, а гэтыя камэнтары ў любым выпадку ня могуць быць цалкам аб’ектыўныя. У залежнасьці ад палітычнай накіраванасьці выданьня, камэтар мае адпаведны характар, такім чынам, СМІ ніяк ня могуць быць свабоднымі. У сваю чаргу, улада можа ўплываць на іх працу хаця б тым, што будзе рэгуляваць працэс выданьня акрэдытацыі, пазбыўненьня яе ці непрадоўжаньня. На Польшчы акрэдытацыю на працу кожнаму СМІ выдае Нацыянальны савет тэлерадыёвяшчаньня, які падпарадкоўваецца дзяржаве. У Савет уваходзяць палітыкі, выбраныя праз Сейм, Сэнат і Прэзыдэнта. Калі сярод агульнакраёвых СМІ вялікая канкурэнцыя вымушае быць больш аб’ектыўнымі, то рэгіянальныя выданьні, залежныя ад лякальных уладаў, увесь час змагаюцца з праблемай парушэньня іх свабоды. Часта бывае так, што лякальны ўрад – адзіны рэклямадаўца для газэты. Няма іншых крыніцаў даходу, і рэдакцыя заключае з уладамі негалосную дамову, што газэта не будзе атакаваць гэтыя ўлады. Нават калі журналісты не пагаджаюцца на такую палітыку рэдакцыі, то вельмі цяжка знайсьці альтэрнатыву, напрыклад зьмяніць мейсца працы. Прафесар Ежы Біневіч, мовазнаўца з Унівэрсытэту Уроцлава, выкладчык на факультэце журналістыкі і грамадзкай камунікацыі Фармальна ў Польшчы няма цэнзуры, як няма і агалошанага падпарадкаваньня СМІ ўладзе. У такім вузкім разуменьні можна лічыць, што СМІ ў Польшчы незалежныя. Аднак тыя «незалежныя» СМІ ўцягнутыя ў сеціва розных залежнасьцяў, якія абмяжоўваюць іхную свабоду і робяць магчымымі рухі толькі ў акрэсьленых межах: альбо эканамічных, альбо ідэялягічных. Гэта акурат тыя фактары, якія вызначаюць працу СМІ ў сучаснай дэмакратыі. 95 Што пра свабоду слова ў польскіх СМІ думаюць самі журналісты? Міхал Карбовяк з Gazeta Wyborcza: Мы самі для сябе прадстаўляем пагрозу. У журналістаў на мэнтальным узрозні ўкладзена, што публікацыі залежаць ад выдаўца і некаторых тэкстаў проста нельга пісаць. Звычайна, калі ўлада кажа, пра штосьці не пісаць, то ўсе пра гэтае напішуць. Хтосьці можа тэлефанаваць у рэдакцыю і казаць: «Лепей, каб Вы пра гэтае не пісалі». Але тое, ці паддасца журналіст, залежыць толькі ад яго, ніякага прымусу. Няма тут нейкай паталёгіі, што зжырае польскую журналістыку. Анджэй Юзьвік, журналіст вроцлаўскага аддзелу TVP (Тэлебачаньне Польшчы – перакл.): Калі размаўляць пра польскае тэлебачаньне... Няма праблемаў са свабодай слова, няма сытуацый, параўнальных да здарэньняў у Вугоршчыне ці на Беларусі. Эўразьвяз не высылае ніякіх выразных сыгналаў, не дамагаецца ніякай інтэрвенцыі. Калі нехта кажа, што тэлебачаньне кантралюецца, то я пытаюся, ці хтосьці пратэстуе, піша петыцыі, звальняецца з працы, падае на сваіх працадаўцаў у суд? Няма такіх сытуацый у Польшчы. 96 ГРАМАДЗКІЯ СМІ ПРА СВАБОДУ СЛОВА Журналісты грамадзкіх СМІ зцьвярджаюць, што на агульнадзяржаўным узроўні няма праблемаў са свабодай слова, і толькі рэгіянальныя СМІ бываюць неаб’ектыўнымi. Анджэй Юзьвік, журналіст вроцлаўскага аддзелу TVP, лічыць, што адзінай праблемай са свабодай слова, якая ахоплівае ўсе СМІ, зьяўляецца мэнтальнасьць журналістаў. Нежаданьне пісаць на забароненыя тэмы, няздольнасьць прыстасавацца да новай рэчаіснасьці і да стандартаў Эўразьвязу. «Вось што новае: пачынаюць ад пісаньня пра маніфэстацыі». У інтэрв’ю дляYoung Journalists on Tour Анджэй расказаў, што пакуль ЕЗ не ўмешваецца ва ўнутраныя справы Польшчы, грамадзтва лічыць, што ніякіх праблемаў няма і няма пра што пісаць. – “Маніфэстацыю гамасэксуалістаў у Варшаве апісвалі як скандал: калярова апранутыя людзі, клоўны, геі, якія захоўвалі сябе з выклікам,” – камэнтуе Юзьвік. На яго думку, журналісты самі сябе абмяжоўваюць, тамушто не могуць справіцца з новымі тэмамі. Журналіст моцна падкрэсьлівае, што калі казаць пра неэтычныя сытуацыі паміж уладамі і СМІ, то гэта здараецца «толькі на найніжшым узроўні, у малых гарадках». Суразмоўца не ўспамінае ані словам пра такую зьяву, як перамена кадраў у рэдакцыях пры зьмене ўлады, пра дыскрымінацыю матэрыялаў, якія не былі прынятыя праз палітычную некарэктнасьць. Дастаткова паглядзець на здарэньні апошніх месяцаў, якія Яраслаў Качынскі назваў «левымі чысткамі», каб зразумець мэханізм функцыянаваньня грамадзкіх СМІ ў Польшчы. Некаторыя праграмы проста зьнялі з эфіру TVP, напрыклад «Warto rozmawiać» («Варта размаўляць» ), якую вёў, заўсёды крытычна і з намёкамі, Ян Пасьпяшальскі, альбо «Boso przez świat» («Басанож па сьвеце») Войцэха Цейроўскага, якая было праграмай пра падарожжы і не парушала палітычных тэмаў. Хапіла таго, што Цэйроўскі паўдзельнічаў у перадвыбарнай кампаніі Марка Юрка да Эўрапарлямэнту. Няма розьніцы, хто зараз пры ўладзе, яны ўсё адно стараюцца ўплываць на СМІ. За гэтае крытыкавалі PiS (Права і справядлівасьць – перакл.), PO (Грамадзянская плятформа – перакл.) аднак не саступае сваім папярэднікам. Праблемай у Польшчы зараз зьяўляецца этыка і мэнтальнасьць. – Цьвёрда даводзіць сваё Юзьвік. - Вядома ж, часамі хтосьці тэлефануе і кажа, што трэба зрабіць, але жуналістаў ні да чаго не прымушаюць. На думку прафэсара Ежы Біневіча, выкладчыка Унівэрсытэту Вроцлава, усё выглядае іначай: “Лёгка ўплываць на журналістаў, калі тэлебачаньне ці радыё падпарадкоўваюцца дзяржаве. Тады можна наўпрост патрабаваць, каб журналісты не задавалі пэўных пытаньняў ці камэнтавалі здарэньні з патрэбнымі акцэнтамі. Найлепшым прыкладам ёсьць званок ад кіраўніка канцэлярыі прэм’ер-міністра Томаша Арабскага – дарэчы журналіста ў мінулым – прэзыдэнту PAP (Польскан агенцтва прэсы) з рэкамэндацыямі, каб журналіст не задаваў пытаньняў наконт закона аб рэпрыватызацыі, якая датычылася ўласнасьці габрэяў, прэм’ер-міністру, які быў 23-24 лютага 2011 года у Ізраілі. Падчас папярэдняга візыту ў красавіку 2008 года Туск абяцаў вырашыць гэтае пытаньне, але яно так і не было разгледжана. Найбуйнейшае інфармацыйнае агенцтва, якое, як напісана на афіцыйным сайце, «перадае аб’ектыўную і ўсебаковую інфармацыю», паслухалася просьбы і не задало пытаньня.” Калі ў агульнадзяржаўных СМІ няма праблемы свабоды слова, то дзе тады палягае мяжа свабоды слова ў польскіх СМІ навогул? 97 WOLNE MEDIA? Media nigdy nie będą całkowicie wolne. Tak długo, jak redakcje będą kształtowały swoją linię ideologiczną w oparciu o aktualną sytuację polityczną, wolności mediów w Polsce nie będzie. Media są ograniczane przez władzę, przez przyzwyczajenia swoich konsumentów, paradoksalnie nawet przez prawa wolnego rynku. Często pomijamy w analizie wolności mediów wpływ konsumenta na funkcjonowanie danego medium. Ma on jednak kluczowe znaczenie, bo zainteresowanie odbiorcy jest warunkiem istnienia medium. Odbiorcy przyzwyczajają się do określonego zabarwienia komentarza i nie chcą żadnych zmian. Jeśli media zmieniają swój profil, przestają być wiarygodne, tracą odbiorców i przestają istnieć z czysto ekonomicznych względów. Wolność mediów – sprawdzian dla demokracji Nawet w demokratycznych państwach wolność mediów nie jest ich oczywistym atrybutem. W Polsce wciąż dużą rolę odgrywają sterowane przez system polityczny media państwowe, autorzy krytycznych wobec władz artykułów pociągani są do odpowiedzialności prawnej, a część środowiska dziennikarskiego dobrowolnie narzuca sobie autocenzurę.chce pogodzić się z faktem, że dzięki Internetowi nie można już zatrzymać przepływu informacji – mówi Ales Pilecki, dziennikarz niezależnej gazety „Nasza Niwa”. Autorka: Justyna Kielniacz 98 Wolny rynek zniewala media, bo zmusza je do zabieganie o konsumenta, narzuca im rolę podmiotu gospodarczego. Jednocześnie pluralizm polityczny wprost generuje potrzebę tworzenia się tzw. medialnych obozów politycznych. Istnieje duże zapotrzebowanie zarówno na prawicowe, jak i lewicowe gazety i media muszą się temu trendowi podporządkować. Sama funkcja mediów zakłada zresztą opatrzenie wydarzeń komentarzem, który siłą rzeczy nie może być całkowicie obiektywny. W zależności od linii politycznej mediów, komentarz ma określony charakter, media z natury nie mogą być wolne. Władza może natomiast wpływać na sposób ich funkcjonowania chociażby poprzez regulowanie procedury przyznawania koncesji, cofnięcie jej albo decyzję o nieprzedłużeniu. W Polsce koncesja przyznawana jest przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, która ustawowo podporządkowana jest państwu. Zasiadają w niej politycy wybierani przez Sejm, Senat i Prezydenta. O ile duża konkurencja na rynku mediów ogólnokrajowych wymusza większy obiektywizm, to regionalne media uzależnione finansowo od lokalnych samorządów ciągle borykają się z problemem naruszania ich wolności przez władze. Często to właśnie miejscowy urząd jest jedynym reklamodawcą dla gazety. Nie posiadając innych źródeł dochodu, redakcje zawierają z władzami cichą umowę i nie atakują samorządowców. Nawet jeśli dziennikarze nie zgadzają się z taką polityka redakcji, to bardzo trudno jest znaleźć alternatywę, np. zmienić gazetę. Prof. dr. hab. Jerzy Biniewicz, językoznawca Uniwersytetu Wrocławskiego, wykładowca na Wydziale Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Nie ma formalnie w Polsce cenzury i nie ma zadekretowanego układu władzamedia, w którym media są podmiotem podporządkowanym. W tak wąskim rozumieniu możemy uznać, że media w Polsce są wolne. Jednak te „wolne” media są uwikłane w sieć różnych zależności, które ograniczają ich wolność, sprawiając, że mogą się one poruszać w przestrzeniach komunikacyjnych mających granice: albo ekonomiczne, albo ideologiczne. We współczesnej demokracji to właśnie te czynniki wyznaczają pole działania mediów. 99 Co o wolności słowa w polskich mediach myślą sami dziennikarze? Michał Karbowiak z Gazety Wyborczej: Sami dla siebie jesteśmy zagrożeniem. Dziennikarze mają mentalnie wpojone, że publikacja materiałów zależy od przekonań wydawców i nie mogą pewnych tekstów pisać. Zazwyczaj, jak władza mówi, żeby o czymś nie pisać, to wszyscy na pewno o tym napiszą. Ktoś może dzwonić do redakcji i mówić: „Panie, niech Pan o tym nie pisze”. Ale to, czy dziennikarz ulegnie, zależy tylko od niego, to żaden przymus. To nie jest jakaś patologia zżerająca polskie dziennikarstwo. Andrzej Jóźwik, dziennikarz wrocławskiego oddziału TVP: Jeżeli chodzi o polską telewizję… Nie ma problemu z wolnością słowa, nie ma sytuacji porównywalnych do wydarzeń mających miejsce na Węgrzech albo na Białorusi. Unia Europejska nie wysyła wyraźnych sygnałów, nie domaga się żadnych interwencji. Jeżeli ktoś mówi, że telewizja jest sterowana, to pytam się, czy ktoś protestuje, pisze petycje, zwalnia się z pracy, wytacza swoim pracodawcom procesy? Nie ma takich sytuacji w Polsce. 100 Dziennikarze mediów publicznych zapewniają, że na ogólnokrajowym szczeblu nie ma żadnego problemu z wolnością słowa i tylko regionalne media bywają nieobiektywne. Andrzej Jóźwik, dziennikarz wrocławskiego oddziału TVP, uważa, że jedyny problem z wolnością słowa, który obejmuje całe media, to mentalność dziennikarzy. Opory przed pisaniem o tematach tabu, nieumiejętność przystosowania się do nowej rzeczywistości i standardów Unii Europejskiej. do nieetycznych sytuacji na linii dziennikarzwładza, to „wyłącznie na szczeblu najniższym, gminnym, w małych miejscowościach.” Nie wspomina ani słowem o zjawisku zmian zespołów w mediach publicznych przy każdej zmianie rządu, nie mówi nic na temat wycofywania nagrań, które nie zostały zaakceptowane ze względu na polityczną poprawność. Wystarczy przyjrzeć się wydarzeniom ostatnich miesięcy, nazwanym przez Jarosława Kaczyńskiego „lewicowymi czystkami”, żeby dostrzec mechanizm funkcjonowania mediów publicznych w Polsce. Część programów została zdjęta z anteny TVP, mowa m.in. o sugestywnie prowadzonym przez Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać”, ale także o programie podróżniczym Wojciecha Cejrowskiego „Boso przez świat”, w którym nie poruszano politycznych kwestii. Wystarczyło, że Cejrowski wystąpił w spocie wyborczym Marka Jurka do Europarlamentu. Bez różnicy, kto jest aktualnie u władzy, rządzący starają się wpływać na media. Krytykowano za to PiS, PO w niczym jednak nie ustępuje swoim poprzednikom. „To jest nowe, zaczyna się od pisania o manifach.” To, co jest w Polsce problemem, to kwestia etyki i mentalności. – Jóźwik twardo obstaje przy swoim stanowisku: - Wiadomo, że czasem ktoś Publiczne media o wolności słowa: dzwoni i mówi, co trzeba zrobić, ale dziennikarz nie jest do niczego zmuszony. Opinia prof. Jerzego Biniewicza, wykładowcy Uniwersytetu Wrocławskiego, jest zgoła odmienna: - Łatwo wywierać nacisk na dziennikarzy, gdy telewizja czy radio są państwowe, wtedy można żądać wprost, żeby dziennikarze nie zadawali pewnych pytań albo żeby nie komentowali w określony sposób wydarzeń. Najlepszym przykładem jest telefon szefa kancelarii premiera, Tomasza Arabskiego byłego dziennikarza swoją drogą - do prezesa PAP-u (Polska Agencja Prasowa) z sugestią, aby dziennikarz nie zadawał przebywającemu w Izraelu w dniach 23-24.02. 