Terminal litewski grafik
Transkrypt
Terminal litewski grafik
Bałtowie nie porozumieli się: będą trzy terminale. Amerykanie doradzą Amerykanom jak zarobić na Litwinach? Autor: Jan Wyganowski („Energia Gigawat” – nr 7/2011) Litewski rząd dopina powoli sprawy związane z budową terminalu gazu skroplonego i intensywnie poszukuje pieniędzy na inwestycje gazowe. Tymczasem najbogatszy Litwin, prezes „Achemos grupė", Bronislovas Lubys, zamierza uczestniczyć w budowie terminalu na… Łotwie. Łotysze z kolei nie ustają w namawianiu sąsiadów do wspólnej inwestycji gazowej. Estończycy powiadają zaś, że jak ktoś potrzebuje terminalu, to niech sobie go buduje. Estów bardziej interesuje kierunek Skandynawski niż bałtycki. Litewski rząd trzyma się zaś mocno Amerykanów. 11 maja w Waszyngtonie spółki „Klaipėdos nafta“ i „Cheniere“ podpisały memorandum w sprawie współpracy, a już w dniach 26-27 maja, na Litwie przebywali przedstawiciele amerykańskiego koncernu, sondując możliwości współpracy przy budowie terminalu gazu skroplonego w Kłajpedzie oraz dostaw gazu łupkowego na Litwę. Jean Abiteboul, prezydent koncernu ds. dostaw i marketingu, poinformował, że 20 maja Departament Energetyki USA wydał dla „Chenier“ zezwolenie na eksport gazu skroplonego dla partnerów i klientów koncernu na całym świecie. Jest to pierwsza taka licencja w USA od 40 lat. Amerykańska „Chinera Energy“ oferuje, oprócz gazu, także dostawy technologii do budowy terminalu oraz pomoc prawną, w tym także w zakresie zasad eksploatacji gazu łupkowego. Według ministra energetyki, gaz dostarczony przez Amerykanów do portu w Kłajpedzie, będzie o 20 - 25 proc. tańszy od ceny rosyjskiego gazu na granicy litewsko-rosyjskiej. Z kolei premier Litwy mówi, iż nie podjęto jeszcze decyzji, czy będzie przyciągany jakiś inwestor strategiczny. Na razie inwestycja ma być realizowana siłami własnymi “Kłajpedos nafta”, portu, samorządu Kłajpedy oraz rządu. Gdyby jednak pojawiła się potrzeba znalezienia takiego inwestora, to pakiet kontrolny akcji będzie należał do państwa, zaś inwestor nie tylko by uczestniczył w budowie, ale i zapewniłby dostawy gazu. Minister energetyki od razu jednak wykluczył ewentualny udział Gazpromu oraz "Achemos grupė" (koncern socjaldemokraty Lubysa, jednego z najbogatszych Litwinów, nielubianego przez konserwatystów) w tym przedsięwzięciu. W tym kontekście wydaje się, że to Amerykanie będą brać znaczący udział w budowie terminalu, dostawach gazu oraz wydobywaniu litewskich łupków. W czerwcu rząd przyjął szczegółowy grafik działań związanych z terminalem. Do końca roku mają zostać uregulowane kwestie związane z przekazaniem dla „Kłajpedos nafta” terenu pod inwestycję oraz gotowy raport na temat oddziaływania inwestycji na środowisko. Obaj politycy potwierdzili, że aktualny preliminarz kosztów terminalu został ustalony na 200 mln euro, (w tym ok. 20 procent mógłby pokryć prywatny inwestor), a jego roczna przepustowość wyniesie 2 mld m3 gazu, tj. dwie trzecie zapotrzebowania kraju. 