m\263odzianki 192 - Kościół Akademicki św. Anny

Transkrypt

m\263odzianki 192 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św Anny
MŁODZI
ANKI
Nr 14 (192)
21 I 2007
III
Niedziela
Zwykła
KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ
EWANGELII
(Łk 1,1-4; 4,14-21)
Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak
jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa.
Postanowiłem, więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei,
dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono.
Potem powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej
okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. Przyszedł również
do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i
powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na
miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i
posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym
przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana.
Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim
utkwione. Począł, więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli.
Moje pytanie brzmi: jak często czytamy
Pismo Święte? Jak chcemy wierzyć w Boże
Miłosierdzie, jeśli nie znamy Prawdy objawionej o Bogu przedstawionej nam przez
natchnionych Duchem Świętym autorów Starego i Nowego Testamentu? Pismo Święte
nie jest tylko historycznym rysem minionych
czasów pełnych krwawych wojen i często
okrutnych zwyczajów. Pismo jest historią
rozwoju człowieczeństwa, narodu wybranego, historią, którą pisze Nasz Stwórca. W
tych księgach zawarta jest Jego Niezmienna
od zawsze Mądrość, Prawda i Miłosierdzie
Boże. W swoim prowadzeniu Narodu Wybranego, Bóg zawsze delikatną dłonią naprowadza ludzi w stronę Wolności i Zbawienia.
Mając wolną wolę nasi przodkowie często
wybierali możliwie najdłuższą i najboleśniejszą drogę ku Panu kierując się własną pychą
i pogardą dla Boskiego Kodeksu Życia. W
okresie ciężkich kryzysów, kiedy naród wybrany wreszcie zaczynał się orientować, że nie
da się niczego osiągnąć bez Boga, wtedy
zwracał się ku Niemu z gorącymi modlitwami płynącym z głębi serca. Po okresie
klęsk Bóg często dodawał nadziei ludowi
2
wybranemu za pomocą proroctw. Jednym z
takich proroctw jest to, na które powołuje się
Jezus, a które pochodzi z ks. Izajasza 61,1.
Dla ludzi zaznajomionych z Pismem Św. i
widzących w nim Wszechobecność Stwórcy
takie proroctwo jest bezdyskusyjne. Moc
takiego proroctwa jest nieporównywalna do
niczego, ma moc realizacji, urzeczywistnienia się. W nim praktycznie stosuje się „a
słowo ciałem się stało”. Dlaczego w efekcie
nie wszyscy Żydzi dali wiarę w spełnienie
się tego proroctwa w osobie Jezusa?
Odpowiedz jest jedna: pycha ówczesnych
dostojników religijnych.
Jeszcze jedno, Chrystus, Syn Boga używa
słów z Pisma Św. w dyskusji. Czy my używamy słów z Pisma Św. w dyskusji z
naszym znajomymi, rodzinami. Jeżeli nie, to
mam złą wiadomość nasze wywody mogą
wydawać się poprawne, logiczne, ale nie
będą miały mocy zmiany serc ludzkich, bo
tylko Żywe Słowo Boga ma taką Moc.
Zatem bracie i siostro, kiedy czytałeś Pismo
Św. ostatnio?
Rafał Bober
Nie zamierzam pisać o tym,jak cudownym
doświadczeniem jest praca w wolontariacie, oraz
o tym, jak pozwala zmienić życie i wyzbyć się
egoizmu. Chciałabym jednak spróbować
przekonać, że wolontariat nie jest zarezerwowany
dla anielsko cierpliwych wrażliwców, u których
empatia zawsze pokonuje miłość własną.
Moje doświadczenie pracy w wolontariacie jest
raczej nikłe, zawsze znalazł się jakiś powód skutecznie uniemożliwiający mi działanie. Brak czasu, samodyscypliny, znajomości organizacji, czyli
tak naprawdę chęci. Pewnie tak byłoby do tej
pory, gdyby nie plakat wiszący na moim wydziale
informujący o Fundacji „Dobrze, że jesteś’. W nagłym przypływie aktywności (wiadomo,
początek roku akademickiego)
postanowiłam się skontaktować,
odpowiedzią było zaproszenie
na spotkanie. Pojechałam, przekonana, że frekwencja będzie
przypominać tę z nieobowiązkowego wykładu w
piątek o 20.00. Na Sali było
ponad 200 osób i zaskoczeni tak
liczną obecnością organizatorzy.
