Bramy otwarte!
Transkrypt
Bramy otwarte!
20 grudnia 2015 nr 51-52/??? Życzenia dla Czytelników P www.krakow.gosc.pl Miłosz Kluba /Foto Gość Przyszedłeś na ziemię rzyszedłeś na ziemię jak delikatny powiew wiatru Co nawet płomienia świecy nie chce zgasić Dlatego byłeś i jesteś niezauważany Sumienia szczelnie zamknięte w pancernej skorupie Mogą nimi wstrząsnąć tylko kataklizmy Przyszedłeś na ziemię w bezbronnym ciele dziecka Co potrzebuje nieustannej troski, by mogło przeżyć Dlatego pogardzany jesteś przez wszystko, co mocne Ci, co mają władzę, widzą tylko siebie Minutę przed śmiercią błagają Cię o litość I dziś na ziemi rodzisz się codziennie W kapłańskich dłoniach jesteś wobec wielu świadków Chcesz dawać szansę każdemu z osobna Mogą Cię przygarniać miłością miłosierną Ta nawet Tobie pragnie tylko dawać Nie pytając najpierw, co w zamian otrzyma Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia Bramy otwarte! „A Słowo stało się człowiekiem i zamieszkało między nami” (J. 1, 14) C W jedenastu kościołach diecezji będzie można uzyskać jubileuszowy odpust. hrystus narodził się w Betlejem i wszedł w historię ludzkości. Od tego dnia liczą się lata Jego nieustannej obecności wśród nas. Czytelnikom „Gościa Krakowskiego” życzymy, aby Tajemnica Wcielenia Syna Bożego, przeżywana w Nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia, była źródłem radości, której nikt ani nic zgasi. Niech Jego sakramentalna obecność w naszych świątyniach da Wam pokój i uleczy z wszelkich duchowych zranień. Redakcja Monika Łącka /Foto Gość W Krakowie jako pierwsza – już w sobotę 12 grudnia – otwarta została Brama Miłosierdzia w sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach. – Otwarła się brama, która prowadzi do źródeł zbawienia, do źródeł łaski wysłużonych przez Jezusa Chrystusa – mówił na zakończenie Mszy św. metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. – Przechodźmy często przez tę bramę z wiarą, z nadzieją otrzymania łaski – apelował. Dzień później, rozpoczynając obchody Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia w katedrze na Wawelu, zachęcał on z kolei: – Bądźmy, a przynajmniej starajmy się być „miłosierni jak Ojciec”, zgodnie z hasłem Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, który inaugurujemy dziś w katedrze wawelskiej. Kilka godzin po uroczystościach w katedrze kard. Stanisław Dziwisz otworzył Bramę Miłosierdzia w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. To przede wszystkim tam swój jubileusz będą przeżywali uczestnicy przyszłorocznych Światowych Dni Młodzieży. Będzie to oficjalna pielgrzymka jubileuszowa młodych (pozostałe grupy stanowe będą się spotykały w wyznaczone dni w Rzymie). – To radość, ale i zobowiązanie – podkreśla bp Jan Zając, honorowy kustosz sanktuarium Bożego Miłosierdzia. – Bramą miłosierdzia jest przede wszystkim serce człowieka. Przekroczenie progu tej świątyni, tego miejsca szczególnego działania Miłosierdzia Bożego daje gwarancję, że otworzy się i brama ludzkiego serca, że zostanie ono napełnione miłością miłosierną. Przez cały rok odpust zupełny, związany z Jubileuszem Miłosierdzia, będzie można uzyskać w jedenastu kościołach w całej diecezji. „Ważne jest, aby ten moment był połączony przede wszystkim z Sakramentem Pojednania i uczestnictwem w Mszy św. oraz refleksją nad miłosierdziem. Konieczne będzie, by tym celebracjom towarzyszyło wyznanie wiary i modlitwa za mnie oraz w intencjach, które noszę w sercu dla dobra Kościoła i całego świata” – napisał ojciec święty Franciszek w liście przed Jubileuszem Miłosierdzia. Miłosz Kluba Powyżej: W niedzielę 13 grudnia kard. Stanisław Dziwisz otworzył wrota katedry na wzgórzu wawelskim Gość krakowski Koncert „Oratorium Kalwaryjskie” w ICE Kraków zakończył się owacją na stojąco Kraków. „Oratorium Kalwaryjskie” zabrzmiało po raz drugi – tym razem w centrum kongresowym ICE Kraków. – Ten koncert to modlitwa, kontemplacja – podkreślał we wto- Jezus naprawdę przyszedł Mszana Dolna. W kościele św. Michała Archanioła 13 grudnia, na rozpoczęcie Jubileuszowego Roku Miłosierdzia, odbyła się premiera „Misterium o Eucharystii”, którego pomysłodawcą i organizatorem jest ks. Rafał Piórkowski. Wzięło w nim udział około 150 osób. – Nasze