2011 r. premierowi pytania o ustawę reprywatyzacyjną dotyczącą mienia żydowskiego. Tusk podczas poprzedniej wizyty w kwietniu 2008 roku obiecał zająć się tą kwestią, lecz nie została ona rozwiązana. Największa agencja informacyjna, która, jak pisze na swojej stronie internetowej „przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje”, ugięła się pod prośbą i nie zadała pytania. Jeśli ogólnokrajowe media nie mają problemu z wolnością słowa, to gdzie przebiega granica wolności słowa w polskich mediach w ogóle? W wywiadzie udzielonym Young Journalists on Tour powiedział, że dopóki UE nie zaczęła ingerować w wewnętrzne sprawy Polski, to społeczeństwo uznawało, że pewne problemy nie istnieją, zatem nie ma potrzeby, żeby o nich pisać. - Manifestacja homoseksualistów w Warszawie opisywana była jako skandal: ubrani na kolorowo ludzie, clowni, geje epatujący swoim zachowaniem – komentuje Jóźwik. Jego zdaniem dziennikarze sami narzucają sobie ograniczenia, które wypływają z ich nieumiejętności radzenia sobie z nowymi tematami. Bardzo mocno podkreśla, że jeśli w ogóle dochodzi 101 tungen sind nicht in der Lage, sogar mit uns zu konkurrieren, obwohl wir eine ganz kleine Redaktion von 7-10 Personen haben. Die Leute gehen einfach nicht auf ihre Seiten. Durchsuchungen, Verhaftungen, Konfiskationen – das beeindruckt keinen mehr. - Freie Medien existieren in Belarus nicht. Die Journalisten unabhängiger Zeitungen werden von den Behörden bedrängt, der KGB durchsucht ihre Wohnungen, plündert die Redaktionen und konfisziert Ausrüstung. Lukaschenko möchte sich nicht mit dem Fakt abfinden, dass dank des Internets der Informationsfluss nicht mehr aufzuhalten ist – sagt Ales Pilecki, Journalist der unabhängigen Zeitung „Nasha Niva“. Das Interview führte: Justyna Kielniacz Was denkst Du über die Redefreiheit in Belarus? ungefähr 20 Tausend Exemplaren. Es gibt sie nicht. Mit der Redefreiheit ist es wie mit einer Schwangerschaft. Entweder ist sie da, oder nicht. In Belarus gibt es keine Redefreiheit. Über welche Freiheit können wir sprechen, wenn die Medien schon immer dem Staat gehört haben und sich seit den Zeiten der Sowjetrepublik nichts geändert hat? Es gibt nur wenige unabhängige Zeitungen. Und im Vergleich zu den Zeitungen der Regierung? Wie viele? Es gibt auch viele private Zeitungen, nur wird dort nicht über Politik geschrieben. Über das Leben der Stars, selbstverständlich. Aber man kann nicht sagen, dass das oppositionelle Zeitungen sind. Mit „unabhängige Zeitungen“ meinte ich „Nasha Niva“ und „Narodnaja Volja“ weil in beiden politische Fragen bewegt werden, wir sind kritisch sowohl gegenüber der Regierung, als auch der Opposition und wir schreiben nicht nach dem Diktat Lukaschenkos. Was für eine Auflage haben Zeitungen diesen Typs? Auf dem ersten Platz ist „Narodnaja Volja” mit 102 Gibt es überhaupt keine Einschränkungen, werden die Seiten nicht blockiert? Im Normalfall eher nicht. Am 12. Dezember, dem Tag der Wahlen, haben sie uns die Seite zwar nicht blockiert, doch hatten wir Probleme damit. Facebook und Gmail funktionierten überhaupt nicht. Wie lange? Von 14 Uhr bis Mitternacht. Danach konnten wir wieder normal arbeiten, übrigens als einige von wenigen, die ganze Redaktion von Khartyja ’97 wurde verhaftet. Was ist der offizielle Grund dieser Verhaftungen? Die größte Regierungszeitung, die zur Administration Lukaschenkos gehört, „Sovetskaja Belorussija“– wollten sie in „Belorussija” umbenennen, um einen Schein von Demokratie zu herzustellen, doch diese neue Bezeichnung hat sich nicht durchgesetzt – hat eine Auflage von 300 Tausend Exemplaren. Man muss berücksichtigen, dass die physische Auflage das eine und die Kommunikationsbewegung im Internet etwas anderes ist. Die Zeitung Lukaschenkos hat nur 5-6 Tausend Zugriffe täglich, während die Seite meiner Zeitung ungefähr 29 Tausend hat. Seiten vom Typ „Belaruski Partysan“, Khartyja ’97 haben jeden Tag sogar bis zu 100 Tausend Zugriffe. Was sind das für Seiten? Russischsprachige Informationsportale, Nachrichtensammlungen, man kann dort alle Informationen finden, die im Netz aufgetaucht sind. Das Internet bietet viele Möglichkeiten, denn das Regime von Lukaschenko kann es auf keinerlei Weise kontrollieren. Die Regierungszei- Die Teilnahme an der Organisation von Unruhen auf der Straße. Niemand erklärt das wirklich. Als die Leute des KGB zu uns kamen, um die Computer zu konfiszieren, sagten sie nur, dass wir Fotos oder Videoaufnahmen vom Unabhängigkeitsplatz haben könnten und diese Materialien in der Angelegenheit der politischen Gefangenen ein Beweis sein können. Sie haben alles konfisziert. Sie haben die Computer, Fotoapparate und Kameras mitgenommen. War jemand anwesend in der Redaktion, als das passierte? Nein, sie sind in der Nacht gekommen, genau um eins. Ist bekannt, wer das war? Es waren fünf Personen, aber das Dokument über die Konfiskationen hat nur eine Person unterschrieben, was natürlich ein Rechtsbruch ist, weil das alle unterschreiben müssten. Habt Ihr jetzt irgendwelche Ausrüstung? Nur Computer. Sie haben uns nichts zurückgegeben. Später waren sie noch bei meiner Bekannten – einer Fotoreporterin und Kamerafrau. Hatten sie keinen Durchsuchungsbefehl? Sie hatten ein Dokument, aber das ist irgendwie absurd, denn dem belarussischen Recht nach kann man nur eine Personen durchsuchen, die offiziell verdächtigt wird. Meine Bekannte hat sie nicht in die Wohnung gelassen und hat bei mir und den Kollegen angerufen. Auf dem Weg habe ich einige Rechtsanwälte kontaktiert, um zu erfahren, wie das von der juristischen Seite aussieht. Sie hatten kein Recht, die Wohnung zu durchsuchen. Ich habe ihnen das dann vor Ort gesagt und sie antworteten, ja, sie hätten kein Recht dazu, aber nichts stehe dem entgegen, das Mädchen mitzunehmen. Es war klar, dass sie sobald nicht zu uns zurückkehren würde, weil sie beschuldigt wird, Unruhen organisiert zu haben. Und Ende, schon haben sie das Recht, das zu tun. Wir mussten zustimmen. Sie haben die Computer und die Kamera mitgenommen. Werden Journalisten auch im Alltag bedrängt? Zum Beispiel während der Aktion der Opposition... Ich gehe dorthin, habe einen vom belarussischen Informationsministerium herausgegebenen Presseausweis, jeder Journalist einer Regierungszeitung hat genau so einen, aber ich weiß, dass das keine Bedeutung hat, denn sie können mich trotzdem ins Gefängnis einsperren, mich schlagen, oder mir meine Ausrüstung zerstören. Als ich am neunzehnten, abends auf dem Unabhängigkeitsplatz war, habe ich keinerlei Parolen von mir gegeben, ich habe einfach gearbeitet. Ich stand neben einem Funktionär der Spezialmiliz, der so- 103 genannten speziellen Dienste. Sie fragten mich, warum ich mich dort befinde, ich antwortete, ich bin Journalist, sie – ich solle gehen, ich –nein, ich habe das Recht, hier zu sein, und ich bekam eine in die Fresse. Ich zeigte ihnen den Pressausweis und bekam wieder eine aufs Maul. Das schlimmste ist dieser Druck, manchmal schränken wir uns selber ein. Wir wissen, dass es eine Aktion geben wird, aber wir gehen nicht hin, denn wir fürchten, Missmut zu erregen. Manchmal muss man zuhause oder in der Redaktion bleiben. Und was andere Repressionen angeht, so rufen sie an, drohen. Von wo rufen sie an? Sie sagen nie, wer anruft. Das sind anonyme Telefonate. Wie drohen sie? „Du wirst alle Zähne verlieren… Wir werden Dich mit dem Objektiv deines Fotoapparats vergewaltigen“. Sie drohen auch mit Gefängnis. Ich habe noch nicht gesessen, doch ein Teil der Redaktion befindet sich jetzt im Arrest, fast alle aus dem Team haben schon eine Strafe abgesessen. Wie sind die Bedingungen in den Gefängnissen? Sogar nach einem zehntägigen Aufenthalt im Gefängnis werden Menschen krank entlassen, erst nach Wochen kommen sie wieder zu sich. Haben Journalisten das Recht, um ihr Leben zu fürchten? Vor kurzem passierte die bekannte Sache mit Aleh Bjabenin, dem Gründer der Khartyja ’97, im Sommer des vergangenen Jahres wurde er auf seinem eigenen Grundstück tot aufgefunden. Es gibt wenige Informationen zu diesem Thema. Mit Sicherheit kann der Mord an Zawadzki, dem Kameramann des russischen Fernsehsenders ORT, bestätigt werden, der durch die Minsker Spezialeinheiten gekidnappt worden ist, da war auch der Fall mit Veronika Cherkasova, einer Journalistin der „Solidarnost‘“, die in der Periode der Parlamentswahlen und des Verfassungsreferendums ermordet wurde. Man kann nicht sagen, dass es bei uns so schlecht ist, wie in Russland. Manchmal kann man keinen Artikel schreiben, weil uns die Informationen nicht zugänglich gemacht werden. Beamte in hohen Funktionen wollen nicht mit uns reden, weil sie fürchten, Lukaschenkos Missfallen auf sich zu ziehen, doch die Frage der Morde ist nicht so beunruhigend wie in Russland. Es ist wahr, dass es dort viel mehr unabhängige Medien gibt, sowohl Radio als auch Fernsehen, zahlreiche Internetportale, die Funktionäre schlagen keine Journalisten, es ist leichter, an Informationen zu kommen. Aber sie morden. Zwei Wochen lang konnten sie von je zwei halbstündigen Auftritten im Fernsehen Gebrauch machen und konnten Anzeigen in einer Regierungszeitung schalten. Lukaschenko kommt tagtäglich im Fernsehen. Die Leute kannten die übrigen Kandidaten nicht. In Belarus gibt es keine politische Szene, die Parteien haben keine Möglichkeit, aktiv zu werden. Die einzige Möglichkeit, sich zu Wort zu melden, sind die Wahlen. Aber dort haben sie auch keine Chance. In den meisten Fällen endet das in einer lauten Widerstandsäußerung, die Opponenten sind nicht aktiv, nach den Wahlen ist ein Teil von ihnen verhaftet worden, die übrigen sind ins Ausland gefahren, es gibt keinerlei Opposition. Wie sieht die tagtägliche Arbeit in Deiner Redaktion aus? Sie haben Angst. Niemand weiß, was kommt, wenn es zu einem Umbruch kommt. Was auch immer es sein wird, was mich betrifft, wird es besser sein. Ich kann die Leute verstehen, denn sicher wird es eine schreckliche Krise geben. Jetzt haben sie stabile Sozialeinkommen und auch, wenn diese nicht hoch sind, ist das immerhin ein sicheres Einkommen. Unsere Redaktion ist sehr klein, es gibt viel Arbeit. Schon lange hatte ich keinen freien Tag mehr. Wir haben weniger Journalisten als die Regierungszeitungen, und verdienen dreimal weniger. Fast alle schreiben wir über Politik, denn so ist jetzt die Situation. Wir sind zu wenige, um das Team in thematische Sektoren aufzuteilen, nur für Wirtschaftsthemen haben wir einen Spezialisten. Kommt Eure Zeitung bei den Leuten an? Wir haben die Erlaubnis für eine Auflage von 7 Tausend Exemplaren, schon nach der Mittagspause kann man diese Zeitung nicht mehr am Kiosk bekommen. Zeitungen sind teuer, sie kosten ungefähr 2 Tausend belarussische Rubel – das ist viel für einen Menschen, der am Tag 20 Rubel zur Verfügung hat. Die Regierungsblätter kosten zwei, dreimal weniger. Konnten während der Wahlkampagne Gegenkandidaten mit ihren Programmen in den Medien auftreten? Und die Menschen nehmen das hin? Ist bekannt, wie die Gegenkandidaten bei den Wahlen ungefähr abgeschnitten haben? Ich denke, Lukaschenko hat etwas mehr als 50 Prozent bekommen, doch konnte er das nicht offen sagen, er musste die Wahlen fälschen und sich ungefähr 70 Prozent zuschreiben. So konstruiert er seine Autorität. Er hätte die Wahlen sogar ohne die Zerschlagung der Demonstration gewonnen, doch hat er sogar den Gedanken nicht zugelassen, dass man sich gewöhnlich auf einem Platz versammeln kann, seine Meinung sagen und wieder nach Hause gehen kann. Wir haben keine genauen Umfragen, doch ist es möglich, dass es zu einem zweiten Wahlgang gekommen wäre. Dann hätten die Gegenkandidaten sicher mehr Stimmen bekommen und er hätte sie nicht ins Gefängnis stecken können. Also hat er die Wahlen gefälscht, das war einfacher. Welche Gründe wurden für die Verhaftungen der Gegenkandidaten angegeben? Sie wollten das System zu Fall bringen, natürlich in Zusammenarbeit mit Polen und Deutschland. Ist die Situation in Belarus ähnlich wie die in der Polnischen Volksrepublik? Das kann man nicht vergleichen! Sogar in der schlimmsten Zeit in Polen war es nicht so schlecht, wie es jetzt bei uns ist. In Polen war die „Solidarność” aktiv, die katholische Kirche stellte ein starkes Zentrum dar, das sich dem System entgegenstellte, es scharten sich Leute um sie. Johannes Paul II ist zu Euch gekommen, er konnte über die Freiheit sprechen, Millionen von Leuten sind zu ihm gekommen. Wir dürfen nicht einmal Gewerkschaften haben. Belarus ist einer der atheistischsten Staaten auf dieser Welt, die Kirche bedeutet hier nichts. Das Schlimmste ist, dass wir uns an Durchsuchungen und Verhaftungen gewöhnen. Wenn ich auf Facebook lese, dass mein Bekannter ins Gefängnis gekommen ist, macht das schon gar keinen Eindruck mehr. Jemand wurde verhaftet, er wird zwei Wochen sitzen und kommt wieder frei. Ich verstehe auch, dass es nicht normal ist, wenn ein Mensch sich gefühllos eine Durchsuchung anschaut, doch man muss normal weiter leben. Wer steht in Opposition? Welche Standpunkte nehmen die jungen Leute ein? Es widersetzen sich hauptsächlich Studenten, Akademiker, junge Leute. Sie lehnen sich auf, aber die Mehrheit fährt leider weg. Lukaschenko hat nichts dagegen. Weniger Junge, weniger Ärger. Ich habe am Konstanty-KalinowskiStipendienprogramm1 teilgenommen – polnische Hochschulen nehmen belarussische 1 104 Das Programm ist benannt nach Kanstanzin Wikenzi Kalinouski, auch bekannt unter seinem polnischen Namen Konstanty Kalinowski, einem der führenden Persönlichkeiten der weißrussischen nationalen Befreiungsbewegung um die Mitte des 19. Jahrhunderts. 105 Studierende auf, die aus politischen Gründen von den Universitäten verwiesen wurden – es sind fünf Belarussen mit mir gefahren. Zurückgekehrt bin nur ich. Junge, politische engagierte Leute fahren in den Westen. Aber die Älteren erinnern sich nicht an bessere Zeiten und beten den Präsidenten an. Der Westen, das ist imperialistischer Moder, die europäische Demokratie – das Böse selbst. Ператрусы, арышты, канфіскацыя – гэта ўжо ня ўражвае Hast Du einmal darüber nachgedacht, das Land zu verlassen und im Ausland über die Situation in Belarus zu schreiben? - Свабодных СМІ на Беларусі няма. Журналісты незалежных газэтаў рэпрэсаваныя, КДБ перашуквае іхнія кватэры, рабуе рэдакцыі і канфіскуе абсталяваньне. Лукашэнка ня хоча пагадзіцца з фактам, што дзякуючы Інтэрнэту ўжо немагчыма затрымаць перадачу інфармацыі, - кажа Алесь Пілецкі, журналіст незалежнай газэты «Наша Ніва» Wie das? Wie könnte ich über etwas schreiben, was hier passiert, wenn ich nicht vor Ort bin? Размаўляла: Юстына Кельняч Viele machen es so. Што ты думаеш наконт свабоды слова на Беларусі? Das sind keine Journalisten. Das sind solche, die in Polen sitzen und über Belarus schreiben. Wie kann ein Journalist über Belarus schreiben, wenn er nicht hier ist? Wie kann er per Telefon ein Interview führen? Das ist doch Unsinn! Man kann wegfahren und sich mit etwas anderem beschäftigen, aber wenn Du Journalist sein willst, musst Du hier bleiben, mit den Leuten reden, beobachten, tagtäglich durch die Straßen gehen. Man muss hier sein. Aus der Distanz ist es unmöglich. Gibt es in Belarus Probleme Колькі? mit der Meinungsfreiheit? 14% 11% 10% „Von Redefreiheit ist in Belarus nicht die Rede! Ist das so schwer zu verstehen?!“ – antwortete eine fünfzigjährige Frau, die sich über die Frage empörte. 41% 24% 106 Няма. Са свабодай слова, як з цяжарнасьцю – альбо ёсьць, альбо няма. На Беларусі свабоды слова няма. Пра якую свабоду можна казаць, калі СМІ заўсёды належалi да дзяржавы, і нічога не зьмянілася з савецкіх часоў? Ёсьць толькі некалькі незалежных газэтаў. „In Belarus gibt es keine Me inungsfreiheit.“ „Es gibt damit kein Proble m.“ „Das kommt darauf an… “ „Ich habe keine Zeit.“ „Ich möchte nicht mit Ihn en sprechen“. „Ich weiß, dass die Journalisten durch die Regierung sehr eingeschränkt werden. Dieses Problem betrifft mich jedoch überhaupt nicht.