Data wydania: luty 2015 Rok szkolny 2014/2015, numer 1

Transkrypt

Data wydania: luty 2015 Rok szkolny 2014/2015, numer 1
Rok szkolny 2014/2015, numer 1
Data wydania: luty 2015
www.gimmlodz.edupage.org
www.gimmlodz.e-sochaczew.pl
Ważne tematy:
• Wywiad z Moniką Pietrzyk-
Połubińską, wójtem gminy
Młodzieszyn
• Szwecja w oczach młodzie-
szyńskiej gimnazjalistki
• Zwierzęce sprawy
• Bezdomni
W tym numerze:
Nasza Pani Wójt
2
Nie wierzcie w listy z butelki!
3
Kocia sprawa
4
Wierny jak...gołąb
5
Bobry z Januszewa
5-6
Nadzieja umiera ostatnia
7
Adamowa Góra znowu w akcji
7
STYK recenzencki—Portret Doriana Graya
8
Przypadek, a może przeznaczenie?
9
Z dziejów parafii w Młodzieszynie
9-10
Redakcja STYKu przeprasza gorąco swoich czytelników za to, że aż do stycznia
musieli czekać na nowy numer
gazetki. „Ruchome piaski czasu”, jak mówi poeta, pochłonęły nasze zabieganie, zaabsorbowanie wieloma ważnymi
sprawami. Teraz, przywołani
przez Was do tablicy, przedstawiamy to, co zaprząta nasze myśli, nasze życie. Po raz
pierwszy na łamach STYKu
nowa Pani Wójt gminy Młodzieszyn. Również po raz
pierwszy zaprosiliśmy do numeru naszych młodszych braci, którzy nas uczą uczuć. Bez
nich nasze życie byłoby niepełny.
Wszystkim sympatykom naszej gimnazjalnej gazetki dedykujemy wiersz autorstwa księdza Jana Twardowskiego pod tytułem „Czekanie”.
I tradycyjnie życzymy miłej lektury.
Popatrz na psa uwiązanego
przed sklepem
o swym panu myśli
i rwie się do niego
na dwóch łapach czeka
pan dla niego podwórzem łąką
lasem domem
oczami za nim biegnie
i tęskni ogonem
pocałuj go w łapę
bo uczy jak na Boga czekać
Str. 2
Nasza Pani Wójt
Od dwóch miesięcy w naszej gminie
funkcję Wójta pełni Pani Monika Pietrzyk—Połubińska, jeszcze niedawno
nauczyciel wf i wychowawca w młodzieszyńskim gimnazjum. Uczniowie
naszej szkoły zebrali pytania i za pośrednictwem STYKu przedstawili je
Pani Wójt.
Jestem samodzielna, nie boję się nowych
wyzwań i podejmowania decyzji. Szybko
się uczę nowych rzeczy. Mam doświadczonych niektórych pracowników, doradców
i dobrego radcę prawnego, co pozwala mi
sprawnie zarządzać gminą. Największą radość
sprawia mi możliwość pomagania ludziom.
STYK: Skąd czerpie pani motywację
STYK: Czy spodziewała się Pani tego, do dalszych działań?
że zostanie Wójtem naszej gminy?
Pani Wójt: Motywują mnie potrzeby
Pani Wójt: Nie spodziewałam się tego. Je- i wyzwania. W Gminie jest tak dużo
stem osobą młodą. Mam czteroletnie doświad- do zrobienia, że czasem chciałabym, żeby
czenie w pracy w samorządzie gminnym, doba była dłuższa.
byłam radną ostatniej kadencji. Uważałam, STYK: Jak długo przygotowywała się pani do
że w tej kadencji zostanę wybraną Przewod- kandydatury na stanowisko Wójta?
niczącą Rady Gminy w Młodzieszynie,
z uwagi na dużą liczbę radnych z mojego Pani Wójt: Całe życie (śmiech). Do szkoły
Komitetu Wyborczego, którzy uzyskali man- podstawowej w Młodzieszynie chodziłam
dat w Radzie Gminy. Wśród wyborców była z Żanetą , córką obecnej pani sekretarz, i zawjednak potrzeba zmiany na stanowisku wójta sze mi się podobało, że Żanety mama jest
i poprawy sposobu zarządzania gminą. Zwy- zatrudniona w Gminie. Marzyłam o tym, żeby
ciężył mój program wyborczy,
moja otwartość na potrzeby
ludzi.
STYK: Spodziewała się pani
aż tak dużego poparcia i przewagi głosów?
Pani Wójt: Zabiegałam o poparcie wyborców, bo chciałam być
wójtem, który jest blisko ludzi
i ich problemów. Chciałam
zmian w gminie. Wyborcy
uwierzyli mi i stąd tak duże
poparcie i tak duży dla mnie
kredyt zaufania. Postaram się
tego nie zawieść. Praca w samorządzie jest moją pasją, dlatego
gotowa jestem dużo czasu jej
poświęcić. Zawsze trzeba pamiętać, że bycie radnym czy wójtem, sekretarzem gminy czy jej
szeregowym pracownikiem
to służba. Służba ludziom.
STYK: Co, według Pani, należy
natychmiast zmienić w gminie
Młodzieszyn?
Pani Wójt: W mojej ocenie - sposób zarządzania samym urzędem. Równomierny podział zadań i obowiązków, większa efektywność pracy. Te same kryteria dotyczą jednostek budżetowo – organizacyjnych gminy
i usługobiorców. Już widzę, że reformy zarządzone przeze mnie przynoszą wymierne korzyści, sprawniejsze działanie i oszczędności.
STYK: Czy dużo zmieniło się w Pani życiu
po objęciu stanowiska wójta?
kiedyś sama tu pracować. Moje marzenia się
spełniły. Chichot losu sprawił, że teraz jestem
przełożoną mamy mojej koleżanki...
Rozważałam dosyć długo kandydowanie na
stanowisko wójta. Czułam, że mogłabym to
robić dobrze i inaczej. Wyborcy mnie mobilizowali. Wiedziałam, że jest to trudne zadanie. Radziłam się rodziny i osób mi bliskich.
I chyba właśnie wsparcie najbliższych dodawało mi sił w wyczerpującym dla mnie czasie
kampanii wyborczej. Jako niedawny jeszcze
nauczyciel i wychowawca muszę was utwierdzić w przekonaniu, że rodzina jest najważniejsza i że warto służyć ludziom.
