Duch Fishera,Zimne powiewy

Transkrypt

Duch Fishera,Zimne powiewy
Duch Fishera
Wydarzenia te miały miejsce w Australii i są dobrze
znane wśród mieszkańców tej części świata. Historia
ta zwykle występuje pod tytułem „Duch Fishera”, a
przebieg jej jest następujący:
„Wiele lat temu, wolny osadnik* nazwiskiem John
Fisher z powodzeniem uprawiał nadaną mu połać ziemi
i było wiadomym, że jest posiadaczem znacznej sumy
pieniędzy. Pewnego dnia Fisher wyruszył do miasta na
targ, gdzie zwykł naprawiać sprzęt rolniczy i
produkować go na sprzedaż. Wtedy widziano go ostatni
raz.
Jego znajomi zaczęli go szukać, ale główny pracownik
Fishera, a właściwie jego zastępca na farmie, który
pracował dla niego od wielu lat, oświadczył, że jego
pan opuścił kolonię ze względu na interesy i
oczekuje jego powrotu za kilka miesięcy. Ponieważ
człowiek ten był znany jako zaufany robotnik
Fishera, ludzie uwierzyli w jego słowa, chociaż
kilka osób wyrażało zaskoczenie nagłym i sekretnym
wyjazdem osadnika.
Czas płynął, a Fishera uznano za zaginionego. W
międzyczasie jego pracownik kierował farmą i
swobodnie obracał pieniędzmi. Gdy czasami pytano go
o właściciela farmy, zdawał się być zaskoczony
opóźnieniem jego powrotu i sprawiał wrażenie, że
ciągle na niego czeka.
Kilka miesięcy później osadnik z sąsiedztwa wracał
do domu z targu. Działo się to w sobotę, późną nocą.
Znajdował się właśnie w odległości pół mili od domu
Fishera i gdy przejeżdżał obok płotu oddzielającego
farmę od drogi, wyraźnie dostrzegł mężczyznę
siedzącego na ogrodzeniu. Natychmiast rozpoznał w
nim
postać
oraz
cechy
swego
zaginionego
sąsiada. Błyskawicznie zatrzymał się i zawołał go
głośno po imieniu, ten jednak zsunął się z
ogrodzenia i skierował w stronę domu, drepcząc
powoli przez pole w tym kierunku. Osadnik stracił go
z oczu w mroku, po czym ponownie ruszył w podróż. Po
powrocie oznajmił swojej rodzinie i sąsiadom, że
widział Fishera i mówił do niego. Tymczasem
pracownik Fishera oznajmił, że jego pan jeszcze nie
przyjechał. Udawał, że śmieje się z historii
opowiedzianej przez osadnika i sugerował, że ten
prawdopodobnie za bardzo pofolgował sobie z
alkoholem, gdy był na targu.
Owo dziwne zjawienie się Fishera siedzącego na
płocie i podążającego w stronę swego domu obudziło
jednak podejrzenia wśród sąsiadów, którzy nalegali,
by policja natychmiast rozpoczęła szczegółowe
dochodzenie.
Grupa śledczych wzięła ze sobą starego i bystrego
tubylca. Gdy przemierzali zarośla odkryli polano, na
którym zobaczyli ciemną, brązową plamę. Wtedy
tubylec zbadał przedmiot i od razu oświadczył, że
jest to „krew białego człowieka”, po czym bez
żadnego wahania pobiegł w kierunku stawu
znajdującego się niedaleko domu. Krążył w przód i w
tył w pobliżu stawu jak pies podążający za tropem i
wreszcie, wziąwszy drąg od jednego z osadników, wbił
go w ziemię w jednym lub w dwu miejscach, po czym
dodał: „Biały człowiek jest tutaj”. Miejsce
natychmiast rozkopano i odkryto zwłoki, które
zidentyfikowano jako szczątki Johna Fishera. Jego
czaszka była rozbita. Ciało najwyraźniej zakopano
wiele tygodni wcześniej.
Pracownik Fishera został natychmiast aresztowany i
osądzony w Sydney. Proces był poszlakowy, jednak
dowody okazały się wystarczające, by orzec jego
winę, choć człowiek ten zapewniał o swojej
niewinności i zachowywał zimną krew. Skazano go na
śmierć, a przed egzekucją złożył obszerne
wyjaśnienia, w których przyznawał się do winy”.
** Przez pierwsze dziesięciolecia osadnictwa europejskiego Australia
funkcjonowała jako kolonia karna.
Źródło: H. Carrington, True Ghost Stories, New York
1915
Zobacz też:
* Rysa na policzku
* Miłość
Zimne powiewy
Przeglądając fora internetowe czasami trafiamy na
relacje o domniemanych manifestacjach duchów.
Przejawia się w nich wspomnienie „chłodnego
powiewu”, „zimnego wiatru”, czemu zwykle ma
towarzyszyć odczucie zimna. Na przykład jeden z
internautów opisuje, że kiedy nocą gasi światło i
kładzie się spać, po pewnym czasie zaczyna silnie
odczuwać czyjąś obecność (do tego stopnia, że jest w
stanie wskazać palcem miejsce, w którym jakoby
znajduje się duch). Dalej dodaje, że czasami odnosi
wrażenie „jakby ktoś oddychał nade mną, czuję powiew
zimnego oddechu na twarzy, mimo że okno mam
zamknięte, z dala od łóżka, a w pokoju mam ciepło”.
