CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM - 16 stycznia odszedł

Transkrypt

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM - 16 stycznia odszedł
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM - 16 stycznia odszedł śp. Lucjan Wiśniewski
Słynny „Sęp― pochodził z Sarbiewa
W poniedziałek 16 stycznia zmarł Lucjan Wiśniewski pseud. „Sęp―. Był żołnierzem Armii
Krajowej, należał do komÃłrki likwidacyjnej kontrwywywiadu AK. Mało kto wie, że Sęp na świat przyszedł
w Sarbiewie.
Ponad 60 egzekucji
Denerwował się każdą akcją do czasu, gdy wchodziła w decydujący moment. Jak przyznawał w wielu
wywiadach - rozkaz to rozkaz. Nie było miejsca na litość i wyrzuty sumienia. Ani wiedzy, z jakiego
powodu ktoś ma zginąć.
Młodym członkom oddziału 993/W (poprzednio „Wapiennik―), ktÃłrego jednym z pierwszych
żołnierzy był Lucjan Wiśniewski ps. „Sęp―, nie tłumaczono kto, za co i dlaczego. Oddział był
specjalną jednostką Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II Komendy GłÃłwnej ZWZ-AK.
Istniejąca od jesieni 1941 r. komÃłrka likwidacyjna kontrwywiadu Armii Krajowej powstała, by zabijać zarÃłwno zbrodniarzy niemieckich, jak i polskich zdrajcÃłw, ktÃłrzy wydawali na śmierć rodakÃłw. Oddział
wykonał wiele zadań, akcji i wyrokÃłw.
Zanim - wÃłwczas 17-letni - chłopak stał się członkiem grupy, poważnie rozważał, czy to dobry krok. W
końcu oznaczało to, że miał zabijać! Rozterek nie brakowało. Wiedział, że będzie musiał z bliska strzelać
do ludzi. Taka działalność nie była jednoznacznie odbierana nawet w AK. Młody chciał jednak eliminować
wrogÃłw. Nienawiść do NiemcÃłw oraz zdrajcÃłw była jego paliwem. Mając zaledwie 15 lat, był
świadkiem egzekucji prawie 100 PolakÃłw na tzw. Szwedzkich GÃłrach w Warszawie. „Sęp―
wziął pÃłźniej udział w ponad 60 akcjach likwidacyjnych. Był przekonany, że ta „robota― jest
konieczna.
„Jak pan sobie radził z lękiem w czasie akcji, czy pan go w ogÃłle odczuwał? Nie. Nie odczuwałem.
Wiedziałem, że muszę wykonać zadanie, że się do tego zobowiązałem, i to jest moja powinność jak
gdyby. Moralnie czułem się rozgrzeszony. [Byłem przekonany,] że myśmy zawsze mieli przed sobą ludzi
podłych, ludzi, ktÃłrzy działali na korzyść tych, co mordowali PolakÃłw― - przyznał w czerwcu 2011 r.
w rozmowie z Barbarą Pieniężną, ktÃłrą można przeczytać w Archiwum Historii MÃłwionej Muzeum
Powstania Warszawskiego (www.1944.pl).
Pierwsza była kobieta
Gdy Lucjanowi zaproponowano wstąpienie do oddziału i strzelanie, razem z kolegą zwrÃłcili się do
znajomego księdza o poradę (jego rodzina była religijna - taki ton nadawała matka chłopaka, ktÃłra była
wielką patriotką).
»„To ksiądz nam powiedział mniej więcej tak: „Mieliśmy ojczyznę, przyszedł wrÃłg i morduje
nas i nie możemy inaczej, jak tą samą drogą odpierać jego ataki―. - „No tak, ale PolakÃłw?―.
- „Kwestia, czy ten Polak musiał źle robić? To jest do sprawdzenia, trzeba by sprawdzać, ale winnych
trzeba karać―. MÃłwię: „Ale i kobiety?―. - „A jeżeli ona jest też winna? Kwestia
ustalenia winy―. Tak ksiądz z nami rozmawiał. Przyznam, że ten ksiądz w dużej mierze mnie
(pierwsze moje momenty) ukształtował.« Tak po latach wspominał „Sęp―.
Pierwszą osobą, ktÃłrą miał zabić, była właśnie kobieta. Mimo że to mu się nie podobało, rozkaz
wykonał. Akcję pamięta głÃłwnie dlatego, że‌ zaciął mu się pistolet. To była dość archaiczna broń.
Pistolet zwykle dostawało się tylko na czas wykonania egzekucji. Lucjan z bronią prawie się nie
rozstawał. Skonstruował sobie nawet specjalne szelki, by ukryć pistolet na plecach i uniknąć wpadki w
razie rewizji.
