Nr 5 (29) MAJ 2012

Transkrypt

Nr 5 (29) MAJ 2012
Nr 5 (29)
MAJ 2012
Nuras.info 5/2012
Od Redakcji
Ufff, jak gorąco!!! Czyżby chmury wpadły nagle w kompleksy i nie chcą się już przeglądać w wodnych zwierciadłach? Migocące w pełnym słońcu tafle jezior, radosne trele ptaków krzątających się w przybrzeżnych konarach pokrywających się soczystą zielenią to bez wątpienia znak, że oto nadszedł czas pierwszych w tym roku
zanurzeń. Dla wszystkich nurasów, nie tylko tych wystrojonych w suche skafandry!
Przed wciśnięciem się jednak w wymarzoną, podkreślającą nasz indywidualny styl i charakter piankę, przypominamy – zwłaszcza początkującym – że o tym, czy będzie nam w ogóle potrzebna, powinien w pierwszej
kolejności zdecydować lekarz. O podstawowych przeciwwskazaniach do nurkowania opowiedział nam jeden
z nich. Jeśli wszystko w jest porządku, wskakujemy do wody! A tam już czeka na nas… No właśnie. Zanim
znowu zaczniemy w pełni korzystać z uroków podwodnego świata, musimy zabrać się za wiosenne porządki.
Mimo coraz głośniejszych akcji mających na celu ochronę środowiska, dla wielu turystów jeziora to wciąż jeszcze doskonałe wysypiska. Przecież śmieci „znikają” gdzieś pod taflą i znowu na łódce jest czyściutko… Jak
duże, choć nie do końca uświadomione są nasze związki z przyrodą w piękny sposób pokazuje współpraca
lekarzy i delfinów w walce o zdrowie małych pacjentów. Przeczytajcie i zastanówcie się, czy nie jesteśmy winni Naturze trochę więcej szacunku?
W numerze znajdziecie ponadto relacje z fascynujących nurkowań, podróży dalekich i bliskich, przepiękne
fotografie, trochę sprzętu i cennych porad. Jak się dobrze przyjrzycie, z pewnością wypatrzycie również… miejsce na Wasze przeżycia i emocje związane z nurkowaniem, którymi chcielibyście się z nami podzielić.
Spis treści
Nasze Filipiny
4
Egipt, safari południowe
22
Historia pewnego nurkowania
34
Spacer w podwodnym lesie
36
Morze, ojczyzną twoją niezmierzona dal
40
Doktor delfin
50
Słońce i przygoda
58
Kurs freedivingu w Termach Maltańskich
62
Życie jest pełne niespodzianek
70
Nurkowy Dzień Ziemi 2012 w Gołkowie
76
Akwarim morskie - od czego zacząć
78
Widziane bez maski
86
Nurkowe ABC - maska
90
Jacket czy skrzydło, ...
94
SideMount System – Bogaerthian
98
Urządzenia do kontroli pływalności
102
Test aparatów podwodnych
110
Redakcja
Nr 5 (29)
MAJ 2012
Nuras.info redaguje: Dariusz Smosarski [email protected], współpracują: Hubert Borg, Miłosz Dąbrowski, Dawid Jóźwiak, Tomasz Nitka,
Mateusz Popek, Margita Ślizowska, Michał Winek, Grzegorz Zieliński; Skład komputerowy i łamanie: Studio AVALON – Olsztyn
Za treść artykułów odpowiadają autorzy. Redakcja zastrzega sobie prawo adiustacji i skracania tekstów oraz zmiany tytułów. Nie
ponosimy odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Przedruki i kopiowanie wyłącznie za zgodą zespołu redakcyjnego. Wszelkie prawa
zastrzeżone. Publikacja reklamy i tekstów sponsorowanych niekoniecznie oznacza poparcie dla produktu, firmy czy usługi.
Artykuły i zdjęcia można przesyłać przez naszą stronę www.nuras.info
Zdjęcie okładki: Miłosz Dąbrowski
Nadsyłając materiały, celem zamieszczenia w wydawnictwie Nuras.info autor oświadcza, że zapoznał się
z regulaminem zamieszczonym na www.nuras.info i go akceptuje.
2
Nuras.info 5/2012
Nasze Filipiny
Właśnie schowałem się pod moskitierę. Wieje silny wiatr, ale w naszym bungalowie jest gorąco. Lekkie
orzeźwienie daje „kubański” wentylator, bo klimatyzacja w tym miejscu
to byłoby już zupełne nieporozumienie. U stóp wysokiej góry, na długiej plaży osłoniętej zewsząd ostrymi
skałami i bujną roślinnością Andy
wybudował kilka lat temu resort dla
nurków. Palawan i Zatoka Coron to
mekka dla wszystkich lubiących nurkowania wrakowe…
minutach płynięcia z Coron. Główną podwodną atrakcją są wraki, niemi świadkowie
walk ze schyłku II wojny światowej. Kilkudniowy pobyt w tym miejscu dobiegał po-
Mieszkamy w naprawdę wyjątkowym
miejscu. Być może uczestników naszej wyprawy trudno już teraz czymś zaskoczyć,
bo ich doświadczenie podróżne jest naprawdę ogromne. Sagnat Diving Resort spodobał się jednak wszystkim, bo jest przepięknie położony, a do tego profesjonalnie
i z dużym smakiem urządzony. Dostać się
można tutaj tylko łodzią po kilkudziesięciu
4
woli końca. Wrażeń udokumentowanych
na setkach zdjęć mam sporo.
Kilka pięknych nurkowań, kapryśna pogoda i dobra ekipa to pierwsze dni filipińskiej przygody. Kameralny charakter resortu
w połączeniu z niemiecką organizacją i
azjatyckim luzem spowodował, że nasz pobyt i nurkowania były wprost idealne. Bez
pośpiechu, zaraz po śniadaniu stawialiśmy
Nuras.info 5/2012
się szybko w bazie, gotowi na spotkanie z
zatopionym japońskim żelastwem…
Ciężko sobie wyobrazić, że blisko 70 lat
temu w tym niesamowitym miejscu wydarzył się taki dramat. Cmentarzysko w raju,
to całkiem niezły paradoks. Zawiła jest historia II wojny światowej…
Wszystko zaczęło się jesienią 1944 roku
i było konsekwencją działań US Navy z lu-
5
tego, kiedy to w Lagunie Truk dwudniowe
naloty doprowadziły do zatopienia prawie
50 statków i okrętów Japońskiej Marynarki
Wojennej. Kolejnych 15 jednostek Amerykanie zatopili we wrześniu na wodach Zatoki Manilskiej. Dowództwo japońskie postanowiło ukryć pozostałe siły, czyli 11 jednostek (w tym 2 tankowce, ścigacze, statek
chłodnię oraz transporter wodnosamolo-
Nuras.info 5/2012
tów) w Zatoce Coron. US Navy jednak
przechytrzyć się nie dało i zaplanowało naprawdę śmiałą operację powietrzną. Japończykom wydawało się, że będą poza zasięgiem amerykańskich samolotów, jednak
popełnili katastrofalny w skutkach błąd. Już
dzień po dotarciu na miejsce – 24 września
rano – Amerykanie dokonali brawurowego,
będącego na granicy zasięgu ich samolotów
bombardowania. Atak rozpoczął się z lotniskowca USS Lexington. Po trwającym
kwadrans nalocie amerykańskie samoloty
(Curtiss SB2C Helldiver, eskortowane przez
96 myśliwców Grumman F6F Hellcat – czyli Task Force 38) od razu zatopiły aż osiem
japońskich okrętów.
Transportowiec wodnosamolotów Akitsushima uciekł z Laguny Truk z niewielkimi tyl-
6
Nuras.info 5/2012
ko uszkodzeniami. Podczas nalotów na Zatokę Manilską również miał mnóstwo szczęścia. Do trzech jednak razy sztuka… Statek
został zaatakowany w Zatoce Coron jako
pierwszy i również jako pierwszy zatonął.
Tankowiec Okikawa Maru, ciężko uszkodzony, dryfował po wodach zatoki jeszcze
dwa tygodnie i został w końcu zatopiony
przy okazji innego nalotu – 9 października.
7
Kotwiczący po drugiej stronie wyspy Busuanga frachtowiec Kyokuzan Maru został tak
ciężko uszkodzony i zniszczony przez pożar, że Japończycy sami go zatopili, nie widząc już żadnych szans na uratowanie.
Jedynym statkiem, któremu udało się przetrwać atak i uciec do Hong Kongu (mimo
ciężkich uszkodzeń) był drugi z tankowców, Kamoi Maru.
Nuras.info 5/2012
Przygotowując się do wyjazdu na Filipiny wiedziałem, że popularność wraków w
Zatoce Coron jest spowodowana tym, że
miejsce to jest zdecydowanie bliższe niż
położona na środku Pacyfiku Laguna Truk,
poza tym wszystkie wraki są łatwo dostępne, a głębokość nurkowań nie przekracza
40 metrów. Wody zatoki są ciepłe i spokojne, aż siedem z ośmiu wraków to olbrzymy
mierzące od 140 do 200 metrów. Wszystkie wraki po precyzyjnych ostrzałach i
bombardowaniach są naprawdę mało zniszczone, tak więc mamy idealne warunki
do nurkowania. Większość z nich można
bezpiecznie penetrować, nie powinno być
też żadnych niespodzianek… Miejscowi
przewodnicy znają je doskonale. Widoczność i ilość zawiesiny oraz planktonu jest
8
najsłabszym punktem tego cudownego
miejsca. Przejrzystość wody wahała się od
10 do 20 metrów, ale przy tych kolosach
chciało się widzieć na większą odległość.
„Łupież” w wodzie powodował również to,
że mocno musiałem się nakombinować, aby
zrobić zdjęcia, na których go nie widać…
W zatoce jest jeszcze jeden wrak. Zupełnie niezwiązany z II wojną światową – wrak
sporej łodzi rybackiej. Ze względu na brak
czasu nie zanurkowaliśmy tam, wierząc naszym przewodnikom, zdaliśmy się na ich
scenariusz.
Poza wrakami ta malownicza okolica
oferuje też nurkowanie na pięknych, pełnych kolorowych korali, miękkich rafach.
Miejsca te odwiedzaliśmy głównie nocą,
zaskoczeni bogactwem podwodnego świata makro, ale to wraki były gwoździem pro-
Nuras.info 5/2012
gramu i one jednak cieszyły najbardziej.
Dla nich właśnie przyjechaliśmy do Coron…
Pierwszym, na którym zanurkowaliśmy
był prawie 130-metrowy Olimpia Maru. Od
razu złapaliśmy specyficzną atmosferę nurkowań na podwodnych cmentarzyskach.
Przewoził on ładunek 1250 ton ryżu i innych materiałów zaopatrzenia dla japoń-
skiej armii. Zatonął od strony rufy 24 września 1944 roku, około godz. 14:30, w wyniku ogromnego pożaru – po trafieniu w
zbiorniki paliwowe, kuchnię i ładownie…
Stał się cmentarzem dla 19 członków załogi.
Ograniczona nieco planktonem i zawiesiną przejrzystość wody tylko dodawała
mroku i tajemniczości. Wrak leżał na równej stępce, a przestronne ładownie dały
nam możliwość bezpiecznej penetracji
wnętrza. Dziewczyny trzymały się jednak
wyżej, nieco nad wrakiem. Mogły dzięki temu podziwiać ogromną liczbę nowych
mieszkańców, którym wrak dawał bezpieczny azyl.
Następnym celem był dla nas Morazan
Maru, który spoczywa na prawej burcie, do
26 metrów w najgłębszym miejscu. Lewą
burtę Morazana pokrywa w całości dywan
twardych korali, głównie o okrągłych kształtach i średnicy kilkudziesięciu centymetrów. Wrak zamieszkały jest przez liczną
kolonię skorpen i skrzydlic, należy więc
zwrócić szczególną uwagę na pływalność.
Tutaj ponownie dokonaliśmy zanurzenia do
przestronnych ładowni oraz maszynowni
statku.
9
Nuras.info 5/2012
Kolejne dni naszych nurkowań to kolejne
japońskie wraki – Irako, Kogyo, Akitsushima oraz Okikawa. Powoli poznawaliśmy
historię ich zatonięcia i smutny wojenny
los. W naszym resorcie mogliśmy również
zobaczyć archiwalne zdjęcia i trochę gadżetów wyciągniętych spod wody podczas
pierwszych nurkowań w latach osiemdziesiątych minionego wieku. Bar i okalające go
ściany pełne były fotek i przedmiotów dotyczących japońskiej floty i amerykańskich
nalotów. Dotykaliśmy niemalże historii.
Przypomniałem sobie nawet jak egzotycznie brzmiały podręczniki historii mówiące
o walkach Amerykanów z Japończykami,
gdy uczyłem się do matury. Teraz, po wielu latach, mogłem być w tych miejscach,
oddalonych o kilka męczących lotów samo-
10
Nuras.info 5/2012
lotem, gdzie słońce wschodziło 7 godzin
wcześniej, gdzie nigdy nie śniłem, że będę…
Ogromny, 200 metrowy Irako Maru również osiadł na dnie na równej stępce. Na
początku przywitała nas pokaźna ławica
jackfishów otaczająca z gracją jeden z ma-
sztów. Powolne zanurzenie w ławicy lśniących, srebrzystych ryb uzupełniło wspaniale przebijające się z góry słońce i jego załamane w wodzie promienie. Cudo, bajka,
National Geographic na żywo! Wszyscy
czekali cierpliwie na dole, ale po kilku minutach już mnie na różne sposoby przywo-
11
Nuras.info 5/2012
ływali, abym podążał dalej. Ja się jednak
zupełnie zawiesiłem… W końcu dotarłem
do wnętrza tego kolosa. Rozległe ładownie
i dobry przewodnik dały nam możliwość łatwej penetracji Irako. Piękne nurkowanie,
aż nie chciało się wychodzić z wody, tylko
zmienić butle i wracać... Dobrze, że mam
dużo zdjęć!
Wrak Kogyo Maru leżał na prawej burcie. Na górnym pokładzie widoczne były
dobrze zachowane działka przeciwlotnicze, a w ładowniach dzięki naszemu nieocenionemu przewodnikowi można było
zobaczyć betoniarkę, buldożery oraz wiele
innych maszyn budowlanych. Statek zatonął szybko – ok. 9 rano 24 września, zabie-
12
Nuras.info 5/2012
rając ze sobą na wieczny spoczynek aż 39
japońskich marynarzy.
Akitsushima Maru był transporterem
wodnosamolotów i zatonął u wybrzeży wyspy Manglet. Spoczywa na lewej burcie, na
piaszczystym dnie, opadającym w tym
miejscu do 38 metrów. Największe wraże-
13
nie robi gigantyczny dźwig rufowy, zamontowane na pokładzie działka przeciwlo- tnicze oraz taśmociągi do ładowania
amunicji. Statek doznał drobnych obrażeń
zadanych przez amerykańskie samoloty w
po- bliżu wyspy Buka 1 września 1942.
Otrzymał też dwa bezpośrednie trafienia
Nuras.info 5/2012
bombami podczas operacji Truk Lagoon 17
lutego 1944 roku. Dzięki swojej mocnej budowie statek jednak ocalał. Dla porównania, okręty alianckie o podobnym profilu
miały niewielkie szanse na przeżycie takich
ostrza- łów. Po naprawie w Japonii Akitsushima Maru wrócił do użytku w lipcu 1944
r. Do Coron Bay przybył niemal w tym samym czasie co Irako i zakotwiczył w wą-
skiej cieśninie oddzielającej wyspy Lajo i
Manglet. Został trafiony w zbiorniki paliwa
lotniczego, wywrócił się i zatonął.
Tankowiec Okikawa Maru spoczywa
nieopodal południowo-zachodniego wybrzeża wyspy Busuanga. Leży na równej
stępce i praktycznie w całości pokryty jest
dywanem korali. Ze względu na niewielką
głębokość, na której znajdują się pokłady
14
Nuras.info 5/2012
statku (10 – 16 metrów), mogą na nim nurkować nawet niedoświadczeni nurkowie.
To spodobało się naszym kobietom. Tym razem wyjątkowo powaliła nas widoczność.
Do tej pory słaba, nagle stała się niesamowita. Okikawa to kolejny olbrzym o długości 200 metrów, więc lepsza widoczność
pozwoliła dostrzec nam gabaryty wraku –
cmentarza. Statek przybył do Coron Bay 23
września o godz. 18:00 i zarzucił kotwicę
w pobliżu miasta Concepcion. Okikawa
Maru został zaatakowany przez bombowce
nurkujące 24 września o godz. 08:55. Samoloty zbombardowały go i udały się dalej
15
Nuras.info 5/2012
na ostrzał wodnosamolotu Akitsushima. Statek zaczął tonąć, ale ostatecznie osiadł na
dnie dopiero 9 października. Podobno
trzech artylerzystów oraz pięciu lub sześciu
żeglarzy zginęło. Reszta załogi opuściła statek i ocalała.
16
Nuras.info 5/2012
I to byłoby na tyle…
To wszystko, co napisałem na gorąco,
podczas wyjazdu. Pisać nie było kiedy – albo nurkowanie, albo jedzenie, albo impreza… No i te książki… Połknąłem dwie
cegły, ale tak fajne, że ciężko było się oderwać od czytania...
Kolejna część tego tekstu powstaje w Polsce, w środku nocy (dnia) w wyniku zaburzenia doby. Próbowałem, robiłem co
mogłem, ale niestety nie udało mi się automa- tycznie powrócić do polskiego czasu –
wciąż jestem aż sześć godzin „do przodu”.
Chociaż powrót trwał ponad dobę, mam cały czas w pamięci nasze liczne filipińskie
przygody... Cały czas widzę wraki z Coron,
jezioro Barrakuda oraz niesamowity świat
makro na wyspie Ticao, nie wspominając
już o rekinie wielorybim. Wiem, że tam
wrócę, ponieważ na tych kilku powojennych złomowiskach można wykonać kilkadziesiąt nurkowań, za każdym razem
odkrywając coś nowego. Ciekawych miejsc
na Filipinach jest naprawdę dużo. Nurkowania wrakowe w okolicach Coron dostępne są dla każdego, a warunki jeszcze te
nurkowania ułatwiają… Działająca wyobraźnia mogła dać obraz tego, co działo
się w tym miejscu blisko 70 lat wcześniej.
Ciarki i dreszcze murowane. Na szczęście
dziesiątki zdjęć nie dadzą zapomnieć o
wielkich wrakach japońskiej marynarki.
Niesamowitym akcentem zakończyliśmy
nasz pobyt na wyspie Sagnat. Po długiej
drodze, pokonanej nurkową łodzią pają-
17
kiem, dotarliśmy do przedziwnego miejsca.
Jezioro Barakuda Lake to naprawdę coś niepowtarzalnego. Przewodnicy zakazali nam
zakładać skafandry. Nurkowanie w tym
geotermalnym jeziorze jest niepowtarzalną
przygodą, która zaczyna się jeszcze na długo przed wejściem do wody. Dostępu do
Nuras.info 5/2012
wody bronią bowiem ostre i wysokie wapienne klify. Na pierwszy rzut oka zapora
ta wydaje się być nie do przebycia, jednak
można wśród ostrych skał odnaleźć wyłożoną deskami dróżkę z licznymi podejściami, stromymi zejściami i mostkami. Małe
oczka z lazurową wodą po drodze już za-
czynały nas nakręcać. Słabszym fizycznie
nasili filipińscy przyjaciele za kilka peso dostarczyli sprzęt pod samą krawędź jeziora.
O ryba, ktoś krzyknął… Tu jest życie! Ale
czad.
Woda w jeziorze jest krystalicznie przejrzysta – z powierzchni bez problemu widać
18
Nuras.info 5/2012
zalegający na głębokości 34 metrów osad…
Niesamowity, bajkowy krajobraz rozciąga
się również pod powierzchnią wody. Niezwykłe uwarstwienie wody, z jedną halokliną i dwiema wyraźnymi termoklinami,
również dostarcza niecodziennych wrażeń…
Życie w Barrakuda Lake jest bujne i różnorodne – spotkać tu można krewetki, langusty, sumy oraz podobno… barakudy!
Najwięcej było jednak malutkich mieszkańców – ciekawskich rybek przypominających akwariowe brzanki. Małe sumiki,
wyglądające nieco jak wiewiórki, pływały
19
obok przezroczystych i wścibskich krewetek. Podobno w północnej ścianie jeziora
znajduje się intrygująca, długa na 90 metrów jaskinia, ale my na jednym tylko nurkowaniu wszystkiego zobaczyć nie daliśmy
rady! Ktoś z naszej załogi zauważył podobno sporego suma, ale jego opowieść została zaraz nieco spacyfikowana i sprowadzona do kategorii bajeczki.
Pierwszą warstwę jeziora, do głębokości
4 metrów, stanowi woda słodka (chociaż w
ustach wyczuwałem minimalne zasolenie).
Pod nią znajduje się dziesięciometrowa
warstwa bardzo ciepłej, słonej wody o temperaturze 28O C, pod którą jest kolejna warstwa słonej wody o niewiarygodnej
temperaturze 38O C… Do nurkowania w
tym jeziorze naprawdę nie potrzeba skafandra… Do głębokości 34 metrów woda jest
niewiarygodnie przejrzysta, jednak ostatni
metr nad dnem pokrywa bardzo gorąca
ciecz koloru i przejrzystości herbaty, powstała z rozpuszczonych substancji organicznych.
Podobno w okolicy jest jeszcze jedno
świetne miejsce – Cathedral Cave. Jaskinia
znajdująca się w najbardziej na południe
wysuniętym klifie Wyspy Coron. Podobno
Nuras.info 5/2012
nurkowanie możliwe jest tylko przy odpowiedniej pogodzie, gdyż próba wpłynięcia
przy dużym falowaniu może skończyć się
poważnymi obrażeniami. Tak mówił nasz
nieoceniony przewodnik, a my nie mieliśmy powodu, aby mu nie wierzyć. Są więc
konkretne argumenty, żeby wrócić do Zatoki Coron… Powrócę tam, na pewno!
Zaraz po powrocie pytany przez rodzinę
i znajomych, jak było, odpowiedziałem –
super. Ale tak naprawdę zdanie relacji z
wyjazdu musiałoby potrwać kilka godzin, a
i tak wszystkiego bym nie powiedział… Nawet ten tekst muszę podzielić na dwie części, bo byłby po prostu za długi. Dobrze się
pisze w nocy!
Miłosz Dąbrowski
[email protected]
Chcesz opisać
wyjątkowe nurkowanie?
Chcesz się podzielić
ciekawymi informacjami?
Napisz do nas
[email protected]
20
Nuras.info 5/2012
Karta rabatowa, czy warto?
Wszystkie firmy kierujące swoją ofertę do
nurków serdecznie zapraszamy do współpracy przy wspólnym tworzeniu systemu lojalnościowego. Partnerami programu mogą
zostać bazy i szkoły nurkowe, biura podróży
oraz producenci i dystrybutorzy sprzętu nurkowego. Udział w inicjatywie jest bezpłatny.
Podstawowym założeniem Karty Rabatowej jest udzielenie klientom rabatu na
wszystkie oferowane przez Państwa towary i
usługi. Sami decydujecie o wysokości przyznanego rabatu.
Bezpłatna Karta Rabatowa to znakomity
sposób na promocję i dotarcie do coraz szerszego grona osób oraz stworzenia grupy stałych, zadowolonych klientów. Zostając
Partnerem projektu wyróżniasz się na tle
konkurencji, budujesz pozytywny wizerunek
firmy, dbającej o klienta i jego potrzeby.
Każdy posiadacz Karty Rabatowej z pewnością na bieżąco będzie sprawdzał ofertę
firm, w których może dokonać korzystnych
zakupów. Jeśli dotąd nie znał profilu działalności lub nie wiedział o istnieniu danej fir-
my, zachęcony rabatem z pewnością skorzysta z oferty naszego Partnera, szczególnie w
przypadku, gdy konkurencja nie bierze
udziału w programie.
Każda firma partnerska wymieniona zostanie na podstronie Magazynu nurkowego
Nuras.info, stworzonej specjalnie na potrzeby Karty Rabatowej.
Jeżeli jesteś kupującym i wciąż zwlekasz z
zakupem sprzętu, czekając na okazję lub
promocję, lub chciałbyś otrzymać rabat na
wyjazd lub kurs nurkowania… mamy dla
Ciebie ofertę.
Wystarczy, że odbierzesz bezpłatną Kartę
Rabatową, uprawniającą jej posiadacza do
uzyskania zniżek w firmach współpracujących z naszym Magazynem, a będziesz mógł
do maja 2011 r. bez żadnych ograniczeń,
korzystać z rabatów i promocji przygotowanych specjalnie dla czytelników Nuras.info.
Prezentację wszystkich Partnerów honorujących naszą Kartę znajdziesz na stronie internetowej nuras.info. Partnerami projektu są
wyłącznie renomowane firmy, które zyskały
21
zaufanie i uznanie konsumentów najwyższą
jakością oferowanych produktów i usług.
Więcej na www.partnernurkowy.pl
Partnerzy programu
Nuras.info 5/2012
Egipt, safari południowe
Czwartek, wylot do Egiptu. Na
Okęciu umówieni byliśmy o godzinie
10:00. Jak to zwykle bywa, coś zatrzymało kilka osób, więc do odprawy przystąpiliśmy jako jedni z
ostatnich, po czym nastąpiła okupacja strefy wolnocłowej. Po uzupełnieniu zapasów, znów jako ostatni,
wsiedliśmy do samolotu. Przecież
bez nas nie poleci! Lot liniami Koral Blue, poza małymi turbulencjami
nad Turcją, był całkiem spokojny. Na
lotnisku w Hurghadzie czekał już
bus, mający zawieźć nas do Marsa
Ghalib, gdzie zacumowana była łódź.
jedzeni do syta (choć to mało powiedziane), w dobrych humorach rozeszliśmy się
do kajut, nieświadomi tego, co miało wydarzyć się już z samego rana…
Podróż na południe Egiptu, mimo że zajęła nam blisko 5 godzin, przebiegła w bardzo wesołej atmosferze. Gdy dotarliśmy
dość późnym wieczorem na miejsce, załoga łodzi „Blue Waves” przywitała nas kolacją, którą nieco później postanowiliśmy
uzupełnić w miejscowym sushi-barze. Na22
Piątek. Nieoczekiwana „przeprowadzka”
Ten dzień zaczął się zgodnie z planem:
pobudka o 7 rano i wspólne śniadanie
przed pierwszym nurkiem. Czekała nas jed-
Nuras.info 5/2012
nak niemiła niespodzianka. Olivier – jeden
z przewodników – zakomunikował nam tuż
po śniadaniu, że łódź ma bliżej nieokreślony problem techniczny i nie może wypłynąć z portu. W związku z tym musimy się
jak najszybciej spakować, wsiąść do busa
do Hurghady, by tam „zaokrętować się” na
inną łajbę. Byliśmy przekonani, że to tylko
kiepski dowcip, jednak szybko okazało się,
że wcale nie był to żart. Wszystkim zrzedły
miny. Nieoczekiwana przesiadka oznaczała kilkugodzinną podroż do Hurghady, skąd
przecież dopiero przyjechaliśmy, a co gorsze – zmianę trasy safari. Podczas gdy jed-
23
Nuras.info 5/2012
ni, zdając się na łaskę (a właściwie niełaskę)
losu, przyjęli to ze stoickim spokojem, inni
głośno wyrażali zdenerwowanie i sprzeciw.
Nikt z nas jednak nie miał specjalnie ochoty na nurkowanie na północy. W końcu
przyjechaliśmy tu po to, by zobaczyć południe!
