Jeppesen Football Team Liga RedBox Jesień 2010

Transkrypt

Jeppesen Football Team Liga RedBox Jesień 2010
Jeppesen Football Team Liga RedBox
Jesień 2010
2010-08-26, 21:40
Prosto Shop Sopot vs Jeppesen
2:1
Bramki:
Jeppesen: Prusik 1
Relacja z meczu:
W czwartek 26.08 Jeppesen meczem z Prosto Shop rozpoczął udział w jesiennej edycji
Ligi Red Box. Do spotkania „niebiescy” przystąpili bez króla strzelców z wiosny Tomasza
Bieńka. Nie pozbawiło to jednak zawodników Jeppesena nadziei na korzystny wynik.
Debiutanci z Sopotu okazali się dobrą, poukładaną drużyną, która postawiła twarde warunki
gry. Nic w tym nadzwyczajnego gdyż część zawodników tej drużyny już dawno zdobyła
pierwsze piłkarskie szlify na lokalnym podwórku pomorskich lig i turniejów. To wlasnie
gracze drużyny Prosto Shopu objeli prowadzenie po składnej akcji przeprowadzonej lewą
stroną boiska. Łukasz Szupryciński przy kąśliwym strzale po ziemi był w tej sytuacji bez
szans. Jednak tuż po wznowieniu gry Paweł Polański dalekim przerzutem w pole karne
przeciwników uruchomił Piotra Prusika, który w ostatnich meczach kontrolnych nie zwykł
marnować podobnych sytuacji. Jego słynny już zwód „na zakos” pozwolił przerzucić piłkę na
lewą nogę, którą bez najmniejszych problemów umieścił futbolówkę w siatce. Jeppesen będąc
na fali skonstruował jeszcze przed przerwą dwie groźne sytuacje. Zagrywający z rzutu
rożnego Maciej Markowski niemal idealnie obsłużył nabiegającego w pole karne Grzegorza
Stannego. Ten huknął głową w kierunku bramki lecz piłka minęła poprzeczkę zaledwie o
kilka centymetrów. W pomeczowym wywiadzie Stanny przyznał, że ta sytuacja będzie śniła
mu się po nocach. Kolejna akcja przeprowadzona prawą stroną boiska zakończyła się
...strzeleniem gola. Ten jednak ku niezadowoleniu jednego kibica drużyny z Narutowicza nie
został uznany. Sędzia dopatrzył się zagrania ręką. Po kilku chwilach chaotycznej gry z jednej
i z drugiej strony arbiter zakończył zaciętą pierwszą połowę. Na tablicy widniał wynik 1:1.
Druga odsłona spotkania to festiwal niecelnych podań oraz dalekich wrzutek w pole karne
Prosto Shop Sopot. Jedna z nich, autorstwa Macieja Markowskiego wykonana z autu znalazla
się nawet w siatce lecz zgodnie z regulaminem gry nie mogła zostać uznana. Kolejne podania
Markowskiego i Witkowskiego nie znalazło adresatów i akcje nie kończyły się celnymi
strzałami. Przebłyski dobrej gry można było zauważyć między 40 a 50 minutą gry lecz
dogodnych sytuacji nie wykorzystali zarówno napastnicy Wojciech Iżyk oraz Mateusz
Hnatyszyn ale także obrońca Jędrzej Kejna, po którego strzale lewą nogą piłka przeleciała
między nogami bramkarza zmierzając do bramki. Ten jednak w ostatniej chwili skierował
piętą uderzenie na rzut rożny. Strzałów z dystansu próbowali także wspomniany już Maciej
Markowski oraz Arkadiusz Górski. Niestety bez efektu. W dodatku Górski, będący drugim
najskuteczniejszym strzelcem drużyny w minionym sezonie nabawił się kontuzji prawego
kolana. Być może nie zobaczymy go w kolejnym spotkaniu gdyż rokowania nie są najlepsze.
Jednak więcej informacji o kontuzji napastnika poznamy z pewnością dopiero po konsultacji
z lekarzem ekipy. W drugich 25 minutach ciekawiej było pod bramką Jeppesena.
Wielokrotnie przed utratą kolejnych goli uchronił swój zespół Szupryciński, który tego dnia
był w wyśmienitej dyspozycji. Mimo to Sopocianie dopięli swego i na siedem minut przed
końcem spotkania napastnik Prosto Shopu dopadł do piłki wrzuconej w pole karne
„niebieskich” i z bliskiej odległości uderzył w kierunku bramki „Szupryta”. Piłka znalazła się
tuż pod poprzeczką i prawym słupkiem bramki. Przegrywaliśmy 1:2. Ostatnie minuty meczu
to desperackie ataki zawodników Jeppesena, który w końcówce zdominował graczy drużyny
z Grunwaldzkiej 57. Huralne ataki pozwoliły jednak drużynie z Sopotu na przeprowadzenie
groźnych kontr. Po dwóch z nich Jędrzej Kejna ratował drużynę stając na drodze piłce
podążającej wprost do pustej bramki. Nie miało to już jednak większego znaczenia gdyż
chwilę później arbiter zakończył przegrane spotkanie wynikiem 1:2.
Trzeba jednak przyznać, że gra zawodników Jeppesena mogła się podobać. Przy
świetle jupiterów stadionu MOSiRu drużyna prezentowała się korzystnie. Na pochwałę z
pewnością zasługuje Paweł Polański, dla którego był to debiut w redboxowych rozgrywkach.
Jego szybkość nie pozwalała na rozwinięcie skrzydeł atakujących graczy Prosto Shop.
Świetnie zaprezentował się chwalony wcześniej Łukasz Szupryciński. Czyżby na stałe zawitał
w bramce „niebieskich”? Rywalizacja na pozycji golkipera nabiera rumieńców i wszystko
zależy od postawy pozostałych bramkarzy – Stopieńskiego i Zielińskiego, którzy na pewno
nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Skład Jeppesena:
1. Łukasz Szupryciński
2. Kuba Witkowski
3. Maciej Lewicki
4. Paweł Polański (1 asysta)
5. Jędrzej Kejna
6. Maciej Markowski
7. Grzegorz Stanny
8. Mateusz Hnatyszyn
9. Piotr Prusik
10. Wojtek Iżyk
11. Arkadiusz Górski
2010-08-30, 18:00
Jeppesen vs Transcom Reslipers
5:5
Bramki:
Jeppesen: Kejna 1, Bieniek 4
Relacja z meczu:
Dnia 30.08.2010 w poniedziałek o 18:00 rozegraliśmy drugi mecz w lidze Redbox z
ekipą Transcom Reslipers. Po wyrównanym i obfitującym w liczne okazje podbramkowe
mecz zakończył się wysokim remisem 5:5. Obszerniejszy opis spotkania znajduję się poniżej i
w relacji z meczu.
30 sierpnia byliśmy świadkami kolejnego spotkanie w lidze RedBox, Jeppesen Transcom Reslipers. Areną rozgrywki było tym razem boisko Akademii Wychowania
Fizycznego i Sportu na gdańskiej Żabiance.
Niebiescy przystąpili do tego spotkania z dużą chęcią odniesienia pierwszego
ligowego zwycięstwa oraz w nieco zmienionym ustawieniu. Kontuzje wykluczyły z gry
Arkadiusza Górskiego oraz Jakuba Witkowskiego, sprawy pozasportowe uniemożliwiły
natomiast występ Grzegorzowi Stannemu. Do gry powrócili Artur Pudlak oraz najlepszy
strzelec drużyny Tomasz Bieniek, a między słupkami zadebiutował Karol Zieliński.
Pierwsze kilka minut spotkania to nieustanne ataki ekipy Transcom, która od samego
początku chciała narzucić swój styl gry i udokumentować przewagę strzelonym golem.
Jeppesenowi udało się przetrzymać napór rywali, a następnie wyprowadzić ‘zabójczą’ kontrę.
Doskonałe podanie z głębi pola do Tomka Bieniek, który po raz pierwszy tego wieczoru
pokonał bramkarza Transcomu.
Na odpowiedź przeciwników nie trzeba było długo czekać. Mocny strzał zza pola
karnego nasz nowy bramkarz zdołał jeszcze odbić, przy dobitce napastnika Transcomu był już
jednak bezradny. Chwilę później drużyna grająca w czarnych strojach wyszła na
prowadzenie. Błąd w kryciu oraz brak asekuracji zadecydowały o tym że przegrywaliśmy 2:1.
