Olśnienie - nurkowanie z łodzi, delfiny i... włoski makaron

Transkrypt

Olśnienie - nurkowanie z łodzi, delfiny i... włoski makaron
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl
Olśnienie - nurkowanie z łodzi, delfiny i... włoski makaron (ostatnia
część)
Spoglądam w stronę wody. Słyszę szum fal... jest jak muzyka ze snu. Me oczy kieruję ku górze, tam rozgwieżdżone
niebo i... przebłysk spadającej gwiazdy. Wypowiadam marzenie...
Pierwszy dzień na łodzi... Razem z włoską bazą wypływamy z samego rana. Kolor morza przypomina szmaragdy, a
słonko, jak zwykle, próbuje promieniami przebić się do samych głębin. Dziś w planie rafy lokalne, Temple i Ras
Umm Sid. Ze względu na Szymka płytkie nurkowanie, tylko do dwudziestu metrów. Może później uda się
zanurkować głębiej, tam gdzie ciemno i niewiele osób dociera. Ale mój syn wtedy pozostanie na łodzi i poczeka na
mnie, aż wrócę z podmorskich głębin. Muszę zaplanować taką wyprawę, ale jeszcze nie teraz, chociaż na Ras Umm
Sid do trzydziestu pięciu metrów już można zejść...
Pierwsze miejsce to trzy czapy rafy, wokół których pływamy. Jest miło i spokojnie. Przyjemny relaks. Szymek
oswaja się z podmorską głębiną, a ja... odpoczywam, smakując kolor błękitu. Promienie słońca przebijają się przez
wodę i rozświetlają otoczenie, barwy głębin roztaczają przed nami swe uroki... I ta cudowna cisza.
Ras Umm Sid, miejsce wyjątkowe... Można tu odnaleźć głębiny, można popływać w ogrodzie korali, są też
niewielkie jaskinie... Ogród jest wyjątkowy, kształty korali tak różne, cała tęcza odcieni błękitu. A wśród tych
podwodnych ozdób ogromne ryby... barakudy przepływające tuż obok... Tuńczyki pojawiające się całymi
gromadami, prawie się o nas ocierają, a na dnie... płaszczka chowa się pod piaskiem. I skorpena udaje kamień,
czeka na okazję, musimy uważać... Jaskinie są niewielkie, zaledwie na czterech metrach głębokości, ale warto do
nich zajrzeć. Promyki słońca rozświetlają ich wnętrza. Dla Szymka to pierwsze takie doznanie. Nie każdy dobrze
odbiera zamknięte przestrzenie, nie każdemu jest dane odkrywać tak wyjątkowe zakamarki... Mój syn nie czuje
obaw, wpływa bez oporu, chce zobaczyć co jest w środku. Pojawiają się jednak problemy... Szymek zahacza wężem
o korale, co zatrzymuje go w miejscu. Wcześniej został jednak pouczony, co w takiej sytuacji należy robić. Nie
wpada w panikę, nie szarpie się niepotrzebnie, tylko czeka aż ktoś podpłynie i go wydostanie. Zauważam problem,
podpływam i pomagam mojemu synowi... a on bez żadnych obaw płynie dalej, odkrywać nieznane... To niezwykłe
chwile, pełnego zaufania, bliskości tak niepowtarzalnej... bo pod wodą musimy liczyć na siebie nawzajem. Słowa są
niepotrzebne...
A Włosi... tacy spokojni, bez pośpiechu, powoli... i tak wszystko zdążą zrobić. I to pyszne jedzonko... spagetti takie
włoskie i... opiekane ziemniaczki duszone z warzywami... i wiele innych pyszności, ale to jest naj.... o słodkościach
już nie wspomnę.
Wyprawa na Tiran, a właściwie w pobliże tej wyspy. Są tam piękne rafy, ale i prądy się zdarzają. Trzeba nurkować
w dryfie...