24
Po kilku nerwowych telefonach, pozbawieni wyboru, spakowaliśmy się i wyjechaliśmy do Hurghady, gdzie czekała na nas
„nowa”, większa łódź – „Blue Pearl”. Nie
był to jednak koniec przygód. Ponieważ
łódź była „załatwiana” przez organizatorkę
– Christine – w ostatniej chwili, musieliśmy
Nuras.info 5/2012
dzielnie znieść wielogodzinne oczekiwanie
w upale, podczas którego załoga uwijała się
z tankowaniem, uzupełnianiem zapasów
wody i jedzenia. Godziny te upłynęły nam
na rozmowach o możliwych trasach safari i
tym, co i gdzie możemy zobaczyć, tak by
każdy był zadowolony.
Około godziny 16 zapadła w końcu wyczekiwana przez wszystkich decyzja – zaraz wypływamy. Była to pierwsza z dwóch
dobrych wiadomości. Druga to taka, że
„Blue Pearl”, w ekspresowym jak na Egipt
tempie, dostała wymagane pozwolenia i
popłyniemy na upragnione południe!
25
Tego dnia czasu wystarczyło nam jeszcze na pierwsze zanurzenie. Na rafie Gotta
Abu Ramada zrobiliśmy check-dive’a. Wyważyliśmy się tak, by uzyskać w miarę neutralną pływalność, każdy obowiązkowo
„strzelił” bojkę, a przy okazji udało nam się
zobaczyć także mureny, skrzydlice, skorpeny, płaszczki i inne kolorowe rybki…
Dzień zakończył się przepyszną kolacją
i „zajęciami w podgrupach”. Gdy kładliśmy
się spać, łódź płynęła już w kierunku południa i rafy Marsa Shoona.
Sobota. Nie gadamy, nurkujemy!
Tym razem pobudka nastąpiła o 6:00 i
już po kwadransie siedzieliśmy na decku,
walcząc ze snem, wsłuchując się w pierwszy tego dnia briefing. Znaleźliśmy się na
rafie Marsa Shoona, gdzie udało nam się zobaczyć kilka ryb krokodylowych, muren i
skrzydlic. Wizura tego poranka, jak na egipskie warunki, „szału nie robiła”, ale po piątkowych przygodach większość wyszła z
wody zadowolona.
Na drugie nurkowanie przewodnicy wybrali Shaab Marsa Alam. Zodiakami przetransportowaliśmy się w miejsce zanurzenia, by już po chwili cieszyć się widokiem wspaniałego ogrodu koralowego, w
Nuras.info 5/2012
którym zamieszkują m.in. rogatnice. Jedna z
dwóch grup, na które się podzieliliśmy,
obejrzała również wrak łodzi safari, który
leży na dnie. Druga grupa do dziś zastanawia się, jakim cudem ten wrak mogła pod
wodą przegapić.
Tego dnia zobaczyliśmy także kilka napoleonów oraz tuńczyki. Przywitały nas
podczas trzeciego nurkowania, które odbyło się na rafie Shaab Sharm. Wiele osób, po
wyjściu na łódź, jeszcze przez długi czas
pozostawała pod wrażeniem tego nurkowania. Rozmowy o tym, kto co widział oraz
próby zidentyfikowania poszczególnych
wypatrzonych gatunków ryb trwały między
innymi podczas obiadu…
Nie spoczęliśmy jednak na laurach.
Przed nami było jeszcze jedno nurkowanie
tego dnia. Nurkowanie nocne na El Shleniat
Wared. Podczas briefingu Abdo – nasz
przewodnik – przypomniał wszystkim, jak
porozumiewać się za pomocą latarek i z tą
wiedzą wskoczyliśmy do wody. Główną
atrakcją tego nurkowania, u wielu wywołującą lekki strach, były skrzydlice, które podążały za światłem naszych latarek.
Po nurkowaniu nie pozostało nam nic innego jak kolacja, podczas której po raz ko-
lejny zachwalaliśmy umiejętności lokalnego kucharza, oraz rozmowy i zabawy w
podgrupach…
Niedziela. Delfiny, napoleony i walka z
prądem
O 5:45 rozległo się nawoływanie „mooooorning” oznaczające pobudkę i briefing
26
przed nurkowaniem na Shaak Maksur. To,
co zobaczyliśmy tuż po wschodzie słońca
pod wodą, to znakomity drop-off z kilkoma
pinaklami na południowym plateu. Atrakcją
były także barakudy, mureny i napoleony.
Przed kolejnym zanurzeniem część grupy, która starała się o certyfikat AOWD
Nuras.info 5/2012
przećwiczyła swoje umiejętności nawigacyjne. Ze zdobytą podczas zajęć teoretycznych wiedzą kursanci udali się na
wewnętrzną część rafy Sataya, by od teorii
przejść do praktyki. Celem tego nurkowania było perfekcyjne wykonanie „trójkąta”
oraz „kwadratu”. Wszystkim się udało! Niewątpliwą nagrodą była wizyta kilkunastu
delfinów, która z kursowego nurka zrobiła
niezapomnianą przygodę. W tym samym
czasie druga część naszej grupy, na tej samej rafie, ale od zewnętrznej strony,
wzdłuż drop-offa nurkowała w prądzie. Rafa i ryby tu napotkane, w tym potężne napoleony, na wszystkich „dryfujących” wywarły ogromne wrażenie.
27
Nuras.info 5/2012
Podczas gdy większość z nas odsypiała
zbyt krótką noc, łódź przeniosła się na Shaab Malahi. Mimo wiatru i fal, które zaczęły
dawać się niektórym z nas we znaki, nurkowanie miało należeć do jednych z najprzyjemniejszych. Pod wodą okazało się jednak, że naszym głównym zajęciem – poza
oglądaniem niezwykle efektownej rafy, z
wieloma przesmykami i zadziwiającymi
formacjami utworzonymi z twardych korali – była walka z silnym prądem. Jak dotąd
był to najbardziej męczący nurek, zakończony wychodzeniem na łódź w wysokich
falach.
28
Nuras.info 5/2012
I pewnie dlatego na nocne nurkowanie
wybrała się już tylko garstka osób. By uniknąć silnego prądu, powróciliśmy na osłoniętą od wiatru Satayę. Tym razem życia
pod wodą było niewiele, ale jak zawsze
udało się wypatrzeć coś ciekawego – na
przykład malutkie kraby przesiadujące między koralami.
Poniedziałek. Przepiękna Claudia i podwodny „balet”. Dzień rozpoczęliśmy jak
zwykle bardzo wcześnie, bo już o 6 rano
odbył się briefing przed nurkowaniem na
Shaab Claudia. Na to nurkowanie czekała
większość z nas. I nie zawiedliśmy się. Korytarze i przesmyki między wielkimi formacjami z twardych korali wywołały prawdzi-
29
Nuras.info 5/2012
wy zachwyt. Niektórym udało się „odłączyć
od peletonu” i zajrzeć także do jaskiń, których na Claudii jest niezliczona ilość. Wyszliśmy z wody w wyśmienitych nastrojach
i z dużym apetytem… tym razem na śniadanie.
Z Shaab Claudia przenieśliśmy się na
Abu Galawa, rafę, na której od 60 lat spoczywa wrak, którego nazwy niestety nikt nie
był w stanie ustalić. Jego długość oszacowaliśmy „na oko” na 50 metrów. Zachwycił
nas fakt, że przez ponad pół wieku statek
zdążył szczelnie obrosnąć przeróżnymi koralami. Te z kolei stały się domem dla wielu gatunków ryb i ślimaków. Dzięki temu
nawet ci, którzy zazwyczaj nie przepadają
za zwiedzaniem wraków bardzo chwalili
sobie tego nurka.
Trzecie poniedziałkowe nurkowanie wypadło na El Shleniat Wared. Postanowiliśmy
zapakować się na zodiaka i zanurkować w
prądzie. Śmiechu pod wodą było co niemiara, bo niektórzy postanowili udowodnić, że płynąc z nurtem, są w stanie zrobić
najbardziej szalone figury. Zachowaliśmy
jednak czujność i pewnie dlatego wypatrzyliśmy kilka ciekawych egzemplarzy, w tym
zakamuflowane skorpeny.
30
Przed kolacją małą, czteroosobową grupą udaliśmy się raz jeszcze pod wodę. Na
Shaab Sharad znaleźliśmy mały wrak łodzi
safari, a w koralach doszukaliśmy się sporej
liczby krewetek i krabów.
Na koniec dnia – jak co wieczór – przepyszna kolacja, po której dziewczyny wpadły na pomysł zabrania kucharza ze sobą
do Polski.
Wtorek. Wiatr, fale, prądy i… choroba
morska. Elphinstone – w tym miejscu obudziliśmy się następnego poranka. Zaplanowano tu dwa kolejne nurkowania. Pierwsze
z nich na północnym plateu, było nurkowaniem głębokim. Dziewczyny, które kończyły kurs Advance musiały na głębokości 30
metrów rozwiązać zadania matematyczne.
A to, jak się potem okazało, choć było proste na powierzchni, pod wodą sprawiło spory kłopot. Podwodna matematyka potrafi
przerosnąć każdego.
Większym kłopotem okazało się jednak
wydostanie z wody na łódź. Podczas gdy
podziwialiśmy podwodne atrakcje, wiatr
bardzo się wzmógł. Pod koniec nurkowania
fale były już tak wysokie, że utrudniały wyjście na pokład. Taka pogoda towarzyszyła
nam przez dalszą część dnia, tabletki na
Nuras.info 5/2012
chorobę morską cieszyły się powodzeniem
rosnącym w zawrotnym tempie.
Drugie nurkowanie na Elphinstone także
odbyło się w towarzystwie dużych fal i silnego prądu. Płynąc wraz z prądem obejrzeliśmy tym razem południowe plateu, na
którym największe wrażenie zrobił na nas
stromy, niemal pionowy drop-off. Całości
dopełniły pojawiające się od czasu do czasu napoleony, tuńczyki oraz siedzące w rafie mureny.
Z Elphinstone łódź przewiozła nas na
Abu Dabbab. Jest to obszar, na którym znaj-
duje się kilka mniejszych raf, ponumerowanych od 1 do 6. Odwiedziliśmy Abu Da- bbab numer 2 i 3, rafę gdzie część z nas
wypatrywała głównie ślimaków, a reszta
rozglądała się za żółwiami. O sukcesie po
wyj- ściu na łódź mogli powiedzieć niestety tylko ci pierwsi.
Po obiedzie urządziliśmy sobie konkurs
skoków do wody. Osoby, którym po całym
dniu starczyło sił wybrały się na nocne nurkowanie na rafie Marsa Shoona. Główną jej
atrakcją okazały się ogromne skrzydlice i
nadymki.
31
Nuras.info 5/2012
Środa. Żółwie i powrót do domu
To był nasz ostatni dzień nurkowy, ostatnie nurkowania, które okazały się być godnym zakończeniem safari. Z samego rana,
jeszcze przed śniadaniem, wybraliśmy się
pod wodę na rafie Marsa Umm Rus. I już w
pierwszych minutach pojawiła się tuż przed
nami wielka płaszczka czarnoplama. Większość z nas widziała taką sztukę pierwszy
raz w swoim życiu. Rafa Marsa Umm Rus
okazała się dla nas bardzo łaskawa. Przy
niemal zerowym prądzie (co po poprzednich dniach było miłym zaskoczeniem) spędziliśmy cudowną godzinę, podczas której
widzieliśmy ośmiornice, skorpeny, koniki
morskie i nadymki. Dla części grupy było to
już ostatnie nurkowanie, ale wcale nie był
to koniec atrakcji. Najlepsze czekało tuż
obok – przy pobliskiej plaży.
Po dwóch godzinach odpoczynku Abdo
przywiózł nam zodiakiem dobrego newsa.
Około 200 metrów od łodzi są duuuuże
żółwie! Część z nas złapała fajki, maski i
płetwy i od razu popłynęła za żółwiami. Pozostali założyli na siebie cały sprzęt i już po
chwili także byli w wodzie. Żółwie stały się
największą atrakcją tego dnia. Niemal półtorametrowe kolosy „pasły się” na dnie, na
głębokości maksymalnie dwóch metrów, a
my towarzyszyliśmy im przez kilkadziesiąt
minut. Tak, to było najlepsze zakończenie
naszej nurkowej, wakacyjnej przygody, jakie mogliśmy sobie wyobrazić! Ogromne
zadowolenie z safari niektórzy wyrazili napiwkami dla doskonałej załogi w banknotach studolarowych .
Gdy już emocje opadły, postanowiliśmy
jeszcze na do widzenia wrzucić Abdo do
wody. W końcu zasłużył na to, prowadząc
codziennie nasze podwodne wycieczki. Kil-
32
kadziesiąt minut później łódź zacumowała
w porcie Ghalib.
Wieczorem spakowaliśmy nasze walizki
do busa i ruszyliśmy do Hurghady. Na lotnisku byliśmy o 2 w nocy. Kilka godzin za
wcześnie. Zajęliśmy więc wszelkie miejsca,
które umożliwiły nam choćby krótki sen. O
7:30 na pokładzie Airbusa 320 wyruszyliśmy w powrotny lot do Warszawy.
Konrad Stachowicz
fot. Miłosz Dąbrowski
Nuras.info 5/2012
Historia pewnego nurkowania
Jezioro Capo d’Aqua
Dzyń- dzyń... dzyń- dzyń...
- Tak, słucham? - dzwoni Konrad,
kuzyn od nurkowania, tropikalnych
rybek i słodkowodnych krewetek z
Sulawesi.
- Rozmawiałem z Marco, jest
okazja zanurkować w jeziorze. Piszemy się?
- Pewnie! - odpowiadam bez
chwili zastanowienia, pierwszy nurek
w roku i to na dodatek w moje urodziny.
Zbiornik powstał w latach 6o-tych, jako rezerwa dla okolicznych ziem, zasilany jest
Jak się później okazało, nurka daliśmy
następnego dnia. Mówi się trudno, jedzenia
tortu pod wodą nauczę się kiedy indziej...
Jezioro Capo d’aqua znajduje się na
wschód od miasta L’Aquila (miasto w 2009
roku zostało nawiedzone przez trzęsienie
ziemi o sile 6,3 w skali Richtera) w parku
narodowym Gran Sasso, 300 metrów npm.
34
przez kilka naturalnych źródeł. Co jest w
nim takiego wyjątkowego, co przyciąga
Nuras.info 5/2012
nurków? W swoich głębinach (choć może
to zbyt duże słowo, nurkowanie odbywa się
na 6-8 metrach) skrywa pozostałości po kilku średniowiecznych budynkach, młynach
wodnych, zamków z księżniczkami niestety nie stwierdzono... Woda w jeziorze jest
krystalicznie czysta, należy jednak uważać
aby nie podnieść osadów z dna. Na szczęście obyło się bez takich ekscesów. Niemałym zaskoczeniem był dla mnie czas nurko-
wania - planowane 30 min. wydawało mi
się ciutkę krótkawe. Znajomy mówił, że to
ze względu na temperaturę wody minus 810 stopni C. Kilka minut po zanurzeniu wiedziałem już, że dwuczęściowy mokry 5mm
plus docieplacz 2mm to jednak zbyt mało.
Nowe nurkowe doświadczenie, pierwsze w
tak zimnej wodzie.
Dość słów, niech przemówią obrazy:
Koniec końców, pomimo niskiej tempe-
35
ratury, uznaję nurka za udanego (ale w takiej konfiguracji raczej go nie powtórzę...).
Marcin Pawlak
Nuras.info 5/2012
Spacer w podwodnym lesie
Był ciepły czerwcowy dzień, siedziałem w pracy i zastanawiałem się
ile jeszcze mam spraw do załatwienia. Na dworze prawie lato. Telefon
wyrwał mnie z zamyślenia, a zarazem sprawił, że jeszcze bardziej zapragnąłem wyrwać się z tego
„okropnego miejsca”.
tkałem w umówionym miejscu. Dalej ruszyliśmy wszyscy razem, by już po krótkim
czasie zajechać nad brzeg jeziora Pile. Cel
naszego przyjazdu był na wprost od nas.
Zatopiony las jest częścią wyspy, która to
uległa podzieleniu i osunięciu w głębinę.
Różne są przekazy na temat powstania tego osuwiska, jeden mówi o zawaleniu się
groty wapiennej pod wyspą, drugi o wiel-
Umawianie się na wyjazd nurkowy nie
trwa długo… wystarczy podanie miejsca i
czasu spotkania. Tyle dokładnie usłyszałem
w słuchawce… Borne Sulinowo, jezioro Pile – zatopiony las, spotkanie - sobota 11:00
na trasie Czaplinek – Szczecinek, przy skręcie do Bornego. Dostałem skrzydeł, praca
paliła mi się w dłoniach i jedna myśl… do
soboty, do soboty…
Wstałem wcześnie rano, było przyjemnie
ciepło, małe śniadanko, sprzęt do autka i w
drogę. Na szczęście nie mam zbyt daleko
do Bornego. Daniela, Mariusza, Jarka i
Tomka oraz jeszcze sześć innych osób spo36
kim wybuchu wywołanym przez wojsko
pod koniec 1945 roku. Plan nurkowania był
bardzo prosty. Dopływamy zamówioną łodzią do wyspy, tam w zatoce skok do wody
i dalej w parach penetracja dna w kierunku
brzegu wyspy.
Powoli pakowaliśmy się do łodzi, przyjemny wiaterek owiewał nas i zabierał nam
z twarzy krople potu… nie do końca jednak
Nuras.info 5/2012
krople powstałe od ciepła i słońca. Smucił
nas widok koloru wody, żółto brudnawy
prawie zupełnie nieprzejrzysty. Jak w takiej
wodzie można cokolwiek zobaczyć? Powoli wszyscy rozpoczęli powolne ubieranie się
w sprzęt. W zatoce skok za burtę i byliśmy
gotowi do zejścia w głębiny. Razem z moim partnerem wymieniliśmy porozumiewawcze znaki i poszło powietrze z inflatorów. Przez pierwsze metry ledwo widziałem partnera.. 6,7,8 metrów i nagle szok!!!
Znikła gdzieś żółto-brunatna zawiesina i
znalazłem się w szklisto czystej wodzie.
Wisiałem w toni zupełnie jak w kosmosie, a
nad głową kłębiły się zawiesiny jak wielkie
chmury, pod nogami rozpościerała się szklista głębia. Z zachwytu i zaskoczenia, które
musiało trwać ułamki sekund wyrwał mnie
widok wyskakującego z tych chmur mojego
partnera. Pojawił się jak z mgły. Jego zaskoczenie równe było mojemu. Patrzeliśmy na
siebie, ale tego co doznaliśmy nie da się powiedzieć znakami nurkowymi i dobrze.
Trudno słowami opisać swoje niesamowite
doznania, więc te spojrzenia były najbardziej wymowne. Po chwili zaczęli spadać
37
kolejni nurkowie z „chmur”. My powoli
opadaliśmy dalej w dół, koło 21 metra rozpoczęliśmy powolne dryfowanie w kierunku wschodnim po lekkim łuku. W światłach
latarek ukazał nam się ogromny głaz, który
opłynęliśmy z zaciekawieniem, i po chwili
następny i jeszcze jeden… i kolejne zaskoczenie … Przed nami leżały ogromne bloki
skalne podobne do wielkich grubych płyt
pozakładanych na siebie i stykające się bokami lub kantami tworząc pomiędzy sobą
głębokie szczeliny. Płynęliśmy powoli u ich
podstawy, a następnie zaglądaliśmy we
wszelkie szczeliny, by podziwiać ukryte
tam ryby. Dotknąłem jednego z tych bloków i o dziwo był bardzo miękki, z łatwością zagłębiały się w jego strukturę końce
mojej rękawicy. Cofnąłem dłoń zaskoczony tym odkryciem i zaraz w głowie przypomniały mi się zasłyszane przekazy od
miejscowych… „Rosjanie zawsze tu coś
ukrywali, pewnie jeszcze kiedyś ktoś odkryje jakieś odpady…”. Płynęliśmy dalej przepływając pod belką drewnianą tworzącą
most na jednym z bloków i skręciliśmy nieco w lewo. Tam czekał na nas wspomniany
wcześniej podwodny las. Korony drzew ginęły nam nad głowami gdzieś daleko nad
Nuras.info 5/2012
termokliną. Rozpoczęliśmy spacer „za grzybami” i oglądaliśmy wielkie okonie, szczupaki i inne gatunki ryb ukryte pomiędzy
gałęziami drzew. O niedawnej historii tego
miejsca świadczyły pozostałości kory na
pniach oraz bardzo duża ilość drobnych gałązek na konarach. Płynąc tak przez las do-
tarliśmy do podstawy piaszczystego, usianego drobnymi kamyczkami stoku będącego na 12 metrach. Rozpoczęliśmy powolne
wynurzanie z przystankiem. Teraz już tylko
czekaliśmy na swoje pierwsze słowa, słowa
zupełnego zachwytu.
Z perspektywy kilku lat od tamtego nur-
kowania mogę powiedzieć, że kolejne moje zejścia w to magiczne miejsce zawsze
były czymś wyjątkowym. Pierwsze obrazy
stawały się bardziej skorygowane i nabierały innych kształtów i zawsze kolejny telefon z zapytaniem spotyka się tylko z jedną
odpowiedzią… oczywiście tak, o której?!!
Radosław Hajkowicz
[email protected]
38
$
$.$'(0,
25Ð:
58.7
167
,
$
185.2:$1,
=
RV
W
Dę
,
QV
W
U
XNW
RU
HP
1XU
NRZDQL
D
3$',
=DL
QZHV
W
XM
Z
V
ZyM
U
R]
ZyM
W
R
V
L
č
]
Z\F]
DM
QL
H
RSã
DFD
6=8.$6=
&=(*2ģ
:,
Č&(
"
1,
į
185.2:$1,
(
5(.5($&<1(
.XU
V
\
W
HFKQL
F]
QH
'6$7
7
HF
'HHS
L
7
HF
7
U
L
PL
[
QD
SR]
L
RPL
H
QXU
ND
RU
D]
L
QV
W
U
XNW
RU
D
1DM
EO
L
İ
V
]
H
W
HU
PL
Q\
&KRU
ZDFM
D
7
HF
'HHS
²
7
HF
7
U
L
PL
[
²
GRI
L
QDQV
RZDQL
D
’
D
F
H
N
:H
Q
G
R
R
Z
V
N
L
3$',
3/
$7
,
180
&2856
(
',
5(&7
25
1L
H
]
ZO
HNDM
=
DG]
ZRę
L
]
DS\W
DM
R
V
]
F]
HJyã
\
/
HW
·
V
'L
YH
$NDGHPL
D
,
QV
W
U
XNW
RU
yZ
1XU
NRZDQL
D
3$',
6W
DU
,
'&
3$',
7
HF
5HF
$ZDU
G
&HQW
HU
'$1
*RO
G
%XV
L
QHV
V
3DU
W
QHU
XO
=
DPNRZD
D
.U
DNyZ
W
HO
L
QI
R#O
HW
V
GL
YH
SO
L
GF#O
HW
V
GL
YH
SO
ZZZ
DNDGHPL
DL
QV
W
U
XNW
RU
RZQXU
NRZDQL
D
SO
ZZZ
O
HW
V
GL
YH
SO
:::
6./(3185.2:<
,
1)2
HŒO
L
FKFHV]
NXSL
ý
GREU
\
VSU
]
ĘW
D
QL
H
W
\O
NR
Z\GDý
SL
HQL
ĉG]
H«
.217
$.7
DFHN
:HQGRã
RZV
NL
3O
DW
L
QXP
&RXU
V
H
'L
U
HFW
RU
7
HF
7
U
L
PL
[
,
QV
W
U
XFW
RU
7
U
DL
QHU
W
HO
L
QI
R#O
HW
V
GL
YH
SO
ZZZ
O
HW
V
GL
YH
SO
Nuras.info 5/2012
Morze, ojczyzną twoją
niezmierzona dal ...
26 kwietnia 2012 roku otwarto
w Gdańsku Ośrodek Kultury Morskiej. Jest to nowoczesne muzeum
o tzw. otwartej formule. Dysponuje
szeroką ofertą wystawienniczą i edukacyjną. Technologie multimedialne,
interaktywne środki przekazu, prezentacje audiowizualne, wizualizacje
i multikioski pozwalają na bliższe
poznanie szeroko rozumianej tematyki morskiej. Usytuowane jest nad Motławą, tuż obok Żurawia.
Jest to pierwsze zbudowane od podstaw
muzeum w Gdańsku. Poprzednio istniał
w tym miejscu budynek z czasów PRL-u.
Łatwiej było go zburzyć niż przebudować.
Podczas badań archeologicznych odkryto
40
Nuras.info 5/2012
stary gotycki fragment muru, który został
odrestaurowany i wyeksponowany w nowym gmachu. Budowa trwała 2 lata. Trzeba było wymyśleć taką koncepcję architektoniczną, która pozwoliłaby na wkomponowanie nowoczesnego budynku w starą
zabytkową tkankę.
21 maja 2010 roku na placu budowy
przy gdańskim Żurawiu wmurowano kamień węgielny pod nowy oddział Centralnego Muzeum Morskiego. Akt erekcyjny
podpisali obecni na uroczystości: Ambasador Królestwa Norwegii Enok Nygaard,
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Kultury
i Dziedzictwa Narodowego Monika Smoleń, Marszałek Województwa Pomorskiego
Mieczysław Struk, Wicewojewoda Michał
Owczarczak, Wiceprezydent Miasta Gdańska Andrzej Bojanowski oraz – w imieniu CMM – wicedyrektor Maria Dyrka
i dyrektor Jerzy Litwin. Ekumenicznego poświę- cenia placu budowy dokonali arcybiskup metropolita gdański Sławoj Leszek
Głódź oraz biskup diecezji pomorsko-wielkopolskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego ks. Michał Warczyński.
Budynek liczy 5 kondygnacji o łącznej
powierzchni około 6 tys. metrów kwadratowych. Zgodnie z unijną polityką wyrównywania szans został całkowicie przystosowany dla osób niepełnosprawnych.
Trzy sale wystawowe, pracownie, laboratoria, sale do zajęć edukacyjnych oraz
pracownia konserwatorska – do której można zajrzeć z góry przez przeszklony sufit
– to bogata oferta muzeum. Szczególne zainteresowanie wzbudzi zapewne u dzieci:
mogą tu wszystkiego dotknąć, zsunąć się
po linowej drabinie, powiązać węzły mary41
narskie, spowodować tsunami, pokierować
modelami łodzi w 7-metrowym basenie,
wejść do batyskafu, a nawet poczuć „zapachy wraków” wydobywające się z drewnianej skrzyni.
Budynek powstał dzięki wsparciu udzielonemu przez Islandię, Lichtenstein i Norwegię w ramach środków Mechanizmu
Finansowego Europejskiego Obszaru Go-
Nuras.info 5/2012
spodarczego (MF EOG), z dotacji ministra
Kultury i Dziedzictwa Narodowego, budżetu Muzeum Morskiego i środków finansowych miasta Gdańsk.
Ośrodek Kultury Morskiej został uroczyście otwarty 26 kwietnia 2012 roku. Ekumenicznego poświęcenia gmachu dokonali
arcybiskup metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź oraz ks. biskup Marcin Hinz
z parafii ewangelicko-augsburskiej Gdynia
– Sopot – Gdańsk. Następnym punktem
programu był koncert w wykonaniu śpiewaków z Opery Bałtyckiej, którzy wykonali m.
in. słynną pieśń Morze z operetki Panna
42
wodna (aut. Jerzy Lawina-Świętochowski).
