wydanie 100
Transkrypt
wydanie 100
Gazetka Samorządu Uczniowskiego 100 KLIKÓW, 100 POCIECH, 100 LAT? WITJCIE SETNY JUŻ RAZ Już trzecia klasa, ostatnia. Przed nami egzaminy gimnazjalne, które zbliżają się wielkimi krokami. Już przeżyliśmy egzaminy próbne, które pokazały nam jak to jest. Spotkało nas parę imprez, które celebrowała nasza szkoła, jak i gazetka. Pierwsze klasy, zostały uroczyście przyjęte do szkolnych szeregów. Byliśmy na Festiwalu Nauki, przyjęliśmy do naszej szkoły inną gazetkę, którą uczyliśmy, jak to jest być dziennikarzem, braliśmy udział w roku Fredry. Nasza nowa redakcja zżyła się. Zostało jeszcze pół roku ciężkiej pracy, która, mam nadzieję, że zaowocuje kolejnymi dobrymi artykułami. Redakcja: Alicja Wójcik (red. naczelny), Miłosz Chełchowski, Urszula Wołoszyn, Marcin Sapuń, Kamila Ratajczak, Joanna Spyra, Natalia Kubik, Klaudia Laszuk, Magda Gąsiorowska, Malwina Sobczak, Asia Chrustowska, Sylwia Śliwa, Kamil Wolak, Zuzanna Dobrakowska, Karolina Żebranowicz Absolwenci: Aga Dydacka, Kristina Yakshevska, Paweł Iwaniec 40 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 100 NUMER Fot. Archiwum „Klika” Ala Wójcik, 3c Platynowy Laureat 18 Forum Pismaków 2013 Pałuckie Pióro 2008 Fot. Ala Wójcik Fot. Daria Wójcik GIMNAZJUM NR 27 im. Ossolineum we Wrocławiu nr 2/100 2013/2014 Korekta: Ula Wołoszyn Fotografie: Daria Wójcik, Ala Wójcik, Marcin Sapuń, archiwum redakcji Rysunki: Asia Chrostowska Opiekun: Zofia Dembska-Pierzchała Adres: Gimnazjum nr 27 im. Ossolineum, ul. Czeska 40, 51-112 Wrocław E-mail: [email protected] www.klik.gimnazjum27.wroc.pl 2/100 2013/2014 KLIK▐ WROCŁAW NA ŚWIĘTO Miłosz Chełchowski, 3c Fot. Marcin Sapuń, 2b Urszula Wołoszyn, 3c defilady wojska polskiego i służb mundurowych, a po nich parady niepodległości, w których każdy może uczestniczyć. W kościołach są odprawiane msze święte ku czci poległych żołnierzy, którzy walczyli o Polskę i jej obywateli. W tym roku miałem przyjemność uczestniczyć w takiej właśnie uroczystości u nas we Wrocławiu. Jako jeden z reprezentantów pocztu sztandarowego naszej szkoły (oprócz mnie były Dominika Turek i Andżelika Skowron). Uroczystość zaczynała się w kościele św. Elżbiety, gdzie była odprawiana msza. Z NADZIEJĄ W PRZYSZŁOŚĆ Na ten film szłam z mieszanymi uczuciami. Trochę poczytałam historii o roku, w którym zawirowania spowodowały tak wielkie zmiany również i w naszym życiu. Porozmawiałam z dorosłymi i okazało się, że Wałęsa wzbudza w dalszym ciągu kontrowersje. 14 października wszystkie klasy drugie i trzecie wybrały się do kina na film pt. „Wałęsa - człowiek z nadziei”. Wyreżyserował go Andrzej Wajda – zdobywca w 2000r. Oskara za całokształt twórczości. Jest to opowieść o Lechu Wałęsie - mężu i ojcu, o pracowniku zwolnionym z pracy za swoje poglądy, o człowieku podejmującym walkę z niesprawiedliwością, potrafiącym pociągnąć za sobą innych, o robotniku, który dał ludziom nadzieję. Dla starszego pokolenia to wspomnienie w pigułce, dla młodszego - lekcja historii o latach 80-tych zeszłego stulecia, o wiele ciekawsza niż suchy tekst z podręcznika. Film opowiada o pracy Wałęsy w Stoczni Gdańskiej, o tym, jak w sierpniu 1980 roku staje na czele strajku, o tym, jak rodzi się NSZZ "Solidarność". Jest w nim przedstawiony okres internowania, jest pokazany rok 1983, kiedy żona Danuta odbiera przyznaną liderowi zdelegalizowanej "Solidarności" Pokojową Nagrodę Nobla, jest i wygłoszone w 1989 roku przemówienie w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Jest też scena, w której z obawy o własną rodzinę, Wałęsa podpisuje dokument o współpracy ze służbą bezpieczeństwa. 2 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 Rys. Asia Chrostowska OKIEM SZTANDAROWEGO W dniu, jakim jest 11 listopada, świętujemy narodowe Święto Niepodległości. Tego dnia na rynkach, placach w różnych miastach organizowane są uroczyste NA EKRANIE — RECENZJA W rolę Wałęsy wcielił się mój ulubiony aktor Robert Więckiewicz, który - według mnie - zrobił to znakomicie. Na uwagę zasługuje wspaniały montaż nagrań filmowych z archiwalnymi, dzięki któremu np. Więckiewicz jako Wałęsa przy okrągłym stole siedzi obok prawdziwego (zmarłego niedawno) Tadeusza Mazowieckiego. Chociaż przez widzów film odbierany jest odmiennie i różnie jest oceniany przez krytyków, uważam, że warto go obejrzeć, bo zawiera kawałek naszej polskiej historii. Przybliża nam czasy „Solidarności”, w których Lech Wałęsa - jak wskazano w uzasadnieniu przyznania Pokojowej Nagrody Nobla – „próbował zapoczątkować dialog między organizacją, którą reprezentował (…) a władzami. (…) W czasach, w których odprężenie i pokojowe rozwiązywanie konfliktów są bardziej potrzebne niż kiedykolwiek wcześniej, wysiłek Wałęsy jest zarówno natchnieniem, jak i przykładem”. 2/100 2013/2014 KLIK▐ 39 BIAŁO-CZERWONI I RADOŚNI PO ANGIELSKI ... Fot. Dagmara Terzis tam prowadzone w formie interaktywnych warsztatów. Jeżeli chcesz spędzić jak najlepiej czas, to powinieneś/aś jak najwięcej się udzielać, szybko podejmować decyzje, analizować fakty i wyciągać wnioski co do przyszłości. Najlepsze, co nas zachwyciło, to panująca tam atmosfera. Wszyscy byli wspaniali, nawzajem sobie pomagali i się wspierali. Zajęcia są prowadzone przez najlepszych szkoleniowców i wolontariuszy, którzy pochodzą z różnych krajów, m. in.: z Wielkiej Brytanii, Francji, Indonezji, Litwy czy Meksyku. Prowadzący przedstawiają nam swoje kraje i dużo o nich opowiadają. Są wolontariuszami, ale nie nauczycielami. To młodzi ludzie, z którymi mogliśmy również porozmawiać na każdy temat, oczywiście w języku angielskim, bo inaczej byśmy się nie porozumieli. Nikt z nas nie miał bariery językowej. Może w drugim dniu, kiedy przeżyliśmy szok kulturowy, mimo to daliśmy radę. Szkoła ta nie tylko pokazała nam jak ważny jest angielski, ale także jak ważna jest zwykła współpraca. Nie trzeba znać perfekcyjnie języka, by się porozu- 38 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 mieć. Można przecież coś pokazać rękoma czy narysować. W ciągu tych pięciu dni nauczyliśmy się naprawdę wiele i wiele zrozumieliśmy. Poznaliśmy wspaniałych ludzi, z którymi do dzisiaj utrzymujemy kontakt. Prowadziliśmy debatę. Tak, udało się nam to. Nagrywaliśmy Harlem Shake, co już dowodzi, że Euroweek to nie tylko nauka, ale także zabawa. Nauczyliśmy się narodowych tańców naszych wolontariuszy. Mamy nadzieję na zrozumienie przez was, że angielski to nie tylko wkuwanie słówek czy rozróżnianie czasów. To także język międzynarodowy. Bez niego nie będziemy mieli możliwości poznać wielu niezwykłych ludzi czy też zwyczajnie pójść do sklepu i kupić picie w innym kraju niż Polska. Czytając nasz artykuł, pomyślcie czy dajecie z siebie 100 % wysiłku, aby uczyć się angielskiego, bo teraz może wam się nie chcieć, ale w przyszłości to zaprocentuje. Po Euroweek zrozumiałyśmy, jakie to ważne i że trzeba pogłębiać swoje umiejętności w tym kierunku. 