PDF (WK)

Transkrypt

PDF (WK)
Wytrwałość
Nowy Jork, Nowy Jork, USA
16 listopada 1963 roku
1
Dzięki. Dziękuję ci, bracie Józefie. „Już wierzę ja”.
Już wierzę ja, już wierzę ja
Wszystko możliwym jest, już wierzę ja
Już wierzę ja, już wierzę ja
Wszystko możliwym jest, już wierzę ja.
Pochylmy teraz nasze serca w Jego obecności. Nasz niebiański Ojcze, jesteśmy Ci
wdzięczni na nowo dzisiaj wieczorem za to, że byłeś z nami przez cały dzień i kierowałeś
naszymi krokami. Zgromadziliśmy się znowu dziś wieczorem w imieniu miłego Pana
Jezusa. Jesteśmy tutaj w wielkim oczekiwaniu. Spodziewamy się obecnie tego czasu, w
którym Ty dasz nam punkt szczytowy tych nabożeństw i będziesz uzdrawiał chorych i
wszystkich cierpiących ludzi dzisiaj wieczorem. Niechaj ich wiara spotęguje się, Panie, i
niech nie patrzą się więcej na swoje kłopoty, lecz na Tego, który jest środkiem
zaradczym albo lekarstwem na wszystkie ich dolegliwości.
Modlimy się też, Boże, żebyś Ty ponownie rozłamał nam chleb życia z Twojego
Słowa, który doda nam nowej zachęty. Bowiem „wiara przychodzi ze słuchania, a to
słuchania Słowa Bożego”. I my będziemy Ciebie uwielbiać, bowiem prosimy o to w
imieniu Jezusa. Amen.
2
Możecie usiąść. Tak bardzo się cieszę, że mogę być tutaj ponownie dzisiaj
wieczorem. Właśnie przed kilkoma chwilami wchodziłem przez tamte drzwi, a był tam
wielki tłum, włóczący się bez celu tam i sam po ulicach. Kierowca autobusu powiedział,
że to... względnie, przepraszam, kierowca taksówki powiedział: „Ci ludzie nie przyszli do
kościoła, prawda?”
Ja odrzekłem: „Tak jest. Oni nie mogli wejść do środka,” rzekłem. Inni twierdzili, że
ludzie nie lubią chodzić do kościoła. Rozumiecie? Lecz oni... Ja wierzę, że Ewangelia jest
mimo wszystko największą pociągającą mocą, jaka istnieje na ziemi - pomimo swojej
prostoty.
3
Przeżywaliśmy już dzisiaj rano wspaniałe chwile na śniadaniu Biznesmenów Pełnej
Ewangelii. Pan nam na pewno błogosławił. On nawiedził nas tam we wspaniały sposób.
Myślę, że przedtem sprzedali siedemset biletów, jak mi powiedziano, a wpuszczono o
trzystu słuchaczy więcej, i nie mogli już wpuścić nikogo więcej, bo ludzie stali w
przejściach i przy drzwiach. A kiedy zrobiłem wezwanie do ołtarza, Pan dał nam wielu,
którzy powstali, aby przyjąć żywot wieczny. Więc jesteśmy bardzo wdzięczni za to.
4
A potem - pragnę podziękować pewnemu bratu. On nie mógł wejść do środka
tamtej sali, myślę, że nie. Przed chwilą dał Billy'mu pudło kuli do karabinu .22 dla mnie.
I mam je tam w tyle. Na pewno będę się z nich cieszył. Dziękuję ci bardzo, jeżeli jesteś
na zewnątrz lub tutaj wewnątrz i słuchasz teraz - gdziekolwiek jesteś. Z pewnością...
Było to dla mnie czasami wielkim błogosławieństwem, gdy mogłem pójść na
strzelanie do tarczy. Wiecie, człowiek musi mieć coś, aby się mógł trochę odprężyć. Więc
ja to czynię w ten sposób, kiedy mam czasami do tego okazję i mam możliwość, wiecie,
to udaję się na strzelnicę i strzelam do tarczy przez chwilę, po prostu tylko dlatego,
abym się trochę odprężył. Myślę, że Jezus powiedział: „Rozejdźmy się na pewien czas i
udajmy się na pustynię”.
5
Miłuję was tak bardzo! Jutro mamy niedzielę, więc każdy chce iść do zboru w
niedzielę. I ja wiem, a z pewnością i wy wszyscy wiecie, gdzie znajduje się (chciałem
powiedzieć kamienny kościół) kościół Skała. Ten właśnie zbór sponsoruje to
nabożeństwo, jak sądzę, a inni są tutaj w odwiedziny. A wy obcy, którzy przybyliście na
nabożeństwo spoza tego miasta, jeśli nie macie... Jeśli on jest waszym zborem, to
udajcie się tam. Tak właśnie powinniście czynić. Zawsze stójcie na swoim posterunku.
Jest to waszym obowiązkiem wobec Boga i waszego pastora, oraz wobec całego
zgromadzenia.
Lecz jeśli nie macie gdzie pójść, jestem pewien, że będziecie z pewnością mile
witani w kościele Skała na tych nabożeństwach. Myślę, że oni je już ogłosili.
Wytrwałość
2
6
A wy ludzie, którzy zostaliście zbawieni na tych nabożeństwach - my nigdy nie
wiemy. Otóż, zazwyczaj robię wezwanie do ołtarza - nazywamy to wezwaniem do
ołtarza, rozumiecie, i to jest zupełnie w porządku. Nie mam nic przeciwko temu. To jest
dobre. Lecz ja wierzę, jeżeli pamiętacie z Pisma Świętego, że oni nie robili wezwań do
ołtarza. „Którzykolwiek uwierzyli, zostali przyłączeni do zboru”. Wierzący!
A jeśli nie macie własnego zboru, jestem pewien, że brat Viek przywita was mile w
swoim zborze, względnie każdego z tych ludzi, którzy tu są w pobliżu. Jeżeli nie
przeżyłeś jeszcze chrześcijańskiego chrztu, skonsultuj tą sprawę z nimi. I nie zatrzymuj
się. Idź po prostu ciągle naprzód, po prostu przebijaj się do przodu.
7
My nie wiemy, nigdy nie wiemy, ilu zostało uzdrowionych. A wy, pastorzy, bracia,
zapamiętajcie sobie, kiedy skończy się nabożeństwo, może po kilku tygodniach ktoś
przyjdzie do ciebie, np. jakaś zwykła pani, i powie: „Wiesz, dawniej miałam kobiece
dolegliwości. Nie mam ich już więcej”.
Ktoś inny powie: „Ja - wiesz, stało się to nagle - ja już więcej nie chcę papierosów.
Po prostu to wszystko mnie opuściło”. Rozumiecie? Ludzie zostają uzdrowieni, tak wielu,
nie potrafię ich wymienić. Widzicie, dzieje się to po prostu wszędzie.
Dotychczas nie miałem jeszcze takiego nabożeństwa, po którym nie pojawiłyby się
takie rezultaty, na którym Bóg uzdrawiał ludzi, a oni nie byliby tego świadomi zaraz
wtedy, bowiem oni zostali uzdrowieni. I wiecie, działo się tak, że oni po prostu powstali i
odeszli, a wszystkie dolegliwości skończyły się. Może tego nie zrozumieli w tej chwili,
lecz wszystkie dolegliwości znikły.
8
Przypominam sobie, co wydarzyło się dawniej w Finlandii. Sądzę, że ludzie z
Finlandii są tu obecni. Był tam pewien chłopczyk, który został wzbudzony z martwych.
Prawdopodobnie czytaliście o tym w broszurze. Wiadomości o tym rozeszły się do całej
Rosji. Widziałem to dwa lata przedtem w wizji, zanim się to wydarzyło, i mówiłem o tym
w całym naszym kraju.
Przypomina mi się ta mała dziewczynka z Finlandii, która owego wieczora stała tam
w hali, a jedna jej noga była o sześć czy osiem cali krótsza od drugiej. Ona miała uszyty
taki wysoki but i miała owinięty taki rzemyk koło siebie, którego koniec był zaczepiony
do haka na przedzie tego buta. Ona miała ten rzemyk na swoim ramieniu i on
przechodził na drugą stronę ot tak i był zaczepiony na przedzie jej buta. Chodziła o dwu
kulach. Była taką biedną, obszarpaną dziewczynką. I za każdym razem, kiedy chciała
zrobić krok, musiała podnieść tą nogę swoją ręką przy pomocy tego rzemyka, potem
wysunęła ją do przodu ot tak i położyła na ziemię, i potem oparła się o kulę. I
musieliśmy...
Byliśmy wtedy w miejscowości Messuhalli (otóż, bracie i siostro z Finlandii, może
tego nie wymawiam właściwie) - wszystkie litery ich alfabetu. Oni wtedy wpuścili na
nabożeństwo dwadzieścia tysięcy ludzi, czy ile ich było; potem ich rozpuścili i poprosili
mnie, abym mówił do następnych dwudziestu tysięcy.
9
W Kuopio został wskrzeszony mały chłopiec - został uśmiercony w wypadku
samochodowym. I o, moi drodzy! W radio nie nadawano muzyki rock and roll i tym
podobnych spraw. Były nadawane tylko wiadomości, więc ta sprawa dostała się do
wiadomości. I ludzie przychodzili z dalekich stron z Rosji, tam na północy.
I widziałem to owego wieczora. Było to zaraz po wojnie - może pięć lat po wojnie,
jak sądzę. I widziałem tam rosyjskich i fińskich żołnierzy, obejmujących się wzajemnie
ramionami, miłujących się wzajemnie i poklepujących jeden drugiego po plecach.
Cokolwiek sprawi, że Rosjanin poklepuje Finlandczyka po plecach, to załatwi sprawę
wojny; jest potrzebna miłość Jezusa Chrystusa, aby się to działo.
10 Lecz ci wielcy, rośli komunistyczni żołnierze stali tam! Jechaliśmy koło grupy
młodych fińskich żołnierzy; byli to młodzieńcy, którzy się jeszcze nie golili, mieli po
prostu gładkie twarze, byli obuci w wysokie buty. Jechaliśmy ulicą i obserwowaliśmy
ludzi. Stali tłumnie po obu stronach ulicy, wiele bloków miejskich. A ci żołnierze stali na
baczność, łzy spływały im po policzkach. Oni mówili: „Przyjmiemy Boga, który wskrzesza
z martwych”. Rozumiecie? Oni są tak samo ludzkimi istotami, jak my.
Lecz o co chodzi? Ci, którzy utrzymują, że są chrześcijanami, a nie mają żadnych
rezultatów - takich ludzie nie akceptują. Pragną jakiejś rzeczywistości. Rozumiecie,
dlatego właśnie powstał komunizm - z powodu tego, że kościół popuścił cugli. Kościół
Wytrwałość
3
jest winien tego, że powstał komunizm, ponieważ upadł moralnie.
A więc pomyślcie, tylko jeden procent Rosjan to komuniści - jeden procent.
Dziewięćdziesiąt dziewięć procent ich ludzi jest ciągle chrześcijanami. Potrzeba im kogoś
prawdziwie rozpalonego ogniem - proroka mającego TAK MÓWI PAN. Widzicie, to
zepchnie moc komunistów do morza. Czego nam trzeba? Oni potrzebują prawdziwego
chrześcijaństwa.
I ci rosyjscy żołnierze stali tam owego wieczora. Ja wszedłem do małego
przedsionka niewielkiej sali. A ta mała dziewczynka - nigdy jej nie zapomnę, ona była miała rozczochrane włosy i była w obszarpanej spódniczce. Wyszła przed chwilą z
damskiej toalety. Było im powiedziane, aby mnie nie zagadywali.
11 Wyszedłem przedtem na ulicę i kupiłem cukierki. Ja sam mam dzieci i ja - lubię
dzieci. Uważam, że każdy, kto nie lubi dzieci, to coś z nim jest nie tak. A więc ci malcy,
szli za mną jak sznur, długi pół miejskiego bloku. Rozdawałem im cukierki. Przedtem
dano mi trochę ich pieniędzy, a one są do niczego u nas - wielkie, ot tak duże banknoty,
więc kupowałem cukierki. Nie wiedziałem nawet, jakie kupuję, lecz rozdawałem im je.
Potem pytali się innych na ulicy, wiecie, czy tam już przechodziłem, aby mnie trochę
wyprzedzić, a inni ignorowali mnie, jak sądzę, więc zdobyłem z tego kolejne
doświadczenie.
I wtedy, gdy wszedłem do przedsionka owego wieczora, ta mała dziewczynka
myślała, że zrobiła coś niewłaściwego; wiem, że dygnęła i schyliła swoją główkę. Potem
podniosła swoje błękitne oczy - chciała zobaczyć, co ja powiem.
12 A dwaj żołnierze, którzy szli przede mną, poszli dalej do drzwi. Ludzie już śpiewali
„Tylko Mu wierz”. Dalsi dwaj żołnierze szli za mną. Skinąłem na nich - „stop”.
Chciałem zobaczyć, co zrobi ta dziewczynka. Miała wtedy około ośmiu czy dziesięciu
lat, jak sądzę. Dowiedziałem się później, że była małą fińską sierotką. Jej ojciec i matka
zostali zabici w wojnie z Rosją. Obserwowałem więc tą małą dziewczynkę, a ona była
oparta na swoich kulach. I ona sobie myślała, że ja będę... że ona zrobiła coś złego,
wiecie.
13 A ja - patrzyłem się na nią. Powiedziałem: „Czy chcesz rozmawiać ze mną?” I
oczywiście, ona nie rozumiała angielskiego języka. Skinąłem więc palcem do niej - aby
podeszła. A ona podniosła swoją głowę - wyglądała dosyć dziecinnie. Rozsunęła trochę
swoje kule, podniosła swoją krótką nogę ot w ten sposób i zaczęła iść w kierunku mnie.
Pomyślałem: „Zobaczę tylko, co zrobi to dziecko”. I stałem tam - po prostu ot tak.
A ona podeszła naprawdę blisko do mnie i spojrzała na mnie; podniosła swoje oczy w
górę i potem je spuściła. Pomyślałem: „Zobaczę po prostu, co ona uczyni”. A ona
chwyciła do ręki krawędź mojej marynarki, patrzyła się na nią trzymając ją w swojej
dłoni, i ucałowała kieszeń mojej marynarki, i opuściła swoją rękę.
14 Chciałem jej powiedzieć: „Moja siostrzyczko,” ale nie umiałem tego powiedzieć.
Spojrzałem do przodu przed siebie i zobaczyłem ją, jak biegnie po ulicy, tak normalnie,
jak każde inne dziecko. Powiedziałem więc, chociaż nie umiałem z nią rozmawiać powiedziałem: „Kochanie, Jezus Chrystus uzdrawia cię”.
A ona dygnęła, trzymając ręką swoją spódniczkę, jak typowa młoda fińska
dziewczyna, i powiedziała: „Kiitos”. To znaczy „dziękuję ci,” rozumiecie, bo przedtem
ucałowała kieszeń mojej marynarki. Wierzę, że choćbym był największym obłudnikiem
na świecie, Bóg uhonorowałby wiarę tego dziecka.
A więc ona - pomyślałem sobie: „Hm, ona to stwierdzi tak czy owak za chwilę”.
Widzicie, ona pójdzie dalej i będzie zupełnie zdrowa, bo ja widziałem ją zdrową w tej
wizji„. Tak musi się stać!
15 Więc owego wieczora było tak wiele różnych spraw, których Pan dokonał i ja
miałem już opuścić ten budynek. Powiedziałem jednak: „Dobrze, zawołajcie jeszcze
kilku”.
A mój brat powiedział: „Nie, ty już jesteś...”. Również brat Baxter powiedział:
„Jesteś już wyczerpany teraz, bracie Branham”. I dalej rzekł: „Nie, zakończ już w tej
chwili i odejdźmy stąd, bo musimy jechać gdzieś indziej”. I powiedział: „Ty po prostu...”.
Ja rzekłem: „Hm, odczuwam, że mam zawołać jeszcze czterech lub pięciu, bo tak
dużo chorych jest tutaj”.
Wytrwałość
4
A więc, następną w tej kolejce modlitwy była ta mała dziewczynka. Pan po prostu
wie, jak ułożyć wszystkie sprawy tak, aby działały. Powiedziałem więc: „Pani
Isaacson...”. Ona jest chyba teraz tutaj. Ona była moim głosem w Finlandii.
Powiedziałem więc: „Mów teraz po prostu te słowa, które ja powiem”. Ona odrzekła: „W
porządku”.
A ja powiedziałem: „Kochanie, Pan Jezus uzdrowił cię; wynagrodził cię za to, co
uczyniłaś wobec mnie”. Powiedziałem: „Podejdź do tamtych mężczyzn i poproś, żeby
ktoś zdjął ci te rzemyki. Obserwuj po prostu, co się stanie”. I ona pokuśtykała przez
podium. A ja modliłem się dalej o pozostałych w kolejce.
Za kilka chwil ona przychodzi ze swoimi butami i rzemieniami podniesionymi nad
głową. Szła zupełnie normalnie, obie nogi zupełnie w porządku i zaczęła biegać w górę i
w dół po schodach. Widzicie to jest wiara; wiara i miłość zajęły swoje miejsce. Zgadza
się.
16 Miałem dzisiaj takie małe przeżycie i chcę wam po prostu pokazać, co to jest
społeczność. Kiedy byłem ostatnim razem tutaj w Nowym Jorku, względnie kiedy byłem
u brata Hudsona, myślę, że to było w... W innym mieście, myślę, że to nie było w
Nowym Jorku. Mianowicie, ja nie wiem, czy tutaj dokoła nas to Nowy Jork. Jest to po
prostu Nowy Jork dla mnie - w całej podróży z Tucson aż tutaj - tak mi się wydaje.
Dawniej przyjeżdżałem tutaj z bratem Berg i siostrą Brown. Jestem pewien, że
wielu z was ich zna. Chciałem się koniecznie spotkać z tą drogą starą świętą - ostatnie
dwa dni. Ale nie było nikogo tutaj w kościele; dzisiaj udało mi się rozmawiać z nią
telefonicznie. Skontaktowałem się z odźwiernym. I wiecie, pomyślałem sobie, że
rozmawiam z szesnastoletnią dziewczyną; ma jeszcze tyle witalności w swoim głosie.
Powiedziałem: „Siostro Brown, nie domyśliłabyś się wcale, nawet za miesiąc od tej
niedzieli, kto mówi z tobą”.
A ona odpowiedziała: „Błogosławione twoje serce, na pewno nie domyśliłabym się”.
I była taka szczęśliwa jak tylko mogła być. Powiedziałem: „Tu brat Branham,” a ona
zaczęła po prostu krzyczeć z radości; po prostu taka miła staruszka.
Ona ma już osiemdziesiąt trzy lata, a wygłasza kazania dwa razy w tygodniu. I
pomyślcie tylko, ona rozpoczęła głosić już przedtem, nim ja się urodziłem. A ja byłem
już niemal gotowy do rezygnacji; myślałem, że się już zestarzałem, wiecie, lecz
otrzymałem nową zachętę.
17 Powiedziałem jej, że byłem tutaj z bratem Vick, który tu siedzi. O, jak mile ona
wyrażała się o bracie Vick! Mówię wam, to sprawia... To jest prawdziwe chrześcijaństwo.
Obydwa te duże kościoły tutaj w Nowym Jorku. Nie ma między nimi współzawodnictwa,
rozumiecie; są naprawdę braćmi i siostrami w Chrystusie. Mówię wam, to ma dla pastora
wielkie znaczenie, wiecie. Obydwa kościoły tutaj - zostały założone w ten sposób, a
mimo to są nadal braćmi i siostrami, współpracują ręka w rękę.