Część oficjalną otworzyli Jerzy Litwin,
dyrektor Centralnego Muzeum Morskiego
i Maria Dyrka, wicedyrektor ds. merytorycznych. Oboje dyrektorów uhonorowano orderami nadanym przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Potem przemawiali liczni zaproszeni goście, m. in.: ambasador
Norwegii w Polsce Enok Nygaard, Monika
Nuras.info 5/2012
Smoleń z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przedstawiciele miejscowych władz, Towarzystwa Przyjaciół Centralnego Muzeum Morskiego oraz Harald
Hamre, dyrektor muzeum w Stavanger,
z którym Centralne Muzeum Morskie
współpracuje od wielu lat. Po części oficjalnej przecięto wstęgę.
Goście ruszyli po schodach, aby obejrzeć nowy obiekt. Wystawa interaktywna
„Ludzie – statki – porty” wzbudziła ogromne zainteresowanie. Wszyscy poczuli się
Wstęgę przecinają: dyrektor Jerzy Litwin, Monika Smoleń z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ambasador Nor wegii w Polsce Enok Nygaard, Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk, podsekretarz
stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Paweł Orłowski.
43
Nuras.info 5/2012
jak dzieci. Przy basenie pani minister Smoleń ćwiczyła techniki kierowania… statkami. Inni usiłowali zanurzyć okręt podwodny, który ciągle spadał na dziób albo rufę.
Batyskaf pozwalał na zanurzenie się w morskich głębinach. „Skrzynia zapachowa”,
prawie jak magdalenka Prousta, przywoływała wspomnienia dawnych wypraw mor-
44
Nuras.info 5/2012
skich, zaś „aromat” zjełczałego masła, dziegciu, czosnku atakował zmysł powonienia.
A dookoła pełno zabytkowych wraków, wydobytych z morskich głębin, podwieszonych w holu, jakby czekały tylko na pomyślne wiatry, by odpłynąć w niezmierzoną dal…
Monika Smoleń doskonale sobie radzi nie tylko za
sterami w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Na sobotę i niedzielę (28 i 29 kwietnia)
Centralne Muzeum Morskie przygotowało
z okazji otwarcia Centrum Kultury Morskiej
wiele atrakcji. W Pracowniach Dokumentacji i Konserwacji Zabytków archeolodzy
demonstrowali działanie supernowoczesnego ramienia do zdjęć 3D, a konserwatorzy
Dorośli to duże dzieci – goście chętnie skorzystali z formuły „muzeum otwartego”.
45
Nuras.info 5/2012
pokazali, na czym polega liofilizacja. Dla
najmłodszych przewidziano warsztaty plastyczne oraz gry i zabawy w specjalnie
na ten czas rozstawionym tipi. W ramach
„Science show” odbył się pokaz eksperymentów chemicznych prowadzonych przez
pracowników gdyńskiego Experymentu
(godz. 14: 00-17: 00).
Clou otwarcia Centrum Kultury Morskiej
było sobotnie wieczorne widowisko multimedialno-przestrzenne (początek o godz.
20:00). Ten niezwykły spektakl przeniósł
46
Nuras.info 5/2012
widzów do trójwymiarowego świata wypełnionego światłem, dźwiękiem i efektami
specjalnymi. Miejsce między oboma budynkami muzeum, rozdzielone Motławą,
wypełni feeria laserowych świateł, które połączą w całość Centralne Muzeum Morskie
i nowo otwarte Centrum Kultury Morskiej.
Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku
warte jest uwagi z wielu względów. Po pierwsze ma tzw. formułę otwartą, co pozwala
na sensoryczne poznanie ekspozycji, po
drugie stanowi atrakcję jako antyteza tradycyjnego biernego muzeum. Na szczególną
uwagę zasługuje nowoczesny przeszklony
budynek, świetnie wkomponowany w ciąg
kamienic nad Motławą. Nie razi jego architektura, wydaje się naturalnym przedłużeniem Żurawia, dopełniając go współ47
Nuras.info 5/2012
czesnym akcentem. Przeszklone ściany pozwalają z ulicy zajrzeć do wnętrza, gdzie
można obserwować konserwatorów przy
pracy. Widać też w przestrzeni holu podwieszone zabytkowe łodzie. Na ostatniej
kondygnacji znajduje się taras widokowy,
skąd można podziwiać Długie Pobrzeże.
Maryla Paturalska
Centrum Kultury Morskiej
ul. Tokarska 21-25, 80-888 Gdańsk
www.cmm.pl
Oferta edukacyjno-wystawiennicza:
– wystawa interaktywna „Ludzie – statki
– porty” – poprzez zabawę do wiedzy;
– wystawa stała „Łodzie ludów świata” z wykorzystaniem multimediów i nowoczesnych
form prezentacji;
– ekspozycja w przestrzeni holu podwieszonych do konstrukcji budynku zabytkowych
łodzi;
– oferta edukacyjna dla wszystkich poziomów wiekowych oraz grup z wszystkimi rodzajami niepełnosprawności;
– warsztaty edukacyjne, konserwatorskie
i archeologii podwodnej.
48
Nuras.info 5/2012
Doktor delfin
Delfiny słyną ze swojej inteligencji,
a ich sympatia do ludzi jest wręcz
legendarna. Ratują tonących, pilotują
statki przez cieśniny, naganiają ryby
do sieci i leczą chorych. Interesują
się nimi fizycy, projektanci statków,
nurkowie oraz wojsko. Sprawiają
wrażenie stale uśmiechniętych. Żyją
na naszej planecie od 50 mln lat.
zdobyć więcej sił i możliwości motorycznych, a także pozbyć się lęków. Leczą chorych cierpiących na autyzm, zespół Down`a,
białaczkę, dystrofię mięśni i wiele innych
chorób neurologicznych, onkologicznych i
psychicznych. Sygnały wydawane przez te
ssaki regenerują również uszkodzone komórki lub też całe tkanki co prowadzi do
częściowego lub całkowitego wyleczenia.
Podobnie jak konie i psy delfiny wykorzystane są w celach terapeutycznych. Zwierzęta te odczuwają nastrój człowieka. Znane są
przypadki, że nawet dzikie delfiny zachowywały się zupełnie inaczej w kontakcie ze
zdrowym człowiekiem a niepełnosprawnym.
Do ludzi upośledzonych podpływały z większą ostrożnością i spokojem, nie wykonując
żadnych energicznych ruchów. Do zdrowej
osoby nie wahały się podpłynąć z impetem,
próbując nawet ją przestraszyć. Delfiny pomagają ludziom nabrać pewności siebie,
Trudne poczatki
Badania nad wykorzystaniem delfinów
do terapii dzieci cierpiących na choroby fizyczne i psychiczne rozpoczęli w latach
70-tych XX wieku amerykańscy naukowcy i
neuropsychiatrzy z Uniwersytetu w Miami
na Florydzie pod kierownictwem prof. Davida Nathansona.
- Zawsze chciałem pomagać upośledzonym dzieciom, a zwłaszcza poprawić ich
koncentrację. Mały pacjent szybko się nuży, przestaje uważać i nic do niego nie do50
ciera. Podczas wielu lat pracy zauważyłem,
że maluchy kochają muzykę, zwierzęta
oraz zabawy w ciepłej wodzie. Postanowiłem więc rehabilitować je w basenie z delfinami. I tak się wszystko zaczęło - mów
David Nathanson.
W czasie prac z dziećmi upośledzonymi
umysłowo Nathanson spostrzegł, że u ma-
Nuras.info 5/2012
luchów kontakt z delfinami w wodzie powoduje wzrost zdolności uczenia się.
Uznał, że metoda ta jest 2-10 razy skuteczniejsza w poprawianiu koncentracji uwagi i
uczeniu się, niż stosowanie wykładów wyłącznie w klasach. Praca w basenie z butlonosami wywołała u chorych większą ilość
reakcji niż praca bez udziału delfinów. Ssaki te fascynowały dzieci przez co zwiększała się ich zdolność koncentracji. Nathanson
próbował przez jakiś czas pracować z maluchami cierpiącymi na autyzm ale zaprzestał. Stwierdził, że uczenie ich jest trudne,
ponieważ nie posiadają one motywacji i nie
umieją się długo skoncentrować na jednej
rzeczy. Uznał, że dzieci te są za mało zainteresowane delfinami, aby terapia przyniosła rezultaty.
Innego zdania była amerykańska psycholog dr Besty Smith. Zapoczątkowała ona
program nawiązywania kontaktów między
delfinami a dziećmi autystycznymi, które
zaklasyfikowano jako przypadki beznadziejne. Prace z tymi dziećmi oraz butlonosami rozpoczęła w 1978 r. Z badań pochodzących z jej projektu INREACH wynikało, że u maluchów chorych na autyzm
następował stały wzrost koncentracji uwagi
51
Nuras.info 5/2012
już w trakcie zabaw z delfinem, a także po
każdej zakończonej sesji terapeutycznej.
18-letni wówczas Michael tak pozytywnie
zareagował na delfiny, że Smith zaproponowała mu kolejne spotkanie z butlonosami. Wnioski poparły hipotezę, że delfiny
mogą stymulować spontaniczne i społeczne
zachowania u osób autystycznych.
Ciekawe badania przeprowadzono również w Belgii. W 1992 r. rodzice dzieci au-
tystycznych mieszkających w tym kraju, po
obejrzeniu programu o korzystnym wpływie delfinów na rozwój autystyków, zgłosili się do delfinarium w Bruges. Poprosili
dyrekcję o umożliwienie ich pociechom
spotkania z delfinami. Władze delfinarium
oraz naukowcy z Laboratorium Komunikacji Uniwersytetu w Liege opracowali specjalny program delfinoterapii. Projekt składał się z dwóch eksperymentów. Wzięły w
52
nim udział trzy grupy dzieci: pierwsza pracująca z delfinami, druga – pracująca w sali oraz trzecia - pracująca przy komputerze.
Ich zadanie polegało na wykonaniu w obe-cności terapeutów identycznych zadań.
Każda grupa liczyła 3 osoby. Dobrano dzieci o niemal identycznym poziomie rozwoju, zdolnościach naśladowczych, poznawczych, ekspresji słownej, motoryki, percepcji oraz koordynacji ręka – oko. Zadania
polegały m.in. na rozpoznawaniu kolorów,
kształtów, dopasowaniu poszczegól- nych
elementów do podanego wzoru np. uporządkowanie kolorowych pasków. Program
rozpoczął się w 1992 r. i trwał 16 miesięcy, drugi rozpoczęto w 1994 r. i trwał 14
miesięcy. Wyniki eksperymentu były zadziwiające.
Dzieci z pierwszej grupy nauczyły się zadań doskonale w stosunku do grupy pracującej w klasie, potrafiły przenieść nowo
nabyte umiejętności do wykonania nowego, innego polecenia. Sytuacja taka jest zazwyczaj trudna do osiągnięcia u dzieci
autystycznych. Natomiast w grupie trzeciej
dzieci nie potrafiły nawet nauczyć się jak
prawidłowo ustawić kursor, nie umiały też
wykonać nowego zadania.
Nuras.info 5/2012
la swój pysk do brzucha przyszłej matki.
Wszystko trwa niespełna 10 minut. Jak
przekonują peruwiańscy uczeni, te minuty
mają zbawienny wpływ na rozwój płodu.
- Wiązki ultradźwięków emitowane przez
delfiny stymulują rozwój komórek, pobudzają mózg i wyostrzają zmysły dziecka, które
wciąż jest w łonie matki – przekonuje Elizabeth Yalan z Kliniki Położnictwa w Limie.
Lekarka ta namawia więc gorąco przyszłe matki do skorzystania z delfinoterapii.
Jak mówi wystarczy kilka minut, a efekty
mogą być kolosalne.
- Na początku nie wierzyłam w tę metodę. Namówiła mnie koleżanka. Po każdej
terapii czułam w sobie ogromny spokój przyznała Ety Napadenschi, która była
wówczas w 8 miesiącu ciąży.
W Sewastopolu na Krymie dr Ludmila Lukina przeprowadziła badania dotyczące
pracy ludzkiego serca. Z dziećmi biorącymi udział w programie tuż przed sesją z delfinem przeprowadzono rozmowę dotyczącą terapii, a potem sprawdzono im rytm serca. Następnie pływały one z butlonosami
przez 8-10 minut. Każdy uczestnik eksperymentu wykonywał polecenia specjalisty.
Jeśli dziecko było małe pływało z instruktorem. Po terapii ponownie sprawdzano im
pracę serca i stawiano diagnozę.
W innym delfinarium peruwiańscy lekarze badali wpływ ultradźwięków emitowanych przez delfiny na dzieci znajdujące się
jeszcze w łonie matki.
Do siedzącej na brzegu basenu ciężarnej
kobiety podpływa delfin. Delikatnie przytu53
Wspaniała zabawa
Doskonałe wyniki badań spowodowały,
że na świecie uruchamiono cztery profesjonalne ośrodki delfinoterapii m.in. w USA,
Izraelu i na Ukrainie. Chore dzieci pod nadzorem terapeutów pływają tam z delfinami.
Delfinoterapia polega na zabawach dzieci z delfinami, w czasie których ultradźwięki emitowane przez te ssaki przenikają przez
Nuras.info 5/2012
ludzkie ciało. Delfiny ciekawi u człowieka
wszystko co odbiega od normy np. protezy
czy nowotwory i tam właśnie wysyłają swoje ultradźwięki regenerujące zni-szczone komórki oraz tkanki. W czasie zabaw z delfinami zwiększa się u człowieka wydzielanie endorfin, czyli hormonów, które m.in. zmniejszają uczucie bólu, głodu i poprawiają nastrój. To właśnie dlatego w obecności delfina nawet trudne i bolesne ćwiczenia dzieci
wykonują szybciej i łatwiej oraz robią większe postępy w terapii. Częstotliwość dźwięków wydawanych przez te morskie ssaki
powoduje poprawne rozchodzenie się impulsów elektrycznych (fal mózgowych) w
mózgu, zwłaszcza u dzieci cierpiących na
autyzm oraz porażenie mózgowe. Podczas
pływania z delfinami następuje również
zwiększenie produkcji limfocytów T, niezbędnych do utrzymania prawidłowego poziomu odporności organizmu.
Efekt terapii okazał się rewelacyjny,
zwłaszcza u dzieci cierpiących na autyzm.
Maluchy, które nie potrafiły wypowiedzieć
ani jednego słowa, po zabawach z delfinami normalnie mówią, czytają i reagują na
54
otoczenie. Obecnie w delfinariach rehabilitowani są pacjenci cierpiący na ok. 80 chorób, zwłaszcza psychicznych, neurologicznych i onkologicznych.
Dozgonna przyjaźń
Również w Polsce wiele matek mimo dalekiej drogi i ogromnych kosztów podróży
jeździ z dziećmi na rehabilitację, zwłaszcza
do Ośrodka Delfinoterapii Ukraińskiej Akademii Nauk w Kozaczej Buchcie.
- Początkowo Kewin rozwijał się prawidłowo. Mając dwa lata, rozlał mu się wyrostek robaczkowy. W ciężkim stanie zawieźliśmy go do szpitala. Natychmiast trafił na
salę operacyjną - mówi Iwona Kawiorska,
matka Kewina.
Tuż po wybudzeniu z narkozy mały dostał pierwszego ataku padaczki, potem zaczął się szybko cofać w rozwoju.
- Myśleliśmy, że jest to reakcja organizmu na narkozę. Jednak lekarze rozpoznali autyzm – mówi Iwona.
Kewin bezładnie rozrzucał zabawki, nie
umiał się skupić, kręcił się w kółko, tracił
więź z otoczeniem, żył w swoim własnym
świecie. Matka postanowiła z nim pojechać
do Ośrodka Delfinoterapii Ukraińskiej Aka-
Nuras.info 5/2012
demii Nauk w Kozaczej Buchcie na Ukrainie. Tam terapeutami były cztery butlonosy: Diana, Anita, Wach i Biuti. Dawniej był
to ośrodek marynarki wojennej pracujący
nad wykorzystaniem delfinów do celów
wojskowych. Walenie szkolono m.in. do
zabijania wrogich płetwonurków i wysadzania łodzi podwodnych. Gdy ZSRR upadł
zwierzęta nie były już potrzebne. Pojawił
się problem co zrobić z 70 delfinami, które
nie potrafiły żyć na wolności. Część sprzedano do różnych delfinariów. O butlonosach dowiedziała się pediatra, Ludmila
Lukina i zorganizowała ośrodek.
- Kewin był zachwycony. Chwytał Dianę
za płetwy i tak z nią pływał. Uwielbiał ją karmić i chlapać wodą. Mały był w tym ośrodku
trzykrotnie. Efekt terapii okazał się wspaniały.
Przestał kręcić się w kółko i biegać bez celu,
pozbył się lęku wysokości. Poprawiła się u
niego koncentracja. Od pobytu w Kozaczej
Buchcie minęło już kilka miesięcy, a Kewin
ciągle ogląda zdjęcia delfinów i dopytuje się
kiedy znowu do nich pojedzie.
- Lekarze twierdzą, że delfiny wyczuwają zamiary i obawy ludzi. Początkowo trochę sceptycznie podchodziłam do tej informacji. Jednak zauważyłam, że gdy Kewin
bał się butlonosa, delfin nie podpływał zbyt
blisko. Czekał, aż dziecko przywyknie do
jego obecności. Podczas terapii delfin był
niezwykle łagodny i cierpliwy. Zawsze pozwalał się głaskać – mówi Iwona Kawiorska
z Sosnowca, matka Kewina
Sporo szczęścia miał również Maciej Nita z Janowa Lubelskiego. Wziął on udział w
pilotażowym programie delfinoterapii prowadzonym w Kłajpedzie na Litwie.
Gloria, prawie 4-metrowy delfin, wypycha swoim śliskim nosem zanurzone w wodzie stopy Maćka. Dziecko siedzi na pomoście i wyciąga ręce do swojej nietypowej
terapeutki. Głaszcząc ją delikatnie po mokrym grzbiecie uśmiecha się zadowolone.
Takie zachowanie u dzieci cierpiących na
autyzm to rzadkość.
Maciek Nita z Janowa Lubelskiego mając
trzy lata przestał recytować wierszyki, śpiewać piosenki, mówić a potem spać. Przez
wiele miesięcy odpoczywał tylko dwie-trzy
godziny na dobę. Po wielu badaniach okazało się, że cierpi na autyzm. Dla rodziców
to był szok.
- Syn fizycznie rozwijał się prawidłowo,
jednak porozumieć się z nim potrafiło tylko
kilka osób. Bał się wielu rzeczy np. chodze55
nia po schodach, nie potrafił sam się ubrać.
Za to godzinami obracał w palcach niewielkie przedmioty. Bardzo mało spał – mówi
Zbigniew Nita, ojciec Maćka.
Tradycyjne metody leczenia nie pomagały więc Maciek trafił do delfinarium w
Muzeum Morskim w Kłajpedzie na Litwie.
Tam właśnie rozpoczęto pilotażowy program rehabilitacji dwójki dzieci autystycznych z delfinami.
W basenie pływało pięć butlonosów: Nana, Gloria, Łota, Nita i Argos. Maciej już w
trakcie pierwszego seansu odwrócił do góry nogami żmudnie układany plan rehabilitacji. Zamiast spokojnie zapoznawać się z
delfinami i z daleka popatrzeć jak baraszkują wskoczył do wody. Natychmiast zjawiła się Gloria. Po krótkim patrzeniu sobie
w oczy znajomość została zawarta - wspomina Zbigniew.
Maciek głaskał delfina, chlapał go wodą, próbował mu włożyć rękę do pyska. Nie
chciał wychodzić z basenu. Pobyt w Kłajpedzie rodzice Maćka oceniają jako wielki
przełom w życiu syna. Uspokoił się, sam zaczął chodzić po schodach, uśmiechać się, a
w supermarkecie pcha sklepowy wózek.
Maciek uczestniczył w pięciu turnusach del-
Nuras.info 5/2012
finoterapii. Po zakończeniu każdego z nich
chłopiec był spokojniejszy, bardziej wyciszony, potrafił przeleżeć spokojnie nawet 40
minut a potem przespać całą noc.
- Nie dokonujemy żadnych cudów, delfinoterapia to nie czary i magia. Sparaliżowane dzieci nie zaczną nagle skakać i grać w
piłkę nożną, ale widzimy u nich zmiany na
lepsze.
Nawiązują kontakt z rodzicami, zaczynają mówić, a to już duże osiągnięcie.
Wkładają w to mnóstwo czasu, wysiłku i robią postępy. Ciężko pracują i są szczęśliwe.
Dzieci te większość życia spędzają w szpitalach, tam nie ma czasu na zabawy. My
pokazujemy, że można leczyć w inny, bardziej przyjemny i równie skuteczny sposób
– mówi jedna z amerykańskich terapeutek.
Terapeuci na medal
Delfiny są doskonałymi terapeutami, nikomu nie zrobią krzywdy. Słyną z inteligencji, delikatności, cierpliwości i wyrozumiałości. Rozumieją że osoba, która nie
umie poruszać kończynami jest niepełnosprawna, więc obchodzą się z nią delikatniej i same wykonują powolniejsze ruchy.
Jest to już wyższy poziom myślenia świadczący o obecności intelektu i uczuć.
- Tuż obok mnie, na wodzie leżał częściowo sparaliżowany chłopiec. Ponieważ
dziecko nie ruszało nogami delfin uznał, że
może utonąć. Wpłynął więc pod jego plecy
i wypychał głowę nad powierzchnią wody.
Delfin sam wiedział co trzeba robić i sam
dostosował się do potrzeb dziecka. Do-
56
strzegł zjawisko, zinterpretował je i podjął
odpowiednie działanie i to właśnie świadczy o jego inteligencji – twierdzi Nathanson.
Aleksandra Piaścik
[email protected]
Nuras.info 5/2012
Słońce i przygoda
25 kwietnia 2012 roku w Urzędzie
Wojewódzkim w Olsztynie przedstawiono projekt „Słońce i przygoda”
przygotowany dla dzieci po leczeniu
choroby nowotworowej. Zastosowano nowatorską metodę usprawniania
dzieci po leczeniu nowotworów krwi.
Jego celem jest poprawa kondycji
psychicznej i fizycznej dzieci oraz
pomoc w odzyskaniu radości życia.
Autorem i pomysłodawcą projektu jest
Tadeusz Masztalerz, członek międzynarodowego Stowarzyszenia Nurków Niepełnosprawnych HSA. Dzieci po terapii przednowotworowej i po przeszczepie komórek
krwiotwórczych wyjeżdżają do Chorwacji.
Tam czekają je zajęcia w wodzie, joga,
gimnastyka korekcyjna, warsztaty terapeutyczne i teatralne. Zapewniona jest opieka
medyczna. Są też instruktorzy nurkowania.
25 kwietnia 2012 roku w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie zaprezentowano
Marian Podziewski, Wojewoda Warmińsko- Mazurski
58
Nuras.info 5/2012
ideę przedsięwzięcia. Tadeusz Masztalerz
opowiedział o dotychczasowych dokonaniach. Zaproszono dzieci, które w tym roku 18 czerwca pojadą do Medulin w Chorwacji, oraz ich rodziców. Spotkanie otworzył Marian Podziewski, Wojewoda Warmińsko-Mazurski. Wśród gości byli także:
dr Wanda Badowska (Wojewódzki Szpital
Dziecięcy im. prof. dr. Stanisława Popowskiego w Olsztynie), Marian Topór (Wojewódzki Szpital Rehabilitacyjny dla Dzieci
w Ameryce k. Olsztynka), dr Andrzej Lis-Kujawski (UWM).
W tym roku w projekcie wezmą udział
dzieci z naszego regionu: pięcioro pacjentów oddziału onkologicznego Wojewódzkiego
Specjalistycznego
Szpitala
Dziecięcego w Olsztynie oraz dwoje dzieci ze spastycznym niedowładem kończyn
będących pod opieką Wojewódzkiego
Szpitala Rehabilitacyjnego dla Dzieci
w Ameryce koło Olsztynka.
59
Nuras.info 5/2012
Marian-Podziewski, który razem z ambasadorem Chorwacji w Polsce objął projekt
patronatem honorowym, stwierdził, że taki
patronat to dla niego zaszczyt. Uważa, że
mamy poczucie obowiązku, aby wspomóc
i udzielić wsparcia organizatorom tego
przedsięwzięcia.
Tadeusz Masztalerz od kilkunastu lat nurkuje z osobami niepełnosprawnymi. Na
obozach oferuje uczestnikom naukę pływa-
60
nia, ukończenie kursu nurkowania oraz
nurkowanie rekreacyjne. Oczywiście jeżeli
tylko lekarz na to dzieciom zezwoli.
Pierwszy obóz odbył się w 2006 roku,
wzięły w nim udział dzieci z Krakowa (Wojewódzki Szpital Dziecięcy), z Austrii i
Chorwacji. Potem przez 2 lata, z różnych
powodów, nie organizowano wyjazdów.
W 2009 roku projekt zyskał nową nazwę
oraz opracowanie graficzne (autorka Joanna Milewicz, olsztyńska plastyczka). Co roku grafika ma inny kolor. Zrealizowano trzy
wyjazdy (2009, 2010, 2011) do miejscowości Medulin w Chorwacji. Uczestników zakwalifikowali lekarze, dzieciom towarzyszyła opieka medyczna, terapeutyczna, instruktorzy nauki pływania i nurkowania.
Na jednym z obozów pojawiły się nawet
zwierzęta: pies-terapeuta i koń-terapeuta.
Oprócz nauki i fizykoterapii dzieci mały
czas na zabawę, co wszakże jest nieodzowną cechą dzieciństwa. Kilkoro dzieci zostało pasowanych na nurka.
Za swoją działalność organizatorzy
otrzymali nagrody: od magazynu Nurkowanie za najciekawsze wydarzenie 2009 roku
oraz w 2011 od minister Kopacz za sukcesy w ochronie zdrowia.
Nuras.info 5/2012
W 2011 roku w obozie pomagał wolontariusz, który jako uczestnik brał udział
w pierwszym wyjeździe w 2006 roku.
Na 2012 rok przygotowany został kolejny wyjazd, wezmą w nim udział także dzieci z naszego regionu. Organizatorami są:
Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Chorych
„To ma sens!”, HSA Polska, Fundacja Spełnionych Marzeń, Centrum Niezwykłych
Nurkowań „Krokodyle”, Bałtyckie Centrum
Nurkowe „Seawave”, Udruga Celebralne
Paralize Istarske Żupanije, Diving Club Pula; kierownik Projektu Tadeusz Masztalerz.
Magazyn Nuras.info jest jednym z patronów medialnych.
Dr Badowska podziękowała organizatorom, że dzieci z naszego terenu mogą wziąć
udział w wyprawie do Chorwacji. Dzieciom,
które mają za sobą ciężką chorobę i długotrwałe leczenie, taki wyjazd jest bardzo po-
trzebny. Mogą tam beztrosko spędzić 10 dni,
bez nadopiekuńczych rodziców, nauczyć się
samodzielności i pokonać ograniczenia.
Marian Topór z Wojewódzkiego Szpitala
Rehabilitacyjnego dla Dzieci w Ameryce
uważa, że taki obóz wzmocni kondycję.
Woda to dla wielu obce środowisko, przecież nie wszyscy umieją pływać, niektórzy
boją się nawet zanurzyć głowę. A te dzieci,
pod opieką wykwalifikowanych instruktorów, poznają tajniki pływania i nurkując,
zobaczą piękno podwodnego świata.
Dr Lis-Kujawski (UWM) stwierdził, że
warto wyjechać dalej (mimo większych
kosztów), a nie tylko w najbliższe okolice.
Dzieci po ciężkich chorobach poznają innych, zyskują nowe umiejętności, które poprawiają samoocenę i jakość życia.
