Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz

Transkrypt

Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
Malutkie miasteczko Tombolo, należące do prowincji padewskiej i podlegające diecezji w
Treviso, otoczone jest pagórkowatą, zalesioną wiejską okolicą, którą przecinają niewielkie
dopływy rzeki Brenty.
Kościół parafialny pod wezwaniem św. Andrzeja, stoi w samym środku miasteczka. W mieście
nie ma żadnych zakładów przemysłowych, okolica jest pasterska, a większość jej mieszkańców
zajmuje się uprawą roli i hodowlą bydła. Łatwo można rozpoznać mieszkańców tych ziem: są
dobrze zbudowani, mają skórę ogorzałą od słońca, deszczu i wiatru oraz chrapliwe głosy.
Bywają opryskliwi, ale mimo to, mają dobre serca i są na swój sposób religijni.
Mają jednak mieszkańcy Tombolo jedną wadę – a raczej mieli w czasie, gdy Giuseppe został
wikariuszem w ich parafii: przeklinali siarczyście i często na wszystko, klnąc na siebie
nawzajem i na cały świat.
– Nie chcemy obrażać Boga Wszechmogącego – wyjaśniali prostodusznie przerażonemu
księdzu. – On zresztą nas na pewno rozumie. Niech ksiądz idzie tylko na targ i spróbuje
sprzedać swoje bydlęta i ziarno za „proszę” i „dziękuję”, a zobaczy ksiądz, co ksiądz dostanie!
Była w tym może i jakaś prawda, a na pewno takie zachowanie miało dłuższą tradycję. Takie
argumenty nie przemawiały jednak do don Giuseppe’a. Chwilowo porzucił ten temat, ale na
pewno zamierzał jeszcze do niego wrócić.
Proboszcz parafii w Tombolo, don Antonio Constantini, ciągle niedomagał. Oddany był swoim
parafianom i całym sercem pragnął ich dobra, ale niestety, kiepski stan jego zdrowia bardzo mu
to zadanie utrudniał. Jak się okazało, miał wiele wspólnego z młodym wikariuszem, dzieląc z
nim zwłaszcza zamiłowanie do muzyki oraz studiów nad Biblią i tekstami Ojców Kościoła.
Wkrótce zaczął traktować don Giuseppe’a jak własnego syna i wysoko cenić jego zalety.
„Przysłali mi młodego wikariusza – pisał Antonio do przyjaciela – przykazując, bym wdrożył go
w obowiązki księdza. Zapewniam Cię, że to raczej powinno być odwrotnie. Ten młody człowiek
jest pełen zapału, rozsądku i posiada tyle innych cennych zalet, że to ja mógłbym się wiele od
niego nauczyć. Przyjdzie dzień, kiedy założy mitrę biskupią, jestem tego pewien. Kto wie co
1 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
czeka go dalej?”
Mimo to, proboszcz robił wszystko, co w jego mocy, by wypełnić powierzone mu zadanie.
– Don Bepi – zwracał się do młodego wikariusza. – Nie podobało mi się to czy tamto w twoim
ostatnim kazaniu.
A kiedy kościół pustoszał, prosił don Bepiego, by stanął na ambonie i wygłosił kazanie, którego
treść i formę on sam w międzyczasie krytykował i komentował. Uwagi te były bardzo cenne,
ponieważ Antonio był erudytą i doskonałym teologiem. Don Bepi, którego kazania pełne
gorliwości i elokwencji zyskiwały sobie coraz większą popularność w okolicy, wysłuchiwał
pokornie proboszcza i obiecywał, że spróbuje się poprawić.
Dochody młodego wikariusza były niezwykle skąpe, jako że Tombolo należało do biednych
parafii. Jednak don Giuseppe nie wymagał luksusów. Jeszcze przed wyświęceniem zaplanował
sobie swoje kapłańskie życie i teraz pieczołowicie realizował scenariusz. Żeby prowadzić
głębokie studia i w ten sposób przygotować się lepiej do głoszenia Słowa Bożego; żeby czynić
jak najwięcej dobra zarówno w konfesjonale, jak i na ambonie, żeby pomagać moralnie i
materialnie ludziom w parafii, odwiedzać chorych, pomagać biednym i nauczać tych, którzy
wiedzy nie posiadają – oto był jego program, a on z całą energią poświęcał się jego realizacji.
Owdowiała siostrzenica Antoniego, która pracowała u swojego wuja jako gospodyni, często
widywała palące się światło w oknie skromnego pokoiku don Giuseppe’a zarówno późną nocą,
jak i wczesnym świtem.
