m\263odzianki 192 - Kościół Akademicki św. Anny
Transkrypt
m\263odzianki 192 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św Anny MŁODZI ANKI Nr 14 (192) 21 I 2007 III Niedziela Zwykła KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ EWANGELII (Łk 1,1-4; 4,14-21) Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem, więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono. Potem powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł, więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli. Moje pytanie brzmi: jak często czytamy Pismo Święte? Jak chcemy wierzyć w Boże Miłosierdzie, jeśli nie znamy Prawdy objawionej o Bogu przedstawionej nam przez natchnionych Duchem Świętym autorów Starego i Nowego Testamentu? Pismo Święte nie jest tylko historycznym rysem minionych czasów pełnych krwawych wojen i często okrutnych zwyczajów. Pismo jest historią rozwoju człowieczeństwa, narodu wybranego, historią, którą pisze Nasz Stwórca. W tych księgach zawarta jest Jego Niezmienna od zawsze Mądrość, Prawda i Miłosierdzie Boże. W swoim prowadzeniu Narodu Wybranego, Bóg zawsze delikatną dłonią naprowadza ludzi w stronę Wolności i Zbawienia. Mając wolną wolę nasi przodkowie często wybierali możliwie najdłuższą i najboleśniejszą drogę ku Panu kierując się własną pychą i pogardą dla Boskiego Kodeksu Życia. W okresie ciężkich kryzysów, kiedy naród wybrany wreszcie zaczynał się orientować, że nie da się niczego osiągnąć bez Boga, wtedy zwracał się ku Niemu z gorącymi modlitwami płynącym z głębi serca. Po okresie klęsk Bóg często dodawał nadziei ludowi 2 wybranemu za pomocą proroctw. Jednym z takich proroctw jest to, na które powołuje się Jezus, a które pochodzi z ks. Izajasza 61,1. Dla ludzi zaznajomionych z Pismem Św. i widzących w nim Wszechobecność Stwórcy takie proroctwo jest bezdyskusyjne. Moc takiego proroctwa jest nieporównywalna do niczego, ma moc realizacji, urzeczywistnienia się. W nim praktycznie stosuje się „a słowo ciałem się stało”. Dlaczego w efekcie nie wszyscy Żydzi dali wiarę w spełnienie się tego proroctwa w osobie Jezusa? Odpowiedz jest jedna: pycha ówczesnych dostojników religijnych. Jeszcze jedno, Chrystus, Syn Boga używa słów z Pisma Św. w dyskusji. Czy my używamy słów z Pisma Św. w dyskusji z naszym znajomymi, rodzinami. Jeżeli nie, to mam złą wiadomość nasze wywody mogą wydawać się poprawne, logiczne, ale nie będą miały mocy zmiany serc ludzkich, bo tylko Żywe Słowo Boga ma taką Moc. Zatem bracie i siostro, kiedy czytałeś Pismo Św. ostatnio? Rafał Bober Nie zamierzam pisać o tym,jak cudownym doświadczeniem jest praca w wolontariacie, oraz o tym, jak pozwala zmienić życie i wyzbyć się egoizmu. Chciałabym jednak spróbować przekonać, że wolontariat nie jest zarezerwowany dla anielsko cierpliwych wrażliwców, u których empatia zawsze pokonuje miłość własną. Moje doświadczenie pracy w wolontariacie jest raczej nikłe, zawsze znalazł się jakiś powód skutecznie uniemożliwiający mi działanie. Brak czasu, samodyscypliny, znajomości organizacji, czyli tak naprawdę chęci. Pewnie tak byłoby do tej pory, gdyby nie plakat wiszący na moim wydziale informujący o Fundacji „Dobrze, że jesteś’. W nagłym przypływie aktywności (wiadomo, początek roku akademickiego) postanowiłam