Na koniec przyszli uczestnicy wyprawy
otrzymali od wojewody prezenty: sprzęt
sportowy, który przyda się na obozie.
Wojewoda Warmińsko-Mazurski Marian
Podziewski zadeklarował wsparcie projektu.
Uwieńczeniem spotkania była wspólna
fotografia, do której pozowali: dzieci, ich
rodzice, autorzy projektu i wojewoda.
Red.
61
Nuras.info 5/2012
Kurs freedivingu
w Termach Maltańskich
Zlokalizowane w Poznaniu Termy Maltańskie to chyba najnowocześniejszy
obiekt basenowy w Polsce. Niezorientowanym (do których jeszcze niedawno i ja należałem) wyjaśniam, że przymiotnik „maltańskie” nie pochodzi
od wyspy na Morzu Śródziemnym, ale od leżącego niemalże w samym
środku Poznania sztucznego zbiornika wodnego – Jeziora Maltańskiego,
nad brzegiem którego znajdują się Termy. Swe podwoje otworzyły pod koniec ubiegłego roku. Jako ciekawostkę dodam, że w ich promocji wzięła
udział nasza gwiazda – Emilia Biała. Jej zdjęcia wciąż widnieją na plakatach wiszących m. in. w holu wejściowym.
Termy od zewnątrz.
fot.: Maja Poniatowska
62
Jednak najważniejsze jest to, co w Termach można znaleźć. Po pierwsze jest tam
idealny do dynamiki pięćdziesięciometrowy basen (o praktycznie stałej głębokości
około 2 metrów), który w ciągu kilkudziesięciu – o ile nie kilkunastu – minut można
podzielić na dwa zbiorniki dwudziestopięciometrowe! Po drugie jest coś, co stanowi
unikat na naszym ubogim w głębokość polskim rynku, gdzie prawie wszystkie nowo
powstające baseny nie przekraczają dwóch
metrów. Jest to kwadratowa, duża (ok. 25 m
x 25 m) niecka o głębokości pięciu metrów
na całej powierzchni! Oryginalnie przeznaczona jest ona do skoków i wyposażona
w wieże, z których jednak nikt nie skacze.
Kierownik obiektu w obawie przed ewentualnymi wypadkami zabronił korzystania
Nuras.info 5/2012
z wież, do których wejścia zagrodzone zostały taśmą. I całe szczęście, bo dzięki temu
nikt nie spada na głowy wynurzających się
nurków. Ponadto oprócz opisanej wcześniej „części sportowej” Termy posiadają
niezwykle rozbudowaną część rekreacyjną
(m. in. liczne baseny z ciepłą, przepływającą wodą, sauny o różnych parametrach,
łaźnie parowe).
Gościliśmy tam w weekend 14-15 kwietnia. Jednak część rekreacyjna nie była nam
specjalnie potrzebna. Szczerze mówiąc, wcale z niej nie korzystaliśmy. Na basenach sportowych udało nam się natomiast przeprowadzić wyjątkowo udany kurs freedivingu basenowego z elementami nurkowania w głąb.
Kurs, jak to kurs. Wszystkie są mniej lub
bardziej do siebie podobne. Ten jednak wy-
Kursanci i instruktorzy.
fot.: Katarzyna Talaga
63
Sesja ćwiczeń oddechowych.
fot.: Katarzyna Talaga
Nuras.info 5/2012
różniał się szczególnym miejscem, w którym się odbywał oraz tym, że od początku
do końca pomagały mi nasze dwie mistrzynie Emilia Biała i Kasia Talaga (dziewczyny
robiły to już wcześniej, ale nigdy w takim
wymiarze). I … wyszło fantastycznie!
Harmonogram był napięty do granic.
W sobotę zajęcia rozpoczęły się o 9 rano,
a skończyły dopiero tuż przed godziną 22.
W międzyczasie była tylko godzinna przerwa na obiad. Kiedy późnym wieczorem
„na ostatnich nogach” wychodziliśmy z
Term, szczerze się obawiałem, czy wszyscy
kursanci znajdą w sobie dość sił, by następnego dnia zjawić się rano na kontynu- ację
kursu. A jednak nikt się nie poddał. Wszy-
Przygotowanie przed statyką.
fot.: Katarzyna Talaga
64
scy przybyli punktualnie o 9: 00 i ruszyliśmy w dalszą podróż po świecie freedivingu. Ćwiczyliśmy to „co zwykle”, czyli statykę, dynamikę, wykonywaliśmy liczne ćwiczenia oddechowe i relaksacyjne, a w międzyczasie zanudzałem słuchaczy śmiertelnymi dawkami teorii. Nie obyło się bez
obowiązkowego płukania nosa, do którego
tradycyjnie część kursantów podchodziła
z dużą nieufnością, żeby nie powiedzieć
wstrętem. Jednak już po wykonaniu tej techniki wszyscy przyznali, że nie była taka
straszna, jak się wydawało. Ponadto rzeczywiście znakomicie poprawiła jakość oddychania. Dodatkowe elementy, które pojawiły się na tym szczególnym kursie, to ćwiczenia z wyrównywania ciśnienia i nauka
poprawnego scyzoryka, które były możliwe
dzięki głębokości basenu „do skoków”.
Jednak najciekawiej było pod koniec,
gdy zaczęliśmy ćwiczyć dynamikę w płetwach pływaną delfinem. Zrazu wszystko
wyglądało w miarę normalnie, choć od początku widać było, że wszyscy kursanci radzą sobie z tą techniką nadzwyczaj dobrze.
Prawdziwego szoku doznaliśmy dopiero,
gdy po kolei zaczęli przesiadać się na monopłetwy. Trzeba tu zaznaczyć, że ten
Nuras.info 5/2012
punkt programu poprzedzony został moim
wstępem o tym, jak to trudno jest po związaniu ze sobą obu nóg utrzymać kierunek,
pułap, pozycję itp. Pocieszałem, że nie należy przejmować się początkowymi niepowodzeniami, bo po zaliczeniu kilku sesji
na basenie wszystko zacznie się układać,
nurek zacznie powoli panować nad płetwą
i będzie mógł przystąpić do doskonalenia
naprawdę istotnych elementów techniki: ruchomości bioder, usztywnienia górnej części tułowia itp. Tymczasem tym razem …
całe te mentorskie wywody okazały się
przysłowiowym strzałem kulą w płot.
Za chwilę start do dynamiki.
fot.: Katarzyna Talaga
65
Na głęboim basenie.
fot.: Maja Poniatowska
Nuras.info 5/2012
Wszyscy (no dobra, niech będzie, że prawie wszyscy) kursanci panowali nad monpłetwą od chwili, gdy pierwszy raz założyli
ją na nogi! I nie dotyczyło to jednej osoby
(co ostatecznie można by zrozumieć, bo
w końcu wybryki natury się zdarzają), ale
WSZYSTKICH???!!! Czegoś takiego jeszcze
żadne z nas nie widziało! Czy była jakaś
monstrualna fluktuacja statystyczna i trafili
się nam wyłącznie nadzwyczaj uzdolnieni
Złapałam bakcyla!
fot.: Katarzyna Talaga
66
w tym kierunku kursanci, czy też Kasia
z Emilią okazały się wyjątkowymi nauczycielkami tej właśnie umiejętności? Trudno
powiedzieć. Pewnie było trochę tego i trochę tamtego, dość że pływanie w monopłetwie wypadło imponująco. Wszelkie granice przyzwoitości przekroczyła Agnieszka,
której dynamikę (pierwszy raz w mono!)
można śmiało pokazywać, jako wzór do naśladowania! Mnóstwo satysfakcji mieliśmy
też z postawy Marty, która wcześniej przy
statyce nie umiała się odnaleźć i stwierdziła nawet, że to wyjątkowo nudna dyscyplina. Bałem się nawet, że cały freediving zakwalifikuje do kategorii „nudnych”. Po założeniu monopłetwy zaczęła jednak śmigać
jak urodzona syrena, ku uciesze swojej i naszej. Widzieliśmy to w jej oczach: złapała
bakcyla! Również Kamil i Małgosia radzili
sobie doskonale. Nawet Maciek, który wcześniej nie mógł się rozluźnić i odnaleźć w sobie odpowiedniego spokoju, w delfinie nagle
załapał o co chodzi. Dużą swobodą ruchu
pod wodą w trakcie ćwiczenia elementów
nurkowań w głąb zaskoczyli nas szczególnie
Kamil z Tomkiem oraz Małgosia i Agnieszka. Z przyjemnością kiwaliśmy głowami myśląc: tak, tak… będą z nich ludzie. Jeśli
Nuras.info 5/2012
dodać do tego wyniki w statyce daleko
przekraczające 3 minuty u dziewczyn
(znów Agnieszka i Małgosia) oraz ponad 5
minut u chłopaków (Kamil) lub „tylko” po-
nad 4 minuty, ale za to osiągnięte praktycznie bez najmniejszego wysiłku (Tomek), to
można śmiało powiedzieć, że kurs udał się
znakomicie.
Obowiązkow płukanie nosa.
Nasi zadowolenie kursanci.
fot.: Katarzyna Talaga
67
fot.: Katarzyna Talaga
Nuras.info 5/2012
Tak więc wieczorem (tym razem nieco
wcześniej niż w sobotę, bo już po 19) zajęcia się zakończyły, ku satysfakcji zarówno
kursantów, jak i prowadzących. Na pewno
nie był to ostatni nasz występ w Termach,
które urzekły nas oferowanymi możliwościami. Ech, gdyby tak jeszcze można dodać
z 10 metrów więcej do głębokiego basenu.
Na koniec nie sposób nie wspomnieć
o przychylności, z jaką spotkaliśmy się za-
równo ze strony ratowników, jak i innych
pracowników ośrodka. Szczerze interesowali się tym co robimy, otwarcie przyznając
(ratownicy), że wiedza na temat bezdechu
pod wodą jest bardzo przydatna i sami chętnie wzięliby udział w kursie. Dzięki nim
mogliśmy skorzystać z wszelkich możliwości, jakie oferuje sportowa część obiektu.
Salkę na teorię mieliśmy dostępną w sumie
non stop, ponadto mogliśmy zostawić na-
Termy by night.
sze graty na noc w przybasenowej kanciapie. No, i last, but not least, ratownicy ofiarnie szukali proszków przeciwbólowych,
kiedy jedno z nas zaatakował ostry ból. Bardzo dziękujemy im wszystkim za ciepłe
przyjęcie tym bardziej, że taka postawa wobec freediverów nie należy do standardów
na polskich basenach. Poznań wzorem stoi!
Tomek Nitka, Emilia Biała , Kasia Talaga
fot.: Maja Poniatowska
68
Nuras.info 5/2012
69
Nuras.info 5/2012
Życie jest pełne niespodzianek
Sezon nurkowy już się rozpoczął.
Niektórzy freediverzy wyjechali w
plener, korzystając ze sprzyjającej
pogody. Ci natomiast, którzy zostali
i czuli się w formie wystartowali w
Mistrzostwach Polski we Freedivingu, które odbyły się w Bydgoszczy
na basenie „Bryza”.
dopisać wyniki. Jednak życie lubi nas zaskakiwać, o czym przekonałam się po raz
kolejny kilka godzin później.
Pociąg do wody
Najtrudniejsza część zawodów to podróż. Trzeba się spakować, wstać wcześnie
Lista startowa zawodów zapełniała się
bez pośpiechu, niektórzy czekali do ostatniej chwili. W rezultacie na starcie pojawiło się ponad dwudziestu śmiałków.
Przygotowania trwały kilka miesięcy. Nowi zawodnicy często konsultowali się ze sobą, szukając wskazówek treningowych…
Wspólne treningi ekip z różnych miast przyniosły świetne efekty. Wśród nazwisk na liście startowej nie zabrakło ostatniego
mistrza Polski, który – jak wiemy – od wielu lat jest niepokonany. Jadąc na zawody,
śmiałam się w duchu, że można napisać relację jeszcze przed startem, a później tylko
70
rano, znaleźć miejsce w przedziale i dojechać na miejsce… Później jest już z górki.
No, ale żeby było z górki, najpierw musi
być pod górkę. Odliczanie kilometrów i minut do stacji Bydgoszcz Główna zostało zakłócone przez dwugodzinną statykę w polu.
Wypadek na trasie Warszawa - Bydgoszcz
Nuras.info 5/2012
wydawał się na tyle poważny, że już rozważałam powrót do domu. Świetna wymówka, żeby nie pojawić się na starcie, co?
To już kolejne zawody, na które jadę, ale
najwyraźniej niczego się jeszcze nie nauczyłam. Lekki stres i już szukam wytłumaczenia, żeby nie startować. Jednocześnie
zdaję sobie sprawę, że jak się teraz poddam, to później będę żałować.
Po siedmiogodzinnej podróży dotarłam
w końcu do celu. Widok znajomych twarzy
i uśmiechniętych pracowników basenu był
jak morska bryza. Przeszły mi wszelkie obawy i wiedziałam, że jestem tam, bo tego
chciałam.
Festiwal czerwonej kartki
5, 4, 3, 2, 1 Offcial Top 1, 2, 3…. Odliczanie się zaczęło, pierwsza para zawodników w dynamice bez płetw wystartowała.
Na torze „A” Robert Cetler, na torze „B”
Dominik Dereń. Chwilę później na dwóch
końcach basenu sędziowie pokazali czerwone kartki, które są równoznaczne z dys-
71
kwalifikacją. Jak to się stało? Oto najczęściej zadawane pytanie tego wieczoru. Robert Cetler, po 109 metrowej próbie, nie
zdjął okularków podczas wykonywania
procedury powierzchniowej. Sam przyznał,
że to nie był jego dzień i z uśmiechem
wzruszał ramionami. Nie ma co płakać nad
rozlanym mlekiem, zostały jeszcze dwie
konkurencje. Trzeba robić swoje.
Wystartowała kolejna para i znowu czerwona kartka… Ech, zaczęłam się zastanawiać, co tu się dzieje. Może pogoda,
ciśnienie takie niskie? Nigdy wcześniej nie
brałam tego pod uwagę. Starałam się uspokoić przed startem. To moja ulubiona dyscyplina, więc stresu jest trochę mniej, ale
oczekiwania spore. Moja próba zakończyła
się białą kartką na 110 metrze. Jak tylko wypłynęłam, pobiegłam oglądać starty innych
zawodniczek i zawodników.
Czerwone kartki wciąż się pojawiały,
jednak dobrych wyników nie brakowało. Z
przyjemnością raportuję, że wszystkie startujące kobiety zaliczyły udane starty. Zaledwie o metr bliżej niż ja dopłynęła Julia
Kozerska, ustanawiając swój życiowy rekord 109 metrów. Paulina Urbańska bez
problemów wynurzyła się na 104 metrze, a
Nuras.info 5/2012
debiutująca Hanna Sikacz przepłynęła 59
metrów.
U panów było więcej zawirowań. Chyba
najbardziej bolesna dyskwalifikacja spotkała Piotrka Andrzejczyka, który przepłynął
135 metrów, jednak problemy z procedurą
nie pozwoliły sędziującemu go Radkowi na
zaliczenie próby. Szkoda, bo po dyskwalifikacji Roberta większość osób stawiała na
tego zawodnika.
Z pewnością zaskoczeniem dla wszystkich był start Krzysztofa Dąbrowskiego, który ciężko trenując przez ostatnie miesiące,
przesuwał granicę swoich możliwości. Zaowocowało to wynikiem 129 metrów. Zaraz za nim, z odległością 118 metrów,
uplasował się Aleksander Ryszka. Na wspomnienie zasługuje również przedstawiciel
klubu Skorpena, Tomasz Modrzejewski,
który znacznie poprawił swój życiowy wynik, pokonując 100 metrów i stres związany z rywalizacją.
Ci, którzy nie pokonali stresu i nie zaliczyli prób, mogli liczyć na szybką pomoc
asekuracji, która profesjonalnie reagowała
na wszystkie groźne sytuacje.
Po ogłoszeniu wyników przyszedł czas
na protesty. Łukasz Piszczek odwołał się od
decyzji sędziego, dzięki czemu wrócił do
walki o tytuł mistrza z 50 punktami.
Za oscypki
Drugi dzień zawodów zaczął się sennie,
tak to bywa z konkurencją statyki… Na basenie powoli zaczynali zbierać się zawodnicy i obsługa techniczna zawodów. Pierwsze
odliczanie, starty i białe kartki.
Siedząc na brzegu i obserwując innych,
starałam się zmotywować do walki. Poprosiłam Maćka Chuchlę o coachowanie mnie
podczas startu. Wytłumaczyłam, co i kiedy
72
ma robić. Bez wiary w siebie weszłam do
wody.
Robert pełen obaw po piątkowym starcie
zaczął statykę równolegle ze mną. Stres podobny, ale wyniki drastycznie rozbieżne.
Poddałam się po 2 minutach i 37 sekundach. Oczywiście dlatego, że chciałam zobaczyć, jak idzie sąsiadowi ze stanowiska
„A”. Robert wstrzymał oddech na ponad 7
minut i w tej konkurencji pozostał niepokonany.
Piotrek Andrzejczyk natomiast został
wielkim pechowcem zawodów. Kolejna
Nuras.info 5/2012
czerwona kartka po statyce 6 minut 38 sekund. Wiem, że na treningu robi dużo lepsze wyniki. Na mistrzostwach jest jednak
tylko jedno podejście i musi się udać. Inne
dyskwalifikacje też były dla mnie zaskoczeniem, ale liczę, że zmotywują nas do pracy
przed kolejnymi oficjalnymi próbami.
Wiele wyników w okolicach 5 minut
wzbudziło we mnie zazdrość. Mój nowy coach (Michał Chuchla), którego rozczarowałam swoim wynikiem, nie zawiódł mnie i
wykonał bardzo dobrą statykę z czasem 5:24.
Piotr Dębski pokazał, że tanio skóry nie sprzeda i gonił Cetiego z dobrym rezultatem 6:02.
Po statyce byłam mocno zniesmaczona
swoją postawą i wynikiem. Przyglądałam
się jak Marek Marcisz i Krzysiek Dębski z
Freediving Team Zakopane, przeprowadzają rozgrzewkę, śmiejąc się i żartując:
– Ola jak Ci poszło?
– Nie mam się czym chwalić, tylko 2:37…
– Bo to oscypki trzeba jeść przed startem!
Pozostawili mnie z tą intrygującą informacją. Krzysiek udał się na wyznaczone
stanowisko, zrobił statykę trwającą prawie
pięć i pół minuty.
Hmm oscypki, oscypki… Hasło „za oscypki” często padało z ich ust. Od tej pory
mają nowe wspólne przezwisko „OSCYPKI”. Mam nadzieję, że na zawody nad Hańczą przywiozą więcej oscypków i ocenimy,
czy rzeczywiście mają magiczną moc.
Może Paulina też jada oscypki, bo jej statyka zawsze jest świetna, tym razem 5 minut i 15 sekund dało jej zdecydowane
prowadzenie w klasyfikacji kobiet.
Ostateczne starcie
Ostatnia konkurencja, pływanie w płetwach lub monopłetwie. Po statykach zaczęło się liczenie punktów. Osoby, które
miały szansę na podium sprawdzały, jaki
dystans zapewni im dobrą lokatę. Trzeba
założyć ile są w stanie przepłynąć liderzy,
zachowując jednak zdrowy rozsądek, bo
najważniejsze jest to, aby próba została
uznana.
Wiedząc, że moja statyka spowodowała
dużą stratę punktową do reszty dziewczyn,
też zabrałam się za kalkulowanie. Sytuacja
była dość trudna. Szans na dogonienie Pauliny już nie miałam, spojrzałam więc na wyniki Julki. Nadal nie napawało mnie to
optymizmem, bo dawno nie przepłynęłam
dużego dystansu w „monówce”. Aby dogonić Julkę, musiałabym przepłynąć ponad 20
73
metrów dalej niż ona. To mnie trochę przeraziło, bo wiedziałam, że jest w dobrej formie i wysoko zawiesi mi poprzeczkę.
Konkurencję rozpoczął Robert Cetler,
który potwierdził swoją pozycję w świecie
freedivingu, wynurzając się na 193 metrze.
Zaraz po nim startował skorpenowy zawodnik Piotr Woźniak, który po dwóch nieudanych startach postawił sobie za cel
uzyskanie białej kartki. Cel ten osiągnął
bezpieczną odległością 75 metrów.
Czekałam na wynik Julki. Tak jak prorokowałam, z lekkością ustanowiła nowy życiowy rekord 125 metrów. Wszystko stało
się jasne, ale wcale nie poczułam się z tą
świadomością dobrze. To oznaczało, że jeśli chcę powalczyć o drugie miejsce, to muszę przepłynąć blisko 150 metrów.
Stres mnie zżerał już na starcie, a pokonywanie kolejnych metrów wcale nie było
łatwiejsze. Założyłam sobie, że popłynę do
125 m i zobaczę czy stać mnie na więcej.
Udało się! Gdyby nie wcześniejszy wynik
Julii, nie zmobilizowałabym się do zrobienia takiej odległości.
Paulina miała już jasną sytuację, wystarczyła jej biała kartka, którą zobaczyła po
przepłynięciu 131 metrów.
Nuras.info 5/2012
Podobny rachunek wykonał Krzysiek
Dębski, któremu do zwycięstwa wystarczyło 125 metrów, ale oscypki rozbudziły jego
apetyt na więcej i zakończył nurkowanie na
145 metrze. W tej konkurencji został wyprzedzony tylko przez Cetiego (193 metry)
i Olka Ryszkę (152metry).
Łukasz Piszczek zajął trzecie miejsce w
klasyfikacji generalnej po 138 metrowej dynamice. Zaznaczam, że Łukasz pływa kla-
sycznym ruchem nożycowym, co jest zdecydowanie trudniejsze i bardziej wymagające niż ruch delfinowy w monopłetwie.
Tym samym stylem popłynęli Hania Sikacz (84 metry) i Filip Mikołajczak (125 metrów). Zyskali wielkie uznanie nie tylko ze
względu na wyniki, ale także z uwagi na
płetwy, w których startowali. Najzwyklejsze
krótkie płetwy! I niech mi ktoś teraz powie,
że bez monopłetwy się nie da.
74
Żółta koszulka
Oficjalne rozdanie pucharów i nagród to
chwila, w której jednocześnie cieszymy się
z wyników i jest nam smutno, bo wiemy, że
to już koniec zawodów.
Puchar Prezydenta Bydgoszczy wręczali
przedstawiciele Urzędu Miasta oraz Dyrektor Szkoły nr 63, przy której mieści się basen „Bryza”.
Pierwsze miejsce wywalczyli Paulina
Urbańska i Krzysztof Dąbrowski, drugie Robert Cetler i ja, na trzecim stopniu podium
stanęli Julia Kozerska i Łukasz Piszczek.
Osobiście zjawił się również Rafał Gleba
z firmy TAPKAR. Ten niezawodny sponsor i
sympatyk freedivingu wspiera nas od dawna, za co mu osobiście bardzo dziękuję.
Nordic Development również nie po raz
pierwszy wspiera bezdechowców – dziękujemy za zaufanie!!!
Dzięki tym osobom i instytucjom mogliśmy się znowu spotkać i powalczyć o tytuły i doświadczenie. Nasz prezes Radek
Gaca sędziował, koordynował i prowadził
relację jak zawodowy konferansjer. To, co
mnie również cieszy to fakt, że kibice Skorpeny byli jednocześnie asekuracją i ekipą
od zadań specjalnych. Wiele osób pomaga-
Nuras.info 5/2012
bertem, jako byli mistrzowie i nowi wicemistrzowie, przekazaliśmy te wyjątkowe T-shirty Paulinie Urbańskiej i Krzyśkowi
„Oscypkowi” Dąbrowskiemu z obietnicą,
że za rok powalczymy o pierwsze miejsce.
Tym miłym akcentem zakończyliśmy część
oficjalną i zaczęliśmy mniej oficjalne spotkanie. Rozmowy o planach Skorpeny, Stowarzyszenia Freediving Poland i nadchodzących zawodach głębinowych. Już wiemy, że nie zabraknie na nich czołówki polskich freediverów.
Dalszą część imprezy pominę… Co się
działo później, niech zostanie w Bydgoszczy.
AKP Skorpena
fot. Maria Rusnak, Marek Marcisz
ło w organizacji, dzięki czemu zawody odbyły się na bardzo wysokim poziomie. Kibiców też nie zabrakło! Na trybunach
pojawili się freediverzy, którzy mam na-
dzieję następnym razem wezmą udział już
jako zawodnicy!
Ceremonię zakończyło przekazanie żółtych koszulek nowym liderom. Wraz z Ro75
Nuras.info 5/2012
Nurkowy Dzień Ziemi 2012 w Gołkowie
W niedzielę 22 kwietnia – z okazji obchodów Dnia Ziemi – odbyło
się wielkie sprzątanie terenu glinianek w podwarszawskim Gołkowie.
Porządkowano zarówno brzeg, jak
i dno zbiornika, bo w akcji wzięli udział płetwonurkowie z Grupy
Eksplorującej Podwarszawskie Nurkowiska.
Sprzątanie zostało zorganizowane przez
Fundację Eco Choice – przy współpracy
z Centrum Nurkowym Raja oraz Urzędem
Gminy Piaseczno – i odbyło się w ramach
akcji „Posprzątajmy razem naszą okolicę”.
Głównym celem przedsięwzięcia było zaktywizowanie społeczności lokalnej oraz
uświadomienie problemu dzikich wysypisk
i gospodarki odpadami w powiecie piaseczyńskim.
Na miejscu stawiło się ponad 100
osób w przeróżnym
wieku – od najmłodszych po seniorów
– by razem, ramię
w ramię zbierać porozrzucane po całych gliniankach nieczystości.
Nurkowo warunki były raczej kiepskie. Woda wszakże
była mokra, a głębo76
kość dochodziła do 10 metrów, ale widoczność oscylowała w okolicach zera, więc
większość podwodnych poszukiwań odbywała się po omacku. Nie zniechęciło to jed-
Nuras.info 5/2012
nak ponad dwudziestu płetwonurków, którzy metodycznie przeczesali dno największego zbiornika o wdzięcznej nazwie
Zdrój. Widoczność poprawiała się od 8 metra i aż do dna widać było na mniej więcej
metr, lecz tylko przy użyciu odpowiedniej
mocy latarki, gdyż na tej głębokości panowała absolutna ciemność. Promienie wiosennego słońca zatrzymywała zawiesina
delikatnie rozrzedzająca się od 6-8 metra.
Ryb widać nie było, a roślinność akwenu
jest raczej uboga. Na dnie jest zupełna pu77
stynia, pokryta gdzieniegdzie kępami białej
pleśni. Brzmi zachęcająco, nieprawdaż?
W akcji, oprócz płetwonurków używających sprzętu scuba, uczestniczyli także reprezentanci Spearfishing. pl, którzy na bezdechu
ofiarnie poszukiwali podwodnych odpadów.
W sumie udało się zebrać cały kontener śmieci, a że jednocześnie na miejscu odbywała się
zbiórka elektro odpadów, to ciężarówka, która je odbierała równie szybko się zapełniła.
O zabezpieczenie medyczne zadbała
ekipa X-Divers i Safe Water Associacion,
a Fundacja Eco Choice i BeeGreen zorganizowały animacje ekologiczne dla dzieci.
Nie zabrakło też smacznego akcentu w postaci grilla i degustacji amerykańskiego wina Barefoot, którego producenci wspierają
akcje czyszczenia kalifornijskich plaż.
Była to kolejna udana akcja proekologiczna zorganizowana z inicjatywy Grupy
Eksplorującej Podwarszawskie Nurkowiska
i jak zapowiadają jej członkowie, na pewno
nie ostatnia. Więcej o ich działalności można przeczytać na stronie www.gepn.pl,
www.facebook.com/GEPN.POLSKA oraz
oczywiście na Forum-Nuras. com.