“ – Viele Belarussen, die sich nicht für Politik interessieren, sind der Meinung, dass es in ihrem Staat kein Problem mit der Redefreiheit gibt. „Man kann sagen, was einem gefällt. Nur bekommt das niemand zu Hören“. – antwortete ein Student auf die Frage und fügte hinzu, dass man vom Recht der Redefreiheit hauptsächlich in der eigenen Küche Gebrauch machen kann. „Es gibt hier überhaupt keine Redefreiheit, überall haben wir Zensur: im Internet, in den Zeitungen und im Fernsehen. Anfang Januar wurde Avtoradio, die Internetseite eines Radiosenders (aus Russland, A.d.Ü.) geschlossen, nur weil sie eine Sendung ausgestrahlt haben, in der sich ein Gegenkandidat Lukaschenkos ausgesprochen hat.“ – Junge Leute haben keine Angst, ihre Ansichten klar auszusprechen. Ёсьць шмат прыватных газэтаў, але ў іх не пішуць пра палітыку. Пра жыцьцё зорак – пішуць. Але нельга ж сказаць, што гэта апазыцыйныя газэты. Гаворачы «незалежныя газэты», я меў на ўвазе “Нашу Ніву” і “Народную Волю”, бо ў іх уздымаюцца палітычныя пытаньні, мы крытыкуем і ўладу, і апазыцыю, ня пішам пад дыктоўку Лукашэнкі. Які тыраж маюць такія газэты? На першым мейсцы «Народная Воля», каля 20 тыс. асобнікаў ўрадавая газэта, А што гэта за сайты? Расейскамоўныя інфармацыйныя парталы, агрэгатар навінаў, там можна знайсьці ўсю інфармацыю, якая зьяўляецца ў сеціве. Інтэрнэт дае вялікія магчымасьці, бо рэжым Лукашэнкі не можа яго ніяк кантраляваць. Урадавыя газэты не могуць канкураваць нават з намі, хаця ў нас вельмі маленькая рэдакцыя – 7-10 чалавек. Людзі проста не заходзяць на іхныя сайты. І няма ніякіх абмежаваньняў, сайты не блакуюць? А ў параўнаньні з дзяржаўнымі газэтамі? Найбуйнейшая належыць да адміністрацыі Лукашэнкі, «Советская Белоруссия» — (хацелі зьмяніць назву на “Беларусь”, каб стварыць бачнасьць дэмакратыі, але новая назва не прыжылася) – мае наклад вышэй за 300 тыс. асобнікаў. Трэба мець на ўвазе, што фізычны наклад гэта адно, а камунікацыйны рух у Інтэрнэце – зусім іншае. Сайт газэты Лукашэнкі мае толькі 5-6 тыс. наведвальнікаў штодзённа, старонку маёй газэты наведваюць каля 20 тыс. Такія сайты, як “Беларускі партызан” ці “Хартыя’97” кожны дзень маюць нават да 100 тыс. наведвальнікаў. якая У нармальных абставінах хутчэй не. 19 сьнежня, 107 у дзень выбараў, не заблакавалі нашую старонку поўнасьцю, але былі зь ёю праблемы. Facebook i Gmail навогул не працавалі. На які час? Ад 14.00 да паўночы. Потым мы маглі нармальна працаваць, а напрыклад, усю рэдакцыю “Хартыі’97” арыштавалі. А якая афіцыяльная прычына гэтых арыштаў? Удзел у арганізацыі масавых безпарадкаў на вуліцах. Ніхто гэтага асабліва не тлумачыць. Калі да нас прыйшлі людзі з КДБ, каб сканфіскаваць кампутары, сказалі толькі, што ў нас могуць быць фатаграфіі ці відэа з Плошчы Незалежнасьці і што гэтыя матэрыялы могуць выкарыстоўвацца ў справе палітвязьняў. Усё сканфіскавалі. Забралі кампутары, фотаапараты і камэры. Ці хтосьці быў у рэдакцыі, калі гэтае здарылася? Не, прыйшлі ўночы, дакладна а першай. Вядома, хто гэта быў? Было 5 чалавек, але дакументы на канфіскацыю падпісаў толькі адзін, гэта, канешне, парушэньне закону, бо падпісаць павінны былі ўсе. А зараз ёсьць у вас нейкае абсталяваньне? Толькі кампутары. Нічога нам назад не аддалі. Потым яшчэ прыходзілі да маіх знаёмых фотарэпартэркі і відэа-аператара. 108 знаёмаму. Па дарозе я скантактаваўся з адвакатамі, каб даведацца, як гэта выглядае з прававога пункту гледжаньня. Гэтыя людзi ня мелі права абшукваць кватэру. Я ім гэтае сказаў ужо на мейсцы, а яны адказалі, маўляў, так, ня мяюць права, але ім нічога не замінае забраць гэтую дзяўчыну з сабою. Было зразумела, што хутка да нас яна ня вернецца, бо яе абвінавацяць у арганізацыі беcпарадкаў. І на гэтым скончылася – ужо маюць права гэта зрабіць. Мы павінныя былі згадзіцца. Сканфіскавалі кампутар і камэру. Ці журналісты таксама рэпрэсаваныя ў штодзённым жыцьці? Напрыклад падчас апазыцыйных акцыяў... Калі іду на такую акцыю, бяру з сабою пасьведчаньне журналіста, выданае Міністэрствам інфармацыі Беларусі, кожны журналіст дзяржаўных газэтаў мае такое самае, але я ведаю, што для мяне гэта не мае такога вялікага значэньня, і так могуць забраць мяне да пастарунку, пабіць ці зьнішчыць тэхніку. Калі я быў на Плошчы Незалежнасьці, дзевятнаццатага ўвечары, то не выкрыкваў ніякіх лёзунгаў, проста працаваў. Стаяў каля міліцыянтаў спэцыяльнага аддзелу, так званых спэцслубаў. Мяне запыталіся, што я там раблю, я адаказаў, што я – журналіст, яны сказалі, каб зышоў, я маўляў, не пайду, бо маю права тут знаходзіцца, а яны далі мне ў твар. Я паказаў пасьведчаньне і зноўку атрымаў. Найгорш, калі прэсуюць, тады самі сябе абмяжоўваем. Ведаеш, што будзе нейкая акцыя, але не ідзеш, бо баісься нарывацца. Часамі трэба застацца дома, ці ў рэдакцыі. А калі казаць пра іншыя рэпрэсіі, то тэлефануюць, пагражаюць. Увайшлі бяз ордэру? Адкуль тэлефануюць? У іх быў дакумэнт, але гэта нейкі абсурд, бо згодна з беларускімі законамі, можна абшукваць толькі афіцыйна падазраваемых асобаў. Каляжанка не пусьціла іх у кватэру і адразу патэлефанавала мне і яшчэ аднаму Ніколі не прадстаўляюцца, званкі ананімовыя. А чым пагражаюць? «Пазбавісься ўсіх зубоў...Згвалтуем цябе тваім жа аб’ектывам». Пагражаюць турмой. Я яшчэ не сядзеў, але частка рэдакцыі зараз за кратамі, амаль усе з нашай каманды маюць за сабою адсідку. Якія ўмовы ў турмах? Нават пасьля дзесяцідзённай адсідкі людзі выходзяць з сур’ёзнымі хваробамі, патрабуюць колькі тыдняў каб паправіцца. Ці журналісты маюць падставы баяцца за сваё жыцьцё? Нядаўна была галосная справа з Алегам Бебеніным, пачынальнікам “Хартыі’97”, летам мінулага году яго знайшлі мёртвым каля яго ўласнага дому. Няма зашмат інфармацыі на гэты конт. Напэўна можна ўзгадаць забойства Завадзкага, апэратара расейскага канала ОРТ, якога скралі спэцслужбы, была таксама справа з Веранікай Чаркасавай, журналісткай Solidarność, якую забілі падчас парлямэнцкіх выбараў і канстытуцыйнага рэфэрэндума. Нельга сказаць, што ў нас так, як у Расеі. Часамі немагчыма напісаць артыкул, бо няма доступу да інфармацыі. Працаўнікі адміністрацыі ня хочуць з намі размаўляць, бо баяцца ўладаў, але тэма забойстваў не так сур’ёзная, як у Расеі. Факт, што там нашмат болей незалежных СМІ, і радыё, і тэлебачаньне, шмат інтэрнэт-сайтаў, паліцыя ня б’е журналістаў, прасьцей здабыць інфармацыю. Але забіваюць. Як выглядае штодзённая праца ў тваёй рэдакцыі? Рэдакцыя вельмі маленькая, а працы шмат. У мяне даўно не было нават аднаго выходнага. У нас меней журналістаў, чым у дзяражаўных газэтах, а зарабляем у тры разы меней. Амаль што ўсе пішуць пра палітыку, бо зараз такі час. Нас замала, каб падзяліць каманду на тэматычныя сэктары, асобна ў нас ёсьць толькі спэцыяліст па гаспадарцы. Ці вашая газэта дасягае аўдыторыі? У нас дазвол на 7 тыс. асобнікаў, пасьля абеду ў шапіках газэты ўжо не дастаць. Газэты параўнальна дарагія, каштуюць каля 2 тыс. рублёў – гэта шмат для чалавека, які мае 20 рублёў на дзень. Дзяржаўныя газэты каштуюць у два-тры разы таньней. Ці падчас выбарчай кампаніі контркандыдаты маглі выступаць са сваімі праграмамі ў СМІ? На працягу двух тыдняў маглі скарыстацца з двух паўгадзінных выступаў на тэлебачаньні і маглі зьмясьціць абвестку ў дзяржаўнай газэце. Лукашэнка зьяўляецца на тэлебачаньні штодзённа. Людзі ня ведалі іншых кандыдатаў. На Беларусі не існуе палітычнай сцэны, партыі ня могуць актыўна працаваць. Адзіная магчымасьць заявіць пра сябе – гэта выбары. Але там таксама няма шанцаў. Часьцей за ўсё заканчваецца выразам супраціву, апанэнты не застаюцца, пасьля выбараў частка была арыштавана, астатнія зьяжджаюць за мяжу, няма ніякай апазыцыі. І людзі на такое згаджаюцца? Бо баяцца. Ніхто ня ведае, што будзе, калі прыдуць перамены. Як для мяне - што б ні было, будзе лепей,чым цяпер. Магу зразумець людзей таксама, бо напэўна будзе страшны крызыс. Зараз у іх ёсьць сталая сацыяльная падтрымка, гэта хаця і не вялікія, але пэўныя грошы. А ці вядома, колкі галасоў набралі апаненты ў выбарах? Я думаю, што Лукашэнка меў трохі болей за 50%, але ня мог галосна пра гэтае сказаць, трэба было сфальшаваць выбары і прызнаць сабе каля 70%. Такім чынам ён будуе свой аўтарытэт. У любым выпадку Лукашэнка выйграў бы гэтыя выбары, але не дапускаў нават такой думкі, што можна нармальна сабрацца на плошчы, выказаць свае погляды і пайсьці да хаты. Няма дакладных 109 даных, але магчыма, што дайшло б да другога туру выбараў. Тады контркандыдаты набралі б яшчэ болей галасоў, і нельга было б пасадзіць іх за краты. Так што, выбары сфальшавалі, так было прасьцей. А як афіцыйна контркандыдатаў? патлумачылі А ты не думаў, каб паехаць за мяжу і пісаць пра сытуацыю на Беларусі адтуль? арышты Бо тыя хацелі зьвергнуць палітычны строй, канешне ж у цесным супрацоўніцтве з разведкай Польшчы і Нямеччыны. Ці сытуацыя на Беларусі падобная да польскага ПНР (Польская Народная Рэспубліка – перакл.)? Гэта непараўнальна! Нават у найгоршыя часы ў Польшчы не было так дрэнна, як у нас зараз. У Польшчы была Solidarność, каталіцкі касьцёл быў моцным цэнтрам супраціву сыстэме, да яго прыйшлі мільёны людзей. У нас нельга зьбірацца нават у прафсаюзы. Беларусь – гэта адна з самых атэістычных краінаў сьвету, рэлігія тут не мае ніякага значэньня. Найгорай, што мы прызвычайваемся да ператрусаў, арыштаў. Калі чытаю на Facebook, што мой знаёмы патрапіў за краты, гэта ўжо не ўражвае. Забралі кагосьці, ну пасядзіць два тыдні і выйдзе. Я канешне разумею, што гэта ненармальна, калі чалавек глядзіць без эмоцыяў на ператрусы, але трэба неяк жыць далей. Хто становіцца ў апазыцыю? Якую пазыцыю прымаюць маладыя людзі? Супраціўляюцца ў асноўным студэнты, інтэлігенцыя, моладзь. Бунтуюць, а большасьць, нажаль, зьяжджае. А Лукашэнка нічога ня мае супраць. Меней моладзі, меней праблемаў. Я ўдзельнічаў у праграме імя Канстанціна Каліноўскага – польскія ВНУ прымаюць беларускіх студэнтаў, якіх выгналі з універсытэтаў праз палітыку – са мною выехала 5 чалавек. Вярнуўся толькі я адзін. Маладыя, палітычна актыўныя людзі выязджаюць на Захад. А старэйшыя не памятаюць лепшых 110 часоў, таму і захапляюцца прэзыдэнтам. Захад – гэта імпэрыалістычнае гнільлё, a эўрапейская дэмакратыя – суцэльнае зло. Як гэта?! Як можна пісаць пра тое, што тут адбываецца, не жывучы на мейсцы? Шмат хто так робіць. Гэта не журналісты. Ёсьць такія, што седзячы ў Польшчы, пішуць пра Беларусь. Як журналіст можа пісаць пра Беларусь, калі яго тут няма? Як можа браць інтэрв’ю па тэлефоне? Гэта ж абы-што! Можна выехаць і заняцца чымсьці іншым, але калі хочаш быць журналістам, трэба застацца тут, размаўляць зь людзьмі, назіраць, штодзённа хадзіць па гэтых вуліцах. Трэба быць тут. На адлегласьці не атрымаецца. Схема: Ці існуе на Беларусі праблема свабоды слова? 14% 11% 10% 41% 24% “такой праблемы няма.” “залежыць ад абставiнаў.” “на Беларусі няма свабоды слова .” “не хачу размаўляць.” “у мяне няма часу.” «Няма свабоды слова! Ці гэта так цяжка зразумець?!» - адказала спалоханая пытаньнем пяцідзесяцігадовая жанчына. «Ведаю, што журналістаў моцна прыціскаюць улады. Але гэтая праблема асабіста мяне не датычыцца», - шмат беларусаў, што не цікавяцца палітыкай, лічаць, што ў іх краіне няма праблемаў са свабодай слова. «Можна гаварыць, што каму падабаецца. Але ніхто не пачуе», адказаў на пытаньне студэнт і дадаў, што правам свабоды слова можна карыстацца ў асноўным на сваёй кухні. «Няма тут ніякай свабоды слова, паўсюль цэнзура: у Інтэрнэце, газэтах і на тэлебачаньні. У пачатку студзеня закрылі “Аўтарадыё” толькі таму, што выпусьцілі ў этэр праграму з удзелам контркандыдата Лукашэнкі», - моладзь не баіцца выказваць свае думкі. Przeszukania, aresztowania, konfiskaty – to nie robi już wrażenia - Wolne media na Białorusi nie istnieją. Dziennikarze niezależnych gazet są represjonowani przez władzę, KGB przeszukuje ich mieszkania, plądruje redakcje i konfiskuje sprzęt. Łukaszenka nie chce pogodzić się z faktem, że dzięki Internetowi nie można już zatrzymać przepływu informacji – mówi Ales Pilecki, dziennikarz niezależnej gazety „Nasza Niwa”. Rozmawiała: Justyna Kielniacz Co myślisz o wolności słowa na Białorusi? Nie ma. Z wolnością słowa jak z ciążą, albo jest, albo jej nie ma. Na Białorusi wolności słowa nie ma. O jakiej wolności możemy mówić, jeśli media od zawsze należały do państwa i nic się nie zmieniło od czasów Republiki Radzieckiej? Jest tylko kilka niezależnych gazet. Ile? Jest także sporo prywatnych gazet, tylko nie pisze się tam o polityce. O życiu gwiazd, owszem. Ale nie można przecież powiedzieć, że to opozycyjne gazety. Mówiąc „gazety niezależne”, miałem na myśli „Naszą Niwę” i „Narodną Wolę”, bo w obu poruszane są polityczne kwestie, jesteśmy krytyczni zarówno wobec władzy, jak i opozycji i nie piszemy pod dyktando Łukaszenki. nistracji Łukaszenki „Sowiecka Białoruś”– chcieli zmienić nazwę na „Białoruś”, żeby stworzyć jakieś pozory demokracji, ale ta nowa nazwa się nie przyjęła - ma nakład ponad 300 tys. egzemplarzy. Trzeba wziąć pod uwagę, że nakład fizyczny to jedno, a ruch komunikacyjny w Internecie to drugie. Gazeta Łukaszenki ma tylko 5-6 tys. odsłon dziennie, strona mojej gazety około 20 tys. Strony typu Białoruski Partyzant, Karta’97 każdego dnia mają nawet do 100 tys. odsłon Co to za strony? Jaki nakład mają gazety tego typu? Rosyjskojęzyczne portale informacyjne, agregator wiadomości, można tam znaleźć wszystkie informacje, które pojawiły się w sieci. Internet daje duże możliwości, bo reżim Łukaszenki nie może go w żaden sposób kontrolować. Rządowe gazety nie są w stanie konkurować nawet z nami, chociaż mamy bardzo małą redakcję – 7-10 osób. Ludzie po prostu nie wchodzą na ich strony. Na pierwszym miejscu jest „Narodna Wola”, około 20 tys. egzemplarzy. Nie ma żadnych ograniczeń, strony nie są blokowane? A w porównaniu z rządowymi gazetami? W normalnej sytuacji raczej nie. Dziewiętnastego grudnia, w dniu wyborów, co prawda nie zablokowali nam strony do końca, ale mieliśmy z nią Największa rządowa gazeta należąca do admi- 111 problemy. Facebook i Gmail w ogóle nie działały. Jak długo? Od 14.00 do północy. Potem mogliśmy już normalnie pracować, jako nieliczni zresztą, cała redakcja Karty’97 została aresztowana. Jaka jest oficjalna przyczyna tych aresztowań? Uczestniczenie w organizacji zamieszek na ulicach. Nikt tego do końca nie tłumaczy. Kiedy przyszli do nas ludzie z KGB, żeby skonfiskować komputery, powiedzieli tylko, że możemy mieć zdjęcia czy nagrania wideo z Placu Niepodległości i że te materiały mogą być dowodem w sprawie więźniów politycznych. Wszystko skonfiskowali. Zabrali komputery, aparaty i kamery. Czy ktoś był obecny w redakcji, kiedy to się stało? Nie, przyszli w nocy, dokładnie o pierwszej. Wiadomo, kto przyszedł? Było 5 osób, ale dokument dotyczący konfiskaty podpisała tylko jedna osoba, co