Puste miejsce przy stole

Transkrypt

Puste miejsce przy stole
Puste miejsce przy stole ...
niedziela, 11 grudnia 2011 15:08 - Poprawiony poniedziałek, 12 grudnia 2011 08:09
Jest w naszym kraju zwyczaj zostawiania przy wigilijnym stole pustego miejsca dla osób
nieobecnych i zmarłych oraz stawiania dla nich jednego dodatkowego nakrycia, które z
wiadomego powodu nie będzie używane. Ma on głębokie zakorzenienie w Ewangelii, gdyż
odnosi się do faktu nie przyjęcia Świętej Rodziny w tę wyjątkową świętą noc na nocleg w żadnej
z gospód betlejemskich.
Pozwólcie zatem, że podzielę się z Wami pewnymi refleksjami na temat właśnie tego pięknego
i jakże potrzebnego zwyczaju. Będzie w nich wiele
odniesień do moich doświadczeń, ale jestem pewna, że większość z nas może się z podobną
sytuacją utożsamić. Taka chwila zadumy nad
postępowaniem jest nam wszystkim potrzebna, zanim przystąpimy do sakramentu pokuty,
złożymy sobie życzenia świąteczne, połamiemy opłatkiem
i zasiądziemy do wigilijnego stołu. Kiedyś przed Panem Bogiem i Miłością zdamy bowiem
sprawę nie tylko z wypowiedzianych słów, ale i milczenia oraz wszystkich uczynków i
zaniedbań. Nie tylko wobec rodziny, bo
to oczywiste i naturalne, że troszczymy się o swych bliskich – męża czy żonę, dzieci, rodziców i
rodzeństwo, ale również ( o czym najczęściej zapominamy) z
uczynków miłosierdzia wobec pozostałych bliźnich.
Im dłużej żyjemy, tym więcej pozostawiamy za sobą grobów naszych bliskich. Inaczej
przeżywamy śmierć bliskiej nam osoby, która nastąpiła skutek choroby czy starości, inaczej gdy
jest wynikiem cudzej głupoty, nieodpowiedzialności, braku wrażliwości, okrucieństwa.
Wówczas na ból po stracie zmarłej osoby nakłada się też gniew ( słuszny) na sprawców
śmierci, bardzo często bezkarnych. Czy tylko to? Mamy
przeważnie
wielu znajomych, a nawet przyjaciół, na których liczymy w takiej chwili.
Żywimy nadzieję, że nie pozostawią nas w tym momencie samych. W wielu wypadkach nie
zawiedziemy się, przynajmniej na małej grupce, ale widzę coraz częściej, że do naszej
chrześcijańskiej
społeczności przeniknęły obce naszej kulturze przejawy znieczulicy, braku wrażliwości,
1/5
Puste miejsce przy stole ...
niedziela, 11 grudnia 2011 15:08 - Poprawiony poniedziałek, 12 grudnia 2011 08:09
zabobonny strach przed „ zarażeniem się
nieszczęściem”, obojętność i egoizm, a także niechęć do mówienia o rzeczach ostatecznych,
zgodnie z zasadą „ nie wywoływania wilka z lasu”.
Najczęściej gdy doświadcza nas śmierć członka rodziny unikamy rozmów na ten temat w
rodzinie, ograniczając je do niezbędnych. To naturalne – unikamy takich sytuacji, bo próbujemy
chronić naszych bliskich od bolesnych wspomnień, pozwalamy na stopniowe zabliźnianie się
ran. Zamykamy się więc w sobie, co nie znaczy, że nie chcemy o tym z kimś „ z zewnątrz”
porozmawiać, jako z osobą patrzącą na to bardziej obiektywnie, z jakiegoś dystansu. To nam
jest bardzo, bardzo potrzebne, właściwie niezbędne, by mieć punkt odbicia, dający szansę
startu w dalsze życie! Musimy wypłakać swą tęsknotę i ból po tej stracie. I jeśli jesteśmy
naprawdę osobami wierzącymi, to nie jest rozpacz, nie wynika on z samej tragedii odejścia, bo
przecież doskonale wiemy, że nasz zmarły nadal żyje, nadal jest nam bliski, gdyż miłość nie
umiera. To ból wynikający z tęsknoty za kimś, kogo zabrakło jako żywej osoby w naszym
otoczeniu, z którą byliśmy związani nieraz przez całe życie.