Kamil Jaczyński
Zdjęcia: Jarek Kozioł i Kamil Jaczyński
Nuras.info 5/2012
Akwarium morskie - od czego zacząć
Czy myślisz czasem o przeniesieniu kawałka rafy koralowej do domowego zacisza? Jesteś ciekawy –
jak to zrobić i od czego zacząć?
Postaramy się nieco przybliżyć temat
akwarystyki morskiej.
Zapewne podczas nurkowania niejednokrotnie zastanawiałeś się, jak te piękne podwodne krajobrazy, cudownie kolorowe
ryby i wszystkie bezkręgowce zamieszkują-
ce rafy koralowe zabrać do domu i cieszyć
się nimi nie tylko podczas dalekich tropikalnych podróży. Jeżeli chociaż przez chwilę
zapragnąłeś mieć akwarium morskie w domu, to ten artykuł powinien dać Ci podstawowe informacje, od czego powinieneś
zacząć swoją przygodę z akwarystyką morską.
W Polsce akwarystyka morska jest bardzo młodą dziedziną, do niedawna uważaną za elitarną i tylko dla bogaczy. Czasy
78
Nuras.info 5/2012
jednak się zmieniają! Dzięki badaniom raf
koralowych posiadamy coraz większą wiedzę o warunkach i powiązaniach panujących na rafach. Akwarystyka morska jest już
obszarem dobrze zbadanym, a przez to stała się cudownym hobby dla wszystkich miłośników podwodnego świata.
Akwarystyka morska jest jednak bardzo
wymagającym hobby.
Od czego zacząć?
Jeżeli kiedykolwiek posiadałeś akwarium
słodkowodne, jesteś na uprzywilejowanej
pozycji. Spora część podstawowej wiedzy
o akwarystyce przyda się podczas zakładania pierwszego akwarium morskiego. Planując je, musisz wiedzieć, że pierwsza i
podstawowa sprawa to wielkość zbiornika.
Może się ona wahać od kilkudziesięciu do
nawet wielu tysięcy litrów. Dla początkującego akwarysty morskiego najodpowiedniejszy będzie jednak zbiornik nie mniejszy
niż 150 litrów. Nurkując zapewne zauważyłeś, jak różnorodna i złożona jest rafa koralowa. To właśnie ta złożoność jest najtrudniejszym elementem do odtworzenia w
warunkach domowych. Im mniejsze akwa79
Nuras.info 5/2012
rium morskie, tym większy problem z utrzymaniem stabilności jego parametrów (temperatura, zasolenie, pH, czystość wody).
Wymiary samego akwarium morskiego
powinny nieco różnić się od akwarium
słodkowodnego. Akwarium morskie powinno mieć jak największą podstawę. Standardowe klejone maszynowo akwaria nie
nadają się do adaptacji na akwarium morskie z uwagi na standaryzację wymiarów.
O wiele lepszym wyjściem jest zamówienie
akwarium na wymiar. Zbiornik przystosowany specjalnie do „morszczyzny” zazwyczaj składa się z dwóch elementów: części
wystawowej oraz części technicznej. Część
wystawowa to wszystko, co widzimy, prze-
strzeń do życia dla ryb i bezkręgowców.
Część techniczna to miejsce na filtracje,
grzałkę i wszystkie inne elementy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania akwarium (i te, których nie chcielibyśmy umieszczać w części wystawowej).
Podział na te dwa osobne elementy zazwyczaj wykonuje się na dwa sposoby:
Akwarium panelowe – jest to jeden
zbiornik, który na dwie części dzieli szyba,
a przepływ wody między częściami wymuszany jest za pomocą pompy.
Akwarium z tzw. SUMP’em – składa się z
dwóch osobnych zbiorników, zazwyczaj
położonych jeden pod drugim. W akwarium wywiercone są otwory na hydraulikę
80
Nuras.info 5/2012
średnicę rur i montuje spływ zabezpieczający (tzw. rewizję), by uniemożliwić wylanie
wody poza akwarium. Jeżeli akwarium ma
pojemność większą niż 200 litrów, to
SUMP jest właściwie jedyną opcją, ponieważ rozmiar sprzętu, jaki trzeba do takiego
akwarium zamontować praktycznie uniemożliwia zastosowanie akwarium panelowego.
łączącą akwarium z SUMP’em, czyli „miską filtracyjną”. SUMP jest zwykle umiejscowiony w zamkniętej w szafce pod akwarium i w nim schowany jest cały sprzęt.
Obieg wody pomiędzy SUMP’em a akwarium wymuszany jest dzięki pompie obiegowej, natomiast woda z akwarium do
części filtracyjnej opada na zasadzie grawitacji.
Jeżeli drugie z powyższych rozwiązań, tj.
zastosowanie dwóch zbiorników połączonych rurami wydaje się niebezpieczne i niepewne, to… muszę rozwiać te wątpliwości.
Akwarium z SUMP’em ma o wiele więcej zalet niż wad, a dodatkowo jest w 100%
bezpieczne. Podczas projektowania akwarium z SUMP’em dokładnie określa się pojemność każdego z elementów, dobiera
81
Liczy się światło
Światło w akwarystyce morskiej jest jednym z kluczowych czynników. Podczas
opalania się na piaszczystych brzegach
wysp tropikalnych doświadczyłeś mocy
słońca operującego w tym regionie, dlatego zapewne nie zdziwi Cię moc światła, jaką należy oświetlić akwarium.
Światło słoneczne jest jednym z podstawowych źródeł energii dla koralowców.
Koralowce posiadają w tkankach symbio-
Nuras.info 5/2012
tyczne algi zwane zooxanthellae. To one –
dzięki sile słońca – produkują dla koralowców niezbędne do życia cukry. Nie inaczej
jest w akwarium. Przyjmuje się, że w akwarium z koralowcami powinno przypadać
1W oświetlenia na każdy litr wody. Jest to
wyliczenie mocno ogólnikowe i dotyczy
dwóch z trzech głównych źródeł światła, jakimi są świetlówki T5 i żarniki metalohalo-
genkowe HQI. Przez wiele lat to właśnie
specjalistyczne akwarystyczne świetlówki i
żarniki były najbardziej widoczne nad
akwariami morskimi. Obecnie jednak ze
względów ekonomicznych oraz w trosce o
środowisko (świetlówki zawierają szkodliwą rtęć, a żarniki gazy metali szlachetnych)
coraz więcej akwariów oświetlanych jest
specjalnymi lampami LED. Dzięki rozwojo-
wi technologii LED można ograniczyć ilość
światła o 50% w stosunku do świetlówek
czy żarników HQI.
Piana, więcej piany
Jak zapewnić czystość morskiej wody w
akwarium? Zapewne oczami wyobraźni widzisz ogromne filtry z różnymi skompliko82
Nuras.info 5/2012
tworzy małe pęcherzyki. Do pęcherzyków
tlenu przyłączają się białka oraz inne szkodliwe substancje. Zapewne obserwowałeś
pokryte pianą plaże po sztormie. Dokładnie
na takiej samej zasadzie działa odpieniacz.
Brudna piana zbierana jest w kubku, który
opróżnia się co jakiś czas. Wybór odpieniaczy jest ogromny, niektóre pracują lepiej,
inne gorzej, ale zasada usuwania białek za
pomocą drobnych pęcherzyków tlenu pozwala na proste i bezproblemowe utrzymanie akwarium morskiego w domu.
Cyrkulacja
wanymi wkładami, przez które przepływa
woda. Tak było kiedyś. Obecnie podstawowa filtracja w akwarium morskim to odpieniacz białek. Nie spotkasz tego urządzenia
w akwarystyce słodkowodnej. Ogólna za-
sada działania odpieniacza opiera się o wytwarzanie brudnej piany podczas silnego
natleniania. W odpieniaczu, który zazwyczaj ma kształt rury lub stożka, wprowadzane jest w ogromnej ilości powietrze, które
83
Nuras.info 5/2012
Ruch wody to podstawa. Woda jest transporterem tlenu i składników odżywczych
dla wszystkich zwierząt w akwarium. W ce-
lu zapewnienia odpowiedniego przepływu
instalujemy w akwarium tzw. pompy cyrkulacyjne. One umożliwiają nam odwzoro84
wanie naturalnego falowania wody na rafie,
z zachowaniem wszystkich silniejszych i
słabszych prądów, zmienności przepływu.
Oferta pomp cyrkulacyjnych jest bardzo
szeroka. Liderami w produkcji pomp cyrkulacyjnych dla akwarystyki morskiej są pompy VorTech oraz TUNZE, oferujące pompy
cyrkulacyjne o wydajności od tysiąca do
150 tys. l/h.
Nuras.info 5/2012
Akwarium morskie to nie księga czarów.
Na początku wymaga nauki, ale nie jest to
tak trudne, jak się wydaje. Jeżeli nie przera-
ziła Cię jeszcze ilość nowych informacji i
nadal chcesz cieszyć się rafą koralową w
mniejszym, domowym wydaniu, postaramy
się w każdym następnym artykule przybliżać tajniki akwarystyki morskiej.
Sylwia Giżyńska
[email protected]
Michał Lutyński
[email protected]
85
Nuras.info 5/2012
Widziane bez maski
Doktorze, czy ja mogę…
Każdy lekarz, niezależnie od specjalizacji, wielokrotnie słyszy takie pytanie. I prawie zawsze pytający z góry zakłada, że usłyszy odpowiedź – tak.
Nie inaczej jest w przypadku kwalifikacji do nurkowania, więc jeżeli i tak będziemy nurkować, to czy ma sens męczenie siebie i lekarza badaniem? W końcu formalnych badań lekarskich wymaga wyłącznie CMAS, w
innych federacjach wypełnia się ankietę. To takie proste, wystarczy trochę
nakłamać…
Niestety 45 lat ustroju, w którym o każdej
rzeczy decydowało za nas państwo oduczyło ludzi prostej zasady, że każdy sam bierze za siebie odpowiedzialność. Ta prawda
dopiero bardzo powoli zaczyna przenikać
do naszej społecznej świadomości. I jeżeli
nie mamy bata nad sobą, to hulaj dusza.
Stąd różne „ciekawe” pomysły tworzenia
grup płetwonurków z chorobami, które stanowią bezwzględne przeciwwskazanie do
uprawiania nurkowania. Może nawet niedługo powstanie federacja polskich nurków
chorujących na padaczkę? Po prostu zgroza.
Badanie lekarskie składa się, ogólnie
rzecz ujmując, z trzech podstawowych części. Od najważniejszej do najmniej ważnej
(z reguły) są to: badanie podmiotowe, czyli
wywiad (rozmowa lekarza z chorym), badanie przedmiotowe (z 4 podstawowymi elementami: oglądaniem, badaniem dotykiem,
opukiwaniem i osłuchiwaniem) oraz badania dodatkowe (badanie krwi, RTG, itd.). Jeżeli w najważniejszej części, czyli badaniu
86
podmiotowym, pacjent skutecznie okłamie
lekarza, to całe badanie i wyciągnięte na jego podstawie wnioski można wyrzucić do
kosza. Chcąc zatem uzyskać szczerą i rzetelną diagnozę (w tym przypadku uczciwą
odpowiedź na pytanie, czy nasze zdrowie
pozwala nam na nurkowanie), sami bądźmy szczerzy. Dopiero potem samodzielnie
podejmijmy decyzję, czy chcemy postąpić
zgodnie z radą lekarza, czy też – świadomi
potencjalnych konsekwencji dla zdrowia i
życia – chcemy te rady zignorować…
Jeszcze jedna sprawa. To, co dla osoby
pragnącej rozpocząć przygodę z nurkowaniem powinno być bezwzględnym powodem do powstrzymania się od nurkowania,
dla nurka z wieloletnim stażem może oznaczać warunkowe dopuszczenie do dalszych
nurkowań, ale raczej już nie do nurkowania technicznego czy jaskiniowego.
Nuras.info 5/2012
Po tym nieco przydługim wstępie zajmijmy się schorzeniami, które mogą nas czasowo lub definitywnie pozbawić przyjemności zwiedzania podwodnego świata.
Zacznijmy od schorzeń neurologicznych.
Jest to stosunkowo proste, bo praktycznie
wszystkie wymienione poniżej przypadłości dyskwalifikują w sposób definitywny i
bezdyskusyjny z nurkowania. Są to m.in.
padaczka, przebyte udary mózgu (w absolutnej większości przypadków), przebyte
zabiegi na otwartym mózgu niezależnie od
powodu, guzy mózgu, w większości przypadków masywne urazy mózgu (u 50-90%
osób po takim urazie w ciągu 2-3 lat pojawiają się napady drgawek czy wręcz padaczka). W przypadku urazów, które spowodowały tylko krótkotrwałą utratę przytomności i nie spowodowały wystąpienia
innych objawów neurologicznych, powrót
do nurkowania może nastąpić najwcześniej
po ok. 2 miesiącach, pod warunkiem prawidłowych wyników EEG i tomografii komputerowej mózgu.
Również niektóre schorzenia psychiatryczne stanowią przeciwwskazanie do nurkowania. Co do schizofrenii czy ostrych
psychoz jest to dla większości osób oczy-
wiste, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że
uzależnienie od alkoholu lub narkotyków
traktowane jest także jako takie schorzenie
i stanowi przeciwwskazanie do nurkowania.
Podobnie jak w przypadku schorzeń neurologicznych bardzo rygorystycznie należy
traktować występowanie schorzeń układu
oddechowego. Przebycie zabiegów operacyjnych z otwarciem klatki piersiowej niezależnie od powodu, rozedma płuc czy
wystąpienie samoistnej odmy opłucnowej
dyskwalifikują od nurkowania. Podobnie
objawowa astma. W tym ostatnim wypadku, jeżeli parametr spirometryczny FEV1
(natężonej jednosekundowej objętości wydechowej) mieści się powyżej 75% normy,
można dopuścić do nurkowania. Należy
jednak pamiętać, że oddychanie suchym i
zimnym powietrzem (a właśnie takim gazem oddychamy) może wywołać skurcz
oskrzeli i napad duszności. Natomiast faza
ostra zapalenia płuc czy oskrzeli stanowi
bezwzględne, choć na szczęście czasowe,
przeciwwskazanie do nurkowania. Nurkować nie powinny również osoby z chorobą
niedokrwienną mięśnia sercowego, w tym
osoby po przebytym zawale i z niestabil87
nym nadciśnieniem tętniczym. Przetrwały
otwór owalny (PFO) w przegrodzie międzykomorowej występuje według niektórych
autorów nawet u 1/3 populacji. Jego obecności nie bada się rutynowo i nie stanowi
on przeciwwskazania do nurkowania. Niemniej u osób, u których wystąpiła choroba
dekompresyjna typu II (z objawami neurologicznymi, krążeniowymi, płucnymi) należy wykluczyć wystąpienie PFO, zaś w
przypadku jego stwierdzenia obowiązuje
zakaz nurkowania do czasu zabiegu zamykającego otwór (nie jest do tego konieczne
otwarcie klatki piersiowej).
Kolejną częstą chorobą cywilizacyjną,
która uniemożliwia nurkowanie jest cukrzyca. I tu spotykamy się z sytuacją opisaną we
wstępie. O ile każdy rodzaj cukrzycy powinien dyskwalifikować kandydata na nurka,
o tyle jeśli u nurka wystąpiła cukrzyca leczona wyłącznie dietą lub lekami doustnymi a poziom glukozy we krwi jest stabilny i
nie zdarzają się napady hipoglikemiczne, to
taki nurek może kontynuować swoją nurkową przygodę. Wiem jednak o przypadku
wystąpienia w jaskini śpiączki hipoglikemicznej u takiej osoby. Życie uratowało jej
to, że jej partnerem był jeden z najlepszych
Nuras.info 5/2012
na świecie instruktorów nurkowania jaskiniowego, który ponad pół godziny płynął z
nieprzytomnym do wyjścia…
Ze schorzeń laryngologicznych dyskwalifikują z nurkowania jakiekolwiek zabiegi
operacyjne na uchu środkowym, wyrostku
sutkowatym oraz wszelkie choroby ucha wewnętrznego, natomiast perforacja błony bębenkowej oraz urazy ucha (w tym uraz
ciśnieniowy) są przeciwwskazaniem czasowym. Podobnie jak w przypadku ostrych
chorób zapalnych układu oddechowego,
każda ostra infekcja uszu, zatok lub gardła
również czasowo uniemożliwia nurkowanie.
Choroby narządu wzroku, z wyjątkiem
dużych zaburzeń ostrości bądź ubytku
Chcesz opisać
wyjątkowe nurkowanie?
wzroku, nie stanowią generalnie przeciwwskazań do nurkowania.
Z chorób przewodu pokarmowego uniemożliwiających nurkowanie należy wymienić refluks żołądkowo-przełykowy oraz
jakiekolwiek przepukliny, do czasu ich operacyjnego usunięcia. Względnym przeciwwskazaniem jest również znacznego
stopnia otyłość. Ponadto należy stwierdzić,
że w kwalifikacjach do nurkowania należy
zdecydowanie bardziej rygorystycznie podchodzić do osób powyżej 40 roku życia.
Ostatecznie i tak na pytanie „Doktorze
czy ja mogę…” każdy musi odpowiedzieć
sobie sam. Lekarz może jedynie dać wskazówki i sugestie a każdy z nas sam za siebie
i swoje życie bierze odpowiedzialność. I
stałej świadomości tej odpowiedzialności
sobie i Wam życzę.
Hubert Urbańczyk
Autor jest z zawodu lekarzem onkologiem,
pracownikiem naukowym Instytutu Onkologii
w Gliwicach, z zamiłowania płetwonurkiem
– Nurkiem technicznym GUE i TDI oraz Instruktorem TDI/SDI, prowadzącym kursy
do stopnia Adv. Nitrox i Divemaster włącznie,
różnego rodzaju specjalizacje łącznie z kursem skuterowym jak również warsztaty przede
wszystkim z zakresu trymu, pływalności, technik poruszania się, w tym przygotowujące
do kursu GUE Fundamentals. Dla użytkowników Forum- Nuras znany jako hubert68
KURSY NURKOWANIA NA ZATRZYMANYM ODDECHU
Prowadzi Instruktor Apnea Academy
Tomek „Nitas” Nitka
Chcesz się podzielić
ciekawymi informacjami?
I n fo r m a c j e i z a p i s y :
www.nitas.pl
[email protected]
tel. 609 954 905
Napisz do nas
[email protected]
88
Nuras.info 5/2012
KUP TE CEGIEŁKI
Wszystkim sympatykom delfinów i delfinoterapii polecamy:
Płytę CD “Symfonia natury-delfiny” zawierającą 66 minut relaksacyjnej muzyki połączonej z głosem delfina. Te naturalne wibracje
bardzo pozytywnie działają na ludzką psychikę, relaksują i uspakajają. Cena za 1 sztukę wynosi 25 zł. Koszty wysyłki: list polecony ekonomiczny 7 zł, list polecony priorytetowy 8,50 zł.
oraz
Podstawkę w kształcie delfina pod telefon komórkowy - gdy ktoś zadzwoni podstawka intensywnie świeci. Jest to świetny przedmiot dla osób głuchych i niedosłyszących. Można ją kupić w kolorach: niebieskim, różowym, fioletowym i zielonym. Cena za 1 sztukę wynosi 6 zł.
Koszty wysyłki: list polecony ekonomiczny 8.00 zł, list polecony priorytetowy 9.00 zł.
Pieniądze prosimy wpłacić na nasze firmowe konto: Górnośląskie Centrum Delfinoterapii IDEA
BANK S.A. 98 1950 0001 2006
0226 4361 0002 oraz e-mailem podać adres, na który mamy przesłać
cegiełki [email protected] Pieniądze zostaną przeznaczone na budowę delfinarium. Więcej informacji
na temat tego przedsięwzięcia jest
na www.delfinoterapia.cuprum.pl
Pozdrawiam. Aleksandra Piaścik,
tel. kom. 604 611-128
89
Nuras.info 5/2012
Nurkowe ABC - maska
W niniejszym cyklu artylułów postanowiliśmy przybliżyć Czytelnikom
podstawowy sprzęt oraz opisać jego prawidłowe wykorzystanie. Dzisiaj dalsza część nurkowego ABC
czyli maska i fajka
Maska - cel użycia
Człowiek pod wodą widzi nieostro. Wynika to z różnicy gęstości optycznej wody
w porównaniu do powietrza, w którym powinno pracować nasze oko. Maska pozwala na zachowanie warstwy powietrza przed
gałką oczną, co umożliwia ostre widzenie.
Dodatkowo izoluje twarz i oczy od zimna
oraz zanieczyszczeń, takich jak sól w morzu albo chlor w basenie.
Budowa i ergonomia
Maski składają się z fartucha szczelnie
przylegającego do twarzy, wmontowanych
w ten fartuch szybek oraz paska podtrzymującego. Szybki maski nurkowej muszą być
zrobione ze szkła hartowanego. Jest ono kil-
kakrotnie bardziej wytrzymałe mechanicznie w porównaniu do zwykłego, a po stłuczeniu rozpada się na kostki, co zabezpiecza twarz i oczy przed skaleczeniem.
Bywają maski z plastikowymi szybkami,
jednak takie szybki przy użyciu na wodach
otwartych natychmiast ulegną porysowaniu
przez piasek, a więc całkowicie nie zdadzą
egzaminu. Istnieją maski z pojedynczą lub
dwoma szybkami oraz z wieloma. Do maski z dwoma szybkami (po jednej na każde
oko) nieco łatwiej dobrać szkła korygujące
wady wzroku. Poza tym nie ma między nimi większych różnic funkcjonalnych.
Różne egzotyczne rozwiązania „panoramiczne”, z wstawionymi dodatkowymi szybami bocznymi czy dolnymi, są ślepą
uliczką w rozwoju technologii. Maski je posiadające mają wyjątkowo dużą objętość,
co utrudnia usuwanie wody z maski (szasowanie), tworzy też dodatkowy wypór unoszący głowę nurka. Ponadto boczne szybki
wpuszczają światło padające z boków.
Światło to odbija się od głównej szyby, two90
rząc odblaski, które utrudniają widzenie.
Tak więc paradoksalnie – z powodu tych
bocznych szybek często widoczność zostaje znacznie ograniczona.
Najważniejsze różnice pomiędzy różnymi modelami dotyczą kształtu i koloru fartucha. Nowoczesne maski mają fartuchy z
silikonu, który jest bardziej elastyczny i
trwalszy niż wcześniej używana guma.
Maska musi szczelnie przylegać do twarzy nurka. Producenci zazwyczaj nie robią
masek w różnych rozmiarach, silikonowy
fartuch umożliwia doszczelnienie mimo dużych różnic fizjonomii. Tym niemniej bywa
tak, że maska nie chce się doszczelnić na
czyjejś twarzy, dlatego też przed zakupem
należy to sprawdzić. Maski różnych modeli i różnych producentów różnią się nieco
kształtem, co pozwala dobrać sobie odpowiednią.
Kształt fartucha powinien zapewniać
możliwie duże pole widzenia i możliwie
małą objętość maski. Oba postulaty można
zrealizować w ten sposób, że możliwie du-
Nuras.info 5/2012
że szybki maski są umieszczone możliwie
blisko twarzy. Obecnie na rynku istnieje kilka modeli masek tego typu.
Fartuch maski powinien obejmować nos,
co pozwala na wyrównywanie ciśnienia w
masce. Wyjątkiem są niektóre rozwiązania
dla nurków bezdechowych, w których do
wyrównywania ciśnienia w masce służy
specjalna rurka trzymana w ustach. Osłona
nosa powinna umożliwiać łatwe zaciśnięcie palców na nosie (w celu wykonania próby Valsalvy, manewru Toynbee czy manewru Frenzla). Pamiętać należy o tym, że te
czynności często trzeba wykonać w grubych rękawicach, zgrabiałymi dłońmi, tak
więc wszelkie pomysły szalonych designerów ograniczające dostęp do nosa należy
odrzucić w przedbiegach...
Ostatnią sprawą jest kolor fartucha silikonowego. Zasadniczo maski produkuje się w
trzech kolorach: czarnym, srebrnym i przezroczystym. Czarny silikon uważam za idealne rozwiązanie w większości wypadków,
zapewniające maksymalną widoczność
przez szybkę. Jedyna jego wada polega na
tym, że w maskach o mocno ograniczonym
polu widzenia (maskach o małych szybkach
położonych daleko od oczu), powstaje de-
prymujące wrażenie przebywania w ciemnym tunelu... Silikon przezroczysty ma usunąć to wrażenie, pozwolić też na zerkanie
na boki. Jednak to rozwiązanie generuje
więcej problemów niż korzyści. Przez
„przezroczystawy” silikon niewiele widać,
natomiast rozproszone światło przezeń
przenikające odbija się od przedniej szyby,
co często znacznie pogarsza kontrast obserwowanego obrazu.
Ponadto tego typu silikon bardzo szybko
żółknie i staje się mało estetyczny. Lepszym
rozwiązaniem jest wyszukanie maski o dużej szybce położonej bardzo blisko oczu o
fartuchu z czarnego silikonu. Silikon o barwie srebrnej jest rozwiązaniem pośrednim
dziedziczącym większość wad obu rozwiązań. Światło rozpra- szające się na srebrnej
powierzchni pogarsza kontrast widzianego
obrazu a przez silikon nic nie widać na boki...
Technika używania maski
Sprawdzenie szczelności
Ta niezwykle prosta procedura pozwala
wybrać pasującą maskę. Wystarczy maskę
przyłożyć do twarzy bez zakładania paska
91
na głowę i lekko docisnąć (albo zaciągnąć
powietrze nosem). Jeśli maska się doszczelni, po pochyleniu głowy do dołu maska powinna zostać na swoim miejscu. Czujemy
też podciśnienie wewnątrz. Jeśli maska się
nie uszczelnia, to gdzieś jest problem.
Problemem może być kosmyk włosów
wchodzący pod fartuch maski, nieogolone
wąsy, zagięcie się skóry na policzku, podwinięcie fartucha maski itd. Jeśli maska nie
pasuje, należy wybrać inny model.
UWAGA: wariant tej próby można wykonywać przy każdym sprawdzeniu sprzętu podczas wchodzenia do wody. Jeśli po
zaciągnięciu powietrza nosem maska się
doszczelnia, to znaczy że jest dobrze założona. Jeśli czujemy, że gdzieś wchodzi do
niej powietrze, to znak, że coś jest nie tak.
Poza czynnikami jak powyżej – może to
być kaptur wchodzący pod fartuch maski.
Zabezpieczenie maski przed parowaniem
Przygotowanie nowej maski
Każda nowa maska wymaga bardzo dokładnego oczyszczenia z pozostających na
niej oleistych substancji. Najlepszy sposób
Nuras.info 5/2012
oczyszczenia maski to bardzo dokładne,
kilkakrotne, umycie jej pod bieżącą, gorącą wodą z użyciem dobrego detergentu (tu
niezastąpiony jest płyn „Ludwik”, ale sprawdzają się też np. mocne szampony). Istotne jest, aby usunąć zanieczyszczenia z powierzchni całej maski, łącznie z paskiem i
zewnętrzem. Substancje pokrywające nową
maskę, dzięki swym własnościom adhezyjnym, pozostawione w jednym miejscu, z
czasem rozejdą się po całej powierzchni i
maska znowu zacznie parować.
Z tego też względu, jako mało skuteczne
na dłuższą metę uznać należy sposoby polegające np. na opaleniu szybki płomieniem
zapalniczki itd.
