listopad 2015 - Trybuna Leśnika

Transkrypt

listopad 2015 - Trybuna Leśnika
nr 12/2015 cena 7,35 zł, w tym VAT 5% PL ISSN 0239-2690 nr indeksu 379484
Buk w natarciu
str. 10
Tańcząca z żubrami – rozmowa z prof.
W. Olech-Piasecką
Prof. Ph. Zimbardo specjalnie dla TL
str. 8–9, 16
str. 12–13
rozmowa TL
Mała woda, duża ryba
Rozmowa
z Januszem Preuhsem,
dyrektorem Gospodarstwa
Rybackiego Krogulna
– Jak zapowiadał się 2015 rok jeśli chodzi
o hodowlę ryb?
– Wiosną tego roku, jak od wielu lat, większość stawów w naszym gospodarstwie zostało w 100% wypełnione wodą i zarybione materiałem zarybieniowym pochodzącym z własnej hodowli na optymalnym poziomie, zgodnie z dobrą praktyką rybacką. Dwa obiekty stawowe: Turawa-Marszałki (teren Nadleśnictwa
Turawa) oraz Krystyna (teren nadleśnictwa Namysłów) zostały zalane wodą w 90%. Akurat te
dwa obiekty posiadają zlewnie tzw. opadową i ze
względu na brak opadów – śniegu zimą i deszczu wczesną wiosną – doszło do takiej sytuacji.
Byliśmy pewni, że sytuacja ta ulegnie zmianie
po tzw. „deszczach świętojańskich”. Teraz już
wiemy, że takich opadów nie było.
– Kiedy był Pan już pewien, że sytuacja
jest zła, że zakłócony został cykl hodowlany?
– W pierwszej połowie sierpnia wiedzieliśmy, że sytuacja jest groźna i może zakłócić
cykl hodowlany. Oczekiwania na opady deszczu i zmianę sytuacji przeciągały się w nieskoń-
czoność. Niskie stany wód w stawach i brak
wystarczającej ilości wody w zlewniach rzek
na terenie województwa opolskiego w 2015
roku oceniam za wyjątkowy i ekstremalny.
Taka sytuacja była dla nas stresująca, a także
dla wszystkich hodowców ryb korzystających
z wód zlewni Stobrawy.
– Jaka była sytuacja hodowlana po okresie suszy wakacyjnej? Czy ona się przedłużyła na następne miesiące, czy jednak spadł
deszcz i wody przybyło?
– Pierwsze opady deszczu, po tak długotrwałej suszy, pojawiły się na tym terenie w drugiej
połowie września w ilości 30 litrów i kolejne
w połowie października, kiedy to przez kilka dni spadło razem 27 litrów wody na metr
kwadratowy. Ponieważ teren opadu objął całą
zlewnie rzeki Stobrawy sytuacja znacząco się
poprawiła.
– Jakie nadzwyczajne środki techniczne
i organizacyjne zastosowano, aby zminimalizować skutki suszy?
– Ze względu na przedłużająca się suszę i zagrożenie utratą ryb, od 10 sierpnia uzupełnialiśmy stan wody, w stawach szczególnie zagrożonych. Woda była przepompowywana z rowów opaskowych. Nie na wszystkich stawach
była taka możliwość. Ze względu na brak możliwości uzupełnienia wody przy pomocy pomp,
niektóre stawy należało bezpiecznie odłowić
i przenieść ryby do innych zbiorników. Korzystając z chłodniejszych nocy, kilka stawów
odłowiono pod koniec sierpnia i na początku września. Tegoroczna susza przypomniała wszystkim, jak cenna jest woda w naszym
otoczeniu, a jej brak doprowadza do zwiększonych kosztów i strat w całej działalności,
jaką człowiek podejmuje. Aby utrzymać stany wód, oczywiście tam gdzie była taka możliwość, trzeba było w trybie nadzwyczajnym
zakupić kilka pomp wodnych o wysokich wydajnościach. Na stawach, gdzie występowało
zagrożenie przyduchy, zakupiono agregaty prądotwórcze i ustawiano systemy napowietrzające, które napowietrzały wodę w porze nocnej.
Od 10 sierpnia do 15 września na pracę kilku
wysokowydajnych pomp wodnych zużyliśmy
blisko 5 ton paliwa. Ale dzięki tym działaniom
uratowano blisko 100 ton ryb na czterech stawach. Ponadto dwukrotnie przeprowadzono
konserwację rzeki Kluczborskiej Strugi. Wykoszono kosiarką wodną koryta rzeki oraz pogłębiono i udrożniono koparką tę rzekę na odcinku kilku kilometrów, co umożliwiło zaopatrzenie w wodę dwóch stawów Gospodarstwa
oraz innych użytkowników tej rzeki.
– Czy z powodu suszy opóźniono październikowe odłowy?
– Opóźniliśmy tegoroczne odłowy październikowe i odłów pierwszego stawu z karpiami
ustaliliśmy na 22 października, a zakończenie
odłowów w GR Krogulna planowane jest na
20 listopada.
dokończenie na str. 5
Fot. J. PREUHS
J. Preuhs, dyrektor GR Krogulna
2
trybuna leśnika nr 11/2015
Fot. M. MATL
O leśniczym S. Barkowskim przypomina m.in. obelisk, którego
inicjatorem powstania był W. Moliński, obecny leśniczy
w Młyńskich Stawach.
Miał instynkt leśnika, szkółkarza. I ogromną
wiedzę, gdyż w szkółce Młyńskie Stawy w Nadleśnictwie Namysłów rozpoczynał jej organizację w 1948 r. od pierwszej sadzonki. A potem
wciąż doskonalona i chwalona w kraju i za granicą, szkółka była wiodącą w katowickiej dyrekcji LP. O leśniczym Stefanie Barkowskim
(1924–2001) mówiło się, że miał „wyczucie ziemi” łącząc twórcze natchnienie z prozą codziennej pracy; pisano także o „tajemnicy leśniczego Barkowskiego”, gdyż jego osiągnięcia były
wyjątkowe, również z dzisiejszej perspektywy.
Dziś przypominamy tę postać, która cieszyła się
ogromnym autorytetem wśród leśników.
„Leśniczy Stefan Barkowski, rodowity Wielkopolanin o zamiłowaniu do ziemi i solidnym
podejściu do każdej wykonywanej pracy, coraz
częściej zastanawiał się nad założeniem jednej
większej szkółki w swoim leśnictwie. Podyktowane to było chęcią mechanizacji prac z wykorzystaniem konnego sprzętu rolniczego. Będąc leśniczym w leśnictwie Młyńskie Stawy od
1948 roku, obok leśniczówki założył szkółkę
drzew owocowych. W starym młynie uruchomił z rozmachem wyłuszczarnię nasion drzew
iglastych” – pisał Wiesław Moliński w „Śladami leśnych ścieżek” (2009). A sam leśniczy
Barkowski wspominał na łamach „Trybuny Le-
Zaskoczony
zimą
od redakcji
Przesłanie leśniczego
śnika” w 1980 roku: – Eksperymentowałem,
próbowałem, nieraz przegrywałem, ale wiedzy przybywało. Hodujemy aktualnie 36 gatunków, przeciętna roczna produkcja dojrzałego materiału sadzeniowego wynosi około 4
miliony sztuk, ale bywają lata, że jest większa.
W każdym razie zabezpieczamy w pełni potrzeby nadleśnictwa, a nadwyżki produkcyjne odstępujemy okolicznym jednostkom OZLP. (…)
W każdej ingerencji człowieka w prawa natury wskazana jest rozsądna elastyczność. (…) od
niej w dużej mierze zależy powodzenie działań
szkółkarskich. Długofalowe, sztywne planowanie w konfrontacji z życiem może okazać się
ryzykowne. I dalej: – Nie jest źle, ale do pełni
szczęścia brakuje nam deszczowni o silniejszej
mocy. Mankamentem jest brak deszczomierza.
Marzy nam się także maszyna do podcinania
korzeni i specjalistyczny sprzęt do szkółkowania. Główny jednak warunek rytmicznej produkcji to ludzie. Silniejsze związanie ich z robotą szkółkarską, a co za tym idzie – zweryfikowanie stawek płacowych obowiązujących przy
sadzeniu. Robota podstawowa niezwykle pracochłonna, tymczasem żenująco niskie wynagrodzenie w minimalnym tylko stopniu ją rekompensuje. Coś musi się tu zmienić!
I wiele się zmieniło, prawie wszystko. Poza
tym, co – miejmy nadzieję – nigdy nie zaniknie – etos pracy, zwyczajna ludzka uczciwość,
solidność i solidarność.
Zdjęcie borowika było wykonane w listopadzie ub. r. na terenie
Nadl. Ełk.
Fot. M. PACH
Stare polskie przysłowie mówi, że gdy
we wrześniu grzybów brak, to niezawodny zimy znak. Od kilku lat trudno jednak
całkowicie ufać mądrości przodków, bo
zmieniający się klimat powoduje wiele
pogodowych niespodzianek i anomalii.
Tegoroczny słaby urodzaj grzybów ma
większy związek z długotrwałą suszą niż
wczesną zimą. Ludowa mądrość nie tłumaczy też takich sytuacji jak ta uwieczniona na fotografii w ubiegłym roku. To
jedna z przyrodniczych niespodzianek, należących raczej do rzadkości niż powtarzalnych zjawisk, skoro nie znalazła odzwierciedlenia w przysłowiach określanych mądrością narodu. (mon)
trybuna leśnika nr 11/2015
3
spis treści
UniEKO w Katowicach
14
LEŚNE NEKROPOLIE
Pamiętają o grobach
LAS INNYCH FUNKCJI
16
Foto. J. DEREK
Bolesław Czarnecki, leśniczy w leśnictwie Lędziny (Nadl. Katowice), na długo
przed programami małej retencji, gdyż już w latach 80. ub. wieku, rozpoczął
retencjonowanie wody na swoim terenie. Tworzył kilkuarowe zbiorniki. Do tych
działań skłoniła go nieodparta logika dobrego gospodarza. Cieki wodne były
brudne od zanieczyszczeń przemysłowych, a wody wciąż ubywało ze względu
na rozpoczynającą się hydrologiczną suszę. Teraz w Lędzinach jest 28 „oczek” –
służą także zwierzynie i są świetną rezerwą wody na wypadek pożarów w głębi
lasu. Letnia susza pokazała jedno – wszędzie było sucho, zbiorniki były jednak
trochę napełnione.
str. 11
ROZMOWA TL
2
Mała woda, duża ryba – rozmowa z J. Preuhsem, dyrektorem Gospodarstwa Rybackiego
Krogulna
OD REDAKCJI
3
Przesłanie leśniczego
W NADLEŚNICTWACH
Drewno jest piękne
17
5
Czarodziejskie drzewo
RDLP w Katowicach – submisja drewna specjalnego przeznaczenia
18
19
20
Zaskoczony zimą
Z PIERWSZEJ RĘKI
Pszczoły w lesie – w RDLP w Krośnie padła propozycja wyznaczenia „lasu pszczelarskiego”, który miałby charakter praktyczny
i zarazem edukacyjny. To może być nowe pole współpracy leśników
z pszczelarzami, którzy w najbardziej praktyczny sposób przyczyniają
się do zachowania różnorodności biologicznej w naszych lasach.
IDĄ ŚWIĘTA
Jasełka na myśliwską nutę
LEŚNICY LISTY PISZĄ
Nie dajmy się zwariować
EDUKACJA LEŚNA
Leśny zakątek – konkurs dla dzieci
warto wiedzieć
22
Na polowanie ze smartfonem
Sensacyjne znalezisko
Uwaga! Fundusze dla nadleśnictw
Droga leśna w Żabnicy
Trwa remont w Muzeum Świerka
INFORMACJE
6
Weto ustawie
Silvanus w Zielonej Górze
Las w kulturze polskiej
INFORMACJE
7
Resocjalizacja przez naturę
Dni Rozwoju Edukatora
OCHRONA ZWIERZĄT
8
10
11
Tańcząca z żubrami – rozmowa z prof. dr hab.
W. Olech-Piasecką
PRZEBUDOWA LASU
GOSPODARKA WODĄ
Foto. A. TARKOWSKA
4
24
„Studnie” w lesie
Gdzie ci mężczyźni? – rozmowa z prof. Ph. G.
Zimbardo
samochodem do lasu
Uniwersalne „Disco”
twórcze inspiracje
Buk w natarciu
W ZGODZIE Z NATURĄ
12
23
O przebudowie beskidzkich świerczyn
30 lat minęło
Nasłuchiwanie lasu
25
26
27
ROZMAITOŚCI
Krzyżówka z kaliną
W KUCHNI LEŚNIKÓW
Rozgrzewająca herbata G. Dobrzańskiego
edukacja leŚna
Lasy dla życia, lasy bez barier (cz. 2)
Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych
LP uruchomiło pierwszą pulę środków na lata
2014–2020. Dofinansowanie pochodzi z dotacji
dostępnych w Osi priorytetowej II Ochrona
Środowiska w ramach działania 2.4 Ochrona
przyrody i edukacja ekologiczna.
O wsparcie mogą się starać: parki narodowe, pozarządowe organizacje ekologiczne, jednostki administracji rządowej lub samorządowej,
regionalne dyrekcje ochrony środowiska, jednostki badawczo-naukowe,
uczelnie, urzędy morskie oraz jednostki organizacyjne LP z wyłącze-
niem Dyrekcji Generalnej LP. Dofinansowanie w wysokości 85 proc.
mogą otrzymać m.in. projekty związane z restytucją gatunków zagrożonych wyginięciem, ochroną siedlisk przyrodniczych, budową infrastruktury związanej z właściwym ukształtowaniem ruchu turystycznego (np. budowa parkingów, wież widokowych, ścieżek dydaktycznych,
wiat rekreacyjnych, itp.), wokół obszarów chronionych, oraz wprowadzeniem gatunków zagrożonych do siedlisk zastępczych.
Wnioski należy składać od 30 listopada br. do 29 stycznia 2016 r.
w Centrum Koordynacji Projektów Środowiskowych w Warszawie.
Planowany termin rozstrzygnięcia konkursu to III kwartał przyszłego
roku. W pierwszym naborze do rozdysponowania jest 25 mln złotych.
W nowej perspektywie finansowej na lata 2014–2020, CKPŚ ma aż
300 mln złotych. (mon)
Droga leśna w Żabnicy
W Nadleśnictwie Węgierska Górka prace związane
z modernizacją i budową dróg śródleśnych pochłonęły w tym roku
ponad 1 mln złotych.
Największy przepust wodny wykonany
w trakcie prac remontowych ma
średnicę aż 2 m.
Fot. P. GRINER
Zabezpieczenie dróg dojazdowych do kompleksów leśnych to w nadleśnictwie kwestia
priorytetowa ze względu na olbrzymie obszary
młodników, które są efektem prac związanych
z przebudową beskidzkich świerczyn.
Na początku listopada została zakończona
modernizacja drogi „Na sikorki” w Żabnicy.
W ramach prowadzonych prac została utwardzona nawierzchnia jezdni, wykonano także kilka przepustów wodnych, które w czasie gwałtownych ulew odprowadzą nadmiar deszczówki. Ważną częścią prac remontowych była modernizacja zapory przeciw rumoszowej z 1965
roku. Droga „Na sikorki” ułatwi leśnikom nie
tylko prowadzenie gospodarki leśnej, ale także zwiększy bezpieczeństwo przeciwpożarowe.
Koszt przebudowy sięgnął prawie 600 tys. złotych. (mon)
Trwa remont
w Muzeum Świerka
W Nadleśnictwie Wisła w czasie wakacji rozpoczął się remont
Muzeum Świerka. W pierwszej kolejności zostały wykonane prace
budowlane.
