słowem wstępnym Pana Piotra Głowackiego

Transkrypt

słowem wstępnym Pana Piotra Głowackiego
Piotr Głowacki
Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą ...i feministyczne praktyki interpretacji
Ta przyznająca w jego twórczości centralne znaczenie polskości deklaracja Jacka
Malczewskiego, wyznacza w sposób zdecydowany przestrzeń myślową i emocjonalną, która
była źródłem formułowanych przez niego malarskich projekcji wizualnych. Zaznaczmy
polonocentryzm malarza brał się z konkretnej sytuacji politycznej i narodowej – braku, a w
dodatku podzielonego, państwa polskiego. Zatem będąc w najbardziej neutralnym wobec
kultury polskiej zaborze mógł, a czuł tego powinność, realizować substancję narodową w
wizji malarskiej. Szczęśliwie, Malczewski należał do pokolenia, które wolną Polskę miało
zobaczyć. Pokolenia krakowskich twórców, naukowców i ludzi epokowego czynu wyjątkowo
duchowo natchnionych, przepojonych mistycznym mesjanizmem, a na planie politycznym
konserwatyzmem lub socjalizmem. Zwrócenie się ku historii zapośredniczył Malczewski od
mistrza Jana Matejki, ten jednak krzepił serca wspominaniem monumentalnych scen chwały,
jeżeli nie elit to jednostki. Jednakże w odróżnieniu od interreksa i swojego nauczyciela, jego
uczeń skupił się na oddaniu cierpienia sybirskich zesłańców realistycznym pięknem i
ujmującą empatią nastroju własnych obrazów. Symbolizował również los ojczyzny poprzez
scenę śmierci młodej Ellenai.
W pracach nadesłanych na konkurs uczniowie prawie całkowicie pominęli wątek
martyrologiczny. Zdarzały się jednak próby wyrażające niewidomo czemu krytyczne czy
prześmiewcze relacje wobec niego, co tutaj akurat w pełni zrozumiałe ze względu na wiek
adeptów przeraźliwie naiwne. Dystans do patosu patriotycznego i nowe sposoby ujmowania
artystycznych tez, już z punktu ujęć feministycznych, są znakami poświadczającymi całkiem
odmienne jakościowo zmiany w postawach uczniów.
Jacek Malczewski jeszcze pod koniec XIX wieku zwrócił się ku bardziej
uniwersalistycznym dyskursom, łączącym specyfikę konkretnego pejzażu ze sferą
reprezentacji idei powszechnych. Przy czym zawsze, co jest jego niezwykłą siłą, osiągał
najwyższe z możliwych rejestrów w skali wartości estetycznych i sugestywnego
oddziaływania.
Łączył też właściwe jego sztuce wątki w licznych i doskonałych portretach wybitnych
osobowości Polaków.