Wtedy jednak nastąpiło przebudzenie Bieniasa. Rozgrywający swój pierwszy mecz po
dłuższym odpoczynku ‘lis pola karnego’ w tej części gry zdołał jeszcze 2 razy pokazać swój
kunszt strzelecki, skompletował dzięki temu klasycznego hat-tricka, a my na przerwę
schodziliśmy prowadząc 3:2.
Druga część meczu to nieustanna wymiana ciosów oraz liczne okazje bramkowe, co
mogło się podobać zgromadzonej na obiekcie publiczności. Bienias dorzucił swojego 4 gola i
chyba stwierdził że na dzisiaj wystarczy, bo już więcej tego dnia do siatki nie trafił...Przy
stanie 4:2 miała miejsce być może przełomowa akcje meczu. Wybitą z autu przez kapitana
zespołu Jędrzeja Kejnę futbolówkę trącił jeszcze nogą bramkarz Transcomu i piłka znalazła
się w bramce. Gol! Tymczasem gwizdek sędziego milczał...skupieni na wyjaśnianiu
wątpliwości z arbitrem zapomnieliśmy o obronie i straciliśmy bramkę z kontry. Zamiast
wyniku 5:2 zatem 4:3...co wyraźnie podcięło skrzydła graczom niebieskich a jeden z
kolejnych ataków Transcomu przyniósł tej ekipie wyrównanie. Na szcześcię chwilę później
ponownie wysunęliśmy się na prowadzenie. Zagranie z autu Macieja Markowskiego i świetne
uderzenie z daleka Jędrzeja Kejny, któremu zabrakło odwagi do strzału w podobnej sytuacji
kilka minut wcześniej.
Ostatnia faza meczu to kilka doskonałych okazji Jeppesena na podwyższenie wyniku,
które zmarnowali Mateusz Hnatyszyn i Tomasz Bieniek, który został obsłużony kapitalnym
dograniem jeszcze z własnej połowy od Łukasza Szuprycińskiego. Uderzona głową piłka
przelecieła tuż nad poprzeczką, a Bienias chwilę później został staranowany przez golkipera
Transcomu. Jak przystało jednak na ‘człowieka z żelaza’, nie zrobiło to na Tomku wielkiego
wrażenia. Warto tu również wspomnieć dobrą, dwójkową akcję duetu SzuprycińskiHnatyszyn, zakończoną niecelnym strzałem tego pierwszego, który nie zdecydował się na
oddanie piłki do lepiej ustawionego kolegi.
Ekipa Transcom Reslipers rzuciła się natomiast do szaleńczego ataku, mającego na
celu zgarnięcie jakichś punktów tego dnia. Niestety dla nas, jeden z zawodników ‘czarnych’
popisał się rewelacyjnym uderzeniem, wyszedł mu strzał życia, a piłka wylądowała w
okienku bramki bronionej przez Karola Zielińskiego, który przy tym uderzeniu nie miał
szans, w całym spotkaniu zaprezentował się natomiast bardzo przyzwoicie, co tylko zwiększa
rywalizację na tej pozycji.
Bohaterem dnia w zespole Jeppesena został bez wątpienia Tomasz Bieniek, który
oprócz zdobycia 4 bramek zapisał się w protokole meczowym poprzez otrzymanie żółtej
kartki, za wątpliwy jednak faul, odgwizdany przez średnio dysponowanego arbitra.
Wynik 5:5 wydaje się sprawiedliwy, pozostawił on jednak spory niedosyt. Jest jednak
progres, zdobyliśmy bowiem pierwszy punkt w tej rundzie. Czy kolejne spotkanie zakończy
się upragnionym zwycięstwem Jeppesena? Przekonamy się o tym już niebawem.
Skład Jeppesena:
1. Karol Zieliński
2. Łukasz Szupryciński
3. Artur Pudlak
4. Maciej Lewicki
5. Paweł Polański (1 asysta)
6. Jędrzej Kejna
(1 asysta)
7. Maciej Markowski (2 asysty)
8. Mateusz Hnatyszyn
9. Piotr Prusik
10. Wojtek Iżyk
11. Tomasz Bieniek
2010-09-07, 18:00
Jeppesen vs Wakacje.pl-easygo.pl
3:4
Bramki:
Jeppesen: Markowski 2, Prusik 1
Relacja z meczu:
Wtorkowy dzień zwiastował totalny pogrom i koniec wakacji. Przedmeczowa
atmosfera w pokoju T4 sprawiła iż część drużyny była już przebrana i gotowa do meczu
zaraz po 16. W pokoju aż kipiało od adrenaliny i huczało od słownej motywacji. Samo to iż
na murawie pojawili sie liczni kibice w postaci kobiet sugerowało iż każdy da z siebie
wszystko i tanio skóry nie sprzeda.
Mecz rozpoczęliśmy z opóźnieniem, W pierwszym składzie wyszli Karol- Kuba,
Artur, Jędrek, Maciek, Piotr, którzy z góry narzucili swój styl gry i przycisnęli przeciwnika.
Należy też wspomnieć iż drużyna Wakacje.pl niekiedy wychodziła z groźnymi kontrami,
jednak Karol bronił na poziomie do jakiego już nas przyzwyczaił i wychodził obronną ręką.
W 2 minucie dzięki nieustępliwości Puyola wywalczyliśmy aut. Macias przycelował w pole
karne gdzie czaił sie Predrag, który spokojnie zgłowił piłkę wprost do bramki. Należy dodać
iż przelobowana została cała przeciwna drużyna, będąca chyba jeszcze na wakacjach, jednak
trzeba przyznać że asysta jak i bramka godna uwagi. Po strzeleniu bramki inicjatywę przejął
sędzia, ponieważ co chwilę musiał odgwizdywać autowe wykopy obu drużyn.
W 5 minucie z prawej strony pola karnego pada Macias, rozjemca odgwizduje faul,
Macias zagrywa bez gwizdka do Jędrasa który wali z pierwszej, niestety piłka mija okienko
bramki. Wczasowicze nawet nie drgnęli... Wykopywania ciąg dalszy... Za Puyola wchodzi
Lewis, a za Maciasa Szupryt. Paniczne ataki urlopowiczów w I połowie na nic sie zdają,
obrona wraz z bramkarzem stanowi monolit nie do rozbicia. Puyol i Nodi wymieniają sie za
Jędrasa i Predraga. W 9 minucie rożner zarzuca Nody, głowi Puyol jednak ponad bramką.
Kilka sekund później Lewis uderza sprzed pola karnego, był to niezły kąśliwy strzał. Niestety
bramkarz był dobrze ustawiony i wybija piłkę ostatkiem sił na rzut rożny. Kolejny rzut rożny
Nody robi wykop, niestety nikt nie wie do kogo było to podanie, możliwe ze był to jakiś
niewidzialny przyjaciel Nodiego. Wykopków ciąg dalszy... Wchodzi Adaś znany również
jako Klapek oraz Predrag. 18' Lewis dośrodkowuje z autu w pole karne, w którym na piłkę
czyha długowłosy Kubot. Składa sie do piłki, ach nie tym razem, niestety piłka przeleciała
nad poprzeczka. Chwile później ładna, książkową kontrę przeprowadził Macias-JędrasPredrag, jednak ten ostatni strzelił wprost bramkarza. Kolejna kontra, Kubot zagrywa do
Maciasa, który wkręca przeciwnika i odgrywa z powrotem do Kubota który zakosem odgrywa
do Predraga, jednak piłka odskakuje i pozostaje niedosyt. Szybka kontra „wczasowiczów”,
walka bark w bark Puyola, jednak arbiter twierdzi co innego i pokazuje na rzut wolny. Karol
ustawia mur, strzał i Kubot oberwał w płuco po czym zgiął sie jak scyzoryk, szybka zmiana i
rezerwowi opatrują poszkodowanego. 22' Urlopowicz kontratakuje próbuje się kiwać, jednak
Lewis nie na takich kasztanach zęby zjadł, i zaraz powala go swoim podmuchem i
wyprowadza kontrę zagrywa do Predraga, który wykonuje obrót i przedłuża do Maciasa, ten
przekłada nogi i lutuje. Bramkarzowi oderwało rękę i piłka wpada w samo okno. Macias
jeszcze zaliczył wywrotkę, nic dziwnego ponieważ cala energię stracił na strzał ;) Jeszcze
parę wywrotek, wykopów, bezsensownych podań i sędzia odgwizduje koniec polowy. Nie
jest źle do przerwy 2-0 i narzucony styl gry robi swoje.
