zobacz artykuł - TOZ O/Warszawa

Transkrypt

zobacz artykuł - TOZ O/Warszawa
TYGODNIK ABC
2016-02-22
WIERNA
a
w ,,
P
I Media obiegła
informacja o wiernej
suczce czekającej na ,
właścicielkę pod |
szpitalem w Mińsku ^
Mazowieckim.
Świadkowie twierdzą, ^
że przybiegła tu za ** j
karetką przewożącą jej *
opiekunkę ||
in
oczątkowo podawano informa­
cję, że sunia nie doczeka się swej
pani, bo ta zmarła. Na szczęście
nie była to prawda, a dzięki za­
interesowaniu i działalności dobrych
ludzi, Wierna, bo tak nazwano suczkę,
otrzymała nie tylko opiekę, ale też dom
tymczasowy wśród innych zwierzaków,
wsparcie, pełną miskę, nadzieję na lepsze
oraz możliwość powrotu z właścicielką
do domu.
„Mazowieckie psy Kasi Załogi przekazały
psa fundacji „Viva!". Wolontariuszka Justyna
złapała psa. Z racji swojego stanu suka po­
trzebuje spokojnego domu tymczasowego,
który również znalazła jej pani Justyna. Nie
mamy ambicji przypisywania sobie zasług.
Katarzyna Załoga apelowała o schronienie
dla suki i to właśnie się wydarzyło. Jesteśmy
zadowolone, że suka jest bezpieczna i nie
koczuje w niepewnych warunkach" - taka
informacja pojawiła się na kilku portalach in­
ternetowych 14 lutego. „Fundacja Viva!orga­
nizuje zbiórkę pieniędzy na opiekę medyczną
dla Wiernej. Szczegóły dostępne na stronie
fundacji. Dziękujemy w swoim imieniu za od­
zew i wszelką pomoc. Będziemy obserwowali
losy tej uroczej dziewczyny".
Dżokiinni
Wykończona niepewnym oczekiwaniem
na ukochanego człowieka dziś odpoczywa,
zajmując ciepły kąt tymczasowego domu.
Trafiła też pod opiekę weterynarza, bo, jak
podają media, istnieje podejrzenie, że jest
szczenna.
Przypadek Wiernej nie jest odosobniony.
W Krakowie niemal wszyscy znają historię
Dżoka. Jego właściciel w 1991 r. zmarł na za­
wał w pobliżu Ronda Grunwaldzkiego. Odtąd
pies nieustannie koczował tam, wypatrując
swojego ludzkiego przyjaciela. Wzbudzał co­
raz większą sympatię otoczenia. Okoliczni
mieszkańcy zaczęli go dokarmiać. Wkrótce
zamieszkał z panią Marią Muller. Jednak los
nie był dla niego łaskawy. Po kilku szczęś­
liwych latach ponownie śmierć zabrała mu
przyjaciela. Uciekł, choć pracownicy Towa­
rzystwa Opieki nad Zwierzętami chcieli go
zabrać do luksusowego hotelu dla zwierząt.
Szukał go cały Kraków. Znaleziono go później
martwego na torach kolejowych. Wielu twier­
dzi, że zrobił to celowo, z żalu i bólu po kolej­
nej stracie człowieka.Pamięć o nim nie ustała,
co widać w wielu wspomnieniach, publikacji
i wyjątkowego pomnika, jaki postawiono mu
wiosną 2001 r. na Bulwarze Czerwieńskim
nad Wisłą w Krakowie, w pobliżu Wawelu
i Mostu Grunwaldzkiego, dokładnie w 10.
rocznicę opuszczenia przez Dżoka ronda.
Odsłony dokonał owczarek Kety. Dziś Dżok
to niemal legenda tego miejsca i miasta. Pod
pomnikiem czteronoga widnieje napis: „Pies
Dżok. Najwierniejszy z wiernych, symbol
psiej wierności. Przez rok /1990-1991/ ocze­
kiwał na Rondzie Grunwaldzkim na swojego
Pana, który w tym miejscu zmarł".
Do grona najwierniejszych dołączył kilka­
naście miesięcy temu pewien pies z Gdań­
ska. Przez dwa dni koczował wśród świeżych
jeszcze wieńców i kwiatów pozostawionych
na grobie 84-letniego pana. Jak opowiadali
