Czytaj Gazetkę - Zespół Szkół Licealnych w Morągu
Transkrypt
Czytaj Gazetkę - Zespół Szkół Licealnych w Morągu
Wydanie kwietniowe 2012r. „Życie to jest teatr”.Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru w ostatnich dniach marca szkolne koło teatralne działające przy Zespole Szkół Licealnych w Morągu przygotowało dla młodzieży szkolnej, zaproszonych gości i mieszkańców Morąga dwa spektakle teatralne oraz jedną wariację muzyczną. Str.2 To było do przewidzenia – temat zakończenia nauki w szkole średniej musiał się pojawić na łamach Trzynastki. Jednak pozwolę sobie pominąć kwestię przygotowania nas do pełnego trudów, dorosłego życia, bo i o wytrwałości nauczycieli oraz kłopotliwości licealistów zawsze mówi się w czerwcowych przemówieniach. Str.3 Redaktor Naczelny: Dokładnie osiemnaście lat temu, 8 kwietnia 1994 roku, w swoim domu w Seattle zginał Kurt Cobain. Wraz z nim umarła Nirvana, zespół grający muzykę grunge, którego był założycielem, liderem, wokalistą i… duszą. Trudno wyobrazić sobie Nirvanę bez Cobaina, dlatego nikogo nie zdziwiło, że po śmierci Kurta zespół rozwiązano. Str.4,5 Marta Julia Ruczyńska Wywiad z panią mgr Agnieszką Kochanowską – nauczycielem historii i wiedzy o społeczeństwie. Str. 6,7 Zdjęcia: Kiedyś (jeszcze nie tak dawno, gdy Internet nie był, w aż tak powszechnym użyciu), ludzie powstrzymywali się raczej od ujawniania swych często domniemanych talentów. Gdy lubili śpiewać robili to albo w domowym zaciszu np. pod prysznicem lub też w jakimkolwiek innym miejscu, gdzie nikt ich nie słyszał. Str 8 Redaktorzy: Większości osób, zapytanych o idealną szkołę, od razu przyszłoby na myśl zupełny brak sprawdzianów, prac domowych, odpytywania… Lekcje zaczynałyby się nie później niż o dziesiątej, wakacje trwały co najmniej pół roku, a weekend zaczynał się od środy. Str. 9 Bogusławska, Anna Pietrzak, Z-ca redaktora naczelnego: Monika Pawlukiewicz Skład i grafika: Piotr Gral Natalia Łoś Natalia Łoś. Hubert Nadolny, Marta Ruczyńska, Monika Pawlukiewicz, Katarzyna Kirsun, Ewa Magda Czerniak Spotkanie z Melpomeną „Życie to jest teatr”.Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru w ostatnich dniach marca szkolne koło teatralne działające przy Zespole Szkół Licealnych w Morągu przygotowało dla młodzieży szkolnej, zaproszonych gości i mieszkańców Morąga dwa spektakle teatralne oraz jedną wariację muzyczną. W wariacji muzycznej zaprezentowano interpretację wiersza Edwarda Stachury pt.” Życie to nie teatr”, w której to udział wzięli uczniowie klas drugich: Teresa Zmaczyńska, Alicja Urban, Piotr Kaczówka i Arkadiusz Królak. W antrakcie można było obejrzeć prezentację multimedialną o historii teatru. Za to dwa spektakle teatralne przygotowali uczniowie klas pierwszych. Pierwszy z nich to”Ogłoszenie”,według scenariusza Pierra Gripari, w którym udział wzięli: Katarzyna Tomczuk, Ewa Oręziak, Anna Pietrzak, Mateusz Matwiejczyk i Marta Romanowska. Ich kostiumy, które nadały wyrazistości komedii ,były miłą niespodzianką dla widzów. Drugi spektakl oparty był również na scenariuszu francuskiego pisarza pt. ”Idiotka.” Na scenie zaprezentowała się Klaudia Przetacka wraz z Kamilem Kaczówką. Następnie mogliśmy wysłuchać recitalu Martyny Kwiatkowskiej, która wykonała trzy utwory muzyczne, w tym jeden własnego autorstwa. Widzowie tego wieczoru mogli nacieszyć uszy muzyką, która była wszechobecna, poruszała duszę od.biorców.. Innymi słowyistna rozkosz dla prawdziwych jej miłośników. W drugiej części wieczoru Z Melpomeną wystąpił aktor STR. 2 Teatru