8 czerwca rozstrzygnięto zaś przetarg na wybór doradcy ds. terminalu. Będzie nim amerykański koncerny inżynieryjny „Fluor”. Międzynarodowy przetarg Litwini ogłosili w grudniu 2010 roku. Zgłosiło się 12 pretendentów, z których 6 przeszło procedurę kwalifikacyjną. „Fluor“ powstał w 1912 roku, jako firma budowlana. Obecnie działa w 25 krajach na wszystkich kontynentach i zatrudnia 42 tysiące osób. Ma ponad 50-letnie doświadczenie w realizacji projektów budowy terminali gazu skroplonego, m.in. we Włoszech i Hiszpanii, Rosji. Wszedł tu w 2007 roku, podpisując z Tatnieft, tatarskim koncernem naftowym z Federacji Rosyjskiej, porozumienie o budowie w Niżniekamsku nad Wołgą rafinerii do produkcji paliw z ciężkiej ropy i zakładu odsiarczania surowca z tatarskich złóż. Kontrakt opiewał na za 5 mld dolarów. - Ten koncern wybrano z powodu zarówno ceny, za jaką zaoferował się wykonać prace, jak i jakość oferowanych usług, doświadczenie - tłumaczył decyzję Rokas Masiulis, generalny dyrektor kłajpedzkiej spółki, w której państwo litewskie ma 70,63 proc. akcji. Stąd też pewność, że wybór konsultanta był bez wątpienia uzgadniany z rządem. Konsultant będzie pracował przez cztery lata. Do jego zadań należy m.in: przygotowanie planu technicznego przedsięwzięcia, pomoc w wyborze technologii oraz dopilnowanie jej wdrożenia, wykonanie innych prac związanych z pozyskaniem różnych zezwoleń, decyzji administracyjnych niezbędnych do rozpoczęcia i kontynuowania inwestycji. Doradca będzie musiał dokonać pełnej oceny aspektów biznesowych, finansowych, inżynierskich, planowania, ryzyka i bezpieczeństwa oraz oceny oddziaływania na środowisko, przygotować model finansowania, biznesplan, strategię i kierunki zaopatrzenia terminalu w gaz, szczegółowe propozycje projektu, oraz zapewnić jego wykonanie. Niektórzy opozycyjni litewscy politycy już pokpiwają, że „Amerykanie będą doradzać Amerykanom, jak najlepiej zarobić na Litwinach”. Rząd Litwy podjął też 26 maja br. decyzję o powołaniu specjalnej grupy mającej ocenić możliwości wydobywania gazu łupkowego na Litwie, którego pokłady szacowane są na 100120 mld metrów sześciennych. Według premiera Andriusa Kubiliusa zasoby nadające się do wydobycia starczą Liwie na 30-40 lat, a ich wartość wynosi 10-30 mld USD. Zdaniem ministra energetyki Arvydasa Sekmokasa, wydobycie gazu łupkowego na Litwie mogłoby się rozpocząć za około 10 lat. Według zastępcy szefa litewskiej służby geologicznej Jonasa Satkūnasa, przy zastosowaniu obecnej technologii ze złóż wynoszących około 480 mld metrów sześciennych, można uzyskać około 100 mld metrów sześciennych. Przygotowania do wydobycia mogą kosztować Litwę około 615 mln litów, a samo wydobycie - to odległa przyszłość. "Jeżeli w tym roku zostanie ogłoszony konkurs i wyłoniony jego zwycięzca, w przyszłym roku mogą się odbyć próbne wiercenia" - tłumaczył Satkūnas dziennikarzom po spotkaniu z premierem. Ściśle z terminalem gazowym związane są kolejne projekty gazowe Litwy: podziemny zbiornik gazu w miejscowości Siderai, w rejonie Telšiai, oraz budowa nowych magistral gazowych, by móc przesyłać gaz z portu. Obecnie trwają badania geologiczne, które mają dać odpowiedź na pytanie, jakiej pojemności zbiornik mógłby zostać zbudowany. Prace prowadzi międzynarodowe konsorcjum złożone z litewskiej "Minijos Nafta", duńskiej "Odin Energy" oraz węgierskiej "Acoustic Geophysical Services". Wstępnie zakłada się, że zbiornik będzie mógł pomieścić co najmniej 1 mld m3 gazu, który wystarczy krajowi, w razie potrzeby, na kilka miesięcy. Budowa miała rozpocząć się na początku 2011 