mlodzianki 265 - Kościół Akademicki św. Anny

Transkrypt

mlodzianki 265 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów nr 23 (266)
5.04.2009
KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ
EWANGELII
Zaraz wczesnym rankiem arcykapłani
wraz ze starszymi i uczonymi w Piśmie
i cała Wysoka Rada powzięli uchwałę.
Kazali Jezusa związanego odprowadzić
i wydali Go Piłatowi. Piłat zapytał Go:
«Czy Ty jesteś królem żydowskim?»
Odpowiedział mu: «Tak, Ja nim jestem». Arcykapłani zaś oskarżali Go o
wiele rzeczy. Piłat ponownie Go zapytał: «Nic nie odpowiadasz? Zważ, o
jakie rzeczy Cię oskarżają». Lecz Jezus
nic już nie odpowiedział, tak że Piłat się
dziwił. Na każde zaś święto miał zwyczaj uwalniać im jednego więźnia, którego żądali. A był tam jeden, zwany
Barabaszem, uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo. Tłum przyszedł i zaczął domagać
się tego, co zawsze im czynił. Piłat im
odpowiedział: «Jeśli chcecie, uwolnię
wam Króla Żydowskiego?» Wiedział
bowiem, że arcykapłani wydali Go
przez zawiść. Lecz arcykapłani podburzyli tłum, żeby uwolnił im raczej Barabasza. Piłat ponownie ich zapytał:
«Cóż więc mam uczynić z tym, którego
nazywacie Królem Żydowskim?» Odpowiedzieli mu krzykiem:
«Ukrzyżuj Go!» Piłat odparł: «Cóż więc
złego uczynił?» Lecz oni jeszcze głośniej
krzyczeli: «Ukrzyżuj Go!» Wtedy Piłat,
chcąc zadowolić tłum, uwolnił Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie. Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec,
czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. Ubrali Go w purpurę i uplótłszy
wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: «Witaj,
Królu Żydowski!» Przy tym bili Go
trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając oddawali Mu hołd. A gdy Go
wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i
włożyli na Niego własne Jego szaty.
Następnie wyprowadzili Go, aby Go
ukrzyżować. I przymusili niejakiego
Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i
(Mk 14,1-15,47 )
Rufusa, który wracając z pola właśnie
przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki. Tam
dawali Mu wino zaprawione mirrą,
lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i
rozdzielili między siebie Jego szaty,
rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go
ukrzyżowali. Był też napis z podaniem
Jego winy, tak ułożony: «Król Żydowski». Razem z Nim ukrzyżowali dwóch
złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło
się słowo Pisma: W poczet złoczyńców
został zaliczony. Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali
głowami, mówiąc: «Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go
odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw
samego siebie!» Podobnie arcykapłani
wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mówili: «Innych wybawiał,
siebie nie może wybawić. Mesjasz, król
Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża,
żebyśmy widzieli i uwierzyli». Lżyli Go
także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani. A gdy nadeszła godzina szósta,
mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej
Jezus zawołał donośnym głosem:
«Eloi, Eloi, lema sabachthani», to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie
opuścił? Niektórzy ze stojących obok,
słysząc to, mówili: «Patrz, woła Eliasza». Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę
octem, włożył na trzcinę i dawał Mu
pić, mówiąc: «Poczekajcie, zobaczymy,
czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [z
krzyża]». Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i oddał ducha. A zasłona
przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół. Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, rzekł: «Prawdziwie, ten człowiek
był Synem Bożym».
2
Męka Pana, to
Jego droga
ze śmierci
do życia ze
względu
na mnie i
na Ciebie.
To my
doświadcza-my
przemocy
śmierci w
naszych
relacjach z
ludźmi, w
lękach o
przyszłość,. W
udręce z
powodu
pieniędzy i
w wielu
innych
zniewoleniach, które nas poniżają. On
te wszystkie śmierci
bierze na
Siebie i
niesie je
na Krzyż,
żeby złożyć
je Ojcu.
Krzyż
Chrystusa
przekracza
barierę
śmierci.
Rozsadza
ją od środka. W
Chrystusie
nie ma już
śmierci.
