czytaj więcej

Transkrypt

czytaj więcej
Uwaga konkurs
Zapraszam wszystkich uczniów i nauczycieli Medycznej Szkoły Policealnej do wzięcia udziału w szkolnym
konkursie – 25 lecie pierwszych „wolnych” wyborów parlamentarnych w powojennej historii Polski.
Konkurs ma za zadanie przybliżyć uczniom i nauczycielom historię najnowszą – wiedzę o czasie przełomu
i ostatnim dwudziestopięcioleciu. Zostanie przeprowadzony w formie pytań testowych.
Konkurs odbędzie się w czwartek 27 marca 2014 r. na 5 godz. lekcyjnej
Poniżej przedstawiam materiały i literaturę niezbędną do przygotowania się do konkursu. Zachęcam także do
skorzystania ze stron internetowych poświęconych tej problematyce.
1. List Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego
Warszawa, 31 sierpnia 2013 roku
Szanowni Państwo,
4 czerwca 1989 roku pokonaliśmy komunizm. 4 Czerwca 2014 roku minie ćwierć wieku od tamtego niezwykłego dnia. Już dziś zacznijmy przygotowania do
uroczystego, jubileuszowego, obywatelskiego Święta Wolności.
4 czerwca 1989 roku to tryumf solidarności i odwagi nad zwątpieniem i politycznym osamotnieniem. 4 czerwca 1989 roku to początek udanej, wielkiej zmiany
ustroju. 4 czerwca 1989 roku to powrót nadziei na suwerenność państw Europy Środkowej i Wschodniej, to początek drogi ku jedności Europy.
Byliśmy wtedy razem. Życie obywatelskie i patriotyczne w Polsce nie ustało – mimo cenzury, represji i żelaznej kurtyny. Ludzie Solidarności wspierali się.
Wspólnie opłakiwali ofiary masakry w kopalni „Wujek”. Razem szli za trumnami księdza Jerzego Popiełuszki i Grzegorza Przemyka. Postulaty sierpniowe wyrażały
potrzebę przywrócenia godności ludzkiej pracy – potrzebę, którą czuły miliony Polaków. 4 Czerwca 1989 roku razem zaufaliśmy pragnieniu wolności.
Wybory 4 czerwca, choć tylko częściowo demokratyczne, były wolne naprawdę: niesfałszowane, nieokupione represjami. Ich wynik ujawnił realny układ sił w
społeczeństwie. Doprowadził do głębokich zmian. Zwyciężyła solidarna decyzja milionów Polaków. Zwyciężyła wspólnota. Dlatego bądźmy razem także w
przyszłym roku. Zorganizujmy święto razem!
Do wspólnego świętowania polskiej wolności 4 czerwca 1989 roku zapraszam Polaków na całym świecie i wszystkich naszych przyjaciół. Zachęcam już dziś do
rozpoczęcia przygotowań, by wydarzenie to miało charakter wielkiej, wspólnej, obywatelskiej uroczystości. Wolności nie ma granic. Nasze Święto Wolności jest
też świętem całego wolnego świata.
Do zorganizowania wspólnych przedsięwzięć zapraszam wszystkich. Zapraszam osoby prywatne, instytucje, urzędy państwowe i organizacje pozarządowe,
środowiska przedsiębiorców, instytucje publiczne i samorządy. Zapraszam mieszkańców wsi, małych miast i wielkich metropolii – również za oceanem – w
których żyją Polacy. Chciałbym, by świat miał szansę poznać nas tego dnia jako naród ludzi wolnych, ceniących wolność własną i wspierających innych będących
na niełatwej drodze ku wolności.
Zachęcam ludzi kultury i sportowców, ludzi mediów i nauki, przedsiębiorców i urzędników. Mam nadzieję na wspólne inicjatywy z przedstawicielami Kościoła.