Jeśli znaliśmy dobrze jej uczciwe, bogobojne życie jesteśmy szczęśliwi, że skończyły się jej
cierpienia i odeszła do świata, gdzie go nie ma i teraz żyje w obecności Boga i świętych. Jednak
pozostaje w nas pustka – musimy nauczyć się żyć bez jej obecności. To bardzo trudne, jak
bardzo
- wiedzą to tylko ci, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Mam za sobą stratę nie tylko śmierć
wiekowych babć, dziadka ( drugi został zamordowany w czasie wojny), ale też dwójki dzieci i
obojga rodziców, więc wiem, jak bardzo każda z tych strat jest bolesna i że pozostawia nieco
inną ranę, która musi się zabliźnić. Jednak nie mniej boli osamotnienie w tym bólu, gdyż
przekonujemy się, że
straciliśmy nie tylko kogoś z rodziny, ale i tych, na których liczyliśmy, bo uważaliśmy ich za
przyjaciół. Dlaczego tak jest, że ich straciliśmy, że się od nas odsunęli? Trudno to zrozumieć.
Może to jest spowodowane kryzysem i słabością
ich wiary, brakiem spójności między nią a życiem codziennym, więc do głosu dochodzi
zwyczajna ludzka wygoda i chęć uniknięcia jakichś sytuacji mniej komfortowych, niechęć do
wszelkich myśli o przemijaniu, a może dziwny przesąd o tym, że nieszczęścia potrafią się
przenosić z człowieka na człowieka, więc omija się dotkniętych nim jak trędowatych. Przykro,
gdy nagle „pobici” przez jakieś nieszczęście znajdziemy się w sytuacji człowieka rannego w
przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Cierpiąc widzimy jak obojętnie przechodzą obok ci,
na których pomoc liczyliśmy. Do cierpienia ciała dochodzi zatem cierpienie duszy. Nagle ktoś
przechodzi na drugą stronę ulicy, zaczyna udawać, że zainteresowały go witryny sklepów, choć
przemierza tę samą drogę kilka razy dziennie. Milczy telefon, skrzynka na listy jest próżna jak
nigdy dotąd, a w elektronicznej poczcie przez wiele dni, tygodni czy miesięcy pojawiają się
jedynie natrętne, niechciane reklamy. Jak szukać pomocy, gdy nagle wszyscy zaczynają
zachowywać „ bezpieczny dystans”, gdy nawet z kapłanem nie da się porozmawiać, bo albo
2/5
Puste miejsce przy stole ...
niedziela, 11 grudnia 2011 15:08 - Poprawiony poniedziałek, 12 grudnia 2011 08:09
konfesjonał pusty, albo oblężony lub kapłan przychodzi do niego
podczas Mszy tuż przed przeistoczeniem? Czujemy się zdradzeni – dosłownie przez
wszystkich. Jest wprawdzie Bóg czuwający w tabernakulum, który cierpliwie wsłuchuje się w
nasz ból i widzi łzy, bo nie odwraca oczu od cierpiącego, sam bowiem doświadczył i
doświadcza nadal opuszczenia od ludzi, jednak czyż nie powołał nas do służby bliźnim,
określając jej zadania w przykazaniu miłości? To nie tylko nakaz miłości, ale i rodzaj obietnicy –
mamy prawo jej oczekiwać od innych, żyjąc w społeczności, w której ono obowiązuje. W
sytuacji doznanej krzywdy, w wyniku której ktoś z naszych bliskich poniósł śmierć,
tym bardziej przyjaciele i życzliwi znajomi powinni wesprzeć nas w walce o sprawiedliwość i o
ukaranie winnych, by zło nie było bezkarne i nie panoszyło się coraz bardziej zuchwale. W
przeciwnym przypadku nie napiętnowane i nie ukarane dotknie w przyszłości także ich
- pośrednio czy bezpośrednio.
Puste miejsce przy stole daje nam nadzieję, że kiedyś ktoś na nim zasiądzie razem z nami przy
jednym stole. To oczekiwanie -czy to na tę wieczną ucztę niebieską, przeżywaną w radości w
zjednoczeniu z naszymi bliskimi, którzy uprzedzili nas w drodze do nieba, czy na to ponowne
ziemskie spotkanie gdy ktoś, kto nas opuścił w cierpieniu, powróci zrozumiawszy swój błąd.