jest oczywiście naruszeniem prawa, bo wszyscy powinni to podpisać. już na miejscu, a oni mi na to, że tak, nie mają do tego prawa, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tę dziewczynę zabrać ze sobą. Wiadomo było, że prędko do nas nie wróci, bo oskarżą ją o organizację zamieszek. I już, koniec, mają prawo to zrobić. Musieliśmy się zgodzić. Skonfiskowali komputer i kamerę. Czy dziennikarze są poddawani represjom także na co dzień? Na przykład podczas akcji opozycji… Idę tam, mam legitymację dziennikarską wydaną przez Ministerstwo Informacji Białoruskiej, każdy dziennikarz gazety rządowej ma taką samą, ale wiem, że to bez znaczenia, bo i tak mogą zamknąć mnie w więzieniu, pobić albo zniszczyć mi sprzęt. Kiedy byłem na Placu Niepodległości, dziewiętnastego wieczorem, nie wykrzykiwałem żadnych haseł, po prostu pracowałem. Stałem obok funkcjonariuszy milicji specjalnej, tzw. spec służb. Zapytali mnie, dlaczego się tam znajduję, odpowiedziałem, że jestem dziennikarzem, oni -że mam odejść, ja - że nie, że mam prawo tu być, a oni dali mi w pysk. Pokazałem legitymację i znowu dostałem. Najgorsza jest ta presja, czasem sami się ograniczamy. Wiemy, że będzie jakaś akcja, ale nie idziemy, bo boimy się narażać. Czasem trzeba zostać w domu albo w redakcji. A co do innych represji, to dzwonią, grożą. Macie teraz jakiś sprzęt? Skąd dzwonią? Tylko komputery. Niczego nam nie oddali. Później byli jeszcze u mojej koleżanki-fotoreporter i u operatora wideo. Nigdy nie mówią, kto dzwoni. To anonimowe telefony. Jak grożą? Weszli bez nakazu? Mieli dokument, ale to jakiś absurd, bo według białoruskiego prawa można przeszukać jedynie osobę, która jest oficjalnie podejrzana. Koleżanka nie wpuściła ich do mieszkania i zadzwoniła do mnie i do kolegi. W drodze skontaktowałem się z kilkoma adwokatami, żeby dowiedzieć się, jak to wygląda od strony prawnej. Nie mieli prawa przeszukać mieszkania. Powiedziałem im to 112 „Stracisz wszystkie zęby... Zgwałcimy cię, używając obiektywu twojego aparatu”. Grożą też więzieniem. Ja jeszcze nie siedziałem, ale część redakcji jest teraz w areszcie, prawie wszyscy z zespołu mają już odsiadkę za sobą. Jakie są warunki w więzieniach? Nawet po dziesięciodniowym pobycie w więzie- niu ludzie wychodzą poważnie chorzy, dochodzą do siebie tygodniami. Czy dziennikarze mają prawo obawiać się o swoje życie? kosztują dwa, trzy razy mniej. Czy podczas kampanii wyborczej kontrkandydaci mogli występować ze swoimi programami w mediach? Ostatnio była głośna sprawa z Olehem Bebeninem, założycielem Karty’97, latem zeszłego roku znaleziono go martwego na terenie jego własnej posiadłości. Jest niewiele informacji na ten temat. Na pewno można stwierdzić morderstwo Zawadzkiego, porwanego przez mińskie spec służby, operatora rosyjskiej telewizji ORT, była też sprawa z Weroniką Czerkasową, dziennikarką „Solidarności”, którą zamordowano w okresie wyborów parlamentarnych i referendum konstytucyjnego. Nie można powiedzieć, że jest u nas tak źle jak w Rosji. Czasem nie można napisać artykułu, bo nie udostępnia nam się informacji. Urzędnicy pełniący wysokie funkcje nie chcą z nami rozmawiać, bo boją się narazić Łukaszence, ale kwestia morderstw nie jest tak niepokojąca jak w Rosji. To prawda, że w jest tam o wiele więcej niezależnych mediów, i radio, i telewizja, sporo witryn internetowych, funkcjonariusze nie biją dziennikarzy, jest łatwiej uzyskać informacje. Ale mordują. Przez dwa tygodnie mieli do wykorzystania dwa wystąpienia po pół godziny w telewizji i mogli zamieścić ogłoszenie w gazecie rządowej. Łukaszenko jest w telewizji codziennie. Ludzie nie znali pozostałych kandydatów. Na Białorusi nie ma sceny politycznej, partie nie mają możliwości działania. Jedyna możliwość zabrania głosu to wybory. Ale tam też nie mają szans. W większości kończy się tylko na głośnym wyrażeniu sprzeciwu, oponenci nie działają, po wyborach część została aresztowana, pozostali wyjechali za granicę, nie ma żadnej opozycji. Jak wygląda codzienna praca w Twojej redakcji? Wiadomo, jak mniej więcej wypadli w wyborach oponenci? Redakcja jest bardzo mała, pracy dużo. Dawno nie miałem nawet jednego wolnego dnia. Mamy mniej dziennikarzy niż gazety rządowe, a zarabiamy trzy razy mniej. Prawie wszyscy piszemy o polityce, bo taka jest teraz sytuacja. Jest nas za mało, żeby podzielić zespół na sektory tematyczne, mamy tylko specjalistę od spraw związanych z gospodarką. Czy Wasza gazeta dociera do ludzi? Mamy pozwolenie na 7 tys. egzemplarzy nakładu, po obiedzie nie można już dostać tej gazety w kiosku. Gazety są drogie, kosztują około 2 tys. rubli białoruskich - to dużo dla człowieka, który ma do wydania 20 rubli na dzień. Rządowe gazety Ludzie godzą się na to? Boją się. Nikt nie wie, co będzie, jeśli nastąpi zmiana. Jak dla mnie, cokolwiek to będzie, będzie lepiej. Mogę zrozumieć ludzi, bo pewnie będzie straszny kryzys. Teraz mają zapewnione stałe socjale i chociaż nie są wysokie, to ciągle jest pewny pieniądz. Myślę, że Łukaszenka miał trochę ponad 50%, ale nie mógł o tym jawnie powiedzieć, trzeba było sfałszować wybory i przyznać sobie około 70%. On tak buduje swój autorytet. Wygrałby te wybory nawet bez rozpędzania demonstracji, ale nie dopuścił nawet myśli, że można zwyczajnie zgromadzić się na placu, powiedzieć o swoim zdaniu i wrócić do domu. Nie mamy dokładnych sondaży, ale możliwe, że mogłoby dojść do przeprowadzenia drugiej tury. Wtedy kontrkandydaci uzyskaliby pewnie jeszcze więcej głosów i nie mógłby wsadzić ich do więzienia. No więc sfałszował te wybory, tak było prościej. 113 Jakie podano powody aresztowania kontrkandydatów? Myślałeś, żeby wyjechać i pisać o sytuacji na Białorusi, mieszkając za granicą? Chcieli obalić ustrój, oczywiście w ścisłej współpracy z wywiadem Polski i Niemiec. Jak to?! Jak mógłbym pisać o czymś, co się tutaj dzieje, nie będąc na miejscu? Czy sytuacja na Białorusi jest podobna do polskiego PRL-u? Wielu tak robi. To nieporównywalne! Nawet w najgorszym okresie w Polsce nie było tak źle, jak jest teraz u nas. W Polsce działała „Solidarność”, Kościół katolicki stanowił silny ośrodek sprzeciwiający się systemowi, gromadzili się wokół niego ludzie. Przyjechał do was Jan Paweł II, mógł mówić o wolności, przyszły do niego miliony ludzi. My nie możemy mieć nawet związków zawodowych. Białoruś to jedno z najbardziej ateistycznych państw na świecie, kościół nic tutaj nie znaczy. Najgorsze, że przyzwyczajamy się do przeszukiwań, aresztowań. Kiedy czytam na Facebooku, że mój znajomy trafił do więzienia, nie robi to już żadnego wrażenia. Aresztowali kogoś, posiedzi dwa tygodnie i wyjdzie. Rozumiem też, że to nie jest normalne, kiedy człowiek patrzy bez emocji na przeszukanie, ale trzeba dalej normalnie żyć. Kto staje w opozycji? Jakie stanowisko przyjmują młodzi ludzie? Sprzeciwiają się głównie studenci, inteligencja, młodzi ludzie. Buntują się, a większość niestety wyjeżdża. Łukaszenka nie ma nic przeciwko. Mniej młodych, mniej kłopotów. Brałem udział w Programie Stypendialnym im. Konstantego Kalinowskiego – polskie uczelnie przyjmują białoruskich studentów wyrzuconych z uniwersytetów z politycznych przyczyn - wyjechało ze mną 5 Białorusinów. Wróciłem tylko ja. Młodzi, politycznie zaangażowani ludzie wyjeżdżają na Zachód. A starsi nie pamiętają lepszych czasów, więc uwielbiają prezydenta. Zachód to imperialistyczna zgnilizna, europejska demokracja – samo zło. 114 To nie są dziennikarze. Są tacy, którzy siedzą w Polsce i piszą o Białorusi. Jak dziennikarz może pisać o Białorusi, jeśli go tutaj nie ma? Jak może robić wywiad przez telefon? Przecież to bzdura! Można wyjechać i zająć się czymś innym, ale jak chcesz być dziennikarzem, musisz tu zostać, rozmawiać z ludźmi, obserwować, chodzić codziennie po tych ulicach. Trzeba tu być. Nie da się na dystans. Czy na Białorusi istnieje problem wolności słowa? 14% 11% 10% 41% 24% “Na Białorusi nie ma wolności słowa.” “Nie ma z tym problemu.” “To zależy.” “Nie mam czasu.” “Nie chcę rozmawiać.” „Nie ma mowy o wolności słowa na Białorusi! Czy to tak trudno zrozumieć?!” - odpowiedziała zbulwersowana pytaniem pięćdziesięcioletnia kobieta. „Wiem, że dziennikarze są bardzo ograniczani przez władzę. Ten problem jednak w ogóle mnie nie dotyczy.” - wielu niezainteresowanych polityką Białorusinów uważa, że w ich państwie nie ma problemów z wolnością słowa. „Można sobie mówić, co się komu podoba. Tylko nikt tego nie usłyszy.” - odpowiedział na pytanie student i dodał, że z prawa wolności słowa można korzystać głównie we własnej kuchni. „Nie ma tu żadnej wolności słowa, wszędzie mamy cenzurę: w Internecie, gazetach i telewizji. Na początku stycznia zamknęli AutoRadio (rosyjska rozgłośnia - przyp. tłum.) tylko dlatego, że puścili na antenie audycję, w której wypowiadał się kontrkandydat Łukaszenki.” - młodzi ludzie nie boją się jasno wypowiadać swoich poglądów. Kinder, die alleine laufen Autorin: Aliaksandra Parakhnia In der heutigen Gesellschaft wird viel über die Menschenrechte gesprochen. Man könnte denken, dass sich jeder über den Ernst dieses Themas bewusst ist, vom Kind bis zum Greis. Die in Mitteleuropa lebenden Belarussen wissen in überwiegender Mehrheit von der Europäischen Menschenrechtskonvention, der UN-Konvention über Kinderrechte und andere rechtliche Regelungen. In Belarus gibt es ebenfalls viele Gesetze, die diese Problematik systematisieren, das wichtigste von ihnen ist die Verfassung. Aber nicht alle denken daran, wie dieses Recht funktioniert und ob es überhaupt funktioniert. Kinder waren schon immer der am wenigsten geschützte Teil jeder Gesellschaft. Ungeachtet der Gesetze, die minderjährige Bürger schützen sollen, sind soziale Probleme dysfunktionaler Familien und bettelnder Kinder ständig aktuell. Die Gründe, warum Kinder ihre Eltern verlassen sind nie angenehm: Totschlag, Alkoholismus der Eltern, Probleme mit Drogen… Zur Hilfe kommen spezielle Vereinigungen: sie helfen bei der Lösung von persönlichen Problemen und bieten provisorische Unterkünfte. Das schwierigste ist jedoch, solchen Kindern die Familie zu ersetzen, die Liebe der Eltern. Dann ist schon bedeutungslos, ob sie in einem reichen, oder armen Land leben. Es lohnt, zu bemerken, dass 115 die Zahl an Kindern mit familiären Problemen sich trotz des steigenden Lebensstandards nicht verringert. Davon zeugt unter anderem ein Beispiel aus Deutschland: im Jahr 2008 wurde ein junges Elternpaar dafür verurteilt, dass ihr fünfjähriges Kind an Hunger gestorben war. Das war nicht der erste schreckliche Fall, in diesem, wie es scheint, so vermögenden Land. Um mehr über die Erfahrungen verschiedener Länder mit dem Schutz der Kinderreichte zu erfahren, habe ich mich an verschiedene Organisationen aus Belarus, Polen und Deutschland gewandt. Die Untersuchungen wurden im Rahmen des Programms Young Journalists on Tour durchgeführt. Deutschland: Geldstrafe oder Buch – die Wahl, die Teenager haben Wenn wir über diese Land sprechen, lohnt es, sich daran zu erinnern, dass in Deutschland das Recht, das die Probleme des Schutzes der Kinderrechte regelt, auf der Ebene der Bundesländer gestaltet wird, weshalb sich die Regelungen im Westen und Osten des Landes substantiell unterscheiden können. Im Saarland zum Beispiel können Eltern eine Verwaltungsstrafe bekommen, wenn ihre Kinder nicht der obligatorischen medizinischen Untersuchungen unterzogen werden. In anderen Bundesländern wird auf solche Dinge keine Aufmerksamkeit gelenkt. In Dresden, das unweit der polnischen Grenze liegt, existiert das sogenannte Jugendamt – ein Büro für die Angelegenheiten der Jugend. Der Chef dieses Büros, Reiner Molik erzählt, mit welchen Problemen die deutschen Teenager kämpfen und was für Unterstützung sie erhalten. Welche Unterstützung können Teenager bekommen, die hierher kommen? Wir unterstützen finanziell, geben kleine Summen, wenn Bedarf ist. Wir stellen eine provisorische Unterkunft zur Verfügung. Wenn die Teenager medizinische Hilfe benötigen, und 116 das kommt oft vor, da viele von ihnen Drogen nehmen, können sie sich an ein bestimmtes Krankenhaus wenden. Wir helfen auch dann, wenn sie vor Gericht müssen, erteilen ihnen rechtliche Unterstützung. In der Stadt gibt es einige Orte, wo man kostenlose psychologische Hilfe bekommen kann. Konsequenz erfolgt die Aberkennung der elterlichen Rechte. Aber mit solchen Fällen befassen sich schon die Familiengerichte. Früher zogen sich solche Prozesse über Jahre, heute erfolgt die Entscheidung in extremen Fällen im Laufe eines Monats. Besuchen die Sozialarbeiter die Familien, die Probleme haben? Gibt es ausreichend Ersatzfamilien, die zumindest eine Zeit lang die Obhut für ein fremdes Kind übernehmen? Ja, sie kommen zu den Teenagern nach Hause, und wenn es nötig ist, besuchen sie sie auch in den Gefängnissen. Das Wichtigste ist, mit ihnen zu reden, das hilft ihnen dabei, dem Problem selbständig die Stirn zu bieten. Die Hauptaufgabe eines Sozialarbeiters ist die psychologische Hilfe. Ja, das ist in Deutschland eigentlich überhaupt kein Problem, vor allem im Falle kleiner Kinder. Ältere Jugendliche bringen wir eher in Heimen unter. Zudem erhalten Familien, die Teenager eine Zeit lang erziehen, dafür eine finanzielle Unterstützung, bis zum Zeitpunkt einer eventuellen Adoption. Gibt es solche Arbeiter in deutschen Schulen? Wie helft ihr den Teenagern eine Ausbildung zu erhalten, damit sie nicht hinter den Klassenkameraden zurückzufallen? Wenn Probleme mit Klassenkameraden oder mit Lehrenden auftreten, können sich die Schüler an den Psychologen wenden. Aber eine extra Sozialarbeiterstelle gibt es an der Schule nicht. Wenn es um die Kontrolle der Teenager mit Problemen geht, beschäftigen sich damit unsere Mitarbeiter, die die Schulen besuchen. Sie geben allgemeine Kurse für alle Kinder, doch treffen sie sich auch individuell mit denen, die das besonders brauchen. Ist es in Deutschland leicht, jemandem die elterlichen Rechte zu entziehen? Nein, das ist ein schwieriger, langwieriger Prozess. Er setzt sich aus einigen Etappen zusammen. Am Anfang zieht der Teenager für eine Zeit zu einer anderen Familie, um seinen Eltern Zeit zum Nachdenken zu geben. Sie haben das Recht, das Kind zweimal in der Woche zu besuchen. Wenn es nicht gelingt, eine neue Familie zu finden, bei der das Kind für eine Zeit wohnen kann, kommt es in eine spezielle Einrichtung. In jedem Fall haben die Eltern die Chance, die Situation zu verbessern. Als letzte In den Heimen gibt es spezielle Klassen. Dazu gibt es immer die