Drewniany budynek muzeum stanowił pierwotnie zaplecze socjalne dla pracowników
szkółki leśnej na Jaworzynie Wyrchczadeczce. Dopiero w 2001 roku pomieszczenia zaadoptowano na potrzeby ekspozycji poświęconej świerkowi istebniańskiemu. Prace remontowe polegały przede wszystkim na zabezpieczeniu i konserwacji drewnianej konstrukcji oraz
niewielkiej modernizacji wnętrza. Pierwszy
etap prac kosztował około 16 tysięcy złotych.
Przed gospodarzami muzeum są jeszcze prace
związane z unowocześnieniem samej ekspozycji. Ma być bardziej interaktywna i dostosowana do wymagań młodego odbiorcy. Ponowne otwarcie placówki zaplanowano na wiosnę
przyszłego roku. Muzeum Świerka odwiedzają przede wszystkim wycieczki szkolne. Latem
i zimą zaglądają tu także turyści wypoczywający w Beskidach. Rocznie placówkę odwiedza
ponad 3 tys. osób. (mon)
informacje
Uwaga! Fundusze dla nadleśnictw
dokończenie ze str. 2
– Co susza oznacza dla stanu ryb, ich rozmiaru, wagi?
– Jest takie powiedzenie wśród rybaków
„mała woda, duża ryba”. To żartobliwe określenie chyba się potwierdzi w tym roku. Wnioskuję
to po pierwszych odłowionych już stawach. Karpie są pięknie wyrośnięte, o wadze często przekraczającej dwa kilogramy. Zapewne tak wyrosły, bo była wysoka temperatura wody.
– Czy ilość ryb przeznaczona w gospodarstwie rybackim na święta się zmniejszyła?
– Odłowy ryb zaplanowano w taki sposób, aby
największe stawy z największą ilością ryb odłowić na samym końcu. Tak więc dopiero 20 listopada będziemy znali ostatecznie ilość ryb przeznaczonych na rynek świąteczny. Jednak mam
dobre informacje od naszego ichtiologa, który
nadzoruje odłowy jesienne w naszym Gospodarstwie, że wynik będzie zbliżony do zeszłorocznych odłowów.
– Czy cena karpia na rynku się zmieni
w porównaniu z latami poprzednimi?
– Moim zdaniem należy się liczyć z kilkuprocentowym wzrostem cen ryb w sprzedaży
grudniowej, ponieważ większość hodowców
karpia ponosiło dodatkowe koszty, aby utrzymać hodowane ryby w dobrej kondycji przy tak
ekstremalnych warunkach związanych z długotrwałą suszą.
– Kiedy sytuacja wróci do równowagi, czy
skutki suszy będą jeszcze długo odczuwalne
(wyschnięte koryta rzek itd.)?
– Pomimo że sytuacja się poprawiła, to susza
trwa nadal. Wyschnięte w sierpniu koryta niektórych rzek tzw. „opadowych” nie wypełniły
się wodą do tej pory. Okres deszczowy przez
rybaków stawowych jest dalej wypatrywany.
Tegoroczna susza dała nam, rybakom, kolejny
atut, aby łatwiej przekonywać społeczeństwo
o ważnej roli pozaprodukcyjnej stawów w środowisku naturalnym, jako zbiorników retencji
wodnej. Stawy karpiowe gromadzą wodę wiosną, gdy jest jej najwięcej, a korzysta z niej środowisko przez cały rok.
Rozmawiał: JACEK DEREK
trybuna leśnika nr 11/2015
5
Prezydent RP Andrzej Duda 26 października skierował do ponownego rozpatrzenia październikową ustawę o zmianie ustawy
o lasach.
W opinii Prezydenta ustawa nie zapewnia wprowadzenia instrumentów zapewniających skuteczną ochronę lasów państwowych
w sposób zgodny z deklarowanymi celami. Jak wynika z komunikatu opublikowanego na oficjalnej stronie Prezydenta RP, ustawa
zawiera rozwiązania wskazujące, iż ustawy zwykłe mogą wprowadzać możliwość zbywania lasów państwowych, co nie gwarantuje
pełnej ochrony lasów przed zmianą ich statusu.
Dokument wprowadza również przesłankę wskazującą na możliwość zbywania lasów dla realizacji celów publicznych w rozumieniu ustawy o gospodarce nieruchomościami. To oznacza wprowadzenie szerokiego katalogu okoliczności umożliwiających zbywanie lasów.
W kolejnym punkcie napisano, że uchwalona ustawa przyjmuje
niejednoznaczną regulację dotyczącą dostępu do lasów państwowych. (ip)
Las w kulturze
polskiej
W Instytucie Historii Uniwersytetu
Rzeszowskiego powstał pomysł
zorganizowania kolejnej, dziewiątej,
ogólnopolskiej konferencji naukowej „Las
w kulturze polskiej”. Konferencja odbędzie się
w dniach 5–6 maja 2016 roku, w miejscowości
Przedlesie w Nadleśnictwie Międzychód.
W związku z tym organizatorzy zwracają się do leśników, archeologów, historyków wszelkich specjalności, historyków sztuki, etnologów, antropologów kultury, folklorystów, socjologów, ekologów, kulturoznawców, filologów, literaturoznawców i wszystkich
innych specjalistów, którzy zechcieliby wziąć czynny, merytoryczny udział w projektowanej konferencji.
Zgłoszenia do udziału w konferencji wraz z tematami wystąpień można przysyłać na adres [email protected] do dnia
31 marca 2016 r.
W wystąpieniach pomysłodawcy chcą przedstawić nie tylko historię lasów pierwotnych, zasięg występowania, stopniową ich eliminację, lecz także las jako przedsiębiorstwo gospodarcze od czasów najdawniejszych, las żywiciela i opiekuna, las jako siedlisko
demonów i bóstw opiekuńczych. Chcą także pokazać zawody i zajęcia, które wprost były uzależnione od istnienia lasu (bartnictwo,
smolarstwo i wiele innych). Istotnym elementem, który powinien
znaleźć się wśród poruszanych tematów, jest temat kultury myśliwskiej (zwyczaje, techniki, przesądy, przekonania, anegdoty myśliwskie) oraz problem dawnego i współczesnego kłusownictwa w jego
najróżnorodniejszych aspektach. Istotnym byłoby spojrzenie na las
jako motyw inspiracji twórczej przez znawców literatury i historyków sztuki, a także współczesne znaczenie lasu, np. w kwestiach
rekreacji. (ip)
6
trybuna leśnika nr 11/2015
Silvanus
w Zielonej Górze
36. Bachusik otrzymał imię Silvanus. Zielona
Góra dzięki leśnikom zyskała kolejną atrakcję
turystyczną.
Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Zielonej Górze od
20 października może pochwalić się nowym członkiem wśród leśnej
braci. Dyrektor zielonogórskiej dyrekcji LP Leszek Banach odsłonił
bowiem kolejnego Bachusika. Postacie rzymskiego boga lasów, zagajników, zwierząt i dzikiej przyrody oraz wina i dobrej zabawy, można
spotkać w centrum najstarszej części miasta. Nowy Bachusik otrzymał imię Silvanus. Jego fundatorem są zielonogórscy leśnicy, a autorem rzeźby Artur Wochniak.
Dla uczczenia pracy leśników-pionierów, ich oddania, poświęcenia i trudu włożonego w rozwój naszych lasów oraz dla upamiętnienia 70. rocznicy funkcjonowania Lasów Państwowych w Zielonej
Górze, odsłaniamy dziś postać Silvanusa – rzymskiego boga lasów
i dzikiej przyrody. Jako kompan zielonogórskich Bachusików, niech
wspiera leśników w ich codziennej pracy – napisano w akcie erekcyjnym. RDLP w Zielonej Górze świętowała 70. rocznicę funkcjonowania Lasów Państwowych na Ziemiach Zachodnich. Uroczysta konferencja „Lasy Zielonogórskie na przestrzeni wieków” odbyła się w Centrum Przyrodniczym.
Zielona Góra, nawiązując do swojej tradycji, stawia na wino.
We wrześniu od kościoła pw. św. Urbana ulicami Zielonej Góry przeszła barwna procesja z figurą świętego, który od 2010 patronuje miastu. Św. Urban sprawuje pieczę nad właścicielami winnic, winną latoroślą, ogrodnikami, rolnikami. Dzięki staraniom ks. kanonika Mirosława Donabidowicza, proboszcza parafii pw. św. Urbana, do parafii
sprowadzono relikwie świętego.
(JD)
Fot. arch. RDLP w Zielonej Górze
informacje
Weto ustawie
„Milsze jest człowiekowi jedno drzewo, które sam zasadził,
niż cały ogród przez innych zasiany”. Te właśnie słowa Wojciecha
Bogusławskiego, aktora, dyrektora teatru i dramatopisarza
z przełomu XVIII i XIX w., stanowiły motto programu edukacyjnego
„Okaż kulturę i chroń naturę”, realizowanego w Zakładzie Karnym
w Wojkowicach, przy współpracy z Nadleśnictwem Siewierz oraz
Zespołem Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego
w Nakle Śląskim.
23 października odbył się ostatni etap programu – sadzenie drzewek. Młode drzewka, przekazane przez Nadleśnictwo Siewierz, zostały
posadzone przez więźniów na terenie Zakładu oraz w jego najbliższym otoczeniu. Leśnicy nadzorowali prace służąc swoją wiedzą i doświadczeniem, natomiast projekt zagospodarowania krajobrazu przygotowali uczniowie i nauczyciele z Zespołu Szkół w Nakle Śląskim.
ZK w Wojkowicach jest największą jednostką penitencjarną w województwie ślą-
skim, gdzie przebywa średnio 1000 osadzonych. Wśród licznych programów edukacyjnych nie zabrakło również resocjalizacji
przez naturę.
– Głównym celem programu jest kształtowanie postaw proekologicznych wśród więźniów.
Chcemy wzbudzić w nich poczucie odpowiedzialności za środowisko i uświadomić, że troszcząc się o naturę, troszczą się tym samym o własne zdrowie – wyjaśnia mjr Joanna Korczyńska, oficer prasowy ZK w Wojkowicach.
O samym Zakładzie można śmiało mówić,
że jest eko.
– Na dachach dwóch nowych budynków zainstalowaliśmy kolektory słoneczne, segregujemy odpady, co roku uczestniczymy też w akcji
Sprzątania Świata. Działania te nie są podyktowane wyłącznie względami ekonomicznymi,
stawiamy na oszczędność i ekologię – mówi
mjr Dominik Kupczyk, specjalista Działu Penitencjarnego ZK w Wojkowicach.
Programem resocjalizacji poprzez działania proekologiczne objęto 20 osadzonych.
Pracownicy Nadleśnictwa Siewierz – Sławomir Paciej i Michał Polok, zadbali o merytoryczne przygotowanie więźniów. Leśnicy zaprezentowali uczestnikom programu
zasady gospodarki leśnej oraz zasoby leśne w Polsce, ze szczególnym uwzględnieniem walorów przyrodniczych siewierskich
lasów, a także wyjaśnili z jakimi wyzwaniami i problemami borykają się w swojej codziennej pracy.
– Prelekcje cieszyły się dużym zainteresowaniem. Osadzeni aktywnie uczestniczyli w zajęciach, zadawali pytania. Byli zaciekawieni naszą pracą. – ocenia Agnieszka Zawada-Piątkowska z Nadleśnictwa Siewierz.
Zwieńczeniem akcji było wykorzystanie
zdobytej wiedzy w praktyce, czyli sadzenie
drzew na terenie Zakładu Karnego. Więźniowie, pod czujnym okiem leśników, posadzili
brzozy, dęby, graby, świerki, w sumie ponad
100 sadzonek. Wymierne efekty programu widoczne były od razu. Osadzeni dokładnie przygotowywali glebę, usuwając zbędne kamienie
i stare korzenie. W każdą jamkę wsadzali nie
tylko młode drzewko, ale i swoje serce.
– Boję się, że tu nic nie wyrośnie na tych kamieniach – mówił jeden ze skazanych.
informacje
Resocjalizacja przez naturę
Tekst i zdjęcie:
MAGDALENA GRAJNER
Dni Rozwoju Edukatora
Już po raz XVI liderzy edukacji leśnej z całej Polski spotkali się na warsztatach w Jedlni Letnisko. Tym razem warsztaty trwające
dwa dni (28–29 października br.) poświęcone
były omówieniu tzw. profilu edukatora leśnego. Pakiet informacji składający się z trzech
elementów: predyspozycji do roli edukatora,
ścieżki rozwoju i profilu kompetencyjnego,
został opracowany przez grupę doświadczonych edukatorów oraz konsultantów Wszech-
nicy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Opracowanie zatwierdził Wydział Edukacji i Udostępniania Lasu DGLP w Warszawie.
W ośmiu grupach roboczych poświęconych
kompetencjom edukatora pracowali liderzy
edukacji z nadleśnictw LKP oraz koordynatorzy edukacji na szczeblu regionalnych dyrekcji
LP. Poszerzali wiedzę i wymieniali doświadczenia, m.in. z projektowania zajęć, metod edukacyjnych, radzenia sobie w trudnych sytuacjach,
organizacji pracy i współpracy, budowaniu
wizerunku instytucji, samorozwojowi, pracy
z grupą oraz tworzenia środowiska wspierającego uczenie.
W drugim dniu warsztatów Mariusz Turczyk dyrektor CILP-u, przedstawił założenia kampanii promocyjnej LP na 2016 rok,
a Małgorzata Haze zaprezentowała powstający portal pracowniczy jako narzędzie komunikacji wewnętrznej.
(AT)
trybuna leśnika nr 11/2015
7
Fot. A. Tarkowska
ochrona zwierząt
Tańcząca z żubrami
Prof. dr hab. W. Olech-Piasecka
Kiedy ogląda się malowidła naskalne w grotach Altamiry czy
Lascaux, przedstawiające potężne zwierzęta, dostarczające
człowiekowi skór i mięsa, odnosi się również wrażenie, że
żubr, bo to jego wizerunki uwiecznione są na malowidłach,
był darzony podziwem, a nawet otaczany czcią. Wcześniej,
pospolity mieszkaniec kontynentalnych lasów Europy,
w wiekach średnich ustąpił miejsca cywilizacji człowieka
i spotkać go można było tylko w puszczach Polski i Litwy.
Gatunek przetrwał do dziś, dzięki pracy i zaangażowaniu
wielu pasjonatów i oczywiście dzięki genom żubrów
pszczyńskich.
Zwieńczeniem obchodów 150-lecia hodowli żubrów pszczyńskich, była międzynarodowa konferencja Stowarzyszenia Miłośników Żubrów. Jego prezesem jest prof.
Wanda Olech-Piasecka, która zgodziła się
na rozmowę specjalnie dla czytelników „Trybuny Leśnika”.
8
trybuna leśnika nr 11/2015
– Pani profesor, czy Stowarzyszenie Miłośników Żubrów, jest kontynuatorem
Międzynarodowego Towarzystwa Ochrony Żubra?
– Nie, bo nie może. MTOŻ powstałe
w sierpniu 1923 roku, było efektem pracy Międzynarodowego Kongresu Ochrony Przyro-
dy w Paryżu (1923 r.). Wtedy to delegat Polskiej Państwowej Komisji Ochrony Przyrody Jan Sztolcman, przedstawił ogólny plan
ochrony żubra. Po zawierusze wojennej, temu
gatunkowi groziła zagłada, o czym najdobitniej świadczy fakt, że MTOŻ wskutek przeprowadzonej inwentaryzacji doliczyło się 66
osobników, z których tylko 54 było czystymi
gatunkowo żubrami. Jako najpilniejsze zadanie uznano sporządzenie rodowodowego spisu tych zwierząt. W konsekwencji w Berlinie
zarejestrowano MTOŻ, które w swoim statucie zapisało m.in. sporządzenie Księgi Rodowodowej. Pierwsza księga zawierająca spis
zwierząt o znanym pochodzeniu wraz z danymi identyfikacyjnymi ukazała się w 1932 roku
w materiałach Towarzystwa. Do wybuchu II
wojny światowej, ukazały się trzy zeszyty
księgi. Po wojnie i podziale Europy na kraje
bloku wschodniego i zachodniego, współpraca członków Towarzystwa była bardzo utrudniona. W sposób naturalny w latach 60. XX
wieku działalność MTOŻ wygasła.
w roku spotykają się na konferencji. Podsumowując: Centrum działa dzięki członkom,
którzy pracują wolontaryjnie i są jak trybiki
w maszynie. Redakcja Księgi Rodowodowej
Żubrów, członkowie Bison Specjalist Group,
Regionalni Koordynatorzy EBCC oraz redakcja Biuletynu Ochrony Żubra, zapewniają sprawne działanie. A my w Warszawie je-
– Stan pszczyńskiej hodowli żubrów jest bardzo dobry. Zawsze była
profesjonalnie prowadzona.
