Dr Julian Rybak - JAK PRZEDSTAWIĆ

Transkrypt

Dr Julian Rybak - JAK PRZEDSTAWIĆ
RESCUE TROPHY EXTREME 2015, Wrocław – Karpacz
Rozmowa z organizatorami
Przed nimi cel – dotrzeć do poszkodowanego. Pięć nieznanych im jeszcze medycznych
zadań. Trasa wyznaczona przez Bolków – Kolorowe Jeziorka –Dziczą Górę – Rędziny
w Rudawach Janowickich i test medyczny w schronisku, po którym jest krótki
odpoczynek. Dalej znów w odstępach czasowych wyruszają na zadanie wyznaczone w
lesie przed Przełęczą Okraj , w śniegu, niedaleko parkingu. Po tym zadaniu jadą na
miejsca noclegu na Przełęczy Okraj. Po śniadaniu następnego dnia wyruszają w trasę
.Przed nimi zadanie w Kopalni Uranu. To miejsce powyżej części dostępnej turystom.
Samochody zostają na parkingu na dole. Załoga idzie 1000 m w górę i 500 m otwartą
sztolnią. Trzeba dotrzeć do poszkodowanych. Morderczy test, wysiłek, czasem
pokonywanie własnego strachu, adrenalina i walka z czasem .
W tym roku startowało 5 załóg .
Zespół z Opola, trzy zespoły z Wrocławia i jeden z Łodzi.
Przed rajdem corocznie na stronie internetowej PTMR ukazują się informacje o zgłaszaniu
załóg do zawodów. Kto się zgłosi, bierze udział ale ze względów czasowych może być tylko
6 zespołów. Ratownicy medyczni jadą normalnymi karetkami i jak trzeba w trudno dostępne
miejsca docierają w różny sposób. Podczas ćwiczeń dojeżdżają tylko do pewnego etapu,
następnie zabierają sprzęt. Teraz okazuje się czy zabrali odpowiedni sprzęt, czy są należycie
przygotowani do akcji, czy też muszą wracać. A czas nagli …...
- Sama nazwa rajd nie jest do końca dobra ponieważ my się nie ścigamy. Nie jest to na czas
ale na dotarcie do wyznaczonego celu czyli odnalezienie a następnie dotarcie do
poszkodowanego. Zespoły nie wiedzą jakie jest zadanie, muszą zrobić wszystko tak jakby to
działo się naprawdę. To jest morderczy test. Zawody są w górach , jest ciężko - mówi
komandor zawodów Dr Julian Rybak.
Wszelkie inne zawody organizowane są na płaskim terenie w normalnych warunkach, z
dobrym dojazdem i szeregiem ułatwień. W tym przypadku trzeba zrealizować trzy linie
zadań.
Po pierwsze wyznaczyć gdzie mają być, po drugie jakie mają być i kto to ma zrobić, po
trzecie zabezpieczyć całość pod względem technicznym . Dlatego mają do pomocy
samochody terenowe z klubu off – roadowego ( Mercedes-Benz G-Klub Wrocław), które
mogą wyciągnąć auto z rowu, pomóc w opałach i są wykorzystywane do dowożenia załóg.
W normalnych warunkach tę rolę spełniają wozy Straży Pożarnej. Były nawet zadania z
udziałem ratowników GOPRu przy transporcie rannych. Był też scenariusz odwrotny gdzie
ratownicy GOPR potrzebowali ich pomocy.
Trasa
Trasa tegorocznego rajdu obejmowała Rudawy Janowickie i Karkonosze. Uroczysty strat pod
zamkiem w Bolkowie. Julian Rybak mówi, że chcieli aby oprawa zawodów była bogatsza,
aby goście zagraniczni zobaczyli zabytki Dolnego Śląska. Trasa prowadziła przez leśne drogi,
Pastewnik do Rudaw Janowickich i do Kolorowych Jeziorek, przepięknych ale pełnych
zakamarków gdzie buszują turyści. Tutaj w każdej chwili ktoś może spaść lub się podtopić.
Jedno z zadań wyznaczono właśnie przy jeziorkach. Dotarcie do poszkodowanego wymagało
zjazdu na linie z całym sprzętem i dotarcie do człowieka, następnie rozpoznania, udzielenia
pomocy i wtransportowania go na górę. Robiąc odprawę przed zawodami zawsze uprzedzam,
że nie jeździmy na czas, nie używamy sygnału. To nie są zawody na czas ale na dotarcie i
udzielenie fachowej pomocy poszkodowanemu .