2/100 2013/2014 KLIK▐ 3 WROCŁAW NA ŚWIĘTO Wszystkie poczty sztandarowe, a było ich na pewno ponad 20, musiały zmieścić się przy ołtarzu. Czuliśmy się wyróżnieni. Po zajęciu przez nas miejsc zaczęła się msza. Pomyślałem „No, pewnie msza potrwa max. 50 min…” Nie miałem racji. Po pierwszej godzinie zaczęły boleć mnie plecy - jak to u dość wysokiego faceta przystało, więc już trochę sfrustrowany w myślach sobie wyobrażałem, jak na drugi dzień wstanę z łóżka? Czołgając się? Lecz dalej stałem twardo z nadzieją, że lada chwila się takiej ilość osób, które na raz podeszły do ołtarza, aby przyjąć komunię. Większość grupy ponad 100-osobowej stanowili ludzie w już podeszłym wieku, którzy (jak na razie tak zaobserwowałem i pewnie inni też) zawsze idą do komunii. Ta część trwała ponad 40 min, więc cała msza - około dwóch godzin. Po takim czasie stania bez przerwy moje kręgi zaczynają zachowywać się jak twarda rurka lub patyk z metalu, w żadną stronę nie dają się zgiąć. przedstawiania lub koncerty. Ustawieni w jednym szpalerze oglądaliśmy defiladę żołnierzy oraz cały tłum widzów i uczestników akcji organizowanej przez PO ANGIELSKI NA POŁUDNIE Można też pozbyć się uprzedzeń do innych narodowości. Wystarczy chociaż trochę poznać tych ludzi z różnych krajów i okazuje się, że przestajemy się ich bać, zaczynamy rozumieć , o czym myślą, co sądzą i że prawdę mówiąc są bardzo podobni do nas. Marcin Sapuń, 2b SZKOŁA LIDERÓW Niesamowite przeżycie, niesamowita zabawa i super atmosfera – tylko takimi słowami można opisać wyjazd z p. Terzis na Europejskie Forum Młodzieży w Długopolu Zdrój. Codziennie nowe słówka, nowi koledzy i koleżanki, nowa forma nauki. Nauczyciele-wolontariusze codziennie przygotowywali i prezentowali nam swoje kraje, takie jak, np. Turcja, Włochy, Estonia, Łotwa, Indonezja, Gruzja, czy Wietnam. Bardzo spodobały mi się formy nauczania, jakie stosowali tamtejsi wolontariusze: różne gry, zabawy, pomysły, prace pisemne. W pamięci najbardziej zostanie mi debata na temat szkół prywatnych i państwowych, dawno nie widziałem tylu uśmiechniętych twarzy. Oczywiście oprócz nauki był czas na wycieczkę. Odwiedziliśmy Bystrzycę Kłodzką oraz tamtejsze muzeum filumenistyczne (muzeum zapałek) oraz byliśmy w innym mieście, znanym z twierdzy – Kłodzku, szkoda tylko, że padało. W ostatni dzień wycieczki każdy z nas otrzymał certyfikat ukończenia szkoły liderów. Kamila Ratajczak, Joanna Spyra, 2b NASZ TYDZIEŃ Z ANGIELSKIM skończy i ruszymy w pochodzie. Msza przebiegała dość sprawnie aż do komunii. W życiu nie widziałem 4 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 Po mszy pomaszerowaliśmy na wrocławski rynek, do miejsca, gdzie często są organizowane różnie WCDN, a mianowicie Radosnej Parady Niepodległości. Widok był przedni, ponieważ szkoły naprawdę postarały się wyglądać barwnie i pomysłowo. Na początku było to dla mnie dość przerażające, że grupa ludzi w liczbie ponad 2000 osób patrzyła na każdy nasz ruch, bo stanie na baczność przy sztandarze jest tu moim obowiązkiem. Angielski , angielski … Jak to jest mówić tylko po angielsku ? Po co uczyć się tego języka? Takie pytania możemy sobie zadawać, chodząc do szkoły na normalne lekcje, ale nie po pobycie w Szkole Liderów Euroweek, w której oprócz języka angielskiego uczyliśmy się różnych umiejętności oraz kreatywności. Fot. Dagmara Terzis Dzięki tym zajęciom łatwiej nam będzie się porozumieć, gdy wyjedziemy za granicę lub do rozmowy kwalifikacyjnej czy też do napisania CV. Najważniejszą częścią obozu jest jednak zabawa, ponieważ pewnie każdy z nas lubi się uczyć poprzez zabawę. W dodatku wszystkie zajęcia są 2/100 2013/2014 KLIK▐ 37 PO ANGIELSKI NA POŁUDNIE Miłosz Chełchowski, 3c BYŁEM - POLECAM Byłem jednym z członków dziewięcioosobowej grupy z naszego gimnazjum, która miała okazję na początku września pojechać na EFM (Europejskie Forum Młodzieży) lub jak kto woli Euroweek. Wróciłem z niego zachwycony i zauroczony organizacją i spotkanymi tam ludźmi. Od powrotu o niczym innym nie myślę, tylko żeby tam wrócić i przeżyć to jeszcze raz. I pomyśleć, że trzeba mnie było namawiać do wyjazdu, a na samą myśl, że tam tylko po angielsku będą mówić, dostawałem dreszczy. Cały Euroweek trwa 5 dni razem z dniem przyjazdu i odjazdu z Długopola Zdroju. Wszystkie warsztaty odbywają się w tym samym budynku, gdzie nocujemy. Wielu z was słowo warsztaty kojarzy się z nudnym wykładem. Jednak na EFM tak nie jest. Fakt, że kłopotem jest porozumiewanie się tylko w języku angielskim, bo to w nim są one prowadzone. Lecz nie trzeba się niczym martwić, ponieważ można się łatwo domyślić, o czym prowadzący mówią. I to jest jedyny problem, z którym możecie się spotkać na warsztatach. A są prowadzone naprawdę interesująco. Na zajęciach są przedstawiane różne państwa Azji i Europy, a ci, którzy je przedstawiają, sami w tych państwach mieszkają. Na przykład w tym czasie kiedy ja byłem, mogłem poznać ludzi z takich krajów jak: Wietnam, Turcja, Estonia, Łotwa, Izrael, Indonezja, Gruzja i Rumunia. Ci ludzie są niesamowicie mili i chętnie zawierają nowe znajomości. Zgłosili się do EFM jako wolontariusze. Emir, który pochodzi z Turcji, jest nim od 9 lat. Zgłasza się do organizacji, która wysyła go do jakiegoś kraju i tam prowadzi wraz z innymi takie zajęcia. Dzięki temu zwiedził więcej krajów niż ja pewnie zwiedzę przez całe życie. 36 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 Wolontariusze przedstawiają swoje kraje w bardzo interesujący sposób. Mówią, jakie panują u nich stereotypy i próbują nas nauczyć w ich języku podstawowych zwrotów, np. dziękuję, jak się masz itp. Przybliżają nam swoją kulturę i ukazują dodatnie cechy i wady ich krajów. Oprócz warsztatów prowadzane są różne zabawy i otrzymujemy zadania do wykonania. Na Euroweek nie ma takiego słowa jak nieśmiały. Każdy prędzej czy później będzie musiał wyjść na środek i coś pokazać lub powiedzieć. Jest to niesamowite przeżycie, jak człowiek zmienia się na takich warsztatach. Na pewno na nich lepiej można przyswoić sobie język angielski i stać się bardziej otwartym wobec innych. BIAŁO-CZERWONI I RADOŚNI To trudne zadanie, ale czuliśmy dumę, będąc wybranymi. Defilada, jak przystało na wojsko, przebiegła dość sprawnie, problem powstał dopiero wówczas, rodziny z dziećmi oraz starsze osoby, wszyscy wymachując chorągiewkami. 11 listopada jest to dzień ważny dla każdego Polaka, można zauważyć to rów- nież po ilości osób w różnym wieku, którzy uczestniczą w takich uroczystościach. Jako jeden ze sztandarowych uważam, że warto takie imprezy organizować oraz poświęcić dzień wolny na to, aby być razem z tymi, którzy świętują wolność Ojczyzny. PS. Jakoś tak wyszło, że na fotografiach mamy gównie naszych nauczycieli, ale my też tam byliśmy. Naprawdę! gdy szkoły ruszyły w pochodzie. Powstał gigantyczny korek złożony z wielobarwnych postaci, śpiewających i wykrzykujących niepodległościowe hasła. W końcu ruszyli, aby przejść ulicami Wrocławia, za nimi podążyły 2/100 2013/2014 KLIK▐ 5 W SALONIKU TROCHĘ SPORTU WE WROCŁAWIU Karolina Żebranowicz, 2d DOBRZE NAM SIĘ BIEGAŁO Fot. Daria Wójcik W parku koło Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu 28.09.2013 odbyła się impreza rekreacyjno-sportowa o nazwie „Bieg po zdrowie”. Marcin Sapuń, 2b Wieczorem o niepodległości 11 listopada obchodziliśmy 95 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. We Wrocławiu były uroczyste obchody, a w małym, nie wszystkim znanym Saloniku Trzech Muz przy ulicy Zawalnej odbył się miły wieczoru wspomnień „Nie dajmy zginąć poległym”. Byłem bardzo szczęśliwy, że taka ilość osób przybyła, żeby zobaczyć m. in. nasz występ. Zaczęto punktualnie o godz.16:30, kiedy to zabrzmiał ,,Mazurek Dąbrowskiego’’. Kilka słów, wygłoszonych przez Danie- 6 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 la Jaworskiego - absolwenta naszej szkoły oddały cześć temu momentowi. Wszyscy zebrani mogli usłyszeć kilka patriotycznych pieśni w wykonaniu chóru "Basilica Cantans". Wreszcie przyszedł czas na referat o żołnierzach wyklętych wygłoszony przez pana Jarosława Jaroszewicza. Opowiedział w nim wiele ciekawych, wcześniej może nieznanych wszystkim faktów z życia żołnierzy walczących o wolną Polskę zaraz po zakończeniu II wojny światowej. Duże, zasłużone brawa i wreszcie nadszedł kulminacyjny moment spotkania: występ kółka teatralnego pod opieką pani Agnieszki Halickiej. Recytacja kilku wierszy, m.in. Norwida czy Szymborskiej