wydanie 100

Transkrypt

wydanie 100
Gazetka
Samorządu
Uczniowskiego
100 KLIKÓW, 100 POCIECH, 100 LAT?
WITJCIE
SETNY
JUŻ RAZ
Już trzecia klasa, ostatnia.
Przed nami egzaminy gimnazjalne, które zbliżają się
wielkimi krokami. Już
przeżyliśmy egzaminy
próbne, które pokazały
nam jak to jest. Spotkało
nas parę imprez, które
celebrowała nasza szkoła,
jak i gazetka. Pierwsze
klasy, zostały uroczyście
przyjęte do szkolnych szeregów. Byliśmy na Festiwalu Nauki, przyjęliśmy do
naszej szkoły inną gazetkę, którą uczyliśmy, jak to
jest być dziennikarzem,
braliśmy udział w roku
Fredry. Nasza nowa redakcja zżyła się. Zostało
jeszcze pół roku ciężkiej
pracy, która, mam nadzieję, że zaowocuje kolejnymi
dobrymi artykułami.
Redakcja: Alicja Wójcik (red. naczelny),
Miłosz Chełchowski, Urszula Wołoszyn,
Marcin Sapuń, Kamila Ratajczak, Joanna
Spyra, Natalia Kubik, Klaudia Laszuk,
Magda Gąsiorowska, Malwina Sobczak,
Asia Chrustowska, Sylwia Śliwa, Kamil
Wolak, Zuzanna Dobrakowska, Karolina
Żebranowicz
Absolwenci: Aga Dydacka, Kristina Yakshevska, Paweł Iwaniec
40 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
100 NUMER
Fot. Archiwum „Klika”
Ala Wójcik, 3c
Platynowy Laureat
18 Forum Pismaków 2013
Pałuckie Pióro 2008
Fot. Ala Wójcik
Fot. Daria Wójcik
GIMNAZJUM NR 27
im. Ossolineum
we Wrocławiu
nr 2/100
2013/2014
Korekta: Ula Wołoszyn
Fotografie: Daria Wójcik, Ala Wójcik, Marcin Sapuń, archiwum redakcji
Rysunki: Asia Chrostowska
Opiekun: Zofia Dembska-Pierzchała
Adres: Gimnazjum nr 27 im. Ossolineum,
ul. Czeska 40, 51-112 Wrocław
E-mail: [email protected]
www.klik.gimnazjum27.wroc.pl
2/100 2013/2014 KLIK▐
WROCŁAW NA ŚWIĘTO
Miłosz Chełchowski, 3c
Fot. Marcin Sapuń, 2b
Urszula Wołoszyn, 3c
defilady wojska polskiego
i służb mundurowych, a po
nich parady niepodległości,
w których każdy może
uczestniczyć. W kościołach
są odprawiane msze święte
ku czci poległych żołnierzy,
którzy walczyli o Polskę i jej
obywateli.
W tym roku miałem przyjemność uczestniczyć
w takiej właśnie uroczystości u nas we Wrocławiu.
Jako jeden z reprezentantów pocztu sztandarowego
naszej szkoły (oprócz mnie
były Dominika Turek i Andżelika Skowron). Uroczystość zaczynała się w kościele św. Elżbiety, gdzie
była odprawiana msza.
Z NADZIEJĄ
W PRZYSZŁOŚĆ
Na ten film szłam z mieszanymi uczuciami.
Trochę poczytałam historii o roku, w którym zawirowania spowodowały tak wielkie
zmiany również i w naszym życiu. Porozmawiałam z dorosłymi i okazało się, że
Wałęsa wzbudza w dalszym ciągu kontrowersje.
14 października wszystkie klasy drugie
i trzecie wybrały się do kina na film pt.
„Wałęsa - człowiek z nadziei”. Wyreżyserował go Andrzej Wajda – zdobywca w 2000r.
Oskara za całokształt twórczości. Jest to
opowieść o Lechu Wałęsie - mężu i ojcu, o
pracowniku zwolnionym z pracy za swoje
poglądy, o człowieku podejmującym walkę
z niesprawiedliwością, potrafiącym pociągnąć za sobą innych, o robotniku, który dał
ludziom nadzieję.
Dla starszego pokolenia to wspomnienie
w pigułce, dla młodszego - lekcja historii o
latach 80-tych zeszłego stulecia, o wiele
ciekawsza niż suchy tekst z podręcznika.
Film opowiada o pracy Wałęsy w Stoczni
Gdańskiej, o tym, jak w sierpniu 1980 roku
staje na czele strajku, o tym, jak rodzi się
NSZZ "Solidarność". Jest w nim przedstawiony okres internowania, jest pokazany
rok 1983, kiedy żona Danuta odbiera przyznaną
liderowi
zdelegalizowanej
"Solidarności" Pokojową Nagrodę Nobla,
jest i wygłoszone w 1989 roku przemówienie w Kongresie Stanów Zjednoczonych.
Jest też scena, w której z obawy o własną
rodzinę, Wałęsa podpisuje dokument
o współpracy ze służbą bezpieczeństwa.
2 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
Rys. Asia Chrostowska
OKIEM
SZTANDAROWEGO
W dniu, jakim jest 11 listopada, świętujemy narodowe Święto Niepodległości.
Tego dnia na rynkach, placach w różnych miastach
organizowane są uroczyste
NA EKRANIE — RECENZJA
W rolę Wałęsy wcielił się mój ulubiony
aktor Robert Więckiewicz, który - według
mnie - zrobił to znakomicie. Na uwagę zasługuje wspaniały montaż nagrań filmowych z archiwalnymi, dzięki któremu np.
Więckiewicz jako Wałęsa przy okrągłym
stole siedzi obok prawdziwego (zmarłego
niedawno) Tadeusza Mazowieckiego.
Chociaż przez widzów film odbierany jest
odmiennie i różnie jest oceniany przez
krytyków, uważam, że warto go obejrzeć,
bo zawiera kawałek naszej polskiej historii.
Przybliża nam czasy „Solidarności”, w których Lech Wałęsa - jak wskazano w uzasadnieniu przyznania Pokojowej Nagrody
Nobla – „próbował zapoczątkować dialog
między organizacją, którą reprezentował
(…) a władzami. (…) W czasach, w których
odprężenie i pokojowe rozwiązywanie konfliktów są bardziej potrzebne niż kiedykolwiek wcześniej, wysiłek Wałęsy jest zarówno natchnieniem, jak i przykładem”.
2/100 2013/2014 KLIK▐
39
BIAŁO-CZERWONI I RADOŚNI
PO ANGIELSKI ...
Fot. Dagmara Terzis
tam prowadzone w formie interaktywnych
warsztatów. Jeżeli chcesz spędzić jak najlepiej czas, to powinieneś/aś jak najwięcej
się udzielać, szybko podejmować decyzje,
analizować fakty i wyciągać wnioski co do
przyszłości. Najlepsze, co nas zachwyciło,
to panująca tam atmosfera. Wszyscy byli
wspaniali, nawzajem sobie pomagali i się
wspierali.
Zajęcia są prowadzone przez najlepszych
szkoleniowców i wolontariuszy, którzy pochodzą z różnych krajów, m. in.: z Wielkiej
Brytanii, Francji, Indonezji, Litwy czy Meksyku. Prowadzący przedstawiają nam swoje kraje i dużo o nich opowiadają. Są wolontariuszami, ale nie nauczycielami. To
młodzi ludzie, z którymi mogliśmy również
porozmawiać na każdy temat, oczywiście
w języku angielskim, bo inaczej byśmy się
nie porozumieli. Nikt z nas nie miał bariery
językowej. Może w drugim dniu, kiedy
przeżyliśmy szok kulturowy, mimo to daliśmy radę. Szkoła ta nie tylko pokazała
nam jak ważny jest angielski, ale także jak
ważna jest zwykła współpraca. Nie trzeba
znać perfekcyjnie języka, by się porozu-
38 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
mieć. Można przecież coś pokazać rękoma
czy narysować. W ciągu tych pięciu dni
nauczyliśmy się naprawdę wiele i wiele
zrozumieliśmy. Poznaliśmy wspaniałych
ludzi, z którymi do dzisiaj utrzymujemy
kontakt. Prowadziliśmy debatę. Tak, udało
się nam to. Nagrywaliśmy Harlem Shake,
co już dowodzi, że Euroweek to nie tylko
nauka, ale także zabawa. Nauczyliśmy się
narodowych tańców naszych wolontariuszy.
Mamy nadzieję na zrozumienie przez was,
że angielski to nie tylko wkuwanie słówek
czy rozróżnianie czasów. To także język
międzynarodowy. Bez niego nie będziemy
mieli możliwości poznać wielu niezwykłych
ludzi czy też zwyczajnie pójść do sklepu
i kupić picie w innym kraju niż Polska.
Czytając nasz artykuł, pomyślcie czy dajecie z siebie 100 % wysiłku, aby uczyć się
angielskiego, bo teraz może wam się nie
chcieć, ale w przyszłości to zaprocentuje.
Po Euroweek zrozumiałyśmy, jakie to ważne i że trzeba pogłębiać swoje umiejętności w tym kierunku.
2/100 2013/2014 KLIK▐
3
WROCŁAW NA ŚWIĘTO
Wszystkie poczty sztandarowe, a było ich na pewno
ponad 20, musiały zmieścić
się przy ołtarzu. Czuliśmy
się wyróżnieni. Po zajęciu
przez nas miejsc zaczęła
się msza. Pomyślałem „No,
pewnie msza potrwa max.
50 min…” Nie miałem racji.
Po pierwszej godzinie zaczęły boleć mnie plecy - jak
to u dość wysokiego faceta
przystało, więc już trochę
sfrustrowany w myślach
sobie wyobrażałem, jak na
drugi dzień wstanę z łóżka? Czołgając się? Lecz
dalej stałem twardo z nadzieją, że lada chwila się
takiej ilość osób, które na
raz podeszły do ołtarza,
aby przyjąć komunię.