Tak właśnie powinniśmy postępować. To jest naprawdę świetne. Uważam, że to jest
wyrażenie komplementu dla brata Viek, za jego wielką pracę dla Pana tutaj, oraz za jego
wielkie współczucie dla innych, dla obydwu pastorów. Niechby mu Pan dał jeszcze długi
czas do pracy.
Bracie Vick, uważam, że się już poważnie starzejemy; mimo wszystko jesteśmy
jeszcze dziećmi, rozumiesz. Jesteśmy po prostu dziećmi.
18 Przypominam sobie brata Boswortha, kiedy on umierał - miał już osiemdziesiąt
cztery lata. Powiedziałem wtedy, że niemal spaliłem opony na moim samochodzie na
skutek szybkiej jazdy, by się jeszcze z nim zobaczyć. Zobaczyłem wtedy, jak on się
jeszcze podniósł - swoją niewielką głowę, podniósł również swoje ręce ot tak. Ja go po
prostu objąłem moimi ramionami i zawołałem: „Ojcze mój, ojcze mój, jazdo i rydwany
Izraela!” I powiedziałem: „Bracie Bosworth, pragnę ci zadać pytanie: Czy jesteś chory?”
On odrzekł: „Nie”.
Dalej zapytałem: „Więc co się z tobą dzieje?”
On odrzekł: „Ja po prostu odchodzę do domu”. Tak, wy znacie jego poczucie
humoru„.
A ja zapytałem: „Otóż, bracie Bosworth, chciałbym cię o coś zapytać. Kiedy
przeżywałeś swój najlepszy czas?”
Wytrwałość
5
A ja zapytałem: „Otóż, bracie Bosworth, chciałbym cię o coś zapytać. Kiedy
przeżywałeś swój najlepszy czas?”
On odrzekł: „Właśnie teraz”.
Zapytałem: „Chociaż wiesz, że umierasz?”
On odrzekł: „Ja nie mogę umrzeć”. Dalej rzekł: „Umarłem około siedemdziesiąt lat
temu” - powiedział - „Jestem nowym stworzeniem w Chrystusie”. I dalej mówił: „Bracie
Branham, w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat żyłem tylko dla Pana Jezusa. I wyglądam
każdej chwili, że On wejdzie przez te drzwi i ja odejdę z Nim do wieczności”.
Rozmyślałem o tym.
19 Przypomina mi się Paweł Rader. Ilu z was pamięta go? Wielu ludzi pamięta, jak on
umarł hen tam. I oni mówili, że mieli tam... Instytut Biblijny Moodiego, jak myślę, posłał
tam mały kwartet, aby mu śpiewali. I oni śpiewali: „Ku Tobie Boże mój, ku Tobie wzwyż”
- wiecie. A on rzekł - wiecie On miał poczucie humoru. On powiedział: „Kto tutaj umiera
- ja albo wy?” Dalej powiedział: „Słuchajcie, odsuńcie te zasłony i zaśpiewajcie mi jakąś
dobrą, żwawą ewangelizacyjną pieśń”.
I oni zaczęli śpiewać: „Tam gdzie na krzyżu mój Zbawca zmarł, tam wołałem o
oczyszczenie z moich grzechów!”
On powiedział: „To brzmi lepiej”. Zapytał: „Gdzie jest mój brat, Łukasz?”
Otóż, Łukasz nie chciał patrzeć się, jak umiera jego brat, więc był w innym
pomieszczeniu.
Powiedział: „Poproście go tu”.
A Łukasz i Paweł podróżowali razem, podobnie jak Billy Paul, mój syn i ja
podróżujemy razem.
Łukasz wszedł do środka, próbował nabrać odwagi i chwycił Pawła za rękę. Paweł
wyciągnął rękę i chwycił jego rękę i powiedział: „Łukaszu, przeszliśmy wiele dróg razem,
nieprawdaż, bracie?”
On odrzekł: „Tak”.
Powiedział: „Lecz pomyśl o tym! Za pięć minut od tej chwili ja będę stał w
obecności Jezusa Chrystusa, przyodziany w Jego sprawiedliwość”. O, moi drodzy! O to
chodzi.
Obym i ja mógł tam wejść w ten sposób. O to chodzi, przyodziany w Jego
sprawiedliwość! Po pięciu minutach od tej chwili, gdy trzymał rękę swojego brata - „Ja
będę w obecności Jezusa Chrystusa, przyodziany w Jego sprawiedliwość”. Uścisnął dłoń
swojego brata i odszedł... aby spotkać się z Nim. O, moi drodzy, jaki to będzie dzień - ci
dzielni żołnierze!
20 Widzicie, stoję tutaj i mówię do was, a cały mój czas upłynął, i sądzę, że to dzieje
się tak właśnie. Mamy już dziewiątą, więc będę musiał pośpieszyć się dzisiaj wieczorem,
z całą pewnością. Mam tutaj jeszcze kilka krótkich miejsc Pisma Świętego.
Zapisuję sobie miejsca Pisma i potem wiem, gdzie mogę je szybko znaleźć. Czasami
robię sobie notatki, zapiszę sobie imię, a potem pytam się brata Vayle, co ono oznacza,
zanim tutaj przyjdę, wiecie. Może wypiszę je sobie z Biblii tutaj, a on mi powie, jak go
mam wymawiać. Wiecie, brakuje mi wiele wykształcenia.
21 Lecz obiecałem, że dzisiaj wieczorem będę modlił się o chorych. A teraz - moim
głównym zamiarem na moich nabożeństwach... jest to z powodu tego, że nie mam zbyt
wiele czasu; może tylko raz lub dwa razy podczas tej kampanii ewangelizacyjnej. Więc
będę zapraszał ludzi na podium, tak będę czynił dzisiaj wieczorem, bez rozpoznawania,
bo będę po prostu wkładał ręce na chorych. Wielu ludzi wierzy w to. Więc to jest, to jest
dobre. To jest zgodne z Pismem Świętym. Rozumiecie? Lecz przypominacie sobie, że to
była poniekąd żydowska tradycja. Widzicie, Jairus powiedział: „Chodź i włóż ręce na
moją córkę, a ona będzie żyła”.
Zaś rzymski setnik powiedział: „Nie jestem godzien, abyś wszedł pod mój dach.
Wypowiedz tylko Słowo!” Obserwujcie, o czym on świadczył. Powiedział: „Ja jestem
również pod autorytetem”. On był setnikiem. „I ja powiem żołnierzowi ‚Idź' i on idzie. A
innemu ‚Chodź' i on przychodzi”. O czym on świadczył? O tym, że Słowo Jezusa
wystarczy, by uzdrowić jego sługę; On miał moc nad wszystkimi chorobami. „Powiedz
Wytrwałość
6
tylko Słowo, a mój sługa będzie żył”.
Jezus odwrócił się i powiedział: „Nawet w Izraelu nie znalazłem takiej wiary”.
Rozumiecie?
Do tego właśnie staram się doprowadzić ludzi - aby wierzyli.
22 Wiecie, wielu ludzi mówi: „O, chwała Bogu, brat Taki-i-taki włożył na mnie ręce,
alleluja, zostałem uzdrowiony!” Tutaj wydaje się, jakby ten brat miał coś do czynienia z
tym uzdrowieniem. Rozumiecie?
Otóż, jeśli potraficie tylko rozpoznać obecność Jezusa Chrystusa, rozumiecie, i
pozwolicie... Tylko Jego ręce się liczą, rozumiecie. Więc przyjmij Go tylko, a potem nikt
inny nie wkłada rąk na ciebie, tylko Chrystus. Rozumiecie? Ty dotknąłeś się Go, a Jego
ręce dotknęły się ciebie, rozumiesz. Więc żadnemu człowiekowi nie należy się chwała,
nigdzie. Wszelka chwała należy się Jemu. Ponieważ tak czy owak to jest wszystko, co
człowiek może uczynić. Jeżeli my przyjmujemy chwałę, to zabieramy ją Bogu, ponieważ
Bóg jest tym, który uzdrawia.
23 I pamiętajcie, nie ma żadnego człowieka, czy to jest lekarz czy kaznodzieja, który
byłby uzdrowicielem. „Jam jest Pan, twój Bóg, który uzdrawiam wszystkie twoje
choroby” - rozumiecie - „wszystkie”. Lekarstwo nie uzdrawia. Nie ma lekarza, który by
twierdził, że lekarstwo uzdrawia. Nie, nie. Lekarstwo tylko utrzymuje chore miejsce w
czystości, podczas gdy Bóg uzdrawia. Lekarstwo nie może odbudować tkanki, nie potrafi
uzdrowić kości. Rozumiecie?
Lekarz może wyciąć wyrostek robaczkowy, lecz kto uzdrowi to miejsce, z którego
został wycięty, rozumiecie? On może wyrwać ząb, lecz kto uzdrowi to miejsce, z którego
został wyrwany? Rozumiecie? Czy to pojmujecie? Bóg jest Uzdrowicielem, On jest
jedynym Uzdrowicielem. Pismo Święte nie kłamie. Ono ma zupełną rację, więc On jest
Uzdrowicielem.
24 Jestem bardzo wdzięczny za wszystkie te sprawy, które mamy, na przykład
lekarstwa, o których ludzie myślą, że uśmiercą zarodki choroby. Nie mam nic przeciwko
temu. Modlę się ustawicznie o to. Lecz czasami znajdziemy się w takiej sytuacji, że nie
ma takiego lekarstwa, które by pomogło w tej chorobie. A potem jest jeszcze jedna
sprawa, czasami lekarstwo, które komuś pomogło, uśmierci kogoś innego. Rozumiecie?
Lecz ja znam pewną odtrutkę, która jest absolutnie nie tylko środkiem zaradczym,
lecz jest lekarstwem. Jest to krew Jezusa Chrystusa - mianowicie wiara w tę krew!
25 Więc dzisiaj wieczorem - o czy rozdaliśmy, czy Billy... Zapomniałem zapytać się go.
Wbiegłem tutaj szybko. Czy on rozdawał karty modlitwy, czy nie rozdawał? [Ktoś mówi:
„Tak, rozdawał” - wyd.] Gdyby nie rozdawał, to bym go poprosił, aby je rozdał teraz.
Będę teraz przemawiał krótko o wierze, a potem pójdę zaraz dalej i wywołam
kolejkę modlitwy, i będę modlił się o chorych, będę wkładał na nich ręce i postaram się
modlić o każdego chorego w tym budynku, na ile to będzie możliwe. Więc miejcie teraz
wiarę.
26 Poproszę teraz o waszą niepodzielną uwagę - tylko kilka chwil, kiedy będę czytał
Słowo. Pragnę teraz czytać z Ew. Mateusza, 15. rozdział, począwszy od 21. wersetu. Jest
to tylko krótki fragment Pisma, który będziemy czytać, rozumiecie, jest to krótki tekst.
Lecz wiecie, nie chodzi o to, ile... Nie ważne, ile będziemy tego czytać, chodzi o jego
jakość. Nie chodzi o ilość, chodzi o jakość. Widzicie, jest to wystarczająco bogate - tych
kilka wersetów tutaj - by zbawić cały świat. Oczywiście. Widzicie, nie chodzi o jego
wielkość, ale o jego znaczenie.
27 Jak mówiłem tutaj niedawno o pewnym małym chłopcu - myślę, że to było tutaj, w
waszym stanie. Pewnego razu przeszukiwał ich poddasze i znalazł tam stary znaczek
pocztowy. Znał pewnego filatelistę, zaniósł więc ten znaczek do niego, by stwierdzić,
jaką cenę ma ten znaczek. A ten filatelista powiedział mu... Oczywiście, ten mały
chłopak miał na myśli tylko jedno - kupić sobie lody, wiecie. A on powiedział mu: „Ja ci
dam za niego jednego dolara”.
Więc moi drodzy, przebiegło to szybko - znaczek został sprzedany natychmiast.
Myślę, że filatelista sprzedał go potem za pięćset dolarów, tak myślę. Potem jego cena
podnosiła się i ostatnio, jak słyszeliśmy - zapomniałem, ile tysięcy dolarów był on warty.
Widzicie, taki mały znaczek pocztowy - nie chodziło o ten papier; był to tylko kawałek
Wytrwałość
7
starego papieru, który nie był warty tego, żeby go ktoś podniósł. Lecz chodziło o to, co
było na tym papierze, to się liczyło.
28 Tak samo jest z tą Księgą tutaj. Jest to tylko kawałek papieru, Lecz na nim jest
Słowo Pańskie i ono czyni go tak wartościowym. W porządku, wiersz 21:
I wyszedłszy stamtąd, udał się Jezus w okolice Tyru i Sydonu.
I oto niewiasta kananejska, wyszedłszy z tamtych stron, wołała mówiąc:
Zmiłuj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Córka moja jest okrutnie
dręczona przez demona.
On zaś nie odpowiedział jej ani słowa. I przystąpiwszy uczniowie jego
prosili go, mówiąc: Odpraw ją, gdyż woła za nami.
A On odpowiadając rzekł: Jestem posłany tylko do owiec zaginionych z
domu Izraela.
Lecz ona przyszła, złożyła mu pokłon i rzekła: Panie, pomóż mi!
A On odpowiadając rzekł: Niedobrze jest brać chleb dzieci i rzucać
szczeniętom.
Ona zaś rzekła: Tak, Panie, ale i szczenięta jedzą okruchy, które spadają
ze stołu panów ich.
Wtedy Jezus odpowiadając rzekł do niej: Niewiasto, wielka jest wiara
twoja; niechaj ci się stanie, jak chcesz. I uleczona została jej córka od tej
godziny„.
29 Będę teraz głosił kilka chwil, abym mógł podbudować... abym mógł na tym
budować. Pragnę zaczerpnąć z tego temat, abym mógł mówić o tym, co mam tutaj
zapisane w oparciu o to miejsce Pisma. Chcę to zatytułować słowem „Wytrwałość” tylko jedno słowo.
Być wytrwałym - znamy to słowo i ja uważam, że ono oznacza „być wytrwałym i
nieugiętym w czymś, co czynisz”. Musisz być wytrwałym, by osiągnąć pewien cel.
Ludzie na przestrzeni wszystkich wieków, mający wiarę w to, co starali się
osiągnąć, musieli być wytrwali, szczególnie jeśli człowiek chce uczynić coś właściwie.
Ponieważ natrafisz na przeszkody, natrafisz na opozycję.
30 Wy chorzy, o których będę modlił się dzisiaj wieczorem, mówię to ku waszej
chwale, abyście to lepiej zrozumieli. Jeśli nie jesteś gotowy, by przyjść w kolejce
modlitwy, to nie przychodź. Bowiem musisz pamiętać o tym, że to jest czas, kiedy Bóg
weźmie cię za słowo, a także ty weź Go za Jego Słowo. Nie ważne, co mówi ktokolwiek
inny albo jak się czujesz; twoje uczucia nie mają z tym nic wspólnego.
Jezus nigdy nie powiedział: „Czy to odczułeś?” On powiedział: „Czy temu
uwierzyłeś?” Widzisz, więc musisz temu uwierzyć. Wtedy twoje uzdrowienie jest już
pewne; Jezus Chrystus uzdrowił cię na Golgocie. Nie ważne, jakie są twoje kłopoty, ty to
musisz przyjąć. A zanim to możesz przyjąć, musisz temu uwierzyć. Bowiem twoja wiara
jest oparta na - względnie uzdrowienie jest oparte na wierze, a wiara opiera się na
Słowie.
Otóż, nie możesz powiedzieć: „Jeżeli dotknę się tego mikrofonu, to zostanę
uzdrowiony”. Nie masz żadnej podstawy do tego, rozumiesz. Jest to tylko w twoim
umyśle.
Lecz kiedy to jest TAK MÓWI PAN, wtedy możesz wiedzieć, że to jest prawdą,
ponieważ „Całe niebiosa i ziemia przeminą, lecz Jego Słowo nie przeminie, nie zostanie
zmienione”. To jest prawdą.
Więc musisz być wytrwały. Bez względu na to, jak bardzo diabeł próbuje ci
wmawiać: „Hm, przecież czujesz się źle”. Nie wierz mu - ani jednemu jego słowu.
31 Gdy byłem tu niedawno, zawezwano mnie do łóżka chorego - zabrali mnie z
nabożeństwa i zawieźli mnie do łóżka, na którym umierał młody chłopak. Jego stary
ojciec przyszedł do mnie, myślę, że było to chyba piętnaście lat temu, i on powiedział:
„Czy poszedłbyś do mego syna? On jest chory, umiera na okropną chorobę. Jest to
choroba serca, nazywają ją... Myślę, że jest nazwana - jest to pewnego rodzaju choroba
serca, zapomniałem teraz jej nazwę, lecz ona jest faktycznie, naprawdę złośliwa.
Wytrwałość
8
A więc powiedziałem: „Tak”.
O, przepraszam was, ona weszła do jego serca, lecz był to paraliż dziecięcy, który
był w jego ciele. Była to choroba Heine-Medina. Było to w czasach, kiedy nie mieli
jeszcze szczepionki Salk. I ten chłopiec był naprawdę poważnie chory. Więc kiedy tam
wszedłem, by się modlić, lekarz nie chciał wpuścić mnie do środka. Powiedział: „Nie
mogę cię wpuścić do środka”.
32 A ja powiedziałem: „Otóż, ja jestem...”. Miałem około czterdziestu lat i
powiedziałem: „Otóż, mam już czterdzieści lat”. I powiedziałem: „Moja wiara mówi mi,
że mi nic nie zagraża, kiedy tam wejdę i będę modlił się o tego chłopaka, ponieważ jego
ojciec chce, abym modlił się o niego”.
On powiedział: „Lecz słuchaj, ty jesteś żonatym mężczyzną. Masz swoje własne
dzieci. Przeniesiesz ten paraliż dziecięcy na swego syna”.
A ja odrzekłem: „Dobrze, pozwól mi wejść do środka”. Lecz on tego nie chciał
uczynić.
Jak się dowiedziałem, ten człowiek - ten lekarz był katolikiem. Powiedziałem:
„Pragnę ci zadać pytanie. Gdybym był księdzem, a ten człowiek byłby katolikiem, a jego
syn umierałby, czy wpuściłbyś mnie do środka, abym mu dał ostatnie pomazanie?
On odrzekł: „To byłoby coś innego. To byłby ksiądz”.
Ja powiedziałem: „Nie. Ja mam dla nich takie samo znaczenie, jak ksiądz miałby do
człowieka katolika”.
W końcu on powiedział: „Jeżeli tak, czy podpiszesz ten dokument?”
Odrzekłem: „Podpiszę cokolwiek, rozumiesz”. Więc ubrał mnie jak członka Ku-Kluxklanu, i mogłem tam wejść. Nie chciałem tego mówić w ten sposób, wybaczcie mi,
widzicie; lecz mimo wszystko byłem cały w bieli i miałem zawiązaną nawet moją twarz.
33 Wszedłem do pokoju, a ten chłopiec miał tak słaby obieg krwi, że ledwie ledwie
oddychał. Był nieprzytomny już od dwóch dni. Nie znam się na medycynie i na wielkich
naukowych badaniach, które Bóg pozwolił ludziom wykonywać - lekarzom u chorych
ludzi, i tak dalej, ale był tam jakiś kardiogram, czy coś podobnego, który był
wyświetlany. Jego serce biło tak słabo - zapomniałem ile uderzeń robiło na minutę. On
prawie że umierał.
Stała tam jego matka, więc rozmawiałem z nią. Przeszedłem na drugą stronę jego
łóżka. Była tam młoda pielęgniarka, o taka miła młoda pani, myślę, że miała niewiele
ponad dwadzieścia lat, może dwadzieścia jeden lub dwadzieścia dwa lata, a ona była
wyznaczona do tego, by opiekować się tym pacjentem.
