Jeden z wątków serialu poświęcony jest używaniu Vicodinu przez
Transkrypt
Jeden z wątków serialu poświęcony jest używaniu Vicodinu przez
głównych bohaterów zdarzenia. Oto dlaczego w doktorze Housie znajdujemy wiele cech wspólnych z londyńskim detektywem. Za zgodą samych autorów serial czerpie natchnienie z powieści kryminalnej o detektywie Sherlocku Holmesie. W każdym bowiem odcinku mamy do czynienia z innym przypadkiem chorobowym, który trzeba rozwikłać, mając do dyspozycji różne, mniej lub bardziej widoczne poszlaki. Od zdolności wielkiego diagnostyka zależy ostatnie słowo w rozwiązaniu układanki i uratowaniu pacjenta. Podobieństwa między House’em a słynnym detektywem Sherlockiem Holmesem pojawiają się często w kolejnych odcinkach serialu. Twórca tego show, David Shore, wyjaśnił, że zawsze był fanem Sherlocka Holmesa i uważa, że cechy jego osobowości są wyjątkowe, na przykład obojętność wobec swoich klientów. Rzeczywiście, niezbyt popularne sposoby nawiązywania kontaktu, które stosuje House w celu postawienia diagnozy, skrajne sposoby leczenia, bojowa psychologia oraz sensowność w rozwiązywaniu przypadków klinicznych, jak również jego opór przed przyjmowaniem tych przypadków, które go nie interesują – są wielokrotnie przyczyną zatargu między nim a jego kolegami. Lekarz okazuje też śladową życzliwość wobec swoich pacjentów i prawie nigdy ich nie odwiedza. To ostatnie akurat pozwala mu znaleźć więcej czasu do dyspozycji, aby rozwiązać patologiczne zagadki albo odsłonić ukrywane dramaty, złączone ze szczegółami prywatnego życia poszczególnych pacjentów. Jeden z wątków serialu poświęcony jest używaniu Vicodinu przez House’a w celu złagodzenia bólu wywołanego zawałem mięśnia czworogłowego uda doznanego wiele lat wcześniej w wyniku nieszczęśliwego wypadku, co zmusza go do chodzenia o lasce. Pomimo starań jego kolegów, lekarza Jamesa Wilsona i Lisy Cuddy, którzy wielokrotnie zachęcali go do pójścia na rehabilitację, dotychczas żadne usiłowania nie odniosły skutku. Ta zależność jest jedną z wielu cech upodabniających go do Sherlocka Holmesa, który był uzależniony od kokainy. Ponadto obaj próbują innych narkotyków, jak np. morfiny. Podczas emisji całego serialu telewizyjnego silny wpływ znanego detektywa, stworzonego przez sir Arthura Conan Doyle’a, był wiele razy podkreślany i sugerowany przez rozmaite analogie albo odniesienia do kryminałów z Sherlockiem Holmesem. 1. Przede wszystkim homofonia między nazwiskami bohaterów, House i Holmes, oraz asystentów bohaterów i ich jedynych przyjaciół, Wilson i Watson. 2. Zarówno House, jak i Holmes mają szczególny talent związany z grą na instrumencie muzycznym: pianino i gitara u House’a, skrzypce u Holmesa. 3. Zarówno Wilson, jak i Watson mieli więcej byłych żon: Wilson miał cztery, a Watson co najmniej dwie. 4. Zarówno House, jak i Holmes używają laski: pierwszy z powodu swojego nieszczęśliwego wypadku, drugi jako podpory podczas spaceru. 5. W pilotującym odcinku pacjentka nazywa się Rebecca Adler, co jest nawiązaniem do Irene Adler, postaci ze Skandalu w Czechach, opowiadania, które stanowi część przygód Sherlocka Holmesa. W kolejnym odcinku Wilson wymyśla historię doty- 18 19 House i Sherlock Holmes to, są umacniani i podtrzymywani w postrzeganiu jej jako środka do zrozumienia, jak wielka jest miłość Boga, który nas miłuje właśnie jako synów nieodpornych, niezdecydowanych i niepewnych. Bóg nas miłuje, podczas gdy my sami często nawet nie chcemy zaakceptować siebie w lustrze, zarówno w tym podczas porannego mycia, jak i w tym – najgłębiej nas – naszej samoakceptacji, którą usiłujemy upiększyć, chowając się pod makijażem pozorów. Nasza słabość staje się okazją dla miłości Boga, którego odkrywamy podczas modlitwy zafascynowanego nami. Słabość jest bodźcem do poprawy samego siebie, by być bardziej podobnym do tego ciepła, które nas rozgrzewa od wewnątrz i fascynuje. Nasza słabość pozwala nam zwyciężać z Jego pomocą nasze mankamenty, wady, które wcześniej – w naszej samotności i oddaleniu od Boga – czyniły z nas osoby, jakich nie chcieliśmy pokazać otoczeniu. Ponadto