Niestety zaczyna się problem przegęszczenia. W tej sytuacji
trzeba działać szybko. Na przeszkodzie stoją bariery, nazwijmy je
biurokratyczne. Mam wrażenie, że urzędnicy w ogóle nie zdają sobie
sprawy z istoty i wagi problemu.
– Czy stowarzyszenie przejęło prowadzenie Księgi Rodowodowej?
– Po wojnie na Międzynarodowej Konferencji Dyrektorów Ogrodów Zoologicznych
(wrzesień 1956 r.), do prowadzenia Księgi powołano dr. Jana Żabińskiego, dyrektora Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego. Jego osobiste kontakty i wielkie zaangażowanie pozwoliły już w 1947 roku wydać pierwszy zeszyt obejmujący lata 1937–1946. W latach 60.
XX w. Zarząd Ochrony Przyrody utworzył stanowisko sekretarza Redakcji KRŻ. Objął je dr
Jan Raczyński, pracownik naukowy Zakładu
Badania Ssaków. Tym sposobem nieformalnie Redakcja trafiła do Białowieży. Niestety już 1974 roku dr Raczyński zrezygnował
z prowadzenia Księgi i Redakcja znów, na 17
lat powróciła do Warszawy. W tym czasie zeszyty były wydawane z opóźnieniem, a skład
komitetu redakcyjnego nieustannie się zmieniał. Dopiero w 1991 roku, Redakcja, już na
stałe została przeniesiona do Białowieskiego Parku Narodowego, gdzie redaktorem ponownie został dr Jan Raczyński. Trzeba przyznać, że redaktorom księgi udało się nawiązać kontakt z większością hodowców, dzięki
temu dane w Księdze Rodowodowej są wiarygodne. To one pozwalają zachować czystość
krwi, potwierdzając rodowód zwierzęcia. To
bardzo ważne dla ochrony gatunku. Oczywiście przy tworzeniu KRŻ, uczestniczy także
Europejskie Centrum Ochrony Żubra.
– Czym jest EBCC czyli European Bison
Conservation Center?
– To projekt realizowany przez Stowarzyszenie. Jego struktura oparta jest na współpracy z wieloma partnerami, w szczególności członkami Bison Specjalist Group (powołane przez IUCN) oraz tzw. regionalnymi
koordynatorami. Biura koordynatorów znajdują się w 10 krajach Europy, co pozwala na
szybki kontakt z hodowcami w ich rodzimym
języku. Zaś sami koordynatorzy pozostają ze
sobą w stałym kontakcie elektronicznym, a raz
steśmy takim centrum zbierania i przesyłania informacji.
– Proszę podać przykład konkretnych
działań Centrum.
– Po pierwsze analizujemy dane z Księgi
i dajemy wskazówki hodowcom, skąd sprowadzić lub gdzie sprzedać konkretne zwierzę. Organizujemy przewozy żubrów pomiędzy hodowlami. Analizujemy i interpretujemy wyniki badań genetycznych wykonywanych w Katedrze Genetyki SGGW, w której
jest bank genów żubra. No i wreszcie doradzamy nowym hodowcom, np. robimy opracowania siedliskowe.
– Wróćmy jeszcze na moment do konferencji. Ta, która towarzyszyła obchodom
150 lat żubrów w Pszczynie, była poświęcona tej rocznicy?
– W części tak. Co roku, organizując konferencję, staramy się robić to w miejscu, które kojarzy się, jeśli to możliwe, z jakąś rocznicą. Tak było w 2013 roku w Bieszczadach,
50 lat od sprowadzenia żubrów, tak będzie za
2 lata w Gołuchowie w 40 rocznicę utworzenia hodowli. Ale oczywiście w trakcie tegorocznego spotkania mówiliśmy nie tylko o hodowli pszczyńskiej. Jedna z sesji poświęcona
była hodowlom żubrów, druga stadom wolnościowym, kolejna weterynarii, a jeszcze
inna genetyce.
– Jak Pani ocenia stan hodowli pszczyńskiej?
– Jest bardzo dobra. Zawsze była profesjonalnie prowadzona. Niestety zaczyna się problem przegęszczenia. W tej sytuacji trzeba działać szybko. Na przeszkodzie stoją bariery nazwijmy je biurokratyczne. Hodowla w Pszczynie dostała pozwolenie na wywóz do Czech 5
osobników o konkretnych imionach i numerach
rodowodowych. Niestety jedno z tych zwierząt
z różnych przyczyn nie nadaje się do transportu. W takiej sytuacji musimy przewieźć tylko 4
osobniki, ponieważ uzyskanie nowego pozwolenia trwa kolejne trzy, cztery miesiące. Mam
wrażenie, że urzędnicy w ogóle nie zdają sobie sprawy z istoty i wagi problemu. Albo inny
przykład. Decyzję o odstrzale jednego osobnika w Białowieskim Parku Narodowym, uzależniono od zrobienia mu zdjęcia i podpisania
protokołu przez 10 osób. A przecież często jest
tak, że zwierzę do wyeliminowania widzi się
tylko raz i to jest ta jedyna okazja. W Puszczy
Knyszyńskiej, zwierząt jest tyle, że wyrządzają
szkody w uprawach rolnych. Zgoda na odstrzał
została wydana, ale pod warunkiem dwukrotnego oznakowania takiego żubra farbą. Jak to
zrobić? Przecież żeby strzelić z paintballa do
takiego „przestępcy” trzeba by podejść do niego na odległość 30 m i to dwa razy! Pomijając stres jaki przeżyłby żubr, to jest niewykonalne. W takich decyzjach objawia się ogromna ignorancja urzędników i kompletna nieznajomość realiów.
– A co dzieje się z żubrem, dla którego nie
uda się znaleźć nowego miejsca?
– Opracowaliśmy i przetestowaliśmy ścieżkę „pozbywania się” nadwyżek. Problem dotyczy w większości samców z niewoli, bo
w warunkach hodowli zamkniętej wystarczy jeden byk na 10 krów. Od lat stosujemy
sprawdzoną metodę. Przewozimy żubra do
Puszczy Boreckiej, przeprowadzamy selekcję i jeśli samiec jest wystarczająco młody,
zostaje wypuszczony. Z reguły byki do 2,5 lat
aklimatyzują się w nowych warunkach i pozostają w stadzie. Starsze samce mają zwykle
mniejszy dystans do człowieka, słabo socjali-
ochrona zwierząt
Natomiast Stowarzyszenie Miłośników Żubrów powstało w 2005 roku. Dziś skupia ponad 200 członków (37 z zagranicy), których
łączy wspólny cel – ochrona żubra. Wielu
z nich to specjaliści: ekolodzy, genetycy, weterynarze, leśnicy i hodowcy. Co roku Stowarzyszenie organizuje konferencję, taką jak ta
w Pszczynie.
dokończenie na str. 16
Prof. dr hab. Wanda Olech-Piasecka
Żubr jest szczególnym obiektem jej zainteresowań. Wraz z zespołem koordynuje program ochrony żubra w Europie, analizuje dane genetyczne i dostarcza
hodowcom kompleksowych informacji. Jej badania dotyczą także innych rodzimych gatunków fauny, wymagających ochrony czynnej. W kręgu zainteresowań
są też metody numeryczne aplikowane do hodowli zwierząt. Na SGGW (Wydział
Nauk o Zwierzętach, Katedra Genetyki i Ogólnej Hodowli Zwierząt) prowadzi zajęcia ze statystyki i doświadczalnictwa. Jest prezesem Stowarzyszenia Miłośników Żubrów oraz przewodzi Bison Specjalist Group IUCN.
trybuna leśnika nr 11/2015
9
przebudowa lasu
Buk w natarciu
Wprowadzenie wielofunkcyjnej
i zrównoważonej gospodarki leśnej powoli,
ale konsekwentnie zmienia krajobraz
polskich lasów. Bardzo wyraźnie widać to
w Beskidach, gdzie świerkowe monolity
zastępuje drzewostan składający się z jodły,
buka i świerka - najwierniej oddający
pierwotny skład gatunkowy dawnej puszczy
karpackiej. Wygląda na to, że po długiej
przerwie ponownie swoje przysłowiowe
„pięć minut” ma jeden z najważniejszych
liściastych gatunków lasotwórczych – buk.
Fagus sylvatica to gatunek doskonale znany starożytnym. Już wtedy ludzie doceniali jego pokarmowe oraz lecznicze walory, a właściwości drewna bukowego przydatne były w budownictwie, stolarstwie,
a także gospodarstwie domowym.
Przez Polskę przebiega północno-wschodnia granica zasięgu buka
w Europie pokrywająca się z linią, wzdłuż której klimat atlantycki przechodzi w kontynentalny. To gatunek, który lubi wilgotne powietrze, źle
znosi wiosenne przymrozki i duże spadki temperatury zimą. W porównaniu z innymi gatunkami liściastymi buk bardzo oszczędnie gospodaruje wodą. Zachowanie równowagi ułatwia mu głęboki system korzeniowy i stosunkowo niska transpiracja wody. Świetnie znosi ocienienie. Z innych gatunków lasotwórczych, na tym polu tylko jodła i cis
mogą w młodości dłużej wytrzymać silne ocienienie. Jego występowanie jest mocno związane z wysokością położenia. W północnej części
kraju buki rosną na wysokości 650 m n.p.m., w Karpatach zaś optimum
rozwoju tego gatunku przypada na górną część regla dolnego.
Najwięcej drzewostanów bukowych znajduje się w Bieszczadach.
W Tatrach, Sudetach i Beskidach buczyny zachowały się na znacznie
mniejszym obszarze. To efekt gospodarowania człowieka na tych terenach. Z jednej strony drewno bukowe wykorzystywano tu w dużej skali jako opał i surowiec do wypalania węgla drzewnego, z drugiej właściciele tych lasów zdecydowanie preferowali gatunki iglaste przynoszące wysoką rentę leśną. W Beskidach buk przetrwał w niewielkich
drzewostanach, m.in. na Pilsku, w rezerwacie „Pod Rysianką”, w masywie Babiej Góry i na Policy.
Program przebudowy beskidzkich świerczyn zakłada, że w tutejszych drzewostanach buk będzie miał 30 proc. udziału w składzie gatunkowym. Ostatnie 20 lat doświadczeń wyraźnie wskazują, że mimo
iż buk odnawia się samosiewnie, to w procesie przebudowy monolitów świerkowych konieczne jest sadzenie tego gatunku z zachowaniem
ogólnie przyjętych zasad. Można stosować podsiew, jeśli nie występuje zagrożenie ze strony dzików i gryzoni, dla których bukiew jest
przysmakiem oraz nadmierny rozwój runa leśnego, który mógłby zagłuszyć siewki. Dobre efekty w niższych położeniach regla dolnego
daje też hodowla drzewostanów dwupiętrowych bukowo-modrzewiowych. Bardzo istotną kwestią jest pochodzenie nasion. Praktyka pokazuje, że materiał siewny pochodzący z drzewostanów nasiennych dolnego regla nie sprawdza się na wyższych wysokościach. Leśnicy upatrują tu przyczynę dużych wypadów młodych drzewek w wieku pięciu lat na wysokościach powyżej 1150 m n.p.m.
10
10
trybuna leśnika nr 11/2015
Fot. H. KOŚCIELNY
Za wprowadzaniem buka przemawia wiele argumentów, związanych
nie tylko ze zmianą klimatu. To gatunek wyjątkowo odporny na zanieczyszczenia powietrza. Fagus sylvatica należy do gatunków średnio
wrażliwych na działanie dwutlenku siarki, fluoru, amoniaku, trójtlenku azotu i jonów chloru. W tych samych warunkach buk zatrzymuje
więcej fluoru i azotu niż inne drzewa.
Do niedawna uważano też, że jest to gatunek wyjątkowo odporny na
choroby i szkodniki. Zmieniło się to w latach 80. ubiegłego wieku, kiedy w wielu krajach, gdzie buk stanowi gatunek dominujący (np. Słowacja, Niemcy), zaczęto obserwować zjawisko pogarszania się stanu
zdrowotnego lasów. Czynnikiem odpowiedzialnym za zamieranie drzewostanów bukowych jest zgorzel kory buka, zwana także „zamieraniem buka”, „śluzotokiem buka” lub „nekrozą kory buka”, która pojawia się w zwiększonym nasileniu w różnych częściach Europy co kilkanaście lat. Procesy chorobowe są dużym zagrożeniem, które może
stać się realne przy sprzyjających ich rozwojowi warunkach.
Kora buka jest najsłabszym punktem tego gatunku, wyjątkowo cienka, ma niewielką zdolność do regeneracji. Dzięki tej właściwości jest
często tłem dla leśnego „hyde parku”, bo wyryte w niej wyznanie miłości trwa dłużej nie tylko niż samo uczucie, ale całe ludzkie życie.
MONIKA MATL
W tekście wykorzystałam informacje zawarte w publikacjach: „Ekologiczne i hodowlane uwarunkowania przebudowy drzewostanów świerkowych w Beskidzie Śląskim
i Beskidzie Żywieckim” (pod red. Stanisława Małka),
„Buk zwyczajny” – tom 10 serii „Nasze drzewa leśne” oraz
„Zmienność buka zwyczajnego” – referaty przedstawione
na konferencji naukowej Poznań–Siemianice 8–10 czerwca 1999.
To był samodzielny pomysł leśniczego. Bolesław Czarnecki,
leśniczy w leśnictwie Lędziny (Nadleśnictwo Katowice)
pierwszy zbiornik wodny w lesie zbudował pod koniec lat
80. Już wtedy jego gospodarskie oko dostrzegło brak wody
w lasach. Dziś wodnych „oczek” na swoim terenie leśniczy
ma już 28. Służą zwierzynie i ochronie przeciwpożarowej.
– Już wtedy gołym okiem było widać, że wody
brakuje z powodu braku opadów – wspomina
tamten czas B. Czarnecki. – Poza tym większość
cieków płynących przez mój las było zatrutych.
Szamba z Tychów zatruwały wodę, mętny był
ciek z kopalni „Boże Dary”, a rów płynący od
strony kopalni „Wesoła” skażony był solanką.
Nawet żaby nie chciały tam żyć.
Wtedy leśniczy wykorzystał sytuację i podczas przygotowania gleby do odnowień, zaczął działać w kierunku poprawienia gospodarki wodnej na swoim terenie. W tamtych latach
spore obszary leśne stanowiły halizny i płazowiny. Na takim obszarze leśniczy wyznaczał
prace polegające na wykonaniu szerokich rabatów (10–12 m). Woda miała spływać rowami
opaskowymi do najniższego miejsca danego terenu, gdzie koparka kopała głęboki lej w kształcie elipsy, mniej więcej na 3 metry. Tak powstał
pierwszy 1-arowy zbiornik wykonany wyłącznie na odpowiedzialność leśniczego.