34 Przeszedłem więc na drugą stronę łóżka, uklęknąłem i po prostu pomodliłem się w
krótkiej, prostej modlitwie, i włożyłem ręce na tego chłopca. Powiedziałem: „Panie Jezu,
ten ojciec i matka zaprosili mnie tutaj, abym się modlił o ich syna, a on umiera. I tylko
Ty, Panie, możesz mu dopomóc. Wiem, że Ty powiedziałeś: „Te znaki będą towarzyszyć
tym, którzy wierzą: na chorych ręce wkładać będą, a chorzy wyzdrowieją”. Panie Jezu,
proszę Ciebie na podstawie tej obietnicy o życie tego chłopca„. Nie nastała w ogóle
żadna zmiana. Powiedziałem dalej: „Dziękuję Ci, Panie”.
A ten stary ojciec powstał i powiedział: „Panie, jestem Tobie tak bardzo wdzięczny,
na zawsze wdzięczny za uzdrowienie mojego syna”. I on wyciągnął ręce, objął swoją
żonę ramionami, a ona powiedziała: „Tato, rozmyślaj o tym, on teraz zostanie
uzdrowiony”. A ja tam stałem i patrzyłem się; oni byli szczęśliwi i cieszyli się, i płakali. A
ten chłopiec miał ciągle taki słaby oddech. Oni mówili: „O, to jest cudowne!”
35 Ta młoda pielęgniarka rozejrzała się koło siebie i popatrzyła na mnie. Powiedziała:
„Ja myślę, że nie zrozumieliście orzeczenia lekarza”. Dalej rzekła: „Uważam, że go nie
zrozumieliście. Ten chłopiec umiera”.
„O nie” - powiedział ten stary człowiek - „on nie umiera. On będzie żył”.
A ona powiedziała: „Popatrz, pan, ja doceniam każdego, kto ma taką wiarę, lecz jak
może pan śmiać się i zachowywać się w ten sposób?” Dalej rzekła: „Widzisz przecież, że
nie ma żadnej różnicy w stanie tego chłopca”. I dodała: „Ten chłopiec umrze”.
Powiedziała: „On nie może żyć. Otóż, my nie wiemy, jak to możliwe, że on jeszcze żyje tak długo”. Potem powiedziała: „Dotychczas nie stało się coś takiego - u chorych ludzi,
Wytrwałość
9
czy w dziedzinie nauki raczej, że człowiek, któremu serce uderza tak słabo” - według ich
kardiogramu, czy czegoś takiego - „żeby on powrócił jeszcze do zdrowia”.
36 Nigdy nie zapomnę reakcji tego starego człowieka. On położył swoją rękę na jej
ramieniu, tak jak ojciec na ramieniu swojej córki, i powiedział: „Patrz, moje drogie
dziecko”. On powiedział: „Ty patrzysz się na ten kardiogram. Zostałaś wyszkolona do
tego, aby go obserwować. I to jest wszystko, na co ty się patrzysz - na ten kardiogram”.
Dalej rzekł: „Lecz ja patrzę się na Bożą obietnicę”. Rozumiecie?
Obecnie ten chłopak jest żonaty i ma już troje dzieci. Więc jest to zależne od tego,
na co ty się patrzysz. Wtedy nie było żadnej poprawy zdrowia u niego - przez następne
dwa lub trzy dni. Lecz po krótkim czasie, ni stąd ni zowąd on zaczął wychodzić z tego
stanu; potem wrócił do domu. On jest obecnie misjonarzem w Południowej Afryce; ma
troje dzieci.
37 Widzicie więc, to pokazuje nam po prostu, że człowiek musi być wytrwały. To wcale
nie martwiło tego starego człowieka. Na tym była sprawa załatwiona.
Podobnie jak wtedy, kiedy ta niewiasta dotknęła się szaty Jezusa Chrystusa; to
załatwiło sprawę. To wszystko. Widzicie, ona była wytrwała, aż doszła do Niego i to
załatwiło sprawę.
Ty musisz postępować w ten sam sposób. Musisz być wytrwały. Każdy człowiek,
który osiągnął coś i był zdolny osiągnąć cokolwiek w tym życiu, był wytrwały.
38 George Washington był wytrwały, gdy znajdował się w dolinie Forge. Wszyscy inni
byli przeciwko niemu, a nieprzyjaciel był tuż za rzeką. Lecz kiedy spędził całą noc w
modlitwie: a amerykańscy żołnierze nie mieli butów na swoich nogach - tylko jedna
trzecia z nich miała buty, a oni przeprawili się po lodzie przez rzekę w dolinie Forge. Trzy
kule z muszkietów przeszyły mu płaszcz. Lecz on miał odpowiedź od Boga i nie miał
powodu do wycofania się do tyłu. Nic nie mogło go potem powstrzymać. On przeprawił
się przez rzekę, ponieważ był wytrwały. On usłyszał głos od Boga.
I takimi właśnie powinniśmy być. Jeżeli Bóg mówi tak, to sprawa załatwiona.
39 Noe był bardzo wytrwały, kiedy usłyszał głos Boga. Kiedy usłyszał Słowa od Boga,
mówiącego mu, aby zbudował arkę, to on ją zbudował. Bez względu na to, co mówił o
tym ktokolwiek inny, i co o tym myśleli inni. Noe był nieugięty. Ludzie może mówili:
„Otóż, ten stary człowiek - jego bujanie o deszczu” - i tak dalej - „ten stary człowiek po
prostu zbyt długo przebywał na słońcu. Coś pokręciło mu się w głowie”. To go jednak nie
zatrzymało. On nie słuchał ani słowa z tego. On słyszał po prostu tylko to, co Bóg
powiedział: „Będzie padał deszcz; zbuduj arkę” i on był wytrwały czyniąc to.
40 Otóż, Mojżesz był naprawdę wytrwały; najpierw uciekł jak tchórz. On zdobył takie
wykształcenie, że ach - potrafił nawet nauczać mądrości Egipcjan. On był takim
inteligentnym człowiekiem, a jednak zawiódł w tym, by wykonać swoje zadanie. Bogu
trwało kolejnych czterdzieści lat, by wytłuc z niego to wykształcenie, które mu dał
faraon. Trwało to Bogu kolejnych czterdzieści lat, żeby wyjął z Mojżesza to
wykształcenie, które mu dał faraon, zanim Bóg mógł posłużyć się nim tam na pustyni.
Czasami my też musimy zostać wypróżnieni, zanim możemy zostać napełnieni.
Mojżesz wtedy zawiódł. On uciekł na pustynię i ożenił się z piękną dziewczyną Etiopką, i
usadowił się tam, miał syna Gerszona i miały mu przypaść w dziedzictwie owce teścia
Jetro i wszystko inne. Już dawno zapomniał o współczuciu do swojego ludu.
41 Lecz pewnego dnia, kiedy był w głębi pustyni i szedł po znanej sobie ścieżce,
zobaczył płonący krzak. On wcale nie próbował zbadać tego krzaka i nie powiedział:
„Myślę, że podejdę do niego, wezmę z niego kilka listków i zabiorę je do laboratorium, i
stwierdzę, dlaczego one nie spalają się. Palą się tam już godzinę, ale wydaje się, że
wcale nie zostają pochłonięte, ani to drzewko. Gdyby tak rozmyślał, to On nie
przemówiłby do niego. Lecz on postanowił w swoim sercu, że podejdzie i stwierdzi, co
się tam dzieje. Lecz głos powiedział: „Zdejmij swoje obuwie, bo ziemia, na której stoisz,
jest święta”.
42 Pragnę, abyście na to zwrócili uwagę. Jednego dnia był uciekającym tchórzem, a
następnego dnia jest zdecydowany, radykalny - następnego dnia. Uciekł z Egiptu, gdzie
miał do dyspozycji całą armię, aby wyzwolić swój lud. I wiecie, kiedy człowiek usłyszy
głos Boży, On sprawia, że zacznie postępować dziwnie, zacznie czynić śmieszne, dziwne i
osobliwe sprawy. Pomyślcie tylko, Mojżesz miał wtedy już osiemdziesiąt lat,
Wytrwałość
10
prawdopodobnie wąsy zwisały mu do pasa, jego łysa głowa lśniła się może na słońcu,
włosy zwisały mu dookoła szyi. I oto podróżuje do Egiptu, jego żona siedziała okrakiem
na niewielkim mule i trzymała niemowlę na swoim biodrze. On trzymał wykrzywioną
laskę w swoim ręku, miał podniesione oczy w górę i po prostu uwielbiał Boga. Jakiż to
dziwnie wyglądający widok!
„Dokąd idziesz, Mojżeszu?”
„Idę na południe do Egiptu, aby go zająć”.
Jednoosobowa inwazja! Nie można go było zatrzymać. On był wytrwały. Dlaczego?
On usłyszał głos Boży i to wystarczyło, że stał się wytrwałym. Stary mężczyzna, miał już
osiemdziesiąt lat, a szedł tam, by zająć ten kraj, i on tego dokonał. Usłyszał głos Boży.
Jak on chciał zająć ten kraj - mając tylko tę laskę w swoim ręku? Była tam wyćwiczona
armia - stało tam milion wojowników, więcej niż milion wojowników, którzy pokonali cały
świat w owym czasie, a tutaj idzie ten stary człowiek - osiemdziesięcioletni, jego żona
siedzi na mule, trzyma laskę w swoim ręku i idzie na południe, by zająć Egipt. No wiecie,
ludzie myśleli sobie, że on zwariował.
43 Wiecie, kiedy człowiek słyszy głos Boży i słucha Słowa Bożego, to jest poniekąd
zwariowany w oczach tego świata. Lecz kiedy usłyszy ten głos, to wie, co czyni.
I nic nie mogło zatrzymać potem Mojżesza, on był w swojej podróży! Był naprawdę
wytrwały. Nawet wtedy, kiedy stanął przed faraonem i rzucił swoją laskę na ziemię, a
ona zamieniła się w węża, a magicy przyszli i zrobili to samo, to Mojżesz nie uciekł jak
tchórz. On tam stał niezachwiany.
Wiedział, że Bóg go posłał, bez względu na to, ilu cielesnych podrabiaczy potrafił
tam diabeł postawić. On stał na swoim posterunku obowiązku, ponieważ usłyszał głos
Boży. On tam stał i obserwował, jak pełzały te węże, a po pewnej chwili jego wąż
przypełzał i pożarł pozostałe węże. Co stało się z tymi laskami, które pożarł wąż
Mojżesza, gdzie one się podziały? Wyobrażcie to sobie. W porządku.
44 Kiedy Dawid zaufał Bogu i zobaczył Pana Boga będącego z nim, to mu pomogło
zabić niedźwiedzia - bez obcej pomocy, a również lwa. Wtedy on nabrał odwagi, bowiem
Bóg był z nim. On wiedział, że Bóg jest z nim, ponieważ Bóg uczynił coś dla niego.
Bóg uczynił również coś dla ciebie. On cię zbawił i to jest największy cud, jaki się
stał.
Obecnie On jest gotowy uczynić coś innego. Potem przyszedł czas, gdy Goliat
chełpił się swoją siłą. Wiecie, Dawid powiedział: „Wy mi chcecie powiedzieć, że
pozwolicie nieobrzezanemu Filistynowi stać tam i rzucać wyzwanie wojskom żyjącego
Boga? Co się z wami dzieje, koledzy?”
45 Otóż, Saul był najbardziej odpowiednim do tego, by mu stawić czoło; był o głowę i
ramiona wyższy od wszystkich swoich wojowników. A Dawid był po prostu niewielkim
chłopakiem, niewielkim rumianym chłopakiem, małym chłopcem z przygarbionymi
ramionami, małym pasterzem owiec. Więc Saul powiedział: „Ja podziwiam twoją odwagę
synu. Lecz pamiętaj, ten człowiek jest wojownikiem od swojej młodości, a ty jesteś
dopiero młodzieńcem”.
Dawid powiedział: „Lecz twój sługa pasł owce ojca - twojego sługi, a pewnego razu
nadszedł niedźwiedź i porwał jedną z nich. Ja pobiegłem za nim i Pan wydał mi go w
moje ręce”. Dalej mówił: „Przyszedł lew, a ja powaliłem go na ziemię moją procą. A gdy
lew powstał i ryczał idąc przeciwko mnie, wziąłem mój nóż, chwyciłem lwa za brodę i
zabiłem go”. I powiedział: „O ileż więcej Pan Bóg wyda tego nieobrzezanego Filistyna w
moje ręce!” Amen.
A jeśli Bóg zbawił twoją duszę z życia w grzechu, o ileż więcej może On usunąć
chorobę raka!
46 Obserwujcie młodego Dawida. Saul powiedział: „Podziwiam twoją odwagę, ale ty
nie jesteś wojownikiem. Lecz jeśli tam chcesz pójść, ja ci dam zbroję. Zdjął więc swoją
zbroję i włożył ją na niego.
Ależ, młody Dawid z wszystkimi tytułami doktora filozofii, doktora teologii,
wiszącymi na nim? Wiecie, on stwierdził, że ta kościelna kamizelka Saula nie pasowała
na męża Bożego. Więc on powiedział: „Ja nigdy nie próbowałem tej zbroi, zdejmijcie ją
ze mnie. Pozwólcie mi iść tak, jak ja chcę iść, jak ja uważam to za właściwe”. O, moi
Wytrwałość
11
drodzy! I tutaj on idzie. I on był nieustraszony, wiedząc, że pokona Goliata, i on tego
dokonał. Uśmiercił Goliata.
47 Rozmyślam o jego owcach. Dawid był hen tam - taki wierny człowiek na swoim
posterunku obowiązku. A lew, który mógłby go łatwo zabić, podkradł się do stada i
porwał jedną z owiec jego ojca, i uciekł z nią. A on nie miał niczego, czym mógłby
walczyć skutecznie ze lwem, tylko niewielką procę.
Wy chłopcy ją znacie. Jak wiele razy ja musiałem zapłacić za rozbite okno! Był to
mały kawałek skóry ze sznurkami, wiecie. I on zatoczył tym kamieniem i wystrzelił go.
Dawniej zestrzeliwaliśmy procami ważki z płotu i inne owady - zrzucaliśmy je na ziemię.
To było wszystko, co miał Dawid; z trudnością uśmierciłby nią królika. Stwierdzamy
jednak, że Dawid - cokolwiek on miał w swojej ręce, nie miało to wiele znaczenia, lecz
on miał odwagę. I on wiedział, że to była owca jego ojca. On tam był posłany przez ojca,
aby opiekować się tymi owcami. Był za nie odpowiedzialny. Więc on wziął, cokolwiek
miał pod ręką i pobiegł za lwem, będąc nieustraszony, aby odbił owcę temu lwu.
48 Czy widzieliście już kiedykolwiek lwa, jak on wygląda? Widzieliście może lwy w
klatce; otóż, to są kociaki. Powinniście usłyszeć go ryczącego w dżungli. Te lwy tutaj w
okolicy są już długo w klatce i w niewoli; gdy usłyszycie, jak on zaryczy, brzmi to
okropnie. Powinniście usłyszeć lwa ryczącego w dżungli, kiedy go łowca tropi, a wie, że
lew tropi go również. Poza tym, moi drodzy, on jest dużym zwierzem! Kiedy zaryczy,
małpy, pawiany, szakale i wszystko inne cichnie, nawet chrząszcze. On jest królem i
wszystkie robią mu miejsce.
Lecz tutaj Dawid idzie z tą małą procą, by przynieść z powrotem tą owcę, i on tego
dokonał.
49 O, moi drodzy, mógłbym zaczerpnąć z tego temat na kilka minut. Tak jest. Ty
jesteś również Bożą owcą. Choroba zaatakowała ciebie. Ja nie mam zbyt wiele - nie
mam nawet procy, lecz mam Słowo. Więc idę za tobą dzisiaj wieczorem, aby cię
przyprowadzić z powrotem. Idę ci na ratunek - ze Słowem od Pana. Nie znam się na
medycynie ani na cięciu skalpelami i tym podobnie, lecz to wypróbowałem. Ja wiem, że
ono ma rację, więc idę za tobą, owco, by cię przyprowadzić z powrotem na zielone,
cieniste pastwiska Bożej miłości. Boże, dopomóż mi z tą małą procą.
50 Dawid miał ją przymocowaną na swoich palcach, w swojej ręce miał pięć kamyków.
Co to było? W-i-a-r-a w J-e-z-u-s-a. I oto on wyruszył i przyprowadził z powrotem tę
owcę.
Otóż, tak właśnie czynimy dzisiaj wieczorem, mając wiarę w Jezusa i będziemy
wytrwale stać na Jego nietkniętym Słowie. Wierzymy, że Bóg dotrzyma Swego Słowa.
Jeżeli by tak nie było, to jesteśmy wszyscy zgubieni. Każde Słowo Boże powinno być
zaakcentowane przez „amen” z ust wierzącego. Zgadza się. Tak, on był wytrwały.
51 A również Samson, kiedy spotkał tych Filistynów. Czy myśleliście kiedykolwiek o
tym? Wiecie, Samson - namalowali go jako olbrzyma z ramionami jak wrota stodoły.
Otóż, nie byłoby żadnym sekretem, gdyby taki człowiek chwycił lwa i rozerwał go na
dwoje. Lecz Samson był - wybaczcie mi to wyrażenie. Ja go przedstawię jako małego
kędzierzawego karzełka - po prostu maminsynek. Siedem małych loków zwisało mu z
głowy. Rozumiecie? Coś takiego! I przypomnijcie sobie, że on był słabeuszem, dopóki
Duch Pański nie zstąpił na niego; potem chwycił lwa i rozerwał go na kawałki. Zgadza
się. Najpierw Duch Pański odpoczął na nim, potem on wiedział, na czym stoi.
52 O, gdyby tylko zbór mógł zostać namaszczony. Namaszczony prawdziwą wiarą! Ja
myślę, że kiedy lew zaryczał, Samson zadrżał. Lecz Duch Pański zstąpił na niego. On był
wytrwały i powiedział: „Ja jestem gotowy stawić ci czoło,” chwycił tego lwa, rozerwał mu
paszczę i porzucił go na boku drogi, i poszedł dalej.
Pewnego wieczora zamknęli go w mieście, ale on wyrwał bramę Gazy, wziął ją na
swoje ramiona i wyszedł z nią na szczyt wzgórza. Moi drodzy, co za człowiek - ot taki
mały karzeł. Lecz cała sprawa w tym, że Duch Pański odpoczął na nim. To był On. W tym
właśnie była ta różnica.
53 Potem pewnego dnia został otoczony przez tysiąc Filistynów. I on tam stał, a nie
miał niczego w ręku, więc podniósł z ziemi szczękę muła, prawdopodobnie leżała tam już
czterdzieści lat lub więcej i była to naprawdę stara sucha kość. A ci Filistyni mieli na
głowach przyłbice i pancerze - mundury z dużymi płytkami ze stali lub spiżu, a przyłbice
Wytrwałość
12
mieli grube około cala. A On chwycił do ręki tę szczękę muła i uśmiercił nią tysiąc
Filistynów.
Czy rozmyślaliście o tym? Wziął tą starą suchą szczękę, leżącą tam na pustyni - po
uderzeniu w jedną z tych przyłbic ta szczęka rozpadłaby się na tysiące kawałków. Lecz
on tam stał i chociaż mieli te stalowe przyłbice i mieli włócznie, on po prostu uderzał ich
w prawo i w lewo, aż pobił tysiąc wojowników. Pozostali pouciekali między skały.
Co to było? Jak długo on mógł sięgnąć ręką do tyłu i dotknąć swoich siedmiu
kędziorów - to było przymierze z Bogiem. Nic nie mogło go niepokoić, jak długo on miał
tą obietnicę przymierza.
