Powiedz, co uczynił ci Jezus

Transkrypt

Powiedz, co uczynił ci Jezus
KOŚCIÓŁ ZIELONOŚWIĄTKOWY ZBÓR W ŁODZI
ROK IV ▪ NR 2 (25) ▪ WIOSNA 2009
INFORMATOR ZBOROWY
II/2009
www.lodz.kz.pl
W TYM
NUMERZE :
Powiedz, co str. 10
uczynił ci Jezus
6
NIEOSZLIFOWANE DIAMENTY
7
PRZEDSTAWIENIE
ARKA NOEGO
9
WIZYTA MISJONARZY
Z VICTORY
OUTREACH
15
KONFERENCJA MŁODZIEŻOWA
Spis treści
OD REDAKCJI
Wiosenne porządki
2
Piotr Karaś, WIOSENNE PORZĄDKI
3
Zielone Święta - LIST OD BISKUPA, Agendy
Zboru - CO, GDZIE, KIEDY?
4
Kasia Michalska, PUNKT ZWROTNY - kazanie
Neila Prema z Anglii
5
Piotr Karaś, BRAWO DEKALODZY!, Wielkanoc
- WSPÓLNE NABOŻEŃSTWO NA NAWROT,
KONKURS BIBLIJNY, KOLOROWA TOLERANCJA
6
Asmund Kilde,
Kilde, NIEOSZLIFOWANE DIAMENTY wizyta Bogny i Nilsa z Norwegii
7
Małgorzata Głaz, ARKA NOEGO - przedstawienie przygotowane przez dzieci, Piotr Karaś,
ZBAWIONA DWUNASTKA
8
Piotr Karaś, TAKI ZOSTAWIŁ ŚLAD - pożegnanie brata J.C. Duhamela, Bouduin Galanty,
BRAT JEANJEAN-CLAUDE — WSPOMNIENIE
dotykał nas słowami Pieśni nad Pieśniami 2,11-13. „Minęła zima, skoń-
Agnieszka Derejska, KOLOROWY ZASTĘP wizyta misjonarzy z Victory Outreach w Nowej
Nadziei.
ciółko, moja piękna, chodź!”
Czy ktoś jeszcze pamięta poselstwo przekazane zborowi pod koniec
9
10 POWIEDZ, CO UCZYNIŁ CI JEZUS? - świadectwa katechumenów
15 BOŻY SUKCES - Konferencja Młodzieżowa
„Poznaj smak prawdziwego życia”
16 Stoisko z literaturą - O KOBIETACH W
„CHRZEŚCIJANINIE”, Zapowiedzi - NIEDZIELA
MISYJNA, GOŚCIE Z ANGLII, DLA KATECHUMENÓW, CZŁONKOSTWO W ZBORZE
ZDJĘCIE Z OKŁADKI
nabożeństwa, na którym usługiwał gość z Wielkiej Brytanii? Pan mówił do
nas: „Wstań i lśnij zborze, ponieważ światło Boże lśni nad Tobą!”. Bóg
czyły się deszcze. Kwiatki ukazują się na ziemi […] Wstańże, moja przyja-
Nastała wiosna. To czas porządków, także w Bożym Kościele. Jeśli
bacznie obserwujesz to, co dzieje się wokół, bez trudu dostrzeżesz, że
nadszedł czas dobrych, Bożych zmian w życiu zboru. Na naszych oczach
nawracają się ludzie. Przeżywamy Bożą obecność. Świadectwa, relacje
z konferencji i ewangelizacji, które znajdziesz w Informatorze, zdają się
mówić same za siebie. Przygotowując niniejszy numer zborowego biuletynu byliśmy poruszeni historiami nawrócenia naszych dopiero co ochrzczonych braci i sióstr. Dziękowaliśmy Bogu za każdą osobę, którą Bóg w sposób wyjątkowy przyprowadził do naszej wspólnoty. A przecież jest jeszcze
tyle serc, które czekają na Ewangelię…
Apostoł Paweł pisał do Koryntian, że pozostanie w Efezie aż do Zielonych Świąt, bo - jak tłumaczył - „otwarły się przede mną szeroko wrota dla
owocnej działalności mojej” (1 Kor 16,9). Bóg błogosławił jego działalność. Można powiedzieć: nastała wiosna w Efezie! Ale nawet wówczas,
gdy „wrota otwierają się szeroko dla owocnej działalności”, wróg nie śpi.
„Przeciwników jest wielu” - pisał Paweł (w. 9). Ten najgroźniejszy chodzi
jak lew ryczący „szukając kogo by pochłonąć” (1 Piotra 5,8). A inni? Ilu ich
jeszcze jest? Paweł wiedział, o czym mówi. Także i my musimy być świadomi przeszkód. Musimy czuwać i porządkować swoje serca przed Panem. Bo wiosna - tak w Łodzi, jak w Efezie - to także wyzwanie dla każde-
Fot.: Asmund Kilde. Na zdjęciu zespół wolontariuszy Misji „Nowa Nadzieja” podczas spotkania
z gośćmi z Norwegii.
Str. 2
go z nas. „Wstań i lśnij zborze!”
PIOTR KARAŚ
Informator Zborowy
II/2009
ZIELONE ŚWIĘTA
AGENDY ZBORU
List od Biskupa
Warszawa, 2009-05-07
Do wszystkich Zborów
Kościoła Zielonoświątkowego
Zbliżają się Zielone Święta, Pięćdziesiątnica - szczególny czas wspominania
i wdzięczności za wylanie Ducha Świętego. Pragnę, aby słowa naszego Pana: „Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi
świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce świata”,
stały się rzeczywistością w Waszym Zborze. Niech Duch Święty wypełni Was
swą mocą i prowadzi w dziele głoszenia ewangelii.
Od lat naszym zwyczajem jest zbieranie w ten świąteczny dzień ofiary misyjnej. Zachęcam Was gorąco i proszę, abyście i w tym roku zebrali hojną ofiarę, która zostanie wykorzystana na dzieło głoszenia ewangelii. Zauważam,
że przed wieloma agendami naszego Kościoła otworzyły się drzwi do skutecznego głoszenia ewangelii. Nie możemy nie uczestniczyć w tym dobrym
dziele, a błogosławieństwo naszego Pana spocznie na nas wszystkich.
[…]
Życzę Wam wszystkim dalszej obfitej łaski od naszego Pana, Jezusa Chrystusa, pełni Bożego Ducha oraz satysfakcji w służbie.
Wasz sługa i brat w Chrystusie
Prezbiter Naczelny
bp Marek Kamiński
W DZIEŃ ZIELONYCH ŚWIĄT
NIEDZIELA - 31.05.2009 r. o godz. 10:00
ZAPRASZAMY NA ŚWIĄTECZNE NABOŻEŃSTWO Z OKAZJI
ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO
PODCZAS NABOŻEŃSTWA ZBIERZEMY SPECJALNĄ KOLEKTĘ
Z PRZEZNACZENIEM NA DZIEŁO GŁOSZENIA EWANGELII W POLSCE
Z OKAZJI
ŚWIATOWEGO DNIA MODLIWTY
W NIEDZIELĘ
31.05.2009 r. o godz. 17:00
ODBĘDZIE SIĘ
WSPÓLNE NABOŻEŃSTWO ZBORÓW ŁÓDZKICH
Nabożeństwo odbędzie się w zborze Kościoła Chrześcijan Baptystów
w Łodzi, przy ul. Nawrot 27.
II/2009
NABOŻEŃSTWA w zborze odbywają się
bez zmian w niedziele o godz. 10.00
i w środy o godz. 18.00.
ZIELONE ŚWIĘTA - nabożeństwo w niedzielę 31.05.2009 r. o godz. 10.00.
Drogi Pastorze,
Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie,
Informator Zborowy
Co, gdzie, kiedy
WIECZERZA PAŃSKA - zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca.
SPOTKANIA MODLITEWNE - w poniedziałki zapraszamy do zboru na godzinę
18.00. Spotkania prowadzi br. Beniamin Herczyński (tel. 504 280 629).
W środy rano pomiędzy godz. 7:00
a 8:00 spotkania modlitewne prowadzi
br. Piotr Leder (tel. 502 191 521).
SŁUŻBA MUZYCZNA - próby grupy uwielbiającej odbywają się w soboty o godz.
16.00; lider grupy br. Tomasz Sopur (tel.
505 068 385).
MISJA WIĘZIENNA - w sprawach spotkań oraz organizacji wyjść do Zakładów
Karnych należy zgłaszać się do lidera br. Andrzeja Przygodzkiego.
MISJA NOWA NADZIEJA - spotkania dla
osób potrzebujących (z posiłkiem) odbywają się przy ul. Gdańskiej 29
w czwartki w godz. 15.00 - 19.00 - Lider: s. Halina Grobelna. W piątki wydawane są paczki żywnościowe.
KOMISJA CHARYTATYWNA - pomoc wierzącym, którzy znaleźli się w potrzebie kartki z prośbami można wrzucać do
skrzynki w holu zboru.
KLUB NARNIA - świetlica dla dzieci przy
ul. Gdańskiej 29 III p. zaprasza we wtorki i piątki od 15.00 do 18.00. Kontakt:
Małgorzata Głaz.
KLUB DOBREJ NOWINY - specjalne spotkania dla naszych dzieci. Kontakt:
s. Agnieszka Kacprzak i s. Beata Brodecka.
SPOTKANIA MŁODZIEŻOWE - w soboty
o godz. 18.00. Lider: Magda Al Shamiri
COFFEE HOUSE - Spotkania odbywają
się w każdy poniedziałek w godz.
18.00–20.00 na ul. Gdańskiej 29 III p.
w siedzibie Misji Nowa Nadzieja. Lider:
Dawid Derejski.
E-mail: [email protected]
KATECHUMENI - spotkanie informacyjne
dla wszystkich zainteresowanych
chrztem w sobotę 27 czerwca o godz.
18:00.
Str. 3
SŁOWO
Kasia Michalska
Fot.: arch. P.K.
Punkt zwrotny
Kiedy znajdziemy się na rozstaju
dróg musimy zrozumieć, że Bóg
puka do drzwi naszego życia. Jeremiasz mówi, że kiedy stajemy
w takim miejscu, to powinniśmy
szukać ścieżki mądrości. Szukać
Bożej woli. - Wierzę, że Bóg daje
mi kilka rzeczy by pomóc wam
przejść przez te punkty zwrotne głosił w niedzielę 29 marca mówca z Anglii. Pozwólmy Bogu zmieniać nasze życie i nie trzymajmy
się kurczowo tego, z czym wcale
nie czujemy się dobrze!
W niedzielę 29 marca gościł u nas Neil
Prem z Anglii. Brat Neil przyjeżdża do Polski od 1991 roku, w Łodzi był już po raz
czwarty. Przez ostatnie lata miał możliwość
głosić w wielu miastach Polski, na wielu
konferencjach. Pokochał nasz kraj i bardzo
leży mu na sercu dobro naszego narodu.