Drugi przypadek, opisany na forum o zjawiskach
paranormalnych, dotyczy amatorskiej próby kontaktu z
duchami: „Otóż, ostatnio będąc wraz ze znajomymi
rozmawialiśmy na temat duchów […]
ktoś
zaproponował, by z takowym porozmawiać. Pomysł
został entuzjastycznie przyjęty. Zostało rzuconych
parę słów do owego ducha, by ten ukazał się […]
Siedzieliśmy wspólnie w całkowitej ciemności
oczekując jakichś efektów. Po pewnym czasie jedna z
koleżanek zaczęła drżeć. Następnie ja poczułem jakby
powiew chłodnego wiatru i sam zacząłem drżeć z
zimna. Wszyscy czuli ten okropny chłód, choć będąc w
tym pomieszczeniu nie powinniśmy go w ogóle
odczuwać”.
Jak się okazuje, powiewy i chłód nie są niczym
nowym w podobnych przypadkach, a zbieżność relacji
sugeruje, że nie chodzi wyłącznie o autosugestię
obserwatorów. Jeśli sięgnąć do historii badań
mediumicznych, znajdziemy tam opisy podane przez
poważnych badaczy, którzy wielokrotnie wspominali o
chłodnym
powiewie,
towarzyszącym
seansom
mediumicznym. W literaturze zjawisko to określa się
mianem „soffio freddo”.
Czym jest zimny powiew?
Soffio freddo (wł.), czyli zimny powiew, opisywał
już prof. William Crookes w XIX wieku. W jednym ze
swoich sprawozdań wspominał, że „ruch stołu [na
seansie, w obecności medium] poprzedzał zazwyczaj
chłodny powiew powietrza, które niekiedy ma symptomy
prawdziwego wiatru”. Powiew ten swoją siłą unosił
papiery i powodował obniżenie temperatury w
pomieszczeniu.
Obserwacje Crookesa potwierdził rosyjski chemik i
badacz mediumizmu prof. Aleksander Butlerow. Chcąc
sprawdzić, czy zmiany temperatury na seansach można
zmierzyć termometrem, w trakcie posiedzeń prosił
manifestujące się duchy o zmniejszenie temperatury w
pomieszczeniu. W rezultacie stwierdził obniżenie jej
aż o 4° C, a towarzyszył temu właśnie chłodny
powiew.
„Soffio freddo” opisywał także polski uczony Julian
Ochorowicz: „Gdy zjawiska mają się zacząć, albo też
i całkiem samodzielnie podczas zjawisk – wspominał –
występuje między nimi dający się czuć dokładnie po
rękach i po twarzy powiew chłodny, bardzo podobny do
tego, jaki odczuć można zbliżając rękę do machiny
elektrostatycznej w ruchu[…]”. Ochorowicz zauważył,
że odczucie chłodnego powiewu występuje także w
czasie magnetyzowania (dziś nazywamy je raczej
bioenergoterapią): „Są głowy, z których wieje jak z
piwnicy; są nogi (wyczerpane) koło których, gdy
magnetyzer zdrów i silny trzyma swoje nogi, odczuwa
z nich chłód, dochodzący niekiedy do przykrego i
długotrwałego drżenia”.
Zimny powiew towarzyszył także zjawiskom fizycznego
mediumizmu, występującym w obecności mediów
Henry’ego Slade’a i Eusapii Palladino. Polski badacz
zanotował kilka interesujących obserwacji tego
fenomenu: „Rożne osoby, a niekiedy i ja sam,
czuliśmy ów chłodny powiew po ręku – ale
zaślepienie, właściwe wszelkim szkolnym edukacjom,
kazało mi raczej przypuszczać, iż jest to tylko
subiektywne złudzenie – i przestałem się nim
zajmować. Gdym w roku 1884 lub 1885 asystował przy
eksperymentach Slade’a w Paryżu w domu hrabiostwa de
V., nie dowierzając wszystkich innym objawom, byłem
jednak zaintrygowany tym jednym, że w chwili, gdy
tabliczka cyfrowa miała przejść pod stołem z ręki
Slade’a do mojej, uczułem wyraźne wianie.
Zastanowiło mnie to, ale w końcu pomyślałem sobie,
że mógł mieć jakiś mieszek ukryty – i znów
przestałem o tym myśleć. Dopiero gdy w naszych
ściślejszych doświadczeniach z Eusapią zaczął nad
nami przebiegać ów soffio freddo, doszedłem
ostatecznie do przekonania, że to jest zjawisko
przedmiotowe […]”.
Ochorowicz próbował wyjaśnić to zjawisko „zmianą
gęstości” eteru, w oparciu o znane mu koncepcje
fizykalne z przełomu XIX i XX stulecia. Współczesna
nauka odrzuca jednak koncepcję eteru kosmicznego, a
więc zagadka pozostaje nierozwiązana…
Jeśli faktem jest, że zimne powiewy faktycznie
towarzyszą niekiedy manifestacjom duchów, spirytyści
skłonni są uważać, że jak każde fizyczne zjawiska
mediumiczne, te także prawdopodobnie powodowane są
przez duchy niższego rzędu.
Zobacz też:
* Rozróżnianie duchów dobrych i złych
* Widzenie senne w dniu śmierci przyjaciela