54 Tak samo nic nie może niepokoić kościoła żyjącego Boga, jak długo możemy
odczuwać Ducha Świętego, przymierze Słowa Bożego w naszych sercach i
błogosławieństwo Pięćdziesiątnicy. Bowiem „Sprawy, które Ja czynię, i wy czynić
będziecie. Życie, które jest we Mnie, będzie i w was. Jako Mnie posłał Ojciec, tak i Ja
posyłam was”. Ojciec, który Go posłał, przyszedł w Nim. Jezus, który posyła człowieka,
idzie w tym człowieku. Nie jest to więc ten człowiek, jest to Jezus.
Nie był to Jezus, był to Bóg. „Jako mnie posłał Ojciec, tak i Ja posyłam was. Oto Ja
jestem z wami zawsze, aż do zakończenia. Ja będę z wami aż do skończenia świata. A
sprawy, które Ja czynię, i wy czynić będziecie”.
„Jeszcze krótki czas, a świat nie zobaczy Mnie już więcej; lecz wy mnie zobaczycie,
wy wierzący, bo Ja będę z wami, mianowicie w was aż do skończenia świata” - Jezus
Chrystus. Jak długo odczuwam tego Ducha Bożego w pobliżu, to coś będzie się dziać.
Widzę ludzi, którzy temu będą wierzyć i będą odzwierciedlać chwałę Bożą.
55 Za każdym razem, gdy popatrzysz się na księżyc, to księżyc nie świeci, jest to
słońce, świecące na księżyc. Gdybym mógł powiedzieć: „Księżycu, co sprawia, że
świecisz?” On by odrzekł: „To nie ja świecę. Jest to coś, co świeci na mnie. Ja
powinienem dalej świecić światłem, kiedy słońce zaszło”.
A księżyc jest przedobrazem kościoła. Powinniśmy odzwierciedlać światłość, kiedy
nie ma tu Syna Bożego, ponieważ jesteśmy synami i córkami Bożymi - tą mniejszą
światłością. A jak długo widzimy, że księżyc odzwierciedla tą samą światłość, którą
świeci słońce - to nie są ludzie, jest to Bóg w ludziach.
56 Dawniej, kiedy byłem kilka lat strażnikiem łowieckim w lasach, przechodziłem
zazwyczaj koło... Ja miłuję zwierzęta i lubię troszczyć się o nie. Byłem siedem lat
funkcjonariuszem ochrony przyrody. Przechodziłem wiele razy koło starego źródełka.
Była w nim najlepsza woda, jaką piłem kiedykolwiek. Źródełko było... Zawsze je lubiłem,
ponieważ było takie radosne, zawsze bulgotało - po prostu bul, bul, bul. Pomyślałem
sobie: „O jej!” Położyłem się na ziemię i piłem z niego. Pewnego dnia pomyślałem: „Małe
źródełko, co czyni cię takim szczęśliwym? Czy się cieszysz, że zające piją wodę z ciebie?”
Gdyby ono mogło mówić, powiedziałoby: „Nie, to nie sprawia, że tak bulgoczę”.
Powiedziałem: „A może dlatego, że jeleń pija z ciebie od czasu do czasu?”
„Nie, to nie pobudza mnie do bulgotania”.
„Hm” - powiedziałem - „małe źródełko, może jest tak dlatego, że ja piję z ciebie
chyba raz na miesiąc?”
Ono odrzekło: „Nie, nie dlatego”.
Powiedziałem: „Więc co jest powodem tego, że tak bulgoczesz przez cały czas?”
Gdyby ono mogło mówić, powiedziałoby: „To nie ja bulgoczę. Jest to coś pode mną,
co sprawia, że bulgoczę. To coś bulgocze wodę w górę”.
I w ten sposób Duch Święty działa w wierzącym. Ktoś jest za tobą. Nie możesz Go
odepchnąć ani oderwać. On troszczy się o ciebie. To On właśnie sprawia to bulgotanie coś wewnątrz ciebie. Jak Jezus powiedział tej niewieście u studni: „Strumienie wody
wytryskującej ku żywotowi wiecznemu” - regularny gejzer, tryskający radością Bożą
poprzez twoją duszę przez cały czas. I jak długo kościół może to odczuwać w swoich
szeregach, dlaczego mielibyście się troszczyć, rozumiecie?
57 Samson nie obawiał się. On był wytrwały. Miał tylko jedną rzecz - szczękę muła,
lecz on był wytrwały, ponieważ wiedział, że jego loki ciągle zwisają mu z głowy.
Wytrwałość
13
Lekarz powiedział ci może: „Nie ma żadnej szansy, żebyś wyzdrowiał. Ty umierasz.
Masz raka”. Lecz jak długo potrafisz siedzieć tutaj i odczuwać chwalebne
zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, to nie ma znaczenia, co lekarz mówi obecnie. Jaka
w tym różnica?„ Widzisz, bądź wytrwały. On by to doceniał, jeżeli jest dobrym lekarzem
- on by ci powiedział, że chce, abyś wyzdrowiał. To właśnie pragnie on osiągnąć. I ty
musisz to pragnąć - musisz mieć wiarę i musisz być wytrwały.
58 Jan był tak pewien, że zobaczy ten prawdziwy znak! On wiedział - Bóg powiedział
mu, że on rozpozna, kto jest Mesjaszem. On był taki wytrwały!
A ktoś może powiedział: „Otóż, czy nie myślisz, że to jest On?”
On powiedział: „Ja Go poznam, kiedy On przyjdzie”. On był tego tak pewien, że
powiedział: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. On wiedział, że to był On.
Składał o tym świadectwo. „Widziałem Ducha Bożego w postaci gołębicy zstępującego z
niebios na Niego i ja wiem, że On jest Synem Bożym”. Wytrwały! O, moglibyśmy mówić
dalej i dalej o innych.
59 Ta zwykła kobieta - ona była Greczynką z kraju Syrofenicji. Stwierdziliśmy, że ona
musiała słyszeć o uwielbianiu i chwale Pana Jezusa. „Wiara jest ze słuchania, słuchania
Słowa Bożego”. Ona słyszała, a kiedy usłyszała...
Wiecie, wiara znajduje takie źródła, których inni nie widzą. Jeśli nie masz wiary, to
nie ma sensu, żebym ci to próbował pokazać. Ponieważ wiara to widzi„. Wiara jest
substancją rzeczy, których się spodziewamy i dowodem rzeczy niewidzialnych”. Wiara
widzi to, czego zaślepieni ludzie nie widzą. Wiara jest szóstym zmysłem.
Pięć zmysłów jest w porządku, o ile są w zgodności z tym szóstym. Lecz szóstym
zmysłem jest wiara; „ona jest substancją tych rzeczy, których się spodziewamy,”
których nie widzisz, nie smakujesz, nie czujesz, nie wąchasz, ani nie słyszysz, ale wiesz,
że one istnieją. Wiara mówi ci to. I jest to tak pewne, jest to realne, i przychodzi to do
ciebie - substancja. Nie jest to tylko jakieś wyobrażenie. Jest to coś, co masz.
Widzę ludzi przychodzących na podium i mówiących: „Bracie Branham, ja mam
wszelką wiarę!”
„Hm, więc co robisz tutaj na podium?” Rozumiesz? Rozumiecie? Rozumiecie?
„Ja jej nie mam”. Jednakowoż - jeśli cokolwiek...
60 Miałeś pewne rzeczy, które się działy i ty po prostu wiedziałeś, że to będzie się
dziać. Nie wiedziałeś jednak, jak się to będzie dziać, lecz to będzie się dziać. Tak, to jest
wiara. To jest rzeczywista wiara. Będzie się to dziać wtedy, kiedy ty wiesz, że to będzie
się dziać. Otóż, wiara znajduje źródło, którego nie widzą inni ludzie.
Jego Słowo jest mieczem. Biblia tak mówi w Liście do Hebrajczyków 4,12. - że ono
jest mieczem. Lecz jest potrzebna ręka wiary, by władała tym mieczem. Tylko wiara
może nim władać - trzymać ten miecz.
61 Ta niepozorna kobieta miała wiele przeszkód. Otóż, ona miała córkę, która miała
ataki epilepsji, i była w bardzo, bardzo złym stanie. Ona usłyszała, że Jezus uzdrawia
epilepsję. Więc „wiara przychodzi na skutek słuchania,” a to było jej dziecko, więc ona
była zdecydowana, że się tam uda i będzie słuchać Jezusa. Miała przy tym wiele
przeszkód, po prostu wiele, wiele przeszkód, ale jej wiara nie miała żadnej przeszkody.
Dzisiaj wieczorem ludzie mają wiele przeszkód. Jeżeli ty... Twój umysł ma wiele
przeszkód. Lecz twoja wiara - nic nie może stanąć jej w drodze. Wiara nie zna żadnych
przeszkód.
62 Rozmyślajmy o niektórych z tych spraw, które wydarzyły się w życiu tej kobiety.
Może jej mówiono: „Ty jesteś Greczynką”. Innymi słowy: „Twoja denominacja nie
sponsoruje tego zgromadzenia w mieście. Nie masz prawa, by tam w ogóle pójść”. Otóż,
gdyby to było w jej umyśle, ona by tam nie siedziała zbyt długo. Ona by po prostu
napełniła swój dzban i odeszłaby. Stwierdzamy jednak, że to ją nie zatrzymało. Czy była
Greczynką, czy nie była, ona miała wiarę. To było wszystko, czego ona potrzebowała wiary.
63 Otóż, ktoś może przyszedł do niej i powiedział: „Hm, dni cudów przeminęły. Nie
dzieje się już coś takiego. Ci ludzie są po prostu tylko grupą fanatyków”. Mimo wszystko
ona była wytrwała. Miała zamiar pójść tam tak czy owak.
Wytrwałość
14
Pomyślmy o innej kobiecie. Niektórzy ludzie może mówili: „Otóż, wiesz co? Twój
mąż jest szanowanym człowiekiem tutaj w mieście, a jeśli ciebie zastaną razem z tą
grupą tam w mieście, wiesz, twój mąż będzie cię musiał opuścić”. Lecz ona była
wytrwała. Miała wiarę i była w potrzebie, więc posłużyła się nią.
Niektórzy z nich może mówili: „Ależ, jeśli pójdziesz na przyjęcie z grą w karty albo
na jakąkolwiek inną rozrywkę, ludzie będą śmiać się z ciebie”. Ona była wytrwała.
A potem przyszli z tym starym, często używanym argumentem: „Wiesz, pastor
wyłączy cię z kościoła, jeżeli tam pójdziesz i będziesz się mieszać z czymś takim”. Lecz
to jej nie zatrzymało. Ona była ciągle wytrwała. Poszła tam mimo wszystko. Dlaczego?
Ona posługiwała się wiarą. Wiara tego dokonała. Nie dbam o to, co myślą sobie inni;
wiara tego dokonuje.
64 W końcu utorowała sobie drogę poprzez wszystkie te przeszkody i przyszła do
Jezusa. Otóż, wydawało się, że wszystkie jej kłopoty skończyły się, kiedy przyszła do
Jezusa; lecz tak nie było, one się dopiero rozpoczęły.
Wielu ludzi powie: „Otóż, gdybym poznał Jezusa...”. Tak, widzimy to każdego
wieczora. Widzicie, On przychodzi wprost między nas każdego wieczora; On udowadnia,
że jest tutaj, lecz mimo wszystko przychodzimy tu ponownie następnego wieczora znowu ze wszystkimi naszymi kłopotami, rozumiecie. Widzicie? Czy tak jest? Tak, to
prawda.
65 Ona przyszła do Jezusa. Ona prawdopodobnie, być może... Gdyby nie miała takiej
wiary, to pierwsze zniechęcenie po tym, gdy znalazła Jezusa, wiecie, ona byłaby... ona
by się zdenerwowała i odeszłaby. Lecz widzicie, wiara tak nie postępuje. Wiara nie
odwróciłaby się od tego. Wiara jest wytrwała. Ona wytrzymuje próbę. Zważajcie teraz,
ona miała wszelką ufność i wiarę w tego Mężczyznę. Gdyby śmiała się z tego tylko albo
gdyby powiedziała: „Pójdę tam i wypróbuję to - zobaczę, co On ma do powiedzenia.
Jeżeli On powie coś przeciw naszym wierzeniom, to ja po prostu odejdę. I basta”. Lecz
ona przyszła, aby coś otrzymać i była zdecydowana, że tam pozostanie tak długo, aż to
otrzyma. Tutaj to macie, to jest właściwe nastawienie. Jak ta królowa z Południa, o
której głosiłem niedawno wieczorem.
66 Zauważcie, kiedy ona dotarła do Jezusa, zamiast ją mile przywitać, odprawił ją.
Kiedy wy obecnie... Co myślicie o dzisiejszych ludziach, gdyby znaleźli się w takiej
sytuacji i byliby tak potraktowani? Jezus powiedział jej to zaraz bez ogródek. Kiedy ona
przeszła przez wszystkie te bariery, w końcu... [Puste miejsce na taśmie - wyd.] ona
powiedziała...
Ona przyszła do Niego i podbiegła do Niego, aby Mu się pokłonić i powiedziała: „Ty
- Synu Dawidowy, zmiłuj się nade mną, moja córka jest poważnie dręczona przez diabła.
A ja dowiedziałam się, że Ty jesteś wielkim Uzdrowicielem, więc przyszłam, by Cię
prosić, abyś mi pomógł”. On ją po prostu zignorował. Spojrzał na nią i odszedł. O, moi
drodzy! Ona była po prostu o wiele lepszą od naszych nowoczesnych
zielonoświątkowców. Moi drodzy, oni by zadarli swoje nosy i odeszliby z powrotem i
orzekli: „Przecież tego nie muszę czynić”. Lecz nie ta kobieta. Ona miała wiarę. Ona
pozostała właśnie tam.
67 Po chwili podeszła znowu do Niego: „Panie, czy mogłabym to mieć po prostu?” Nie
rozmyślała o tym, przez co musiała przejść przed chwilą. Nie myślała o tym, przez co
będzie musiała jeszcze przechodzić. Ona wiedziała tylko jedną rzecz; wierzyła, że jeśli
skłoni Go tylko do tego, aby to powiedział! Chciała wiedzieć tylko jedno: Czy On to
powie? Ona wiedziała, że to działało dla innych, więc dlaczego nie miałoby to działać dla
niej?
Musisz walczyć o każdy cal tej drogi. Bóg tam w Egipcie wydał Palestynę do rąk
Żydów, lecz potem musieli walczyć o każdy jej cal! Bóg powiedział Jozuemu:
„Gdziekolwiek postawisz stopy swoich nóg, tą ziemię dałem tobie”. Ślady stóp oznaczają
zwycięstwo, posiadanie - i chodzi o to, jak wysoko potrafisz wspiąć się do królestwa
Bożego.
Jeżeli chcesz wspiąć się tylko kawałek i mówisz: „Otóż, ja wierzę, że nie będę
musiał iść do piekła, lecz wierzę, że na końcu będę zbawiony, jeżeli przyłączę się do
kościoła,” to nie masz jeszcze zbyt dużo gruntu. Tak, każda obietnica w Biblii jest twoja,
lecz będziesz musiał odpędzić każdego diabła, broniącego dostępu do niej tym
obosiecznym mieczem; musisz domagać się jej dla siebie. Bądź wytrwały, wejdź prosto
Wytrwałość
15
do niej.
68 Ona podeszła teraz wprost do samego Boga. A On ją zignorował. Ale ona poszła za
Nim i wołała. Ona była wytrwała: „Panie, pomóż mi” rzekła. Oddała Mu pokłon i rzekła:
„Pomóż mi!”
Słuchajcie tego skarcenia: „Ja nie jestem posłany do waszej rasy”. O, moi drodzy!
Wtedy wielu z nich zrezygnowało i powiedzieli: „Otóż, uważam, że On nie był
posłany do nas - nie w tych nabożeństwach ewangelizacyjnych. Sądzę, że odejdę stąd”.
Widzicie, Jezus wiedział, że ona ma wiarę właściwego rodzaju. Rozumiecie?
I On powiedział jeszcze jedno: „Twoja rasa to tylko zgraja szczeniąt”. Coś takiego!
O rety!
Nie mówcie w ten sposób do nowoczesnych zielonoświątkowców. O! Jeżeli tak
będziesz mówił, to oni powiedzą: „Otóż, ja po prostu odejdę z tej grupy i przyłączę się
do Zborów Bożych. A jeśli mi tak powiedzą w Zborach Bożych, to pójdę do innych, i do
innych, i znowu do innych, rozumiecie”.
Lecz tak nie postąpiła ta niewiasta. Ona miała wiarę.
On powiedział: „Twoja... Ja nie byłem posłany do was. Ja nie byłem posłany do
waszej rasy. A poza tym - wy jesteście niczym więcej niż zgrają psów. Nie godzi się,
żebym Ja brał chleb dziecięcy i rzucał go szczeniętom”. O, moi drodzy!
69 To nie zatrzyma wiary. Wiara jest ciągle czynna i jest tak świeża, jaka była
kiedykolwiek. Co wiara przyznaje? Prawdę? Ona powiedziała: „To prawda, Panie”. O, moi
drodzy! Zobacz, jak małym potrafisz się stać, a nie jak wielkim umiesz się stać. Wiara
czyni cię małym. Zauważcie, ona była mimo wszystko wytrwała.
Jednakowoż On nie zwracał na nią uwagi. On ją ignorował. W końcu była tak
natarczywa, że On nie mógł jej wyminąć, i wtedy powiedział jej: „Ja nie jestem posłany
do twojej rasy. A twoja rasa to nic więcej, niż zgraja szczeniąt. Więc Ja nie będę brał
chleb dzieciom. Nie byłoby to właściwe z mojej strony, gdybym wziął chleb dzieciom uzdrowienie dla tej grupy - a dał go wam, psom”.
A ona powiedziała: „To prawda, Panie”.
Wiara zawsze przyznaje, że Słowo jest prawdą. Amen. Rozumiecie? Jeśli masz
prawdziwą wiarę, a Biblia mówi ci, że postępujesz grzesznie, to ty przyznasz, że
postępujesz grzesznie. Nie będziesz mówił: „Chwileczkę tylko, ja należę do...”. Nie, to
nie jest wiara. Kiedy Słowo mówi, że ty... Według tego poznasz, czy postępujesz
właściwie, czy źle - na podstawie Słowa. Zgadza się.
70 Otóż, ona powiedziała... Nie chodziło o to, że ona po prostu nie mogła uwierzyć, że
mogłaby zatrzymać się na tym i odejść. Ale ona powiedziała: „To prawda, Panie, my nie
jesteśmy niczym więcej niż psami, lecz ja ciebie proszę, żebym mogła otrzymać chociaż
trochę okruszyn, które spadają ze stołu Mistrza”. Ona poszukiwała okruszyn. Pomyślcie
tylko o tym.
Dzisiaj jest tak, że albo otrzymamy cały bochenek albo nie weźmiemy niczego.
Rozumiecie? Musimy to otrzymać całe, bo inaczej nie otrzymamy niczego.
Ona była mimo wszystko wytrwała. Ona szła ciągle naprzód. Ona nie była rośliną z
cieplarni, którą trzeba pielęgnować i opryskiwać, aby trzymać od niej z dala robactwo.
Absolutnie nie. Ona nie była jedną z tych krzyżówek, jakie zbierają dzisiaj w plonie, a
nazywają ich chrześcijanami. Kiedy to powiedziało Słowo Boże, a ona temu uwierzyła i
widziała je potwierdzone, to ona była gotowa iść za tym bez względu na to, co mówił
ktokolwiek. Nawet sam Chrystus nie mógł jej zatrzymać. To właśnie czyni wiara. O, ona
przyznaje, że Słowo ma rację. Ona poszukiwała okruszyn.