zostały przez ludzi zgromadzonych w saloniku przyjęte gromkimi brawami. Byliśmy dumni, że mogliśmy wystąpić przed ludźmi, którzy już sporo przeżyli, a którzy nas tak ciepło przyjęli. Oczywiście podziękowaliśmy wszystkim osobom, które zorganizowali ten wieczorek. W konkursie tym brali udział uczniowie szkół podstawowych, gimnazjalnych i po- nadgimnazjalnych z Wrocławia i jego okolic. Podczas zawodów nie tylko były biegi – główna konkurencja - ale też siatkówka, badminton, koszykówka oraz piłka nożna. Brałam udział w rzutach do kosza – ta dyscyplina polegała na trafieniu jak najwięcej razy do kosza w ciągu minuty. Chłopcy grali w piłkę nożną w dwóch meczach: jeden wygrali 3:0, natomiast drugi przegrali 1:2. Większość naszej ekipy wzięła udział w biegu. Niestety, nikt nie zajął bardzo wysokiego miejsca, ale i tak było to zabawne i ciekawe doświadczenie. Polecam udział w takich wyjściach. A jak było świetnie, obrazują to zdjęcia wykonane przez panią Iwonę Brzozowską, która wraz z panem Markiem Ciaszkiewiczem opiekowała się nami. Fot. Karolina Żebranowicz 2/100 2013/2014 KLIK▐ 35 MARATON WROCŁAW SAMORZĄD UCZNIOWSKI Klaudia Laszuk, 3b NOWE WYBORY, NOWA WŁADZA We wrześniu odbywają się, że w mojej szkole wybory Przewodniczącego Rady Samorządu Uczniowskiego. Fot. Marek Pierzchała 34 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 przecież może odstraszyć najsilniejszych. Wśród biegnących wypatrzyliśmy też greckiego hoplitę z okrągłą tarczą i włócznią przypominającego, że wszystko zaczęło się od bitwy pod Maratonem, po której zwycięzcy Grecy dźwigający cały oręż musieli jak najszybciej wrócić do Aten, by wyprzedzić żeglującą ku miastu flotę perską i owego Greka, który przyniósłszy do miasta wieść o zwycięstwie i zagrożeniu, zmarł z wyczerpania. Jednym z ostatnich biegnących był szeroko uśmiechnięty, bosonogi patriota z polską flagą, ale tu już nie bardzo rozumieliśmy, jakie to głębokie przesłanie chciał nam ów zawodnik przekazać. Jakoś tak się złożyło, że wraz z mijającymi nas ostatnimi biegaczami pojawiła się na trasie chłodna mżawka i ze współczuciem myśleliśmy o tym, że nawet Kenijczycy mają jeszcze przed sobą dobrą godzinę walki w kiepskich warunkach, a ci, którzy właśnie znikają sprzed naszych oczu – pewnie jeszcze ze trzy godziny lub więcej, a my nic już na to nie poradzimy, choć do tej pory nieźle podgrzewaliśmy atmosferę wspierani w tym dziele szczególnie przez pana Marka Ciaszkiewicza i panią Agnieszkę Halicką. Ale trudno. Widocznie inni kibice nie byli już tak skuteczni jak my. Fot. Daria Wójcik początku lub nie stracić optymalnego tempa. Niektórym pomagali w takim rozkładaniu sił towarzyszący rowerzyści, sprawdzający na liczniku tempo jazdy… Dla większości bieg oznaczał nie tyle walkę o jak najszybsze pokonanie trasy, co pokonywanie własnej słabości, udowodnienie sobie samemu, że jesteśmy w stanie kazać sobie walczyć dalej, gdy cały organizm krzyczy, by przestać. Maratończyk to ktoś, kto udowadnia nie tylko sprawność swego ciała, ale też ktoś, kto musi dowieść, że jego duch jest od ciała silniejszy, potrafi nad nim panować. To wyjaśnia udział w maratonie wózkarzy, ale i innych osób niepełnosprawnych, choćby takich, których wózek pchał ktoś inny, dając im w ten sposób szansę na przeżycie doświadczenia, którego los im – jak by się wydawało – poskąpił. Przekonaliśmy się więc jeszcze raz, jak wiele może oznaczać nasza pomoc dla innych. Wśród biegnących byli też tacy, którzy traktowali imprezę jak wielki festyn – zabawę na wielką skalę. Chętnie podbiegali, by dotknąć naszych wyciągniętych dłoni, życzliwie machali do nas, słysząc nasze zachęcające do wysiłku i pełne podziwu okrzyki. Widzieliśmy wiele osób starszych, dzielnie walczących z trudami trasy, która Na początku nie przyszło mi do głowy, żeby zgłosić swoją kandydaturę. Kilka razy jednak podczas rozmów ze znajomymi na temat wyborów usłyszałam, że nadawałabym się na to stanowisko. Zaczęłam myśleć o tym, czy jestem w stanie podołać obowiązkom, które należą do przewodniczącego. Moje obawy zostały rozwiane, zdecydowałam się wziąć udział w wyborach. Koledzy i koleżanki pomagali mi zbierać podpisy i przekonywali innych uczniów ze szkoły, aby na mnie głosowali. Swoją kandydaturę zgłosiły również trzy inne uczennice z trzecich klas. Wszystkie zacięcie rywalizowałyśmy. Miałam duże poparcie, ale nie sądziłam, że wygram. Nie mogłam doczekać się wyników. Kiedy zawisły na tablicy i zobaczyłam, że to właśnie ja zdobyłam największą ilość głosów, byłam bardzo szczęśliwa i wdzięczna wszystkim, którzy mi pomagali i tym wszystkim, którzy głosowali na mnie. Za poparcie bardzo dziękuję. Teraz dowiemy się, czy podołam nowym, niełatwym obowiązkom. 2/100 2013/2014 KLIK▐ 7 SAMORZĄD UCZNIOWSKI Magda Gąsiorowska, 3b MIKOŁAJKI ZABAWA CZY TRADYCJA? Zastanawiam się czy to święto jest nam - młodzieży potrzebne. Mikołajki stały się dziś skomercjalizowane przez korporacje i sklepy, które chcą na nas zarobić. Mikołajki, wiele z nas kojarzy tylko z dawaniem sobie nawzajem prezentów. Czy jednak zastanawialiście się, skąd one się wzięły? Co nam dają? I czy każdy z nas chce je obchodzić. Oto kilka refleksji na ten temat. Otóż święto to obchodzimy 6 grudnia na cześć św. Mikołaja, biskupa Miry, który po śmierci rodziców otrzymał duży spadek. Wszystko, co miał, rozdawał biednym dzieciom, jednak prezenty podrzucał anonimowo, ponieważ chciał uniknąć rozgłosu. Postać i legenda świętego Mikołaja, który jest gruby ma długą siwą brodę i chodzi w czerwonym kożuchu, Ala Wójcik, 3c DYSKOTEKA Pierwsza dyskoteka w roku szkolnym 2013/14 została okrzyknięta jedną z lepszych dyskotek w szkole. Uczniowie, jak i nauczyciele dobrze się bawili. Można było dostrzec tańczących nauczycieli, którym dobry humor dopisywał. Trudno było zauważyć ucznia, który stał i ‘podpierał’ ściany. Każdy znajdował się na parkiecie i tańczył, jak tylko potrafi. Didżeje byli chwaleni przed długi czas po zabawie. Nic tylko czekać na następną dyskotekę, na której może będzie konkurs 8 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 a podróżuje w saniach zaprzęgniętych w renifery powstała w latach dwudziestych XX w. i jest dziełem koncernu Coca-Cola. Tyle na temat wiedzy o mikołajkach. MARATON WROCŁAW czycy, którzy są klasą sami dla siebie. Najpierw więc samotny lider wyścigu, a tuż za nim jeszcze trójka wspaniałych, smukłych, czarnoskórych zawodników, po czym znów dłuższa przerwa… i wreszcie zaczęli pojawiać się sportowcy, którzy tak naprawdę mogli ze sobą konkurować. Może dla Kenijczyków powinna być osobna nagroda, a dla pozostałych – inna? Skoro nie można ich pokonać, to co sprawia, że warto w maratonie walczyć? Maraton to naprawdę niezwykła konkurencja. Jest mordercza, bo trzeba przecież pokonać ponad czterdzieści kilometrów (pomyślcie jak daleko można by dotrzeć, wyruszając z Wrocławia). To kolosalne wyzwanie – zwłaszcza dla nas, którzy na co dzień przemieszczamy się inaczej niż Kenijczycy: autobusem, tramwajem, samochodem i męczy nas już sama myśl o lekcji wychowania fizycznego, a wychodząc na przerwę ciężko osuwamy się na ziemię pod ścianą korytarza. Tymczasem tu, stojąc nie bez wysiłku jakąś godzinę na skraju trasy i wznosząc zachęcające okrzyki z rosnącym zdumieniem obserwowaliśmy coraz bardziej gęstniejący tłum biegnących. Wielu z nas zaczęło z ciekawością śledzić numery startowe zawodników zastanawiając się, jak to możliwe, że tylu tak dzielnych ludzi podjęło wyzwanie. Jesteśmy pewni, że zgłosiło się ich sporo ponad cztery tysiące! Niepewna pogoda ostudziła u części z nich zapały i jak się potem dowiedzieliśmy, wystartowało do biegu jakieś trzy i pół tysiąca. Właśnie wielka liczba uczestników