Generuj PDF - KPP w Grodzisku Mazowieckim

Transkrypt

Generuj PDF - KPP w Grodzisku Mazowieckim
KPP W GRODZISKU MAZOWIECKIM
Źródło: http://kppgrodzisk.policja.waw.pl/pgm/aktualnosci/50363,Lotnik-w-policyjnym-mundurze.html
Wygenerowano: Środa, 8 marca 2017, 05:55
Strona znajduje się w archiwum.
LOTNIK W POLICYJNYM MUNDURZE
Miał być lotnikiem – został policjantem. Służbowo, jako dochodzeniowiec, brał udział przy
rozwiązywaniu największych spraw lat 90-tych. Niektóre z nich stały się kanwą scenariuszy
filmowych. Prywatnie na swoim koncie ma m.in. 24 skoki spadochronowe. Teraz, po dwudziestu
latach służby, jako komendant dba o bezpieczeństwo mieszkańców Milanówka - czytamy w
najnowszym numerze Stołecznego Magazynu Policyjnego.
POLICJANT: ASP. SZTAB. ROBERT
SKIRSKI
Staż w Policji: 20 lat
Jednostka: komendant KP w Milanówku
Ciągle w biegu, bo trzeba coś załatwić, uzgodnić, z kimś się spotkać. Tak mija każdy dzień pracy komendantów wszystkich
jednostek. Nie inaczej jest u asp. sztab. Roberta Skirskiego, który szefuje milanowskim policjantom. Na spotkanie ze mną
przyjeżdża prosto z prokuratury, później ma chwilę na przygotowanie dokumentów i podróż do Grodziska Mazowieckiego,
gdzie umówiony jest ze swoim przełożonym.- Nie umiem usiedzieć w jednym miejscu, cały czas muszę być w ruchu – mówi
na początku naszej rozmowy asp. sztab. Robert Skirski i dodaje:w życiu prywatnym jest podobnie – mam zacięcie do sportów
ekstremalnych: lotnictwa, skoków spadochronowych i na bundee. Trochę spokojniej jest na kajakach. Ostatnio wraz z rodziną
i przyjaciółmi byliśmy na spływie tratwami po Biebrzy. Człowiek musi mieć jakieś pasje, nie może żyć tylko pracą - zawsze to
powtarzam moim policjantom.
Początki…
Swoją przygodę z mundurem rozpoczął w wieku 15 lat, kiedy dostał się do liceum lotniczego w Dęblinie. Będąc absolwentem
tej szkoły, miał pracować jako tzw. pirotechnik latający na warszawskim lotnisku. – Zrezygnowałem z tego zajęcia, kiedy
dowiedziałem się o przyjęciach do Policji. Zadziałała tu proza życia – lepsze warunki płacowe. Lotnictwa jednak całkiem nie
odpuściłem, nadal jest mi bardzo bliskie - dodaje.
Tuż po 9-miesięcznym szkoleniu podstawowym przez kilka miesięcy był dzielnicowym w centrum Pruszkowa. Jeździł też w
patrolu i pracował jako pomocnik oficera dyżurnego.– Moje początki w Policji przypadły na lata 90-te, kiedy działała jeszcze
tzw. mafia pruszkowska. Wielu ludzi z tego „światka” znałem osobiście – mieszkali w „mojej” dzielnicy – wspomina
komendant. – To był trudny okres, szczególnie, kiedy przeszedłem do wydziału dochodzeniowo – śledczego. Prowadziłem
bardzo poważne i trudne sprawy: zabójstwa, rozboje, napady. Często wychodziłem do pracy i nie wiedziałem, kiedy z niej
wrócę. Miało to też swoje dobre strony - zdobyłem mnóstwo doświadczenia, które zaowocowało w przyszłości. Wtedy
nauczyłem się też oddzielać życie prywatne od tego zawodowego.
Jako dochodzeniowiec brał udział we wszystkich głośnych sprawach z tamtego okresu, które miały miejsce w powiecie
pruszkowskim. Jedną z nich, nad którą pracował od samego początku, było zabójstwo dealerów jednej z sieci komórkowych w
Komorowie. Tamto zdarzenie stało się kanwą aż dla dwóch scenariuszy filmowych. – Od samego początku byłem w centrum
wydarzeń: od ujawnienia zwłok, poprzez rozmowy z najbliższą rodziną, przesłuchania, aż do ustalenia, kto brał w tym udział.