Przygotowanie przed nurkowaniem
Istnieją dwa sposoby zabezpieczenia maski przed parowaniem. Pierwszy polega po
prostu na napluciu i dokładnym rozsmarowaniu śliny po szybce, oczywiście od wewnętrznej strony. Następnie należy wypłukać ślinę, tak aby nie było widocznych bąbelków, nie przesadnie jednak, aby nie wypłukać białek, które przylgnęły do szkła.
Drugi sposób wymaga użycia specjalnych
płynów dostępnych w sklepach nurkowych.
Sposoby użyteczne w trakcie nurkowania
Dobrze przygotowana maska nie powinna parować przez cały czas nurkowania
trwającego nawet kilka godzin. Czasem jednak zachodzi potrzeba poradzenia sobie z
tym problemem pod wodą. W takiej sytuacji można spróbować maskę wylizać a następnie wyszasować. To często daje zadowalający efekt.
Inna metoda polega na wpuszczeniu do
maski niewielkiej ilości wody i przemywaniu szybki. Ten sposób jest bardzo uciążliwy i działa jedynie na krótką chwilę.
Opróżnienie maski z wody (szasowanie
maski)
Maska pod wodą często z tych czy innych powodów podcieka, a nawet ulega
całkowitemu zalaniu. Czasem jest to spowodowane potrąceniem przez partnera,
czasem wystarczy że nurek się szerzej
uśmiechnie albo nie ogoli... W zimnej wodzie silikon sztywnieje i maski przeciekają
wyjątkowo łatwo.
Aby sobie poradzić z tym problemem, należy: odchylić głowę możliwie mocno do góry, nawet lekko do tyłu. Docisnąć palcami
górną ramkę maski. Następnie dmuchnąć po92
wietrze nosem (niespecjalnie mocno). Bąble
powietrza wypychają wodę z maski. Czasem,
zamiast dociśnięcia górnej ramki, należy
uchwycić dłonią ramkę i NIECO ją odchylić,
tak aby doszczelnić górę i rozszczelnić dół.
Wyrównywanie ciśnienia w masce
Podczas zanurzania maska jest poddawana rosnącemu ciśnieniu otoczenia. Gaz
w niej zawarty ulega kompresji zgodnie z
prawem Boyla - Mariotta. Początkowo te
zmiany są kompensowane dzięki elastyczności fartucha, jednak jeśli nurek nie wyrówna ciśnienia wewnątrz maski, to tkanki
twarzy będą wpychane przez ciśnienie do
jej wnętrza, co powoduje uczucie dyskomfortu a potem uraz ciśnieniowy twarzy, czyli pękanie naczyń krwionośnych w gałkach
ocznych, przekrwienie białek oczu i siniak
na twarzy. Tych niemiłych konsekwencji łatwo uniknąć, dmuchając nieco gazu nosem
do wnętrza maski podczas zanurzania.
Przy wynurzaniu nadmiar gazu sam wydostanie się pod fartuchem maski.
Fajka
Najbardziej kontrowersyjny element wyposażenia nurka. Fajka służy nurkowi do
Nuras.info 5/2012
oddychania wtedy, gdy znajduje się on na
powierzchni z głową zanurzoną w wodzie,
czyli gdy płynie po powierzchni na brzuchu
lub obserwuje to, co dzieje się pod wodą.
Jest jeszcze jedno zastosowanie fajki: można jej użyć podczas nurkowania podlodowego w sytuacji awaryjnej.
Jednak fajka generuje sporo problemów.
Tradycyjnie przypięta do maski często powoduje jej rozszczelnianie, zwiększa ryzyko jej zerwania przez partnera, podczas
szybkiego płynięcia znacznie zwiększa
opory hydrodynamiczne. (Nie przypadkiem
przy pływaniu szybkim używa się specjalnych fajek umieszczonych z przodu maski,
co zmniejsza ten problem). Należy pamiętać o tym, że oddychanie przez fajkę wymaga większego wysiłku niż oddychanie bezpośrednio ustami albo oddychanie z automatu, oraz że jest mniej efektywne, gdyż
fajka zwiększa opory oddechowe i zwiększa objętość martwą o objętość fajki.
Kiedyś przykładano dużą wagę do tego,
by nurek SCUBA zawsze zabierał fajkę, co
uzasadniano tym, że miała być niezbędna
do przemieszczania się po powierzchni do
i z miejsca zanurzenia, szczególnie na morzu przy fali. Dziś raczej się od fajki odcho-
dzi, gdyż w wyżej wymienionej sytuacji
można poradzić sobie na inne sposoby: płynąc na plecach (wtedy fajka przeszkadza)
oraz – gdy już trzeba płynąć na brzuchu –
korzystając z automatu oddechowego. Jeśli
już ktoś potrzebuje fajki, powinien rozważyć chowanie jej w kieszeni skafandra, kamizelki lub za paskami noża, gdzie nie
będzie przeszkadzała podczas nurkowania.
Fajka jest też doskonałym narzędziem
podczas treningów basenowych. Dzięki
wymuszeniu niefizjologicznego, głębokiego oddychania i zwiększeniu oporów oddechowych, basenowy trening z fajką poprawia kondycję, wydolność oddechową i
przygotowuje nurka do warunków panujących na większych głębokościach.
Podsumowując wszystkie za i przeciw:
fajka może być niezastąpiona w przypadku asekuracji z powierzchni, np. podczas
asekuracji treningu bezdechowego przy linie;
fajka może się przydać w szczególnych
okolicznościach, takich jak zagubienie pod
stosunkowo cienkim lodem, w którym można wybić nożem dziurę i wystawić fajkę na
powierzchnię;
Do pływania po powierzchni fajka nie
musi być używana, zazwyczaj łatwiej i bez93
pieczniej jest płynąć na plecach lub oddychając z A.O.
Mając powyższe na uwadze, fajkę można albo zupełnie pominąć, albo nabyć najprostszy i najtańszy model i trzymać ją
schowaną, np. w kieszeni.
Paweł Poręba
ZAPRASZAMY
PASJONATÓW CENOTÓW
wyprawa do rzadko
odwiedzanych jaskiń
Meksyk
26.10-11.11.2012
szczegóły na
www.bestdivers.pl
tel.601321557
Nuras.info 5/2012
Jacket czy skrzydło, czyli jak rozsądnie
zainwestować we własny sprzęt…
Aby zobaczyć jak jest pod wodą nie trzeba posiadać własnego sprzętu.
Nawet ABC można po prostu wypożyczyć. Ale kiedy zdecydujemy się już
na kurs nurkowania trzeba zastanowić się jakie zakupy poczynić. Na pewno warto posiadać własne ABC czyli świetnie dopasowaną maskę (w którą plujemy tylko my), rurkę, odpowiednio dobrane (proste i w miarę sztywne)
płetwy, no i oczywiście własne buty… Nad higieniczością jednoosobowego
używania tych ostatnich chyba nie musze się rozwodzić….
Pianka… a może suchar? Dla typowego
polskiego nurka, który sporo nurkuje na
własnym podwórku najlepszym rozwiązaniem wydaje się suchar. Ów dziwny sprzęt
nie jest trudny do opanowania. Udowadniają to kursanci na kursach podstawowych,
który z powodzeniem robią swoje pierwsze
nurkowania w życiu właśnie w sucharze.
Suchar kosztuje więcej niż pianka, również
jego eksploatacja jest droższa, natomiast
komfort, który zapewnia wynagradza wszelkie niedogodności finansowe. Do nurkowania w tzw. ciepłych wodach czy treningów
basenowych warto mieć cienką (3 albo
5mm) piankę. Będzie ona dodatkowo służyć jako backup dla naszego suchego skafandra. Bliżej przyglądając się naszemu
sucharowi, można niezaprzeczalnie stwierdzić, że suchar powłokowy i cienki ocieplacz jest lepszym wyborem również na
cieple wody. Pomijam fakt posiadania dodatkowego źródła, najważniejszą cechą jest
fakt, że nie zmienia on pływalności wraz z
głębokością jak ma to miejsce w przypadku pianki… Pianka to niedrogie rozwiązanie. Da się w tym nurkować. Jednak moim
94
zdaniem najlepszym wyborem jest suchy
skafander. Warto pomyśleć właśnie o tym
elemencie wyposażenia już na początku
swojej fascynacji nurkowaniem.
Kaptur, rękawiczki? A po co? To raczej
obowiązkowe elementy sprzętu nurka.
Szczególnie kaptur. Chronić głowę należy
nawet w najcieplejszych wodach, choćby
przed otarciami i słońcem. W zimnej wodzie jest absolutnie niezbędny.
AO. Uważam, że każdy nurek powinien
mieć swój osobisty automat oddechowy. To
przecież sprzęt od którego zależy nasz
komfort nurkowania oraz bezpieczeństwo
nasze i partnera. Oczywiście można całe
życie wypożyczać z zaufanej (!!!) szkoły
nurkowania, ale własny automat, jest jak
osobista torebka. Konfigurujemy go i ustawiamy całkiem po swojemu… Poza kosztem zakupu należy pamiętać o kosztach
eksploatacji, które, szczególnie jeśli nie nur-
Nuras.info 5/2012
kuje się często mogą być spore. Ale komfort
i pewność są zdecydowanie ważniejsze,
więc należy takie koszta po prostu zaakceptować tak, jak każdy z nas bez zmrużenia
akceptuje koszty eksploatacji samochodu
czy motocykla.
Jacket czy skrzydło. Sztandarowy dylemat nieustannie poruszany na forach nurkowych. Szczególnie w odniesieniu do
początkujących nurków (SD, ASD+) nie powinniśmy demonizować problemu. Osoby
nie skażone kolegami „technicznymi”
chwalą sobie nurkowanie w kompensatorze
typu jacket. Ale warto spróbować wszystkiego nim podejmiemy decyzje o zakupie
sprzętu. Moim zdaniem skrzydło ma swoje
niepowtarzalne zalety i w wielu przypadkach jest lepszym rozwiązaniem. A z drugiej strony – przecież nie kupujemy sprzętu
na całe życie… podsumowując – ja osobiście zawsze polecam skrzydełko, ale tak naprawdę poczujmy to czego sami chcemy.
zdecydować musimy sami. Kupmy więc po
prostu kompensator pływalności na naszą
miarę. A jeśli stać nas tylko na używany jacket za 200 pln – zapewniam, że w tym
„ustrojstwie” też da się spędzić parę chwil
pod wodą… Warto pamiętać również o zin-
tegrowanym balaście, który zdecydowanie
mniej obciąża nasz biedny krzyż…
Komputer/digital. Dylemat wydaje się podobny jak w temacie poprzednim. Nie wnikając w szczegóły pamiętajmy, że podstawową różnicą pomiędzy komputerem a
tzw. digitalem to pokazywany przez komputer czas NDL, który w przypadku nurkowania z digitalem musimy samodzielnie
odczytywać z tabeli. Nie jest to jednak żaden problem. Doskonale wiedzą o tym nurkowie po dobrych kursach, którzy zawsze
planują swoje nurkowania w oparciu o tabele. Zresztą dobra praktyka nurkowa nakazuje dublować komputer tabelami. Nie
powinniśmy się zatem obawiać własnoręcznego monitorowania parametrów nurkowania. Mimo mojej sympatii do digitalna
– komputer nurkowy ma jedną niezaprzeczalna zaletę. To możliwość wgrania profilu do laptopa i szczegółowego przeanalizowania całego nurkowania.
Inne przyrządy pomiarowe. Warto mieć
kompas. Szczególnie do nurkowania w polskich jeziorach, które w większości mają
słabo nachylony stok i niewiele (lub brak)
naturalnych punktów orientacyjnych. Z kolei podczas nurkowań w miejscach obfitują95
cych w naturalne punkty orientacyjne (np.
nurkowanie przy pionowej ścianie) jest w
zasadzie zbędny.
Drobiazgi nurkowe czy ważne narzędzia?
Jedną z pierwszych rzeczy w które powinien
się wyposażyć nurek to dobre narzędzie tnące. Dobre nie oznacza tytanowego noża za
kilkaset złotych. Dobre - znaczy skuteczne.
Często założenie to spełnia nożyk lub/ i sekator za 30 pln. Aby zachować wysoką skuteczność narzędzia tnącego istotny jest jego
punkt zamocowania. Ma być dostępne łatwo, natychmiastowo i z małym prawdopodobieństwem możliwości zgubienia. I nagle
ten drogi wypasiony nóż przymocowany na
łydce czy udzie okazuje się przydatny tylko
do… pocięcia kiełbasek na grillu. A bojkę,
szpulkę, kołowrotek i inne gadżety nurkowe
kupujmy przy okazji specjalistycznych kursów na których mamy szansę nauczyć się
obsługiwać owe przedmioty i właściwie je
wykorzystywać… Pamiętajmy o zasadzie –
im mniej – tym lepiej. Im prościej – tym lepiej, choć niewielka latareczka backupowa
solidnie zamocowana na uprzęży zawsze
może się przydać J
Butla czy twin… Ludzie!!! Nie noście
niepotrzebnych kilogramów!!! Zwłaszcza
Nuras.info 5/2012
dla szpanu. Używajcie sprzętu adekwatnego do wykonywanych nurkowań. Aby robić
fajne nurki niekoniecznie musicie mieć twina 2x12 albo i większego… No i pamiętajcie, że butla to obowiązek. Poza niezbędnym corocznym przeglądem technicznym
(tak jak pozostałe elementy naszego sprzętu) wymaga dodatkowo badania technicznego i tzw. legalizacji Urzędu Dozoru Technicznego. Te zobowiązania niejednokrotnie odstraszają od zakupu własnej butli.
Myślę, że własną butlę można spokojnie
ustawić na końcu kolejki sprzętów do kupienia.
Nie wiem co jeszcze… Najważniejszy
jest zdrowy rozsadek, słuchanie mądrych i
doświadczonych instruktorów. Z przerażeniem obserwuję coraz większą ilość nowowyprodukowanych tech instruktorów z do-
świadczeniem 100 nurkowań, który nie
uznaje innego sprzętu niż twin, skrzydlo,
trimiksowy komp i suchar, a wszystkie inne
rodzaje nurkowania i wyposażenia sprowadza do kategorii „to shit!”. Nie ulegajcie
modom sprzętowym. Bawcie się nurkowaniem. Cieszcie się nurkowaniem. Myślę, że
najlepszym podsumowaniem będzie świadomość, że po prostu trzeba nurkować, nurkować i jeszcze raz nurkować. Na rożnym
sprzęcie. Tym pożyczanym od kolegów czy
z centrów nurkowych. Nurkować świadomie, myśleć co w danym elemencie sprzętu mi pasuje, co mnie uwiera i denerwuje.
Podgladać lepszych od siebie, ale nie ślepo
naśladować. A na końcu pytać. A jeśli pytać
- to osoby, których darzycie zaufaniem!!!
„Syrenka” Margita Ślizowska
96
Nuras.info 5/2012
SideMount System – Bogaerthian
Wody otwarte cz. 2
Odpowiadając na rosnące z dnia na dzień zainteresowanie, zmobilizowani coraz liczniejszymi pytaniami kontynuujemy cykl artykułów o konfiguracji
i technice Side Mount dla wód otwartych. Będziemy pokazywać, jak należy – i jak nie należy – postępować, będziemy omawiać najczęściej popełniane błędy. Chcemy również promować tych, którzy już mają niezbędną
wiedzę i mogą się nią podzielić.
W artykułach opiszemy kolejno, jak poprawnie skonfigurować automaty na poszczególne cylindry, jak dopasować uprząż,
jak modyfikować konfigurację w zależności
od ilości używanych cylindrów, jak konfigurować pozostały sprzęt zabierany pod
wodę. Nie zapomnimy również o technikach nurkowania z różnymi ilościami cylindrów oraz procedurach bezpieczeństwa.
Tym razem skupmy się na drugim podstawowym cylindrze i konfiguracji zamontowanego na nim automatu.
Bogaerthian. Konfiguracja butli prawej
dla układu z dwoma butlami.
Prawa butla w konfiguracji Bogaerthian
jest drugą butlą podstawową – nie rezerwową – czyli tą, którą zakładamy jako drugą
i zdejmujemy jako przedostatnią.
Na butli prawej zamontowany jest zawór
prawy, tzn. mający gałkę po zewnętrznej
– tym razem prawej – stronie, z zaślepionym wejściem po manifoldzie, skierowany
w stronę środka klatki piersiowej (czyli w lewo). Zawór DIN jest skierowany, podobnie
jak na butli lewej, w stronę do nurka.
Na szyjce butli pod zaworem zawieszamy taką samą pętlę sznurka jak na butli lewej. Sznurki te służą do zabezpieczania
98
butli w sytuacjach „niestandardowych”
(o tym napiszemy przy technikach nurkowania sidemount). I znowu podobnie jak
na butli lewej w dolnej części butli montujemy obejmę z karabinkiem.
Na ten cylinder zakładamy dwie gumy
służące do spakowywania węża automatu.
Pierwszy stopień umiejscowiony na prawej butli zamontowany jest w taki sposób,
żeby wąż inflacyjny był skierowany w lewo, równolegle do piersi nurka. Do pierwszego stopnia po prawej stronie – podobnie
jak po lewej – jest zamocowany kolejny
manometr. Cylindry są w pełni odseparowane, więc każdy musi mieć własny manometr.
W obrotowej głowicy montujemy wąż
oddechowy prowadzący do puszki drugiego stopnia. Wąż ma 200-210 cm. Jego długość nie musi być dokładnie dopasowana
do wielkości nurka, jak to ma miejsce
Nuras.info 5/2012
przy twinie. W tej konfiguracji długość węża możemy regulować już po założeniu całego sprzętu, więc można zastosować
dowolnie długi. Pomiędzy wężem a puszką
nie montujemy złączki kątowej, jak to ma
miejsce na lewym automacie. Na prawym
wężu montujemy natomiast mały karabinek
na zrywce – dokładnie tak, jak robimy to
przy konfiguracji hogathiańskiej. Tak samo
jak w konfiguracji z twinem długi wąż prowadzimy przez pierś, wokół szyi za głową
i z prawej strony wprowadzamy do puszki
drugiego stopnia.
W konfiguracji na wody zimne – czyli
z użyciem suchego skafandra – z piątego
portu na szczycie pierwszego stopnia prawej butli wyprowadzamy krótki wąż inflacyjny do inflacji skrzydła. Długość węża jest
specyficzna dla każdego nurka i waha się
pomiędzy 10-25 cm. W zależności od konfiguracji i gabarytów nurka węże inflacyjne
lewej i prawej strony mogą mieć różne długości. W konfiguracji na wody ciepłe – czyli używając mokrego skafandra – pozo- stawiamy ten automat bez węża inflacyjnego.
Tak zmontowany cylinder klarujemy
wsuwając wąż oddechowy pod obie gumy,
robiąc dużą „zewnętrzną” pętlę od mano-
metru do środka. Kolejną, mniejszą pętlę
wsuwamy w środek większej. Puszkę drugiego stopnia na czas transportu możemy
zabezpieczyć, zaczepiając mały karabinek
za sznurek na szyjce butli.
Mamy gotowy do użycia cylinder prawy!
Zakładając butlę w wodzie, najpierw
mocujemy karabinek cylindra do boczne-
go D-ringu na pasie. W tym momencie prawy cylinder jest już zabezpieczony, więc
możemy odpocząć na powierzchni, oddychając z lewego cylindra. Następnie oplatamy gumę trymującą (bungee) wokół szyjki
zaworu i zaczepiamy o wystający zaślepiony po manifoldzie element zaworu. Układamy butlę pierwszym stopniem równolegle do piersi nurka, gałką zaworu na zewnątrz. W konfiguracji z użyciem suchego
skafandra wąż inflacyjny podpinamy prowadząc go na piersi do zaworu dodawczego inflatora skrzydła.
Odpowiedzi na pytania:
Czy do nurkowania SideMount można
stosować normalną uprząż stage’ową od
konfiguracji z twinem?
99
Nuras.info 5/2012
Zdecydowanie nie! Taka uprząż kompletnie nie nadaje się do SideMount. Cylindry nie
dają się z nią odpowiednio trymować. Odrzucenie butli na plecach i zawieszenie dowolnego cylindra po boku to nie jest SideMount! Lokalizacja, ilość oraz sposób mocowania karabinków jest nieodpowiedni dla SideMount. Poza tym komple- tnie zbędna,
a wręcz przeszkadzająca, jest pionowa taśma
typowej uprzęży. Widomo – im mniej, tym
lepiej, a z czymś zbędnym to kompletnie źle!
Czy można stosować cylindry ze zwykłymi „rekreacyjnymi” zaworami?
W sytuacjach „braku laku” jest to rozwiązanie, ale nie jest to konfiguracja poprawna. Zastosowanie tradycyjnych zaworów
wyeliminuje wiele możliwości operowania
cylindrem (przede wszystkim utrudnia jego
depozytowanie), a takie możliwości są jedną z podstawowych cech konfiguracji SideMount. Osobiście, jeżeli nie mam możliwości zabrania ze sobą pod wodę prawidłowych cylindrów, to nie nurkuję. Wybieram
łatwo i przyjemnie z opcją przeżyć.
Czy można stosować automaty bez obrotowych głowic?
W bogaerthian nie. Stosowanie automatów bez obrotowych głowic powoduje, de-
likatnie mówiąc, bałagan w konfiguracji. Co
gorsze, powoduje to również niepotrzebne
utrudnienia w obsłudze sprzętu, co przy
procedurach bezpieczeństwa może być
mocno nieprzyjemne.
Czy konieczny jest piąty port, czy zamiast niego można stosować złączkę kątową do węża inflacyjnego?
Są konfiguracje, w których takie rozwiązanie się stosuje. W bogaerthian – nie. Stosowanie piątych portów do węży infla- cyjnych
zdecydowanie upraszcza i porządkuje układ
węży, dodatkowo trymując cylindry pod wodą. Poza tym im mniej pętli z węży, tym przyjemniej pod wodą. O bezpieczeństwie i opływowości sylwetki nie wspominając.
Czy manometry można montować jak
na tradycyjnych stage’ach, zawijając je
do góry?
Teoretycznie wydaje się, że rozwiązanie
z widocznymi cały czas manometrami powinno być lepsze. W praktyce doskonale
wiadomo, gdzie są manometry, bardzo łatwo je chwycić i wygiąć tak, by sprawdzić
odczyt. Jest to proste do wykonania jedną
ręką. Zalety wynikające z takiego usytuowania manometrów to opływowość cylindra,
zabezpieczenia główki manometru przed
100
uszkodzeniem mechanicznym (jest schowany pod pachą i nie grozi mu uderzenie o element wraku/skały) oraz zdecydowana minimalizacja możliwości zahaczenia o coś lub
zaplątania – co przy przechodzeniu przez
małe otwory ma decydujące znaczenie.
W celu zobrazowania co się dzieje
przy złej konfiguracji automatów – dwa
zdjęcia „central telefonicznych”.
Tomasz Jeżewski
[email protected]
Nuras.info 5/2012
Nurkowanie techniczne Pawła Poręby to pierwszy podręcznik do
nurkowania technicznego dostępny na naszym rynku. Książka jest
przeznaczona zarówno dla nurków technicznych jak i tych, którzy
dopiero myślą o rozpoczęciu nauki w tym kierunku, ale także dla
nurków, którzy nie zamierzają nurkować technicznie, ale chcieliby pogłębić swoją wiedzę na temat nurkowania i zyskać szersze
spojrzenie na zagadnienia z nim związane.
Książka zawiera kompendium wiedzy na temat nurkowania technicznego na obiegach otwartych. Duża wiedza teoretyczna wynikająca ze ścisłego wykształcenia autora poparta jest konkretną
wiedzą praktyczną, wynikającą z jego doświadczenia nurkowego
zarówno jako nurka technicznego, wrakowego, jaskiniowego jak i
jako instruktora IANTD aktywnie szkolącego w bazie nad polskim morzem, co czyni podręcznik dostosowanym do polskich realiów nurkowania.
Podręcznik zawiera mnóstwo uwag i praktycznych przykładów, wszystko jest dokładnie wyjaśnione i wytłumaczone, unaocznione przykładami co powoduje, że czytelnik może sam dokonać świadomego wyboru, a nie tylko „robić tak, bo tak jest napisane”.
Książka stanowi prawdziwe kompendium wiedzy o nurkowaniu, zaczyna się omówieniem
konfiguracji sprzętu, prowadzi czytelnika przez przegląd technik nurkowych, omawia własności gazów i zagadnienia dekompresyjne, planowanie nurkowań i przygotowanie mieszanin
gazowych.
Książka może stanowić pomoc na kursach i źródło wiedzy dla pogłębiania informacji dla kursantów od zaawansowanego nitroksu do pełnego trymiksu oraz kursach jaskiniowych i wrakowych. Choć podręcznik jest przeznaczony raczej dla nurków technicznych, to początkowe
rozdziały będą przydatne również początkującym nurkom, którzy chcą świadomie i dobrze
nurkować. Forma podręcznika powoduje, że nie jest konieczne czytanie go „od deski do
deski”, ale możliwe jest wybranie interesującego nas zagadnienia i przestudiowanie go.
101
Nuras.info 5/2012
Urządzenia do kontroli pływalności
BCD – czyli urządzenia służące
do regulacji pływalności spełniają
niebagatelną rolę podczas nurkowania.
Po pierwsze kompensują zmiany pływalności wynikające ze zmian głębokości.
Zmiany te wynikają z działania ciśnienia
na przestrzenie gazowe znajdujące się
w naszym sprzęcie: pęcherzyki gazu znajdujące się w neoprenie oraz gaz zawarty
w samym worku kamizelki.
Po drugie kompensują zmiany pływalności wynikające ze zużycia gazu oddechowego.
Wydawać by się mogło, że powietrze
prawie nic nie waży... a jednak, każdy metr
sześcienny powietrza waży około 1,3 kg.
Tak więc przeciętna butla 12 dm3 x 200 bar
zawiera ponad 3 kg gazu. Zużycie całego
zapasu gazu z takiej butli podczas nurkowania można porównać do sukcesywnej
utraty dwóch ołowianych kafli (tych średnich). Aby nurek mógł się spokojnie wynu-
rzyć po nurkowaniu, z prawidłową prędkością i odbywając wymagane przystanki, powinien na początku nurkowania być nieco
przeważony, co musi być skompensowane
właśnie gazem zgromadzonym w BCD.
Po trzecie dają dodatnią wyporność
na powierzchni.
Ma to niebagatelne znaczenie. Nurek
wyposażony w ciężki sprzęt i balast umożliwiający zanurzenie się, musiałby włożyć
sporo wysiłku w dłuższe utrzymywanie się
na powierzchni. BCD umożliwia uzyskanie
wyraźnie dodatniej pływalności na powierzchni.
Po czwarte umożliwiają uzyskanie żądanej pływalności w sytuacjach awaryjnych.
Mogą zatem np. posłużyć do wyciągnięcia na powierzchnię partnera, którego BCD
zawiodło.
Dodatkowo BCD mogą pełnić wiele
funkcji niezwiązanych z ich zasadniczą rolą, jaką jest regulacja pływalności.
Najczęściej jako BCD używane są:
Kamizelki i skrzydła
102
Są to zintegrowane z uprzężą i noszakiem
butli worki wypornościowe, wyposażone
w zawór dodawczy, umożliwiający napełnianie worka gazem z butli, oraz zawór wypustowy, umożliwiający opróżnianie worka.
Cel użycia
Poza wymienionymi wyżej funkcjami, jakie spełnia lepiej lub gorzej każde BCD, kamizelki i skrzydła pełnią rolę układu
nośnego dla butli oraz innych elementów
osprzętu. Często również są układem nośnym dla balastu.
