Dyrygent - Mediateka
Transkrypt
Dyrygent - Mediateka
Dyrygent Karol Anbild świętokrzyskiej duszy Pierwszego dnia marca bieżącego roku zmarł w Kielcach Karol Anbild. Był nie tylko dyrygentem, ale także cenionym kompozytorem i wieloletnim dyrektorem Filharmonii Świętokrzyskiej. W pamięci kielczan pozostanie m.in. twórcą Symfonii świętokrzyskiej, inicjatorem corocznych Świętokrzyskich Dni Muzyki, a także założycielem chóru kieleckiej filharmonii. Szczęśliwe polskie dzieciństwo… Urodził się 16 lutego 1925 roku w Katowicach w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Zarówno ojciec Karola Anbilda, jak i dziadek byli uczestnikami wszystkich trzech powstań śląskich. Muzyka też nie była czymś w jego życiu wyjątkowym. Rozbrzmiewała w domu za sprawą ojca, który amatorsko grywał w kopalnianych orkiestrach dętych, a w wolnych chwilach uczył małego synka. I warto dodać, że był jego pierwszym nauczycielem. Jeszcze przed wojną pan Karol skończył polską podstawówkę i jako czternastolatek nie umiał słowa po niemiecku. Zapragnął wtedy uczyć się w szkole muzycznej, ale egzamin wyznaczono na wrzesień i wtedy wybuchła wojna. I jak to bywa w takich warunkach, jego marzenia o kierunkowej edukacji musiały pójść na jakiś czas w zapomnienie. Ale nie na długo. Jeszcze w trakcie trwania zawieruchy wojennej dane mu było zamierzenia realizować. A było to tak. Młodość i brutalna wojenna oczywistość… Jak cały Śląsk, rodzina Karola Anbilda – mimo wielokrotnej zmiany mieszkania – musiała podpisać volkslistę podłej III kategorii z klauzulą „na odwołanie”. Nikt nie pytał ich czy chcą czy nie – byli Ślązakami, więc po prostu obowiązywał ich ten niechlubny przymus. Takie były czasy. W pierwszych tygodniach wojny Niemcy zabrali go na przymusowe roboty do Schweidnitz, Świdnika, z których po dwóch miesiącach uciekł z kolegą. Powrócili do Katowic, gdzie postanowił zapisać się do niemieckiej szkoły muzycznej. Z wiadomych przyczyn polskiej nie było. Ale szczęście nie opuszczało pana Karola. Trafił na dyrektora, który był opolaninem mówiącym po polsku i został przyjęty. Prawdziwa nauka nie trwała jednak długo. W 1943 roku wszyscy uczniowie zostali skierowani do przymusowej roboty dwanaście godzin na dobę, a pod jego koniec Niemcy umundurowali ich i „zaopatrzyli” w łopaty. Tak, nimi w ramach Służby Robotniczej ćwiczyli strzelanie. Na początku 1944 roku wraz z innymi uczniami został przeniesiony do Wrocławia, wcielony do niemieckiego wojska i skierowany na front we Francji. Amerykański epizod, polska orkiestra… W 1944 roku podczas inwazji aliantów uciekł do amerykańskiej niewoli, a stamtąd trafił do II Korpusu generała Maczka. I zaczął czynne muzykowanie. – Nie pamiętam komu mówiłem, że gram, że chcę być muzykiem. W każdym razie po paru dniach pobytu w Szkocji 22 Karol Anbild wezwał mnie dowódca. Dostałem 50 funtów, żeby w magazynie, w Glasgow kupić odpowiednie instrumenty i zorganizować orkiestrę. Zrobiłem to – tak wspominał trzynaście lat temu Karol Anbild w rozmowie z Jadwigą Karolczak*. I w ten oto sposób dziesięcioosobowa orkiestra zaczęła grać na podwieczorkach tanecznych, akademiach dla wojska w całej Anglii i Szkocji, często w zaimprowizowanych na salę koncertową hangarach lotniczych dla kilku tysięcy żołnierzy. Repertuar mieli rozrywkowy – przeważały boogi, bo taki akurat wydawał się najwłaściwszy w tamtych pełnych tęsknoty za normalnością szarych czasach. I grali tak do końca wojny, a nawet po jej zakończeniu. Na polskim gruncie… W 1947 roku, gdy przed zespołem zaistniała szansa wyjechania na tournee po Brazylii, pan Karol zapragnął wrócić do Polski. Przyjechał w czerwcu z grupą polskich żołnierzy, po czym na dwa dni utknął z nimi za drutami kolczastymi. Cóż, nowa władza w ten sposób przyjmowała walczących po stronie aliantów Polaków. Po przyjeździe do kraju zniknął na jakiś czas Karol Anbild, a pojawił się Karol Strzępa vel Strzempa. Kiedy dokładnie pan Karol zmienił nazwisko trudno powiedzieć. Źródła podają rozbieżne informacje. Według Jadwigi Karolczak (artykuł pt. Dyrygent w Magazynie „Słowa Ludu” z 1995 r.) pod nazwiskiem rodowym matki zdawał egzamin do konserwatorium. Irena Szypułowa natomiast w publikacji pt. Kultura muzyczna Kielc 1945-1990 podaje, że przyjął je już w trakcie nauki w konserwatorium po namowie jednego z pedagogów sugerujących niemieckie brzmienie właściwego nazwiska. Ale nie to jest ważne. Karol Anbild nigdy nie czuł potrzeby jego zamiany – było niderlandzkiego pochodzenia, i kiedy nadarzyła się sposobność zmiany dokumentów, powrócił do