Artykul - lipiec 2013

Transkrypt

Artykul - lipiec 2013
Lipiec
Godno
człowieka chorego i cierpi cego
W naszych czasach zwykło si wszystko ocenia pod k tem opłacalno ci i tak
ustawia ludzkie ycie, by „mie ” przed „by ”. Człowieka traktuje si wył cznie
jako byt biologiczny, bez zwracania uwagi na jego pierwiastek duchowy i
nie miertelny. Tak wi c, w szerokim zakresie, człowieka (w tym i chorego)
traktuje si przedmiotowo, jako rzecz, a nie jako podmiot (osob ). Taka wizja
człowieka adresowana jest szczególnie do ludzi chorych, cierpi cych i
umieraj cych, a tak e do słabych, małych i bezbronnych. Trzeba wi c
przypomnienia kim jest człowiek w swojej istocie oraz pełniejszego
u wiadomienia godno ci ludzi chorych i słabych. Gdyby my na chorego
człowieka patrzyli jako na co , co jest nieu yteczne w produkcji dóbr
materialnych, nie przynosz ce zysku, a w dodatku obci aj ce i utrudniaj ce
innym swobod ycia, nie byliby my dalecy od totalitarnych systemów XX w.,
które budowały obozy koncentracyjne, gułagi, w nich krematoria i fabryki mydła
z ludzkich ciał. wiat współczesny potrzebuje nowego spojrzenia na
człowiecze stwo, uznania w chorym, ułomnym i ubogim człowieku jego godno ci
i ludzkiego traktowania, zgodnego z jego ludzk natur i powołaniem. To aktualna
i nagl ca sprawa wobec fali tragicznej dehumanizacji i laicyzacji ycia w całej
jego rozci gło ci. Na naszych oczach, pod pozorami „wyzwolenia”, bogaci tego
wiata zniewalaj słabszych od siebie, a wtedy najbardziej cierpi i odarci ze swej
godno ci bywaj ludzie chorzy, starzy i ułomni. Przy całym tragizmie ycia trzeba
podkre li , e niezniszczaln godno człowieka chorego wyznaczaj obiektywne
wymiary.
Godno
wynikaj ca z samego człowiecze stwa
Chory przez to samo, e jest człowiekiem, posiada wielk godno . Cho by był
najbardziej bezsilny, zachwiany umysłowo, zdeformowany fizycznie oraz
zaatakowany przez choroby, nie przestaje by człowiekiem oraz nic nie traci ze
swej ludzkiej godno ci.
Godno
człowieka wynika z jego istoty.
Człowiek jest bowiem obrazem Stwórcy, który go obdarzył rozumem i
wewn trznym głosem sumienia. Dlatego człowiek jest kim najwy szym w
piramidzie istot na ziemi. Taka za istota nie jest dziełem przypadku czy lepego
rozwoju z przypadkowo powstałej ywej komórki. Z niczego bowiem nic nie
powstaje. Wszelkie istnienie ma swoj przyczyn . Potwierdza to równie Bóg,
objawiaj cy nam najgł bsze prawdy dotycz ce człowieka. Ludzka wi c natura
czyni ka dego człowieka niezale nie od jego fizycznej i umysłowej sprawno ci
istot wielkiej godno ci. Jest to godno człowiecze stwa. Godno t powinni
strzec wszyscy. Ka dy, zgodnie ze sw ludzk natur , winien by jej wiadomy i
zachowywa si w wiecie godnie. Równocze nie ka dy winien widzie w innym
człowieku istot wielkiej godno ci, która nale y mu si z tytułu samego
człowiecze stwa. Powy sze stwierdzenia potwierdza społeczna nauka Ko cioła
katolickiego.
Godno
chorego z racji odniesienia do Boga Stwórcy
Godno człowieka pot guje jego relacja do Boga, Człowiek jest bowiem
wpisany w cały Bo y zbawczy zamysł. Niezale nie od swego stanu fizycznego i
psychicznego, poczucia umysłowej równowagi oraz poznawczych zdolno ci jest
on powołany przez Stwórc do udziału w Jego yciu i w wiecznym szcz ciu.
Odkupiony przez Chrystusa Boga Człowieka ofiar na krzy u, człowiek (tak e
chory człowiek) jest przybranym dzieckiem Bo ym. To do niego odnosi Chrystus
swoje boskie słowa: „wszystko, co uczynili cie jednemu z tych braci moich
najmniejszych, Mnie cie uczynili” (Mt 25, 40). Godno wi c chorego człowieka
z tytułu jego powi zania z Chrystusem, przewy sza wszelkie inne godno ci.
Najbli sze otoczenie chorego, lekarz, piel gniarka, salowa, przychodz cy do
niego z posług kapłani, a tak e ludzie z zewn trz winni by wiadomi wielko ci
tego człowieka, w relacji do Chrystusa i w chorym człowieku, Jemu samemu
usługiwa .
Godno
chorego wynikaj ca z cierpienia i bezbronno ci
Zabrzmi to jak paradoks: twierdzenie, e godno człowieka i chrze cijanina w
szczególny sposób ubogaca choroba, niemoc i cierpienie, zwi zane z jego
niesprawno ci . Chory człowiek jest wiadomy swego stanu, cierpi nie tylko
fizycznie, ale te duchowo. Stan ten uzmysławia jemu samemu i otoczeniu
niezb dno postaw zdrowych ludzi, w formie niesionej mu pomocy. Potwierdza
to społeczny i solidarny charakter ludzkiej natury, czyni c chorego podmiotem
potrzeby przyj cia mu z pomoc i otoczenia go opiek . Choroba nadaje wi c
człowiekowi godno stanu, w którym jest on w wielkiej potrzebie; zaradzi jej
sam sobie nie mo e i jest skazany na pomoc braci i sióstr ze swojego otoczenia.
Chory człowiek nie jest pomniejszony w swej godno ci. Przeciwnie, przez
cierpienie jego godno , tak ludzka, jak i chrze cija ska, doznaje szczególnego
dopełnienia i znaczenia. Ludzie chorzy maj bowiem do spełnienia w wiecie
wielk rol , zwłaszcza gdy si patrzy na nich nie jako na kandydatów do
eutanazji, ale jako na uczestników w zbawczym dziele Chrystusa, naszego
Zbawiciela.
Omówiona godno człowieka, tak e chorego, wi e si z prac całej słu by
zdrowia. Obok rutyny zawodowej, braków dowarto ciowania pracy personelu
medycznego, obok codziennych ludzkich słabo ci i ułomno ci, potrzebna jest
wszystkim, przy codziennych kontaktach z chorymi, wiadomo ich ludzkiej
godno ci, na podobie stwo swojej własnej.
Niech ta wiadomo b dzie pomocn sił w czynieniu dobra dla chorego, gdy
brakuje cierpliwo ci wzgl dem niego i przyjmowana jest postawa siłowej
przewagi nad nim; bo nie na takiej drodze maj by realizowane zadania
pracowników słu by zdrowia, wzgl dem ludzi cierpi cych i umieraj cych.
Opr.

Podobne dokumenty