Obym żył
w Chrystusie.
mm
Pascha się zbliŜa
Prowadzeni przez liturgię, módlmy się do
Pana Jezusa, aby świat zobaczył i uznał, że
dzięki Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu to, co uległo zniszczeniu, zostaje
odbudowane, to, co było stare, odnawia się,
i wszystko powraca – jeszcze piękniejsze –
do swej pierwotnej doskonałości.
Jan Paweł II
Trwamy w wielkim poście, skupieni w modlitwie, wstrzymujemy się od radości doczesnych patrząc na krzyż, na którym zawisło
zbawienie świata. Przezwyciężając grzech
pychy, nienawiści, zazdrości, lenistwa (nie
tylko duchowego), jesteśmy na drodze przejścia, z martwej codzienności, uwikłanej owymi grzechami, do życia. Przejście Boga, nie
teoretyczne, lecz żywe, bo chcąc wprowadzić
w ruch nasze życie. Wydawało się, że wszystko się skończyło, bo zazwyczaj śmierć kończy wszystko. Ale nie w tym przypadku. Następuje największe wydarzenie w całej historii ludzkości. To nie tylko dni w kalendarzu,
to istota bycia chrześcijaninem. Żeby móc
przygotować się do święta Paschy trzeba
podjąć czynność, istotny wgląd w siebie. W
tym miejscu należy sobie przypomnieć,
czym była Pascha dla Izraelitów i kiedy się
zaczęła. Paschę ustanowiono dla upamiętnienia wyjścia Izraelitów, (bo nie byli to
jeszcze żydzi) z Egiptu. Słowo Pascha wywodzi się z hebr. paesah, co znaczy omijać,
przejść i jest wspomnieniem niewoli narodu
izraelskiego w Egipcie. Tego pamiętnego
wieczoru Mojżesz nakazał zgromadzić
wszystko, co potrzebne będzie do podróży,kazał sporządzić potrawy, posiłek jak najszybciej pośpiechu,a więc były to zwykłe
placki z mąki i wody pieczone na ogniu, były
też w pośpiechu spożywane zwykłe zioła,
które nie wymagają długiego przyrządzania.
3
Od tamtego wspaniałego wieczoru sobotniego do dzisiaj wśród ludów Izraela wspomina
się tę chwilę, wieczór, ten moment wyjścia,lub przejścia z niewoli do wolności. Jezus zapoczątkował Nową Paschę na wzór tej
starej zapoczątkował wyjście z niewoli grzechu. Wyjście z Egiptu poprzedziło rytualne
spożycie baranka paschalnego. Aby upamiętnić owo zbawienie, Hebrajczycy mieli
święcić Paschę. Bóg oznajmił: „Dzień ten
będzie wam służyć za przypomnienie i będziecie go obchodzić jako święto dla Jehowy
z pokolenia na pokolenie” (Ks. Wyjścia 12.14). Tak się złożyło, że wyzwolenie z niewoli
egipskiej zbiegło się z momentem obchodu
tego właśnie święta pasterskiego przez Izraelitów i ten właśnie obrzęd otrzymał w religii
żydowskiej interpretację historyczną, moc
zbawczą. Dlatego coroczne żydowskie święto
Paschy było upamiętnieniem całego kompleksu wydarzeń, które zadecydowały o losach Izraelitów jako Narodu Wybranego.
Było to święto "Przejścia" Boga wśród swego
ludu: dzięki niemu lud ten został cudownie
uwolniony z Egiptu. A więc Pascha to
"przejście" z niewoli do wolności, z Egiptu
przez Morze Czerwone i pustynię do ziemi
obiecanej. Zatem Pascha jest nie tylko pamiątką wielkich dzieł Bożych, ale jest też
zapowiedzią ostatecznego wyzwolenia.
Chrześcijanie wierzą, że Chrystus, kiedy spożywał ostatnią wieczerzę paschalną, wypełnił
symbole starotestamentowe i że był Barankiem Paschalnym, który dopełnił zbawczej
ofiary. Właśnie podczas wieczerzy paschalnej, Jezus ustanowił nową uroczystość, która
kierowała uwagę jego naśladowców na zbawienie niebiańskie. Powiedział apostołom:
„To czyńcie na moją pamiątkę”.