Większość grupy ponad
100-osobowej stanowili
ludzie w już podeszłym
wieku, którzy (jak na razie
tak
zaobserwowałem
i pewnie inni też) zawsze
idą do komunii. Ta część
trwała ponad 40 min, więc
cała msza - około dwóch
godzin. Po takim czasie
stania bez przerwy moje
kręgi zaczynają zachowywać się jak twarda rurka
lub patyk z metalu, w żadną stronę nie dają się
zgiąć.
przedstawiania lub koncerty. Ustawieni w jednym
szpalerze oglądaliśmy defiladę żołnierzy oraz cały
tłum widzów i uczestników
akcji organizowanej przez
PO ANGIELSKI NA POŁUDNIE
Można też pozbyć się uprzedzeń do innych narodowości. Wystarczy chociaż
trochę poznać tych ludzi z różnych krajów
i okazuje się, że przestajemy się ich bać,
zaczynamy rozumieć , o czym myślą, co
sądzą i że prawdę mówiąc są bardzo podobni do nas.
Marcin Sapuń, 2b
SZKOŁA LIDERÓW
Niesamowite przeżycie, niesamowita zabawa i super atmosfera – tylko takimi słowami można opisać wyjazd z p. Terzis na
Europejskie Forum Młodzieży w Długopolu Zdrój.
Codziennie nowe słówka, nowi koledzy
i koleżanki, nowa forma nauki. Nauczyciele-wolontariusze codziennie przygotowywali i prezentowali nam swoje kraje, takie
jak, np. Turcja, Włochy, Estonia, Łotwa,
Indonezja, Gruzja, czy Wietnam. Bardzo
spodobały mi się formy nauczania, jakie
stosowali tamtejsi wolontariusze: różne
gry, zabawy, pomysły, prace pisemne.
W pamięci najbardziej zostanie mi debata
na temat szkół prywatnych i państwowych, dawno nie widziałem tylu uśmiechniętych twarzy. Oczywiście oprócz nauki
był czas na wycieczkę. Odwiedziliśmy
Bystrzycę Kłodzką oraz tamtejsze muzeum filumenistyczne (muzeum zapałek)
oraz byliśmy w innym mieście, znanym
z twierdzy – Kłodzku, szkoda tylko, że padało.
W ostatni dzień wycieczki każdy z nas
otrzymał certyfikat ukończenia szkoły liderów.
Kamila Ratajczak, Joanna Spyra, 2b
NASZ TYDZIEŃ
Z ANGIELSKIM
skończy i ruszymy w pochodzie. Msza przebiegała
dość sprawnie aż do komunii. W życiu nie widziałem
4 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
Po mszy pomaszerowaliśmy na wrocławski rynek,
do miejsca, gdzie często są
organizowane
różnie
WCDN, a mianowicie Radosnej Parady Niepodległości. Widok był przedni,
ponieważ szkoły naprawdę
postarały się wyglądać
barwnie i pomysłowo.
Na początku było to dla
mnie dość przerażające, że
grupa ludzi w liczbie ponad
2000 osób patrzyła na każdy nasz ruch, bo stanie na
baczność przy sztandarze
jest tu moim obowiązkiem.
Angielski , angielski … Jak to jest mówić
tylko po angielsku ? Po co uczyć się tego
języka? Takie pytania możemy sobie zadawać, chodząc do szkoły na normalne
lekcje, ale nie po pobycie w Szkole Liderów Euroweek, w której oprócz języka
angielskiego uczyliśmy się różnych umiejętności oraz kreatywności.
Fot. Dagmara Terzis
Dzięki tym zajęciom łatwiej nam będzie
się porozumieć, gdy wyjedziemy za granicę lub do rozmowy kwalifikacyjnej czy też
do napisania CV. Najważniejszą częścią
obozu jest jednak zabawa, ponieważ pewnie każdy z nas lubi się uczyć poprzez
zabawę. W dodatku wszystkie zajęcia są
2/100 2013/2014 KLIK▐
37
PO ANGIELSKI NA POŁUDNIE
Miłosz Chełchowski, 3c
BYŁEM - POLECAM
Byłem jednym z członków dziewięcioosobowej grupy z naszego gimnazjum, która
miała okazję na początku września pojechać na EFM (Europejskie Forum Młodzieży) lub jak kto woli Euroweek. Wróciłem
z niego zachwycony i zauroczony organizacją i spotkanymi tam ludźmi.
Od powrotu o niczym innym nie myślę,
tylko żeby tam wrócić i przeżyć to jeszcze
raz. I pomyśleć, że trzeba mnie było namawiać do wyjazdu, a na samą myśl, że tam
tylko po angielsku będą mówić, dostawałem dreszczy.
Cały Euroweek trwa 5 dni razem z dniem
przyjazdu i odjazdu z Długopola Zdroju.
Wszystkie warsztaty odbywają się w tym
samym budynku, gdzie nocujemy.
Wielu z was słowo warsztaty kojarzy się
z nudnym wykładem. Jednak na EFM tak
nie jest. Fakt, że kłopotem jest porozumiewanie się tylko w języku angielskim, bo to
w nim są one prowadzone. Lecz nie trzeba
się niczym martwić, ponieważ można się
łatwo domyślić, o czym prowadzący mówią. I to jest jedyny problem, z którym możecie się spotkać na warsztatach. A są
prowadzone naprawdę interesująco.
Na zajęciach są przedstawiane różne państwa Azji i Europy, a ci, którzy je przedstawiają, sami w tych państwach mieszkają.
Na przykład w tym czasie kiedy ja byłem,
mogłem poznać ludzi z takich krajów jak:
Wietnam, Turcja, Estonia, Łotwa, Izrael,
Indonezja, Gruzja i Rumunia. Ci ludzie są
niesamowicie mili i chętnie zawierają nowe
znajomości. Zgłosili się do EFM jako wolontariusze. Emir, który pochodzi z Turcji,
jest nim od 9 lat. Zgłasza się do organizacji, która wysyła go do jakiegoś kraju i tam
prowadzi wraz z innymi takie zajęcia. Dzięki temu zwiedził więcej krajów niż ja pewnie zwiedzę przez całe życie.
36 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
Wolontariusze przedstawiają swoje kraje
w bardzo interesujący sposób. Mówią, jakie panują u nich stereotypy i próbują nas
nauczyć w ich języku podstawowych zwrotów, np. dziękuję, jak się masz itp. Przybliżają nam swoją kulturę i ukazują dodatnie
cechy i wady ich krajów.
Oprócz warsztatów prowadzane są różne
zabawy i otrzymujemy zadania do wykonania.
Na Euroweek nie ma takiego słowa jak
nieśmiały. Każdy prędzej czy później będzie musiał wyjść na środek i coś pokazać
lub powiedzieć. Jest to niesamowite przeżycie, jak człowiek zmienia się na takich
warsztatach. Na pewno na nich lepiej
można przyswoić sobie język angielski
i stać się bardziej otwartym wobec innych.
BIAŁO-CZERWONI I RADOŚNI
To trudne zadanie, ale czuliśmy dumę, będąc wybranymi. Defilada, jak przystało na wojsko, przebiegła
dość sprawnie, problem
powstał dopiero wówczas,
rodziny z dziećmi oraz starsze osoby, wszyscy wymachując chorągiewkami.
11 listopada jest to dzień
ważny dla każdego Polaka,
można zauważyć to rów-
nież po ilości osób w różnym wieku, którzy uczestniczą w takich uroczystościach. Jako jeden ze
sztandarowych uważam, że
warto takie imprezy organizować oraz poświęcić
dzień wolny na to, aby być
razem z tymi, którzy świętują wolność Ojczyzny.
PS.
Jakoś tak wyszło, że na
fotografiach mamy gównie
naszych nauczycieli, ale
my też tam byliśmy. Naprawdę!
gdy szkoły ruszyły
w pochodzie. Powstał gigantyczny
korek
złożony
z wielobarwnych
postaci, śpiewających i wykrzykujących niepodległościowe hasła.
W końcu ruszyli,
aby przejść ulicami Wrocławia, za
nimi
podążyły
2/100 2013/2014 KLIK▐
5
W SALONIKU
TROCHĘ SPORTU WE WROCŁAWIU
Karolina Żebranowicz, 2d
DOBRZE NAM
SIĘ BIEGAŁO
Fot. Daria Wójcik
W parku koło Urzędu Wojewódzkiego we
Wrocławiu 28.09.2013 odbyła się impreza
rekreacyjno-sportowa o nazwie „Bieg po
zdrowie”.
Marcin Sapuń, 2b
Wieczorem
o niepodległości
11 listopada obchodziliśmy 95 rocznicę
odzyskania przez Polskę niepodległości.
We Wrocławiu były uroczyste obchody,
a w małym, nie wszystkim znanym Saloniku
Trzech Muz przy ulicy Zawalnej odbył się
miły wieczoru wspomnień „Nie dajmy zginąć poległym”.
Byłem bardzo szczęśliwy, że taka ilość
osób przybyła, żeby zobaczyć m. in. nasz
występ. Zaczęto punktualnie o godz.16:30,
kiedy to zabrzmiał ,,Mazurek Dąbrowskiego’’. Kilka słów, wygłoszonych przez Danie-
6 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
la Jaworskiego - absolwenta naszej szkoły
oddały cześć temu momentowi. Wszyscy
zebrani mogli usłyszeć kilka patriotycznych
pieśni w wykonaniu chóru "Basilica Cantans". Wreszcie przyszedł czas na referat
o żołnierzach wyklętych wygłoszony przez
pana Jarosława Jaroszewicza. Opowiedział
w nim wiele ciekawych, wcześniej może
nieznanych wszystkim faktów z życia żołnierzy walczących o wolną Polskę zaraz po
zakończeniu II wojny światowej. Duże, zasłużone brawa i wreszcie nadszedł kulminacyjny moment spotkania: występ kółka teatralnego pod opieką pani Agnieszki Halickiej. Recytacja kilku wierszy, m.in. Norwida
czy Szymborskiej zostały przez ludzi zgromadzonych w saloniku przyjęte gromkimi
brawami. Byliśmy dumni, że mogliśmy wystąpić przed ludźmi, którzy już sporo przeżyli, a którzy nas tak ciepło przyjęli. Oczywiście podziękowaliśmy wszystkim osobom,
które zorganizowali ten wieczorek.