szczerość serca prowadzi od prawdy do świadectwa. Nic nie przynosi nam więcej przyjemności jak osoba, która żyje w prawdzie. Często jesteśmy fachowcami w wypominaniu słabości innym (ale czy belka we własnym oku pozwala usunąć przywary u innych?) i mało skłonni do zwrócenia na siebie samych tego samego, krytycznego spojrzenia. Natomiast jakaż szlachetność ducha promieniuje od osoby, która ani siebie nie gloryfikuje, ani nie przecenia, ale jest bezinteresownie otwarta na wszystkich! Wielce skuteczny ewangelizacyjnie może się okazać zwykły, szczery zapał w sercu człowieka, który chociaż zdolny jest skłamać nawet trzy razy pod rząd w jednym zdaniu, to jednak głodny prawdy szuka jej za wszelką cenę. A zatem zgłodniali prawdy chcemy znać prawdziwe fakty: na temat stanu naszego zdrowia; na temat emocji, jakie wywołuje w nas jakaś osoba; na temat danych naukowych, które nam otwierają nowe bramy do wiedzy; na temat doświadczenia, które dotknęło naszego bytu i o którym chcemy wiedzieć wszystko. I jakże silne wzruszenia jest w stanie wywołać w nas ważność spraw, które odkrywamy na temat jakiegoś faktu, osoby, poruszenia serca na widok jej szczerego i autentycznego życia! Jesteśmy stworzeni dla prawdy, szukamy jej z taką samą walecznością, z jaką niestety jej unikamy, kiedy nie jesteśmy pewni samych siebie. I jakże jesteśmy rzeczywiście głęboko zranieni, kiedy owa prawda zostaje nam zanegowana lub tylko przysłonięta. Jesteśmy też w pełni świadomi gorącego i rzeczywistego piękna życia, widząc osoby żyjące w prawdzie, albo kiedy sami przeżywamy doświadczenie twórczego, uczuciowego i rodzinnego obdarowania pełnego szczerości i wzajemnego poświęcenia. Ta jest droga, jaką spełnił Pan Jezus względem tajemnicy Bożej. On przyszedł powiedzieć człowiekowi, że jest Prawdą względem natury samego Ojca. W Nim widzimy Boga Ojca bez iluzji, bez jakiejś maski zbudowanej z ludzkiej wygody; widzimy Boga w Jego wielkości, Jego radościach i cierpieniach. A widząc Chrystusa, rozumiemy, że taki właśnie jest autentyczny model także dla poszczególnego człowieka, który jest stworzony na obraz Boga i odzwierciedla Go wiernie – bo w prawdzie – ta sama wielkość, choć w granicach naszego bycia stworzeniami. Chrześcijańska propozycja jest drogą dla tego, kto kocha Prawdę; kto chce zobaczyć siebie jako cudowną tajemnicę; kto chce zobaczyć życie prawdziwymi oczyma; kto pragnie szczerych relacji, prawdziwych i pełnych doświadczeń. Chrześcijanin powinien być zakochany w prawdzie, spotykając w swoim życiu rzeczy nowe, które mogą go ubogacić; zanim je przyjmie, musi je jednak rozeznać. Chrześcijanin dąży do tego, by w każdej rzeczy odkryć prawdę, którą potem przyjmie jak świeżą i czystą wodę. 22 23 nigdy nie odpowiadają tym prawdziwie przeżywanym. To świat, w którym serce bierze górę nad umysłem i w którym House właśnie z tego powodu stara się unikać jak zarazy takiej choroby, jaką mógłby łatwo wyleczyć, chętniej za to spędza trochę czasu z pacjentem w miejscu oderwanym od szpitalnego kontekstu. Ludzie ze swej natury wybierają najkrótszą drogę, żeby uzyskać jak najwięcej przy minimalnym wysiłku. Czy to prawda, że jesteś jedynaczką? Bo wszystko kręci się wokół ciebie… Nigdy nie spotykaj się z rodzicami pacjentów. Dzięki temu nie mogą podnosić na ciebie głosu… Cameron: Mężczyźni powinni dorosnąć. House: Tak, a psy powinny przestać się lizać… Najprostszym wytłumaczeniem jest fakt, że prawie zawsze ktoś się myli. Rodzic pewnego chłopca: Jak pan leczy ludzi, skoro ich nie zna? House: Łatwo, jeśli nic cię to nie obchodzi. Emocje nie pozwalają działać racjonalnie, w przeciwnym razie nie nazywałyby się emo- cjami. Stąd istnieje podział w pracy: wy go przytulacie, a ja go leczę. A ty kogo wolisz? Lekarza, który cię trzyma za rękę, a ty umierasz, czy lekarza, który cię ignoruje, a ty zdrowiejesz? Wilson: Nie mogę uwierzyć, że jesteś tu, blisko pacjenta. House: Ach! Nie przeszkadzają mi, dopóki nie mają zębów. (Odwiedza właśnie noworodka). Pani ma pasożyta. Ale nie trzeba się bać. Wiele kobiet uczy się tulić te pasożyty, nadają im imiona, wkładają