Wydaje się, że mimo tylu lat odnowy, w
mentalności wielu chrześcijan ciągle jeszcze
brak jest tej integralności. Wielki Czwartek,
Wielki Piątek, a nawet Wigilia Paschalna, to
nadal dla wielu przygotowanie do Świąt, do
rezurekcji. Przygotowując się do obchodów
Triduum musimy uporządkować sobie nasze
patrzenie na te święte dni. Liturgia światła,
słowa Bożego i chrztu była wprowadzeniem i
warunkiem radosnego spotkania ze Zmartwychwstałym na uczcie eucharystycznej.
Teraz w sposób sakramentalny w Eucharystii Wielkiej Nocy, która jest szczytem całego
Triduum paschalnego, uobecni się paschalne przejście Chrystusa przez śmierć do nowego życia. Ten dar życia otrzymują również
wszyscy uczestnicy uczty paschalnej, posila-
jący się Ciałem i Krwią prawdziwego Baranka Bożego.
Przed nami czas wielkich dni naszej wiary,
dni, które wymagają od nas zaangażowania
całej osoby. Chcąc prawdziwie przeżyć te
misteria musimy wpatrywać się w to wszystko, co dzieje się w znakach liturgii, aby właśnie poprzez nie wejść w istotę orędzia zbawienia. Na zakończenie pozostaje mi życzyć
wszystkim wierzącym głębokiego, a więc
owocnego wniknięcia w tajemnicę paschalną
Chrystusa. Niech święte obrzędy połączą nas
wokół ołtarza, wokół Chrystusa naszego Odkupiciela.
Kamil
Paschalne wyzwania Benedykta
W Wielki Piątek cztery lata temu dane mi
było uczestniczyć w drodze krzyżowej w
rzymskim Koloseum. Było to niesamowite
wydarzenie – rzesza skupionych ludzi z całego świata, pozostałości areny, na której ginęli męczennicy, krzyż z lamp oliwnych na tle
Forum Romanum, łuk Konstantyna, a obok
na ekranie postać Jana Pawła II trzymającego w dłoniach krucyfiks.
Poruszające były również teksty rozważań do
poszczególnych stacji, które napisał kard.
Joseph Ratzinger. Szczególną uwagę przyciągnęły dwa fragmenty, stanowiące samokrytyczną diagnozę sytuacji Kościoła w świecie:
„Co mówi nam trzeci upadek Jezusa pod
ciężarem krzyża? Może nasuwać myśli o
upadku wszystkich ludzi, o oddaleniu się od
Chrystusa wielu chrześcijan, zdających się
na sekularyzm bez Boga. Czy jednak nie powinniśmy myśleć także o tym, ile Chrystus
musi wycierpieć w swoim Kościele? Ileż razy
nadużywa się sakramentu Jego obecności,
jak często wchodzi On w puste i niegodziwe
serca! Ileż razy czcimy samych siebie, nie
4
biorąc Go nawet pod uwagę! Ileż razy Jego
słowo jest wypaczane i nadużywane! Jak
mało wiary jest w licznych teoriach, ileż pustych słów! Ile brudu jest w Kościele, i to
właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego!
Ileż pychy i samouwielbienia! Jak mało cenimy sobie sakrament pojednania, w którym
On czeka, by nas podźwignąć z upadków!”
I drugi fragment: „Panie, tak często Twój
Kościół przypomina tonącą łódź, łódź, która
nabiera wody ze wszystkich stron. Także na
Twoim polu widzimy więcej kąkolu niż zboża. Przeraża nas brud na szacie i obliczu
Twego Kościoła. Ale to my sami je zbrukaliśmy! To my zdradzamy Cię za każdym razem, po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach. Zmiłuj się nad Twoim Kościołem.”
Kilka tygodni później autor tych słów został
papieżem. Refleksja z pamiętnej Drogi Krzyżowej szybko została uznana za jeden z najważniejszych jego tekstów. Dlaczego?