II Polowa startuje, urlopowicze zaczynają wyprowadzać akcje. Drużyna Jeppesena
spokojna o wynik chyba lekko zlekceważyła przeciwnika. Widocznie każdy z białoniebieskich chciał strzelić po bramce, ale zapomnieli o tym że ktoś musi zostać w obronie.
Zapis II polowy niestety z przyczyn technicznych jest nie do odtworzenia. Z tego co
pamiętam po straceniu bramki na 2-1 ekipa „wczasowiczów” rzuciła sie do odrabiania strat.
Po chwili jest już 2-2. Nie dość że marnowaliśmy sytuacje będąc w przewadze liczebnej
w polu karnym, to dopuszczaliśmy do kąśliwych kontr „urlopowiczów”. Jedna z nich
podcięła nam skrzydła, ponieważ strzał uśpionego wcześniej jednego z „wczasowiczów” był
celny (2-3). Miał dużo miejsca oraz czasu aby przymierzyć i uderzyć sprzed pola karnego,
niestety bramkarz nie miał nic do powiedzenia. W końcu po dobrej interwencji obrońcy piłka
trafia do Nodyego który przedłuża podanie wychodzącemu Maćkowi i to on umieszcza w
piłkę w okienku bramki, jest 3-3. Jedna z kolejnych naszych akcji, w polu karnym
„urlopowiczów” tworzy sie zamieszanie bramkarz wybija piłkę, która trafia Nodyemu pod
nogi ten uderza i piłka leci nad poprzeczka, szkoda bo trafienie te mogło zakończyć nasze
męczarnie, jednym słowem mógł urwać. Wakacyjni.pl cały czas wyprowadzali groźne kontry.
Przy kolejnej wymianie ciosów Nody nie wiadomo czy chciał podać, czy strzelić ale piłka
jakimś cudem doleciała do Kubota, ten jednak albo miał za krótka nogę lub po prostu był
faulowany w polu karnym i nie sięgnął tej piłki, a mogło być tak pięknie...
Pod koniec meczu biało-niebiescy postawili wszystko na jedną kartę, przez co zostali
mocno skarceni, dostali bramkę na 3-4 jednak była to najmniejsza kara, ponieważ
„urlopowicz” występujący pod pseudonimem Batistuty marnował sytuacje za sytuacją. Przy
tym stanie była jeszcze szansa na remis, jednak strzał Maciasa nie wiadomo jak wybronił
wakacyjny bramkarz. Chłopaki dwoili sie i troili jednak nic z tego nie wynikło. W jednej z
kontr Macias wybiegł sam na sam z bramkarzem, z lewej strony ustawionego miał Nodiego
który w stylu klasycznym mógł dołożyć nogę i strzelić do pustej bramki, jednak podania nie
otrzymał, a Macias minimalnie przestrzelił bramkę.
Walkower w tym meczu powinien przyjąć sędzia, po pierwsze za spóźnienie, przez co
mecz zaczął sie 8 minut później, po drugie sędziował w znanym juz stylu czyli "jako tako".
Po trzecie jaki sędzia kończy mecz 1,5 minuty przed ustalonym przez regulamin czasem.
Arbiter ma szczęście iż kamera nie zarejestrowała czasu II polowy, ponieważ w sposób
klasyczny mógłby zostać dojechany.
Niestety należy również dodać iż zagraliśmy strasznie słabo, jak zwykle zwycięstwo
było w naszych rękach i pozwoliliśmy sobie je wydrzeć i to jakiemu przeciwnikowi. Szkoda
takich meczy, szkoda tych 3 punktów, ale co się spodziewać po tym jak w II połowie
prezentuje sie "nic". Dużo błędów w ataku jak i w obronie, ogólnie cienizna. Warto też
pamiętać o tym że o drużynie stanowi cala ekipa, dlatego warto pamiętać o lepiej ustawionych
kolegach na boisku :). Miejmy nadzieje że worek z prezentami juz rozdaliśmy na ten sezon i
będzie coraz lepiej.
Skład Jeppesena:
1. Karol Zieliński
2. Łukasz Szupryciński
3. Kuba Witkowski
4. Artur Pudlak
5. Maciej Lewicki
6. Jędrzej Kejna
7. Maciej Markowski
(1 asysta)
8. Mateusz Hnatyszyn (1 asysta)
9. Piotr Prusik
(1 asysta)
10. Adam Kwapisiewicz
2010-09-14, 18:00
Jeppesen vs Live
2:3
Bramki:
Jeppesen: Prusik 2
Relacja z meczu:
Kolejny mecz rozegraliśmy 14.09.2010 we wtorek o 18:00 na boisku AWFiS w Gdańsku.
Skład drużyny na mecz był okrojony o podstawowych zawodników tj. Tomeka, Arka, Jędrka
i Lewisa oraz brakowało także Adasia i Wojtka. Pomimo znaczących braków kadrowych nie
zamierzaliśmy się podawać bez walki tym bardziej że drużyna Live była Nam już znana i
wiedzieliśmy że są do pokonania. Po ustaleniach taktycznych we wtorkowe popołudnie
ustaliliśmy iż siłą napadu będzie Maciek z Predragiem oraz noddym a reszta ekipy będzie
odpowiedzialna za obronę i wsparcie przy ataku. Mecz rozpoczął się kilka sekund po 18 przy
lekkim deszczu. Pierwsze minuty przebigały pod dyktando ekipy Live która przeważała w
posiadaniu piłki i konstruowaniu akcji. Tradycyjnie już pierwsze minuty drużyna Jeppesena
gra maksymalnie skoncentrowana dlatego też przewaga Live nie została poparta golem. My
zaś zaczęliśmy grać z minuty na minutę coraz śmielej czego dowodem było kilka strzałów
oddanych na bramkę drużyny Live. Po około 10 minutach po walce Maciek trąca piłkę do
Predraga a ten robi z nią dokładnie to co powinien czyli pakuje w bramce i mamy 1:0. Kilka
minut później po przejęciu piłki w obronie Maciek zagrywa prostopadłą piłkę między
obrońcami do której dopada Predrag i niezawodny tego dnia predrag trafia po raz kolejny.
Mając przewagę dwóch bramek uspokoiliśmy grę i tak skończyła się pierwsza połowa.
Założenia na drugą były takie żeby grać dalej to samo skoro dobrze Nam szło. Po kilku
akcjach i niecelnych strzałach lub skutecznych interwencjach dobrze dysponowanego
bramkarza Live wynik nie ulegał zmianie. a gra bardziej się wyrównała. Po około 7 minutach
drugiej połowy do piłki dopadł napastnik Live i celnym uderzeniem nad ziemią pokonał
Karola, bramkarza jeppesena i na tablicy wyników 2:1. Ten gol jednak nie wpłynął
negatywnie na nastroje ekipy Jeppesena, która konsekwentnie starała się grać więcej piłką od
obrony przez pomoc do napastników, którzy stwarzali sobie dogodne sytuacje strzeleckie ale
było stale 2:1. Ważną akcję dla spotkania przeprowadził rosły obrońca Live który minął z
piłką połowę boiska podszedł jeszcze kilka kroków i z lewego skrzydła uderzył bombę w
stronę Naszej bramki. Zasłonięty Karol nie miał czasu na rekację i zrobiło się 2:2 co
wprowadziło już tradycyjnie nerwowość w szeregach Jeppesena dodatkowo Puyol i Greg
mieli skwaszone miny od drobnych urazów a maciek po jednej z akcji "urwał nogę" połamała
mu się platiskowa osłona stablizatora na kolano. Mecz się zaostrzył i dochodziło do małych
utarczek między zawodnikami które sędzia studził gwizdkiem. Pomimo wyrównanego mecze
ani jedna ani druga drużyna nie czuła się usatysfakcjonowana remisem co miało przełożenie
w licznych sytuacjach podbramkowych z obu stron. Około 6 minut przed końcem spotkania
napastnik Live urwał się na kilka metrów naszemu obrońcy i silnym strzałem który nie
szczęśliwie po rękach Karola wpadł do bramki wynik meczu został ustalony na 2:3. To
spowodowało jeszcze większe zaangażowanie w grę zawodników jeppesen, którzy storzyli w
ostatnich minutach kilka okazji do wyrównania lecz brak zimnej krwi pod bramką maćka oraz
zbyt dżentelmeńskie zagranie predraga w ostatnich minutach spowodowało że niestety po raz
kolejny przegrywamy mecz na boiskach RedBoxa wynikiem 2:3.
