Kto da pieniądze na Auschwitz

Transkrypt

Kto da pieniądze na Auschwitz
Dzisiaj: Środa, 6 sierpnia 2008
Kto da pieniądze na Auschwitz
Muzeum pozostaje na utrzymaniu państwa polskiego. Pomoc zagraniczna
sięga dziś ledwie trzech procent budżetu instytucji; w zeszłym roku było to
niespełna 754 tys. zł... Placówka apeluje do państw Europy i świata - o
wrażliwość i odpowiedzialność.
Muzeum Auschwitz-Birkenau odwiedzają miliony. Miliony
są też potrzebne na konserwację i ratowanie obiektów.
FOT. MAREK MORDAN
Muzeum oświęcimskie ma plan pozyskania środków niezbędnych do
uratowania przed ruiną pozostałości po KL Auschwitz. Potrzebuje jednak
silnego wsparcia ze strony społeczności międzynarodowej, zwłaszcza - Unii
Europejskiej. Po naszym wczorajszym tekście zaapelował o to krakowski
europoseł Bogusław Sonik.
Wczoraj ostrzegliśmy, że historycznym obiektom byłego obozu grozi ruina, jeśli nie znajdą się
pieniądze na ich konserwację. Dyrekcja muzeum szacuje potrzeby placówki na 200 mln zł. Z budżetu
państwa otrzymuje rocznie 20 razy mniej, a pomoc międzynarodowa nie wystarcza nawet na remont
dachu jednego poobozowego bloku, nie mówiąc już o reszcie obiektów rozsianych po 191hektarowym obszarze muzeum.
Obszar ten jest wyjątkowy w skali świata. Zwracają na to uwagę czołowi politycy masowo
odwiedzający miejsce pamięci.
- Współczesny świat musi podtrzymywać pamięć, a Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau należy
do najbardziej znaczących przestrzeni tej pamięci zarówno w Europie, jak i globalnie - przypomina
Gűnter Verheugen, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.
- Pamięć o Holokauście i przekazywanie wiedzy przyszłym pokoleniom to sprawy najwyższej wagi dla
Europy i całego świata - podkreśla Avner Shalev z izraelskiego Instytutu Yad Vashem.
Wymagania bez pieniędzy
Wymagania społeczności międzynarodowej dotyczące wyglądu i funkcjonowania miejsca pamięci są
olbrzymie, ale - poza deklaracjami - nie idzie za tym żadne wsparcie. Placówka pozostaje na
utrzymaniu państwa polskiego, a drugą połówkę swego budżetu wypracowuje sama.
- Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie czy Instytut Yad Vashem dysponują nieporównywalnie
większym zapleczem finansowym - przyznaje Piotr Cywiński, dyrektor PMA-B.
Tymczasem realne potrzeby oświęcimskiego muzeum są znacznie większe. - Oprócz działalności
edukacyjnej, prowadzonej na poziomie wspomnianych instytucji, dbamy przecież o zachowanie
unikatowego miejsca, a to wymaga ogromnych nakładów na konserwację - wyjaśnia Cywiński.
Potrzeby w tym zakresie będą rosnąć, bo z upływem lat coraz więcej obiektów i eksponatów - a
znaczna ich część znajduje się pod gołym niebem - wymaga pilnej interwencji specjalistów.
Wyjątkową skalę przedsięwzięcia najlepiej oddają liczby: pod okiem 30 oświęcimskich konserwatorów
oraz ich współpracowników i wolontariuszy jest: ponad 150 zachowanych obiektów, około 300 ruin, w
tym pozostałości po czterech komorach gazowych i krematoriach w Birkenau, blisko 14 km ogrodzenia
z 3600 słupami betonowymi i wiele innych różnego rodzaju urządzeń. Na 191 hektarach znajdują się
też kilometry dróg utwardzonych, rowów melioracyjnych, tory kolejowe z bocznicą i rampą, dwie
poobozowe oczyszczalnie ścieków, baseny pożarowe itp. Trzeba też nieustannie konserwować
krzewy, historyczne drzewa i około 20 hektarów lasu (!). Dochodzą do tego olbrzymie muzealne
zbiory, w tym część dobytku przywiezionego przez skazanych na Zagładę ludzi (m.in. ponad 80 tys.
butów i 3,8 tys. waliz, w tym 2,1 tys. z napisami pozostawionymi przez ich właścicieli). Są też obozowe
dzieła sztuki, a także niezwykle cenne dokumenty, zdjęcia, filmy itp.