przedstawienie jest formą nabożeństwa, które przybliżając do Chrystusa obecnego w Eucharystii, ukazuje bezmiar Jego miłosiernej miłości. Jezus kocha i czeka na każdego z nas. Czeka m.in. z darem przebaczenia – podkreśla ks. Rafał. jg rek 8 grudnia kard. Stanisław Dziwisz. – Niech ten dzisiejszy koncert i nasi przewodnicy – Matka Najświętsza, św. Jan Paweł II i św. Franciszek – dadzą wam coś ze swojego ducha, abyście się potem podzielili tym z młodzieżą z całego świata – mówił, zwracając się do obecnych w sali wolontariuszy ŚDM. Okazja do wystawienia monumentalnego dzieła w krakowskim centrum kongresowym była potrójna. Miało ono uczcić rozpoczęcie w Kościele Jubileuszu Miłosierdzia (tego dnia papież Franciszek uroczyście zainaugurował Rok Święty w Rzymie), przypadającą w przyszłym roku 1050. rocznicę chrztu Polski oraz wpisać się w program przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie w 2016 r. Poprzednie, premierowe wystawienie oratorium odbyło się w 2009 r. w Kalwarii Zebrzydowskiej. mk Od ciacha do domu Kraków. Krużganki klasztoru oo. dominikanów w dwie niedziele w roku – raz w Adwencie i raz w Wielkim Poście – wypełniają się ciastami. Niedawno do wypieków dołączyły książki i płyty, by każdy mógł zostawić choćby najmniejszy datek. Wszystko to w związku z akcją „Ciacho za ciacho”, którą organizują DD „Beczka” i Grupa Charytatywna „Szpunt”, i której cel za- w to uwierzyć, iść na place Krakowa i mówić, że Jezus się rodzi, że jest miłosierny. Bez ciebie będzie brakowało drogocennej perły w Bożym świecie. Za kilka miesięcy ponad 2 mln młodych ludzi, którzy tu przyjadą, mają spotkać całe mnóstwo Janów Chrzcicieli, którzy będą głosić im Jezusa. Jesteście na to gotowi? – pytali misjonarze. Druga część rekolekcji odbędzie się 12 stycznia, a gościem będzie ks. Michał Olszewski SCJ. mł wsze jest szczytny. Tak było i tym razem – do kwesty zaproszona została Katolicka Wspólnota Chleb Życia, prowadzona przez s. Małgorzatę Chmielewską, a całkowity dochód z akcji przeznaczony zostanie na budowę domu dla ubogiej rodziny – mamy z sześciorgiem dzieci mieszkającej w mieszkaniu socjalnym, które jest starym kurnikiem bez dostępu do domu. mł Wezwanie do radości Brama Miłosierdzia w nowotarskiej świątyni już otwarta Monika Łącka /Foto Gość Więcej na: krakow.gosc.pl. Nowy Targ. W kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa odbyły się uroczystości rozpoczęcia Jubileuszowego Roku Miłosierdzia. – Bóg wzywa nas – wszystkich bez wyjątku – do radości i miłosierdzia. To okazja do okrycia na nowo sakramentu pojednania, który ma być radosnym spotkaniem z Bogiem – mówił ks. infułat Stanisław Olszówka. Kapłan przewodniczył Mszy św., a w koncelebrze było wielu duchownych z regionu. Przez Bramę Miłosierdzia wspólnie z kapłanami i ministrantami przeszli m.in. Podhalańscy Rycerze Kolumba. jg w i ę c e j – Tylko Eucharystia i Boże Miłosierdzie mogą ocalić nas i cały świat – mówił o. A. Cadeddu W „Misterium o Eucharystii” niezwykle ważna była gra świateł i cienia Szersza relacja na: krakow.gosc.pl. Bądź Janem Chrzcicielem! Kraków. 12 grudnia w Łagiewnikach rozpoczęły się oficjalne rekolekcje przygotowujące do Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016. W spotkaniach, które pod hasłem: „Dla nas i całego świata” w sanktuarium Bożego Miłosierdzia będą się odbywały raz w miesiącu, udział wziąć może każdy. Gośćmi pierwszej części rekolekcji byli ojcowie Antonello Cadeddu i Enrique Porcu, misjonarze ze wspólnoty Przymierze Miłosierdzia z Brazylii. – Bóg patrzy na ciebie od chwili stworzenia, a aniołowie w niebie śpiewają twoje imię. Masz Jan Głąbiński /Foto Gość Miłosz Kluba /Foto Gość Muzyczne otwarcie Roku Miłosierdzia n a krakow.gosc.pl Jan Głąbiński /Foto Gość II e-mail: [email protected] Adres redakcji: ul. Wiślna 12, 30-960 Kraków 1, skr. poczt. 