– Czy ksiądz nigdy nie chodzi spać? – zapytała kiedyś przy śniadaniu, bo wikariusz stołował się
na plebanii.
Don Bepi zaśmiał się.
2 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
– Sporo pracuję – odparł.
Przyznał później, że sypia po cztery godziny i że taka ilość snu zupełnie mu wystarcza.
„Był chudy jak szczapa – relacjonowała kobieta, kiedy w późniejszych latach poproszono ją o
wspomnienia dotyczące don Giuseppe’a – bo jadał zbyt mało, żeby jego ciało było tak krzepkie,
jak dusza, a ciągle był na nogach”.
Rankiem często sam bił w kościelny dzwon, żeby nie budzić kościelnego. Potem szedł po
księdza Antoniego, wcześniej przygotowując wszystko, co było potrzebne proboszczowi do
odprawienia Mszy świętej. Jednakże zdarzały się dni, kiedy starszy ksiądz nie był w stanie
podnieść się z łóżka.
– Co się dzieje? – pytał swoim radosnym głosem don Giuseppe. – Znowu ksiądz źle spał?
– Obawiam się, że nie dam rady wstać – odpowiadał proboszcz.
– Niech ksiądz nawet nie próbuje, proszę leżeć i o nic się nie martwić. Ja się wszystkim zajmę –
odpowiadał wikariusz.
– Ale ksiądz ma już dzisiaj jedno kazanie do wygłoszenia, drogi don Bepi.
– Cóż z tego? Mogę wygłosić dwa.
W dniach, w których proboszczowi siły nie dopisywały, don Giuseppe nie tylko wykonywał
obowiązki kapłańskie za dwóch, ale i sam opiekował się niedomagającym proboszczem. Jak
dawał sobie z tym wszystkim radę, tylko on jeden wiedział.
3 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
W tym wszystkim nie zapominał – nawet nie było szansy na to, by zapomniał – o sprawie
wulgarnego języka, jakim posługiwali się parafianie. Wikariusz przebywał w ich towarzystwie na
tyle często, na ile było to możliwe, a w szczególności starał się wpłynąć na młodych mężczyzn i
chłopców. Interesował się zarówno ich pracą, jak i rozrywkami, a ponieważ wszystkich traktował
po koleżeńsku, gdy tylko się pojawił, otaczały go tłumy chętnych do rozmowy. Któregoś dnia
wyznali mu, że nie potrafią czytać ani pisać.
– To może zorganizujmy kursy wieczorowe – zaproponował don Bepi. – Sam was nauczę.
– To będzie trudne – odezwał się ktoś – niektórzy z nas coś tam umieją, inni umieją mniej, a
niektórzy kompletnie nic.
– Nic nie szkodzi – odparł ksiądz. – Utworzymy dwie grupy – jedną dla tych, którzy coś potrafią i
drugą dla tych, którzy nic nie umieją. Poprosimy nauczyciela ze szkoły, żeby poprowadził lekcje
w tej lepszej klasie, a ja będę uczył alfabetu początkujących.
– A dlaczego to nie on ma uczyć alfabetu? – zaprotestował jakiś wierny wielbiciel don
Giuseppe.
– Nauka alfabetu to ciężka praca – zaśmiał się don Bepi. – Wolałbym sam się tym zająć.
– Ale przecież nie możemy tak zabierać księdzu czasu nie dając nic w zamian – powiedział
któryś z nich. – Co możemy dla księdza zrobić?
– Przestańcie przeklinać – odparł don Bepi bez namysłu. – Będzie to dla mnie wystarczające
wynagrodzenie.
Także i chór prowadzony przez don Giuseppe czynił spore postępy. Don Antonio, który
4 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
podobnie jak wikariusz był zagorzałym miłośnikiem muzyki gregoriańskiej, gorąco wspierał jego
wysiłki. Fałszujące i niezwykle donośne śpiewy miejscowego chóru pod ręką wikariusza zaczęły
wyrażać skupienie w modlitwie. Don Giuseppe pomagał też ministrantom, jeśli skłaniali się oni
ku kapłaństwu: udzielał im prywatnych lekcji tak, by przygotować ich do egzaminów wstępnych
do seminarium.