71 Przypomnijcie sobie, ona nie zobaczyła żadnego cudu. Wyszła z denominacji, która
nie wierzyła w cuda. Ona wierząc, musiała wyjść z denominacji, która mówiła: „Nie ma
czegoś takiego jak cuda”. Ona była poganką. Nigdy w swoim życiu nie widziała cudu.
Mimo wszystko, kiedy wiara uchwyci się tego, to Bóg tam jest. Rozumiecie? Ona tego
nigdy nie widziała, lecz słyszała o tym.
Jeżeli nie wierzysz, że istnieją cuda, to czytaj Biblię i jej obietnice dla nas dzisiaj.
Wiara trzyma się tego.
Wytrwałość
16
Ona była trochę jak nierządnica Rachaba. Kiedy usłyszała wiadomość od szpiegów,
to nie chciała zobaczyć Jozuego - jak on był ubrany i jakim był wojownikiem. Ona
powiedziała: „Ja słyszałam, że Bóg jest z wami. Słyszałam, co Bóg uczynił”. Ona chciała,
żeby została ocalona i ona to otrzymała; tak jest, ponieważ była również wytrwała. Ona
powiedziała: „Ja was ukryję. Uczynię wszystko, co trzeba. Lecz pragnę jednej rzeczy:
Przysięgnijcie mi, że zostanę ocalona w tym czasie”. O moi drodzy, to była dobra myśl.
72 A ta biedna kobieta tutaj była taka sama. Ona czegoś pragnęła; ona wiedziała, że
to otrzyma. Nie miała odnośnie tego żadnych wątpliwości. Nie ważne, przez co musiała
przechodzić, ona była zdecydowana, że to otrzyma mimo wszystko. Więc nawet Jezus
nie mógł jej zniechęcić przez to, że ją nazwał niedobrą rasą, że ją nazwał psem - „Nie
godzi się, abym brał chleb dzieciom i karmił nim psy” - i tak dalej.
Ona mimo wszystko usiłowała o to, co postanowiła, ponieważ była wytrwała. Ona
miała potrzebę - jej córka umierała. Inni zostali uzdrowieni, więc dlaczego jej córka nie
mogłaby zostać uzdrowiona? On był przecież Bogiem stworzenia.
Jezus powiedział: „Dlatego, że to powiedziałaś, diabeł opuścił twoją córkę”. O, moi
drodzy! Ona miała prawo dostępu do Bożego daru.
Widzicie, człowiek mówi pewne sprawy, zmienia swoje nastawienie, zmienia swój
głos, czasami zmienia swoje kazanie; obserwuje i widzi pewne sprawy, potem zważa na
nie i widzi, jak one działają. Dlatego, że przygotowuje się teraz kolejka modlitwy, byłoby
lepiej, żeby to nie działo się między wami. Rozumiecie? Widzicie, że to się po prostu
dzieje, ale potem zmieniacie swoje nastawienie i wycofujecie się gdzieś. Rozumiecie?
Przecież Bóg uczynił tę rzecz. On tak ciągle czyni, zwróćcie na to uwagę.
Ona miała właściwe podejście do Bożego daru. I przypomnijcie sobie, ona była
pierwszą poganką, dla której Bóg uczynił cud. Ona była pierwszą taką poganką.
Wiara przyznaje, że Słowo jest prawdą. I ona jest pełna szacunku i bojaźni Bożej i
to się liczy. Jest wytrwała i to ma znaczenie.
73 Czy wiecie, że Bóg czasami czyni
tylko dlatego, aby stwierdzić, co będą
głowami, nie zobaczyliście tego i nie
uczyniłem, aby to sprawdzić. I to mi tak
niektóre sprawy - czyni sprawy w inny sposób
ludzie czynić? Otóż, to przechodzi wam ponad
zauważyliście tego, lecz ja właśnie teraz coś
bardzo pomogło. Obserwowałem, jak to działa.
74 Marta wyszła, by spotkać Jezusa. Otóż, jeśli ktoś miał prawo do potępiania, byłaby
to Marta, ponieważ ona posłała po Jezusa, aby przyszedł i pomodlił się o jej brata, który
był poważnie chory i umierał, a Jezus... Oni odeszli z kościoła, wyszli z martwego ruchu,
w którym byli przedtem i poszli za Panem Jezusem wierząc, że On jest namaszczonym
Mesjaszem. A potem jego najlepszy przyjaciel Łazarz, z którym On tam przyszedł... Oni
zostali ekskomunikowani z ich kościoła, ze społeczności. A Jego najlepszy przyjaciel, z
którym On tam przyszedł, leżał chory i był bliski śmierci. Lekarz nie potrafił mu już
pomóc.
Marta posłała po Jezusa, a Jezus po prostu zignorował jej posłańca. On odszedł do
innego miasta, a tam uczynił to samo. Posłali znowu po Niego, a On ich po prostu
zignorował i poszedł dalej.
75 A potem, kiedy Łazarz umarł i był pogrzebany już cztery dni - jego twarz była już
zapadła w tym czasie, bo było to w gorącym kraju. Najpierw zapada się noc, jak mi było
powiedziane. Prawdopodobnie całe jego ciało było już w stanie rozkładu, ponieważ po
siedemdziesięciu dwóch godzinach rozpoczyna się skażenie ciała, jak stwierdzamy.
Ja mam pogrzebać człowieka za kilka dni - w środę. On umarł ubiegłej środy i oni
go dali zamrozić, i po prostu czekają na mnie, abym tam przybył i głosił na jego
pogrzebie. Prawdopodobnie nie mogli go już dłużej trzymać na wolnym powietrzu,
ponieważ jego twarz zapadła się. Rozumiecie?
I to właśnie stało się z Łazarzem. On był już kilka dni martwy.
76 A potem, gdy on był martwy i wszystko się skończyło, potem Jezus przychodzi wśliznął się cichaczem do miasta. Więc potem - oni wiedzieli, że będą krytykowani,
ponieważ już przedtem byli krytykowani.
Lecz Marta - ona była widocznie dosyć opieszała, jeżeli chodziło o przygotowanie
miejsca do spania dla Jezusa, albo miejsca, gdzie mógłby spożyć pokarm, i tym
podobnie. Pewnego razu poprosiła nawet Jezusa, aby powiedział jej siostrze, aby
Wytrwałość
17
przyszła i pomogła jej. Lecz głęboko w jej sercu tkwiła wiara. Podczas gdy Maria
siedziała cicho i płakała, i nic nie czyniła w tej sprawie i była zrezygnowana, Marta
wyszła cicho z domu i udała się do miasta. Niewątpliwie spotkała kogoś na ulicy, kto
zapytał: „Gdzie jest ten Boski uzdrawiacz, którego mieliście tutaj? Co teraz z Łazarzem?”
Ona ich bez słowa wyminęła.
77 W końcu dotarła tam, gdzie On był. Obserwujcie, jak się zachowywała. Podbiegła do
niego. Ona miała prawo robić Mu wyrzuty, miała prawo powiedzieć Mu: „Dlaczego nie
przyszedłeś, kiedy Ciebie zawezwałam?” Gdyby była dzisiejszym zielonoświątkowcem
albo baptystą względnie prezbiterianinem, to by szybko przeszła do jakiegoś innego
kościoła. Rozumiecie? Oczywiście. „Dlaczego nie przyszedłeś, kiedy zawezwaliśmy Cię?”
Na pozór miała prawo do tego, lecz ona tak nie postąpiła.
Jak powiedziałem ubiegłego wieczora, człowiek nie ma myśleć własnymi myślami.
Są to Jego myśli, rozumiecie - jak On myśli. „Niech się dzieje Twoja wola” - tak się
modlił. Bóg nie jest chłopcem na posyłki. On jest Bogiem. Zwróćcie uwagę: „Przyjdź
królestwo Twoje. Bądź wola Twoja”.
78 Kiedy Marta przyszła do Niego, podeszła do Niego we właściwy sposób. Ona go
zagadnęła - nadała mu właściwy tytuł: „Panie!” Nie robiła Mu wyrzutów, lecz
powiedziała: „Panie, gdybyś Ty był tutaj, nie umarłby mój brat”. O, moi drodzy! Widzę,
jak On wyprostował Swoje wątłe, zmęczone ciało. Potem On powiedział... Ona rzekła:
„Gdybyś Ty był tutaj, nie umarłby mój brat. Lecz nawet teraz o cokolwiek poprosisz
Boga, to ci Bóg da”.
Widzicie, ona wiedziała, kim jest Bóg wszelkiego stworzenia. Ona wiedziała, że On
był namaszczonym Mesjaszem. Ona podeszła do Niego we właściwy sposób - padła na
swoje kolana i powiedziała: „Panie, gdybyś Ty był tutaj, nie umarłby mój brat. Lecz
nawet teraz, o cokolwiek Ty poprosisz Boga, Bóg Ci to da”. O, gdybyśmy tylko mogli
rozmyślać w ten sposób. „Nawet teraz, Panie, o cokolwiek Ty poprosisz Boga, Bóg Ci to
da”.
79 On powiedział: „Jam jest zmartwychwstaniem i życiem”. Żaden inny człowiek nie
mógłby powiedzieć tego. „Jam jest zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie,
choćby i umarł, jednak żyć będzie. Kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze nigdy. Czy temu
wierzysz?”
Ona powiedziała: „Tak Panie. Ja wierzę, że Ty jesteś Synem Bożym, który miał
przyjść na ten świat”.
On zapytał: „Gdzie go pogrzebaliście?”
Niedawno rozmawiałem z pewną kobietą, a ona mi powiedziała - ona rzekła: „Ja po prostu lubię słuchać, kiedy ty przemawiasz, bracie Branham, lecz popełniasz przy tym
po prostu jeden błąd” - orzekła.
Ja powiedziałem: „Dziękuję ci - tylko jeden błąd?” Zapytałem: „O co chodzi?”
Ona odparła: „Ty chlubisz się zbytnio Jezusem mówiąc, że jest Boski”.
Ja powiedziałem: „Mam nadzieję, że to jest jedyny błąd, który On może znaleźć we
mnie” - powiedziałem.
„Ty chlubisz się zanadto tym, że Jezus był Boski”. I powiedziała: „On nie był Boski”.
Ja odrzekłem: „O, tak, On był Boski”.
Ona rzekła: „Otóż, ty czynisz Go Bogiem”.
Powiedziałem: „Albo On był Bogiem albo największym zwodzicielem będącym
kiedykolwiek na ziemi”. Rozumiecie? I zaakcentowałem: „On był Bogiem”.
Ona twierdziła: „On był tylko człowiekiem. On nie mógł być Bogiem”.
Ja odparłem: „On Nim był. On był zarazem Bogiem i człowiekiem”.
A ona rzekła: „Ty mówisz, że wierzysz Biblii”.
Ja powiedziałem: „Tak jest, pani, ja wierzę”.
A ona rzekła: „Jeśli ci udowodnię, na podstawie twojej własnej Biblii, że On nie był
Bogiem, czy to zaakceptujesz?”
Ja odrzekłem: „Oczywiście, jeżeli Biblia mówi, że On Nim nie jest”. Dalej rzekłem:
Wytrwałość
18
„Lecz ja nie wierzę, że coś takiego jest w Biblii!”
Ona powiedziała: „W Ew. Jana 11. rozdział Biblia mówi: ‚Kiedy Jezus udał się do
grobu Łazarza, Biblia mówi, że On płakał'„. I dodała: „Jeżeli On płakał, to nie mógł być
Bogiem, a płakać”.
80 Ja odpowiedziałem: „Hm, pani, taki argument nie ostoi się”. Dalej mówiłem: „Chcę
pani coś powiedzieć. To jest bardziej lurowate niż zupa, ugotowana z cienia kurczaka,
który zginął z głodu” i dodałem „ponieważ to nie ma pokrycia w Biblii”. Powiedziałem:
„Popatrz, On przyszedł do grobu, widzisz, i On stanął przed grobem, wyprostował Swoje
wątłe ciało i powiedział: ‚Łazarzu, wyjdź z grobu'!”
On może był człowiekiem, kiedy płakał, ale kiedy wywołał tego człowieka z grobu,
który tam leżał martwy już cztery dni, a jego dusza pielgrzymowała już cztery dni
gdzieś! Ja nie wiem, gdzie ona była, ani wy nie wiecie. Więc tak czy owak, On zawołał go
z powrotem. Stworzenie rozpoznało swojego Mistrza. Dusza rozpoznała swego
Stworzyciela. I ten człowiek, który był martwy, stanął na swoich nogach i żył ponownie,
chociaż był martwy już cztery dni. Więc to był ktoś większy niż człowiek. To był Bóg!
81 On był człowiekiem, kiedy schodził z góry owego wieczora i był głodny; rozejrzał się
i zobaczył figowe drzewo i chciał znaleźć coś do zjedzenia. On był człowiekiem, kiedy był
głodny, lecz kiedy wziął do ręki pięć bułek i dwie rybki, i nakarmił nimi pięć tysięcy
słuchaczy, to On był kimś większym niż człowiekiem.
On był człowiekiem, kiedy leżał w tylnej części łodzi owej nocy, kiedy dziesięć
tysięcy diabłów z morza przysięgło, że Go utopią. I ta biedna stara łódka była miotana
falami burzy jak korek butelki - podrzucało ją falami i opadała w dół ot tak. On był
człowiekiem, kiedy spał. On był zmęczony i moc wyszła z Niego. Lecz kiedy On postawił
swoją stopę na gejtawie łodzi, podniósł oczy i powiedział: „Uspokój, ucisz się!,” wiatry i
fale były Mu posłuszne, to On był więcej niż człowiekiem. To był Bóg w Chrystusie,
jednający świat z Sobą!
82 On był człowiekiem, kiedy umierał na krzyżu i wołał o miłosierdzie. Zgadza się. Lecz
On był Bogiem w poranku wielkanocnym, kiedy zerwał pieczęć z grobu, w którym był
przedtem, powstał z martwych i wstąpił na wysokości, (tak jest), i żyje na zawsze, aby
wstawiać się za nami. Każdy mężczyzna i kobieta, którzy osiągnęli coś w tym życiu,
wierzą w to. Tak jest.
On jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki! „Czy temu wierzycie?” [Zgromadzeni
mówią: „Amen” - wyd.] Tak jest. On jest po prostu tak samo wielkim dzisiaj wieczorem
tutaj wśród nas, jakim On był wtedy. Czy temu wierzycie? [„Amen”.] On jest tym
samym Uzdrowicielem dzisiaj wieczorem, jakim był wtedy. Czy temu wierzycie?
[„Amen”.] Na pewno! On nie może zawieść. Bądźcie wytrwali. Stójcie mocno na swej
pozycji w Chrystusie, na waszym wyznaniu. Trzymajcie się mocno waszego wyznania w
Chrystusie.
Ona była wytrwała i otrzymała zmartwychwstanie jej brata.
83 Kobieta Sunamitka była wytrwała w obecności Elizeusza. Elizeusz przechodził raz
koło ich domu i pobłogosławił jej; powiedział jej, że będzie miała syna. Obecnie syn miał
około dwunastu lat. Był hen na polach i chyba musiał doznać udaru słonecznego. Kobieta
ta była bardzo dobrotliwa dla Elizeusza. Była Sunamitką, przyszła tam z kraju Shunem. I
ona stwierdziła... Powiedziała swemu mężowi, który był bogatym człowiekiem,
powiedziała mu: „Widzę, że ten człowiek, który tutaj przechodzi, jest świętym mężem”. I
powiedziała: „Zróbmy mu jakąś przysługę”. I powiedziała: „Zbudujmy dla niego mały
pokój, z boku naszego domu tutaj, postawmy mu w nim łóżko i dzban, żeby mógł sobie
odpocząć, kiedy tu będzie przechodził”.
A jej mąż odrzekł: „To byłoby bardzo miłe”.
Cokolwiek uczynicie jednemu z tych najmniejszych, to czynicie dla Mnie„ powiedział Jezus.
Więc on powiedział swojemu słudze Giezemu: „Idź i zapytaj się jej, czy mam
porozmawiać z hetmanem, albo co mogę dla niej uczynić?”
Ona odrzekła: „Nie, ja mieszkam wśród mojego ludu. Wszystko jest w porządku”.
A Giezy odpowiedział: „Lecz ona nie ma dzieci”.
Wytrwałość
19
Prorok powiedział: „Idź i powiedz jej” - przyszła mu wizja i powiedział - „Idź i
powiedz jej, że po pewnym czasie urodzi dziecię”. I ona je urodziła.
84 Chłopiec ten miał obecnie dwanaście lat. Jego Ojciec zestarzał się już. Pewnego
dnia chłopiec był na polach i musiał doznać udaru słonecznego. Było około południa, gdy
on zaczął krzyczeć: „Moja głowa! Moja głowa!” Ojciec odesłał syna do domu. Matka
trzymała go na swoich kolanach, ale on umarł. Popatrzcie, jakie właściwe miejsce
wybrała - wzięła chłopca do tego pokoju proroka i położyła go na jego łóżku.
Rozumiecie?
I powiedziała słudze: „Osiodłaj mi muła i wyruszymy do góry Karmel. Gdzieś tam
na zboczu jest jaskinia, w której przebywa ten prorok. To on właśnie miał wizję i
powiedział mi, że urodzę tego syna; i jeśli on jest tak blisko Boga, to on jest Bożym
posłańcem na tę godzinę. I ja wiem, że on mógłby mi powiedzieć dlaczego - jeżeli
przyjadę do niego, on powie mi, dlaczego Bóg zabrał to dziecię. Pozwól więc, że tam
pojadę”. I rzekła: „Jeżeli ktoś pozdrowi nas, nie odpowiadaj mu pozdrowieniem. I nie
zatrzymuj się; tylko jedź ciągle dalej”.
O, ja to lubię! Obecnie jest czas naglącej potrzeby. Ludzie umierają, więc nie
powinniśmy się bawić gdzieś na drodze. Jedźmy naprzód. I ona była wytrwała.
85 A Elizeusz? Wiecie, Bóg nie zawsze mówi Swym prorokom wszystko, co się ma
wydarzyć. On podniósł wzrok i zobaczył, jak ona nadjeżdża, i powiedział: „Oto
przyjeżdża ta Sunamitka”. I powiedział: „Ona jest pełna smutku, lecz Bóg zataił to
przede mną”. Powiedział: „Idź jej na spotkanie”. A ona...
On zapytał: „Czy u ciebie wszystko w porządku? Czy wszystko w porządku z twoim
mężem? Czy wszystko w porządku z twoim synem?”
Ja to lubię - jej wytrwałość aż do chwili, kiedy dotarła do obecności tego posłańca. I
ona powiedziała: „Wszystko jest w porządku”. Jej mąż załamywał swoje ręce, chodził
tam i z powrotem w tym pokoju i płakał, a to dziecko leżało martwe na łóżku. Było
martwe, lecz ona rzekła: „Wszystko w porządku”. Amen. Dlaczego? Ona przyszła do
celu. Ona dotarła do celu. Jej wytrwałość - oby tylko mogła dotrzeć do męża Bożego; bo
mąż Boży mógł jej powiedzieć, dlaczego. I potem ona upadła u jego nóg i ujawniła mu,
co się wydarzyło.
86 On wyciągnął rękę, chwycił swoją laskę i powiedział swemu słudze: „Weź ją, idź i
połóż ją na to dziecko”. Otóż, myślę, że stąd Paweł wziął wkładanie chusteczek na ludzi.
