27. Proces Chrystusa

Transkrypt

27. Proces Chrystusa
nadzieja.pl - A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat - 27. Proces Chrystusa
27. Proces Chrystusa
Aniołowie opuszczając niebo ze smutkiem odłożyli swe błyszczące korony. Nie
mogli nosić koron złotych, gdy Wódz ich cierpiał i miał nieść koronę cierniową.
Szatan i jego aniołowie byli na sali sądowej bardzo aktywni; chcieli pozbawić ludzi
szlachetniejszych uczuć i zdolności współczucia. Atmosfera była ciężka, zatruta
wpływem demonów. Pobudzali oni najwyższych kapłanów i starszyznę do
znieważania i lżenia Jezusa w sposób najbardziej przykry dla natury ludzkiej. Szatan
spodziewał się, że drwiny i gwałt zmuszą Syna Bożego do skarg lub sprzeciwu, że
użyje On Swej Boskiej mocy, by wydostać się z rąk tłuszczy i plan zbawienia
zostanie wreszcie unicestwiony.
ZAPARCIE SIĘ PIOTRA
Po pojmaniu Chrystusa Piotr poszedł za Panem. Chciał widzieć, co się stanie z
Jezusem. Gdy posądzono go o przynależność do Jego uczniów, oświadczył z obawy
o swe bezpieczeństwo, iż nie zna tego człowieka. Uczniowie znani byli z
prawdomówności. Piotr chcąc przekonać oskarżycieli, że nie należy do uczniów
Chrystusa, wyparł się Go po raz drugi i trzeci zaklinając i przysięgając. Chrystus
znajdujący się w pewnej odległości, skierował na Piotra smutne i pełne wyrzutu
spojrzenie. Uczeń przypomniał sobie wówczas słowa, które Chrystus powiedział do
niego, jak również swe własne gorliwe zapewnienie, że „choćby się wszyscy
zgorszyli z ciebie, ja się nigdy nie zgorszę” Mt 26,33. I oto zaparł się swego Pana.
Spojrzenie Jezusa poruszyło serce Piotra i zbawiło go. Piotr gorzko płakał i żałował
swego grzechu; nawrócił się i gotów był wzmacniać swych braci.
NA SALI SĄDOWEJ
Tłum głośno domagał się krwi Jezusa. Biczowano Go okrutnie, potem włożono na
Niego jakąś starą, królewską szatę, a na głowę koronę z ciernia. Do związanych rąk
wetknięto trzcinę. Schylano się przed Nim i pozdrawiano szyderczo: „Witaj, królu
żydowski” J 19,3. Trzciną wyjętą z Jego rąk uderzano Go po głowie, wskutek czego
ciernie wbijały się w skronie i ciekła krew, spływając po twarzy i brodzie.
Ciężko było aniołom znosić ten widok. Oswobodziliby Jezusa, gdyby nie aniołowie
dowodzący, którzy zabronili im tego mówiąc, że jest to okup, który musi być
zapłacony za zbawienie człowieka; aby zaś był wystarczający, musi spowodować
śmierć Istoty mającej władzę nad śmiercią. Jezus wiedział, że aniołowie są
świadkami Jego upokorzenia. Najsłabszy nawet anioł mógł spowodować to, że ten
drwiący tłum szyderców padłby bezsilnie na ziemię, a Jezus byłby uwolniony.
Wiedział, że gdyby zażądał od Ojca, aniołowie natychmiast uwolniliby Go. Lecz
koniecznym było, aby zniósł te męczarnie, inaczej plan zbawienia nie wypełniłby
strona 1 / 4
nadzieja.pl - A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat - 27. Proces Chrystusa
się.
Jezus pokorny i milczący stał przed rozwścieczonym tłumem, który w haniebny
sposób pastwił się nad Nim. Pluto Mu w twarz, przed którą kiedyś będą chcieli się
skryć, a która będzie udzielała światła miastu Bożemu i będzie błyszczeć jaśniej od
słońca. Jezus bez gniewu spoglądał na Swych dręczycieli. Zarzucono Mu na głowę
starą szmatę, pozbawiając Go możności widzenia, potem bito po twarzy wołając:
„Prorokuj, kto cię uderzył?” Łk 22,64. Między aniołami nastąpiło wzburzenie,
chciano Jezusa natychmiast uwolnić; lecz aniołowie dowodzący znowu
powstrzymali gorliwych.