Tylko w jednej kwestii don Antonio i jego wikariusz nigdy nie mogli się zgodzić. Wszystko, co
don Giuseppe mógł zaoszczędzić ze swych mizernych dochodów, od razu wędrowało do
biednych. Ci doskonale o tym wiedzieli i kiedy wyjeżdżał do sąsiedniego miasteczka by
wygłosić kazanie, czekali na jego powrót. Zdarzało się, że kiedy docierał do domu, nie
zostawało mu już ani grosza ze skromnego wynagrodzenia, jakie dostawał, a don Antonio czynił
mu z tego powodu wyrzuty.
– Nie powinieneś tego robić własnej matce, don Bepi – mawiał. – Musisz myśleć i o niej.
– Bóg nie da zginąć mojej matce – padała odpowiedź. – Te biedne dusze są w większej
potrzebie niż ona.
Coraz częściej przychodziły zaproszenia z innych parafii by don Giuseppe wygłaszał u nich
swoje kazania. Mówił zawsze prostymi słowami, ale zawierały one cenne nauki i trafiały prosto
do ludzkich serc. Poza tym młody wikariusz miał wspaniały, dźwięczny głos oraz naturalny dar
wymowy. Nie było cienia wątpliwości, że przemawiał z głębi duszy, rozpalonej żarem miłości do
Boga, zarażał swoim entuzjazmem, a jego kazania przynosiły oczekiwany efekt. Zdarzyło się
pewnego razu, że zaproszono jakiegoś księdza by wygłosił świąteczne kazanie w sąsiednim
miasteczku Galliera. Niestety w ostatniej chwili zmuszony był odwołać swój przyjazd. Na
plebani zapanowało przerażenie. Co teraz zrobić?
– Zostawcie to mnie – powiedział don Carlo Carminati, wikariusz parafii w Gallierze i przyjaciel
don Giuseppe’a. – Obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Po czym wskoczył pośpiesznie do
swojego powozu i odjechał w kierunku Tombolo.
Było niedzielne popołudnie, właśnie rozpoczynała się lekcja katechizmu dla dzieci. Don
Giuseppe stanął pod drzwiami kościoła i już miał do niego wejść, kiedy rozległ się krzyk Carla.
5 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
– Stój, stój! Muszę z tobą porozmawiać!
Don Giuseppe odwrócił się.
– Musisz natychmiast pojechać do Galliery wygłosić kazanie. – Jak ty sobie to wyobrażasz? –
zawołał don Giuseppe. – Nie potrafię improwizować na ambonie – tymi słowy odwrócił się i
zrobił krok w kierunku wejścia do kościoła.
– Musisz iść, tak powiedział twój proboszcz, i nie ma ani chwili do stracenia – odrzekł jego
przyjaciel, po czym chwycił pod rękę protestującego jeszcze wikariusza, zapakował go do
powozu, ukłonił się don Antoniemu, który przyglądał się tej scenie z uśmiechem, a następnie
popędził konia.
Gdy dojechali do Galliery, don Carlo zaprowadził swoją zdobycz do pustego pokoju, zaopatrzył
w kartkę i ołówek i pozostawił samego. Po godzinie, don Giuseppe uwolniony wreszcie przez
swojego triumfującego przyjaciela, ubrał się w szaty liturgicznie i wszedł do kościoła. Kazanie,
które padło, było tak wymowne i stosowne do okoliczności, że to, co wydawało się wcześniej
katastrofą, stało się okazją do wielkiej radości.
– A nie mówiłem? – wołał don Carlo.
Giuseppe wydawał się mieć niezmierzone pokłady energii, a brak zajęcia uważał za rzecz
niepożądaną.
– Praca – mawiał – to największy obowiązek człowieka na ziemi.
Kiedy zachorował kucharz gotujący na plebanii, don Giuseppe nie tylko zaopiekował się nim,
ale i przejął jego obowiązki. Dla niego każda praca była kolejnym krokiem zbliżającym do
6 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
Chrystusa, który sam „od dzieciństwa żył w biedzie i ciężko pracował”.
Czy to głoszenie kazań, czy też zabawa z miejscowymi dziećmi, odwiedzanie chorych, pomoc
umierającym, słuchanie spowiedzi, uczenie katechezy młodych, czy też samodzielne zgłębianie
teologii – wszystko miało ten sam wymiar – praca dla Boga, a przez to czynność
uszlachetniająca i zaszczytna.
Czas płynął, aż nastał ósmy rok pobytu don Giuseppe w Tombolo. I chociaż don Antonio bardzo
lubił i cenił swojego wikariusza, a raczej właśnie dlatego, martwiła go myśl, że talenty młodego
księdza mogą nie znaleźć innej areny, jak tylko mała prowincjonalna parafia. Któregoś dnia
przeprowadził więc na ten temat rozmowę z jednym z kanoników w Treviso. Dwaj wikariusze z
Galliery, również obecni przy rozmowie, dołączyli się entuzjastycznie do pochwał pod adresem
don Giuseppe. Kanonik popadł w zadumę.
