Święta w Krainie Koni

Transkrypt

Święta w Krainie Koni
STR. 2
NUMER 2/2006-2007
KACIK LITERACKI
Święta w Krainie Koni
Kraina Koni to niezwykłe miejsce. Nie ma tam ani jednego człowieka, tylko konie, konie, konie, wszędzie są tylko konie
(oczywiście, jeśli chodzi o mieszkańców). Krainą Koni rządzi król Puciek. W krainie Koni także obchodzi się święta.
Tydzień przed Świętami Bożego Narodzenia król Puciek wylegiwał się w swoim jacuzzi i rozmyślał, jak zorganizować święta, by
wszyscy byli szczęśliwi. Gdy tak sobie rozmyślał, ktoś wystukał w drzwiach szyfr, identyfikujący służącego. Puciek rozkazał
wejść, wiedząc, że to jeden z jego służących. Przybyły ukłonił się pięknie i powiedział:
Wasza Szybkość Kopytna, sir Blackfer przybył.
Na co Puciek odpowiedział:
Niech wejdzie.
Sługa z ukłonem wpuścił Blackfera, który także ukłoniwszy się powiedział:
Za tydzień święta, Wasza Grzywość Cudowna, może czas o tym pomówić – król usadowił się wygodnie i rzekł:
Właśnie o tym myślałem.
I co wasza Koniowatość wymyśliła?
Wymyśliłem plan rozdawania prezentów.
Później razem udali się do pomieszczenia, które nazywano planowalnią.
Następnego dnia Puciek siedział pod pięknym namiotem, a obok niego siedział sir Karlo zapisywacz. Konie przychodziły,
mówiły, co chciałyby dostać, a sir Karlo wszystko zapisywał.
Tylko jedna rzecz niepokoiła króla. Mianowicie to, że nie spadł jeszcze śnieg. To było straszne. Przecież bez śniegu nie będzie
prawdziwych końskich święt. Śnieg to podstawa. Kolejnego dnia Puciek był pewny, że w Krainie Koni będzie biało, lecz się
mylił. Poddani też się niepokoili. Król czekał na śnieg cały dzień, wieczorem postanowił działać.
Za jego kadencji śnieg zawsze był, więc nie wiedział, co ma robić. Wezwał swego doradcę Czarne Kopyto, który poradził mu, by
zamówić śnieg w firmie Snigolux. Nie było to jednak takie proste, ponieważ ta firma produkowała śnieg z wody śniegowej, był to
śnieg drogi. A Puciek miał przecież mnóstwo innych koniecznych wydatków. Po długich nocnych naradach w końcu podjął
decyzję i poszedł spać. Następnego dnia rano król podniósł słuchawkę i wykręcił numer. Jak gdyby nigdy nic powiedział:
Potrzebny mi śnieg na jutro.
Niech Pan poda imię, nazwisko i zawód – odpowiedział grubym głosem koń.
Puciek Jabłkowokopytniasty, zawód król Krainy Koni – zarżał od niechcenia Puciek. Konia z grubym głosem aż zatkało,
ale w końcu powiedział.
Dobrze Wasza Szybkość Kopytna, a o jaką ilość królowi chodzi?
Muszę ośnieżyć 950 095 hektarów.
Ależ to niemożliwe, a zwłaszcza na jutro – zakrzyknął koń.
Gdzie jest wasza firma?
W Krainie Kopytnych.
No właśnie, czyli w Laponii między innymi. Wy macie śniegu pod dostatkiem, a my nie. Jutro jest piątek, a w niedzielę
są Święta Bożego Narodzenia. Jeżeli w Krainie Koni na piątek nie będzie śniegu, to wszyscy będą się denerwować. No
więc, jak będzie? – stanowczo zapytał król. Gruby głos lekko przestraszony odpowiedział.
Postaramy się jak najszybciej dowieźć śnieg, Wasza Szybkość Kopytna.
Dziękuję sir, do widzenia.
Puciek był bardzo zadowolony, zorganizował jeszcze losowanie na potrawy. Polegało to na tym, że na wspólną Wigilię (gdyż cała
Kraina Koni miała wspólną wieczerzę) konie losowały potrawy, które mają zrobić i przynieść, żeby nie było np. 40 zup
ogórkowych (do tego przydało się 100 ogólnodostępnych książek kucharskich). W piątek przywieziono śnieg. Piątek i sobota
minęły spokojnie i bez zmartwień. A w niedzielę…
W niedzielę było jedzenia tony i picia litry, a radości kilogramów tysiąc sto. Puciek był z siebie bardzo zadowolony. Wszyscy się
śmiali, cieszyli, bawili, skakali, biegali, tańczyli i nie wiem, co jeszcze.
Tak oto powstał:
HAPPY END
SZKOLNE WIEŚCI