śliczne ubranka. (Do kobiety, która jeszcze nie wie, że jest w ciąży). Najpiękniejszym podarunkiem, jaki mogę otrzymać, to nie widzieć pani już więcej. Posłuchaj, między nami jest rozbieżność opinii i to mi pasuje. Ale mój obecny budżet na cierpliwość właśnie się skończył i nie chcę walić głową w mur. (Do Cuddy, która nie chce mu pozwolić na ryzykowny zabieg). Ja jestem przekonany, a ty nie. Pytanie: co możesz nam zrobić? Nie potrzebuję potwierdzenia z twojej strony, że dobrze pracuję. To nie mój, ale twój problem. Nie czuj się zawsze zobowiązana. (Do Cameron, która prawi mu komplementy z powodu diagnozy trafionej za pierwszym razem). 36 37 House – Myśli Ludzkie relacje to bzdura. skich, którzy potrafiliby postawić diagnozę pewnych zaburzeń będących obecnie poza klasyfikacją. To grupa lekarzy, która – jak to czyni Gregory House – gromadzi się w sali z tablicą szkolną do dyspozycji, gdzie spisuje w doskonałej dynamice burzy mózgów objawy, możliwe przyczyny, wartości specyficznych biomarkerów... a więc gmatwanina pomysłów, prowadząca w końcu do słusznej diagnozy. „Niezupełnie w ten sposób spędzamy nasze dni. Przede wszystkim ja, na szczęście, nie mam charakterku House’a, nie krzywdzę moich współpracowników i nie nadużywam leków”, oświadczył uśmiechnięty William Gahl dziennikarzowi czasopisma „New Scientist”, który przeprowadził z nim wywiad. „Moje życie służbowe jest mniej romantyczne, ale nie mniej interesujące. Do naszej grupy docierają zgłoszenia od lekarzy, którzy spotykają się z bulwersującymi objawami i nie wiedzą, jak je zinterpretować. Pogłębiamy naszą wiedzę, czytając całą literaturę, jaką mamy do dyspozycji i wymieniamy się wiedzą z kolegami. Pacjent w tym czasie, przede wszystkim, jeśli jest bardzo chory, leczony jest zgodnie ze wskazaniami, jakie nam zasugerowano do danego przypadku”, kontynuuje Gahl. Odkąd powstał ten program, do grupy dotarło jakieś tysiąc zgłoszeń. Chwilowo Gahl i inni lekarze rozporządzają zapleczem, które umożliwia przyjęcie niewielu pacjentów, a więc wybierają tylko przypadki najbardziej beznadziejne. „Do chwili obecnej przyjęliśmy trzydziestu pięciu pacjentów, zatrzymaliśmy ich na tydzień i staraliśmy się uzupełnić wiadomości z literatury na temat klinicznego przypadku, z którym mieliśmy do czynienia, aby w ten sposób postawić odpowiednią diagnozę. Wszyscy ci pacjenci cierpią na bardzo rzadkie choroby metaboliczne, na które często nie ma lekarstwa albo terapii”, zakończył Gahl. 44 „Fałszywy”, czyli prawdziwy dr House Hugh Laurie jest angielskim aktorem, który nagrał kilka filmów w swojej karierze, ale prawdziwą popularność zdobył dopiero, odtwarzając postać dr. House’a. Wielkiemu sukcesowi gwiazd filmowych zwykle towarzyszą skargi na temat konieczności skrywania własnego życia osobistego, ale Hugh Laurie nie wydaje się tym zgoła zaniepokojony: „Kiedy ludzie mnie rozpoznają na ulicach Los Angeles, zwykle wolą zachować odpowiednią odległość, być może dlatego, że wszyscy myślą, iż ukrywam Bóg wie jakie szaleństwo i wolą zejść mi z drogi. W Londynie natomiast nie biega się za celebrytami. Tam najwyżej może się zdarzyć, że ktoś pozdrowi cię gestem. A w Hiszpanii polują na mnie jak na jakąś gwiazdę rocka. Być może tam podobają się bardziej zwariowane osoby. Dlaczego House jest tak bardzo nieszczęśliwy? Gregory House jest człowiekiem, który dręczy siebie i świat, walczy z uczuciami podobnie jak z lekceważeniem siebie. Za młodu musiał być wielkim idealistą. Z czasem właśnie jego wrażliwość uczyniła go bardzo cynicznym. Zrozumiał, że nie może naprawić niesprawiedliwości świata. Stał się opryskliwy, niemal okrutny. House jest koncentratem zwątpienia i rozczarowania, ale pozostaje mu jednak nieco zaufania w możliwość pomocy ludziom, nawet jeśli często nie zauważa ludzkiego aspektu problemów, którym musi podołać. Cały jest skoncentrowany na chorobie, którą trzeba wyleczyć oraz na diagnozie i terapii. Nie interesuje go psychika pacjenta. Ale jest w tym jakaś korzyść: kiedy czuję się szczególnie smutny i przybity, nikt nie dostrzega mojego złego humoru. Świetne, prawda?”. 45