543 Telefon /faks: 12 421 49 83 Redagują: Piotr Legutko– kierownik oddziału tel. 795 409 058, Bogdan Gancarz tel. 666 830 802, Miłosz Kluba tel. 666 026 779, Monika Łącka tel. 666 830 803, ks. Ireneusz Okarmus – asystent kościelny, Jan Głąbiński – współpracownik (Podhale) www.krakow.gosc.pl 20 grudnia 2015 III Zapraszamy Dobrze, ześ sie, Jezu... wiosna kościoł a ks. Jacek Stryczek [email protected] Kiedy Bóg ma chwałę? J uż niedługo... w Boże Narodzenie będziemy oddawać Bogu chwałę! Ale czym jest chwała Boża? Temat nie jest banalny. Medytowałem nad nim latami. Czy raczej starałem się znaleźć jego sens, czytając Ewangelię. Bo czy jest więcej chwały Boga, gdy głośniej zaśpiewamy? Gdy mamy piękniejsze choinki? A może wtedy, gdy zbudujemy kościół? Jest taki fragment w Ewangelii św. Jana – Jezus dowiaduje się o chorobie Łazarza i mówi: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą”. Więc da się „wyśledzić” w Piśmie, jak się „robi chwałę Bożą”! Przykładem jest choroba Łazarza. Dla mnie kluczowa była medytacja 17. rozdziału Ewangelii św. Jana: „I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy”. Nie czas i miejsce na to, aby pokazywać całą drogę do prawdy o chwale. Dość powiedzieć: jest ona ściśle związana z jednością – oni jedno, tak jak My jedno. Jedność i chwała. Zacząłem więc myśleć, co to może znaczyć. W efekcie wyobraziłem sobie dwoje zakochanych, siedzących obok siebie. Widzicie to: mają płonące oczy, rozpalone policzki. Czują jasność, siłę, jakąś nieprawdopodobną radość, bo są razem. I tak właśnie wyobrażam sobie chwałę Boga: radość z bycia razem. Dla Boga to jest bycie razem. Odwieczna chwała. A dla nas: gdy jesteśmy razem ze sobą i z Nim. Razem. Jedność. To nie choinki oddają chwałę Bogu, ale każdy z nas, gdy jest z Nim w jedności. Razem. • r e k l a m a Zakopane, Kraków. Święta Bożego Narodzenia to czas szczególny dla każdego. Przypomina bowiem o wielkiej miłości Boga do człowieka i o tym, że dał On ludzkości swojego Syna na odkupienie win. Radość z przyjścia na świat Chrystusa można więc wyśpiewać pięknymi kolędami. Z tego powodu Zakopane już po raz 7. organizuje Festiwal Kolęd, Pastorałek i Pieśni Bożonarodzeniowych „Dobrze, ześ sie, Jezu, pod Giewontem zrodziył”. Koncerty w wykonaniu najwybitniejszych artystów muzyki góralskiej i ludowej będą się odbywać we wszystkich zakopiańskich kościołach. Warto dodać, że wystąpią m.in. Hanna Rybka, zespół „Mazowsze”, Nika Lubowicz, Tatrzańsksa Orkiestra Klimatyczna, Podhalańskie Stowarzyszenie Śpiewacze „Turliki” i Joanna Słowińska. Festiwalowi patronuje m.in. „Gość Niedzielny”. Zapraszamy też do udziału w „Misterium Kolędowym w bazylice Mariackiej”, które jest wspólnym projektem chórów akademickich z Krakowa i Szczecina, i odbędzie się 16 stycznia. Więcej – niebawem. • IV Gość krakowski Pod opieką pedagog Ewy Ros powstały postacie związane z obroną praw człowieka Za chwilę Dzieciątko będzie gotowe Betlejem na placach św Bożonarodzeniowa tradycja. Od 20 lat uczniowie i profesorowie z „Kenara” rzeźbią i strugają, by powstała wyjątkowa, europejska Święta Rodzina. Jan Głąbiński [email protected] Owieczki w szopce są do siebie przytulone Andrzej Mrowca pokazuje postać Matki Bożej, która trzyma Dzieciątko przy swoim Sercu. Taka Maryja zdobi szkolną szopkę T ym razem w okresie świąteczno-noworocznym szopkę przygotowaną przez uczniów i nauczycieli z Liceum Plastycznego im. Antoniego Kenara w Zakopanem można podziwiać na dworcu kolejowym w Stuttgarcie. Powstała ona na zamówienie Stowarzyszenia Polskiego w Niemczech, które jest koordynatorem projektu od wielu lat. Do tej pory najwięcej szopek wykonanych w „Kenarze” stanęło właśnie u naszych zachodnich sąsiadów. – Tradycja szopek związana jest z przestrzenią publiczną od samego początku. Wystawione na dworcach czy lotniskach, a więc na placach świata, mają przy tym niekończącym się „świątecznym shoppingu” przypominać, czym tak naprawdę są święta Bożego Narodzenia. Chodzi o ideę, że stało coś się wielkiego – mówi Andrzej Mrowca, licealny profesor z „Kenara”. – Nasze szopki to jakby zaprezentowanie Ewangelii w świecie. Niosą one bowiem ze sobą przesłanie mówiące: „A Słowo ciałem się stało” – dodaje Janusz Jędrzejowski, zakopiański artysta rzeźbiarz, na co dzień także profesor w szkole plastycznej. A. Mrowca i J. Jędrzejowski od kilku lat zaangażowani są w projekt drewnianej szopki. U papieża i prezydenta Co roku projekt ma inną nazwę, dlatego w Szopce Europejskiej zawsze pojawiają się dodatkowe postacie. Byli uchodźcy, kobiety świata, a nawet Mały Książę. W tym roku obok Najświętszej Rodziny stanęli: Piotr Skarga, Marcin Luter King i