W konkursie tym brali udział uczniowie
szkół podstawowych, gimnazjalnych i po-
nadgimnazjalnych z Wrocławia i jego okolic. Podczas zawodów nie tylko były biegi –
główna konkurencja - ale też siatkówka,
badminton, koszykówka oraz piłka nożna.
Brałam udział w rzutach do kosza – ta dyscyplina polegała na trafieniu jak najwięcej
razy do kosza w ciągu minuty. Chłopcy
grali w piłkę nożną w dwóch meczach:
jeden wygrali 3:0, natomiast drugi przegrali
1:2. Większość naszej ekipy wzięła udział
w biegu. Niestety, nikt nie zajął bardzo
wysokiego miejsca, ale i tak było to zabawne i ciekawe doświadczenie. Polecam
udział w takich wyjściach. A jak było świetnie, obrazują to zdjęcia wykonane przez
panią Iwonę Brzozowską, która wraz
z panem Markiem Ciaszkiewiczem opiekowała się nami.
Fot. Karolina Żebranowicz
2/100 2013/2014 KLIK▐
35
MARATON WROCŁAW
SAMORZĄD UCZNIOWSKI
Klaudia Laszuk, 3b
NOWE
WYBORY,
NOWA WŁADZA
We wrześniu odbywają się, że w mojej
szkole wybory Przewodniczącego Rady
Samorządu Uczniowskiego.
Fot. Marek Pierzchała
34 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
przecież może odstraszyć najsilniejszych.
Wśród biegnących wypatrzyliśmy też greckiego hoplitę z okrągłą tarczą i włócznią
przypominającego, że wszystko zaczęło
się od bitwy pod Maratonem, po której
zwycięzcy Grecy dźwigający cały oręż musieli jak najszybciej wrócić do Aten, by wyprzedzić żeglującą ku miastu flotę perską
i owego Greka, który przyniósłszy do miasta wieść o zwycięstwie i zagrożeniu, zmarł
z wyczerpania. Jednym z ostatnich biegnących był szeroko uśmiechnięty, bosonogi
patriota z polską flagą, ale tu już nie bardzo rozumieliśmy, jakie to głębokie przesłanie chciał nam ów zawodnik przekazać.
Jakoś tak się złożyło, że wraz z mijającymi nas ostatnimi biegaczami pojawiła się
na trasie chłodna mżawka i ze współczuciem myśleliśmy o tym, że nawet Kenijczycy mają jeszcze przed sobą dobrą godzinę
walki w kiepskich warunkach, a ci, którzy
właśnie znikają sprzed naszych oczu –
pewnie jeszcze ze trzy godziny lub więcej,
a my nic już na to nie poradzimy, choć do
tej pory nieźle podgrzewaliśmy atmosferę
wspierani w tym dziele szczególnie przez
pana Marka Ciaszkiewicza i panią
Agnieszkę Halicką. Ale trudno. Widocznie
inni kibice nie byli już tak skuteczni jak my.
Fot. Daria Wójcik
początku lub nie stracić optymalnego tempa. Niektórym pomagali w takim rozkładaniu sił towarzyszący rowerzyści, sprawdzający na liczniku tempo jazdy…
Dla większości bieg oznaczał nie tyle
walkę o jak najszybsze pokonanie trasy, co
pokonywanie własnej słabości, udowodnienie sobie samemu, że jesteśmy w stanie
kazać sobie walczyć dalej, gdy cały organizm krzyczy, by przestać. Maratończyk to
ktoś, kto udowadnia nie tylko sprawność
swego ciała, ale też ktoś, kto musi dowieść, że jego duch jest od ciała silniejszy,
potrafi nad nim panować. To wyjaśnia
udział w maratonie wózkarzy, ale i innych
osób niepełnosprawnych, choćby takich,
których wózek pchał ktoś inny, dając im
w ten sposób szansę na przeżycie doświadczenia, którego los im – jak by się
wydawało – poskąpił. Przekonaliśmy się
więc jeszcze raz, jak wiele może oznaczać
nasza pomoc dla innych.
Wśród biegnących byli też tacy, którzy
traktowali imprezę jak wielki festyn – zabawę na wielką skalę. Chętnie podbiegali, by
dotknąć naszych wyciągniętych dłoni,
życzliwie machali do nas, słysząc nasze
zachęcające do wysiłku i pełne podziwu
okrzyki. Widzieliśmy wiele osób starszych,
dzielnie walczących z trudami trasy, która
Na początku nie przyszło mi do głowy,
żeby zgłosić swoją kandydaturę. Kilka razy
jednak podczas rozmów ze znajomymi na
temat wyborów usłyszałam, że nadawałabym się na to stanowisko.
Zaczęłam myśleć o tym, czy jestem w stanie podołać obowiązkom, które należą do
przewodniczącego. Moje obawy zostały
rozwiane, zdecydowałam się wziąć udział
w wyborach.
Koledzy i koleżanki pomagali mi zbierać
podpisy i przekonywali innych uczniów ze
szkoły, aby na mnie głosowali. Swoją kandydaturę zgłosiły również trzy inne uczennice z trzecich klas. Wszystkie zacięcie
rywalizowałyśmy.
Miałam duże poparcie, ale nie sądziłam, że
wygram. Nie mogłam doczekać się wyników. Kiedy zawisły na tablicy i zobaczyłam,
że to właśnie ja zdobyłam największą ilość
głosów, byłam bardzo szczęśliwa i wdzięczna wszystkim, którzy mi pomagali i tym
wszystkim, którzy głosowali na mnie.
Za poparcie bardzo dziękuję.
Teraz dowiemy się, czy podołam nowym,
niełatwym obowiązkom.
2/100 2013/2014 KLIK▐
7
SAMORZĄD UCZNIOWSKI
Magda Gąsiorowska, 3b
MIKOŁAJKI ZABAWA
CZY TRADYCJA?
Zastanawiam się czy to święto jest nam - młodzieży potrzebne. Mikołajki stały się dziś skomercjalizowane przez
korporacje i sklepy, które chcą na nas zarobić. Mikołajki,
wiele z nas kojarzy tylko z dawaniem sobie nawzajem
prezentów.
Czy jednak zastanawialiście się, skąd one się wzięły?
Co nam dają? I czy każdy z nas chce je obchodzić.
Oto kilka refleksji na ten temat.
Otóż święto to obchodzimy
6 grudnia na cześć św.
Mikołaja, biskupa Miry,
który po śmierci rodziców
otrzymał duży spadek.
Wszystko, co miał, rozdawał biednym dzieciom,
jednak prezenty podrzucał
anonimowo, ponieważ
chciał uniknąć rozgłosu.
Postać i legenda świętego
Mikołaja, który jest gruby
ma długą siwą brodę i chodzi w czerwonym kożuchu,
Ala Wójcik, 3c
DYSKOTEKA
Pierwsza dyskoteka w roku szkolnym
2013/14 została okrzyknięta jedną z lepszych dyskotek w szkole.
Uczniowie, jak i nauczyciele dobrze się
bawili. Można było dostrzec tańczących
nauczycieli, którym dobry humor dopisywał. Trudno było zauważyć ucznia, który
stał i ‘podpierał’ ściany. Każdy znajdował
się na parkiecie i tańczył, jak tylko potrafi.
Didżeje byli chwaleni przed długi czas po
zabawie. Nic tylko czekać na następną
dyskotekę, na której może będzie konkurs
8 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
a podróżuje w saniach zaprzęgniętych w renifery
powstała w latach dwudziestych XX w. i jest dziełem
koncernu Coca-Cola. Tyle
na temat wiedzy o mikołajkach.
MARATON WROCŁAW
czycy, którzy są klasą sami dla siebie. Najpierw więc samotny lider wyścigu, a tuż za
nim jeszcze trójka wspaniałych, smukłych,
czarnoskórych zawodników, po czym znów
dłuższa przerwa… i wreszcie zaczęli pojawiać się sportowcy, którzy tak naprawdę
mogli ze sobą konkurować. Może dla Kenijczyków powinna być osobna nagroda,
a dla pozostałych – inna? Skoro nie można
ich pokonać, to co sprawia, że warto w
maratonie walczyć?
Maraton to naprawdę niezwykła konkurencja. Jest mordercza, bo trzeba przecież
pokonać ponad czterdzieści kilometrów
(pomyślcie jak daleko można by dotrzeć,
wyruszając z Wrocławia). To kolosalne
wyzwanie – zwłaszcza dla nas, którzy na co
dzień przemieszczamy się inaczej niż Kenijczycy: autobusem, tramwajem, samochodem i męczy nas już sama myśl o lekcji
wychowania fizycznego, a wychodząc na
przerwę ciężko osuwamy się na ziemię pod
ścianą korytarza. Tymczasem tu, stojąc nie
bez wysiłku jakąś godzinę na skraju trasy
i wznosząc zachęcające okrzyki z rosnącym zdumieniem obserwowaliśmy coraz
bardziej gęstniejący tłum biegnących. Wielu z nas zaczęło z ciekawością śledzić numery startowe zawodników zastanawiając
się, jak to możliwe, że tylu tak dzielnych
ludzi podjęło wyzwanie. Jesteśmy pewni,
że zgłosiło się ich sporo ponad cztery tysiące! Niepewna pogoda ostudziła u części
z nich zapały i jak się potem dowiedzieliśmy, wystartowało do biegu jakieś trzy i pół
tysiąca. Właśnie wielka liczba uczestników
zrobiła na nas największe wrażenie.