Podczas niedzielnej usługi podzielił się
słowem z Ewangelii Łukasza, rozdz.15 – to
historia o synu marnotrawnym. Najmłodszy
syn znalazł się na rozdrożu życia. Bóg miał
dla niego plan, ale syn nie chciał go poznać, poszedł w wybranym przez siebie
kierunku. I będąc dobrym żydowskim
chłopcem, synem zamożnych rodziców,
znalazł się w sytuacji, gdy jego obowiązkiem stało się wypasanie świń. Wtedy poczuł, mówił brat Neil, że jego życie jest
katastrofą. Zapłakał do Boga wołając: PaStr. 4
nie, co mam teraz robić? Wiele jest takich
momentów w naszym życiu, kiedy jesteśmy
na rozdrożu, kiedy tracimy z oczu cel i kierunek. I wołamy do Boga: dokąd mam pójść,
co mam dalej robić? Jest to często moment,
w którym Bóg zaczyna pukać do naszego
serca, mówiąc: pójdź za Mną. To punkt
zwrotny, w którym możemy podjąć decyzję
o zmianie.
Taki punkt zwrotny może mieć miejsce
gdy mamy 20 lat i zastanawiamy się na jaką
iść uczelnię, gdy mamy 30 lat i rozwijamy
się (bądź nie) zawodowo, gdy mamy 40 lat
i jesteśmy ludźmi tak zajętymi, że tracimy
gdzieś po drodze sens i radość życia, albo
gdy mamy 60 lat i powoli kończymy swoje
życie zawodowe. Wielu ludzi oglądając się
wstecz woła do Pana: czy tak miało wyglądać moje życie, czy to właśnie dla mnie
zaplanowałeś Boże? Być może przez 40 lat
pracy robiłeś ciągle to samo, być może uważasz, że niczego właściwie nie osiągnąłeś.
Biblia mówi, że nadzieja, która podupadła
powoduje, że serce choruje. W Anglii prawie
40 procent mężczyzn umiera w ciągu dwóch
lat od przejścia na emeryturę. Tracą poczucie celu.
Kiedy znajdziemy się na rozstaju dróg
musimy zrozumieć, że Bóg puka do drzwi
naszego życia. Jeremiasz mówi, że kiedy
stajemy w takim miejscu, to powinniśmy
szukać ścieżki mądrości. Szukać Bożej woli.
Wierzę, mówił brat Neil, że Bóg daje mi
kilka rzeczy by pomóc wam przejść przez te
punkty zwrotne. Po pierwsze każdy musi
zrozumieć, że tylko Bóg może odmienić jego
sytuację. Syn marnotrawny doszedł do
momentu, gdy powiedział: tylko mój ojciec
może mi pomóc. Jeśli jesteś zmęczony,
zniechęcony – przyjdź do Pana a On da ci
odpoczynek. Kiedy ojciec zobaczył, że syn
nadchodzi, wybiegł na jego spotkanie.
Biblia mówi, że jeśli ty przybliżysz się do
Boga, to On przybliży się do ciebie. A potem czytamy, że ojciec objął syna ramieniem. To obraz pewnej bliskości z Bogiem.
Sposobem w jaki możemy utrzymać taką
bliską relację z Panem jest modlitwa. Ojciec założył też szatę na ramiona syna.
Szata jest symbolem namaszczenia proroczego. Kiedy spędzamy czas w obecności
Bożej, mówiąc: Panie, pomóż mi – to Jego
słowo prorocze będzie uwolnione nad
naszym życiem.
Proroctwa zawsze przynoszą ze sobą
trzy rzeczy. Przynoszą szczególne słowo
dla nas, słowo od Boga odpowiednie dla
naszej sytuacji w danym czasie. Z proroctwem przychodzi także moc do tego, by
mogło się ono wykonać oraz wiara w to, że
słowo to może się wypełnić. Ojciec założył
również pierścień na palec syna. W Biblii
pierścień jest znakiem autorytetu. Ojciec
mówi mu: masz mój autorytet aby wymawiać słowa nad swoim życiem i zmienić je.
Kiedy Bóg daje nam słowo prorocze musimy zrobić dwie rzeczy. Musimy je przyjąć
a potem wymawiać je nad naszym życiem.
Potem ojciec założył sandały na nogi syna.
Potrzebujemy butów tylko wtedy, kiedy
mamy dokądś pójść. Ojciec mówił do niego: spójrz, wyzwoliłem cię – teraz musisz
kroczyć w tej nowej wolności. Uzdrowienie
często przychodzi, kiedy my zaczynamy
chodzić. Jeśli nie znosisz swojej pracy
i chcesz ją zmienić to musisz zacząć szukać nowej – to właśnie jest chodzenie.
Ojciec kazał też sługom zabić tuczne zwierzę. Kiedy Bóg mówi słowo zmiany w konkretnej sytuacji, to zanim ta zmiana może
nastąpić, coś musi umrzeć naszym życiu.
Słowo prorocze jest zawsze motorem
napędzającym zmiany. Ale aby zmiana
mogła nastąpić to stare musi odejść,
a nowe musi wzrastać. Często trzymamy
się kurczowo starych rzeczy, boimy się
zostawić naszą starą pracę by szukać
nowej, boimy się zostawić starą służbę na
rzecz nowej służby. I niektórzy z nas trzymają się pewnych rzeczy w swoim życiu
bardzo kurczowo, tak mocno, że aż kostki
na dłoniach zaczynają boleć. A Bóg mówi:
puść to. Oddaj Bogu cokolwiek, z czym się
zmagasz i zaufaj Mu, gdy przynosi zmianę.
Puść i pozwól Bogu działać. I na koniec
czytamy, że przyszli do domu i mieli przyjęcie. Był to obraz dziękczynienia. Bóg uczy
nas, że kiedy jesteśmy Bogu wdzięczni, to
On jeszcze chętniej nas obdarowuje.
Zatem pozwólmy Bogu działać. Pozwólmy mu zmieniać nasze życie i nie trzymajmy się kurczowo tego, z czym nie czujemy
się wcale dobrze – Bóg ma dla nas lepszy
plan.
Informator Zborowy
II/2009
Piotr Karaś
MŁODZIEŻ
Brawo dekaLODZy!
- Młodzież nie jest przyszłością Kościoła - mówił kaznodzieja podczas nabożeństwa wieńczącego Konferencję Młodzieżową „Poznaj smak prawdziwego
życia” zorganizowaną przez łódzką młodzież. - Młodzież jest częścią Kościoła. Jeśli chcecie zobaczyć przyszłość Kościoła spójrzcie poza żaluzje, wyglądnijcie przez okno!
Niedzielnym nabożeństwem, w którym
uczestniczyło blisko 300 osób zakończyła
się konferencja młodzieżowa zorganizowana
przez dekaLODZów, czyli młodzież naszego
zboru. Słowem usługiwał jeden z mówców
konferencji - Bartek Tomczyński - młody
pastor zboru w Janowicach Wielkich, jeden
z liderów młodzieżowego ruchu misyjnego
Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce.
- Młodzież nie jest przyszłością Kościoła mówił kaznodzieja. Młodzież jest częścią
Kościoła. Jeśli chcecie zobaczyć przyszłość
Kościoła spójrzcie poza żaluzje, wyglądnijcie
przez okno! Ci ludzie, którzy jeszcze nie znają
Chrystusa i którym trzeba głosić Ewangelię to jest przyszłość Kościoła! Nabożeństwo
odbyło się w bardzo radosnej, entuzjastycznej atmosferze. Wszyscy byliśmy poruszeni
obecnością Bożą tak bardzo odczuwalną
podczas uwielbienia Boga. Pieśni, które przygotowała młodzieżowa grupa uwielbienia,
szczere modlitwy i działanie Ducha Świętego
- wszystko to sprawia, że jeszcze bardziej
i bardziej pragniemy szukać obecności Pana.
Relacja z konferencji - czyt. na str. 15
Konkurs biblijny
Kolorowa tolerancja
W sobotę 18 kwietnia b.r. w Warszawie
odbył się ostatni etap II Ogólnopolskiego
Konkursu Wiedzy Biblijnej.
W finale dzielnie walczyły nasze dzieci laureaci II okręgowego etapu konkursu:
Weronika Krzelowska, Julia Rodziewicz,
Kinga Kulewska i Adam Kowalczyk. A było
z kim walczyć i z czym się zmagać! Do Warszawy zjechało się przeszło 200 uczestników konkursu. - Pytania były naprawdę trudne i zakładały dobrą, szczegółową znajomość Biblii - mówi katechetka M. Głaz Pierwsze miejsca powędrowały do Przemyśla i Terespola. Nasza młodzież znalazła się
w pierwszej piętnastce.
Zwycięzcom gratulujemy a naszych młodych bohaterów zapewniamy o niezmiennej
sympatii i życzymy sukcesów w przyszłości!
W dniach 1919-20 marca w Łodzi odbywała
się akcja "Kolorowa Tolerancja" organizowana przez władze miasta. W ramach akcji
młodzież ze szkół odwiedza łódzkie świątynie. Także i do naszego zboru zawitały duże
grupy młodzieży ze szkół podstawowych,
gimnazjalnych i średnich, by poznać nas
nieco bliżej, dowiedzieć się w co wierzymy,
jak wyglądają nasze nabożeństwa, jaką mamy historię. Kościół Zielonoświątkowy w Łodzi co roku uczestniczy w "Kolorowej Tolerancji". To dobra okazja, by "wytłumaczyć się
z naszej nadziei" (por. 1 Piotr 3,15).
Nazajutrz w „Gazecie Wyborczej” przeczytaliśmy sympatyczną wypowiedź jednej
z gimnazjalistek zaraz po spotkaniu w synagodze: „Jestem zaskoczona, że oni mają tyle
rygorów […] Zielonoświątkowcy wydali mi się
bardziej optymistyczni, śpiewali, grali na instrumentach”. Czy nie było warto? red.
red.
Informator Zborowy
II/2009
WIELKANOC
Wspólne
nabożeństwo
na Nawrot
Pan Jezus nie
umierał nadaremno, a my
jesteśmy tego
świadkami!
wyznawaliśmy
zgromadzeni na
wspólnym nabożeństwie wielkopiątkowym
w zborze Kościoła Chrześcijan Baptystów przy ul.
Nawrot 27 w Łodzi.
W nabożeństwie uczestniczyli wierzący z wielu ewangelicznych zborów.
Jak co roku, także i tym razem zgromadziliśmy się by modlić się w jedności,
rozważać Słowo Boże związane z dziełem Golgoty. Kazanie głosił pastor Jan
Puchacz z pierwszego zboru Kościoła
Ewangelicznych Chrześcijan w Łodzi,
przywołując m.in. myśl zawartą w
Ewangelii Łukasza: "Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade mną; lecz
płaczcie nad sobą i nad dziećmi swoimi" (Łk 23,28).