– Wodę trzeba było gdzieś ściągnąć, gdyż na
takim zdegradowanym terenie podtopienia były
prawie wszędzie – mówi leśniczy. – Nie cho-
dziło mi o osuszanie, ale zatrzymywanie wody
w lesie w sposób kontrolowany.
Pierwsze „oczko” wiosny nie czyniło, ale
to był pierwszy krok do wypracowania swoistej techniki zakładania „oczek” leśnych, które
w następnym leśnictwie, do którego przeszedł
B. Czarnecki, stanowią dziś pewien system.
Obecnie w leśnictwie Lędziny, którego teren
w około 75% położony jest na szkodach górniczych, znajduje się 28 kilkuarowych zbiorników wykonanych mniej więcej podobną techniką. Przygotowanie gleby, koparka, dreny
i „oczko” gotowe. Dziś większość z nich otacza drągowina. Leśniczy, przezornie, sadził wokół tej leśnej wody ałycze i świerki, aby liście
nie opadały do zbiorników. Woda jest w nich
klarowna i w sposób naturalny filtrowana. I co
najważniejsze – w jednym zbiorniku mieści się
nawet do 1000 m3 wody.
Te „oczka”, rozplanowane (i naniesione na
mapie leśnictwa) w każdym zakątku leśnictwa
Lędziny, dla postronnego przechodnia są prawie niewidoczne. Wie na pewno o nich zwierzyna, której tu nie brakuje, zwłaszcza danie-
li – ich stany są naprawdę bardzo wysokie.
Zbiorniki są naturalnym poidłem dla zwierząt
łownych, ale także całej fauny – gadów i płazów, a niektóre „oczka” są zarybione i obfitują
w ryby. Tam tworzy się cały biotop.
– Gdyby nie te oczka, gdzie by się ptaki napiły podczas ostatniej suszy?– pyta leśniczy. –
Kałuże, rowy leśne wyschły. Te zbiorniki są jak
studnie, co pokazała tegoroczna susza w lecie.
Wody w zbiornikach jest mniej niż zwykle, ale
jest, czyli mamy żelazną rezerwę.
Jest jeszcze jedna korzyść z wieloletniej pracy leśniczego na rzecz retencjonowania wody
w lesie. Zbiorniki bardzo dobrze sprawdzają się
podczas akcji przeciwpożarowych.
– Podczas małych pożarów w środku lasu,
wodę zwykle dowożono beczkami – mówi
B. Czarnecki. – Teraz mamy wodę na miejscu,
zawsze można małe zarzewie ugasić, a większy pożar dogasić.
Ostatni zbiornik powstał około 8 lat temu,
a liczba „oczek” w leśnictwie Lędziny jest już
wystarczająca.
gospodarka wodą
„Studnie” w lesie
Tekst i zdjęcia: JACEK DEREK
Leśniczy B. Czarnecki nad jednym z największych
zbiorników –„studni”, który wykonano pod jego okiem.
trybuna leśnika nr 11/2015
11
Rozmowa
z profesorem Philipem
G. Zimbardo
– Czy uważa Pan, że sytuacja młodych
mężczyzn jest na tyle poważna, że możemy
już dzisiaj mówić o kryzysie męskości?
– Tak, mamy kryzys. Kryzys męskości na
świecie. Współczesna technologia sabotuje
męskość, prowadzi do jej upadku w takiej formie, w jakiej ją znamy. Chłopcy i młodzi mężczyźni żyją zamknięci w swoich pokojach, nie
wychodzą na zewnątrz, chyba że muszą pójść
do szkoły czy pracy. Liczne badania naukowe
pokazują, jak istotna dla zdrowia fizycznego
i psychicznego człowieka jest codzienna aktywność fizyczna. Nie w siłowniach i salach
gimnastycznych, tylko na świeżym powietrzu.
Jest to najprostsza i najlepsza rzecz jaką możemy dla siebie zrobić, a ci chłopcy nie robią tego wcale. Musimy ich do tego zachęcić
i zmobilizować. Biję na alarm! Wyjdźcie ze
swoich sypialni, swoich domów i odkrywajcie naturę! Tu nie chodzi tylko o oddychanie
świeżym powietrzem, ale o kontakt i komunikację z naturą. Najnowsze badania dotyczące
AWE (połączenie emocji tj. cześć, szacunek,
respekt, groza, strach, zachwyt, podziw, niezwykłe piękno, podniosłość, siła i moc, które odczuwamy doświadczając rzeczy niezwykłych i wyjątkowych) pokazują, że obcowaniu
z przyrodą towarzyszą niemal zawsze pozytywne doznania. Piękne krajobrazy, góry, jeziora, lasy bezpośrednio wpływają na nasze
zdrowie. Kontakt z naturą ma na nas długofalowy pozytywny wpływ.
– W Polsce mawiamy, że prawdziwy mężczyzna powinien zbudować dom, spłodzić
syna i posadzić drzewo. Takie myślenie ma
w dzisiejszych czasach rację bytu?
– To staromodne powiedzenie, ale sens jest
ciągle aktualny. W dzisiejszych czasach bardzo niewielu mężczyzn może pozwolić sobie
na budowę domu, a posadzenie drzewa mieszkając w wielkim mieście też nie jest łatwe. Zawsze można jednak wspierać projekty powiększania terenów zielonych w miastach. Każdy
mężczyzna powinien chcieć mieć syna i córkę. Popatrzmy na Chiny, kraj polityki jednego
dziecka. Posiadanie jednego potomka, zwłaszcza męskiego w dłuższej perspektywie czasowej powoduje negatywne konsekwencje dla
trybuna leśnika nr 11/2015
Fot. A. TARKOWSKA
w zgodzie z naturą
12
Gdzie ci mężczyźni?
całego społeczeństwa, a przede wszystkim zaburzenia emocjonalne u tych dzieci. Oni są puści, wypaleni, wręcz niepełnosprawni, niesamodzielni i zupełnie nieprzygotowani do dorosłego życia. Mężczyzna powinien mieć syna
i córkę, dzięki dzieciom będzie żyć wiecznie.
Mężczyzna, tak jak każdy z nas powinien mieć
wkład w kształtowanie piękna swojej społeczności. Istnieją rozmaite, bardzo proste sposoby. Jeśli nie możesz posadzić drzewa, posadź
kwiaty. Wierzę w możliwość budowania relacji międzyludzkich i wzmacnianie ich poprzez kontakt z naturą.
– Siłę czerpiemy z natury?
– W najbardziej wysuniętych na północ
zakątkach Norwegii położone jest małe miasteczko Vardø. Przez większość roku panuje
tam przejmujący chłód (średnia temp. latem
19 stopni C). Za murami XVII-wiecznego fortu rośnie drzewo – jarzębina. Jedyne drzewo
w całym mieście. Gdy zbliża się zima drzewo jest starannie zabezpieczane przed mrozem i morską bryzą. Każdej wiosny mieszkańcy odkrywają jarzębinę, jest to prawdziwe święto. To drzewo jest bardzo stare i ma
zaledwie kilka liści, ale okoliczna ludność jest
z niego dumna, darzy je szacunkiem, wręcz
czcią. Jest to niezwykle przejmujące wydarzenie. W Kalifornii, gdzie mieszkam, rosną
100-metrowe sekwoje, a tam prawie na końcu świata, w małym miasteczku, ludzie celebrują jedno rachityczne drzewo, swój jedyny
łącznik z naturą. Doceniajmy i szanujmy to,
co daje nam przyroda.
Profesor Philip G. Zimbardo badając „ciemną” stronę ludzkiej natury jest
uznaną na świecie twarzą współczesnej psychologii. Wsławił się przeprowadzeniem słynnego eksperymentu więziennego w Stanford w USA. Stwierdził, że to
kontekst zdarzeń i sytuacja sprawiają, iż dopuszczamy się złych rzeczy. Przez
większą część swojej pracy zawodowej zajmował się psychologią zła, terroryzmu i dehumanizacji. Dziś, będąc już dziadkiem, koncentruje się na pozytywnych
stronach życia. Swoje najnowsze projekty: HIP (Heroic Imagination Project) – Projekt Bohaterskiej Wyobraźni (już wdrażany w polskich szkołach), czy katowickie
Centrum Zimbardo (TL6/2015), kieruje przede wszystkim do młodzieży, aby przygotować ją do aktywnego, odważnego i zaangażowanego społecznie dorosłego
życia. Według Zimbardo bohaterstwo to właśnie zmaganie się z codziennością,
a bohaterów cechuje empatia, brak uprzedzeń czy odwaga cywilna.
Szczególną uwagę prof. Zimbardo poświęca chłopcom i młodym mężczyznom.
W swojej najnowszej książce „Gdzie ci mężczyźni?” prezentuje przerażający obraz współczesnego pokolenia młodych ludzi. Przeciętny chłopiec spędza przed
komputerem 10 tys. godzin zanim osiągnie wiek 21 lat (wg badania COBOS „Młodzież 2013” polscy nastolatkowie są online średnio 3 godz. dziennie). Drastycznie wzrasta czas poświęcony na gry i oglądanie pornografii w internecie. „Nadużywanie współczesnej technologii zabija męskość” – twierdzi Zimbardo.
Chłopcy i młodzi mężczyźni uciekają od prawdziwego realnego świata w świat
w zgodzie z naturą
W Polsce występują ogromne obszary leśne, liczne parki. Byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony i zachwycony. Parki to nie
tylko miejsca, gdzie przychodzimy zaczerpnąć świeżego powietrza i obcować z naturą. Powinny również pełnić funkcje kulturalno-rozrywkowe, zachęcając ludzi do ich odwiedzania różnymi atrakcjami. Parki to swoiste centra kulturalne na świeżym powietrzu,
gdzie korzystając z różnego rodzaju aktywności uświadamiamy sobie, że oddychamy czystym powietrzem, bez dwutlenku węgla i to
jest cudowne.
– Czy sądzi Pan, że leśnicy są w stanie
walczyć z nasilającym się kryzysem męskości? Jakby nie było jest to branża zdominowana przez mężczyzn.
– Potrzebujemy leśników, którzy będą edukować metodami atrakcyjnymi dla młodzieży. Odciągnijcie dzieciaki od komputerów
oraz smartfonów i zabierzcie je na wycieczką
do lasu. Pokażcie piękno przyrody, nauczcie
jak o nią dbać, doceniać i szanować. Zachęcam również kobiety do wybierania tej drogi zawodowej, a mężczyzn do pracy w szkołach podstawowych. Równowaga! W przyrodzie musi być równowaga!
wirtualny, gdzie zawsze zwyciężają. Technologia daje im schronienie przed codziennymi obowiązkami, odpowiedzialnością, porażkami i odrzuceniem. Świat
online traktują jako ostatni bastion męskości, tam są panami. W realu, „pokonani przez kobiety”, w szkole, w pracy, w małżeństwie, pozbawieni męskich wzorców, nawet nie próbują walczyć, boją się.
Rozmawiała:
MAGDALENA GRAJNER
UniEKO w Katowicach
Na tablicach edukacyjnych znajdują się informacje botaniczne oraz wizualizacje biologii i morfologii poszczególnych gatunków
drzew oraz ich opis językami obszarów zainteresowań naukowych wybranych wydziałów. Ponadto odwiedzający ścieżkę mogą za-
poznać się z tematyką przebudowy drzewostanów oraz złożonych funkcji lasów pełnionych
w sposób zarówno naturalny, jak i poprzez
umiejętną gospodarkę człowieka wykorzystującego przyrodę dla swoich potrzeb.
Projekt jest kontynuacją inicjatywy Uniwersytetu Śląskiego „Alei drzew polskich”,
na której prezentowanych jest 13 gatunków
drzew liściastych. Dzięki współpracy Nadleśnictwa Katowice z uczelniami tego miasta powstało kolejne interesujące miejsce.
GRZEGORZ SKURCZAK
Nadleśnictwo Katowice
Fot. G. SKURCZAK
Projekt „UniEKO” – utworzenie
i oznakowanie ścieżki drzew
polskich, pełniącej funkcje
dydaktyczne i ekologiczne
jest propozycją ścieżki
edukacyjnej zarówno dla
mieszkańców Katowic, jak
i studentów kształcących się na
Uniwersytecie Ekonomicznym
w Katowicach. Ścieżkę tworzy
pięć gatunków polskich drzew
iglastych oraz grupa dębów
szypułkowych przypisanych
doktorom honoris causa,
którym uczelnia w swej historii
nadała ten zaszczytny tytuł.
Otwarcie ścieżki – Bolesław Bobrzyk, zastępca nadleśniczego w Nadl.
Katowice i dr hab. Mirosław Nakonieczny, prorektor ds. umiędzynarodowienia,
współpracy z otoczeniem i promocji Uniwersytetu Śląskiego.
trybuna leśnika nr 11/2015
13
leśne nekropolie
Pamiętają o grobach
W podkarpackich
lasach wiele jest miejsc
pochówków sprzed lat.
Przed Świętem Zmarłych
są one porządkowane,
pojawiają się na nich
znicze, a w niektórych
nadleśnictwach krośnieńskiej
dyrekcji Lasów Państwowych
organizowane są „leśne”
Zaduszki.
Coroczne Zaduszki z udziałem przedstawicieli gmin Komańcza i Jaśliska, Związku Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego, Straży Granicznej,
a także uczniów Zespołu Szkół w Jaśliskach,
organizuje Nadleśnictwo Rymanów, które
dba o mogiły żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza położone na terenie rezerwatu „Źródliska Jasiołki”. Znicze zapalane są pod pomnikiem kurierów beskidzkich, jak również
na dawnym cmentarzu wiejskim, nieistniejącej wsi Jasiel.
Pracownicy Nadleśnictwa Głogów corocznie uczestniczą w porządkowaniu grobu Jana
Skrzypka, leśniczego, żołnierza Armii Krajowej zamordowanego przez UB w 1945 roku.
Znajduje się on na cmentarzu w Porębach Kępieńskich koło Kolbuszowej. Leśnicy dbają
też o dwie bezimienne mogiły znajdujące się
w głębi lasów.
W Nadleśnictwie Lutowiska leśnicy opiekują się mogiłami żołnierzy armii austriackowęgierskiej poległych w I wojnie światowej
w okolicy szczytu Dwernik-Kamień (1004 m.
n.p.m.). Również na terenie leśnictwa Tworylczyk znajdują się ogrodzone groby żołnierzy z I wojny. W nieistniejącej wsi Tworylne
cmentarz dawnych jej mieszkańców został
ogrodzony i jest systematycznie wykaszany.
W leśnictwie Dwernik znajduje się niedawno ogrodzony cmentarz dawnych mieszkańców wsi, też wykaszany. Nadleśnictwo Cisna
opiekuje się dawnymi cmentarzami przycerkiewnymi w Solince, Dołżycy, Jaworcu i Zawoju. Na cmentarzach leśnicy wykaszają trawę i chwasty, remontują ogrodzenia.
Na terenach administrowanych przez Nadleśnictwo Brzozów w miejscowości Bykowce
znajdują się mogiły żołnierzy 6. Pułku Strzelców Podhalańskich poległych w czasie walk
wrześniowych w 1939 roku z hitlerowskim najeźdźcą. Na miejscowym cmentarzu znajduje
14
trybuna leśnika nr 11/2015
Leśny cmentarz w Bruśnie przed renowacją.
się zbiorowa mogiła 5. żołnierzy oraz grób ich
przywódcy inżyniera leśnika ppor. rez. Mariana Zaremby. Patronacką opiekę nad grobami
sprawuje młodzież z miejscowej szkoły.
Na terenie zarządzanym przez Nadleśnictwo Baligród znajduje sie kilka miejsc pochówków, którymi na co dzień zajmują się
leśnicy. W ubiegłym roku pracownicy nadleśnictwa oraz miejscowego ZUL-u społecznie
odkrzaczyli i ogrodzili żerdziami teren cmentarza i cerkwiska w nieistniejącej wsi Horodek. Leśnicy stale opiekują się cmentarzami
w Jabłonkach i Choceniu oraz miejscem pochówku w Kamionkach. W ramach społecznej akcji leśnicy odkrzaczyli też cerkwisko
w Studennem.