Widzicie, ponieważ Elizeusz wiedział, że wszystko, czego się dotknął, było błogosławione,
lecz gdyby tylko mógł osiągnąć, aby ta kobieta w to uwierzyła!
Lecz kobieta nie wierzyła w tę laskę, ale w proroka. Rozumiecie? Ona powiedziała:
„Jako żyje Pan Bóg i twoja dusza nigdy nie umrze” widzicie, ona tam świadczyła, że ma
żywot wieczny. Powiedziała: „Twoja dusza nie umrze, ja nie odejdę od ciebie”. O, moi
drodzy, trzymajcie się tego! Tak jest.
87 To jest właściwy sposób, jak otrzymasz to, czego chcesz. Podobnie jak ta
Sunamitka, jak ta kobieta Syrofenicjanka - trzymaj się tego! Stój na tym nieugięcie.
Trzymaj się ściśle Chrystusa. Uchwyć się Go dzisiaj wieczorem i trzymaj się mocno. Ani
się nie porusz. Jeśli ci ktoś jutro powie: „To było tylko...”. Po prostu zamknij swoje uszy
na jego słowa. Ty masz wiarę, więc pozostań na tym nieugięcie.
Powiedziała: „Ja nie odejdę od ciebie”.
Potem Elizeusz powiedział: „Nie możemy się jej pozbyć, raczej pójdę z nią”. Więc
przepasał swoje biodra i wyszedł.
Obserwujcie go, kiedy wszedł do tego pokoju. On nie wiedział, co ma robić. Nawet
się nie pomodlił. Po prostu chodził tam i z powrotem, tam i sam po podłodze aż odczuł,
że Duch Boży zstępuje na niego. Wtedy podszedł i położył się na tym dziecku, a ono
kichnęło siedem razy i wróciło do życia.
88 Marta wiedziała, że jeśli Bóg był w tym proroku, to na pewno On był w Swoim
Synu, rozumiecie, i dlatego potrafiła być wytrwała.
A jeśli my mamy tysiące lat różnych przeżyć od tamtych czasów i wiemy, że Bóg
dotrzymuje Swoich obietnic, jak wytrwałymi powinniśmy być dzisiaj wieczorem, kiedy
widzimy obecność Jezusa Chrystusa, o moi drodzy, świecącą jak gwiazdy!
Wytrwałość
20
89 Przypomina mi się pewien wieczór, kiedy byłem w domu - niedawno. Była tam
kobieta, a ja nie wiedziałem, iż ona chciała, abym się o nią modlił. Nie zszedłem z
podium owego wieczora, by modlić się o chorych. A cała sala była po prostu
przepełniona. Niektórzy z członków mojego zarządu, siedzący tutaj dzisiaj wieczorem,
byli tam wtedy. Przybyła tam pewna kobieta z Kalifornii, a miała guza o wadze
dwudziestu pięciu kilogramów. Nie chciała iść do lekarza, a potem, kiedy ją skłonili, by
poszła, guz był już za wielki na to, aby go mogli wyciąć - duży wodny guz. Ona była
nabrzmiała ot tak z powodu tego dużego guza. I przywieziono ją tam.
Oni mieli - nie mogli jej przywieźć w samochodzie. Musieli ją położyć na przyczepce,
aby ją mogli przywieźć. I oni wnieśli ją do sali. Ja tego nie wiedziałem, więc po prostu
kontynuowałem nabożeństwo i dalej przemawiałem. A ona rzekła: „Otóż, czy on nie
będzie...”. Ja zrobiłem wezwanie do ołtarza. Zapytała: „Czy on nie będzie modlił się o
chorych?”
Powiedziano jej: „Nie”.
Więc zapytała: „Którymi drzwiami będzie wychodził?” Uhm. Pomyślcie tylko, jaką
miała wiarę! Zabrali więc tę kobietę i zaprowadzili naokoło - zanieśli ją do tylnych drzwi,
którymi miałem wychodzić - poprzez gabinet pastora, aby wsiąść do mojego samochodu.
90 I ta kobieta leżała tam czekając. Chwyciła mnie za nogawkę spodni i powiedziała:
„Bracie Branham!” Guz był już bardzo duży, o rety, była nabrzmiała ot tak. Powiedziała:
„Jeżeli tylko włożysz na mnie ręce, Bóg mnie uzdrowi”. I ja włożyłem na nią ręce.
Po około trzech miesiącach byłem na nabożeństwie. I ona tam stała, zupełnie
normalna i zdrowa jak każda inna kobieta w kraju; i zapraszała jakąkolwiek siostrę, aby
poszła z nią do osobnego pomieszczenia, aby mogła zdjąć odzienie i pokazać, czy ją
operowano czy nie.
Dlaczego? Ona była wytrwała. Ona była zdecydowana otrzymać to, po co przyszła.
Tak właśnie trzeba czynić. Tak jest. Jej wiara uchwyciła się Słowa.
91 Pewnego razu zawezwano Micheasza do króla - kiedy Jozafat zawarł sojusz z
Achabem; właśnie przy takich okazjach wierzący mieszają się z niewierzącymi. Achab
powiedział mu, że chcą wyruszyć na wojnę; chcieli udać się na pewne miejsce i zająć
kraj, który do nich należał. W gruncie rzeczy należał do nich. Achab powiedział:
„Dlaczego Asyryjczycy mieliby spożywać ziarno, które należy do Izraela? Jozue dał nam
ten kraj!” To zgadza się dokładnie. Więc oni wyszli i mieli tam dużą szkołę kaznodziejów
- całe seminarium; było ich czterystu lub pięćset - wysoko wykształceni Hebrajczycy.
92 A więc Jozafat, będąc sprawiedliwym człowiekiem, powiedział: „Czy nie powinniśmy
najpierw zasięgnąć rady u Pana?”
On powiedział: „O, tak, może trzeba tak uczynić”. Achab - wy wiecie, jakim on był
człowiekiem, więc zastanowił się i powiedział: „Już mam odpowiedź - mam tutaj
czterystu proroków. Sprowadzimy ich tutaj”.
Więc oni tam przyszli, a jeden z nich, myślę, że to był Sedekiasz, sporządził sobie
dwa wielkie rogi i podszedł tam mówiąc: „TAK MÓWI PAN: Wyruszcie tam, on należy do
was. Tak mówi Pan: Tymi rogami wypchniecie tych Asyryjczyków z kraju”.
Jozafat rozejrzał się wokoło, wiecie i zapytał: „Czy nie macie jeszcze innego
proroka?”
„Innego proroka? Mamy tu przecież czterystu wykształconych proroków Hebrajskich
- z tej szkoły, więc dlaczego potrzebujesz innego proroka? Mamy ich czterystu! Całe
seminarium jest tutaj, a wszyscy mówią jednomyślnie: „Wyruszaj tam, Pan jest z tobą.
TAK MÓWI PAN”.
Jozafat powiedział: „Hm, czy macie jeszcze innego proroka?”
Achab powiedział: „O, mam jeszcze innego proroka, z którym możemy to
przekonsultować. Jest to Micheasz, syn Imlii. Lecz ja go nienawidzę” - orzekł. O,
oczywiście. Tak. Powiedział: „Otóż, on nie zgadza się nawet z tymi denominacjami i z
innymi”. Powiedział: „My - hm, musisz się go zapytać. On jest dziwnym człowiekiem” jak mówią.
„O” - odrzekł - „niech król tak nie mówi. Poślij po niego”.
93
Posłali więc po niego jednego ze sług. On mu powiedział: „Słuchaj Micheaszu,
Wytrwałość
21
wiesz, że zostałeś wyłączony ze stowarzyszenia i nie masz już żadnej społeczności z
nimi. Lecz jeśli teraz będziesz mówił to samo - tą samą przepowiednię, którą oni mówią,
może ci dają znowu twoją kartę członkostwa, kiedy do nich powrócisz”. Czy możecie
sobie wyobrazić, jak ktoś mówi w ten sposób do proroka?
Micheasz powiedział: „Jako żyje Pan Bóg, ja będę mówił tylko to, co On mówi”.
Otóż, tutaj to macie. Amen. To było właściwe.
„Hm, wiesz, co mogliby uczynić dla ciebie?”
„To nie ma znaczenia. Ja będę mówił tylko to, co On mówi”. On przyszedł ponownie
do niego, a Micheasz powiedział: „Daj mi jedną noc, a zobaczę, co Pan powiedział”.
Następnego poranka przyszedł znowu, a Micheasz powiedział: „Wyruszajcie. Tak
jest. Wyruszajcie tam, lecz ja widziałem Izraela rozproszonego jak owce, nie mające
żadnego pasterza”.
94 Wtedy podszedł Sedekiasz, wyciągnął rękę i uderzył Micheasza po ustach i
powiedział: „Ty nędzny religijny fanatyku”. Powalił go na ziemię i powiedział: „Którą
drogą odszedł Duch Boży, kiedy wyszedł ode mnie?”
Micheasz powiedział: „Ty zobaczysz”.
On zapytał: „Co chcesz powiedzieć?”
Micheasz powiedział: „Ja widziałem ubiegłej nocy wizję. Widziałem Boga,
siedzącego na wywyższeniu - na Swoim wysokim tronie”. I powiedział: „Wszyscy
aniołowie byli zgromadzeni dookoła Niego. Oni mieli narady: ‚Kogo skłonimy do tego,
aby zstąpił na ziemię i zwiódł Achaba, aby tam wyruszył i wypełnił to, co prorokował o
nim prorok Eliasz? Co mam uczynić w tej sprawie'?”
Potem powiedział: „Wystąpił duch kłamliwy i powiedział: ‚Ja zstąpię na ziemię i
wejdę do tych proroków, i skłonię ich do tego, że będą kłamać.' A Pan powiedział: ‚Ty
jesteś tym, który to potrafi uczynić, ponieważ oni są wykształceni w seminarium, jak
wiesz.' Powiedział: ‚Idź i uczyń to. To jest wszystko, co możesz uczynić'„. On zstąpił na
ziemię i osiągnął to!
95 Wy teraz powiecie: „Hm, kto by rozpoznał, co było prawdą?” Micheasz trzymał się
Słowa!
Jak można błogosławić to, co Bóg przeklął? Jak możecie mówić ludziom, że mogą
żyć w ten sposób i czynić takie rzeczy, a ciągle mieć społeczność z Jezusem
Chrystusem? Nie możecie tego tak mówić.
Człowiek musi być narodzony na nowo i napełniony Duchem Świętym. [Puste
miejsce na taśmie - wyd.] Piotr powiedział: „Pokutujcie i dajcie ochrzcić się w imię
Jezusa Chrystusa na odpuszczenie waszych grzechów, a otrzymacie dar Ducha Świętego.
Albowiem ta obietnica jest dla waszych dzieci i dla tych, którzy są jeszcze daleko, ilu ich
Pan, nasz Bóg powoła”. Taki był przepis. Przecież nie chcecie manipulować tym
przepisem.
96 Lekarz może wypisać ci przepis lekarski. Jeśli go zaniesiesz jakiemuś znachorowi, a
nie aptekarzowi, to on nie zmiesza poprawnie składników i uśmierci tym pacjenta.
I tak właśnie dzieje się dzisiaj, wy zaakceptowaliście uściśnięcie dłoni i wszystko
możliwe, zamiast przyjęcia tego. Zawróćcie! Bóg skłonił Piotra, żeby napisał wieczny
przepis na zbawienie. On nie był nigdy zmieniany i nie może zostać zmieniony.
Uściśnięcie dłoni, przyłączenie się do zboru, i tym podobne sprawy nie zajmą nigdy Jego
miejsca. Musicie powrócić do tego, Słowo w Słowo - tak jak jest w Biblii zapisane. Ten
właśnie przepis używali od tamtego czasu aż dotąd w Biblii. Używano go aż do Soboru w
Nicei, lecz potem zmieniono ten przepis. To jest powodem, dlaczego mamy tak wielu
martwych członków dzisiaj. Naprawdę.
Musicie posłużyć się tym prawdziwym przepisem. Wiemy bowiem, że jeśli działał
właściwie wtedy, to będzie działał właściwie i dzisiaj. „On jest dla was i dla waszych
dzieci, i dla tych, którzy są jeszcze daleko, ilu ich Pan, nasz Bóg powoła”. Nie dodawajcie
nic do Niego. Nie dodawajcie czegoś więcej do Niego. Jeżeli dodacie coś do Niego...
97 Pamiętajcie, ten przepis ma w sobie wystarczającą część odtrutki, aby usunąć
wszelką chorobę i uśmiercić zarazki - to lekarstwo dla pacjenta. Jeśli go nie zastosujesz
poprawnie - dodasz do niego zbyt dużo odtrutki albo czegoś innego, to nie będzie działać
Wytrwałość
22
- osłabisz jego działanie do tego stopnia, że nie pomoże pacjentowi. Jeśli dodasz zbyt
dużo trucizny do niego, to uśmierci pacjenta. Musi być zastosowany poprawnie.
On napisał wieczny przepis, bo on jest aktualny dla każdej generacji. Nie uściśnięcie
dłoni, przyłączenie się do zboru i wszystkie temu podobne sprawy. On powiedział:
„Pokutujcie i dajcie się ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie waszych
grzechów, a otrzymacie dar Ducha Świętego. On jest obiecany dla was i dla waszych
dzieci”.
Oni wzięli ten przepis i wypełnili go na Bożej wielkiej ladzie. A kiedy to uczynili w
dniu Pięćdziesiątym, to uzdrawiali chorych i czynili wszystko, co było trzeba czynić;
ponieważ to był Bóg - Chrystus w nich. W porządku.
98 Micheasz wiedział, że tak mówiło Słowo Pańskie, ponieważ to zgadzało się dokładnie
z tym, co mówiła Biblia, co powiedział prawdziwy prorok. Bóg przeklął Achaba, przeklął
też jego żonę z powodu ich złych czynów. A jeżeli On ich przeklął, jak mogli przyjść ci
mężczyźni i błogosławić im?
Oto, skąd oni wzięli swój pomysł. Ten kraj należał do nich. Istotnie, on był im dany.
Lecz ich grzechy wypędziły ich z niego. Więc oni myśleli, że skoro ten kraj należy do
nich, to on jest wszystkim, co muszą mieć. Absolutnie nie.
Jest to uwarunkowane. Absolutnie. Możecie mieć Boskie uzdrowienie, możecie mieć
zbawienie, możecie mieć chrzest Duchem Świętym, lecz to wszystko jest uwarunkowane
- jeśli wypełnicie Boże warunki. Poza tym On jest dla nikogo innego jak tylko dla
wierzących.
99 Pewien człowiek powiedział mi niedawno - kaznodzieja, on powiedział: „Nie dbam o
to, czy będziesz wskrzeszał zmarłych i będziesz miał od lekarza oświadczenia o
wzbudzaniu z martwych, i tym podobne sprawy” - powiedział - „Ja temu i tak nie
wierzę”.
Ja odrzekłem: „Oczywiście, że nie; to nie jest dla niewierzących”.
Jest to tylko dla wierzących. Nie było to dane niewierzącym. Jest to posłane tylko
dla wierzących. Jest to tylko dla nich - dla wierzących, nie dla niewierzących. Oczywiście,
oni przyznają, że coś jest niedobrego.
100 Lecz Micheasz to wiedział. Kiedy zobaczył, że jego wizja zgadza się dokładnie ze
Słowem Bożym, wtedy wiedział, że ona jest poprawna. I on był wytrwały, czy
kosztowałoby go to życie czy nie. On powiedział: „Wy to stwierdzicie, kiedy wypełni się
wszystko, co powiedziałem; wtedy poznacie, jaka jest prawda”.
W ten sam sposób ten ślepy człowiek - on nie mógł argumentować przeciw ich
teologii; lecz on wiedział, że jego oczy zostały otwarte, więc on był nieugięty w tej
sprawie. Podobnie jak Filip, jak Natanael, jak kobiety przy studni: kiedy uchwycili się
Boga, byli wszyscy wytrwali.
101 Teraz, na zakończenie - za chwilę rozpoczniemy kolejkę modlitwy, lecz coś
przychodzi mi jeszcze na myśl, abym to powiedział teraz.
Niedawno byłem tam na południu - w Meksyku. Pan posłał mnie na południe do
miasta Meksyk - do tego dużego bokserskiego ringu. O, było tam wiele tysięcy ludzi.
Poprzedniego wieczora był tam na podium stary ślepy mężczyzna, wiecie, i był to jeden z
najokropniejszych widoków. Był tam pewien...
Ilu z was zna brata Espinozę? Widzicie, jest was wielu. Oczywiście. Dobrze, więc on
był moim tłumaczem. On wam to może opowiedzieć. Więc był tam pewien ślepy
człowiek, który przyszedł na podium - biedny stary Meksykanin.
102 Ich gospodarka jest bardzo niezrównoważona. Na przykład murarz zarabia tyle i
tyle pesos na dzień - może pięć pesos na dzień. Ja nie wiem, ile naprawdę zarabia. To
jest Pedro i on otrzymuje... On jest murarzem, więc dostaje 5 pesos za dzień; ale musi
pracować pięć dni, aby sobie kupił parę butów, rozumiecie, taka jest ich gospodarka.
Lecz co młody Pancho, Chico, biedny człowiek, który musi pracować jako pomocnik
i dostaje tylko 2 pesos za dzień, a ma pięcioro dzieci, które musi żywić? Lecz oni muszą
z tego zarobku zaoszczędzić dosyć pieniędzy, aby mogli palić tłuszczową świecę na
złotym ołtarzu w wartości miliona dolarów - za jego grzechy, rozumiecie. Takie sprawy
mnie palą; również kiedy widzę, jak czynią pokutę przed zmarłymi kobietami, czołgają
się na swoich kolanach i czynią tym podobne sprawy.
Wytrwałość
23
103 Więc pewnego wieczora przyszedł tam na podium stary człowiek, nie miał butów na
nogach. Miał siwe włosy. Miał na głowie stary kapelusz, przywiązany sznurkami. On
przechodził przez podium. Patrzyłem się na tego starego człowieka. A ja stałem tam w
pięknych butach na nogach i byłem ubrany w dobry garnitur. On był ślepy. Szedł ot tak
po podium i ciągle coś mówił.
Oczywiście, ja nie umiem mówić po hiszpańsku, tylko kilka słów. On przechodził w
tym kierunku. Podszedłem do niego i przyłożyłem... Pomyślałem, że nikt mnie nie widzi,
więc wysunąłem moją stopę ot tak i przymierzyłem do jego stopy, by zobaczyć, czy
moja stopa - czy mój but pasowałby mu na nogę. Gdyby mu pasował, to ja zdjąłbym
moje buty i dałbym mu je. Jednakowoż jego stopa była o wiele większa. A więc - ja po
prostu... Powiedziałem: „Błogosławię ci, tato”.
104 Wyprostowałem moje ramiona, by stwierdzić, czy by mu pasowała moja
marynarka. Nie pasowałaby mu, był o wiele większym człowiekiem. Nie miał żadnej
koszuli, miał na sobie tylko starą marynarkę. Więc pomyślałem sobie: „Biedny stary
człowiek, może nigdy w życiu nie miał dobrego, porządnego obiadu”. Miał stare
poszarpane spodnie i był cały zaprószony. A oto diabeł zaślepił jego oczy. I on tam
przechodził po podium i coś mamrotał. Pomyślałem sobie: „Gdyby żył mój tato, byłby w
wieku tego starego mężczyzny”. I westchnąłem: „O Boże!”
Objąłem go moimi ramionami. Człowiek musi mieć współczucie z ludźmi. Jeżeli nie
masz współczucia z nimi, to nie ma sensu modlić się o nich - ty nie masz współczucia.
Więc objąłem go moimi ramionami.