się skontaktować, odpowiedzią było zaproszenie na spotkanie. Pojechałam, przekonana, że frekwencja będzie przypominać tę z nieobowiązkowego wykładu w piątek o 20.00. Na Sali było ponad 200 osób i zaskoczeni tak liczną obecnością organizatorzy. Krótkie wprowadzenie, pytania o książeczkę zdrowia i niezbędne szczepionki. Kolejne spotkania, szkolenia z lekarzem, pielęgniarką, psychologiem. Pozostaje 50 wolontariuszy – młodych, energicznych, pełnych nadziei i zapału. Wreszcie przychodzi TEN dzień. Zaopatrzeni w identyfikatory i firmowe koszulki we wściekle żółtym kolorze, ruszamy na „nasz” oddział – Hematologii i Onkologii Szpitala AM, gdzie znajdują się chorzy na białaczkę, szpiczaki, chłonniaki. W głowie pełno podniosłych wizji na temat przyszłej pracy – wyobrażenia głębokich rozmów na tematy egzystencjalne i niesienia ulgi strapionym. Widzę siebie, rzecz jasna we wzniosłej roli siostry miłosierdzia. Rzeczywistość szybko weryfikuje marzenia. Pierwsza pacjentka bynajmniej nie ma ochoty streszczać swojego życia, a tym bardziej wypłakiwać mi się na ramieniu. Wymieniamy kilka banalnych uwag na temat pogody i przynoszę wodę mineralną ze sklepiku na dole. Kolejni chorzy również wyglądają na mocno zakłopotanych naszą obecnością. Rozmowy zdecydowanie „nie kleją się”. Ostatnią godzinę pierwszego dyżury spędzam na bezsensownym włóczeniu się po szpitalnym korytarzu. Przez kilka następnych tygodni wcale nie jest lepiej. Nieśmiałość często przegrywa z empatią, a nawiązanie kontaktu z człowiekiem, którego widzi się po raz pierwszy w życiu, niesie dużo trudności. Tym bardziej, że jest to osoba cierpiąca, a więc niekoniecznie nastawiona na perspektywę długich rozmów o kwestiach metafizycznych. Powoli zaczyna mnie ogarniać zwątpienie. Chyba przeceniłam własne możliwości, nie jestem dobrym wolontariuszem. Owszem, karmię, poprawiam poduszki, przynoszę zakupy, ale ogólnie czuje się dosyć niepotrzebna. Na szczęście jednak nie rezygnuję, choć w czwartkowe poranki wychodzę z domu z coraz to mn i ejsz ym en tu zjaz me m. Stopniowo przychodzi zrozumienie istoty wolontariatu. Przecież tak naprawdę nie są ważne heroiczne czyny, ale właśnie proste, zwyczajne gesty – otulenie kocem, umycie kubka, otarcie ust. Nieistotne są wydumane i pompatyczne wywody filozoficzne, bo potrzebny jest tylko uśmiech. Siła leży w prostocie, a więc także w autentyczności. Nie pomagam po to, by być wzorem cnót czy superbohaterem, ale dlatego, że czuję, jak istotną częścią życia jest cierpienie. Nie mogę żyć, udając, że go nie ma, nie mogę też być obojętna na cudza samotność, bezradność wobec przemijania. Być może spotka ona kiedyś i mnie. Wtedy chciałabym chyba, żeby ktoś po prostu był blisko. Ktoś, komu można powiedzieć: dobrze, że jesteś... Sylwia Fabisiak 3 Ekumenizm zadaniem dla mnie Doroczny tydzień modlitw o jedność chrześcijan, trwający od 18 do 25 stycznia, to znakomita okazja, aby zastanowić się nad swoim stosunkiem do ekumenizmu. Zacznijmy od samego pojęcia, które w sensie ścisłym oznacza właśnie dążenie do widzialnej jedności chrześcijan na gruncie wiary apostolskiej. W potocznym obiegu ekumenizm bywa mylony z dialogiem międzyreligijnym, lub też z dialogiem w ogóle. Tymczasem dialog z wyznawcami