list pdf.
Transkrypt
list pdf.
Prof. Ewa Kuryłowicz Kuryłowicz & Associates Warszawa Szanowna Pani Profesor! Cała Warszawa dowiedziała się z Gazety Stołecznej, że postanowiła Pani poprzez sąd zapewnić osiedlu Nowe Powiśle ciszę i wygodę jego mieszkańców. Sąd powództwo oddalił, ale niepokój pozostał. Jeśli osoba zasłużenie uznana za autorytet w architekturze i urbanistyce, występuje do sądu przeciw miastu, to jest to zdarzenie godne uwagi. Hałaśliwe sąsiedztwo to temat, który dotyczy mieszkańców wszystkich miast. Nigdzie centrum nie jest oazą ciszy; wielkie miasta mają rejony, które żyją całą dobę. Problem powstaje rzeczywiście wtedy, kiedy dotyka osób, które z różnych powodów nie mogą wybrać sobie miejsca zamieszkania i są skazane na przebywanie w niechcianych warunkach. Jeżeli obecnie kupuje się (lub wynajmuje) apartamenty w śródmieściu, to wiadomo, że ich zaletą nie będzie akurat sielska cisza, ale inne atrybuty cenione przez ludzi młodych, aktywnych, korzystających z miasta nie tylko za dnia. Dlatego proponuję Pani Profesor zamianę apartamentu w Nowym Powiślu (tzw. Blokach Bentleya – proj. APA Kuryłowicz) na 125-metrowe mieszkanie z tarasem na 5. kondygnacji osiedla NBP przy Boya (zbudowanym w latach 1946-1949 wg przedwojennego projektu Bohdana Pniewskiego). Pod względem komunikacyjnym ta lokalizacja ma podobne zalety jak mieszkanie na Powiślu, a w pobliżu, przynajmniej na razie, nie ma żadnego nocnego klubu, który by zakłócał mieszkańcom ciszę nocną. Pewną uciążliwość mogą stanowić odgłosy pochodzące od nieodległej linii tramwajowej i ruch samochodowy ul. Waryńskiego. Muszę jednak uczciwie uprzedzić, że w odległości 30 metrów od budynku, w którym jest położone proponowane Pani mieszkanie, znajduje się wjazd do podziemnego garażu na 500 stanowisk, co wg norm galerii handlowej oznacza, potencjalnie, 2000 wjazdów-wyjazdów na dzień oraz całodobowe przyjmowanie samochodów dostawczych, które poza emisją spalin wytwarzać będą nieprzyjemny hałas i to także w nocy. Mam jednak nadzieję, że ponieważ budynek, który powoduje uciążliwe sąsiedztwo, został zaprojektowany w pracowni Kuryłowicz & Associates, wprowadzono w nim odpowiednie rozwiązania architektoniczne, które te uciążliwości dla mieszkańców ograniczą do minimum i zapewnią pełen komfort wypoczynku domowego przez całą dobę. Jako członkini Zarządu tej pracowni ma Pani Profesor z pewnością pełną wiedzę na ten temat. Stąd moja propozycja zamiany mieszkań wydaje się być atrakcyjna. Stefan Kuryłowicz, autor tej realizacji, z którym miałem zaszczyt krótko i dawno temu pracować, był wybitnym architektem, autorem wielu fantastycznych projektów i jednocześnie zwolennikiem awangardowych, dziś mówimy „innowacyjnych”, idei. Jedna z nich była zawarta w haśle, modnym dzisiaj w pewnych kołach zawodowych, „fuck the context”. Zespół „Plac Unii” zaprojektowano zgodnie z tym hasłem, nie analizując widoków, nie dbając o rozwiązanie węzła komunikacyjnego obciążonego znacznie zwiększonym ruchem, a także sąsiedztwem osiedla o kameralnym, przyjaznym mieszkańcom klimacie. Plan miejscowy odłożono na kilka lat na półkę, żeby wydać pozwolenie na budowę w trybie decyzji, domyślam się w obawie, że wnioski do planu i uwagi mogą utrudnić realizację inwestycji. Ponowna próba przepchnięcia planu już w trakcie budowy „Placu Unii” też się nie powiodła, ale proszę się tym nie przejmować, bliskość trzypoziomowej galerii handlowej pozostanie atutem mieszkania przy Boya nawet bez planu. Z wyrazami szacunku Ludwik Biegański Do wiadomości: Gazeta Stołeczna, OW TUP