Jeżeli twórca, będący przedmiotem artystycznych wariacji młodzieży na jego temat,
warunkował własną twórczość kwestią narodową, to z całą pewnością nie chodziło mu o
jakiekolwiek stanowisko negatywne wobec Innych, a o aspekty już wspomniane ale i - jak
sądzę - przede wszystkim polską rodzajowość odczuwania, zatem specyfikę jak się ją określa
polskiej-słowiańskiej duszy. Co trzeba również spróbować przybliżyć. Liryzm, melancholia i
wrażliwość nie są wyłącznie przypisane tego typu duszy, jednak idiom Malczewskiego polega
na zbiegu wielu czynników i sile z jaką podlegały sublimującej koncentracji w jestestwie jego
świadomości i wpływały na to co kształtowało całość tego zespołu treści, co mu w duszy
grały. A były to; wspomniany kompleks zaborczy, ale także figury religijne i mitologiczne z
najsilniejszą dominantą, biorącą się z umiłowania pejzażu polskiego, któremu nadał rangę
najwyższą. Bowiem podniósł go do zasadniczej roli podmiotu reprezentującego tęsknoty
transcendentalne i intuicje absolutu. Jakżeby inaczej, tym bardziej w panującym wówczas
symbolicznym duchu fin de siècle, rolę musiał odegrać konstrukt silnej, mającej magiczną
moc, i naznaczonej fatum kobiecości. U Malczewskiego zatem w funkcji Thanatos, jednego z
bóstw związanych z Ziemią i przekraczającego ją, zbiegają się symboliczne i realnie życiowe
role kobiety i Natury, uformowanej w krajobraz. Podobnie jak kobieta, także natura odsyła do
narodzin i śmierci. Co znamienne malarz nadał greckiemu młodzieńczemu geniuszowi
męskiemu Tanatos rysy jego rzymskiego odpowiednika w żeńskiej formie Mors. Świadczy to
o złożoności sensów sztuki tego jednego z najwybitniejszych malarzy w historii, budującego
wielowymiarowe struktury symboliczne i co ciekawe łączącego je w zadziwiający sposób z
polskością. Jak zauważamy niosąca kres wszystkiemu śmierć jest stałym motywem obecnym
w tym malarstwie na różne sposoby. Z pewnością także dlatego, że buduje napięcie mentalne
i emocjonalne między ulotnością wszelkich fenomenów życia jednostkowego ego a obszarem
wspólnoty. Być może stąd to odniesienie się malarza do narodu, traktowanego jako nośnika
(rezerwuaru) zbiorowej pamięci kulturowej. Obsesyjny motyw umierania, upostaciowiony
przez żywotną i atrakcyjną kobietę podnosi wartość utrwalanej malarsko zmysłowej strony
przeżyć, będącej wizualną esencją malarską, ale i podpowiada odczytanie bytu jako
nieustanności cyklicznych rytmów rozpadu i odradzania. Taka gra elementami obrazowania
czyni, że to co estetycznie piękne (kobieta) uchyla i znosi turpistyczny wyraz vanitas. Śmierć
jest też wyrazem obserwowanych przemian, kiedy na miejsce ustępujących wchodzą nowe
zjawiska i jakości...
Zauważamy ciągłe prowadzenie nas arcymistrza Jacka przez labirynt wyszukanych
pokładów przedstawianych (ikonologicznych) treści swojego w najwyższym stopniu
uwodzicielskiego magicznie pięknego malarstwa.
Malczewski spędził rok na studyjny pobyt w Paryżu. Zapoznał się tam z
awangardowymi
poczynaniami
kolorystycznym
i
impresjonistów,
tematycznym
przejawiającymi
modernizmem,
czyli
się
dywizjonizmem
przytaczaniem
motywów
(ikonograficznych) z potocznej współczesności. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku
wielu innych malarzy ceniących klasyczne wartości ars, impresjonizm poza wpływem na
jasny koloryt, innego formalnego znaczenia dla wielkiej sztuki Malczewskiego nie miał.
Malczewski z całą pewnością należy ze swoimi propozycjami artystyczno-malarskimi do
świata wyobrażeń romantyków i symbolistów, odnajdziemy u niego dalekie echa
Nazareńczyków, mniej Prerafaelitów. Niewątpliwie wartość jego niezwykle pociągającego
malarstwa leży w świeżości ponadrzeczywistych wręcz efektów atmosfery szaty
chromatycznej, snującej opowieści o czarownych zaściankach i dworkach - domostwach
nawiedzanych przez przybyszów z innych wymiarów i sfer bytu, uprawdopodobniających w
ten sposób realność mistycznych przeczuć i wglądów. Te właściwości wizualne i znaczeniowe
właśnie zwróciły uwagę młodzieży, która podjęła rozmowę z najbardziej indywidualnymi
zdobyczami malarstwa tego niezwykłego realisty i wyjątkowego wizjonera jednocześnie.