Krótkie wprowadzenie, pytania
o książeczkę zdrowia i niezbędne szczepionki. Kolejne
spotkania, szkolenia z lekarzem,
pielęgniarką, psychologiem.
Pozostaje 50 wolontariuszy – młodych, energicznych, pełnych nadziei i zapału. Wreszcie
przychodzi TEN dzień. Zaopatrzeni w identyfikatory i firmowe koszulki we wściekle żółtym
kolorze, ruszamy na „nasz” oddział – Hematologii
i Onkologii Szpitala AM, gdzie znajdują się chorzy na białaczkę, szpiczaki, chłonniaki. W głowie
pełno podniosłych wizji na temat przyszłej pracy
– wyobrażenia głębokich rozmów na tematy egzystencjalne i niesienia ulgi strapionym. Widzę
siebie, rzecz jasna we wzniosłej roli siostry miłosierdzia. Rzeczywistość szybko weryfikuje marzenia. Pierwsza pacjentka bynajmniej nie ma
ochoty streszczać swojego życia, a tym bardziej
wypłakiwać mi się na ramieniu. Wymieniamy
kilka banalnych uwag na temat pogody i przynoszę wodę mineralną ze sklepiku na dole. Kolejni chorzy również wyglądają na mocno zakłopotanych naszą obecnością. Rozmowy zdecydowanie „nie kleją się”. Ostatnią godzinę pierwszego dyżury spędzam na bezsensownym
włóczeniu się po szpitalnym korytarzu.
Przez kilka następnych tygodni wcale nie jest lepiej. Nieśmiałość często przegrywa z empatią, a
nawiązanie kontaktu z człowiekiem, którego widzi się po raz pierwszy w życiu, niesie dużo trudności. Tym bardziej, że jest to osoba cierpiąca, a
więc niekoniecznie nastawiona na perspektywę
długich rozmów o kwestiach
metafizycznych. Powoli zaczyna mnie ogarniać zwątpienie.
Chyba przeceniłam własne
możliwości, nie jestem dobrym
wolontariuszem. Owszem, karmię, poprawiam poduszki, przynoszę zakupy, ale ogólnie czuje
się dosyć niepotrzebna. Na
szczęście jednak nie rezygnuję,
choć w czwartkowe poranki
wychodzę z domu z coraz to
mn i ejsz ym en tu zjaz me m.
Stopniowo przychodzi zrozumienie istoty wolontariatu.
Przecież tak naprawdę nie są
ważne heroiczne czyny, ale
właśnie proste, zwyczajne gesty – otulenie kocem,
umycie kubka, otarcie ust. Nieistotne są wydumane i pompatyczne wywody filozoficzne, bo
potrzebny jest tylko uśmiech. Siła leży w prostocie, a więc także w autentyczności. Nie
pomagam po to, by być wzorem cnót czy
superbohaterem, ale dlatego, że czuję, jak istotną
częścią życia jest cierpienie. Nie mogę żyć, udając, że go nie ma, nie mogę też być obojętna na
cudza samotność, bezradność wobec przemijania.
Być może spotka ona kiedyś i mnie. Wtedy
chciałabym chyba, żeby ktoś po prostu był blisko.
Ktoś, komu można powiedzieć: dobrze, że jesteś...
Sylwia Fabisiak
3
Ekumenizm zadaniem
dla mnie
Doroczny tydzień modlitw o jedność chrześcijan,
trwający od 18 do 25 stycznia, to znakomita
okazja, aby zastanowić się nad swoim stosunkiem
do ekumenizmu.
Zacznijmy od samego pojęcia, które w sensie ścisłym oznacza właśnie dążenie do widzialnej jedności chrześcijan na gruncie wiary apostolskiej.