Wieczerzę Pańską, przy której usługiwali pastorzy i starsi łódzkich kościołów, prowadził pastor zboru zielonoświątkowego Piotr Karaś. Pieśni uwielbienia przeplatały się z pięknymi i głębokimi hymnami w wykonaniu zborowego chóru Kościoła Chrześcijan Baptystów, pod batutą Dawida Bera. Poruszająco brzmiały pieśni "Via Dolorossa", "Na kolanach będziemy łamać
chleb". Cała sala wypełniła się ludźmi.
- Życzę wam - powiedział na koniec
Leszek Wakuła, pastor zboru baptystycznego - by każdy z reprezentowanych dziś zborów mógł już wkrótce
mieć tylu członków, ilu nas jest tu dzisiaj razem zebranych. Pan Jezus nie
umierał nadaremno, a my jesteśmy
tego świadkami.
- Dziękuję Bogu, że mogłam uczestniczyć w nabożeństwie i Wieczerzy
Pańskiej - napisała jedna z sióstr na
naszej stronie internetowej - Był to
wspaniały czas modlitwy, rozważania
męki Jezusa i nadziei zmartwychwstania. Chwała Jezusowi!
pmk
Str. 5
MISJA NOWA NADZIEJA
Åsmund Kilde
emanowali, pragnienie śpiewania pieśni! To
było najprawdziwsze uwielbienie. Ten entuzjazm i podekscytowanie, sprawiające, że
uczestnicy spotkania niemal wykrzykiwali! To był absolutnie unikalny i błogosławiony
czas.
Nieoszlifowane diamenty
- Równie inspirującym było widzieć troskę,
jaką obejmowani są podopieczni misji - mówią Bogna i Nils. - Ten sam rodzaj zaangażowania widziałem niegdyś, gdy jeszcze jako
wolontariusz pomagałem w Centrum Ewangelii w More - wspomina Nils.
Także świadectwa, którymi Nils i Bogna
podzielili się w Misji, spotkały się z dobrym
przyjęciem. Nils zilustrował swoje łódzkie
doświadczenia, odnosząc się do znanej mu
dziedziny życia. - Z ludźmi, których poznaliśmy jest tak, jak z nieoszlifowanymi diamentami - mówił norweski kamieniarz - Chociaż
życie ze swoimi problemami tak mocno odcisnęło się na ich twarzach, ujrzeliśmy ich
wewnętrzną radość i ich jaśniejące oblicza. Dziękuję wam za ciepłe przyjęcie i możliwość dzielenia się Ewangelią.
Bognę i Nilsa zastała w Łodzi prawdziwa
zima. Mnóstwo śniegu. Niektórzy Polacy
żartowali sobie nawet, że to właśnie oni
przywieźli zimę z Norwegii. Mróz i zima nie
miały jednak żadnego znaczenia wobec
doświadczeń zdobytych w łódzkim centrum
misyjnym i gościnności Piotra i Iwony.
Fot.: Piotr Karaś
Na zdjęciach: Obok - Bogna i Nils podczas
wizyty w „Nowej Nadziei” przy ul. Gdańskiej.
Poniżej - Asmund Kilde (pierwszy z prawej) i
Nils podczas załadunku powiększalników do
Polski.
Bogna ma polskie korzenie. Pochodzi
z Warszawy, gdzie mieszka jej mama. Wraz
z mężem Nilsem - Norwegiem - zapragnęli
na własne oczy ujrzeć to, o czym słyszeli,
gdy zespół z Polski w 2008 r. odwiedzał
Norwegię (pisaliśmy o tym w artykule
"Mnóstwo radości i muzyczny talent" w IZ
11-12/2008 - red.). Bogna i Nils otworzyli
swój dom dla grupy muzyków z Polski, orgaStr. 6
nizując wspaniały, bogaty w przeżycia duchowe wieczór. Później Nils, z zawodu kamieniarz, zaangażował się mocno we współpracę
z Fundacją "Bezpieczne Schronienie", przygotowując do wysyłki powiększalniki dla osób
niedowidzących. Powiększalniki trafiły do
zboru w Jeleniej Górze i stamtąd, w ramach
nowo ustanowionej służby, są przekazywane
osobom potrzebującym.
Przyjechali do Łodzi z Warszawy pociągiem.
W Łodzi zostali ciepło przyjęci przez pastora
Piotra, lidera Misji "Nowa Nadzieja" i jego
żonę, którzy ugościli ich i oprowadzili po mieście. Na nocleg zatrzymali się w mieszkaniu
Fundacji "Bezpieczne Schronienie". W planach mieli odwiedziny ośrodka prowadzonego
przez "Nową Nadzieję" we współpracy
z "Bezpiecznym Schronieniem", gdzie bywa
udzielana pomoc ludziom uzależnionym, ubogim i bezdomnym.
- Byliśmy niezwykle poruszeni - mówi Bogna o spotkaniu z podopiecznymi misji szczególnie podczas spotkania czwartkowego. To było cudowne - widzieć radość, którą
Fot.: Asmund Kilde
- To było cudowne doświadczenie.
Dotknęło nas tak mocno spotkanie w Misji w Łodzi, w którym
uczestniczyliśmy. Słyszeliśmy radosny śpiew. Widzieliśmy jak zespół wolontariuszy troszczy się
o ludzi - mówili Bogna i Nils
Strand z Eidsvoll. Wizyta w Łodzi,
którą złożyli podczas pobytu
w Polsce, sprawiła, że ich serca
jeszcze mocniej przylgnęły do prowadzonej tu pracy wśród narkomanów i alkoholików.
Informator Zborowy
II/2009
SZKÓŁKA NIEDZIELNA
Małgorzata Głaz
CHRZEST
PK
Zbawiona
dwunastka
ARKA NOEGO
Fot.: Małgorzata Głaz
„Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony” - mówi Pan
Jezus w Ewangelii Marka 16,16.
W sobotę 28.03.2009 r. w użyczonej sali zboru baptystycznego
przy ul. Nawrot 27 odbył się
chrzest. Niesamowita uroczystość i wielka radość! Bo przecież
nowe dusze zostały zbawione.
Piękna liczba - dwanaście osób.
Wcześniej słyszeliśmy ich poruszające świadectwa (czyt. na str.
10).
Dzieci bardzo przejęły się usługą, traktując ją jako możliwość ewangelizacji. W przepiękny sposób pokazały, że jedynie Jezus jest bramą przez którą możemy przejść do życia wiecznego.
W niedzielę 26.04.2009 r. zobaczyliśmy długo oczekiwane przez nas
wszystkich przedstawienie pt. „Arka
Noego”, do którego dzieci przygotowywały się już od początku roku
szkolnego.
Noego” wystawiana w naszym zborze była
swego rodzaju premierą i jeśli Bóg pozwoli,
wystawimy ją również w innych miejscach,
tak aby (jak mówi Apostoł Paweł)
„wszelkimi sposobami Chrystus był zwiastowany...” (Filip. 1.18).
Od samego początku, nauczycielom,
którzy prowadzili z dziećmi sobotnie zajęcia
przewodniczył fragment Słowa Bożego
z Ewangelii Łukasza 17.26-27: „A jak było
za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego. Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki
i nastał potop, i wytracił wszystkich”.
WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH
Na jego podstawie powstał przepiękny
montaż tekstów z publikacji Słowo Życia
oraz z samej Biblii. Dzieci bardzo przejęły się
usługą, traktując ją jako możliwość ewangelizacji. W przepiękny sposób pokazały, że
jedynie Jezus jest bramą przez którą możemy przejść do życia wiecznego.
Trudno opisać jak wielkie wrażenie wywarło na nas wszystkich to przedstawienie
i jak mocno Bóg dotykał zarówno oglądających jak i tych, którzy przez wiele tygodni
pracowali razem z dziećmi. Wierzę, że „Arka
Informator Zborowy
II/2009
KOLEJNYM
CHRZTEM
ZAPRASZAMY
NA SPOTKANIE
INFORMACYJNE
27.06.2009 r.
godz. 18:00
W SALI KATECHETYCZNEJ ZBORU
ŁÓDŹ, UL. JARACZA 95/97
SERDECZNIE ZAPRASZAMY!
Sala wypełniła się ludźmi. Oprócz braci
i sióstr z naszego zboru, ale też ze zboru
pabianickiego (dwie chrzczone osoby
pochodziły z Pabianic) na nabożeństwo
przyszli nasi znajomi, członkowie rodzin.
Kazanie wygłosił pastor Kazimierz Sosulski. Zespół entuzjastycznie prowadził
zgromadzonych w uwielbieniu dla Pana.
W końcu przyszła chwila, na którą wszyscy czekaliśmy - zanurzenie w wodzie.
"Czy wierzysz, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym?", "Czy wierzysz, że On zmarł
za twoje grzechy i zmartwychwstał dla
twojego usprawiedliwienia?", "Czy pragniesz służyć Panu Jezusowi przez całe
życie?" - padały pytania. Każdy osobiście
odpowiadał tak, jak mu serce dyktowało:
- Tak, wierzę!
- Tak, pragnę!
- Amen! - krzyknęła jedna z najmłodszych sióstr.
"Dzień to był najpiękniejszy, który Bóg
mi dał, gdy moim Zbawicielem Chrystus
Pan się stał" - nucił zbór, po tym jak kolejne osoby były zanurzane na znak wyznawanej wiary.
***
Agnieszka: Dla mnie niezwykle wzruszającym był widok naszych małych zborowych dzieciaczków z niezwykłą ciekawością i zadziwieniem wpatrujących się
w akt zanurzenia... A potem z tą dziecięcą
ufnością i entuzjazmem opowiadający
nam, swoim rodzicom, jak to będzie, kiedy one będą przystępować do chrztu...
Nasi przyszli katechumeni... Chwała Panu
za nasze dzieci!
Str. 7
POŻEGNANIE
Piotr Karaś
Taki zostawił
ślad
W czwartek 9 kwietnia 2009 r. w Liége
(Belgia) odszedł do Pana nasz drogi brat
i przyjaciel pastor JeanJean-Claude Duhamel.
Pastor Jean-Claude przyjechał do naszego zboru po raz pierwszy w roku 2002. Od
tamtego czasu przyjeżdżał regularnie, przywożąc dary, które trafiały do najuboższych
mieszkańców miasta. Przed laty wraz z żoną
Stéphanie założyli służbę chrześcijańską
"Aide a l'Enfance Defavorisee" zajmującą się
właśnie pomocą humanitarną. Gromadzili
żywność i zawozili ją na Ukrainę, Białoruś,
do dawnej Jugosławii i wielu innych krajów
Europy Środkowo-Wschodniej.
Brat Jean-Claude
- wspomnienie
Z Belgii specjalnie dla
„Informatora Zborowego” pastor
Baoudouin Galanty:
Jean-Claude umarł w wieku 64 lat, krótko
po tym jak dowiedział się, że ma raka. Zakomunikował mi tę złą wiadomość zaraz po
Nowym Roku. Wiedział, że nie ma żadnego
remedium na tę chorobę, ale miał nadzieję
i modlił się wraz z nami o Boże uzdrowienie.