Pani Wójt: Nowej pracy poświęcam bardzo
dużo czasu, również prywatnego. Jak zawsze
początki są trudne. Próbuję znaleźć harmonijną równowagę między pracą a życiem rodzinSTYK: Czy zamierza się Pani angażować
nym.
w życie Gimnazjum?
STYK: Co sprawia Pani największą trudność
Pani Wójt: Tak, zawsze będę wspierać młona tym stanowisku?
dzież z mojego Gimnazjum, radę pedagogiczną i dyrekcję. Chciałabym też uczestni-
STYK odpytuje
czyć w życiu szkoły, oczywiście jeśli będziecie mieli taką potrzebę.
STYK: Czy jest szansa na stworzenie siłowni
w Młodzieszynie?
Pani Wójt: Na obecną chwilę zleciłam wykonanie dokumentacji technicznej budowy
trzech siłowni zewnętrznych w Janowie, Młodzieszynie i Kamionie. Siłownie powstaną
może już w 2016 roku, gdy tylko ruszą środki
z Regionalnego Programu Operacyjnego dla
Mazowsza. Zakładam, że wniosek złożymy
w tym roku, a środki pozyskamy w przyszłym.
STYK: Jakie inwestycje planuje Pani
w najbliższych latach?
Pani Wójt: W 2015 r. planujemy następujące
inwestycje:
a) „Wyposażenie i rewitalizacja terenu świetlicy wiejskiej Stare Budy w miejscowości
Rokicina”
b) budowa sieci wodociągowej w miejscowościach Radziwiłka i Stefanów w gminie Młodzieszyn
c) budowa placów zabaw.
Na plany na następne
lata trochę proszę poczekać. Zbyt wcześnie, żeby
o tym mówić. Oczywiście będę chciała zrealizować mój program
wyborczy i programy
radnych. Będzie potrzebny konsensus w tej sprawie, ustalenie priorytetów. Mam mądrą i merytoryczną radę.
Na pewno mieszkańcy
będą zadowoleni. Jedno
wiem już dziś, że będziemy inwestować
nie tylko w infrastrukturę techniczną, ale też w
ludzi. Postawię na promocje i na fundusze
unijne, na kulturę i sport. jak również na szkolenia z nowej perspektywy finansowej skierowane do przedsiębiorców, stowarzyszeń, jednostek podległych gminie.
STYK: Z czego czerpie pani największą przyjemność w pracy na stanowisku wójta?
Pani Wójt: Robię to, co lubię i praca sprawia
mi przyjemność.
STYK: Czy planuje pani coś zrobić
z bezpańskimi psami w naszej gminie?
Pani Wójt: Moim marzeniem jest, aby
w porozumieniu z gminami powiatu sochaczewskiego powstało wspólne, z prawdziwego zdarzenia, schronisko dla zwierząt.
STYK: Dziękujemy za poświęcony nam czas.
Str. 3
Nie wierzcie w listy z butelki!
Zimą jesteśmy postrzegani
przez nauczycieli jako otępiali i przygaszeni. Dobrze więc byłoby rozgrzać się
wewnętrznie, wracając myślami do wakacji. Prezentujemy lipcową relację
Angeliki z podróży do Szwecji.
bo to nigdy mi się nie znudzi. Szczerze
mówiąc obawiałam się zejścia na ląd – nie
chciałam się bowiem rozczarować. Istniało
przecież duże prawdopodobieństwo spędzenia trzech dni w zupełnie nieciekawym
miejscu.
Na szczęście moje obawy błyskawicznie się rozwiały. Na weekend zatrzyJako uczniowie gimnazjum bardzo maliśmy się w nadmorskim miasteczku.
często uważamy jakiekolwiek dalsze podró- Wielokrotnie miałam okazję spróbować
że za nieosiągalne. W wielu przypadkach
swoich sił w języku angielskim, nawiązując
rzeczywiście tak jest – zagraniczne wykontakt ze Szwedami, którzy często mnie
cieczki zwykle wiążą się z ogromnymi
zaczepiali, najwyraźniej mając mnie za
kosztami. Mimo to istnieje przynajmniej
rodzoną Szwedkę. Szybko przekonałam się
jeden, wyjątkowo opłacalny sposób na poo zupełnie innej mentalności tamtejszych
dróż, która nie tylko będzie darmowa, ale
ludzi.
również przyniesie zyski.
Niezwykle dbają oni o środowisko
Wakacyjne wyjazdy z tatą, który
– przemierzając lasy i skaliste zbocza, nie
jest kierowcą ciężarowym, zazwyczaj nie są natknęłam się na ani jeden ot tak rzucony
luksusowe, ale przecież nie o to chodzi w
papierek. Ponadto zauważyłam, że wzajempodróżowaniu. Swoją pierwszą wycieczkę
nie sobie ufają – zwiedzając przeróżne okoprzeżyłam w wieku pięciu lat, już wówczas liczne miejsca, niejednokrotnie widziałam
miałam wyrobiony paszport i odwiedziłam łodzie pozostawione w doskonałym stanie,
Belgię. Niewiele pamiętam, ale wiem, że
niczym niezabezpieczone. Od czasu podrópodróż zniosłam bardzo dobrze, wbrew
ży, Szwedzi w moich oczach uchodzą zaobawom rodziców. Wtedy właśnie zaczęły
bardzo kontaktowych i ciepłych ludzi.
się rokroczne wyjazdy. Z czasem poznałam
Pewnego dnia postanowiliśmy
fragmenty niemal każdego z krajów eurorazem z tatą wybrać się na daleką, pieszą
pejskich oraz Norwegię.
wędrówkę na wyspę, o której istnieniu wieNajlepiej wspominam tegoroczną
dzieliśmy z map. Sprawdziliśmy,
wyprawę. Wszystko odbyło się spontaniczże prowadzi do niej most. Wzięłam ze sobą
nie. Spędzałam ostatni miesiąc wakacji
jedynie cieplejszą bluzę, wodę, książkę,
z dawną koleżanką z Warszawy, gdy zaokulary przeciwsłoneczne i telefon, tata
dzwonił do mnie tata, pytając, czy chcę
praktycznie to samo. Oddaliliśmy
jechać do Szwecji. Oczywiście zgodziłam
się na niespełna sześć kilometrów
się – w Szwecji byłam przejazdem bardzo
od samochodu, gdy zaczęło mocno padać.