– Czy zdaniem księdza mógłby wygłosić kazanie w katedrze w Padwie podczas uroczystości
świętego Antoniego? – zapytał po chwili namysłu.
– Z całą pewnością, monsignore – padła odpowiedź.
– W takim razie – powiedział kanonik – waszym zadaniem będzie dopilnować, by się zgodził. Ja
zaś zajmę się tym, by został o to poproszony.
Było rzeczą naturalną, że świąteczne kazanie wzbudzało ogromne zainteresowanie w Padwie.
„Ciekawe, kto je wygłosi?” – to pytanie pojawiało się na ustach wszystkich rankiem tego
uroczystego dnia. „Don Giuseppe Sarto, młody wikariusz z Tombolo” – brzmiała odpowiedź.
Tradycją było, że w dniu świętego Antoniego na ambonie stawał zwykle uznany kaznodzieja.
– Wikariusz z Tombolo! – niepokoili się wierni. – O rety! Jakiś prowincjonalny wikariusz z zabitej
dechami dziury!
7 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
Przed sumą katedra wypełniła się po brzegi. Gdy na schodach wiodących na ambonę pojawiła
się szczupła figura don Giuseppe’a, tłum aż westchnął ze zdziwienia. W kościele zapadła
wyczekująca cisza.
„Inteligencja i kultura dorównywały jego elokwencji” – pisał jeden z wiernych do swojego
przyjaciela. – „Stosował wspaniałą symbolikę i charakteryzował się mistrzowskim stylem
wypowiedzi”. Kazanie trwało ponad godzinę, lecz nikomu się nie dłużyło.
W maju 1867 roku, don Giuseppe został mianowany proboszczem w Salzano. Wśród wiernych
małej prowincjonalnej parafii, w której przepracował lojalnie prawie dziesięć lat, podniósł się
lament. „Był naszym ojcem, bratem, naszym przyjacielem i wsparciem dla nas” – płakali
mieszkańcy Tombolo. A w sercu don Antoniego smutek na wieść o stracie mieszał się z
radością na myśl o tym, że zalety ukochanego don Bepiego zostały wreszcie docenione.
Salzano to małe prowincjonalne miasto położone na terenie prowincji weneckiej. W mieście
znajduje się ładny kościół z piękną dzwonnicą i całkiem okazałą plebanią. Okolica jest żyzna, a
ludność – żyjąca przede wszystkim z rolnictwa – jest z natury cicha, spokojna i pracowita. To tu
w sobotni lipcowy wieczór pojawił się nowy proboszcz. Mimo upału, odprawiana następnego
dnia poranna Msza święta przyciągnęła tłumy. Mieszkańcy okolicznych wiosek przybyli licznie,
by wysłuchać kazania nowo mianowanego proboszcza.
Spotkała ich miła niespodzianka. „Dlaczego biskup przez tyle lat trzymał takiego człowieka w
jakimś Tombolo?” – pytali się jeden drugiego po zakończonej Mszy świętej.
Jeśli natomiast chodzi o don Giuseppe’a, ten niezwłocznie przystąpił do odwiedzania swoich
parafian. Swoją szczerą prostotą, zrozumieniem bliźnich, współczuciem i wielką troską o ich
dobro od razu zdobył serca. Podobnie jak w Tombolo, także i tu szczególną uwagę poświęcił
nauczaniu dzieci. A jakby mu było tego mało, rozpoczął też lekcje religii dla dorosłych.
„Większość zła na tym świecie – zwykł był mawiać – bierze się z pragnienia poznania Boga i
Jego prawdy”.
Mimo dużej parafii i pokaźnego probostwa, don Giuseppe nadal żył bardzo skromnie. Teraz po
8 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
prostu mógł więcej oddać biednym. Siostra don Giuseppe’a, Rosina, przyjechała by pracować
dla niego jako gospodyni.
– Bepi – powiedziała któregoś dnia – nie ma nic na obiad.
– Nawet parę jajek się nie znajdzie? – zapytał.
Parę jajek się znalazło i właśnie nimi się posilili. Drzwi plebanii stały zawsze otworem dla
starych przyjaciół, a z gośćmi dzielono się wszystkim, co było. Któregoś wieczora z wizytą
wpadł don Carlo Carminati. Don Giuseppe siedział w kuchni i grał w coś z małymi dziećmi.