Toczył bój z chorobą do samego końca.
Ostatni czas wykorzystał, by przygotować
swą żonę i rodzinę, zachęcając ich, by do
końca pozostali wierni Panu i by bojowali
dobry bój.
Jean-Claude wzrastał w ubogiej rodzinie
we Francji. Bardzo wcześnie, w młodym
wieku, zastał porzucony przez swych rodziców, którzy nie byli w stanie dłużej zajmować się dziećmi. Wraz ze swoim porzuconym bratem został przyjęty do francuskiego
państwowego sierocińca. Dorastał jako sierota, pozbawiony miłości ojca i matki i bardzo szybko, jako nastolatek znalazł się sam
Str. 8
W latach osiemdziesiątych Bóg skierował
kroki pastora Jean-Claude'a do Polski.
W roku 2002 do Łodzi. Brat Duhamel był
z powołania ewangelistą, więc służbę swą
charytatywną łączył z głoszeniem Ewangelii.
Często wspominał swoje pierwsze usługi
ewangelizacyjne w Białowieży. Opowiadał
świadectwo o tym jak sam tułając się po
świecie, bez domu, głodny, żyjąc na skraju
nędzy, doświadczył zbawienia przez moc
Pana Jezusa Chrystusa. Cieszył się zawsze,
gdy mógł komuś pomóc. Wspierał wiele polskich zborów. Jego pełna miłości postawa
i uśmiech na ustach wyrażający niesamowitą radość w Panu - były wielką zachętą dla
wierzących i dla pastorów w naszym kraju.
W październiku 2008 r. widzieliśmy go po
raz ostatni. Wówczas - jak pisaliśmy - przed
bramą przy ul. Gdańskiej 29 zaparkowały
dwie ciężarówki pełne żywności. Pastor Jean-Claude przyjechał w towarzystwie dwóch
innych braci. "Przyjechali, zaopatrzyli Misję
i wyjechali. Zostawili jednak coś więcej niż
10 ton żywności. Podzielili się z nami swoją
miłością do Pana i do bliźniego. Zostawili po
sobie ślad, ten sam, który sprawia, że chce
się jeszcze mocniej szukać Boga i Jego obecności" - pisaliśmy w naszym Informatorze
Zborowym. Tak właśnie zapamiętamy pastora Jean-Claude'a. Taki zostawił ślad.
Pan zdecydował by odwołać do wieczności swego sługę. Pastor Duhamel odszedł do
Pana. "Błogosławieni są odtąd umarli, którzy
w Panu umierają. Zaprawdę, mówi Duch,
odpoczną po pracach swoich; uczynki ich
bowiem idą za nimi" (Obj. 14,13).
na ulicy. Zaczął kraść i popełniać wszelkiego
rodzaju przestępstwa, kręcąc się na ulicy, bez
dachu nad głową, bez jedzenia i opieki.
Z powodu swego stylu życia szybko nabawił
się gruźlicy, ale Bóg w swym wielkim miłosierdziu uzdrowił go. Pewnego dnia spotkał
chrześcijanina, który zaprosił go do swego
mieszkania: człowiek ten żył w starym busie
przerobionym na "dom na kółkach". Mężczyzna okazał współczucie Jean-Claudowi, opowiedział mu o Jezusie Chrystusie i o miłości
Bożej. Poselstwo to tak dotknęło jego serca,
że nieco później Jean-Claude oddał swe życie
Panu. Zaprosił swego rodzonego brata, który
podobnie jak on żył na ulicy i opowiedział mu
o tym, jak Bóg zmienił jego życie i co dla niego
uczynił. Jego brat został zbawiony. Przez kilka
lat trzymał się tego brata w Panu, który pomógł mu załatwić pracę. Ten zaprowadził go
do lokalnego zboru zielonoświątkowego, gdzie
został ochrzczony (zarówno Jean-Claude jak
i jego brat).
Pewnego dnia udał się na obóz młodzieżowy w Belgii, na którym chrześcijańska młodzież z Belgii i Francji spotykała się każdego
roku. Tam właśnie poznał swoją przyszłą żonę
(Stephanie) i wkrótce ożenił się z nią. Po ślubie zdecydował się zamieszkać wraz z żoną
w Belgii i uczęszczać do ukraińskiego zboru
EWANGELIZACJA
Silniejsza niż heroina
Wieczornym nabożeństwem w środę
19.03.2008 r. zakończyła się trzydniowa
ewangelizacja z udziałem gości z Victory
Outreach. Vicotry Outreach to służba działająca w środowiskach osób uzależnionych, założona przez pastora Sony'ego jednego z pierwszych narkomanów, którego do Chrystusa przyprowadził znany nam
dobrze Dawid Wilkerson. Przez trzy dni
misjonarze z Niemiec i Anglii wydawali
świadectwo na ulicach Łodzi. Wieczorne
spotkania cieszyły się sporym zainteresowaniem (czyt. relacja obok). Z radością
obserwowaliśmy jak nowe dusze pozyskiwane są dla Jezusa.
W niedzielę w nocy (15.03) zgodnie
z wcześniejszą zapowiedzią przyjechała
grupa z Londynu z pastorem Dave'm na
czele. W poniedziałek dołączyli do nich
bracia z Dusseldorfu z pastorem Gertjanem. Od poniedziałku prowadzili działania
misyjne w Łodzi. Zdążyli też odwiedzić
oddział detoksykacyjny, by wydać świadectwo o mocy Jezusa Chrystusa, o Bożej
miłości, która jest silniejsza niż heroina. Ta
Boża miłość zmieniła życie Ryszarda
i Pawła, którzy jeszcze nie tak dawno,
ciężko uzależnieni od heroiny staczali się
na dno. Żyli w beznadziei do chwili, gdy
Bóg postawił na ich drodze ludzi z VO. Dziś
są wolni w Chrystusie. - Byłem w więzieniu,
sześciokrotnie na odwykach i nic nie pomagało. Teraz oddałem swe życie Jezusowi i jestem wolny! - opowiada swoje świadectwo Ryszard.
zielonoświątkowego, gdzie także i ja
uczęszczałem. Bóg dał im dwójkę kochanych dzieci, chłopca i dziewczynkę (Davida
i Muriel), których bardzo kochał.
Bardzo szybko został powołany przez
Pana do służby i udał się do Szkoły Biblijnej. Był to szczególnie trudny czas dla jego
żony i rodziny - studia po prostu dużo kosztowały. Żona Jean-Clauda była jedynym
żywicielem rodziny, utrzymywała dom
i płaciła za studia.
Później Jean-Claude i Stephany rozpoczęli służbę w kościele. Jean-Claude podjął
służbę pastorską, co trwało 10 lat. Po tym
czasie, zaczęli podróżować z pomocą humanitarną na wschód. Bardzo szybko stało
się to ich prawdziwą służbą. Przez okres
przeszło 25 lat odbywali 10 podróży do
Europy Wschodniej rocznie, wioząc odzież
i żywność dla osób ubogich i potrzebujących. Widział Bożą łaskę w swym życiu.
Pomimo wszystkich problemów, trudności
z jakimi się zmagał, zawsze był pełen radości i wiary w to, co robił. Swą ostatnią podróż odbył do Łodzi w październiku 2008.
Umarł pełen pokoju w czwartek 9-go
kwietnia 2009 roku, rankiem.
Informator Zborowy
II/2009
Wizyta misjonarzy z Victory Outreach w Nowej Nadziei
Agnieszka Derejska
Fot.: Piotr Karaś
KOLOROWY ZASTĘP
COFFEE HOUSE
Tłum ludzi, nie było gdzie szpilki
wcisnąć. Tego wieczoru nawet
pies nas odwiedził. Było gwarno
i głośno. Rozmawialiśmy z ludźmi, dzieliliśmy się nadzieją, mówiliśmy o uwolnieniu.
Przyjechali z inicjatywy łodzianina, Ryszarda, byłego narkomana, który ponad
rok temu trafił do Domu Rehabilitacyjnego
Victory Outreach* w Düsseldorfie. Wtedy
jeszcze nie wierzył. Wątpił i tak naprawdę
umierał. Narkotyki zupełnie zniszczyły jego
życie. A jednak stał się cud. Bóg zmienił
jego serce, uleczył go. Dziś jest zupełnie
zdrowym człowiekiem, pełnym siły i miłości
do Boga. Miał pragnienie, aby o tej miłości
usłyszeli jego koledzy, łódzcy narkomani.
I oto stało się. Piętnastego marca zawitali
w progach naszej Misji na Gdańskiej. Zapytani, czy nie zechcieliby uczestniczyć
w naszym Coffee House, wyjść razem na
ulicę, dzielić się świadectwem, wielbić
razem Boga, chętnie się zgodzili.
Wyszliśmy do miasta całym, wielkim,
kolorowym zastępem. Właściwie robiliśmy
to, co zwykle. Rozmawialiśmy z ludźmi,
dzieliliśmy się nadzieją, mówiliśmy o uwolnieniu, zapraszaliśmy do Coffee House'u.
Informator Zborowy
II/2009
A jednak było trochę inaczej... Bo było nas
dużo więcej, bo mogliśmy obserwować
innych chrześcijan, służyć sobie nawzajem
i uczyć się od siebie. Takie świeże doświadczenie. A potem rozmowy przy stolikach.
I znowu, niby tak samo, a trochę inaczej...
Tłum ludzi, nie było gdzie szpilki wcisnąć.
Tego wieczoru nawet pies nas odwiedził.
Przyszedł z jednym z naszych Coffee House'owych gości. Nie pił co prawda kawy,
ale dostał michę świeżej wody i naprawdę
był zadowolony. Tym razem nie było intymnej atmosfery w Coffee House. Było gwarno
i głośno. Nasz pastor chodził i mówił: „Ale
zadyma! Ale zadyma!”.
Jedno się tylko nie zmieniło. Był tam
obecny nasz najważniejszy Gość, Pan Jezus. To wokół Niego toczyły się wszystkie
rozmowy, do Niego się zwracaliśmy, o Nim
śpiewaliśmy.
Na koniec spotkania, jak zwykle, społeczność. Słowo, świadectwa i pieśń. Niezwykła, głośna, pełna odwagi pieśń wiary
i zwycięstwa, z hukiem wydobywająca się
z męskich gardeł.
Z naszymi Coffee House'owymi gośćmi
rozstawaliśmy się w atmosferze radości,
uniesienia i pełni zadowolenia, że Bóg żyje
i działa. Że troszczy się o nas, że jest lekarstwem na każde zranienie, odpowiedzią na
każde pytanie. Że jest Drogą i że my należymy do Niego.