zrobiła na nas największe wrażenie. Nieliczni tylko spośród nich walczyli o zwycięstwo. Niektórzy traktowali sprawę w kategorii indywidualnego wyczynu – co chwila sprawdzali swój czas na zegarku, by nadmiernie nie wyeksploatować się na tańca, gdyż nasza nauka na wychowaniu fizycznym nie może pójść na marne. Klaudia Krupińska, 3 NAWET NA GAZECIE Gdy tylko wybiła godzina 17.00, nasza szkoła zaczęła tętnić życiem, uczniowie pojawiali się i z minuty na minutę było nas więcej, a nasz DJ zadbał o dobry klimat od samego początku. Początek jednak był dość drętwy, za to później się rozkręciło - wszyscy tańczyli 2/100 2013/2014 KLIK▐ 33 MARATON WROCŁAW Od redakcji NIEDZIELNI KIBICE W niedzielę 15 września całkiem spora grupa uczniów i nauczycieli spotkała się rano pod szkołą. Tak, Tak! Rano w niedzielę! Nie wierzycie? Naprawdę tak było i mamy na to dowody w postaci zdjęć. Oczywiście powód, by w niedzielę przyjść do szkoły, był niecodzienny, bo nie co dzień zdarza się okazja, by kibicować maratończykom. Ściśle mówiąc, to we Wrocławiu taka okazja zdarza się tylko raz w roku i tym razem postanowiliśmy spróbować, jak to jest. Tak się składa, że ta wielka okazja łączyła się dla nas z bardzo niewielkim spacerkiem, bo wystarczyło przejść się do sąsiedniej krzyżówki wzdłuż Bałtyckiej i już mogliśmy zająć najlepsze miejsca dla widzów na siódmym kilometrze trasy wiodącej tu ulicą Żmigrodzką. Okazało się, że organizatorzy bardzo precyzyjnie przewidzieli, kiedy pojawią się tu najszybsi z uczestników imprezy. Już kilka minut po dziewiątej przemknął obok nas pierwszy z kilku wózkarzy (w maratonie uczestniczą również niepełnosprawni na swoich maszynach napędzanych przy pomocy rąk, a wydłużone sylwetki tych trójkołowców przypominają trochę samochody formuły 1). Niewiele dzieliło go od trzech następnych wózków. Potem nastąpiła chwila przerwy, nim pojawili się następni. Tym razem byli to już biegacze i - co dobrze wiedzą interesujący się sportem – czarni biegacze z Afryki, Kenij- Fot. Marek Pierzchała 32 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 SAMORZĄD Fot. Ala Wójcik Czy współczesny model świętowania mikołajek nie staje się dla nas kolejnym dniem, w którym wpadamy w szał zakupów, myśląc jedynie o jak najfajniejszym prezencie dla koleżanki lub kolegi, a zapominamy o tym, co naprawdę powinno być ważne w tym dniu? Dawanie prezentów powinno być symboliczne, ponieważ ideą tego święta było sprawianie przyjemności i bawili się, były też różne konkursy. Uczniowie naszego gimnazjum to nieźli muzykanci. Śpiewali wszystkie piosenki, jakie puszczał DJ Michał. Był raz nieciekawy wypadek, gdy nagle muzyka przestała płynąć z głośników, ponieważ jakiś uczeń zahaczył o kabel i zwalił głośnik na podłogę, lecz dzięki pomocy paru chłopaków sprzęt szybko wrócił do sprawnego działania. Była zabawa, która polegała na tańcu na gazecie w dwie osoby. Była przy tym masa śmiechu i gazeta była składana, gdy zatrzymywano piosenkę, wygrali ci, którzy nie spadli z gazety. Konkurencje wygrali Maciek i Michał z klasy 3b - pokazali, że są królami parkietu tego wieczoru. Gdy nadszedł ten niepożądany koniec dyskoteki, uczniowie krzyczeli, że chcą, by ludziom, którzy są samotni i potrzebujący. Jak też się okazuje, prezent nie musi być wcale drogi, wystarczy zwykła czekolada, aby sprawić komuś przyjemność - przecież liczy się pamięć. Bierzesz udział w akcjach takich jak „Szlachetna paczka” czy np. zbieranie słodyczy dla hospicjum, a okazuje się, że jest to też udział w mikołajkach. Dlatego uważam, że święto to jest potrzebne całemu społeczeństwu, a zwłaszcza młodzieży, która może się skupić na pomaganiu potrzebującym. Nasz wolontariat co roku organizuje zbiórkę słodkości dla dzieci z hospicjum, warto więc wziąć w niej udział. Zostać takim sprawiającym radość, prawdziwym św. Mikołajem. dyskoteka trwała dłużej, lecz niestety, nie było takiej możliwości. Impreza była w pełni kontrolowana przez nauczycieli, rodziców i uczniów, więc nic się nikomu nie stało. Największym zdziwieniem było to, że na ten roztańczony wieczór przybyło ponad stu czterdziestu uczniów! Każdy potańczył chociaż parę minut. Jedyny minus był taki, że nie udało się załatwić sprzętu do karaoke, a wielu uczniów bardzo chciało się popisać swoim głosem. Dyskotekę oceniam jako bardzo udaną, Sama się bardzo wytańczyłam - pod koniec już opuszczały mnie siły. Liczę, że to nie będzie ostatnia taka dyskoteka w tym roku szkolnym. Doszły mnie słuchy, że szykuje się kolejna zabawa. Oby była równie udana jak ta. 2/100 2013/2014 KLIK▐ 9 Miłosz Chełchowski, 3c POCZUĆ SIĘ JAK STUDENT akcji - profesor Marian Orzechowski. Ten sam, który przyczynił się do powstania Dolnośląskiego Festiwalu Nauki. Opowiedział, jak nasze spotkania będą przebiegać i kiedy będą się odbywać. Gdy wszystko zostało powiedziane, profesor Orzechowski oddał głos wykładowcom. Pierwszy z nich opowiedział o jednym z najważniejszych narządów człowieka, czyli oku. Pokazał nam ilustracje, na których występują różne złudzenia optyczne i opowiedział, co wpływa na to, że mamy takie złudzenia. Po nim przyszła kolej na następnego wykładowcę, który przybliżył nam temat psychologii ewolucyjnej i genetyki. Wszystko przebiegało sprawnie i można było się wciągnąć w wykłady. Jeżeli są chętni na kolejne takie spotkanie trzeba będzie jednak poczekać do przyszłego roku i zapewne zgłaszać się do pani Pawłowskiej. Ala Wójcik, 3c 26.09.2013 (sobota) w osiemnastoosobowej grupie pod opieką pomysłodawczyni pani Magdaleny Pawłowskiej poszliśmy na pierwsze w tym roku wykłady z przedmiotów ścisłych dla gimnazjalistów i licealistów, które prowadzone są na Politechnice Wrocławskiej. Pierwszy wykład był prowadzony w jednej z sal na Wydziale Chemii. Zrobiła na nas duże wrażenie: była ogromna i miała balkon, z którego można było słuchać wykładowców. Nie było ławek tak jak u nas w gimnazjum, tylko osobne krzesła z oparciami na zeszyt. Uważam, że tego typu siedziska są dobrym pomysłem, ponieważ o niebo lepiej jest na nich pisać niż na ławce. Ale nie to było główną atrakcją naszej edukacyjnej wycieczki. Gdy zajęliśmy miejsca, przywitał nas organizator tej całej 10 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 STUDENCKIE ŻYCIE To już drugi raz wybraliśmy się na przeznaczony specjalnie dla gimnazjalistów i licealistów wykłady z matematyki. I tym razem przyciągnęły one sporą rzesze uczniów, którzy chętnie wsłuchali się w słowa wykładowcy. Był on poświęcony jednemu z działów matematyki – logistyce. Spotyka nas ona na każdym kroku. Często logiczne myślenie pomaga na niejednej kartkówce czy też sprawdzianie. Jest to dla mnie jeden z bardziej przyjemniejszych działów matematyki. WROCŁAW NASZE MIASTO Fot. Archiwum „Klika” Fot. Ala Wójcik NA POLITECHNICE WROCŁAWSKIEJ Zwiedziliśmy wiele pięknych miejsc. Zastanawiające jest to, jak często można na ulicach Wrocławia usłyszeć nie tylko język polski, bowiem obcokrajowcy chętnie zwiedzają Wrocław. Ostatnio ponoć króluje język hiszpański – ta wiadomość przyda się trzecioklasistom, którzy tego języka mogliby zacząć się uczyć w LO nr IX. To miasto ma coś w sobie niepowtarzalnego, tajemniczego, co przyciąga do siebie tak wielu ludzi. Tysiące osób przechodzi przez wrocławski rynek, a za każdym razem możemy spotkać kogoś innego. Miliony razy fotografowany jest jeden budynek, jeden człowiek czy jedno zdarzenie. My również zrobiliśmy wiele zdjęć. Najciekawsze jest tuż obok. W mieście nie ma czasu na nudę. Pomimo tego, że byliśmy już w Rynku i okolicach nie raz, mamy wrażenie, jakbyśmy znów widzieli coś nowego. Jedyne, co się nie zmienia, to położenie zabytków, które - dzięki remontom - pięknieją na naszych oczach. Warto zatrzymać się przed kamiennymi epitafiami na ścianach kościołów św. Elżbiety czy św. Marii Magdaleny przed wiekami. Tam czas zatrzymał się już na zawsze. Spędzając czas w Rynku, nie myślisz o żadnych problemach, każda rzecz pozwala zapomnieć o wszystkim. Miło jest mieszkać we Wrocławiu. Jesteśmy z niego dumni - Wrocław to nasze rodzinne miasto. Zachęcamy do częstego odwiedzania "serca Wrocławia". Za każdym razem możemy zobaczyć coś innego, a poza tym jednorazowe wyjście nie wystarcza do zwiedzenia całości, tu są setki małych, fascynujących miejsc na jednym niewielkim obszarze. A jeśli wypuścić się trochę dalej... To niesamowite! 