www.teatrlalkitecza.pl / https://www.facebook.com/teatrtecza

Transkrypt

www.teatrlalkitecza.pl / https://www.facebook.com/teatrtecza
www.teatrlalkitecza.pl / https://www.facebook.com/teatrtecza
W marcu jak w garncu,
a w „Tęczy”:
*
.
5 marca „Dziób
w dziób”
autor tekstu - Malina
Prześluga, reżyseria: Maciej
Gierłowski, scenografia:
Jarosław Polanek,
muzyka: Miłosz
Sienkiewicz
12 marca „Janek
.
Wędrowniczek”
reżyseria: Halina
Borowiak, scenografia:
Zofia Czechlewska
Ossowska: muzyka:
Teresa Ostaszewska
19 marca
…
„Dziób
w dziób”
Witamy
bardzo
serdecznie
widzów
naszego
Teatru
"Tęcza",
oczywiście najmłodszych, dorosłych też.
Powinniście wiedzieć, a jak nie to
przypominamy – w tym roku „Tęcza” obchodzi bardzo ważne święto - 70-ciolecie
działalności. Z okazji tego jubileuszu czeka nas wiele zmian i niespodzianek. Jedną z
nich jest właśnie ta gazetka, którą Macie okazję trzymać w rękach. My, czyli Klub
Młodych Dziennikarzy „Szpila", mamy ogromną przyjemność ją tworzyć. Co tu
znajdziecie, czego się z niej dowiecie? To proste! Wszystko, co związane jest z
Teatrem „Tęcza", m.in. wywiady: z Panem Dyrektorem, z aktorami, i pracownikami
teatru, fotoreportaże, nie tylko ze spektakli, ale także z prób i przygotowań do nich
oraz z wydarzeń towarzyszących jubileuszowi. Będziecie mieli okazje przeczytać
również recenzje ze spektakli i poznać repertuar na najbliższy miesiąc. Nie
zapomnieliśmy o naj-najmłodszych widzach - dla Was w każdym numerze
słowniczek teatralny, a także różnego rodzaju quizy, zagadki, krzyżówki i rebusy.
Hmm, czy coś jeszcze? Jasne, że tak! Zdjęcie miesiąca! Spośród setek ujęć
wybierzemy jedno, które będzie zasługiwało na wyróżnienie i miano zdjęcia
miesiąca. Z okazji 70-ciolecia działalności chcielibyśmy również przybliżyć widzom
historię tego zaczarowanego miejsca, co miesiąc będziecie mogli poznawać ją po
troszeczku. Myślę, że jeśli chodzi o stałe rubryki Teatralki to byłoby wszystko, ale
pamiętajcie, my bardzo lubimy zaskakiwać, w kolejnych numerach szukajcie
niespodzianek :D. Jeżeli macie ochotę poznać nas bliżej zapraszamy na stronę
MDK-u
www.mdkslupsk.pl/,
a
także
na
facebook'u
https://plpl.facebook.com/MDK-w-Słupsku-Młodzieżowy-Dom-Kultury.
Cieszymy się na kolejne spotkania z Wami – CZYTAJCIE NAS.
Marta Waśków
Słowniczek małego widza:
Zajrzyj na
stronę 7, tam
niespodzianka
afisz – plakat opowiadający o planowanym przedstawieniu,
premiera – pierwsze przedstawieni spektaklu,
spektakl – inaczej przedstawienie teatralne,
kurtyna – zasłania scenę oddzielając ją od widowni,
scena – miejsce, na którym grają aktorzy,
scenografia – dekoracja znajdująca się na scenie
Adam Poboży
przeczytaj mi mamo, przeczytaj mi tato, (babciu, dziadku też)
Witajcie,
nazywam się Tęczuś, jestem skrzatem i mieszkam ... wcale nie na końcu tęczy, ale w całej TECZY. Tak,
Tak! Dobrze słyszycie, w teatrze lalki „TĘCZA”. To tam oglądacie przedstawienia i przenosicie się w
magiczny świat bajek. Mnie nie widzieliście, ale ja widziałem Was! Jestem w każdym miejscu naszego
teatru: w garderobie, na scenie, w szatni, nawet koło Was na widowni. Chciałbym Wam opowiedzieć, jak
powstała TĘCZA. Macie ochotę na wycieczkę po teatralnym świecie?