im. S. Jaracza- Cezary Ilczyna, który to zdecydował przedstawić się nam w wybranych tekstach Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Zadziwił, zaciekawił i wzbudził w słuchaczach chęć odwiedzenia teatru, do którego serdecznie wszystkich zaprosił na spektakle, w których ma przyjemność grać. Później słodkości i ciepła herbata zachęciły gości do podzielenia się wrażeniami oraz przekazania sobie wzajemnych impresji. Duchem sprawczym i inspiratorką wystąpień artystycznych była Pani Profesor Krystyna Horbacz, która zaraziła swym entuzjazmem młodzież szkolną, pobudziła ją do kreatywnego działania artystycznego. Zgromadzona publiczność gorącymi brawami/a może owacjami/ podziękowała artystom za doznania estetyczne. Kto wie, może Melpomena, mitologiczna postać grecka, patronka tragedii, była tego dnia obecna? W każdym bądź razie teatralny wieczorek można uznać za udany. Anna Pietrzak GAZETKA TRZYNASTKA Kilka słów na temat eksploatowany To było do przewidzenia – temat zakończenia nauki w szkole średniej musiał się pojawić na łamach Trzynastki. Jednak pozwolę sobie pominąć kwestię przygotowania nas do pełnego trudów, dorosłego życia, bo i o wytrwałości nauczycieli oraz kłopotliwości licealistów zawsze mówi się w czerwcowych przemówieniach. Pierwszy września, dzień choć słoneczny i przyjemny, to pełen stresu i nerwów. Bo, nie oszukujmy się, nowa szkoła, nowi ludzie i ta czysta karta, którą by zapełnić, musimy nieźle się natrudzić, aby pokazać na co nas stać – są niezbyt zachęcające. Potem drugi września, trzeci, czwarty, dni wolne, święta i ferie, aż w końcu dziesięć miesięcy mamy już za sobą; rozpoczyna się odliczanie do wakacji, a po dwóch kolejnych znów powracamy do murów szkoły. W trzeciej klasie okazuje się, jak zwykle zresztą, że diabeł nie taki straszny jak go malowali, a o ucieczkach z lekcji w ciepłe dni i o klasowych wycieczkach nieraz będzie się wspominać. Nie da się więc nie zauważyć, że okres nauki w liceum/ technikum to czas, do którego pamięcią powraca się najchętniej. Głównie ze względu na liczne przyjaźnie, często zawierane zupełnie przypadkiem, bo oto koleżanka z kółka teatralnego słucha tej samej muzyki, a kolega z niemieckiego też szczególnie upodobał sobie filmy Tima Burtona. Nie trzeba podkreślać, że takie więzi tworzy się zwykle na całe życie – wystarczy zapytać, chociażby, rodziców. Więzi z rówieśnikami, ale i z…. nauczycielami. Dobry nauczyciel to taki, gdy przed jego zajęciami nie pytasz Kaśki, czy aby na pewno nie ma żadnych zmian na czwartej godzinie lekcyjnej, a przez myśl nie przechodzi Ci pytanie „Za jakie grzechy?!”. Ale dobry nauczyciel to też ten, który na sprawdzianie podaje zadania mobilizujące Cię do poświęcenia chwili, by przejrzeć książkę (choć pierwszy krok to zlokalizowanie jej, gdyż podejrzewam, że w niektórych przy- GAZETKA TRZYNASTKA padkach odnalezienie podręcznika z przedmiotu nieprofilowego może graniczyć z cudem). W każdym razie, bez względu na stopień zażyłości czy sympatię do profesorów, wspomnienie ich w życiu dorosłym z pewnością będzie ciepłe, przyjemne i jak najbardziej pozytywne. Rady, przestrogi, zabawne wymiany zdań, charakterystyczne i cieszące się nieprzemijającą sławą powiedzonka, czy nieustanne „A teraz odwołamy się do Waszej wiedzy z gimnazjum…”, które za każdym razem wzbudza głębokie westchnienie jako wyraz beznadziei – tego nie da się zapomnieć. A kto wie, może rzeczywiście wiedza ze szkoły przyda się w codziennym życiu? Tymczasem mamy kwiecień, ale już za chwilę matury, zakończenie roku szkolnego i rozstania. Chociaż… czy