2/100 2013/2014 KLIK▐ 31 WROCŁAW NASZE MIASTO NA POLITECHNICE WROCŁAWSKIEJ Sylwia Śliwa, Kamil Wolak, 1b SERCE WROCŁAWIA Zabytki, pokazy bańkowe, muzycy, akrobaci i wielu, wielu turystów - to właśnie jest wrocławski rynek potocznie nazywany "sercem Wrocławia". Oto nasze wrażenia po spędzeniu dnia w centrum naszego miasta. W zwykły sobotni poranek dzień zapowiadał się bardzo słonecznie. Korzystając z ostatnich dni wakacji, postanowiliśmy nacieszyć się wolnością przed ciężkim rokiem nauki w nowym gimnazjum. Spotkaliśmy się koło ratusza. Na miejscu już czekała nasza koleżanka. Po nerwowych naradach stwierdziliśmy, że zaczniemy od zjedzenia posiłku. We Wrocławiu jest bardzo dużo restauracji i kawiarni. Królują w nich kuchnie z całego świata Po długich rozmowach przy stoliku oraz smacznym jedzeniu w jednej z małych knajpek w bocznej uliczce rynku postanowiliśmy się przejść. Na rynkowych alejkach aż roi się od muzyków oraz tancerzy. Grają muzykę OD klasycznej po elektroniczną, tańczą jazz, a nawet popping. Akrobaci i magicy dają występy na oczach setek ludzi. Pokazy bańkowe są jednak rzadszą formą atrakcji, a szkoda, ponieważ taka duża ilość i wielkość baniek na niebie jest po prostu fascynująca. Wykład odbył się w sobotę, 23 listopada, na Politechnice Wrocławskiej na Wydziale Matematyki. Tym razem ze znalezieniem sali nie mieliśmy problemów. Po szybkim przybyciu na uczelnię mogliśmy poczuć się jak prawdziwi studenci, wyciągnięci właśnie na kolejny wykład. Po opisie lokum poprzedniego wyjścia nie spodziewałam się, że sala na wydziale matematyki będzie wyglądała rodem z hollywoodzkich filmów. Miejsce miało swój matematyczny klimat, który można było poczuć i dostrzec na każdym kroku. Gdy już rozsiedliśmy się w studenckich ławkach i wyjęliśmy zeszyciki do notowania, poczuliśmy się jak żacy, którzy pilnie notują każde słowo profesora. Wykład prowadził profesor Zbigniew Jurek. Nosił on nazwę „Czy warto rzucać monetą?” . Wykładowca na samym początku zadał sobie 6 pytań, na które miał odpowiedzieć podczas naszego wspólnego czasu, opierając się na logistyce. Pytania były bardzo różne, np.: „Jakie jest prawdopodobieństwo urodzenia się 2 osób tego samego dnia w grupie 30-osobowej? Jest to bardzo ciekawy temat, gdyż jest aż 71% szans na takie zjawisko w owej grupie. Pan profesor zawładnął naszym czasem i gdy już skończył wykład, każdy ze zdziwienie patrzył na zegarek i mówił „To już? Tak szybko mięło?”. Bardzo polecam wykłady na Politechnice Wrocławskiej na Wydziale Matematyki oraz Chemii. Następny odbędzie się dopiero w styczniu na Wszechnicy (Wydział Chemii). Jest to na pewno mile spędzony czas, który pozostawia coś w naszych głowach. Dziękujemy pani Magdalenie Pawłowskiej, która z nami uczęszcza na te zajęcia. Strona pana Zbigniewa Jurka, na której znajdują się wszystkie informacje z wykładu: http://www.math.uni.wroc.pl/~zjjurek/ 30 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 Nauczyciele też potrafią się bawić, może nawet lepiej niż my. Oto dowód na istnienie grupy teatralnej. Wprawdzie nie było nam dane jej przedstawienia obejrzeć (mamy nadzieję, że kiedyś jednak to się stanie), ale zdjęcia były dostępne w naszym archiwum, więc podpytaliśmy tu i ówdzie o wrażenia i okazało się, że grupa jest świetna, a widownia wyrozumiała. (red) Fot. Zofia Pierzchała Fot. Sylwia Śliwa DZIEŃ NIE JAK CO DZIEŃ 2/100 2013/2014 KLIK▐ 11 DOLNOŚLĄSKI FESTIWAL NAUKI Malwina Sobczak, 3c WROCŁAW PEŁEN NAUKI Nauka Obywatelem Europy – pod takim hasłem otwarto w dniu 19 września 2013 już XVI Dolnośląski Festiwal Nauki we wrocławskiej Auli Leopoldina na Uniwersytecie Wrocławskim. Przy wejściu do auli rzuca się w oczy duży napis QUOD FELIX, FAUSTUM FORTUNATUMQUE SIT (z łac. oby to było szczęśliwe, sprzyjające i pomyślne) – to formuła zamykająca uroczyste otwarcie roku akademickiego. Jeszcze wprawdzie do rozpoczęcia dwa tygodnie, ale aula już jest gotowa na przyjęcie nowych studentów. A na razie to my – uczestnicy i twórcy XVI Dolnośląskiego Festiwalu Nauki gościliśmy przez ponad godzinę na uroczystości rozpoczęcia festiwalu. Znamienitych gości przybyło wielu: listę otwierał prof. Marian Orzechowski – prowadzący i organizator tegorocznego festiwalu, który przywitał Radosława Mołonia – wicemarszałka woj. dolnośląskiego, Rafała Dutkiewicza – prezydenta Wrocławia, Dyrektora Wydziału Edukacji i Nauki Jerzego Więcławskiego, Ewę Przegoń – Wicedyrektor Wydziału Edukacji, Macieja Litwina z Urzędu Miejskiego oraz rektorów: Uniwersytetu Wrocławskiego Marka Bojarskiego i Politechniki Romana Kołacza. A także tych, którzy nad poprzednimi festiwalami czuwali i je tworzyli: prof. Aleksandrę Kubicz, prof. Kazimierę Wilk oraz prof. Adama Jezierskiego. Prof. Marian Orzechowski w swoim krótkim, ale treściwym przemówieniu podkreślił fakt, że właśnie trwa Rok Wiary, Rok Księżnej Daisy von Pless, we Wrocławiu, jak co roku, obraduje Akademia Europea, 12 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 WE WROCŁAWIU O TOLERANCJI a Dolnośląski Festiwal Nauki otwiera swoje podwoje zarówno dla młodych jak i starszych wiekiem. Tak więc w naszym mieście sporo się dzieje. Festiwal od lat przyciąga coraz większe tłumy. W 1998 roku było to jeszcze wydarzenie niszowe, w zeszłym roku podczas festiwalu odbyło się ponad 1300 spotkań. Ponad 5 tys. osób organizuje i tworzy festiwal. Prof. Roman Kołacz zaznaczył, że nauka nie zna granic i że mija już 20 lat obywatelstwa Unii Europejskiej, w której odgrywa niebagatelną rolę. Jeśli zachowuje się ją tylko dla nielicznych, dochodzi do filozoficznego zubożenia społeczeństwa. Festiwal, jak co roku otworzył hejnał DFN w wykonaniu Tria Trąbek Akademii Mu- Fot. Ala Wójcik pokazania tolerancji jest tworzenie apelów, przekazywanie informacji przez radiowęzeł i wymienianie się ze społecznością szkolną swoimi opiniami. Podobnie było w sytuacjach poza-szkolnych. Najwięcej pomysłów powstało podczas konkretyzacji rysunkowych. Ludzie pokazywali tolerancję rasową, seksualną czy niepełnosprawności. Jednym z pomysłów, który mi się spodobał, było narysowania loga kół olimpijskich, które oznaczają kolory kontynentów. Nie zabrakło również ostrej kłótni, która poruszyła całą salę, a dotyczyła rysowania znaku hitlerowców na tego typu spotkaniach. Czy nie zgadzając się na to, okazaliśmy się nietolerancyjni?! 