Bartolomé de Las Casas. – Łączy ich obrona praw człowieka, o którą walczyli i zabiegali, gdy chodzili po tym świecie – wyjaśnia J. Jędrzejowski. Zwykle każdy projekt jest konsultowany z katechetą. – Tylko raz zdarzyła nam się sytuacja, że postanowiliśmy obok Najświętszej Rodziny postawić – zamiast Trzech www.krakow.gosc.pl 20 grudnia 2015 Do tegorocznej szopki Klemens wykonywał sympatycznego osiołka wiata Króli – Trzech Zbójników. Katecheta odesłał nas wtedy do wyższych instancji, do których ostatecznie nie dotarliśmy. Zresztą wyjątkowo trudno rzeźbiło się tych zbójników – śmieją się pedagodzy z „Kenara”. Zazwyczaj na powstanie wszystkich postaci szopkowych czasu jest bardzo mało. Tylko część prac odbywa się bowiem w ramach lekcji i warsztatów. – Tym razem koledzy wyjątkowo mnie oszczędzali. Często to były soboty albo praca do późnego popołudnia w ciągu tygodnia, aby wszystko się udało i było na czas – mówi Ewa Ros, nauczycielka, która nad projektem pracowała dopiero drugi raz. To w jej szkolnej pracowni i pod jej czujnym okiem uczniowie rzeźbili m.in. Dzieciątko i postacie związane z obroną praw człowieka. W ciągu 20 lat zdarzyło się, że drewniana szopka trafiła raz – ale w wersji miniaturowej – do papieża Jana Pawła II, a w ostatnim roku zagościła w Pałacu Prezydenckim. Przy dźwiękach dłuta – W tym roku nad szopką pracowało 17 uczniów, a do każdej z postaci przyporządkowany był jeden z nich – mówi Stanisław Cukier, dyrektor szkoły. Zanim je wyrzeźbiono, uczniowie figury odlewali z gliny. Natomiast kiedy szopka jest już prawie gotowa, rzeźby zawsze są przewożone na miejsce i tam też trwa ostatni plener oraz wykańczanie prac. Tak było również i tym razem. – Część zajęć praktycznych na przełomie listopada i grudnia upłynęła, oczywiście, na spotkaniach z naszymi postaciami. Ja przy dźwiękach dłuta i innych rzeźbiarskich przyrządów wykonałem sympatycznego osiołka – wspomina z radością Klemens. Dwie przytulone do siebie owieczki to z kolei dzieło Julki. I wcale nie była to żadna pomyłka czy odstępstwo od początkowego pomysłu. – Tak mało jest dzisiaj wokół nas miłości. To nie jest przypadek, że te zwierzęta są właśnie w takiej pozie – tłumaczy dziewczyna. Dla niezwykle skromnej młodej artystki było to też poważne zadanie, bo owieczki ją jej pierwszą rzeźbą przestrzenną. – Szopka to dla naszych uczniów ważne spotkanie ze sztuką i innymi jej formami niż na codziennych zajęciach czy warsztatach. To też w końcu niezwykły czas, kiedy można nas spotkać na zewnątrz szkoły, np. z wielką piłą łańcuchową, którą przecinamy kolejne kawałki drewna. Nie jest to zadanie – jakby się wydawało z pozoru – bardzo proste, ponieważ często przed wykonaniem jakiegoś ruchu trzeba sobie to ciągle wyobrażać. Dlatego też proszę uczniów, aby byli moimi statystami. I przy cięciu patrzę na nich, na ich odpowiednią pozę. To bardzo ułatwia pracę – podkreśla A. Mrowca. Złączyć nasze serca – W ciągu 20 lat wykonaliśmy 300 figur. Cieszą się one wielkim powodzeniem i zaraz po zakończeniu okresu świątecznego trafiają do europejskich kościołów. Mamy nawet całą rozpiskę, gdzie się znajdują – mówi dyrektor Cukier. Profesorowie z młodzieżą muszą uwinąć się także z szopką drewnianą, która jest wystawiana przed zakopiańskim magistratem. Bywają Odpowiednie odcięcie kawałka drewna to bardzo ważna chwila, podczas której uczniowie pozują profesorom też specjalne zamówienia, np. szopka od rady rodziców. Prace nad nią bardzo dobrze pamięta A. Mrowca. – To było zaskoczenie dla wszystkich, że Bożego Dzieciątka nie było w żłobie. Zależało mi na tym, aby pokazać to właśnie w taki sposób. Oto Matka tuli swoje Dziecko, jest z Nim, nie zostawia Go, liczy się każda chwila. Czy to nie jest właśnie potrzeba naszych czasów, potrzeba naszych dzieci, aby z nimi po prostu być, złączyć – jak tylko się da najbliżej – nasze serca? – opowiada pan Andrzej. Instalacja szopki zawsze jest połączona z bardzo uroczystym otwarciem i oprawą chórów, zespołów muzycznych, a szkolna delegacja przywdziewa stroje regionalne. – Do żłóbka przychodzi też wielu ludzi, których nie znamy z imienia: milczących, patrzących, czasami zadumanych. Nikt ich do modlitwy nie przynagla. Ale wolno przypuszczać, że niejeden z potrzeby