Möglichkeit individuellen Unterrichts. Wir helfen den Jugendlichen auch bei der Arbeitssuche. Obwohl das natürlich nicht leicht ist, weil solche Teenager gewöhnlich keine guten Ergebnisse in der Schule haben, und daher die berufliche Auswahl auch nicht breit ist. Reicht eure Hilfe aus? Ja, in Dresden ist alles unter Kontrolle. Aber man kann das gleiche nicht von allen Städten in Deutschland sagen. Je größer die Stadt, je mehr Einwohner, desto mehr Probleme. Wie zum Beispiel in Leipzig oder in Berlin. Jeder Teenager muss einen individuellen Zugang finden, aber wenn es viele solcher Teenager gibt, ist das schon nicht mehr so leicht. In Dresden wird jetzt ein ungewöhnliches Projekt realisiert „Strafe oder Buch”. Für sein Verbrechen (Vandalismus, Störung der öffentli- chen Ordnung) kann ein Teenager eine Strafe, oder die Aufgabe bekommen, ein bestimmtes Buch durchzulesen. Die Arbeiter des Jugendamtes wählen für den Teenager ein Buch zur Lektüre aus. Herr Molik zeigt ein Bücherregal: es stehen über hundert Bücher darin, eine echte Hausbibliothek. Die Hauptthemen sind Jugend, zwischenmenschliche Beziehungen, Sozialpsychologie, Schul- und Familienpsychologie. Gewöhnliche Bücher, die man in einer gewöhnlichen Buchhandlung kaufen kann. Daneben ist eine Mappe mit Fragen zu allen Büchern – die Kontrolle nach der Lektüre ist obligatorisch. Die beschriebenen Geschichten haben immer etwas mit dem Alltag der Teenager gemein, jeder findet sich darin wieder, beginnt nachzudenken, sein Verhalten zu analysieren. Das ist die Hauptidee der Organisatoren – die Resozialisierung der Teenager nicht über eine einmalige Geldstrafe, sondern in einem langwierigen Prozess mit ihrer Beteiligung und ihrer Bewusstwerdung. Belarus: fast alle Probleme werden in der Schule gelöst Den Untersuchungen der Organisation Save the Children zufolge ist Belarus auf dem 33. Platz der Länder, die eine positive Einstellung zur Mutterschaft haben. Auf der Liste befinden sich 160 Länder, weshalb kann man die belarussische Position für ziemlich gut befinden kann. Doch das Problem, das Kinder aus benachteiligten Milieus betrifft, ist auch hier aktuell. In diesem Milieu leben nämlich 23 Tausend belarussischer Kinder. Aber das sind nur die offiziellen Zahlen – kommentiert die Chefin die Filiale der Generalstaatsanwalt für Angelegenheiten von Minderjährigen und der Jugend, Daria Lebedeva. – Wie viele solcher Kinder es im ganzen Land gibt, ist niemand im Stande zu sagen. Mit Sicherheit kann man bestätigen, dass es viel mehr gibt. Frau Lebedeva hebt ebenfalls hervor, dass in Belarus die Zahl der Selbstmorde unter Kindern 117 ein riesiges Problem ist. Jedes Jahr begehen einige Kinder Selbstmord, einige Hundert versuchen es. Die Chefin der Filiale fügt hinzu, dass es in belarussischen Familien ein Problem mit Gewalt gibt, über die nicht offen gesprochen wird. Gegen Ende des Jahres 2010 hat der Ministerrat einen Gesetzentwurf für die Prävention gegen häusliche Gewalt nicht angenommen. Der Mangel an jeglicher Aktivität bewirkt, dass pathologische Milieus entstehen, in denen ziemlich viele belarussische Kinder leben. Es ist bekannt, dass der Hauptgrund, warum Kinder in gefährliche Milieus geraten, übermäßiger Alkoholkonsum durch die Eltern ist – erzählt die Stellvertreterin der Direktorin für Erziehungsangelegenheiten Alena Sukhanava. – Daher auch der schwere materielle Stand sowie die Vernachlässigung der Kinder. Es kommen auch andere Situationen vor: zum Beispiel wenn es in einer Familie keinen Vater gibt und die Mutter den ganzen Tag auf der Arbeit verbringt, um sich und den Kindern einen minimalen Lebensunterhalt zu sichern, oder vollständig in einem neuen Privatleben afugeht und die Kinder vernachlässigt. Ziemlich viele Probleme gibt es in kinderreichen Familien. Dort macht sich sowohl Geldmangel als auch ein Aufmerksamkeitsdefizit bemerkbar. Alena Sukhanava kennt aus eigener Erfahrung alle Probleme mit „schwierigen” Familien. In Belarus wird sich mit fast allen Problemen, die Kinder aus solchen Familien betreffen, in der Schule beschäftigt. In den Schulen gibt es 118 einen Stellvertreter des Direktors für Erziehungsangelegenheiten, Sozialpädagogen, Psychologen, dazu die Erzieher der Klasse – alle diese Leute sind an der Arbeit mit sogenannten „Familien mit Problemen“ beteiligt. Sie helfen den Eltern, die nicht selbst damit zurechtkommen, eine Arbeit zu finden, gehen mit ihnen zu Sucht-Spezialisten, beschäftigen sich zudem mit ihren Kindern, manchmal wenden sie sich sogar zu den Energiebetrieben mit der Bitte, den Strom wieder anzuschließen, wenn die Familie mit Zahlungen im Rückstand ist. Seit 2006 gilt in Belarus das Gesetz des Präsidenten Nr. 18 „Über zusätzliche Aktivitäten im Zusammenhang mit dem Schutz von Kindern aus benachteiligten Familien“. Im Dokument ist detailliert beschrieben, wie solche Familien beobachtet werden, in welchen Fällen das Gericht die elterlichen Rechte entziehen, und in welchen es sie erneuern kann. Letzteres kommt jedoch selten vor. In der Theorie sieht alles gut ausgearbeitet und logisch aus, aber in der Praxis kommt es manchmal zu Problemen oder geradezu Absurditäten. Ein riesiges Hindernis, was bewirkt, dass unsere Arbeit oft zum Misserfolg verurteilt ist, ist die Bürokratie – erzählt Alena Sukhanava. – Alle Schritte, die in der Angelegenheit jedes Schülers unternommen werden, werden dokumentiert. Wenn ihr nur sehen könntet, welch riesiges Archiv wir haben! Natürlich, ganz ohne Dokumentation der einzelnen Fälle geht es nicht, aber wozu so viel! Wir werden von verschiedenen Institutionen kontrolliert, die alle diese Archive überprüfen. Doch weder die Kontrollierenden, noch wir brauchen – ich kann kein anderes Wort finden – so viel Altpapier. In Belarus kann sogar solche Fälle finden, wo es an einer Schule einen Schüler aus einer Familie mit „Problemen“ gibt, die Situation aber an der Grenze zum Tolerierbaren liegt – die Eltern vernachlässigen manchmal ihre Pflichten, doch erfüllen sie sie auch manchmal. Klar, dass eine solche Familie beobachtet werden sollte, aber die Schule möchte keinen weiteren bürokratischen Prozess der Farce beginnen und sich überhaupt mit solchen Fällen befassen. Gegenüber solchen Familien wird ein Auge zugedrückt. Manchmal werden auch ernste Probleme vernachlässigt. Und der Grund ist nur einer – eine Unlust, sich in Dokumenten „zu vergraben“. Dem Gesetz nach kann ein Kind aus einem sozial schwierigem Umfeld für sechs Monate in ein Heim gebracht werden. Diese Zeit wird den Eltern für die Verbesserung der Situation gegeben. Der halbjährige Aufenthalt im Heim muss von den Eltern bezahlt werden. Aber was können Eltern bezahlen, die in der Mehrzahl sogar das wenige Geld vertrinken, das sie haben? Deshalb haben die Sozialarbeiter die Pflicht, solchen Eltern eine Arbeit zu finden. Doch die Antwort ist sofort vorhersehbar – kein Betrieb stellt eine Person ein, die ständig zu viel Alkohol trinkt. Trotzdem muss solchen Personen eine Arbeit garantiert werden, weshalb jeder Staatsbetrieb Plätze für Alkoholiker reserviert. Es läuft darauf hinaus, dass der Betrieb gezwungen ist, statt eines Menschen, der gewissenhaft arbeiten möchte und kann, eine inkompetente und unangepasste Person einzustellen. Es kommt vor, dass die Unternehmen den Aufenthalt der Kinder im Heim aus dem Mitteln des Betriebs bezahlen, indem sie vorgeben, diese vom Gehalt der Eltern abzuziehen. Die Idee an sich, dass solchen Eltern geholfen werden muss, ist gut, weil sie die Verantwortung für ihre Kinder auf sich nehmen sollten. Aber das funktioniert nicht richtig. Die Unzulänglichkeit im Gesetz ist in diesem Fall offensichtlich. Ein weiterer widersprüchlicher Aspekt bei der Unterstützung von Kindern aus Familien mit „Problemen” ist, dass ihnen zu viel Aufmerksamkeit gewidmet wird – fügt Alena Sukhanava hinzu. – Wenn die Familie als dysfunktional anerkannt wird, gibt es sehr viele Ermäßigungen: kostenlose Verpflegung der Kinder in der Schule, kostenlose Ferienlager, Sanatorien etc. Die Sozialpädagogen und die Erzieher der Klasse müssen solche Familien mindestens einmal im Monat besuchen und notieren, wie dem Kind die Wohnungsbedingungen garantiert sind, wovon sich der junge Mensch ernährt, es gibt sogar die Verpflichtung, den Inhalt des Kühlschranks vorzuzeigen. Entschuldigung, aber ich hätte gern, dass sich jemand so um meine Kinder kümmerte! Sogar Familien mit begrenzten materiellen Mitteln wird nicht soviel geholfen. Es läuft darauf hinaus, dass die Schule die ganze Fürsorge für das Kind übernimmt und die Eltern außen vor bleiben und trinken können, soviel sie wollen! Daraus kann man schlussfolgern, dass es in unserer Gesellschaft angenehmer ist, Trinker zu sein, denn dann wird dir alles abgenommen: Die Arbeitssuche, die Erziehung deiner Kinder… Natürlich ist kein Gesetz ideal, aber die Probleme, die wir mit diesem hatten, bestehen schon seit 2006, also schon das fünfte Jahr. Und ob es irgendwelche Änderungen geben wird – ist unklar. Vorerst müssen die Angestellten belarussischer Schulen ständig nach einem Recht arbeiten, das manchmal in der realen Welt keine Berechtigung hat. Polen: Das Problem elterlicher Gewalt steht an erster Stelle In Polen begann sich die Situation mit Kindern aus dysfunktionalen Familien schon Anfang der 90er Jahre des vergangenen Jahrhunderts zu ändern. Damals wurde nach dem Vorbild anderer europäischer Länder begonnen, die Anzahl der Kinderheime bewusst zu reduzieren. Man bemühte sich, sie durch die Einführung eines neuen Systems der schulischen Unterstützung zu ersetzen, das vor allem auf Prävention und Problemvermeidung abzielte. Das war der erste Schritt bei der Arbeit mit dysfunktionalen Familien. Es wurde auch begonnen, schrittweise die Idee einer Erziehung in der Familie einzuführen. Es gibt nach wie vor Kinderheime in Polen, weil der Staat sich nicht er- 119 lauben kann, solche Einrichtungen vollständig zu liquidieren. Werden Kinder und Teenager von ihren Familien separiert, geschieht das aus unterschiedlichen Gründen. In den letzten Jahren war der Hauptgrund solcher Maßnahmen Gewalt in der Familie. Seit Januar diesen Jahres führt die Stiftung „Dzieci Nieczyje“1 die landesweite Aktion „Schaue – höre – hilf“ durch. Ihr Ziel ist, Gewalt in der Familie vorzubeugen. Die Existenz des Problems stellen auch die polnischen Psychologen fest: seit 2000 hat sich die Zahl der Fälle, in denen Kinder geschlagen werden, verdoppelt. 90% dieser Fälle werden zur familiären Gewalt gezählt. Ziemlich viele Minderjährige verlassen ihre Familien und beginnen ein Leben auf der Straße. Offizielle Statistiken über bettelnde Kinder gibt es in Polen keine. Spezialisten aus der Stiftung „Dzieci Nieczyje“ schätzen, das es im ganzen Land nicht weniger als 100 Tausend gibt. Nach den Informationen derselben Stiftung ist einer der Haupt“gründe“ der Verletzung der Kinderrechte von Seiten der Eltern Probleme bei der Arbeit. In der zeitgenössischen kommerzialisierten Gesellschaft, wo jeder sich aufs Geldverdienen konzentrieren muss, haben erwachsene Menschen oft keine Zeit und Kraft mehr für die Erziehung der eigenen Kinder. Der Anstieg der Zahl an Fällen familiärer Gewalt wurde zum Grund dafür, dass in der Gesellschaft immer öfter über die Notwendigkeit gesprochen wird, spezielle Gerichte für Kindesangelegenheiten zu schaffen. Sie sollen Angelegenheiten von Minderjährigen untersuchen, deren Rechte verletzt wurden. Dorota Więcławska, Pädagogin und Angestellte der sozialen Dienste der Stadt Wrocław hat uns geholfen, mehr Information über die Situation im Land zu bekommen. Frau Więcławska, wer wendet sich als erster an den sozialen Dienst, um dort Hilfe zu bekommen? 1 120 An uns wenden sich Kinder selbst und Mitarbeiter, die Familien „mit Problemen“ beobachten sowie Leute von der Straße, die Zeugen von Gewalt gegen Kinder geworden sind. In jedem polnischen Ort gibt es einen solchen Dienst der Sozialhilfe. Nein, es existiert kein System von Ermäßigungen. Diese Kinder wohnen und lernen genauso wie ihre Altersgenossen. Angelegenheiten sind sehr gefährlich, denn durch unsere Entscheidungen beeinflussen wir das Schicksal der Kinder direkt. Wo kommen Teenager aus dem Kinderheim hin, wenn sie das 18. Lebensjahr erreicht haben? Wie hat sich die Situation der dysfunktionalen Familien im Laufe der letzten paar Jahre verändert? Wo kommen die Kinder ganz zu Beginn hin, wenn die Probleme in ihrer Familie anfangen? Die, die keine gesundheitlichen Probleme haben, kehren ins Elternhaus zurück, sie haben einfach keinen anderen Ort zum Wohnen. Behinderte werden in Häuser der Sozialhilfe überwiesen. Um die Teenager am Anfang zu unterstützen, geben wir ihnen einige Tausend Zloty. Darin unterscheidet sich unser System wenig vom belarussischen. Am Anfang kommen die Kinder in Kinderheime für Kinder in kritischen Situationen. Dort wohnen sie, bis sich ihr weiteres Schicksal klärt. Nach Überprüfung des Falls kommen sie in ein Kinderheim, oder in eine Pflegefamilie, oder auch in ein FamilienKinderheim. Im Laufe dieser Zeit kann das Kind adoptiert werden. Kinder mit schweren Krankheiten oder Behinderte kommen in Einrichtungen mit medizinischem und Pflegeprofil, oder in Erziehungszentren. Müssen die Eltern für den Aufenthalt ihrer Kinder in solchen Einrichtungen bezahlen? Ja, sie zahlen jeden Monat Alimente. Doch natürlich haben sie nicht immer die finanziellen Mittel, weil sie von Transferzahlungen leben. Deshalb kümmert sich in den meisten Fällen die Gemeinde um den Unterhalt der Kinder. Gibt es in polnischen Schulen Sozialarbeiter? Genau so eine Position gibt es nicht. Der sogenannte Schulerzieher und der Schulpsychologe beschäftigen sich mit den Kindern. Wenn diese Personen bestimmte Probleme bei einem Schüler bemerken, wenden sie sich an das lokale Zentrum für Sozialhilfe oder manchmal sogar an die Polizei. Bekommen Kinder aus benachteiligten Familien spezielle Ermäßigungen? Gibt es für Eltern die Möglichkeit, die Elternrechte zurückzuerlangen? In der Theorie ist das möglich. Zum Beispiel, wenn diese aufgrund von übermäßigem Alkohol- oder Drogenkonsum entzogen wurden. Nach einem Rehabilitationsprogramm kehren die Kinder zu ihren Eltern zurück, wenn die Psychologen bestätigen, dass die Eltern fähig sind, ihre Pflichten wieder zu erfüllen. Aber in der Praxis passiert das sehr selten. Meistens möchten die Eltern, denen die für sie schwierige Pflicht der Kindererziehung abgenommen wurde, sich nicht wieder mit diesem Problem befassen. Gibt es