Skład Jeppesena:
1. Karol Zieliński
2. Łukasz Szupryciński
3. Kuba Witkowski
4. Artur Pudlak
5. Paweł Polański
6. Maciej Markowski (2 asysty)
7. Grzegorz Stanny
8. Mateusz Hnatyszyn
9. Piotr Prusik
2010-09-23, 19:00
Jeppesen vs Coca-Cola
3:0
Bramki:
Jeppesen: Prusik 1, Polański 1, Witkowski 1
Relacja z meczu:
23 września to ważna data dla zespołu Jeppesena. Tego dnia bowiem niebiesko-białym
w 5 spotkaniu ligowym udało się odnieść historyczne, pierwsze zwycięstwo na szczeblu
trzecioligowym.
Do spotkania z Coca-Colą przystępowaliśmy jak zwykle z wiarą w zwycięstwo i
standardowo w zmienionym składzie i ustawieniu. Również jednak z pewną obawą czy nie
powtórzą się wydarzenia z wiosny, wtedy to nasi rywale po niesamowitej drugiej połowie
wygrali mecz 6:2. Do gry w naszych barwach powrócili tym razem kapitan Jędrzej Kejna oraz
najlepszy snajper zespołu Tomasz Bieniek. Ten pierwszy w ramach wojny psychologicznej
już od początku tygodnia pił napoje firmy z którą przyszło nam się zmierzyć w czwartek.
Zmiana nastąpiła również w bramce, nieobecnego Karola Zielińskiego zastąpił Łukasz
Szupryciński. Przedmeczowe ustalenia zakładały pełną koncentrację przez cały mecz oraz
przede wszystkim dobrą organizację i krótkie krycie w defensywie.
W pierwszej połowie przeważała walka w środku boiska, z niewieloma sytuacjami
podbramkowymi. Kilka raz przedostaliśmy się w pole karne, strzały graczy Jeppesena
lądowały jednak na bocznej siatce bądź też przelatywały wysoko nad bramką. Wśród
przeciwników wyróżniała się dwójka napastników, bynajmniej nie umiejętnościami czysto
piłkarskimi lecz kolorami obuwia (odpowiednio żółtym i fioletowym) oraz chamskimi
faulami. Oprócz nich warto jeszcze przypomnieć najstarszego z graczy Coca-Coli który
wykazywał się dobrymi wrzutkami w pole karne a także mocnymi uderzeniami z dystansu. Po
jednym z nich, gdy egzekwowany był rzut wolny Jeppesena od utraty bramki uratowała
poprzeczka. Do przerwy zatem 0:0 i czas na mobilizację zespołu przez kapitana, wiadomo
było że drugie połowy nie należą do mocnych w naszym wykonaniu, zatem trzeba było
obgadać ustawienie i sprawić by ta sytuacja nie miała miejsca w tym meczu.
Od pierwszego gwizdka sędziego w drugiej części ruszyliśmy do zdecydowanych
ataków. Dobre ustawienie oraz mądrze przeprowadzane zmiany sprawiły że piłkarze CocaColi nieczęsto gościli pod bramką Szupryta. Tymczasem rosła nasza przewaga i po kilku
minutach mogliśmy się cieszyć z pierwszej bramki, która padła w kuriozalnych
okolicznościach. Wybijana spod bramki przez obrońcę futbolówka trafiła w nogi Piotrka
Prusika i zaskoczeniu wszystkich wpadła do siatki. 1:0! Warto nadmienić że rywale grali w
tym momencie w osłabieniu, chwilę wcześniej jeden z graczy został ukarany 2 minutowym
wykluczeniem za faul na Maćku Markowskim. Golkiper gospodarzy tego wieczoru nie mógł
mieć wesołej miny, gdyż 5 minut później popełnił błąd, dzięki któremu podwyższyliśmy
prowadzenie. Solowa akcja Pawła Polańskiego zakończona została strzałem z dalszej
odległości, precyzyjnym lecz niezbyt mocnym, tymczasem bramkarz Coca-Coli przepuścił to
uderzenie pod pachą. Kolejne kilka minut to ostrożna gra z naszej strony, szanowanie piłki
oraz spokojne konstruowanie akcji. Jedna z nich przyniosła decydujący cios i bramkę, która
spokojnie może kandydować do miana 'gola kolejki'. Kuba Witkowski po podaniu z lewej
strony nieatakowany przez obrońców przebiegł kilka metrów i mocnym strzałem umieścił
futbolówkę w okienku bramki Coca-Coli. 3:0 i zwycięstwo już na wyciągnięcie ręki.
Ostatnia faza spotkania to kolejne faule przeciwników, którzy będąc bezsilni w ataku
starali się górować chociaż w tym elemencie. Rzucając wszystko na szalę próbowali także
zdobyć honorową bramkę i mieli do tego 2 dobre okazje. W pierwszym przypadku napastnik
Coca-Coli próbował przelobować bramkarza, jednak Szupryt końcami palców przeniósł piłkę
nad poprzeczką. Za drugim razem z pomocą przyszedł Macias, który ofiarnym wślizgiem w
ostatniej chwili zablokował strzał i gra była ponownie wznawiana z rogu boiska.
Po chwili arbiter po raz ostatni użył gwizdka i nasz sukces stał się faktem. Nie tylko
zwyciężyliśmy, ale także po raz pierwszy udało nam się zagrać na 0 z tyłu. Teraz czas na
kolejne punkty, by wspinać się w górę ligowej tabeli, z niecierpliwością więc wypatrujemy w
terminarzu kolejnego spotkania.
Skład Jeppesena:
1. Łukasz Szupryciński
2. Kuba Witkowski
3. Artur Pudlak
4. Paweł Polański
5. Jędrzej Kejna (1 asysta)
6. Maciej Markowski
7. Grzegorz Stanny
8. Mateusz Hnatyszyn
9. Piotr Prusik
10. Wojtek Iżyk
11. Tomasz Bieniek
2010-09-30, 19:00
Jeppesen vs Fanaticos
4:2
Bramki:
Jeppesen: Prusik 2, Lewicki 1, Bieniek 1
Relacja z meczu:
Ostatniego dnia września drużyna Jeppesena rozegrała szóste spotkanie w TLPS
Redbox. Przeciwnik – vicelider Fanaticos. Niebiesko-biali potrzebowali punktów gdyż widmo
spadku do IV ligi zagladało w oczy zawodników coraz głębiej. Niestety nie takie cele
postawili przed zespołem sponsor i kierownik drużyny gdyż przed sezonem zakladali awans.
Jeppesenowcy przystąpili do potyczki niezykle zmotywowani po trzech pechowych
porażkach, które powinny zakończyć się wynikiem korzystnym dla niebiesko-białych.
Niestety w tych spotkaniach zabrakło konsekwencji i opanowania w szeregach zespołu z
Narutowicza co skutkowało porażkami w ostatnich minutach gry.
O godzinie 19 przy bladym oświetleniu boiska AWFiSu Fanaticosi grający w białych
strojach wydawali sie być pewni kolejnych trzech punktów. W poprzednich pięciu
spotkaniach zgromadzili ich bowiem aż trzynaście. Niebiesko-biali wyróżniali się wysoką
koncentracją i spokojem. To przełożyło się na przebieg rywalizacji w pierwszej połowie gdyż
Jeppesen prezentował konsekwentną i poukładaną grę.