serca wznosi swego ducha ku Bogu – zauważa ks. Witold Broniewski, który projekt wymyślił przed 20 laty. Przez ten czas pracowali nad nim także Ireneusz Wrzesień, Grażyna Bielska czy Tadeusz Miętus. – Duchowe Betlejem może powstawać zawsze i niemal wszędzie. Ono nie musi przemijać – dodaje ks. Witold. Drewno na góralską szopkę pochodzi zwykle ze słowackich lasów. Są to głównie lipa i topola, o które trudno w Zakopanem czy na Podhalu. – Potrzebujemy 20 kloców o wymiarach 140 na 60 cm. Zwykle trzeba poświęcić trzy drzewa – wylicza Janusz Jędrzejowski. – Ale czego nie robi się dla apostolstwa żłóbków! – uśmiecha się. – A przed nami zamówienie od o. Jana Góry. Do wyrzeźbienia mamy postacie świętych na Lednicę w 2016 r. – dodaje J. Jędrzejowski. • 140 lat historii Rok 2016 dla społeczności Zespołu Szkół Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem będzie wyjątkowy, ponieważ szkoła będzie obchodzić 140-lecie swojego istnienia. Obecnie placówka na poziomie gimnazjum i szkoły średniej kształci 200 uczniów w czterech specjalizacjach: snycerstwo, meblarstwo artystyczne, lutnictwo artystyczne i projektowanie graficzne. W ostatnich latach uczniowie wraz z nauczycielami (jednocześnie bardzo wybitnymi i cenionymi artystami z Podhala) brali udział w wielu nowych wydarzeniach i projektach artystycznych o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Szkoła korzysta również z pieniędzy pochodzących z Unii Europejskiej, biorąc udział w międzynarodowych projektach artystycznych, realizowanych wspólnie ze szkołami z Włoch, Portugalii, Francji i Słowacji. Z kolei dzięki finansowemu wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego każdego roku uczniowie wraz z nauczycielami uczestniczą w międzynarodowych plenerach artystycznych oraz wycieczkach programowych, odwiedzając ośrodki kultury w całej Europie. W ostatnich latach szkoła zaprezentowała swoje osiągnięcia na wielu wystawach w kraju i za granicą. Placówka jest w gronie najlepszych i najbardziej znanych oraz cenionych szkół artystycznych w naszym kraju. Główne uroczystości jubileuszowe odbędą się w październiku. V VI Gość krakowski ks. Janusz Zajda N a pytanie, z czym kojarzą się nam święta Bożego Narodzenia, większość odpowie, że z wieczerzą wigilijną, opłatkiem, Pasterką, zapachem choinki i smakiem karpia. Niektórzy powiedzą też, że ze śpiewaniem kolęd na Mszy w kościele. „Najbardziej rodzinne święta” nie oznaczają jednak tego samego we wszystkich krajach świata... W wielu zakątkach na ziemi ludzie nie wiedzą jeszcze o narodzeniu Chrystusa w Betlejem. To dla nich do dalekich krajów wyjeżdżają ci, którzy odkrywają w sobie powołanie misyjne. Jedno jest pewne: wszyscy na swój sposób przeżywają Boże Narodzenie w swojej drugiej ojczyźnie, a ich wspomnienia pokazują, czym żyje tamtejszy Kościół. Katedra pod drzewem Chór z parafii Turalei w południowym Sudanie. Bożonarodzeniowa liturgia odbywa się tu na placu, przy kaplicy stojącej w cieniu wielkiego drzewa. Temperatura sięga bowiem 45 stopni Poniżej: Świątecznej Mszy św. przewodniczył bp Macram Max Gassis ks. Ireneusz Okarmus [email protected] ks. Janusz Zajda Święta na misjach. – Ostatnie Boże Narodzenie na misjach w Peru spędziłam w wiosce w dżungli, gdzie ludzie w święta nigdy nie mieli Mszy św. – wspomina Dorota Kozioł. – W Sudanie nie da się świąt zaplanować, bo nie wiadomo, co może się wydarzyć – opowiada z kolei ks. Janusz Zajda. Z Ewangelią w dżungli Dorota Kozioł, świecka misjonarka pochodząca z Juszczyna k. Makowa Podhalańskiego, na misje do Peru wyjechała w lutym 1999 r. Po 14 latach wróciła do rodzinnej miejscowości i katechizuje w szkole. W Peru pracowała duszpastersko w trzech regionach tego bardzo zróżnicowanego geograficznie i kulturowo kraju: w górach – Andach, na wybrzeżu Oceanu Spokojnego oraz w dżungli amazońskiej, gdzie spędziła aż 12 lat, mieszkając w kilku jej częściach. Jak mówi, trudno porównywać życie w dżungli w pobliżu miasta Iguitos do tego zakątka Peru, gdzie państwo graniczy z Kolumbią i Brazylią. Zauważa jednak pewne cechy mentalności ludzi, które w ogromnym stopniu wpływają na ich przeżywanie wiary i wydarzeń religijnych. W dżungli ludzie żyją bowiem dniem dzisiejszym i w nim szukają powodów do radości. Więc