Odesłał ich do domu z obietnicą, że gra zostanie dokończona przy innej okazji i wymusił na don
Carlu, żeby ten został na noc. Na drugi dzień rano Rosina zapytała don Carla:
– Jest ksiądz dobrym przyjacielem i do tego bardzo serdecznym – zaczęła nieśmiało – a jutro
przyjeżdża tu człowiek, który sprzedaje materiały na koszule.
– Naprawdę? – zapytał don Carlo, który nie widział związku pomiędzy jednym i drugim.
– Wczoraj mój brat dostał trochę pieniędzy – kontynuowała Rosina – a nie ma już praktycznie
co na grzbiet włożyć. Gdyby tak ksiądz spróbował przekonać go, żeby kupił nieco materiału,
może księdza by posłuchał. Postara się ksiądz?
Don Carlo obiecał, że spróbuje i poruszył ten temat przy pierwszej okazji.
– Bzdura! Bzdura! – usłyszał. – Nie ma w ogóle takiej potrzeby. – Don Giuseppe uciął wszelkie
dyskusje.
Jednak don Carlo nie poddawał się tak łatwo. Znał dobry charakter swojego przyjaciela i
9 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
zdecydował się zmienić strategię. Kiedy przyjechał sprzedawca tkanin, don Carlo zaczął
przeglądać sukna, wybierając najodpowiedniejsze i najładniejsze, po czym zaczął się targować.
Kiedy uzyskał już rozsądną cenę, poprosił o odcięcie odpowiedniej długości materiału, po czym
zwrócił się do don Giuseppe’a, który stał z boku i obserwował całą transakcję niczego nie
podejrzewając.
– Tyle i tyle metrów za taką i taką cenę. Zapłać, don Giuseppe – oznajmił.
Proboszcz nie był szczęśliwy, ale nie mógł zrobić nic innego, jak tylko posłuchać. Interes został
ubity, a materiał odcięty.
– Nawet ty spiskujesz przeciwko mnie! – zarzucił przyjacielowi.
Radość Rosiny nie miała granic.
– Niech Bóg błogosławi dzień, w którym ksiądz do nas zawitał, don Carlo – powiedziała do
niego, kiedy już odjeżdżał. – Gdyby księdza tu dzisiaj nie było, jutro nie byłoby ani pieniędzy,
ani płótna.
Salzano było sporą parafią, więc konieczne było posiadanie jakiegoś środka transportu. Nie był
to żaden szczególny pojazd, ale wykorzystywano go nieustannie, jako że proboszcz udostępniał
go każdemu, kto tylko apelował do jego szeroko znanej wyrozumiałości. Pewnego dnia koń
wrócił kulejąc.
– Przykro mi bardzo – przepraszał pożyczający – mieliśmy wypadek…
Don Giuseppe ciężko przełknął ślinę.
10 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
– Nic nie szkodzi, nie szkodzi – powiedział. – Nic się nie stało.
Pewnego razu – a było to w roku, w którym nastała klęska nieurodzaju i w parafii panowała
bieda – proboszcz poprosił przyjaciela, któremu dość dobrze się powodziło, by sprzedał dla
niego konia.
– Ty znasz się dobrze na pieniądzach – poprosił.
Po udanej transakcji, padła propozycja, żeby tenże przyjaciel sprzedał również i powóz.
– To mi się już chyba nie uda – zauważył ten z powątpiewaniem. – Musisz przyznać, że jego
stan pozostawia wiele do życzenia.
Niestety, obawy te potwierdziły się. Nie znaleziono kupca i powóz pozostał na plebanii do
dyspozycji tych wszystkich, którzy posiadali konia, ale nie mieli do czego go zaprząc.
W 1873 roku wybuchła epidemia cholery. Mieszkańcy Salzano nie dbali o higienę, a warunki
sanitarne wołały o pomstę do nieba. Trudno więc było wymóc na nich przedsięwzięcie
odpowiednich środków ostrożności. Giuseppe stał się wszystkim: lekarzem, pielęgniarzem,
inspektorem sanitarnym, no i oczywiście proboszczem. Trzeba było nie tylko doglądać chorych i
umierających, ale i pocieszać i podnosić na duchu żywych.
– Gdyby nie nasz kochany don Giuseppe – powiedział później pewien starszy człowiek –
umarłbym chyba ze strachu i rozpaczy w tym okropnym okresie.
