Bezrobotni pracują użytecznie

Transkrypt

Bezrobotni pracują użytecznie
Ekoportal.eu - ochrona środowiska ekologia ochrona przyrody recykling biopaliwa GMO odpady
Bezrobotni pracują użytecznie
Bezrobotni dostają właśnie nową szansę od gmin: zatrudnienie na 10 godzin w tygodniu za 6 złotych na godzinę. Jestem
bardzo zadowolony, bo przychodzi dziesiąty i dostaję jakiś grosz – mówi Henryk Gasidło, 49-letni bezrobotny. Razem
z sześcioma innymi bezrobotnymi zbiera dziś śmieci, które walają się na poboczu ulicy Mikołowskiej w Rybniku.
Mężczyźni pracują bardzo szybko i dokładnie.
Zatrudnienie pana Henryka umożliwiła nowa ustawa o pracach społecznie użytecznych, która weszła w życie 1
stycznia tego roku. Uchwalił ją jeszcze poprzedni parlament. Dzięki niej gmina może zatrudnić tych bezrobotnych,
którzy nie mają prawa do zasiłku i korzystają z pomocy opieki społecznej. Urząd Pracy pokrywa 60 procent ich pensji.
Pozostałe 40 procent wypłaty musi wysupłać gmina. Nie trzeba z tych zarobków odprowadzać podatku. Bezrobotni
mogą jednak tu pracować nie dłużej niż 10 godzin w tygodniu.
Rybnickie Służby Komunalne zatrudniają teraz 43 takie osoby. – Jeśli idzie o wydajność pracy, to nie można na nich
narzekać – chwali ich Franciszek Węglorz, szef służby oczyszczania w RSK.
Rybnik zatrudnia tych ludzi od lutego, najwcześniej w województwie śląskim. Bezrobotni zdążyli się więc tu załapać
na wielkie sprzątanie miasta ze zwałów śniegu. – Kilofami skuwali lód z chodników i przystanków. Myślałem, że przy
tak ciężkiej, fizycznej pracy się wykruszą, ale niewielu zrezygnowało. Widać, bardzo im zależy na pracy – mówi
Węglorz.
Henryk Gasidło, jeden z zatrudnionych tu bezrobotnych, potrzebuje tej pracy wręcz dramatycznie. Przed kilku laty w
kopalni Jankowice belka przygniotła mu nogę. Gasidło dostał rentę. Jednak w zeszłym roku komisja lekarska cofnęła
mu prawo do tej renty i uznała, że nadaje się do lekkiej pracy. – Żona jest z wykształcenia krawcową, ale jak pyta o
pracę, to odpowiadają, że jest za stara. A mamy córkę w gimnazjum. Teraz córka mieszka u mojej siostry, bo na razie
nie jesteśmy w stanie jej wyżywić – mówi. – Przy sprzątaniu poboczy do osobnego worka, dla siebie, zbieram puszki.
Bo dzięki nim znów są pieniądze na kilka chlebów. W tym roku będę znowu stawał przed komisją i starał się o rentę –
dodaje.
W Rybniku młodzi i zdrowi mężczyźni raczej nie mają problemów ze znalezieniem pracy. Bezrobocie dotyka tu
kobiety oraz nieco starszych mężczyzn, którzy nie mają kwalifikacji, a za to problemy zdrowotne. Jak Wilhelm
Szweda, który ma kłopoty z kręgami. – Przez 23 lata byłem portierem w Przedsiębiorstwie Robót Górniczych. Ale
firma upadła – mówi. Mieszka sam, bo jego rodzice zmarli. Pomoc z opieki społecznej wystarcza mu tylko na pokrycie
opłat za mieszkanie. Dlatego propozycja sprzątania miasta przez 8 godzin w tygodniu spadła mu jak z nieba. Dostaje za
to miesięcznie niecałe 200 złotych, z czego jeszcze opłaca sobie bilety na dojazd autobusem. – Szkoda, że nie mogę tu
pracować dwa dni w tygodniu. To by wreszcie człowiek porządnie zjadł. Bardzo bym chciał, żeby mnie tu w
przyszłości zatrudnili na stałe – rozmarza się. Kiedy kończymy rozmawiać, pan Wilhelm natychmiast wraca do pracy.
Razem z Tadeuszem Chojnackim, 53-letnim byłym rzeźnikiem, zgarniają do worków potłuczone szkło i naręcze
blaszanych kapsli, stare worki zaplątane w krzakach, skórki z bananów, plastikowe opakowania... Śmieci te odsłonił po
zimie topniejący śnieg. To szokujące, że wśród naszych rodaków jest aż tylu prymitywów, którzy wyrzucają z
samochodów śmieci do przydrożnych rowów. Rzucają na pobocza nawet worki z zużytymi pampersami. Ktoś musi po
nich posprzątać. Kiedy wreszcie uda się uprzątnąć pobocza, mężczyźni wezmą się za zamiatanie chodników i
porządkowanie parkingów w dzielnicach miasta. – Pracy na pewno dla nich nie zabraknie – uważa Węglorz.
Umowy z nimi mają obowiązywać przez pół roku. Bezrobotnych zatrudniają też inne należące do miasta placówki.
Bezrobotne kobiety już sprzątają przez 10 godzin w tygodniu klatki schodowe w blokach zakładu gospodarki
mieszkaniowej. – Panie chętniej niż mężczyźni podejmują tę pracę. I w zasadzie się nie zdarza, żeby ją porzucały –
mówi dyrektor Teresa Bierza z Urzędu Pracy.
Tymczasem niektórzy bezrobotni mężczyźni czasami tę pracę porzucają. A nawet w ogóle nie chcą jej podjąć.
Dlaczego? Najczęstszy powód jest taki, że wielu z nich pracuje gdzie indziej na czarno. Wtedy jednak na ich miejsce
do prac społecznie użytecznych natychmiast wchodzi następny bezrobotny z kolejki. W Rybniku uprawnionych do tej
pracy bezrobotnych jest około tysiąca. – Dziś pracuje stu z nich. Ale wkrótce ich liczba wzrośnie nawet do dwustu, bo
teraz rąk do pracy będzie potrzebowała Zieleń Miejska – zapowiada dyrektor Bierza.
W przeszłości niektóre gminy próbowały pomóc bezrobotnym przez stosowanie robót publicznych. Grupka
bezrobotnych dostawała wtedy zatrudnienie na kilka letnich miesięcy, na przykład przy budowie dróg. Bezrobotni
przychodzili wtedy do pracy codziennie. – Tamte programy były jednak kosztowniejsze, więc wtedy niewielu
bezrobotnych mogło z nich skorzystać. Teraz jest inaczej – mówi Teresa Bierza.
Na razie prace społecznie użyteczne wprowadziły tylko niektóre polskie samorządy. – Może jeszcze dziś nie wszystkie
strona 1 / 2
Ekoportal.eu - ochrona środowiska ekologia ochrona przyrody recykling biopaliwa GMO odpady
Bezrobotni pracują użytecznie
gminy są do tego organizacyjnie przygotowane. Trzeba dla tych ludzi choćby przygotować narzędzia, przynajmniej
łopatę – mówi dyrektor Bierza. – Myślę jednak, że z czasem wszystkie polskie gminy to wprowadzą. Przecież i tak
muszą one pomagać tym ludziom przez pomoc społeczną – dodaje.
Źródło: onet.pl
strona 2 / 2