Pomysł uzasadniony ekonomicznie, ale

Transkrypt

Pomysł uzasadniony ekonomicznie, ale
Pomysł uzasadniony ekonomicznie, ale...
Utworzono: czwartek, 24 listopada 2005
Czy nowe koncepcje mają szanse na wprowadzenie w życie?
W 2007 roku polskie kopalnie wydobyły 7 mln ton węgla kamiennego mniej niż rok wcześniej. Spadł eksport, ale niedobory
obserwowane były także na rynku krajowym. Wiele symptomów świadczy o tym, że ta niekorzystna sytuacja może się powtórzyć
także w roku bieżącym. Od kilku tygodni niektórzy szefowie spółek węglowych formułują nową receptę: wyjściem z sytuacji miałaby
być praca górników w soboty, a może także w niedziele. Pogląd ten podziela także wicepremier i minister gospodarki Waldemar
Pawlak. Jednak dla działaczy związkowych możliwość wprowadzenia sobotnio-niedzielnego wydobycia jest jak zamach na
niepodległość, wiąże się bowiem z przekreśleniem zawartych 3 września 1980 roku w kopalni „Manifest Lipcowy” porozumień,
likwidujących znienawidzoną czterobrygadówkę i wprowadzających wolne soboty i niedziele.
Za wznowieniem pracy w kopalniach przez 7 dni w tygodniu opowiadał się już w 2002 roku prof. Bernard Drzęźla. Także wówczas
jego propozycje, które argumentował nie tylko powodami natury ekonomicznej, ale także poprawą bezpieczeństwa pracy i dodatnim
oddziaływaniem na górotwór („Trybuna Górnicza” pisała na ten temat obszernie), spotkały się z olbrzymim sprzeciwem.
Obecna dyskusja, dotycząca wprowadzenia pracy w soboty dopiero się rozpoczyna. Nie ulega wątpliwości, że, aby pomysł ten mógł
zostać wprowadzony w życie, wymaga opracowania godziwego i czytelnego systemu wynagradzania dla górników, bo przecież wielu
z nich pracuje w soboty także obecnie.
Anna Zych
Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej:
Wykorzystać koniunkturę i dać zarobić ludziom
Rozwiązanie dotyczące wprowadzenia sześciodniowego tygodnia pracy jest racjonalne pod względem ekonomicznym. Jeżeli
natrafimy na zrozumienie ze strony załogi, będziemy chcieli wprowadzić je z czasem do naszych kopalń.
Istniejąca obecnie na świecie koniunktura na węgiel, w tym na węgiel koksowy, powoduje sytuację, że na jego wydobyciu można
więcej zarobić, uzyskując w ten sposób środki na niezbędne inwestycje. Z kolei realizacja inwestycji przyczyni się do rozwoju
górnictwa, a tym samym utrzymania, a być może nawet zwiększenia ilości stabilnych miejsc pracy w rejonie Jastrzębia. Analizując
problem sześciodniowego tygodnia pracy pod względem ekonomicznym trzeba zauważyć, że w naszych kopalniach pracują bardzo
drogie urządzenia i wykorzystywanie ich jedynie przez 5 dni w tygodniu jest po prostu nieracjonalne.
Sześciodniowy tydzień pracy to także szansa dla pracowników, którzy będą mogli na podstawie uczciwych rozwiązań systemowych
zarabiać więcej niż obecnie. Dotychczas pracę w soboty, łączącą się z korzystnym wynagrodzeniem, podejmuje jedynie nieliczna,
niejednokrotnie uprzywilejowana grupa pracowników.
Polskie górnictwo jest na świecie ewenementem, bowiem jako jedyne pracuje przez 5 dni w tygodniu. Dodać trzeba, że nasi odbiorcy,
a więc energetyka i koksownie, pracują w ruchu ciągłym i nie mają z tym żadnego problemu.
Opór liderów związkowych przed wprowadzeniem sześciodniowego tygodnia pracy łączy się często z obroną symboli wywalczonych
ćwierć wieku temu. Bardzo te symbole szanuję, ale w Polsce w tym czasie zmieniły się realia gospodarcze i ekonomiczne. Zależy nam
na wykorzystaniu koniunktury na węgiel, ale także na stworzeniu uczciwego systemu zarobkowania dla załogi.
Dominik Kolorz, przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa NSZZ „Solidarność”:
Fronty rezerwowe zamiast pracy w sobotę
Nie wyrazimy zgody na wprowadzenie sześciodniowego tygodnia pracy, tym bardziej że są odpowiednie przepisy prawne regulujące
tę kwestię. Zakładowe Układy Zbiorowe Pracy, czy artykuły Kodeksu pracy jednoznacznie określają czas i schemat pracy w
górnictwie. W Układzie mamy zapisane już od 17 lat, że soboty i niedziele są dniami wolnymi od pracy i myślę, że tak powinno być.
Obecnie w soboty odbywa się praca, która jest niezbędna dla utrzymania ciągu technologicznego na kopalniach, albo praca awaryjna.
Czasami oczywiście bywa tak, że jest to normalne wydobycie. Nie powinniśmy w ogóle mówić o systemie pracy, który niewiele ma
wspólnego z normalnością i był charakterystyczny dla minionej epoki. Argumenty tego typu, że maszyny muszą być wykorzystane w
przeciągu siedmiu dni, do mnie nie trafiają. Trzeba użyć trochę innej, starej wypróbowanej sztuki górniczej, żeby nadrabiać utracone
wydobycie. Próbować tworzyć, a tak przecież miało być w Kompanii Węglowej, centra rezerwowo-wydobywcze. Pracodawcy powinni
wrócić do starych sprawdzonych schematów, a tak było w górnictwie jeszcze do połowy lat 90., że wiele kopalń posiadało fronty
rezerwowe. W momencie, gdy wydarzyły się jakieś nieprzewidziane zdarzenia czy awarie, to znaczącego spadku w wydobyciu nie
było, a też pracowaliśmy wtedy pięć dni. Polskie kopalnie są w stanie od poniedziałku do piątku wydobyć tyle węgla, żeby nie zabrakło
go ani w kraju, ani na eksport. Propozycja pracy w soboty jest też niewdzięczna pod względem finansowym. Jeżeli jest teraz potrzeba
wykorzystania istniejącej koniunktury na węgiel, to pracownikom trzeba za to odpowiednio zapłacić.

Podobne dokumenty