polityka i strategia - Nowy Przegląd Wszechpolski

Transkrypt

polityka i strategia - Nowy Przegląd Wszechpolski
POLITYKA I STRATEGIA
Kazimierz Murasiewicz
Rok wyborczy
Rok bieżący, to czas naszych decyzyj w
wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
Możliwość dokonywania wyboru stanowi
podstawę demokracji, cokolwiek by pod tą
formułą nie rozumieć. Uczestnicząc aktywnie w procedurach demokratycznych warto
jednak pamiętać (aby oszczędzić sobie zawodu) o opinii Marka Twaina (1835 – 1910):
„Gdyby wybory mogły coś zmienić, z pewnością byłyby zakazane.”
Igrzyska trwają w najlepsze. Na pierwszy rzut
pójdą wybory prezydenckie. Jednak kampania
wyborcza nie wzbudza większych emocji, poza
sztabami wyborczymi. Oni muszą się emocjonować, my – niekoniecznie. Wybór, wydawać by się
mogło, mamy duży, ale nawet pobieżny ogląd kandydatów i wsłuchanie się w ich obiecanki (bo
przecież zabieganie o poparcie w wyborach sprowadza się do obiecanek, z realizacji których zwycięzca nie będzie rozliczany) upoważniają do konstatacji, że ten wybór jest mizerny. Zwątpienie w
możliwość dokonania dobrego wyboru ma swoje
źródło w przekonaniu, że zgodnie z postanowieniami Konstytucji RP prezydent niewiele może.
Owszem, może ułatwiać lub utrudniać życie rządowi, w zależności z której partii bezpartyjny prezydent się wywodzi. Z uzależnieniem od partii
politycznej prezydenta mamy pewne doświadczenie – wszak tow. B. Bierut formalnie był prezydentem bezpartyjnym. Jednak nawet i te mizerne
możliwości działania prezydenta warte są, jak
widać, zachodu. Lecz doświadczenia elektoratu
z poprzednio odbywanych wyborów wpływają
zniechęcająco, gdyż mogą sugerować, że „nie
ważne, kto głosuje, ważne kto liczy głosy” – J.
Stalin). W dodatku nachalnie serwowane nam
sondaże przygotowują nas do wyniku wyborów
tak, jakby głosy gdzieś już „ktoś” policzył.
Przypatrując się kandydatom, wyborca może
podzielić ich na dwie grupy: zasiedziałych w obecnym systemie (tzw. banda czworga) i antysystemowców. Co do pierwszej grupy trudno mieć złudzenia, że coś zmieni się na lepsze dla Polski i
jej obywateli nie będących klientami prominentNumer 1 2015
nych polityków tych czterech partii. Ta świadomość
działa deprymująco, zniechęcająco na wyborców
i z tak odczytywanych realiów rodzi się owa milcząca większość. Owszem, wierzymy niby w demokrację, bo tak wypada, bo systemowi politycy
i usłużne im media taką matrycę wbiły nam do
głowy. Widocznie jednak ta wiara nie wbiła się
na tyle trwale, aby wywoływać powszechny odruch
aktywności wyborczej. Z kolei antysystemowcy nie
budzą zaufania poprzez swą słabość podsycaną
przez masmedia – czy to w drodze przemilczania
ich programów, czy ośmieszania. W dodatku niektórzy sami intensywnie zapracowali na swój kabaretowy image.
Media głównego ścieku nie tylko kreują jedynie słusznego kandydata, ale dodatkowo deformują demokrację. Przesłanie jest proste – skoro
liczy się tylko dwóch, to głosy na innych są stracone, co jest ograniczaniem możliwości wyboru.
Prowadzić ma to do systemu dwupartyjnego, czyli
dokonywania zmian poprzez wybory tak, aby niczego nie zmienić. System dwupartyjny lub krypto dwupartyjny istnieje w niektórych państwach
(choćby w USA) i da się porównać do monety.