jeśli danego dnia mają co jeść, to jest już dla nich wystarczający powód, by się nim cieszyć. Nic dziwnego, że gdy do jakiejś wioski w dżungli przybywa ksiądz, by odprawić Mszę św., to dla ludzi jest to powód do wielkiej radości. A do pewnych rejonów Peru kapłani docierają z posługą duszpasterską zaledwie dwa lub trzy razy w roku. Dzieje się tak nie tylko z powodu trudności komunikacyjnych, ale i z tej prostej przyczyny, że nie ma dostatecznej liczby kapłanów. W efekcie wielu ochrzczonym ludziom święta nie kojarzą się z Mszą św. www.krakow.gosc.pl VII Archiwum Doroty Kozioł rchiwum ks. Janusza Zajdy 20 grudnia 2015 z Kalkuty, gdzie wspólnie odprawiają godzinną adorację. • Dorota (druga od prawej) z młodzieżą z parafii w Santa Rosa – W 2011 roku na święta Bożego Narodzenia popłynęliśmy Amazonką do dwóch wiosek położonych w głębi dżungli. Jedna była mieszana, to znaczy mieszkali w niej Indianie i Metysi, zaś druga była typowo indiańską osadą. W Wigilię byliśmy w tej pierwszej, a do drugiej dotarliśmy w dzień Bożego Narodzenia – wspomina D. Kozioł. Pamięta dobrze te dni, gdyż były to jej ostatnie święta Bożego Narodzenia na misjach w Peru. – Spędziłam je w wiosce, w której ludzie nigdy nie mieli w ten uroczysty dzień Mszy. I wówczas też nie miał kto jej odprawić – dodaje. Czekolada i panettone Do tych wiosek, położonych daleko w głąb dżungli, popłynęła razem z miejscowymi animatorami, czyli ludźmi odpowiednio przeszkolonymi przez misjonarzy do prowadzenia nabożeństw i katechez, odpowiedzialnymi za życie religijne w swoich środowiskach. Do łódki wpakowali agregat na ropę do wytwarzania prądu, bo wiedzieli, że osady, do których się udają, nie mają elektryczności. Oprócz tego wzięli różnego rodzaju elementy dekoracyjne, by przyozdobić nimi szkołę, w której miało się odbyć świąteczne nabożeństwo. W obu wioskach nie było bowiem nawet kaplic, więc nabożeństwa czy spotkania katechetyczne odbywały się szkołach. Życie religijne w pierwszej wiosce było dość żywe, bo dobrze działał tam animator religijny. Nigdy jednak we wcześniejszych latach miejscowi ludzie nie świętowali Bożego Narodzenia w jakiś wyjątkowy sposób. Zazwyczaj tego dnia animator organizował tylko nabożeństwo i nic więcej się nie działo. Przeżywanie świąt kojarzyło się więc ludziom raczej się z... czekoladą podawaną na gorąco i włoskim panettone (babką drożdżową z ro- dzynkami, pochodzącą z Mediolanu i spożywaną w okresie Bożego Narodzenia i Nowego Roku), które cała wioska otrzymywała od burmistrza najbliższego miasteczka jako świąteczny podarunek. Było tego tyle, że wystarczało dla każdego, więc wszyscy spotykali się po nabożeństwie na degustacji tych słodkości. W 2011 roku było podobnie. Tyle tylko, że był jeszcze jeden powód do radości: przybyła misjonarka Dorota. Tego wieczora podczas nabożeństwa odbył się też chrzest. Druga wioska, do której pani Dorota dotarła w samo Boże Narodzenie, liczyła około 25 domów, w których mieszkało ok. 150 Indian. Zaraz po jej przybyciu rozpoczęły się przygotowania do wieczornego nabożeństwa: mężczyźni dekorowali szkolę, kobiety przygotowywały gorącą czekoladę i kroiły panettone, a dzieci oglądały kreskówki o świętach Bożego Narodzenia wyświetlane z DVD na białym płótnie. – Około godz. 19, już po zmroku, zebrali się wszyscy mieszkańcy wioski i rozpoczęliśmy nabożeństwo. Śpiewaliśmy peruwiańskie kolędy, które są bardzo radosne. Peruwiańczycy uważają bowiem, że skoro obchodzimy Boże Narodzenie, to radość ma być także słyszalna w śpiewie. Niejeden raz słyszałam od miejscowych, że polskie kolędy mają smutne, pogrzebowe melodie – wspomina D. Kozioł. Po nabożeństwie nikt nie wracał do domu. Był za to wspólny posiłek, podczas którego obowiązkowe były – rzecz jasna – gorąca czekolada i panettone. – Siedzieliśmy, aż skończyła się ropa w agregacie prądotwórczym. Te święta mocno utkwiły mi w pamięci. Może dlatego, że widziałam, iż ci ludzie są szczęśliwi i radośni – dodaje. Na święta przyjeżdża biskup Ks. Janusz (po prawej) z pracownikami diecezjalnego szpitala Ks. Janusz Zajda święcenia kapłańskie przyjął w 1989 roku w katedrze na Wawelu i od prawie 25 lat pracuje duszpastersko na misjach w Afryce. Przez pierwsze 12 lat był w Tanzanii, później przez rok