roku, ale odwleka się zarówno z powodu protestów mieszkańców, jak i braku funduszy. Inwestycja ma pochłonąć bowiem aż 350 mln euro. Na razie nie wiadomo, z jakich funduszy byłaby finansowana. Litwa liczy na pomoc UE. Z kolei spółka „Lietuvos dujos” już alarmuje, że mimo spóźnionej o kilka lat decyzji litewskiego rządu o przeznaczeniu unijnych funduszy na współfinansowanie budowy gazociągu Šakiai - Kłajpeda, nadal tych pieniędzy nie ma. Magistralę planowano oddać do użytku w 2012 roku. Na razie Litwini modernizują sieci gazowe wiodące z Litwy na Łotwę. Komisja Europejska, już w marcu 2010 roku, przyznała Litwie i Łotwie 12,5 mln euro (tj. 50 procent kosztów) na ten cel. „Lietuvos Dujos“ i „Latvijas Gaze A/S“ (Łotwa) podpisały porozumienie w sprawie wykorzystania funduszy i przystapiły do prac związanych ze zwiększeniem przepustowości gazociągu, modernizacją stacji. Prace mają zkończyć się do 31 grudnia 2013 roku. Maris Balodis, dyrektor ds. badań i rozwoju łotewskiej państwowej spółki gazowej „Latvenergo“, przekonuje, że z ekonomicznego i logistycznego punktu widzenia, najefektywniej byłoby jednak zdecydować się na wspólny bałtycki terminal gazu skroplonego na Łotwie. Kilka małych, to rozrzutność oraz brak możliwości stworzenia „pierścienia” gazowego w tym regionie i integracji nadbałtyckiego rynku gazowego. Regionalny terminal na Łotwie, o przepustowości 2,5 mld m3 rocznie, pokrywający 50 procent zapotrzebowania na gaz w tym regionie, miałby, według Marisa Balodisa, kosztować 500 mln euro, czyli tyle, co polski i pozwoliłby na dywersyfikację źródeł zaopatrzenia w gaz. System istniejących obecnie w tym regionie gazociągów powiązany jest z dużym podziemnym zbiornikiem gazu w Inčukalnis, skąd istnieje możliwość jego przesyłu do wszystkich państw bałtyckich. Gdyby zbudować terminal w Rydze lub w Zatoce Ryskiej, to zdaniem dyrektora - wystarczyłoby dobudować tylko 50-kilometrowy gazociąg w kierunki głównej magistrali Ryga-Inčukalnis, co by kosztowało zaledwie 50 mln euro. Tymczasem zlokalizowanie terminalu w Estonii lub na Litwie, spowodowałoby konieczność zainwestowania w gazociągi setek mln euro. Obecna wydolność litewskiego gazociągu Kłajpėda - Šiauliai jest mocno niewydolna. Trzeba byłoby także zwiększyć przepustowość magistrali Šiauliai-Panevėžys-Jelgava oraz przebudować linię Kłajpėda-Šakiai-KaunasVilnius-Panevėžys. To łącznie 300 kilometrów gazociągów, co, wraz ze stacjami kompresorowymi, kosztowałoby ok. 300 mln euro. Drugie tyle trzeba byłoby wyłożyć, gdyby gaz z terminalu byłby przesyłany także do Finlandii. - Gdyby - przekonuje dyrektor „Latvenergo” - zlokalizować terminal w Paldisko w Estonii, również trzeba byłoby budować nową linię z Tallina do podstawowej łotewskiej magistrali w Vireši o długości 290 km, która wraz z infrastrukturą towarzyszącą także by kosztowała 300 mln euro. Podobne koszty trzeba byłoby ponieść lokalizując regionalny terminal w Finlandii, plus wydatki na magistralę Finlandia - Estonia. Finlandia zużywa obecnie ok. 5 mld m3 gazu ziemnego i rozważa możliwość korzystania z łotewskiego podziemnego zbiornika w Inčukalnis. Finlandia importuje 100 procent potrzebnego gazu ziemnego z Rosji. Gazu skroplonego do tej pory nie importowała. - Estonia nie miałaby żadnej korzyści z terminalu na