Skrzydła
– Posiadają worki powietrzne umieszczone z tyłu, wokół butli. Takie rozwiązanie
jest optymalne z kilku względów:
– Podczas nurkowania skrzydło ustawia
nurka w pozycji poziomej, która jest korzystna ze względów hydrodynamicznych
i fizjologicznych.
– Worki powietrzne napełniając się, nie
uciskają na ciało nurka, nie duszą go, nie
wyciskają zawartości żołądka tam, gdzie
nie powinna się znaleźć...
Nuras.info 5/2012
– Worki powietrzne nie ograniczają swobody ruchów.
– Powyżej wymienione kłopoty nie ograniczają pojemności worka. Pojemność podawana przez producenta jest rzeczywistą
pojemnością worka na nurku, a nie – jak
w przypadku innych rozwiązań – teoretyczną, osiąganą tylko na wystawie sklepowej.
Skrzydła dzielimy na:
worki z płytą
To najprostsze a jednocześnie oferujące
najciekawsze możliwości rozwiązanie modułowe. Składa się ze stalowej lub aluminiowej płyty leżącej na plecach, uprzęży
zrobionej z taśmy oraz worka wypornościowego umieszczonego między butlą a płytą.
Zalety tego rozwiązania:
– Sztywna płyta stabilnie przylega do pleców, tworząc solidne oparcie dla butli. Wyposażona w prawidłową uprząż doskonale
rozkłada ciężar ekwipunku na plecach, zapobiegając urazom wynikającym z przedźwigania się.
– Uprząż zrobiona z taśmy daje niemal
nieograniczone możliwości dopasowania
do nurka. W praktyce prawie wszyscy używają jednego rozmiaru płyty i wyregulowanej do swoich rozmiarów taśmy. Tylko
osoby skrajnie niskie czasami zamawiają
płyty w nieco mniejszym rozmiarze.
oraz inne skrzydła...
Niektóre skrzydła niewiele różnią się rozwiązaniami od tradycyjnych kamizelek.
Mają miękkie noszaki, zabudowaną uprząż,
różnią się tylko umiejscowieniem worków
powietrznych. Inne łączą rozbudowaną
uprząż z opisaną wcześniej płytą.
Kamizelki tradycyjne
Posiadają worki powietrzne umieszczone na bokach, wokół ramion i na plecach
nurka. To rozwiązanie niesie ze sobą szereg wad utrudniających nurkowanie:
– Pod wodą kamizelka ustawia nurka w
pozycji pionowej. Osiągnięcie pożądanej
przez większą część nurkowania pozycji
poziomej wymaga wysiłku lub dokona- nia
cudów z rozmieszczeniem balastu.
– Kamizelka napełniając się dusi nurka.
– Zabudowanie korpusu nurka workami
powietrznymi ogranicza swobodę ruchów.
– Wyporność kamizelki jest ograniczona
i zależna od rozmiaru kamizelki. Często
w rozmiarach S i XS nie przekracza kilku litrów, co jest wartością zdecydowanie niewystarczającą dla osób nurkujących w
grubszych piankach.
103
Mimo to niektórzy uważają, że tradycyjne kamizelki mają pewne zalety:
– Pionowa pozycja nurka pod wodą jest
z wielu względów niekorzystna, jednak dla
początkujących nurków jest nieco mniej
stresująca niż pozycja pozioma. Dlatego też
niektórzy doradzają początkującym nurkom
pozorne ułatwienie, jakim jest kamizelka
i pionowa pozycja. Takie rozwiązanie może mieć sens u osób z silnym lękiem wysokości, jednak w większości wypadków nie
ma uzasadnienia i utrudnia postęp w szkoleniu.
– Kamizelka zapewnia pionową pozycję
na powierzchni wody. Istnieje mit, iż kamizelka potrafi utrzymać głowę nieprzytomnego nurka nad powierzchnią wody. Taki
wymóg spełnia najwyżej kilka spośród setek modeli tradycyjnych kamizelek, a nawet
te nie zapewnią drożności dróg oddechowych. W większości sytuacji pionowa pozycja na powierzchni jest równie niekorzystna jak pod wodą.
– Istnieją pewne ćwiczenia, które łatwiej
wykonać w kamizelce. Np. typowy w niektórych systemach szkoleniowych hover,
czyli zawiśnięcie w toni w pozycji Buddy.
Prawidłowo wytrymowany nurek będzie
Nuras.info 5/2012
miał przy tym ćwiczeniu tendencję do kładzenia się w poziomie. Należy zaznaczyć,
że wyżej wymienione ćwiczenie w tej formie nie ma żadnej wartości praktycznej poza efektownym wyglądem. Jego wartość dydaktyczna polega na nauczeniu nurka zawisania w toni bez użycia płetw i rąk. Ten cel
można osiągnąć ćwicząc zawisanie w znacznie bardziej użytecznej pozycji poziomej.
Co by było gdyby, czyli redundancja
Awarie BCD się zdarzają i trzeba być
na to przygotowanym. Bywa, że uszkodzeniu ulegnie spłuczka, inflator, można rozedrzeć worek czy uszkodzić system napełniania BCD gazem. Oczywiście należy zminimalizować prawdopodobieństwo takiej
awarii, jednak wyeliminować się tego nie da.
Aby móc poradzić sobie w takiej sytuacji,
należy zapewnić sobie możliwość alternatywnego zwiększenia pływalności. Spotykane są następujące rozwiązania:
– Użycie BCD i suchego skafandra.
Ten sposób jest najlepszy z niżej opisanych. Zarówno kamizelka, jak i suchy skafander zapewniają pełną kontrolę nad pływalnością, a sprzęt nie ulega zbytniemu
skomplikowaniu.
– Użycie BCD i zrzucalnego balastu.
Ten sposób jest chyba najczęściej stosowany. Problemy związane z jego wykorzystaniem są następujące:
– Zrzucalny balast może ulec zgubieniu,
co stwarza sytuację potencjalnie awaryjną.
– Konieczność dostępu do balastu eliminuje niektóre bardzo wygodne rozwiązania
(v-weight i p-weight).
– Balast tego typu nieco komplikuje konfigurację.
Tym nie mniej, dla osoby nurkującej w
piance jest to całkiem rozsądna alternatywa
dla innych rozwiązań.
– Użycie BCD z dwoma workami wypornościowymi.
Ten system mocno komplikuje konfigurację sprzętu. Dodatkowy inflator plącze
się, zawadza. Istnieje ryzyko pomylenia inflatorów lub przypadkowego użycia dodatkowego inflatora. Samo skrzydło jest większe i stawia dodatkowy opór. W nieużywanym worku zwykle gromadzi się woda, która zmniejsza pływalność urządzenia. Osoby
świadomie używające tej konfiguracji ukrywają dodatkowy inflator, np. pomiędzy plecami a płytą i nie przypinają wężyka
do króćca inflatora. Takie rozwiązanie eliminuje możliwość przypadkowego użycia
104
bądź awarii drugiego inflatora. W sytuacji
awarii pierwszego – należy podłączyć drugi i go użyć. Nadal jednak pozostają inne
wady tego rozwiązania.
– Użycie BCD i boi dekompresyjnej.
Ten sposób można zaliczyć do kategorii
„ekwilibrystycznych”. Raczej należy go
traktować jako ostatnią szansę w wypadku
awaryjnym niż standartowe zabezpieczenie. W każdym wypadku użycie boi powinno być poprzedzone sumiennymi ćwiczeniami.
– Użycie liny asekuracyjnej.
Ten sposób jest używany podczas prac
podwodnych, w nurkowaniu rekreacyjnym
nie ma raczej zastosowania. Wyjątkiem
może być nurkowanie podlodowe.
Wyporność skrzydła (lub kamizelki)
Jak dużą wyporność powinno zapewniać
urządzenie BCD? To zależy od konfiguracji
sprzętu, w której zamierzamy nurkować.
U osoby pływającej w piance BCD po
pierwsze ma skompensować różnice jej
pływalności. Jakie one są? Precyzyjne ich
wyznaczenie wymagałoby skomplikowanych pomiarów, jednak z dobrym przybliżeniem możemy oprzeć się na poniższym
oszacowaniu:
Nuras.info 5/2012
– Pływalność pianki na powierzchni jest
w przybliżeniu równa wadze ołowiu, który
jest potrzebny do prawidłowego wyważenia nurka bez sprzętu (zakładam, iż nurek
ma w przybliżeniu pływalność neutralną
i potrafi się prawidłowo wyważyć, tzn. podczas procedury wyważania nie napełnia
nadmiernie płuc ani nie porusza się).
– Tak wyznaczona pływalność pianki odpowiada w przybliżeniu pływalności zawartego w piance gazu (zakładam, że
gęstość gumy jest równa 1. W praktyce gęstość ta jest nieco większa, wynosi od 1,1
do 1,2 kg/dm3, jednak poprawka, która wynika z uwzględnienia tego w rachunku, nie
jest warta komplikowania obliczeń).
– Zakładamy, że nurek może znaleźć się
na takiej głębokości, na której gaz zawarty
w piance zostanie skompresowany do zerowej objętości. (Oczywiście jest to tylko
przybliżenie, fizycznie rzecz biorąc nie istnieje ani taka głębokość, ani takie ciśnienie.
Jednak pamiętajmy, że już na głębokości 30 m gaz zawarty w piance będzie miał
tylko 25% początkowej objętości, a więc
niedokładność wynikająca z tego przybliżenia nie będzie zbyt wielka. Faktem jest też,
że sprężystość gumy nie pozwoli na wprost
proporcjonalne do ciśnienia zmniejszanie
się pęcherzyków gazu w niej zawartego).
Uwzględniając powyższe: BCD musi
mieć wyporność nie mniejszą niż ciężar
ołowiu potrzebnego do prawidłowego wyważenia się nurka bez sprzętu powietrznego. Ale to nie wszystko!
Kolejną funkcją BCD jest kompensowanie zmian ciężaru butli nurkowej. Tu sprawa jest prostsza. Zależnie od rodzaju gazu,
wielkości butli i ciśnienia, do którego ten
gaz jest nabity, możemy obliczyć ciężar tego gazu na początku nurkowania. BCD musi
zapewnić
możliwość
uzyskania
neutralnej pływalności z tym dodatkowym
ciężarem na początku nurkowania. Dla powietrza i nitroksów możemy przyjąć, iż każdy 1m3 gazu waży ok. 1,3 kg. A więc
najbardziej popularne butle nurkowe zawierają:
1. 10 dm3 x 200 bar zawiera ok. 2,5 kg powietrza;
2. 12 dm3 x 200 bar zawiera ok. 3 kg powietrza;
3. 15 dm3 x 200 bar zawiera ok. 4 kg powietrza;
4. 2 x10 dm3 x 200 bar zawiera ok. 5 kg powietrza;
105
5. 2 x 12dm3 x 200 bar zawiera ok. 6 kg powietrza.
A więc nasze BCD powinno mieć wyporność obliczoną w poprzednim punkcie zsumowaną z powyższą.
Przykładowo: nurek, który potrzebuje 8 kg balastu, aby się wyważyć w piance
bez sprzętu, zamierza używać pojedynczej
butli 15 dm3, potrzebuje nie więcej
niż 12 kg wyporu BCD dla siebie. Czy to
wszystko? Cóż, w sytuacji, w której nurkujemy spełniwszy zasadę, która mówi, że powinniśmy mieć możliwość rezerwowego
zwiększenia pływalności, tak, to wystarczy.
W przeciwnym wypadku, powinniśmy
mieć jeszcze zapas dla partnera (w domyśle – nurkującego w podobnej konfiguracji
jak my), tak aby pomóc mu wynurzyć się
w sytuacji awaryjnej. Ten zapas nie powinien jednak przekraczać ilości, jakiej potrzebujemy dla siebie.
Ktoś, kto używa suchego skafandra, podczas normalnego nurkowania nie musi równoważyć zmian jego pływalności za pomocą BCD. Jednak powinien zabezpieczyć się
na wypadek uszkodzenia skafandra. Pozostaje więc w mocy twierdzenie, iż powinniśmy mieć zapas wyporności wystarczający
Nuras.info 5/2012
na wyciągnięcie balastu, który musielibyśmy zabrać, aby zanurzyć się w samym suchym skafandrze. Przykładowo, jeśli potrzebujemy na to 8 kg i używamy zestawu butli 2 x 12 dm3, to wystarczy nam 14 kg wyporności BCD. W tym przypadku nie
potrzebujemy dodatkowego zapasu, gdyż
w sytuacji, w której musimy pomóc partnerowi, mamy zapas, który zabieramy na wypadek awarii własnego skafandra.
W przypadku, gdy chcemy użyć dodatkowych butli bocznych, sytuacja nie musi się
znacząco zmienić, pod warunkiem, iż będziemy używać do tego celu aluminiowych butli
o zbliżonej do neutralnej pływalności i mieszanek zawierających hel. Zwróćmy uwagę,
że nurek techniczny zabierający ze sobą zestaw 2 x 12 wypełniony mieszaniną zawierającą 40% he ma w tych butlach zaledwie 4 kg
gazu. Jeśli do tego zabierze trzy butle boczne
po 10 dm3 nitroksów, to będzie miał ze sobą
w sumie niespełna 12 kg gazu. Zważywszy
na fakt, iż aluminiowe butle, gdy są puste, mają dodatnią pływalność, możemy spokojnie
przyjąć, iż same równoważą ok. 2 kg z tego
bilansu. Tak więc potrzebujemy w istocie
ok. 10 kg wyporu na gaz i np. 8 kg wyporu
na wypadek awarii suchego skafandra.
Podsumowując, przy rozsądnej konfiguracji sprzętu BCD o wyporności rzędu 1820 kg okazuje się być wystarczające nawet
przy bardzo wymagających nurkowaniach.
W wypadku złamania zasady, która mówi,
iż powinniśmy mieć możliwość zapasowego uzyskania neutralnej pływalności, wyporność BCD powinna być nieco większa,
jednak nie większa niż 24-27 kg.
Sposób mocowania balastu
Balast może być przymocowany do systemu nośnego skrzydła (kamizelki) na wiele sposobów:
– balast zintegrowany z zestawem dwubutlowym V-weight czy P-weight
Ten sposób mocowania balastu daje dobrą możliwość kontroli nad trymem. Jest
pewny i eliminuje możliwość przypadkowej jego utraty. Z drugiej strony problemy
związane z tymi rozwiązaniami są następujące: balast jest absolutnie niezrzucalny, ponadto zmontowany zestaw jest ciężki, co
utrudnia jego przenoszenie, wyciąganie itd.
– balast trymujący przyczepiony do butli
pasem
Rozwiązanie, które można wykorzystać
do jednej butli albo w sytuacji, gdy szybko
trzeba zmienić trym. Balast tego typu moż106
na utracić w sposób niekontrolowany, natomiast jego zrzucenie w sytuacji awaryjnej
jest niemożliwe.
– balast typu kolka i redbull
Balast w postaci puszek wypełnionych
ołowiem, podwieszanych na karabinkach
do D-ringów.
Prawidłowo podwieszony balast tego typu jest możliwy do zrzucenia. Daje sporą
elastyczność w przekonfigurowaniu jego
rozłożenia i wielkości. Jego wady to:
– Można go utracić, czasem wypina się
samoczynnie przy ewolucjach, może też
zostać wypięty przez pomyłkę.
– Zajmuje miejsce w D-ringach.
– Środek ciężkości zmienia położenie
w zależności od pozycji nurka.
– Przy zachowaniu zrzucalności, możliwość trymowania za pomocą takiego balastu jest ograniczona.
W przypadku użycia tego rodzaju balastu warto pamiętać o następujących radach:
– Karabinki powinny być wtopione
na stałe w ołów, a nie obrotowe lub umieszczone na przegubowych uszkach, dzięki temu takie obciążenie jest znacznie łatwiejsze do wpinania i wypinania.
– Karabinki powinny być wykonane z
Nuras.info 5/2012
mosiądzu lub stali kwasoodpornej. Istnieją
na rynku karabinki z kruchych stopów mosiądzowane powierzchniowo. Tego typu
karabinki są kilkukrotnie tańsze, jednak bardzo łatwo pękają pod obciążeniem.
– Balast umieszczony w aluminiowej puszce musi być osłonięty plastikową osłoną,
gdyż może dojść do powstania ostrych zadziorów, gdy puszka ulegnie uszkodzeniu.
– Balast tego typu należy SAMODZIELNIE przypinać i wypinać. Powtórzenie
czynności przed nurkowaniem da realną
szansę, że w sytuacji awaryjnej będzie można samodzielnie zrzucić balast.
– balast umieszczony w kieszeniach
Istnieje mnogość tego typu rozwiązań.
Rozwiązanie jest podobne do powyżej opisanego, pozostaje jednak kilka różnic: kieszenie zajmują więcej miejsca na pasie.
Trudniej je przemieszczać i przekonfigurować. Należy zwrócić uwagę na konkretne
rozwiązania, gdyż bardzo często spotyka
się zupełnie chybione konstrukcje. Niektóre są bardzo trudne do zrzucenia, inne nagminnie wypadają same z siebie.
– wreszcie, można użyć balastu umieszczonego na tradycyjnym pasie balastowym
umieszczonym na pasie...
Który obciąża kręgosłup, co jest największą wadą tradycyjnego pasa balastowego.
Możliwość regulacji trymu ogranicza się tylko do przesuwania balastu góra – dół. Używanie pasa łącznie z BCD może być
utrudnione, jeśli BCD ma rozbudowane komory powietrzne z przodu (kamizelka) lub
kieszenie na pasie.
W takim wypadku należy zadbać o to,
żeby klamra pasa była dostępna i łatwa
do znalezienia. W przypadku użycia BCD
wyposażonego w pas kroczny należy KONIECZNIE zapiąć pas kroczny POD pasem
balastowym. W przeciwnym wypadku
zrzucony w sytuacji awaryjnej pas zawiśnie
między nogami, dodatkowo krępując ruchy.
Suchy skafander
Czasem suchy skafander jest używany jako BCD. Pamiętajmy, iż ciężar nurka zmienia się podczas nurkowania, a więc w takim
wypadku objętość gazu w skafandrze musi
również się zmieniać.
Nadmiar gazu znajdujący się w skafandrze krępuje swobodę poruszania: zmiana
pozycji ciała powoduje albo ucieczkę gazu
przez zawór nadmiarowy, albo przemieszczanie się gazu w nogi i odwracanie nurka.
107
Niedobór gazu z kolei powoduje obciskanie skafandra na ciele, marznięcie i utrudnia
poruszanie się. Zwrócić należy uwagę
na fakt, iż ciężar nurka zmniejsza się w trakcie nurkowania wraz ze zużywaniem gazu
oddechowego, a więc w trakcie nurkowania należy stopniowo zmniejszać wyporność.
Prowadzi to do paradoksalnej sytuacji,
w której pod koniec nurkowania, gdy nurek
jest najbardziej zmarznięty, gdy często odbywa dekompresję niewymagającą aktywności, musi mieć najmniej gazu
w skafandrze i relatywnie najsłabszą ochronę termiczną.
Należy pamiętać o użyciu alternatywnego źródła wyporu na wypadek zalania skafandra.
Inne rodzaje BCD
W jaskiniach bywa, iż niemożliwe jest
przeciśnięcie się przez zaciski z tradycyjną
kamizelką czy skrzydłem na plecach. W takich sytuacjach czasem wkleja się dodatkowy worek wewnątrz pianki albo suchego
skafandra, a w worek ten wstawia się inflator.
Paweł Poręba
[email protected]
Nuras.info 5/2012
Test aparatów podwodnych
Canon PowerShot D10
Nasz ostatni test wodoodpornych aparatów kompaktowych objął jedynie
wybrane modele spośród obecnie dostępnych. Niestety podczas tygodniowego wyjazdu do Egiptu jesteśmy w stanie przetestować jedynie 5 produktów, gdyż liczba nurkowań, jaką możemy wykonać w tym czasie, jest dość
ograniczona. Dlatego podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu kolejnego testu
przy okazji naszego jesiennego wyjazdu do Sharm el- Sheikh.
110
Tym razem byliśmy ograniczeni do
trzech aparatów. Nasz wybór padł na następujące modele:
Canon PowerShot D10
Olympus Tough TG-310
Olympus Tough TG-610
Pierwszy to prawdziwy weteran, gdyż jego premiera odbyła się prawie trzy lata temu. Dlatego zamierzaliśmy sprawdzić jego
możliwości już w naszym pierwszym teście
aparatów podwodnych, przeprowadzonym
w 2009 roku.
Niestety pech chciał, że producent nie
zdołał go nam wypożyczyć w określonym
czasie. W kolejnych latach nie braliśmy pod
uwagę D10, gdyż liczyliśmy, że lada dzień
pojawi się jego następca. Tak się nie stało,
a aparat wciąż jest dostępny w naszych
sklepach, więc uznaliśmy, iż najwyższy
czas w końcu go przetestować i skonfrontować jego możliwości z nowszymi modelami innych producentów.
A
nuras.info 5/2012
Porównanie aparatów
Producent Canon
Model PowerShot D10
Data premiery 2009-02-18
Liczba pikseli 12.1 Mpix
Dost pne rozdzielczoci • 4000 x 3000,
Olympus
Olympus
Tough TG-310
Tough TG-610
2011-01-06
2011-01-06
14 Mpix
14 Mpix
• 4288 x 3216
• 4288 x 3216
• 3264 x 2448,
• 4288 x 2416 (16:9)
• 4288 x 2416 (16:9)
• 2592 x 1944,
• 3264 x 2448
• 3264 x 2448
• 1600 x 1200,
• 2560 x 1920
• 2560 x 1920
• 640 x 480,
• 2048 x 1536
• 2048 x 1536
• 4000 x 2248 (16:9)
• 1600 x 1200
• 1600 x 1200
• 1280 x 960
• 1280 x 960
• 640 x 480
• 640 x 480
• 1920 x 1080 (16:9)
• 1920 x 1080 (16:9)
1/2.3 cala, CCD, 4:3, całkowita
1/2.3 cala, CCD, 4:3, całkowita
liczba pikseli: 14.5 Mpix
liczba pikseli: 14.5 Mpix
TruePic III+
TruePic III+
Rozdzielczo matrycy 1/2.3 cala CCD, 4:3
Procesor obrazu DIGIC IV z technologi iSAPS
Format zapisu • Zdjcia: JPEG (EXIF 2.2, DCF,
• Zdjcia: JPEG (Exif 2.3, DCF,
• Zdjcia: JPEG (Exif 2.3, DCF,
DPOF 1.1)
DPOF)
DPOF)
Rodzaje JPEG: Fine / Normal
Jako JPEG: Fine / Normal
Jako JPEG: Fine / Normal
• Filmy: MOV (H.264 + Linear PCM
• Filmy: MPEG-4
• Filmy: MPEG-4
mono)
• Dwik: ACC
• Dwik: ACC
• Dwik: WAVE
Zakres ISO AUTO, 80, 100, 200, 400, 800, 1600 Auto, Wysokie Auto, 80, 100, 200,
ISO
Migawka 1 s - 1/1500 s
15 - 1/1500 s (pełen zakres -
Auto, Wysokie Auto, 80, 100, 200,
400, 800, 1600 ISO
400, 800, 1600 ISO
1/4 - 1/2000 s,
1/4 - 1/2000 s,
Tryb Sceny nocne: <4 s,
Tryb Sceny nocne: <4 s,
zalenie od trybu fotografowania)
Konstrukcja obiektywu Canon zoom
Olympus zoom
Olympus zoom
6 elementów w 5 grupach
10 elementów w 8 grupach (w tym 4
11 elementów w 8 grupach (w tym 4
(1 element jednostronnie asferyczny
elementy asferyczne, 2 element ED)
elementy asferyczne, 2 element ED)
5.0 - 18.2 mm
5.0 - 25.0 mm
UA, 1 element dwustronnie
asferyczny UA)
Ogniskowa obiektywu 6.2 – 18.6 mm (ekwiwalent: 35–105
mm dla filmu 35 mm)
wiatłosiła: f/2.8 – f/4.9
Zoom optyczny 3x
Zoom cyfrowy 4x
Stabilizacja obrazu Tak
Zapis wideo • 640 x 480 (VGA) z szybkoci
(ekwiwalent małoobrazkowy 28 - 102 (ekwiwalent małoobrazkowy 28 - 140
mm)
mm)
f/3.5 - 5.1
f/3.9 - 5.9
3.6x
5x
4x
4x
Tak
Tak
• 1280 x 720 (HD), czas nagrania
• 1280 x 720 (HD), czas nagrania
30kl./s,
ograniczony do 29 min.
ograniczony do 29 min.
• 320 x 240 (QVGA) z szybkoci 30
• 640 x 480 pix (VGA)
• 640 x 480 pix (VGA)
kl./s
• 320 x 240 pix (QVGA)
• 320 x 240 pix (QVGA)
czas nagrywania: do 4GB lub 1
max. rozmiar pliku 4 GB
max. rozmiar pliku 4 GB
godz. (VGA/QVGA)
111
nuras.info 5/2012
Ogniskowanie AF TTL,
Autofocus TTL iESP z detekcj
Autofocus TTL iESP z detekcj
• System AF / Punkty: AiAF
kontrastu,
kontrastu,
(Wykrywanie twarzy / 9-punktowy),
• Tryby pól AF: Wielopunktowy
• Tryby pól AF: Wielopunktowy
1-punktowy AF (w centrum)
iESP, Wykrywanie twarzy, Punktowy, iESP, Wykrywanie twarzy, Punktowy,
• Wybieranie punktu AF: Wielko
ledzenie AF
ledzenie AF
(Normalna, mała)
• Tryby AF: Standardowy, Makro,
• Tryby AF: Standardowy, Makro,
• Wspomaganie AF: wbudowana
Super makro
Super makro
lampka
• Zaawansowany tryb wykrywania
• Zaawansowany tryb wykrywania
twarzy
twarzy
• Wykrywanie zwierz t
• Wykrywanie zwierz t
Pomiar wiatła Tryby pomiar:
iESP,
iESP,
• Wielosegmentowy (zwi zany z
Tryby pomiaru:
Tryby pomiaru:
ramk AF wykrywania twarzy),
• matrycowy (ESP)
• matrycowy (ESP)
• Centralnie waony uredniony,
• punktowy
• punktowy
• Tryb Standardowy (szeroki k t): od
• Tryb Standardowy (szeroki k t): od
• Punktowy (w centrum)
Ostro od Tryb Makro (szeroki k t): od 3 cm
Balans bieli Auto (z balansem bieli dla twarzy),
Słoneczny dzie, Pochmurny dzie,
50 cm do nieskoczonoci
60 cm do nieskoczonoci
• Tryb Standardowy (tele): od 50 cm
• Tryb Standardowy (tele): od 60 cm
do nieskoczonoci
do nieskoczonoci
• Tryb Makro (szeroki k t): od 10 cm
• Tryb Makro (szeroki k t): od 20 cm
do nieskoczonoci
do nieskoczonoci
• Tryb Makro (tele): od 30 cm do
• Tryb Makro (tele): od 50 cm do
nieskoczonoci
nieskoczonoci
• Tryb Super makro: od 2 cm
• Tryb Super makro: od 3 cm
Auto, Słoce, Chmury, arówka,
Auto, Słoce, Chmury, arówka,
wiatło jarzeniowe, Pod wod
wiatło jarzeniowe, Pod wod
wiatło arowe, wiatło jarzeniowe
(2 rodzaje),
• Ustawienia własne według wzorca
bieli
Kompensacja ekspozycji Kompensacja: +/- 2 EV w krokach co Kompensacja: +/- 2 EV w kroku co
Kompensacja: +/- 2 EV w kroku co
1/3 EV
1/3 EV
1/3 EV
i-Contrast dla automatycznej
• Funkcja kompensacji cienia
• Funkcja kompensacji cienia
i-Auto, Program automatyki, Zdjcia
i-Auto, Program automatyki, Zdjcia
• Specjalne Sceny: Program, Portret, 3D, Film, Panorama, Magiczne filtry
3D, Film, Panorama, Magiczne filtry
dynamicznej korekty zakresu
Programy Auto, Film
Nocne migawki, Dzieci i zwierzta,
• Programy tematyczne:
Wntrza, Zachód słoca, Licie,
Upikszenie, Portret, Krajobraz,
nieg, Plaa, Fajerwerki, Długi czas, Sceny nocne, Portret na tle sceny
• Programy tematyczne:
Upikszenie, Portret, Krajobraz,
Sceny nocne, Portret na tle sceny
Akwarium, Pod wod , ISO 3200
nocnej, Zdjcia sportowe, Wntrze,
nocnej, Zdjcia sportowe, Wntrze,
(zdjcia 1600x1200), Cyfrowe
Przy wiecach, Autoportret, Zachód
Przy wiecach, Autoportret, Zachód
makro, Tylko jeden kolor, Zamiana
słoca, Sztuczne ognie, Potrawy,
słoca, Sztuczne ognie, Potrawy,
kolorów, Do panoramy
Dokumenty, Plaa i nieg, Zdjcia
Dokumenty, Plaa i nieg, Zdjcia
podwodne, Zwierzta (kot i pies).
podwodne (dwa tryby), Podwodne
makro, Zwierzta (kot i pies).
