Historia we wspomnieniach…

Transkrypt

Historia we wspomnieniach…
Historia we wspomnieniach
Jak pszczoły uratowały pszczelarza przed wywózką do Auschwitz?
Głos Chrzanowski • Artykuł • Ludzie • Piątek, 2 grudnia 2016, godz. 17:38
Jad pszczeli od dawna był wykorzystywany w walce z wieloma schorzeniami. O jego
właściwościach dowiedział się też Josef Gründler, burmistrz Chrzanowa w czasie okupacji.
Zlecił więc pszczelarzowi z Kątów, by tę metodę zastosował w leczeniu jego chorej żony.
Od starożytności pszczoły uważano za symbol boskości i godności królewskiej. W Polsce tradycja
bartnictwa i konsumpcji miodu sięga czasów plemiennych. Jedną z metod leczenia jadem pszczelim
jest metoda bezpośrednia. Żądlenie bezpośrednie przez pszczoły poprzez miedzianą siatkę. Zaletą tej
metody jest podawanie jadu w naturalnej postaci, z kolei wadą są trudności w ustaleniu dokładnej
ilości
podanego
przez
pszczołę
jadu.
Na całym świecie obserwowało się i obserwuje też powrót do leków naturalnych. Zalicza się do nich:
miód, propolis, pyłek, pierzgę, mleczko i jad pszczeli. Lek naturalny, a więc i lek pszczeli jest nie tylko
skuteczny,
ale
i
bezpieczny.
Koło
Działa
wolniej,
ale
daje
długotrwałą
Pszczelarskie
poprawę.
„Kąty”
Na Osiedlu Kąty w Chrzanowie było bardzo dużo pszczelarzy. Powstało więc Koło Pszczelarskie
„Kąty”. Dokładnie nie znam daty, od kiedy ono istniało, ale mamy zdjęcia kąckich pszczelarzy z lat
trzydziestych XX wieku. Koło Pszczelarskie na Kątach na pewno działało jeszcze w latach
sześćdziesiątych XX wieku. Pszczelarze z Kątów spotykali się na wspólnym opłatku, podczas Świąt
Bożego Narodzenia, spotykali się u siebie w domach, opowiadając różne historie, związane z
pszczołami, wymieniali swoje doświadczenia, wyjeżdżali na wspólne wycieczki. Ostatnio spotkałem
się z panem Henrykiem Buczkiem, który podczas II wojny światowej był kilkuletnim chłopcem. Okazuje
się, że jego ojciec Wiktor był pszczelarzem i należał do Koła Pszczelarskiego „Kąty”. Miał w swoim
ogrodzie ule. To właśnie między innymi w domu pana Wiktora Buczka spotykali się pszczelarze,
opowiadając o różnych zdarzeniach. Pan Wiktor zabierał syna (młodego pana Henryka) na spotkania
Koła Pszczelarzy „Kąty”, którego siedziba mieściła się przy ulicy Pszczelnej – stąd też nazwa ulicy.
Spotkanie z panem Henrykiem było dla mnie bardzo owocne. Opowiedział mi wiele historii,
dotyczących naszego Osiedla. Dwie z nich mają związek właśnie z pszczelarzami z Koła
Pszczelarskiego „Kąty”, z czasami II wojny światowej i okupacji Chrzanowa. Dzisiaj opiszę pierwszą z
nich.
Dzięki
pszczołom
uniknął
wywózki
do
obozu
w
Oświęcimiu
Podczas okupacji Chrzanowa, z nadania wojskowego, w 1939 roku tymczasowym burmistrzem był
sierżant Nolke, a po nim, aż do 1944 roku - dr. Josef Gründler. Przy nazwisku tego ostatniego, pan
Henryk, opowiadając tę historię, długo myślał, aż w końcu powiedział: „[...] Wiesz, dzisiaj nie mogę
sobie dokładnie przypomnieć nazwiska ówczesnego Burmistrza Chrzanowa i czy to jego żona była
chora, ale wiem, że Niemiec, o którym Ci opowiem i jego żona byli bardzo wysoko postawionymi
osobami w Chrzanowie i mogła to być żona dr. Josefa Gründlera – Burmistrza Chrzanowa […].”
Próbowałem się czegoś w tym temacie dowiedzieć u znajomych historyków z Chrzanowa, ale niestety,
nie udało mi się natknąć na żadną wzmiankę o żonie dr. Josefa Gründlera. Zakładamy więc, że chora
osoba,
o
której
jest
mowa
w
tekście,
to
żona
dr.
Josefa
Gründlera.
Miała trudności z chodzeniem, a z czasem nie mogła się już poruszać. Lekarze postanowili, że
dobrym lekarstwem na schorzenie żony Josefa Gründlera będzie zastosowanie metody leczenia
jadem pszczelim, tzw. metodą bezpośrednią. Zapadła decyzja o sprowadzeniu do chorej pszczelarza,
który zastosował metodę bezpośrednią leczenia jadem pszczelim. Koło pszczelarskie na Kątach było
bardzo
znane
i
prężnie
działało
w
okolicy,
więc
to
z
niego
wezwano
pszczelarza.
Pszczelarz z Kątów zabrał z sobą miedzianą siatkę, pszczoły i pod eskortą Niemców udał się do
mieszkania chorej żony burmistrza. Pszczelarz ten był bardzo znaną osobą na Kątach, ale ponieważ
nie
udało
mi
się
nawiązać
kontaktu
z
jego
rodziną,
nie
mogę
podać
nazwiska.
Pszczelarz wykonał „zabieg”. Jak już wspominałem, metoda leczenia jadem pszczelim może
przynieść poprawę zdrowia lecz leczenie trwa długo. Nie wiem, czy Josef Gründler o tym wiedział.
Jego żonie spuchły nogi i przez pewien okres nie było widocznej poprawy zdrowia. Zniecierpliwiony
Gründler, uważając, że pszczelarz celowo zrobił coś nie tak, jak trzeba, aby nie pomóc jego żonie,
podjął
działania
w
celu
wysłania
pszczelarza
do
obozu
w
Oświęcimiu.
Jedną z rozmów telefonicznych w tej sprawie usłyszała chora żona Gründlera. Być może była to
zasługa Opatrzności, ale o własnych siłach wstała i podeszła do drugiego pokoju, wstawiając się za
pszczelarzem z Kątów. Skoro od dłuższego czasu nie mogła wstać i chodzić o własnych siłach, a po
zabiegu potrafiła to zrobić, Josef Gründler uznał, że nastąpiła poprawa zdrowia żony i ostatecznie
odwołał
rozkaz
skazania
pszczelarza
na
wywóz
do
obozu
w
Oświęcimiu.
Po pewnym czasie stan zdrowia kobiety znacznie się poprawił. Josef Gründler chciał w jakiś sposób
odwdzięczyć się pszczelarzowi z Kątów za pomoc w leczeniu jego żony. Oferował mu pieniądze,
jednak
ten
odmówił
jakiegokolwiek
dowodu
wdzięczności.
Roman Madejski
Jak pszczoły uratowały pszczelarza przed
wywózką do Auschwitz? - Koło Pszczelarskie Kąty, 1937 rok

Podobne dokumenty