Wszystko zaczęło się we wrześniu
1946 roku. Mieszkałem wtedy w Tuchomiu małej wsi w powiecie bytowskim. Wtedy to
małżeństwo Państwa Czaplinskich zaczęło
myśleć o założeniu teatru. Miał on jeździć po
Polsce (świecie) i pokazywać spektakle z
udziałem marionetek. Opracowali plan,
otrzymali zgodę z Ministerstwa ... i tak się
zaczęło! 26 grudnia, dobrze pamiętam ten dzień. Po około trzech miesiącach prób
mieliśmy wystawić pierwsze przedstawienia. Stres towarzyszył wszystkim, którzy
mieli swój wkład w ich przygotowanie. „Szopka polska” i „Pan Twardowski”, te sztuki chyba na zawsze
pozostaną w mojej pamięci, wszystko obserwowałem z boku, ale przeżywałem równie mocno jak
pracownicy teatru.
Ach, nie o mnie miałem opowiadać! Po udanych premierach wyruszyliśmy „w teren”.
Wozami i saniami jeździliśmy od wsi, do wsi i pokazywaliśmy nasze przedstawienia. Było ciężko, chyba
nikt z ówczesnych członków teatru nie powiedziałby Wam czegoś innego, ale było w tym coś ...
wspaniałego. Pomimo ciężkich chwil było to niesamowite i magiczne. Brak własnego środka lokomocji,
był jednak wielkim problemem. Państwo Czaplińscy wzięli kredyt,
wszyscy członkowie zespołu sprzedali, to co mogli i łącząc pieniądze,
kupili ciężarówkę(!!!). Na początku nie spełniała oczekiwań
wszystkich członków, ale z czasem, wszyscy przywykli. 12 listopada
1947r., własnym autem wyruszyliśmy w trasę ze sztuką „Szewc
Dratewka”. W 1950 roku Ministerstwo Kultury i Sztuki zatwierdziło
nasz teatr i od tamtej pory byliśmy oficjalnie: Objazdowym Teatrem
Lalki TĘCZA. We wrześniu, tego samego roku, w naszym teatrze
pojawił się pan Julian Sojka. Przez trzy lata, wystawiliśmy mnóstwo
sztuk. Z początkiem 1953 roku MKiS zmieniło naszą formę na
stowarzyszenie, a w Tuchomiu został odebrany nam budynek. Martwiłem się, że to zakończy działalność
naszego teatru, ale nie wiem jak śmiałem tak w ogóle pomyśleć! Przenieśliśmy się do Brus, niedaleko
Chojnic. Nie zagrzaliśmy tam długo miejsca, bo dojazdy na teren woj. koszalińskiego, były niewygodne, a
tam wystawialiśmy większość sztuk. 1 września 1956 roku mieliśmy nową siedzibę - Al. Popławskiego 3 w
Słupsku. Czas niestety jest nieubłagany i muszę już kończyć! W kolejnym numerze opowiem Wam, co
działo się dalej. Jesteście ciekawi?
Pozdrawiam Was ciepło, Tęczuś.
Zapomniałbym powiedzieć, skąd wzięła się nazwa! Otóż, pani Elżbieta Czaplińska była
kierownikiem artystycznym i czasem podglądała widownię, obserwując jej reakcje. Pewnego dnia
powiedziała do reszty zespołu, że „wielobarwna skala przeżyć” - cytuję panią Elżbietę- „to
tęcza”. Myślę, że do tej pory można to zobaczyć, czyż nie?