Chciałbym, by rola kapłanów we wspieraniu opozycji, w podtrzymywaniu nadziei i duchowym umacnianiu Polaków walczących o wolne państwo została
uwzględniona i doceniona. Zapraszam zarówno tych, którzy pamiętają 4 czerwca 1989 roku, jak i tych, którzy się właśnie wtedy lub później urodzili. Zapraszam
tych, którzy przyłączyli się do Komitetów Obywatelskich „Solidarności”, by podzielili się swoim doświadczeniem. Zapraszam artystów wielkich scen narodowych,
estrady i artystów offowych – wszystkich, którzy tworzą w wolności i dzięki wolności. Proszę o zaangażowanie ludzi nauki i kultury. Wolność wymaga, by mówić o
niej na nowo, by wyjaśniać jej znaczenie, by rzetelnie wskazywać, co jej dziś zagraża.
Wspólnym wysiłkiem zbudujmy jak najambitniejszy program obchodów. Wspólnie wypełnijmy ten projekt jak najatrakcyjniejszymi pomysłami. Potwierdźmy raz
jeszcze , że nie ma wolności bez solidarności. Że wolność i dzisiaj wymaga solidarności pomiędzy nami.
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Bronisław Komorowski
2. Wybory 4 czerwca 1989 r.
Wybory parlamentarne w Polsce w 1989 r. - odbyły się 4 i 18 czerwca. Były to pierwsze częściowo wolne wybory
w powojennej historii Polski. W ich wyniku Polska stała się pierwszym państwem bloku wschodniego, w którym
wyłonieni w wyborach przedstawiciele społeczeństwa uzyskali realny wpływ na sprawowanie władzy. W wyniku
niezadowolenia społeczeństwa w 1988 r. w całym kraju doszło do serii strajków. Władze komunistyczne pod ich
wpływem zaczęły rozmawiać z opozycją. Do ostatecznego porozumienia władz z „Solidarnością” doszło podczas obrad
tzw. „Okrągłego Stołu” w dniach od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r. W ich wyniku podjęto szereg postanowień
w poszczególnych dziedzinach, w tym o zmianie ordynacji, kompetencjach prezydenta oraz utworzeniu Senatu.
Ustalono, że 65% mandatów w Sejmie przypadnie przedstawicielom Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej,
Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego oraz stronnictw prorządowych, natomiast
o pozostałe 35% ubiegać się będą mogli kandydaci bezpartyjni. Całkowicie wolne miały być natomiast wybory do Senatu.
W wyniku głosowania w 1 turze doszło do zdecydowanego zwycięstwa kandydatów „Solidarności”, którzy zdobyli 160
spośród 161 mandatów w Sejmie oraz 92 spośród 100 w Senacie. Koalicja rządowa do Sejmu (PZPR, ZSL. SD)
wprowadziła zaledwie 3 reprezentantów. Frekwencja wyborcza wyniosła 62%. W drugiej turze opozycja uzyskała 1
brakujący mandat w Sejmie oraz 7 w Senacie. Frekwencja wyniosła jedynie 25%. Ogółem kandydaci opozycji uzyskali
wszystkie możliwe do zdobycia mandaty w sejmie – 161 z 460 (35%) i 99 na 100 w senacie. Po wyborach posłowie
i senatorowie wybrani z list „Solidarności” utworzyli wspólnie Obywatelski Klub Parlamentarny, na którego czele stanął
Bronisław Geremek. Klęska komunistów uniemożliwiła im powołanie własnego rządu, w związku z czym w dniu 24
sierpnia 1989r. premierem został Tadeusz Mazowiecki.
3. Droga do wolności.
„Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.” Te pamiętne słowa 28 października 1989 r.
wygłosiła Joanna Szczepkowska. Trudno uznać, że jednego dnia w Polsce skończył się komunizm, jednak data 4 czerwca
na długo zapisze się w polskiej historii.
Dnia 4 czerwca 1989 r. odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory do Sejmu
oraz w pełni wolne wybory do Senatu.
Kampania wyborcza Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”
Do kampanii wyborczej zarówno Komitet Obywatelski, jak i władze PRL podeszły bardzo poważnie. Strategia
opozycji była bardzo dokładnie przemyślana. Polegano głównie na działaczach związkowych oraz inteligencji katolickiej
w terenie. Zakładali oni regionalne oddziały Komitetów Obywatelskich, starając się utworzyć oddolny, społeczny ruch
popierający „Solidarność”.