na pewno? Niemniej ważnym jest, by niczego nie żałować. Pomyłki i błędy młodości, mniejsze lub większe, kształtują charakter. A bagaż doświadczeń, które zbieramy do ostatniego dzwonka, będzie czekał, by z niego skorzystać. Ewa Bogusławska STR. 3 Foo Fighters - druga Nirvana? Dokładnie osiemnaście lat temu, 8 kwietnia 1994 roku, w swoim domu w Seattle zginał Kurt Cobain. Wraz z nim umarła Nirvana, zespół grający muzykę grunge, którego był założycielem, liderem, wokalistą i… duszą. Trudno wyobrazić sobie Nirvanę bez Cobaina, dlatego nikogo nie zdziwiło, że po śmierci Kurta zespół rozwiązano Dla pozostałych członków grupy, Krisa Novoselista (basisty) i Dave`a Grohla (perkusisty), śmierć Kurta była olbrzymim szokiem, z którego trudno było im się pozbierać. Ani przez chwilę nie pomyśleli, aby poszukać nowego wokalisty i grać dalej, dobrze zdawali sobie sprawę z tego, że tak nietuzinkowej postaci, jaką był Kurt nikt nie zastąpi. Krist Novoselist zaangażował się w działalność polityczną, której całkowicie się poświęcił – dla polityki postanowił porzucić zawód muzyka. Z kolei Dave bardzo przeżył śmierć Cobaina. Na chwilę stracił sens życia, nie wiedział, co ma robić dalej, iść w ślady Novoselista, czy grać dalej? Dave nie chciał rezygnować z muzyki, była ona jego największą pasją, ale nie wyobrażał sobie, że miałby grać na perkusji w innym zespole niż Nirvana. Z drugiej strony pragnął jeszcze coś osiągnąć, rozwijać się, nie chciał przez całe życie odcinać kupony od popularności Nirvany. „Nie chciałem spędzić całego życia na patrzeniu w lusterko wsteczne i rozmyślaniu, co mogło się wydarzyć, albo co powinno się wydarzyć, albo jak tragicznie skończyły się losy zespołu.” – powiedział lata później w wywiadzie dla jednej z gazet. Postanowił zacząć nowy etap w życiu, i założyć swój własny zespół, w którym mógł być wokalistą. W projekt zaangażował nieoficjalnego członka Nirvany - gitarzystę Pata Smeara, oraz dwóch innych muzyków – basistę Nate Mendela oraz perkusistę Williama Goldsmitha. Dave chciał nadal pracować z Kristem Novoselistem, ale ostatecznie postanowił go nie zatrudniać, ponieważ nie chciał, aby jego grupa była posądzana o próbę wskrzeszania Nirvany. Chciał stworzyć coś zupełnie nowego, świeżego, odmiennego od tego, co tworzył do tej pory. I tak w 1995 roku powstał Foo Fighters. Zespół do chwili obecnej wydał siedem płyt studyjnych. Odniosły olbrzymi sukces komercyjny i rozeszły się w milionach egzemplarzy. Trzy z nich, „There Is Nothing Lost to Lose”, „One by One” i „Echeoes, Silence, Patience & Grace”, zostały uhonorowane nagrodą Grammy w kategorii „Najlepszy album” (w sumie zespół otrzymał ich jedenaście). Zespół gra przede wszystkim rock al- STR. 4 ternatywny, i, moim skromnym zdaniem, jest genialny w tym, co tworzy. Muzyka Foo Fighters jest… niesamowita. To jedyne określenie, jakie przychodzi mi teraz to głowy. Jest po prostu niezwykła. Nie daje nam o sobie zapomnieć. Budzi niepokój, a nawet lęk. Niektóre utwory są wręcz psychodeliczne. Taka jest na przykład moja ulubiona płyta płyta „Echeoes, Silence, Patience & Grace”. Już pierwszy utwór „The pretender” zaczyna się spokojnie, lirycznie, prawie balladowo i zupełnie nie jesteśmy przygotowani na to, że nagle utwór nabierze tempa, a Dave w refrenie wywrzeszczy nam, że nie jest niczyją gierką, nie jest taki jak inni, obieca nam, że nigdy się nie podda, aby na koniec oświadczyć, że nas przejrzał i oskarży nas o życiową hipokryzję. Po czymś takim, z ulgą przyjmujemy kolejną piosenkę „Let it die”, która wydaje