Jeżeli mielibyśmy wobec Malczewskiego dopatrywać się jakiś inspiracji i
podobieństw w kręgu malarstwa francuskiego to pewną bliskość w smakowaniu i orkiestracji
kolorystycznej znaleźć można bodajże jedynie z Gauguinem. Wspólna jest im widoczna ranga
nadawana własnej subiektywności, łączącej bezceremonialnie, oryginalnie i odkrywczo
sprawy przyziemnej egzystencji z bezpośrednią fizyczną obecnością anielską, jak to ma
miejsce w Wizji po kazaniu Gauguina i Pejzażu z Tobiaszem Malczewskiego. Oczywiście
wkraczamy tu na teren analiz, którym musiałby być poświęcony oddzielny rozdział. Dodać
jedynie jeszcze można łączące obu malarzy niesłychane wyrafinowanie dekoracyjne.
Liczny odzew młodzieży artystycznej na postawiony temat jakim było odniesienie się
do kreacji malarskich Jacka Malczewskiego można odebrać jako możliwość z jej strony
odkrywczego wpisania się z nowymi sposobami interpretacji w ich nośną, inspirującą i bogatą
myślowo przestrzeń. Z innego punktu oglądu jest to wyjątkowo dobry przykład pełnego
pikturalnie malarstwa, z którego łatwo (i dobrze?) zaczerpnąć coś dla siebie. Co świadczy o
naturalnej potrzebie podejmowania, na starcie do kariery, prób zmuszających do szacunku
wobec jakości warsztatu, gdyż mało wyzywające byłoby rozpoczynanie ich od interpretacji
sztuki opcji zerowej, minimalistycznej i redukcjonistycznej czy obiektu i multiplikacji.
Aczkolwiek młodzież podejmowała się rozwinięcia motywów z malarstwa Malczewskiego w
formie nowych dyscyplin wizualnych jak obiekt właśnie.
Zdaje się, że młodym jest też bliski kreacyjny świat iluzji artystyczno-malarskiej,
zdominowany i przesiąknięty filozoficzną symboliką egzystencjalną i religijną. Świadczy to o
ich refleksyjnej wrażliwości i uduchowieniu, gdyż widzą poza operatywnymi także
spekulatywne możliwości opowiadania o realności w języku metafory i mitologicznej
symboliki.
Cieszy, choć jest w pełni zrozumiałe, poddanie się uczestników konkursu
nieodpartemu urokowi opalizującego, fluoroscencyjnego i tęczowego kolorytu krakowskiego
malarza. Chociaż oczywiście to materia do której jeszcze będą podążać. Stąd też
prawdopodobnie w nagrodzonej pracy Małgorzaty Jurczyk tło jest rozumiane zaledwie jako
paleta, którą Malczewski skądinąd umieszczał w obrazach. Nie jest ona, co jest bardzo
twórcze, potraktowana tautologicznie jako sama w sobie, lecz pokrywają ją farby, rozumiane
jako źródło kreacji, zatem dopiero w ich potencjalnych, wyjściowych i odkrywczych
właściwościach. Przedstawione tak ze względu na świadomość dystansu do absolutnych
wyżyn chromatycznych zdolności Malczewskiego. Jednocześnie autorka podjęła własne
próby inicjujące w świat sztuki, co zaznaczyła poprzez umiejscowienie w odbiciu okularów
słonecznych reprodukcji Pejzażu z Tobiaszem. Ten wyróżniony pierwszą nagrodą obraz
przedstawia młodą wchodzącą w dorosłość dziewczynę. Zademonstrowane w nim
rozwiązanie
ma ciekawy złożony charakter. Z jednej strony być może odsyła do
przypadkowości i mechaniczności, z drugiej natomiast można je zrozumieć jako pełne
determinacji, i ograniczeń, patrzenie na świat oczami mistrza. Natomiast jednoznaczna
deklaracja obranego kierunku artystycznych poszukiwań i realizacji została zmetaforyzowana
T-shirt’em z podobizną malarza i dewizą I love Malczewski. Być może jest to też obszar gry
odsyłającej także do szkoły jego imienia i podtekstów feministycznej oceny dominacji przez
sztukę formułowaną przez wybitnego wielkiego artystę mężczyznę. Jednocześnie jest to także
pojemna wielowarstwowa - jak u samego Malczewskiego - struktura symboliczna, mówiąca o
poszukiwaniu granicy między spontanicznością inspiracji a nieuniknionym osaczeniem
wzorami kulturowymi, między nieuchronnością (gdyż odbicie obrazu w okularach ma naturę
samoczynną) a autentyzmem poszukiwań zmierzających do indywidualizacji danej
problematyki twórczej, co zakłada także krytykę matrixa. Malczewski jest tutaj figurą
nieuniknioności kultury z jej multiplikującymi się w nieskończoność (trudno zatem mówić o
nadmiarze i jego skutku w postaci implozji) ikonami, z których kręgu nie sposób się uwolnić.