Najważniejszą mogiłą w Nadleśnictwie Dynów jest prawdopodobne miejsce pochówku
płk. dypl. Benjamina Kotarby, dowódcy 17
pułku piechoty im. Ziemi Rzeszowskiej, który
wraz ze swymi żołnierzami poległ w potycz-
ce o Borownicę podczas wojny obronnej 1939
roku. To kulminacyjny punkt ścieżki przyrodniczo-historycznej „Borownica” w nadleśnictwie. Obecnie ciało płk. B. Kotarby jest przeniesione na pobliski cmentarz, a o upamiętnione obeliskiem miejsce śmierci żołnierzy dbają
nie tylko leśnicy, ale także weterani, żołnierze
i okoliczni mieszkańcy.
Na terenie Nadleśnictwa Jarosław w leśnictwie Łapajówka znajduje się cmentarz z okresu I wojny światowej. W 29 mogiłach zbiorowych i 186 indywidualnych pochowano tutaj
około 450 żołnierzy austro-węgierskich i rosyjskich. W 2006 roku ustawiono na terenie
cmentarza wysoki krzyż dębowy, uporządkowano teren, usuwając zakrzaczenia i zbędne drzewa, wykonano ogrodzenie z żerdzi.
Obecnie prowadzone są tylko prace porządkowe. W leśnej głuszy znajdują się też 4 krzyże i 4 mogiły – milczący świadkowie z czasów działalności OUN-UPA w latach 1944 –
Fot. arch. RDLP w Krośnie
miance nieopodal leśniczówki. Czwarty syn,
nieobecny w tym czasie, ocalał i to on ufundował braciom pomnik. W 2013 r. dokonano
wymiany elementów jego ogrodzenia. W lesie
w okolicy Śliwnicy znajduje się upamiętnione krzyżem miejsce bestialskiego mordu przez
UPA w 1947 r. gajowego leśnictwa Śliwnica
Michała Daraża oraz 7 innych osób. W 2013 r.
ogrodzenie miejsca kaźni, staraniem pracowników Nadleśnictwa Kańczuga, wymieniono na nowe.
Od paru lat grupa z Nadleśnictwa Komańcza, działająca aktywnie jako członkowie Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Lokalnych
Komańczy WILK, realizuje pomysł uporządkowania nieczynnych i zaniedbanych cmentarzy wyznaniowych, położonych na gruntach nadleśnictwa, a pozostałych po wysiedlonych wsiach. Dokończono prace na cmentarzu w Mikowie i rozpoczęto porządkowanie
kolejnych miejsc. Tym razem były to cmen-
leśne nekropolie
1947 – upamiętniające ofiary zbrodni dokonanych na ludności polskiej, ale też ukraińskiej,
odmawiającej udziału w zbrodniczej działalności. W leśnictwie Bór znajduje się pomnik
– nagrobek harcerza Wacława Schmidta, który zginął w 1944 r.
Pracownicy Nadleśnictwa Kańczuga pamiętają o grobach leśników. Na cmentarzu w Husowie znajduje się miejsce spoczynku Zdzisława Mosiewicza, uczestnika wojny 1920, podporucznika rezerwy WP, zarządcy lasów prywatnych, który został zamordowany 7 maja
1925 r. na posterunku pracy. Mogiła z kamiennym pomnikiem od blisko 90 lat jest otoczona opieką przez kolejne pokolenia leśników.
W miejscowości Hadle leśnicy opiekują się
też obeliskiem upamiętniającym zbrodnię
niemiecką na trzech synach leśniczego Deca
z dóbr hr. Łaskowieckiego w Hadlach. Zamordowani zostali na oczach rodziców za pomoc
udzielaną rodzinie żydowskiej żyjącej w zie-
tarze i cerkwiska w Prełukach i Duszatynie. Ich teren został odkrzaczony i wykoszony. Wycięto również drzewka wyrosłe już po
wojnie z obsiewu naturalnego. Wokół cmentarzy razem z młodzieżą gimnazjalną z Zespołu Szkół w Komańczy posadzono szpalery drzewek, które po wyrośnięciu będą wyznaczać dziś jeszcze rozpoznawalną granicę
zasięgu powierzchni z kopczykami grobów.
Ostatnim wykonanym zadaniem było zaprojektowanie, wykonanie i ustawienie w Prełukach, Duszatynie i Mikowie tablic informacyjnych dla turystów z treścią o historii tych
miejsc w trzech językach (polskim, angielskim
i ukraińskim). Leśnicy z Komańczy pamiętają też o grobach żołnierzy z I wojny światowej rozsianych po stokach Chryszczatej i paśmie granicznym. Ich inwentaryzację przeprowadził Edward Orłowski, leśnik o historycznych zainteresowaniach.
Nadleśnictwo Sieniawa dba o groby leśników na cmentarzu w Sieniawie. Spoczywa tu
profesor Kazimierz Suchecki, wybitny hodowca. Jest też pomnik nadleśniczego Franciszka Doleżala, z dóbr Ordynacji Zamojskiej,
grobowiec Ernesta Mańkowskiego, inżyniera leśnika, oficera Armii Krajowej zamęczonego przez UB, Jana Żerebeckiego, dyrektora OTL-u w Starym Sączu. Na grobie
Jana Ligmana, działacza Galicyjskiego Towarzystwa Leśnego, emerytowanego dyrektora lasów i burmistrza Sieniawy, powstańca
z 1863 roku, leśnicy przed kilku laty wymienili dębowy krzyż na nowy, odnowili tabliczki i ogrodzenie.
Z kolei leśnicy z Nadleśnictwa Stuposiany opiekują się miejscem pamięci narodowej
„Leśniczówka Brenzberg”, gdzie w sierpniu
1944 roku oddziały OUN – UPA dokonały rzezi 74 Polaków, w tym kobiet i dzieci, ukrywających się przed represjami. Ukraińscy nacjonaliści zamordowali ich w tzw. cichej egzekucji używając wideł, siekier i kos. Tragicznie
zginęło wówczas kilku leśników, w tym legionista, leśniczy Franciszek Król. W miejscu tragedii we wrześniu 2010 roku ustawiono obelisk z tablicą pamiątkową i drewniany krzyż.
Leśnicy dbają też o miejsce po cerkwi greckokatolickiej w Stuposianach, gdzie znajduje się dawny cmentarz, na którym zachowało
się kilka kamiennych nagrobków – wśród nich
właściciela tutejszego majątku Marcelego Wisłockiego. Leśnicy, w miarę potrzeb m.in. usuwają martwe konary drzew, porządkują aleję
prowadzącą do cmentarza, pielęgnują żywopłot wokół cmentarza. Tablica informacyjna
z treścią w języku polskim i ukraińskim przypomina o historii tego terenu. Co roku w czasie Święta Zmarłych w obu miejscach pojawiają się znicze i kwiaty.
EDWARD MARSZAŁEK
RDLP w Krośnie
trybuna leśnika nr 11/2015
15
las innych funkcji
Pszczoły
w lesie
Uroczysta promocja 20-złotowej monety
z wizerunkiem pszczoły miodnej,
była okazją do spotkania leśników,
bankowców, pszczelarzy i numizmatyków
z terenu Podkarpacia, a także do
przypomnienia tradycji bartnictwa
i miodosytnictwa w Polsce.
Po powitaniu przez Andrzeja Modliszewskiego, nadleśniczego
Nadleśnictwa Strzyżów, goście wysłuchali prezentacji „Lasy przyjazne dla pszczół” na temat roli leśnictwa w zachowaniu pszczelarstwa,
ze szczególnym uwzględnieniem lasów podkarpackich. Zwrócono
uwagę na rolę drzewostanów jodłowych w produkcji podkarpackiego
miodu spadziowego, pierwszego produktu pszczelarzy, który w 2007
roku znalazł się na Liście Produktów Tradycyjnych. Od stuleci utrzymuje się duże zainteresowanie najdawniejszym pszczelim „pastwiskiem”, czyli lasem, dostarczającym pszczołom słodkiej substancji,
zwanej spadzią.
Następnie Piotr Piłasiewicz z Bractwa Bartnego wykonał pokaz
dziania barci w kłodzie sosnowej, a także zademonstrował tradycyjny strój bartnika puszczańskiego i sposób wchodzenia na drzewo przy
użyciu leziwa.
Samej prezentacji monety dokonała Beata Rapa, dyrektor Oddziału Okręgowego NBP w Rzeszowie. Kilkoma pamiątkowymi dwudziestozłotówkami uhonorowała też osoby, które wniosły wkład w promowanie idei ochrony przyrody.
O polskiej historii miodosytnictwa opowiadał Marek Barzyk z Polskiego Związku Pszczelarzy, podnosząc zalety tych tradycyjnych trunków. Zebrani, po wysłuchaniu opowieści o technologii sycenia miodów,
mieli możliwość degustacji dwójniaków, trójniaków i półtoraków.
– To było spotkanie ludzi różnych środowisk i zawodów, rzeczywiście zainteresowanych tą funkcją lasu, o której niewiele się mówi – zaznaczył Bogusław Famielec, dyrektor RDLP w Krośnie. – Cieszę się,
Współczesny bartnik wchodzi na drzewo przy pomocy specjalnego
sprzętu.
że padła propozycja wyznaczenia „lasu pszczelarskiego”, który miałby charakter praktyczny i zarazem edukacyjny. To może być nowe pole
współpracy leśników z pszczelarzami, którzy w najbardziej praktyczny sposób przyczyniają się do zachowania różnorodności biologicznej w naszych lasach.
Gospodarzem spotkania było Nadleśnictwo Strzyżów, zaś organizatorami Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie i Narodowy Bank Polski Oddział Okręgowy w Rzeszowie.
Tekst i zdjęcie: EDWARD
MARSZAŁEK
RDLP w Krośnie
dokończenie ze str. 9
zują się w nowych warunkach i one są po prosu odstrzeliwane na zasadach łowieckich, komercyjnych. Gwarancją wykonania prawidłowego odstrzału są pracownicy jednego tylko,
specjalnie przygotowanego nadleśnictwa. Zachowują oni wszystkie kanony sztuki, dbają
o to, żeby zwierzę nie cierpiało, dbają także
o odpowiednią oprawę, bo polowanie polowaniem, ale przecież żubr to godne, królewskie
zwierzę. Ten myśliwy, który płaci, musi to docenić. Taki myśliwy jest najpierw sprawdzany – jakim jest strzelcem. Jeśli jego umiejętności są gorsze od przyjętych standardów, to
zawsze jest drugi – dubler. Chodzi o to, żeby
zwierzę nie cierpiało. Jest jeszcze druga strona medalu. Środki pieniężne pochodzące z polowania, przeznaczone są na ochronę żubrów.
A ona kosztuje.
16
trybuna leśnika nr 11/2015
Stosujemy taki model eliminacji, ponieważ powiedzenie hodowcy, żeby sam pozbył się swojego zwierzęcia na swoim terenie, to byłaby zbrodnia. Każdy hodowca jest
do swojego stada bardzo przywiązany. Dlatego lepiej powierzyć odstrzał żubra osobom
sprawdzonym, zaufanym, którzy zrobią to
w przyzwoitych warunkach w obcym terenie.
– Powiedziała Pani, że udział genów Planty i Plebejera w obecnej populacji żubrów
wynosi 80%, a nawet więcej, takiej wspólności genów nie wykazują żadne zwierzęta
na wolności (zdarza się to wśród zwierząt
laboratoryjnych). Czy nie jest to zaskakujące, że przy takiej wspólności genów, nie
występują wśród żubrów żadne potworne
choroby związane z wsobnością?
– Nie można przykładać do wsobności tej
samej miary. Proszę pamiętać, że jest to wartość średnia. Można powiedzieć, że u żubrów
pszczyńskich mamy szczęście, ponieważ obserwujemy stosunkowo mało degeneracji
związanych z wsobnością. Geny tak się wysortowały, że zostały tylko te pożądane, a te, które
powodowałyby szkodę w takim układzie homozygotycznym po prostu zaniknęły. Trzeba
pamiętać, że udział genów kształtuje się także
pod wpływem środowiska. Stosujemy generalną zasadę, aby nie kojarzyć osobników w bliskim pokrewieństwie, wykorzystując całą pulę
genów, którą dysponujemy. Są to zasady obowiązujące w każdej małej populacji.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: ANNA TARKOWSKA
Prawdziwy kunszt pokazali jednak cieśle
przy wykończeniu wnętrza świątyni - mnogość elementów zdobniczych może zachwycić
najbardziej wybredne gusta. Elementem wystroju przyciągającym uwagę jest też oświetlenie wykonane ze zrzutów poroży jeleni. Tę
perełkę budownictwa drewnianego wznieśli
mieszkańcy Mucznego, bieszczadzkiej wioski,
w której na stałe mieszkają zaledwie 32 oso-
Fot. arch. RDLP w Krośnie
O tym, że z drewna
można wyczarować
bajeczne konstrukcje
można przekonać się
oglądając nowo postawiony
kościółek w Mucznem
w Bieszczadach.
Modrzewiowe i jodłowe
bale w jego ścianach,
ułożone z ciesielskim
pietyzmem, świecą jeszcze
świeżością i wciąż pachną
żywicą, głosząc pochwałę
budowniczych.
w nadleśnictwach
Drewno jest piękne
by, głównie leśnicy i pracownicy leśni. Również leśnicy działali w komitecie budowy tej
perełki górskiej architektury.
Uroczysta konsekracja świątyni, która odbyła się w niedzielę 18 października, zgromadziła setki wiernych, nie tylko z terenu Bieszczadów. Mszy świętej przewodniczył arcybiskup Józef Michalik, metropolita przemyski.
Czarodziejskie Drzewo
Fot. arch. Nadl. Zawadzkie
Jacek Bożek wręcza statuetkę Grzegorzowi Furmańskiemu.
Święto Drzewa jest programem edukacji ekologicznej Klubu Gaja realizowanym
od 2003 roku. Celem programu jest edukacja dla zrównoważonego rozwoju i podnoszenie świadomości ekologicznej społeczeństwa w zakresie ochrony środowiska
i zmian klimatu na Ziemi. Wspólne sadzenie drzew w ramach programu, przyczynia się do zwiększenia zalesienia i zadrzewienia oraz do zmniejszenia skutków globalnego ocieplenia.
Nadleśnictwo Zawadzkie uczestniczy w tej akcji od 2008 r. zapraszając do sadzenia drzew uczniów szkół, lokalne samorządy, stowarzyszenia i instytucje. Za udział
w ubiegłorocznej akcji przebiegającej pod hasłem „Drzewo Wolności” leśnicy uhonorowani zostali nagrodą Czarodziejskiego Drzewa 2015. Tym samym doceniono ich
za umiejętne podtrzymywanie długotrwałej współpracy w ramach programu Święto
Drzewa. 9 października w Bibliotece Narodowej w Warszawie Grzegorz Furmański, nadleśniczy Nadleśnictwa Zawadzkie odebrał trzecią już statuetkę z rąk Jacka
Bożka, prezesa Klubu Gaja. (AJ)
Latem do Mucznego przybywają tysiące
turystów chcących odwiedzić dolinę górnego
Sanu. Zimą czynne są narciarskie trasy biegowe, rozgrywany jest też co roku bieg „Tropem
żubra”. Nadleśnictwo Stuposiany prowadzi tu
pokazową zagrodę żubrów. Wiosną przyszłego
roku w Mucznem otworzy swe podwoje Centrum Promocji Leśnictwa.
(EdM)
RDLP w Katowicach
- submisja drewna
specjalnego
przeznaczenia
Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach ogłasza submisję surowca drzewnego specjalnego
przeznaczenia. Rozstrzygnięcie submisji nastąpi 20 listopada 2015r. w siedzibie Nadleśnictwa Turawa. Oferta zawierać będzie surowiec: dębowy, jesionowy, olchowy oraz sosnowy.