2/100 2013/2014 KLIK▐ 29 WE WROCŁAWIU O TOLERANCJI Asia Chrustowska, 3b DEFINICJA TOLERANCJI Tolerancja....trudny temat? Jak okazać to, że jesteśmy tolerancyjni? Czy kiedykolwiek tacy będziemy? Co to w ogóle jest tolerancja... Fot. Ala Wójcik 21 listopada 2013 roku nasza redakcja wybrała się do kina Nowe Horyzonty na spotkanie z uczestnikami projektu WroOpenUp. Zaraz przy wejściu na salę kinową dostaliśmy numerki, co spowodowało małe zamieszanie w naszym gronie. Na początku liderzy grup pokazali nam prezentację na temat ich wyjazdu do Francji. Opowiadali o swoich zadaniach, jakie musieli wykonać podczas podróży. Pierwszym ich zadaniem było dogadanie się z Francuzami, poznanie ich kultury i codziennego życia. Mieli także pomóc w obowiązkach obywateli francuskich. Musieli pokonać swoje własne lęki i wykazać się odwagą. Pomimo nieznajomości języka czy panujących tam zwyczajów udało im się pokonać dzielącą ich barierę. Następnym etapem był podział na 8 grup, w których mieliśmy podzielić się swoimi opiniami na temat tolerancji. Opiekunowie stanowili oddzielną grupę. Opinie miały być na temat wyrażania tolerancji w Internecie, poza szkołą czy w szkole. Okazało się, że o tolerancji najwięcej mówimy na facebooku, blogach i innych stronach społecznościowych. W szkole jednym ze sposobów DOLNOSLĄŚKI FESTIWAL NAUKI zycznej w składzie: Rafał Czermarmazowicz, Michał Podżus i Marcin Król, których przygotował prof. Igor Cecocho. Ponieważ „nauka to muzyka duszy”, jak przypomniał prof. Orzechowski, to nie może się obyć bez tego pokarmu duchowego, jakim jest wykład i zaprosił do jego wygłoszenia prof. Marię Sąsiadek - Kierownika Katedry Zakładu Genetyki Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, specjalistkę od genetyki klinicznej. Pani profesor rozpoczęła wykład „Genetyka – wczoraj, dzisiaj i jutro. Dylematy etyczne” od stwierdzenia, że genetyka jest elementem genetyki molekularnej i rozwija się w ostatnim czasie niezwykle dynamicznie. Zaczyna się postrzegać w jej kontekście pochodzenie różnych chorób. Jej rozwój prowadzi do zmiaby paradygmatu postrzegania nas samych. Niesie też ona za sobą nowe konteksty dla dogmatów filozoficznych i etycznych. Zmienia normy prawne. Profesor przedstawiła całe kalendarium rozwoju tej nauki, omawiając je pokrótce. Stwierdziła, że pojawiają się pytania o diagnostykę medyczną, a z nią o etykę w genetyce. Mówiła o ewolucji człowieka i sposobie wykorzystywania naszego DNA. Chwaliła klonowanie narządów ludzkich, ale już do klonowania całego człowieka odnosiła się sceptycznie, podkreślając aspekt etyczny tych eksperymentów. Pokazała, jak na coraz większym obszarze naszego świata hoduje się żywność zmodyfikowaną (np. w USA to już 65% żywności). Opowiadała o nanotechnologii i produkcji leków. Podkreślała fakt, że diagnostyka osób zdrowych jest najważniejsza, ale też nie należy, jak Pytia delfijska, za bardzo wybiegać naprzód i prorokować jakie choroby mogą nas spotkać w przyszłości. Tutaj pani profesor postawiła pytanie: Czy mamy prawo to robić? Czy lepiej wiedzieć o tym, jakie choroby w nas siedzą, czy też nie? A chwilę później snuła opowieść o terapii genowej, która się staje coraz bardziej skuteczna. Na zakończenie filozoficznie stwierdziła, pokazując na slajdzie Lizę Minnelli w filmie Kabaret w scenie Pieniądz rządzi światem, że tak właśnie jest, że trzeba jednak ustalić i podpisać konwencję bioetyczną Rady Europy, bo bez niej możemy w medycynie robić, co chcemy. Na razie… Zabrzmiało to złowróżbnie. Po wykładzie pani profesor wysłuchaliśmy koncertu inauguracyjnego – muzyki Witolda Lutosławskiego Partita na skrzypce i fortepian oraz Bukoliki na skrzypce, wiolonczelę i fortepian w wykonaniu Roberta Bachara, Marcina Misiaka oraz Mirosława Gąsienieca. 28 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 2/100 2013/2014 KLIK▐ 13 FESTIWAL NAUKI WE WROCŁAWIU Magda Siewierska, 1b O NAJWAŻNIEJSZYCH ELEMENTACH FESTIWALU Fot. Ala Wójcik Oj, nie było łatwo doczekać się rozmowy z profesorem Marianem Orzechowskim, głównym organizatorem Dolnośląskiego Festiwalu Nauki. Staliśmy w kolejce i przyglądaliśmy się, jak profesor udziela wywiadu telewizji, potem dziennikarzom radiowym, aż w końcu przyszła kolej na prasę. 14 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 - Co najbardziej się panu podoba w Festiwalu Nauki? - Podobają mi się ci, którzy na festiwal przychodzą. To wy jesteście radością dla tych, którzy go robią. Ci, którzy pojawiają, aby zobaczyć, pobawić się z nami, nacieszyć się nauką. Jesteście najważniejszym elementem festiwalu. A gdybyście zapytali się o to, w jakich przedsięwzięciach festiwalu biorę udział, to mam jedną odpowiedź: mnie interesuje praktycznie wszystko. Jestem z wykształcenia chemikiem, ale równie chętnie chodzę na przedsięwzięcia humanistyczne czy filozoficzne, bo nauka nie ma granic. A znaczy to, że jak ktoś ma pięć lat, to nie może być naukowcem? Jeśli będzie pytał: Dlaczego? - to się nim stanie. Może więc nim być, tylko mieć inne zainteresowania. Dlatego proszę was i polecam, żebyście chodzili na wszystko, co tylko jest możliwe. Ustalcie sobie swoją „marszrutę": od jednego przedsięwzięcia do drugiego. Wszędzie jest coś pięknego, wszędzie coś znajdziecie. Każdy z naszych współorganizatorów daje to, co ma najlepszego. - Czy uważa pan, że jest to przydatne nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych, żeby poszerzać wiedzę? - Mam nadzieję, oczywiście. Nauka jest wprawdzie najpiękniejsza w tym mło- OBRACHUNKI W trzeciej klasie rozpadła się moja grupa taneczna i wtedy jeszcze nie potrafiłam płynnie znaleźć sobie czegoś innego. I tu wkroczyła pani Zosia z tym swoim: „Ja dokładnie wiem, czego ci potrzeba - pomimo że w sumie to nic nie mówisz” - do tej pory jestem pod wrażeniem tego instynktu. Zostałam dorwana w bibliotece. Brutalnie i bez ostrzeżenia. Wśród książek i komputerów. I już tak na stałe. Najbardziej zaskakującą przemianą okazało się, że drzemie we mnie humanista. Wcześniej myślałam, że ścisłowiec całkowicie zajął moją przestrzeń. A w dodatku funkcja naczelnej pozwoliła mi się spełnić, jeśli chodzi o mój trudny charakterek. Było bardzo dużo wyjść, wydarzeń.. Działo się. Jeśli może wtedy nie wiedzieliśmy dokładnie, po co to wszystko, to teraz jest to oczywiste. Staliśmy się otwarci na świat, na postęp. Dołączy- łam do ekipy korekt w innej ogólnopolskiej gazecie. Publikowaliśmy artykuły w różnych miejscach, zostałam Kryształowym Absolwentem. A przy tym wspaniale się bawiliśmy. Oczywiście nie zawsze było tak słodko i kolorowo. Niektórzy uważali, że nasza gazetka to „kółko wzajemnej adoracji”. Wszelka krytyka uczyła nas odporności, niemoc dogadania się w grupie – pokory. Nauczyłam się przysłowiowo kombinować (bardzo przydatne na studiach, polecam). Jest jeden minus – nie potrafię teraz nic nie robić. Jakakolwiek chwila braku aktywności kulturalnej czy społecznej wiąże się od razu z poczuciem niespełnienia. Chciałabym bardzo podziękować wszystkim tym, którzy razem ze mną przeżywali czas gimnazjalny, a zwłaszcza: pani Zosi i panu Markowi – za pokazanie wszystkiego, co się dało, pani Beacie KrywultSzczudło – za niepozwalanie sobie odpuścić, Pawełkowi – za Kryzysową Narzeczoną. Gimnazjum nr 27 im. Ossolineum to obalenie stereotypu na temat gimnazjów. A to gimnazjum to drogowskaz na naszej wąskiej, pokrętnej ścieżce życia. Fot. Daria Wójcik 2/100 2013/2014 KLIK▐ 27 FESTIWAL NAUKI WE WROCŁAWIU OBRACHUNKI Aga Dydacka, red. nacz. 2009 / 2010 O DROGOWSKAZIE NA WĄSKIEJ ŚCIEŻCE Myślę, że moja reakcja na setny numer „Klika” była dokładnie taka sama, jak pozostałych byłych członków redakcji: O nie, już? To muszę coś napisać, termin: „Na wczoraj!”