innych religii jest czymś jakościowo innym i ma na celu przede wszystkim lepsze wzajemne zrozumienie i dążenie do zachowania pokoju na świecie. Poza tym chrześcijanie nie mogą postrzegać Chrystusa tylko jako założyciela kolejnej tradycji religijnej, gdyż fundamentem naszej wiary jest uznanie w nim Boga i Zbawiciela ludzi wszystkich czasów, narodów i języków. Punktem wyj-ścia do ekumenicznego zaangażowania jest modlitwa samego Chrystusa za swoich apostołów, zapisana w Ewangelii według św. Jana: „Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.” To wyraźne zobowiązanie dla chrześcijan – chociaż jako ludzie jesteśmy różni, żyjemy w odmiennych kulturach i uwarunkowaniach, mamy dążyć do tego, aby tworzyć wspólnotę, która będzie pociągać innych siłą swojego świadectwa. Czyli – nie jedność sama dla siebie, nie jedność dla dobrego 4 samopoczucia, nie jedność osiągnięta w wyni -ku „politycznych” targów, lecz skierowana ku apostolskiej aktywności, ku przemienianiu sumień i świata, w którym żyjemy. Z tego powodu tydzień modlitw o jedność chrześcijan kończy się w dniu nawrócenia św. Pawła – prześladowcy chrześcijan, który stał się „apostołem narodów”. Niestety, zarówno w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, jak i obecnie, działa wiele sił odśrodkowych, które potrafią wierzących poróżnić. Niekiedy są to odmienne interpretacje prawd wiary i zasad moralnych, czasem pobudki bywają niższe – na przykład sprzeczne dążenia polityczne. W każdym wypadku podziały i ich skutki są gorszące, zwłaszcza, jeśli trwają przez pokolenia. A cóż można powiedzieć o chrześcijanach różnych wyznań toczących ze sobą wojny? Pozostaje pokuta, „oczyszczenie pamięci” i w z m o ż o n a aktywność na rzecz jedności. Patrząc dzisiaj na ekumeniczną panoramę świata widzimy wiele obiecujących zjawisk. Minione stulecie nazwano „wiekiem ekumenii”. Kościoły i wspólnoty chrześcijańskie zrobiły duże postępy na drodze do jedności. W Kościele katolickim przełomowe znaczenie miał Sobór Watykański II i dokonania papieży od Jana XXIII po Benedykta XVI. Można mówić o zupełnie innym, przy- chylnym, nastawieniu większości chrześcijan wobec siębie. Dość powszechna stała się świadomość, że w wyniku podziałów wszystkie strony są uboższe, a zarazem powołane do działań na rzecz jedności. Nieomal codziennością stał się dialog ekumeniczny, spotkania i wspólna modlitwa (Ojcze nasz – modlitwa wszystkich chrześcijan!). Pojawiły się wspólne inicjatywy społeczne i charytatywne. Współczesny ruch ekumeniczny zaczął się wiele dekad przed ostatnim soborem, a pierwsze pozytywne impulsy wyszły ze strony kościołów poreformacyjnych. Jednak w ostatnich latach nadzieje na zbliżenie katolików i dużej części ewangelików i anglikanów zmalały, bo do dawnych różnic doktrynalnych doszły nowe, dotyczące głównie etyki (nierozerwalność małżeństwa, stosunek wobec homoseksualizmu czy eutanazji) oraz rozumienia kapłaństwa. Z drugiej strony wielu protestantów o bardziej tradycyjnym nastawieniu bardzo mocno angażuje się w ekumenizm i wspólnie z katolikami oraz prawosławnymi występuje na przykład w obronie prawa do życia. Pojawiają się głosy protestantów, że tylko papież może być czytelnym symbolem chrześcijaństwa dla całego świata. Obecnie największe