się być lekiem na nasze skołatane nerwy. Początek sprawia, że odprężamy się i odpływamy przy łagodnym głosie Dave`a, który wydaje się wychodzić naprzeciw naszym potrzebom i nie wyśpiewuje, GAZETKA TRZYNASTKA a wręcz wyszemruje kolejne wersy piosenki, przy delikatnym akompaniamencie akustycznej gitarki. Niestety, przez to tracimy czujność i nawet nie zauważamy, jak do gitarki dołącza coraz więcej instrumentów, a każde kolejne zdanie jest coraz głośniejsze od poprzedniego, aż w końcu przeradza się we wrzask o naprawdę ogromnej sile rażenia. Tak właśnie zaczyna się większość piosenek na płycie: spokojnie, leniwie, ospale, rozpędzają się bardzo powoli i usypiają naszą czujność, aby później, bez żadnego ostrzeżenia, przerodzić się w naprawdę ostry, rockowy utwór. Postanowiłam wspomnieć tu o tej płycie, ponieważ jest inna od dotychczasowej twórczości zespołu i jest zdecydowanie moim ulubionym albumem. Zachwyca, ale jednocześnie niepokoi, zwłaszcza, gdy przypominam sobie, że według wielu osób większość tekstów na płycie jest pośmiertnym hołdem dla Kurta Cobaina, na przykład „Come alive” („Wydawać się mogło, że jeszcze wczoraj życie należało do dezerterów. Nie ma tu nic do zobaczenia, bez oglądania się. Każdy dźwięk jest monotonny, każdy kolor monochromatyczny. Światło zaczyna zanikać w ciemności”). Teksty piosenek są bardzo mocnym plusem tej płyty, na przykład „Stranger things have hapennned” o samotności, niesamowite „Erase/ Replay”, będące oryginalnym zakończeniem związku GAZETKA TRZYNASTKA czy moja ukochana „Long road to ruin” („Długa droga do ruiny”). Bardzo mi przykro, że mogłam opisać tylko jedną płytę, bo wszystkie utwory Foo Fighters moim zdaniem są świetne. Zespół ma po prostu fenomenalne teksty: jego największą zaletą jest to, że nigdy nie śpiewa bez sensu, o niczym, nie zadowala się bylejakością. Ich teksty są wartościowe, przemyślane, inteligentne i często bardzo zaskakujące. Niestety, nikogo nie da się zadowolić i spotkałam się z wieloma opiniami, że Foo Fighters to po prostu gorsza, mało udana kopia Nirvany, albo, jeszcze lepiej: Foo Fighters to druga, lepsza wersja Nirvany. Z żadnym z tych zdań się nie zgadzam. Nie widzę między tymi dwoma zespołami żadnego podobieństwa Uważam, że obie te grupy są zupełnie inne. Różnią się praktycznie wszystkim. Dave Grohl chciał stworzyć zespół zupełnie inny od Nirvany, i moim zdaniem: udało mu się to. Polecam wam wszystkim muzykę Foo Fighters. Na pewno dostarczy wam niepowtarzalnych wrażeń. Magda Czerniak. STR. 5 „Kto czyta książki, żyje podwójnie” (Umberto Eco) Wywiad z panią mgr Agnieszką Kochanowską – nauczycielem historii i wiedzy o społeczeństwie D. S.: Jak często czyta Pani książki? A. K.: Czytam praktycznie cały czas. Książki wypożyczam z biblioteki. Przede wszystkim, staram się znajdować nowości, ale oczywiście nie rezygnuję, jeśli odkryję coś interesującego i nie jest to nowością. D.S.: Czy, gdy była Pani w wieku szkolnym, czytała Pani wszystkie lektury? A.K.: Przynajmniej starałam się przeczytać, ale nie mogę powiedzieć , że wszystkie przeczytałam do końca. J D.S.: Jak Pani sądzi, dlaczego coraz więcej Polaków nie czyta książek? A.K.: Przede wszystkim, zastanawiam się, jak można nie czytać książek?! Przypuszczam, że jest to związane z brakiem wolnego czasu, tempem naszego życia i posiadanymi obowiązkami. Mamy również inne rozrywki, filmy, w Waszym wieku gry komputerowe. To one z reguły zajmują wolny czas. D. S.: Książki wpływają na naszą wyobraźnię, często zmieniają nasze poglądy i styl bycia. Co by było, Pani