Trzy problemy z Bożym Ciałem Uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej to

Transkrypt

Trzy problemy z Bożym Ciałem Uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej to
Trzy problemy z Bożym Ciałem
Uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej to jedno z największych katolickich świąt. Wiele razy
słyszeliśmy na czym polega jego fenomen i unikatowa wartość. Dziś spróbujmy przyglądnąć
się trzem problemom, które komplikują święto Bożego Ciała.
1. Problem koncepcji Boga
Kiedy Jezus przyszedł na świat, prawie wszyscy wierzyli w Boga. Wiedzieli, że Bóg jest, ale
wiedzieli również, że jest bardzo daleko. Dlatego absolutnym zaskoczeniem i nowością było
odkrycie, że Bóg stał się człowiekiem. Pierwsi chrześcijanie do tego stopnia byli przejęci tym
zbliżeniem się Boga do człowieka, że jeszcze po kilkudziesięciu latach, św. Jan opisując
spotkania z Jezusem mówi: „myśmy Go słyszeli, widzieli i dotykali” (por. 1 J 1,1). Człowiek
dotykał Boga. I to było dla niego absolutną nowością. Dziś nie wszyscy wierzą w Boga i dla
wielu Bóg nie jest sprawą godną uwagi. A ci, którzy wierzą, już tyle razy słyszeli, że Bóg ich
kocha, że jest blisko, że przychodzi na Ołtarz i że można Go przyjmować w Komunii, tak
często o tym słyszeliśmy, że nie jest dla nas żadną nowością ani cudem tajemnica Boga pod
postaciami chleba i wina. I to wbrew pozorom komplikuje przeżywanie święta Bożego Ciała.
Jak wyjść z tego problemu? Wydaje się, że chyba jedynym sposobem jest pogłębienie wiedzy
i doświadczenia religijnego.
2. Problem prywatyzacji religii
Religia nigdy nie była sprawą prywatną. Może tylko w czasie prześladowań. Ale nawet i
wtedy, ci którzy wstydzili się czy bali przyznać publicznie do Boga byli uważani za ludzi
słabych a często nawet za zdrajców. Ludzie budowali świątynie, uczestniczyli w procesjach,
pozdrawiali się imieniem Boga, chociażby jak w Chłopach Reymonta, który zaczyna powieść
na miarę nobla od słów: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus” a kończy zdaniem
„Ostańcie z Bogiem”. Nie wiem co się porobiło na tym świecie, ale jeszcze 20 lat temu
wszyscy w mojej wiosce wchodząc do czyjegoś domu mówili „Niech będzie pochwalony…”
Dziś tego nie robią nawet najpobożniejsze niewiasty. Nie wiem co się porobiło, że tak ciężko
spotkać księdza po koloratką w sklepach, restauracjach, stadionach, pubach czy na basenach.
Nastąpiła i następuje pewnego rodzaju prywatyzacji religii, tzn. próba wmówienia, że wiara
jest sprawą prywatną i jakiekolwiek obnoszenie się z nią na zewnątrz jest pewnego rodzaju
ekshibicjonizmem. Oczywiście nie chodzi o to, żeby mówić publicznie o swoich osobistych
odczuciach, ale czyż nie jest poważnym znakiem zapytania, że manifestuje się publicznie
prawie wszystko a nie chce się manifestować religii? Są karnawały, są juwenalia, są parady
równości, są koncerty, są stadiony i nie ukrywane preferencje, jest i Woodstock a kiedy trzeba
by wyjść na ulice i powiedzieć: „Bóg jest dla nas ważny”, zaczyna się problem. To nie jest
trendy... To starsi i zaściankowi... Dlaczego? Wydaje się że jedynym wyjściem z problemu
prywatyzacji wiary jest powrót do zdrowego rozsądku. Więcej używać rozumu niż słuchać
nierozumnych, dla których nie jest przegięciem, że cały kraj mówi o zdradzie jednej aktorki,
ale już byłoby wielkim nietaktem, gdyby cały kraj mówił o tym, że ta sama aktorka była na
procesji Bożego Ciała.
3. Problem dychotomii
Ostatni problem związany ze świętem Bożego Ciała można nazwać problemem rozdziału
między traktowaniem ciała Pańskiego pod postacią Chleba a traktowaniem Ciała Pańskiego
pod postacią drugiego człowieka. Jest przyjęte, że przechowujemy w tabernakulum Ciało
Chrystusa. Że profanacja Najświętszego Sakramenty jest jednym z największych grzechów.
Wielu nawet ma taki szacunek do Eucharystii, że nie potrafi inaczej przyjąć Komunii jak
tylko klęcząc. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, jak traktujemy siebie nawzajem.
Jezus powiedział: „Wszystko co uczyniliście jednemu z tych moich najmniejszych, mnieście
uczynili” (Mt 25,40). Pamiętamy również, że każdy człowiek jest stworzony na obraz i
podobieństwo Boga (por. Rdz 1,26). Ponadto, skoro Bóg jest naszym Ojcem, to jesteśmy
braćmi a brat to jest naprawdę wielkie słowo. Jeszcze gdyby to tego dodać fakt, że
przyjmujemy Komunię świętą, to aż dziw bierze, dlaczego klękamy przed tabernakulum, w
którym jest Pan Jezus a ludziom, w których jest Jezus urządzamy czasami krzyżową drogę.
Czym się różni tabernakulum od człowieka, który przyjął Komunię świętą? No naprawdę
czym? Problem jest o tyle poważny, że taka dychotomia tworzy skrzywioną religijność ludzi,
którzy myślą, że jak w kościele będą bić pokłony przed Bogiem to już są wzorowymi
katolikami. Tworzy skrzywioną religijność, która ma pretensje, że ktoś nie chodzi na Mszę a
nie widzi żadnej winy w tym, że robi wojnę w domu. Dlatego warto podkreślić, że człowiek,
który depta drugiego człowieka nie zrozumiał nic z Eucharystii, nawet gdyby nosił w czasie
Bożego Ciała monstrancję. Nie może być tak, że przed Chrystusem Eucharystycznym
będziemy sypać kwiatki a przed Chrystusem w drugim człowieku będziemy rzucać kłody!
Boże Ciało to również święto Boga, który stał się człowiekiem a nie tylko święto chleba,
które staje się Boskim Ciałem. Jak wyjść z tego problemu? Nie wiem. Bo to ciągnie się od
wielu wieków. Ale marzy się, by o chrześcijanach mówiono: „patrzcie jak oni się miłują” a
nie "patzrecie się jak oni są pretensjonalni" albo "jak oni się panoszą". Może trzeba
prześladowań, kryzysu Kościoła, ataków na religię, przejedzenia się konsumpcjonizmem,
żeby zrozumieć, że skarbem Boga i Kościoła jest przede wszystkim człowiek. Bo człowiek to
również Boże Ciało.
Pewno są jeszcze i inne problemy, które nie pozwalają nam cieszyć się w pełni tajemnicą
Bożego Ciała. Zanieśmy je wszystkie Bogu, który przyjdzie do nas. Zanieśmy je, bo również
po to, Bóg stał się nam tak blisko.

Podobne dokumenty