nadzieje wiąże się z ekumenizmem katolicko-prawosławnym. Potwierdza to spotkanie papieża z patriarchą Konstantynopola pod koniec listopada ub. roku oraz grudniowa wizyta greckiego patriarchy Christodulosa w Rzymie (pierwsza w czasach nowożytnych). Co jakiś czas pojawiają się też sygnały, że coraz bliższe jest spotkanie papieża z patriarchą Moskwy i Wszechrusi Aleksiejem II. To wszystko cieszy, jednak prawdą jest też, że kluczowe problemy, w tym sposób rozumienia prymatu papieża, wciąż czekają na rozwiązanie. W swojej ekumenicznej encyklice Ut unum sint Jan Paweł II zaapelował do przedstawicieli innych kościołów o pomoc w znalezieniu takiej formuły sprawowania prymatu, która najlepiej służyłaby jedności. Benedykt XVI w Stambule powtórzył tę prośbę. To zadanie przede wszystkich dla biskupów i teologów, ale bez modlitwy i życzliwej postawy rzesz wierzących raczej niemożliwe do wykonania, bo jedności nie da się „narzucić” odgórnie. Możemy życzyć sobie: oby jak najszybciej, podobnie jak w pierwszych wiekach, następca św. Piotra stał powszechnie uznawanym symbolem jedności Kościoła Wschodu i Zachodu. Co może zrobić dla ekumenizmu każdy z nas? Przede wszystkim życzliwie interesować się innymi kościołami i wspólnotami chrześcijańskimi – nie tylko więcej o nich wiedzieć, ale również poszukiwać tam wartości duchowych. Wziąć udział w spotkaniu modlitewnym w tygodniu ekumenicznym (polską specyfiką jest, że kazania podczas tych nabożeństw wygłaszają zwykle duchowni z innego kościoła niż ten, który jest gospodarzem miejsca). Włączać się do wspólnych działań charytatywnych i propagować je w swoim otoczeniu – najbardziej znaną akcją w Polsce jest wspólne rozprowadzenie świec wigilijnych przez katolicką Caritas, ewangelicką Diakonię i prawosławny ośrodek miłosierdzia Eleos. Wreszcie przeciwstawiać się trzeba obojętności wobec ekumenizmu, którą najczęściej można spotkać w kościele dominującym w danym kraju. Wspierać modlitwą papieża i wszystkich zaangażowanych w ekumenizm nie tracąc nadziei, że doczekamy kolejnych przełomowych wydarzeń na drodze do upragnionej jedności Kościoła. Bohdan Białorucki 5 GMO Z angielskiego Genetically Modified Organism tłumaczy się jako „organizmy genetycznie zmodyfikowane”. Pomimo dość wymownej nazwy, GMO jest pojęciem wciąż obcym i niezrozumiałym dla większości Polaków. A tymczasem jego znaczenie jest bardzo proste. Organizmy transgeniczne to te, które zawierają w swoich genomach geny obce (pochodzące z innych organizmów). Dzięki rozwojowi inżynierii genetycznej naukowcy są w stanie wyizolować geny odpowiedzialne za jakąś cechę organizmu (np. barwę), namnożyć je i wszczepić innemu organizmowi. Modyfikacja może również polegać na zamianie genów lub ich usunięciu. Jakie organizmy poddaje się takim operacjom? Komu co zostaje wszczepione? Cóż, to już zależy od fantazji współczesnych naukowców. A swawola naukowa może przybierać naprawdę zaskakujące kształty i rozmiary. W historii GMO genetyczne zamieszanie przeżyło już setki organizmów: od bakterii i wirusów poprzez rośliny do większych okazów zwierząt. Najbardziej popularna pod tym względem jest transgeniczna soja i kukurydza. Ich ogromne plantacje można spotkać przede wszystkim w USA (ok. 50% światowych