Benedykt XVI jest świadom problemów trapiących ludzkość oraz Kościół. Mówi o tym z
troską pasterza i świadka Ewangelii, a zarazem spokojnie, przenikliwie, bez rozpaczy.
Wie, że nie ma łatwych remediów na taki
stan rzeczy. Wie, że wiara w zbawcze dzieło
Chrystusa, a zwłaszcza w Jego zmartwychwstanie, nie była i nie jest łatwa do przyjęcia. Papież nie dopuszcza zarazem możliwości „przykrojenia” Ewangelii i Katechizmu
do oczekiwań ponowoczesnego świata, dopasowania ich do zmiennych mód współczesności. Tylko wiara w żywego Chrystusa,
przyjęta świadomie, będąca efektem nawrócenia, nie odcinająca się od Kościoła, utrzyma się mimo przeciwności i będzie mocnym
oparciem dla całej egzystencji człowieka.
Również w tym roku, kilka tygodni przed
Świętami Paschalnymi, papież napisał przejmujące słowa w liście do biskupów świata:
„Dzisiaj, gdy na rozległych obszarach Ziemi
wierze grozi, że zgaśnie jak płomień, który
nie jest już podsycany, najważniejszym priorytetem jest uobecnianie Boga w świecie i
otwieranie ludziom dostępu do Boga. (...)
Prawdziwym problemem w obecnej chwili
dziejowej jest to, że Bóg znika z horyzontu
ludzi oraz, że wraz z gaśnięciem pochodzącego od Boga światła ludzkość traci orientację,
a niszczące skutki tego procesu coraz bardziej stają się widoczne.”
Znowu przed Triduum Paschalnym papież
stawia wyzwanie – duchowe i intelektualne
– światu, a zwłaszcza ludziom wierzącym.
Właśnie te dni, jak żadne inne, domagają się
zajęcia jasnego stanowiska – wierzę (lub nie
wierzę), że Jezus z Nazaretu cierpiał, umarł,
zmartwychwstał, by zbawić wszystkich ludzi.
Najtrudniejsza w racjonalistycznym i pragmatycznym świecie jest wiara w powstanie
Chrystusa z grobu i Jego więź z każdym człowiekiem wszystkich czasów. Jest trudna, bo
dwa tysiące lat upłynęło od tego wydarzenia,
i dla wielu „zestarzało się” ono pod naporem
historii. Dla wielu Ewangelia, czyli Dobra
Nowina o zbawieniu, nie jest już nowiną (bo
już „obiła” się im o uszy i niewiele z tego
5
wynikło), ani nie jest dobra (bo stawia niechciane wymagania i nakłada odpowiedzialność za bilans życia przed Bogiem, a to dodatkowy stres). Skąd chrześcijanin XXI wieku, żyjący w zlaicyzowanym środowisku, ma
czerpać siły nie do tego, by biernie i „po cichu” trwać w wierze, ale by była ona odważna i twórcza? Przede wszystkim z Misterium
Paschalnego Chrystusa, z własnego chrztu i
Eucharystii, w której uobecniają się wydarzenia Wielkiego Tygodnia – odpowiada
Benedykt XVI w swoich paschalnych homiliach w kolejnych latach.
W 2006 roku, podczas Mszy Wigilii Paschalnej, papież powiedział: „Jest rzeczą jasną, że
wydarzenie to [zmartwychwstanie Jezusa]
nie jest jakimś tam cudem z przeszłości,
którego istnienie w gruncie rzeczy mogłoby
być dla nas obojętne. Stanowi ono skok jakościowy w dziejach «ewolucji» i ogólnie
życia do nowego, przyszłego życia, do nowego świata, który, począwszy od Chrystusa,
już nieustannie przenika nasz świat, przemienia go i pociąga do siebie. Ale jak to się
odbywa? (...) Odpowiedź, która w pierwszym
momencie być może jest całkowicie zaskakująca, ale rzeczywista, brzmi: tego rodzaju
wydarzenie dociera do mnie przez wiarę i
chrzest.”