Przygotowania
- Najpierw oglądam mapy terenów, które mi się podobają. Bywa ,że na tym spędzam cały
tydzień. Kiedy podejmę decyzję, wyznaczam taką trasę, żebyśmy mogli tamtędy przejechać i
przejść oraz aby na trasie były ciekawe obiekty. Następnie jadę w teren i sprawdzam, a to jest
czasochłonne - przyznaje Julian Rybak i dodaje - Wiele sobót i niedziel trzeba na to
poświęcić. Później zabieram ze sobą kolegów z centrum ratownictwa, którzy szkolą ludzi, z
kolegami specjalistami zajmującymi się autami off – roadowymi ( Solter 4x4 ). To wysoka
półka specjalistów. W terenie naradzamy się wspólnie i wtedy ustalamy działania,
rozdzielamy zadania do przygotowania. .Pokazują mi czy dane miejsca są bezpieczne, jaki to
teren. Wtedy mogę zdecydować. Dodam, że działamy bezpłatnie ale koszty wynajęcia sprzętu
ponosi PTMR. Wszyscy się znamy, wykonywaliśmy wspólnie różne zadania i ufamy sobie,
choć spotykaliśmy się na całkiem innej niwie, zauważa dr Julian Rybak
Przygotowania do zawodów zajmują wiele tygodni. Uzgodnienia ze strażą pożarną, z policją,
poszczególnymi nadleśnictwami. Trasa przebiega przez nadzór dwóch powiatów, zatem
komendanci powiatowi, komendy policji , straży pożarnej, nadleśnictwa dla powiatu.
Organizatorzy przeważnie dostają zgody. Jeśli mieli zakaz wjazdu do lasu, robili zadania nie
wjeżdżając do lasu. Wykorzystując nieczynne tunele, tory kolejowe, muszą mieć zgodę kolei.
Jeśli dla uatrakcyjnienia zawodów robią pozorację w ruinach starego Książa, muszą spełnić
warunki im postawione. - Nawet kiedy robię oznakowanie trasy , natychmiast po przejeździe
muszę to zdjąć, sprawdzić czy teren nie został zaśmiecony. Mam ludzi do pomocy i musimy
wszystkiego dopilnować. Przy pozoracji pomaga nam policja, przewożąc np. wrak samolotu
czy auta lub eskortując albo regulując ruchem kiedy jedziemy. Tu nie może być żadnej
partyzantki – przyznaje z uśmiechem twórca tras i komandor Julian Rybak
Start
Pierwsza odprawa. Dyrektor techniczny robi obchód, sprawdza każdy samochód.
Obowiązkowy przegląd auta, prawo jazdy, uprawnienia, wyposażenie w łańcuchy, łopaty,
zapasowe koła, GPSy, latarki, słowem cały sprzęt potrzebny do jazdy w górach. Przed rajdem
na stronie internetowej PTMR umieszczono regulamin. Załogę mają stanowić trzej ratownicy
medyczni. Start honorowy na ul. Bujwida przed siedzibą PTMR . Poznają ogólne warunki i
wyznaczony pierwszy cel - Zamek Bolków za półtorej godziny. Uczestnicy zapoznają się z
trasa rajdu, otrzymują mapy i roadbooki do ręki. Dowiadują się gdzie jedziemy, w jaki
sposób, którędy. Roadbooki opatrzone są zdjęciami z określeniem przebiegu trasy, aby nie
szukać zagubionych załóg po górach. Komandor rajdu podaje czas - 10 minut do startu.
Wcześniej załogi losują numery startowe. Po drugiej odprawie sędzia techniczny startuje
załogi co 15 minut. Wszyscy wykonują te same zadania, startując różnie w czasie. Przed nimi
cel - pięć medycznych zadań. Nie wiedzą jakich . Trasa Bolków – Kolorowe Jeziorka –
Dzicza Góra – Rędziny w Rudawach Janowickich i test medyczny w schronisku, po którym
jest krótki odpoczynek. Dalej znów w odstępach czasowych wyruszają na zadanie
wyznaczone w lesie przed Przełęczą Okraj , w śniegu niedaleko parkingu. Po tym zadaniu
jadą na miejsca noclegu na Okraju. Po śniadaniu następnego dnia wyruszają w trasę .Przed
nimi zadanie w Kopalni Uranu. To miejsce powyżej części dostępnej turystom. Samochody
zostają na parkingu na dole. Załoga dociera 1000 m w górę i 500 m otwartą sztolnią. Trzeba
dotrzeć do poszkodowanych.
Ochotnicy do tych zadań zgłaszają się w swoim wolnym czasie a karetki nie uszczuplają
zasobów pogotowia, nie osłabiają systemu. W wypadku nagłego zdarzenia podczas rajdu,
załoga ma obowiązek udzielić pomocy i przetransportować poszkodowanych do szpitala.
Wtedy mogą wrócić o zawodów. W tym celu jest specjalna taryfa przy obliczaniu punktów.
Uczestnicy są zabezpieczeni przez specjalnie uprawnione do tego grupy i mają odpowiedni
sprzęt. W realnych warunkach wspomagani są przez strażaków i policję. Cały transport i
bezpieczeństwo zapewniają specjaliści, ludzie certyfikowani, którzy zajmują się tym na co
dzień.