W potocznym obiegu ekumenizm bywa mylony z
dialogiem międzyreligijnym, lub też z dialogiem
w ogóle. Tymczasem dialog z wyznawcami innych religii jest czymś jakościowo innym i ma na
celu przede wszystkim lepsze wzajemne zrozumienie i dążenie do zachowania pokoju na świecie. Poza tym chrześcijanie nie mogą postrzegać
Chrystusa tylko jako założyciela kolejnej tradycji
religijnej, gdyż fundamentem naszej wiary jest uznanie w nim Boga i Zbawiciela ludzi wszystkich
czasów, narodów i języków.
Punktem wyj-ścia do ekumenicznego zaangażowania jest
modlitwa samego Chrystusa za
swoich apostołów, zapisana w
Ewangelii według św. Jana:
„Nie tylko za
nimi proszę, ale
i za tymi, którzy
dzięki ich słowu
będą wierzyć we
Mnie; aby wszyscy
stanowili
jedno, jak Ty,
Ojcze, we Mnie,
a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby
świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.” To wyraźne
zobowiązanie dla chrześcijan – chociaż jako ludzie jesteśmy różni, żyjemy w odmiennych kulturach i uwarunkowaniach, mamy dążyć do tego,
aby tworzyć wspólnotę, która będzie pociągać
innych siłą swojego świadectwa. Czyli – nie
jedność sama dla siebie, nie jedność dla dobrego
4
samopoczucia, nie jedność osiągnięta w wyni
-ku „politycznych” targów,
lecz
skierowana
ku apostolskiej aktywności, ku przemienianiu sumień i
świata, w którym żyjemy. Z tego powodu tydzień
modlitw o jedność chrześcijan kończy się w dniu
nawrócenia św. Pawła – prześladowcy chrześcijan, który stał się „apostołem narodów”.
Niestety, zarówno w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, jak i obecnie, działa wiele sił odśrodkowych, które potrafią wierzących poróżnić.
Niekiedy są to odmienne interpretacje prawd
wiary i zasad moralnych, czasem pobudki bywają
niższe – na przykład sprzeczne dążenia polityczne. W każdym
wypadku podziały i
ich skutki są gorszące, zwłaszcza,
jeśli trwają przez pokolenia. A cóż można powiedzieć o
chrześcijanach
różnych wyznań toczących ze sobą
wojny? Pozostaje
pokuta, „oczyszczenie pamięci” i
w z m o ż o n a
aktywność na rzecz
jedności.
Patrząc dzisiaj na ekumeniczną panoramę świata
widzimy wiele obiecujących zjawisk. Minione
stulecie nazwano „wiekiem ekumenii”. Kościoły i
wspólnoty chrześcijańskie zrobiły duże postępy
na drodze do jedności. W Kościele katolickim
przełomowe znaczenie miał Sobór Watykański II i
dokonania papieży od Jana XXIII po Benedykta
XVI. Można mówić o zupełnie innym, przy-
chylnym, nastawieniu większości chrześcijan wobec siębie. Dość powszechna stała się
świadomość, że w wyniku podziałów wszystkie strony są
uboższe, a zarazem powołane
do działań na rzecz jedności.
Nieomal codziennością stał się
dialog ekumeniczny, spotkania i wspólna modlitwa (Ojcze nasz – modlitwa wszystkich chrześcijan!). Pojawiły się wspólne inicjatywy społeczne
i charytatywne.
Współczesny ruch ekumeniczny zaczął się wiele
dekad przed ostatnim soborem, a pierwsze pozytywne impulsy wyszły ze strony kościołów poreformacyjnych. Jednak w ostatnich latach nadzieje na zbliżenie katolików i dużej części ewangelików i anglikanów zmalały, bo do dawnych
różnic doktrynalnych doszły nowe, dotyczące
głównie etyki (nierozerwalność małżeństwa, stosunek wobec homoseksualizmu czy eutanazji)
oraz rozumienia kapłaństwa. Z drugiej strony
wielu protestantów o bardziej tradycyjnym nastawieniu bardzo mocno angażuje się w ekumenizm i wspólnie z katolikami oraz prawosławnymi
występuje na przykład w obronie prawa do życia.