Jako sposób prezentacji kandydatów wybrano pokazanie „Solidarności” jako jednolitego, zorganizowanego bloku.
Starano się tłumić wszelkie spory w łonie KO, łagodzić tarcia personalne i ideowe. Najważniejszym pomysłem
propagandowym było stworzenie „drużyny Wałęsy”. Polegało to na prezentowaniu na plakatach wyborczych fotografii
startującego kandydata z Lechem Wałęsą. Była to doskonała metoda promowania działaczy „Solidarności” – wizerunek
bardzo popularnego przewodniczącego NSZZ dodawał wiarygodności często mało znanym startującym. Komitet
Obywatelski wyznaczył dokładnie tylu kandydatów, ile było miejsc, aby uniknąć podzielenia elektoratu – dało to
„Solidarności” znaczną przewagą nad podzieloną koalicją PZPR.
Kampania wyborcza miała być obliczona na maksymalne zbliżenie do obywateli. W zebraniach i spotkaniach wyborczych
uczestniczyli aktorzy i artyści, poza informacją i agitacją oferując wyborcom rozrywkę. Przygotowywano specjalne
„ściągi”, mające wskazać jak głosować (duża część obywateli PRL przyzwyczajona była do mechanicznego wrzucania
kartki do urny). Promocja kandydatów za pomocą plakatów i ulotek dopełniała obrazu kampanii.
Jedyną słabością kampanii KO „S” było ograniczenie dostępu do środków masowego przekazu. Opozycja miała prawo do
jednej godzinnej audycji w radiu i jednej półgodzinnej w telewizji. Pierwszy raz doszło do emisji 9 maja – programy były
jednak cenzurowane lub zawieszano ich emisję. Paradoksalnie, szkodziło to raczej reputacji koalicji PZPR niż
„Solidarności”.
O wiele lepiej wyglądała prasa opozycji. Wznowiono wydawanie „Tygodnika Solidarność”, uzyskano też poparcie
redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Ósmego maja ukazał się pierwszy numer „Gazety Wyborczej”, która odegrała
ogromną rolę dla propagandy opozycyjnej. Lech Wałęsa mianował redaktorem naczelnym Adama Michnika, który
w niezwykłym tempie rozbudował pismo do roli najsilniejszego dziennika na krajowym rynku. Udało się w ten sposób
przełamać monopol informacyjny PZPR, a z czasem zepchnąć ją do defensywy.
Poza KO „S” w wyborach wystartowało kilka mniejszych partii opozycyjnych, jak „Solidarność Walcząca”, UPR, PPS – RD
czy KPN. Ponieważ nie uczestniczyły one w obradach Okrągłego Stołu, nie otrzymały dostępu do mediów. Spowodowało
to marginalizację tych partii i spadek ich znaczenia.
Kampania wyborcza partii
Kampania wyborcza koalicji PZPR, ZSL, SD i Paxu była, mimo większej siły, słabiej zorganizowana. Koalicjanci nie mogli
dojść do zgody, w kwestii wystawianych kandydatów – doszło do podziału i tak niewielkiego elektoratu. Dochodziło
także do licznych, nierzadko bardzo ostrych konfliktów personalnych – niektóre osoby usuwano z PZPR, by nie mogły
stratować z list partii. Kampania wyborcza większości osób była prowadzona bez energii, wielu kandydatów wychodziło
z założenia, że i tak zwyciężą, więc wysiłek jest zbędny. Powielano wzorce z wyborów PRL-u – organizowano niezbyt
interesujące spotkania, na których prelegenci czytali programy z kartek, ignorowano pytania z sali, nie próbowano
nawiązać kontaktu z wyborcami. Oczywiście akcje takie miały bardzo niewielką popularność – na jednym z nich, w
województwie radomskim, na spotkanie z 5 kandydatami koalicji PZPR stawiło się jedynie 7 osób. Wyjątkami były
kampanie Aleksandra Kwaśniewskiego i Mieczysława Wilczka, prowadzone w zachodnim stylu, dynamiczne
i efektowne.