Widersprüche im System der Arbeit mit dysfunktionalen Familien? Ich denke, dass unserer Mitarbeiter sehr oft einfach mit Arbeit überladen sind. Auf einen Angestellten kommen manchmal so viele Familien, dass die Zusammenarbeit mit jeder von ihnen auf hohem Niveau einfach nicht möglich ist. Sie haben nicht die Möglichkeit, die Kinder zuhause zu besuchen, die Situation in der Familie detailliert zu untersuchen. Und hier gibt es die Wahrscheinlichkeit, dass durch einen Mangel an Aufmerksamkeit, einige Dinge falsch verstanden werden können, und damit verbunden gibt es eine Gefahr, dass falsche Entscheidungen gefällt werden. Irrtümer in solchen Wenn man es mit der Situation von vor 10 Jahren vergleicht, ist die Fürsorge für Kinder gegenwärtig viel besser. Es gibt jetzt recht viele Spezialisten aus verschiedenen Disziplinen – Familien- und Kinderpsychologie, medizinische Berufe, Lehrer für behinderte Kinder. Die Ergebnisse aus den Untersuchungen in den drei europäischen Ländern sind offensichtlich: während es in Deutschland schon zur Abschaffung der Kinderheime gekommen ist (es gibt nur noch Heime für ältere Jugendliche), entwickeln sich die Bedingungen hierfür in Polen und Belarus erst jetzt. In Belarus plant man zum Beispiel, das letzte Kinderheim 2015 zu schließen. In Polen ist es gelungen, die Probleme zu vermeiden, die die Sozialarbeiter in Belarus haben – eine ausufernde Bürokratie, zu viel Aufmerksamkeit für sozial nicht angepasste Familien und die Organisation von Arbeitsplätzen für Eltern, die eine solche Arbeit nicht ausüben wollen. Und obwohl man das Problem der Organisation von Arbeitsplätzen für alkoholabhängige Eltern aufgrund des Geldmangels nicht so einfach lösen kann, ist das Problem mit der Bürokratie durch die Übernahme von guten Beispielen aus Polen und Deutschland möglich. Die Nachbarländer sollten nicht nur geographische Nachbarn sein, sondern zusammenarbeiten. Polnisch für niemandes Kinder 121 даць такім дзецям - сям’ю і бацькоўскую любоў. Тады не мае значэння, жывуць яны ў высокаразвітый ці бедный краіне. Трэба адзначыць, што колькасць дзяцей з праблемных сямей не памяншаецца з ростам матэрыяльнага ўзроўня насельніцтва. Аб гэтым сведчыць вопыт Германіі: у недалёкім 2008 годзе маладыя бацькі былі асуджаныя за тое, што іх пяцігадовае дзіця загінула ад голаду і смагі. І гэта не першы жахлівы прыклад у такой, здавалася б, квітнеючай еўрапейскай краіне. Для таго, каб пабачыць вопыт розных дзяржаў у ахове правоў дзіцяці, я звярнулася да адпаведных арганізацый Беларусі, Польшчы і Германіі. У правядзенні даследаванняў мне дапамагла міжнародная праграма „Joung Journalists on Tour”. часта, бо многія прымаюць наркотыкі, для гэтага ёсць спецыяльны шпіталь. Мы дапамагаем падлеткам і тады, калі яны трапаляюць у суд, абараняем іх інтарэсы. У горадзе ёсць некалькі пунктаў, дзе моладзі аказваецца бясплатная псіхалагічная дапамога. Ці наведваюць сацыяльныя праблемныя сем’і? работнікі Так, яны наведваюць падлеткаў дома, а калі ўсё зайшло вельмі далёка, то ходзяць і ў турмы. Размаўляць з імі важна, гэта дапагае ім самім зарыентавацца ў жыцці. Псіхілагічная дапамога – галоўная праца сацыяльных работнікаў. Ці ёсць такія работнікі ў нямецкіх школах? Германія: штрафы або кнігі - выбар для падлеткаў “Дзеці, якія гуляюць самі па сабе” Аўтар: Аляксандра Парахіня У сучасным грамадстве так шмат гаворыцца пра правы чалавека, што, здаецца, пра іх павінны ведаць усе, ад немаўля да старажыла. Жывучы ў цэнтры Еўропы, беларусы ў большасці сваёй цудоўна ведаюць пра існаванне такіх законаў, як „Еўрапейская канвенцыя аб абароне правоў чалавека”, „Канвенцыя ААН аб правах дзіцяці”, „Хартыя асноўных правоў Еўрапейскага Саюза” і іншыя. На тэрыторыі Беларусі хапае і ўласных законаў, асноўным з якіх з’яўляецца Канстытуцыя. Але не ўсе задумваюцца над тым, як працуюць гэтыя законы на практыцы і ці працуюць яны ўвогуле. 122 Між іншым, самай безабароннай часткай любога грамадства заўсёды былі і застаюцца дзеці. Нягледзячы на прававыя акты, якія павінны ахоўваць непаўнагадовых жыхароў планеты, праблема сацыяльна небяспечных сямей і бадзяжных дзяцей застаецца актуальнай. Нагода, па якой дзеці адрываюцца ад сваёй сям’і, ніколі не бывае прыемнай: беднасць, бацькі-алкаголікі, уласныя праблемы з наркотыкамі... На дапамогу прыходзяць спецыяльныя сацыяльныя арганізацыі: дапамагаюць з вырашэннем асабістых праблем, з часовым пражываннем. Адзінае, што складана Гаворачы пра гэтую краіну, трэба адзначыць: пытаннямі абароны дзяцей тут займаюцца федэральныя землі, таму нормы на Захадзе і на Ўсходзе Германіі могуць істотна адрознівацца. Напрыклад, у Саарландзе бацькі могуць быць адміністратыўна пакараныя за тое, што не водзяць сваіх дзяцей на абавязковы медагляд. У іншых землях на такія рэчы не звяртаюць увагі. У буйным горадзе Дрэздэн, што недалёка ад польскай мяжы, ёсць так званы “югендамт” - служба па справах моладзі. Яе кіраўнік Райнэр Молік расказаў, з якімі праблемамі сутыкаюцца нямецкія падлеткі, і як ім дапамагаюць. Якую дапамогу вы можаце падлеткам, якія трапілі да вас? аказаць Мы дапамагаем матэряльна, даем невялікую суму грошай пры неабходнасці. Прадастаўляем памяшканні, дзе падлеткі могуць жыць некаторы час. Калі ім неабходна медыцынская дапамога, а так здараецца Пры ўзнікненні праблем з аднакласнікамі ці настаўнікамі школьнікі могуць звяртацца да псіхолагаў. Але спецыяльнай пасады ў нашых школах няма. Што датычыцца кантролю за праблемнымі падлеткамі, то гэтым займаюцца нашы работнікі, якія наведваюць гарадскія школы. Яны праводзяць і агульныя заняткі з усімі дзецьмі, і індывідуальныя з тамі, каму яны патрэбны. Ці лёгка ў Германіі пазбавіць бацькоўскіх правоў? Не гэта не просты працэс. Яму папярэднічаюць некалькі прыступак. Спачатку падлетка забіраюць у новую сям’ю на некаторы час, даюць бацькам час для абдумвання. Яны могуць наведваць сваіх дзяцей два разы на тыдзень. Калі не атрымалася знайсці сям’ю для часавага пражывання, падлеткі накіроўваюцца ў спецыяльныя інтэрнаты. У любым выпадку бацькам даецца некалькі шансаў на змяненне сітуацыі. Ужо апошняя прыступка – канчатковы разрыў з сям’ёй. Але гэтым ужо займаемся не мы, а суды па сямейных справах. І калі раней такія судовыя 123 справы доўжыліся гадамі, то цяпер у крайніх выпадках пазбавіць бацькоўскіх правоў можна і за месяц. Ці хапае ў вашым горадзе сямей, жадаючых, хоць і часова, выхоўваць чужых дзяцей? Так, з гэтым няма праблем увогуле ў Германіі, асабліва для малодшых дзяцей. Для старэйшых больш падыходзяць інтэрнаты. Да таго ж тыя сем’і, што выхоўваюць падлеткаў толькі пэўны час, атрымліваюць за гэта грошы. Калі далей ідзе сапраўднае ўсынаўленне, тады спыняюцца і грашовыя выплаты. Як вы дапамагаеце праблемным падлеткам атрымаць адукацыю, не адстаць ад сяброў? Пры інтэрнатах працуюць спецыяльныя класы для навучання. Да таго ж заўсёды магчыма пазаймацца індывідуальна. Старэйшым мы можам дапамагчы ў атрыманні работы. Вядома, гэта цяжка, бо такія падлеткі рэдка калі маюць добрыя атэстаты, таму і выбар у іх невялікі. Ці хапае падлеткам таго, што вы ім прапаноўваеце? Так, у Дрэздэне ў нас усё пад кантролем. Але нельга сказаць гэтага пра ўсе нямецкія гарады. Чым больш горад, чым больш у ім насельніцтва, тым болей праблем. Як, напрыклад, у Лейпцыгу ці Берліне. Да кожнага падлетка патрэбны асобны падыход, і калі такіх падлеткаў шмат, гэта не так і проста. Да таго ж, у Дрэздэне рэалізуецца незвычайны праект па перавыхаванні праблемнай моладзі, уведзеная сістэма пад назвай “Штраф або кніга”. За свае злачынствы (вандалізм, парушэнне грамадскага парадку) падлетак можа атымаць штраф або… заданне прачытаць пэўную кнігу. Работнікамі югендамта выбіраюцца спецыяльныя кнігі, якія чытаюць падлеткі. 124 Спадар Молік паказвае шафу з кнігамі: (іх у арганізацыі больш за сотню), сапраўдная хатняя бібліятэка, галоўная тэматыка якой – моладзевыя праблемы, узаемаадносіны, асаблівасці школьнай, сямейнай псіхалогіі. Звычайныя кнігі, якія можна купіць у звычайнай краме. Тут жа знаходзіцца папка з пытаннямі да ўсіх кніг – кантроль пасля прачытання абавязковы. Гісторыі з кніжак заўсёды пераклікаюцца з рэальным жыццём падлеткаў, кожны знаходзіць у іх сябе, пачынае думаць, аналізаваць свае паводзіны. У гэтым і ёсць галоўная задумка арганізатараў: перавыхоўваць падлеткаў не гвалтоўна, а пры іх непасрэдным удзеле і разуменні. Беларусь: амаль вырашаюцца школай усе праблемы Па выніках даследвання арганізацыі Save The Children Беларусь знаходзіцца на 33-м месцы сярод краінаў, спрыяльных для мацярынства. Усяго ў рэйтынг уваходзіць 160 дзяржаў, таму пазіцыю Беларусі можна назваць даволі добрай. Яна гаворыць аб тым, у нашых жанчын добры стан здароўя, добрае матэрыяльнае становішча, добрая адукацыя і эканамічны статус. Але праблема дзяцей з так званага сацыяльна небяспечнага асяродку даволі вострая і ў нашай краіне. У такім асяродку пражывае больш за 23 тысячы беларускіх дзяцей. “Але гэта толькі афіцыйныя дадзеныя, – каментуе статыстыку старшыня аддзела па справах непаўналетніх і моладзі Генеральнай пракуратуры Дар’я Лебедзева. – Колькі такіх дзяцей па ўсёй краіне дакладна не скажа ніхто. Адназначна толькі адно – іх нашмат больш.” Старшыня ўказвае і на тое, што на Беларусі праблемай з’яўляюцца суіцыды сярод дзяцей. Некалькі дзяцей у год здзяйсняюць самазабойсва, некалькі сотняў спрабуюць гэта зрабіць. Лебедзева падкрэсліла і тое, што ў беларускіх сем’ях існуе праблема гвалту, пра якую не гавораць адкрыта. Напрыканцы 2010 года пракуратура не падтрымала законапраект пра дамашні гвалт. З такіх абставінаў і выцякае той небяспечны асяродак, у якім жывуць многія беларускія дзеці. “Вядома, асноўная і амаль адзіная прычына, па якой дзеці і падлеткі трапляюць у сацыяльна небяспечны асяродак – п’янства бацькоў”, – расказвае намеснік дырэктара па выхаваўчай рабоце адной з беларускіх школ Алена Суханава. “Адсюль і нізкае матэрыяльнае становішча, і недагляд за дзецьмі. Бываюць і іншыя сітуацыі: напрыклад, калі ў сям’і няма бацькі, маці траціць увесь час альбо на пабудову кар’еры, альбо на пошук «новага таты». Тады часу на дзяцей у яе проста не застаецца. Часам небяспечна бывае ў шматдзетных сем’ях. Тут таксама адчуваецца і недахоп грошай, і недахоп увагі”. Алена Суханава на ўласным вопыце ведае ўсе праблемы працы з “цяжкімі” сем’ямі На Беларусі амаль усімі пытаннямі, што тычацца дзяцей з такіх сямей, займаецца школа. Ва ўстановах адукацыі ёсць намеснік дырэктара па выхаваўчай рабоце, сацыяльны педагог, псіхолаг, тыя ж класныя кіраўнікі, – усе гэтыя людзі займаюцца так званымі “праблемнымі” сем’ямі. Яны дапамагаюць нерадзівым бацькам знайсці працу, водзяць іх да нарколагаў, асобна займаюцца з іх дзецьмі, часам нават звяртаюцца ў энерганагляд з просьбай падключыць электраэнергію, калі яна адключана за запазычанасці. З 2006 года ў нашай краіне дзейнічае дэкрэт прэзідэнта №18 “Аб дадатковых мерах па ахове дзяцей з неспрыяльных сямей”. У дэкрэце падрабязна распавядаецца, як назіраць за такімі сем’ямі, у якіх выпадках суд можа пазбавіць бацькоўскіх правоў, а ў якіх – аднавіць гэтыя правы. Праўда, апошняе, на жаль, адбываецца вельмі рэдка. У тэорыі ўсё выглядае добра распрацаваным і лагічным, але на практыцы выяўляюцца некаторыя хібы. “Вялікай нязручнасцю, якая робіць проста невыноснай нашу працу, з’яўляецца неаб’ятная бюракратыя,” – расказвае Алена Суханава. “Кожны крок адносна кожнага вучня – гэта асобная паперка. Вы б толькі бачылі, якія архівы ў нас збіраюцца з гэтых паперак! Вядома, у такой справе без дакументаў не абыйсціся, але навошта іх столькі? Ёсць і праверкі з розных інстанцый, што правяраюць дакументы. Але не ім самім, ні нам такая колькасць макулатуры, іншым словам гэта не назваць, проста не патрэбна. Сустракаюцца ў Беларусі нават такія выпадкі: напрыклад, ў школе ёсць вучань з “праблемнай” сям’і. Але сітуацыя памежная – бацькі то забываюць пра свае абавязкі, то раптам успамінаюць. Вядома, такую сям’ю трэба браць на ўлік. Але школа настолькі не хоча заводзіць яшчэ адзін стос папер і займацца імі, што закрывае вочы на такія сем’і. Часам хаваюцца і сур’ёзныя праблемы. Прычына адна – нежаданне “зарыцца” ў дакументах.” Згодна з дэкрэтам, дзіцё з сацыяльна небяспечнага асяродку можа быць забрана ў прытулак на 6 месяцаў. Гэты час даецца бацькам на выпраўленне сітуацыі. Паўгода пражывання ў прытулку павінна быць аплачана бацькамі. Але што могуць заплаціць тыя бацькі, калі ў большасці сваёй яны прапіваюць і тыя невялікія грошы, 125 што ў іх ёсць? Таму са службовых асобаў патрабуюць, каб яны працаўладкоўвалі такіх бацькоў. Адказ на гэта вядомы загадзя: ні адно прадпрыемства не захоча свядома прымаць на працу чалавека, які рэгулярна ўходзіць у запой. Але ўладкоўваць іх усё ж трэба. Таму кожнае дзяржаўнае прадпрыемства выдзяляе месцы для такіх п’яніц. Атрымліваецца, што замест нармальнага працаздольнага чалавека кіраўніцтва атрымлівае “падарунак” на сваю галаву. Бывае, што прадпрыемствы з уласных сродкаў проста плацяць грошы прытулкам, робячы выгляд, што адлічваюць грошы з заробку бацькоў. Сама ідэя дапамогаць такім бацькам, вядома, добрая, бо яны насамрэч павінны адказваць за сваіх дзяцей. Але на практыцы гэтага не атрымліваецца. Перагіб у дэкрэце тут відавочны. “І трэцім неадназначным пунктам у падтрымцы дзяцей з “праблемных” сямей я б назвала занадта пільную ўвагу да іх, – адзначае Алена Суханава”. “Калі сям’я стаіць на ўліку як сацыяльна небяспечная, ёй прадстаўляюцца шматлікія ільготы: бясплатнае харчаванне для дзяцей у школе, бясплатныя летнікі, санаторыі. Сацыяльныя педагогі і класныя кіраўнікі павінны наведваць сям’ю штомесяц і глядзець, як жыве дзіцё і чым харчуецца, нават у лядоўню заглядваць. Выбачайце, але каб за маімі дзецьмі так хто глядзеў! Нават малазабяспечаным сем’ям так не дапамагаюць. Атрымліваецца, увесь клопат над дзецьмі бырэ на сябе школа. Бацькі жа застаюцца не пры справах: пей – не хачу! Лагічна зрабіць вынік, што ў нашым грамадстве выгодна быць п’яніцай, тады ўсё зробяць за цябе. І працу знойдуць, і дзяцей выхаваюць…” Вядома, ніводны закон ці дэкрэт не бывае ідэальным. Але тыя праблемы, што ёсць у дадзеным дакуменце, існуюць з 2006 года, то бок ужо пяты год. І ці чакаюць яго якія змяненні – невядома. Пакуль працаўнікі беларускіх школ працягваюць прытрымлівацца законаў, у якіх часам не 126 стае сувязі з рэальнасцю. Польшча: праблема гвалту ў сям’і – на першым месцы У краіне-суседцы сітуацыя з дзецьмі з сацыяльна небяспечных сямей пачала змяняцца яшчэ ў пачатку 1990-ых гадоў. Тады, па прыкладу іншых еўрапейскіх краін, кіраўніцтва Польшчы пачало працэс па мэтанакіраванаму памяншэнню колькасці інтэрнацкіх устаноў. Праводзілася гэта шляхам арганізацыі новай сістэмы сацыяльных паслуг, арыентаваных перш наперш на прафілактыку мажлівых праблем. Гэта стала першым крокам у працы з „праблемнымі” сем’ямі. Адбываўся і паступовы пераход на сямейныя формы выхавання. Дзіцячыя дамы і прытулкі ўсё яшчэ існуюць у Польшчы, краіна пакуль не можа сабе дазволіць цалкам адмовіцца ад такіх устаноў. Адлучэнне дзяцей і падлеткаў ад сям’і адбываецца па розных прычынах. За апошнія некалькі гадоў на першы план у польскім грамадстве выйшла адна з іх – гвалт у сям’і. Са студзеня гэтага года польскі фонд «Нічыя дзеці» (“Dzieci Niczyje”) праводзіць агульнанацыянальную кампанію «Убач – пачуй – паведамі». Яе мэта – папярэдзіць сямейны гвалт. Існаванне праблемы падкрэсліваюць і польскія псіхолагі: з 2000 года ў Польшчы падвоілась колькасць выпадкаў па збіццю дзяцей. 