Pojawiają się głosy protestantów, że tylko papież
może być czytelnym symbolem chrześcijaństwa
dla całego świata.
Obecnie największe nadzieje wiąże się z ekumenizmem katolicko-prawosławnym. Potwierdza
to spotkanie papieża z patriarchą Konstantynopola
pod koniec listopada ub. roku oraz grudniowa wizyta greckiego patriarchy Christodulosa w Rzymie (pierwsza w czasach nowożytnych). Co jakiś
czas pojawiają się też sygnały, że coraz bliższe
jest spotkanie papieża z patriarchą Moskwy i
Wszechrusi Aleksiejem II. To wszystko cieszy,
jednak prawdą jest też, że kluczowe problemy, w
tym sposób rozumienia prymatu papieża, wciąż
czekają na rozwiązanie. W swojej ekumenicznej
encyklice Ut unum sint Jan Paweł II zaapelował
do przedstawicieli innych kościołów o pomoc w
znalezieniu takiej formuły sprawowania prymatu,
która najlepiej służyłaby jedności. Benedykt XVI
w Stambule powtórzył tę prośbę. To zadanie
przede wszystkich dla biskupów i teologów, ale
bez modlitwy i życzliwej postawy rzesz wierzących raczej niemożliwe do wykonania, bo
jedności nie da się „narzucić” odgórnie. Możemy
życzyć sobie: oby jak najszybciej, podobnie jak w
pierwszych wiekach, następca
św. Piotra stał powszechnie uznawanym symbolem jedności
Kościoła Wschodu i Zachodu.
Co może zrobić dla ekumenizmu każdy z nas? Przede
wszystkim życzliwie interesować się innymi kościołami i
wspólnotami chrześcijańskimi – nie tylko więcej o
nich wiedzieć, ale również poszukiwać tam wartości duchowych. Wziąć udział w spotkaniu modlitewnym w tygodniu ekumenicznym (polską specyfiką jest, że kazania podczas tych nabożeństw
wygłaszają zwykle duchowni z innego kościoła
niż ten, który jest gospodarzem miejsca). Włączać
się do wspólnych działań charytatywnych i propagować je w swoim otoczeniu – najbardziej znaną
akcją w Polsce jest wspólne rozprowadzenie
świec wigilijnych przez katolicką Caritas, ewangelicką Diakonię i prawosławny ośrodek miłosierdzia Eleos. Wreszcie przeciwstawiać się trzeba
obojętności wobec ekumenizmu, którą najczęściej
można spotkać w kościele dominującym w danym
kraju. Wspierać modlitwą papieża i wszystkich
zaangażowanych w ekumenizm nie tracąc nadziei,
że doczekamy kolejnych przełomowych wydarzeń
na drodze do upragnionej jedności Kościoła.
Bohdan Białorucki
5
GMO
Z angielskiego Genetically Modified Organism tłumaczy się jako
„organizmy genetycznie zmodyfikowane”. Pomimo dość wymownej nazwy, GMO jest pojęciem
wciąż obcym i niezrozumiałym
dla większości Polaków. A tymczasem jego znaczenie jest bardzo proste.
Organizmy transgeniczne to te, które zawierają w
swoich genomach geny obce (pochodzące z innych organizmów). Dzięki rozwojowi inżynierii
genetycznej naukowcy są w stanie wyizolować
geny odpowiedzialne za jakąś cechę organizmu
(np. barwę), namnożyć je i wszczepić innemu
organizmowi. Modyfikacja może również polegać
na zamianie genów lub ich usunięciu. Jakie
organizmy poddaje się takim operacjom? Komu
co zostaje wszczepione? Cóż, to już zależy od
fantazji współczesnych naukowców.