Problemy koalicji pogłębiała dodatkowo mylna strategia kampanii, stawiająca na indywidualności (w opozycji do
skonsolidowanej „drużyny Wałęsy”). Prezentacja każdego kandydata z osobna sprawiała, że wydawali się oni podzieleni,
co dodatkowo zniechęcało elektorat.
PZPR, wciąż dysponując Służbą Bezpieczeństwa, dopuszczała się dodatkowo „brudnych” chwytów. Zrywano plakaty,
usiłowano zastraszyć kandydatów opozycji. Usiłowano dezinformować społeczeństwo za pomocą oszczerczych
plakatów, które fałszywie przypisywano KO „Solidarność”.
Główny specjalista koalicji PZPR do spraw kampanii wyborczej, Janusz Reykowski, zalecił zintensyfikowanie propagandy
w ostatnim tygodniu przed wyborami. To rozwiązanie, zapożyczone z Zachodu, było bardzo skuteczne w państwach
demokratycznych – ale w 1989 roku ludzie przede wszystkim szukali innej niż PZPR partii, na którą mogliby głosować.
Początek kampanii, kiedy „Solidarność” ujawniła się i zaistniała w świadomości społeczeństwa, jednoznacznie
doprowadził do zwycięstwa kandydatów Komitetu Obywatelskiego.
Przebieg i wyniki wyborów czerwcowych
Tuż przed wyborami nastroje wśród opozycji były niezbyt dobre. Odcięci od badań opinii publicznej członkowie Komitetu
Obywatelskiego przewidywali, że uda im się zdobyć kilka mandatów, ale liczyli się też z możliwością całkowitej porażki.
Z kolei koalicjanci PZRP byli pewni zwycięstwa „ponieważ dotąd zawsze wygrywali” i ignorowali alarmujące doniesienia
o nastrojach społeczeństwa.
Wczesnym rankiem w niedzielę 4 czerwca 1989 roku otworzono lokale wyborcze. Frekwencję wyborczą oceniono na
niezbyt wysoką – nie głosowało ponad 10 milionów Polaków z 27 milionów uprawnionych do głosowania. Było to
wynikiem postępującej apatii społeczeństwa, które nie wierzyło, że wybory mogą coś zmienić. W całym kraju nastroje
były spokojne, nie doszło do żadnych rozruchów.
Pierwsze wyniki zelektryzowały opozycję i PZPR. Wszystko wskazywało, że Komitet Obywatelski „Solidarność” odniósł
niebywałe, miażdżące zwycięstwo. Ze 161 miejsc w Sejmie dostępnych w wolnych wyborach, w pierwszej turze opozycja
zdobyła 160, a pozostały kandydat przeszedł do drugiej tury. Ze 100 miejsc w Senacie w pierwszej turze kandydaci
„Solidarności” obsadzili 92, o pozostałych mandatach również miała rozstrzygnąć druga tura. Z kolei partyjni kandydaci,
zajmujący 65 proc. miejsc zagwarantowanych Okrągłym Stołem nie otrzymali więcej niż kilka procent głosów
(z wyjątkiem trzech, nieformalnie popartych przez „Solidarność”) i o swoje mandaty musieli walczyć w drugiej turze.
Klęskę poniosła lista krajowa, z której tylko 2 na 35 startujących uzyskało więcej, niż wymagane 50 proc. głosów (a i to
prawdopodobnie dzięki nieuważnemu skreślaniu przez wyborców – ich nazwiska znajdowały się na samym końcu kart
do głosowania).
Klęska koalicji PZPR była całkowita – na kandydatów KO „S” głosowano w wojsku, w milicji, nawet w okręgach
wyborczych obsadzonych przez partyjną nomenklaturę.