pracował w Sudanie, a potem 5 lat w Tunezji. Od 6,5 roku przebywa na placówce misyjnej w Sudanie Południowym – w jego północnej części. W ciągu ostatnich 25 lat tylko dwa razy przyjechał na Boże Narodzenie do Polski, więc czas tych świąt kojarzy mu się z realiami ciężkiej pracy. – W Tanzanii przez wiele lat byłem sam na parafii, więc dzień Bożego Narodzenia zaczynałem bardzo wcześnie rano wyjazdem do najdalszej wioski. Około godz. 8 wracałem na misję. Tam odprawiałem Mszę, by zaraz po niej wyruszyć do jeszcze jednej wioski. Wracałem zmęczony około godz. 15 – wspomina. Placówka misyjna, gdzie obecnie przebywa ks. Janusz, obejmuje teren o powierzchni dwóch trzecich diecezji krakowskiej. Na tak rozległym obszarze są tylko trzy parafie, w których pracuje łącznie zaledwie 7 księży i 10 sióstr zakonnych. Najstarszą z nich jest parafia w Turalei. To tutaj pod koniec lat 90. XX wieku zaczęła się ewangelizacja tego terenu Sudanu. W Turalei, oprócz ks. Zajdy, pracuje jeszcze 3 księży Sudańczyków, 6 sióstr ze Zgromadzenia Matki Teresy z Kalkuty i 4 siostry ze Zgromadzenia Córek Świętej Anny. – Nasza parafia to centrum duszpasterskie, do którego zawsze na święta Bożego Narodzenia przyjeżdża nasz biskup. Mówimy żartobliwie, że ma tutaj swoją „katedrę”. A jest to niezwykła świątynia... To po prostu plac, liczący 40 na 30 metrów, ogrodzony matami bambusowymi. W jego środku rośnie olbrzymie drzewo, pod którym schronienie od promieni słonecznych znajduje około 500 osób, zaś z boku placu stoi ołtarz z zadaszeniem. Na święta i na Pasterkę układamy w tej jedynej w swym rodzaju świątyni 800 plastikowych krzeseł, których i tak nie wystarcza dla wszystkich – opowiada ks. Zajda. Choć w Sudanie trwa wojna domowa, to święta Bożego Narodzenia dla księży z Turalei są czasem radości. Tak też było w ubiegłym roku. Najpierw dwa dni przed Bożym Narodzeniem w „katedrze pod drzewem” odbyły święcenia kapłańskie i diakonatu. Na tę uroczystość przyszli ludzie mieszkający ponad 40 km od misji. Wielu z nich wróciło następnie do swoich domów, by za dwa dni znów pojawić się Mszy. – W ubiegłym roku na Pasterce było tak dużo ludzi, że stali również na zewnątrz ogrodzenia. Zaś w Boże Narodzenie na Mszach było w sumie kilka tysięcy ludzi. Trzeba ich podziwiać, ponieważ niektórzy z nich pokonują pieszo nawet 30 km. To dla nas, kapłanów, wielka radość. Są jednak i niepokoje. Ze względu na stan ciągłej wojny domowej, nie da się zaplanować świąt, gdyż nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć – mówi ks. Janusz. Jeszcze kilka lat temu wszyscy obawiali się, że mogą zostać zaatakowani przez muzułmanów zamieszkujących Sudan Północny. Sytuacja zmieniła się 10 dni przed Bożym Narodzeniem 2013 roku. Wtedy właśnie wybuchła wojna domowa, w której zginęły tysiące ludzi. Wielu musiało też opuścić swoje domy. Wszyscy obcokrajowcy wyjeżdżali z kraju. Parafia w Turalei też była zagrożona, jednak księża, siostry zakonne i personel szpitala, który prowadzi Kościół, pozostali na miejscu. Było groźnie, ale ostatecznie nie musieli się ewakuować. Warto dodać, że każdy dzień pracy duszpasterskiej ks. Zajda wraz ze współpracownikami kończy o godz. 18, w kaplicy u sióstr ze Zgromadzenia Matki Teresy VIII Gość krakowski Parafialni liderzy ŚDM Terenowa reklama idei Miłosz Kluba /Foto Gość W Strumianach powstają koła koronkowe, a na os. Teatralnym wchodzących na wieczorną niedzielną Mszę św. młodzi ludzie witają uśmiechem i uściskiem ręki. Pomysły są różne, cel jeden. L iderzy ŚDM mają zarazić jak najwięcej osób ideą spotkania młodych. Mogą, co prawda, liczyć na wsparcie – i swoich duszpasterzy, i św. Jana Pawła II, który Światowe Dni Młodzieży wymyślił i zapoczątkował – ale to na nich spoczywa główna odpowiedzialność. Dla o. Macieja Majdaka, cystersa z krakowskiego opactwa w Mogile, lider to przede wszystkim „twarz” ŚDM. – To nie baner, który stoi koło ołtarza, tylko prawdziwi ludzie, zaangażowani w ważną sprawę – podkreśla zakonnik. Dlatego ważne jest, by był to ktoś z dobrą opinią, autorytetem, pomysłowy, Liderzy ŚDM biorą udział w parafialnych wydarzeniach, promując Światowe Dni Młodzieży pełen energii, który chce i może poświęcić swój czas. – Żeby coś dawać, trzeba najpierw to mieć – podkreśla