05-03-06 cz 2 Cyfrowy skok

Transkrypt

05-03-06 cz 2 Cyfrowy skok
Fotogrametria od chwili zaistnienia charakteryzowała się stosowaniem pionierskich rozwiązań. Zrozumiałe więc, że każda z informatycznych nowości była
przez nią skwapliwie wykorzystywana. Pojawienie się pamięci magnetycznych, nowych języków oprogramowania, wydajniejszych procesorów i systemów
komputerowych przekładało się na koleje zmiany w technologii obróbki obrazu. W latach 70. i 80. powstało wiele nowych typów autografów analitycznych,
które stopniowo wypierały z rynku instrumenty analogowe. Sam proces był w coraz większym stopniu zautomatyzowany, ale i uzależniony od informatyki.
Gdy w latach 80. dotychczasowy tekstowy ekran zastąpiła graficzna reprezentacja obrazu, a procesory radykalnie zwiększyły swą moc, przyszła pora na
stacje robocze. Najważniejszym elementem było teraz oprogramowanie, a wkrótce podstawowym produktem fotogrametrycznym stała się ortofotomapa
(ortofoto).
Początki rozwiązań cyfrowych można wiązać z systemem Gestalt Photo Mapper z 1967 r., opracowanym przez Gilberta Louisa Hobrougha z Kanady, który
wykorzystywał korelację obrazów do automatycznej produkcji ortofoto. Zadaniem fotogrametrii cyfrowej jest bowiem nie tylko zautomatyzowanie
czynności realizowanych przez autograf, ale także przejęcie przez komputer czynności wykonywanych do tej pory przez operatora.
W 1988 r. na kongresie ISPRS w Kioto zaprezentowano prototyp pierwszej fotogrametrycznej stacji cyfrowej DSP1 firmy Kern. Mimo iż nie był to towar tani,
gra rynkowa została rozpoczęta. Korzyści wynikające zarówno ze skrócenia drogi od zarejestrowania zdjęcia do otrzymania produktu finalnego, jak i
możliwość łatwej integracji danych fotogrametrycznych z innymi systemami (np. GIS, CAD) były bowiem nie do przecenienia. W 1991 r. światło dzienne
ujrzała cyfrowa stacja fotogrametryczna ImageStation firmy Intergraph, rok później szwajcarska Leica wprowadziła do sprzedaży DPW produkcji Helava
Associates.
W połowie lat 90. szacowano, że na świecie było w użyciu ok. 4-5 tys. autografów, 1200-1500 autografów analitycznych i ok. 400 fotogrametrycznych
stacji cyfrowych (rynek cywilny). Gdy w 1995 r. wśród 25 wytypowanych instytucji z 17 krajów europejskich (instytutów, uczelni, firm) na co dzień
zajmujących się opracowaniami fotogrametrycznymi policzono sprzęt, na którym pracują, okazało się, że miały one około 140 autografów analitycznych i
ponad 80 stacji fotogrametrycznych. Przyszłość należała zatem do technologii cyfrowej, chociaż na początku był to luksus, na który nie każdy mógł sobie
pozwolić. Stacja Leica/Helava DPW 770, czyli produkt z tzw. górnej półki, kosztowała ponad 150 tys. dolarów, najtańsze 20-60 tysięcy. Standardy
wyznaczały wtedy: DPW (Helava/Leica), Phodis (Zeiss), Traster T10 (Matra) i ImageStation (Intergraph), ta ostatnia z 27-calowym monitorem i 300
milionami operacji arytmetycznych wykonywanych w czasie 1 sekundy. Podstawowymi elementami takich cyfrowych zestawów są: stacja cyfrowa/szybki
komputer, odpowiedni monitor z przystawkami do oglądania obrazu stereo (okulary polaryzacyjne) i manipulator (mysz 3d).
W końcu lat 80. okazało się, że w fotogrametrii niebagatelną rolę ma także do odegrania technologia GPS, która dała nie tylko możliwość precyzyjnego
nawigowania samolotem, ale i generowania współrzędnych środka rzutów każdego zdjęcia, co wydatnie usprawniło proces aerotriangulacji i wpłynęło na
redukcję liczby punktów osnowy (ograniczenie kosztownych prac terenowych). Dziesięć lat później, z chwilą pojawienia się na rynku cyfrowych kamer
fotograficznych, wiadomo było, że jest tylko kwestią czasu, by cały proces - począwszy od rejestracji obrazu, a na wydruku ostatecznego produktu
fotogrametrycznego skończywszy - będzie odbywał się w technologii numerycznej. W końcu lat 90. pojawiają się pierwsze testowe egzemplarze kamer
przeznaczonych dla fotogrametrii. W 2000 r. swoje modele oficjalnie zaprezentowały firmy LH Systems i Z/I Imaging (Intergraph).
Cyfrowa rejestracja obrazu ma liczne zalety. Przestaje istnieć problem wywoływania filmu, ziarnistości i niskiej radiometryczności. Eliminuje się drogi,
czasochłonny i będący źródłem błędów proces skanowania filmu. Jakość obrazu jest lepsza, a co za tym idzie łatwiejsza jest jego interpretacja. Każdy
punkt terenowy może być też wielokrotnie odfotografowywany. Co istotne, można otrzymać zdjęcia wielospektralne, a parametry rejestracji kontrolować
w czasie lotu.
Przy założeniu wykonania w ciągu roku 20 tys. zdjęć koszt wykonania jednego obrazu kamerą cyfrową jest o prawie 40% niższy niż kamerą tradycyjną,
biorąc pod uwagę cały proces z wykonaniem DTM, ortofoto i mapy wektorowej z każdego zdjęcia, koszt ten może być niższy nawet o połowę.
część 2 z 3
«« « 1 2 3 » »»
© 2010 Geodeta Sp. z o.o.
www.geoforum.pl

Podobne dokumenty