Przed rokiem świat obiegła wiadomość, że
podczas celebracji Wigilii Paschalnej w bazylice św. Piotra chrzest z rąk papieża przyjął
Magdi Allam, Arab, redaktor włoskiego
dziennika „Corriere della Sera”. Ten człowiek nie wystraszył się gróźb fanatyków, lecz
odważnie wyznał wiarę w Chrystusa, uznając
ją za życiodajną siłę nie tylko dla siebie osobiście, ale dla współczesnej Europy, czym
zaskoczył zarówno ateistów, jak i
„uśpionych” chrześcijan.
Papież mówił wtedy, nawiązując do chrztu:
„Wciąż na nowo musimy zawracać z błędnie
obranych kierunków, w których tak często
podąża nasza myśl, nasze działanie. Wciąż
na nowo musimy zwracać się do Niego, któ-
ry jest Drogą, Prawdą i Życiem. Wciąż na
nowo musimy stawać się «konwertytami»,
całym swym życiem zwracającymi się do
Pana. I wciąż na nowo musimy chronić nasze serce przed siłą ciążenia, która ściąga je
w dół, i duchowo wznosić je ku górze: w
prawdzie i w miłości.”
Najważniejszą pomocą w tym wysiłku jest
świadomy udział w niedzielnej Mszy św.,
którą Benedykt XVI nazywa „Paschą tygodnia”. Nauczanie i postawa papieża celebrującego Eucharystię pokazuje, że nie jest ona
towarzyskim spotkaniem wspólnoty wierzących, lecz przeżyciem na nowo Wielkiego
Czwartku, Piątku, Soboty i Niedzieli Zmartwychwstania jako wydarzeń realnych, dramatycznych, ale i dających nadzieję. Najpeł-
niej oddaje to znaczenie wystrój ołtarza w
czasie wielkanocnym, gdy stoi na nim (lub
obok niego) zarówno krucyfiks, jak i figura
Zmartwychwstałego. „Musimy na nowo odkryć radość chrześcijańskiej niedzieli. Musimy znów uświadomić sobie z dumą, jakim
przywilejem jest udział w Eucharystii, która
jest sakramentem odnowionego świata” – to
kolejne słowa papieża.
Ciekawe, na co Benedykt zwróci uwagę
wiernym podczas zbliżającego się Triduum
Paschalnego? Pewno znów jego słowa nie
będą „gładkie”, lecz postawią przed słuchaczami ciekawe wyzwania, na miarę największych świąt chrześcijaństwa.
Bohdan Białorucki
Kilka słów o tradycjach wielkanocnych
Coraz częściej czas Wielkanocy staje się okazją do kolejnego wyjazdu, najczęściej gdzieś,
gdzie można podziwiać przyrodę (sprzyja
temu zazwyczaj pogoda). Być może jest to
reakcja na zastawione suto świąteczne stoły i
niekoniecznie pożądane za nimi przesiadywanie. Nie są to też święta, które, jeśli nie
występuje oczywiście zrozumienie dla wydarzeń wspominanych w liturgii, kojarzą się z
jakąś szczególną rodzinną atmosferą (jak
chociażby Boże Narodzenie). Staje się więc
świętem pisanki, święconki, baranka, ewentualnie, jak już wspomniano, okazją do przywitania wiosny… Do licznych i w ostatnich
latach coraz chętniej praktykowanych ludowych zwyczajów należy śmigus – dyngus.
Dawniej polewanie wodą połączone było z
okładaniem rózgami (najczęściej wierzbowymi) osoby nie mogącej wykupić się od takiego „psikusa” – na szczęście ten element tradycji jakoś nie zyskał większej popularności i
chyba dobrze się stało…
Wszystkie inne znane nam zwyczaje łączone
z okresem Wielkiego Postu i Wielkanocy,
6
jakkolwiek bardzo stare, zostały niejako
„schrystianizowane”, pozbawione znaczenia
pogańskich magicznych praktyk i włączone,
jako symbole, w świąteczną tradycję. Dziś
nie oddzielamy ich ze względu na niechrześcijańskie pochodzenie – niektóre, jak chociażby święcenie pokarmów „weszły” do
wnętrza kościelnego. Te, które nie łączą się z
liturgią, są traktowane jako element folkloru, zabawny ale nie do końca zrozumiały.
