Popko.pl - Duchowa pycha i zakłamanie

Transkrypt

Popko.pl - Duchowa pycha i zakłamanie
Popko.pl - Duchowa pycha i zakłamanie
Święci czytający i święci obudzeni internetowo to żadna nowość, ale jak odnieść to do warsztatowców,
którzy wciąż są głusi na wewnętrzy głos, którzy za nic mają to, co Góra nam już od dwóch lat
zapowiadała? Mamy śmiać się z nich, tak jak oni wciąż się śmieją z tych, co nad sobą pracują, czy też
płakać, bo przecież chodzi tu o ludzi, których znamy, których polubiliśmy i którzy na tej znajomości
bazując, udają wciąż tych, którymi się nie stali?
Spytam wprost, a to bardzo poważny temat, bo mówi o lenistwie duchowym, czy rycerzem jest ten, kto
z innymi rycerzami się zadaje, wśród nich przebywa i wraz z nimi przemierza przestrzenie, a który
jednak nie szkoli się w rycerskim rzemiośle ani rycerskich praw sobą nie wyraża? Według mnie nie, bo
nie ma z tym nic wspólnego wspólne przebywanie z rycerską bracią.
Nasiąknąwszy siłą grupy, zaczyna taka zagubiona, leniwa jednostka sczytywać z twarzy postronnych
obserwatorów pewien podziw spowodowany docenieniem wysiłku ludzi zmierzających ku Bogu i
ogrzewać się w jego cieple tak, jakby i sama na to zasłużyła. Ale taka iluzja, jak i każda inna, musi się
kiedyś kończyć, zwłaszcza wtedy gdy nadchodzi czas użycia broni, gdy trzeba się wykazać nie tylko
rycerskim kunsztem, ale i rycerską postawą, niezbędną do prowadzenia taborów. Do takiego wysiłku
lenie nie są zdolne, bo nie o pracę na rzecz innych im chodziło, tylko o grzanie się przy blasku
niewypracowanej przez siebie doskonałości. Lenie prędzej czy później zaczynają to pojmować i sami,
choć niechętnie, opuszczają przyjaciół. Im nie w głowie praca na rzecz człowieczeństwa, na rzecz
Miasta Oriin i na rzecz innych ludzi. Tak po prawdzie to nigdy nie mieli zamiaru wspierać kogokolwiek
ani promować idei aktywnego braterstwa własną twarzą i własnym imieniem. To ich miano wspierać,
sławić, podziwiać i opisywać w świętych księgach. ( Z takimi problemami Jezus również miał do
czynienia).
Zawiedzeni, że nastaje dla nich czas próby odchodzą zawczasu. Usuwają się w cień. Starają się
przeczekać trudny dla nich okres i pojawić się dopiero wtedy, gdy grupa wróci z wojennej wyprawy.
Ale będąc poza grupą, nagle stwierdzają, że nikt się ich nie boi, że nie są tacy wspaniali, że to, co
rzekomo potrafili siłą grupy uczynić, przestało im wychodzić.
I wtedy rodzi się zazdrość i budzi żal, taka ukryta nienawiść wobec tych, co na posterunku wytrwali.
Pojawia się zjadliwość i knucie oraz słowa krytyki, pod którymi starają się ukryć prawdę o samym
sobie, o swym lenistwie, o braku pracy nad sobą.
Dobrze gdy zdają sobie sprawę z tego, co się dzieje, gdy mają świadomość ociągania się w duchowych
kwestiach, gdy pojmują, że nie każdy rodzi się taki mocny jak Jezus i że nawet życie potrafi nieźle
namieszać, wszystko odwracając do góry nogami, także poprawną wizję świata. Tacy uczciwi wobec
siebie i innych ludzie nigdy nie tracą celu sprzed oczu i choć się nieco w marszrucie ku Bogu
opóźniają, całym sercem wspierają tych, co idą na wojaczkę. Nie zazdroszczą im, bo niby czego:
zadanych ran, ośmieszenia, walki o Boży Ład? Oni rozumieją trud i sens całych tych przetasowań, tyle
że są jeszcze za słabi na to, by samemu chwycić za broń.
Ale są i tacy, co nigdy nie zamierzali o Boga w człowieku walczyć, którzy na samą myśl o starciu z
Strona: 1/3
http://www.popko.pl/duchowa,pycha.xhtml
[2017-03-08 02:35:51]
systemem i rodziną dostawali spazmów. Oni wiedzą, że sknocili, że wszystko się wyda, że obłuda i
iluzja zostaną niebawem odkryte. By im tego nie wytknięto, zakrywają usta szarą szmatą jątrzenia i
szepcą dookoła, że ich brak mocy nie wynika z ich słabości czy nie daj Boże z ich niedoskonałości, tylko
że jest spowodowany niską wartością grupy lub jej przywódcy. Sączą słowa jadu o tym, że coś jest nie
tak ze wszystkimi, tylko nie z nimi. Cwańsi rozsyłają wieści, że to wina marniejącego wodza. To ja się
zapytam, a co ma wódz do ich umiejętności, do utrzymania rycerskiego splendoru i mocy ramienia?