świadkowie, zwierzę było roztrzęsione,
zmarznięte i samotne. Mówili o nim wszy-
TYGODNIK ABC
2016-02-22
scy. Zarówno właściciele i pracownicy oko­
licznych kramów, jak i ludzie odwiedzający
groby bliskich. Dokarmiała go starsza pani.
Trafił pod opiekę Aleksandry Pawlak i schro­
niska w Starogardzie Gdańskim. Jego historia
poruszyła wielu.
W Supraślu na Podlasiu w 2011 r. na usta
wszystkich trafił inny czworonożny przyjaciel.
Po śmierci właściciela pies wiele dni pomieszkiwał przy jego grobie. Co więcej, sam odna­
lazł miejsce spoczynku opiekuna. Wykopał
w pobliżu norę i czuwał nieustannie. Zaopieko­
wał się nim oddział Towarzystwa Opieki nad
Zwierzętami, dzięki czemu pies dość szybko
znalazł nowy dom.
Czekają na pana do końca
W odległym świecie psia wierność ma się
podobnie. Dowodzi tego wiele fascynujących
historii, które stały się nawet kanwą powieści
i poruszających dzieł filmowych.
Bohaterem jednej z nich jest Hachiko. Uoso­
bienie bezwarunkowej miłości, wierności i lo­
jalności. Każdego ranka odprowadzał swojego
opiekuna na stację, by wieczorem witać go
po dniu pełnym oczekiwania. Niestety nagła
śmierć właściciela odebrała Hachiko wszystko
to, co ukochał najbardziej. Mimo to pies nadal
kontynuował swoje wyprawy w okolice stacji,
wiernie wyglądając powrotu pana. Trwało to
10 lat.Życie zakończył 8 marca 1935 r., wpisując
się swą wiernością i wytrwałością w dzieje
miasta, Japonii i całego świata. W miejscu jego
czuwania dziś stoi pomnik najwierniejszego
z wiernych, on sam zaś stał się synonimem
siły, wierności i bezwarunkowej przyjaźni.
Okolice pomnika to ulubione miejsce spotkań
Tokijczyków oraz istotny punkt na mapie tury­
stycznej miasta.Tu też w rocznicę jego śmierci
każdego roku odbywają się huczne obchody
upamiętniające niezwykłego Hachiko.Capitan
to pies, który przez wiele lat spał na grobie
swojego, zmarłego w marcu 2006 r„ pana Miguela Guzmana. Argentyński cmentarz stał się
niemal psim domem. Czworonóg każdego dnia
ok. godz. 18 wymykał się z domu, by ułożyć
się do snu w miejscu spoczynku właściciela.
Początkowo rodzina nie miała pojęcia, co
dzieje się z psem podczas jego nieobecności
w domu, a zarządca cmentarza, gdy zoriento­
wał się, że pies co noc odwiedza grób, pozosta­
wił bramy otwarte do momentu jego przybycia.
Terrier Bobby na grobie swojego opiekuna spę­
dził 14 lat. Gdy w Edynburgu w 1958 r. właści­
ciel psa zmarł na gruźlicę i pochowano go na
przykościelnym cmentarzu, Bobby zamieszkał
w pobliżu jego grobu. Przepędzany przez do­
zorcę cmentarza i tak zawsze wracał, aż trafił
pod jego opiekę.Swoją wiernością zadziwiał lu­
dzi i szybko zyskał ich uznanie. Pochowano go
w bramie cmentarza, niedaleko grobu właści­
ciela, a jego posąg do dziś stoi niedaleko Royal
Museum of Scotland w Edynburgu.
Kolejny raz życie pokazuje, że jeśli kiedy­
kolwiek człowiek będzie potrzebował praw­
dziwego przyjaciela, powinien przygarnąć psa.
To relacja na dobre i na złe, do końca. Bo pies
kocha naprawdę. I widać to w każdym psim
geście. Każdym machnięciu ogona. Bezwarun­
kowo ufa, nawet jeśli człowiekowi daleko do
doskonałości. Czeka wiernie, cierpliwie. To
przyjaciel... do końca swoich dni.
| AP

Podobne dokumenty