Surowiec drzewny będzie przygotowany do oględzin
dla zainteresowanych na składzie w Jełowej – Nadleśnictwo Turawa. Katalogi submisyjne zawierające charakterystykę poszczególnych sztuk surowca drzewnego oraz
regulamin submisji będą dostępne od 9 listopada 2015
r. w Nadleśnictwach Turawa, ZTiS Świerklaniec oraz
w biurze RDLP Katowice. Od tego dnia będzie można
dokonywać oględzin drewna na gruncie.
Wszystkie zainteresowane firmy oraz osoby prywatne
serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału w submisji.
Szczegółowe informacje na temat organizowanej submisji można uzyskać w Wydziale Gospodarki Drewnem
Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach – tel. kontaktowy 032 – 6094523 lub 6094561.
trybuna leśnika nr 11/2015
17
idą święta
Jasełka na myśliwską nutę
Na sali zapadła ciemność, a wraz z nią cisza.
W oczach siedzących niczym w lustrze odbija się
tylko małe czerwone światełko Wiecznej lampy,
która niesie nadzieję, wskazuje drogę i kierunek.
Ten mały symbol miłości Boga do ludzi, wieczności…
staje się początkiem i końcem….
Nagle potężny huk przerywa błogą ciszę,
po którym słyszymy muzykę płynącą z rogów myśliwskich.
Z każdym akordem budzi się życie.
Wstaje pierwszy, nowy, piękny dzień.
Tak rozpocznie się spektakl JASEŁKA NA
MYŚLIWSKĄ NUTĘ na podstawie dzieła Lucjana Rydla „Betlejem Polskie”.
Głównymi organizatorami tego przedsięwzięcia są Koło Łowieckie „Knieja 3” Gliwice i Dom Kultury w Koszęcinie. Zapowiada
się ciekawe przedstawienie, które łączy w sobie elementy kultury judeochrześcijańskiej
z tradycją i kulturą łowiecką. Wplecione wątki współczesne nadają mu swoistej pikantności. Dzieło to scala ze sobą historię i współczesność oraz niesie elementy musicalu, gdyż
okraszone zostaje pięknem muzyki płynącej na
żywo ze sceny i poruszającym serca śpiewem
oraz tańcem artystów.
To niewątpliwie ciekawe wydarzenie kulturalne wieńczące cały rok, ale i wprowadzające w nowy, jest dziełem w większości tworzonym przez amatorów. W gronie artystów są leśnicy, myśliwi i nasi sympatycy, ludzie, dla których las, nasza piękna przyroda, jest magnesem
przyciągającym wrażliwe serca.
18
trybuna leśnika nr 11/2015
Przygotowania do spektaklu trwają od początku roku. Cały projekt „Jasełka na myśliwską nutę” ma walory przede wszystkim edukacyjne, i to zarówno dotyczące kwestii etycznych, moralnych jak i związanej z nimi – szeroko rozumianej – kultury leśnej.
Sztuka w IV aktach będzie wystawiona na
scenie Domu Kultury w Koszęcinie. Bardzo dobra akustyka, jak i kameralność sali sprawi, że
w tym szczególnym czasie poczujemy klimat
tradycji i magii Świąt Bożego Narodzenia.
Dzieło to przedstawia historię zbawienia
od początku stworzenia po narodziny Jezusa.
Główną oprawę muzyczną tworzą oczywiście
instrumenty dęte – rogi myśliwskie. Nad stroną muzyczną spektaklu czuwają Artur Kanawka i Robert Waloszczyk, profesjonaliści
w tej dziedzinie.
A oto streszczenie jasełek w telegraficznym
skrócie. Bóg tworzy świat. Jego ostatnie stworzenie łamie ustalone zasady. Ewa – pierwsza
niewiasta ulega szatanowi. Po wielu wiekach
Maria – naprawia to, co Ewa uczyniła, zawierza się i oddaje całkowicie Bogu, który dla
umiłowanego swego stworzenia – człowieka
posyła Syna.
Rodzi się Bóg w ubogiej stajence by dać
człowiekowi radość i nadzieję – światło prowadzące do Raju. Witają go wystraszeni pastuszkowie, myśliwi oraz inne postacie. Nie
wszyscy jednak z tego faktu się cieszą, niektórzy czują się wręcz zagrożeni …
Premiera sztuki planowana jest na gorący
przedświąteczny czas 19 grudnia 2015 r. o godzinie 18.00 w DK w Koszęcinie. Jednak w tym
okresie chwila refleksji i zadumy będzie jak najbardziej wskazana.
Kolejne przedstawienia odbędą się 27 grudzień 2015 r. i 3 stycznia 2016 r.
Zapraszamy
Darz Bór!
WIESŁAW KUCHARSKI
Nadleśnictwo Strzelce Opolskie
czyli refleksje na 25-lecie
Pamiętam, z jakim zaangażowaniem uczestniczyliśmy w pierwszych wyborach parlamentarnych w 1989 r. (częściowo demokratycznych), w 1990 w samorządowych, i z jaką nadzieją patrzyliśmy na zmiany w Lasach Państwowych następujące w wyniku realizacji „Ustawy o lasach”.
Myślę, że po tylu latach, w większości dostrzegamy ogrom pozytywnych zmian w naszym otoczeniu, szczególnie w Polsce „samorządowej”. Również polskie lasy są bardzo dobrze oceniane
zarówno pod względem gospodarczym, finansowym i organizacyjnym. Jednak wiele jeszcze mamy do zrobienia.
Leśnictwo to z jednej strony wszystkie elementy „produkcyjne”,
takie jak pozyskanie, hodowla, ochrona, plany, sprzedaż, dochód
itp., a z drugiej strony to załoga, zespoły ludzi, którzy na tych
wszystkich „elementach” pracują. Nie „odkryję Ameryki” jeśli
powiem, że atmosfera pracy, relacje, rozwój osobowy są nie mniej
ważne, niż dochodowość czy wydajność – więcej one się przenikają i albo się wspierają, przy dobrych relacjach, albo działają
niekorzystnie przy relacjach wadliwych. „Szacunek jest należny
każdemu: sprzątaczce, robotnikowi, leśniczemu, nadleśniczemu,
czy dyrektorowi, inny jest zakres odpowiedzialności ale i w końcu
inne wynagrodzenie” ...pisałem na powyższy temat w 2004 r. Słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Katowicach w 1983 r.: „Człowiek pracujący jest nie tylko narzędziem produkcji, ale podmiotem; podmiotem, który w całym procesie produkcji ma pierwszeństwo przed kapitałem. Człowiek przez swoją pracę staje się właściwym gospodarzem warsztatu pracy, procesu pracy, wytworów
pracy i podziału. Gotów jest i na wyrzeczenia, gdy tylko czuje się
prawdziwym współgospodarzem i ma wpływ na sprawiedliwy podział tego, co zdołano razem wytworzyć”.
Takie zjawiska jak „homo–sovieticus” i „homo-biurokraticus”
oraz lęk o pracę – to fenomeny bardzo niepokojące. Władza ma
zawsze rację, klapki na oczy, a papier jest najważniejszy – taka
postawa w połączeniu z lękiem o pracę, bezrobociem i zwyczajną
ludzką małością, dają w efekcie mieszankę destrukcyjną dla budowy ludzkiej solidarności społecznej, zdrowej, życzliwej atmosfery w miejscu pracy. Ludzie stają się sfrustrowani, nie mają przyjemności z pracy. Jeśli dodać do tego zawiść, złośliwości, pogoń
za karierą, swoisty wyścig szczurów, pychę i arogancję – to jawi
się przykry obraz. Na szczęście nie jest to zjawisko powszechne –
chwała tym osobom, którzy w tym wszystkim nie dają się zwariować, potrafią się życzliwie uśmiechnąć i nie tracą zdrowego rozsądku – tak trzymać!!!
Kilka przykładów. Rozbudowywany pion kontroli w LP, który
przecież musi „udowadniać”, że jest potrzebny. Widziałbym potrzebę jego redukcji, ale i zmianę zakresu zadań. Ze względu na
to, że są to osoby z dużą wiedzą i doświadczeniem, warto położyć większy nacisk na doradztwo, innowacyjność, przeciwdziałanie nadmiernej biurokracji, czy popularyzację dobrych praktyk –
w skali kraju jest pod tym względem ogromna różnorodność.
Warto byłoby rozważyć (oprócz dobrze realizowanej edukacji
społecznej, współpracy ze szkołami itp.) kształtowanie polityki
cenowej wobec okolicznych mieszkańców wyrabiających drewno
kosztem nabywcy. To oni robią dużo dobrej roboty dla lasów, a często są to ludzie z niewielkimi zasobami finansowymi. Ta grupa ciągle jeszcze nas wspiera, gdy są chwile zagrożenia – duże wsparcie
dla ochrony i stabilności lasów (np. poparcie dla referendum).
Nigdy nie jest tak, że wina tkwi w samych strukturach, organizacji. Zawsze jest pewien zakres, który jest we władaniu samego
człowieka. Nazbyt często wydaje się nam, że musimy toczyć nieustanną walkę o przetrwanie, o pracę, o karierę, o sukces itp. Niestety czasami dzieję się to „po trupach”, nieetycznie, kosztem innych i najważniejsze – kosztem redukcji własnego systemu wartości. Nie zauważamy, że największy front walki przechodzi przez
nas samych, nasze serce. To tu przebiega największa walka o dobro, wierność zasadom, szlachetność, troska o dobro wspólne –
gdy tego nie ma to znaczy, że „zdezerterowaliśmy”.
Jeśli osiągając nawet największe sukcesy skapitulujemy na froncie wewnętrznym, to stajemy się bankrutami moralnymi – niestety ma to też konsekwencje społeczne – zaszczepiamy w życie społeczne to, czym sami wtedy żyjemy: fałsz, obłudę, brak wiary w dobro wspólne i w dobro w drugim człowieku, łącznie z dobrem społecznym najwyższym – miłość Ojczyzny. Jednak to bankructwo nie
jest dożywotnie i z tego można się podnieść.
Mam świadomość, że problemy, o których piszę to nie jest jakaś nasza, leśników specyfika, a raczej są to sprawy ogólnopolskie, a nawet uniwersalne... Jednak szczególną troską i szacunkiem darzę to środowisko, w którym pracuję. W albumie „Las jak
świątynia” pisałem: „...Leśnik powinien widzieć szerzej, właśnie
przez pryzmat piękna i towarzyszącego mu dobra. Nie może dać
się „zwariować”. Pracujemy na wyjątkowym, „cudownym materiale” – można powiedzieć, współpracujemy ze Stwórcą, a jeśli
tak, to wielka jest godność naszego zawodu”
Wszyscy w tym świecie trochę „wariujemy”. Nie jesteśmy ideałami, ale nie rezygnujmy i podejmujmy wysiłek aby coraz lepiej
zagospodarowywać naszą małą i dużą Ojczyznę. W Polsce potrzebna jest odnowa moralna i społeczna. W roku Jana Pawła II
marzę, abyśmy wracali do korzeni polskiej solidarności.
W każdym z nas walczy wielkość człowieka z jego karłem, a zwycięstwo nad nim przysparza dobra osobistego i społecznego. Jestem przekonany, że jest to również płaszczyzna współczesnego
patriotyzmu. Dzisiaj nie musimy walczyć zbrojnie i dzięki Bogu,
niech tak zostanie, ale każdego dnia zdajemy egzamin z dojrzałości. Dlatego nie rozmieniajmy na drobne tego, co stanowi o naszej wielkości, pewnej wyjątkowości Braci Leśnej, poprzez małoduszność, małość, bylejakość.
Jeśli ktoś zechciałby się podzielić swoją refleksją, odnieść się
tego, co napisałem to zapraszam na moją stronę www.andrzejborkowski.eu.
Darz Bór
leśnicy listy piszą
Nie dajmy się zwariować,
ANDRZEJ BORKOWSKI
Leśniczy w leśnictwie Kłomnice (Nadl. Gidle)
trybuna leśnika nr 11/2015
19
edukacja leśna
20
trybuna leśnika nr 11/2015
Rys. M. PAŹDZIOR
edukacja leśna
trybuna leśnika nr 11/2015
21
warto wiedzieć
z informatyką na „ty”
Na polowanie ze smartfonem
Informatyka wkrada się
w każdą dziedzinę życia, nie
ominęła także łowiectwa.
Coraz częściej możemy
spotkać elektroniczne książki
ewidencji pobytu myśliwych
na polowaniu. Większość
myśliwych posiada także
w swoich telefonach
różnego rodzaju kalendarze
polowań. Co jeszcze może
zaproponować informatyka
w łowisku?
Ciekawym oprogramowaniem wydaje się
być ActInNature hunting (AIN), aplikacja mobilna dla myśliwego, towarzysząca zarówno
w fazie planowania polowania, podczas samego polowania, a także przy podsumowaniu. Aby
wykorzystać możliwości, jakie daje nam oprogramowanie, należy założyć konto na stronie
www.actinnature.com. Dostępne są dwa rodzaje kont – darmowe (dla myśliwych polujących
na danym łowisku) oraz konto premium (najczęściej dla osób organizujących polowania).
Aplikacja mobilna instalowana jest na smartfonie lub innym urządzeniu mobilnym pod kontrolą systemu operacyjnego Android, Windows
Phone lub iOS. Przygotowując się do sezonu,
po zalogowaniu poprzez stronę www.actinnature.com, możemy wyznaczyć swoje obszary
polowań i nimi zarządzać, zaznaczyć POI (tak
zwane punkty uwagi – point of interest), takie
jak parkingi, ambony, miejsca zbiórek i inne
charakterystyczne punkty na mapie. Kolejnym
krokiem jest utworzenie grup uczestników polowań, do których będą się dołączali poszczególni myśliwi. Wsparcie planowania polowania
polega na udostępnieniu dla danej lokalizacji takich informacji, jak pogoda w danym dniu oraz
informacje o słońcu i księżycu. Po utworzeniu
daty polowania możemy ją rozesłać wraz z lokalizacją do zaproszonych myśliwych.
Po przygotowaniu się do sezonu i zaplanowaniu polowania, myśliwi spotykają się w łowisku i tam także towarzyszy im ActInNature. Aplikacja udostępnia nam mapy online,
wraz z pozycjami osób z naszej grupy (pozycje są śledzone online) oraz funkcjonalność
dodawania na żywo znaczników. Do wyboru
mamy kilka rodzajów map oraz warstw. Możliwe jest przeliczenie odległości między myśliwymi bądź też między znacznikami. Dzięki ActInNature hunting możemy sprawdzać na
żywo takie czynniki, jak kierunek wiatru i pogodę, a także śledzić trasy uczestników oraz
nawigować. Aplikacja pozwala także na zrobienie zdjęć lub nakręcenie video oraz oznaczenie miejsca zdarzenia.
Po polowaniu można podzielić się ze znajomymi zdjęciami z łowiska, bądź to udostępniając je na facebooku, bądź też wysyłając poprzez
sms lub e-mail (zawierający odnośniki do zdjęć/
filmów). Oprócz tego mamy do dyspozycji
dziennik, który po polowaniu może zostać zaimportowany z urządzenia mobilnego na nasze
konto na serwerze. Następnie dzienniki można
wyeksportować np. w formacie cvs.
Aplikacja ActInNature hunting jest przykładową aplikacją usprawniającą polowanie. Takich aplikacji można znaleźć na rynku znacznie więcej. Spotykane rozwiązania posiadają podobne, a czasem bardziej rozbudowane
funkcje (np. oprogramowanie Tracker Hunter wraz z dedykowanymi obrożami z odbiornikami GPS i GSM pozwala także na śledzenie psów). Dzięki temu, iż smartfony stały się
powszechne, można sądzić, że polowania realizowane przy wsparciu aplikacji mobilnych
staną się coraz powszechniejsze. Zalety takie
jak zwiększenie bezpieczeństwa podczas polowania, łatwość komunikacji z myśliwymi oraz
śledzenie ich pozycji, sprawiają, że programy,
takie jak ActInNature z pewnością są pozycjami wartymi zainteresowania.