Powiedziałem: „Nie tłumacz tego, bracie Espinoza”. Oni i tak nie tłumaczą modlitwy.
Modliłem się: „Niebiański Ojcze, bądź mu miłościwy”. Włożyłem na niego moje ręce,
ot tak.
On zawołał: „Gloria de Dios!” co oznacza „Chwała Bogu!” Rozumiecie? Rozglądał się
koło siebie ot tak; ten stary człowiek widział tak dobrze jak ja. I tak on odszedł z
podium.
105 Otóż, następnego wieczora, oni mieli tam - o, niemal jak stąd do tych drzwi była
taka platforma, na którą kładli stare szale i stare obszarpane odzienie, układali je na
stosy, abym się o nie modlił. A lał wtedy deszcz i ludzie nie mogli... Oni tam przychodzili
już rano około ósmej względnie dziewiątej godziny, a ja przyjeżdżałem dopiero
wieczorem około ósmej czy dziewiątej godziny. Więc były tam duże tłumy ludzi. Nie było
tam siedzeń, aby sobie można było usiąść, jak wy macie tutaj. Oni opierali się jeden o
drugiego i stali tam w tym deszczu - kobiety ze spuszczonymi w dół włosami,
przemoczone, po prostu czekały, aby słuchać Słowa życia.
106 Generał Valdivia wprowadzał mnie wtedy do środka. Uważam, że słyszeliście o nim;
on jest jednym z chrześcijańskich biznesmenów. Jest pierwszym protestantem, którego
władze wzięły pod ochronę - generał Valdivia w Meksyku. Więc potem, ja byłem...
Owego wieczora, kiedy tam przybyliśmy, spuszczono mnie na podium na jakichś
powrozach ku tylnej ścianie tego ringu. Tak, przeniesiono mnie na powrozach z mojego
samochodu aż do tego ringu. A kiedy byłem w tym ringu, chodziłem tu i tam, a Billy,
mój syn, podszedł do mnie i powiedział: „Jest tu pewien człowiek, który rozdawał karty
modlitwy”. Nazywałem go Maniana, to znaczy „jutro”. On był taki powolny; nigdy nie
przyjechał w porę, żeby mnie zawieźć na nabożeństwo. Więc on rozdawał karty
modlitwy.
107 A Billy powiedział: „Otóż, tato, tam wśród słuchaczy jest pewna kobieta, która ma
martwe niemowlę”. Wszyscy widzieliście ten artykuł w Głosie biznesmenów. I on
powiedział: „Ona ma martwe niemowlę, a my nie mamy już żadnych kart modlitwy”. I
dodał: „Mam tu około trzystu dyżurujących braci, a oni nie potrafią jej zatrzymać.
A ona była drobną młodą kobietą, po prostu młodą panią, bardzo śliczną młodą
panią. I ona była... miała to małe martwe niemowlę zawinięte w niebieskim kocu i
trzymała je jako taki sztywny przedmiot, mniej więcej tak długi, na swoich ramionach,
stała tam już od owego rana. Jej niemowlę umarło o dziewiątej rano, a było już około
dziesiątej wieczorem. A więc ona trzymała to niemowlę na swoich rękach.
108 Ja powiedziałem: „No cóż, powiedz tylko tym dyżurującym, aby ją trzymali z dala
od podium. Jeśli puścicie ją tutaj razem z tymi, którzy mają kartę modlitwy, to wywoła
zamieszanie”. I rzekłem: „Czy jej nie powiesz, aby przyszła naokoło?”
Wytrwałość
24
On odrzekł: „Nie można jej nic powiedzieć. Ona tego po prostu nie słucha”.
Ja powiedziałem: „Hm, przecież tutaj jest dosyć dyżurujących, aby ją zatrzymać”.
Odrzekł: „Nie możemy jej zatrzymać”.
Powiedziałem: „Bracie Moore...”. Ilu z was zna brata Jack Moore? On jest...
Powiedziałem: „Ona nie rozpozna mnie od ciebie. Ona mnie nie zna”. Powiedziałem:
„Zejdź tam na dół i pomódl się o nią, bracie Moore”.
On odpowiedział: „W porządku”.
Powiedziałem: „Zejdź tam na dół i pomódl się o to niemowlę. To ją zadowoli i ona
odejdzie do domu”.
On odrzekł: „W porządku”.
109 I ja odwróciłem się do słuchaczy. Przemawiałem o „wierze, która jest substancją
tych rzeczy, których się spodziewamy” i o Jezusie, i jak On postępował, kiedy był tutaj
na ziemi i mówił do ludu. I właśnie kiedy zacząłem mówić dalej, spojrzałem przed siebie
i zobaczyłem wizję, w której było małe dziecię ciemnej cery i ono śmiało się na mnie. I
spojrzałem ponownie...
Brat Espinoza zapytał: „O co chodzi, bracie Branham?”
Ja odrzekłem: „Nie przejmuj się bracie Espinoza. Mów po prostu dalej interesująco
do słuchaczy, tylko na chwilę”.
A ja wyszedłem. Zawołałem: „Zaczekaj, bracie Moore”. A on dotarł już tam, gdzie
była ta młoda kobieta z niemowlęciem. Powiedziałem mu: „Powiedz jej, aby przyniosła
to niemowlę tutaj”.
A więc ona wyszła z nim na podium. Uklękła na jedno kolano i miała różaniec w
swojej ręce. Mówiła ciągle: „Padre” to znaczy „ojcze,” wiecie.
Ja powiedziałem: „Powstań teraz. Stań na nogach”. Podniosłem ją za rękę i
zapytałem: „To niemowlę jest martwe?” Ona nie rozumiała. Łzy spływały jej po twarzy, a
włosy miała mokre jak sznurki, spuszczone w dół. Otóż, to jest prawdą - oto jest moja
Biblia. I widzicie, ja włożyłem moją rękę na to niemowlę i myślałem, że to ją zadowoli.
Nie wiedziałem, że chodzi o to niemowlę. Nie mogłem tego powiedzieć.
110 Modliłem się: „Niebiański Ojcze” - powiedziałem - „przede mną była wizja o
niemowlęciu, a może to jest właśnie ono. I jeżeli to jest ono, modlę się do Ciebie, Panie,
abyś uhonorował wiarę tej młodej kobiety i przywróć jej niemowlę z powrotem do życia”.
I właśnie w tej chwili ten malec wydał krzyk i zaczął krzyczeć tak mocno, jak tylko
potrafił. A ta młoda kobieta - ona po prostu nie wiedziała, co ma robić. Więc ona...
Powiedziałem bratu Espinozie: „Nie tłumacz tego teraz. Zaczekajmy, pójdziesz i
poprosisz lekarza, aby podpisał oświadczenie lekarskie do tego”.
111 Pojawiło się to właśnie niedawno w „Głosie chrześcijańskich biznesmenów”.
Widzicie, zanim napiszecie cokolwiek, musicie mieć dowód tego, że to jest właściwe.
Lekarz podpisał to oświadczenie: „To niemowlę umarło na zapalenie płuc; przestało
oddychać dzisiaj rano o dziewiątej godzinie” - w jego gabinecie lekarskim. A było coś po
dziesiątej wieczorem owego wieczora, kiedy ono powróciło do życia, ponieważ ta młoda
kobieta była wytrwała.
Jeżeli Bóg mógł otworzyć oczy tego ślepego człowieka, to On mógł również dać jej
to niemowlę z powrotem. On jest ciągle tym samym Bogiem dzisiaj wieczorem. Więc
musisz być wytrwałym, abyś mógł coś osiągnąć. Co gdyby ona słuchała i powiedziała:
„No cóż, to dziecię jest martwe” i po prostu odeszłaby zrezygnowana. Rozumiecie?
Zobaczymy, czy ta sama wiara, która była czynna w tej kobiecie Sunamitce, żyje i
dzisiaj w ludziach. Od czasu do czasu ludzie mogli natrafić na coś takiego. Nie było to
udawanie, nie jakaś pozorna wiara, lecz coś rzeczywistego, coś naprawdę
autentycznego. Czy nie myślicie, że moglibyśmy tak czynić dzisiaj wieczorem?
[Zgromadzeni mówią: „Amen”.]
112 Teraz będziemy modlić się o chorych, wkładać na nich ręce, w imieniu Pana Jezusa;
wy też módlcie się o nich. Możemy teraz wywołać kolejkę modlitwy w tym
pomieszczeniu, na około dwudziestu czy trzydziestu minut. Możemy teraz zatrzymać się
i zacząć rozpoznawać, wy to naprawdę rozumiecie, ponieważ byłoby tego za dużo. Lecz
będziemy modlić się i wkładać ręce na chorych. Czy jesteście gotowi dzisiaj wieczorem?
Wytrwałość
25
Czy odczuwacie, że coś zakotwiczyło się w waszych sercach - Jego obecność?
Ilu z was było tutaj na nabożeństwach w tym tygodniu, pozwólcie zobaczyć wasze
ręce. Sądzę, że praktycznie każdy z was. W porządku. Ilu z was nie było jeszcze na
żadnym z takich nabożeństw - podnieście wasze ręce. Hm, moi drodzy, chyba połowa.
Otóż, uważam, że niektórzy nie mogą wejść do środka. Więc pozwólcie, że im po prostu
powiem... Oczywiście, niektórzy z nich może mają kartę modlitwy.
113 Boże uzdrowienie jest czymś, co Bóg już uczynił. Widzicie, jest to coś. My wierzymy
i ja wierzę z całego mego serca według Biblii w Liście do Hebrajczyków 13,8. „że Jezus
Chrystus jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki”. On jest tym samym. I ja wierzę,
że to życie, które było w Chrystusie, powinno być w nas, jeżeli jesteśmy chrześcijanami.
A On powiedział w Ew. Jana 14,12: „Kto wierzy we Mnie, sprawy, które Ja czynię, i wy
czynić będziecie”. On powiedział w Ew. Jana 5,19: „Ja sam nie czynię niczego, dopóki Mi
tego nie pokaże Ojciec”. Czy się to zgadza? [Zgromadzeni mówią: „Amen” - wyd.]
Więc tutaj - na przykład tutaj. Każdy z was jest obcym dla mnie, na ile mi
wiadomo. W porządku, pragnę, aby wszyscy byli naprawdę pełni czci na chwilę. A jeżeli
Jezus Chrystus nie pojawi się między nami w całej Swojej mocy, to ja jestem fałszywym
prorokiem, i nie słuchajcie mnie więcej.
Ilu z was tutaj - którzy nie macie karty modlitwy i nie będziecie w kolejce modlitwy,
podnieście wasze ręce - gdziekolwiek jesteście. Patrzcie się w tę stronę i módlcie się z
całych waszych serc i wierzcie. To jest trudna sprawa... Nie byłem - nie przyszedłem tu
przygotowany na to, lecz wiem, że nie możemy tu już dłużej pozostać.
Ja teraz biorę każdego ducha tutaj pod moją władzę - w imieniu Jezusa Chrystusa.
Siedźcie teraz cicho. A jeśli nie wierzysz, słuchaj, raczej miej swoją głowę pochyloną,
rozumiesz? Rozumiecie?
114 Lecz jeśli jesteś wierzącym, Biblia mówi, że „On jest najwyższym Kapłanem, który
może współczuć naszym słabościom”. Jak On postąpił, kiedy ta kobieta dotknęła się Go?
On się odwrócił i wiedział, kim ona była, i co nie było u niej w porządku. On dostrzegał
myśli jej serca. Czy nie wierzycie, że On jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki?
[Zgromadzeni mówią: „Amen” - wyd.] Jeśli masz potrzebę, módl się teraz. A co jest...
„O czym ty mówisz, bracie Branham?”
Jeżeli jestem Jego sługą, i twierdzę, że Jego życie jest tutaj wewnątrz, to te same
dzieła pokażą się między nami. Otóż, wy wiecie, że człowiek nie potrafi czynić tych
spraw. To jest niemożliwe. Lecz Chrystus pozostaje tym samym. I ja chcę, żebyście w to
wierzyli.
Gdziekolwiek jesteście w tym budynku - ja pragnę, abyście mieli wiarę w Boga i po
prostu wierzyli. Powiedzcie: „Panie Jezu, ten człowiek mnie nie zna. Słyszałem o tym już
wiele razy, lecz może tak jest naprawdę, i może... Ja nie wiem. Lecz wiem jedno: On
mnie nie zna. I ja wiem, że gdyby on mógł mi powiedzieć... On teraz mówi: ‚Twoje
uzdrowienie już się dokonało'„.
115 Gdyby Jezus stał tutaj w tej chwili w tym garniturze na sobie, który On mi dał, On
by ciebie nie mógł uzdrowić. Ilu z was to wie - wy znawcy Biblii? Nie, bo On to już
uczynił. Rozumiecie? Rozumiecie? On mógł udowodnić, że On jest Jezusem, tym samym
wczoraj, dzisiaj i na wieki - nie na podstawie blizn od gwoździ. Swoim życiem!
Ktokolwiek mógłby mieć blizny od gwoździ i nosić długie włosy, a może i brodę. My
jednak nie wiemy, jak On się ubierał. Nie moglibyśmy powiedzieć, że tak właśnie było.
Rozumiecie? Każdy człowiek mógłby to podrobić. Lecz chodzi tu o Jego życie, Jego życie
w tobie.
Módlcie się teraz i powiedzcie: „Panie Jezu, pozwól mi dotknąć się Ciebie” i
przekonajcie się, że On pozostaje tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki. Jeżeli On
będzie to czynił, czy będziecie wierzyć? Wiecie, że tak właśnie On czynił. To
udowadniało, że On był Mesjaszem.
116 Ta młoda kobieta, która tu siedzi i patrzy się ciągle na mnie, i zakrywa swoimi
rękami swoją twarz, i tak dalej. Czy masz... Ty nie masz karty modlitwy, jak sądzę. Tak
ty, mam na myśli tą młodą panią - ty nie masz karty modlitwy. Nie. W porządku, czy
wierzysz, że jestem Bożym sługą? Jeżeli Pan Jezus Chrystus wtedy... Jesteśmy sobie
wzajemnie obcymi, jesteśmy innymi rasami, odróżniamy się jeden od drugiego. Czy
mógłbym mówić do ciebie teraz?
Wytrwałość
26
Przed tobą siedzi mój dobry przyjaciel, pan Dauch z południa - z Ohio. Niedawno
miał kompletny zawał serca - a miał dziewięćdziesiąt jeden lat. Lekarze zostawili go
zrezygnowani, i tak dalej. Pojechałem do niego. On jest miłym bratem - on i jego miła
żona siedząca tam. Oni są moimi dobrymi przyjaciółmi. Pojechałem do niego. Właśnie
wyjechałem ze stacji benzynowej i starałem się dojechać do nich - parę set mil, trzysta
mil od nas. Jechałem więc tak szybko, jak tylko potrafiłem, aby dotrzeć do niego,
ponieważ on... Żona mi przedzwoniła: „Billy umiera”.
Miał całkowity zawał serca, tak zawał serca, a miał dziewięćdziesiąt jeden lat.
Wyjeżdżałem ze stacji benzynowej i zobaczyłem Billa stojącego przede mną,
podchodzącego do mnie na ulicy. Powiedziałem: „Ja przychodzę z TAK MÓWI PAN: On
nie umrze”.
117 I on siedzi teraz tutaj, wprost tutaj. Było to kilka miesięcy temu. On otrzymał
więcej wiary. Siedzi blisko tej kobiety. Ona siedzi wprost za nim. On wierzy. Ona wierzy
również.
Otóż, ja ciebie nie znam. Lecz jeśli Jezus Chrystus... Kiedy teraz rozmawiamy tak,
jak nasz Pan rozmawiał z tą kobietą przy studni - jeżeli On powie mi, jakie masz kłopoty,
czego pragniesz lub coś innego, to będziesz wiedział, czy to jest prawdą czy nie,
nieprawdaż? Jesteś tu z powodu syna, a twój syn jest umysłowo chory. Jest to... Jeżeli
to prawda, podnieś swoje ręce, czy tak jest. Tak, to jest prawdą. Zgadza się. W
porządku. Jeżeli wierzysz całym swoim sercem, to weź ten szal, którym masz owiniętą
twarz i połóż go blisko niego i nie wątp, a jego stan opuści go. Otóż, ten sam Bóg, który
ci mógł powiedzieć... Nie wątp. Czy widzicie, co się wydarzyło?
118 Popatrzcie - wprost na tę kobietę, która siedzi zaraz obok niej - pani ciemnej cery.
Ja jestem obcym dla ciebie. Ty pragniesz czegoś. A ja będąc obcym, człowiekiem innej
rasy - podobnie jak nasz Pan i ta kobieta u studni, jeden był Żydem a ona była
Samarytanką. Jeżeli Bóg... Czy masz kartę modlitwy? Ty nie masz karty modlitwy. Mam
na myśli ciebie, młoda kobieto w sukience z czerwonymi paskami, właśnie tam. Tak. W
porządku. Ja ciebie nie znam. Jesteśmy sobie absolutnie obcy. Czy się to zgadza?
A zatem, jeżeli Bóg może objawić mi, co ci dolega, czy jakie masz kłopoty, ty
będziesz wiedzieć, czy to jest prawdą, czy nie, prawda? Szczerze mówiąc ty nie masz
żadnej dolegliwości, masz po prostu łaknące serce. Pragniesz chrztu Duchem Świętym.
Jeżeli to prawda, podnieś swoją rękę. Potem Go otrzymasz, to prawda - jeżeli będziesz
wierzyć całym swoim sercem. Tylko nie wątp. Miej wiarę w Boga. Amen. Tak. Czy
wierzysz całym swoim sercem? Pragnę, abyś wierzyła ze wszystkim, co w tobie jest.
119 Tutaj siedzi pewna pani, patrzy się na mnie - właśnie tam w tym przejściu. Ona
cierpi, bo ma niedomagania serca. Mam nadzieję, że tego nie przegapi. Boże, powiedz
mi, kim ona jest. Jest to pani Fitzgerald. Czy wierzysz całym swoim sercem? Możesz
otrzymać swoje uzdrowienie. Podnieś swoją rękę. Ja jestem obcym dla ciebie. Czy się to
zgadza? Twoje dolegliwości serca przeminęły. Czy nazywasz się tak? To prawda. Ja
ciebie nie znam, nigdy w życiu cię nie widziałem.
Ta pani zaraz za tobą, ona ma teraz wielką wiarę. Trzyma kartę modlitwy w swojej
ręce, lecz ta pani cierpi. A jest to Duch Święty - ta światłość unosi się tuż nad tą kobietą.
Ona cierpi z powodu - ona ma guza na szyi. Ma również zapaść żołądka. To jest prawdą,
czy tak? Połóż po prostu swoją kartę modlitwy na podłogę, nie potrzebujesz jej już. Miej
wiarę w Boga. Wierz.
Czy wierzysz całym swoim sercem? Rozumiesz? Miej tylko wiarę. Nie wątp.
Tutaj jest pewien mężczyzna - tutaj w tyle, on ma narośl.
120 Widzicie tego diabła - myślałem, że on to przegapi. Jest tutaj człowiek - siedzi ot
tutaj, on ma narośl. Ta narośl jest na jego plecach. Ja nie znam tego człowieka. Nigdy
go nie widziałem. On jest absolutnie obcym dla mnie. Lecz kiedy zobaczyłem tego diabła
wychodzącego hen tam - ten czarny cień... Widziałem, jak przesunął się w tym kierunku
i podszedł do tego człowieka, szukając pomocy. One zbierają się tam dookoła. Szatan
sobie myślał, że on to przegapi, rozumiecie, a ja tego nie dostrzegę. Lecz Pan pokazał mi
to.