Kilku uczniów zdobyło się na odwagę, aby pójść tam, gdzie był Jezus i przypatrywać
się rozprawie sądowej. Spodziewali się, że Jezus użyje Swej Boskiej mocy, uwolni
się z rąk Swych oprawców i ukarze ich za okrucieństwo. Nadzieje te to wzrastały, to
malały w zależności od biegu sprawy. Były chwile zwątpienia i obawy, że Jezus ich
zwiódł, lecz głos słyszany na górze Przemienienia i chwała, którą oglądali,
wzmacniały wiarę w to, że Jezus jest Synem Bożym. Przypominali sobie sceny,
których byli świadkami, i cuda, które widzieli; oto Jezus uzdrawia chorych, otwiera
oczy ślepych, i uszy głuchych, gromi i wyrzuca diabłów, wzbudza umarłych do życia
i ucisza wiatry i morze.
Nie wierzyli, aby Jezus miał umrzeć. Spodziewali się, że powstanie z mocą i Swym
rozkazującym głosem przepędzi tę krwiożerczą tłuszczę, jak wówczas, gdy wstąpił
do świątyni i wypędził z niej tych, którzy z domu Bożego uczynili targowisko. Jakże
wtedy uciekali przed Nim, jak gdyby ich pędził oddział uzbrojonych żołnierzy.
Uczniowie spodziewali się, że Jezus okaże Swą siłę i przekona wszystkich, że jest
królem Izraela.
WYZNANIE JUDASZA
Judasza ogarnęły gorzkie wyrzuty sumienia i wstyd za popełniony zdradziecki czyn
— wydanie Jezusa. Gdy ujrzał znęcanie się nad Zbawicielem, załamał się. Miłował
Jezusa, lecz jeszcze bardziej miłował pieniądze. Nie przypuszczał, że Jezus pozwoli
się pojmać zgrai, której on, Judasz, przewodził. Spodziewał się, że Mistrz uczyni cud
i uwolni się. Gdy ujrzał na sali sądowej rozwścieczonych ludzi pragnących krwi
Nauczyciela, głęboko odczuł swą winę. Gdy wielu gwałtownie oskarżało Jezusa,
Judasz przedarł się przez tłum, wyznając, iż zgrzeszył, bowiem wydał krew
niewinną. Chciał oddać kapłanom pieniądze, którymi zapłacono mu, i domagał się
uwolnienia Jezusa oświadczając, że Jezus jest niewinny.
Wśród kapłanów zapanował niepokój i zamieszanie, na chwilę zamilkli. Nie życzyli
sobie, aby lud dowiedział się, iż najęli jednego z naśladowców Chrystusa, aby Go
wydał w ich ręce. Chcieli ukryć w tajemnicy fakt, iż polowali na Jezusa jak na
złodzieja i pojmali Go zdradą. Tymczasem wyznanie Judasza i ponury wygląd
winowajcy zdradził kapłanów przed ludem, okazało się, że tylko nienawiść pchnęła
ich do pojmania Jezusa. Gdy Judasz głośno oświadczył, że Jezus jest niewinny,
strona 2 / 4
nadzieja.pl - A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat - 27. Proces Chrystusa
kapłani powiedzieli: „Cóż nam do tego? Ty patrz swego” Mt 27,4. Mieli Jezusa w
swej mocy i byli zdecydowani nie wypuścić Go. Judasz zdjęty trwogą z pogardą
rzucił pieniądze pod nogi tym, którzy go przekupili, odszedł z rozpaczą i ze
strachem, aby powiesić się.
Jezus miał wielu zwolenników w otaczającym Go tłumie, Jego milczenie na stawiane
Mu pytania, wywołało ogólne zdziwienie. W chwili szyderstw i gwałtów tłumu ani
jedna zmarszczka nie ukazała się na Jego czole, ani jeden muskuł nie drgnął na
obliczu. Zachował godność i spokój. Obecni przypatrywali Mu się z podziwem.
Porównywali Jego szlachetną postać, stanowcze i dostojne zachowanie się z
wyglądem zasiadających naprzeciwko Niego na sali sądowej i mówili między sobą,
że ten oskarżony ma bardziej królewski wygląd, aniżeli którykolwiek z obecnych tu
książąt. Nie widać na Nim żadnych cech zbrodniczych. Oczy ma łagodne, jasne i
spokojne, czoło wysokie i otwarte. Każdy rys twarzy świadczył wyraźnie o dobroci i
prawych zasadach. Cierpliwość i wyrozumiałość tak wielce czyniły Go niepodobnym
do człowieka, że wielu czuło drżenie i lęk. Nawet Herod i Piłat byli zaniepokojeni
Jego wzniosłym, boskim zachowaniem.