Cała rodzina wiedziała, że młody mężczyzna ma broń. Jak mÃłwił - »Oni nie wiedzieli, co robię, że ja do
ludzi strzelam. Ja się tym nie chwaliłem, oni mnie nie pytali. Matka bardzo przeżywała wszystko. (‌)
Wiedzieli, owszem, że coś robię, że ta broń jest, wszystko wiedzieli. Nigdy od rodziny najbliższej, od
nikogo nie słyszałem: „Ty zaprzestań, bo wpadniemy razem―. Nikt mi nigdy tego nie powiedział.
(‌) Po prostu mieli świadomość, że się poświęcam i oni się poświęcają.«
Ogromną siłę „Sęp― czerpał z otoczenia. Członkowie grupy, w ktÃłrej działał, przeżywali to
samo. Więź między nimi była bardzo duża. Żyli według zasady „jeden za wszystkich, wszyscy za
http://www.plonszczak.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 01:27
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo
jednego―.
Za młody na adiutanta
Lucjan Wiśniewski w konspiracji działał w latach 1939–1944. Był też uczestnikiem powstania
warszawskiego w batalionie „Pięść―, w ktÃłrym bardzo aktywnie działał. Z całego batalionu
(bardzo licznego) dowÃłdca major „Okoń― zabrał tylko „Sępa―.
»―Okoń― zaczął organizować... Przyjął zasadę, że mamy wyjść z Warszawy kanałami na
Żoliborz i wiadomo było, że z Żoliborza jest łączność z Grupą „Kampinos―.« - opowiadał Lucjan
Wiśniewski.
Były z nimi też dwie łączniczki, kobiety. Major na przejście wyznaczył dwÃłch ludzi, ktÃłrzy - jak się
pÃłźniej okazało - nie mieli pojęcia, jak poruszać się w kanałach, choć twierdzili, że jest zupełnie
inaczej. Oszustwo szybko wyszło na jaw. „(‌) pod Dworcem Gdańskim, jest burzowiec. Burzowiec
to jest [typ kanału], że co najmniej dwa kanały duże, ściekowe schodzą się razem i w tym miejscu
podłoże musi mieć [większy spad], żeby dwie wody się połączyły i dalej popłynęły szybko. Stąd ten
burzowiec był straszny. (‌) Filtry pracowały pełną parą, dużo domÃłw jeszcze nie było zniszczonych
bardzo i w kanałach było bardzo dużo wody.― - czytamy we wspomnieniach młodego powstańca.
Początkowo woda nie była wielka, ale pod dworcem doszło do tragedii‌ „Ludzie, ktÃłrzy mieli
znać kanały, nic nie znali, ale prÃłbowaliśmy dwie łączniczki jakoś... Myśmy mieli ze sobą liny i
przywiązaliśmy się do wyłazu przed burzowcem i chcieliśmy puścić kobiety przywiązane w pÃłł. Jedna z
nich się utopiła i nie utrzymała się rękoma, bo nie wystarczyło, że była uwiązana [w pÃłł], bo ją
przewracała woda, tylko [trzeba było płynąć] rękoma, i utopiła się. Ta druga [Bohdana Maria Domańska
„Czarna―] prawie oszalała. Myśmy wyszli na wierzch na Dworcu Gdańskim i dostaliśmy się do
niewoli. Niemcy nas wyciągnęli z kanałÃłw jeszcze przed Żoliborzem―.
W całym tym nieszczęściu, powstańcy mieli jednak fart‌ Akurat w tym czasie na Stare Miasto były
zrzucane ulotki, że ten, kto wyjdzie do NiemcÃłw i podda się, nie będzie rozstrzelany. Jeden z kolegÃłw,
ktÃłry dobrze władał niemieckim, przekonał komendanta niemieckiego, że wychodzą na podstawie tejże
ulotki i chcą tylko uciekać z Warszawy‌
Powstańcy szybko porzucili więc w wodzie broń, mapy. Na powierzchnię wyszli jako cywile. Co zrobił
komendant? Przydzielił ich do pociągu, ktÃłrym uciekali Ukraińcy - ci mieli ich pilnować i dostarczyć do
Pruszkowa, gdzie istniał już wtedy obÃłz.
„Tak się złożyło, że ze mną jeszcze razem z Warszawy ze Starego Miasta wychodził kolega, ktÃłrego
nie znalem wtedy, z „Parasola―, pseudonim „Garbaty― nazywał się Zbigniew Gąsior. On
razem z nami wychodził. On jeden z „Parasola―, ja jeden z „Pięści―. Pociąg dojechał do
Dworca Zachodniego, zatrzymał się na dłużej. My z „Garbatym― po tych kanałach wyszliśmy się
myć, [szukaliśmy] wody trochę, żeby się umyć, i spotkaliśmy przy wodzie polskich kolejarzy i
zwrÃłciliśmy się do nich, bo wiedzieliśmy, że musimy uciekać jak najszybciej, im szybciej, tym lepiej chcieliśmy uciekać z Dworca Zachodniego. [Zapytaliśmy,] czy by nas nie wywieźli, nas jest kilka osÃłb.
