Oddać kobietom świat

Transkrypt

Oddać kobietom świat
W Irlandii urodziło się dziecko. Piękny, zdrowy chłopak. Nie pierwszy i nie ostatni. Ani za
duży, ani za mały. Cóż w nim takiego szczególnego, że dyskutuje się o nim na polskich forach internetowych i w polonijnych gazetach?
Więcej światła jest sztuką niewątpliwie wartą obejrzenia. Spektakl
porusza tematy aktualne, problemy dręczące wielu Polaków mieszkających na Zielonej Wyspie
– czytaj na stronie 2
Czy warto było się spotkać z Jackiem
Borusińskim i Darkiem Basińskim
w Tivoli? Zdecydowanie tak! Bilety
na jedyny spektakl MUMIO trzeba było dosłownie zdobywać.
– czytaj na stronie 3
THE IRISH TIMES
– czytaj
c ytaj na
a stronie
st o e 3
POLSKI DODATEK
Poniedziałek, 1 maja 2007, Metoo.ie Block F2, East Point Business Park, Dublin 3, tel.: 01 865 2400, skype: metoo.ie, e-mail: [email protected]
AKTUALNOŚCI
Oleksy na emigrację
Po Kazimierzu
Marcinkiewiczu,
Józef Oleksy
jest kolejnym
politykiem,
który zamierza spróbować
swoich sił na
emigracji. Były premier zamierza
skorzystać z propozycji pracy na
zagranicznej uczelni. Chce jechać
na minimum rok.
Oleksy otrzymał oferty od kilku uczelni, na których miałby
prowadzić wykłady o Europie
Wschodniej. Dwie z nich podobno już odrzucił.
– Propozycja z Kalifornii i z uniwersytetu w Niemczech są nieaktualne – zdradza dziennikarzom Metra. Z informacji Metra
wynika, że kierunek, który poważnie rozważa Oleksy to Stany
Zjednoczone.
‡
Z wyjazdu kolegi wyraźnie cieszą
się politycy SLD. Po ujawnieniu
taśm Gudzowatego, na których
Oleksy skrytykował środowisko
SLD, były premier stracił zaufanie kolegów. Dziennik dowiedział
się, że Oleksy zamierza odpocząć
od polityki i już w maju ma wyjechać za granicę.
Jednak zanim Oleksy podejmie
decyzję, dokąd jechać,7 maja powinien stawić się przed bankową komisją śledczą. Były premier
otrzymał już wezwanie do stawienia się przed komisją. Sam
Oleksy zapewnia, że pojawi się na
posiedzeniu a jego wyjazd nie jest
ucieczką przed problemami związanymi ze sprawą Gudzowatego.
‡
Przełom w proteście
irlandzkich pielęgniarek
Rozmowy prowadzone pomiędzy protestującymi
pielęgniarkami przyniosły
efekt. Nie będzie, planowanych na jutro i pątek, jednogodzinnych przerw w pracy.
Wynik rozmów, jakie prowadziły The Irish Nurses Organisation
i The Psychiatric Nurses
Organisation ze swoimi pracodawcami, jest zadowalający dla
obu stron. Planowane na jutro
i piątek godzinne blokady pracy
w ponad 50 szpitalach i centrach
zdrowia psychicznego zostały odwołane. Pielęgniarki zastrzegły
jednak, że nie zamierzają rezygnować ze swoich rządań.
Osiągnięty kompromis stał się
szansą do zarzegnania całego
konfliktu. Po raz kolejny okazało się, że najlepsze porozumienia
osiąga się przy stole negocjacyjnym, dlatego też zdecydowano
się na wznowienie rozmów. Te
mają odbyć się dziś o godzinie
15. Udział w nich wezmą: wspomniane wyżej organizacje irlandzkich pielęgniarek, Health
Service Executive, przedstawiciele rządu oraz delegacja Siptu,
która również reprezentuje sprawy pielęgniarek. Uczestnicy mają nadzieje, że tym razem uda się
wreszcie osiągnąć stałe porozumienie i pielęgniarki zaprzestaną
protestować.
Przypominamy, że chodzi o trwającą juz ponad trzy tygodnie akcję
protestacyjną, ktora rozpoczęła
się po odmowie spełnienia postualtów, jakie wysunęły irlandzkie
pielęgniarki. Chodziło o podwyżkę wynagrodzenia o 10.6% oraz
o skrócenie tygodnia pracy z 39
do 35 godzin dla 40 tys. osób zatrudnionych w służbie zdrowia.