Nieliczni tylko spośród nich walczyli
o zwycięstwo. Niektórzy traktowali sprawę
w kategorii indywidualnego wyczynu – co
chwila sprawdzali swój czas na zegarku, by
nadmiernie nie wyeksploatować się na
tańca, gdyż nasza nauka na wychowaniu
fizycznym nie może pójść na marne.
Klaudia Krupińska, 3
NAWET
NA GAZECIE
Gdy tylko wybiła godzina 17.00, nasza
szkoła zaczęła tętnić życiem, uczniowie
pojawiali się i z minuty na minutę było nas
więcej, a nasz DJ zadbał o dobry klimat od
samego początku.
Początek jednak był dość drętwy, za to
później się rozkręciło - wszyscy tańczyli
2/100 2013/2014 KLIK▐
33
MARATON WROCŁAW
Od redakcji
NIEDZIELNI
KIBICE
W niedzielę 15 września całkiem spora
grupa uczniów i nauczycieli spotkała się
rano pod szkołą. Tak, Tak! Rano w niedzielę! Nie wierzycie? Naprawdę tak było
i mamy na to dowody w postaci zdjęć.
Oczywiście powód, by w niedzielę
przyjść do szkoły, był niecodzienny, bo nie
co dzień zdarza się okazja, by kibicować
maratończykom. Ściśle mówiąc, to we
Wrocławiu taka okazja zdarza się tylko raz
w roku i tym razem postanowiliśmy spróbować, jak to jest.
Tak się składa, że ta wielka okazja łączyła się dla nas z bardzo niewielkim spacerkiem, bo wystarczyło przejść się do sąsiedniej krzyżówki wzdłuż Bałtyckiej i już mogliśmy zająć najlepsze miejsca dla widzów na
siódmym kilometrze trasy wiodącej tu ulicą
Żmigrodzką. Okazało się, że organizatorzy
bardzo precyzyjnie przewidzieli, kiedy pojawią się tu najszybsi z uczestników imprezy. Już kilka minut po dziewiątej przemknął
obok nas pierwszy z kilku wózkarzy (w
maratonie uczestniczą również niepełnosprawni na swoich maszynach napędzanych przy pomocy rąk, a wydłużone sylwetki tych trójkołowców przypominają trochę samochody formuły 1). Niewiele dzieliło go od trzech następnych wózków. Potem nastąpiła chwila przerwy, nim pojawili
się następni. Tym razem byli to już biegacze i - co dobrze wiedzą interesujący się
sportem – czarni biegacze z Afryki, Kenij-
Fot. Marek Pierzchała
32 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
SAMORZĄD
Fot. Ala Wójcik
Czy współczesny model
świętowania mikołajek nie
staje się dla nas kolejnym
dniem, w którym wpadamy
w szał zakupów, myśląc
jedynie o jak najfajniejszym
prezencie dla koleżanki lub
kolegi, a zapominamy
o tym, co naprawdę powinno być ważne w tym dniu?
Dawanie prezentów powinno być symboliczne, ponieważ ideą tego święta było
sprawianie przyjemności
i bawili się, były też różne konkursy.
Uczniowie naszego gimnazjum to nieźli
muzykanci. Śpiewali wszystkie piosenki,
jakie puszczał DJ Michał. Był raz nieciekawy wypadek, gdy nagle muzyka przestała
płynąć z głośników, ponieważ jakiś uczeń
zahaczył o kabel i zwalił głośnik na podłogę, lecz dzięki pomocy paru chłopaków
sprzęt szybko wrócił do sprawnego działania.
Była zabawa, która polegała na tańcu na
gazecie w dwie osoby. Była przy tym masa
śmiechu i gazeta była składana, gdy zatrzymywano piosenkę, wygrali ci, którzy nie
spadli z gazety. Konkurencje wygrali Maciek i Michał z klasy 3b - pokazali, że są
królami parkietu tego wieczoru.
Gdy nadszedł ten niepożądany koniec dyskoteki, uczniowie krzyczeli, że chcą, by
ludziom, którzy są samotni
i potrzebujący. Jak też się
okazuje, prezent nie musi
być wcale drogi, wystarczy
zwykła czekolada, aby
sprawić komuś przyjemność - przecież liczy się
pamięć.
Bierzesz udział w akcjach
takich jak „Szlachetna
paczka” czy np. zbieranie
słodyczy dla hospicjum,
a okazuje się, że jest to też
udział w mikołajkach. Dlatego uważam, że święto to
jest potrzebne całemu społeczeństwu, a zwłaszcza
młodzieży, która może się
skupić na pomaganiu potrzebującym.
Nasz wolontariat co roku
organizuje zbiórkę słodkości dla dzieci z hospicjum,
warto więc wziąć w niej
udział. Zostać takim sprawiającym radość, prawdziwym św. Mikołajem.
dyskoteka trwała dłużej, lecz niestety, nie
było takiej możliwości. Impreza była w pełni kontrolowana przez nauczycieli, rodziców i uczniów, więc nic się nikomu nie stało.
Największym zdziwieniem było to, że na
ten roztańczony wieczór przybyło ponad
stu czterdziestu uczniów! Każdy potańczył
chociaż parę minut. Jedyny minus był taki,
że nie udało się załatwić sprzętu do karaoke, a wielu uczniów bardzo chciało się popisać swoim głosem.
Dyskotekę oceniam jako bardzo udaną,
Sama się bardzo wytańczyłam - pod koniec
już opuszczały mnie siły. Liczę, że to nie
będzie ostatnia taka dyskoteka w tym roku
szkolnym. Doszły mnie słuchy, że szykuje
się kolejna zabawa. Oby była równie udana
jak ta.
2/100 2013/2014 KLIK▐
9
Miłosz Chełchowski, 3c
POCZUĆ SIĘ
JAK STUDENT
akcji - profesor Marian Orzechowski. Ten
sam, który przyczynił się do powstania
Dolnośląskiego Festiwalu Nauki. Opowiedział, jak nasze spotkania będą przebiegać i kiedy będą się odbywać. Gdy wszystko zostało powiedziane, profesor Orzechowski oddał głos wykładowcom.
Pierwszy z nich opowiedział o jednym
z najważniejszych narządów człowieka,
czyli oku. Pokazał nam ilustracje, na których występują różne złudzenia optyczne
i opowiedział, co wpływa na to, że mamy
takie złudzenia. Po nim przyszła kolej na
następnego wykładowcę, który przybliżył
nam temat psychologii ewolucyjnej i genetyki. Wszystko przebiegało sprawnie i można było się wciągnąć w wykłady. Jeżeli są
chętni na kolejne takie spotkanie trzeba
będzie jednak poczekać do przyszłego
roku i zapewne zgłaszać się do pani Pawłowskiej.
Ala Wójcik, 3c
26.09.2013 (sobota) w osiemnastoosobowej grupie pod opieką pomysłodawczyni
pani Magdaleny Pawłowskiej poszliśmy na
pierwsze w tym roku wykłady z przedmiotów ścisłych dla gimnazjalistów i licealistów, które prowadzone są na Politechnice
Wrocławskiej.
Pierwszy wykład był prowadzony w jednej z sal na Wydziale Chemii. Zrobiła na
nas duże wrażenie: była ogromna i miała
balkon, z którego można było słuchać wykładowców. Nie było ławek tak jak u nas
w gimnazjum, tylko osobne krzesła z oparciami na zeszyt. Uważam, że tego typu
siedziska są dobrym pomysłem, ponieważ
o niebo lepiej jest na nich pisać niż na
ławce. Ale nie to było główną atrakcją naszej edukacyjnej wycieczki. Gdy zajęliśmy
miejsca, przywitał nas organizator tej całej
10 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
STUDENCKIE
ŻYCIE
To już drugi raz wybraliśmy się na przeznaczony specjalnie dla gimnazjalistów
i licealistów wykłady z matematyki. I tym
razem przyciągnęły one sporą rzesze
uczniów, którzy chętnie wsłuchali się
w słowa wykładowcy. Był on poświęcony
jednemu z działów matematyki – logistyce.
Spotyka nas ona na każdym kroku. Często logiczne myślenie pomaga na niejednej
kartkówce czy też sprawdzianie. Jest to dla
mnie jeden z bardziej przyjemniejszych
działów matematyki.
WROCŁAW NASZE MIASTO
Fot. Archiwum „Klika”
Fot. Ala Wójcik
NA POLITECHNICE WROCŁAWSKIEJ
Zwiedziliśmy wiele pięknych miejsc.
Zastanawiające jest to, jak
często można na ulicach
Wrocławia usłyszeć nie
tylko język polski, bowiem
obcokrajowcy chętnie zwiedzają Wrocław. Ostatnio
ponoć króluje język hiszpański – ta wiadomość
przyda się trzecioklasistom,
którzy tego języka mogliby
zacząć
się
uczyć
w LO nr IX.
To miasto ma coś w sobie
niepowtarzalnego, tajemniczego, co przyciąga do
siebie tak wielu ludzi. Tysiące osób przechodzi
przez wrocławski rynek,
a za każdym razem możemy spotkać kogoś innego.
Miliony razy fotografowany
jest jeden budynek, jeden
człowiek czy jedno zdarzenie.
My również zrobiliśmy wiele zdjęć. Najciekawsze jest
tuż obok.
W mieście nie ma czasu na
nudę. Pomimo tego, że
byliśmy już w Rynku i okolicach nie raz, mamy wrażenie, jakbyśmy znów widzieli
coś nowego. Jedyne, co się
nie zmienia, to położenie
zabytków, które - dzięki
remontom - pięknieją na
naszych oczach. Warto
zatrzymać się przed kamiennymi epitafiami na
ścianach kościołów św.