Wszystko jedno czy padnie na awers, czy na rewers, a i tak będzie tą samą monetą. W takiej
sytuacji różnice między kandydatami mogą być
tylko wizerunkowe, bo chodzi o zachowanie nienaruszalności systemu. W ten sposób dano nam
możliwość uśpienia naszych sumień poprzez dokonywanie wyboru tzw. mniejszego zła. Mamy
kandydatów systemu i przeciwników systemu.
Wybieramy którąś z tych opcji i kolejnym krokiem
będzie wybór pojedynczego kandydata jako owe
mniejsze zło w stosunku do pozostałych. Tyle „tylko”, że mniejsze zło nie istnieje tak, jak częściowa ciąża. Jest albo dobro, albo zło, o czym zwłaszcza katolicy powinni wiedzieć.
Próbując poddać się refleksji nad naszą kondycją moralną przed wyborami, należałoby uderzyć się w piersi i przyznać, że nam standardy
narzucone przez propagandę medialną odpowiadają. Wszak nasze oczekiwania wobec głowy
państwa są minimalistyczne. Najlepiej aby nic nie
Nowy Przegląd Wszechpolski
9
POLITYKA I STRATEGIA
robił, wypowiadał się rzadko, a jeśli już, to tylko o
zgodzie i bezpieczeństwie. Chodzi o to, aby był
gwarantem naszego uśpienia. Jeśli już nam
się coś nie podoba, to dajemy temu wyraz
jeno w małym kręgu bliskich, aby nikt nie
usłyszał bo mocniejszy głos burzyłby nam
upragniony „święty” spokój. Wymagania nie
duże, ale wyraźnie wskazujące na nasze „ambicje” i preferencje.
W tym roku nie ma jednak szans na upragniony
przez nas „święty” spokój. Na jesieni czekają nas
wybory parlamentarne. Wpływ na nie może mieć
wynik wyborów prezydenckich i stąd większe ich
niż zazwyczaj znaczenie. Znów będziemy oczekiwać zapewnień, że jest wspaniale (ja to elity
przedwojenne mawiały – „byczo jest”), a będzie
jeszcze lepiej, i to wystarczy dla uciszenia sumienia i poczucia „świętego” spokoju. Lapidarną i
trafną ocenę sytuacji przedwyborczej Polski znalazłem kiedyś na jednym z portali. Autorka podpisująca się jako „telegra” konstatuje: „Tragiczne
jest to, że większość Polaków nie jest zainteresowanych, kto rządzi Polską. Nie mają żadnych
oczekiwań ani marzeń. Skazali się na bezna-
10
dziejną wegetację i nic nie spodziewają się od
życia. Dzisiaj zbierałam podpisy dla poparcia listy kandydatów rady powiatowej. Im nędzniejsze
obejście, tym mniejsza świadomość potrzeby
głosowania. Ludzie tępi, nawet nie bardzo wiedzący o co chodzi z tymi podpisami. Lepsze
domy, to już więcej zainteresowania. Zbierałam
głosy (…) i różnie byłam przyjmowana, nawet jeśli
nie podpisywali poparcia, to mówili, że są z innej
opcji. Podsumowując, im większa bieda, tym
mniejsze zainteresowanie, aby tę biedę zmienić.
Moim zdaniem to katastrofa. Jeśli ludzie są tak
zrezygnowani, to jest to porażka Państwa, ekipy
rządzącej, że zabiła w ludziach inicjatywę. To jest
zbrodnia, przeciw własnemu Krajowi!!!”.
Komentatorka trafiła w sedno, choć „zasługę”
w tej zbrodni należałoby przypisać wszystkim poprzednim ekipom i prezydentom. No, i naszemu
pragnieniu „świętego” spokoju. Ich zamierzone
działania wraz z naszą inercją gwarantują trwałość demokracji i wynik wyborów, który bez względu na zwycięzcę niczego nie zmieni (patrz cytat z
Marka Twaina).
Nowy Przegląd Wszechpolski
Numer 1 2015