Reakcje PZPR i opozycji
Dla władzy wynik wyborów był szokiem. Okazało się, że elita PZPR nie może liczyć na lojalność nie tylko społeczeństwa,
ale też swoich własnych podwładnych. Bojąc się wybuchu antykomunistycznych nastrojów wśród społeczeństwa, władze
zdecydowały się na zastraszenie decydentów opozycji. Komitetowi Obywatelskiemu zagrożono unieważnieniem
wyborów, reakcją „betonu” partyjnego, nawet interwencją ZSRR, jeśli nie będzie przestrzegać okrągłostołowych ustaleń.
Wszystko to było desperackim, ale sprytnym blefem – erozja partii była bardzo zaawansowana, zaś z Moskwy nie
dochodziły żadne groźne sygnały.
Przywódcy „Solidarności” byli jednak bardzo zaskoczeni, a nawet przestraszeni własnym sukcesem. Przywykli do polityki
gabinetowej, na równi z władzami bali się rozruchów społecznych. Nie mieli też precyzyjnych informacji o nastrojach
w kraju, nie mówiąc już o polityce zagranicznej. Obie strony zgodziły się więc na zmianę ordynacji w czasie wyborów (co
nie było zgodne z prawem) by umożliwić wybór działaczy PZPR. Spowodowało to utratę zaufania do Komitetu
Obywatelskiego przez część wyborców, pragnących szybkich zmian.
W drugiej turze wyborów, która odbyła się 18 czerwca, „Solidarność” zdobyła ostatni, brakujący mandat poselski, dzięki
czemu osiągnęła 100 proc. możliwych do obsadzenia miejsc w sejmie kontraktowym. Z ośmiu miejsc w senacie, opozycja
zdobyła siedem. Jedyny mandat w senacie, który nie przypadł „Solidarności” zajął Henryk Stokłosa, kandydat niezależny,
powiązany z władzami (warto zauważyć, że jego konkurent z KO, Piotr Baumgart, był jedynym startującym, który nie
promował się zdjęciem z Lechem Wałęsą.
Frekwencja drugiej tury wyborów wyniosła zaledwie 25 proc. – wobec wejścia do Sejmu niemal wszystkich kandydatów
„Solidarności” w pierwszym głosowaniu, wyborcy stracili zainteresowanie walką partyjnych kandydatów. Było to kolejne
upokorzenie dla koalicji PZPR, której członkowie zdali sobie sprawę, że mają przeciw sobie ogromną większość
społeczeństwa.
Wybór prezydenta
Dwudziestego trzeciego czerwca 1989 roku nowo wybrani posłowie i senatorowie opozycji utworzyli
Obywatelski Klub Parlamentarny (OKP). Pierwszym zadaniem, z jakim mieli się zmierzyć był wybór prezydenta. PZPR
wyznaczył na to stanowisko gen. Wojciecha Jaruzelskiego, co początkowo wywołało sprzeciw niemal całej opozycji, a jak
się wkrótce okazało, również posłów ZSL i SD. Przedstawiciele władzy rozpoczęli negocjacje, początkowo usiłując
zastraszyć OKP
i swoich koalicjantów, potem zaś oferując ustępstwa. Z kolei Lech Wałęsa promował na stanowisko prezydenta gen.
Czesława Kiszczaka, mając nadzieję na podzielenie PZPR. Ostatecznie 19 lipca Zgromadzenie Narodowe, składające się
z obu izb parlamentu, wybrało na najwyższy urząd w państwie Wojciecha Jaruzelskiego. Na uwagę zasługuje fakt, że
jeden z posłów OKP głosował za jego kandydaturą, podczas gdy przeciw było kilku parlamentarzystów ZSL, SD i PZPR.
Kandydatura generała przeszła zaledwie jednym głosem, bardzo dobitnie pokazując, jak słabym mandatem do rządzenia
dysponują komuniści.
Rząd Mazowieckiego
PZPR, chcąc za wszelką cenę ratować swoją pozycję, na stanowisko premiera desygnował Czesława Kiszczaka.