Elżbiety czy św. Marii Magdaleny przed wiekami. Tam
czas zatrzymał się już na
zawsze.
Spędzając czas w Rynku,
nie myślisz o żadnych problemach, każda rzecz pozwala zapomnieć o wszystkim. Miło jest mieszkać we
Wrocławiu.
Jesteśmy
z niego dumni - Wrocław to
nasze rodzinne miasto.
Zachęcamy do częstego
odwiedzania "serca Wrocławia". Za każdym razem
możemy zobaczyć coś
innego, a poza tym jednorazowe wyjście nie wystarcza do zwiedzenia całości,
tu są setki małych, fascynujących miejsc na jednym
niewielkim obszarze. A jeśli
wypuścić się trochę dalej...
To niesamowite!
2/100 2013/2014 KLIK▐
31
WROCŁAW NASZE MIASTO
NA POLITECHNICE WROCŁAWSKIEJ
Sylwia Śliwa, Kamil Wolak, 1b
SERCE
WROCŁAWIA
Zabytki, pokazy bańkowe, muzycy, akrobaci i wielu, wielu
turystów - to właśnie jest wrocławski rynek potocznie nazywany "sercem Wrocławia".
Oto nasze wrażenia po spędzeniu dnia w centrum naszego miasta.
W zwykły sobotni poranek
dzień zapowiadał się bardzo słonecznie. Korzystając z ostatnich dni wakacji,
postanowiliśmy nacieszyć
się wolnością przed ciężkim rokiem nauki w nowym
gimnazjum.
Spotkaliśmy
się koło ratusza. Na miejscu już czekała nasza koleżanka. Po nerwowych naradach stwierdziliśmy, że
zaczniemy od zjedzenia
posiłku. We Wrocławiu jest
bardzo dużo restauracji
i kawiarni. Królują w nich
kuchnie z całego świata Po
długich rozmowach przy
stoliku oraz smacznym
jedzeniu w jednej z małych
knajpek w bocznej uliczce
rynku postanowiliśmy się
przejść.
Na rynkowych alejkach aż
roi się od muzyków oraz
tancerzy. Grają muzykę OD
klasycznej po elektroniczną, tańczą jazz, a nawet
popping. Akrobaci i magicy
dają występy na oczach
setek ludzi. Pokazy bańkowe są jednak rzadszą formą atrakcji, a szkoda, ponieważ taka duża ilość i
wielkość baniek na niebie
jest po prostu fascynująca.
Wykład odbył się w sobotę, 23 listopada,
na Politechnice Wrocławskiej na Wydziale
Matematyki. Tym razem ze znalezieniem
sali nie mieliśmy problemów. Po szybkim
przybyciu na uczelnię mogliśmy poczuć się
jak prawdziwi studenci, wyciągnięci właśnie
na kolejny wykład. Po opisie lokum poprzedniego wyjścia nie spodziewałam się,
że sala na wydziale matematyki będzie wyglądała rodem z hollywoodzkich filmów.
Miejsce miało swój matematyczny klimat,
który można było poczuć i dostrzec na każdym kroku. Gdy już rozsiedliśmy się w studenckich ławkach i wyjęliśmy zeszyciki do
notowania, poczuliśmy się jak żacy, którzy
pilnie notują każde słowo profesora. Wykład
prowadził profesor Zbigniew Jurek. Nosił on
nazwę „Czy warto rzucać monetą?” . Wykładowca na samym początku zadał sobie
6 pytań, na które miał odpowiedzieć podczas naszego wspólnego czasu, opierając
się na logistyce. Pytania były bardzo różne,
np.: „Jakie jest prawdopodobieństwo urodzenia się 2 osób tego samego dnia w grupie 30-osobowej? Jest to bardzo ciekawy
temat, gdyż jest aż 71% szans na takie zjawisko w owej grupie. Pan profesor zawładnął naszym czasem i gdy już skończył wykład, każdy ze zdziwienie patrzył na zegarek i mówił „To już? Tak szybko mięło?”.
Bardzo polecam wykłady na Politechnice
Wrocławskiej na Wydziale Matematyki oraz
Chemii. Następny odbędzie się dopiero
w styczniu na Wszechnicy (Wydział Chemii). Jest to na pewno mile spędzony czas,
który pozostawia coś w naszych głowach.
Dziękujemy pani Magdalenie Pawłowskiej,
która z nami uczęszcza na te zajęcia.
Strona pana Zbigniewa Jurka, na której
znajdują się wszystkie informacje z wykładu:
http://www.math.uni.wroc.pl/~zjjurek/
30 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
Nauczyciele też potrafią
się bawić, może nawet lepiej
niż my. Oto dowód na istnienie grupy teatralnej. Wprawdzie nie było nam dane jej
przedstawienia obejrzeć
(mamy nadzieję, że kiedyś
jednak to się stanie), ale
zdjęcia były dostępne w naszym archiwum, więc podpytaliśmy tu i ówdzie o wrażenia i okazało się, że grupa
jest świetna, a widownia
wyrozumiała.
(red)
Fot. Zofia Pierzchała
Fot. Sylwia Śliwa
DZIEŃ
NIE JAK
CO DZIEŃ
2/100 2013/2014 KLIK▐
11
DOLNOŚLĄSKI FESTIWAL NAUKI
Malwina Sobczak, 3c
WROCŁAW
PEŁEN NAUKI
Nauka Obywatelem Europy – pod takim
hasłem otwarto w dniu 19 września 2013
już XVI Dolnośląski Festiwal Nauki we wrocławskiej Auli Leopoldina na Uniwersytecie
Wrocławskim.
Przy wejściu do auli rzuca się w oczy
duży napis QUOD FELIX, FAUSTUM FORTUNATUMQUE SIT (z łac. oby to było szczęśliwe,
sprzyjające i pomyślne) – to formuła zamykająca uroczyste otwarcie roku akademickiego. Jeszcze wprawdzie do rozpoczęcia
dwa tygodnie, ale aula już jest gotowa na
przyjęcie nowych studentów. A na razie to
my – uczestnicy i twórcy XVI Dolnośląskiego Festiwalu Nauki gościliśmy przez ponad
godzinę na uroczystości rozpoczęcia festiwalu.
Znamienitych gości przybyło wielu: listę
otwierał prof. Marian Orzechowski – prowadzący i organizator tegorocznego festiwalu,
który przywitał Radosława Mołonia – wicemarszałka woj. dolnośląskiego, Rafała
Dutkiewicza – prezydenta Wrocławia, Dyrektora Wydziału Edukacji i Nauki Jerzego
Więcławskiego, Ewę Przegoń – Wicedyrektor Wydziału Edukacji, Macieja Litwina
z Urzędu Miejskiego oraz rektorów: Uniwersytetu Wrocławskiego Marka Bojarskiego i Politechniki Romana Kołacza. A także
tych, którzy nad poprzednimi festiwalami
czuwali i je tworzyli: prof. Aleksandrę Kubicz, prof. Kazimierę Wilk oraz prof. Adama
Jezierskiego.
Prof. Marian Orzechowski w swoim krótkim, ale treściwym przemówieniu podkreślił
fakt, że właśnie trwa Rok Wiary, Rok
Księżnej Daisy von Pless, we Wrocławiu,
jak co roku, obraduje Akademia Europea,
12 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
WE WROCŁAWIU O TOLERANCJI
a Dolnośląski Festiwal Nauki otwiera swoje
podwoje zarówno dla młodych jak i starszych wiekiem. Tak więc w naszym mieście sporo się dzieje. Festiwal od lat przyciąga coraz większe tłumy. W 1998 roku
było to jeszcze wydarzenie niszowe,
w zeszłym roku podczas festiwalu odbyło
się ponad 1300 spotkań. Ponad 5 tys. osób
organizuje i tworzy festiwal. Prof. Roman
Kołacz zaznaczył, że nauka nie zna granic
i że mija już 20 lat obywatelstwa Unii Europejskiej, w której odgrywa niebagatelną
rolę. Jeśli zachowuje się ją tylko dla nielicznych, dochodzi do filozoficznego zubożenia społeczeństwa.
Festiwal, jak co roku otworzył hejnał DFN
w wykonaniu Tria Trąbek Akademii Mu-
Fot. Ala Wójcik
pokazania tolerancji jest tworzenie apelów, przekazywanie informacji przez radiowęzeł
i wymienianie się ze społecznością
szkolną swoimi opiniami. Podobnie było
w
sytuacjach
poza-szkolnych.
Najwięcej pomysłów
powstało podczas
konkretyzacji
rysunkowych. Ludzie pokazywali tolerancję rasową,
seksualną czy niepełnosprawności. Jednym z pomysłów, który mi się
spodobał, było narysowania loga kół olimpijskich, które oznaczają kolory kontynentów.
Nie zabrakło również ostrej kłótni, która
poruszyła całą salę, a dotyczyła rysowania
znaku hitlerowców na tego typu spotkaniach. Czy nie zgadzając się na to, okazaliśmy się nietolerancyjni?!
2/100 2013/2014 KLIK▐
29
WE WROCŁAWIU O TOLERANCJI
Asia Chrustowska, 3b
DEFINICJA
TOLERANCJI
Tolerancja....trudny temat? Jak okazać to,
że jesteśmy tolerancyjni? Czy kiedykolwiek
tacy będziemy? Co to w ogóle jest tolerancja...
Fot. Ala Wójcik
21 listopada 2013 roku nasza redakcja
wybrała się do kina Nowe Horyzonty na
spotkanie z uczestnikami projektu
WroOpenUp. Zaraz przy wejściu na salę
kinową dostaliśmy numerki, co spowodowało małe zamieszanie w naszym gronie.