Mamy w planach Jackson Reef i Woodhause Reef. Przyjemne nurkowanie... Moja nowa pianka już się "skurczyła",
mogę zmniejszyć wagę balastu. Woda ma temperaturę dwadzieścia pięć stopni, więc niektórzy nurkują w
podwójnych skafandrach. Mi wystarczy ta jedna, jej idealne dopasowanie powoduje, że jest mi ciepło i wygodnie, w
ogóle nie marznę.
Pod wodą jest duża widoczność, aż trzydzieści metrów. Zauważam, że pod nami jest głęboka kotlina. Instruktor
pokazuje, abym popłynęła niżej, a on z Szymkiem zostanie na dwunastu metrach. Zanurzam się więc głębiej,
schodzę do trzydziestu metrów, spoglądam w górę... to niesamowite. Widzę ich, czekają na mnie i wydaje się, że są
tak niedaleko.
Na rafie Woodhause spotykamy ogromnego żółwia. Płynie sobie spokojnie, a Janek... zaraz za nim, dopasowuje
swoje ruchy, co wygląda bardzo zabawnie. Płyniemy więc za instruktorem, a żółw się nami w ogóle nie przejmuje,
po prostu płynie dalej... Piękne są takie chwile. Zupełnie zapominam, że mam na sobie sprzęt, że oddycham przez
automat... Czuję się jak liść na wietrze, jest tak lekko i przyjemnie. Płyniemy w delikatnym prądzie, który unosi nas
jak powiew wiatru, coraz dalej... i dalej, wśród korali i kolorowych ryb, w błękicie... Kocham ten podwodny spokój...
Jak dobrze, że nikt nic nie mówi. Słyszę tylko ciszę i... bąbelki powietrza, które wypuszczam co chwilkę.
... żółwiu, dziękuję za tak wyjątkową chwilę...
... wyczekiwane spotkanie...?
Za każdym razem, gdy wyjeżdżam nad Morze Czerwone, mam nadzieję na spotkanie... z wyjątkowymi
mieszkańcami tego akwenu... z delfinami. Zaplanowaliśmy wypad do delfinarium, ale to nie to samo. Zawsze
chciałam spotkać je na wolności, w ich naturalnym otoczeniu, całymi rodzinami... Marzyłam o paru delfinach... nie
przewidziałam tego co się wydarzy, co szykuje dla mnie los, jak niezwykłą niespodziankę...
To już drugie nurkowanie tego dnia. Jesteśmy na Tiranie, na Gordon Reef. Szymek odpoczywa na łodzi, jest okazja
popłynąć głębiej. Jednak zaraz po zanurzeniu, na około dziesięciu metrach, docierają do mnie dziwne dźwięki, jakby
cichutkie gwizdanie. W pierwszej chwili myślę, że to jakiś alarm, spoglądam na mój komputer i na instruktora.
Widzę, że też się rozgląda... Słyszy te same dźwięki, dochodzące z niewielkiej odległości, też wydaje się być
zdziwiony... Dostrzegamy sporą grupę tuńczyków i wtedy pojawia się skojarzenie... Może to delfiny, one często
pływają blisko tuńczyków. Jeśli tak, to jest ich bardzo dużo i są niedaleko, ale nie podpływają. A szkoda...
Po wyjściu z wody zapominamy o tym co się wydarzyło. To jednak powraca... już po paru chwilach. Ktoś wbiega do
kabiny i wyciąga nas na zewnątrz. Z dziobu łodzi widać delfiny, szybko się zbliżają. Myślimy, że jest ich zaledwie
parę, ale... jesteśmy w dużym błędzie. Po paru minutach wokół naszej łodzi jest ich już dziesiątki, całe rodziny.
Delfiny pojawiają się na powierzchni, aby po chwili ukryć się w głębinach... pojawiają się i znikają. I płyną razem z
nami, wyskakując co chwilę z wody, robiąc niezwykłe akrobacje... Podpływają inne łodzie... to prawdziwe
widowisko. Co mi po delfinarium, ten widok zapiera dech, robię fotki moją komórką, a wokół delfiny żyjące na
wolności... nie odpływają, są bardzo blisko. To spotkanie jest jak zaproszenie do ich magicznego świata...