TOMASZ ZARYCHTA
Sensacyjne znalezisko
Podczas prac rekultywacyjnych na terenie dawnego
poligonu w Nadleśnictwie Okonek odkryto, zamiast
niewybuchów, zabytkową biżuterię z epoki brązu,
liczącą sobie blisko 3000 lat.
12 bogato zdobionych ozdób wykonanych z brązu zalegało na
głębokości 75 cm, ukrytych pod warstwą śmieci i tylko czujność
sapera, który ponownie sprawdził zagłębienie, sprawiła, że zostały odnalezione.
Wszystkie przedmioty są bardzo dobrze zachowane, prawdopodobnie dlatego, że były umieszczone w glinianym naczyniu, tak starym, że rozpadło się w chwili wydobycia. Wstępnie biżuterię można datować na późną epokę brązu, czyli IX–VIII w p.n.e. To oznacza, że jest ona śladem kultury łużyckiej i osadnictwa, które wieki
temu istniało na tych terenach.
– Z tego typu odkryciem i takiej rangi archeolog ma przeciętnie
do czynienia raz na kilka lub kilkanaście lat – powiedziała Agata
22
trybuna leśnika nr 11/2015
Cenna biżuteria z epoki brązu.
Szczypiorska, archeolog, obecna przy wydobyciu i zabezpieczeniu
ozdób. – Znalezisko przeszło już proces konserwacji. W najbliższym
czasie będzie obiektem badań naukowców, którzy przygotują jego opis
i spróbują dociec, do czego mogły służyć te przedmioty.
– Bardzo dobrze się stało, że do projektu, polegającego na usuwaniu z lasów niebezpiecznych materiałów pochodzenia wojskowego, zostali zaproszeni również archeolodzy. Naszą współpracę: naukowców, leśników i saperów oceniam bardzo pozytywnie – podsumowuje Przemysław Szczawiński, koordynator projektu z Nadleśnictwa Okonek. (ip)
terenowe było produkowane
po to, aby jeździć w ciężkim
terenie. Jednocześnie zaczęto
wymagać, aby te samochody
były zdolne pokonywać także
dalekie trasy i to w miarę w
komfortowych warunkach.
Te dwa przeciwstawne
wymagania starał się połączyć
Land Rover Discovery.
Land Rover Discovery II 2,5TD5
Uniwersalne „DISCO”
Opinią o swoim Land Roverze z 1999 roku podzielił się z nami leśniczy Leśnictwa Smolarnia w Nadleśnictwie Prószków – kolega Łukasz Adamczyk. Łukasz zakupił swojego Land Rovera w 2014 roku
za kwotę 25 tys. zł i nie żałuje tego wydatku, gdyż jest fanem tej marki.
Land Rovery są bardzo bogato wyposażone, posiadają wygodne i pojemne kokpity. Jego niemłode już auto posiada: klimatyzację automatyczną, ABS, 2 poduszki powietrzne. elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne, elektrycznie opuszczane szyby, podgrzewane fotele przednie, 2 szyberdachy, centralny zamek, kontrolę trakcji, vebasto, dodatkowe światła na dachu z przodu i z tyłu, ogromny bagażnik
dachowy, snorkel (pobiera powietrze z poziomu dachu), elektroniczną
kontrolę zjazdu, potężny przedni zderzak z solidną wyciągarką, podłokietnik ze schowkiem, reduktor i blokadę centralnego mechanizmu
różnicowego, ze stałym napędem na 4 koła.
Auto spala po lesie 10–12 l/100km. Na trasie spalanie schodzi do
8–10 l/100 km. Łukasz posiada tylko jedno auto i jeździ swoim Discovery bardzo dużo – tak służbowo, na polowania jak i prywatnie. Swoim wozem był także w Rumunii. Po zakupie auta wymienił wszystkie płyny eksploatacyjne i filtry, a oprócz tego także przednie amortyzatory. Aluminiowy samochód posiada wiele elementów metalowych,
które dość szybko opanowuje korozja. Wskazane jest dobre zabezpieczenie przed rdzą.
Autem jeździ się wygodnie, tak z przodu jak i z tyłu. Pełne wyposażenie i zabezpieczenie w atuty terenowe sprawia, że Land Rover Łukasza nie boi się ani trudnego terenu leśnego, błota, czy nawet głębokich kolein czy śniegów. Jego wyciągarka była już 2 razy w użyciu,
ale tylko jako pomoc dla „zakopanych” kolegów. Welurowa tapicerka
jest przyjemna w codziennym użytkowaniu. Auto nie jest zbyt dynamiczne, ale przy jego wadze ( ponad 2T ) nie można wymagać cudu.
Świetnie sprawdza się jako holownik przyczep.
*******
Produkcję samochodu Land Rover Discovery I rozpoczęto w 1989r.
Samochód ten był bardziej osobowy, aniżeli defender, ale mniej luksusowy, niż Range Rover. W 1999 r. wprowadzono bardzo rozległy lifting, na tyle zmieniający auto, że nazwano go II generacją. Poprawiono wyciszenie, jakość materiałów i precyzję wykonania, zwiększono
ilość elektroniki – wzrósł więc komfort jazdy i niezawodność samocho-
samochodem do lasu
Na przełomie lat 90. auto
du. Pozostawiono jednak wąski rozstaw osi – 254 cm – co umożliwia
łatwe manewrowanie w terenie leśnym. Wszystkie auta są 5-drzwiowe, w wersjach 5- lub 7-osobowych. Wymiary auta (dł. x szer. x wys.)
to 4520x1795x1883mm. Pojemność bagażnika to 422l (880l – liczone
do dachu i 2000l – po złożeniu tylnej kanapy).
Nadwozie – siedzenia w I rzędzie są bardzo wygodne, w II rzędzie
są wygodne, a w wersjach z III rzędem – siedzenia tam są mało wygodne. Poczucie przestronności zapewnia przełamanie dachu oraz dodatkowe okienka w bocznych przetłoczeniach dachu. Discovery II jest
ciężki i mało aerodynamiczny.
Wyposażenie – jak na auto produkowane dla angielskiej arystokracji – jest z reguły bardzo bogate – skórzana tapicerka, automatyczna
klimatyzacja, nagłośnienie Harman Kardon, tempomat, pełna elektronika, łącznie z fotelami, zmieniarka CD to standard..
Napęd – stały na 4 koła przez centralny mechanizm różnicowy
(w większości aut ) z blokadą. Ważnym elementem napędu są 2 sztywne mosty i ramowa konstrukcja. Prześwit 21 cm nie powala.
Zawieszenie – ciekawym i praktycznym wyposażeniem jest układ
ACE – system regulujący sztywnością stabilizatorów – bazujący na
oleju hydraulicznym. Metalowo-gumowe elementy zawieszenia posiadają ponadprzeciętną trwałość.
Silniki – podstawowa jednostka to silnik diesel TD5, zużywający
średnio 10–11l/100km. Ma on 5 cylindrów, 4 świece żarowe i pompowtryskiwacze. Zarówno jednostki benzynowe jak i diesle nie sprawiają poważniejszych problemów. Do diesli z lat 1999–2001 trudno
dostać pompowtryskiwacze. Wszystkie silniki mają łańcuch rozrządu.
Auta benzynowe dobrze pracują na gazie, ale koszt montażu jest wysoki i okupiony utratą znacznej przestrzeni bagażowej.
Minusy: wyższa awaryjność wersji bogato wyposażonych, niedostatek części do silników z lat 1999–2001, mniej miejsca w kabinie, aniżeli u japońskich konkurentów, stuki w tylnym zawieszeniu, wycieki
oleju spod uszczelki wałka rozrządu, silnika, skrzyni biegów.
Plusy: duży wybór części eksploatacyjnych w rozsądnych cenach,
obecność wyspecjalizowanych warsztatów, świetne właściwości terenowe, rozsądne zużycie paliwa, trwałe silniki.
Tekst i zdjęcie: ZYGMUNT ŁUBIŃSKI
Nadleśnictwo Prószków
trybuna leśnika nr 11/2015
23
twórcze inspiracje
O przebudowie
beskidzkich
świerczyn
Katastrofa zamierania świerczyn w Beskidach
od dwóch dekad mobilizuje leśników
i naukowców nie tylko do poznania przyczyn
tego procesu, ale przede wszystkim do
licznych badań w wielu dyscyplinach, których
wyniki pozwoliłyby opóźnić niekorzystne
zmiany i trwale przebudować tutejsze
drzewostany. Monografia „Ekologiczne
i hodowlane uwarunkowania przebudowy
drzewostanów świerkowych w Beskidzie
Śląskim i Beskidzie Żywieckim”, pod redakcją
dr. hab. inż. Stanisława Małka, to kompletne
opracowanie, w którym omówiono historię
beskidzkich lasów, warunki środowiskowe,
zagrożenia i zamieranie świerczyn,
rewitalizację środowiska, uwarunkowania
hodowlane i przebudowę świerczyn oraz
praktyczne aspekty gospodarowania lasami.
Studium wydane przez Wydawnictwo Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie to cenne źródło informacji nie tylko dla badaczy i studentów wydziałów przyrodniczych. Dzieło, obok naukowego, ma również charakter
praktyczny. Zawarte w nim omówione szczegółowo wyniki projektów badawczych realizowanych w lasach Beskidu Śląskiego i Beskidu Żywieckiego przez
ostatnie 20 lat stanowią cenne
źródło informacji dla leśników
realizujących program przebudowy beskidzkich drzewostanów. Walorem publikacji są praktyczne wskazówki związane z działaniami hodowlano-ochronnymi uwzględniające wiele aspektów, od zagadnień związanych z warunkami środowiskowymi, po aktualną ocenę dotychczas prowadzonych metod przebudowy. Dopełnieniem monografii jest rozdział opracowany przez samych leśników autorstwa Kazimierza Szabli i Bogdana Gieburowskiego omawiający realizację zadań związanych z działaniami ograniczającymi proces rozpadu beskidzkich świerczyn i przebudową drzewostanu. Ostatnie strony monografii
dają obraz jak wielkiego zaangażowania leśników oraz ogromnych środków finansowych trzeba, by wyniki naukowych badań wdrożyć w praktykę leśną i przekuć w sukces, w postaci stabilnych i wielofunkcyjnych
lasów. Recenzenci monografii: prof. dr hab. Jerzy Modrzyński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i prof. dr hab. Henryk Żybura
z SGGW w Warszawie podkreślają, że jest to dzieło kompleksowo ujmujące zagadnienia związane z przebudową beskidzkich świerczyn na
rzecz trwałych i zdrowych drzewostanów.
(mon)
leśna filatelistyka
30 lat minęło,
Nasłuchiwanie
lasu
jak jeden dzień…
Tak można powiedzieć o współpracy niżej podpisanego z Trybuną Leśnika, parafrazując słowa znanej piosenki. A swoją drogą – jak ten czas leci! To już nasz perłowy jubileusz. Trzydzieści lat temu, w listopadowym numerze „TL” z 1985 roku, ukazał się pierwszy materiał filatelistyczny podpisany moim nazwiskiem. Od tamtej pory (z krótką przerwą) trwają nasze kontakty. A zaczęło się prozaicznie. Po długotrwałych przemyśleniach, z obawą i ufnością jednocześnie, odważyłem się zadzwonić do redakcji z zapytaniem,
czy byłaby zainteresowana rubryką filatelistyczną. – Proszę przysłać materiał, zobaczymy –
padła odpowiedź, niezbyt zachęcająca, choć dająca pewną nadzieję.
Z niecierpliwością oczekiwałem najbliższego numeru gazety, a gdy ukazał się w nim
mój materiał, byłem niezwykle usatysfakcjonowany. Redaktorem naczelnym był wówczas
Maksym Frelichowski. Po jego przejściu na emeryturę współpracowałem kolejno z Henrykiem Bilińskim i Ewą Świżewską, którzy kierowali redakcją. W 1985 roku „TL” była
typową PRL-owską gazetą – poczynając od formatu, braku koloru, na marnym jakościowo papierze kończąc.
Dzisiaj to w pełni profesjonalny, branżowy miesięcznik przyciągający czytelników nie tylko
jakością druku i wielobarwną szatą graficzną. Dlatego, dla porównania, postanowiłem przypomnieć ten sam znaczek pokazany 30 lat temu – wtedy w czarno-białej tonacji, teraz w pełnej
krasie. Jego przesłanie pozostaje ciągle aktualne – ratujmy las, czasu pozostało niewiele.
KRZYSZTOF TRAWIŃSKI
24
trybuna leśnika nr 11/2015
Estońscy studenci zbudowali ogromne drewniane megafony i zostawili je w lesie.
Las jaki jest każdy słyszy. Cichy i głośny jednocześnie. Głuszy akompaniuje tu leśna orkiestra świerszczy, spadających liści i skraplającej
się rosy. Estońscy studenci postanowili wydobyć tę subtelną muzykę.
– Tak powstały trzy ogromne megafony do
nasłuchiwania lasu. – Będą one działać jak
„estrada” dla lasów – tłumaczy Hannes Praks
z Wydziału Architektury Wnętrz.
Instalacja znajduje się w pobliżu estońskiego Pähni Nature Centre. Jest na tyle duża (liczy trzy metry średnicy), by można się w niej
wylegiwać. Wykonana jest z nieimpregnowanego drewna, które podlegać będzie wszystkim
naturalnym procesom: z czasem będzie ciemnieć i nabierać wilgoci, aż w pewnym momencie megafony zostaną całkowicie wchłonięte
przez las. Założenie jest bowiem takie: Matka
Natura ma tu najwięcej do powiedzenia. A na
pewno do zagrania! (ip)
Litery w polach z kółeczkami utworzą hasło – sentencję polskiego satyryka i aforysty Władysława Grzeszczyka (ur. 1935 r.)
, zaczynający się od słów: „MĄDROŚĆ NIEKTÓRYCH OGRANICZA…” . Wśród czytelników, którzy nadeślą treść całego hasła na adres redakcji w terminie do 20 grudnia 2015 r., rozlosujemy atrakcyjne nagrody książkowe.