Wodzowi mogą uschnąć i oba ramiona, a to i tak nie powinno mieć jakiegokolwiek wpływu na ich
umiejętności. Chyba że ich nigdy nie było.
Istnieje coś takiego, jak bojowy duch, energetyczno-duchowy stan, który tworzony przez grupę,
przenika wszystkich jej członków, wynosząc ich odwagę i siłę, także u tych, którzy się do prawdziwych
rycerz przysiedli. Ale gdy owi dosiadający się do ławek ludzie rycerskich umiejętności nie zdobędą, to
gdy odejdą od stołu (przemiany), opuści ich także bojowy duch, umowna siła podnosząca morale i
zwiększająca siłę ręki unoszącej miecz prawdy.
Ten kto rycerzem się nie stał i przychylności bojowego ducha nie zyskał, ten po oddzieleniu się od
braci zwyczajnie powraca do dawnych wartości, do dawnego pojmowania świata i dawnego poziomu
mocy. Bo jakżeby inaczej. I to potrafi wkurzyć i zirytować opóźnionych i nierobów. No cóż, tak działa
Sprawiedliwość Boża. W duchowej pracy nad sobą żadne komunistyczne zagrywki nie są honorowane.
Tu nie działa kumoterstwo. Góra już dwa lata temu zapowiedziała, że do końca tego roku (2015) duch
bojowy opuści wszystkich tych, którzy na czas nie przerobią podstawy człowieczeństwa: pokochania
siebie i drugiego człowieka, jak i wybaczenia sobie i drugiemu człowiekowi. Mówili głośno, że jak ktoś
nie utrzyma duchowego strumienia w sobie, ich wsparcie w utrzymaniu mocy i siły psychicznej się
skończy. Jak pustym w swej rzekomej Głębi trzeba być, by słowa przewodników traktować jako stęchłą
marmoladę wtedy, gdy nie pasują, a smakować je jak miód, gdy są miłe zamiarom.
Brak wsparcia w utrzymaniu warsztatowego doenergetyzowania nie oznacza, iż Góra się od takich
ludzi odwróciła, wręcz przeciwnie, jest to jakby mobilizowanie do pracy nad sobą, jak i przypomnienie
o tym, że każdy, kto o własnych siłach zaległe tematy przerobi i strumień w sobie otworzy, ten znów
pod Aktywne Światło Miasta Oriin podłączonym będzie.
Przykre jest to, że wielu z tych, co latami ogrzewało się przy blasku trenujących rycerzy, tak jak nie
chciało się męczyć duchowymi ćwiczeniami i obciążać pracą na rzecz cierpiących, tak i teraz nie
zamierza tego robić. Są i tacy, co przeciwko niektórym rycerzom występują, drwiąc z ich mocy, a
nawet wieszając na nich psy. Czasami słychać syk jadowitego języka. Nie dziwi już więc przywoływanie
do porządku Emengenu i wymaganie od jego członków większej czystości i ostrożności podczas
weryfikowania kandydatów. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby nasze plany i pewne umiejętności
zostały wszystkim udostępnione.
Pamiętacie, co zeszło w przekazach? Że zostanie nas zaledwie 50-60 osób. Ciekawszy był jednak drugi
przekaz, w którym zapowiedziano przyjście nowych, gotowych do bycia obywatelem Edenu
ochotników, tych nastawionych na autentyczne budzenie własnej mocy duchowej. A ci mogą do nas
dołączyć dopiero wtedy, gdy znikną w naszych szeregach wszelkie dla nich zagrożenia. Wyobrażacie
sobie, co by było, gdyby wpadli w ręce duchowych śpiochów, którzy operując wiedzą i skalami
zaczęliby ich programować pod siebie? Podejrzewam, że byłaby to powtórka z rozrywki, że powstałby
ten sam zamęt, który na co dzień funduje ludziom poszukującym Boga, szeroko pojęta ezoteryka.
U nas tak się nie stanie, choćby dlatego, że dobrze poznaliśmy zasady energetycznej gry i tym bardziej
Strona: 2/3
http://www.popko.pl/duchowa,pycha.xhtml
[2017-03-08 02:35:51]
nie damy się nabrać na rzekomo towarzyskie zobowiązania.
I na koniec pytanie: dlaczego iluzja, zakłamanie i pycha duchowa były pewnym osobom bliższe, niż
chęć pokochania was i innych ludzi? Czy na takiej obłudzie owe towarzyskie układy mają się opierać?
Przypominam również, że za inwalidzkim fotelu stanie pod koniec grudnia sam PBZ. I każdy będzie
musiał przejść test pod Jego okiem. Ja też, a wiele mam jeszcze do nadrobienia. I powiem uczciwie,
mam pietra…
Strona: 3/3
http://www.popko.pl/duchowa,pycha.xhtml
[2017-03-08 02:35:51]