90% гэтых выпадкаў – гвалт менавіта ў сям’і. Многія з пацярпелых непоўнагадовых пакідаюць свае сем’і і пачынаюць жыць на вуліцы. Афіцыйнай статыстыкі наконт бадзяжных дзяцей у Польшчы не існуе. На думку спецыялістаў фонда «Нічыя дзеці», ва ўсёй краіне іх не менш за 100 тысяч. Па інфармацыі таго ж фонда, адна з асноўных прычын, з-за якой бацькі парушаюць правы дзяцей – уласныя праблемы на рабоце. У сучасным камерцыяваным грамадстве ў дарослых па-за заробкам грошай проста не застаецца часу і сілы на выхаванне і ўвагу да сваіх дзяцей. Усе большая колькасць выпадкаў гвалта ў сям’і стала падставай для таго, што зараз у польскім грамадстве ідуць гаворкі пра стварэнне спецыяльных дзіцячых судоў. Пацярпелымі ў іх будуць праходзіць непаўналетнія, правы якіх былі парушаны. Лепш даведацца пра сітуацыю нам дапамагла Дарота Венцлавска, магістр педагагічных навук, работнік сацыяльнай службы горада Вроцлава. Пані Дарота, хто звычайна першым звяртаецца па дапамогу ў сацыяльныя службы? Да нас звяртаюцца і самі дзеці, і нашы работнікі, што сочаць за “праблемнымі” сем’ямі, і звычайныя людзі, якія былі сведкамі гвалту над дзецьмі. У кожным польскім горадзе існуюць цэнтры сацыяльнай дапамогі. Куды ў першую чаргу трапляюць дзеці, калі ў іх сем’ях з’яўляюцца пэўныя праблемы? У гэтым нашая сістэма мала адрозніваецца ад беларускай. Спачатку дзяцей адпраўляюць у дзіцячыя цэнтры па надзычайных сітуацыях у сям’і. Там яны пражываюць некаторы час, пакуль не вырашыцца іх далейшы лёс. Пасля разгляду справы іх накіроўваюць альбо ў дзіцячы дом, альбо ў апекунскую сям’ю, альбо ў дзіцячы дом сямейнага тыпу. Вядома, напрацягу гэтых працэсаў і пасля іх дзеці могуць быць усынаўлёныя. Дзеці з сур’ёзнымі хваробамі або з абмежаванымі магчымасцямі адпраўляюцца ў медыцынска-апекунскія ўстановы ці школьна-адукацыйныя цэнтры. Ці павінны бацькі плаціць за ўтрыманне сваіх дзяцей у такіх цэнтрах? Так, штомесяц яны павінны плаціць аліменты. Але, як вы разумееце, у іх далёка не заўсёды ёсць сродкі, бо жывуць яны на дапаможныя грошы сацыяльных арганізацый. Таму часцей за ўсё фінансавым ўтрыманнем дзяцей займаецца гміна. Ці існуюць сацыяльныя работнікі ў польскіх школах? Дакладна такой пасады не існуе. За дзецьмі даглядае так званы выхаваўца (накшталт класнага кіраўніка ў беларускай школе – Аўт.) і школьны псіхолаг. Калі ён ці яна заўважаюць нейкія праблемы з пэўнымі вучнямі, то звяртаюцца ў гарадскія цэнтры сацыяльнай дапамогі ці часам нават у паліцыю. Ці ёсць нейкія ільготы ў дзяцей з сацыяльна небяспечных сямей? Не, ніякай сістэмы ілготаў у нас не існуе. Такія дзеці жывуць і вучацца так жа, як іх аднагодкі. Куды трапляюць падлеткі з дзіцячых дамоў пасля дасягнення 18 гадоў? Тыя, у каго няма праблем са здароўем, вяртаюцца на месца ранейшага пражывання, бо іншага месца жыхарства ў іх проста няма. Маладыя людзі з абмежаванымі магчымасцямі накіроўваюцца ў Дамы сацыяльнай дапамогі. Для таго, каб дапамагчы падлеткам у пачатку іх новага дарослага жыцця, мы даем ім некалькі тысяч злотых на першы час. Ці магчыма для бацькоў аднавіць свае бацькоўскія правы? Тэарэтычна гэта магчыма. Напрыклад, у тых выпадках, калі бацькі былі пазбаўлены правоў на дзяцей за злоўжыванне алкаголем ці наркотыкамі. Пасля таго, як яны пройдуць курс лячэння і псіхолагі прызнаюць іх гатовымі да выканання бацькоўскіх абавязкаў, дзеці вяртаюцца да іх. Але на практыцы гэта сустракаецца вельмі 127 рэдка. Часцей за ўсё такія бацькі рады, што пазбавіліся такога вялікага клопату ў сваім жыцці, як дзеці, і не шукаюць магчымасці вярнуць гэтыя клопаты. Якія хібы ў сістэме працы з «праблемнымі» сем’ямі вы можыце адзначыць? Думаю, нашыя сацыяльныя работнікі часта бываюць элементарна перагружаны. На аднаго работніка часам прыпадае такая колькасць сямей, што працаваць з кожнай з іх на высокім узроўні проста немагчыма. Не атрымліваецца наведваць дзяцей дома, падрабязна разглядаць сітуацыі. Тут узнікае мажлівасць таго, што з-за недастатковай увагі некаторыя справы могуць быць успрыняты ў няправільнай форме і, адпаведна, будзе прынята няправільнае рашэнне. Памылка ў такім рашэнні – гэта вельмі жахліва, бо мы працуем з лёсамі дзяцей. Як змянілася сітуацыя з «праблемнымі» сем’ямі ў Польшчы за апошнія некалькі гадоў? Калі параўноўваць сённяшнюю сітуацыю з сітуацыяй дзесяцігадовай даўнасці, я магу сказаць, што догляд за дзецьмі стаў больш якасным. З’явілася шмат новых спецыялістаў розных накірункаў – сямейныя і дзіцячыя псіхолагі, медыцынскія работнікі, настаўнікі для дзяцей з асаблівасцямі развіцця. Гэта асабліва важна для дзяцей з «праблемных» сямей, бо яны ў іх часта сустракаюцца праблемы са здароўем і вучобай. Вывад з вывучэння сітуацый у трох еўрапейскіх краінах робіцца відавочным: калі ў Германіі кіраўніцтва дайшло да ліквідацыі дзіцячых дамоў (засталіся толькі інтэрнаты для самых старэйшых), у Польшчы і Беларусі для гэтага толькі ствараюцца ўсе ўмовы. Так, Беларусь збіраецца зачыніць апошні дзіцячы дом да 2015 года. Але Польшча змагла пазбегнуць тых праблем, 128 на якія скардзяцца беларускія сацыяльныя работнкі – празмернай бюракратыі, надта пільнай увагі да «праблемных» сямей і нязручнасцей з працаўладкаваннем. І калі беларускія праблемы з ўладкаваннем бацькоў на працу не могуць вырашыцца з-за элементарнага недахопу грошай у бюджэце для фінансавання дзіцячых устаноў, то праблемы бюракратыі магчыма вырашыць, калі звярнуць увагу на вопыт Польшчы і Германіі. Суседнія краіны павінны быць суседнімі не толькі па геаграфічнаму становішчу, але і па ступені ўзаемадзеяння паміж сабой. Dzieci, które biegają... same Autorka: Aliaksandra Parakhnia We współczesnym społeczństwie dużo mówi się o prawach człowieka. Wydawałoby się, że każdy jest już świadomy powagi tego tematu, od dziecka do staruszka. Mieszkając w Europie Środkowej, Białorusini w znaczącej większości wiedzą o Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, Konwencji ONZ o Prawach Dziecka, Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej i innych regulacjach prawnych. Na Białorusi jest również wiele ustaw systematyzujących tę problematykę, główną z nich jest Konstytucja. Ale nie wszyscy myślą o tym, jak działa to prawo i czy działa w ogóle. Najbardziej bezbronną częścią każdego społeczeństwa zawsze były i będą dzieci. Bez względu na ustawy, które mają ochronić niepełnoletnich obywateli, problemy społecznie dysfunkcyjnych rodzin i żebrzących dzieci są ciągle aktualne. Przyczyny opusz- czania swoich rodzin przez dzieci nigdy nie są przyjemne: ubóstwo, rodzice-alkoholicy, problemy z narkotykami... Z pomocą przychodzą specjalne stowarzyszenia: pomagają w rozwiązywaniu problemów osobistych i oferują tymczasowe zakwaterowanie. Jednak najtrudniej jest zastąpić takim dzieciom rodzinę i miłość rodziców. Wtedy jest już bez znaczenia, czy mieszkają one w bogatym, czy w biednym kraju. Warto zauważyć, że liczba dzieci z problemami w rodzinie nie zmniejsza się pomimo wzrostu standardów życia. świadczy o tym między innymi przykład z Niemiec: w 2008 roku młodzi rodzice otrzymali wyrok za to, że ich pięcioletnie dziecko umarło z głodu. To nie był pierwszy tak straszny przypadek w tym, jak się wydaje, zamożnym kraju europejskim. By dowiedzieć się więcej o doświadczeniach różnych krajów w tematyce ochrony praw 129 dziecka, zwróciłam się do właściwych organizacji z Białorusi, Polski i Niemiec. Badania zostały przeprowadzone w ramach programu Young Journalists on Tour. Niemcy: grzywna albo książka – wybór, jaki mają nastolatki Mówiąc o tym kraju, warto pamiętać, że w Niemczech prawo regulujące problemy ochrony praw dzieci kształtowane jest na poziomie krajów związkowych, dlatego normy i reguły na Zachodzie i na Wschodzie kraju mogą się istotnie różnić. Na przykład w Saarze rodzice mogą otrzymać karę administracyjną za to, że ich dzieci nie zostały poddane obowiązkowym badaniom medycznym. W innych krajach związkowych na takie rzeczy nie zwraca się uwagi. W Dreznie położonym niedaleko polskiej granicy istnieje tak zwany Jugendamt – biuro do spraw młodzieży. Szef biura Reiner Molik opowiada, z jakimi problemami walczą niemieckie nastolatki i jakie otrzymują wsparcie. Jakie wsparcie mogą uzyskać nastolatki, trafiając tutaj? Wspieramy finansowo, dajemy niewielką kwotę, jeśli jest potrzeba. Zapewniamy tymczasowe zakwaterowanie. Jeśli nastolatki potrzebują pomocy medycznej, a tak zdarza się często, bo sporo z nich bierze narkotyki, mogą zwrócić się do specjalnego szpitala. Pomagamy też wtedy, kiedy trafiają do sądu, udzielając im wsparcia prawnego. W mieście jest kilka miejsc, gdzie można uzyskać darmową pomoc psychologiczną. 130 nym stawianiu czoła problemom. Głównym zadaniem pracownika socjalnego jest pomoc psychologiczna. A czy są tacy pracownicy w niemieckich szkołach? Jeśli pojawiają się problemy z kolegami z klasy lub z nauczycielami, uczniowie mogą zwrócić się do psychologa. Ale specjalnego etatu dla pracownika socjalnego w szkole nie ma. Jeżeli chodzi o kontrolowanie nastolatków z problemami, to tym zajmują się nasi pracownicy, którzy odwiedzają szkoły. Oni prowadzą ogólne zajęcia dla wszystkich dzieci, ale też spotykają się indywidualnie z tymi, które tego szczególnie potrzebują. Czy łatwo jest w Niemczech pozbawić kogoś praw rodzicielskich? Nie, to jest trudny i długotrwały proces. Składa on się z kilku etapów. Najpierw nastolatka zabiera się na jakiś czas do innej rodziny, by dać jego rodzicom czas na zastanawianie się. Mają oni prawo odwiedzać dziecko dwa razy w tygodniu. Jeśli nie udaje się znaleźć nowej rodziny, u której dziecko mogłoby tymczasowo mieszkać, zostaje ono skierowane do specjalnej placówki. W każdym razie rodzice mają kilka szans na poprawę sytuacji. W ostateczności następuje odebranie praw rodzicielskich. Ale takimi przypadkami zajmują się już sądy do spraw rodzinnych. Kiedyś takie procesy ciągnęły się latami, dzisiaj w skrajnych przypadkach rozstrzygnięcie sprawy następuje w przeciągu miesiąca. Czy pracownicy socjalni odwiedzają rodziny, które mają problemy? Czy jest wystarczająca liczba rodzin zastępczych, które podjęłyby się chociażby na jakiś czas opieki nad obcymi dziećmi? Tak, oni przychodzą do nastolatków do domu, a jeśli jest taka potrzeba, to także odwiedzają ich w więzieniach. Najważniejsze jest, żeby rozmawiać z nimi, to pomaga im w samodziel- Tak, z tym raczej w ogóle nie ma problemu w Niemczech, zwłaszcza w przypadku małych dzieci. Starszą młodzież raczej umieszczamy w schroniskach. Do tego rodziny, które czasowo wychowują nastolatków, otrzymują za to te wsparcie finansowe do czasu ewentualnej adopcji. W jaki sposób pomagacie nastolatkom otrzymywać wykształcenie, nie mieć zaległości w porównaniu z kolegami? Przy schroniskach działają specjalne klasy. Do tego zawsze istnieje możliwość zajęć indywidualnych. Młodzieży pomagamy także w znalezieniu pracy. Chociaż oczywiście nie jest to łatwe, ponieważ takie nastolatki zazwyczaj nie mają dobrych wyników w nauce, a więc wybór zawodowy też nie jest szeroki. Czy wasza pomoc jest wystarczająca? Tak, w Dreznie wszystko jest pod kontrolą. Ale nie można tego samego powiedzieć o wszystkich miastach w Niemczech. Im większe jest miasto, im więcej w nim mieszkańców, tym więcej problemów. Jak na przykład w Lipsku czy w Berlinie. Każdy nastolatek potrzebuje indywidualnego podejścia, a jeśli takich nastolatków jet wiele, to już nie jest to takie łatwe. W Dreznie realizowany jest teraz niezwykły projekt „Grzywna lub książka”. Za swoje przestępstwa (wandalizm, zakłócanie porządku publicznego) nastolatek może otrzymać grzywnę lub... zadanie przeczytania pewnej książki. Pracownicy Jugendamtu wybierają dla nastolatków książki do przeczytania. Pan Molik pokazuje szafę z książkami: jest ich tutaj ponad sto, prawdziwa domowa biblioteka. Głównymi tematami są problemy młodzieży, relacje międzyludzkie, psychologia szkolna i rodzinna. Zwykłe książki, które można kupić w zwykłej księgarni. Obok jest teczka z pytaniami do wszystkich książek – kontrola po przeczytaniu jest obowiązkowa. Opisywane historie zawsze mają coś wspólnego z codziennym życiem nastolatków, każdy odnajduje w nich siebie, zaczyna myśleć, analizować swoje zachowanie. W tym jest główna idea organizatorów - resocjalizować nastolatków nie poprzez jednorazową karę finansową, lecz w długotrwałym procesie z ich bezpośrednim udziałem i zrozumieniem. Białoruś: prawie wszystkie rozwiązywane są w szkole problemy Według badań organizacji Save The Children Białoruś jest na 33. miejscu wśród krajów przyjaznych macierzyństwu. Na liście znajduje się 160 krajów, dlatego pozycję Białorusi można uważać za dość dobrą. Jednakże problem dotyczący dzieci z defaworyzowanych środowisk jest aktualny i tutaj. W takim środowisku przebywają bowiem ponad 23 tysięce białoruskich dzieci. – Ale to są tylko oficjalne liczby - komentuje szefowa Wydziału do Spraw Nieletnich i Młodzieży Prokuratury Generalnej Daria Lebiedziewa. - Ile jest takich dzieci w całym kraju, nikt nie jest w stanie powiedzieć. Na pewno można stwierdzić, że jest ich o wiele więcej. Pani Lebiedziewa zaznacza również, że na Białorusi wielkim problemem jest liczba samobójstw wśród dzieci. Kilkoro dzieci co roku popełnia samobójstwo, kilkaset podejmuje taką próbę. Szefowa wydziału dodaje, że w białoruskich rodzinach istnieje problem przemocy, o której nie mówi się otwarcie. Pod koniec 2010 roku Rada Ministrów nie przyjęła projektu ustawy przeciwdziałania przemocy domowej. Brak podejmowania jakichkolwiek działań sprzyja tworzeniu się środowisk patologicznych, w których żyje sporo białoruskich dzieci. – Wiadomo, że główną przyczyną trafiania dzieci do niebezpiecznych środowisk jest nadużywanie alkoholu przez rodziców - opowiada Zastępca Dyrektora do Spraw Wychowania Alena Suchanawa. - Stąd i ciężki stan materialny oraz zaniedbanie dzieci. Zdarzają się i inne sytuacje: na przykład jeśli w rodzinie nie ma ojca, matka cały czas spędza w pracy, by zapewnić minimalny byt sobie i dzieciom, lub całkowicie angażuje się w nowe życie prywatne, 131 zaniedbując je. Sporo problemów występuje w rodzinach wielodzietnych. Tutaj czuje się i brak pieniędzy i brak uwagi. Alena Suchanawa z własnego doświadczenia wie o wszystkich problemach pracy z „trudnymi” rodzinami. Na Białorusi prawie wszystkimi problemami dotyczącymi dzieci z takich rodzin zajmuje się szkoła. W szkołach są zastępcy dyrektora do spraw wychowania, pedagodzy socjalni, psycholodzy, do tego wychowawcy klas – wszyscy ci ludzie zaangażowani są w pracę z tak zwanymi „rodzinami z problemami”. Pomagają rodzicom, którzy nie dają sobie sami rady ze znalezieniem pracy, chodzą z nimi do specjalistów od spraw uzależnień, dodatkowo zajmują się ich dziećmi, czasem nawet zwracają się do zakładów energetycznych z prośbą o ponowne podłączenie prądu, jeśli rodzina zalega z płatnościami. Od 2006 roku na Białorusi weszła w życie Ustawa Prezydenta nr 18 „O dodatkowych działaniach w związku z ochroną dzieci z defaworyzowanych rodzin”. W dokumencie szczegółowo opisano, jak obserwować takie rodziny, w jakich przypadkach sąd może odebrać prawa rodzicielskie, a w jakich je odnowić. To ostatnie zdarza się jednak rzadko. W teorii wszystko wygląda na dobrze dopracowane i logiczne, ale w praktyce dochodzi czasem do problemów czy wręcz absurdów. – Ogromną przeszkodą, która sprawia, że nasza praca często bywa zdana na niepowodzenie, jest biurokracja - opowiada Alena Suchanawa. 