A swawola naukowa może przybierać naprawdę
zaskakujące kształty i rozmiary. W historii GMO
genetyczne zamieszanie przeżyło już setki organizmów: od bakterii i wirusów poprzez rośliny do
większych okazów zwierząt. Najbardziej popularna pod tym względem jest transgeniczna soja i
kukurydza. Ich ogromne plantacje można spotkać
przede wszystkim w USA (ok. 50% światowych
upraw GMO), ale także w Kanadzie i Argentynie,
w większości krajów Unii Europejskiej oraz na
wschodzie. Nawet jeśli gdzieś nie istnieje intensywna uprawa tych roślin, to niemal wszystkie
kraje Europy, Ameryki i Azji dopuszczają obrót
handlowy i ich wykorzystanie. Warto przy okazji
nadmienić, że Polska sprowadza ok. 90% soi znajdującej się na naszym rynku, co stanowi niemal
gwarancję tego, że jest ona transgeniczna. To samo można powiedzieć o kukurydzy.
Z pozostałymi organizmami sprawa przedstawia
się bardziej różnorodnie – są one mniej popularne,
traktowane raczej w kategoriach eksperymentów
niż faktycznych produktów. Dlatego rządy państw
podchodzą do nich raczej z rezerwą, rzadko
legalizując obrót nimi. Do niedawna poszczególne
kraje wypracowywały swoje indywidualne stanowiska na ten temat, teraz jednak często jest to
kwestia porozumień, zwłaszcza w wypadku Unii
Europejskiej.
Tak więc genetyczne zmiany dotyczyły już większości zbóż, ale także różnych gatunków kwiatów,
ryb, owiec, pomidorów, bawełny, rzepaku, winogron, tytoniu. Po raz pierwszy GMO pojawiło się w
6
czyli jak dalece
ziemniak spokrewniony jest z meduzą?
1990 roku kiedy zastosowano w
produkcji zmodyfikowana drożdże piekarskie. Następne w kolejności były transgeniczne pomidory Flavr Savr, odporne na
środki chwastobójcze, bardziej
czerwone i bardziej smaczne.
Gen kurczaka dodawano już do ziemniaków, gen
myszy do tytoniu, a geny bakterii do ogórków i
pomidorów. Powszechnie znany jest przypadek
ziemniaków, którym szkoccy naukowcy wszczepili gen meduzy (odpowiedzialny za fosforyzujące
białko). Okazało się, że tak stworzony super ziemniak zaczynał świecić, gdy było mu za sucho!
Po co w ogóle powstaje GMO? Czyżby w ten sposób ludzie nauki wyrażali swoją ekstrawagancję?
Niekoniecznie. Formalnie rzecz biorąc eksperymentom na genotypach najczęściej przyświecają
same szlachetne intencje: mają one na celu osiągnięcie wyjątkowej trwałości i odporności organizmu. W ten sposób można bowiem – jak przewidują naukowcy – powiększyć plony i tym samym niewielkim kosztem zaspokoić potrzeby
wciąż rosnącej populacji. Ponadto wskazuje się na
szansę poprawy właściwości dietetycznych i zdrowotnych produktów. I tu sztandarowym przykładem mogą zostać transgeniczne orzeszki ziemne
nie wywołujące alergii czy produkty spożywcze
zawierające szczepionki przeciw chorobom zakaźnym. Zdaniem zwolenników GMO dzięki inżynierii genetycznej mamy krowy odporne na chorobę szalonych krów i świnie, których gnój jest
pozbawiony części substancji zanieczyszczających środowisko.
Jednak jak mówi stare mądre przysłowie „każdy
kij ma dwa końce”. W tym zaś wypadku ten drugi
koniec, choć mniej ceniony przez elity, kieruje
coraz więcej wątpliwości w stronę GMO. I nie
bez podstawy. Kwestia dożywiania ludności trzeciego świata, skądinąd wzruszająca, blaknie gdy
wziąć pod uwagę, że żywności nie brakuje, a faktycznym problemem jest koszt transportu w porównaniu z większą opłacalnością niszczenia.
Także kwestia wpływu zdrowotnego jest w stanie
wzbudzić w „drugim końcu kija” kwaśny uśmieszek. Wystarczy wspomnieć tylko niektóre przykłady: swego czasu popularna i szeroko rozprowadzana kukurydza Star Link amerykańskiej
firmy Monsanto. Zawierała ona geny odporne na
działanie soku żołądkowego, co powodowało
alergie pokarmowe. Kukurydza nie została co
prawda zatwierdzona do konsumpcji w USA, ale
wydano zgodę na jej eksport. Badaniom poddano
także niektóre modyfikowane ziemniaki (Instytut
Rowetta; Aberdeen;1999 r.). Okazało się, że
szczury nimi karmione stały się mniej odporne na
zakażenia.