Była z nami łączniczka, ktÃłra się nie utopiła, major, już nie było adiutanta, „Garbaty― i ja. Nas
czworo było, ci inni gdzieś się ulotnili. I kolejarze powiedzieli, że oni są lokomotywą, z Żyrardowa
przyjechali i zaraz wracają do Żyrardowa. ZwrÃłciliśmy się, czy by nas nie wywieźli. Oni: „No za
ile?―. Okazało się, że major „Okoń― był przezorny i w butach miał dwieście dolarÃłw gdzieś
pod zelÃłwką. (‌) Ci kolejarze najpierw jakiś materiał na nas zarzucili w tenderze, tam gdzie mają
węgiel, przykryli nas, na to nasypali węgla, że ledwo żeśmy żyli, ledwie żeśmy się nie udusili, ale każdy
jakoś wytrwał. Wywieźli nas pod PiastÃłw. Tuż przed Piastowem zatrzymali się i mÃłwią:
„Uciekajcie!―. Myśmy kierunek przyjęli na zachÃłd do Kampinosu. I udało się!― - opowiadał
kilka lat temu Lucjan Wiśniewski.
Na drugi dzień, może trzeci byli już w Grupie „Kampinos― i zaraz wracali do Warszawy. „Na
Żoliborz, olbrzymią grupę żeśmy przyprowadzili. To już była druga grupa z Kampinosu. Ponad sześćset
osÃłb dobrze uzbrojonych i z dużą ilością mięsa i wędlin z Kampinosu już przed nami wyszło, bo uznali,
że myśmy zaginęli jednak. (‌) Major czym prędzej organizował następną grupę i myśmy już
prowadzili następną grupę około siedmiuset osÃłb dobrze uzbrojonych. Nawet moździerze mieliśmy―
- wspominał.
Po drodze przed Niemcami ostrzegli ich Węgrzy. Z całej, około 700-osobowej grupy, do Kampinosu
http://www.plonszczak.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 01:27
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo
wrÃłciła część (40 osÃłb), reszta dotarła do Żoliborza.
„Następnej nocy znowu nie spaliśmy, bo ze Starego Miasta na Żoliborz doszedł kanałami, bo już
mniejsza woda była, generał Pełczyński, ktÃłry był szefem sztabu u generała „Bora―. Generał
Pełczyński przyszedł i zaraz zarządzono natarcia na Dworzec Gdański― - czytamy w wywiadzie z
„Sępem―. W natarciach zginęło w sumie 550 ludzi, a dworzec nadal był nie do zdobycia, a
powstańcy zmuszeni do powrotu.
Major „Okoń― chciał mianować „Sępa― na adiutanta, ale był za młody (miał wtedy 19
lat) i miał za niski stopień. Okoliczności tak się jednak ułożyły, że pÃłźniej Wiśniewski został adiutantem
do spraw łączności z Warszawą. A ta właściwie była najważniejsza, bo radio w Kampinosie nie miało
łączności z Żoliborzem i z Warszawą, tylko przez Londyn wszystko się odbywało. W efekcie wszystkie
meldunki, rozkazy, itp. przechodziły przez ręce „Sępa―.
Kampinos opuścili 27 września, ale otoczyli ich Niemcy. „(‌) była tylko jedna dziurka do wyjścia, i
tą dziurką wyszliśmy. Tylko ranni i zabici zostali - opowiadał we wrześniu 2010 r. Grupa dotarła do
Jaktorowa, gdzie były już niemieckie wojska. Doszło do bitwy i rozbicia grupy. WśrÃłd poległych był też
major „Okoń―‌ Wyrwać spod ognia udało się tylko pojedynczym oddziałom. WśrÃłd
ocalonych znalazł się Lucjan z postrzelonym łokciem.
„(‌) ponieważ w międzyczasie do Kampinosu po upadku Starego Miasta przyszła reszta mojej
rodzimej „Zemsty―, że tak powiem, to dołączyłem do nich (‌) Do nas przyłączył się też
człowiek, ktÃłry znał rejon trochę i wyprowadził nas z rejonu walk pod Jaktorowem (to jest jedna stacja
przed Żyrardowem). Jak wyszliśmy, tośmy szli dalej i przeszliśmy grupą może czterdziestu ludzi dobrze
uzbrojonych. Tyle właściwie broni mieliśmy, ile mogliśmy udźwignąć. Mimo że byłem ranny poważnie w
łokieć, też stena ze sobą dźwigałem. Doszliśmy pod Opoczno i już zalegliśmy koło Drzewicy― mÃłwił w jednym z wywiadÃłw.