Ten człowiek siedzi wprost tutaj, on ma guza na swoich plecach, a nazywa się pan
Carson. Jeżeli to prawda, powstań na swoje nogi i bądź uzdrowiony w imieniu Pan Jezus
Chrystus.
Wytrwałość
27
Czy wierzycie? [Zgromadzeni mówią: „Amen” - wyd.] Miejcie wiarę. Jeżeli wy...
121 Tutaj siedzi pewna kobieta. Ona ma dolegliwości nerek. Ma też inne komplikacje.
Nazywa się pani Byrd. To się zgadza. Czy tak nazywasz się, pani? Ja jestem dla ciebie
obcym, ale czy takie są twoje kłopoty? Jeżeli tak jest, powstań na swoje nogi i przyjmij
swoje uzdrowienie w imieniu Jezusa Chrystusa.
Idźcie i zapytajcie się tych ludzi. Jezus Chrystus jest tym samym wczoraj, dzisiaj i
na wieki. Czy sobie nie uświadamiacie, że Jego obecność jest tutaj?
Był to mój syn, który mi powiedział: „Raczej nie kontynuuj”. Wiecie - mam jutro
nabożeństwo, i pojutrze, i ciągle dalej i dalej. Rozumiecie?
Wzywam każdego mężczyznę lub kobietę będących tutaj, abyście wierzyli. Nie
możecie ukryć swojego życia teraz i gdybyście musieli; jesteście w obecności Bożej. To
jest dokładnie to, co uczynił nasz Pan. To jest dokładnie to, co On obiecał w tych
ostatecznych dniach. Dokładnie to stało się przedtem, nim Sodoma została spalona. To
jest dokładnie ten ostatni znak, który przyjdzie do kościoła. Jesteśmy obecnie tutaj na
końcu czasu. Czy temu wierzycie? [Zgromadzeni mówią: „Amen” - wyd.]
122 Jaki masz numer karty modlitwy? [Ktoś mówi do brata Branhama - wyd.] W
porządku, powiem wam, co będzie najlepsze. Weźmy ludzi po kilku na raz. On mówi, że
było rozdanych wiele kart modlitwy. Widzicie teraz, że Bóg jest tutaj.
Czy są tutaj jacyś kaznodzieje? Czy to jest w porządku, bracie Vick? Czy są tutaj
inni kaznodzieje, bracia? Ja teraz będę wkładał ręce na tych ludzi, ale nie chcę, aby
ludzie wyszli stąd i mówili: „Brat Branham tego dokonał”. Rozumiecie? Ja jestem tylko
waszym bratem. Wasz pastor ma tak samo prawo modlić się o chorych jak ja.
On może nie ma tego daru; nie, on go nie ma, rozumiecie. Jest tylko jeden taki na
świecie w danym czasie. Dokładnie tak mówi Biblia, rozumiecie. Zgadza się. Więc
zważajcie teraz na to.
123 Lecz wasz pastor jest wyznaczony przez Boga, jeżeli on jest wierzącym, aby się
modlił o chorych. Proszę was, wy bracia usługujący - przyjdźcie tutaj i stańcie razem ze
mną, kiedy będziemy modlić się - niech kilku Bożych, napełnionych Duchem
kaznodziejów, którzy wierzą w modlitwę o chorych, razem z bratem Vick, z bratem
Boze... Gdzie jest doktor Lee Vayle i niektórzy z tych, którzy by przyszli tutaj, aby się
modlić. Biblia mówi: „Te znaki...”.
Stańmy właśnie tutaj, bracia. A co, jeśli staniemy tutaj? Chodźcie wprost tutaj. Tak.
„Te znaki będą towarzyszyć tym, którzy wierzą. Na chorych ręce wkładać będą, a
oni wyzdrowieją”. Czy temu wierzycie? [Zgromadzeni mówią: „Amen” - wyd.] Czy
wierzycie, że jesteśmy w Boskiej obecności Chrystusa? [„Amen”.] Amen.
Chciałem właśnie, abyście to zobaczyli. Mówiłem tak, jak mówiłem w pewnym celu,
rozumiecie, względnie ten zamiar zadziałał właściwie. Wydarzą się lada chwila wielkie
sprawy, jeżeli temu będziecie tylko wierzyć.
124 Bracia, powiem wam teraz, co chcę, abyście czynili. Chcę was rozdzielić - połowę na
jedną stronę i połowę na drugą stronę. Zróbcie taką jakby alejkę tutaj przez środek, aby
ludzie mogli przychodzić. Ja przychodzę razem z wami.
Poproszę kogoś z prowadzących pieśni, aby przyszedł tutaj i niech prowadzi pieśni.
Ja chcę zejść tam na dół i modlić się o chorych ludzi. Niech tu przyjdzie ktoś, kto może
pokierować ludźmi, o których będziemy się modlić. Dziękuję wam, chórzyści, że daliście
nam... To jest naprawdę miłe z waszej strony, że udostępniliście nam wasze
pomieszczenie i ludzie mogą tędy przechodzić. W porządku.
125 Niechaj kaznodzieje ustawią się do szeregu, ot tak. Obróćcie się twarzami ku sobie,
rozumiecie, ot tak, jak ten brat i ja. Jak Billy i ja tutaj; stańcie w ten sposób jeden
naprzeciw drugiego.
Ilu ma karty modlitwy po tej stronie? Pozwólcie zobaczyć wasze ręce. Jest was
dosyć duża ilość. Przypuszczam, że byłoby najlepiej, gdybyśmy pozwolili im przychodzić
po tej stronie, i niech przechodzą właśnie wzdłuż tej ściany - w tym kierunku. Teraz,
zanim wy... Wpuśćmy pierwszą część tej kolejki, tych, którzy mają karty, niech ustawią
się wprost tutaj w pobliżu i będziemy modlić się o chorych, i wkładać na nich ręce.
126 Chciałbym wiedzieć, ilu z was jest tutaj dzisiaj wieczorem, którzy jesteście zdrowi i
Wytrwałość
28
czujecie się dobrze, a jesteście zainteresowani tym, żeby ci ludzie zostali uzdrowieni?
Podnieście wasze ręce. Oczywiście, wy jesteście zainteresowani. Zapamiętajcie sobie
teraz, czy będziecie modlić się razem ze mną? Módlcie się więc razem ze mną. Módlcie
się teraz razem z waszymi pastorami.
Wy chorzy ludzie, którzy utworzycie teraz kolejkę tutaj - abyśmy się mogli o was
modlić. Pamiętajcie, kiedy przechodzicie przez tą kolejkę, a ci kaznodzieje i ja będziemy
się was dotykać, pamiętajcie, jest to ten sam czyn jak wtedy, gdzie daliście się ochrzcić.
Przyszliście, żeby na was włożyli ręce kaznodzieje, bowiem Bóg obiecał, że „Modlitwa
wiary uzdrowi chorego. Wszystkie te znaki będą towarzyszyć tym, którzy wierzą”.
Ci mężowie przyszli tutaj by zaświadczyć, iż wierzą w tą usługę. I oni przyszli tutaj,
aby współpracować razem ze mną w tej sprawie. Jesteśmy wszyscy jednomyślni.
Jesteśmy na jednym miejscu w jednym czasie. Teraz jest czas dla uzdrowienia. Lecz jeśli
nie wierzysz, to nie przychodź, ponieważ to ci nic nie pomoże. Widzisz, musisz w to
wierzyć. Czy teraz wierzycie? [Zgromadzeni mówią: „Amen” - wyd.]
127 Pochylmy teraz nasze głowy na kilka chwil. I będziemy teraz śpiewać, powoli. Niech
wszyscy mają pochylone swoje głowy: „Już wierzę ja” - Tylko Mu wierz - wszyscy razem
teraz. Módlmy się teraz, rozumiecie.
Wyobraźmy sobie, jak Jezus zstępował z góry. Który Jezus? Te sam Jezus, który
jest tutaj w postaci Ducha Świętego. Ten sam Jezus, który wie, co masz na sercu, czy
naprawdę wierzysz, czy nie. Ten sam Jezus, który wie wszystko o was i mówi to wieczór
co wieczór. To jest On. Wy wiecie, że to nie mogę być ja.
A teraz, kiedy Jego obecność jest tutaj... Otóż, ta zwykła kobieta Syrofenicjanka,
przypomnijcie sobie, kiedy dotarła do obecności Jezusa, ona miała ciągle kłopoty. Ty też
będziesz miał kłopoty. Kiedy przejdziesz przez tą kolejkę, chcę, abyś wierzył - każdy z
was - że zostaniesz uzdrowiony. Jeżeli nie wierzysz, to tu nie przychodź. Po prostu nie
zajmuj komuś miejsca. Pozostań tam, aż będziesz miał dosyć wiary, że zostaniesz
uzdrowiony, a potem Bóg spełni ci to.
128 Teraz ci po mojej prawej stronie tutaj, ustawcie się do kolejki po tej stronie,
podczas gdy pozostali będą śpiewać Tylko Mu wierz. Wy, którzy macie karty modlitwy kilku młodzieńców będzie tam stać, by odebrać twoją kartę modlitwy, kiedy przejdziesz
przez kolejkę - tutaj po drugiej stronie - po prawej stronie. Wychodźcie tędy po prawej
stronie, jeżeli możecie, aby to nie sprawiało zamieszania wśród tych, którzy przychodzą
z tej strony. Nie możecie wychodzić w odwrotnym kierunku. Musicie przechodzić koło
nas w tym kierunku, rozumiecie. Musicie iść w jednym kierunku i przejść tutaj.
Czy wy bracia staniecie tam do tyłu i pozwolicie im przechodzić w tym kierunku?
Jest to trochę - może wydaje się wam to trochę nieuporządkowane, jednakowoż tam jest
duża grupa ludzi, o których trzeba się zatroszczyć.
Zważajcie teraz na mojego syna, Billy Paula, zważajcie na tamtych odźwiernych.
Oni wam dokładnie powiedzą, jak macie się zachowywać i nie będzie żadnego
zamieszania. Potem, jak widzicie, po tej stronie - kiedy przejdziecie w kolejce modlitwy,
potem powrócicie na swoje siedzenie. A potem weźmiemy tą drugą stronę i oni będą
przychodzić z tamtej strony, by przejść w kolejce, rozumiecie.
129 My teraz staniemy tutaj naprzeciw siebie w tej kolejce - z jednej strony na drugą i
będziemy modlić się o nich. W porządku.
Ja teraz myślę, żebyście wy bracia posunęli się trochę do tyłu, aby ci bracia mogli
stanąć właśnie tutaj, abyśmy mogli wkładać ręce na chorych. Tak, to jest fajne.
Słuchajcie, bracia, każdy z was teraz. Każdy z was bracia - czy uświadamiacie
sobie, co czynicie, rozumiecie, czy zdajecie sobie sprawę z tego, na jakiej pozycji
umieścił was Bóg? To teraz jest wyzwanie dla waszej wiary. Pamiętajcie tylko, że
będziecie teraz wierzyć, iż każda osoba, której się dotkniecie, zostanie uzdrowiona. Oni
po prostu muszą otrzymać uzdrowienie. Bóg tak powiedział. Ja będę ich dotykał razem z
wami, i ja wierzę, że oni powrócą do zdrowia. Czy temu wierzycie? [Bracia mówią:
„Amen” - wyd.] Pomódlmy się teraz między sobą, podczas gdy pozostali przychodzą i
ustawiają się do kolejki. Będziemy modlić się o właściwy stan naszej wiary.
130 Niebiański Ojcze, jest tutaj wielu chorych ludzi. A niektórzy z nich ciągle wierzą,
Panie,
Wytrwałość
29
że starsi bracia powinni włożyć na nich ręce. To jest w porządku, Ojcze. My wiemy,
że Ty tego nauczałeś. Ty rzekłeś: „Te znaki będą towarzyszyć tym, którzy wierzą: Na
chorych ręce wkładać będą, a chorzy wyzdrowieją”. Ty to obiecałeś i ci ludzie wierzą
Twojej obietnicy. Twoja obecność jest tutaj. Nikt w to nie wątpi Panie. A tutaj są Twoi
ordynowani kaznodzieje - stoją tutaj ordynowani przez Ducha Świętego do usługi
modlenia się o chorych.
Więc Panie Boże, niech każdy człowiek, którego dotkniemy się dzisiaj wieczorem,
zostanie uzdrowiony. Modlimy się teraz o nich modlitwą wiary. Będziemy wierzyć, kiedy
wkładamy na nich ręce, że zostaną uzdrowieni. Amen. Uzdolnij nas do tego, Panie. Usuń
z nas wszelki grzech i nieprawość. Oczyść nas krwią Pana Jezusa Chrystusa, abyśmy
byli... Nasze ręce nie są czyste. Tylko dzięki Twojej świątobliwości mamy pozwolenie do
czynienia tego. Więc daruj nam to, Panie, kiedy poruczam samego siebie razem z tymi
braćmi, którzy stoją tutaj, abyśmy pomogli tym ludziom, żeby zostali uzdrowieni. Spełnij
to, Panie.
A teraz modlę się o tych ludzi - o każdego, kto przechodzi tą kolejką modlitwy. O
Boże, oni przychodzą tak, jak gdyby przychodzili do wodnego chrztu. Oni przychodzą
wprost do stołu Pańskiego, oni przychodzą pod krzyż Golgoty. Kiedy będą przechodzić
tutaj, niech sobie uświadamiają, że niewidzialny Chrystus, który stoi tutaj między tymi
braćmi, stoi tutaj po to, by im dać nagrodę za ich wiarę. I ja poruczam to wszystko
Tobie, Ojcze, w imieniu Jezusa Chrystusa.
131 Pragnę, aby teraz wszyscy inni mieli skłonione swoje głowy. Słuchajcie teraz
instrukcji, które wam były podane. Jeżeli nie będziecie postępować dokładnie według ich,
to tylko przespacerujecie tutaj, rozumiecie. Zapamiętajcie sobie, jeżeli Bóg pozwolił mi
poznać ich stan i tak dalej, a wy temu wierzycie, rozumiecie, zaakceptujcie teraz moje
słowo i musicie wierzyć, że na tym sprawa załatwiona.
Jeżeli nie będziecie wierzyć, może się wam pogorszyć. Widzicie, załatwcie więc
wszystko! Jeśli masz grzech w swoim życiu, wystąp z tej kolejki i wyznaj go. A nie
przychodź w kolejce, jeżeli nie przebiłeś się w modlitwie. Lecz jeśli masz zamiar używać
swoje życie na coś innego, niż przynosić Bogu chwałę, to nie przychodź w kolejce.
Rozumiesz?
Jeśli jesteś gotowy poświęcić życie Chrystusowi i jesteś całkowicie
podporządkowany i w pełni przekonany, że to jest Jezus Chrystus - ten wielki Duch
Święty tutaj, i że otrzymasz uzdrowienie, kiedy przejdziesz w tej kolejce, to nie ważne,
czy będziesz czuł się inaczej, albo co będziesz odczuwał, musisz być wytrwały i trzymać
się wprost Bożej obietnicy, aż nastanie zwycięstwo, podobnie jak w przypadku tej
kobiety, o której mówiliśmy.
Czy odczuwacie to w ten sposób, słuchacze? Jeżeli tak odczuwacie, podnieście
wasze ręce i powiedzcie: „Ja to przyjmuję”. [Zgromadzeni cieszą się - wyd.] Ja nie widzę
powodu, dlaczego ktoś miałby odejść stąd chory dzisiaj wieczorem.
132 Pragnę, abyście modlili się teraz wy, którzy nie jesteście w kolejce. Myślę, że brat
Józef stanie tutaj, aby prowadzić pieśni, a ja zejdę tutaj na dół, abym się mógł również
modlić i wkładać ręce na tych ludzi, którzy tu będą przechodzić.
Słuchajcie teraz, przyjaciele, nabożeństwa będą i jutro wieczorem. My nie wiemy,
co będzie się dziać. Ktoś zostanie uzdrowiony i zacznie krzyczeć i uwielbiać Boga, i tak
dalej. Może nie zostaniemy teraz rozpuszczeni oficjalnie z nabożeństwa, lecz proszę
pozostańcie tutaj i módlcie się razem z nami. Potrzebujemy was właśnie teraz. Módlcie
się, aby wróg nie mógł wzbudzić żadnej wątpliwości w umyśle tych ludzi. Co, gdyby to
była twoja matka, stojąca w kolejce, twoja siostra, twoja żona, twój mąż, twoje dziecię?
Pragnąłbyś, aby ktoś modlił się naprawdę szczerze. Pamiętaj, jest to matka kogoś,
siostra kogoś, brat lub dziecko kogoś i my pragniemy być szczerzy w tej sprawie.
A kiedy się modlimy, pragnę abyście wy mężczyźni, kiedy wkładacie ręce na tych
chorych, z całych waszych serc wierzyli, że Bóg uzdrowi te osoby, ponieważ oni będą w
to wierzyć.
133 A więc teraz, bracia, a również jutro wieczorem, zanim przyjdę na podium jutro
wieczorem, powinno tutaj wyjść trzystu lub czterystu ze świadectwami: „Ja chodziłem o
kulach. Byłem kulawy, ale już ich nie mam. Ja byłem chory, ale już więcej nie jestem
chory”. W ciągu następnych dwudziestu czterech godzin diabły będą opuszczać to
miejsce, ponieważ błogosławieństwa zostały ogłoszone dla tych ludzi.
Wytrwałość
30
A więc teraz, bracia, a również jutro wieczorem, zanim przyjdę na podium jutro
wieczorem, powinno tutaj wyjść trzystu lub czterystu ze świadectwami: „Ja chodziłem o
kulach. Byłem kulawy, ale już ich nie mam. Ja byłem chory, ale już więcej nie jestem
chory”. W ciągu następnych dwudziestu czterech godzin diabły będą opuszczać to
miejsce, ponieważ błogosławieństwa zostały ogłoszone dla tych ludzi.
Pochylmy teraz nasze głowy, kiedy się modlimy, wy wszyscy, kiedy przechodzicie w
kolejce modlitwy teraz. Bracia, wkładajcie po prostu wasze ręce na chorych. Dobrze.
[Brat Branham schodzi z podium razem z kaznodziejami i modli się o chorych. Brat
Józef Boze prowadzi zgromadzonych w śpiewaniu. Puste miejsce na taśmie - wyd.]
134 Czy nie czujecie się teraz dobrze? [Zgromadzeni mówią: „Amen” - wyd.] Ilu z was
wierzy, że zostaliście uzdrowieni? [„Amen”.] Przechodziliście przez kolejkę modlitwy
tutaj, jeden za drugim, i to stało się właśnie tutaj, zanim zeszliście z podium. Ja wierzę,
że każdy z was będzie zdrowy. O, ja temu wierzę. Ja to akceptuję dla was. Moja wiara
towarzyszy waszej wierze i wierzę, że będziecie zdrowi. Czy temu wierzycie, bracia?
[„Amen”.] O, moi drodzy, czy On nie jest cudowny!
Zaśpiewajmy Mu teraz na chwałę, zanim zostaniemy rozpuszczeni. A więc
podnieśmy nasze ręce i trzymajmy je podniesione. I pamiętajcie, my przeszliśmy
poprzez krzyż i tam właśnie otrzymaliśmy światłość.
Na krzyżu... najpierw zobaczyłem światłość
I brzemię stoczyło się z mojego serca
O, stało się to tam, we wierze otrzymałem mój wzrok,
I teraz jestem szczęśliwy cały dzień!
Tam przy krzyżu, tam przy krzyżu
Gdzie najpierw zobaczyłem światłość
I brzemię stoczyło się z mojego serca
Tam właśnie otrzymałem mój wzrok.
Kazania wygłoszone przez
Williama Marriona Branhama
„…w dniach głosu…” Obj. 10:7
www.messagehub.info