132 – Wszelkie kroki podejmowane w sprawie każdego z uczniów są osobno dokumentowane. Gdybyście tylko mogli zobaczyć, jak ogromne archiwum mamy! Oczywiście, nie da się w ogóle bez dokumentowania poszczególnych przypadków, ale po co aż tyle? Mamy kontrole z różnych instytucji, które sprawdzają te wszystkie archiwa. Ale ani kontrolującym, ani nam tyle makulatury – nie mogę znaleźć na to innego słowa – nie jest potrzebne. Na Białorusi można spotkać nawet takie przypadki, kiedy, w szkole jest uczeń z rodziny z „problemami”, ale sytuacja jest na granicy akceptowalności – rodzice czasami zaniedbują swoje obowiązki, a czasami je wypełniają. Wiadomo, że taką rodzinę warto obserwować, ale szkoła nie chce rozpoczynać kolejnego procesu biurokratycznej farsy i zajmować się w ogóle takimi przypadkami. Przymykane jest oko na takie rodziny. Czasami zaniedbuje się i poważne problemy. I przyczyna jest tylko jedna – niechęć „zakopania się” w dokumentach. Zgodnie z ustawą dziecko ze środowiska defaworyzowanego może zostać zabrane do schroniska na sześć miesięcy. Ten czas daje się rodzicom na poprawianie sytuacji. Półroczny pobyt w schronisku musi być opłacony przez rodziców. Ale co mogą opłacić rodzice, którzy w większości przepijają nawet te małe pieniądze, które mają? Dlatego pracownicy socjalni mają obowiązek znaleźć pracę takim rodzicom. Ale odpowiedź już od razu jest przewidywalna – żaden zakład świadomie nie weźmie do pracy osoby, która stale nadużywa alkoholu. Mimo wszystko, trzeba zapewnić pracę takim osobom, a więc każdy państwowy zakład pracy rezerwuje miejsca dla alkoholików. Wychodzi na to, że zamiast człowieka, który może i chce sumiennie pracować, zakład zmuszony jest przyjąć osobę niekompetentną i nieprzystosowaną do pracy. Zdarza się tak, że przedsiębiorstwa opłacają pobyt dzieci w schronisku z zakładowych pieniędzy, udając że odliczają je od pensji rodziców. Sama idea, żeby pomagać takim rodzicom jest dobra, ponieważ powinny brać na siebie odpowiedzialność za swoje dzieci. Ale to nie działa w sposób prawidłowy. Niedociągnięcie w ustawie w tym przypadku jest oczywiste. – Kolejnym niejednoznacznym aspektem we wspieraniu dzieci z rodzin z „problemami” jest zwracanie na nich zbyt wiele uwagi - dodaje Alena Suchanawa. - Jeśli rodzina jest uznawana za dysfuncyjną, to ma bardzo dużo ulg: darmowe wyżywienie dzieci w szkole, darmowe obozy wakacyjne, sanatoria itp. Pedagodzy socjalni i wychowawcy klasy muszą odwiedzać takie rodziny przynajmniej raz w miesiącu i notować, jakie warunki mieszkalne zapewnione są dziecku, czym się taki młody człowiek odżywia, jest nawet obowiązek ewidencji zawartości lodówki. Przepraszam, ale chciałabym żeby ktoś się tak moimi dziećmi opiekował! Nawet rodzinom o ograniczonych środkach materialnych tyle się nie pomaga. Wychodzi na to, że całą opiekę nad dzieckiem bierze na siebie szkoła, a rodzice zostają poza sprawą, mogą pić, ile chcą! Wniosek można wyciągnąć taki, że w naszym społeczeństwie wygodnie być pijakiem, bo wtedy wszystko ktoś zrobi za ciebie: znajddzie pracę, wychowa twoje dzieci... Wiadomo, że żadna ustawa nie jest idealna, ale problemy, które w związku z nią mamy, istnieją do 2006 roku, czyli już piąty rok. I czy będą jakieś zmiany – nie wiadomo. Na razie pracownicy białoruskich szkół ciągle muszą pracować według prawa, które czasem nie ma uzasadnienia w realnym świecie. Polska: Problem przemocy w rodzinie jest na pierwszym miejscu W Polsce sytuacja z dziećmi z rodzin dysfunkcyjnych zaczęła się zmieniać jeszcze na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Wtedy, idąc za przykładem innych krajów europejskich, zaczęto celowo zmniejszać liczbę domów dziecka. Starano się je zastąpić wprowadze- niem nowego systemu wsparcia społecznego, ukierowanego przede wszystkim na prewencję i zapobieganie ewentualnym problemom. To było pierwszym krokiem w pracy z dysfunkcyjnymi rodzinami. Zaczęto też stopniowo wprowadzać rodzinną ideę wychowania. Domy dziecka i schroniska nadal w Polsce istnieją, gdyż państwo nie może sobie pozwolić na całkowitą likwidację takich placówek. Odseparowanie dzieci i nastolatków od rodziny odbywa się z różnych powodów. W ostatnich latach główną przyczyną podjęcia takich działań jest przemoc w rodzinie. Od stycznia tego roku polska fundacja „Dzieci Niczyje” prowadzi ogólnokrajową akcję „Zobacz – usłysz – pomóż”. Jej celem jest zapobieganie przemocy w rodzinie. Istnienie problemu odnotowują również polscy psychologowie: od 2000 roku liczba przypadków bicia dzieci podwoiła się. 90% z tych przypadków zalicza się do przemocy w rodzinie. Sporo niepełnoletnich zostawia swoje rodziny i rozpoczyna życie na ulicy. Oficjalnych statystyk dotyczących żebrzących dzieci w Polsce nie ma. Specjaliści z fundacji „Dzieci Niczyje” szacują, że w całym kraju jest ich nie mniej niż 100 tys. Według informacji tejże fundacji, jedna z głównych „przyczyn” naruszania praw dziecka ze strony rodziców to problemy w pracy. We współczesnym skomercjalizowanym społeczeństwie, gdzie każdy musi koncentrować się na zarabianiu pieniędzy, dorośli ludzie często nie mają już czasu i sił na wychowanie własnych dzieci. Wzrost liczby przypadków przemocy w rodzinie stał się przyczyną tego, że coraz częściej w społeczeństwie mówi się o konieczności stworzenia specjalistycznych sądów do spraw dzieci. Mają one rozpatrywać sprawy niepełnoletnich, których prawa zostały złamane. Uzyskać więcej informacji o sytuacji w kraju pomogła nam Dorota Więcławska, magister nauk pedagogicznych, pracownik służby socjalnej miasta Wrocławia. Pani Doroto, kto najczęściej jako pierwszy zwraca się o pomocą do służby socjalnej? 133 Do nas zwracają się i same dzieci, i pracownicy, którzy obserwują rodziny „z problemami”, jak i ludzie z ulicy, którzy zostali świadkami przemocy wobec dzieci. W każdym polskim mieście istnieje taka służba pomocy społecznej. Gdzie na samym początku trafiają dzieci, jeśli w ich rodzinie zaczynają się problemy? W tym nasz system mało różni się od białoruskiego. Na początku dzieci trafiają do ośrodków dla dzieci z rodzin w krytycznych sytuacjach. Tam mieszkają one do czasu, aż wyjaśni się ich dalszy los. Po rozpatrywaniu sprawy zostają skierowane albo do domu dziecka, albo do rodziny opiekuńczej, albo też do rodzinnego domu dziecka. W ciągu tego czasu dziecko może być adoptowane. Dzieci z poważnymi chorobami albo niepełnosprawne trafiają do ośrodków opiekuńczo-medycznych albo do centrów edukacyjnych. Czy rodzice muszą płacić za pobyt swoich dzieci w takich ośrodkach? Tak, płacą co miesiąc alimenty. Ale jak wiadomo, nie zawsze maja na to środki, ponieważ żyją z funduszy socjalnych. Dlatego najczęściej utrzymaniem dzieci zajmuje się gmina. Czy są w polskich szkołach pracownicy socjalni? Dokładnie takiego stanowiska nie ma. Dziećmi opiekuje się tak zwany wychowawca i szkolny psycholog. Jeśli te osoby zauważają pewne problemy z jakimś uczniem, to zwracają się do lokalnego centrum pomocy społecznej albo czasami nawet do policji. Czy dzieci z defaworyzowanych rodzin mają jakieś ulgi socjalne? 134 Nie, żaden system ulgowy nie istnieje. Te dzieci mieszkają i uczą się tak samo jak ich rówieśnicy. Jak zmieniła się sytuacja z dysfunkcyjnymi rodzinami przez ostatnie parę lat? Gdzie trafiają nastolatki z domów dziecka po osiągnięciu 18. roku życia? Jeśli porównywać z sytuacją sprzed10 lat temu, to na pewno opieka nad dziećmi jest obecnie o wiele lepsza. Pojawiło się sporo specjalistów z różnych dziedzin – psychologia rodzinna i dziecięca, pracownicy medyczni, nauczyciele dla niepełnosprawnych dzieci. Te, które nie mają problemów zdrowotnych, wracają do domu rodzinnego, po prostu nie mają innego miejsca do zamieszkania. Niepełnosprawni zostają skierowani do domów pomocy społecznej. Aby wesprzeć nastolatków, na początku dajemy im kilka tysięcy złotych. Czy istnieje dla rodziców możliwość odzyskania praw rodzicielskich? Wnioski z badania sytuacji w trzech krajach europejskich są oczywiste: jeśli w Niemczech już doszło do likwidacji domów dziecka (zostały tylko schroniska dla starszych nastolatków), to w Polsce i na Białorusi dopiero teraz tworzą się do tego warunki. Na przykład, na Białorusi planuje się zamknąć ostatni dom dziecka około 2015 roku. W Polsce udało się uniknąć tych problemów, jakie mają białoruscy pracownicy społeczni – nadmierna biurokracja, za dużo uwagi dla rodzin nieprzystosowanych społecznie i oferowanie pracy rodzicom, którzy takiej pracy nie chcą się podjąć. I chociaż problemu z organizacją miejsc pracy dla rodziców-alkoholików nie można tak łatwo rozwiązać po prostu przez brak pieniędzy w budżecie, to problem z biurokracją jest możliwy do rozwiązania poprzez zaczerpnięcie dobrych wzorców z Polski i Niemiec. Kraje sąsiadujące muszą być nie tylko sąsiadami geograficznymi, ale i powinny współpracować ze sobą. W teorii jest to możliwe. Na przykład, kiedy rodzice byli pozbawieni praw z powodu nadużywania alkoholu czy zażywania narkotyków. Po przejściu kursu rehabilitacyjnego i po tym, jak psychologowie stwierdzą gotowość tych rodziców do ponownego sprawowania swoich obowiązków, dzieci wracają do nich. Ale w praktyce zdarza się to bardzo rzadko. Najczęściej rodzice, którzy zostali pozbawieni kłopotliwego dla nich obowiązku wychowania dzieci, nie chcą ponownie podejmować się tego problemu. Czy występują jakieś sprzeczności w systemie pracy z dysfunkcyjnymi rodzinami? Myślę, że nasi pracownicy bardzo często bywają po prostu przeładowani pracą. Na jednego pracownika przypada czasami tyle rodzin, że współpraca z każdą z nich na wysokim poziomie jest po prostu niemożliwa. Nie mają oni możliwości odwiedzania dzieci w domu, szczegółowego badania sytuacji w rodzinie. I tutaj jest prawdopodobieństwo, że przez brak wystarczającej uwagi, niektóre rzeczy mogą być odebrane w nieprawidłowy sposób, a co za tym idzieistniejezagrożeniapodjęcianieprawidłowych decyzji. Pomyłki w takich sprawach są bardzo niebezpieczne, bo poprzez nasze decyzje bezpośrednio wpływajmy na los dzieci. 135 Young Journalists on Tour Herausgegeber / Wydawca / Выдавецтва: Kreisau-Initiative e.V. / Stowarzyszenie Kreisau-Initiative e.V. / Аб’яднанне “Kreisau-Initiative e.V.” / Rechtlicher Hinweis / Informacja prawna / Прававая інфармацыя Jede/r Autor/in ist für ihren/seinen Text selbst verantwortlich. Die Redaktion und der Herausgeber machen sich geäußerte Meinungen nicht zu Eigen. Die Rechte verbleiben bei den jeweiligen Autor/ innen. Reproduktion und Verwendung der Texte oder des Fotomaterials sind nicht ohne schriftliche Genehmigung des Herausgebers gestattet. Każdy z autorów ponosi odpowiedzialność za zamieszcozone w niniejszej publikacji teksty. Redaktorzy i wydawca nie traktują wygłoszonych opinii jako własnych. Prawa pozostają po stronie autorów. Kopiowanie i rozpowszechnianie tekstów oraz materiałów fotograficznych bez zgody wydawcy jest niedozwolone. Кожны аўтар нясе адказнасць за яго / яе ўласны тэкст. Рэдактар і выдавецтва не нясуць адказнасці за змест тэкстаў. Права на валоданне тэкстам застаецца ў адпаведнага аўтара. Капіраванне і выкарыстанне тэкстаў або фотаматэрыялу не дапускаецца без пісьмовага дазволу выдаўца. Projektkoordination und Redaktion / Koordynacja projektu i redakcja / Каардынацыя праекту і рэдакцыя Nina Lüders (V.i.S.d.P.), Maryia Kichataya Übersetzungen / Tłumaczenia / Пераклад Hanna Darafeichyk, Michalina Golinczak, Valeryia Khotsina, Dominik Mosiczuk, Maryia Kichataya, Nina Lüders, Helena Maier rny rząd obere Reihe / верхні рад / gó lczyński, Pit Krüninger mel, Sebastian Kluth, Piotr Wi Volha Shestakova, Frederik Blü д / środkowy rząd mittlere Reihe / сярэдні ра na, akotsi tsiaryna Putseika, Maryia Mi Ka p, au eth Wi ra Lau , ska tor Magdalena Gu ders, Marta Rychert Magdalena Obajtek, Nina Lü u vorne / наперадзе / z przod , Darya Yurkova, acz, Aleksandra Wiencławska lni Kie a tyn Jus r, lke Ka isa Lu , Sophia Heyland dra Parakhnia leryia Bahamolskaya, Aliaksan Va er, czm Kre ina rol Ka a, mb Cedrik Wa gusławski) kują: Martin Keller, Maciej Bo bra / ць аю ніч сут Ад / len (es feh Fotos / Zdjęcia / Здымкі Justyna Kielniacz, Magdalena Gutorska, Maryia Miakotsina, Aliaksandra Parakhnia, Katsaryna Putseika, Aleksandra Wiencławska Layout / Projekt graficzny / Графічны дызайн Michał Żak | www.zakazak.com Special thanks to: Hauke Karliczek, Karolina Gajewy , Michael Graffius © Kreisau-Initiative e.V. / Stowarzyszenie Kreisau-Initiative e.V. / Аб’яднанне “Kreisau-Initiative e.V.” Berlin 2011 / Berlin, 2011 r. / Берлін 2011 Kontakt / kontakt / Кантактная інфармацыя: Kreisau-Initiative e.V. c/o Allianz An den Treptowers 3 12435 Berlin Tel. +49 (0)30 53836362 Fax / Faks / Факс + 49 (0)30-53027923 [email protected] 136 137 n ur g Jo Youn sa nd Pol and HTS RIG SPOT LIG N HUMA O N HT ali sts ru a l on T e our in Germany, B