Już na początku meczu, w 3 minucie słynny „Predrag” doskonale zachował się w strefie
obronnej Fanaticosu i odebrał piłkę przeciwnikom. Rajdem prawą stroną boiska przedarł się
pod pole karne i kąśliwie uderzył tuż przy lewym słupku. Znamiennym jest fakt, że nie
wiedzieć czemu obrońca „fanatycznych” odpuścił „Predragowi” i pozostawił mu wolne pole
do strzału. Na tablicy 1:0! Rywale podłamani, nie rzucili sie do zdecydowanego ataku. Poza
kikoma groźnymi strzałami na bramkę Zielińskiego nie pokazali nic co świadczyło by o ich
aspiracjach do gry w II lidze. To skłoniło graczy Jeppesena do kolejnych niebezpiecznych a
co najważniejsze składnych akcji. Około 10 minuty pierwszej połowy Bienias otrzymał
świetną górna piłkę od Lewisa i czubkiem czoła posłał piłkę w kierunku bramki. Futbolówka
zdawała się zawisnąć w powietrzu niczym koliber spijający kwiatowy nektar letnim
porankiem. W rezultacie osiągneła cel delikatnie trzepocząc w siatce bramki rywali. Stary lis
pola karnego znów przekonał wszystkich o tym, że tak jak „El Pippo” Inzaghi może bez celu
biegać w „szestnastce” cały mecz ale wystarczy jeden błysk gieniuszu, jedna iskra
nietuzinkowych umiejętności by powalić rywali na deskach. Wynik 2:0 i wydawało się, że
zespół Fanaticos jest już na łopatkach. Jednak chwilę później napastnik w białej koszulce
popsuł świetne nastroje Jeppesenowców i po szybkim kontrataku zdobył kontaktowego gola.
Gra w tym momencie uspokoiła się na dobrych kilka długich minut. Mimo to „Fanatyczni”
raz jeszcze pokonali golkipera niebiesko-białych strzałem z półdystansu tuż obok
wyciągniętych jak struny rąk Karola. Remis stał się faktem, choć wynik nie zadowalał ani
jednych ani drugich. Na szczęście w szeregach drużyny z Narutowicza gra Predrag, który jest
w znakomitej formie. Siódmego gola w sezonie zdobył po idealnym dośrodkowaniu
Noddiego, który mógł cieszyć się z pierwszej asysty w bieżących rozgrywkach Redboxa.
Jeppesen „dowiózł” prowadzenie do końca pierwszej połowy.
Druga odsłona stała pod znakiem dobrze zorganizowanej obrony i kilku groźnych
strzałów rywali. Szewa po raz kolejny głośno pokrzykując to z murawy to poza linią zmian
dyrygował grą defensywną i przebiegiem zmian. Dzięki temu w szeroko obsadzonej formacji
ataku nie doszło do chaosu, który zdarzał się w poprzednich spotkaniach. Na uwagę zasługują
nie tylko strzelcy goli Bienias i Predrag ale także niesamowita waleczność Noddiego i Wojta,
Grześka i Maciasa, którzy dzielnie wspomagali obronę utrzymując nieustanny pressing. W
drugich 25 minutach sprawdziło się porzekadło, iż najlepszą obroną jest atak o którym
przypomniał Lewis. Akcja prawą flanką przypominająca tę z pierwszej połowy w wykonaniu
Predraga zakończył uderzeniem z ostrego kąta. Lewy „kropnął” na tyle mocno i
zdecydowanie, że bramkarz Fanaticosu był bezradny. Wynik 4:2 dla Jeppesena nie uległ
zmianie mimo kilku efektownych strzałów z dystansu graczy w białych strojach. Na drodze
do zdobycia gola zawsze stał Karol lub któryś z jego świetnie dysponowanych obrońców. Po
końcowym gwizdku bramkarz wzniesionymi rękami i wilczym okrzykiem obwieścił drugie
zwycięstwo w trzecioligowej rywalizacji niebiesko-białych.
Trzeba przyznać, że żelazna obrona w wykonianiu Kubota, Lewisa, Pola i Puyola
wypadła wyśmienicie. Ten ostatni dwukrotnie błyskotliwie znalazł się w polu karnym skacząc
do główki i myląc się minimalnie. Sposób gry całej drużyny, coraz lepsza organizacja i
niespotykana rywalizacja w bramce pozwalają w jasnych barwach patrzeć na kolejne potyczki
w lidze Redbox. Cel jest jasny – awans do drugiej ligi!
Skład Jeppesena:
1. Karol Zieliński
2. Kuba Witkowski
3. Artur Pudlak
4. Maciej Lewicki
5. Paweł Polański
6. Jędrzej Kejna
7. Maciej Markowski
8. Grzegorz Stanny
9. Mateusz Hnatyszyn
10. Piotr Prusik
11. Tomasz Bieniek
50" Wojtek Iżyk
2010-10-05, 21:40
Jeppesen vs Łomża Team
3:1
Bramki:
Jeppesen: Pudlak 1, Szupryciński 1, Bieniek 1
Relacja z meczu:
Kolejna potyczka Jeppesena na ligowych boiskach RedBox miała miejsce 5.10.2010
(wtorek) w godzinach wieczornych 21:40 na obiekcie MOSiR tzw Lechii. Cała drużyna
zjawiła się przed czasem i niechętni do przebierania się w piłkarski trykot przy temperaturze
oscylującej ok 5 stopni zza bocznej linii oglądaliśmy potyczkę drużyn z ekstraklasy RedBox z
udział takich gwiazd polskiej piłki jak Sławomir Wojciechowski czy Jecek Paszulewicz. Po
mobilizacji kapitana drużyny przystąpiliśmy do przed meczowej rozgrzewki w której brało
udział aż 13 zawodników. Kilka skłonów i strzałów na bramkę debiutującego między
słupkami Jeppesena Pawła i sędzia nakazał rozpocząć spotkanie.
Pierwsze kilka minut przebiegało na wzajemnym badaniu się drużyn bez większego
zagrożenia bramki z obu stron. Podobnie jak w dwóch poprzednich spotkaniach podeszliśmy
do meczu skoncentrowani i nastawieni na skrzętne wykorzystywanie błędów przeciwnika.
Pierwszą akcję godną uwagi "rzeszy" kibiców przeprowadziliśmy w 7 minucie meczu. Po
wyprowadzeniu piłki na połowę przeciwnika Greg celnym podaniem uruchomił Tomka który
znalazł się sam na sam z bramkarzem Łomży, który jednak obronił odbijając przed siebie
silny strzał Naszego snajpera i piłka trafiła prosto pod nogi dobrze ustawionego Łukasza który
nie miał problemu w umieszczeniu futbolówki w pustej bramce. Tradycyjnie Jeppesen na
początku meczu prowadzi 1:0. Zdobyta bramka wprowadziła Nas w dobry humor ale i każdy
odczuwał obawę przed powtórzeniem się scenariusza z większości meczów kiedy to zawsze
prowadziliśmy by w końcówkach tracić decydujące bramki. Głośno krzyczący i dyrygujący
drużyną kapitan Jędrek nie dał jednak zawodnikom Jeppesena chwili odprężenia i
dekoncentracji i przy coraz bardziej ofensywnej grze Łomży druga bramka Jeppesena wisiała
w powietrzu. Akcję uwieńczoną kolejną bramką zainicjował Maciek który nie czekając na
reakcję opieszałych obrońców Łomży jak i gwizdek sędziego szybko wznowił grę po faulu
przy linii bocznej i celnym podaniem wzdłuż boiska zagrał do Tomka który w iście
gwiazdorskim stylu przyjął piłkę na klatkę piersiową i nie zastanawiając się długo uderzył z
zimną krwią w bramkę Łomży i... mieliśmy 2:0. Wszystko jak w przedmeczowym planie.
Mając dwie bramki na koncie uspokoiliśmy grę nie zapominając jednak o stwarzaniu
kolejnych sytuacji żeby podnieść wynik. Dobrą okazję ku temu miał Noddy który będąc
blisko bramki spóźnił sie ze strzałem o 2/10 sekundy i obrońcy Łomży zdołali pogrzebać plan
Noddiego. Widząc nie moc w zdobyciu kolejnej bramki Lewis przechwycił piłkę w obronie i
bez namysłu oddał się w wir dryblingu, minął kilku zawodników Łomży i tak mu się
spodobało omijanie przeciwników, że w dogodnej sytuacji do zdobycia kolejnego gola
ponownie wdał się w pojedynek jeden na jednego z obrońcą i został niestety powstrzymany.