JEZUS PRZED PIŁATEM
Od samego początku sprawy Piłat był przekonany, że Jezus nie jest zwykłym
człowiekiem. Wiedział, że jest wybitną osobistością i niewinny tego, o co Go
oskarżali. Aniołowie, którzy byli świadkami tej sceny notowali zapatrywania
rzymskiego prokuratora. Chcąc go przestrzec przed dopuszczeniem się strasznego
czynu skazania Jezusa na ukrzyżowanie, wysłali anioła do żony Piłata i anioł udzielił
jej wyjaśnienia, że Ten, kogo jej mąż ma sądzić, jest Synem Bożym i cierpi
niewinnie. Kobieta natychmiast posłała do męża wiadomość, oświadczając, że
wiele cierpiała we śnie z powodu Jezusa, więc przestrzega go, aby nie miał nic do
czynienia z tym świętym Człowiekiem. Posłaniec przecisnąwszy się przez tłum
oddał list do rąk adresata. Piłat przeczytawszy go zadrżał i zbladł; od początku
postanowił nie mieć nic do czynienia z osądzeniem Jezusa. Jeżeli Żydzi będą
domagać się krwi sądzonego, nie użyje na to swego wpływu, lecz będzie dążył do
uwolnienia Go.
ODESŁANY DO HERODA
Piłat usłyszawszy, że Herod jest w Jerozolimie, poczuł wielką ulgę — spodziewał się,
że teraz uwolni się od wszelkiej odpowiedzialności za badanie i sądzenie Jezusa.
Natychmiast odesłał Go wraz z oskarżycielami do Heroda. Władca ten coraz
bardziej pogrążał się w grzechu. Morderstwo dokonane na osobie Jana Chrzciciela
pozostawiło na sumieniu Heroda niezatarte piętno, którego w żaden sposób nie
mógł się pozbyć. Gdy usłyszał o Jezusie i wielkich czynach, jakich dokonywał, lękał
się i drżał, wierząc, iż to Jan Chrzciciel powstał z umarłych. Gdy Piłat oddał Jezusa w
ręce Heroda, ten uważał taki postępek za akt przyznania mu władzy, autorytetu i
sądu. Skutek był taki, że dwaj władcy, którzy dotąd byli sobie wrogami, stali się
naraz przyjaciółmi. Herod ucieszył się ujrzawszy Jezusa, albowiem spodziewał się,
strona 3 / 4
nadzieja.pl - A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat - 27. Proces Chrystusa
że Jezus chcąc zadowolić króla uczyni jakiś wielki cud. Lecz dziełem Jezusa nie było
zaspokajanie ciekawości lub szukanie własnego bezpieczeństwa. Swej
cudotwórczej Boskiej mocy używał tylko dla zbawienia ludzi, a nie dla Swojej
chwały.
Jezus nic nie odpowiadał na pytania, jakie Mu zadawał Herod. Nie odpowiadał też
Swym wrogom, którzy Go gwałtownie oskarżali. W Herodzie wzrastał gniew,
ponieważ Jezus nie okazywał lęku przed jego mocą; wraz z żołnierzami Herod
wyśmiewał, kpił i znieważał Syna Bożego. Zdziwiony i zaniepokojony jakby boskim
zachowaniem się Jezusa wobec tak haniebnego znieważania, bał się jednak potępić
oskarżonego i odesłał Go z powrotem do Piłata.
Szatan i jego aniołowie kusili Piłata i próbowali przywieść go do upadku. Podsunęli
mu myśl, że jeśli nie potępi Jezusa uczynią to inni, ponieważ tłumy łaknęły Jego
krwi; jeśli Go nie wyda na ukrzyżowanie — straci władzę i szacunek w świecie i
będzie uważany za zwolennika buntownika. Piłat z obawy przed utratą władzy i
autorytetu zgodził się wydać Jezusa na śmierć. Zrzucił jednak odpowiedzialność za
krew Jezusa na jego oskarżycieli, a tłumy przyjęły ją wołając: „Krew Jego na nas i
na dzieci nasze” Mt 27,25. Piłat jednak nie był winny od odpowiedzialności — był
winny krwi Jezusa. Dla własnych samolubnych interesów, dla czci u wielkich ludzi
tej ziemi, wydał na śmierć niewinnego człowieka. Gdyby Piłat postąpił według
własnego przekonania, nie miałby nic do czynienia z osądzeniem Jezusa.
Postawa i słowa Jezusa w czasie rozprawy sądowej wywołały wielkie wrażenie w
umysłach wielu obecnych na tym posiedzeniu. Skutki tego wrażenia okazały się
dopiero po Jego zmartwychwstaniu. Wśród tych, którzy później przyłączyli się do
zboru, byli również ci, których przekonania uległy zmianie podczas rozprawy
Jezusa.
Szatan pałał gniewem, gdy widział, że mimo okrucieństwa, z jakim Żydzi traktowali
Jezusa, nie mógł wydobyć z Niego najmniejszej skargi. Jezus mimo przybrania
ludzkiej natury, zachował męstwo podobne Boskiemu, tak iż nawet w najmniejszej
rzeczy nie odstąpił od woli Swego Ojca.
***
opracowanie tekstu © 2001 A. Martyniuk-Gillner, M. Piłat
strona 4 / 4
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)