Łotwie lub Litwie - odpowiedział z kolei na propozycję łotewskiego kolegi Sandor Liivi, szef estońskiej spółki „Eesti Energia“. Mamy bowiem za mało łączy z Łotwą. Terminal dla naszego kraju byłby korzystny, gdyby stał u nas, albo jeszcze bardziej na północ, czyli w Finlandii. Prezydent Litwy, Dalia Grybauskaitė, składając 17 czerwca 2011 roku oficjalną wizytę w Estonii, też oświadczyła, że oprócz łotewskiego, powinny powstać także terminale litewski i estoński. - Z prezydentem Estonii, Toomem Hendrikem Ilvesu, uznaliśmy zgodnie, że jest zbyt ryzykowne mieć w regionie tylko jeden terminal gazu skroplonego. Estończycy, podobnie jak i my, są zdecydowani budować mniejszy, ale własny terminal. Na razie nie ma bowiem ani giełdy gazu, ani gazociągów, zapewniających przesył gazu z jednego dużego terminalu oświadczyła pani prezydent po rozmowach z estońskim przywódcą. Wcześniej premier Estonii był zdania, że należy budować jeden regionalny terminal na Łotwie. Litwa obawiała się jednak, że mogą go tam zbudować spółki powiązane z Gazpromem, z którym Litwini prowadzą wielką wojnę. Udziałowcem łotewskiego terminalu chce być jeden z najbogatszych Litwinów, prezydent „Achemos grupė“ Bronislovas Lubys. Stało się tak „dzięki” litewskiemu rządowi, który nie chce z nim robić żadnych interesów. Już jesienią ub. roku, a potem jeszcze w lutym 2011r., B. Lubys proponował swoją pomoc w budowie litewskiego terminalu. Prowadził nawet rozmowy z emirem Kataru na temat współuczestniczenia tego kraju w litewskiej inwestycji oraz dostawach gazu skroplonego. Dodatkowo gaz miał być kupowany w Algerii oraz w Belgii - z terminalu w porcie Zeebrugge, gdzie znajduje się terminal gazu skroplonego. Po tym, jak Lubys dostał od swego rządu „czerwone światło”, uwagę skierował na Rygę, bo nie wierzy w szybką budowę rządowego terminalu na Litwie. Biznesmenowi natomiast bardzo jest potrzebny tani gaz zarówno do jego zakładów chemicznych, jak i elektrowni. Jego fabryka nawozów mineralnych „Achema“ kupowała przed rokiem gaz od Rosjan za 335 dolarów za 1000 m3, a w maju br. po 409, zaś w sierpniu zapłaci już po 492 dolary, co czyni produkcję niepłacalną, bo nie można już podnosić cen nawozów, gdyż np. na Białorusi, czy za oceanem są one o wiele tańsze. Podobnie z energią elektryczną z elektrowni gazowych, gdzie cena produkcji jest dwa razy większa od oferowanych na giełdzie przez rosyjskie koncerny energetyczne. Ci, co kupują gaz za pośrednictwem „Lietuvos dujos”, też płacą coraz więcej. W maju cena dla odbiorców przemysłowych wzrosła o kolejne 97 litów. Płacili za 1000 m3 gazu po 1089 litów, zamiast 992 lt. (kurs 3,45 lita za 1 USD). W lipcu kolejna podwyżka. Do końca roku cena gazu na granicy może bowiem dojść do 515 USD za 1000 m3. A Komisja Europejska wciąż zastanawia, komu z tych trzech krajów dać od 25 do 50 procent potrzebnych na ten cel pieniędzy. Stawia tylko jeden warunek: musi to być terminal o regionalnym, a nie o tylko krajowym znaczeniu. Ambicje polityczne nadbałtyckich państw pewnie nie pozwolą jednak na zrealizowanie jednego regionalnego projektu. Eksport gazu marzy się też Polsce. W tym celu ma być właśnie budowany gazociąg na Litwę. Łącznik z Litwą pozwoli Polsce eksportować gaz z terminalu w Świnoujściu do krajów nadbałtyckich oraz do Finlandii.