zdaniem, gdyby ich zabrakło? A.K.: W zasadzie, zależy od tego, jak rozpatrywać będziemy „książki”. Czy chodzi o zbiór kartek zszytych i połączonych w okładkę? W tej chwili popularne są audiobooki i e-booki, więc dostęp do literatury nie sprawia problemów. Natomiast jeśli chodzi o ich treść, to ludzie, gdy tylko nauczyli się pisać, zaczęli spisywać przeróżne historie, a opowiadają je sobie od początków cywilizacji. Trudno jest mi więc powiedzieć, jak wyglądałoby nasze życie bez książek. STR. 6 GAZETKA TRZYNASTKA Uważam, że z pewnością byłoby nudno! D.S.: Czy ma Pani ulubionych autorów? A.K.: To trudne pytanie. W zasadzie, mam ulubionych autorów i cały czas szukam nowych. Jeśli znajduję nowego twórcę i podobają mi się jego książki, czytam większość, przynajmniej tych dostępnych, a później uzupełniam na bieżąco tymi, które się pojawiają. Tych ulubionych autorów jest sporo. D.S.: Jakie książki czyta pani najchętniej? A.K.: Czytam książki różnego rodzaju. Od kilku lat sięgam po te z dziedziny fantastyki. Lubię czytać klasykę i książki historyczne (ze względu na moje wykształcenie i przedmiot, którego uczę w szkole), ale przede wszystkim, wszystkie książki dobrze napisane. D.S.: Książka Pani dzieciństwa to… A.K.: Książka, którą znałam na pamięć, gdy jeszcze nie umiałam czytać, to „Przygody Koziołka Matołka”. Jeśli chodzi o tę, którą sama przeczytałam i najbardziej zapadła mi w pamięci, była książka „O psie, który jeździł koleją”. D.S.: Jaką książkę przeczytała Pani ostatnio? A.K.: W tej chwili czytam „WWW.1939.COM.PL” Marcina Ciszewskiego. Ostatnio zaglądam również do klasyki i zabrałam się za powieści Artura Conan Doyle’a. Z reguły sięgam po kilka książek naraz. Od pewnego czasu czytam więc również „Wojnę i pokój” Lwa Tołstoja, ale ją kartkuję „na raty”. Jestem również w trakcie czytania serii książek z dziedziny fantastyki czeskich pisarzy Zambocha i Prochazki „JFK”. D.S.: Czy w wolnym czasie czyta Pani czasopisma kobiece? A.K.: Tak. Regularnie kupuję i czytam „Zwierciadło”. D.S.: Jaką książkę mogłaby Pani polecić młodzieży? A.K.: Przede wszystkim, poleciałabym wam GAZETKA TRZYNASTKA sprawdzenie, jakimi filmami się interesujecie i sięgnięcie po dzieła w tej tematyce. Wszystkim natomiast mogłabym polecić utwór „Brak wiadomości od Gurba” hiszpańskiego pisarza, Eduarda Mendozy, na którego trafiłam w ubiegłym roku. Jest to książka, która została wpisana na listę lektur w Hiszpanii z inicjatywy młodzieży. Książka ta jest dowodem na to, że czytanie może być przyjemnością. Wywiad przeprowadziła Daria Stapurewicz Pomoc: Dagmara Zawarczyńska STR. 7 O prysznicu i szufladzie… Kiedyś (jeszcze nie tak dawno, gdy Internet nie był, w aż tak powszechnym użyciu), ludzie powstrzymywali się raczej od ujawniania swych często domniemanych talentów. Gdy lubili śpiewać robili to albo w domowym zaciszu np. pod prysznicem lub też w jakimkolwiek innym miejscu, gdzie nikt ich nie słyszał. Podobnie było z jakimkolwiek człowiekiem, który pisał wiersze. Najczęściej trafiały one do szuflady ich biurka, nie były publikowane w żadnych gazetach. A co się dziej teraz? W dzisiejszych czasach raczej trudno jest uniknąć spotkania z twórczością czy też wykonaniami różnych piosenek ludzi, którzy sądzą, że mają talent. Jednak często ich działalność ma mało wspólnego z tym darem od losu. Zacznijmy, więc od początku. Najczęstsze „objawienia” dotyczą śpiewu. W Internecie czy też w programach rozrywkowych, aż roi się od ludzi, którzy sądzą, ze nie tylko potrafią śpiewa, ale są wręcz objawieniami na miarę Marii