Magdalena Tulli "Szum" - Przemyska Biblioteka Publiczna

Transkrypt

Magdalena Tulli "Szum" - Przemyska Biblioteka Publiczna
Przemyska Biblioteka Publiczna im. Ignacego Krasickiego
Magdalena Tulli "Szum"
W styczniu przemyski DKK dyskutował o najnowszej powieści jednej z najwybitniejszych polskich pisarek Magdaleny
Tulli pt. Szum. Książka, naznaczona emocjonalnością, przesycona chłodem rodzinnych relacji, opowiada o losach
samotnej małej dziewczynki, a potem kobiety. To najodważniejsza, najbardziej osobista książka autorki. To głos
kobiety wyobcowanej, poszukującej porozumienia z matką, z którą łączyły ją trudne relacje.
Po przeczytaniu tej książki zadawałam sobie wiele pytań, o których nigdy wcześniej nie myślałam. Jeżeli lektura
wywołuje takie emocje – poruszenie, to na pewno jest wartościowa. Wiem, że myślenie o byciu doskonałym rodzicem
należy włożyć między bajki, bo zapewne nie ma doskonałych rodziców, na pewno rodzice, którzy potrafią zniżyć się do
poziomu dziecka, będą zapamiętani dobrze.
W tej powieści przewija się wiele nakładających się na siebie wspomnień z różnych lat. Co jest tematem przewodnim?
Miłość!
Niezapisane historie nie istnieją, odchodzą wraz z nami. Historia autorki nie odejdzie w zapomnienie i niejednemu
czytelnikowi, pomoże przemyśleć swoje życie, docenić, zmienić, wyjaśnić, ocieplić relacje. Nasza pamięć łączy nas ze
światem tych, o których wspominamy – nawet jeżeli dawno odeszli na zawsze. Autorka o swojej matce pisze „Była
piękną kobietą o smutnym spojrzeniu, skrywającym jakąś tajemnicę”. Ona nie życzyła sobie być dotykana, nie życzyła
sobie mojego towarzystwa. Ani mojej miłości. Dlaczego miłości też nie? Co się mogło stać, że dziecko czuje się
nierozumiane i niegodne miłości. Kto ma teraz odpowiedzieć na to pytanie? Wyobraźnia pisarska znajduje wiele
możliwości. Telefon w „zaświaty”, odnowienie przyjaźni – z magicznym, wymyślonym przyjacielem – Lisem. Szum
życia mija, ale cisza nadal bardzo uwiera. Bo trudno myśleć, zrozumieć jednoznacznie czyja jest wina.
Talent pisarski i wyobraźnia pozwala tworzyć sceny spotkania w podziemiach sądu. Na spotkanie dostali
zaproszenie wszyscy którzy zaznaczyli swoją obecność w jej życiu. Ona chce być zrozumiana i chce zrozumieć.
Dlaczego? Jako dziecko wołała: przytul mnie, potrzebuje ciebie, zareaguj na moje zmartwienie, jestem smutna!
Niestety, obok nie było nikogo kto odpowiedziałby na to wołanie. Od kogo dziecko ma nauczyć się czułości i miłości,
jak nie od najbliższej osoby. Jest jednak „miłość wrodzona” – miłość do rodziny to ona nie pozwoliła córce zostawić
matki podczas choroby.
Życie jest nieprzewidywalne – bo do pudełka, do którego nic się nie włożyło, można wyjąć „coś” – wartości które nie
pozwalają być nieczułym na cierpienie. Wiec mimo wszystko, to matka wygrała na loterii. Po tych scenach
rozgrywający się w wyobraźni, po wspomnieniach i przemyśleniach, mam wrażenie, że córka mogłaby powiedzieć,
bardzo chcę cię mamo zrozumieć. I jeśli coś mam ci za złe, to tylko to, że nagięłaś się i opuściłaś samą siebie.
Trzymałaś fason – ale tym zamknęłaś w sobie niszczący ból. Zwycięstwem naszej bohaterki – autorki jest to, że nie
stała się „twardą”, że tęskniła za miłością, choć trudno jej było uwierzyć, że na nią zasługuje.
Lidia Kiełczyńska
1