upraw GMO), ale także w Kanadzie i Argentynie, w większości krajów Unii Europejskiej oraz na wschodzie. Nawet jeśli gdzieś nie istnieje intensywna uprawa tych roślin, to niemal wszystkie kraje Europy, Ameryki i Azji dopuszczają obrót handlowy i ich wykorzystanie. Warto przy okazji nadmienić, że Polska sprowadza ok. 90% soi znajdującej się na naszym rynku, co stanowi niemal gwarancję tego, że jest ona transgeniczna. To samo można powiedzieć o kukurydzy. Z pozostałymi organizmami sprawa przedstawia się bardziej różnorodnie – są one mniej popularne, traktowane raczej w kategoriach eksperymentów niż faktycznych produktów. Dlatego rządy państw podchodzą do nich raczej z rezerwą, rzadko legalizując obrót nimi. Do niedawna poszczególne kraje wypracowywały swoje indywidualne stanowiska na ten temat, teraz jednak często jest to kwestia porozumień, zwłaszcza w wypadku Unii Europejskiej. Tak więc genetyczne zmiany dotyczyły już większości zbóż, ale także różnych gatunków kwiatów, ryb, owiec, pomidorów, bawełny, rzepaku, winogron, tytoniu. Po raz pierwszy GMO pojawiło się w 6 czyli jak dalece ziemniak spokrewniony jest z meduzą? 1990 roku kiedy zastosowano w produkcji zmodyfikowana drożdże piekarskie. Następne w kolejności były transgeniczne pomidory Flavr Savr, odporne na środki chwastobójcze, bardziej czerwone i bardziej smaczne. Gen kurczaka dodawano już do ziemniaków, gen myszy do tytoniu, a geny bakterii do ogórków i pomidorów. Powszechnie znany jest przypadek ziemniaków, którym szkoccy naukowcy wszczepili gen meduzy (odpowiedzialny za fosforyzujące białko). Okazało się, że tak stworzony super ziemniak zaczynał świecić, gdy było mu za sucho! Po co w ogóle powstaje GMO? Czyżby w ten sposób ludzie nauki wyrażali swoją ekstrawagancję? Niekoniecznie. Formalnie rzecz biorąc eksperymentom na genotypach najczęściej przyświecają same szlachetne intencje: mają one na celu osiągnięcie wyjątkowej trwałości i odporności organizmu. W ten sposób można bowiem – jak przewidują naukowcy – powiększyć plony i tym samym niewielkim kosztem zaspokoić potrzeby wciąż rosnącej populacji. Ponadto wskazuje się na szansę poprawy właściwości dietetycznych i zdrowotnych produktów. I tu sztandarowym przykładem mogą zostać transgeniczne orzeszki ziemne nie wywołujące alergii czy produkty spożywcze zawierające szczepionki przeciw chorobom zakaźnym. Zdaniem zwolenników GMO dzięki inżynierii genetycznej mamy krowy odporne na chorobę szalonych krów i świnie, których gnój jest pozbawiony części substancji zanieczyszczających środowisko. Jednak jak mówi stare mądre przysłowie „każdy kij ma dwa końce”. W tym zaś wypadku ten drugi koniec, choć mniej ceniony przez elity, kieruje coraz więcej wątpliwości w stronę GMO. I nie bez podstawy. Kwestia dożywiania ludności trzeciego świata, skądinąd wzruszająca, blaknie gdy wziąć pod uwagę, że żywności nie brakuje, a faktycznym problemem jest koszt transportu w porównaniu z większą opłacalnością niszczenia. Także kwestia wpływu zdrowotnego jest w stanie wzbudzić w „drugim końcu kija” kwaśny uśmieszek. Wystarczy wspomnieć tylko niektóre przykłady: swego czasu popularna i szeroko rozprowadzana kukurydza Star Link amerykańskiej firmy Monsanto. Zawierała ona geny odporne na działanie