Zdj cia seryjne ok. 1.1 kl./s do zapełnienia karty (bez • Z szybkoci 0.6 kl./s, do 200 zdj • Z szybkoci 0.7 kl./s, do 2 zdj z
lampy)
z pełn rozdzielczoci
pełn rozdzielczoci
• Z szybkoci 3 kl./s, do 200 zdj z • Z szybkoci 3.4 kl./s, do 7 zdj z
Lampa błyskowa Wbudowana:
rozdzielczoci ograniczon do 5
rozdzielczoci ograniczon do 3
Mpix
Mpix
Tryby pracy: AUTO, Redukcja efektu Tryby pracy: AUTO, Redukcja efektu
• Funkcje: Auto, Wył czona,
czerwonych oczu, Błysk
czerwonych oczu, Błysk
Wł czona, Redukcja czerwonych
dopełniaj cy, Wył czenie lampy
dopełniaj cy, Wył czenie lampy
oczy, Synchronizacja z długimi
błyskowej (Brak błysku)
błyskowej (Brak błysku)
czasami
• Zakres błysku (ISO 800): 0.2-4.3 m • Zakres błysku (ISO 800): 0.2-4.3 m
• Zasig: od 30 cm do 3.2 m szeroki
(szeroki k t), 0.5-2.8 m (tele)
(szeroki k t), 0.5-2.8 m (tele)
Złcze hot-shoe Nie
Nie
Nie
Wyjscie statywowe Tak
Tak
Tak
2 lub 12 s, wyzwalanie po wykryciu
2 lub 12 s, wyzwalanie po wykryciu
psa lub kota
psa lub kota
k t, do 2.0 m tele
Korekta dla wykrytych twarzy.
Zewn trzna (opcjonalnie): Canon
High Power Flash HF-DC1
Samowyzwalacz 2s, 10s lub nastawy uytkownika,
samowyzwalacz dla twarzy
112
nuras.info 5/2012
Karta pami ci • Secure Digital (SD/SDHC) lub
Pami wewntrzna: 19.5 MB
• Karty pamici Secure Digital
• MultiMedia Card (MMC, MMCplus,
• Karty pamici Secure Digital
(SD/SDHC/SDXC)
HC MMCplus)
(SD/SDHC/SDXC)
LCD Stały, 2.5 calowy, kolorowy,
stały, 2.7 calowy, kolorowy TFT
stały, 3.0 calowy, kolorowy
PureColor LCD II (TFT), 230 000
LCD, 230.000 punktów
HyperCrystal III LCD, 920.000
punktów, pokrycie 100%,
Jasno regulowana w 5 poziomach
punktów
Jasno regulowana w 5 poziomach
regulowana jasno
Wizjer brak
Komunikacja i złcza USB 2.0 Hi-Speed (MTP,PTP)
brak
brak
Uniwersalne złcze USB 2.0
Uniwersalne złcze USB 2.0
złcze Mini-B / wyjcie audio-wideo
Hi-speed / wyjcie audio-wideo
Hi-speed / wyjcie audio-wideo
(PAL / NTSC),
(NTSC/PAL), wyjcie mini HDMI
(NTSC/PAL), wyjcie mini HDMI
• Obsługa druku bezporedniego
(typu D), wejcie zasilacza AC
(typu C), wejcie zasilacza AC
(PictBridge)
(DC-IN).
(DC-IN).
Zasilanie Akumulator litowo-jonowy NB-6L
• obsługa wydruku bezporedniego
• obsługa wydruku bezporedniego
(PictBride),
(PictBride),
Akumulator litowo-jonowy LI-42B
Akumulator litowo-jonowy LI-50B
(3.7V, pojemno 1000 mAh,
(wydajno ok. 210 zdj)
(3.7V, pojemno 925 mAh,
wydajno ok. 220 zdj),
• Ładowanie akumulatora poprzez
wydajno ok. 210 zdj)
• Opcjonalnie zasilacz sieciowy
USB
• Ładowanie akumulatora poprzez
USB
prdu stałego ACK-DC40
Akcesoria Akumulator Litowo-jonowy NB-6L,
ładowarka, pasek, kabel USB, kabel
Akumulator litowo-jonowy LI-42B,
Akumulator litowo-jonowy LI-50B,
Oprogramowanie [ib]
Oprogramowanie [ib]
155 g (z akumulatorem i kart
190 g (z akumulatorem i kart
pamici)
pamici)
96.3 x 63.4 x 22.7 mm
99.5 x 64.5 x 26.1mm
audio-wideo, oprogramowanie:
• ZoomBrowser EX / ImageBrowser,
• Photo Stitch
Waga 103,6 × 66,9 × 48.8 mm
Wymiary 190 g (bez akumulatora i karty
pamici)
Dodatkowe informacje Menu w jzyku polskim.
Dostpne w kolorze srebrnym,
Dostpne w kolorze srebrnym,
Wodoodporny (do 10m głbokoci).
niebieskim, czerwonym, białym i
czarnym, niebieskim i czerwonym.
Odporny na upadek (z wysokoci
pomaraczowym.
Wodoodporno do 5 m,
1.22m).
Wodoodporno do 3 m,
Odporno na upadek z 1.5 m,
Odporny na mróz (do -10°C).
Odporno na upadek z 1.5 m,
Odporno ma mróz do -10 st. C,
Odporny na kurz.
Odporno ma mróz do -10 st. C,
Notatki głosowe do 4s,
Notatki głosowe do 4s,
Magiczne filtry (8),
Magiczne filtry (8),
Tap mode - sterowanie aparatem
Cyfrowa redukcja szumu,
poprzez stuknicie,
winietowania i dystorsji,
Cyfrowa redukcja szumu,
Tryb fotografowania 3D.
winietowania i dystorsji,
Tryb fotografowania 3D,
Podwietlanie za pomoc diody
LED.
O
SPIS INSTRUKTORÓW, BAZ NURKOWYCH, SKLEPÓW, ...
CIEBIE NIE MOŻE TAM ZABRAKNĄĆ
113
Nuras.info 5/2012
Dwa kolejne modele to kompakty Olympusa. Do tej pory w naszych testach
uwzględnialiśmy jedynie „topowe” modele
z serii wodoodpornych kompaktów oferowanych przez tego producenta, jednak nie
możemy zapominać, iż w sprzedaży są także tańsze produkty o nieco słabszych parametrach. Uznaliśmy, że warto sprawdzić,
czy płacąc mniej, musimy liczyć się ze
znacznym spadkiem jakości w stosunku do
najdroższego modelu.
W rezultacie w szranki stanęły aparaty z
dość szerokiego przedziału cenowego, gdyż
Olympusa TG-310 można obecnie kupić za
niewiele ponad 500 zł, a za najdroższego
Canona D10 trzeba zapłacić ok. 1000 zł.
Oprócz tego aparaty w znacznym stopniu
różnią się parametrami. Mamy więc modele 12- i 14-megapikselowe o różnym zakresie ogniskowych, różnej wielkości ekranach
LCD, różnych możliwościach w trybie filmowym i różnym stopniu wodoodporności.
Wyniki ich testu będą zatem świetnym uzupełnieniem poprzedniego porównania. Dlatego też zastosowaliśmy tę samą procedurę
testową, która szczegółowo została opisana
we wcześniejszych artykułach, gdzie odsyłamy zainteresowanych. Dzięki temu moż-
na łatwo i szybko dokonać porównania
ocen wszystkich ośmiu modeli.
Canon PowerShot D10
Canon PowerShot D10 miał swoją premierę w lutym 2009 roku. Jak do tej pory
jest to jedyny wodoodporny aparat kompaktowy w ofercie firmy Canon. Przez niemal
trzy lata nie doczekał się swojego następcy.
Mimo upływu lat jego parametry nie odsta-
114
ją w znacznym stopniu od produktów konkurencji, gdyż D10 został wyposażony w
12-megapikselową matrycę CCD wielkości
1/2,3 cala, jest wodoodporny do 10 m oraz
odporny na upadek z wysokości 1,22 m.
Z pewnością w aparacie brakuje szerokiego kąta, gdyż ogniskowa zaczynająca się
od odpowiednika 35 mm nie pozwoli nam
rozwinąć skrzydeł pod wodą, a miłośnikom
kinematografii z pewnością będzie do-
Nuras.info 5/2012
skwierał brak trybu wideo HD, gdyż aparat
pozwala na rejestrację filmów w maksymalnej rozdzielczości 640×480 (VGA) z szybkością 30kl/s. Ponadto 2,5-calowy ekran
LCD o rozdzielczości 230 000 punktów także nie zachwyca swoimi parametrami. Na
pociechę zostaje nam jedynie przyzwoita
światłosiła obiektywu, która mieści się w zakresie f/2,8–4,9.
Budowa i jakość wykonania
Jakości wykonania Canona D10 z pewnością nie można nic zarzucić. Korpus został zrobiony z elementów wykonanych z
tworzywa sztucznego i solidnie ze sobą połączonych, przyciski osadzone prawidłowo,
bez niepotrzebnych luzów. W rezultacie
otrzymujemy produkt o solidnej i zwartej
konstrukcji, pozbawiony jakichkolwiek niedoróbek. Dodatkowo wokół wysuniętego
do przodu obiektywu zastosowano metalowy pierścień, który ma chronić go przed
uszkodzeniami.
Producent zastosował solidną szybkę
chroniącą ekran LCD. Jest ona bardzo sztywna, dzięki czemu nawet na głębokości 10
m praktycznie nie ulega ugięciu, tak jak to
miało miejsce np. w przypadku Panasonica
FT3 i Pentaksa WG-1.
W testowanym PowerShocie znajdziemy
dwie klapki. Pierwsza z nich została umieszczona na bocznej ściance i kryje port USB
oraz złącze pozwalające na podłączenie
zewnętrznego zasilacza.
Na głębokości 10 m ciśnienie wywierane przez znajdujący się nad nami słup wody jest dwukrotnie
większe niż na powierzchni. Powoduje to silny nacisk na szybkę chroniącą ekran LCD, jednak w
przypadku Canona D10 nie powoduje to widocznego ugięcia.
115
Nuras.info 5/2012
Pod drugą z klapek, znajdującą się na
spodzie obudowy, znajdziemy akumulator
oraz slot na kartę pamięci Secure Digital
(SD/SDHC) lub MultiMedia Card (MMC,
MMCplus, HC MMCplus). Zamykanie i
otwieranie klapek nie sprawia większych
problemów tym bardziej, że producent zastosował na wspomnianej już opasce na
nadgarstek zaciskową sprzączkę, na której
umieszczono specjalne wypustki ułatwiające otwieranie.
Liczba przycisków znajdujących się na
obudowie Canona D10 z pewnością nie należy do najmniejszych. Choć na górnej
ściance znalazł się jedynie włącznik i spust
migawki, to z tyłu znajdziemy już dużo
więcej manipulatorów.
czające przycisk FUNC./SET, który służy nie
tylko do zatwierdzania wybranych opcji,
ale także wyświetla menu funkcyjne. Dodatkowo wspomniane przyciski kierunkowe
pozwalają na szybki dostęp do ustawień
kompensacji ekspozycji, trybu makro, lampy błyskowej i samowyzwalacza, a w trybie
podglądu do obracania i kasowania zdjęć.
Na samym dole znajdziemy przycisk DISP.
pozwalający na zmianę informacji wyświetlanych na ekranie LCD oraz przycisk MENU służący do uruchomienia menu
głównego.
Eksploatacja
Dodatkowo na każdym z rogów obudowy znajdziemy okrągłe złącze, które pozwala na doczepienie opaski na nadgarstek.
Jest to dość interesujące rozwiązanie, dzięki niemu mamy możliwość wygodnego i
pewnego trzymania aparatu niemal w każdych warunkach.
Na samej górze, nad ekranem LCD rzuca
się w oczy rząd trzech przycisków. Pierwszy z nich pozwala na bezpośredni wydruk
zdjęcia, drugi służy do przełączania się
między trybami fotograficznymi i trybem
wideo, a ostatni z nich uruchamia tryb podglądu zdjęć. W dalszej kolejności na tylnej
ściance znajdziemy przyciski zmiany ogniskowej, pod nimi przyciski kierunkowe ota116
Czyszczenie testowanego PowerShota z
pewnością nie należy do najprzyjemniej-
Nuras.info 5/2012
szych. Na obudowie aparatu znajdziemy
liczne otwory i zagłębienia, w których lubią
gromadzić się zabrudzenia. Problem tym
bardziej da nam się we znaki, gdy zapomnimy przepłukać aparat po wyjściu ze słonej
wody. W zagłębieniach na śrubki znajdziemy sporo solnego osadu. Jeżeli aparat
wpadnie nam w plażowy piasek, musimy liczyć się z wydłubywaniem jego drobin z
tych zakamarków.
Szybka chroniąca ekran LCD z pewnością nas nie zawiodła, gdyż po tygodniowych testach liczba rys znajdująca się na
niej była niewielka. Niestety nie możemy
tego powiedzieć o srebrzystej powłoce, którą pokryto plastikowe elementy obudowy.
Już po pierwszej sesji zdjęciowej, w trakcie
której aparat był kładziony na skałkach, na
korpusie dało się zauważyć liczne zadrapania, których liczba zwiększała się z każdym
dniem testowym. Na szczęście ryski były
niewielkie i nie wpływały znacząco na pogorszenie wyglądu aparatu.
pod wodą. Tak więc na próżno możemy w
nim szukać głębokościomierza czy kompasu. Jedyne, co udaje nam się znaleźć, to tryb
zdjęć panoramicznych, jednak w tym wypadku aparat ułatwia tylko wykonywanie
pojedynczych kadrów, które muszą być potem sklejone w panoramę na komputerze.
Użytkowanie pod wodą
Funkcje dodatkowe
Canon PowerShot D10 w zasadzie nie
oferuje żadnych dodatkowych funkcjonalności, które mogłyby zostać wykorzystane
117
Canon D10 ma dość obły kształt, dzięki
czemu całkiem dobrze leży w dłoni i pewnie trzyma się go pod wodą. Dodatkowo
producent zaproponował zaciskaną opaskę
na nadgarstek, którą możemy dopiąć do
każdego z rogów obudowy. Pozwala to założyć ją zarówno na prawej, jak i lewej ręce. Ekran LCD jest dość czytelny, a obraz
wyraźny nawet w silnym słońcu, dzięki cze-
Nuras.info 5/2012
mu kadrowanie podczas snorkelingu nie
sprawiało większych problemów.
Niestety większość pozostałych cech mających wpływ na wygodne użytkowanie
pod wodą pozostawia wiele do życzenia.
Producent oferuje w testowanym modelu
dwa tryby podwodne. Opiszemy je w dal-
szej części rozdziału, a teraz skupimy się na
sposobie ich uruchamiania i przełączania
między nimi. Niestety Canon D10 wymaga
od nas sporo pracy z przyciskami, gdyż w
pierwszej kolejności musimy wybrać ten
oznaczony ikonką aparatu i kamery, następnie przyciskami kierunkowymi i guzikiem
FUNC/SET wchodzimy do menu wyboru
scen „SCN” i dopiero tam, na długiej pionowej liście, odnajdujemy interesujący nas
tryb tematyczny.
Menu wyboru trybów
Menu podręczne
118
Nuras.info 5/2012
Menu główne
Przechodzenie z jednego trybu tematycznego do drugiego jest tak samo skomplikowane. Jest to tym bardziej uciążliwe, że
Canon D10 nie radzi sobie z właściwym oddaniem kolorów na zdjęciach wykonywanych na powierzchni w trybie podwodnym.
Gdy po wynurzeniu się z wody zechcemy
wykonać zdjęcie plaży od strony morza, musimy się trochę nastukać w klawisze lub pogodzić z fotografią o niezbyt dobrze oddanej
kolorystyce, co ilustruje poniższy przykład.
Zdjęcie wykonane na powierzchni w trybie podwodnym
119
W testowanym Canonie na próżno możemy szukać przycisku uruchamiającego
tryb wideo, zatem chcąc nagrać film, kolejny raz musimy przechodzić przez wyżej
opisaną procedurę. Zamiast pozycji „SCN”
konieczny jest wybór ikonki z kamerą wideo i naciśnięcie spustu migawki w celu
rozpoczęcia nagrywania.
Jedyne co może pocieszać w tej sytuacji,
to brak jakichkolwiek opóźnień w działaniu
aparatu. Dzięki temu, gdy nabierzemy trochę wprawy, to obsługa D10, choć bardzo
irytująca, nie będzie już tak bardzo czasochłonna. Na pochwałę zasługuje też autofokus, który działa szybko i celnie, dzięki
czemu nie straszna nam wzburzona powierzchnia wody, gdyż nawet snorklując w
takich warunkach uda nam się wykonać
sporo ostrych zdjęć. Podobnie nie możemy
mieć zastrzeżeń do szybkości zapisu zdjęć
i filmów na karcie.
Jest jeszcze jedna rzecz, która dość mocno irytowała nas podczas użytkowania D10
pod wodą. Konstruktorzy zdecydowali się
na dość nietypowe ułożenie przycisków
zmiany ogniskowej. Ustawienie ich w linii
ukośnej nie jest rzeczą nową, jednak przyzwyczajeni jesteśmy, że w większości apa-
Nuras.info 5/2012
ratów przycisk znajdujący się z lewej strony
ustawia obiektyw na szerokim kącie, a tym
z prawej przybliżamy obraz. W Canonie
D10 jest na odwrót, więc bardzo często, nawet po kilku dniach użytkowania, naciskaliśmy nie ten przycisk co trzeba.
Na koniec warto wspomnieć o obiektywie, który jest umieszczony w połowie wysokości przedniej ścianki, zatem nie zdarza
się przykryć go przypadkowo palcem podczas wykonywania zdjęcia.
Jakość zdjęć i filmów podwodnych
Canon PowerShot D10 to konstrukcja
sprzed ponad 2 lat, dlatego byliśmy bardzo
ciekawi, czy poradzi sobie ona w tej kategorii i będzie w stanie rywalizować z tegorocznymi nowościami. Zanim jednak przejdziemy do omówienia jakości zdjęć i filmów, warto przybliżyć nieco dwa tryby
podwodne, jakie oferuje testowany aparat.
Są to:
Pod wodą – umożliwia fotografowanie
krajobrazów pod wodą i zwierząt wodnych
z zachowaniem naturalnych odcieni;
Akwarium – umożliwia wykonywanie
120
zdjęć organizmów wodnych w akwariach z
zachowaniem naturalnych kolorów.
Opisy zostały zaczerpnięte z instrukcji
aparatu. Widać, że producent nie określa
jednoznacznie, czy tryb „Akwarium” należy odnieść do fotografowania tych organizmów przez szybę, czy poprzez umieszczenie aparatu w akwarium. Tak czy owak, ma
on za zadanie wydobyć naturalne kolory
obiektów znajdujących się w wodzie, a
więc uznaliśmy, iż warto przyjrzeć mu się
bliżej. Wykonaliśmy serię zdjęć w obydwu
trybach, dzięki czemu możemy przekonać
się, w jaki sposób wybór trybu wpływa na
kolorystykę. Fotografie zostały wykonane na
różnych głębokościach zarówno w niebieskiej, jak i w zielonej wodzie.
Rzut okiem na powyższe przykłady pozwala stwierdzić, że zarówno podczas
snorkelingu, jak i nurkowania do 10 metrów
zdecydowanie lepiej sprawdzi nam się tryb
„Pod wodą”.
Tryb „Akwarium” nie usuwa ze zdjęć
niebieskiej dominanty, przez co nie oddają
one naturalnych kolorów. Jednak w zielonych wodach jeziora radzi on sobie znacznie lepiej, gdyż kolorystyka zdjęć jest
bardziej naturalna.
Nuras.info 5/2012
Tryb „Pod wodą”
Tryb „Akwarium”
121
Skoro już wiemy, który z trybów sprawdzi nam się najlepiej pod wodą, to warto
bliżej przyjrzeć się zdjęciom w nim wykonanym. Kolorystyka fotografii jest znakomita. Co prawda nie jest to poziom, który
reprezentuje Sony TX10, ale mimo to Canon D10 przewyższa pod tym względem
wszystkie inne aparaty, które znalazły się w
poprzednim teście. Kolory rafy koralowej są
odwzorowane prawidłowo, a barwa głębi
morza robi wrażenie. Nie mamy też problemów z uzyskaniem kolorystyki w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Nawet
fotografując pod słońce, udaje nam się zrobić fotografie, które nie są pozbawione kontrastu i prawidłowych barw.
Również na większych głębokościach
możemy cieszyć się zdjęciami o poprawnej
kolorystyce. Choć na głębokościach powyżej 5 m daje się już zauważyć niebieska dominanta, to pojawia się ona stopniowo i
nawet fotografując na maksymalnej głębokości, wynoszącej 10 m, nie przysłania ona
całkowicie rzeczywistych kolorów obiektów.
Odwzorowanie szczegółów także stoi na
wysokim poziomie i w tej kategorii Canonowi trudno cokolwiek zarzucić. Na uwagę
Nuras.info 5/2012
Tryb „Pod wodą”
Tryb „Akwarium”
122
zasługuje także znakomity tryb makro, z
którego możemy skorzystać zarówno podczas snorkelingu, jak i nurkowania. Oczywiście w pierwszym przypadku będzie to o
wiele trudniejsze, ze względu na falowanie
powierzchni wody, na której się unosimy i
w konsekwencji ciągłe zmiany odległości
od fotografowanego obiektu. Pod wodą
sprawa jest już o wiele prostsza.
Gdy zanurkujemy z Canonem D10 w
zielonej wodzie o słabej przejrzystości,
gdzie ilość światła jest ograniczona, to nie
napotkamy większych problemów z pracą
autofokusu. Mechanizm ustawiania ostrości
działał nadal szybko i celnie.
Niestety o jakości filmów nie możemy
już się wypowiadać w takich superlatywach. PowerShot D10 oferuje bowiem możliwość rejestracji sekwencji wideo w maksymalnej rozdzielczości wynoszącej zaledwie 640×480 pikseli z szybkością 30 kl/s.
Pliki zapisywane są w formacie z dźwiękiem mono i wykorzystaniem kodowania
H.264. W trybie wideo aparat oferuje jedynie zoom cyfrowy. Nietrudno przewidzieć,
że przy takich parametrach nie ma co oczekiwać, iż po wyjściu z wody, zachwycą nas
nagrane podczas nurkowania filmy. Są one
Nuras.info 5/2012
przyzwoitej jakości, jak na tryb VGA, jednak przy tak małej rozdzielczości nie można oczekiwać cudów. W stosunku do
konkurentów widać tu ogromną przepaść,
zwłaszcza pod względem odwzorowania
szczegółów. Zestawienie w tej kategorii Canona D10 z Sony TX10 pokazuje, jak bardzo tryb wideo rozwinął się w aparatach
kompaktowych przez dwa lata dzielące
premiery tych modeli.
Kolorystyka sekwencji wideo zarejestrowanych na małych głębokościach jest przyzwoita, jednak na kilku metrach pod
powierzchnią daje o sobie już znać silna
niebieska dominanta.
-
-
-
Podsumowanie
Najpierw przyjrzyjmy się liście wad
i zalet testowanego aparatu.
Zalety:
bardzo dobra kolorystyka zdjęć na małych głębokościach;
bardzo dobra kolorystyka zdjęć na głębokości 5–10 m;
prawidłowa kolorystyka zdjęć w zielonej
wodzie wykonywanych w trybie „Akwarium”;
znakomity tryb makro;
- szybki i celny autofokus;
- dobrze umieszczony obiektyw na obudowie;
- sztywna i wytrzymała szybka chroniąca
ekran LCD;
- wygodna opaska na nadgarstek z zapinką.
2008 roku znakomicie potrafili poradzić sobie ze swoim zadaniem i stworzyli aparat
wykonujący świetne zdjęcia podwodne,
wyposażony w szybki i celny autofokus.
Niestety ograniczała ich wówczas nieco
technologia i koszty produkcji, przez co tryb
wideo odbiega znacząco od konkurencyjWady:
nych produktów. Brak możliwości rejestra- ogniskowa zaczynająca się od 35 mm;
cji filmów w rozdzielczości Full HD jest
- bardzo słaba jakość filmów;
naszym zdaniem największą bolączką tego
- słaba kolorystyka filmów podwodnych;
aparatu, gdyż o ile do kilku niedociągnięć
- brak zooma optycznego w trybie wideo; kategorii użytkowania jesteśmy w stanie się
- niezbyt trwała powłoka lakiernicza na
przyzwyczaić, to niestety jakości filmów nic
obudowie;
już nie jest w stanie nam poprawić.
- trudny w czyszczeniu;
Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak
- zła kolorystyka zdjęć wykonanych na po- czekać na następcę D10, bo skoro 3 lata tewierzchni w trybie podwodnym;
mu inżynierowie Canona potrafili stworzyć
- uciążliwe przełączanie się między tryba- tak udany aparat, to aż strach pomyśleć do
mi fotograficznymi;
czego są zdolni obecnie.
- brak dedykowanego przycisku uruchaRobert Olech
miającego tryb wideo.
Trzeba przyznać, że Canon PowerShot
D10 miło nas zaskoczył jakością zdjęć podwodnych. Nie sądziliśmy, że niemal trzyletnia konstrukcja jest w stanie konkurować z
tegorocznymi modelami. A jednak przykład
D10 pokazuje, że jego konstruktorzy już w
123
Nuras.info 5/2012
ODWIEDŹ NAS KONIECZNIE
Czy nie myślałeś o wypromowaniu się
na łamach jakiejś gazety?
Magazyn Nuras.info (wersja elektroniczna) poszukuje autorów artykułów.
Jeżeli znasz się na fotografii podwodnej, nurkowaniu, sprzęcie nurkowym,
szkoleniu płetwonurków i chcesz zaistnieć w świecie napisz do nas. Twój
artykuł może być opublikowany. Współpraca z nami nie jest odpłatna. W
zamian za to oferujemy Ci jednak promocję w renomowanym magazynie,
zamieszczenie Twojego zdjęcia oraz danych kontaktowych. Na artykuły
czekamy do 20 każdego miesiąca pod adresem http://nuras.info/.
Redakcja Magazynu Nuras.info - kontak: [email protected]
124
Nuras.info 5/2012
atomicaquaics.pl
125

Podobne dokumenty