Sara Sitko
„Już słonko wstało. Razem ze słonkiem - jaskółka z
pliszką, szpak ze skowronkiem.. Ptaszki radosne w pogodny
dzień, a śpi, kto śpi? Śpi - tylko leń!” W ostatnią sobotę nie
tylko słonko się obudziło, wstały bowiem również przedszkolaki.
Teatr lalki „Tęcza” ugościł maluchy wraz z ich opiekunami.
Najmłodsi mieli okazję zobaczyć spektakl pod tytułem „Janek
Wędrowniczek” w reżyserii
Haliny Borowiak.
Ptaszki, kogut, kury,
osioł, owieczki...i inne niezwykłe stworzenia ukazały się
najmłodszym mieszkańcom Słupska. Jednak największą uwagę
przykuł mały, rezolutny, ciekawy świata chłopiec o imieniu
Janek. Pięcioletni bohater, który pragnął wyruszyć w podróż
zupełnie sam. Poznając i penetrując wszelakie miejsca, przeżył
fantastyczne przygody. Przez spektakl przewijają się różne
miejsca i sytuacje. Łatwość zmiany scen i wizerunku miejsca
(wielki szacun dla Pani Zofii Czechlewskiej Ossowskiej),
dopracowane szczegóły i kolorystyka przedstawienia przykuwają
uwagę każdego odbiorcy. Bardzo urzekły mnie wszystkie
występujące
skrzydlate
stworzenia – ognisty kogut i
jego kurza świta (RE WE LA
CJA!),
a
raczej
ich
realistyczne ruchy. Pragnę
dodać, że spektakl dotyczy
najmłodszych widzów, sposób przedstawienia świata i
problemów czyhających w nim jest jak najbardziej adekwatny
do wieku widowni. Śpiewne akcenty, kolorystyka i charakter
przedstawienia powoduje teatralną sytość. Dzieci, bo w końcu to
one były największymi konsumentami występu, z ogromnym
skupieniem „pożerały” Janka Wędrowniczka. Humor spektaklu
słychać było w każdym zakamarku widowni. Niezliczone
komentarze, wielkie uśmiechy maluchów były odpowiedzią na
przyjemną atmosferę. Nie powinnam zapomnieć również o wątku
grozy i niebezpieczeństwa. Nasz główny bohater zagubił się,
szukając kwiatu paproci dla mamy. Wówczas w ciemnym lesie
pojawiła się budząca niepokój i tajemniczość sowa o wielkich jak
księżyc i błyszczących oczach. Jednak nasz dzielny bohater nie przestraszył się ani jej, ani
fruwających dookoła fikuśnych nietoperków. Na szczęście wszystko szybko się ułożyło, a dzieci
odetchnęły z ulgą i ja także. Spektakl edukujący, pełen wrażeń dla najmłodszych.
Każdy maluch wychodząc z teatru niesie w sobie wiele żywych emocji zaczerpniętych
ze spektaklu, myślę, że „Janek Wędrowniczek” powędrował do
każdej dziecięcej głowy i pewnie długo będzie tam siedział.
P.S. Pochwalamy miły akcent Pana Dyrektora Michała
Tramera za wprowadzanie nas (widowni) do
magicznego
świata
„Tęczy”
przed
każdym
przedstawieniem.
Hania Dobkowska
W Teatrze Lalki "Tęcza" nie brakuje zmian i
nowości, ale - jak się okazało - nowych ról także.
Znany nam do tej pory z przedstawień aktor Pan
Maciej Gierłowski postanowił sprawdzić się w nowej
roli, tym razem reżysera. Spod
jego ręki wykluł się spektakl
"Dziób w dziób", do tekstu
napisanego przez panią Malinę
Prześlugę. (ALE TEKSTY !!!)
Mieliśmy wyjątkową okazję być
na jednej z prób aktorów i
złapaliśmy Pana Macieja, aby
zadać mu kilka pytań.