Dzisiejszy stan rzeczy jest wynikiem dosyć
długiej i ciekawej drogi, jaką pewne zwyczaje
na naszych terenach przebyły. Gdy sięgniemy w przeszłość, kiedy chrześcijaństwo stawiało pierwsze kroki na naszej ziemi, możemy spotkać pierwsze prawne regulacje dotyczące zwyczajów wielkanocnych. Pojawił się
zakaz np. jedzenia jajek, został on jednak
uchylony już w XII wieku, nakazując jednak
przed posiłkiem odmówienie odpowiedniej
modlitwy. W ten sposób nadano pisankom
znaczenie symboliczne – przestała być już
pogańskim symbolem odradzającej się natury a połączono ją z wiarą w zmartwychwsta-
nie Chrystusa.
Obrzęd poświęcenia nie obejmował jednak
jednej tylko rzeczy, przyjęło się święcenie
całości pokarmów, które miały być spożyte
podczas wielkanocnego posiłku. W związku
z tym święcenie odbywało się w najczęściej
w dworach (tradycja ta przetrwała bardzo
długo). Dokonywał go zazwyczaj proboszcz,
ze względu jednak na czasochłonność tego
zajęcia stopniowo wprowadzono zakaz święcenia pokarmów w domach, wierni zaczęli
więc przybywać z nimi do kościołów (jeszcze
w dwudziestoleciu międzywojennym przywożono całe kosze jedzenia). Chociaż święcenie pokarmów należy do drugorzędnych
obrzędów liturgii wielkanocnej, o znaczeniu
jakie przywiązywano do niego w dawnej
Polsce niech świadczy powiedzenie, mówiące, że „W dzień Wielkanocy, kto święconego
nie je, ten jest złym chrześcijaninem”.
Poświęcone pokarmy spożywamy po mszy
rezurekcyjnej. Warto tu wspomnieć, że jeszcze do XVIII wieku odbywała się ona o północy. Połączona była ona z procesją wokół
kościoła, która, jeśli uświadomimy sobie, że
dawniej to właśnie przy kościele znajdował
się cmentarz, jeszcze silniej wyrażała nadzieję na zmartwychwstanie. Symbolicznie dokonuje się to także przez wyjęcie Najświętszego Sakramentu ze specjalnie przygotowanej kaplicy – swoim wystrojem przedstawiającej Grób Pański. Zwyczaj ten znany jest w
Polsce od wieków średnich, przywędrował z
Niemiec w mniej więcej XIII wieku. Początkowo były to bardzo skromne kaplice - w
grobie składano krzyż przykryty czerwonym
ornatem. Przerodziły się one jednak w wielkie, prawie teatralne dekoracje, z
umieszczaną tam figurą Jezusa. Z czasem
pojawiły się też symbole narodowe. Groby
po wsiach nie ustępowały miejskim,
ubierano je z przepychem i okazałością: „tu
wśród morskich bałwanów straszny wieloryb
coraz połykał i wyrzucał Jonasza, to
cudowna łówka ryb świętego Piotra była
7
wystawiona, tu inny jaki przedmiot
pobożny. Ogródek przed grobem wzorzysty z
pięknie wyrosłego owsa, rzeżuchy,
bukszpanu, próżne miejsca kolorowym
piaskiem wysypane…”.
Ze zwyczajem budowy Grobu Pańskiego
łączy się tradycja stawiania przy nim straży
– pełniącej wartę od Wielkiego Piątku aż po
Niedzielę Wielkanocną ( w różnych regionach nazywanej „Bożogrobcami” albo
„Turkami”). Pojawiła się ona przypuszczalnie w połowie XVII wieku. Znane są liczne
zapiski, że funkcję tę pełnili żołnierze z oddziałów królewskich, artylerii konnej
(Warszawa), bądź też wojskowi w paradnych
mundurach: “wszędzie niemal było
wyobrażenie Pana Jezusa i Najświętszej
Panny bolejącej przy Nim, padała ziemia,
obroty niebios były wystawione, mnóstwo
lamp i świec objaśniało to wszystko. U
Jezuitów grób cały z szyszaków. (...) U grobu
w kolegiacie wartę odprawiały drabanty
królowej, u Świętej Trójcy artyleryja konna.