... w takich chwilach chciałabym być syreną... i zniknąć w głębinach...
Kamerzysta kontuzjowany... a tak bardzo chcielibyśmy nagrać film i parę fotek podwodnych zrobić. I co teraz...?
Szukamy jakiegoś rozwiązania i znajdujemy je w bazie włoskiej. Można w niej wypożyczyć niezłą kamerę. To trochę
kosztuje, ale za to filmować możemy przez cały dzień. Decyduję się na takie rozwiązanie, a Janek, nasz instruktor,
zgadza się zostać kamerzystą. Tego dnia wypływamy na Ras Mohammed, a przed nami uroki Shark Reef, Jolanda
Reef i Anemone Reef.
Pierwsze nurkowanie, to nauka filmowania. Jest zabawnie, nasz instruktor bardzo przejmuje się swoją nową rolą. A
gdy później spoglądam na filmy... jestem zdumiona. To trzeba zobaczyć, słowa nie są potrzebne...
Drugie nurkowanie na rafie anemonów to wyjątkowe barwy i niezwykłe ławice ryb wokół nas. Okazuje się jednak,
że karta pamięci w kamerze jest już pełna, więc nie filmujemy tego nurkowania... Ale dzięki temu dostaniemy
kamerę następnego dnia. Na pewno to wykorzystamy...
Rafa anemonów, niezwykłe miejsce... płynie się wzdłuż ścianki, która mieni się kolorami.... to anemony. A gdy
oddalamy się nieco od skałek, wpływamy w ławice ryb. Niesamowite uczucie... prawie zaglądamy tym stworzeniom
w oczy. Widzimy spore grupy barakud... robią wrażenie... Pływają niedaleko, nie reagują na nas... tylko czasami
podpływają bliżej spoglądając w naszą stronę. W ogóle się nas nie boją...
Ostatni dzień na łodzi, ostatnie nurkowania... Szymek czuje się pod wodą znakomicie, ma piękny trym, czyli
pozycję i bardzo dobrą pływalność. Ukończył kurs z nitroxu i jest naprawdę szczęśliwy... szczególnie, gdy jesteśmy
razem pod wodą. A ja...? Kolejne licencje, tym razem nurkowanie z komputerem i certyfikat Master Diver. To już
najwyższy, możliwy do osiągnięcia, stopień w nurkowaniu rekreacyjnym. Co dalej...? Myślę o tym, aby zrobić
uprawnienia na przewodnika. Czuję, że się nadaję... że nie przekraczam swoich możliwości. Może...
Pływamy w... ciszy, tylko bąbelki przypominają nam, że oddychamy. Jest... spokój, jest... błękit, jesteśmy... my. To
chwile, których nie oddałabym nikomu. Zostaną w mojej pamięci. To... zapas spokoju na najbliższy czas. Czas
trudnych zmian i nowego życia. Wszystko się zaczyna, pozwoliłam sobie na dotyk nowych chwil. Więc czekam w
ciszy i spokoju... i wierzę, że każde dotknięcie prowadzi mnie w kierunku... domu.
Ostatni wieczór... Wiatr od morza... na mej twarzy. Zapach snów na rozgwieżdżonym niebie. Jest już ciemno, siedzę
na tarasie... spoglądam w stronę wody. Powiew wiatru pobudza me zmysły... Słyszę szum fal... jest jak muzyka ze
snu. Me oczy kieruję ku górze, tam rozgwieżdżone niebo i... przebłysk spadającej gwiazdy. Wypowiadam marzenie,
które w tej jednej chwili... staje się życzeniem. Proszę... a spod powieki pcha się ukryta łza, o której tak bardzo chcę
zapomnieć. Będę tu każdego dnia... zawsze, gdy zamknę oczy.
... ten zapach morza... i łza... to ja
Autor: grazaa
Artykuł pobrano ze strony eioba.pl