Nie chcieliśmy, żeby ten wieczór się kończył. I nie skończył się tak szybko. Najpierw
była długa modlitwa. Modliliśmy się o miasto, o ludzi, tych zagubionych i potrzebujących Boga, i o nas samych, aby Bóg nas
używał, aby przemieniał nasze serca, abyśmy byli mężni i mocni. Zbudowani i nakarmieni Jego Mocą wyszliśmy na nocny patrol.
Podzieliliśmy się na grupy. Nienasyceni modlitwą modliliśmy się dalej. Rozmawialiśmy
ze sobą, opowiadaliśmy sobie nawzajem, jak
wygląda nasza służba. I znów spotykaliśmy
ludzi: młodych, zagubionych, potrzebujących
Boga. Była północ. Łódź spała. W środku
wielkiego ciemnego miasta rozlegała się
ufna modlitwa do Boga, o Jego zbawienie
i uwolnienie.
*Victory Outereach to kościół chrześcijański. Wychodzi naprzeciw ludziom uzależnionym, prostytukom i przestępcom. Otwiera przed nimi drzwi
swoich domów rehabilitacyjnych, gdzie mogą
znaleźć schronienie i doświadczyć zbawienia.
Prowadzi terapię uzaleznień w oparciu o Bożą
Moc. W Europie Victory Outereach można spotkać
m.in. w Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii.
Str. 9
ŚWIADECTWA
opr. Kasia Michalska
fot.: Szymon Kwoka
Powiedz,
co uczynił ci
JEZUS
Za nami chrzest (czyt. na str. 7). Zanim jednak do niego doszło, podczas
kolejnych nabożeństw niedzielnych
przysłuchiwaliśmy się świadectwom
naszych nowonarodzonych braci
i sióstr. Płynęły łzy wzruszenia. Z sali
rozlegały się oklaski wyrażające
wdzięczność Panu. Posłuchajmy tych
opowieści raz jeszcze.
Beata: Bałam
się zbliżającego
się Armagedonu
Chciałabym w kilku zdaniach opowiedzieć
Wam drodzy bracia i siostry jak to było z moim nawróceniem się. Wychowałam się w rodzinie tak zwanych niepraktykujących katolików, jednakże o Bogu zawsze dużo mówiła mi
moja babcia będąca Świadkiem Jehowy.
Mówiła, że tutaj na ziemi będzie kiedyś piękny raj, ludzie będą doskonali, wszystko będzie
tak jak na początku, ale najpierw będzie
straszna wojna zwana Armagedon, w której
zginą wszyscy, którzy nie służą Jehowie. Od
dzieciństwa żyłam w przeświadczeniu, że
jedyną prawdziwą religią są Świadkowie Jehowy. Jeszcze przed ślubem mówiłam mojemu
mężowi, że kiedyś na pewno zostanę Świadkiem Jehowy. I tak kiedy urodziło się nasze
pierwsze dziecko, poczyniłam kroki, żeby
wstąpić do organizacji. Bardzo bałam się
zbliżającego się Armagedonu. Myślałam sobie, że jeśli nie zostanę Świadkiem to zginę
razem z moim dopiero co urodzonym dzieckiem. Raz byłam bardziej gorliwa, raz mniej,
jednakże zawsze byłam przekonana, że innej
drogi nie ma, że wszystkie inne religie są
fałszywe. I tak było przez 16 lat. Dzięki Bogu
jednakże w ubiegłym roku w naszym życiu
zdarzył się cud - cud nawrócenia. Wierzę, że
to sam Bóg wyciągnął mnie z tej organizacji człowiek myślę, że nie byłby w stanie. Powoli
zaczynałam dostrzegać błędy w naukach
Świadków Jehowy. Zauważyłam, że świadkowie są całkowicie uzależnieni od organizacji
i choć teoretycznie mówi się, że Pismo Święte
Str. 10
jest najważniejsze to jednak w rzeczywistości
tak nie jest. Bezkrytycznie należy przyjmować
to co pisze "Strażnica". Dziękuję Bogu za to,
że odzyskałam wzrok duchowy i mogłam dostrzec błędne nauki, w których tkwiłam przez
tyle lat.
Modliłam się i prosiłam Boga, żeby wskazał
mi prawdziwą drogę i wtedy jak nigdy przedtem dotarły do mnie słowa Pana Jezusa zapisane w Ewangelii:" Ja jestem drogą, prawdą
i życiem" i uchwyciłam się tych słów. Kiedy
przeczytałam słowa z Ewangelii Jana 5,23 "kto
nie czci Syna, ten nie czci Ojca" byłam do głębi
poruszona, nie mogłam opanować łez. Myślałam sobie: Boże, przecież ja nigdy tego nie
robiłam. W biblii Świadków Jehowy słowo
"cześć" jest zmienione na "szacunek".
Na mojej drodze Bóg od kilku lat stawiał
osoby z kościołów protestanckich, między
innymi z tego zboru. Widziałam, że u tych ludzi
sensem życia jest Jezus Chrystus. Uderzała
mnie zawsze ich niesamowita wiara, pokora
i miłość do Jezusa. Kiedy pierwszy raz przyszłam do tutejszego zboru byłam do głębi
poruszona. Cudowne pieśni, ludzie wznoszący
ręce do góry i ta niesamowita wiara. Dziękowałam Bogu, że tu jestem i już wiedziałam, że
chcę tu zostać. Dopiero tutaj dotarło do mnie
tak naprawdę co dla mnie i dla nas wszystkich
dokonał Jezus na krzyżu. W Chrystusie odzyskałam wolność i radość. Wcześniej, tzn.
w organizacji żyłam w poczuciu winy, ciągle
towarzyszyły mi wyrzuty sumienia, że czegoś
tam robię za mało, no i ten strach przed Armagedonem. Wszystko to odeszło. Pan dał mi też
pewność zbawienia. W modlitwach prosiłam,
żeby Pan wszedł do mojego życia i wiem, że
tak się stało. Żywym dowodem tego jest nawrócenie się mojego męża, który stał się oso-
bą wierzącą właściwie w mgnieniu oka,
a także nawrócenie córki. Widzę także, że
powoli nawraca się nasz syn. Dziękuję naszemu kochanemu Stwórcy, że pokazał mi
inną drogę - drogę miłości a nie drogę strachu. Tą drogą jest Jezus Chrystus, który
stał się sensem mojego życia, jest moim
Zbawicielem i na wieki wieków jest Panem
Panów i Królem Królów. Godzien jest wszelkiej czci i chwały. Dziękuję Bogu, że zaczęłam to dostrzegać. Chwała Bogu.
Ola: Urodziłam
się w rodzinie
podzielonej
religijnie
Urodziłam się w rodzinie podzielonej
pod względem religijnym. Mój tata właściwie w ogóle nie wierzył w Boga a ja wraz
z mamą od najmłodszych lat chodziłam
do organizacji Świadków Jehowy. Mówiono nam, że więź z Bogiem można nawiązać poprzez modlitwę, chodzenie na zebrania, czytanie Biblii i innych publikacji,
co też starałam się czynić. Często jednak
nie dawałam rady co sprawiało, że obarczałam się wyrzutami sumienia. Nigdy nie
miałam aspiracji głoszenia od domu do
domu, jednak mimo młodego wieku zawsze pragnęłam tej bliskiej więzi, przyjaźni
z Bogiem. Pamiętam, że chodząc na zebrania z mamą, zazdrościłam dzieciakom,
które siedziały między rodzicami i wychowywały się w tzw. przykładnych rodzinach,
bo ja tego nie miałam. Zdarzało mi się
płakać wieczorami, kiedy myślałam, że
Informator Zborowy
II/2009
uwierzyć. Zacząłem czytać Biblię i modlić
się, czego wcześniej nigdy nie robiłem.
Powierzyłem życie Jezusowi i uznałem Go
za swojego Zbawiciela. W modlitwie do
Boga powiedziałem: "Przepraszam Cię
Boże, że nie doceniałem śmierci Twojego
Syna, przebacz mi proszę moją zatwardziałość".
Teraz jest inaczej, Chrystus jest Panem
mojego życia i chcę, żeby tak było zawsze.
Cieszę się również, że mogę poznawać
nowych duchowych braci i siostry. Chwała
Panu za to.
tata i brat mogą zginąć w Armagedonie.
Chciałam, żeby również oni uwierzyli
w Jehowę. Niekiedy odnosiłam uczucie
smutku i pustki, sądząc, że moje życie jest
bezsensowne i bezcelowe.
Jednakże wszystko się zmieniło, wywróciło do góry nogami, kiedy trafiłyśmy
z mamą tutaj na nabożeństwo. Wszystko
było zupełnie inne od tego co znałam do
tej pory. I kiedy tak stałam, płacząc, poczułam się nagle taka mała, całkiem bezradna. Powiedziałam: "Panie Jezu... przecież
Ty jesteś, Ty naprawdę żyjesz. Jak ja mogłam żyć bez Ciebie, nie zdając sobie sprawy, że jesteś. Że jesteś taki wielki, cudowny i wspaniały". Poczułam się jakbym odnalazła najwspanialszy skarb, bo wtedy tak
naprawdę odnalazłam żywego, cudownego
Boga. Przeczytałam słowa w Efezjan 3,17:
"Żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał
w sercach waszych". Zaczęłam się modlić
do Pana, żeby przebaczył mi grzechy, wtedy też wyznałam Mu: "Panie, otwieram Ci
drzwi mego serca, powierzam Tobie
wszystkie moje plany, marzenia. Całe moje
życie oddaję w Twoje ręce. Panie przyjmij
mnie do siebie. Ty umarłeś na krzyżu za
mnie i za moje grzechy. Ty jesteś moim
Panem i moim Bogiem. Wszystkim co mogę mieć." Poczułam pokój sumienia jakiego nie zaznałam nigdy do tej pory i ogarnęła mnie wielka radość, poczucie, że Bóg mi
przebaczył. Bóg dokonał wielu cudów
w naszej rodzinie. Dotknął serca mojego
taty, który zmienił się nie do poznania.
Wiem, że Bóg mieszka w naszym domu
i modlę się za mojego brata, aby i on przyjął Pana do swego serca.
Wraz z pojawieniem się Jezusa w moim
życiu zapanowała w nim radość, pokój,
miłość i nadzieja, jakiej nigdy wcześniej
nie miałam. Kocham Go i będę Mu służyć
już zawsze. Mój sens życia jest w Jezusie
Chrystusie - moim Panu i Zbawicielu.
Amen.
Informator Zborowy
II/2009
Marek: Córka
podarowała mi
Biblię z dedykacją
Chwała Panu! Mam na imię Marek. Urodziłem się i wychowałem w rodzinie, która
nie była specjalnie wierząca. W każdym
bądź razie o Bogu nigdy się w mojej rodzinie nie rozmawiało. Sam zresztą też się
nie zastanawiałem, czy Bóg istnieje.