Jednak przywoływane cytaty z malarskiego dorobku ikony Młodej Polski, budzą także
respekt skalą siły i fenomenu treści, jakości i znaczeń reprezentowanego toposu (zespołu
ikonicznego i symbolicznego) ze względu na ich wielkość i rangę. A które to treści, nosząc je
na koszulce, podnosi autorka niemal do roli godła i znaku wyznania. Najważniejsze zdaje się
w tej pracy otwarcie na różne perspektywy i ewentualności, a nawet zmiany wartościowania
(aksjologii) ról kobiecych na scenie artystycznych i życiowych aktywności. Intryga pozwala
bowiem jedynie domniemywać, że skoro autorka ma twarz skierowaną na obraz co
dokumentuje odbicie w okularach, to również na niego patrzy... choć spod ciemnych
okularów jej oczu nie widać. Trzeba tu podziękować tym członkom Jury, którzy ten obraz i
pozostałe nagrodzone spostrzegawczo wyłowili z wielkiej ilości innych, przytomnie
zwracając na nie uwagę pozostałym jurorom. Przybliżony obraz przewyższa jednak pozostałe
niezwykle udaną strategią wizualną i tym samym pojemną grą znaczeniami, które wieńczy i
zamyka zwracający uwagę, czysto malarski i lirycznie estetyczny wizerunek hiacynta.
Pozwala on mimo, że ma genezę w patriarchalnie modernistycznym pierwowzorze,
przedefiniować go a po oderwaniu od kontekstu, przenieść w rejony inaczej już rozumianej
czystości sztuki dla sztuki. Dodatkowe znaczenie ma symbolika hiacynta, poza klasowymi i
płciowymi implikacjami jakby powiedziała Whitney Chadwick i być może dodałaby
właściwe jej alternatywne spostrzeżenie retoryczne, dotyczące wyzwolenia z protekcjonizmu
i opresyjności dotychczasowego modelu kultury, jak i podważeniu statusu i pojęcia wielkiego
artysty, kiedy nie jest on rozciągnięty na artystki kobiety. Można wspomnieć, że działania
wizualne z wykorzystaniem koszulek realizowała w nurcie sztuki feministycznej Yu Hong.
Kolejne dwa artefakty, które spróbuję przybliżyć ominęły nietwórczą pułapkę
niewolniczego naśladownictwa (autokolonializm), polegającą na fabrykowaniu kopii, według
mającego służyć wariacjom pierwowzoru, jak i zbyt łatwym żonglowaniu jego ikonicznymi
elementami. I tak nagrodzone przedstawienie Mateusza Glena z wizerunkiem Amy
Winehouse zostało wykonane w zupełnie innej konwencji stylistycznej niż malarstwo
Malczewskiego, bo w typie obrazowania, który można kojarzyć z pop artem czy sztuką
psychodeliczną. Jest też odmiennie grafiką cyfrową. Tutaj sens obrazowy autor zawarł w
symbolice beczki-wiadra powtarzającego się w cyklu Zatruta studnia, który wydaje się
bardzo naturalny i trafny w połączeniu z tragiczną śmiercią, w wieku 27 lat, znanej
wokalistki. Irena Kossowska analizuje znaczenie motywu „niedostępnego źródła wody
"żywej" - zamarzniętej lub zatrutej studni” i wyjaśnia, iż „symbolizuje on cel ludzkich dążeń,
zarówno w wymiarze narodowowyzwoleńczym jak i egzystencjalnym, zyskuje walor
powszechny, archetypiczny i osobisty, odnosi się do ulegania złu i do jego przezwyciężania,
metaforycznie oddaje pragnienie osiągnięcia wolności, prawdy i szczęścia”.