‡ Strajk na Stadionie
Dziesięciolecia
Handlarze z najsłynniejszego
i największego jarmarku w Polsce
zapowiadają protesty. Kupcy poczuli się oszukani po tym, jak
w miniony poniedziałek zostali
poinformowani, że do 30 czerwca muszą opuścić stadion. Grożą:
Jak nie da się kulturalnie, to pokażemy całemu światu, że Euro
2012 nie może przynieść klęski kupcom! Miasto proponuje handlarzom inne miejsca pracy, w których mogliby rozkładać
swoje dobra, jednak kupcy nie są
zadowoleni z propozycji. Mówią,
że są to miejsca zbyt odległe od
centrum i będą mieli problemy
z dojazdem. Przekonują również,
że jarmark zwiększa dochód narodowy i zamknięcie go będzie
klęską dla kraju.
Wczoraj przedstawiciele kupców prowadzili negocjacje z dyrekcją Centralnego Ośrodka
Sportowego, jednak nie ustalili
jeszcze konkretnych rozwiązań.
źródło: www.zw.com.pl
redaktor
ktor naczelna
Judyta
ta Miernik
WITAMY – czytaj str. 4
Tygrys Made by Poland
Maciek ARONOWICZ
Marcin KORCZYC
Dominika MILEJ
Wkład Polaków w rozwój
irlandzkiego budownictwa
jest niezaprzeczalny. Rzesza
naszych rodaków, którzy
w ostatnich latach przybyli
na Wyspę, pracuje właśnie
na budowach. Od jakiegoś
czasu organizują się oni we
własne firmy wykonawcze.
Na irlandzkim rynku śmiało
poczynają sobie także giganci
polskiego budownictwa.
Cenieni za fachowość, pracowitość i perfekcję w działaniu Polacy, mogą czuć się naprawdę potrzebni, szczególnie,
że irlandzkie władze często to
podkreślają. Czy wszyscy na
tym zyskują? Zdecydowanie
nie. Nieodwracalnie traci
Polska.
Światełko dla nas
i deklaracje premiera
Irlandia potrzebuje Polaków.
Taka deklaracja usłyszana
w Polsce staje się podstawowym mottem każdego, kto decyduje się wyjechać. Dla wielu
z tych, którzy wyjechali marzenia o dobrej pracy spełniają się bardzo szybko. Irlandia,
która od wielu lat przeżywa dynamiczny rozwój gospodarczy,
potrzebuje rąk do pracy.
Statystyki mówią, że najliczniejsza grupa polskich imigrantów znajduje zatrudnienie w sektorze budowlanym.
Tam najłatwiej znaleźć pracę
zarówno tym, którzy szukają
czegokolwiek na początek, jak
i tym, którzy przyjeżdżają na
Wyspę z postanowieniem pracy właśnie w tej branży.
Niezależnie od statystyk
pewne jest jedno – Polacy
budują Irlandię. Tr udno
określić jak długo jeszcze
Celtycki Tygrys będzie rósł
w siłę. Wiadomo jednak, że
Prezydent Irlandii wciąż wita
przybyłych światłem w oknie
swojej rezydencji, zaś Premier
podczas oficjalnych wystąpień
podkreśla, jak ważna dla sukcesu Zielonej Wyspy jest obecność i praca polskich budowlańców.
Irlandia, która od wielu
lat przeżywa dynamiczny
rozwój gospodarczy,
potrzebuje rąk do pracy.
Statystyki mówią, że
najliczniejsza grupa polskich
imigrantów znajduje
zatrudnienie w sektorze
budowlanym.
Na zdjęciu plac budowy
w Dublinie
Czy są prawdziwymi
fachowcami?
Opinie na temat przygotowania naszych budowlańców w kraju są podzielone.
Spójrzmy uczciwie w przeszłość. Miniona epoka przyzwyczaiła nas do określonego wizerunku przedstawiciela
budowlanych profesji. Majster
pod budką z piwem, od którego
trudno wyegzekwować cokolwiek. Murarz – artysta życia,
który częściej wynosił cegły
z terenu budowy, niż wznosił mur naszego upragnionego
M. Któż z nas nie pamięta filmu Alternatywy 4? Jarosław
Guzal, redaktor prowadzący
miesięcznik branżowy Izolacje
z Warszawy, zapytany o formę
polskich budów w przeszłości,
odpowiada następująco:
– O polskich budowlańcach od zawsze krążyły legendy. Jedni wychwalali ich pod
niebiosa, wskazując ich fachowość, kreatywność, operatywność i wszechstronność.