Na początku liderzy grup pokazali nam
prezentację na temat ich wyjazdu do Francji. Opowiadali o swoich zadaniach, jakie
musieli wykonać podczas podróży. Pierwszym ich zadaniem było dogadanie się
z Francuzami, poznanie ich kultury
i codziennego życia. Mieli także pomóc
w obowiązkach obywateli francuskich. Musieli pokonać swoje własne lęki i wykazać
się odwagą. Pomimo nieznajomości języka
czy panujących tam zwyczajów udało im
się pokonać dzielącą ich barierę.
Następnym etapem był podział na 8 grup,
w których mieliśmy podzielić się swoimi
opiniami na temat tolerancji. Opiekunowie
stanowili oddzielną grupę. Opinie miały być
na temat wyrażania tolerancji w Internecie,
poza szkołą czy w szkole. Okazało się, że
o tolerancji najwięcej mówimy na facebooku, blogach i innych stronach społecznościowych. W szkole jednym ze sposobów
DOLNOSLĄŚKI FESTIWAL NAUKI
zycznej w składzie: Rafał Czermarmazowicz, Michał Podżus i Marcin Król, których
przygotował prof. Igor Cecocho.
Ponieważ „nauka to muzyka duszy”, jak
przypomniał prof. Orzechowski, to nie może się obyć bez tego pokarmu duchowego,
jakim jest wykład i zaprosił do jego wygłoszenia prof. Marię Sąsiadek - Kierownika
Katedry Zakładu Genetyki Uniwersytetu
Medycznego we Wrocławiu, specjalistkę
od genetyki klinicznej.
Pani
profesor
rozpoczęła
wykład
„Genetyka – wczoraj, dzisiaj i jutro. Dylematy etyczne” od stwierdzenia, że genetyka jest elementem genetyki molekularnej
i rozwija się w ostatnim czasie niezwykle
dynamicznie. Zaczyna się postrzegać w jej
kontekście pochodzenie różnych chorób.
Jej rozwój prowadzi do zmiaby paradygmatu postrzegania nas samych. Niesie też
ona za sobą nowe konteksty dla dogmatów
filozoficznych i etycznych. Zmienia normy
prawne.
Profesor przedstawiła całe kalendarium
rozwoju tej nauki, omawiając je pokrótce.
Stwierdziła, że pojawiają się pytania o diagnostykę medyczną, a z nią o etykę w genetyce. Mówiła o ewolucji człowieka i sposobie wykorzystywania naszego DNA.
Chwaliła klonowanie narządów ludzkich,
ale już do klonowania całego człowieka
odnosiła się sceptycznie, podkreślając
aspekt etyczny tych eksperymentów.
Pokazała, jak na coraz większym obszarze naszego świata hoduje się żywność
zmodyfikowaną (np. w USA to już 65%
żywności). Opowiadała o nanotechnologii
i produkcji leków. Podkreślała fakt, że diagnostyka osób zdrowych jest najważniejsza, ale też nie należy, jak Pytia delfijska,
za bardzo wybiegać naprzód i prorokować
jakie choroby mogą nas spotkać w przyszłości.
Tutaj pani profesor postawiła pytanie:
Czy mamy prawo to robić? Czy lepiej wiedzieć o tym, jakie choroby w nas siedzą,
czy też nie? A chwilę później snuła opowieść o terapii genowej, która się staje
coraz bardziej skuteczna.
Na zakończenie filozoficznie stwierdziła,
pokazując na slajdzie Lizę Minnelli w filmie
Kabaret w scenie Pieniądz rządzi światem,
że tak właśnie jest, że trzeba jednak ustalić
i podpisać konwencję bioetyczną Rady
Europy, bo bez niej możemy w medycynie
robić, co chcemy. Na razie… Zabrzmiało to
złowróżbnie.
Po wykładzie pani profesor wysłuchaliśmy koncertu inauguracyjnego – muzyki
Witolda Lutosławskiego Partita na skrzypce i fortepian oraz Bukoliki na skrzypce,
wiolonczelę i fortepian w wykonaniu Roberta Bachara, Marcina Misiaka oraz Mirosława Gąsienieca.
28 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
2/100 2013/2014 KLIK▐
13
FESTIWAL NAUKI WE WROCŁAWIU
Magda Siewierska, 1b
O NAJWAŻNIEJSZYCH
ELEMENTACH
FESTIWALU
Fot. Ala Wójcik
Oj, nie było łatwo doczekać się rozmowy z profesorem
Marianem Orzechowskim, głównym organizatorem Dolnośląskiego Festiwalu Nauki. Staliśmy w kolejce i przyglądaliśmy się, jak profesor udziela wywiadu telewizji,
potem dziennikarzom radiowym, aż w końcu przyszła
kolej na prasę.
14 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
- Co najbardziej się panu
podoba w Festiwalu Nauki?
- Podobają mi się ci, którzy
na festiwal przychodzą. To
wy jesteście radością dla
tych, którzy go robią. Ci,
którzy pojawiają, aby zobaczyć, pobawić się z nami,
nacieszyć się nauką. Jesteście najważniejszym elementem festiwalu.
A gdybyście zapytali się
o to, w jakich przedsięwzięciach festiwalu biorę udział,
to mam jedną odpowiedź:
mnie interesuje praktycznie
wszystko. Jestem z wykształcenia chemikiem, ale
równie chętnie chodzę na
przedsięwzięcia humanistyczne czy filozoficzne, bo
nauka nie ma granic.
A znaczy to, że jak ktoś ma
pięć lat, to nie może być
naukowcem? Jeśli będzie
pytał: Dlaczego? - to się
nim stanie. Może więc nim
być, tylko mieć inne zainteresowania. Dlatego proszę
was i polecam, żebyście
chodzili na wszystko, co
tylko jest możliwe. Ustalcie
sobie swoją „marszrutę":
od jednego przedsięwzięcia do drugiego. Wszędzie
jest coś pięknego, wszędzie coś znajdziecie. Każdy
z naszych współorganizatorów daje to, co ma najlepszego.
- Czy uważa pan, że jest to
przydatne nie tylko dla
dzieci, ale także dla dorosłych, żeby poszerzać wiedzę?
- Mam nadzieję, oczywiście. Nauka jest wprawdzie
najpiękniejsza w tym mło-
OBRACHUNKI
W trzeciej klasie rozpadła
się moja grupa taneczna
i wtedy jeszcze nie potrafiłam płynnie znaleźć sobie
czegoś innego. I tu wkroczyła pani Zosia z tym swoim: „Ja dokładnie wiem,
czego ci potrzeba - pomimo że w sumie to nic nie
mówisz” - do tej pory jestem pod wrażeniem tego
instynktu. Zostałam dorwana w bibliotece. Brutalnie
i bez ostrzeżenia. Wśród
książek i komputerów. I już
tak na stałe.
Najbardziej zaskakującą
przemianą okazało się, że
drzemie we mnie humanista. Wcześniej myślałam,
że ścisłowiec całkowicie
zajął moją przestrzeń.
A w dodatku funkcja naczelnej pozwoliła mi się
spełnić, jeśli chodzi o mój
trudny charakterek. Było
bardzo dużo wyjść, wydarzeń.. Działo się. Jeśli może wtedy nie wiedzieliśmy
dokładnie, po co to wszystko, to teraz jest to oczywiste. Staliśmy się otwarci na
świat, na postęp. Dołączy-
łam do ekipy korekt w innej
ogólnopolskiej gazecie.
Publikowaliśmy artykuły w
różnych miejscach, zostałam Kryształowym Absolwentem. A przy tym wspaniale się bawiliśmy.
Oczywiście nie zawsze
było tak słodko i kolorowo.
Niektórzy uważali, że nasza gazetka to „kółko wzajemnej adoracji”. Wszelka
krytyka uczyła nas odporności, niemoc dogadania
się w grupie – pokory. Nauczyłam się przysłowiowo
kombinować (bardzo przydatne na studiach, polecam). Jest jeden minus –
nie potrafię teraz nic nie
robić. Jakakolwiek chwila
braku aktywności kulturalnej czy społecznej wiąże
się od razu z poczuciem
niespełnienia.
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim tym, którzy razem ze mną przeżywali czas gimnazjalny,
a zwłaszcza:
pani Zosi i panu Markowi –
za pokazanie wszystkiego,
co się dało,
pani Beacie KrywultSzczudło – za niepozwalanie sobie odpuścić,
Pawełkowi – za Kryzysową
Narzeczoną.
Gimnazjum nr 27 im. Ossolineum to obalenie stereotypu na temat gimnazjów.
A to gimnazjum to drogowskaz na naszej wąskiej,
pokrętnej ścieżce życia.
Fot. Daria Wójcik
2/100 2013/2014 KLIK▐
27
FESTIWAL NAUKI WE WROCŁAWIU
OBRACHUNKI
Aga Dydacka, red. nacz. 2009 / 2010
O DROGOWSKAZIE
NA WĄSKIEJ ŚCIEŻCE
Myślę, że moja reakcja na setny numer „Klika” była dokładnie taka sama, jak pozostałych byłych członków redakcji: O nie, już? To muszę coś napisać, termin:
„Na wczoraj!”` Tak więc pozostawiłam moje matematyczne równania na Uniwersytecie Wrocławskim na rzecz świata humanistycznego i... na trochę wspomnień.
Pod artykułem Pawła podpisuję się nogami, rękami,
głową i wszystkim innym,
co mam. Gdy myślę
o Gimnazjum nr 27, to
mam przed oczami dokładnie to samo: „Klik”, przyjaciele, nauczyciele i dużo
radości.
W przypadku naszego młodego, kudłatego przyjaciela
Pawełka cały proces przemian w tej szkole trwał trzy
lata. U mnie było inaczej.
W ciągu roku (ostatniego)
wszystko się zmieniło.
Jak ja się cieszę, że kiedy
moja mama karmiła mnie,
gdy byłam noworodkiem,
w międzyczasie czytała
Chmielewską! (I proszę mi
tu nie wątpić w powiedzenie: „wyssać coś z mlekiem
matki!”)