Dwudziestego piątego lipca Lech Wałęsa zdecydowanie odrzucił tę kandydaturę, oświadczając, że czas, by władzę w
Polsce przejęły siły cieszące się zaufaniem narodu. Drugiego sierpnia 1989 roku sejm odrzucił projekt rządu Kiszczaka.
„Solidarność” miała przed sobą dwie drogi: pierwszą, popieraną przez Bronisława Geremka i Adama Michnika był sojusz
z PZPR za cenę kolejnych ustępstw. Zwolennicy tej koncepcji sądzili, że tylko przez związanie się z dysponującą realną
władzą partią komunistyczną da się dokonać dalszych zmian w Polsce. Z przeciwną opcją wystąpili Jarosław i Lech
Kaczyńscy. W ich ocenie należało związać się koalicją z ZSL i SD, dzięki czemu „Solidarność” całkowicie uniezależniłaby
się od PZPR i uzyskała realny wpływ na politykę. Po początkowym wahaniu, Lech Wałęsa wybrał propozycję braci
Kaczyńskich. Umożliwiło to, po trwających trzy tygodnie ustaleniach, utworzenie pierwszego niekomunistycznego rządu
w powojennej Polsce.
Lech Wałęsa na premiera wyznaczył Tadeusza Mazowieckiego. W swoim expose, wygłoszonym 24 sierpnia 1989 roku,
Mazowiecki zapowiedział daleko idące zmiany w ustroju państwa. Wciąż unikał jednak otwartego konfliktu z PZPR,
deklarował ostrożne i spokojne posuwanie się naprzód. W swoim przemówieniu użył słów „przeszłość oddzielamy grubą
linią” – choć Mazowieckiemu chodziło o zerwanie z dziedzictwem PRL, zdanie to przeszło do historii jako zapowiedź
nieformalnej amnestii dla działaczy komunistycznych. Dwunastego września sejm przegłosował ustanowienie nowego
rządu bez jednego głosu sprzeciwu.
Na 24 członków gabinetu Tadeusza Mazowieckiego połowa wywodziła się z „Solidarności”, po 4 z ZSL i PZPR, 3 z SD,
jeden był bezpartyjny. Rząd cieszył się ogromnym poparciem społecznym – początkowo 84 proc. obywateli deklarowało
sympatię dla premiera, a po trzech miesiącach jego urzędowania liczba ta wzrosła do 90 proc. Dzięki temu możliwe stało
się przeprowadzenie ogromnych zmian politycznych i gospodarczych (plan Balcerowicza). Słabością rządu
była nadmierna ostrożność, która utrudniała szybkie reformy i umożliwiała tworzenie się patologii (uwłaszczenie
nomenklatury).
4. Wybory 1991 r.
27 października 1991 roku Polacy poszli do urn wyborczych, by zagłosować na kandydatów do obu izb
parlamentów. Po raz pierwszy w powojennej historii naszego kraju dokonali w pełni wolnego wyboru.
Wybory w październiku 1991 roku poprzedziła ostra walka o kształt nowej ordynacji wyborczej. Projekt przygotowywała
specjalna sejmowa komisja konstytucyjna, której przewodniczył Bronisław Geremek. - Jest to ordynacja zgodna
z instrukcjami i zaleceniami Sejmu. Jest to ordynacja proporcjonalna. Poza głosowaniem na listę, wyborca ma możliwość
skreślenia jednego kandydata - mówił.
Projekt ordynacji wyborczej do obu izb parlamentu Sejm przyjął, po bardzo burzliwej debacie tuż przed północą 10 maja
1991 r. Propozycja jednak nie spodobała się ówczesnemu prezydentowi Lechowi Wałęsie. Dwukrotnie zwracał się
z prośbą do marszałka Sejmu o ponowne rozpatrzenie projektu. Ostatecznie ustawę zawetował. 28 czerwca 1991 r.
w Sejmie odbyło się głosowanie w sprawie prezydenckiego weta. Zostało ono odrzucone i ordynacja weszła w życie.