` Tak więc pozostawiłam moje matematyczne równania na Uniwersytecie Wrocławskim na rzecz świata humanistycznego i... na trochę wspomnień. Pod artykułem Pawła podpisuję się nogami, rękami, głową i wszystkim innym, co mam. Gdy myślę o Gimnazjum nr 27, to mam przed oczami dokładnie to samo: „Klik”, przyjaciele, nauczyciele i dużo radości. W przypadku naszego młodego, kudłatego przyjaciela Pawełka cały proces przemian w tej szkole trwał trzy lata. U mnie było inaczej. W ciągu roku (ostatniego) wszystko się zmieniło. Jak ja się cieszę, że kiedy moja mama karmiła mnie, gdy byłam noworodkiem, w międzyczasie czytała Chmielewską! (I proszę mi tu nie wątpić w powiedzenie: „wyssać coś z mlekiem matki!”) Dzięki miłości do książek zaczęła się moja przygoda z „Klikiem”. W pierwszej i drugiej klasie byłam całkowicie oddana mojej pasji tanecznej. Treningi co drugi dzień, ciągła aktywność fizyczna, obozy wyciskające z nas ostatnie poty. Szkoła była dla mnie tylko 26 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 tłem, miejsce, do którego idzie się rano, czegoś tam dym wieku, ale z ludźmi, którzy są doświadczeni naukowo możemy podyskutować o sprawach takich i dla nich ważnych, i dla nas. Od nauki nie odchodzi się w „pewnym wieku”. Oczywiście w waszym najłatwiej jest się uczyć, bo umysł jest najbardziej chłonny, ale człowiek, który ma lat 80 czy 90 też bywa naukowcem, tylko jego zainteresowania są inne. Dla wszystkich coś przygotowaliśmy. - Miejsce, w którym dzisiaj się znajdujemy, jest dla pana bardzo ważne? - Tak. Dzisiaj jesteśmy w Parku Wiedzy. To jest wyjątkowe przedsięwzięcie. Nasi współorganizatorzy przygotowują program dla rodzin, więc niezależnie od tego czy przyjdzie do nas się uczy i zaraz biegnie na trening. bardzo mały gość, czy gość bardzo duży, dla każdego powinno to być ciekawe. Dla małych mamy pomysły na zainteresowania dla nich dostosowane. Z rodzicami porozmawiamy o innych sprawach, np. jak dzieci zainteresować nauką. Dla dziadków też coś się znajdzie. Tak więc dla każdego jest coś miłego. Co roku. Fot. Ala Wójcik Magda Siewierska,1b UCZYMY SIĘ W PARKU We wrześniu zorganizowano jak co roku Dolnośląski Festiwal Nauki, a w ramach niego - Park Wiedzy. Brało w nim udział kilkadziesiąt wrocławskich szkół podstawowych, gimnazjów i liceów. Nasza szkoła również uczestniczyła w tym wydarzeniu. Na festiwal przybyli ludzie z wielu miejscowości Dolnego Śląska, aby poszerzyć wiedzę lub doświadczyć czegoś nowego i ciekawego. Były to głównie rodziny, młodzież, ale także i osoby starsze. Na świeżym powietrzu ustawiono stoiska o następujących tematykach: chemia, biologia, sztuka, fizyka oraz technologia. Na większości z nich można było doświadczyć, spróbować lub stworzyć różne niepowtarzalne rzeczy. Wszystkie te dziedziny pokazywali i omawiali ludzie zajmujący się nimi na co dzień m.in chemicy, biolodzy, fizycy oraz aktorzy. Nauki, które są niezbyt lubiane przez większość uczniów zacie2/100 2013/2014 KLIK▐ 15 Fot. Ala Wójcik kawiły i przykuły ich uwagę. Organizatorzy nie zapomnieli o ludziach niepełnosprawnych i chorych. Z tego powodu utworzono ,,specjalnego konia", który miał na celu nie tylko dać poczucie realistycznej jazdy, ale także właściwo- 16 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 ści zdrowotne. Dla koneserów owadów też znalazło się coś interesującego. Można było poznać różnorodne gatunki pasikoników, karaluchów i szarańczy. Studenci Politechniki Wrocławskiej przedstawili wiele eksperymentów fizycznych i chemicznych. Niektóre z doświadczeń można bezpiecznie wykonywać w domu. Na jednym ze stanowisk można było wykonywać różne naczynia z gliny. Zaciekawiło to przede wszystkim dzieci, które mogły odkryć w sobie nowe jestem. Nie zdołalibyśmy osiągnąć tylu niesamowitych rzeczy. W Gimnzjum nr 27 ukształtowała się podstawa mojej osobowości i wielu innych osób. Dla młodych ludzi takie rzeczy są niezwykle ważne i chciałbym za to bardzo mocno podziękować. „Klik” jest bardzo ważnym elementem naszej szkoły. Cała działalność społeczna skupiona w samorządzie uczniowskim i redakcji gazetki uczy młodych ludzi wielu ważnych umiejętności. Wiedza przy szkolnej tablicy to tylko teoria. Aktywność społeczna daje nam umiejętności praktyczne i pokazuje, jak radzić sobie w normalnym życiu. Uczymy się planowania, organizowania, realizowania, promowania i załatwiania wielu spraw w naszym życiu. Tego typu rzeczy jak gazetka szkolna, samorząd uczniowski czy aktywna społeczna działalność poza placówka edukacyjną to elementy, na które porządna szkoła powinna kłaść nacisk. Wszyscy dookoła zauważają, że obecny model funkcjonowania polskiej szkoły się nie sprawdza. Wyniki nauczania są coraz gorsze, absolwenci kończą szkoły z wiedzą zupełnie nieprzydatną i niepotrzebną na rynku pracy. Wolontariat, „Klik” i SU to te elementy, który wyróżniają naszą szkołę na tle innych. Sprawiają, że w ostatecznym rachunku Fot. Marek Pierzchała OBRACHUNKI FESTIWAL NAUKI jesteśmy o wiele lepsi. Nasi uczniowie kończą szkołę, będąc pewnymi, ustatkowanymi osobami. Bez tej dodatkowej wiedzy nie udałyby się późniejsze osiągnięcia Agnieszki Dydackiej, Oli Józefiak, moje, czy wielu innych osób! Nie wolno nam o tym zapomnieć i wszyscy powinniśmy o tę część naszej szkoły dbać. W liście, który dostałem na koniec mojej przygody z gimnazjum od ówczesnej dyrektorki Alicji Sawicz, Zosi Pierzchały i Piotra Mizerskiego obok wielu pięknych i cudownych słów znalazła się także szczera troska dotycząca moich życiowych wyborów wyrażona słowami „Nie jesteśmy pewni, czy wąska śnieżką, po której idziesz, jest tą słuszną i właściwą”. Do dzisiaj nie jestem w stanie im odpowiedzieć. Codziennie czekają na mnie nowe wyzwania, ryzykowne decyzje i konieczność podejmowania wyboru. Siedemnastoletni Paweł jest dzisiaj pracownikiem Agencji PR zamieszkałym w Warszawie, prowadzącym z grupą przyjaciół fundację i nadal publikującym w ogólnopolskich gazetach Pismakiem. Mimo to, nadal nie jestem w stanie powiedzieć, czy obrana przeze mnie droga jest słuszna. Wiem na pewno jedno: bez wcześniejszej asekuracji i wskazywania mi przez wszystkich w gimnazjum tego, co najważniejsze, na pewno nie znalazłbym się tu, gdzie teraz jestem. I za to chcę podziękować. 2/100 2013/2014 KLIK▐ 25 OBRACHUNKI WĄSKA ŚCIEŻKA NIGDY SIĘ NIE KOŃCZY Pamiętam, jak stając się szefem „Klika”, marzyłem o wydaniu 100-go numeru podczas mojej kadencji. Chciałem zorganizować duży bal i zgarnąć w tym roku wszystkie międzyszkolne nagrody, jakie tyko można sobie wyobrazić. Dziś nie mogę przyjechać nawet na Wigilię „Klika”, gdzie premierę będzie miał setny numer. Postaram się jednak napisać o wszystkim, co jest dla mnie ważne i związane z „Klikiem”. Zawsze był dla mnie niezwykle istotny. Wszystko, cokolwiek działo się w moim życiu w ciągu trzech lat nauki w gimnazjum, zawsze obracało się wokół „Klika”. Pierwsza klasa to czas mojego znacznego intelektualnego rozwoju. Nie jest bowiem tak, że do Gimnazjum nr 27 przyszedłem taki – jaki z niego wyszedłem. I teraz mam dopiero okazję, aby o tym w telegraficznym skrócie napisać. Trzynastoletni Paweł był wówczas dzieckiem niepoprawnym i przesiadującym z starszym o kilka lat punkrockowym towarzystwem. Zawaliłem przez to wyniki pod koniec podstawówki i nie dostałem się do wymarzonego międzynarodowego gimnazjum (dzisiaj nie poszedłbym tam za 24 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 żadne skarby!). Trafiłem do klasy 1f w zupełnie obcym rejonie, z ludźmi, których nie znałem. Znalazłem się też w redakcji „Klika”. I wszystko troszeczkę jakby się odmieniło. Poznałem niesamowitych przyjaciół w klasie 3d, którzy dla mnie do dzisiaj stali się najbliższymi ludźmi. Przesiadywanie z takimi fajnymi, aczkolwiek nieciekawymi intelektualnie zamieniłem na rozmowy światopoglądowe z Agą Dydacką, Anitą Biernacką, Jakubem Sobotą, Żanetą Kołakowską, Marcinem Szmitem, Mateuszem Nawrockim i wieloma innymi osobami. Potrafiliśmy siedzieć na naprawdę dobrych imprezach, ale jednocześnie dyskutować o sprawach dla nas – młodych ludzi odkrywających świat naprawdę ważnych. I taki też był mój pierwszy rok z Klikiem i pierwszy „Klik” ze mną. Bo nasze dyskusje niejednokrotne zamienialiśmy na tematy artykułów, o czym starsze roczniki doskonale wiedzą. Pojawiła się też pani Zosia Pierzchała i niesamowite otwarcie na świat, który wcześniej wydawał się być zupełnie nie dla mnie – zamknięty, mało