Podobnie bardzo inteligentne rozwiązanie znalazła kolejna nagrodzona autorka Joanna
Czajkowska. Wychodząc z rysunku pierwowzoru na surowym białym płótnie, postanowiła
pozostawić go w większości w formie szkicu, przy jednoczesnym nowatorskim rozbudowaniu
go o nową barwną wartość haftu, którą jako kontrast do tematu (Śmierć) wolno przekornie
kojarzyć z odrodzeniem i dodatkowo skoro haft jest zajęciem typowo kobiecym, ta technika
jest odejściem od paradygmatu malarstwa rozumianego jako czegoś męskiego. Nie wiadomo
czy autorce znana jest dyskutowana rola tkactwa i rzemiosła w relacjach feministycznej sztuki
do modelu modernizmu malarskiego, który przekraczała. Także szkicowość rysunku jest
nawiązaniem do tytułu obrazu i linii inspiracji (disegno), na której powstała już w pełni własna
oryginalna osnowa. Autorka stworzyła arcyciekawe formy kolorystyczne pełne soczystego
piękna, urokliwości i powabu, będące oddaniem refleksyjnie i estetycznie przeżywanych i
przywołanych form kwiatów i motyla o walorach i treściach przepełnionych wizualną
radością. Jest to bardzo umiejętne podjęcie, za Malczewskim, celów zmierzających do
osiągnięcia mistrzowskiej formy i kolorystki, jednak realizowanych już w oderwaniu od
artystycznych norm mistrza i w innych technikach realizacyjnych, kształtowanych zgodnie ze
świadomością własnej specyfiki. Tkaniny wykorzystywała w swojej zorientowanej
feministycznie twórczości Kimsooji. Chadwick zaznacza, iż „na początku badaczki
feministyczne
skupiały
się
jednocześnie
na
analizie
dzieł
wybitnych
artystek
i
niedowartościowanej produkcji typowo kobiecej – użytkowej, prywatnej”.
Zatem praca ta jak i Małgorzaty Jurczyk są już własnymi autorskimi dyskursami z
normatywnością mistrza-mężczyzny i wyznaczają, co zrozumiałe, kierunek indywidualnych
poszukiwań w obrębie własnej drogi autorek w ich życiowej i zawodowej domenie. W tych
przypadkach cel Wariacji został udanie i z satysfakcją osiągnięty.
Gratulacje należą się również nauczycielom/nauczycielkom prowadzącym te laureatki i
- co pozytywne - pokazującym im najwyraźniej aktualną sztukę jako pole gry nowych praktyk
i strategii. Poza laureatami słowa uznania i gratulacje należą się organizatorom i komisarzowi
konkursu.
Jednocześnie wykorzystam to miejsce na zwrócenie uwagi na napełniający zgrozą
proceder konserwacji arcymistrzowskich kreacji Malczewskiego, który dekonstruuje
kolorystyczną wirtuozerię, obracając ją bezpowrotnie w zgrzytliwy kicz...
Malczewskiego trzeba oglądać, ba nie można nie oglądać. Refleksje rodzą się nawet
podświadomie w kontakcie z jego duchowym światem o hipnotyzującej, narkotycznej magii
fantastycznych chromatycznych wizualizacji. To genialny malarz, jego kulturowe natchnienie
i pietyzm oraz miłość do polskiego krajobrazu są doskonałe w tym co nam z tak hojną
wspaniałomyślnością ofiarował. Dlatego mógł spocząć na Skałce. Nawet w Częstochowie
jego wystawa przyciągnęła tłumy...