Później sprawę przejęła Komenda Stołeczna Policji. Pamiętam, że kiedy byłem na kursie specjalistycznym w Szczytnie,
zostałem poproszony o opowiedzenie o tym policjantom z innej grupy. Przy tego typu sprawach ważne jest, aby mieć oparcie
w kolegach, aby wspólnie dążyć do celu, czyli do wykrycia sprawców.
Zanim asp. sztab. Robert Skirski został komendantem komisariatu w Milanówku, przez 7 lat szefował policjantom w
Jaktorowie. Doświadczenie, które zdobył przez 20 lat służby, procentuje teraz.– Przeszedłem praktycznie przez wszystkie
szczeblew Policji. Teraz, jako komendant, wiem, jak powinny funkcjonować poszczególne komórki w komisariacie, jakimi
prawami się one cechują.
Codzienność…
Choć komisariat w Milanówku obejmuje swym zasięgiem tylko miasto, to policjanci podlegający komendantowi mają co robić.
Mieszkańcy mogą liczyć na dwóch dzielnicowych, wyodrębnione są też zespoły: „kryminalnych” – 3 funkcjonariuszy,
patrolowo – interwencyjny – 5 oraz dyżurnych, w skład którego wchodzi 4 policjantów. Pomocą służy pani sekretarka, która
jest cywilnym pracownikiem oraz osoba, która dba o czystość i porządek w całym budynku. – Zespół jest mały, wszyscy się
doskonale znamy. Nie oznacza to jednak, że łatwo jest nim zarządzać – mówi komendant.– Czasami muszę podejmować
decyzje, które nie są popularne u moich podwładnych. Pracujemy na rzecz społeczeństwa i mieszkańców nie interesują
nasze problemy kadrowe czy czasowe. Muszę tak rozplanować służbę, żeby nie brakowało policjantów ani na ulicy, ani przy
czynnościach papierkowych, które też trzeba wykonać.
Policjanci z Milanówka najczęściej zajmują się sprawami związanymi z kradzieżami, włamaniami czy niszczeniem mienia. – W
wakacje mamy więcej zgłoszeń dotyczących zakłócania ładu i porządku. Staramy się temu zaradzić, wysyłając w te
najbardziej newralgiczne miejsca patrole. Żeby poprawić sytuację, współpracujemy bardzo blisko ze strażą miejską. Od
niedawna na ulicach Milanówka można spotkać też patrol rowerowy. – Spotkało się to z dużą aprobatą zarówno
społeczeństwa, jak i samych policjantów i funkcjonariuszy straży miejskiej. Myślę, że pomysł się sprawdza i będziemy go
kontynuować – mówi komendant.
Na liście instytucji blisko współpracujących z komisariatem jest nie tylko straż miejska, prokuratura czy sąd, ale także straż
pożarna, ośrodek pomocy społecznej czy kuratorzy.– Dzięki temu, że wszyscy się doskonale znamy i wiemy, jak reagujemy,
możemy lepiej wypełniać swoje obowiązki. Dwa lata temu brałem udział z ramienia Policji w jednej z większych akcji
ratunkowo – gaśniczych, jakie miały miejsce w stołecznym garnizonie. W domu spokojnej starości w Henryszewie doszło do
pożaru. Na szczęście nikt wówczas nie zginął. Sposoby postępowania, jakie wówczas wspólnie z innymi podmiotami
wypracowaliśmy, zostały bardzo wysoko ocenione przez specjalistów.
Budynek, w którym pracują policjanci, jest nowy i duży. Także wyposażenie oraz flota samochodowa jest wystarczająca do
liczby policjantów. - Jedyną rzeczą, która by się przydała, jest zwiększenie liczby etatów. Tego chciałby chyba każdy
przełożony – mówi komendant.
Agnieszka Włodarska
foto Rafał Marczak
Artykuł opublikowany na łamach sierpniowego numeru Stołecznego Magazynu Policyjnego.
KSP
Ocena: 0/5 (0)
Tweetnij