Sporo wątpliwości budzi stosowanie GMO do
produkcji leków. Nie łudźmy się, tak naprawdę
wszystkie wtórnie przetwarzane produkty mogą
zawierać GMO. Znajdują one również zastosowanie przy wyrobie zarówno jogurtów, kefirów,
maślanek, serów (przez dodanie odpowiednich enzymów), czekolady,
piwa, olejów kukurydzianych, ciasta, pieczywa (kwestia użycia mąki
pszennej pochodzącej ze zmodyfikowanych zbóż), jak i proszków
do prania. Oczywiście ich wpływ na
nasze zdrowie nie został jednoznacznie ustalony. Czy istnieje? Jeśli
tak, to jaki? Niestety, nie da się tego
stwierdzić bez przeprowadzenia
wyjątkowo długofalowych badań. A
skoro tak, czy cokolwiek może uzasadnić wykorzystywanie GMO już teraz, zanim ktokolwiek
jest w stanie przewidzieć jakie będą tego skutki?
Zresztą transgeniczne organizmy mogą dawać o
sobie znać nie tylko w odniesieniu do człowieka,
ale również środowiska. Wstępne obserwacje wykazały, że rośliny transgeniczne mogą naturalnymi drogami przekazywać „swoje” geny roślinom żyjącym w pobliżu. W ten sposób gen odporności na pestycydy może przyczynić się do przekształcenia niektórych organizmów w tzw. „superchwasty” czy nawet „superowady”. Wizja o tyle
koszmarna co realistyczna. Inną kwestią jest natomiast to, że odporne gatunki np. kukurydzy MON
810 mają większe możliwości przetrwania niż pozostałe, niemodyfikowane. Tym samym w przyszłości można spodziewać się wyparcia jednych
przez drugie, co nastręcza problemy prawno –
ekonomiczne. Modyfikowane genetycznie organizmy są bowiem patentowane przez ich producentów, co daje im całkowity monopol na ich
dystrybucję.
Największe jednak kontrowersje dotyczą wszczepiania organizmom genów ludzkich. Bo w ostateczności można już zjeść rzodkiewkę skrzyżowaną ze szczurem, ale żeby człowieka? Tymczasem ludzkie geny wzrostu nie raz już trafiały
do genomów ryb (tj. łosoś, pstrąg czy karp). Dzięki temu ryby rosły dwa razy większe niż zwykle.
W laboratoriach próbowano już z powodzeniem
„uczłowieczyć” w ten sposób nawet ryż.
Skąd mamy wiedzieć, które produkty zawierają
GMO? Polska będąc członkiem UE musi stosować się do regulacji międzynarodowych, ustalanych w ramach
Unii, również w kwestii oznaczania
produktów. Jednakże pomimo jasnych wymogów, że na etykietce powinna znajdować się informacja o
obecności GMO, mało która firma
się do tego stosuje. Niskie kary za
nieprzestrzeganie prawa (rzędu kilku tysięcy złotych) powoduje, że
wyegzekwowanie prawidłowego oznaczania produktów przez producentów jest praktycznie niemożliwe. Dlatego
przyjęło się uważać, że artykuły oznaczone
„GMO – free” raczej nie zawierają transgenicznych organizmów. Co się tyczy innych, to już
kwestia szczęścia. Warto zauważyć, że wielu
producentów zaznacza obecność GMO małym
druczkiem (np. na etykietkach jogurtów napisem
skrobia modyfikowana) bądź kodem (np. zagęszczacz E 420; glutamat w zupach w proszku E
621).