Dopięliśmy swego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Miękkie ale niezwykle precyzyjne
dośrodkowanie Grega wprost na głowę Puyola który nie mógł tym razem nie wykorzystać
delikatnie zawieszonej piłki wprost przed jego głową i celnym uderzeniem pokonał po raz
kolejny bramkarza Łomży. Tym bardziej większa radość zawodników Jeppesena gdyż często
omawiane przed meczami rozegranie stałych fragmentów gry przyniosło bramkę. Kolejne
minuty to bardziej zachowawcza gra Jeppesena i coraz bardziej śmiałe ataki Łomży które
najczęściej jednak kończyły się na dobrze dysponowanej formacji obrony lub na
debiutującym w bramce Pawle, który kilkoma interwencjami pokazał swój kunszt bramkarski
i dał do zrozumienia Łomżakom że byle farfocel dziś nie padnie. Przed końcem pierwszej
połowy po zamieszaniu w polu karym Jeppesena i kilku nieszczęśliwych interwencjach
Naszej obrony piłka wpadła pod nogi zawodnika z Łomży i ten stojąc kilka metrów przed
bramkę silnym i celnym strzałem obok słupka pokonał tym razem nie mającego wręcz szans
na obronę Pawła. Przed końcem pierwszej połowy Kuba miał jeszcze okazję do zdobycia
gola, mocno bitą górną piłkę chciał uderzyć głową w kierunku bramki jednak ku zdziwieniu
wszystkich nie trafił czysto w piłkę i skończyło się na jęku zawodu. Gwizdek sędziego i pełna
emocji i bramek pierwsza połowa skończona.
Do drugiej wyszliśmy z nastawieniem "gramy swoje". Pokrzykujący Jędrek który
zapewne z chrypką pojechał do domu i donośny jak megafon głos Noddiego przypominał
całej drużynie o tym że aby wygrać ten mecz trzeba być skupionym do końca. Po pierwszej
ciekawej połowie nikt nie miał wątpliwości, że druga przyniesie równie dużo emocji, i tak
było. Akcje z jednej i drugiej strony rozgrzewały stojących za boczną linią zawodników
rezerwowych. Po jednej z nich na dogodną pozycję sam na sam z bramkarzem Łomży
wyszedł Lewis i tym razem bramkarz Łomży wyszedł obronną ręką, tym bardziej było Nam
szkoda tej nie wykorzystanej sytuacji gdyż Lewis miał jeszcze dwóch dobrze ustawionych nie
krytych przez obrońców Łomży kolegów z drużyny. Pisząc o akcjach Lewego warto jeszcze
wspomnieć jego imię przy jednej z ostatnich okazji meczu, w której po podaniu Maciasa
znalazł się z piłką z lewej strony pustej bramki jednak nie udało mu się zdobyć bramki.
Podobną okazję do zdobycia gola miał Maciek, który wymanewrował bramkarza Łomży i
przy strzale na pustą bramkę piłce lecącej do bramki stanął na drodze... Noddy, który
niefortunnie znalazł się na linii ognia. Opisując drugą połowę nie można zapomnieć o kilku
akcjach podbramkowych Łomży które skończyły się kolejno: uderzeniem w poprzeczkę,
następnie z dwóch metrów uderzeniem w słupek, świetnej interwencji wślizgiem Pawła który
bez skrupułów wybił piłkę spod nóg napastnikowi Łomży. Godny odnotowania jest także
występ Adasia który starał się jak mógł i przeszkadzał w wyprowadzaniu piłki przez Łomżę i
jak oznajmił po meczu że jakby reszta drużyny była w lepszej formie i szybciej biegała to
jego silne podanie znalazły by adresata.
Druga połowa jak i mecz po wielu niewykorzystanych przez obie strony okazjach
skończył się wynikiem z pierwszej połowy 3:1. Jest to kolejne zasłużone zwycięstwo nie
pokonanej od trzech spotkań ekipy Jeppesena.
Skład Jeppesena:
1. Paweł Stopieński
2. Łukasz Szupryciński
3. Kuba Witkowski
4. Artur Pudlak
5. Maciej Lewicki
6. Paweł Polański
7. Jędrzej Kejna
8. Maciej Markowski (1 asysta)
9. Grzegorz Stanny (1 asysta)
10. Piotr Prusik
50" Tomasz Bieniek
(1 asysta)
11. Mateusz Hnatyszyn
50" Adam Kwapisiewicz
2010-10-18, 18:00
Jeppesen vs Legalize YT
8:0
Bramki:
Jeppesen: Stanny 3, Prusik 1, Witkowski 1, Bieniek 1, Pudlak 1, Hnatyszyn 1
Skład Jeppesena:
1. Karol Zieliński
2. Kuba Witkowski
3. Artur Pudlak
4. Jędrzej Kejna (2 asysty)
5. Grzegorz Stanny
(1 asysta)
6. Mateusz Hnatyszyn
7. Piotr Prusik
(2 asysty)
8. Tomasz Bieniek
(1 asysta)
2010-11-02, 19:00
Jeppesen vs SpeedMaster
5:2
Bramki:
Jeppesen: Polański 1, Markowski 1, Prusik 1, Stanny 1, Bieniek 1
Relacja z meczu:
Wczorajszego wieczora mieliśmy przyjemność stanąć naprzeciw dobrze spisującej się
drużyny SpeedMaster. Przed spotkaniem rywale zajmowali siódmą lokatę gromadząc o jeden
punkt więcej od teamu Jeppesena. Nadmienić należy, że atak tej drużyny jest jednym z
najskuteczniejszych w lidze, toteż już wcześniej wiadomym było że czujność w szeregach
niebieskich musi być zachowana od pierwszej sekundy tej potyczki.
Mecz rozpoczął się punktualnie o godz. 19. Jak zwykle koncentracja w obozie
drużyny z Narutowicza odczuwalna była od pierwszego gwizdka. Mimo to Masterzy raz po
raz starali się zagrozić bramce Karola. Udało im się to kilka minut po pierwszym gwizdku
sędziego. Szybkie rozegranie na lewą stronę i strzał z pierwszej piłki uwieńczone zostały
trafieniem. Piłka utknęła w siatce tuż obok bezradnego bramkarza niebieskich. Wydawać by
się mogło, że piłkarze grający w białych strojach, mający przecież w ekipie zawodników z
piłkarską przeszłością postawią niezwykle twarde warunki gry. Strata gola jednak podrażniła
Jeppesenowców i od tego momentu wydarzenia na boisku przypominały genialnie
wyrównany pojedynek Muhhamada Ali z Joe Frazierem. Cios za ciosem, litry potu, zwarty
klincz. Nie było mowy o tym by któraś z drużyn wylądowała „na deskach”. Z biegiem czasu
jednak zespół Jeppesena napierał coraz mocniej. W połowie pierwszych 25 minut Pol
pokazał, że tego dnia nie ma na niego mocnych. Wyłuskał piłkę w obronie i efektownym
rajdem przedostał się w okolice pola karnego rywali i prawą nogą umieścił futbolówkę w
bramce dobrze do tej pory dysponowanego bramkarza. Remis 1:1 nie satysfakcjonował
żadnej z drużyn mimo to obraz gry nie zmienił się znacznie. Można było jednak zauważyć, że
to piłkarzom Jeppesena bardziej zależało na rozstrzygnięciu wyniku na własną korzyść.
Bardziej zdeterminowani stwarzali coraz większe zagrożenie w strefie obronnej
przeciwników. W jednej z akcji grający w środku boiska Kubot tak zatracił się w ofensywie,
że podaniem wzdłuż bramki uzyskał pierwszą w tym sezonie asystę uruchamiając
najskuteczniejszego w drużynie Predraga. Temu nic nie stanęło na przeszkodzie by
wpakować piłkę do siatki. Niebiescy wreszcie wyszli na tak upragnione prowadzenie. Byli na
fali, choć groźne strzały SpeedMasterów wciąż szukały adresata, którym było okienko bramki
Karola. Nic z tego, żadna z tych przesyłek nie została dostarczona i to nie ze względu na
opieszałego kuriera. Na drodze każdej z nich zawsze stał któryś z obrońców lub też sam
golkiper. Taki stan rzeczy utrzymał się do samego końca pierwszej połowy.