Hasło z numeru 9/2015 brzmiało: „Niech sobie ten przypis przeczyta elita, że każda śmietanka na deser jest bita”. Nagrody
wylosowali: Elżbieta Lis (Głogów Małopolski), Zenon Dworak (Widełka), Stanisław Opałka (Rybnik).
jaśniejszy
od brązu
sztuka
pięknego
wysławiania się
król Michał
Wiśniowiecki
przylądek
8
12
miniprzekąska z wykałaczką
rygor
rumak
poetów
syberyjska
republika
Nr 11 / 528
60. rok wy­daw­ni­czy
Redakcja:
padł ofiarą
zabójstwa
rzeka lub
autobus
24
dr JA­CEK DE­REK
(re­dak­tor naczelny),
japońskie
zapasy
chore nerki
wyleczy
20
5
sterta
dokumentów
15
„stalaktyt”
z lodu
dynia z
tropików
góry
na krańcu
Europy
pierwiastek promieniotwórczy
azjatycka
kozica
pan na
Olimpie
1
pieniążek
służy do
osadzenia
dulki
13
obawa
28
3
23
16
Rada Pro­gra­mo­wa
pod prze­wod­nic­twem
KRZYSZ­TO­FA CHO­JEC­KIe­go
(RDLP K-ce – public relations)
struś z
antypodów
10
septet
plus jeden
pada na
sylabę
wywóz
drewna
z lasu
do drogi
duży
kawał
drewna
22
18
kryta
strzechą
mały, krępy konik
przyprawa
z biedrzeńca
11
szybki
galop
władał
Rosją
pasą się
na hali
dawniej niewolnik,
sługa
4
14
Kalina koralowa (Viburnum opulus) – krzew występujący pospolicie na terenie całego kraju, za wyjątkiem Tatr. Obecnie uprawiana
ze względu na swoje walory dekoracyjne. Białe kuliste kwiatostany, nazywane niekiedy buldeneż (fr. boule de neige – kula śniegowa)
zachwycają w maju i czerwcu. Czerwone owoce kaliny dojrzewają we wrześniu i pozostają często na krzewach przez zimę. Ze względu
na toksyczność i bardzo „specyficzny” smak owoce te nie są popularne w kuchni. W lecznictwie natomiast stosowana jest przede
wszystkim kora kaliny, mająca działanie rozkurczowe, w mniejszym stopniu także przeciwkrwotoczne, przeciwzapalne, ściągające
i uspokajające. W kulturze polskiej kalina pojawia się bardzo często. W literaturze znajdziemy wiele wersów, odnoszących się do
tego krzewu i jego owoców. Opisy kaliny przeczytamy w „Panu Tadeuszu”, a w „Balladynie” pojawia się aż 5 razy. W folklorze kalina
symbolizuje dziewictwo, piękno, czystość, żywotność, ale też smutek. Często jest literacką figurą młodej dziewczyny. Owoce i gałązki
kaliny były używane (i nadal są) w ludowych obrzędach weselnych. Krzewy kaliny sadzono też na grobach dziewcząt i młodzieńców.
Zniszczenie takiej nagrobnej kaliny było uważane za ciężki grzech.
7,35 zł (w tym VAT 5%)
5,00 zł (w tymVAT 5%)
dla odbiorców spoza
RDLP Katowice
Adres Re­dak­cji:
40-543 Katowi­ce
ul. św. Huberta 43/45,
tel./fax: 32 609 45 15, 14, 16,
32 251 72 51 (centr.) wew. 692
try­bu­na@­ka­to­wi­ce.lasy.gov.pl
www.­ka­to­wi­ce.lasy.gov.pl
Wydawca:
Re­gio­nal­na Dy­rek­cja La­sów
Pań­stwo­wych w Ka­to­wi­cach,
40-543 Ka­to­wi­ce
ul. św. Hu­ber­ta 43/45
tel. 32 251 72 51.
Zamówienia na pre­nu­me­ra­tę,
ogłoszenia i re­kla­my przyj­mu­
je sekretariat redakcji:
wyrasta
z
kijanki
17
Cena:
Druk:
BIMART,
58-304 Wałbrzych,
ul. Dąbrowskiego 9A,
pretendent
moc
ducha
Fot. H. KOŚCIELNY
29
lokum
borsuka
6
Stała współpraca:
A. JAMROZIK, M. PLAZA,
T. RZECZYCKI, A. SAWICKI,
K. TRAWIŃSKI, T. ZARYCHTA
Nakład: 3600 egz.
25
pieczenie
w przełyku
państwo z
Bagdadem
roślinny
motyw
dekoracyjny
2
mały
wykwit
skórny
żakowska
fiesta
21
7
MONIKA MATL,
ANNA TARKOWSKA
(dzien­ni­ka­rze)
MAGDALENA GRAJNER
(sekretariat)
bawiła się
z Asem
„bojaźliwa”
topola
bywa
nie warta
świeczki
9
brat cioteczny
Nr in­dek­su 379484
Mie­sięcz­nik le­śni­ków
i mi­ło­śni­ków lasu
np. franciszkanie
część
seta
19
26
istnienie
trzy płozy
z żaglem
ciasto, które ma baba
skwarki na
pierogach
siatka dla
akrobaty
ma sumiasty zarost
bulgocze
w
czajniku
27
miejsce
łączenia
się jakichś
elementów
„śliwka”
na czole
państwo
z Andami
skupiasz ją
na czymś
kwiatostan
ostu
jednostajny, cichy
szelest
Tytuł indeksowany
przez LIBREX-AGRO
rozmaitości
Krzyżówka z kaliną
tel. 32 609 45 15
© copyright by RDLP
Katowice, 2015
Redakcja nie zwraca ma­te­ria­łów
nie zamówionych, oraz za­strze­
ga so­bie pra­wo skra­ca­nia, opra­
cowa­nia re­dak­cyj­ne­go tek­stów
i zmia­ny tytułów. Nie od­po­wia­
da za treść za­miesz­cza­nych re­
klam i ogło­szeń.
Zdjęcie na okładce:
MARCIN PLAZA
Buczyny w leśnictwie Jawor
(Nadl. Ustrzyki Dolne)
trybuna leśnika nr 11/2015
25
Grzegorza Dobrzańskiego
Składniki na cztery szklaneczki:
erbata czarna, liściasta, po łyżeczce na
•H
osobę
• Dobrej jakości zimna woda
• Kostka brązowego cukru na osobę
• 2 goździki
• T rzy cienkie plasterki świeżego imbiru
Fot. G. dobrzaŃski
Wykonanie:
Większy imbryk napełnić zimną wodą i postawić na palniku kuchenki ustawionym na
dużym ogniu. W tym czasie wsypać do mniejszego czajniczka suche liście herbaty i przepłukać zimną wodę. Wodę z płukania wylać.
Mały czajniczek ze zwilżonymi liśćmi postawić na dużym imbryku i poczekać aż woda się
zagotuje. Pod wpływem ciepła zwilżone liście
herbaty powinny się zupełnie rozwinąć. Wrzątkiem z dużego imbryka zalać liście do ¾ wysokości małego czajniczka. Do herbacianych
liści dołożyć goździki i imbir. W dużym imbryku uzupełnić wodę dolewając świeżą porcję.
Ponownie ustawić na sobie czajniki i doprowadzić wodę w większym imbryku do zagotowania. Moc palnika zmniejszyć do średniej.
Chodzi o to, by wydłużyć czas zagotowania
wody do 15–20 minut, tak by esencja podgrzewana parą mogła dobrze naciągnąć. Esencja
będzie gotowa gdy napar zrobi się klarowny,
bez piany na wierzchu a listki herbaty opadną na dno naczynia. Do szklaneczek nałożyć
po kostce brązowego cukru. Z obu czajników
jednocześnie nalewać wrzątek z esencją równymi strumykami.
26
trybuna leśnika nr 11/2015
Wśród wielu podziałów świat
dzieli się również na tych,
którzy piją kawę i dla których
boskim napojem jest herbata.
Oba napary mają swój wielki
udział w kształtowaniu kultury
w różnych częściach świata.
Historia herbaty sięga VII wieku naszej ery.
To z tego okresu pochodzi pierwszy znany traktat poświęcony herbacie: jej uprawie, zbiorze
i sztuce parzenia. Autor dzieła, chińczyk Lu
Yu żyjący w czasach dynastii Tang szczegółowo omówił w nim także smakowe i zdrowotne zalety napoju. Każdy z regionów świata ma
swój własny rytuał parzenia i podawania herbaty. Powszechnie stosowana w zachodnim
świecie ekspresowa torebka zalana wrzątkiem
to w opinii smakoszy i znawców herbaty czysta profanacja. Paradoksalnie esencja herbaciana parzona kiedyś w polskich domach, w małych porcelanowych czajniczkach niewiele różniła się od bliskowschodniego rytuału parzenia
tego boskiego napoju.
Pogoń za smakiem herbaty pitej w rodzinnym domu skłoniła Grzegorza Dobrzańskiego, zastępcę nadleśniczego Nadleśnictwa Jeleśnia do poszukiwań aromatu, który byłby odzwierciedleniem ciepła, rodzinnego bezpieczeństwa i spokoju. Odkrywczą okazała się jedna z podróży do Turcji, gdzie w malutkiej herbaciarni udało się ów smak odnaleźć w szklaneczce herbaty o kształcie tulipana. W przeciwieństwie do państw Maghrebu, gdzie zdecydowanie preferowana jest herbata zielona, Turcy tradycyjnie piją herbatę czarną. Zgodnie
z tradycją mocną, bardzo słodką i gorącą.
– Turcy mają swoje własne plantacje herbaty u wybrzeży Morza Czarnego w Regionie
Rize – opowiada Grzegorz Dobrzański. – Po-
chodząca stamtąd herbata ma subtelny smak
i aromat. Niestety do Polski nie trafia turecka
herbata dobrej jakości. Zdecydowanie lepiej zainwestować w herbatę cejlońską lub chińską.
Ważne, żeby były to całe listki lub ich duże części – tłumaczy G. Dobrzański.
Sam rytuał parzenia herbaty po turecku wymaga posiadania dwóch imbryków: większego i mniejszego, tak by można było jeden postawić na drugim. Zaletą tego sposobu przygotowania napoju jest możliwość kontrolowania
mocy podawanego naparu oraz jego aromatyzowanie naturalnymi dodatkami.
– Jesienią do popołudniowej herbaty lubię
dodać imbiru, goździków czy kardamonu. Latem herbacie dobrze robi dodatek mięty, melisy
czy plastrów owoców cytrusowych. Zawsze do
herbaty dodaje kostkę brązowego cukru. Turcy
piją herbatę znacznie słodszą, ale mnie mniej
posłodzona zdecydowanie bardziej odpowiada,
szczególnie gdy towarzyszą jej słodkie daktyle,
owoce kandyzowane czy kawałek dobrego ciasta – wyjaśnia G. Dobrzański.
Od smaku dobrej herbaty można się uzależnić. W kuchni Nadleśnictwa Jeleśnia stoją dwa
imbryki: z gorącą wodą i esencją herbacianą.
– Niektórzy koledzy uważają moje przywiązanie do smaku herbaty za nieszkodliwe dziwactwo – śmieje się G. Dobrzański i dodaje: – Ale
są i tacy, którzy się w niej rozsmakowali.
Picie herbaty w wielu kulturach przybiera
postać ceremoniału, nawet w krajach zachodniej cywilizacji do rangi tradycji urósł słynny
brytyjski „five o`clock”, wszak zgodnie ze starym chińskim przysłowiem herbatę się pija by
zapomnieć o hałasie świata.
MONIKA MATL
Fot. arch. G. DOBRZAŃSKIEGO
w kuchni leśników
Rozgrzewająca herbata
To projekt realizowany przez Forum Inicjatyw Lokalnych pod patronatem
RDLP w Krakowie, Uniwersytetu Rolniczego oraz Wydziału Rehabilitacji
Ruchowej AWF w Krakowie. Jego częścią było seminarium poświęcone
wypracowaniu metod pracy z osobami niepełnosprawnymi, które mogą
posłużyć rehabilitacji z wykorzystaniem terapeutycznych właściwości
środowiska przyrodniczo-leśnego.
Jak już pisałam w poprzednim numerze
„Trybuny Leśnika”, w Lasach Państwowych
jest już dość dobrze przygotowana infrastruktura edukacyjna przystosowana dla osób niepełnosprawnych. Nasi edukatorzy są świetnie
przygotowani merytorycznie, jednak nie zawsze wiedzą jak komunikować się z dotkniętymi różnymi formami niepełnosprawności,
którzy coraz częściej odwiedzają leśne izby,
ścieżki, a nawet szlaki turystyczne. Kilku bardzo pomocnych rad udzielił podczas swojego
wykładu seminaryjnego Krzysztof Wostal
z Instytutu Edukacji i Rozwoju ALFA PRIM
w Katowicach. Jego wskazówki i sugestie
mają ogromne znaczenie, ponieważ przekazuje je z własnego doświadczenia. Sam jest
osobą niesłyszącą i niewidzącą.
Okazuje się, że osoby, które posługują się
aparatem słuchowym, w sali, w której znajduje się większa grupa, wbrew naszemu wyobrażeniu, wcale nie słyszą dobrze prowadzącego zajęcia, nawet, kiedy mówi do mikrofonu. Słyszą za to wszystkie szepty, odgłosy przesuwanych krzeseł, szeleszczących
kartek itp. A wszystko to na jednym poziomie, jako jeden szum. Zaradzić temu może
zainstalowanie pętli indukcyjnej. Jest to proste, niedrogie urządzenie. Jeśli je zamontujemy w naszej sali edukacyjnej, czy seminaryjnej, a każdy posiadacz aparatu słuchowego nastawi go na umówioną z prowadzącym
– który mówi używając nadajnika-mikrofonu – częstotliwość, to będzie dobrze słyszał
tylko jego słowa, bez tzw. tła. Trzeba także pamiętać, aby salę wyposażoną w pętlę
oznakować.
Na bardziej bezpośrednim stopniu komunikowania się z osobą niesłyszącą lub niedosłyszącą, trzeba zdawać sobie sprawę z faktu,
że język polski jest dla nich językiem obcym.
Wydaje nam się, że najprościej będzie się porozumieć się poprzez pisanie. W takim wypadku trzeba pisać w sposób prosty, najlepiej
tylko komunikaty, ponieważ język migowy,
który jest dla osób z niedoborem słuchu naturalny, ma inną strukturę gramatyczną.
Bardzo ważne jest, aby mówiąc do osoby
niesłyszącej mówić powoli i krótkimi komu-
nikatami, należy patrzeć prosto w oczy, nie
stać na tle okna (twarz rozmówcy musi być
widziana), ponieważ głuchy patrząc na usta
mówiącego, może odczytać z nich mowę.
I rzecz najważniejsza. Aby w ogóle nawiązać komunikację z osobami z uszkodzonym
słuchem, trzeba zwrócić najpierw ich uwagę. Na przykład wystarczy uderzyć w stół
otwartą dłonią, a drgania przenoszone przez
powierzchnię, przywołają siedzących przy
jednym stole. Grupę stojących w danym pomieszczeniu można łatwo przywołać tupiąc
nogą w podłogę. Niegrzeczne jest klepanie
po karku czy plecach. Jest to gest poniżający, sugerujący, że dana osoba jest głupia. Aby
zwrócić uwagę takiego rozmówcy, wystarczy
lekko klepnąć w ramię lub w rękę. Należy pamiętać, że w komunikacji z rozmówcą niesłyszącym najważniejsza jest mowa ciała!
Inaczej ma się sprawa w komunikacji
z osobami z dysfunkcją wzroku. Najważniejsze to zapytać, czy jest potrzebna pomoc w przemieszczaniu się i w jakim stopniu. Czasami wystarczą słowne wskazówki,
a czasami osoba niewidząca oczekuje pomocy przewodnika. W każdym przypadku na-
(cz. 2)
leży wyraźnie poinformować niewidomego
dokąd i którędy będziemy się przemieszczać.
Także w każdym przypadku należy informować o zbliżających się przeszkodach, np.
wąskie przejście, niski strop, schody w dół,
w górę, zamknięte drzwi.
Jeśli potrzebna jest pomoc przewodnika, to zawsze my pozwalamy niewidomemu uchwycić się za ramię tuż powyżej łokcia. W ten sposób mamy wolne ręce, a niewidomy ma kontrolę nad sytuacją, nie jest
ciągnięty lub pchany, w każdej chwili może
przerwać kontakt. Wskazując krzesło wystarczy położyć dłoń ręki, którą nas trzyma
na oparciu.
Te proste rady nie wyczerpują oczywiście
tematu. Nie powiedzieliśmy jeszcze nic o innych rodzajach niepełnosprawności. Choć
komunikacja we wszystkich tych przypadkach wiele wymaga od edukatora, to jednak
bądźmy świadomi, że niepełnosprawni potrafią doświadczać przyrody, a naszym zadaniem jest udostępniać tą przestrzeń.
edukacja leśna
Lasy dla życia, lasy bez barier
Tekst i zdjęcie: ANNA TARKOWSKA
koordynator edukacji w RDLP w Katowicach
W ośrodku edukacji Eden Project w Kornwalii spotykałam osoby
niepełnosprawne na każdym kroku.
trybuna leśnika nr 11/2015
27