- Moim zadaniem jest przygotowanie wsparcia i odpowiednich fachowców. Tu
wykorzystaliśmy kopalnie uranu, gdzie są różne lochy, zejścia, kominy, czyli trudno dostępne
miejsca. Jeśli ktoś na dole potrzebuje pomocy, trzeba dostarczyć do niego ratownika i
poszkodowanego wyciągnąć na górę. Ratownicy ćwiczący wskazują co należy zrobić, w jaki
sposób zabezpieczyć ogólnie a kiedy poszkodowany jest dostępny i już jest na górze, wtedy
udzielamy pomocy dalej – wyjaśnia komandor rajdu.
Wszystkie zadania są oceniane od początku do końca przez sędziów medycznych, którzy
znają się na procedurach medycznych i przez ratowników, oceniających wykonanie zadań od
strony technicznej. Liczy się czas w jakim udzielą pomocy i czy zrobią to dobrze i skutecznie.
Jeśli załoga udzieli pomocy w krótkim czasie ale nie metodycznie, pominą ważne szczegóły,
ocena jest niska. Natomiast jeżeli ktoś dotarł trochę później ale wykonał wszystko poprawnie
i jest szansa uratowania zdrowia i życia , ocena jest wyższa. Były załogi bardzo szybkie w
działaniu ale wygrali ci bardziej skuteczni.
Zadania
Zadanie pierwsze - upadek ze skały przy zwiedzaniu Kolorowych Jeziorek. Były tam dwie
osoby. Jedna widziała, wezwała pomoc. Druga osoba była nieprzytomna .
Zadanie drugie to katastrofa masowa . Dostaliśmy dane samolotu , który musiał awaryjnie
lądować pod lasem . Należało dotrzeć do wraku, udzielić pomocy i przeprowadzić ewakuację
. Były tam 4 osoby, dwie wymagały pomocy. W trzecim zadaniu medycznym samochód,
który wyskoczył z jezdni, dachował. Z pozoracji belka w aucie i obrażenia czterech osób. Do
stwierdzenia był zgon a pozostałe osoby do udzielenia pomocy. Czwarte zadanie to człowiek
pracujący w szybie w kopalni, który się nie zabezpieczył. Obsunęła się skała, spadł i doznał
obrażeń.
Dr Julian Rybak z ożywieniem opowiada dalej. - Pozoranci są dokładnie ucharakteryzowani,
włącznie z ranami, wystającą kością i td. Jednej rzeczy nie robimy ale markujemy - nie
zakładamy rury dotchawiczej i nie wbijamy wenflonu w żyłę ale pokazujemy jak to robimy.
Zawsze organizujemy zadanie – katastrofę masową w rożnych wersjach. Nie robiliśmy
jeszcze zawalonych budynków ale robiliśmy ćwiczenia lawinowe. Było to jednocześnie
szkolenie w jaki sposób posługiwać się urządzeniami namierzającymi.
Wszystkie nieznane i nietypowe zadania załogi wspominają najmilej. Nie zdarzyło się jeszcze
aby ktoś odmówił zadania ze strachu. Adrenalina robi swoje i wszystko jest kompleksowo
zabezpieczone.
Julian Rybak wspomina - Był to nasz 8 rajd. Czy nie brakuje mi koncepcji trasy ? Nie. Jest
tak dużo ciekawych miejsc, nieczynne sztolnie, tunele, góry, strome zbocza, urwiska i td.
W ubiegłym roku trasa wiodła przez Góry Wałbrzyskie, jednym z etapów ćwiczeń były ruiny
starego zamku Książ. Wynajęliśmy parking, goście zagraniczni zwiedzali ruiny starego
zamku.
Kiedy i jak zrodził się pomysł na organizowanie rajdu Rescue Trophy Extreme ?
- Funkcjonuję w ratownictwie tyle lat, prof. Jakubaszko też. Kiedyś rozmawiając, doszliśmy
do wniosku, że można by zrobić praktyczne ćwiczenia i pokazać uczestnikom sympozjum.
Zaczęliśmy ustalać, działać i wyszło !
Trasy opracowuje sam, musi mieć zabezpieczenie techniczne i fachowców którzy urządzą
poszczególne ćwiczenia. Robi to Centrum Ratownictwa we Wrocławiu. To są ludzie, którzy
zajmują się tym na co dzień, szkolą innych . Musi być grupa ludzi , która pomoże w
wyznaczaniu trasy, ktoś musi zrobić road booki. Korzystają z nawigacji, nowoczesnej
łączności. Kiedyś dzięki uprzejmości Wydziału Zarządzania Kryzysowego Miasta
wypożyczał radiostacje. Zagraniczni goście chcieliby organizować podobne zawody ale
mówią, że to nie bardzo wychodzi, nie ma takich ludzi, którzy by się tym zajęli,. Nie mają
osoby, która wie jak to zrobić i lubi to dodatkowo. W Polsce organizowane są przez
Pogotowie Ratunkowe zawody regionalne, również rozgrywane są Mistrzostwa Polski.
- Nasze zawody są jedyne w takich warunkach i z takimi zadaniami. Uważam, że uczestnicy
muszą być dobrze dowodzeni, to jest podstawa – podkreśla Julian Rybak
Rozmawiała Magdalena Orlicz - Benedycka