Druga odsłona to znów festiwal gry wspomnianego Pola. Świetny w odbiorze,
agresywny w grze, gdyby zapuścił gęstą czuprynę i przypruszył brodę zarostem możnaby
odnieść wrażenie, że w szeregach niebieskich gra sam Gennaro Gattuso. To właśnie on
przyjął piłkę wyrzuconą przez Karola, energicznymi susami ruszył do przodu, chwilę potem
obsłużył niepilnowanego Bieniasa. Zawodnik z 14-tką na plecach zdobył ósmego gola w
rozgrywkach strzałem prawą stopą. Gdy Bienias już trafi w bramkę to rzadko golkiperzy
przeciwników wychodzą obronną ręką z opresji. 3:1 – i wszystko układa się po myśli
zawodników spod skrzydeł Boeinga. Nieliczne lecz groźnie zapowiadające się akcje
SpeedMasterów wciąż rozbijały się o mur obrony niebieskich. Na nic zdawały się niezliczone
dryblingi napadu Speedowców. Nadzieje graczy w białych koszulkach odżyły jednak tuż po
tym gdy Maciasowi po raz wtóry w tym sezonie puściły nerwy. Pojedynek z obrońcą
Masterów zakończył się efektownym acz niepotrzebnym rzutem z wyciągniętymi pięściami
wspomnianego Maciasa na rywala. Do przepychanki nie dopuścił jednak ani kapitan
niebieskich ani sędzia, który zareagował natychmiast i podarował Maćkowi kolejną tą jesienią
żółtą kartkę. Nierozsądne zachowanie pomocnika skutkowało grą w osłabieniu przez dwie
kolejne minuty. To były trudne dwie minuty, na szczęście nie skutkowały utratą gola. Rada
drużyny zastanawiała się nad ukaraniem Maciasa lecz koniec końców dała mu kredyt
zaufania w nadziei, że podobna sytuacja nie powtórzy się.
Kolejne minuty to znów wyrównany bój. Ale od czego ma się w drużynie chwalonego
już Pola. Paweł znów niczym taran ruszył w kierunku bramki przeciwników i gdy już
zamierzał się do strzału... no właśnie, nie wiedzieć czemu ustąpił Grześkowi i pozwolił mu
oddać celny strzał, którego efektem był czwarty gol na koncie Jeppesena. Nie wiadomo co i w
jakim tonie powiedział Grzesiek Polowi, ze ten oddał mu piłkę. Po meczu oboje zarzekali się,
że między nimi nie ma żadnego konfliktu i nie ma powodów do obaw. Prawdopodobnie
przyczyną zamieszania był fakt, iż Grzesiek ugryzł Pola w prawą piętę. Na ile można wierzyć
tym tłumaczeniom? 4:1 – to wynik, przy którym graczom Jeppesena rosną skrzydła. Nie po
raz pierwszy trzybramkowa przewaga sprawiła, że każdy rzucił się w pogoni za strzeleniem
gola pozostawiając luki w strefie obronnej. Kilka wrzasków i reprymend uspokoiło grę ale nie
uchroniło przed stratą drugiego gola. Masterzy przeprowadzili akcję prawą stroną boiska i
strzałem z niemal zerowego kąta posyłając piłkę miedzy nogami Karola strzelili na 4:2.
Zrobiło się gorąco, Masterzy przycisnęli zmuszając niebieskich do nieustannego
wykopywania piłki w trybuny. Gorączka ustąpiła dopiero na kilka sekund przed końcowym
gwizdkiem. Ostatnią kontrę przeprowadzili bowiem Jeppesenowcy. Macias dołożył stopę do
celnego podania Bieniasa, który chwilę wcześniej nabawił się drobnej kontuzji kostki. Może
właśnie to sprawiło, że adresowana przez niego piłka dotarła do Maćka z dokładnościa co do
centymetra. 5:2 i wreszcie można odetchnąc z ulgą...
Generalnie i obiektywnie stwierdzając był to mecz trudny i niezwykle wyczerpujący
patrząc z perspektywy obrony. Najlepsi zawodnicy SpeedMaster kąsali bowiem dosyć
boleśnie i często. Jednak najtrudniejszy egzamin czeka nas dopiero dziś.
Skład Jeppesena:
1. Karol Zieliński
2. Łukasz Szupryciński
3. Kuba Witkowski (1 asysta)
4. Artur Pudlak
5. Paweł Polański
(2 asysty)
6. Jędrzej Kejna
7. Maciej Markowski
8. Grzegorz Stanny
9. Piotr Prusik
10. Tomasz Bieniek
(1 asysta)
2010-11-03, 20:40
Jeppesen vs Bettingexpert
2:4
Bramki:
Jeppesen: Prusik 1, Pudlak 1
Relacja z meczu:
03.11.2010 w środę o 20:40 na boisku MOSiR rozegraliśmy ligowy mecz RedBox z
drużyna Bettingexpert. Po wtorkowym (dzień wcześniej) zwycięstwie nad drużyną
SpeedMaster na Betting wychodziliśmy pozytywnie nastawieni i z wiarą w końcowy sukces
jak i z chęcią rewanżu za poprzedni sezon.
Do meczu przystąpiliśmy w silnym choć nie pełnym składzie: Bramka-Łukasz;
Obrona-Pol,Puyol,Kuba, Lewis; Pomoc-Jędrek, Grzesiek, Predrag: Napad-Bienias, Noddy.
Mecz rozpoczął się w strugach rzęsistego deszczu. Pierwsze kilka akcji z obu stron obnażyło
wady grania w deszczu przy mokrej piłce i nawierzchni. Jednak dobrze zorganizowana i
wyszkolona technicznie drużyna Bettingu powoli zaczynała mieć przewagę i raz po raz
próbowała strzałów z różnych pozycji, jak nie z akcji to prosto z rzutów rożnych. Odczuwało
się wielkie napięcie i chęć zdobywania goli wśród zawodników Bettingu. Pomimo przewagi
Bettingu to Nasze skrzydlate Orły a mianowicie najskuteczniejszy w drużynie Jeppesena
Predrag jako pierwszy umieścił piłkę w siatce i otworzył wynik spotkania. Z podania Pola
wyszedł prawym skrzydłem sam na sam z bramkarzem Bettingu i delikatnym strzałem
pokonał bramkarza. Ta bramka wprowadziła nerwową atmosferę w szeregach Bettingu który
nie przebierał w środkach by odbierać Nam piłkę. Coraz większy napór Bettingu przyczynił
się do zdobycia wyrównującej bramki przez tą ekipę. W zamieszaniu pod bramkowym i przy
braku zdecydowania w obronie Jeppesena Betting doprowadził do rezultatu 1:1. Kolejne
minuty ubiegały a wynik się nie zmieniał. W jednej z akcji Jeppesena Bienias był bliski
strzelenia gole jednak piłka minęła bramkę. Pod koniec pierwszej połowy odważny rajd
prawym skrzydłem napastnika Bettingu i silne uderzenie po którym śliska piłka po rękach
Łukasza wpadła do bramki. Do przerwy 1:2.
Po zmianie stron Orły z Narutowicza widząc że drużyna Bettingu jest do ogrania
zaczęła grać wyższym pressingiem i śmielej atakować. Bardziej odważna gra Jeppesena
zemściła się kontrą Bettingu po której bardziej doświadczona drużyna w ligowych
zmaganiach RedBoxa wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Po stracie 3 gola drużynia
Jeppesena nie miała już nic więcej do stracenie. Kilka groźnych akcji ale piłka nie znalazła się
w bramce Bettingu. Po jednym z rzutów rożnych w zamieszaniu pod bramkowym piłka
odbijała się od zawodników obu drużyna aż trafiła na głowę puyola, który tak ją ustawił że
futbolówka wpadła do bramki Bettingu. 3:2,wynik kontaktowy, niewiele czasu do końca
meczu, maksymalna mobilizacja w drużynie Jeppesena i wszystkie siły i myśli nastawione na
zdobycie bramki na remis. Taka postawa Nas szybko zgubiła, nie pamiętając o obronie,
zawodnicy Bettingu jedną składną akcją wymieniając miedzy sobą piłkę minęli wszystkich
łącznie z bramkarzem zawodników Jeppesena i strzałem na pustą bramkę ponownie wyszli na
prowadzenie dwoma bramkami. Ponownie dwie bramki do odrobienia ale nie tracimy nadziei
i dalej atakujemy. Akcję Jeppesena są coraz groźniejsze i bramka wisi w powietrzu. Jednak
słabo dzisiaj dysponowany sędzia nie zauważył ewidentnie faulowanego Noddiego na polu
karnym Bettingu a Nasi zawodnicy nie potrafili dostawić nogi tak żeby piłka wpadła do
bramki i mecz zakończył się wynikiem 4:2. Pomimo porażki gra drużyny Jeppesena mogła się
podobać kibicom przybyłym na Nasze spotkanie w liczbie dwóch osób. Skończyła się
zwycięska passa Jeppesena a bukmacherzy obstawiający ten mecz słusznie widzieli faworyta
w Bettingu, który po zainkasowaniu kolejnych 3 pkt stale znajduje się wśród drużyn chętnych
do awansu ligę wyżej. Jeppesen zaś spokojny o ligowy byt i z bez szans na awans przystąpi
pełen pasji i woli walki do kolejnych ligowych potyczek.