Niektórzy mieszkańcy rozumieli, że lekarstwa i środki, które zapisywał im lekarz miały szybko
przywrócić ich do zdrowia, ale nie zażyli ich dopóki proboszcz własnoręcznie im ich nie podał.
11 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
Z obawy przed rozprzestrzenianiem się choroby, umarli chowani byli nocą i nikt nie mógł
uczestniczyć w pogrzebie. W trosce o to, by w całym przerażeniu i pośpiechu wywołanym
sytuacją, nie zapomniano o oddaniu odpowiedniej czci ofiarom epidemii, don Giuseppe zawsze
był na miejscu i doglądał, czy wszystko działo się tak, jak powinno. Nie tylko odmawiał
modlitwy, trzymając się ustanowionego przez Kościół obrządku pochówku, ale często też niósł
trumnę, a nawet pomagał kopać groby. Stał się mimowolnym świadkiem scen rozdzierających
serce. Jego nieprzerwana praca dniem i nocą mogłaby pozbawić sił nawet silniejszy organizm.
Trudno się więc dziwić, że don Carlo Carminati, który wkrótce po tym przyjechał do niego z
wizytą, przeraził się wyglądem proboszcza.
– Jesteś chory! – wykrzyknął.
– Tak myślisz? – padła cicha odpowiedź.
– On jest chory – powiedziała ostro Rosina. – Ale czegóż można się było spodziewać? Jest
zawsze dla każdego, nigdy się nie oszczędza. Już nie tylko odejmuje sobie od ust jedzenie, ale
i nie śpi po nocach. Proszę na niego spojrzeć: sama skóra i kości!
– Twoja siostra ma rację. Nie zapominaj, że póty dzban wodę nosi, póki mu się ucho nie urwie.
– Ale się z ciebie mówca zrobił – skomentował don Giuseppe z uśmiechem.
Don Carlo był jednakże człowiekiem czynu. Napisał do don Antoniego Constantiniego, mówiąc,
że drogi don Giuseppe okropnie się przemęcza i błagając by ten dał znać władzom diecezji.
Wiadomość została przekazana i odpowiednio na nią zareagowano. Biskup napisał do
proboszcza Salzano, nakazując mu większą troskę o własne zdrowie. Była to jednak sztuka,
której don Giuseppe nigdy nie zgłębiał i za którą nie potrafił się zabrać. Nadal poświęcał się
więc całkowicie swojemu stadku, swoje zaś dobro zostawił w rękach Boga.
Służbę biednym w parafii don Giuseppe łączył ze służbą przy ołtarzu. W czasie gdy był
proboszczem w Salzano, znacznie wyremontowano i odnowiono kościół parafialny. Don
Giuseppe stworzył chór młodych mężczyzn i chłopców i nauczył ich wspaniałej muzyki
12 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
gregoriańskiej, które tak bardzo cenił za ich modlitewny charakter. Nawet świadomi jego
ubóstwa ludzie nie zawsze potrafili zrozumieć, skąd bierze środki, by realizować swe plany.
– Ale skąd weźmiesz na to pieniądze? – pytali niejednokrotnie.
– Bóg da – odpowiadał don Giuseppe cicho, pełen spokojnej ufności, charakteryzującej silnych
ludzi.
cdn.
Frances Alice Forbes
Powyższy tekst jest fragmentem książki Frances Alice Forbes Święty Pius X. Dobry Pasterz .
Czytaj więcej z tej książki:
Św. Pius X – Dobry pasterz. Dzieciństwo i lata szkolne
Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
Św. Pius X – Dobry pasterz. Kanonik i biskup
Św. Pius X – Dobry pasterz. Patriarcha Wenecji
13 / 14
Rodzina katolicka - Św. Pius X – Dobry pasterz. Wikariusz i proboszcz
środa, 03 czerwca 2009 15:33
Św. Pius X – Dobry pasterz. Konklawe
Św. Pius X – Dobry pasterz. Cele pontyfikatu
Św. Pius X – Dobry pasterz. Sprawy francuskie
Św. Pius X – Dobry pasterz. Papież Eucharystii
Św. Pius X – Dobry pasterz. Modernizm
Św. Pius X  – Dobry pasterz.  Kapłaństwo
Św. Pius X – Dobry pasterz. Papież cierpiących
Św. Pius X – Dobry pasterz. Papież pokoju
Oglądaj ilustracje z tej książki:
Święty Pius X. Dobry pasterz – galeria
Przedruk tekstu jest możliwy jedynie za podaniem klikalnego źródła.
14 / 14

Podobne dokumenty