Podlaskie Mistrzostwa w Ortografii. Tekst dyktanda
Transkrypt
Podlaskie Mistrzostwa w Ortografii. Tekst dyktanda
Edukacja na Podlasiu Podlaskie Mistrzostwa w Ortografii. Tekst dyktanda środa, 21 marzec 2012 Już po raz trzynasty w V LO odbył się finał Podlaskich Mistrzostw w Ortografii. W konkursie wzięli udział licealiści z całego województwa. W tym roku mistrzowie ortografii ze szkół ponadgimnazjalnych zmierzyli się z pełną ortograficznych i interpunkcyjnych pułapek historią Radomira W konkursie wzięli udział finaliści szkolnych eliminacji z podlaskich szkół oraz ze szkoły z nauczaniem języka polskiego w Grodnie. - Nie zapeszając, myślę, że poszło mi całkiem nieźle i nie zrobiłem, zbyt wielu błędów - mówi Miron Marczuk uczeń drugiej klasy liceum w Hajnówce. - Treść dyktanda była ciekawa i zabawna. Oczywiście były podchwytliwe słowa, które bardzo intrygowały. Trzeba było trochę pogłówkować, ale po chwili zastanowienia rozwiązanie samo przychodziło do głowy. Tekst dyktanda przygotowała profesor Urszula Sokólska - dyrektor Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu w Białymstoku. Oprócz podlaskich uczniów w szkolnych ławkach zasiadły także osoby, które szkołę skończyły już dawno. Wśród nich poseł Dariusz Piontkowski, kurator oświaty Jerzy Kiszkiel, historyk i dyrektor Muzeum Podlaskiego Andrzej Lechowski, Anna Androsiuk z urzędu marszałkowskiego i Julita Grzywa z Radia Akadera. Wyniki dyktanda poznamy 19 kwietnia. Tekst dyktanda O żwawym Radomirze, który prestiż dzięki swojemu talentowi zdobył Jakiś półwiek temu po północno-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej krążył ogorzały kataryniarz, zabużański przesiedleniec. Nie zważając na aurę, na wprost przed siebie podążał. Latem kroczył po wyschniętych dróżkach, ścieżynkach oraz pólkach porośniętych żytem, chabrami i kąkolem. Z temperamentem zmierzał przez bezdroża najeżone jeżynami. Gdy nazbyt pogrążył się w palącym kurzu, szukał orzeźwienia w strużkach i źródłach srebrzących się wśród krwistoczerwonych jarzębin oraz kędzierzawych łopuchów. Jesienią mierzył się z rzęsistymi dżdżami i burzliwymi wietrzyskami hulającymi pośród dziko rosnących krzaków czeremchy, spróchniałych wierzb i brzóz. Podczas uprzykrzonej zimy śnieżne kurzawy oraz rozsrożony mróz służyły mu za druhów i sprzymierzeńców włóczęgi. Niekiedy zupełnie przypadkowy dorożkarz podwiózł go nieodpłatnie, a to znów ochoczo hamowały przy nim podróżne sanie, zaprzężone bądź to w rozhukanego ogiera, bądź z kolei w podstarzałego wałacha. Prężny globtroter przykryty kupionym na wyprzedaży kożuchem akompaniował wówczas janczarom brzdękającym u brzeżka hołobli. Mrużył powieki i obserwował jak na wirażach, spod płóz podkutych żelaznymi podkuwkami z trzaskiem pierzchały śnieżynki jarzące się niczym żagiew. Z zuchowatą zadzierzystością śpiewał o poburzonym jeziorze Świteź, o nowogródzkich kurhankach , o Mickiewiczowskich chartach, które z hartem czmychały w chruściane chaszcze oraz trudno dostępne ostępy. Aż razu pewnego króciutko na jeża ostrzyżony poczmistrz przyniósł mu korespondencję w bladozielonej http://www.edukacja.podlasie.pl Powered by Joomla! Wygenerowano: 8 March, 2017, 04:33 Edukacja na Podlasiu kopercie pachnącej miętą. To okrzyczany nieprzesadnie reżyser zaproponował kataryniarzowi korzystny obopólnie angaż. Ówże zabużanin z chęcią propozycję przyjął i niebawem stał się pierwszoplanową gwiazdą w teatrze. Wkrótce też świeżo poślubiona żona reżysera, krasnolica sokółczanka, nie mogąc oprzeć się żądzy swatania, przecudną narzeczoną kataryniarzowi znalazła. Nawet drużką na tym ślubie była. Bajarz zaś historię opisał i potomnym przekazał. Źródło: Kurier Poranny http://www.edukacja.podlasie.pl Powered by Joomla! Wygenerowano: 8 March, 2017, 04:33