Skład Jeppesena:
1. Łukasz Szupryciński
2. Kuba Witkowski
3. Artur Pudlak
4. Maciej Lewicki
5. Paweł Polański (1 asysta)
6. Jędrzej Kejna
7. Grzegorz Stanny
8. Mateusz Hnatyszyn
9. Piotr Prusik
10. Tomasz Bieniek
2010-11-15, 20:40
Jeppesen vs Poraszka 97
4:3
Bramki:
Jeppesen: Markowski 2, Witkowski 1, Stanny 1
Relacja z meczu:
W poniedziałkowy wieczór rozegraliśmy kolejne ligowe spotkanie. Tym razem
stanęliśmy naprzeciw ekipie Poraszki '97 - prawdopodobnie najstarszej drużynie amatorskiej
na wschód od Traugutta 29.
Nasi rywale nie zaprezentowali w jesiennych rozgrywkach do tej pory niczego
specjalnego, choć jak wiadomo potrafimy przegrywać wygrane mecze z teoretycznie
słabszymi drużynami.
Mimo porażki z Bettingexpertem w poprzedniej kolejce, która ostatecznie pozbawiła nas
szans na awans, nastroje przed spotkaniem były dość optymistyczne. Po szybkiej analizie
tabeli okazało się, że jest jeszcze szansa na awans na 5 miejsce. Aby tego dokonać należało
wygrać dwa z pozostałych 3 spotkań.
Nie chcąc pozostawić niczego ślepemu losowi, licząca 8 osób grupa śmiałków, w tym
i ja, postanowiła przygotować się do boju z Poraszką na cotygodniowym poniedziałkowym
treningu na "Gedanii". Początkowo założyliśmy, że będzie to dobra okazja żeby
przedyskutować warianty taktyczne i przećwiczyć stałe fragmenty, ale głód piłki wziął górę i
skończyło się na półtoragodzinnej intensywnej grze wewnętrznej, po której niejeden kopacz
miałby dosyć piłki na tydzień.
Po krótkim odpoczynku i wypiciu płynów regeneracyjnych przegrupowaliśmy się na
obiekt Lechii gdzie dołączyliśmy do reszty ekipy. W oczekiwaniu na zwolnienie boiska,
podpatrujemy trening młodzików Lechii, który imponują skutecznością i techniką. Na
naszych twarzach maluje się nuta nostalgii za czasami dzieciństwa. Żeby jednak młodzieńcy
nie poczuli się zbyt pewnie regularnie zakłócamy trening klepiąc piłkę przy linii bocznej.
Walka o wysoką pozycje zmobilizowała do pojawienia się na murawie niespotykaną
ostatnimi czasy liczbę 13 "playerów". Na bramce stanął tym razem Karol. Warto również
odnotować długo oczekiwany, i jak się okazało po meczu całkiem udany, debiut Rafała.
Godzina 20:40 i przy dobrych warunkach atmosferycznych jak na listopadowy wieczór zaczynamy. Po pierwszych minutach widać, że Poraszka jest dobrze zmotywowana do gry i
chcą rozstrzygnąć spotkanie tzw. "pierwszym pieprznięciem". Chłopaki grają pressingiem na
całym boisku, co powoduje nerwowość w naszych szykach obronnych, utrudnia próby
rozgrywania piłki i zmusza Karola do długich wybić.
Poraszka przejmuje inicjatywę a my skupiamy się na czyszczeniu przedpola i próbach
uruchomienia napastników długimi podaniami. Po kilku minutach szarpanej gry uspakajamy
nieco grę. Pierwszą dobrą okazję w sytuacji sam na sam ma Bienias. Niestety nie trafia czysto
w piłkę. Jednak chwilę później możemy cieszyć się z prowadzenia, po przejęciu piłki w
środku pola Predrag podaje do Grzesia, który nie daje się przepchnąć obrońcom i pewnie
umieszcza piłkę w siatce. Parę minut później Macias trafia na 2:0 po indywidualnej akcji.
Dryblując w swoim stylu plącze nogi kryjącemu go obrońcy i strzałem zza pola karnego
umieszcza piłkę w okienku bramki. Strata dwóch bramek wprowadza nerwowość w szeregi
Poraszki, co powoduje że przez jakiś czas mamy przewagę, którą drugą swoją bramką
dokumentuje Macias. Tym razem po przyzwoitym rozegraniu dostaje piłkę w polu karnym i
niepilnowany pewnie pokonuje bramkarza. Trzybramkowe prowadzenie usypia jednak naszą
czujność i po szybkim kontrataku przy próbie zablokowania mocnego podania wzdłuż linii
bramkowej pewnie kieruję piłkę obok bezradnego Karola do naszej bramki - sorry chłopaki.
Po stracie bramki w grę wkrada się lekka nerwowość jednak dowozimy dwubramkowe
prowadzenie do przerwy.
Po zmianie stron z każdą upływającą minuta chłopaki z Poraszki cisną coraz bardziej.
Mecz jest bardzo nerwowy, akcje rwane, dużo gry na aferę z obu stron. Dochodzi do sytuacji
strzeleckich pod obiema bramkami. Gdzieś w połowie drugiej odsłony tracimy drugą bramkę.
Po stracie na połowie przeciwnika, jeden gagatek ucieka lewą stroną mija naszego obrońcę i
dogrywa dokładną piłkę na drugą stronę, której nie udaje mi się przeciąć choć już ją miałem
na końcu buta. Napastnik Poraszki pewnie pokonuje Karola z najbliższej odległości. W tym
momencie Poraszka wietrzy swoją szansę na odwrócenie losów meczu. Cisną nas na całym
boisku. Mecz się zaostrza. Nasi rywale nie przebierają w środkach. Szybko się
dostosowujemy i też przestajemy cofać nogę. Na szczęście po paru minutach trafiam na 4:2,
Predrag szybko wykonuje rzut rożny zagrywając mi dobrą piłkę po ziemi w okolice narożnika
pola karnego którą bez zastanowienia uderzam po ziemi w krótki róg – udana rehabilitacja za
błędy przy straconych bramkach. Stracona bramka uspokaja nieco grę i odbiera trochę
animuszu Poraszce. W międzyczasie groźnej kontuzji doznaje po upadku w walce o piłkę
Uszat – naderwanie wiązadeł w łokciu wyeliminuje z gry naszego kapitana do końca sezonu.
Niestety kilka minut przed końcem znowu dajemy się ograć w obronie i tracimy bramkę na
4:3. Poraszka zrywa się resztkami sił, jednak w końcówce nie dajemy się już zaskoczyć,
czyścimy ładnie w obronie i dowozimy zwycięstwo do końcowego gwizdka.
Pierwszy krok do 5 miejsca został wykonany. Nie pozostaje nic innego jak postawić
"kropkę nad i" w piątkowym meczu z Robotami.
Skład Jeppesena:
1. Karol Zieliński
2. Łukasz Szupryciński
3. Kuba Witkowski
4. Rafał Stepnowski
5. Artur Pudlak
6. Paweł Polański
7. Jędrzej Kejna
8. Maciej Markowski
9. Grzegorz Stanny
(1 asysta)
10. Mateusz Hnatyszyn (1 asysta)
50" Tomasz Bieniek
11. Piotr Prusik (2 asysty)
50" Adam Kwapisiewicz
2010-11-19, 21:40
Jeppesen vs Robots
8:2
Bramki:
Jeppesen: Prusik 2, Hnatyszyn 2, Markowski 1, Polański 1, Pudlak 1, Witkowski 1
Skład Jepesena:
1. Łukasz Szupryciński
2. Kuba Witkowski
(1 asysta)
3. Artur Pudlak
4. Paweł Polański
5.
6.
7.
8.
Maciej Markowski
(1 asysta)
Grzegorz Stanny (1 asysta)
Mateusz Hnatyszyn
Piotr Prusik
(3 asysty)
2010-11-22, 19:00
Jeppesen vs Gdańskie Lwy
1:6
Bramki:
Jeppesen: Hnatyszyn 1
Skład Jeppesena:
1. Karol Zieliński
2. Łukasz Szupryciński
3. Kuba Witkowski
4. Rafał Stepnowski
5. Artur Pudlak
6. Paweł Polański
7. Maciej Markowski
8. Grzegorz Stanny
9. Mateusz Hnatyszyn
10. Piotr Prusik