dawno, toteż nie zapamiętałam wiele. MieliNikt z nas nie wziął pod uwagę tak nagłej
śmy wyjechać o drugiej rano, więc pozmiany pogody. Krople deszczu były zimne,
śpiesznie wróciłam do domu, aby się spakoa ja, zamiast okryć się bluzą, owinęłam nią
wać. Okazało się, że mój paszport stracił
książkę. W pośpiechu schroniliśmy się pod
ważność i wpadłam w niemałą panikę, jeddachem zamkniętej lodziarni. Momentalnie
nak mama przypomniała mi, że we wrześniu
ulice pokryły kałuże. Czekaliśmy pół godziwyrobiłam sobie dowód tymczasowy.
ny, a padać nie przestawało – wręcz przeWieczorem pojawił się kolejny
problem. Otóż pracodawca mojego taty
popełnił błąd przy rezerwacji mojego miejsca w kajucie na promie. Wywołało
to zamieszanie, ale wszystko potoczyło
się po naszej myśli – tata wielokrotnie kontaktował się z biurem Stena Line i miejsce
zostało zabukowane.
Podróż promem Stena Spirit trwała dziesięć godzin. Otrzymaliśmy bardzo
ładną, czteroosobową kajutę, więc miejsca
było sporo. W cenie biletu (bilet ulgowy
kosztował około dwustu złotych, normalny
pięćdziesiąt procent więcej, przy czym tacie
koszty podróży pokryła spedycja) były także dwa posiłki. Na statku znajdowało się
spa, kasyno, stołówka, restauracja, klub
nocny oraz czytelnia. Większość czasu spędziłam oparta o barierkę, czerpiąc przyjemność z obserwowania wzburzonego morza,
podczas gdy mój tata spał (czekała go nocna
jazda). Pogoda była doskonała – wilgotne
powietrze i grzejące słońce. Stwierdziłam,
że możemy tak płynąć w nieskończoność,
STYK podróżniczy
Wyglądaliśmy fatalnie – deszcz spływał
nam po włosach, musiałam iść w okularach
przeciwsłonecznych, by w ogóle móc otworzyć oczy. Mijający nas ludzie czuli swoją
przewagę nad nami, trzymając w dłoniach
parasole i widocznie śmiali się z nas,
ale były to całkowicie przyjazne uśmiechy.
Gdy doszliśmy do samochodu momentalnie
się rozpogodziło.
Ostatniego dnia krążyliśmy
po okolicy. Odkryłam cudowne miejsce,
którego nie chciałam opuszczać. Wspięłam
się na wysokie, rudawe skały pokryte fioletowymi wrzosami, skąd miałam idealny
widok na oblewające je Morze Bałtyckie.
Zwróciłam również uwagę na kamień, na
którym stałam. Przez jego środek przechodziła ogromna żyła kryształu górskiego,
który znakomicie odbijał słońce. Później
nabrałam ochoty na pływanie. W wodzie
podniosłam leżący na dnie kamień. Był
on porośnięty kolorowymi glonami, na których leżała mała rozgwiazda. Jako że po raz
pierwszy widziałam tę istotę żywą, chciałam ją sfotografować. Po chwili znów leżała
na dnie morza.
Niechętnie opuściłam Szwecję,
ale obiecałam sobie, że jeszcze tam wrócę.
Prom, którym płynęłam w drodze powrotnej, nie był tak luksusowy jak poprzedni.
Galileusz bujał się we wszystkie strony
i w pewnym momencie dostałam choroby
morskiej. Dodatkowo nie mogłam wyjść
na zewnątrz, ponieważ wydzielona była
jedynie palarnia, gdzie krztusiłam się dymem papierosowym. Aby umilić sobie podróż wpadłam na genialny pomysł napisania
listu w butelce. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Starałam się sklecić kilka zdań w języku angielskim, aż w końcu moja wiadomość
nabrała większych rozmiarów – udało
mi się napisać list na cztery strony A4.
Nie wiedziałam, co konkretnie chcę przekazać, dlatego wysłałam wiadomość
o wszystkim i o niczym. Minimalnie zabarwiłam list wymyśloną przeze mnie historią
o tonącym dziecku. Wątpiłam w to, czy ktoś
kiedykolwiek odnajdzie moją butelkę, jednak dodałam na końcu swój numer telefonu.
Miałam jednak problem – otóż jak wrzucić
list do wody tak, aby nie wpadł na pokład
piętro niżej? Zdałam się na swoje szczęście.
Butelka odbiła się od pokładowej lampy
i wpadła do morza.
Podczas podróży do Szwecji zrobiłam masę zdjęć. Ten kraj uważam
za najpiękniejszy, jaki dotychczas widziałam. Zobaczyłam w nim dziką naturę oraz
nabrałam jakiejkolwiek wiedzy o tamtejszych ludziach. Wysłuchałam także pasjonującej legendy o trollach.
ciwnie! W końcu zrezygnowani postanowiliśmy wracać, w obawie, że nim ulewa minie nastanie zmrok. Po niecałej minucie
oboje byliśmy całkowicie przemoczeni.
Chodniki były tak zalane, że w pewnych
momentach woda sięgała mi do kostek.
Trzy tygodnie po powrocie dostałam SMS. Okazało się, że mój list znalazła
trzynastoletnia dziewczyna z Niemiec – Ida.
Musiałam wyjaśniać jej, że owe tonące
dziecko w ogóle nie istniało...
Str. 4
My, STYKowcy, uważamy, że stosunek do zwierząt jest najlepszą miarą naszego człowieczeństwa. Na ogół ludzie, którzy kochają zwierzęta – lepiej odnoszą się też do ludzi, choć zdarzają się i tacy – na co dzień okrutni i bezwzględni, którzy są
„ludzcy” jedynie dla zwierząt. Zwierzę nie jest przedmiotem, jest żywą istotą czującą, i ból i strach i rozpacz rozstania – ale
także i radość i spokój. Nasze człowieczeństwo mierzy się przede wszystkim współczuciem, zrozumieniem i tolerancją dla innych – tak uczy nas nie tylko nasza wiara, ale zwykłe ludzkie uczucia. I o tym, że zwierzętom nie trzeba od nas wiele, by zaskarbić sobie ich wdzięczność, traktują trzy poniższe artykuły o naszych „braciach mniejszych”.
Kocia sprawa
Pochmurne czerwcowego popołudnie. Co można robić w taki smutny
dzień? Decyzję podjął za mnie Gryzak,
mój piesek. Ocierając się o kolana
i podbiegając do drzwi dawał jednoznacznie do zrozumienia, że chce
wyjść na spacer.