- Jak to się stało, że zainteresował się Pan teatrem
lalki?
- Nie wiem, czy macie tyle miejsca, bo to bardzo
długa historia :D. Wszystko zaczęło się od klasówki z
fizyki. Ja i moi koledzy nie byliśmy do niej
przygotowani i postanowiliśmy jakoś sobie poradzić
(pozdrawiam bardzo serdecznie Panią z fizyki z
technikum :D), w tym
czasie
było
przesłuchanie
do
szkolnego chóru i
razem z kolegami
poszliśmy na to
przesłuchanie,
dostaliśmy usprawiedliwienia z lekcji fizyki, a i tak
pani nas przepytała, no i oczywiście wszyscy
dostaliśmy oceny niedostateczne, ale JA jako jedyny
załapałem się do tego chóru. Z moim głosem było
różnie, nie jestem jakimś wybitnym śpiewakiem, ale
w międzyczasie pojawiła się w szkole grupa teatralna
i „zaczęło mnie wciągać występowanie”. Później
grałem w Młodzieżowym Centrum Kultury wraz z
Panem Wiesławem Dawidczykiem. I zaraz po tym
trafiłem do teatru lalek, bo dowiedziałem się, że Pan
Wiesiu kończył Akademię Teatralną w Białymstoku,
tam pojechaliśmy z moim przyjacielem na egzaminy
wstępne. Jako dziecko chodziłem do
„Tęczy” na
przedstawienia, jednak dopiero tam bliżej poznałem
teatr lalki. Wszelkiego rodzaju zajęcia z nimi związane
zaczęły mnie wciągać i naturalnie po skończeniu
szkoły zostałem aktorem lalkarzem, a że chciałem
wrócić do Słupska, to wróciłem do
„Tęczy”.
- Był Pan cały czas aktorem, skąd
nagle
pomysł
na
wyreżyserowanie spektaklu?
- Nie było to nawet planowane,
byłem i nadal jestem aktorem, ale
czytając tekst Pani Maliny
Prześlugi powiedziałem „WOW, to się naprawdę
świetnie czyta, to jest świetnie napisany dialog, to
trzeba zrobić”. Kiedy tylko pojawiła się szansa,
złożyłem egzemplarz reżyserski do Pana Dyrektora,
który powiedział, że skoro mam wizję tego
przedstawienia, to mam je zrobić u nas w „Tęczy”. I
tak właśnie zostałem reżyserem.
-Nie bał się Pan, że coś nie wyjdzie?
-Oczywiście, cały czas się boję, jeszcze nie było
premiery i wszystko może nie wyjść, ale to jest
naprawdę bardzo dobry tekst i mam świetny
kreatywny zespół aktorów, pracuję z nimi od 7 lat i
jestem pewien, że to, co tworzymy razem, zawsze
daje najlepsze efekty i złoży się na świetny spektakl.
-Jak się Pan czuje przewodząc grupą aktorów
(kolegów, z którymi do tej pory Pan grał), będąc po
tej drugiej stronie?
-Często bardzo dziwnie, ale nic się nagle nie zmienia,
moi koledzy nie pomyślą „o, przyjechał wielki
reżyser". Ta relacja pozostała taka sama, jestem ich
kolegą z teatru, z którym grają na co dzień, który
akurat w tej chwili siedzi po tej drugiej stronie.
Normalna, zdrowa współpraca.
- Traktuje Pan reżyserię jako jednorazową przygodę,
czy jednak chciałby Pan dalej się tym zajmować?
- Jeżeli oczywiście będzie taka możliwość i się okaże,
że sprawdzam się w tym, to chętnie zajmę się
reżyserią. Ciężko po dwóch tygodniach prób
stwierdzić, jak wyjdzie spektakl, chociaż czuję, że
naprawdę może być ciekawie ze świetną treścią i
przekazem, ale mam chęć tworzyć coś własnego.
Pomimo, że aktorstwa nie byłbym w stanie zostawić.