Dzięki miłości do książek
zaczęła się moja przygoda
z „Klikiem”. W pierwszej
i drugiej klasie byłam całkowicie oddana mojej pasji
tanecznej. Treningi co drugi
dzień, ciągła aktywność
fizyczna, obozy wyciskające z nas ostatnie poty.
Szkoła była dla mnie tylko
26 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
tłem, miejsce, do którego
idzie się rano, czegoś tam
dym wieku, ale z ludźmi,
którzy są doświadczeni
naukowo możemy podyskutować o sprawach takich
i dla nich ważnych, i dla
nas. Od nauki nie odchodzi
się w „pewnym wieku”.
Oczywiście w waszym najłatwiej jest się uczyć, bo
umysł jest najbardziej
chłonny, ale człowiek, który
ma lat 80 czy 90 też bywa
naukowcem, tylko jego
zainteresowania są inne.
Dla wszystkich coś przygotowaliśmy.
- Miejsce, w którym dzisiaj
się znajdujemy, jest dla
pana bardzo ważne?
- Tak. Dzisiaj jesteśmy w
Parku Wiedzy. To jest wyjątkowe przedsięwzięcie.
Nasi współorganizatorzy
przygotowują program dla
rodzin, więc niezależnie od
tego czy przyjdzie do nas
się uczy i zaraz biegnie na
trening.
bardzo mały gość, czy gość
bardzo duży, dla każdego
powinno to być ciekawe.
Dla małych mamy pomysły
na zainteresowania dla
nich dostosowane. Z rodzicami porozmawiamy o innych sprawach, np. jak
dzieci zainteresować nauką. Dla dziadków też coś
się znajdzie. Tak więc dla
każdego jest coś miłego.
Co roku.
Fot. Ala Wójcik
Magda Siewierska,1b
UCZYMY SIĘ
W PARKU
We wrześniu zorganizowano jak co roku Dolnośląski
Festiwal Nauki, a w ramach niego - Park Wiedzy. Brało
w nim udział kilkadziesiąt wrocławskich szkół podstawowych, gimnazjów i liceów. Nasza szkoła również uczestniczyła w tym wydarzeniu.
Na festiwal przybyli ludzie z wielu miejscowości Dolnego
Śląska, aby poszerzyć wiedzę lub doświadczyć czegoś
nowego i ciekawego. Były to głównie rodziny, młodzież,
ale także i osoby starsze.
Na świeżym powietrzu
ustawiono stoiska o następujących tematykach: chemia, biologia, sztuka, fizyka
oraz technologia. Na większości z nich można było
doświadczyć, spróbować
lub stworzyć różne niepowtarzalne rzeczy. Wszystkie te dziedziny pokazywali
i omawiali ludzie zajmujący
się nimi na co dzień m.in
chemicy, biolodzy, fizycy
oraz aktorzy. Nauki, które
są niezbyt lubiane przez
większość uczniów zacie2/100 2013/2014 KLIK▐
15
Fot. Ala Wójcik
kawiły i przykuły ich uwagę.
Organizatorzy nie zapomnieli o ludziach niepełnosprawnych i chorych.
Z tego powodu utworzono ,,specjalnego konia",
który miał na celu nie tylko
dać poczucie realistycznej
jazdy, ale także właściwo-
16 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
ści zdrowotne. Dla koneserów owadów też znalazło
się coś interesującego.
Można było poznać różnorodne gatunki pasikoników,
karaluchów i szarańczy.
Studenci Politechniki Wrocławskiej przedstawili wiele
eksperymentów fizycznych
i chemicznych. Niektóre
z doświadczeń można bezpiecznie wykonywać w domu. Na jednym ze stanowisk można było wykonywać różne naczynia z gliny.
Zaciekawiło to przede
wszystkim dzieci, które
mogły odkryć w sobie nowe
jestem. Nie zdołalibyśmy
osiągnąć tylu niesamowitych rzeczy. W Gimnzjum
nr 27 ukształtowała się
podstawa mojej osobowości i wielu innych osób. Dla
młodych ludzi takie rzeczy
są niezwykle ważne
i chciałbym za to bardzo
mocno podziękować.
„Klik” jest bardzo ważnym
elementem naszej szkoły.
Cała działalność społeczna
skupiona w samorządzie
uczniowskim i redakcji gazetki uczy młodych ludzi
wielu ważnych umiejętności. Wiedza przy szkolnej
tablicy to tylko teoria. Aktywność społeczna daje
nam umiejętności praktyczne i pokazuje, jak radzić
sobie w normalnym życiu.
Uczymy się planowania,
organizowania, realizowania, promowania i załatwiania wielu spraw w naszym
życiu. Tego typu rzeczy jak
gazetka szkolna, samorząd
uczniowski czy aktywna
społeczna działalność poza
placówka edukacyjną to
elementy, na które porządna szkoła powinna kłaść
nacisk. Wszyscy dookoła
zauważają, że obecny model funkcjonowania polskiej
szkoły się nie sprawdza.
Wyniki nauczania są coraz
gorsze, absolwenci kończą
szkoły z wiedzą zupełnie
nieprzydatną i niepotrzebną na rynku pracy.
Wolontariat, „Klik” i SU to
te elementy, który wyróżniają naszą szkołę na tle
innych. Sprawiają, że
w ostatecznym rachunku
Fot. Marek Pierzchała
OBRACHUNKI
FESTIWAL NAUKI
jesteśmy o wiele lepsi. Nasi
uczniowie kończą szkołę,
będąc pewnymi, ustatkowanymi osobami. Bez tej
dodatkowej wiedzy nie udałyby się późniejsze osiągnięcia Agnieszki Dydackiej, Oli Józefiak, moje, czy
wielu innych osób! Nie wolno nam o tym zapomnieć
i wszyscy powinniśmy o tę
część naszej szkoły dbać.
W liście, który dostałem na
koniec mojej przygody
z gimnazjum od ówczesnej
dyrektorki Alicji Sawicz,
Zosi Pierzchały i Piotra
Mizerskiego obok wielu
pięknych i cudownych słów
znalazła się także szczera
troska dotycząca moich
życiowych wyborów wyrażona słowami „Nie jesteśmy pewni, czy wąska
śnieżką, po której idziesz,
jest tą słuszną i właściwą”.
Do dzisiaj nie jestem
w stanie im odpowiedzieć.
Codziennie czekają na
mnie nowe wyzwania, ryzykowne decyzje i konieczność podejmowania wyboru.
Siedemnastoletni Paweł
jest dzisiaj pracownikiem
Agencji PR zamieszkałym
w Warszawie, prowadzącym z grupą przyjaciół fundację i nadal publikującym
w ogólnopolskich gazetach
Pismakiem. Mimo to, nadal
nie jestem w stanie powiedzieć, czy obrana przeze
mnie droga jest słuszna.
Wiem na pewno jedno: bez
wcześniejszej asekuracji
i wskazywania mi przez
wszystkich w gimnazjum
tego, co najważniejsze, na
pewno nie znalazłbym się
tu, gdzie teraz jestem. I za
to chcę podziękować.
2/100 2013/2014 KLIK▐
25
OBRACHUNKI
WĄSKA ŚCIEŻKA
NIGDY SIĘ NIE KOŃCZY
Pamiętam, jak stając się szefem „Klika”, marzyłem
o wydaniu 100-go numeru podczas mojej kadencji.
Chciałem zorganizować duży bal i zgarnąć w tym roku
wszystkie międzyszkolne nagrody, jakie tyko można sobie wyobrazić. Dziś nie mogę przyjechać nawet na Wigilię
„Klika”, gdzie premierę będzie miał setny numer.
Postaram się jednak napisać o wszystkim, co jest dla
mnie ważne i związane
z „Klikiem”. Zawsze był dla
mnie niezwykle istotny.
Wszystko, cokolwiek działo
się w moim życiu w ciągu
trzech lat nauki w gimnazjum, zawsze obracało się
wokół „Klika”.
Pierwsza klasa to czas
mojego znacznego intelektualnego rozwoju. Nie jest
bowiem tak, że do Gimnazjum nr 27 przyszedłem
taki – jaki z niego wyszedłem. I teraz mam dopiero
okazję, aby o tym w telegraficznym skrócie napisać.
Trzynastoletni Paweł był
wówczas dzieckiem niepoprawnym i przesiadującym
z starszym o kilka lat punkrockowym towarzystwem.
Zawaliłem przez to wyniki
pod koniec podstawówki
i nie dostałem się do wymarzonego międzynarodowego gimnazjum (dzisiaj
nie poszedłbym tam za
24 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
żadne skarby!). Trafiłem do
klasy 1f w zupełnie obcym
rejonie, z ludźmi, których
nie znałem. Znalazłem się
też w redakcji „Klika”.
I wszystko troszeczkę jakby
się odmieniło. Poznałem
niesamowitych przyjaciół
w klasie 3d, którzy dla mnie
do dzisiaj stali się najbliższymi ludźmi. Przesiadywanie z takimi fajnymi, aczkolwiek nieciekawymi intelektualnie zamieniłem na
rozmowy światopoglądowe
z Agą Dydacką, Anitą Biernacką, Jakubem Sobotą,
Żanetą Kołakowską, Marcinem Szmitem, Mateuszem
Nawrockim i wieloma innymi osobami. Potrafiliśmy
siedzieć na naprawdę dobrych imprezach, ale jednocześnie dyskutować o sprawach dla nas – młodych
ludzi odkrywających świat naprawdę ważnych. I taki
też był mój pierwszy rok
z Klikiem i pierwszy „Klik”
ze mną. Bo nasze dyskusje
niejednokrotne zamienialiśmy na tematy artykułów,
o czym starsze roczniki
doskonale wiedzą.
Pojawiła się też pani Zosia
Pierzchała i niesamowite
otwarcie na świat, który
wcześniej wydawał się być
zupełnie nie dla mnie – zamknięty, mało interesujący.