O Bogu zaczęła mi mówić moja żona, która
trzy lata po naszym ślubie została Świadkiem Jehowy. Mówiła, że istnieje Bóg, że
przecież cały wszechświat ktoś musiał
stworzyć i jeśli nie uwierzę w Boga to zginę
w Armagedonie. Myślałem sobie, że może
i dobrze - na świecie jest tyle zła, niech to
wszystko się skończy. Żyłem teraźniejszością - praca, rodzina, zwykłe sprawy dnia
codziennego. Nie szukałem Boga, dlatego
uważam, że to Bóg mnie odnalazł.
Z czystej ciekawości przyszedłem na
nabożeństwo do tutejszego zboru. Chciałem zobaczyć, gdzie to moja żona znowu
chodzi. No i to był punkt zwrotny w moim
życiu. Nabożeństwo, albo raczej sam Jezus
dotknął mnie do żywego. Przepłakałem
prawie całe nabożeństwo. Tego samego
dnia po powrocie do domu córka podarowała mi Biblię z dedykacją "Tato, mam
nadzieję, że ta księga pomoże Ci w odnalezieniu Boga, poznaniu Go a także w nawiązaniu z Nim osobistej więzi, dzięki której
odnajdziesz prawdziwy sens życia". Oczywiście łzy napłynęły mi do oczu. I od tego
czasu Pan zmienił moje życie. Palenie
papierosów rzuciłem z dnia na dzień, wierzę, że z pomocą Jezusa. Musiałem również ograniczyć alkohol. Żona twierdzi, że
zrobiłem się spokojniejszy. Bóg tak dotknął
mojego serca, że sam w to nie mogłem
Natalia:
Chodziłam do
kościoła bo
trzeba,
oddalałam się od
Boga i zaczęłam
wegetować
Jestem Natalia, pochodzę z Terespola,
mam 16 lat. Urodziłam się w rodzinie
chrześcijańskiej. Moja mama nawróciła się,
kiedy miałam dwa lata. Zaczęłam chodzić
do kościoła, kiedy miałam cztery lata. Wtedy przyjęłam Jezusa do swojego serca takie szczere serce dziecka. Wtedy zmarł
mój tata i to był trudny czas dla mojej rodziny, ale kościół bardzo pomagał mojej mamie, finansowo i duchowo. Nie odczułam
wtedy za bardzo braku ojca, bo za długo
z nim nie przebywałam. Miałam też wtedy
czas na pogłębienie mojej relacji z Bogiem,
pomimo mojego młodego wieku. Byłam
wtedy bardzo aktywna w kościele, śpiewałam w chórze z dziećmi, chodziłam na
szkółki, jeździłam na obozy - rozwijałam się
duchowo. A potem nadszedł czas kiedy
musiałam się przeprowadzić do Łodzi
z powodu małżeństwa mojej mamy. I wtedy
zaczęły się schody. Nowe środowisko,
dziewczyna ze wsi musiała się przeprowadzić do wielkiego miasta. Nowy kościół,
którego w ogóle nie znałam i który był całkowicie inny niż ten, w którym się wychowywałam. Także zmiana rówieśników i szkoły.
W szkole w ogóle nie byłam akceptowana.
I wtedy też moja relacja z Bogiem się pogorszyła. Można powiedzieć, że ja widziałam to, że się oddalam od Boga i zaczęłam
tak jakby "wegetować". Chodziłam do kościoła bo trzeba pójść do kościoła, żeby być
w zgodzie ze swoim sumieniem, modliłam
się, śpiewałam. Ale czułam, że to nie jest
to. Czułam, że potrzebuję czegoś więcej,
większej relacji z Bogiem. Wiedziałam też,
że moja przyszłość musi się wiązać z Bogiem i ja chcę aby moje plany były związane z Nim. Wcześniej marzyłam o tym aby
Str. 11
Mateusz:
podczas lotu
samolotem
zastanawiałem
się jakie życie
jest kruche
być misjonarzem, aby służyć całą sobą
Bogu, aby śpiewać, aby głosić. I to jest też
moim marzeniem obecnie. Ale taki ciężki
czas trwał trzy lata - ciężki czas pod względem szkoły i kościoła. Pomyślałam wreszcie, że tak nie można tylko siedzieć w kościele, trzeba coś zmienić. Przyszłam tutaj
i tu młodzież pokazała mi jak można żyć
z Bogiem, jak Bóg może być realny na
codzień w moim życiu, jak mogę z Nim
rozmawiać.To jest realne i fajne. Od pięciu
lat, odkąd tutaj mieszkam nie miałam
przyjaciela a Bóg się sprawdza w tej roli.
Bóg pokazał mi wielokrotnie, że jest przy
mnie, nawet kiedy jest źle - jest ze mną.
Nauczyłam się marzyć o rzeczach, które
wydają mi się nie do osiągnięcia. Bóg mówi mi: "jestem z Tobą kiedy jest dobrze
i kiedy jest źle". Kiedy jest smutno daje mi
radość, pokazuje mi, że jest ze mną pomimo wszystko.
W tym czasie też wielokrotnie prosiłam,
codziennie przychodziłam do Boga i mówiłam: "Boże proszę, Boże proszę". W sumie
aż mi głupio było. Dziękowałam Mu też
oczywiście ale dużo prosiłam. Bóg kocha
to kiedy przychodzimy przed Jego tron
i dziękujemy Mu, ale także pokazujemy
swoje słabości, pokazujemy jacy jesteśmy
marni bez Niego. Bóg to lubi, kiedy się
ukorzymy przed Nim i wtedy On może nam
pomóc. Mówi: "tak, pomogę ci, kochana.
Pomogę ci, bo jestem twoim Ojcem". To
jest takie piękne. Wiele razy byłam w sytuacji bez wyjścia, ale On jest przy mnie
i mnie kocha. Jestem Jego ukochaną córeczką. Pomimo tego, jakie na codzień złe
rzeczy robię, Bóg mi to przebacza, kiedy
przychodzę przed Jego tron z otwartym
sercem i proszę o wybaczenie. On wybacza. On jest z nami pomimo wszystko.
Czeka aż do Niego przyjdziemy. Chwała Ci
Jezu!
Str. 12
Chwała Bogu! Odkąd pamiętam zawsze
chodziłem do tego kościoła i byłem wierzący. Moja rodzina też jest wierząca. I zawsze
wiedziałem o Bogu, gdzieś o Nim słyszałem, kierowałem się Jego zasadami, choć
jak byłem mniejszy nie zawsze to było proste. W podstawówce często nie wiedziałem
jak odpowiedzieć kolegom, gdy pytali się
czemu nie chodzę do katolickiego kościoła.
Ostatnio kiedy moje siostry wyprowadziły
się do Anglii, był lot samolotem i tak zastanowiłem się jakie życie jest kruche i jak
szybko można umrzeć. Gdy dłużej o tym
myślałem, zastanowiłem się, czemu ja
jeszcze nie wziąłem chrztu, choć jestem
w Panu i kocham Go. Teraz jak o tym myślę, to widzę, że Bóg mnie używa i moje
życie się zmienia. Rozumiem Biblię i mogę
teraz kolegom z klasy opowiadać o Bogu,
mam dużo argumentów i dziękuję Mu za
to. Amen.
Zofia: Mimo
mojego wieku
musiałam się na
nowo narodzić
Nazywam się Zofia. Pochodzę z rodziny
katolickiej. Słuchając przez wiele lat Słowa Bożego, czytając wydawnictwa religijne myślałam, że jestem blisko Boga. Ale
ciągle mi było Boga brak, ciągle szukałam. Jezus to widział i poprowadził mnie
drogą doświadczeń. Trudnych, ciężkich
doświadczeń. Ale nie pozwolił mi upaść
choć były różne chwile. Bóg postawił na
mojej drodze ludzi i okoliczności, które
doprowadziły mnie do zboru. Jezus pokazał mi swoją drogę, swoje miłosierdzie,
obdarzył łaską przejścia z wyznania tradycyjnego do pełnej ewangelii. Chwała Mu
za to. Zrozumiałam, że mimo mojego
wieku muszę się na nowo narodzić, przyjąć chrzest wiary, uczestniczyć w Wieczerzy Pańskiej. Wierzę, że śmierć i zmartwychwstanie Jezusa to nasze zbawienie.
Pragnę wielbić i podziękować Bogu Ojcu,
Synowi Jezusowi Chrystusowi i Duchowi
Świętemu za wszystko, co czyni w moim
życiu. Pragnę również podziękować pastorowi, siostrom i braciom w zborze za
wsparcie duchowe. Dziękuję. Chwała
Bogu. Amen.
Informator Zborowy
II/2009
Bożena: Miałam
myśli samobójcze
i już nie chciałam
żyć
Chwała Panu! Ja się nawróciłam niecały
rok temu. Pochodzę z rodziny katolickiej
ale całe rodzeństwo mojego taty to są
ludzie nawróceni, którzy wielokrotnie mi
głosili ewangelię. Zawsze chodziłam co
niedzielę do kościoła, mówiłam rano
i wieczorem pacierz, ale Boga znałam tak
jakby od martwej strony. Byłam też związana z pewnym chłopakiem, który mnie zostawił. To było ponad rok temu. Ze mną
było po prostu coraz gorzej, popadłam w
depresję, brałam non stop leki na uspokojenie, prawie nie jadłam. Na niektóre zajęcia w ogóle przestałam chodzić, bo już nie
miałam siły. Byłam tak wykończona fizycznie i psychicznie, że po prostu nie dawałam sobie rady. Codziennie dzwonił do
mnie wujek i głosił mi o Bogu, codziennie
się modlił za mnie. Mówił mi, żebym oddała życie Bogu, żebym zaczęła czytać Pismo, że to mnie posili i odmieni całkowicie
moje życie. Pewnego razu zabrał mnie
nawet na grupę domową, która mi się
bardzo spodobała. Bardzo mi się podobało
to, jak ludzie spotykają się, rozważają
Słowo Boże i rozmawiają o Bogu. Ale jednak tutaj w Łodzi nie znałam żadnej takiej
grupy, do której mogłabym trafić. I pewnego razu żona wuja znalazła mi numer kościoła tutaj w Łodzi. Ona kompletnie nie
wierzyła, że pójdę ale ja już byłam tak
załamana... Jeszcze nie powiedziałam
tego, że miałam myśli samobójcze i nie
chciałam żyć, chciałam popełnić samobójstwo. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie przed tym to był paniczny strach
Informator Zborowy
II/2009
przed piekłem. To mnie po prostu paraliżowało, bo wiedziałam, że od razu taka osoba
idzie do piekła. W tej całej desperacji przyszłam tutaj, Zaczęto się o mnie modlić,
zaczęłam czytać Pismo Święte. Pewnego
razu oddałam życie Bogu. Powiedziałam:
Jezu, ja Ci oddaję całe moje życie, żebyś
mnie zmienił, zmienił moje życie, bo ja nie
potrafię tego zrobić, nie potrafię się zmienić, przestać myśleć o pewnych rzeczach.
