SPIS TREŚCI, Vujica R. Tucić, Struganie marzeń
Transkrypt
SPIS TREŚCI, Vujica R. Tucić, Struganie marzeń
SPIS TREŚCI Przedmowa do Bałkańskiej Serii Literackiej 5 PAMFLETY Cenię was, nie targuję się 18 JAJKO W STALOWEJ SKORUPCE Ostatnie powitanie Dobry samogon Long size! Zima! Zima! Oto nadeszli Mnie jest ciężko żyć Buty Zamknij okno i nie płacz! Nadzy przytuleni nocni portierzy O pewnym chłopcu o oddanym sercu O jak ładnie rower pcham Ach, jestem taki stęchły Witajcie miasta! Witajcie wioski! Wampiry jedzą świeże owoce Trójkołówka Ten, co się śmiał przed Placem Obilicia Ktoś krzyczy Kąpanie białych myszek Królowa pieca Jakieś inne miasto Mieszkałem w Belgradzie Wysłałem cię żebyś nie przychodziła Kurwicę przez kapturnicę Czarny bez Pierwsza kradzież w życiu i śmierci Ach, rozpocznijmy wreszcie... 22 23 24 25 26 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 42 43 44 45 46 47 48 Jesteśmy produktywni! Poszedł Goethe na przechadzkhę Kiedy na człowieka spadnie ciężar jak ołów Piastunki śmierci Budzik wspomnień Olko-ol! Ten straszny olko-ol! Jajko w stalowej skorupce Zwróćmy się do biednego kredensu Niektóre kobiety przeszły Allada o martwym Przy okręgowej prokuraturze publicznej się zdarzyło Spanie na kanapie Pieśń rozstania Dusza duszy chlebek pokruszy Nieprzyjaciele Mufka! Uważajcie, pistolet jest w mufce! Cigarillos sonet Jak oskarżyli mnie o morderstwo Granie na czarnych klawiszach Kupię ci małego osiołka Pani z oparciem do rejestratora „HERMES” Przełącznik światła Na próżno mi niebo błękitnieje! Ucze-cze Moja stara spiżarnio, ty dla duszy darnio Wyprasowane szturmówki Kelnerzy mojej duszy Allan Poe Restauracyjna jesień Pękają płucne kombinezony Wyszło nowe pisklę Często uderzałem głową... Nie bądź ćwok, naucz się cmok! Mnie nikt nigdy nie kochał... Allady o martwym II 50 51 52 54 55 57 58 60 64 65 66 67 68 69 72 73 75 76 78 79 80 81 82 83 84 86 87 88 89 90 91 93 94 96 97 SEN I KRYTYKA Książka jest otwarta, człowiek jest zamknięty Biegnij strzelaj dalej Rozcięty kłębuszek, obwąchiwał zmarznięty Tamto czy, ciebie z Sierść pomidor mysz, góra ogień mgła Godzinami łyżeczka wczoraj, czasami łza jutro Głód się spóźnia, serce śpiewa Zmrok jesień burza, wiatr pustynia sen Chropawe mleko lepkie, zdjęte wyprostowane głębokie Praca kwitnie, góry są dalekie Zielono walnąć, pisemnie podupaść Surowe gotowane, strachliwe, odważne Błyskawicę szeleści bolał, niespokojna stole ziewała Spódnica wełna lód, wtyczka ołów góra Kupiony nie jelito, srogi nie mocz Machać sikać płakać Gorący dziki kudłaty, wilgotny ściśnięty pusty O łza i, i mąka o Zielono właściwy liże... Łyżka jest pełna, szafa jest pusta Łóżko upieczony, garnek zawinięty Mów szybko, podróżuj uważnie Gwóźdź mózg woda, dłuto czaszka serwatka Tchórz odważny, piękny brzydki Śnieg wieje, miłość jest wieczna Kiedy dam nie ma, komory deskę wyciska Jadowity dreszcz, brutalny atak Skóra dotyk, zima śnieg Odszedł zniknął zgubiony Paznokcie rosną, włosy wypadają Tutaj tam gdzieś daleko Deska biegunka, uderzenie sen Od ile od, od wbity od 100 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 Paznokieć jeśli paznokieć, rzemiosło jeśli rzemiosło Szklankę naparstek, kosza worek Weszły wodę uścisk Pije chłepcze cacka trzęsie Mikser sad, grzejnik sen Spluń pędź ciągnij, ssij szarp gnieć Chyli się stara ruszali Ścieżka cegła zapałka, jeleń płaszcz język Morderca samotny, na kwaśne jabłko stłuc Człowiek zdrowie serce 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 GNOJEK POŚRÓD NOCY Piję grzane wino W pociągu Triest–Wenecja Wyszedłem na lód Liczę zawsze, kiedy się błyska U literata Bory Ćosicia Na ciężkich robotach w Macedonii Zsikałem się ze strachu Na dworcu autobusowymw Belgradzie Fotografowałem się Poeta Branko Andrić Leżę w pokoju Pewnego lata, o północy W autobusie do Belgradu Poszedłem do uzdrowiska Banja Rusanda Cichcem wyszczerzam zęby Ostrożnie sam ją podnosiłem Kopałem siedem dni Poszliśmy nocą Zaprowadziła mnie matka Tancerz wszechstronny Przed hotelem Jugosławia Poszedłem trenować boks 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 167 168 Na wyspie Veli Lošinj Kto może mocniej pierdnąć O poranku podczas wichury W pewnym czasopiśmie Patrzymy sobie w oczy Na Ochrydzie, z Josipem Severem Kucnąłem obok jakiegoś psa W trawie, na dnie rowu Gdy siąpił jesienny deszcz Jako dziecko bałem się Pospieszyłem się i skoczyłem Wieża czaszek W ubikacji Wydziału Filozoficznego Kiedy myłem nogi W drzwiach łazienki W pracowni poety Vaska Popy Bawiliśmy się w doktora Wstałem i zapytałem Gnojek pośród nocy Pięcioramienna gwiazda 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 REFORM-GROTESK Wszyscy byliśmy młodzi, wszyscy pamiętamy O zaimki i przysłówki, o wykrzyknienia Gubimy się w tekstach Otwieram zamkniętą składnię Spojrzenia się strzegą Sztuka śpi Mówię szeptem Gdzie jesteśmy, o nasza jaśniejąca gwiazdo Bijcie dzieci, ubijcie swoją śmierć Wy, którzy jesteście młodzi Wszystkie drzwi są zamknięte Usta mi się zacisnęły 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 Poranne jajko Samotny i piękny, obsypany piegami pryszczami To jest czas ziemi Dzieci mają duszę I my kiedyś pospacerujemy Spójrz, i zapamiętaj Poeci wyklęci, termin Verlaine’a Unikajcie wzroku swoich ojców Upojne są obiecanki cacanki Przytul mnie Lodowaty wiatr zamyka nam drogę Oparty o poliwinyl Ruja i porubstwo to jest mój świat Kartka papieru: bliskość i dal Poranek Dawno temu pewien generał Śmierć jest wieczną życiową potrzebą O gwiazdy, usłane w wieczności Niekiedy wyjeżdżam na wakacje Czy jestem dzieckiem rewolucji W kosmosie, na pustyni Chce mi się śpiewać, do śmierci Odsunąłem płytę, wszystkich czasów Ucałowałem różę i kawałek białego chleba Łagodnej twarzy przyjaciela 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 30–960 Kraków, skr. poczt. nr 410 tel. / fax +48 (012) 398 21 17; tel. kom. +48 (0) 511 833 410 e-mail: [email protected]; www.maximum.org.pl KRAKÓW 2011, Wydanie I