interesujący. Wszystkie wyjścia poza szkołę – na Dolnośląski Festiwal Nauki, do Ossolineum, Muzeum Narodowego, Urzędu Miasta – zawsze uczyły mnie najwięcej! Pozwalały chwytać nowy oddech i zapewniały tak bardzo potrzebną w okresie dorastania inspirację. Nagle okazało się, że książka, teatr, wystawa czy panel dyskusyjny z profesorami może być intrygujący! Pozwoliły mi odkrywać świat i siebie. Później mój los poszedł z górki – liczne projekty w Centrum Edukacji Obywatelskiej, nauka w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy, publikacje w ogólnopolskich gazetach, występowanie w Kancelarii Prezydenta RP, praca w różnych fundacjach pozarządowych. Wszystko to udało mi się osiągnąć w gimnazjum. Ale najważniejszą rzeczą, za którą muszę podziękować i jednocześnie wyraźnie ją podkreślić jest to, że bez „Klika”, p. Zosi i Marka Pierzchałów, p. Piotra Mizerskiego, przyjaciół i wielu innych osób nigdy nie udałoby mi się być tym, kim Fot. Ala Wójcik Fot. Ala Wójcik Paweł Iwaniec, red. nacz. 2010-2012 FESTIWAL NAUKI WE WROCŁAWIU zdolności i talenty. Na stoisku Wyższej Szkoły Oficerskiej była możliwość poznania jak skonstruowana jest broń. Aktorzy Teatru Lalek zdradzili nam kulisy pracy ze swoimi rekwizytami. Zaprezentowali nam scenkę ze znanych bajek, oraz ujawnili nam jak poruszać lalką podczas spektaklu. Festiwal przyciągnął nowych obserwatorów, którzy poszerzyli swoją wiedzę i dotychczasowe doświadczenia. Następne takie przedsięwzięcie odbędzie się w przyszłym roku we wrześniu. 2/100 2013/2014 KLIK▐ 17 Fot. Daria Wójcik Z FREDRĄ NA RYNKU twórcach literatury i jak co roku uczestniczy w Wielkim Czytaniu”. Od rana zaś w geometrycznym ogrodzie przy Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich można było zwiedzać wystawę o Fredrze i jego najpopularniejszej komedii ,,Zemście‘’. Osobom, które interesują się znanymi polskimi pisarzami, przypominam, że w przyszłym roku czytamy utwory Henryka Sienkiewicza. Fot. Miłosz Chełchowski Q JAK KULTURA W MBP AGORA Fot. Miłosz Chełchowski Kristina Yaksevska, absolwentka ZBRODNIA DOSKONAŁA „I nie było już nikogo” jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych powieści kryminalnych Agathy Christie. Wydana po raz pierwszy w 1939 roku pod tytułem „Dziesięciu małych murzynków” a następnie w wydaniu poprawionym w 1940 do dziś pozostaje klasyką gatunku. 18 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 Dziesięciu pozornie zwykłych ludzi, zupełnie ze sobą nie spokrewnionych, dostaje zaproszenie na Wyspę Żołnierzyków. Dziesięć osób, a każda skrywa mroczną tajemnicę, która nigdy nie ujrzała światła dziennego. Ludzie ci nie mają pojęcia, że osoba, która ściągnęła ich na wyspę, miała w tym konkretny cel. Każdy umiera w inny, wymyślny sposób, po kolei, zgodnie ze wskazówkami zawartymi w starej dziecięcej rymowance. Problematyka powieści jest bardzo złożona – raz autorka koncentruje się na dostarczeniu nam wskazówek co do tożsamości zabójcy, innym razem zaś dogłębnie śledzi stany emocjonalne jej bohaterów. Można by się pokusić o stwierdzenie, że jest to 2/100 2013/2014 KLIK▐ 23 Z FREDRĄ NA RYNKU Marcin Sapuń, 2b CZYTANIE Z FREDRĄ Wielkie czytanie dzieł Aleksandra Fredry porwało wrocławian. 7 września odbyła się ogólnopolska akcja pod hasłem ,,Narodowe czytanie‘’. Tegorocznym dramatopisarzem i twórcą znanych bajek, którego czytano w całej Polsce, był Aleksander Fredro. Organizatorem imprezy były dwie instytucje: Wrocławskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli oraz nasz patron - Ossolineum. We Wrocławiu, czyli w mieście, gdzie rynek zdobi pomnik Fredry, od 22 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 godz. 12:00 czytano krótkie fragmenty utworów hrabiego. Około godziny 13 czy- tanie przeniosło się na balkon Kamienicy pod Złotym Słońcem, do gmachu Ossolineum (Muzeum „Pana Tadeusza”). Czytali m. in. profesor Jan Miodek, prezes Hali Stulecia Andrzej Baworowski oraz grupa uczniów z LO nr X, m. in. nasza absolwentka Dominika Wylezińska . W międzyczasie przy pomniku Aleksandra hr. Fredry jeden z uczniów z LO nr XIII przebrany za dramatopisarza stawiał na kartkach wszystkich chętnych okolicznościową pieczęć, którą do Wrocławia wysłał prezydent Bronisław Komorowski. Temu wszystkiemu przyglądał się hr. Fredro, siedząc wygodnie na fotelu z rulonem papieru i gęsim piórem w ręku. Nie lada zaskoczeniem dla nas był wywiad… ze mną dla radia. Na pytanie o całą imprezę powiedziałem m. in. „że jest ona potrzebna ze względu na narodowy charakter, warto bowiem znać najważniejsze utwory polskiego dramatopisarza. Impreza nie cieszy się aż takim zainteresowaniem wrocławian, na jakie by zasługiwała (pewnie dlatego, że jednocześnie odbyła się przysięga oficerów wojsk lądowych z Wyższej Szkoły Oficerskiej, która dość skutecznie zagłuszyła nasze czytanie pod pomnikiem Fredry), to jednak dobrze, że młodzież nie zapomina o najważniejszych polskich Q JAK KULTURA W MBP AGORA Fot. Daria Wójcik swego rodzaju stadium psychologiczne strachu. Agatha Christie to niekwestionowana Królowa Kryminałów. Jej książki od lat cieszą się niemałą sławą i są doceniane na całym świecie. W odróżnieniu od wielu innych znanych autorów, pani Christie posiada jednak pokaźny warsztat literacki. Podziwiam jej talent do tego, że momentami tak subtelnie potrafi wybrnąć z wielu sytuacji, nie budząc przy tym niczyich podejrzeń. Kryminał napisany naprawdę lekkim stylem. Książka jest bardzo krótka i konkretna, nie znajdziemy tam żadnego „lania wody”. Jest to z całą pewnością lektura nadająca się do pochłonięcia w jeden wieczór. „Skoro raz dałaś się uwieść Christie, to przepadłaś” – tak moją poprzednią recenzję książki pani Christie skomentowała bibliotekarka. Nie pozostaje mi nic innego jak przyznać to, że ma rację - przepadłam... Zaprosiłam do domu kolejną książkę znanej i cenionej autorki kryminałów i jestem pewna, że to nie koniec fascynującej znajomości. „I nie było już nikogo” uważam za rewelacyjny kryminał, godny swojej sławy. Najlepsze jest w nim to, że widzimy jak w postaciach rośnie napięcie, jak z ludzi przeistaczają się w osaczone zwierzęta. Jest znakomite studium zbrodni doskonałej – nie tylko dla przyszłych prawników i psychologów. 2/100 2013/2014 KLIK▐ 19 OSSOLINEUM Fot. Ala Wójcik W sztuce grali aktorzy z Wrocławskiego Teatru „Komedia” pod kierownictwem Pawła Okońskiego. Aktorzy porwali nas w czas Rzeczpospolitej szlacheckiej i poczuliśmy się tak, jakbyśmy żyli w tamtym okresie. Ich stroje były z tamtej epoki, a grę aktorską trudno było odróżnić od prawdziwych uczuć. Wszyscy byliśmy pochłonięci sztuką i nie zauważaliśmy niemal otaczającego nas, rzeczywistego świata. Komentarze pana profesora, pomagały nam w zrozumieniu treści, a często też dodatkowo nas bawiły. Nie bójmy się Zemsty, bo jest ciągle aktualna w swojej treści. My przełamaliśmy ten strach i teraz chętnie sięgamy po teksty Fredry i innych romantycznych twórców. Fot. Ala Wójcik Fot. Ala Wójcik „ZEMSTA” W OSSOLINEUM Ala Wójcik, Ula Wołoszyn, 3c WCALE NIE TAKA STRASZNA Ten rok został poświęcony Aleksandrowi Fredrze oraz jego twórczości. Dlatego przełamujemy strach przed „Zemstą”, za którą uczniowie jakoś nie przepadają. Pewnie dlatego, że jest naszą lekturą. 16 października zostaliśmy zaproszeni do Ossolineum w związku z obchodami 220-lecia urodzin Aleksandra hr. Fredry i 180-lecia powstania Zemsty. W ramach projektu Nie bój się Zemsty” przedstawiono sceny z dramatu Aleksan- 20 ▐ KLIK 2/100 2013/2014 dra Fredry z komentarzem prof. Mieczysława Inglota. Pan profesor jest historykiem polskiej literatury i fascynuje się epoką romantyzmu. Wydał on wiele publikacji dotyczących tej epoki. 2/100 2013/2014 KLIK▐ 21