Puste miejsce to także
nasz wyrzut
sumienia, jeśli pozostawiliśmy kogoś w analogicznej sytuacji.
Adwent to czas refleksji, rozrachunku z samym sobą, póki jeszcze pora, zanim spotkamy się z
Panem i będziemy musieli zdać sprawę z realizacji tego najważniejszego powołania każdego z
nas, niezależnie od tego, kim jesteśmy – z miłowania Boga i człowieka. Nie da się rozdzielić
tych obu przykazań, bowiem sam Jezus wyjaśnił to słowami: „ Cokolwiek uczyniliście jednemu z
tych najmniejszych, mieście uczynili”.
Zadajmy sobie więc pytanie, co/kto dla nas ma większą wartość – prognoza pogody w
telewizji, która i tak często się nie potwierdza, czy oczekujący na nasz telefon przyjaciel?
Film o problemach fikcyjnego bohatera czy czyjeś zapłakane oczy, tyle razy zawiedzione pustą
obietnicą pomocy „w razie czego”, że już nie mają śmiałości o nią poprosić? Kłamliwe serwisy
informacyjne czy ktoś czekający na możliwość wyduszenia z siebie bólu przy filiżance herbaty.
Bezmyślne poszukiwania w Internecie jakichś sensacji, czy ktoś, kto czeka od kilku tygodni na
odpowiedź na wysłany list.
3/5
Puste miejsce przy stole ...
niedziela, 11 grudnia 2011 15:08 - Poprawiony poniedziałek, 12 grudnia 2011 08:09
Tracimy cenne godziny, podczas gdy kogoś może uratować króciutkie 5, 10 minut, nawet
kosztem snu.
Dzieląc z kimś los, nie tylko ten wspólny w rodzinie,
musimy się ciągle
przełamywać. Sztuka bycia prawdziwym, szczerym przyjacielem to sztuka rezygnacji z siebie
na rzecz kogoś, kto tej przyjaźni, a więc i pomocy
potrzebuje. Nie mamy innej drogi do nieba jak przez miłość.
Puste miejsce przy stole to lekcja miłości i pokory. Wobec śmierci jesteśmy wszyscy bezradni,
ona przypisana jest każdemu z nas, więc tego nie zmienimy, ale to od nas zależy, jak długo
będą zabliźniać się rany zadane przez nią w sercach osieroconych osób. Od nas zależy ile zła,
któremu można było ograniczyć pole działania, będzie się rozprzestrzeniać wokół nas.
Boję się chwili spotkania ze Sprawiedliwym Sędzią u kresu moich dni, choć wiem, że On jest
miłosierny, gdyż zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że wiele okazji do czynienia dobra i
okazywania miłości bliźnim zmarnowałam i przegapiłam, bo coś było dla mnie w tym momencie
ważniejsze lub zauważyłam możliwość pomocy dopiero po fakcie i głębszej refleksji, więc
wówczas, gdy na nią było już za późno.
Doświadczeni sami przez cierpienie błagajmy Boga, by nasz wzrok i słuch były bardziej
wyostrzone na potrzeby bliźnich.
Ktoś stwierdził, że mniej powinniśmy spędzać czasu przed lustrem, bo o wiele lepsze,
prawdziwe i do tego podwójne zauważymy oczach ludzi. Niech ta mądrość będzie naszą „
Gwiazdą Betlejemską”, która wskaże nam drogę do płaczącego Jezusa w żłobku czyjegoś
cierpiącego serca.
Przy moim wigilijnym stole zabraknie w tym roku Mamy. http://halbina.wrzuta.pl/film/aRvsA2DQMIz/koleda_dla_nieobecnych_-_z.preisner_b.rybotycka
4/5
Puste miejsce przy stole ...
niedziela, 11 grudnia 2011 15:08 - Poprawiony poniedziałek, 12 grudnia 2011 08:09
-
Propecia pill identifier
Cialis safe generic
Kamagra suppliers in uk
5mg propecia uk
Cialis pill what does it look like
Purchase cialis cheap
Buy viagra kelowna
Best viagra tablets in india
Buying viagra over the counter in the uk
Viagra recreational use
Generic viagra aclepsa
Information on viagra uk
Why does propecia cause impotence
Buy propecia online india
5/5