Z kolei inni twierdzili, że nic
nie potrafią, brak im solidności i najzwyczajniej w świecie
lenią się w pracy. Ta druga opinia w sposób szczególny obrosła legendą w czasach, kiedy
Polska była w mackach ustroju komunistycznego. Wówczas
budowało się mało i źle. Jakość
wykonywanych robót budowlanych była wprost proporcjonalna do ich tempa.
Oddawane do użytku obiekty budowlane w zdecydowanej
większości nie były cudami
techniki. Raczej odzwierciedlały szarą rzeczywistość
tamtych czasów. Wizerunek
budowlańca nie był więc najlepszy.
Czasy jednak się zmieniają, a wraz z nimi podejście do
wykonywanej pracy. Lata 90
spowodowały szeroki napływ
materiałów oraz innowacyjnych rozwiązań z zachodu, co
sprawiło, że zaczęto zwracać
baczniejszą uwagę na doskonalenie zawodowe. Nie trzeba było długo czekać, aby wizerunek budowlańca uległ
diametralnym przemianom.
Barejowskiego bohatera, który o nic nie dba, bardzo szybko zastąpił świadomy swoich
umiejętności fachowiec.
Dlaczego wyjechali?
Przemiany polityczne w nowej Polsce oraz otwarcie granic
sprawiły, że nastały nowe, lepsze realia, również na polskim
rynku budowlanym:
– Nastał czas boomu budowlanego w naszym kraju – nowe place budowy powstawały,
jak grzyby po deszczu, a wraz
z nimi rosło zapotrzebowanie
na siłę roboczą. Taki stan rze-
czy trwał niemal do końca XX
wieku. Hossa się jednak skończyła. Nastąpił kryzys, który w konsekwencji doprowadził do znacznego bezrobocia.
Wtedy wydawało się, że sytuacja będzie zła przynajmniej
przez kilka lat. Dla pracowników sektora budowlanego nie
było zbyt dużych perspektyw.
I wtedy stał się cud – komentuje Jarosław Guzal.
Owym cudem jest wejście
Polski do Unii Europejskiej.
Pojawiły się nowe możliwości, z których Polacy zaczęli
korzystać masowo. Nie trzeba było długo czekać, aby ich
wiedza i umiejętności zostały
docenione. Jakub Maik, który już od kilku lat przebywa
w Irlandii i jest w tej chwili
starszym inżynierem w jednej
z irlandzkich firm budowlanych, tak wspomina moment
wyjazdu:
– Z pracą w Polsce mam same niemiłe doświadczenia. Po
ukończeniu studiów próbowałem coś znaleźć, jednak
było bardzo ciężko. W jednej
z firm zostałem oszukany i do
dziś nie otrzymałem wynagrodzenia za przepracowany
czas. W innej pobory były tak
marne, że nie starczało mi na
nic. Poza tym sam fakt podejścia do pracownika – w tamtym okresie w Polsce trzeba
było wręcz błagać o pracę.
O negocjowaniu warunków
nikt nie chciał nawet słyszeć.
Wyjechałem i absolutnie nie
żałuję. W Irlandii jestem naprawdę szanowany w swojej
firmie, mam pod sobą ludzi.
Zarabiam dobrze.
Podobnie mówi Krzysztof
Cierpikowski:
– Pracowałem w firmie, która zajmowała się konstrukcjami aluminiowymi i szkłem.
Miałem pewne doświadczenia
z pracy w Wielkiej Brytanii.
Pojechałem na rozmowę kwalifikacyjną do Warszawy i dostałem propozycję wyjazdu.
Nie zastanawiałem się nawet
przez chwilę. Po kilku miesiącach przyjechał do mnie brat,
który także pracuje w budownictwie. Nie zapowiada się na
powrót do Polski. Kraj odwiedzamy wyłącznie ze względu
na rodzinę i inwestycje, które wymagają naszej fizycznej
obecności.