Słońce schowało się gdzieś za chmurą,
gdy z Gryzaczkiem szliśmy przed siebie
polną drogą w stronę brzozowego zagajnika. Zaczął kropić deszczyk. Naciągnęłam na głowę kaptur bluzy i postanowiłam wracać do domu. Zaczęłam
wołać Gryzaka, bo gdzieś zniknął
w zaroślach. Usłyszałam jego szczekanie. Było jakieś dziwne. Brzmiały
w nim nuty zaskoczenia. Zainteresowało mnie to i postanowiłam zobaczyć, co się stało. Gdy podeszłam
bliżej, zobaczyłam, że pod smukłą
brzozą coś się rusza. Był to mały kotek, w opłakanym stanie, resztkami sił
bronił się i nie dawał złapać, nawet
mnie podrapał. Wzięłam nieboraka
i zaniosłam do domu. Zapytałam mamy, czy kotek może zostać. Mama
się zgodziła pod jednym warunkiem,
że to ja mam opiekować się kicią.
Oczywiście że się zgodziłam, nakarmiłam kotka mlekiem i poszłam
do pokoju. Włączyłam internet, ale nie
po to, żeby sobie pograć w gry albo
wejść na Facebooka, tylko żeby dowiedzieć się jak najwięcej na temat kotów.
Przecież miałam się zajmować nowym
przyjacielem! Ja o nich prawie nic nie
wiedziałam, ale teraz moja wiedza jest
naprawdę dość duża.
Wiecie, że koty domowe zostały udomowione około 9500 lat temu? Są ssakami, drapieżnikami z rodziny kotowatych i najpopularniejszymi zwierzętami
domowymi na świecie. Przodkiem kota
domowego jest kot nubijski. Z początku
koty były obiektem kultu, później zaczęto wykorzystywać je do tępienia gryzoni. Na świecie występuje około 100 ras
kotów, od nagich sfinksów po długowłose persy. Różnią się ubarwieniem, wielkością i długością włosa. Koty żyjące
na wolności dożywają średnio 8 lat,
natomiast te trzymane w domu osiągają
wiek 20 lat. Małe kocięta rozwijają się
bardzo szybko. Stają się w pełni samodzielne w wieku 10-12 tygodni i wtedy
mogą już trafić do nowych właścicieli.
Gdy mają 3 miesiące, kotka przestaje
się nimi interesować i zmusza do samodzielności. W wieku 5 miesięcy kocięta
wymieniają zęby ma stałe.
Kot domowy ma okrągłą głowę, duże
oczy przystosowane do widzenia
w niskim natężeniu światła, spiczaste
uszy. Posiada bardzo dobry słuch
i wzrok, węch około czterokrotnie silniejszy od ludzkiego oraz dobrze wykształcony zmysł dotyku. Posiada włosy
czuciowe, wydatne zwłaszcza nad górną wargą (wibrysy), także nad oczami
i na policzkach oraz po wewnętrznej
stronie przednich łap. Pazury kota są
zuje również nastrój zwierzęcia. Ogon
ustawiony na wprost oznacza, że kot
jest spokojny. Ogon uniesiony pionowo
do góry oznacza chęć kota do zabawy.
Gdy zwierzę jest zdenerwowane, ogon
się porusza. Koty mają słabo rozwinięty
instynkt stadny, same dbają o swoje
podstawowe potrzeby. Dzikie koty żyją
w koloniach, lecz nie tworzą stada,
gdyż każdy osobnik dba sam o siebie.
Kot nie znosi złego traktowania, jest
pod tym względem bardzo pamiętliwy.
Dobrze traktowany, przywiązuje
się do swojego właściciela i na swój
sposób okazuje mu przyjazne uczucia
(wybiega na spotkanie, towarzyszy
przy pracy, domaga się głaskania).
Tak robi moja Kicia.
Gdy tylko usiądę, wskakuje mi
na kolana, patrzy w oczy (jej oczy,
muszę wam powiedzieć, są piękne: zielone i znamionujące mądrość). Często z nią rozmawiam,
bo teraz nie chce za bardzo się
bawić. Jej trzymiesięczne kocięta
są bardzo psotne i muszę je dobrze pilnować, żeby czegoś
nie przewróciły lub nie zbiły.
Kocham swoją kotkę i cieszę się,
że ją znalazłam. Bo co by się stało
ostre, zakrzywione, zaopatrzone w spe- z nią, nawet o tym nie chcę myśleć.
cjalny mechanizm umożliwiający ich
Niedługo moja Kicia będzie miała swoje
chowanie. Pazury rosną przez całe ży- święto. 17 lutego przypada Światowy
cie i koty muszą je ścierać drapiąc. Nie- Dzień Kota. W Polsce święto to jest
zwykle ważnym narządem jest język.
obchodzone od 2006 roku. Życzę
Służy on nie tylko do wylizywania sier- wszystkim kotom, żeby miały kochająści, ale przede wszystkim pozwala po- cych właścicieli, którzy zabiegają, żeby
bierać pokarm i wodę. Masa ciała doro- były szczęśliwe.
słego kota waha się od 2,5 do 7,5 kg.
Wiktoria Wargocka
Koty znaczą swój teren nawet w domu,
ocierając się o meble, ściany i o nogi
właściciela. Dzienna długość snu kota
jest zmienna, zwykle śpią od 12 do 16
godzin. Koty są zoofagami, ich układ
pokarmowy przystosowany jest tylko do
pokarmów mięsnych. Serce kota w normalnych warunkach bije od 140 do 220
razy na minutę a temperatura wynosi
38 do 390 C. Koty rozmnażają się płciowo, zapłodnienie jest wewnętrzne,
okres rui trwa 5-6 dni a ciąża 65-66 dni.
Przeważnie rodzi się od 2 do 5 kociąt.
Stan emocjonalny kota można odczytać, obserwując jego zachowanie. Ogon
kota oprócz pomagania mu w chodzeniu na wąskich powierzchniach sygnali-
Str. 5
Wierny jak... gołąb
Pewnego lipcowego dnia, gdy wróciłem do domu z rowerowej wycieczki, zobaczyłem na podwórku małego gołąbka. Zaopiekowała się nim moja siostra
Marysia. Sprawiał wrażenie
przestraszonego i smutnego. Opowiedziała mi, co się
zdarzyło. Bawiła się z kolegą i zobaczyła ptaka leżącego pod drzewem. Wyglądało na to, że pisklę wypadło z gniazda.