Uwielbiam być na scenie, kreować nowe postaci,
mogę być za każdym razem kimś innym i naprawdę
mnie to bawi. Uwielbiam być na scenie - tworzenie
postaci to jest to, w ciągu 45 minut możesz być
kilkoma postaciami…
- Czy może Pan już w tej chwili porównać obie te
profesje - aktora i reżysera?
- Różnica jest spora. Aktor na scenie polega na
reżyserze, teraz ja nie tyle to jeszcze bardziej widzę,
co czuję tę odpowiedzialność, odpowiadam już nie
tylko za swoją postać, ale za cały wygląd spektaklu od
początku do końca.
- Czy siedząc tutaj nie czuje Pan czasami, że wolałby
Pan grać na wielkich scenach dla ogromnej
publiczności, niż w małym teatrze lalkowym
kierowanym
głównie
do
dzieci?
- Nie, nigdy nie miałem potrzeby bycia osobą
popularną, sławną, czy pchać się to telewizji.
Uważam, że teatr dla dzieci jest dużo trudniejszym
wyzwaniem, bo ten dziecięcy widz, nie ma tolerancji
widza dorosłego, on jak się nudzi to się nudzi i jest to
naprawdę bardzo widoczne, zaczyna się kręcić,
ziewać, zaczepiać inne dzieci. Widz dorosły wysiedzi
nawet 3 godziny, bo wypada i wymaga tego miejsce
jakim jest teatr, w przypadku dzieci tak nie jest. One
się dopiero kształtują estetycznie i czuję, że my w
jakiś sposób odpowiadamy też za ich rozwój. Jest to z
pewnością dużo większa odpowiedzialność i każdy
spektakl musi być dokładniej przemyślany, ponieważ
one chłoną wszystko niesamowicie szybko i bardzo
długo to pamiętają, a teatr dla dzieci powinien
przede wszystkim edukować.
- Kiedy „widział" Pan już w głowie, jak ma wyglądać
ten spektakl, to poszedł Pan do pracowni, gdzie
tworzy się lalki i narzucił jak one mają wyglądać, czy
jednak należy to do zadań plastyków?
- Po przeczytaniu tekstu miałem już wstępną wizję,
jak one mogłyby wyglądać i zadzwoniłem do Pana
Jarka Polanka, który pracuje w naszej pracowni
plastycznej i jest scenografem. Powiedziałem, że na
pewno chcę lalki w stylu muppet, ponieważ są one
bardzo elastyczne i lepiej się sprawdzają w dłuższych
dialogach i mają to być gołębie, resztę zostawiłem
specjalistom.
- Jaka według Pana jest Słupska widownia? Nie
uważa Pan, że zbyt mała ilość dzieci przychodzi do
teatru?
- Słupska widownia jest świetna, mamy takie osoby,
które co tydzień do nas wracają i to jest cudowne.
Wiadomo, frekwencja jest różna, czasami jest mniej
czasem więcej widzów, ale uważam, że mimo
wszystko ta publiczność jest sympatyczna. My
jesteśmy też nie największym miastem, więc nikt nie
spodziewa się, że co sobotę będzie pełna sala, ale
widzę, że zapotrzebowanie na teatr jest coraz
większe.
- I już na zakończenie, jakie jest Pana największe
marzenie związane z teatrem?
- Kiedy dwa lata temu Teatr „Tęcza” był na wyjeździe
w Los Angeles, Las Vegas ze spektaklem „Złote
Serce”, miałem okazję wejść do studia Jima Hensona i
zobaczyć, jak wygląda miejsce, w którym tworzy się
The Muppet Show, było to naprawdę niesamowite
przeżycie. Moim największym marzeniem byłaby
właśnie współpraca z Jim Henson's Company, abym
mógł nauczyć się od nich tych technik tworzenia lalek
i zobaczyć, jak powstają słynne na całym świecie
Muppety.