Ostatnimi czasy, dzięki prężnym kampaniom, Polska została w całości uznana za strefę wolną od
GMO. Nie jest to jednak tytuł odzwierciedlający
rzeczywistość, a jedynie pobożne życzenie z ukłonem w przyszłość. Pozostaje mieć tylko nadzieję,
że gdy spotkamy się za kilka lat, nie pomachamy
sobie czułkami na przywitanie radośnie
pobrzękując chitynowym pancerzykiem
Beata Kubalska
Nabożeństwa o Jedność Chrzecijan
przygotowane przez Kościół Rzymskokatolicki i Kościoły zrzeszone
w Polskiej Radzie Ekumenicznej
Warszawa, styczeń 2007
Nawet głuchym przywraca słuch i niemym mowę (Mk 7,37)
21.01, niedziela, 18.00—Nabożeństwo centralne, Parafia bł. Władysława z Gielniowa, Przy Bażantarni 1
22.01, poniedziałek, 18.00—Kościół Ewangelicko-Metodystyczny, Mokotowska 12
23.01, wtorek, 18.00—Kościół Ewangelicko-Reformowany, Solidarności 74
24.01, środa, 18.00—Kościół Chrześcijan Baptystów, Waliców 25
25.01, czwartek, 18.00—Kościół Ewangelicko-Augsburski św. Trójcy, pl. Małachowskiego 1
26.01, piątek, 17.30—Dzień Islamu—Dom Pielgrzyma Amicus, Hozjusza 2
27.01, sobota, 18.00—Katedra św. Floriana na Pradze
28.01, niedziela, 12.30—Parafia św. Katarzyny na Służewie
29.01, poniedziałek, 19.00—Stowarzyszenie EFFATHA, Lindleya 12
7
Słów kilka o Liturgii Katolickiej
ŚWIĘTO NAWRÓCENIA ŚW. PAWŁA
APOSTOŁA 25.01
przeczytać w Dziejach Apostolskich (Dz 9). Od
trzynastego rozdziału czytamy o tym, co uczynił:
jak występował na Areopagu (mówiąc do uczonych filozofów), uzdrawiał chorych, zakładał i
pasterzował gminom pierwszych chrześcijan. Wędrował z nim Sylas, Łukasz (autor Dziejów
Apostolskich). Św. Paweł wcześniej zwany Szawłem, był prześladowcą chrześcijan z ramienia
Sanhedrynu (takiego żydowskiego Senatu). W
liturgii katolickiej obchodzimy dwa święta
Świętego Apostoła: 25 I czyli: Jego nawrócenie, i
święto Apostołów: 29 VI razem ze świętym
Piotrem.
Co ma święty Paweł wspólnego z nasza liturgią?
A no wiele. To dzięki niemu zawdzięczamy to, że
nie jesteśmy obrzezywani przystępując do Kościoła (Spór Jerozolimski 49 r.), to dzięki niemu
wiemy jak powinno się wyglądać podczas wieczerzy Pańskiej, jak powinny wyglądać niewiasty
podczas liturgii, jak winno się śpiewać, co mamy
rozumieć przez sakrament pokuty i pojednania,
jaki jest sens czytania podczas Eucharystii, kim są
diakoni, biskupi, prezbiterzy i odpowiedzi na wiele innych spraw liturgicznych.
Święty Paweł któż to taki? Dziś zajmiemy się W ikonografii św. Paweł przedstawiany jest w
Apostołem Narodów: św. Pawłem, nawróconym długiej tunice i płaszczu. Jego atrybutami są:
po kamienowaniu św. Szczepana. Św. Paweł naw- baranek, koń, kość słoniowa, miecz.
Laskin
rócił się w drodze do Damaszku. Możemy o tym
Sakrament Pojednania
Od poniedziałku do piątku w godzinach:
700-800; 1500-1900
Oraz na każdorazową prośbę
i podczas każdej Mszy św.
Kancelaria czynna:
Od poniedziałku do piątku w godzinach:
1600-1800
Kościół Akademicki
św. Anny w Warszawie
ul. Krakowskie Przedmieście 68,
www.swanna.waw.pl, tel. 826-89-91
8
Porządek Mszy świętych
Niedziela:
830, 1000, 1200, 1500, 1900, 2100
Dni powszednie:
700, 730, 1500, 1830
Zapraszamy do współredagowania naszego
pisma. Teksty i uwagi można przesyłać na adres
e-mail: [email protected]
Redakcja spotyka się w poniedziałki o 18.00
u ks. Michała