Zajęliśmy się nim natychmiast. Marysia przyniosła od dziadka klatkę, do
której włożyliśmy rannego
ptaszka. Daliśmy mu, jeść,
pić i postanowiliśmy, że zostanie u nas kilka dni , aż
wydobrzeje i nabierze sił.
Stało się jednak inaczej.
Kiedy gołąb doszedł do siebie, ani myślał od nas
odejść. Postanowiliśmy,
że zaniesiemy go do gromady gołębi,
która była po drugiej strony ulicy. Myśleliśmy, że wśród swoich zapomni
o nas. Jakież ogromne było zdziwienie, kiedy na drugi dzień okazało się,
że nasz przyjaciel jest u nas z powrotem. Siedział sobie na swoim dawnym miejscu i ani myślał odlatywać.
Następnym razem zdecydowaliśmy,
że oddamy go panu, który zajmuje
się hodowlą gołębi. Mój tata jadąc
do pracy, zabrał ptaka do Sochacze-
wa. Myśleliśmy, że tam zostanie, zro- Gonzem. Najśmieszniejsze były mobiło się nam bardzo smutno, ale wie- menty, kiedy gołąb siadał na niskim
murku, a Gonzo kładł się na trawie
obok niego i obserwowali się nawzajem. Kiedy tata wracał z pracy,
natychmiast nasz skrzydlaty przyjaciel sfruwał pod garaż i szedł
obok nogi taty do domu. Kiedy my
wracaliśmy ze szkoły, też przylatywał i prowadził nas do domu. Lubił
spacerować sobie po podwórku
niczym paw, niczego się nie bał.
Często przylatywał na balkon
i przez drzwi zaglądał do środka
pokoju .Bardzo go polubiliśmy
i postanowiliśmy nie oddawać nikomu.
Pewnego jesiennego popołudnia
okazało się , że naszego przyjaciela nie ma. Nie wiemy co tak naprawdę się stało. Czy to jastrząb
wypatrzył go i potraktował jako
łakomy kąsek, czy może głodny
i bezpański kot zaatakował go?
Nie ma już gołębia. Będąc u nas
stracił swój instynkt. Zapomniał,
dzieliśmy, że wśród swoich będzie
że w świecie zwierząt trzeba być
mu lepiej
Niebawem jednak czekała na nas czujnym i liczyć się z czyhającym niebezpieczeństwem. Mamy jednak naniespodzianka. Około południa zadzieje, że te miesiące, które u nas
uważyliśmy, że nasz przyjaciel jest
spędził, dały mu wiele szczęścia
już w domu. Jeszcze raz podjęliśmy
i że było mu u nas dobrze
próbę umieszczenia wśród innych
Czasami zastanawiałem się, co by
gołębi, ale znowu wrócił
się stało , gdyby siostra nie znalazła
Postanowiliśmy, że już zostanie.
go ...
Urósł piękny, miał lśniące, kolorowe
Bartłomiej Sobieraj
niebiesko-szaro-białe i czarne pióra.
Zaprzyjaźnił się z naszym labradorem
Bobry z Januszewa
11 stycznia 2015r. Środek dnia. Januszew. Wichura. Wyruszamy z mamą autem do Młodzieszyna
na 23 finał WOŚP. Mam zagrać aniołka w jasełkach
przygotowanych przez koło teatralne z naszego
gimnazjum, które przedstawimy w GOK-u.
Mowa tu o bobrach zwyczajnych, gryzoniach z rodziny bobrowatych. Bóbr jest zwierzęciem silnie terytorialnym, rodzinnym. W obronie potomstwa potrafi zabić napastnika większego od siebie. Wiedzie
nocny tryb życia, miedzy godziną 23 a 24 jest bardzo aktywny. Uchodzi za bardzo wybrednego. WeCzuję już lekką tremę. Nerwowo sprawdzam, czy
mam skrzydła. Raptem mama krzyczy i gwałtownie dług niektórych ludzi te gryzonie polują na ryby. Jest
to błędne przekonanie. Żywią się korą, pędami, liśćhamuje. Zdezorientowany pytam, co się stało?
mi, cienkimi
„Nie wiadomo, czy dotrzemy” – mówi mama. Wygałązkami
chylam się z samochodu i widzę, że szosa przed
i łykiem
nami jest zatarasowana starą wierzbą. Przejechać
drzew tana pewno się nie da.
kich jak:
„To znowu bobry” – mówi mama. Dzwonimy po
topola,
straż pożarną. Może zdążą uporać się z wielkim
oska, wierzpniem. Strażacy zareagowali sprawnie i szybko.
ba. Nie poNa występ zdążyłem. Pomyślałem sobie jednak, jak gardzą też
brzozą i
często w moim życiu zaczęły ostatnio pojawiać się
leszczyną.
bobry?
Te ssaki
Rok szkolny 2014/2015, numer 1
Str. 6
ciąg dalszy ze str. 5.
budują nory, tamy i żeremia.
Ścięta wierzba, która utrudniła nam dojazd
do Młodzieszyna, znajdowała się obok drogi i linii
energetycznych, naprzeciwko opuszczonego domu
nieżyjącego już pana Tadeusza Augustyniaka. Jest
to jedno z kilku miejsc, gdzie znajdują się nory bobrów. Na przykład w Januszewie są specjalnie przygotowane nory w wale przeciwpowodziowym,
na który w 2011 roku poświęcono 1,8 mln
zł. Siedliska są porozmieszczane co 500 m.
Ten teren jest objęty programem „OBSZAR
NATURY 2000 DOLINA ŚRODKOWEJ WISŁY PLB140004”. Dotyczy on głównie
ochrony 50 gatunków ptaków wodnobłotnych, zagrożonych wyginięciem. Wspomniany teren ma bardzo duże znaczenie
dla bobrów. Inne żerowisko bobrów znajduje się pomiędzy wsiami Januszew i Kamion, w pobliżu tablicy informacyjnej
„Januszew”. Bobry mieszkają w biegnącym
obok rowie. Mają dwie tamy. Jedna z nich,
ta mniejsza, została naruszona prawdopodobnie
przez tutejszych mieszkańców. Ludzie mówią: „Te
bobry powinni powybijać. Niszczą wszystko, co dopadną. Wytępić te gadziny”. Nie rozumieją, że bóbr
jest objęty ochroną prawną od 1952r. nie tylko
w Polsce, ale też w większości krajów europejskich.
