Wypróbowałam sztuczne rzęsy

Transkrypt

Wypróbowałam sztuczne rzęsy
W mojej kosmetyczce od zawsze były co najmniej trzy różne tusze do rzęs. Po
pierwsze nie zamierzam się martwić o to, że tusz skończy się w najmniej
odpowiednim momencie- o ile może w ogóle istnieć właściwa chwila na coś tak
potwornego. Po drugie nie codziennie moje środowisko życia wygląda tak samo;
dom, basen, siłownia, pub- muszę być gotowa na każdą okoliczność. Jeszcze się nie
urodził, co by wszystkim dogodził, nie powstała również jedna maskara, która sprosta
wszelkim wymaganiom.
Zawsze marzyłam o zachwycających rzęsach w stylu Kim Karashian, ale na tym się
kończyło. Zupełnie nie wiedziałam jak osiągnąć taki efekt i wydawał mi się on
zarezerwowany dla wielkich gwiazd mających do swojej dyspozycji tabun stylistów.
Pozostawały mi więc moje maskary, które choć spisują się nieźle to niestety nie
pozwalały mi na osiągnięcie wymarzonego efektu.
Któregoś dnia zupełnie przypadkowo (choć może to było przeznaczenie?) natknęłam
się nie stronę salonu piękności, który w swojej ofercie posiadał półtrwałe
przedłużanie rzęs metodą 1:1. Nie wahałam się długo, zadzwoniłam i umówiłam się
na wizytę. Zwłaszcza że koszt nie przekraczał możliwości zwykłego śmiertelnika.
Polecono mi rzęsy firmy Noble Lashes, nie podważałam tej sugestii ponieważ byłam
wtedy zupełnie zielona w temacie. Na stole spędziłam 3 godziny i muszę przyznać,
że czas dłużył mi się niemiłosiernie… Jednak efekt był wart każdej sekundy
znudzenia! Oniemiałam z wrażenia, rzęsy wyglądały cudownie, moje oczy nabrały
nieznanego mi dotychczas wyrazu.
Przez 6 tygodni tylko i wyłącznie je podziwiałam, rzęsy wyglądały naturalnie i wiele
osób, które nie znały mnie wcześniej oszalało z zazdrości, zakładając że matka
natura była dla mnie aż tak łaskawa.
Najlepsze jest to, że rzęsy wypadają według naturalnego cyklu, czyli cały proces
przebiega stopniowo i bez problemu można we właściwym momencie umówić się na
uzupełnianie.
Jedyna wada takiego rozwiązania jest taka, że moje trzy maskary uschły od czekania
na dzień kiedy postanowię zrezygnować z przedłużania rzęs. To już dwa lata i wciąż
ani myślę wracać do tuszowania.