Callas czy L u c i a n o Pavarottiego. Rzadko jednak zdarza się by była to prawda. Bardzo często są to talenty na miarę wielk i e j „gwiazdy” Internetu Justina Biebera. Nie obrażając niczyich upodobań nie są za bardzo zdolni. Ranią słuch , zniechęcają ludzi do muzyki. Aby być jednak sprawiedliwą zdarzają się też ludzie naprawdę zdolni (np. Kelly Clarkson czy też Kamil Bednarek), jednak jest to kropla w morzu. Jeszcze zjawiskiem jest publikowanie swoich „wierszy” . Twórczość ta najczęściej sprawia, że czujemy się zdegustowani, zażenowani i zaczynamy myśleć, co trzeba zrobić, aby wymyśleć takie bajki. Nie można GAZETKA TRZYNASTKA przecież tego zrobić ot tak, to potrzebuje jakichś dodatkowych czynności. Podobnie sprawa ma się z blogami. W większości są to żale jaki wylewają zdesperowane nastolatki, które szukają zrozumienia i aprobaty u ludzi, których prawdopodobnie nie spotkają. Czasami chyba naprawdę nie wiedzą co należy zamieszczać w sieci. Ich opowiadania, porady czy opinię są czasami wręcz przerażające. Nie wspominając już o tajemniczych i dziwnych zdaniach, które możesz znaleźć w niektórych tekstach. Jeśli nie wierzycie, poszukajcie. Błagam więc dlatego jeśli nie jesteście pewni swoich uzdolnień spytajcie swoich przyjaciół lub kogoś z rodziny, kto was nie oszuka i powie prawdę na ten temat. Świat jest już pełny ludzi, którzy krzywdzą nasze odczucia estetyczne. Katarzyna Kirsun STR. 8 Szkoła idealna Większość osób, zapytanych o idealną szkołę, od razu przyszłoby na myśl zupełny brak sprawdzianów, prac domowych, odpytywania… Lekcje zaczynałyby się nie później niż o dziesiątej, wakacje trwały co najmniej pół roku, a weekend zaczynał się od środy. Czyli właściwie żadnych ocen, żadnego myślenia, żeby się nie daj Boże nie przemęczyć. Ciekawe czy na dłuższą metę taka szkoła mogłaby kogoś zadowolić? Pewnie niektórych tak, ale w końcu okazałoby się, że nie umiemy kompletnie nic, w głębokie zapomnienie odeszłaby tabliczka mnożenia i ortografia. W takim razie niektórzy zapytają: po co to wszystko? Mamy kalkulatory, komputery, telefony i wszystko inne, co kompleksowo myśli za nas i poprawia nasze błędy. Wyobraźmy sobie jednak, jak odzwyczajeni od jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego idąc do sklepu, odliczalibyśmy na kalkulatorze w kolejce czy wystarczy nam pieniędzy. nauczyć praktycznych rzeczy, to co ja jeszcze robię w liceum i po co w ogóle tam poszłam. Ale ja nie mam nic przeciwko nauce w ogóle. Zastanawiam się po prostu, czy nie jesteśmy powoli zamieniani w społeczeństwo, które doskonale będzie potrafiło opisać przekrój poprzeczny, podłużny i ukośny mięśnia sercowego, ale nie będzie miało pojęcia w jaki sposób udzielić po- Nie mówię oczywiście, że niezbędna do życia jest na przykład dokładna znajomość tablicy Mendelejewa i warstw atmosfery i ośmielę się stwierdzić, że dogłębna znajomość środków poetyckich też mi raczej nigdy życia nie uratują (choć za te słowa jako humanistka mogę zapłacić głową). Uważam jednak, że zamiast uczyć się rzeczy, które zapomnimy następnego dnia po sprawdzianie i które nigdy nie przydadzą się w praktyce, szkoła mocy osobie, która dostała zawału owego serca, którego mogłaby nam zapewnić coś, co kiedyś nam pomoże. budowę wewnętrzną bezbłędnie będziemy znali z kolorowych obrazków w podręczniku. Moim zdaniem złym pomysłem nie byłoby na przykład przeprowadzanie w ramach lekcji kursów na prawo jazdy, nauki szycia czy czegoś w tym rodzaju… Marta Julia Ruczyńska Oczywiście można odpowiedzieć, że jeżeli chciałam się ARENA SPORTOWA