soku żołądkowego, co powodowało alergie pokarmowe. Kukurydza nie została co prawda zatwierdzona do konsumpcji w USA, ale wydano zgodę na jej eksport. Badaniom poddano także niektóre modyfikowane ziemniaki (Instytut Rowetta; Aberdeen;1999 r.). Okazało się, że szczury nimi karmione stały się mniej odporne na zakażenia. Sporo wątpliwości budzi stosowanie GMO do produkcji leków. Nie łudźmy się, tak naprawdę wszystkie wtórnie przetwarzane produkty mogą zawierać GMO. Znajdują one również zastosowanie przy wyrobie zarówno jogurtów, kefirów, maślanek, serów (przez dodanie odpowiednich enzymów), czekolady, piwa, olejów kukurydzianych, ciasta, pieczywa (kwestia użycia mąki pszennej pochodzącej ze zmodyfikowanych zbóż), jak i proszków do prania. Oczywiście ich wpływ na nasze zdrowie nie został jednoznacznie ustalony. Czy istnieje? Jeśli tak, to jaki? Niestety, nie da się tego stwierdzić bez przeprowadzenia wyjątkowo długofalowych badań. A skoro tak, czy cokolwiek może uzasadnić wykorzystywanie GMO już teraz, zanim ktokolwiek jest w stanie przewidzieć jakie będą tego skutki? Zresztą transgeniczne organizmy mogą dawać o sobie znać nie tylko w odniesieniu do człowieka, ale również środowiska. Wstępne obserwacje wykazały, że rośliny transgeniczne mogą naturalnymi drogami przekazywać „swoje” geny roślinom żyjącym w pobliżu. W ten sposób gen odporności na pestycydy może przyczynić się do przekształcenia niektórych organizmów w tzw. „superchwasty” czy nawet „superowady”. Wizja o tyle koszmarna co realistyczna. Inną kwestią jest natomiast to, że odporne gatunki np. kukurydzy MON 810 mają większe możliwości przetrwania niż pozostałe, niemodyfikowane. Tym samym w przyszłości można spodziewać się wyparcia jednych przez drugie, co nastręcza problemy prawno – ekonomiczne. Modyfikowane genetycznie organizmy są bowiem patentowane przez ich producentów, co daje im całkowity monopol na ich dystrybucję. Największe jednak kontrowersje dotyczą wszczepiania organizmom genów ludzkich. Bo w ostateczności można już zjeść rzodkiewkę skrzyżowaną ze szczurem, ale żeby człowieka? Tymczasem ludzkie geny wzrostu nie raz już trafiały do genomów ryb (tj. łosoś, pstrąg czy karp). Dzięki temu ryby rosły dwa razy większe niż zwykle. W laboratoriach próbowano już z powodzeniem „uczłowieczyć” w ten sposób nawet ryż. Skąd mamy wiedzieć, które produkty zawierają GMO? Polska będąc członkiem UE musi stosować się do regulacji międzynarodowych, ustalanych w ramach Unii, również w kwestii oznaczania produktów. Jednakże pomimo jasnych wymogów, że na etykietce powinna znajdować się informacja o obecności GMO, mało która firma się do tego stosuje. Niskie kary za nieprzestrzeganie prawa (rzędu kilku tysięcy złotych) powoduje, że wyegzekwowanie prawidłowego oznaczania produktów przez producentów jest praktycznie niemożliwe. Dlatego przyjęło się uważać, że artykuły oznaczone „GMO – free” raczej nie zawierają transgenicznych organizmów. Co się tyczy innych, to już kwestia szczęścia. Warto zauważyć, że wielu producentów zaznacza obecność GMO małym druczkiem (np. na etykietkach jogurtów napisem skrobia modyfikowana) bądź kodem (np. zagęszczacz E 420; glutamat w zupach w proszku E 621). Ostatnimi czasy, dzięki prężnym kampaniom, Polska została w całości uznana za strefę wolną od GMO. Nie jest to jednak tytuł odzwierciedlający rzeczywistość, a jedynie pobożne życzenie z ukłonem w przyszłość. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że gdy spotkamy się za kilka lat, nie pomachamy sobie czułkami na przywitanie radośnie pobrzękując chitynowym pancerzykiem Beata Kubalska Nabożeństwa o Jedność Chrzecijan przygotowane przez Kościół Rzymskokatolicki i Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej Warszawa, styczeń 2007 Nawet głuchym przywraca słuch i niemym mowę (Mk 7,37) 21.01, niedziela, 18.00—Nabożeństwo centralne, Parafia bł. Władysława z Gielniowa, Przy Bażantarni 1 22.01, poniedziałek, 18.00—Kościół Ewangelicko-Metodystyczny, Mokotowska 12 23.01, wtorek, 18.00—Kościół Ewangelicko-Reformowany, Solidarności 74 24.01, środa, 18.00—Kościół Chrześcijan Baptystów, Waliców 25 25.01, czwartek, 18.00—Kościół Ewangelicko-Augsburski św. Trójcy, pl. Małachowskiego 1 26.01, piątek, 17.30—Dzień Islamu—Dom Pielgrzyma Amicus, Hozjusza 2 27.01, sobota, 18.00—Katedra św. Floriana na Pradze 28.01, niedziela, 12.30—Parafia św. Katarzyny na Służewie 29.01, poniedziałek, 19.00—Stowarzyszenie EFFATHA, Lindleya 12 7 Słów kilka o Liturgii Katolickiej ŚWIĘTO NAWRÓCENIA ŚW. PAWŁA APOSTOŁA 25.01 przeczytać w Dziejach Apostolskich (Dz 9). Od trzynastego rozdziału czytamy o tym, co uczynił: jak występował na Areopagu (mówiąc do uczonych filozofów), uzdrawiał chorych, zakładał i pasterzował gminom pierwszych chrześcijan. Wędrował z nim Sylas, Łukasz (autor Dziejów Apostolskich). Św. Paweł wcześniej zwany Szawłem, był prześladowcą chrześcijan z ramienia Sanhedrynu (takiego żydowskiego Senatu). W liturgii katolickiej obchodzimy dwa święta Świętego Apostoła: 25 I czyli: Jego nawrócenie, i święto Apostołów: 29 VI razem ze świętym Piotrem. Co ma święty Paweł wspólnego z nasza liturgią? A no wiele. To dzięki niemu zawdzięczamy to, że nie jesteśmy obrzezywani przystępując do Kościoła (Spór Jerozolimski 49 r.), to dzięki niemu wiemy jak powinno się wyglądać podczas wieczerzy Pańskiej, jak powinny wyglądać niewiasty podczas liturgii, jak winno się śpiewać, co mamy rozumieć przez sakrament pokuty i pojednania, jaki jest sens czytania podczas Eucharystii, kim są diakoni, biskupi, prezbiterzy i odpowiedzi na wiele innych spraw liturgicznych. Święty Paweł któż to taki? Dziś zajmiemy się W ikonografii św. Paweł przedstawiany jest w Apostołem Narodów: św. Pawłem, nawróconym długiej tunice i płaszczu. Jego atrybutami są: po kamienowaniu św. Szczepana. Św. Paweł naw- baranek, koń, kość słoniowa, miecz. Laskin rócił się w drodze do Damaszku. Możemy o tym Sakrament Pojednania Od poniedziałku do piątku w godzinach: 700-800; 1500-1900 Oraz na każdorazową prośbę i podczas każdej Mszy św. Kancelaria czynna: Od poniedziałku do piątku w godzinach: 1600-1800 Kościół Akademicki św. Anny w Warszawie ul. Krakowskie Przedmieście 68, www.swanna.waw.pl, tel. 826-89-91 8 Porządek Mszy świętych Niedziela: 830, 1000, 1200, 1500, 1900, 2100 Dni powszednie: 700, 730, 1500, 1830 Zapraszamy do współredagowania naszego pisma. Teksty i uwagi można przesyłać na adres e-mail: [email protected] Redakcja spotyka się w poniedziałki o 18.00 u ks. Michała