Z naszej strony
to wszystko i
serdecznie
zapraszamy do
naszej "Tęczy".
Ulubione role –
„Szewc Kopytko” i „Jasiek z Kwiatu Paproci”
Największa satysfakcja – dziecko (z Hiszpanii), które
po spektaklu po angielsku, polsku i hiszpańsku
spytało „czy ten wilk
do mnie przyjdzie?”
opracowanie: Marta Waśków,
zdjęcia: Hania Dobkowska
czyli fotoreportażyk z
pracy reżysera Pana
Macieja Gierłowskiego
nad spektaklem pt.
„Dziób w dziób”
Nic nie umknie
czujnemu
spojrzeniu
reżysera oraz
Janusza
„…Ty, smarku,
masz jakieś wąty?”
…ach ta miłość
międzygatunkowa –
czyżby Mariolka spotkała
miłość swojego życia?
…tymczasem Mariolka i Heniek
zobaczyli coś w oddali…
…czy to może
spodobać się
widzom?
Pokaż kotku, co
masz w środku…
na scenie potrafimy wszystko:
śpiewać, tańczyć i….
…a gdyby tak
rzucić to
wszystko i
wyjechać w
Bieszczady …
Kota nie ma,
gołębie harcują …
Aktorzy po
wyczerpującej
próbie..
Nigdy nie lekceważ
kociego mruczenia
Lepszy wróbel w garści,
niż gołąb na dachu
…ciąg dalszy miłości
międzygatunkowej…
Jaka myśl wypełnia
skupionego reżysera?
zdjęcia: Hania Dobkowska
tekst: Adam Poboży
Czy wie
sz, że…
?
Początki teatru lalek w Polsce sięgają XV wieku...
Aby animować lalkę Bunraku potrzeba aż trzech mężczyzn…
taka lalka może mieć nawet 120cm wysokości
W roku 2012 sprzedano ok.. 1 mln
biletów do teatrów lalki.
1. Gra na scenie piękne przedstawienie
W Polsce działa tylko 29 teatrów lalek
2. … Wędrowniczek w czerwonym kapelusiku
chodząc po świecie przygód ma bez liku
3. U 7 krasnoludków mieszka śliczna królewna…. Pierwsza postać The Muppet Show- Kermit powstała z
dwóch piłeczek pingpongowych i starego płaszcza
4. Duża czerwona płachta jak na byka, po
mamy twórcy postaci.
przedstawieniu scena za nią znika
5. Czerwoną sukieneczkę nosi, lekarstwa do babi
przynosi. Czerwony...
Za
i:
k
d
a
g
Rodzeństwo w lesie zagubione, w
Pantofelek wybiegając z pałacu zgubiła, domku z piernika przez Babę Jagę
tuczone.
bo północ na zegarze wybiła!
Na ulicy zapałki sprzedawała –
przymarznięta dziewczynka mała .
Po górach, po lasach,
zwierzak w kapeluszu i butach hasa…
Malutka dziewczynka z tulipana
przez straszną ropuchę porwana.
Spośród cieni Czerwonego Kapturka wybierz ten właściwy...
Znajdź 6 nazw lalek używanych w teatrach
K
U
K
Ł
A
Ł
K
A
M O P
A
U
B
M U
P
P
E
T
L
A
O P
L
B
R
I
D
A
G J
C
Z
B
U
N
R
A
K
U
J
K
Y
C
V
I
J
A
W A
J
K
A
N
R
T
O L
K
O S
A
K
M A
R
I
N
E
K
A
W E
E
O
T
autorka strony: Weronika Borucka
Redakcja: Klub Młodych Dziennikarzy „SZPILA” przy MDKu
w Słupsku: Marta Waśków, Hania Dobkowska, Sara Sitko,
Adam Poboży, Weronika Borucka, Natalia Gadzińska, Michał
Kaczkowski Opiekun: Dorota Michałowska
Red. Techniczna: Włodzimierz Michałowski