Ale nasze społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy,
że zwierzęta te mają swoje potrzeby. Zamiast niszczyć im domy, ludzie powinni zadbać o ich bezpieczeństwo. Gdy widzimy siedliska
bobrów, nie powinniśmy ich psuć,
lecz spróbować
chronić lub przynajmniej zostawić
w spokoju.
Patryk Sobczyński
Jeśli chciałbyś wesprzeć finansowo lub wolontariacko organizacje, których celem statutowym jest niesienie pomocy zwierzętom, nawiąż kontakt z jedną z licznych fundacji!
Str. 7
Styk interwencyjny
Nadzieja umiera ostatnia
Ludzie bezdomni stanowią 47% polskiego społeczeństwa, czyli prawie
połowę całego kraju. Z roku na rok
ich liczba wzrasta. Kojarzą się nam
z ludźmi uzależnionymi od alkoholu
i narkotyków, którzy wylądowali na
bruku z powodu swoich słabości i braku pieniędzy. Są również tacy, którzy
zostali bez domu ze względu na nietolerancję rodziny, brak pieniędzy, zbyt
wielką chęć wstąpienia w dorosłość,
tragiczny wypadek. Sytuacji może być
wiele.
W październiku tego roku w okolicach Adamowej Góry mogliśmy spotkać pewną kobietę. Z jej wyglądu łatwo było domyślić się, że nie ma domu.
Błąkała się po Adamowej Górze, Juliopolu, Altanie. Rozstawiała w każdym
z tych miejsc namiot, w którym koczowała kilka dni. Potem przemieszczała
się do kolejnej wsi. Jej obecność przeszkadzała okolicznym mieszkańcom,
chociaż zdarzali się tacy, którzy pomagali jej w trudnej sytuacji. Dawali jej
pożywienie, użyczali łazienki, sprawia-
li, aby chłodne noce spędziła pod ciepłą
pierzyną. Z wyglądu niełatwo było wywnioskować, ile ma lat. Jednak udało
mi się wraz z moją koleżanką zdobyć
informację, że pochodziła z Wrocławia.
Od razu nasunęło nam się pytanie: Co
robi bezdomna wrocławianka na Mazowszu? Okazało się, że przyjechała
w odwiedziny do rodziny. Spędziła
u niej kilka dni. Bliscy wyrzucili
ją z domu, bo ukradła im biżuterię. Była alkoholiczką, więc wiadomo,
na co wydała pieniądze. W czasie gdy
przebywała w Altanie, zabrano ją
do ośrodka psychiatrycznego. Brała
rentę, gdyż miała stopień niepełnosprawności umysłowej. Wszystko składa nam się w całość. Wrocławianka
przyjeżdża w odwiedziny i kradnie
swojej rodzinie klejnoty, aby zaspokoić
swój nałóg. Nagle trafia na bruk i zostaje przetransportowana na oddział psychiatryczny.
Przedstawione zdarzenie powinno
uświadomić nam konsekwencje spożywania używek. Ta pani została bezdomna ze względu na swoje czyny
i zachowanie. Ci, którzy są bezdomnymi z winy losu, otrzymują chętniej pomoc. Wszyscy bezdomni potrzebują
asysty i wsparcia. Jak wiadomo, nie
zawsze i nie w każdym ośrodku pomocy społecznej pomoc ta może zaspokoić
wszelkie potrzeby. Nam wystarczyło
kupić bułkę, aby obudzić u potrzebujących wiarę w człowieka i nadzieję na
lepsze jutro. Jeżeli znalazł się ktoś, kto
dał takiej osobie jedzenie, może znajdzie się też i taka osoba, która pomoże
załatwić zasiłek lub mieszkanie.
Wielu z nas narzeka i nie docenia
tego, co ma. Może postawienie się po
stronie bezdomnych uzmysłowiłoby,
że gdy nie ma się nic, niewielka pomoc
budzi w sercu radość. Warto pomagać
bezdomnym nie tylko dlatego, że są
Tę historię można podsumować tytu- potrzebujący. Pomagajmy dla własnej
łem jednego z programów reality show satysfakcji.
„Nieprawdopodobne, a jednak”.
Adamowa Góra znowu w akcji
Często słyszymy, że nic się w naszej
gminie nie dzieje. Jej ośrodkiem jest
Młodzieszyn, jednak to Adamowa Góra
po raz kolejny wykazała się inicjatywą
i dała kłam dotychczasowym
przypuszczeniom o wiejskiej nudzie i braku działań. Tego lata
w centrum wsi powstała świetlica,
a plac zabaw oferuje dzieciom
nowe zabawki: huśtawkę, tablicę,
zjeżdżalnię i karuzele. Wokół
placu postawiono ogrodzenie,
a altankę odnowiono i pomalowano. Przyjrzeliśmy się temu bliżej
i zadaliśmy pani sołtys Agnieszce
Domańskiej kilka pytań dotyczących tego przedsięwzięcia:
STYK: Kto był pomysłodawcą świetlicy? Czy było to zaplanowane to już
wcześniej?
Pani Sołtys: Pomysł się już zrodził 4-5
lat temu. Pomysłodawczynią była pani
Małgorzata Hetman, prezes Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Wsi Adamowa Góra .
S: Długo trwało przygotowanie tego
projektu?
AG: Powstał trzy lata temu. W pierwszej kolejności miał być tu budynek
zrobiony z trzech kontenerów. Później
zapadła decyzja, że będzie to jednak
budynek murowany, a fundusze
na świetlicę zostały pozyskane z lokalnej grupy działania, do której należy
wiejski festyn.
S: Czy świetlica jest tylko dla dzieci,
czy są jakieś inne spotkania?
AG: W tej chwili ma tam próby nasze
koło teatralne. Chcemy pozyskać (teraz
nawet był złożony wniosek do pani
wójt) trenerów, np. dla dzieci na
zajęcia plastyczne. No, zobaczymy,
jak to będzie wyglądało.
S: - Dziękujemy bardzo. Do widzenia.
Jak widać, Adamowa Góra ma kolejne pomysły na siebie. W wakacje
miał też miejsce Tydzień Sportu.
Przez całe siedem dni dzieci i dorośli
mieli zaplanowane zabawy. Taki
sposób spędzania czasu interesuje
Młodzieszyn. Grupa ma swoją siedzibę ludzi nie tylko z Adamowej Góry.
w Wyszogrodzie.