Wybory odbyły się 27 października tego samego roku. Zwyciężyła Unia Demokratyczna, która wprowadziła do
parlamentu 62 posłów. Drugie miejsce zajął Sojusz Lewicy Demokratycznej, zdobywając 60 mandatów, na trzecim
miejscu uplasował się Polskie Stronnictwo Ludowe z 50 miejscami w parlamencie.
Wybory 27 października 1991 r. odbyły się według ordynacji proporcjonalnej. Czynnikiem wzmacniającym, choć w
bardzo niewielkim stopniu, silniejsze ugrupowania było rozdzielenie 15% mandatów między te partie, które otrzymały
5% głosów lub zdobyły mandaty w 5 okręgach. Takie prawo wyborcze, w połączeniu z dopiero wyłaniającym się
systemem partyjnym, doprowadziło do rozdrobnienia sił w Sejmie. Zasiedli w nim reprezentanci aż 24 ugrupowań,
z czego 10 wprowadziło do izby powyżej 10 posłów.
Jak kształtowała się Polska scena polityczna po 1989 r. analizował prof. Wojciech Roszkowski w audycji "Dźwiękowy
przewodnik po najnowszej historii Polski", nadanej w 1997 r. – Upadła dawna partia komunistyczna – PZPR. Podczas
ostatniego zjazdu tego ugrupowania, w styczniu 1990 r. działacze założyli Socjaldemokrację Rzeczypospolitej Polskiej.
Przekształcenia dotknęły też Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, w miejsce którego powstał PSL. Natomiast
postsolidarnościowa część sceny politycznej zaczęła się dzielić. Pierwszym pęknięciem w tym obozie były wybory
prezydenckie w 1990 r. Wtedy to doszło do ”wojny na górze” – konfliktu między zwolennikami Lecha Wałęsy i Tadeusza
Mazowieckiego.
Podczas pierwszych po II wojnie światowej całkowicie wolnych wyborów parlamentarnych w Polsce rozkład głosów był
następujący: Unia Demokratyczna uzyskała 12,3% głosów (62 posłów), SLD – 12% (60), PSL – 9,2% (50), Wyborcza Akcja
Katolicka (koalicja wokół ZChN) – 9% (50), Konfederacja Polski Niepodległej – także 9% (51), Porozumienie Obywatelskie
Centrum (wokół PC) – 8,7% (44), KLD – 7,5% (37), Porozumienie Ludowe (solidarnościowi ludowcy) – 5,5% (28),
"Solidarność" – 5% (27), Polska Partia Przyjaciół Piwa (efemeryczny związek artystów kabaretowych i przedsiębiorców) –
3% (16).
6. Strony internetowe
http://pl.wikipedia.or/wiki/Wybory_parlamentarne_w_Polsce_1989_roku
http://www.infor.pl/prawo/wybory/parlamentarne
7. Literatura
Oni zmienili historię / Agnieszka Ziajka-Józefiak. - Poznań : IBIS, 2011. - 128 s. : il. kol. ; 30 cm. - ISBN 978-83-7738-084-0
Historia Polski 1914-2005 / Wojciech Roszkowski. - Wyd. 11 rozsz. - Warszawa : Wydaw. Naukowe PWN, 2009. - 510, [1]
s. : il. ; 24 cm. - ISBN 978-83-01-14696-2
Kto nie lubi Lecha : społeczna percepcja przywódcy "Solidarności" w latach 1985-89 / Andrzej Florczyk. - Warszawa :
Andrzej Bonarski, 1990. - 105, [1] s. : wykr. ; 21 cm. - ISBN 83-85089-03-9
Magdalenka : transakcja epoki : notatki z poufnych spotkań Kiszczak- Wałęsa / Krzysztof Dubiński. - Warszawa : Sylwa,
1990. - 220, [3] s. : faks., fot. ; 24 cm. - ISBN 83-85167-06-4
Historia Polski do 1997 roku / Marek Borucki. - Warszawa : Mada, 1998. - 360, [1] s. ; 24 cm. - ISBN 83-86170-33-6
Organizator konkursu Elżbieta Ładno