o. Maciej, który jest jednocześnie rejonowym koordynatorem przygotowań do ŚDM. Jego zdaniem jednym z największych wyzwań dla liderów jest przełamywanie schematów i niepoddawanie się narzekaniom, że „nigdy tak nie było”. – To prawda. Ameryki nie odkrywamy. Nigdy nie było ani w Krakowie, ani 3 w Polsce Światowych Dni Młodzieży w takiej formie i na taką skalę. W Częstochowie w 1991 roku były zupełnie inne realia – mówi o. Maciej. Liderzy z os. Teatralnego (parafia NSPJ) wprowadzają „nowe”. Przed wieczorną niedzielną Eucharystią wychodzą przed kościół i każdego z wchodzących witają uśmiechem i uściskiem ręki. – Często w kościele stoimy obok siebie, ale brakuje między nami relacji – mówi Piotr Piechowicz, jeden z nich. Powstała tu też niewielka (kilkuosobowa) grupka, która spotyka się, by podyskutować, pomodlić się, a czasem po prostu wspólnie zrelaksować, choćby grając w gry planszowe. – Kiedyś naszła mnie taka myśl, że może jestem jakiś dziwny, bo chodzę do kościoła, a Bóg jest dla mnie ważny. Te nasze spotkania pozwoliły mi odkryć, że tak nie jest, że jest mnóstwo osób, które myślą podobnie – cieszy się P. Piechowicz. – W czasie ŚDM będzie tak samo, tylko na znacznie większą skalę – dodaje. W Strumianach, parafii, z której w kwadrans można na piechotę dotrzeć na Campus Misericordiae, sporo się dzieje. Od października odbywają się tam m.in. wieczory uwielbienia (powstała przy tej okazji schola GTU – Grupa Twoje Uwielbienie). W zorganizowanej peregrynacji miniatur symboli ŚDM wzięło udział 19 rodzin. – 31 wersja podstawowa znaku został o t ygodni To całkiem sporo, ponieważ „pobyt” symboli w każdym domu trwał tydzień, a na każdy dzień zaplanowane były konkretne modlitwy – mówi Jerzy Konarski. Wraz z żoną Katarzyną są liderami ŚDM w parafii Niepokalanego Serca NMP. W parafii udało się zebrać deklaracje zakwaterowania 700 pielgrzymów (w domach i ogródkach, gdzie młodzi mogą rozbić namioty). Kolejne 800 miejsc znajdą oni w miejscowej szkole. Liderzy ze Stumian myślą także o tym, co pozostanie po ŚDM. Po lipcu przyszłego roku działalności nie zamierza na pewno kończyć Grupa Twoje Uwielbienie. W planach jest także stworzenie kół koronkowych (działających podobnie do róż różańcowych, ale opartych na Koronce do Miłosierdzia Bożego). – Chcemy też, by sam parafialny komitet ŚDM przetrwał i był grupą, o której wiadomo, że jest na miejscu i można na nią liczyć – zapewnia J. Konarski. Miłosz Kluba Konkurs fotograficzny Podziel się klimatem świąt Kto nie lubi tych wszystkich światełek i świątecznych dekoracji, smaku pierników i wigilijnych potraw? Daj poczuć innym tę niezwykłą atmosferę, która co roku towarzyszy Ci w Boże Narodzenie... K olejny rok z rzędu zapraszamy naszych Czytelników do świątecznego konkursu fotograficznego, ale po raz kolejny rozszerzamy też jego formułę. Zaczynaliśmy od fotografowania szopek betlejemskich w naszych domach i kościołach, później doszły zdjęcia dekoracji bożonarodzeniowych. W tym roku zapraszamy do podzielenia się z nami świątecznym klimatem; tym, co sami w tych radosnych świętach najbardziej lubicie. Chętnie obejrzymy więc szopki, choinki, stroiki, wieńce adwentowe i inne dekoracje. Równie chętnie zajrzymy do… pieców i na wigilijne stoły. Przyjrzymy się śpiewowi kolęd i ich grze na różnych instrumentach. Pójdziemy z Wami na Pasterkę, za- siądziemy w Waszym rodzinnym gronie albo ubierzemy wspólnie choinkę. Skorzystamy z zaproszenia do świetlic, warsztatów terapii zajęciowej czy przedszkoli, gdzie przygotowywane są aniołki, kartki świąteczne, łańcuchy i inne ozdoby. Słowem – tylko od inwencji naszych Czytelników zależy, co zechcą nam przedstawić na swoich świątecznych fotografiach. Wszystkie opublikujemy na naszej stronie internetowej (krakow.gosc.pl). Spośród nadesłanych internauci wybio- rą, a my nagrodzimy atrakcyjnymi upominkami trzy najlepsze zdjęcia. Czekamy na nie pod adresem: [email protected] od 20 grudnia do 3 stycznia. W pierwszym dniu konkursu jego regulamin pojawi się na naszej stronie www. Już od 5 do 10 stycznia będzie można tam głosować na wybrane fotografie, a wyniki konkursu zostaną ogłoszone zarówno w wydaniu papierowym „Gościa Krakowskiego”, jak i na portalu 17 stycznia. Zapraszamy do zabawy! red.