Rannych w grupie nie brakowało, a sanitariuszka w kompanii była tylko jedna. To wywiadowczyni z
„993/W― Izabella Horodecka, pseudonim „Teresa―, ktÃłra dożyła do 101 lat. Powstańcy
mogli też liczyć na ludność cywilną.
PowrÃłt i prześladowania
Do rodziny „Sęp― wrÃłcił jeszcze w 1944 r., ale bliskich odnalazł pod Warszawą, z ChomiczÃłwki
ich wysiedlono.
Po wojnie „Sęp― przyznał się do służby w konspiracji, więc o spokoju mÃłgł zapomnieć. Był
szykanowany i represjonowany. Miał ogromne trudności, by kontynuować naukę czy znaleźć
zatrudnienie. Aż do powstania „Solidarności― miał stały nadzÃłr UB, ktÃłre prÃłbowało nakłonić
go do wspÃłłpracy, a nawet - bez jego wiedzy i zgody - zarejestrowano go jako tajnego
wspÃłłpracownika. „Byłâ€• nim jedynie na papierze, nigdy nic nie przekazał ubekom. Przez to nikt
nie chciał przyjąć go do pracy.
„Jak do mojej kartoteki zajrzeli, to już wiedzieli i - odpada, odpada. Uczyć się też nie mogłem,
dlatego że powołali w Warszawie pierwsze technika, jak Sowieci wyszli, i egzamin do technikum
elektrycznego zrobili na Nowogrodzkiej i egzamin był. Jeszcze nie wiedziałem, że UB tak mnie
prześladuje― - wspominał. Mimo dobrze zdanego egzaminu, nie został przyjęty (w przeciwieństwie
do tych nawet z mniejszą liczbą punktÃłw). Poprosił sekretarkę o wyjaśnienie, ktÃłra powiedziała mu:
„Wiesz co, naucz się na przyszłość wypełniać ankiety―. To już wszystko zrozumiałem, że w
ankiecie, ktÃłrą już wypisałem, że byłem ujawniony i koniec―. Potem już wszędzie mu odmawiano.
Zajął się kaletnictwem.
Urodził się w Sarbiewie
Lucjan Wiśniewski na świat przyszedł na ziemi płońskiej. Jego rodzice, Zofia i Ignacy, w okolicy Płońska
prowadzili gospodarstwo. Syna Lucjana doczekali się 30 czerwca 1925 r. Urodził się w Sarbiewie w
gminie Baboszewo. Gdy miał 5 lat, rodzina przeniosła się do Warszawy, by zmienić życiowy status.
Wiśniewscy początkowo mieszkali przy Freta 16. Ignacy najpierw pracował jako palacz kotłowy, a
pÃłźniej dostał pracę w Forcie Bema w jednostce wojskowej, w wytwÃłrni amunicji numer 1, gdzie
szybko został kierownikiem głÃłwnej elektrowni. W tym czasie wybudował dom, wÃłwczas w
podwarszawskiej, ChomiczÃłwce (dziś to dzielnica stolicy), w ktÃłrym Wiśniewscy zamieszkali z
http://www.plonszczak.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 01:27
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo
czworgiem dzieci.
Wybuch wojny spowodował, że losy Lucjana ponownie związały się z Płońskiem. Ojciec przywiÃłzł go do
rodziny w mieście wraz ze starszym bratem w 1939 r. (nie wiadomo, w ktÃłrym miesiącu). Ignacy
twierdził, że w Płońsku było bezpieczniej. Do stolicy wrÃłcili w 1940 r.
Lucjan Wiśniewski „Sęp― zmarł w poniedziałek, 16 stycznia.
Cześć Jego pamięci!
Małgorzata Wielechowska
PS. Liczne wspomnienia „Sępa― są dostępne w Archiwum Historii MÃłwionej Muzeum Powstania
Warszawskiego (www.1944.pl), na ich podstawie ktÃłrych powstał tekst. Dzieje Lucjana Wiśniewskiego
opisane są rÃłwnież m.in. w książce Michała WÃłjcika i Emila Marata „Ptaki drapieżne. Historia
Lucjana „Sępa― Wiśniewskiego, likwidatora z kontrwywiadu AK―.
foto: pochodzi z książki „Ptaki drapieżne. Historia Lucjana „Sępa― Wiśniewskiego, likwidatora
z kontrwywiadu AK―
http://www.plonszczak.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 01:27

Podobne dokumenty