To było po prostu ponad moje siły. I wtedy
zaczęło się zmieniać moje życie. Odeszła
wszelka depresja, wszelkie smutki, płacze,
histerie. Zaczęłam jeść, wracać do normalnego życia. Bóg zaczął wlewać radość
w moje życie, pojawiał mi się uśmiech na
twarzy, którego często brakowało i zawsze
rodzice mi to wypominali. Ale po nawróceniu nastał bardzo trudny czas, ponieważ,
gdy rodzice się dowiedzieli, że jestem
w tym kościele, zaczęły się prześladowania.
Zaczęli mnie dręczyć psychicznie i fizycznie. Najgorsze jest to, że oni nawet nie
chcieli mnie wypuścić z domu, nie dali mi
się wyprowadzić. I po prostu pewnego razu
uciekłam. Tak naprawdę miałam wybór albo Bóg albo rodzice, którzy wszystkim się
zajmowali, wszystko mi dawali, całe utrzymanie, po prostu wszystko zapewniali. Ale
jednak wybrałam Boga, wyszłam z domu
nie mając nic. Nie miałam ubrań, nie miałam pieniędzy, mieszkania w Łodzi i nawet
miałam zaległości na uczelni przez wcześniejsze problemy. Tak naprawdę nic nie
miałam oprócz Boga. Ale jednak on cały
czas trwał przy mnie i cały czas był. Bóg dał
mi wszystko, dał mi wspaniałych przyjaciół
chrześcijan, dał mi pracę, dzięki której
mogę się utrzymać, pozwolił mi zaliczyć rok
bez problemu. Z czasem też zaczął oddawać mi rodziców. Wszystko Bóg odmienił,
nie zostawił mnie w ani jednym momencie
na chwilę samej, ani razu. Chciałam Mu za
to podziękować. Chwała Jemu za to. Bo
zrobił coś cudownego z moim życiem.
Amen.
Ania: moja
siostra wyjechała
do Niemiec, tam
poznała Jezusa
i bardzo chciała
byśmy z mężem
też poznali Pana
Chwała Bogu, mam na imię Ania. Z kościołem zielonoświątkowym zetknęłam się
ponad 20 lat temu, kiedy moja siostra wyjechała do Niemiec i tam poznała Pana
Jezusa, nawróciła się do Boga. I bardzo
chciała, żebyśmy my z mężem, z moją rodziną również poznali Pana. Kiedy opowiadała mi o swoim nowonarodzeniu nie rozumiałam o czym w ogóle mówi. Przecież
wychowywałyśmy się w jednym domu, chodziłyśmy do kościoła, modliłyśmy się. Byłam dobrym człowiekiem przecież, prawda?
Nic nikomu złego nie zrobiłam. Ale kiedy
jeździliśmy tam do niej prawie co roku
i chodziliśmy do kościoła zielonoświątkowego w jej miejscowości, do potężnego zboru,
zauważyłam różnicę. Zauważyłam jak mała
jest moja wiara, jak moja modlitwa jest
sucha, odklepana wręcz. A ciężar moich
grzechów po prostu mnie przygniótł. Wtedy
to zauważyłam, jak jestem pyszna, jaka
malutka. Jeszcze nie potrafiłam poradzić
sobie z tym by poprosić Boga o pomoc. Ale
próbowałam. Dużą przeszkodę stanowił
mój mąż, który w ogóle nie chciał słyszeć
o kościele zielonoświątkowym. Często się
kłóciliśmy ale mówiłam do siostry: słuchaj,
przyjdzie czas, że przyjdziemy. Ja lawirowałam między kościołem katolickim, byłam na
Szarej kiedy jeszcze był tam kościół, zaglądałam na Jaracza, ale byłam tak słaba, że
nie potrafiłam sama przychodzić. I mówiłam do siostry: zobaczysz, przyjdzie czas,
że przyjdziemy. Bardzo głęboko w to wierzyłam i rzeczywiście tak się stało. Dwa lata
temu mój mąż powiedział: choć idziemy do
kościoła na Jaracza. Alleluja, cóż więcej mi
potrzeba. Przyszliśmy tutaj no i wasza wiara, wasze uwielbienie Boga, zespół... Pieśni
mnie tak ładują, tak wzmacniają moje
"akumulatory", że po prostu nie umiem
tego nawet określić. No ale nie było się bez
przeszkód, zaczęły się kłopoty wychowawcze z naszym synem, potem mój mąż
Edward sięgnął po alkohol. Modliłam się do
Boga by nas wzmocnił, prosiłam o miłość
w naszym domu i żeby był z nami. Doczekałam się, wyznałam Bogu wszystkie moje
grzechy, poprosiłam o pomoc. A wasze
pieśni tutaj i wasze uwielbienie - to był czas
gdy Bóg mnie dotykał. Odkąd Bóg zaczął
mnie prowadzić moje życie zmieniło się,
stałam się spokojniejsza, mogę rozmawiać
o Bogu z każdym, w każdej chwili - nie ma
Str. 13
Bogusia:
Szarpiąc się ze
sobą usiadłam do
internetu
i znalazłam
ośrodek
pomagający
rodzinie przy
ulicy Gdańskiej
problemu. Jest to dla mnie coś wspaniałego. Mogę powiedzieć jeszcze, że dziękuję
Bogu, wierzę, że umarł za mnie na krzyżu,
proszę o Bożą pomoc i uwielbiam śpiewać.
I zakończę może tak, że całe życie śpiewać
chcę Panu, tak jak śpiewamy w pieśni. Nie
uzgadniałam tego dzisiaj z pastorem, on
mi po prostu to wyjął z ust. Dziękuję bardzo.
Edward: nasze
małżeństwo było
już na skraju
przepaści
Mam na imię Edward. Nigdy jeszcze nie
występowałem przed takim zgromadzeniem, no chyba że kiedyś na zebraniach
partyjnych, gdzie się mówiło o wszystkim
i o niczym - ale tu jest zupełnie inaczej.
Pochodzę z rodziny katolickiej, bardzo
związanej dogmatami, bo moi rodzice byli
bardzo wierzący. Jako chłopcy, było nas
sześcioro dzieci, w tym czterech chłopców,
też chodziliśmy co niedzielę do kościoła,
ale chyba tylko po to, żeby na dziewczyny
popatrzeć czy się powygłupiać. No i tak to
moje życie przebiegało. Później Pan Bóg
pokierował moje kroki, poznaliśmy się
z żoną i jestem wdzięczny za to. Od tej
chwili jestem już też innym człowiekiem.
No ale to tak 20 lat jeszcze trwało. Żony
siostra nawróciła się w Niemczech. Każde
nasze rozmowy kończyły się kłótnią. Ja to
wręcz wyśmiewałem się z niej. W moim
małym umyśle nie chciało się pomieścić
dlaczego jej modlitwy są inne od moich? Ja
uważałem, że jestem porządnym człowiekiem, przychodziłem też tutaj nawet można powiedzieć dosyć często, i na Szarą
Str. 14
jeszcze i tutaj na Jaracza. Tylko że byłem
nieobecny, nic nie rozumiałem. Jeszcze
wcześniej siostra żony podarowała mi Biblię. Ja czasem tam zajrzałem do niej, ale
częściej tylko kurz z niej wycierałem. I tak
dwa lata temu zacząłem czytać Ewangelię
Jana. Od tego się właśnie zaczęło. Zaproponowałem żonie, że moglibyśmy przyjść tutaj
do kościoła. No i od tego czasu często przychodziliśmy. No ale to jeszcze też nie
wszystko, szatan nie śpi. Wtedy zaczęły się
kłopoty z naszym synem, ja zacząłem sobie
popijać, taki słaby się zrobiłem - myślałem,
że to jest recepta na wszystko. Nasze małżeństwo było już na skraju przepaści. Trwało to 18 miesięcy. Zacząłem się modlić
kiedyś w nocy, dostałem takiego olśnienia.
Obudziłem rano żonę, modliliśmy się razem, syn nasz też dołączył. I od tego czasu
zapomniałem o tych swoich słabościach.
Byłem o krok od nałogu - zapomniałem
o tym wszystkim i coraz częściej czytałem
Biblię, modliłem się. Jak tylko wspominam
o piwie, o alkoholu jakimś, to zaraz mi się
niedobrze robi, na samą myśl o tym. Teraz
czytam Pismo Święte, nie położę się spać
jak nie przeczytam jakiegoś wersetu, modlę się rano, wieczorem. Widzę postępy
u naszego syna, który jeszcze nie dorósł
może do tego, by tu przyjść, ale pyta mnie
nieraz, z nim też już zaczynamy rozmawiać
i chyba jest wszystko na dobrej drodze. Ja
wierzę teraz, że Pan Bóg mi pomógł. Przez
tą żarliwą modlitwę z moją żoną jestem,
uważam, na dobrej drodze i przyjąłem Pana Chrystusa do swego serca. Uważam, że
On jest moim Panem i dziękuję Mu bardzo,
że moje kroki skierował właśnie tutaj, do
Łodzi, że tu założyłem rodzinę. Bo tak bym
żył dalej w tym zakłamaniu, bo uważam, że
żyłem w zakłamaniu. Mówiło się o tych
wszystkich dogmatach a nie mówiło się
o Bogu. Dziękuję. Amen
Chwała Panu Bogu! Mam na imię Bogusia. Do Kościoła Zielonoświątkowego przychodzę od kwietnia 2008 roku. Moje dorosłe życie było zniewolone grzechem. Nie
potrafiłam sobie z nim poradzić. Nic mi się
nie układało. Życie rodzinne, zawodowe,
osobiste było poszarpane. Nie przynoszące
mi zadowolenia i satysfakcji. Modliłam się
do Boga, ale nie czułam Jego obecności.
Odsunęłam się od Kościoła Katolickiego.
Przez cztery lata modliłam się w skrytości,
aby pokazał mi drogę do Siebie. Szarpiąc
się sama ze sobą, ze swoimi emocjami postanowiłam szukać pomocy. Po kolejnej
rozpaczliwej modlitwie usiadłam do Internetu i znalazłam Ośrodek Chrześcijański pomagający rodzinie przy ulicy Gdańskiej 29.
Tam dowiedziałam się o Kościele Zielonoświątkowym, o zbawieniu przez Jezusa Chrystusa. Zaczęłam uczęszczać na nabożeństwa.
Jestem pewna, że drogę do Kościoła
Zielonoświątkowego pokazał mi Bóg. Pokazał mi drogę do siebie przez Jezusa Chrystusa, mojego Pana i Zbawiciela. Wyznałam
Bogu swoje grzechy, prosząc o przebaczenie. Ofiarowałam swoje życie Jezusowi Chrystusowi, dziękując, że swoją krwią obmył
mnie z grzechów. Pozwolił mi narodzić się
na nowo, w Duchu Świętym. Wierzę, że jedyna droga do zbawienia jest przez Jezusa
Chrystusa, którego kocham i uznaję za mego Pana i Zbawiciela. Pragnę mu służyć do
końca moich dni. Teraz odnalazłam spokój.