Na przedsięwzięciach tu organizowaS: Czy mieszkańcy wiedzieli od razu, co nych można spotkać wiele osób spoza
się święci, czy dopiero później?
wsi, które dowiedziały się o tutejszych
AG: Później, dopiero później.
imprezach od znajomych. To sprawia,
S: Czy plac zabaw był w innym projek- że wieś jest chętniej odwiedzana i dziacie?
łania takiego typu przyciągają coraz
AG: - Wszystko było w projekcie: zawięcej ludzi. Miejmy nadzieję, że więbawki, które teraz są, całe ogrodzenie,
cej wsi z naszej gminy weźmie przykład
budynek świetlicy.
z Adamowej Góry.
S: A czy było już oficjalne otwarcie?
AG: Nie, nie było oficjalnego otwarcia.
Karina Grzesiak i Dominika Marcianiak
Jest przewidziane, gdy odbędzie się
Rok szkolny 2014/2015, numer 1
Powieść autorstwa Oscara Wilde’a
„Portret Doriana Graya” licząca sobie ponad sto lat ciągle zachwyca nas
swoją ponadczasowością oraz uniwersalnością. Pomimo swojego długiego istnienia, utwór odzwierciedla
współczesność nawet lepiej niż epokę, w której został napisany. Z pewnością i Wy nie oprzecie się temu
wrażeniu po przeczytaniu tego intrygującego i zaskakującego dzieła.
Jak możecie się domyślić, tytułowy
bohater to Dorian Gray. Jest to zamożny młodzieniec, który po osieroceniu odziedzicza w spadku pokaźny
majątek. Kiedy debiutuje wśród wyższych sfer, trafia pod opiekuńcze
skrzydła malarza Bazylego Hallwarda
oraz cynicznego Lorda Henryka Wottona. Artysta oczarowany urodą
Doriana postanawia namalować jego portret. Młodzieniec, widząc wynik pracy Bazylego, a także pod
wpływem słów Lorda Henryk o tym,
jakie konsekwencje wiąże ze sobą
utrata młodości oraz urody, wypowiada słowa, których w przyszłości
pożałuje. Od tej chwili to na obrazie
będą odciskać swe piętno czyny Doriana, a on sama pozostanie fizycznie idealnym człowiekiem do końca
życia.
Mijają lata, a Gray się nie zmienia.
Przynajmniej zewnętrznie. Wewnątrz stał się okrutnym i rozpustnym człowiekiem. Zupełnie nie przypomina osoby, którą był przed laty.
Nie liczy się ze zdaniem ani z uczuciami innych, jednak istnieje coś,
co nie daje mu spokoju, a czego
nie może się pozbyć. Jest to obraz,
będący odzwierciedleniem jego duszy.
Styk recenzencki
W powieści warto zwrócić uwagę na
intrygującą przedmowę, będącą zbiorem ciekawych sentencji oraz paradoksów, z których słynął autor. Cała
ich treść prowadzi do nauki mówiącej, że każda sztuka jest bezużyteczna.
Str. 8
książki, nie warto kierować się tym
poglądem.
„Portret Doriana Graya” jest utworem bardzo trudnym do jednoznacznej interpretacji. Oscar Wilde z jednej
strony pokazuje nam osobę idealną,
a z drugiej do cna zniszczoną.
W utworze widzimy różne spojrzenia To na tym niezwykłym kontraście
na życie i sztukę. Dajmy na ten przy- opiera się cała fabuła powieści.
kład Lorda Henryka, który uważa, że Z pewnością mogę polecić tę lekturę
należy miłować piękno i spełniać
każdemu miłośnikowi literatury.
swoje pragnienia. Co prawda,
Ewelina Zielonka
nie możemy zapomnieć, że, jak to
udowodniły nam ostatnie strony
Str. 9
STYK filozoficzny
Przypadek, a może przeznaczenie?
Zawsze ciekawiła mnie odpowiedź
na odwieczne pytanie: czy przeznaczenie
istnieje? A może wszystko dzieje się
przez przypadek? Wielu z nas
uznaje
za wariatów
tych, którzy
w przeznaczenie wierzą. Choć to
tylko moja
teoria, uważam, że fatum nie zawsze wyklucza przypadek. Seria
przypadków może prowadzić do spełnienia się przeznaczenia. Nie dziwiły was
nigdy dziwne zbiegi okoliczności?
Na przykład jakiś chłopak usilnie szuka
pretekstu, by odezwać się do dziewczyny
i nagle ona sama z siebie do niego podchodzi, by porozmawiać. Oczywiście
niektórzy przypiszą to przypadkowi,
ale dla wielu sytuacja ta będzie podejrzana. Myślę, że najpierw powinniśmy wyjaśnić, czym jest przeznaczenie.
Wiara w przeznaczenie oznacza przekonanie, że to, co się stanie, jest z góry ściśle ustalone. Kiedyś wierzono, że przyszłość można poznać u wyroczni. Obecnie popularne jest wróżenie z ręki, fusów
lub z gwiazd. Kto wierzył w przeznaczenie? Oczywiście starożytni Grecy. Kierowali się oni do wyroczni w Delfach, kapłanki Pytii, by ta przemówiła do nich
w imieniu Apollina (który znał przyszłość). Również przedstawiciele filozofii
stoickiej (ok. 300 r. p.n.e. w Atenach)
uważali, że
coś takiego,
jak przeznaczenie, istnieje. Godzili
się z losem,
ponieważ
uważali,
że wszystko,
co się dzieje,
jest koniecznością.
Choć zadawanie pytań o istotę przeznaczenia czy przypadku jest potrzebne,
bo czyni nas ludźmi poszukującymi,
pewnie nigdy nie dojdziemy do tej samej
odpowiedzi. Życzę owocnych rozmyślań.
Agata Ścigocka
Z dziejów młodzieszyńskiej parafii
STYK historyczny
Jarek Duplicki, absolwent naszej szkoły, pasjonuje się historią. Pracuje nad monografią młodzieszyńskiej parafii.
STYKowi udało się go namówić do zamieszczenia na naszych łamach fragmentu swojej pracy. Zachęcamy do lektury.