Powodów dla których postanowili budować Irlandię
jest wiele. Finanse, warunki
pracy, perspektywy rozwoju. Sławomir Kwiecień, który
jest na Zielonej Wyspie pięć lat
i pracuje na stanowisku menedżera projektu w dużej, polskiej firmie opuszczać kraju
nie musiał:
Cd. na str. 2
Oddać kobietom świat
Marcin KORCZYC
W czasie, gdy w Polsce na dobre powróciła dyskusja o aborcji, a politycy powodowani
własnymi, ortodoksyjnymi
przekonaniami starają się pomajstrować przy Konstytucji,
na rynku pojawiła się Czarna
Księga Kobiet – raport o sytuacji kobiet na świecie.
Nie tak dawno Krzysztof
Zanussi cieszył się w TVN 24
z kondycji współczesnego świata. Rozmowa dotyczyła głębokich, społecznych zmian, które pozwoliły kobietom czynnie
uczestniczyć w życiu społecznym, w kulturze i polityce.
To słuszne obserwacje, jeśli
ktoś dobrze zna historię społeczeństw. Jednak w oczach
kobiet, a problem wcale nie
dotyczy nadwzroczności femnistek, zmiany zachodzą zbyt
wolno, zaś deklaracja równych
praw pozostaje właśnie w sferze deklaratywnej. Oczywiście,
że w Polsce nie ginie nagle milion kobiet – to jest domena
chińskich specjalistów od badań prenatalnych i aborcji selektywnych. Nie sprzedajemy
małych dziewczynek na części
zamienne i nie handlujemy kobietami, jak polski rolnik świniną. Więcej, mamy raz w roku
komunistyczne Święto Kobiet
– dzień goździka. Część naszych pań zarzuciła postawy
kur domowych i ruszyła na
rynek pracy, by robić kariery.
Szkoda, że powodem są czynniki ekonomiczne a nie zmiany
cywilizacyjne w naszym kręgu
kulturowym.
Być może nie notujemy
w Polsce gwałtów wojennych i przypadków zniewolenia i ubezwłasnowolnienia
kobiet rodem z państw arabskich, mamy za to do czynienia
z ogólnie przyjętym stereotypem, dzięki któremu to męski
świat jest światem właściwym
i dominującym.
To męskie sprawy zajmują najcenniejszy czas antenowy i biedny widz zamiast po
ciężkim dniu pracy odpocząć
przed swoim jedynym przyjacielem – ekranem musi się
karmić problemami Kurskich
i Jurków. Czy kobiety przejmą
wreszcie piloty? Na wszystkich
możliwych płaszczyznach?
Zmienimy kanał na bardziej
pozytywny? Są na to ogromne szanse.
Wraz z żoną Clintona, która pewnie zostanie pierwszą
prezydent supermocarstwa,
wraz z wyborami prezydenckimi we Francji, wraz z projektem Gretkowskiej pod dobrym
hasłem – Polska jest kobietą.
To bardzo ciekawy moment
historii.
Zamiast miliardów dolarów
wydanych na rakiety, bombki i inne duperele dla dużych
chłopców możemy wreszcie
wydać pieniądze na głodne
dzieci, samotne matki i opiekę
socjalną na ludzkim poziomie.
Gdyby się udało pogonić w jasną cholerę kretynów, którzy
sądzą, że becikowe jest jakimś
dopustem bożym, a kolejne
dwa tygodnie urlopu macierzyńskiego to cywilizacyjny
i kulturowy skok w przyszłość,
możnaby faktycznie stworzyć
nową społeczną jakość.
Tak długo jak będziemy udawać, że kobietom jest z nami
dobrze, tak długo dobrze im
nie będzie. Tak długo, jak troglodyta w funkcji wicepremiera będzie mógł bezkarnie lżyć
i obrażać molestowaną kobietę, tak długo niewiele będzie
nas różnić od Somalii i innych
egzotycznych miejsc, gdzie rytualne okaleczanie i antykobiece ideologie pozwlają władcom
świata czuć się swobodnie. Ze
zgrozą czytałem Czarną Księgę
Kobiet.
Z większą sympatią zaczynam patrzeć na Magdalenę
Środę, jedną z autorek polskiej części raportu. Jeżeli ktoś
uważa, że poglądy Środy to
nadal intelektualne peryferie,
feministyczna, niczym nieuzaadniona propaganda kobiecej
tragedii, to jest mężczyzną,
który nie tylko nie potrafi czytać – jest mężczyzną, który
nie potrafi czuć. Drogie Panie!
Na podstawie tej lektury powinnyście dokonywać selekcji w gronie swoich męskich
znajomych.