Pobierz PDF - Racjonalista TV

Transkrypt

Pobierz PDF - Racjonalista TV
Od dawna obserwuję w Polsce dość liczną grupę
intelektualistów, którzy bardzo lubią wytykać wszelkie możliwe
błędy Polakom. Chyba większość z nich związana jest z moją
stroną sporu politycznego, czyli stroną liberalno – lewicową.
Oczywiście autokrytycyzm, zarówno na poziomie jednostek, jak i
grup społecznych jest czymś potrzebnym i cennym. Ale wydaje mi
się, że autokrytycyzm ma też swoje nieudane wersje.
Po pierwsze, jeśli już jesteśmy autokrytyczni jako Polacy,
powinniśmy zawsze pamiętać, że krytykujemy też samych siebie.
Jeśli ktoś na przykład pisze, że „Polacy mają problem z
narodowymi mitami”, powinien też dodać perspektywę „my”. „My
mamy ten problem!”. Jeśli krytykuje się Polaków z pozycji niePolaka będąc Polakiem, staje się to dziwnym pouczaniem,
moralizowaniem, karceniem. Osoby napominane zaczynają się
wtedy słusznie pytać o to, kto dał prawo ich krytykowi mienić
się jakimś dziwnym nad-Polakiem, wolnym od tych wszystkich
narodowych wad, które zaobserwował w innych rodakach. Czy
można mu wierzyć na słowo, że oto uwolnił się od tych wad? A
jeśli, to może powinien raczej dać receptę uwalniania się od
przywar, zamiast pouczać i napominać?
Postawia „Ci źli, głupi Polacy!” nasiliła się oczywiście po
zwycięstwie PiSu u przeciwników tejże partii, do których i ja
należę. Zwolennicy PiSu poradzili sobie z tym w inny sposób,
czyniąc z liderów opozycji „zdrajców”, zaś z podążających za
nimi dość licznie tłumów osoby oszukane, naiwne, skaczące w
przepaść jak przysłowiowe lemingi. Wbrew pozorom niesłuszny w
znaczącej większości wypadków zarzut zdrady nie jest wcale
bardziej niesprawiedliwy czy karygodny, jak krytyka Polaków z
poziomu samozwańczego nad-Polaka. To to samo zjawisko ubrane w
inną szatę, w inną ekspresję.
Obecnie żyjemy w czasach, w których ogólnie pojęty Zachód
popełnia dość spektakularne błędy, lub (jeśli jednak nie są to
błędy) bardzo kontrowersyjne ruchy polityczne. Oczywiście
słowo „Zachód” jest tu nieprecyzyjne, gdyż my i Czesi też
jesteśmy owym „Zachodem”. Podział na socjalistyczną i
kapitalistyczną części Europy jest już podziałem retro, nie
mającym faktycznego znaczenia. Ale jak to rzeczy „z myszką”,
żyje on w głowach wielu ludzi, zarówno w naszej części Europy
jak i w tej bardziej na zachód od nas. Tylko w sensie tego
resentymentu, sztucznego w dużej mierze podziału używam zatem
słowa „Zachód”.
Na czym polegają współczesne błędy „Zachodu”? Obecnie jesteśmy
świeżo po Brexicie. W sytuacji, gdy od południa mamy islam, a
na wschodzie Putina, Brexit nie był odpowiedzialną decyzją.
Można nie lubić UE, ale czas był najgorszy z możliwych.
Zarówno UE jak i UK będą (będziemy) przez najbliższe lata
sporo płacić za tę decyzję angielskich i walijskich wyborców.
Inna rzecz to oczywiście polityka migracyjna Angeli Merkel,
którą można różne oceniać, ale jednak pewne zupełnie
obiektywne fakty świadczą o tym, że była zła (wycofywanie się
z tej strategii samej Merkel, pertraktacje z Turcją itp.).
Kolejną katastrofą dojrzewającą do wybuchu na „Zachodzie” jest
Francja, moja druga ojczyzna, gdzie niestety populizm może
wygrać i władzę przejmie Front National. Z kolei lewicowa
Francja skutecznie blokuje konieczne dla tego motoru Europy
(obok Niemiec) reformy. Do tego można dodać kraje Beneluksu –
brak kontroli Belgów nad hodowanym u nich muzułmańskim
terroryzmem, czy nieco irracjonalne referenda w Holandii.
Listę niepokojących zjawisk i zdarzeń, które wpłyną na
pogorszenie jakości życia również w Polsce, można jeszcze dość
długo ciągnąć.
Problemy „Zachodu” mają zły wpływ na samozwańczych nadPolaków. Zazwyczaj to „Zachód” był głównym uzasadnieniem ich
pozycji, z jakich krytykują „tych złych Polaków” sami będąc
Polakami. Teraz te fundamenty, które zawsze były mirażem,
chwieją się i nikną. Odpowiedzią jest jeszcze większe
nasilenie nie zawsze zasadnej krytyki polskości, czymkolwiek
by ta była lub nie była.
Ta krytyka buduje zatem jeszcze mocniej postawy adwersarzy
nad-Polaków. Słowo „zdrajca” na polskiej prawicy pojawia się
częściej i jest traktowane bardziej na serio, mimo tego, że
rzeczywistych zdrajców oczywiście w Polsce prawie nie ma.
Jakie mocarstwo chciałoby i mogłoby opłacać tylu zdrajców, ilu
widzi wśród rodaków prawica? Prawicowe szukanie zdrajców i
budowane przez część liberałów i lewicy polskie kompleksy
owocują strategią „powstawania z kolan”, która póki co owocuje
niepotrzebnie głupią polityką zagraniczną. Ale nie popadajmy z
uwagi na to w kompleksy. Moim zdaniem Brytyjczycy kilka dni
temu „powstali z kolan” znacznie bardziej spektakularnie niż
my.
Jakiego się lekarstwa spodziewam dla nas na tropienie zdrajców
i uczucie bycia nad-Polakiem? Wydaje mi się, że wystarczy
szczerość i odrobina samodzielnego myślenia. Wtedy unikniemy
obrzydliwych i bardzo szkodliwych pakietów światopoglądowych.
To one sprawiają,że każdy wyraziciel liberalnych poglądów jest
dla niektórych zdrajcą, zaś z drugiej strony każdy wyraziciel
poglądów prawicowych przestanie się jawić jako pod-Polak. W
trakcie rozmowy okaże się, że w jednym się zgadzamy, a w
drugim się nie zgadzamy. Że lewicowiec może być mądrym
patriotą, a prawicowiec może być wrażliwy na „innego”.
Wystarczy chcieć rozmawiać i przestać odczuwać przyjemność z
piętnowania inaczej myślących, lub z poczucia wyższości nad
nimi. Oczywiście te „złote rady” adresuję też, a może nawet
przede wszystkim do samego siebie…
Ps.: W artykule użyłem moich zdjęć z Polski, bo lubię nasz
kraj. Ładnie to wszystko wygląda, choć piękne rzeki i
zmierzchy to nie tylko polska specjalność…

Podobne dokumenty