Wiem, że nie jestem sama. W moim sercu
jest Jezus, mój Pan, dotyka mnie, napełnia
Duchem Świętym. Przestałam się bać,
wiem, że decyzje, które podejmuję, są najlepsze dla mnie, bo kieruje mną Jezus Chrystus, a On nigdy mnie nie skrzywdzi. W moim życiu zapanowała radość i wielka miłość
do Boga. Wreszcie odnalazłam swoją drogę
życia – jest nią Jezus Chrystus, mój Pan
i Zbawiciel. Odnalazłam również rodzinę
duchową – ten Zbór. Przyjmijcie mnie do
siebie i wspierajcie w wierze w Jezusa Chrystusa. Ja obiecuję, że przez swoje życie
postaram się nieść świadectwo wiary innym, aby oni też mieli szansę przyjść do
Jezusa Chrystusa i narodzić się na nowo.
Informator Zborowy
II/2009
MŁODZIEŻ
Konferencja Młodzieżowa „Poznaj smak prawdziwego życia”
BOŻY SUKCES
Fot.: Sz. Kwoka i T. Głaz
Adam Szadkowski
dekaLodzy. młodzi ludzie z Bożym
priorytetem w sercach.
To było wielkie wyzwanie. Wielka próba.
Na początku były marzenia, potem modlitwa,
post i oddanie sprawy Bogu. Na końcu zmęczenie i ogromna radość. Po drodze ogrom
trudności, przeszkód i chwile zwątpienia.
Ciągłe pytania o Bożą wolę, o Jego drogę.
konferencja.
Rozpoczęła się w piątek i trwała do niedzieli. Przyjechali ludzie z całej Polski. Sala
wypełniła się po brzegi. Od strony organizacyjnej wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Wiele zależało od nastawienia i chęci uczestników. Najlepszym pomocnikiem znów okazał
się Nasz Pan, który otworzył serca młodzieży
i czuć było, że to nie będzie zwyczajna konferencja. Z każdą chwilą, z każdym kolejnym
wykładem i nauczaniem, z każdą nową pieśnią i cichą modlitwą narastał Boży klimat,
czuć było obecność Niezwykłego Gościa.
punkt przełomowy.
Myślę, że szczególną chwilą były warsztaty Bartka Tomczyńskiego w sobotnie południe. Na to spotkanie byli zaproszeni tylko
mężczyźni. Młody pastor z Janowic Wielkich
poruszył bardzo delikatny temat życia mężczyzny w czystości. Kolejny raz potwierdziło
się, że warto poruszać takie sprawy, bo często skrywane i otoczone „atmosferą tabu”
prowadzą do zagubienia i problemów duchowych męskiej części Kościoła. Bartek wskazał na problemy ale co najważniejsze pokazał jak sobie z nimi radzić; podkreślił wielka
rolę bezpośredniej i żywej relacji z Bogiem.
To był niezwykły czas. Wiem, że kilku młodych ludzi pokutowało przed Panem. To był
moment odnowy! Alleluja!
sobotni wieczór. Boży sukces.
To chyba na trwale zapisało się w naszej
pamięci. Wielka manifestacja Bożej radości
i miłości. Zespół uwielbienia poprowadził
uczestników konferencji w pięknej modli-
twie. Złamane zostały wstyd i zmęczenie.
Wielu oddało swoje życie Bogu, wielu odnowiło z Nim swoje przymierze, a kilka osób
zostało uzdrowionych. Alleluja! To nie była
zasługa organizatorów czy muzyków - to
Boży sukces.
jednak podziękowania.
Tu trzeba podziękować naszej młodzieży. Zborusiom i Zborowinkom. Dzięki Wam
to była wspaniała konferencja. Dzięki szczególne dla Magdy AlShamiri. Ty szczególnie
podobałaś się Bogu!
co dalej.
Kolejny stopień pokonany. W trudzie,
ale przede wszystkim w zaufaniu Panu,
buduje się wielkie rzeczy. Co teraz? Jaki
krok i w którą stronę go wykonać? Wiemy,
że odpowiedź jest w Bożym Słowie. Już nadszedł czas ponownie zachwycić Boga. Zmienić to miasto. Wykonać Jego wolę. Bez obawy.
DOŁĄCZ DO MŁODZIEŻY, CZYTAJ ICH BLOG: http://lodz-kz-youth.blogspot.com
Informator Zborowy
II/2009
Str. 15
Kościół
Zielonoświątkowy
Zbór w Łodzi
ul. Jaracza 95/97
90-244 Łódź
Tel.: (42) 678 04 73
Fax: (42) 679 06 46
Nabożeństwa:
niedziela godz. 10.00
Środa godz. 18.00
Kancelaria Zboru czynna:
poniedziałek godz. 12.00 – 15.00
środa godz. 14.00 - 18.00
czwartek godz. 12.00 – 15.00
E-mail: [email protected]
Strona internetowa:
www.lodz.kz.pl
Rada Starszych
Piotr Karaś – pastor
Kazimierz Sosulski – pastor senior
Beniamin Herczyński
Andrzej Nowosielski
Konto
PKO BP S.A. I/O Łódź,
59 1020 3352 0000 1502 0127 5395
Podstawa prawna
Ustawa o stosunku Państwa do Kościoła
Zielonoświątkowego w RP
z dn. 20.02.1997 r. (Dz.U. nr 41, p. 254)
Redakcja i skład
Piotr Karaś i Katarzyna Michalska
Nakład: 150 egz.
(dodatkowe egzemplarze można
zamawiać w kancelarii - nieodpłatnie)
ZAPOWIEDZI
STOISKO Z LITERATURĄ
Niedziela misyjna
O kobietach w
„Chrześcijaninie”
W niedzielę 21 czerwca b.r. na nabożeństwie usługiwać będą przedstawiciele Stowarzyszenia Gedeonitów - ponaddenominacyjnej organizacji zajmującej się dystrybucją
Nowych Testamentów. Zaprezentowana
zostanie działalność tej organizacji misyjnej,
bracia usługiwać będą Słowem Bożym. Zbierzemy też specjalną ofiarę, która przeznaczona zostanie na wydrukowanie Nowych Testamentów.
Goście z Anglii
W dniach 5-7 czerwca b.r. przyjedzie do
Łodzi grupa z Christian Growth Centre
(CGC) w Chelmsford w Anglii. W marcu
poznaliśmy Neila Prema (czyt. na str. 4). Tym
razem z Neilem przyjedzie pastor Peter Balls
wraz z grupą wierzących ze zboru w Chelmsford. W ich sercach zrodziło się pragnienie
modlitwy o nasze miasto oraz usługiwania
w zborze darami, w które wyposażył ich Pan.
W sobotę Brytyjczycy zamierzają modlić się
w wybranych miejscach Łodzi. - Podczas
gdy modliliśmy się Bóg dał nam prorocze
słowo dla Polski i Łodzi w szczególności.
Poselstwo brzmi: „Wypuść mój lud!” - piszą.
Serdecznie zachęcamy zbór do przyłączenia
się do modlitwy o nasze miasto. Szczegóły
organizacyjne podawać będziemy na bieżąco
podczas niedzielnych nabożeństw. W niedzielę bracia usługiwać będą na nabożeństwie o godz. 10:00.
Dla katechumenów
Kolejne osoby znów pytają o chrzest. Jeśli
Pan pozwoli, planujemy zorganizować kolejny
chrzest jesienią tego roku. W związku z tym
zapraszamy wszystkich zainteresowanych do
zboru na spotkanie informacyjne, które odbędzie się w sobotę 27 czerwca b.r. o godz.
18:00. Jeśli masz wątpliwości, skontaktuj się
osobiście w tej sprawie z pastorem zboru.
MISJA NOWA NADZIEJA
Ciasteczka dziadka Evena
W marcu przyjechali do Łodzi Asmund
i Krystyna Kilde z Norweskiej Fundacji
"Bezpieczne Schronienie". Odwiedzili „Narnię”,
byli z nami na nabożeństwie. W czwartek spotkali się z podopiecznymi Misji "Nowa Nadzieja". Tym razem mieli ze sobą niesamowity dar.
Każdy z podopiecznych Misji otrzymał maślane ciasteczka (na zdjęciu obok), które upiekł
osobiście tato Asmunda - dziadek Even. Nie
musimy pisać jak wiele radości i uśmiechu
sprawił ten prosty, z serca ofiarowany dar.
TUSEN TAKK! Bardzo, bardzo dziękujemy!
- To zadziwiające,
ile kobiet jest zaangażowanych w pracę misyjną. Stanowią one ponad 50
lub nawet 60 procent pracowników
na polach misyjnych. Niektóre prowadzą duże zbory,
są
profesorkami
teologii i cieszą się
społecznym uznaniem. Lecz po powrocie do swojego macierzystego kraju nie budzą większego zainteresowania. Nie mają możliwości, by służyć
w taki sposób, jak robiły to przez wiele lat czy
dziesięcioleci, pracując na misji - pisze Horst
Krüger (syn pastora Gerharda, który przed
laty działał także w Łodzi) w artykule
"Kobiety w służbie Kościoła". Artykuł opublikowany został w ostatnim numerze
"Chrześcijanina" (11-12/2008), który właśnie dotarł do zborów.
W tym samym numerze zamieszczono
interesujące rozważanie "O nakrywaniu
głów" pastora Wojciecha Gajewskiego, interesujące nie tylko z powodu poszukiwania
odpowiedzi na pytanie: "Co istotnego współczesny człowiek może odnaleźć w nauczaniu
apostoła Pawła, dotyczącym długości męskich włosów i nakrywania głów przez kobiety w czasie modlitwy"? Tekst W. Gajewskiego
pokazuje jak ważnym, przy lekturze Biblii,
jest uwzględnianie kontekstu kulturowego. Dzięki temu nie tylko lepiej rozumiemy tekst,
ale też hamujemy pokusę nadinterpretacji,
czyli wpisywania w materiał biblijny własnych
poglądów i wyobrażeń - pisze autor.
"Chrześcijanin" można nabyć na stoisku
z literaturą za jedyne 7 zł.
JEŚLI CHCESZ WSPIERAĆ
MISYJNĄ I EWANGELIZACYJNĄ
DZIAŁALNOŚĆ ZBORU
PODAJEMY NUMER KONTA,
NA KTÓRE MOŻNA KIEROWAĆ
WSZELKIE WPŁATY:
Kościół Zielonoświątkowy Zbór w Łodzi
90-244 Łódź, ul. Jaracza 95/97
PKO BP S.A. I/O Łódź
59 1020 3352 00001502 0127 5395
Niech Bóg Cię błogosławi!
BĄDŹ NA BIEŻĄCO! O ZIELONOŚWIĄTKOWCACH W ŁODZI CZYTAJ NA: www.lodz.kz.pl

Podobne dokumenty