właściwego. Egzamin do konserwatorium katowickiego zdawał przed profesorem Różyckim i zaczął studia na wydziale instrumentalnym (w ciągu roku zrobił program szkoły średniej na kontrabasie). Ukończył też dyrygenturę oraz kompozycję. W trakcie studiów, od 1948 r. równolegle prowadził chór „Echo” w Łaziskach Górnych, współpracował z Rozgłośnią Polskiego Radia w Katowicach współtworząc audycje muzyczne pn. „Przy sobocie po robocie” (na potrzeby tych audycji napisał osiemset pieśni śląskich) i z Filharmonią Śląską (jako kontrabasista), a po ich zakończeniu przez rok był asystentem dyrygenta tejże instytucji. Dyrygent świętokrzyskiej duszy W 1954 roku nakazem pracy został wysłany do Kielc i objął w naszym mieście funkcję II dyrygenta Wojewódzkiej Orkiestry Symfonicznej i założył chór „Echo” (rozwiązany przed 1970 r.). Pierwszym, i zarazem ówczesnym dyrektorem, a także współtwórcą kieleckiego zespołu był Marian Stroiński. Ale nie nabył się nim długo. Rok później w 1955 roku otrzymał propozycję równorzędnego stanowiska w Lublinie i tam też został wkrótce kierownikiem artystycznym orkiestry symfonicznej. A zadania do realizacji miał trudne. Zaczął od organizacji pełnego składu orkiestry i instrumentów. Brakowało też budynku dla filharmonii, kiedy orkiestra ją już została, mieszkań dla muzyków, ogólnie mówiąc – wszystkiego. Aby braki pouzupełniać, o każdą rzecz musiał walczyć. I robił to umiejętnie. Z roku na rok instytucja prężniała i zyskiwała coraz wyższy poziom wykonawczy i uznanie koncertujących z nią artystów. W Kielcach po raz pierwszy poza Krakowem koncertowała Kaja Danczowska, a Krystian Zimerman po raz pierwszy wykonał koncert fortepianowy Brahmsa. Sam jej szef – dyrektor Karol Anbild nie skupiał się też specjalnie wyłącznie na działalności kierowniczej. Równolegle dyrygował orkiestrami niemieckimi, duńskimi, francuskimi, prowadził koncerty w Warszawie, Katowicach, Krakowie i innych ośrodkach muzycznych w kraju oraz za granicą – w Bułgarii, NRD, Czechosłowacji, Rumunii, Francji, we Włoszech. Prowadził też działalność pedagogiczną w szkołach muzycznych i kieleckiej WSP. Świętokrzyską duszą opisane… Dorobek twórczy Karola Anbilda stanowią różnorodne formy muzyczne. Pisał tańce i pieśni śląskie, muzykę do 13 filmów dla Wytwórni Filmów Animowanych w Bielsku – Białej. Ale największą część jego twórczości stanowią utwory wyrosłe z zachwytu nad Ziemią Świętokrzyską i oparte na jej folklorze. To nie tylko pieśni oraz utwory instrumentalne na potrzeby Zespołów Pieśni i Tańca w Kielcach, Starachowicach i Ostrowcu Świętokrzyskim, ale także obszerniejsze kompozycje. Do ważniejszych należą: poemat symfoniczny Puszcza Jodłowa, Impresje świętokrzyskie, Kantata kielecka, Leśna ballada, Civitas Kielcensis ze słowami Ryszarda Miernika, Ballada kielecka, Rapsod żołnierski, Liryka górska i Symfonia świętokrzyska. W 1996 roku Karol Anbild wygrał konkurs zorganizowany przez Zarząd Miasta na „Hejnał Miasta Kielce”. Premiera utworu odbyła się 14 września tegoż roku w Kieleckim Centrum Kultury podczas uroczystego koncertu inaugurującego obchodzone po raz pierwszy Święto Kielc. Od tamtej chwili melodię hejnału można usłyszeć codziennie z ratuszowego zegara w samo południe, a w przypadku kolejnych jubileuszy świętokrzyskiego grodu czy też wręczenia Nagród oraz Nadziei Kielc okazjonalnie. Utwór ten jest czterogłosową kompozycją rozpisaną na dwie trąbki i dwa puzony, i dzięki takiej właśnie instrumentacji posiada dość oryginalne brzmienie. Kolorytu lokalnego dodaje wpleciony w linię melodyczną motyw świętokrzyskiej pieśni ludowej Da moja Łysico. Zasługi… Karol Anbild za działalność artystyczną otrzymał wiele odznaczeń i nagród, m.in. Złotą odznakę Związku Kompozytorów Polskich za popularyzację muzyki polskiej w kraju i za granicą, nagrody miasta Kielc, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. W kwietniu 2005 roku Filharmonia Świętokrzyska podczas inauguracji XIII edycji Festiwalu Świętokrzyskie Dni Muzyki uroczyście nadała mu tytuł Honorowego Dyrektora. Na Świętokrzyskiej ziemi… Przygoda z Kielcami i Ziemią Świętokrzyską zaczęła się w 1957 roku, kiedy to grupa kieleckich muzyków – pracowników orkiestry przybyła do Lublina z prośbą do Karola Anbilda, aby objął stanowisko dyrektora przyszłej filharmonii. Po latach wspominał: „Nie wahałem się długo, ponieważ coś mnie do tego miasta ciągnęło”. Aneta Lech Bilbiografia: Karolczak J., Dyrygent, „Słowo Ludu”, Magazyn 1995 Szypułowa J., Kultura muzyczna Kielc 1945-1990, Kielce 1990 Fot. z Archiwum Filharmonii Świętokrzyskiej 23