Karabiny rurą w dół obrócone być musiały
(...)”.Pojawiały się też specjalne stroje – czasami ozdobione elementami orientalnymi,
takimi jak turbany, zakrzywione tureckie
szable. Być może był to ślad po licznych pielgrzymkach do Ziemi Świętej, odbywanych
przez polską magnaterię i szlachtę, w Jerozolimie świątynne służby porządkowe składały się z Turków, ubranych oczywiście w
narodowe stroje.
Zwyczaj udziału tego rodzaju „statystów” w
obrzędach liturgicznych ma swoją długą
tradycję i korzenie również w średniowieczu.
Niektóre momenty inscenizowano bardzo
dosłownie. Pierwszym takim była niedziela
Palmowa. Triumfalny wjazd Chrystusa do
Jerozolimy odgrywano w sposób dosłowny.
Wybierano zazwyczaj dwa kościoły, z których jeden symbolizował Górę Oliwną, drugi
zaś Jerozolimę. platformę z żywym
osiołkiem i figurą Chrystusa na nim –
przywilej ciągnięcia wózka mieli rajcy
miejscy. Jerozolimski tłum wyobrażali
wierni trzymający w dłoniach witki
wierzbowe, często z dodatkiem świerku,
traw, leszczyny, ozdobione wstążkami i
bibułą. Zgromadzeni rzucali na drogę
orszaku palmy i kwiaty. Popularne od XV do
XVI w. widowisko zostało zakazane jednak
przez władze kościelne. Współcześnie w
większości kościołów odbywa się msza z
poświęceniem palm oraz procesje wokół
świątyń.
Drugim takim momentem było nabożeństwo
pasyjne. Po nim odbywała się symboliczna
inscenizacja pogrzebu Chrystusa. W procesji
z kadzielnicami szło pięciu duchownych
przedstawiających: Najświętrzą Maryję
Pannę, Marię Magdalenę, Jana Ewangelistę,
Nikodema, Józefa z Arymatei oraz niesiono
krzyż lub figurę Chrystusa, które składano w
grobie.
Wie lk i P ią tek
by ł u zn awan y
za
najsmutniejszy dzień w roku. Dawniej dla
podkreślenia jego wagi rolnicy nie
wychodzili w pole, w celu uzyskania
całkowitej ciszy zatrzymywano zegary, nie
śpiewano, ograniczano rozmowy.
Zwyczaj odgrywania misteriów ożywa dzisiaj
na nowo, być może takie bardzo dosłowne i
plastyczne przedstawienie opisanych w
Ewangelii wydarzeń ułatwia zbliżenie się do
nich, a co za tym – i chęć ich zrozumienia.
Szczególnie, gdy dzisiaj okres Wielkiego
Postu w otaczającym nas środowisku przestał być już czasem oczekiwania i często nie
odróżnia się od innych okresów w roku.
PZ
Święte Triduum paschalne
w kościele św. Anny
Msza Wieczerzy Pańskiej—Wielki Czwartek, 19.00
Liturgia Męki Pańskiej—Wielki Piątek, 17.30
Droga KrzyŜowa ulicami Stolicy—Wielki Piątek, 20.00
Święcenie pokarmów na stół wielkanocny—Wielka Sobota,
od 8.00 do 18.00
Wigila Paschalna—Wielka Sobota 20.00
Rezurekcja—Niedziela 6.00
Zapraszamy do współredagowania naszego
pisma. Teksty i uwagi można przesyłać na
adres: [email protected]
(tel. 022 393 45 75)
Kościół Akademicki
św. Anny w Warszawie
ul. Krakowskie Przedmieście 68,
www.swanna.waw.pl, tel. 826-89-91
Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00;
19.00; 21.00. Msze św. w dni powszednie: 7.00;
7.30; 15.00; 18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia
miesiąca: 21.00)
Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt.
7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 1516, 18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych.
Chrzty dzieci w niedzielę o godz 12.00
8

Podobne dokumenty