Wszystkie wyjścia poza
szkołę – na Dolnośląski
Festiwal Nauki, do Ossolineum, Muzeum Narodowego, Urzędu Miasta – zawsze
uczyły mnie najwięcej! Pozwalały chwytać nowy oddech i zapewniały tak bardzo potrzebną w okresie
dorastania inspirację. Nagle okazało się, że książka,
teatr, wystawa czy panel
dyskusyjny z profesorami
może być intrygujący! Pozwoliły mi odkrywać świat
i siebie.
Później mój los poszedł
z górki – liczne projekty
w Centrum Edukacji Obywatelskiej, nauka w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy, publikacje w ogólnopolskich gazetach, występowanie w Kancelarii Prezydenta RP, praca w różnych
fundacjach pozarządowych. Wszystko to udało mi
się osiągnąć w gimnazjum.
Ale najważniejszą rzeczą,
za którą muszę podziękować i jednocześnie wyraźnie ją podkreślić jest to, że
bez „Klika”, p. Zosi i Marka
Pierzchałów, p. Piotra Mizerskiego, przyjaciół i wielu
innych osób nigdy nie udałoby mi się być tym, kim
Fot. Ala Wójcik
Fot. Ala Wójcik
Paweł Iwaniec, red. nacz. 2010-2012
FESTIWAL NAUKI WE WROCŁAWIU
zdolności i talenty. Na stoisku Wyższej Szkoły Oficerskiej była możliwość poznania jak skonstruowana
jest broń. Aktorzy Teatru
Lalek zdradzili nam kulisy
pracy ze swoimi rekwizytami. Zaprezentowali nam
scenkę ze znanych bajek,
oraz ujawnili nam jak poruszać lalką podczas spektaklu.
Festiwal przyciągnął nowych obserwatorów, którzy
poszerzyli swoją wiedzę
i dotychczasowe doświadczenia. Następne takie
przedsięwzięcie odbędzie
się w przyszłym roku we
wrześniu.
2/100 2013/2014 KLIK▐
17
Fot. Daria Wójcik
Z FREDRĄ NA RYNKU
twórcach literatury i jak co
roku uczestniczy w Wielkim
Czytaniu”.
Od rana zaś w geometrycznym ogrodzie przy
Zakładzie Narodowym im.
Ossolińskich można było
zwiedzać wystawę o Fredrze i jego najpopularniejszej komedii ,,Zemście‘’.
Osobom, które interesują
się znanymi polskimi pisarzami, przypominam, że
w przyszłym roku czytamy
utwory Henryka Sienkiewicza.
Fot. Miłosz Chełchowski
Q JAK KULTURA W MBP AGORA
Fot. Miłosz Chełchowski
Kristina Yaksevska,
absolwentka
ZBRODNIA
DOSKONAŁA
„I nie było już nikogo” jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych powieści kryminalnych Agathy Christie. Wydana po raz
pierwszy w 1939 roku pod tytułem
„Dziesięciu małych murzynków” a następnie w wydaniu poprawionym w 1940 do
dziś pozostaje klasyką gatunku.
18 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
Dziesięciu pozornie zwykłych ludzi, zupełnie ze sobą nie spokrewnionych, dostaje zaproszenie na Wyspę Żołnierzyków.
Dziesięć osób, a każda skrywa mroczną
tajemnicę, która nigdy nie ujrzała światła
dziennego. Ludzie ci nie mają pojęcia, że
osoba, która ściągnęła ich na wyspę, miała
w tym konkretny cel. Każdy umiera w inny,
wymyślny sposób, po kolei, zgodnie
ze wskazówkami zawartymi w starej dziecięcej rymowance.
Problematyka powieści jest bardzo złożona – raz autorka koncentruje się na dostarczeniu nam wskazówek co do tożsamości
zabójcy, innym razem zaś dogłębnie śledzi
stany emocjonalne jej bohaterów. Można
by się pokusić o stwierdzenie, że jest to
2/100 2013/2014 KLIK▐
23
Z FREDRĄ NA RYNKU
Marcin Sapuń, 2b
CZYTANIE Z FREDRĄ
Wielkie czytanie dzieł Aleksandra Fredry porwało wrocławian. 7 września odbyła się ogólnopolska akcja pod
hasłem ,,Narodowe czytanie‘’. Tegorocznym dramatopisarzem i twórcą znanych bajek, którego czytano w całej
Polsce, był Aleksander Fredro. Organizatorem imprezy
były dwie instytucje: Wrocławskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli oraz nasz patron - Ossolineum.
We Wrocławiu, czyli
w mieście, gdzie rynek
zdobi pomnik Fredry, od
22 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
godz. 12:00 czytano krótkie
fragmenty utworów hrabiego. Około godziny 13 czy-
tanie przeniosło się na balkon Kamienicy pod Złotym
Słońcem, do gmachu Ossolineum (Muzeum „Pana
Tadeusza”). Czytali m. in.
profesor Jan Miodek, prezes Hali Stulecia Andrzej
Baworowski oraz grupa
uczniów z LO nr X, m. in.
nasza absolwentka Dominika Wylezińska .
W międzyczasie przy
pomniku Aleksandra hr.
Fredry jeden z uczniów
z LO nr XIII przebrany za
dramatopisarza stawiał na
kartkach wszystkich chętnych okolicznościową pieczęć, którą do Wrocławia
wysłał prezydent Bronisław
Komorowski. Temu wszystkiemu przyglądał się hr.
Fredro, siedząc wygodnie
na fotelu z rulonem papieru
i gęsim piórem w ręku.
Nie lada zaskoczeniem
dla nas był wywiad… ze
mną dla radia. Na pytanie
o całą imprezę powiedziałem m. in. „że jest ona potrzebna ze względu na narodowy charakter, warto
bowiem znać najważniejsze utwory polskiego dramatopisarza. Impreza nie
cieszy się aż takim zainteresowaniem wrocławian, na
jakie by zasługiwała
(pewnie dlatego, że jednocześnie odbyła się przysięga oficerów wojsk lądowych z Wyższej Szkoły
Oficerskiej, która dość skutecznie zagłuszyła nasze
czytanie pod pomnikiem
Fredry), to jednak dobrze,
że młodzież nie zapomina
o najważniejszych polskich
Q JAK KULTURA W MBP AGORA
Fot. Daria Wójcik
swego rodzaju stadium psychologiczne
strachu.
Agatha Christie to niekwestionowana
Królowa Kryminałów. Jej książki od lat cieszą się niemałą sławą i są doceniane na
całym świecie. W odróżnieniu od wielu
innych znanych autorów, pani Christie posiada jednak pokaźny warsztat literacki.
Podziwiam jej talent do tego, że momentami tak subtelnie potrafi wybrnąć z wielu
sytuacji, nie budząc przy tym niczyich podejrzeń. Kryminał napisany naprawdę lekkim stylem. Książka jest bardzo krótka
i konkretna, nie znajdziemy tam żadnego
„lania wody”. Jest to z całą pewnością lektura nadająca się do pochłonięcia w jeden
wieczór.
„Skoro raz dałaś się uwieść Christie, to
przepadłaś” – tak moją poprzednią recenzję książki pani Christie skomentowała
bibliotekarka. Nie pozostaje mi nic innego
jak przyznać to, że ma rację - przepadłam...
Zaprosiłam do domu kolejną książkę
znanej i cenionej autorki kryminałów i jestem pewna, że to nie koniec fascynującej
znajomości. „I nie było już nikogo” uważam
za rewelacyjny kryminał, godny swojej sławy. Najlepsze jest w nim to, że widzimy jak
w postaciach rośnie napięcie, jak
z ludzi przeistaczają się w osaczone zwierzęta. Jest znakomite studium zbrodni doskonałej – nie tylko dla przyszłych prawników i psychologów.
2/100 2013/2014 KLIK▐
19
OSSOLINEUM
Fot. Ala Wójcik
W sztuce grali aktorzy z Wrocławskiego
Teatru „Komedia” pod kierownictwem
Pawła Okońskiego. Aktorzy porwali nas
w czas Rzeczpospolitej szlacheckiej i poczuliśmy się tak, jakbyśmy żyli w tamtym
okresie. Ich stroje były z tamtej epoki, a grę
aktorską trudno było odróżnić od prawdziwych uczuć. Wszyscy byliśmy pochłonięci
sztuką i nie zauważaliśmy niemal otaczającego nas, rzeczywistego świata.
Komentarze pana profesora, pomagały
nam w zrozumieniu treści, a często też
dodatkowo nas bawiły.
Nie bójmy się Zemsty, bo jest ciągle aktualna w swojej treści. My przełamaliśmy
ten strach i teraz chętnie sięgamy po teksty
Fredry i innych romantycznych twórców.
Fot. Ala Wójcik
Fot. Ala Wójcik
„ZEMSTA” W OSSOLINEUM
Ala Wójcik, Ula Wołoszyn, 3c
WCALE NIE TAKA
STRASZNA
Ten rok został poświęcony Aleksandrowi Fredrze oraz jego twórczości. Dlatego przełamujemy strach przed „Zemstą”, za którą uczniowie jakoś nie przepadają. Pewnie dlatego, że jest naszą lekturą.
16 października zostaliśmy zaproszeni
do Ossolineum w związku z obchodami
220-lecia urodzin Aleksandra hr. Fredry
i 180-lecia powstania Zemsty.
W ramach projektu Nie bój się Zemsty”
przedstawiono sceny z dramatu Aleksan-
20 ▐ KLIK 2/100
2013/2014
dra Fredry z komentarzem prof. Mieczysława Inglota. Pan profesor jest historykiem
polskiej literatury i fascynuje się epoką
romantyzmu. Wydał on wiele publikacji
dotyczących tej epoki.
2/100 2013/2014 KLIK▐
21

Podobne dokumenty