Żeby to wszystko nie popadło w ruinę, potrzeba pilnie ponad 200 mln zł. Tymczasem cała pomoc
zagraniczna sięga dziś ledwie trzech procent budżetu instytucji; w zeszłym roku było to niespełna 754
tys. zł...
Muzealnicy pragną, by pomoc ze strony społeczności międzynarodowej była adekwatna do jej
oczekiwań. Placówka liczy przede wszystkim na wsparcie Unii Europejskiej. Zdaniem Cywińskiego UE
winna przyjąć całościową strategię wobec byłego KL Auschwitz. Muzeum zamierza też ponowić
program realizowany w latach 90. przez Kalmana Sultanika, działacza diaspory żydowskiej. Apeluje w
tym celu do państw Europy i świata - o wrażliwość i odpowiedzialność historyczną.
Specfundusz i "Aktywna Pamięć Europejska"
Instytucja rozważa również założenie przy Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej fundacji, która
zarządzałaby finansowym depozytem powierzanym przez rządy wrażliwych państw.
- Gdyby np. 10 krajów powierzyło fundacji po 10-20 mln euro na 20 lat, odsetki od tych kwot
zaspokoiłyby nasze bieżące potrzeby. Potem kwota główna mogłaby wrócić do właścicieli depozytu zakłada dyrektor muzeum.
Także Polska musi na nowo zdefiniować swoją politykę związaną z finansowaniem byłego KL
Auschwitz. Obowiązujące rozwiązania, sprzed 15 lat, nie przystają do rzeczywistości.
- Najważniejsze jest dziś zapewnienie finansowej stabilności prac konserwatorskich. Środki muszą się
znaleźć, jeśli zamierzamy zachować pamięć o Auschwitz - mówi Piotr Cywiński.
Europoseł Bogusław Sonik uważa, że na początek pewne środki można by uzyskać z programu
"Europa dla obywateli". Jego częścią jest tzw. Działanie 4 - "Aktywna Pamięć Europejska". W
założeniu służyć ma ono właśnie upamiętnianiu miejsc, archiwów i ofiar deportacji reżimu
nazistowskiego i stalinowskiego.
Po lekturze naszego wczorajszego tekstu Bogusław Sonik zwrócił się do Josepha Daula,
przewodniczącego największej grupy w Parlamencie Europejskim - EPL-ED - z apelem o udzielenie
oświęcimskiemu muzeum pomocy finansowej.
- Sytuacja, gdy dramatycznie brakuje środków, wymaga szybkich i zdecydowanych reakcji. Uważam,
że ratowanie pozostałości po KL Auschwitz jest wspólną europejską sprawą - tłumaczy poseł.
Podkreśla, że doraźne działania w oparciu o środki z istniejących programów unijnych nie wystarczą.
Potrzebne jest rozwiązanie systemowe, uwzględniające wyjątkowość miejsca. - Skoro mogliśmy
wydać rezolucję w sprawie 60. rocznicy istnienia Muzeum Auschwitz, możemy wydać kolejną - o
pomocy finansowej dla tej instytucji - uważa poseł.
Rezolucja taka ma, jego zdaniem, duże szanse powodzenia. Centroprawicowa Grupa EPL-ED
(Europejskiej Partii Ludowej - Chrześcijańskich Demokratów - i Europejskich Demokratów) dysponuje
bowiem ponad jedną trzecią głosów w Europarlamencie. Jej członkowie zajmują czołowe stanowiska
w organach UE, jej lider Hans-Gert Poettering jest przewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
PAWEŁ PLINTA, ZBIGNIEW BARTUŚ