W roku 1964 ma miejsce ważne wyda-
sterskiej. Z budową salki katechetycznej
sfinalizować. Parafianie zrozumieli,
rzenie: zmiana proboszcza. Do Młodzie-
nie szło tak łatwo. Proboszcz spotkał się
że proboszcz działa na rzecz ich wspólne-
szyna przysłano dekret, który mówi,
z oporem ze strony parafian, którzy
go dobra. Ksiądz Szyrwiński mógł przy-
że ks. Antoni Wiśniewski ma zostać prze- twierdzili, że dzieci można uczyć religii
niesiony do Łowicza, a jego miejsce zaj-
stąpić do remontu plebanii. Historię tej
w kościele lub w zakrystii kościelnej, tak budowli przedstawimy później. Parafia
mie ks. Antoni Szyrwiński, przybyły pro- jak robił to jego poprzednik. Ale jak
rozrastała się liczebnie, przybywało no-
sto z parafii Mąkolice. Kapłan ten ma
można było prowadzić katechizację
wych parafian. Sam proboszcz miał
przed sobą bardzo dużo pracy.
w zimnej świątyni (nie posiadała ona
już coraz więcej pracy. Ponad 7 lat dusz-
Gdy tu przyjeżdża, w Młodzieszynie stoi
wówczas kotłowni i pieca) lub w zakry-
pasterzował bez wikariusza. Wreszcie
2
nowy kościół, ale niestety plebania jest w stii o powierzchni 12 m ? Nawet zwołane Kuria Biskupia, którą ksiądz Szyrwiński
opłakanym stanie. Ksiądz Wiśniewski
zebranie w tej sprawie, na którym było aż cały czas prosił o przyznanie pomocnika,
wszystkie fundusze przeznaczał na budo- 30 osób, nie przyniosło pozytywnego
przysłała mu wikarego. Został nim ksiądz
wę kościoła, sam mieszkał w opłakanych rezultatu. Ksiądz Antoni Szyrwiński był
Tadeusz Matusiak. Pracował w Młodzie-
warunkach. Konieczne było więc wyre-
szynie przez półtora roku, lecz współpra-
człowiekiem ambitnym i upartym i gdy
montowanie plebanii, lecz ks. Szyrwiński stwierdził, że ma coś do zrobienia,
ca układała się bardzo źle. Kuria była
zamiast tego przystępuje do budowy no-
to angażował się w to całym sercem. Jego zmuszona przenieść wikarego. Ksiądz
wej sali katechetycznej, aby móc prowa-
upór był tak wielki, że gdy przywieziono
Szyrwiński przyjął do parafii księdza
dzić w niej lekcje religii. Kapłan uważał,
piasek na budowę salki, to wyłożył wła-
Józefa Bienia - rezydenta, który razem
że katechizacja dzieci i młodzieży jest
sne oszczędności i zapłacił za niego. Bu-
z proboszczem wyprowadzi się później
najważniejsza w jego posłudze duszpa-
dowa szła jak po grudzie, ale udało się ją
do Bedlna.
STYK historyczny
Rok szkolny 2014/2015, numer 1
ciag dalszy ze str. 9.
Str. 10
Z dziejów młodzieszyńskiej parafii
Tak jak wspomnieliśmy, ksiądz Szyrwiń- W kościele chyba najbardziej ciekawi nas po prawej stronie, patrząc na ołtarz
ski był bardzo upartym człowiekiem
zakrystia. Czemu akurat na każdej mszy
od głównego wejścia. Druga zakrystia,
(w pozytywnym tego słowa znaczeniu)
ksiądz i ministranci zawsze wychodzą
dla ministrantów, znajdowała się po le-
i od samego początku pobytu w parafii
z prawej strony? Co jest po lewej stronie
wej stronie. Tak było aż do 1962 roku,
nastawił się, podobnie jak ksiądz Wi-
ołtarza? Teraz tam jest kotłownia, ale czy gdy rozpoczął obrady Sobór Watykański
śniewski, na zmiany i ciężką pracę, .
była tam cały czas? Z tymi dwoma miej- II. Gdy zmieniono zasady odprawiania
Kiedy wejdziemy do kościoła, możemy
scami wiąże się ciekawa historia: kościół mszy, ministranci mogli razem z księ-
zauważyć w głównym ołtarzu wielką
od momentu wybudowania nie miał
dzem ubierać się w komże i modlić wraz
figurę Matki Bożej Królo-
z kapłanem. Za-
wej Świata, która za cza-
krystia po lewej
sów proboszcza Szyrwiń-
stronie stała się
skiego znajdowała się
niepotrzebna.
w stanie surowym, była
Stała pusta do
niepomalowana. Ksiądz
1969 roku, kiedy
ją zdjął i pomalował. Fi-
to ksiądz Antoni
gura znajdowała się tu od
Szyrwiński posta-
czasów księdza Wiśniew-
nawia wykorzy-
skiego, ale ten nie zdążył
stać ją i przerobić
z nią nic zrobić, ponieważ
na kotłownię. Jak
został przeniesiony. Figu-
się okazało, zwią-
rę po pomalowaniu
zane było to
umieszczono znowu nad
z poniesieniem
ołtarzem. Były z tym pro-
dużych wydat-
blemy, ponieważ figura
ków. Piec i jego
ważyła 380 kg. Ksiądz
montaż kosztowa-
proboszcz kupił jeszcze
ły 120 tysięcy
jedną figurę Matki Bożej
złotych. Trzeba
Niepokalanej, która obec-
było zrobić spe-
nie znajduje się w salce
cjalne kanały,
katechetycznej. Figura
które miały
Matki Bożej Królowej
ogrzewać budy-
Świata ma ponad 50 lat i warto się jej
nek. Dziś,
przyjrzeć, gdy będziemy uczestniczyć
ogrzewania ani kotłowni. Znajdowały się gdy opisujemy pracę księdza Szyrwiń-
we mszy świętej. Od tylu lat to właśnie
w nim za to dwie zakrystie. Czemu aż
skiego, piec ten już nie funkcjonuje, zo-
ona spogląda na nas. Wita nas i żegna,
dwie? Kościół budowany był przed II
stał rozebrany. Nowy piec zamontowano
gdy przychodzimy do kościoła.
Soborem Watykańskim. Ksiądz miał
w 2014 roku z inicjatywy obecnego pro-
swoje miejsce do modlitwy i przebrania
boszcza, księdza Kuźmińskiego.
się na mszę – zakrystię, która znajduje się
Jarosław Duplicki
Pierwsz (luty 2015) w roku szkolnym 2014/2015 numer gazetki szkolnej STYK opracował zespół gimnazjalistów z Młodzieszyna pod opieką pp. Alicji i Janusza Wlazło.
Zamieszczone zdjęcia pochodzą z archiwum gazetki.

Podobne dokumenty